|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
darunia Idol
Dołączył: 21 Mar 2012 Posty: 1280 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:31:02 28-10-14 Temat postu: |
|
|
Ja postanowiłam podzielić się z wami moim pomysłem. Miałam już jeden, zaczęłam nawet pisać te opowiadanie, ale z braku czasu z powodu pracy jakoś mi nie wyszło. Może tym razem się uda....póki co nie mam pomysłu na obsadę. Za to mam inne,
Tytuł: Sekret mojej miłości
Piosenka w entradzie: https://www.youtube.com/watch?v=OQ31yNp6Nao...fragment od 1:54
Prolog
Słoneczny dzień jak co dzień w Jacinto, mieście gdzieś w Meksyku. Ricardo wraca z pracy w szklarni, jak zwykle na rowerze. Skacze z radości bo dziś nie jedzie domu, lecz przenocuje u Sabriny. Swojej narzeczonej z którą za 2 miesiące weźmie ślub.
Ricardo - Ehh już sie nie mogę doczekać, aż zobaczę moje kochanie. Oby tym razem nie zapomniała wziąć leków. Ciągle muszę jej przypominać.
gdy wyjeżdża z za zakrętu i jest już przed domkiem Sabriny wici totalne szaleństwo. Karetka pogotowia, policja a na schodach siedzi zapłakana Amanda, koleżanka Sabriny. Ricardo podchodzi do niej i pyta...
RICARDO - Amando! Hej! Co tu się do cholery dzieje!!!
Ale Amanda nie odpowiada. Podnosi tylko głowę a potem rękoma zakrywa twarz i zaczyna jeszcze mocniej płakać. Ricardo podchodzi do drzwi, ale policjant nie chce wpóścić go do środka. Udaje mu się jednak na chwilkę zajrzeć do środka. Z przerażeniem widzi Sabrinę leżącą na podłodze a nad nią lekarza, który zapina czarny, plastikowy worek w którym leży martwa dziewczyna.
Mija jakiś czas, tragedia Ricarda wciąż trwa. Nie mógł nawet pójść na pogrzeb narzeczonej, bo krewni zabrali jej ciało. I kiedy wydaje się, że gorzej już być nie może. Wszystko staje się jeszcze bardziej zagmatwane.
Ricardo idąc chodnikiem w Jacinto przechodzi obok kiosku. Na wystawie gazet widzi jakąś gazetę ze zdjęciem Sabriny na pierwszej stronie i nagłówkiem "Córka znanego lokalnego przedsiębiorcy popełnia samobójstwo!". Ricardo kupuje brukowca i dowiaduje się z niego, że narzeczona była córką 5 najbogatszego człowieka w regionie.
To zmienia całą sytuację. Okazuje się, że nie znał dziewczyny z którą chciał spędzić resztę życia. Ale pojawiają się pytania. Dla czego dziewczyna, która żyła jak pączek w maśle, przewróciła swój świat do góry nogami i żyła jako biedaczka? Dla czego zerwała kontakt z rodziną? Z jakiego powodu nie powiedziała mu kim naprawdę jest? I najważniejsze....jakie samobójstwo? Z jakiego powodu miała by odbierać sobie życie, skoro była zakochana i niedługo wychodziła za mąż? Ricardo postanawia poznać prawdę, a najlepiej poznać ją u źródła w jej rodzinnym domu. Dowiaduje się, że jej rodzice poszukują nowego ogrodnika a on zna się na tym. Poza tym rodzice Sabriny nie wiedzą kim dla niej był. Zatrudnia się u nich i zaczyna prywatne śledztwo by poznać sekret swojej ukochanej.
Mam nadzieje, że nie jest zbyt naciągane i się spodoba.
[/i]
Ostatnio zmieniony przez darunia dnia 12:44:48 28-10-14, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
darunia Idol
Dołączył: 21 Mar 2012 Posty: 1280 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:31:08 28-10-14 Temat postu: |
|
|
Ja postanowiłam podzielić się z wami moim pomysłem. Miałam już jeden, zaczęłam nawet pisać te opowiadanie, ale z braku czasu z powodu pracy jakoś mi nie wyszło. Może tym razem się uda....póki co nie mam pomysłu na obsadę. Za to mam inne,
Tytuł: Sekret mojej miłości
Piosenka w entradzie: https://www.youtube.com/watch?v=OQ31yNp6Nao fragment od 1:54
Prolog
Słoneczny dzień jak co dzień w Jacinto, mieście gdzieś w Meksyku. Ricardo wraca z pracy w szklarni, jak zwykle na rowerze. Skacze z radości bo dziś nie jedzie domu, lecz przenocuje u Sabriny. Swojej narzeczonej z którą za 2 miesiące weźmie ślub.
Ricardo - Ehh już sie nie mogę doczekać, aż zobaczę moje kochanie. Oby tym razem nie zapomniała wziąć leków. Ciągle muszę jej przypominać.
gdy wyjeżdża z za zakrętu i jest już przed domkiem Sabriny wici totalne szaleństwo. Karetka pogotowia, policja a na schodach siedzi zapłakana Amanda, koleżanka Sabriny. Ricardo podchodzi do niej i pyta...
RICARDO - Amando! Hej! Co tu się do cholery dzieje!!!
Ale Amanda nie odpowiada. Podnosi tylko głowę a potem rękoma zakrywa twarz i zaczyna jeszcze mocniej płakać. Ricardo podchodzi do drzwi, ale policjant nie chce wpóścić go do środka. Udaje mu się jednak na chwilkę zajrzeć do środka. Z przerażeniem widzi Sabrinę leżącą na podłodze a nad nią lekarza, który zapina czarny, plastikowy worek w którym leży martwa dziewczyna.
Mija jakiś czas, tragedia Ricarda wciąż trwa. Nie mógł nawet pójść na pogrzeb narzeczonej, bo krewni zabrali jej ciało. I kiedy wydaje się, że gorzej już być nie może. Wszystko staje się jeszcze bardziej zagmatwane.
