Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Przedpremiery - oceń pomysł na telenowelę
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 196, 197, 198 ... 216, 217, 218  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:06:50 19-01-15    Temat postu:

Aguś ja mogę powiedzieć to samo, więc zero dyskusji w ogóle Szczerą prawdę piszę i nie widzę powodu bym nie miała Ci powiedzieć otwarcie co myślę
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:17:25 19-01-15    Temat postu:

Przecież wiem, Madziu :*
A jeśli to miałoby się pojawić kiedykolwiek na forum, to uczciwie uprzedzam, że musicie się w cierpliwość uzbroić chyba, że nagle mnie coś pierd..zielnie w łeb, jakaś pomroczność jasna albo inny czort ;P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:20:06 19-01-15    Temat postu:

To bardzo mnie cieszy, że wiesz i tak trzymaj :*
Jeśli trzeba poczekamy, ale to z kolei ja Cię uczciwie uprzedzam, że Ci tego nie odpuszczę
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:25:12 19-01-15    Temat postu:

Może to i lepiej? Bo czasem jednak przydaje się kopniak w dupsko na popęd
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:38:05 19-01-15    Temat postu:

Masz jak w banku Służę wsparciem w każdej postaci
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:02:07 19-01-15    Temat postu:

Zapamiętam i nie omieszkam wykorzystać
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:16:23 19-01-15    Temat postu:

No ja myślę
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:22:26 25-01-15    Temat postu:

Nie wstawiam, ale miałam pomysł na prolog, więc go dorzucam do pomysłu

Cytat:

Nola dziedziczy ranczo po dziadku, którego nigdy nie spotkała. Jej matka nigdy nie lubiła o nim mówić, a ojciec gasł, gdy tylko dziewczyna zaczynała pytać. Teraz to ranczo stanowi jedyną nić wiążąca ją z rodziną. Po wypadku rodziców Nola starała się robić wszystko, by nie wpaść w depresję, teraz ma szansę na pozbieranie się poprzez pracę na ranczu. Tylko... Nola nie jest mile widziana w Sunflower, pracownicy jej nie słuchają, gosposia patrzy na nią krzywo, a na dodatek sąsiad zaczyna nachodzić ją w sprawie sprzedaży rancza. Gdyby jeszcze tego było mało, w domu zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Nola zaczyna widzieć sytuacje, które nie maja miejsca, przedmioty zmieniają swoje położenie, a pewnego dnia ktoś spycha ją ze schodów. Najgorsze jest to, że Nola nie ma się do kogo zwrócić. Jest sama, sama i przerażona, ale postanawia się nie poddawać i rozwiązać sprawę z przeszłości, nawet jeżeli miałoby ją to zabić.


Prolog

Nie uwierzył jej. Daniel jej nie wierzy, basta, nie ma się co nad tym roztkliwiać. Straciła wszystko po raz kolejny i musiała się z tym pogodzić. Musi spakować swoje rzeczy i wyjechać. Ashley zaproponowała, że ją przyjmie i pomoże stanąć na nogi. Sunflower nigdy nie było jej domem i nie musiała być do tego jeszcze bardziej przekonywana. Nikt jej tu nie chciał. A już na pewno nie... Poczuła podmuch wiatru, mimo że okno w jej sypialni było zamknięte. Nola pokręciła głową, zmuszając się do nie podnoszenia wzroku z podłogi. Nie chciała jej widzieć, nie chciała jej czuć, chciała stąd wyjechać. Ostrzegałam Cię, jak szept przy uchu rozległo się w jej myślach. Odejdź, pomyślała Nola, starając pozbyć się dreszczy, które czuła za każdym razem, gdy się pojawiała. Biedna, biedna Nola, nikt jej nie wierzy, jest taka nieszczęśliwa... Lustra pękają bez powodu, płacz na strychu to tylko wiatr, a kroki na korytarzu jej się przesłyszały... Biedna, biedna Nola.
- Powiedziałam, żebyś wyszła - Nola jakby odzyskała głos, jednak wciąż nie podnosiła wzroku, dopóki nie poczuła jak materac obok niej się ugina, a na jej skórze pojawiły się ciarki. - Odejdź, nie istniejesz - powiedziała Nola, przekonując siebie, jednak zimna dłoń, która zacisnęła się na jej barku, była znakiem, że obecność ducha jest jak najbardziej namacalna.
- Nie możesz odejść, musisz mnie uwolnić. Nie pozwolę Ci odejść - wgłębienie w materacu zniknęło, ale echo słów ducha odbijało się od ścian. Nie pozwolę... nie pozwolę... nie pozwolę...
- Odejdź, nie chcę Cię słyszeć! Chcę być normalna! - Krzyknęła Nola rzucając poduszką w przeciwległą ścianę, lecz odpowiedziało jej jedynie skrzypnięcie otwieranych drzwi. Dziewczyna obróciła szybko głowę w stronę drzwi od pokoju, ale te były zamknięte. Dopiero wtedy zauważyła, że drzwi od garderoby są otwarte. Znając już zagrania ducha na tyle, by wiedzieć, że to zaproszenie do gry, ruszyła w stronę garderoby. Półki, na których powinny leżeć jej ciuchy i wisieć jej sukienki wypełnione były sukniami z minionej dawno epoki. Nola westchnęła i dotknęła pierwszej z brzegu sukienki przenosząc się do świata, którego nie powinna nawet znać...

