|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:08:01 16-05-11 Temat postu: |
|
|
Bardzo fajny pomysł... Jeśli wstawisz to na forum, to z pewnością będę czytać... |
|
Powrót do góry |
|
|
Madzia xd Debiutant
Dołączył: 17 Maj 2011 Posty: 14 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:46:01 17-05-11 Temat postu: |
|
|
Wiewczna miłość
Obrzeża Veracruz tu mieszka, młody i przystojny mężczyzna o imieniu Milogro. Jest on obdarzony szlachetną i delikatną osobowością. Ten wszechstronnie uzdolniony i zawsze skory do pomocy chłopak jest owocem gwałtu, jego matka Catalina wydając go na świat postradała zmysły. Wychowali go rodzice chrzestni Augusto i Fabiana. Ani on ani jego przybrane rodzeństwo Sebastian i Vanessa nigdy nie chodzili do szkoły, ponieważ są bardzo biedni. Pomimo tego Milagro to bardzo mądry i rozsądny młody człowiek marzy by zdobyć wykształcenie i wyjechać do metropolii.
Andrea Romero to niesamowicie piękna i bogata młoda dziewczyna, która mieszka z mężem Maksymilianem na Florydzie. Gdy Maksymilian niespodziewanie ginie w wypadku samochodowym dziewczyna nawiązuje namiętny romans z jego przyjacielem, przystojnym, lecz pozbawionym skrupułów Adrianem. Sielanka kończy się, gdy mężczyzna ginie w katastrofie jachtu. Załamana dziewczyna wraca do rodzinnego miasta swojego ojca, Veracruz by tam zapomnieć o przeszłości i odzyskać spokój. Jednak, życie ma dla niej niespodziankę.
Najbogatszy człowiek w Veracruz Octavio Zapora Mendez, zamierza odkupić od Andrei ziemie, które odziedziczyła w spadku po ojcu by wybudować tam nową sieć hoteli. Milogro zatrudnia się w domu rodziny Zapora Mendez, jako asystent Octavia. Chłopak zakochuje się w Andrei od pierwszego wejrzenia. Dziewczyna początkowo widzi w nim jedynie biednego ignoranta, lecz z czasem powoli zakochuje się w nim. Na drodze do ich szczęścia staje Octavio i jego syn Ignacio oraz Adrian, który jednak przeżył katastrofę i zamierza odzyskać byłą kochankę.
Pomimo wszystkich intryg i spisków uczucie, które ich łączy nie daje o sobie zapomnieć i sprowadzi ich na wspólną drogę do szczęścia. |
|
Powrót do góry |
|
|
Kamila 022795 Obserwator
Dołączył: 15 Maj 2011 Posty: 2 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z daleka
|
Wysłany: 16:07:14 17-05-11 Temat postu: |
|
|
Magia uczucia
Manuel to 17 letni przystojny chłopak. Podczas zabawy karnawałowej koledzy upijają go i wsadzają do łóżka z zakochaną w nim Jazmin. Kilka tygodni później okazuje się ze dziewczyna jest w ciąży. Po porodzie Jazmin zostawia dziecko z rodzicami Manuela i wyjeżdża do Europy. Manuel dzięki pomocy rodziców kończy szkołę i wyjeżdża na studia.
18 lat później
Córka Manuela i Jazmin, Maria wyrosła na piękną i ambitną kobietę. Ma wszystko, czego potrzebuje chodzi do najlepszego w mieście liceum ma wielu przyjaciół i przystojnego chłopaka Antonia. Nigdy jednak nie poznała matki. Manuel jest nauczycielem literatury w liceum, do, którego chodzi Maria. Zakochuje się bez pamięci w tancerce z miejscowego klubu, Catarinie. Jest to piękna młoda kobieta, która lubi podobać się mężczyzną i tym samym wzbudzać zazdrość w Manuelu. Manuel nie wie ze Catarina skrywa przed nim tajemnicą ma męża Oscara i 5 letnią córeczkę Camilę, którzy niespodziewanie pojawiają się sie w ich życiu. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:42:09 22-05-11 Temat postu: |
|
|
NO MERCY
10 lat temu…
Oboje byli najbardziej znanymi studentami na swojej uczelni, choć oboje z różnych powodów.
Ona była zakompleksioną kujonką – prymuską z najwyższą w historii szkoły średnią.