Ricardo idąc chodnikiem w Jacinto przechodzi obok kiosku. Na wystawie gazet widzi jakąś gazetę ze zdjęciem Sabriny na pierwszej stronie i nagłówkiem "Córka znanego lokalnego przedsiębiorcy popełnia samobójstwo!". Ricardo kupuje brukowca i dowiaduje się z niego, że narzeczona była córką 5 najbogatszego człowieka w regionie.
To zmienia całą sytuację. Okazuje się, że nie znał dziewczyny z którą chciał spędzić resztę życia. Ale pojawiają się pytania. Dla czego dziewczyna, która żyła jak pączek w maśle, przewróciła swój świat do góry nogami i żyła jako biedaczka? Dla czego zerwała kontakt z rodziną? Z jakiego powodu nie powiedziała mu kim naprawdę jest? I najważniejsze....jakie samobójstwo? Z jakiego powodu miała by odbierać sobie życie, skoro była zakochana i niedługo wychodziła za mąż? Ricardo postanawia poznać prawdę, a najlepiej poznać ją u źródła w jej rodzinnym domu. Dowiaduje się, że jej rodzice poszukują nowego ogrodnika a on zna się na tym. Poza tym rodzice Sabriny nie wiedzą kim dla niej był. Zatrudnia się u nich i zaczyna prywatne śledztwo by poznać sekret swojej ukochanej.
Mam nadzieje, że nie jest zbyt naciągane i się spodoba.
[/i]
Ostatnio zmieniony przez darunia dnia 12:45:32 28-10-14, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:22:55 20-12-14 Temat postu: |
|
|
Pomysł, który mi się ostatnio zrodził, po przeczytaniu pewnej książki
Prolog
Oparła ręce na szklanym blacie, sądząc, że się przesłyszała.
- Sole zrozum. Ja ją kocham.
Miała ochotę ryknąć szyderczym śmiechem. To jej obiecywał miłość do grobowej deski. To z nią miał dzielić wszystkie dobre i złe chwile. To ona była jego żoną. To ją miał kochać, do cholery! Czuła jak łzy wzbierają pod zamkniętymi powiekami. Policzyła w myślach do trzech, nie chcąc rzucić się na niego z pięściami.
- Chcę rozwodu - powiedziała, odwracając się w jego kierunku, na pozór spokojnym głosem. Jednak chwilę później jej wybuchowy charakter, tłumiony przez te wszystkie lata grzeczną pozę, wyszedł z cienia, w którym znajdował się zdecydowanie za długo. Jak burza wpadła do ich wspólnej sypialni. Gdzie, o zgrozo, co noc przez ostatnie 5 lat wtulała się w niego, wierząc głęboko, że ich życie jest idealne. Spojrzała na całe pomieszczenie z odrazą. A chwilę później wyrzuciła wszystkie jego rzeczy na podłogę i byle jak wciskając to co jej wpadło w ręce, do jego walizki. Nie tracąc ani chwili czasu zgarnęła ją i szyte na miarę garnitury pod pachę i rzuciła mu je prosto w twarz.
- Wynoś się - krzyknęła hardo - Nie słyszałeś?! Wypieprzaj do tej swojej lafiryndy - zmieszany spojrzał jej w twarz, jakby nie poznawał osoby, która przed nim stała. Ale ona nie zamierzała się przed nim kajać. Już nie. Przez lata to jego potrzeby były najważniejsze, to ona zawsze musiała ustępować. Nie istniało coś takiego jak kompromis. To ona musiała nauczyć zachowywać się z klasą, bo żonie Samuela Belmonte nie pasowało zachowanie taniej dziwki z ulicy. I ma na co zasłużyła. Znalazł sobie dokładnie taką.
- Ogłuchłeś?! - krzyknęła znowu, gdy ten nie poruszył się ani o milimetr - Ułatwię Ci sprawę - jednym ruchem zebrała jego rzeczy z podłogi i walizkę. Z początku chyba sądził, że znowu wniesie je do sypialni. Ona jednak wyszła na balkon i wyrzuciła wszystko przez barierkę.
- Oszalałaś?
- Bynajmniej - odparła, śmiejąc się kpiąco - Wreszcie odzyskałam rozum. A teraz bądź tak miły i wynieś się wreszcie z tego mieszkania, bo Twojej fałszywej buźki i tego pieprzonego sztucznego smutku malującego się w oczach dłużej znosić nie zamierzam - dodała na końcu, odwracając się do niego plecami.
I dopiero gdy usłyszała szczęk zamykających się drzwi wejściowych, dała upust złości i smutku, a łzy popłynęły z jej oczu niczym grochy. Do tej pory żyła w przekonaniu, że jej małżeństwo jest wręcz idealne. Zbudowane na dobrych posadach. A teraz okazuję się, że to był jedynie chybotliwy domek z kart, który został zniszczony pierwszym powiewem lekkiego zefiru, tylko ona po prostu tego nie zauważyła.
Wstęp
Soledad Ferrara od swojego męża dowiaduję się, że ma on kochankę. Dłużej ze zdrajcą mieszkać nie zamierza, wyrzuca więc go z domu. Jednakże skutki jej impulsywne działania są nieprzewidywalne. Zwłaszcza, że jej mąż jest jednym z wpływowych polityków w kraju, a ona sama pochodzi z bogatej rodziny o długiej historii. Gdy w brukowcach wybucha skandal, telefon dzwoni non stop, prasa przesiaduję pod jej domem dzień i noc, a rodzice wyrzucają jej bezmyślne zachowanie i każą zastanowić się na swoim małżeństwem, Soledad ma dość. Kupuję więc pierwszy lepszy bilet do Cancun, chcąc nie tylko uwolnić się od toksycznego miasta, w którym przyszło jej żyć, ale i przeżyć wreszcie swoją szaloną przygodę. O której marzyła od dawna. Jednak los na jej drodze stawia Nicolasa. Zabójczo przystojny, nonszalancki i ... ogromnie irytujący. Już pierwszego dnia daję się Soledad we znaki. A marna nadzieja, że szybko odzyska spokój pęka jak bańka mydlana. Nie tak łatwo wywinie się spod uroku przystojnego nieznajomego.