Miesiąc wcześniej
- Możesz zostać u mnie, poradzimy sobie jakoś - Nola przewróciła oczami słysząc to zdanie. Ashley nie ustawała z przekonywaniu jej, że nie powinna rzucać wszystkiego co znała w pogoni za czymś, co mogło być jedynie oszustwem. Nola wiedziała, że przyjaciółką kierują dobre chęci, ale mogła nie spróbować. Ranczo w spadku. To brzmiało jak urywek z jakiegoś romantycznego filmu. Młoda dziedziczka poznaje przystojniaka, zakochują się w sobie i razem budują życie w jej nowym domostwie. Nola wiedziała, że to mrzonka, jednak jej romantyczna dusza aż rwała się do przygody. Zwłaszcza, że ostatnimi czasy rzadko miała okazję do myślenia, o czymś przyjemnym. Wypadek, w którym zginęli jej rodzice odcisnął piętno na jej duszy i długo nie mogła się pozbierać. Tym bardziej nie dziwiła się Ashley, że się martwiła.
- Ash, muszę zacząć układać swojej życie od nowa. Skąd wiesz, że to nie moje przeznaczenie? - Ashley spojrzała na nią sceptycznie.
- Jakoś nie widzę Cię w roli poganiaczki krów - stwierdziła Ashley przyglądając się swojej eterycznej przyjaciółce. Nola zdecydowanie wyglądała bardziej jak księżniczka z baśni niż ranczerka. Wiotka sylwetka, blond włosy, kocie oczy i profil gwiazdy filmowej. Ashley zastanawiała się jakim cudem ta dziewczyna nigdy nie miała chłopaka. Nola zaśmiała się z komentarza przyjaciółki.
- Skąd wiesz? Może właśnie do tego jestem stworzona - Nola przyklękła na walizce starając się zasunąć do końca suwak, ale po chwili siłowania się z nim dała za wygraną i przywołała Ashley ręką. Wspólnymi siłami udało im się domknąć ostatnią walizkę Noli.
- Naprawdę musisz jechać? Będę tęsknić jak szalona - Ashley wygięła usta w podkówkę, ale wiedziała, że nic nie jest w stanie odwołać decyzji przyjaciółki.
- Muszę, ale czeka nas ostatni wspólny wieczór, głowa do góry - Nola przyciągnęła Ashley do siebie wciągając ją w uścisk i poczuła, że oto po burzy wychodzi słońce.


Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 21:29:56 25-01-15, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:02:43 03-05-15    Temat postu:

A ja muszę wyrzucić te pomysły z głowy

Not in that order



Hana po krótkim związku zachodzi w ciążę. Pomimo jednak usilnych starań nie może skontaktować się z ojcem dziecka, który zaraz po ich rozstaniu wyjechał z kraju. Do jej natury nie leży jednak załamywanie rąk i płacz po kątach. Decyduję się sama wychować dziecko. Ma pracę, wspierają ją rodzice i przyjaciele. Jednak pewnego dnia w kawiarni spotyka Daniela i nie jest w stanie ukryć przed nim faktu, że zostanie ojcem. On z początku nieufny, w krótkim czasie postanawia, że chce być częścią życia dziecka. Wspólnie dochodzą do wniosku, że na czas ciąży zamieszkają razem. I tak Daniel wprowadza się do mieszkania Hany, wprowadzając trochę ładu w jej wiecznie ogarniętym chaosem życiu. Czy jednak tak dwa różne charaktery da się połączyć?

Prolog
Decydując się na samotne macierzyństwo wcale nie zdawała sobie sprawy z tego co robi. Choć może słowo „zdecydowała” jest nieodpowiedni w tym momencie. Stało się i musiała z tym jakoś żyć. Brzuch zaczynał odstawać i nawet niemiłe staruszki w komunikacji miejskiej spoglądały na nią ze współczuciem, gdy nikt nie okazał chęci ustąpienia jej miejsca. Do tego ledwo mogła spać, bo żadna pozycja na łóżku nie była do tego odpowiednia. Doliczając do tego wszystkiego jej liczne zachcianki i fakt, że nie bardzo się ograniczała, powodował, że mogła wyobrażać siebie po ciąży jako wielkiego wieloryba, który nie będzie chodził, a jedynie toczył. Pchnęła oszklone drzwi kawiarni, a do jej nozdrzy dotarł intensywny zapach ziarenek kawy. W tym momencie oddałaby wszystko, by choć tylko umoczyć usta w świeżo zaparzonej kawie. Usiadła miękko przy jednym ze stolików, rzucając przeszkadzającą jej torbę na pobliskie siedzenie. Chwilę później pełna uroku i wdzięku wkroczyła Celia. Pocałowała ją w policzek i z radosnym uśmiechem na ustach, zajęła wolny fotel naprzeciwko niej.
- Boże, ależ jestem dzisiaj w niedoczasie – zaszczebiotała wesoło, jednym skinieniem dłoni wzywając do stolika kelnera – Latte proszę
- A ja herbatę z sokiem malinowym i szarlotkę – dodała Hanna, uśmiechając się do młodego mężczyzny ciepło, znowu nie potrafiąc powstrzymać swoich chęci przed zjedzeniem czegoś słodkiego.
- Opowiadaj. Jak się czujesz, jak tam mały, rodzice już Cię odwiedzili? Masz jakiejś plany na wieczór?
Pytania jak zawsze niemal z prędkością światła wydostawały się z ust Celii, a ona mało zwracała uwagę czy aby ktokolwiek do kogo się kieruję może je spamiętać.
- Mama oczywiście chciała już przyjeżdżać, ale jakimś cudem udało mi się ją odwieźć od tego pomysłu. Raczej nie skończyłoby się to dobrze dla mnie i dziecka – dodała z ironią, uśmiechając się do przyjaciółki konspiracyjnie.
- A masz może jakieś plany na wieczór? Miałam się spotkać z dziewczynami i jestem niemal pewna, że ucieszą się na Twój widok – powiedziała wesoło, chwytając wąską szklankę z kawą, która dosłownie sekundę temu wylądowała na ich stoliku. Hanna chwyciła talerzyk z ciastem i od razu ugryzła kęs, chcąc zapchać sobie usta, by pomyśleć nad odpowiedzią. Uwielbiała Celie. I wzajemnie. Jednak nie wyobrażała sobie siebie tańczącej w klubie do jakiejś kretyńskiej muzyki. Po pierwsze była w ciąży, po drugie nigdy specjalnie nie przepadła za takimi miejscu, nie wspominając o sławnych koleżankach Celii.
- Chyba jednak czeka mnie kolejny nudny wieczór przed telewizorem – odpowiedziała lekko się uśmiechając, co Celia jak zwykle skwitowała swoim kpiącym wzrokiem.