On – najbardziej rozrywkowym i najprzystojniejszym facetem jakiego kiedykolwiek gościła uczelnia.
Na nią, z nosem wiecznie utkwionym w książkach, nikt nie zwracał najmniejszej uwagi.
W nim kochały się wszystkie jej koleżanki, ale on… wybrał właśnie ją…
Teraz…
Oboje są wziętymi prawnikami, a los ponownie krzyżuje ich drogi.
Ona po upokorzeniu jakiego doznała z jego strony, trzyma się z dala od facetów.
On z kolei nadal zmienia kobiety jak rękawiczki
Ona zaś, korzystając z okazji postanawia się na nim zemścić i upokorzyć go tak, jak on kiedyś ją upokorzył…
***
Dziwnie się czuł, stojąc przed majestatem sędziego stanowego. Czarnoskóry, sędziwy mężczyzna lustrował go uważnie wzrokiem, co chwilę poprawiając okulary, zjeżdżające mu na sam czubek nosa. I pomyśleć, że od tego człowieka miał zależeć jego dalszy los. Od niejakiego Edgara Hoovera, jak głosiła złota tabliczka przytwierdzona na brzegu stołu sędziowskiego, mężczyzny, który sądząc po jego sędziwym już wyglądzie, co najmniej od kilku lat powinien cieszyć się zasłużoną emeryturą.
- Panie prokuratorze – sędzia Hoover zwrócił się chrapliwym głosem, do młodego wypacykowanego cwaniaka w markowym garniturze, zasiadającego w sąsiedniej ławie na miejscu dla oskarżyciela publicznego. – Czy ma pan jeszcze coś do dodania?
- Nie, wysoki sądzie. Myślę, że przedstawione przeze mnie dowody w pełni wystarczą, by postawić pana Owena Thompsona w stan oskarżenia. Uważam, że wysoki sąd nie powinien…
Coraz dobitniej dający o sobie znać stukot obcasów na korytarzu, kazał mu przerwać wypowiedź. Nie zdążył jeszcze dobrze zamknąć ust, gdy na salę wparowała zdyszana blondynka. Owen spojrzał na siedzącego po stronie oskarżenia człowieka, któremu na widok nieznajomej wyraźnie zrzedła mina. Przez chwilę nawet zdawało mu się, że zaklął coś pod nosem. Pewność siebie i swoich racji, to podobno połowa sukcesu w tym zawodzie. Ale ten typ, oprócz tego był wyjątkowo zarozumiały i arogancki. Należała mu się nauczka i miał wrażenie, że kobieta, która właśnie w tej chwili zajęła miejsce w ławie tuż obok niego, była specjalistką od ucierania nosów takim gagatkom. Mimo, że na szali zawisła teraz jego przyszłość, zachciało mu się śmiać, gdy obserwował miotającego się w swojej ławie prokuratora i blondynkę, która była powodem utraty jego pewności siebie. Kobieta zaś zdawała się w ogóle nie zauważać pana mecenasa. Położyła teczkę z papierami na ławie, przygładziła rozwiane włosy, obciągnęła granatowy żakiet i uśmiechnęła się promiennie do czarnoskórego mężczyzny, siedzącego za stołem sędziowskim.
- Wysoki Sądzie – zaczęła pewnie – adwokat Alexandra Goldenmayer, obrońca Owena Thompsona.
Owen spojrzał na nią zdumiony. Nie przypominał sobie, żeby wynajmował adwokata, albo prosił o przydzielenie obrońcy z urzędu. Nie uważał tego za koniecznie, bo przecież był niewinny.
- Wysoki sądzie! Z całym szacunkiem, ale co to ma znaczyć? – brunet, zajmujący stanowisko prokuratora spojrzał zajadliwie w stronę blondynki. – Dlaczego obrońca nie zgłosił się wcześniej.
- Cisza! – sędzia Hoover, choć wyglądał na takiego, którego niezmiernie trudno wyprowadzić z równowagi, chyba właśnie stracił cierpliwość. – To ja tu jestem, póki co, od zadawania pytań. Poza tym, o ile mnie pamięć nie myli, obrońca może zgłosić się na każdym etapie postępowania, czyż nie? – brunet skinął głową i skruszony zajął swoje miejsce, kątem oka ciągle zerkając na blondynkę. Gdyby jego wzrok mógł zabijać, ta śliczna kobieta już by nie żyła.