Soledad odkrywa piękno w cichym echu szpilek na brukowanych ścieżkach. W starych kościołach, które kryją w sobie niejedną zagadkę. W samotnym jedzeniu ulubionych lodów nad brzegiem morza. I - o dziwo dla samej siebie - w błahych rozmowach z mężczyzną, który uaktywnia w niej jedynie zwierzęce instynkty. Tylko, że nic nie jest tak proste jak to się wydaję.
W rolach głównych:
|
|
Powrót do góry |
|
|
madoka Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30699 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:38:37 20-12-14 Temat postu: |
|
|
Stokrotka* napisał: | Pomysł, który mi się ostatnio zrodził, po przeczytaniu pewnej książki
Prolog
Oparła ręce na szklanym blacie, sądząc, że się przesłyszała.
- Sole zrozum. Ja ją kocham.
Miała ochotę ryknąć szyderczym śmiechem. To jej obiecywał miłość do grobowej deski. To z nią miał dzielić wszystkie dobre i złe chwile. To ona była jego żoną. To ją miał kochać, do cholery! Czuła jak łzy wzbierają pod zamkniętymi powiekami. Policzyła w myślach do trzech, nie chcąc rzucić się na niego z pięściami.
- Chcę rozwodu - powiedziała, odwracając się w jego kierunku, na pozór spokojnym głosem. Jednak chwilę później jej wybuchowy charakter, tłumiony przez te wszystkie lata grzeczną pozę, wyszedł z cienia, w którym znajdował się zdecydowanie za długo. Jak burza wpadła do ich wspólnej sypialni. Gdzie, o zgrozo, co noc przez ostatnie 5 lat wtulała się w niego, wierząc głęboko, że ich życie jest idealne. Spojrzała na całe pomieszczenie z odrazą. A chwilę później wyrzuciła wszystkie jego rzeczy na podłogę i byle jak wciskając to co jej wpadło w ręce, do jego walizki. Nie tracąc ani chwili czasu zgarnęła ją i szyte na miarę garnitury pod pachę i rzuciła mu je prosto w twarz.
- Wynoś się - krzyknęła hardo - Nie słyszałeś?! Wypieprzaj do tej swojej lafiryndy - zmieszany spojrzał jej w twarz, jakby nie poznawał osoby, która przed nim stała. Ale ona nie zamierzała się przed nim kajać. Już nie. Przez lata to jego potrzeby były najważniejsze, to ona zawsze musiała ustępować. Nie istniało coś takiego jak kompromis. To ona musiała nauczyć zachowywać się z klasą, bo żonie Samuela Belmonte nie pasowało zachowanie taniej dziwki z ulicy. I ma na co zasłużyła. Znalazł sobie dokładnie taką.
- Ogłuchłeś?! - krzyknęła znowu, gdy ten nie poruszył się ani o milimetr - Ułatwię Ci sprawę - jednym ruchem zebrała jego rzeczy z podłogi i walizkę. Z początku chyba sądził, że znowu wniesie je do sypialni. Ona jednak wyszła na balkon i wyrzuciła wszystko przez barierkę.
- Oszalałaś?
- Bynajmniej - odparła, śmiejąc się kpiąco - Wreszcie odzyskałam rozum. A teraz bądź tak miły i wynieś się wreszcie z tego mieszkania, bo Twojej fałszywej buźki i tego pieprzonego sztucznego smutku malującego się w oczach dłużej znosić nie zamierzam - dodała na końcu, odwracając się do niego plecami.
I dopiero gdy usłyszała szczęk zamykających się drzwi wejściowych, dała upust złości i smutku, a łzy popłynęły z jej oczu niczym grochy. Do tej pory żyła w przekonaniu, że jej małżeństwo jest wręcz idealne. Zbudowane na dobrych posadach. A teraz okazuję się, że to był jedynie chybotliwy domek z kart, który został zniszczony pierwszym powiewem lekkiego zefiru, tylko ona po prostu tego nie zauważyła.
Wstęp
Soledad Ferrara od swojego męża dowiaduję się, że ma on kochankę. Dłużej ze zdrajcą mieszkać nie zamierza, wyrzuca więc go z domu. Jednakże skutki jej impulsywne działania są nieprzewidywalne. Zwłaszcza, że jej mąż jest jednym z wpływowych polityków w kraju, a ona sama pochodzi z bogatej rodziny o długiej historii. Gdy w brukowcach wybucha skandal, telefon dzwoni non stop, prasa przesiaduję pod jej domem dzień i noc, a rodzice wyrzucają jej bezmyślne zachowanie i każą zastanowić się na swoim małżeństwem, Soledad ma dość. Kupuję więc pierwszy lepszy bilet do Cancun, chcąc nie tylko uwolnić się od toksycznego miasta, w którym przyszło jej żyć, ale i przeżyć wreszcie swoją szaloną przygodę. O której marzyła od dawna. Jednak los na jej drodze stawia Nicolasa. Zabójczo przystojny, nonszalancki i ... ogromnie irytujący. Już pierwszego dnia daję się Soledad we znaki. A marna nadzieja, że szybko odzyska spokój pęka jak bańka mydlana. Nie tak łatwo wywinie się spod uroku przystojnego nieznajomego.
Soledad odkrywa piękno w cichym echu szpilek na brukowanych ścieżkach. W starych kościołach, które kryją w sobie niejedną zagadkę. W samotnym jedzeniu ulubionych lodów nad brzegiem morza. I - o dziwo dla samej siebie - w błahych rozmowach z mężczyzną, który uaktywnia w niej jedynie zwierzęce instynkty. Tylko, że nic nie jest tak proste jak to się wydaję.
W rolach głównych:
|
O nie, nie nie...nie ma mowy, żebym obeszła się tylko smakiem. Domagam się zdecydowanie więcej
Prolog i wstęp zwiastują bowiem naprawdę świetną historię z (moim zdaniem) wyborową obsadą - a więc to, co tutejsze tygryski lubią najbardziej
P.S. Uwielbiam już Soledad |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:08:49 20-12-14 Temat postu: |
|
|
Dzięki Moniś może coś niedługo wykombinuję i okaże się, ze wstawię |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:07:59 03-01-15 Temat postu: |
|
|
Puzzle życia
Kelly (Nina Dobrev) i Emma (Victoria Justice) uciekają od swojego dawnego życia. Życia pełnego przemocy, wiecznie pijanego ojca i uległej matki, która nigdy nie była w stanie im pomóc. Myląc tropy, zmieniając numery telefonów i imiona w trakcie drogi, mają nadzieję, że w końcu uda im się zniknąć z radaru ich ojca i zaszyć się w jak najdalszym od Nowego Jorku zakątku. W końcu docierają do Arizony. Ukrywając się pod nowymi, zmyślonymi tożsamościami, mają nadzieję na rozpoczęcie nowego życia. Tylko, że nic nie idzie po ich myśli.
Kelly jako Cailtlin O'Connor zapisuje swoją siedemnastoletnią siostrę Eve do pobliskiego liceum i od razu wdaje się w kłótnie z cholernie przystojnym wuefistą, który, na jej nieszczęście, okazuje się również trenerem samoobrony, w miejscu, gdzie zapisała się na zajęcia.
Eve pierwszego dnia roku szkolnego wdaje się w bójkę z królową szkolnych korytarzy, Teri Hook, a na dodatek wpada w oko jej chłopakowi. Dziewczyna zostaje wciągnięta w rozgrywki wojujących ze sobą grup szkolnych, by w końcu z własnej woli przyłączyć się do grona nieudaczników, w której króluje chłopak o najbardziej magnetycznym spojrzeniu, jakie w życiu widziała.
Nie ufając nikomu, dziewczyny zaszywają się na stancji u byłej dyrektorki liceum, do którego chodzi teraz Eve i starają się nie rzucać w oczy. Czy będzie im dane poskładać puzzle życia? Czy też będą musiały na nowo zmagać się z prześladującą je przeszłością? |
|
Powrót do góry |
|
|
Dudziak Mistrz
Dołączył: 31 Lip 2011 Posty: 18247 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: małopolska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:14:13 03-01-15 Temat postu: |
|
|
Sunshine napisał: |
Puzzle życia
Kelly (Nina Dobrev) i Emma (Victoria Justice) uciekają od swojego dawnego życia. Życia pełnego przemocy, wiecznie pijanego ojca i uległej matki, która nigdy nie była w stanie im pomóc. Myląc tropy, zmieniając numery telefonów i imiona w trakcie drogi, mają nadzieję, że w końcu uda im się zniknąć z radaru ich ojca i zaszyć się w jak najdalszym od Nowego Jorku zakątku. W końcu docierają do Arizony. Ukrywając się pod nowymi, zmyślonymi tożsamościami, mają nadzieję na rozpoczęcie nowego życia. Tylko, że nic nie idzie po ich myśli.
Kelly jako Cailtlin O'Connor zapisuje swoją siedemnastoletnią siostrę Eve do pobliskiego liceum i od razu wdaje się w kłótnie z cholernie przystojnym wuefistą, który, na jej nieszczęście, okazuje się również trenerem samoobrony, w miejscu, gdzie zapisała się na zajęcia.
Eve pierwszego dnia roku szkolnego wdaje się w bójkę z królową szkolnych korytarzy, Teri Hook, a na dodatek wpada w oko jej chłopakowi. Dziewczyna zostaje wciągnięta w rozgrywki wojujących ze sobą grup szkolnych, by w końcu z własnej woli przyłączyć się do grona nieudaczników, w której króluje chłopak o najbardziej magnetycznym spojrzeniu, jakie w życiu widziała.
Nie ufając nikomu, dziewczyny zaszywają się na stancji u byłej dyrektorki liceum, do którego chodzi teraz Eve i starają się nie rzucać w oczy. Czy będzie im dane poskładać puzzle życia? Czy też będą musiały na nowo zmagać się z prześladującą je przeszłością? |
Po tym wstępie jestem zdecydowanie na tak Już się nie mogę doczekać pierwszych starć głównych bohaterek z ich wrogami... i nie tylko |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:12:05 03-01-15 Temat postu: |
|
|
Sunshine napisał: |
Puzzle życia
Kelly (Nina Dobrev) i Emma (Victoria Justice) uciekają od swojego dawnego życia. Życia pełnego przemocy, wiecznie pijanego ojca i uległej matki, która nigdy nie była w stanie im pomóc. Myląc tropy, zmieniając numery telefonów i imiona w trakcie drogi, mają nadzieję, że w końcu uda im się zniknąć z radaru ich ojca i zaszyć się w jak najdalszym od Nowego Jorku zakątku. W końcu docierają do Arizony. Ukrywając się pod nowymi, zmyślonymi tożsamościami, mają nadzieję na rozpoczęcie nowego życia. Tylko, że nic nie idzie po ich myśli.
Kelly jako Cailtlin O'Connor zapisuje swoją siedemnastoletnią siostrę Eve do pobliskiego liceum i od razu wdaje się w kłótnie z cholernie przystojnym wuefistą, który, na jej nieszczęście, okazuje się również trenerem samoobrony, w miejscu, gdzie zapisała się na zajęcia.
Eve pierwszego dnia roku szkolnego wdaje się w bójkę z królową szkolnych korytarzy, Teri Hook, a na dodatek wpada w oko jej chłopakowi. Dziewczyna zostaje wciągnięta w rozgrywki wojujących ze sobą grup szkolnych, by w końcu z własnej woli przyłączyć się do grona nieudaczników, w której króluje chłopak o najbardziej magnetycznym spojrzeniu, jakie w życiu widziała.