- Pani Goldenmayer? – sędzia spojrzał na nią, wyczekując wyjaśnień. Wystarczająco długo zajmował już to stanowisko, by wiedzieć, że nie usłyszy nic odkrywczego. Korki, zepsuty samochód, a może nawet złamany paznokieć… wszystko to prowadziło do jednego – odroczenia rozprawy.
- Tak wysoki sądzie. Przepraszam za zaistniałą sytuację, ale dokumenty pana Thompsona dostarczono mi dopiero dzisiaj, dosłownie piętnaście minut przed rozprawą. Nie miałam szansy przygotować się do obrony, ani nawet porozmawiać z panem Thompsonem, dlatego wnoszę o odroczenie dzisiejszej rozprawy.
- Wysoki sądzie – brunet znów zerwał się ze swojego miejsca – To niedopuszczalne…
- Panie Cole – sędzia wlepił w niego swoje wyłupiaste oczy i mężczyzna od razu usiadł. – Odraczam rozprawę do jutra, do dziesiątej rano. Następni! – krzyknął do woźnego.
- Pani Golden…
- Panno – poprawiła go nawet na niego nie patrząc jednocześnie chowając papiery do skórzanej aktówki.
- A więc panno Goldenmayer, czym sobie zasłużyłem na pani pomoc? – spytał, gdy strażnik już zakładał mu kajdanki.
- To moja praca – rzuciła, posyłając mu niewyraźny uśmiech, ale wyczuł w tym coś nieszczerego. – Do zobaczenia jutro na rozprawie.
- Nie zamierza pani nawet ze mną porozmawiać? – spytał zdumiony Owen.
- Wystarczy mi to, co mam tutaj – powiedziała, wskazując teczkę i z jego danymi wypisanymi na okładce. – Odprowadzić – rzuciła do strażnika i odwróciła się na pięcie w stronę wyjścia.
- Nieźle sobie poczynasz – powiedział brunet, który przysłuchiwał się tej rozmowie, oparty o ławę z dłońmi skrzyżowanym na piersiach – I jakie miałaś wejście – zaśmiał się ironicznie. – Nadal jesteś tą samą niezdarną małą Sandy…
- Ty za to nadal jesteś niewychowanym chamem.
- Uuuu – zakpił – Od kiedy to masz taki cięty języczek? Mam nadzieję, że równie dobra jesteś na sali sądowej, bo ładnymi oczami żadnej rozprawy nie wygrasz.
- Jeszcze zobaczymy, kto się będzie śmiał ostatni… |
|
Powrót do góry |
|
|
sun Debiutant
Dołączył: 22 Maj 2011 Posty: 22 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z doliny Muminków ... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:01:17 22-05-11 Temat postu: |
|
|
; ))))) |
|
Powrót do góry |
|
|
sun Debiutant
Dołączył: 22 Maj 2011 Posty: 22 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z doliny Muminków ... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:43:04 22-05-11 Temat postu: |
|
|
Gra.
Siedziała przy fontannie, która była dla niej szczęśliwym talizmanem. To przy niej po raz pierwszy całowała się z jej ukochanym, to tu poprosił by była z nim do końca swoich dni. A dziś, gdy był to dla niej ważny dzień, jeśli chodzi o prace zawodową. Chciała mu powiedzieć, co ją spotkało, tymczasem to on zadzwonił prosząco spotkanie przy ich fontanie. Co tym razem na nią czeka? Może chcę ustalić datę zaręczyn, ślubu? - Myślała bawiąc się błyszczącą wodą. Nic nie mogło złego się zdarzyć, przecież to był jej dzień. Tak dnia 22 maja została doceniona, jaka młoda artystka i to właśnie dziś dzwoniła do niej Madame Cork by zaproponować jej wystawę w jej ekskluzywnej galerii.
- Emma bardzo cię przepraszam, ale nie mogłem wcześniej. – Obok niej usiadł przystojny brunet o pięknych, głębokich niebieskich oczach. Uśmiechnęła się do niego czarująco. To jest moje szczęście- pomyślała kładąc na jego dłoni rękę.
-Nic się nie stało Tom. Dobrze, że jesteś, muszę Ci coś powiedzieć. - Jej oczy błyszczały niezwykłym blaskiem, a jemu coraz gorzej było, co kol wiek powiedzieć. Jak miał jej wyznać, że z nimi koniec, gdy jej oczy tak błyszczą?