Nie ufając nikomu, dziewczyny zaszywają się na stancji u byłej dyrektorki liceum, do którego chodzi teraz Eve i starają się nie rzucać w oczy. Czy będzie im dane poskładać puzzle życia? Czy też będą musiały na nowo zmagać się z prześladującą je przeszłością? |
Za każdym pomysłem tylko bardziej niszczysz tak więc nie ma co gadać, a jedynie czekać aż wstawisz to cudo zwłaszcza, że nie mogę się doczekać spięć na linii Kelly - wuefista |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:46:26 03-01-15 Temat postu: |
|
|
Dziękuję, na razie wiem tyle, że jeśli wstawie, to wuefiste - Cade'a zagra Ian, królową korytarzy Naya Rivera, a szefa nowej paczki Emmy - Andrew Garfield. Ale to że wstawie jest niemal niemożliwe biorąc pod uwagę moje obecne gospodarowanie czasem |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:34:31 11-01-15 Temat postu: |
|
|
Nola dziedziczy ranczo po dziadku, którego nigdy nie spotkała. Jej matka nigdy nie lubiła o nim mówić, a ojciec gasł, gdy tylko dziewczyna zaczynała pytać. Teraz to ranczo stanowi jedyną nić wiążąca ją z rodziną. Po wypadku rodziców Nola starała się robić wszystko, by nie wpaść w depresję, teraz ma szansę na pozbieranie się poprzez pracę na ranczu. Tylko... Nola nie jest mile widziana w Sunflower, pracownicy jej nie słuchają, gosposia patrzy na nią krzywo, a na dodatek sąsiad zaczyna nachodzić ją w sprawie sprzedaży rancza. Gdyby jeszcze tego było mało, w domu zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Nola zaczyna widzieć sytuacje, które nie maja miejsca, przedmioty zmieniają swoje położenie, a pewnego dnia ktoś spycha ją ze schodów. Najgorsze jest to, że Nola nie ma się do kogo zwrócić. Jest sama, sama i przerażona, ale postanawia się nie poddawać i rozwiązać sprawę z przeszłości, nawet jeżeli miałoby ją to zabić.
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 16:37:43 11-01-15, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BlueSky Wstawiony
Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:49:43 11-01-15 Temat postu: |
|
|
Sunshine napisał: |
Nola dziedziczy ranczo po dziadku, którego nigdy nie spotkała. Jej matka nigdy nie lubiła o nim mówić, a ojciec gasł, gdy tylko dziewczyna zaczynała pytać. Teraz to ranczo stanowi jedyną nić wiążąca ją z rodziną. Po wypadku rodziców Nola starała się robić wszystko, by nie wpaść w depresję, teraz ma szansę na pozbieranie się poprzez pracę na ranczu. Tylko... Nola nie jest mile widziana w Sunflower, pracownicy jej nie słuchają, gosposia patrzy na nią krzywo, a na dodatek sąsiad zaczyna nachodzić ją w sprawie sprzedaży rancza. Gdyby jeszcze tego było mało, w domu zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Nola zaczyna widzieć sytuacje, które nie maja miejsca, przedmioty zmieniają swoje położenie, a pewnego dnia ktoś spycha ją ze schodów. Najgorsze jest to, że Nola nie ma się do kogo zwrócić. Jest sama, sama i przerażona, ale postanawia się nie poddawać i rozwiązać sprawę z przeszłości, nawet jeżeli miałoby ją to zabić. |
Zaskoczyłaś mnie Ten pomysł jest bardzo tajemniczy i trochę mroczny - i oczywiście, a może przede wszystkim bardzo intrygujący. |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:58:42 11-01-15 Temat postu: |
|
|
Oczywiście pewnie tylko na planach się skończy, ale dziękuję, musiałam z siebie wyrzucić ten pomysł |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:39:40 11-01-15 Temat postu: |
|
|
Taaa - wrzucasz, a potem nici z tego
Już sama nie wiem co mam powiedzieć o tym pomyśle, bo czy powiem, że super czy że okropny to i tak nie wstawisz |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:39:11 16-01-15 Temat postu: |
|
|
Pomysł zrodził mi się w głowie, gdy w domu zabrakło prądu dodać do tego dziwną rozmowę z moimi rodzicami właśnie o fobiach i efekt gotowy
Fabuła
Africa odkąd tylko pamięta zachowywała się inaczej. Nie tylko wśród rówieśników na przerwach pomiędzy lekcjami czy wycieczkach klasowych, ale i względem rodziny. Sięgając pamięcią wstecz widzi jak to jej młodsza siostra rzuca się na rodziców, swoimi małymi piąstkami ściskając ich szyję, gdy ona stała zwykle gdzieś z tyłu, bardziej wycofana. To mała Cami żartowała, śmiała się, przytulała czy zaczepiała rodziców do zabawy. To ona namawiała ojca na zabawki, dziadków na słodycze, a mamę na ciuchy. Gdy jej siostra kłóciła się z rodzicami o najbanalniejsze sprawy, ona siedziała cicho w swoim pokoju. Nie płakała, nie śmiała się często, nie miała w nawyku w przypływie radości całować i ściskać się z innymi osobami. Mówiąc szczerze to ona takich "napadów" po prostu nie miała. W wieku piętnastu lat matka wysłała ją do psychologa, który fachowo stwierdził jej dysfunkcję w nawiązywaniu relacji z innymi ludźmi, Coś czego sama była świadoma od bliska 3 lat. To zapoczątkowała terapię, która trwa aż do dziś. I która może z perspektywy jej rodziny i nieliczonych przyjaciół ( dokładnie 2 przyjaciółek), daję dobre efekty. Dla niej to codzienna walka z samą sobą, ze swoją największą słabością, ze strachem, panicznym wręcz, który niejednokrotnie opanowuję całe ciało. I żadne z nich nie zdają sobie sprawy jak ciężkie jest przezwyciężenie lęku przed pocałowaniem własnej matki na do widzenia.
Dziś w wieku 25 lat Africa mieszka sama. Pracuję w domu, redagując i poprawiając książki z wydawnictwa, w którym została zatrudniona. Nie wychodzi często z domu. Zakupy robi raz na dwa tygodnie, a gdy czegoś jej zabraknie, z sukcesem przekonuję samą siebie, że nie jest jej to wcale potrzebne. Co ma też swoje dobre strony. Nauczyło ją to radzenia sobie w kuchni i pichcenia. Uwielbia przygotowywać nowe potrawy, wypróbowywać nowe przepisy czy pomysły zaczerpnięte z oglądanych programów telewizyjnych czy też sprawdzać połączenia smaków. Wrzucać składniki do rondelków, mieszać, dodawać przyprawy, wąchać, smakować i to wszystko inne co jest tak nierozerwalne z gotowaniem. Stara się żyć jak najbardziej normalnie, ale bardzo często zdarza się, że tęskni za takim życiem jakie prowadzi jej siostra. Bez strachu, który kieruję każdym Twoim krokiem, który wpływa na każdą decyzję jaką podejmujesz, który cały czas Cię ogranicza.