- Emm muszę ci coś bardzo ważnego powiedzieć. - Nie patrzył na nią, wolał patrzeć się na ziemię, tylko nie na jej twarz. Musiał zebrać w sobie dość odwagi by powiedzieć jej to, co dawna starał się załatwić. – Emm. – Złapał ją za rękę, patrząc się na jej oczy. Widać był w nich, że dziewczyna nie wie, o co chodzi ukochanemu. – Emm z nami koniec. – Czekał na jakąś reakcję, ale ona nie nastąpiła. Brunetka tępo wpatrywała się w niego, nie docierała jeszcze do niej słowa Toma.
- Że co? - Wydukała z siebie. Jej oczy wytrzeszczyły się ze zdziwienia. Słowa ukochanego były dla nań szokiem – Zrywasz ze mną?
-Emm wybacz, od dłuższego czasu nam się nie układa. A ja się zakochałem, Emm możemy być przyjaciółmi – złapał ją za rękę z nadzieją, że się zgodzi. Lecz ona nie słyszała jego słów. Czuła że on się oddala, że jego celem jest zranienie jej słabego serduszka. Nie może dać mu satysfakcji wygranej, że zniszczył jej malutki świat. Musi być twarda.
- Chyba Cię posrało? – Powiedziała wstając i patrząc się na niego z góry. – Nie chce cię znać. – Krzyknęła mu w twarz a potem szybkim krokiem podążyła w stronę domu.
-Parszywy gnojek. – Powiedziała kolejny raz Anna, która siedziała na sofie obok męża. – Jak mógł tak potraktować naszą córkę? – Przytuliła się do torsu męża, a ten obiął ją, gładząc po plecach.
-Ja się z tym gadem policzę po męsku - powiedział ruszając znacznie brwiami. Blondynka zachichotała w jego ramionach, mocniej się przytulając.
- Sądzę, że nasza myszka musi się poczuć piękna. – Stefan popatrzył znacząco na żona, lecz ta tylko posłała mu uśmiech pełen uroku. – Musimy jej znaleźć mężczyznę.
- Kochanie sądzę, że nie powinniśmy się wtrącać w jej życie - pogłaskał żonę po jej blond włosach, dobrze wiedział, że Anna chcę jak najlepiej dla ich córki, lecz obawiał się, że to może obrócić się przeciwko nim.
-Ja chce tylko żeby była szczęśliwa i doceniła, jaka jest piękna. – Powiedziała biorąc szklankę z pomarańczowym sokiem. – ale jak sądzisz, że tak będzie lepiej.. Może masz rację nie powinniśmy się wtrącać. – Uśmiechnęła się cwanie do męża, składając na jego zarośniętej twarzy soczystego całusa. |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:23:28 22-05-11 Temat postu: |
|
|
Oba pomysły bardzo mi się podobają... |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:42:04 23-05-11 Temat postu: |
|
|
agam!!!! Wariacie!!!! ja ci tego nie przepuszcze !!!! szans nie masz na to a jak się na coś uprę to nie ma przebacz przykro mi
Wstawiasz to prawda? powiedz, że tak ....
Ostatnio zmieniony przez Kenaya dnia 21:44:21 23-05-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:49:06 23-05-11 Temat postu: |
|
|
no cóż... nie wiem jeszcze czy tu, czy gdzieś indziej, ale chyba nie będę miała innego wyjścia, prawda?... No i dopiero jak skończę FGB;) |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:18:35 23-05-11 Temat postu: |
|
|
Wyjścia nie masz żeby wstawić a gdziekolwiek to zrobisz pójdę jak cień za Tobą i będę czytać |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:38:01 25-05-11 Temat postu: |
|
|
"Futuristic Love"
Los Angeles, rok 2030.
Madeline Victorio, znana francuska piosenkarka o pseudonimie Aya, robi karierę w Ameryce.
William Spencer jest chirurgiem w publicznej klinice.
Oboje mają swoje tajemnice, bowiem nie są ludźmi. On jest aniołem, ona pochodzi z innej planety położonej w Mgławicy Andromedy.
Pewnego dnia, całkiem przpadkiem, ona trafia do jego kliniki. Wkrótce William dowiaduje się, że zarówno Madeline, jak i cała Ziemia, znajdują się w niebezpieczeństwie.