Co się, więc stanie gdy do jej drzwi zapuka Xavier - mężczyzna zdawałoby się idealny pod względem aparycji i charyzmy, na co dzień pracujący jako barman, co już samo w sobie stanowi mieszankę idealnie wybuchową. Czy Africa w ogóle wzięłaby pod uwagę zamieszkanie z takim facetem? A może on - otwarty na świat i ludzie, pokaże jej coś, czego do tej pory nikt nie był wstanie?!
W rolach głównych
Rozdział 1
Wstawiła brudną miseczką do zlewu, uznając w duchu, że posprząta później, w końcu ma wystarczająco dużo czasu. Uśmiechnęła się do siebie, a cisza otaczająca ją zewsząd przechodziła przez każdą komórkę jej ciała, powodując przyjemne rozluźnienie. Tekst już poprawiła wczoraj, może więc bez żadnych wyrzutów sumienia trochę sobie pofolgować. Przymknęła delikatnie okno firanką, tak by trochę mniej słońca wpadało do środka. Laptop i internet - to jej przepustka do świata, którym zawsze chciała żyć. Choć przez jeden dzień. A dzięki temu mogła śledzić wszystko co się dzieje, bez wychodzenia z domu, bez wdawania się w interakcje z innymi. Była anonimowa, a ta anonimowość uspokajała ją niezmiernie. Upiła łyk czarnej, gorącej kawy, która parowała żywo w kubku, rozgrzewając się od środka. Może powinna odwołać wizytę u pani psycholog? Nie bardzo ma ochotę do niej iść i zwierzać się z tego wszystkiego co robiła, znowu widząc ukrytą dezaprobatę w jej oczach, która jedynie ją dołowała. Choć z drugiej strony obiecała rodzicom, że będzie chodzić na te spotkania, a to byłoby drugie z rzędu, które by odwołała. I choć sama za nie płaci, to nie miała najmniejszych wątpliwości, że pani Teresa zawiadomiłaby o tym matkę i ojca. A tego zdecydowanie wolała sobie oszczędzić. Może powinna zmienić psychologa? Znaleźć takiego, który chciał by te spotkania jej coś dały, który nie miałby jej za złe, że odczuwa swoisty strach i dyskomfort, gdy musi kogoś przytulić. Ale czy taki ktoś w ogóle istnieje?! Spojrzała na zegar wiszący na ścianie, który wskazywał dokładnie 12:04. Mogłaby wyskoczyć teraz ze znajomymi na kawę i ciastko, poplotkować, potem udać się na zakupy, a na zwieńczenie dnia pójść na siłownie. Czy naprawdę tak wyglądałoby jej życie, gdyby była choć w podobnym stopniu tak otwarta jak Cami? Włączyła więc ciężką muzykę z płyty, którą dostała właśnie od siostry, która tym gestem chciała jej pokazać, że na świecie istnieje też inna muzyka niż klasyczna. Africe niektóre piosenki nawet przypadły do gustu, choć nic nie mogło się mierzyć w Bachem, Chopinem czy Mozartem. Wskoczyła na bieżnie, stojącą w rogu pokoju. Już dawno doszła do wniosku, że na wszelkie jej wątpliwości "co by było gdyby", najlepszy jest wysiłek fizyczny. Zanim jednak zdołała ustawić cokolwiek w mieszkaniu rozbrzmiał dzwonek. I nie byłoby nic dziwnego, gdyby po pierwsze spodziewała się kogoś, a ten ktoś zadzwoniłby domofonem, by móc w ogóle wejść na teren osiedla. Po drugie - co ważniejsze - gdyby nie chodziło o nią. A ona nie miała w zwyczaju przyjmować nieproszonych gości, serwując ciasto i herbatę. Podeszła, więc cicho do drzwi, wyłączając przy tym muzykę. Ktoś się zapewne pomylił - to przemknęło jej przez myśl, gdy była jeszcze wstanie racjonalnie myśleć. I choć starała się samą siebie uspokoić, to serce zaczynało niebezpiecznie mocno pompować krew. Lecz dźwięk dzwonka nie ustawał, a nawet wręcz się nasilał.
- Słucham? - spytała głośno, stając blisko drzwi, by móc usłyszeć odpowiedź
- Może pani otworzyć drzwi? - odpowiedział pytaniem na pytanie, mocno zdziwiony jej zachowaniem i tym, że każe mu mówić prosto w dębowe, mocne drzwi.
- A nie pomylił pan mieszkań? - spytała chcąc się upewnić. Mógł to być kurier, ale niczego nie zamawiała dawno, a i tak zawsze przychodził starszy poczciwy Tom, który częstował ją raz za razem słodkimi landrynkami. Może ktoś go zmienił? Bądź co gorsza sam Tom zachorował czy dostał zawału w pracy?! Lęk coraz bardziej przejmował kontrolę nad jej umysłem, jednak nie pozostało jej nic ponadto jak otworzyć drzwi. Szczęk zamka odbił się w jej uszach niczym marsz pogrzebowy. Uchyliła je na tyle na ile pozwalał łańcuch, który tak niedawno zamontowała, czując się dzięki temu bezpieczniej. Urocze, ciemne loki i chłopięca twarz na której skrzyły się radosne oczy, uśmiechnęła się do niej wesoło.
- Jestem Xav - przedstawił się, a Africa nadal nie miała pojęcia co tu robi. W dodatku z torbą bagażową u nóg, co wstrząsnęło nią jeszcze bardziej. W końcu mógł mieć w niej schowany łom i młotek, a przyszedł tylko po to, żeby ją okraść. Jej zdziwione i mocno pytające spojrzenie, wywołało u niego konsternację - Chyba trafiłem pod dobry adres - powiedział zdziwiony, sprawdzając jeszcze raz numer mieszkania. Chyba raczej nie - odparła mu w myślach, unosząc lekko kąciki ust do góry na znak, że wybacza mu to brutalne wtargnięcie i bez przeszkód może stąd wyjść. A nawet jak zechce obrabować mieszkanie w sąsiednim bloku dokładnie z takim samym numerem - Africa Mendez, prawda?! Jesteś siostrą Camili - paniczny strach uderzył w nią z całą siłą, gdy tylko do jej świadomości dotarły jego słowa. Czuła jak serce w piersi bije niespokojnie, jakby chciało wyrwać się z niej i udać w daleką podróż. Oddech stawał się płytszy, mniej kontrolowany, a mięśnie zaczęły wiotczeć. Chciała się przesłyszeć. Modliła się by przeżyć ten atak i jakoś utrzymać się przy drzwiach.