Katy Perry jako Madeline "Aya" Victorio.
Nathan Fillion jako William Spencer. |
|
Powrót do góry |
|
|
sun Debiutant
Dołączył: 22 Maj 2011 Posty: 22 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z doliny Muminków ... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:34:07 29-05-11 Temat postu: |
|
|
Zagubiona ...
Biegła przez wrzosowe pola, jej długa suknia, była ochlapana błotem. W reku trzymała szkarłatną różę, zwiastującą śmierć. W jej sercu zagościł żal, nie mogła zrozumieć skąd się w jej sercu znalazł. Ale czuła, czuła gdzieś tam głęboko w sercu, że czekają na nią złe wieści. Minęła płaczącą wierzbę, pod którą zawsze siadywała z matką. Nawet nie zauważyła, że jej gałęzie jeszcze niżej opadły niż zazwyczaj. W głowie miała tylko, czy przesąd dotyczący róży się spełni. Wbiegła po schodach, przeskakując, co dwa. Gdy tylko dotarła pod drzwi sypialni rodziców, wyszedł z nich doktor. Jego mina była zmartwiona, a oczy smutne nawet można w nich było ujrzeć maleńkie kropelki łez, chowające się za powiekami.
-Przykro mi panienko- powiedział zakładając czapkę na głowę. Ominął ją i schodził powoli z marmurowych schodów. Analizując, co się właśnie stało. Ta dziewczyna niemiejąc nie więcej niż 17 lat została sama na tym świecie. Jej matka umarła we śnie, a gdy on stwierdził jej zgon i powiedział jej mężowi. Myślał. To on zabił się połykając słoiczek środków, zostawiając tą panienkę na pastwę losu. To okrutne- pomyślał.
Minął niecały miesiąc, gdy zrozpaczona dziewczyna pakowała swoje ciuchy to wielkich walizek. Wyjeżdżała z wujkiem, tak jej powiedziała służba, chodź ona na oczy nie widziała, kim jest owy mężczyzna. Wiedziała, tylko, że wszystko się skończyło, całe jej bajkowe życie u boku matki i ojca. Wiedziała, że już nie będzie księżniczką mieszkającą na skraju lasu, które ma magiczne życie. Teraz zostanie zwykłą szarą nastolatką, mieszkającą z mężczyzną, którego nie zna. Dom miał zostać opuszczony ze służby do przyszłej soboty. Nikt nie zostanie by doglądać tego pięknego królestwa. Ta myśl napawała ją wielkim smutkiem, ale jeszcze większym smutkiem było by tu zostać z milionami wspomnień. W krótkich szorach usiadła na oknie spoglądając przez szybę na jej królestwo. Czemu tak wszystko się skomplikowało- pomyślała, zamykając oczy. Chciała chodź na chwilę przywołać uśmiechnięte twarze rodziców. Usłyszała ciche pukanie, zrezygnowała szepnęła ciche proszę, a w drzwiach pojawiła się pokojówka ubrana w jeansy i zieloną bluzkę.
-Panienko samochód przyjechał.- Powiedziała zabierając się za bagażem. Dziewczyna nie była dużo starsza od Katy, miała zawsze uśmiechniętą twarz, ale nie tym razem. A jej jaskrawo niebieskie oczy były dziś przygaszone i smutne.
-Będę tęsknić Mary- powiedziała brunetka kładąc dłoń na jej dłoni. Mary była jedyną jej przyjaciółką i to najlepszą. Chodź pracowała w jej domu, nigdy nie traktowała jej, jako niższej od siebie, a wręcz przeciwnie zawsze podziwiała jej pogodę ducha i realizację swoich marzeń ponad wszystko. Blondynka spojrzała w ciemnobrązowe oczy przyjaciółki kiwając twierdząco głową i przytulając ją mocno do siebie.
-Nawet nie wiesz jak bardzo będzie mi ciebie brak.- powiedziała, a po jej policzkach spłynęły srebrzyste łzy.
-Pamiętaj o mnie- wyszeptała tuż nad jej uchem Katy, odsunęła się od przyjaciółki biorąc do rąk dwie walizki. Wyszła z pokoju a Mary nie mogła opanować łez. Schodziła powoli, przypominając sobie każdą chwilę spędzoną w tym domu. Zabawy w księżną na schodach, ganianie z Mary tam i z powrotem po wielkim salonie. Wspólne śniadania i obiady pełne śmiechu i radości. Uśmiechnęła się na samo wspomnienie tych chwil.- Gustawo mógłbyś przynieść resztę moich rzeczy?- Zapytała się chłopca, który stał przy drzwiach. On pokiwał głową i szybkim krokiem ruszył ku górze. Żegnała się ze wszystkimi całując i dziękując za wszystko, co uczynili dla jej rodziny. Wsiadła do czarnej limuzyny, a Mery wybiegła przed dom, machając do niej na pożegnanie. Gdy wyjeżdżali odwróciła się w przez szybę pomachała na pożegnanie Mary i jej królestwu…. |
|
Powrót do góry |
|
|
Mia Colucci Arango Komandos
Dołączył: 01 Mar 2008 Posty: 679 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:07:39 29-05-11 Temat postu: |
|
|
agam napisał: | NO MERCY
10 lat temu…
Oboje byli najbardziej znanymi studentami na swojej uczelni, choć oboje z różnych powodów.
Ona była zakompleksioną kujonką – prymuską z najwyższą w historii szkoły średnią.
On – najbardziej rozrywkowym i najprzystojniejszym facetem jakiego kiedykolwiek gościła uczelnia.
Na nią, z nosem wiecznie utkwionym w książkach, nikt nie zwracał najmniejszej uwagi.
W nim kochały się wszystkie jej koleżanki, ale on… wybrał właśnie ją…
Teraz…
Oboje są wziętymi prawnikami, a los ponownie krzyżuje ich drogi.
Ona po upokorzeniu jakiego doznała z jego strony, trzyma się z dala od facetów.
On z kolei nadal zmienia kobiety jak rękawiczki
Ona zaś, korzystając z okazji postanawia się na nim zemścić i upokorzyć go tak, jak on kiedyś ją upokorzył…
***
Dziwnie się czuł, stojąc przed majestatem sędziego stanowego. Czarnoskóry, sędziwy mężczyzna lustrował go uważnie wzrokiem, co chwilę poprawiając okulary, zjeżdżające mu na sam czubek nosa. I pomyśleć, że od tego człowieka miał zależeć jego dalszy los. Od niejakiego Edgara Hoovera, jak głosiła złota tabliczka przytwierdzona na brzegu stołu sędziowskiego, mężczyzny, który sądząc po jego sędziwym już wyglądzie, co najmniej od kilku lat powinien cieszyć się zasłużoną emeryturą.
- Panie prokuratorze – sędzia Hoover zwrócił się chrapliwym głosem, do młodego wypacykowanego cwaniaka w markowym garniturze, zasiadającego w sąsiedniej ławie na miejscu dla oskarżyciela publicznego. – Czy ma pan jeszcze coś do dodania?
- Nie, wysoki sądzie. Myślę, że przedstawione przeze mnie dowody w pełni wystarczą, by postawić pana Owena Thompsona w stan oskarżenia. Uważam, że wysoki sąd nie powinien…
Coraz dobitniej dający o sobie znać stukot obcasów na korytarzu, kazał mu przerwać wypowiedź. Nie zdążył jeszcze dobrze zamknąć ust, gdy na salę wparowała zdyszana blondynka. Owen spojrzał na siedzącego po stronie oskarżenia człowieka, któremu na widok nieznajomej wyraźnie zrzedła mina. Przez chwilę nawet zdawało mu się, że zaklął coś pod nosem. Pewność siebie i swoich racji, to podobno połowa sukcesu w tym zawodzie. Ale ten typ, oprócz tego był wyjątkowo zarozumiały i arogancki. Należała mu się nauczka i miał wrażenie, że kobieta, która właśnie w tej chwili zajęła miejsce w ławie tuż obok niego, była specjalistką od ucierania nosów takim gagatkom. Mimo, że na szali zawisła teraz jego przyszłość, zachciało mu się śmiać, gdy obserwował miotającego się w swojej ławie prokuratora i blondynkę, która była powodem utraty jego pewności siebie. Kobieta zaś zdawała się w ogóle nie zauważać pana mecenasa. Położyła teczkę z papierami na ławie, przygładziła rozwiane włosy, obciągnęła granatowy żakiet i uśmiechnęła się promiennie do czarnoskórego mężczyzny, siedzącego za stołem sędziowskim.