- Nie mówiła Ci?! Powiedziała, że mogę tu zamieszkać - ostatnie sylaby docierały do niej jakby z oddali. Wpadła w czarną dziurę, z której już nie zdoła wyjść. Poczuła jak nogi lekko się pod nią uginają, gdy mięśnie z braku tlenu przestają pracować i nie są wstanie jej utrzymać. Kolejny raz strach przejmuje kontrolę nad jej ciałem. Jakby żył w niej ktoś jeszcze, ktoś kto w momentach stresujących wychodził z ukrycia. Stara się z całych sił, oczami zasnutymi już lekko mgłą nieświadomości, widzi jak jej dłoń kurczowo ściska klamkę drzwi, aż kłykcie bieleją, mocno kontrastując z ciemnym brązem mieszkania. W końcu traci świadomość, z łoskotem upadając na podłogę. |
|
Powrót do góry |
|
|
BlueSky Wstawiony
Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:07:36 17-01-15 Temat postu: |
|
|
Stokrotka* napisał: | Pomysł zrodził mi się w głowie, gdy w domu zabrakło prądu dodać do tego dziwną rozmowę z moimi rodzicami właśnie o fobiach i efekt gotowy
Fabuła
Africa odkąd tylko pamięta zachowywała się inaczej. Nie tylko wśród rówieśników na przerwach pomiędzy lekcjami czy wycieczkach klasowych, ale i względem rodziny. Sięgając pamięcią wstecz widzi jak to jej młodsza siostra rzuca się na rodziców, swoimi małymi piąstkami ściskając ich szyję, gdy ona stała zwykle gdzieś z tyłu, bardziej wycofana. To mała Cami żartowała, śmiała się, przytulała czy zaczepiała rodziców do zabawy. To ona namawiała ojca na zabawki, dziadków na słodycze, a mamę na ciuchy. Gdy jej siostra kłóciła się z rodzicami o najbanalniejsze sprawy, ona siedziała cicho w swoim pokoju. Nie płakała, nie śmiała się często, nie miała w nawyku w przypływie radości całować i ściskać się z innymi osobami. Mówiąc szczerze to ona takich "napadów" po prostu nie miała. W wieku piętnastu lat matka wysłała ją do psychologa, który fachowo stwierdził jej dysfunkcję w nawiązywaniu relacji z innymi ludźmi, Coś czego sama była świadoma od bliska 3 lat. To zapoczątkowała terapię, która trwa aż do dziś. I która może z perspektywy jej rodziny i nieliczonych przyjaciół ( dokładnie 2 przyjaciółek), daję dobre efekty. Dla niej to codzienna walka z samą sobą, ze swoją największą słabością, ze strachem, panicznym wręcz, który niejednokrotnie opanowuję całe ciało. I żadne z nich nie zdają sobie sprawy jak ciężkie jest przezwyciężenie lęku przed pocałowaniem własnej matki na do widzenia.
Dziś w wieku 25 lat Africa mieszka sama. Pracuję w domu, redagując i poprawiając książki z wydawnictwa, w którym została zatrudniona. Nie wychodzi często z domu. Zakupy robi raz na dwa tygodnie, a gdy czegoś jej zabraknie, z sukcesem przekonuję samą siebie, że nie jest jej to wcale potrzebne. Co ma też swoje dobre strony. Nauczyło ją to radzenia sobie w kuchni i pichcenia. Uwielbia przygotowywać nowe potrawy, wypróbowywać nowe przepisy czy pomysły zaczerpnięte z oglądanych programów telewizyjnych czy też sprawdzać połączenia smaków. Wrzucać składniki do rondelków, mieszać, dodawać przyprawy, wąchać, smakować i to wszystko inne co jest tak nierozerwalne z gotowaniem. Stara się żyć jak najbardziej normalnie, ale bardzo często zdarza się, że tęskni za takim życiem jakie prowadzi jej siostra. Bez strachu, który kieruję każdym Twoim krokiem, który wpływa na każdą decyzję jaką podejmujesz, który cały czas Cię ogranicza.
Co się, więc stanie gdy do jej drzwi zapuka Xavier - mężczyzna zdawałoby się idealny pod względem aparycji i charyzmy, na co dzień pracujący jako barman, co już samo w sobie stanowi mieszankę idealnie wybuchową. Czy Africa w ogóle wzięłaby pod uwagę zamieszkanie z takim facetem? A może on - otwarty na świat i ludzie, pokaże jej coś, czego do tej pory nikt nie był wstanie?!