- Wysoki Sądzie – zaczęła pewnie – adwokat Alexandra Goldenmayer, obrońca Owena Thompsona.
Owen spojrzał na nią zdumiony. Nie przypominał sobie, żeby wynajmował adwokata, albo prosił o przydzielenie obrońcy z urzędu. Nie uważał tego za koniecznie, bo przecież był niewinny.
- Wysoki sądzie! Z całym szacunkiem, ale co to ma znaczyć? – brunet, zajmujący stanowisko prokuratora spojrzał zajadliwie w stronę blondynki. – Dlaczego obrońca nie zgłosił się wcześniej.
- Cisza! – sędzia Hoover, choć wyglądał na takiego, którego niezmiernie trudno wyprowadzić z równowagi, chyba właśnie stracił cierpliwość. – To ja tu jestem, póki co, od zadawania pytań. Poza tym, o ile mnie pamięć nie myli, obrońca może zgłosić się na każdym etapie postępowania, czyż nie? – brunet skinął głową i skruszony zajął swoje miejsce, kątem oka ciągle zerkając na blondynkę. Gdyby jego wzrok mógł zabijać, ta śliczna kobieta już by nie żyła.
- Pani Goldenmayer? – sędzia spojrzał na nią, wyczekując wyjaśnień. Wystarczająco długo zajmował już to stanowisko, by wiedzieć, że nie usłyszy nic odkrywczego. Korki, zepsuty samochód, a może nawet złamany paznokieć… wszystko to prowadziło do jednego – odroczenia rozprawy.
- Tak wysoki sądzie. Przepraszam za zaistniałą sytuację, ale dokumenty pana Thompsona dostarczono mi dopiero dzisiaj, dosłownie piętnaście minut przed rozprawą. Nie miałam szansy przygotować się do obrony, ani nawet porozmawiać z panem Thompsonem, dlatego wnoszę o odroczenie dzisiejszej rozprawy.
- Wysoki sądzie – brunet znów zerwał się ze swojego miejsca – To niedopuszczalne…
- Panie Cole – sędzia wlepił w niego swoje wyłupiaste oczy i mężczyzna od razu usiadł. – Odraczam rozprawę do jutra, do dziesiątej rano. Następni! – krzyknął do woźnego.
- Pani Golden…
- Panno – poprawiła go nawet na niego nie patrząc jednocześnie chowając papiery do skórzanej aktówki.
- A więc panno Goldenmayer, czym sobie zasłużyłem na pani pomoc? – spytał, gdy strażnik już zakładał mu kajdanki.
- To moja praca – rzuciła, posyłając mu niewyraźny uśmiech, ale wyczuł w tym coś nieszczerego. – Do zobaczenia jutro na rozprawie.
- Nie zamierza pani nawet ze mną porozmawiać? – spytał zdumiony Owen.
- Wystarczy mi to, co mam tutaj – powiedziała, wskazując teczkę i z jego danymi wypisanymi na okładce. – Odprowadzić – rzuciła do strażnika i odwróciła się na pięcie w stronę wyjścia.
- Nieźle sobie poczynasz – powiedział brunet, który przysłuchiwał się tej rozmowie, oparty o ławę z dłońmi skrzyżowanym na piersiach – I jakie miałaś wejście – zaśmiał się ironicznie. – Nadal jesteś tą samą niezdarną małą Sandy…
- Ty za to nadal jesteś niewychowanym chamem.
- Uuuu – zakpił – Od kiedy to masz taki cięty języczek? Mam nadzieję, że równie dobra jesteś na sali sądowej, bo ładnymi oczami żadnej rozprawy nie wygrasz.
- Jeszcze zobaczymy, kto się będzie śmiał ostatni… |
Bardzo podoba mi sie twoja telenowela. mam nadzieje że ją wstawisz. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:09:00 29-05-11 Temat postu: |
|
|
Cieszę się, że się podoba
Wstawić pewnie wstawię za jakiś czas, ale nie wiem czy akurat na tym forum;) |
|
Powrót do góry |
|
|
milcia92 Obserwator
Dołączył: 29 Maj 2011 Posty: 4 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: czestochowa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:21:04 29-05-11 Temat postu: |
|
|
Hej jestem nowa na forum i bardzo chciałabym zaprezentować wam moja telcie która nie tak dawno wymysliłam jest to moja pierwsza telcia wiec prosze was o wyrozumiałosc |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|