W rolach głównych
Rozdział 1
Wstawiła brudną miseczką do zlewu, uznając w duchu, że posprząta później, w końcu ma wystarczająco dużo czasu. Uśmiechnęła się do siebie, a cisza otaczająca ją zewsząd przechodziła przez każdą komórkę jej ciała, powodując przyjemne rozluźnienie. Tekst już poprawiła wczoraj, może więc bez żadnych wyrzutów sumienia trochę sobie pofolgować. Przymknęła delikatnie okno firanką, tak by trochę mniej słońca wpadało do środka. Laptop i internet - to jej przepustka do świata, którym zawsze chciała żyć. Choć przez jeden dzień. A dzięki temu mogła śledzić wszystko co się dzieje, bez wychodzenia z domu, bez wdawania się w interakcje z innymi. Była anonimowa, a ta anonimowość uspokajała ją niezmiernie. Upiła łyk czarnej, gorącej kawy, która parowała żywo w kubku, rozgrzewając się od środka. Może powinna odwołać wizytę u pani psycholog? Nie bardzo ma ochotę do niej iść i zwierzać się z tego wszystkiego co robiła, znowu widząc ukrytą dezaprobatę w jej oczach, która jedynie ją dołowała. Choć z drugiej strony obiecała rodzicom, że będzie chodzić na te spotkania, a to byłoby drugie z rzędu, które by odwołała. I choć sama za nie płaci, to nie miała najmniejszych wątpliwości, że pani Teresa zawiadomiłaby o tym matkę i ojca. A tego zdecydowanie wolała sobie oszczędzić. Może powinna zmienić psychologa? Znaleźć takiego, który chciał by te spotkania jej coś dały, który nie miałby jej za złe, że odczuwa swoisty strach i dyskomfort, gdy musi kogoś przytulić. Ale czy taki ktoś w ogóle istnieje?! Spojrzała na zegar wiszący na ścianie, który wskazywał dokładnie 12:04. Mogłaby wyskoczyć teraz ze znajomymi na kawę i ciastko, poplotkować, potem udać się na zakupy, a na zwieńczenie dnia pójść na siłownie. Czy naprawdę tak wyglądałoby jej życie, gdyby była choć w podobnym stopniu tak otwarta jak Cami? Włączyła więc ciężką muzykę z płyty, którą dostała właśnie od siostry, która tym gestem chciała jej pokazać, że na świecie istnieje też inna muzyka niż klasyczna. Africe niektóre piosenki nawet przypadły do gustu, choć nic nie mogło się mierzyć w Bachem, Chopinem czy Mozartem. Wskoczyła na bieżnie, stojącą w rogu pokoju. Już dawno doszła do wniosku, że na wszelkie jej wątpliwości "co by było gdyby", najlepszy jest wysiłek fizyczny. Zanim jednak zdołała ustawić cokolwiek w mieszkaniu rozbrzmiał dzwonek. I nie byłoby nic dziwnego, gdyby po pierwsze spodziewała się kogoś, a ten ktoś zadzwoniłby domofonem, by móc w ogóle wejść na teren osiedla. Po drugie - co ważniejsze - gdyby nie chodziło o nią. A ona nie miała w zwyczaju przyjmować nieproszonych gości, serwując ciasto i herbatę. Podeszła, więc cicho do drzwi, wyłączając przy tym muzykę. Ktoś się zapewne pomylił - to przemknęło jej przez myśl, gdy była jeszcze wstanie racjonalnie myśleć. I choć starała się samą siebie uspokoić, to serce zaczynało niebezpiecznie mocno pompować krew. Lecz dźwięk dzwonka nie ustawał, a nawet wręcz się nasilał.
- Słucham? - spytała głośno, stając blisko drzwi, by móc usłyszeć odpowiedź
- Może pani otworzyć drzwi? - odpowiedział pytaniem na pytanie, mocno zdziwiony jej zachowaniem i tym, że każe mu mówić prosto w dębowe, mocne drzwi.
- A nie pomylił pan mieszkań? - spytała chcąc się upewnić. Mógł to być kurier, ale niczego nie zamawiała dawno, a i tak zawsze przychodził starszy poczciwy Tom, który częstował ją raz za razem słodkimi landrynkami. Może ktoś go zmienił? Bądź co gorsza sam Tom zachorował czy dostał zawału w pracy?! Lęk coraz bardziej przejmował kontrolę nad jej umysłem, jednak nie pozostało jej nic ponadto jak otworzyć drzwi. Szczęk zamka odbił się w jej uszach niczym marsz pogrzebowy. Uchyliła je na tyle na ile pozwalał łańcuch, który tak niedawno zamontowała, czując się dzięki temu bezpieczniej. Urocze, ciemne loki i chłopięca twarz na której skrzyły się radosne oczy, uśmiechnęła się do niej wesoło.
- Jestem Xav - przedstawił się, a Africa nadal nie miała pojęcia co tu robi. W dodatku z torbą bagażową u nóg, co wstrząsnęło nią jeszcze bardziej. W końcu mógł mieć w niej schowany łom i młotek, a przyszedł tylko po to, żeby ją okraść. Jej zdziwione i mocno pytające spojrzenie, wywołało u niego konsternację - Chyba trafiłem pod dobry adres - powiedział zdziwiony, sprawdzając jeszcze raz numer mieszkania. Chyba raczej nie - odparła mu w myślach, unosząc lekko kąciki ust do góry na znak, że wybacza mu to brutalne wtargnięcie i bez przeszkód może stąd wyjść. A nawet jak zechce obrabować mieszkanie w sąsiednim bloku dokładnie z takim samym numerem - Africa Mendez, prawda?! Jesteś siostrą Camili - paniczny strach uderzył w nią z całą siłą, gdy tylko do jej świadomości dotarły jego słowa. Czuła jak serce w piersi bije niespokojnie, jakby chciało wyrwać się z niej i udać w daleką podróż. Oddech stawał się płytszy, mniej kontrolowany, a mięśnie zaczęły wiotczeć. Chciała się przesłyszeć. Modliła się by przeżyć ten atak i jakoś utrzymać się przy drzwiach.
- Nie mówiła Ci?! Powiedziała, że mogę tu zamieszkać - ostatnie sylaby docierały do niej jakby z oddali. Wpadła w czarną dziurę, z której już nie zdoła wyjść. Poczuła jak nogi lekko się pod nią uginają, gdy mięśnie z braku tlenu przestają pracować i nie są wstanie jej utrzymać. Kolejny raz strach przejmuje kontrolę nad jej ciałem. Jakby żył w niej ktoś jeszcze, ktoś kto w momentach stresujących wychodził z ukrycia. Stara się z całych sił, oczami zasnutymi już lekko mgłą nieświadomości, widzi jak jej dłoń kurczowo ściska klamkę drzwi, aż kłykcie bieleją, mocno kontrastując z ciemnym brązem mieszkania. W końcu traci świadomość, z łoskotem upadając na podłogę. |
Zabiłaś mnie - przyprawiłaś mnie o zawał
Wstawisz to opowiadanie? Zachowanie Africi kojarzy mi się z pewną chorobą - ale nie wiem, czy taki był Twój zamysł. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|