- Będę uciekać – powiedziała, gdy zdołała złapać oddech, po swoim wielkim monologu na temat przystojnego blondyna, którego poznała niedawno na siłowni, na którą chodzi niemal codziennie. A przypominając o tym dobija jedynie Hanne
- Jasne. Zadzwoń jutro, miałam się wybrać na zakupy, bo wszystkie ciuchy w szafie są już jakoś przyciasne – dodała ze śmiechem, choć zdecydowanie wolała nie przyznawać się do tego, że niedługo ledwo zmieści się w swoje ulubione dżinsy.
- Masz to jak w banku – odparła roziskrzonym wzrokiem, całując ją w policzek i zakładając okulary przeciwsłoneczne i niemal tanecznym krokiem wychodząc z kawiarni.
Hanna sięgnęła po torebkę, dopijając już zimną herbatę. Wstała, grzebiąc w torebce starając znaleźć swój telefon, obawiając się, że matka zdążyła zadzwonić do niej już z 200 razy, zostawić ze 100 wiadomości na poczcie głosowej i wysłać koło 90 smsów z pytaniami gdzie ona się podziewa, czemu nie odbiera jak do niej dzwonią i czemu do cholery się nie odzywa. Zanim się jednak zorientowała wpadła na właśnie wchodzącego mężczyznę. Chciała przeprosić, jednak słowa ugrzęzły w jej ustach. Spojrzała się prosto w jego niebieskie oczy. Jego wzrok zlustrował jej sylwetkę, a następnie jego chmurne spojrzenie spoczęło na niej.

Cunado te sonreis



Zwątpienie. Brak zaufania. Wiara. Ale nie w nią. Gdy zaprowadził ją do zakrystii, nie spodziewała się tego co usłyszy. Stanęła przed nim, wesoła i uśmiechnięta, sądząc, że chcę ją pocałować jeszcze przed rozpoczęciem ceremonii. Dodać otuchy. Powiedzieć, że to jest ich przeznaczenie. Ale myliła się. Rzucił jej w twarz, że go zdradziła. A następnie udawała, że nic się nie stało. Że go oszukała, zakpiła z niego, a teraz jeszcze chciała zostać jego żoną. Roztrzęsionym głosem, starała się mu powiedzieć, że to wszystko kłamstwo i że nie wie skąd to wytrzasnął. Ale on nie chciał jej słuchać. Nie uwierzył jej. Mężczyzna, którego uważała za tego jedynego. Mężczyznę, którego miała dzisiaj poślubić. I wtedy coś w niej pękło. Jak ktoś kto stanowi dla Ciebie niemal cały świat, może rzucać Ci w twarz takie rzeczy. To bolało. Cholernie bolało. A najbardziej to, że on już i tak ją ocenił. Zanim do niej przyszedł, już wiedział, że go zdradziła. Pamiętała jakby to było wczoraj, jak wierzchem dłoni otarła mokre od łez policzki, jeszcze bardziej rozmazując makijaż. Patrzył na nią z pogardą. Widziała to w jego oczach, że nie ważne co powie, ten ślub się dzisiaj nie odbędzie. Nie odbędzie się nigdy. Poszła, więc prosto do ludzi zgromadzonych w Kościele. I wykrzyczała, że pan młody uznał, że nie ożeni się z taką dziwką jak ona. Taką, która organizuję sobie w wieczór panieński orgie, a potem oszukuję go w żywe oczy. A po tak palącym wystąpieniu, chwyciła warstwy tiulu, które plątały się jej pod nogami, w obie ręce i ruszyła wściekle główną nawą Kościoła, w połowie zrywając irytujący ją welon i rzucając go na ziemie. Nie pamiętała co zrobiła potem. Wiedziała, że się upiła. Nic ponadto. A potem tak po prostu wyjechała.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlueSky
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 4940
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:32:16 05-05-15    Temat postu:

Stokrotka* napisał:
A ja muszę wyrzucić te pomysły z głowy

Not in that order



Hana po krótkim związku zachodzi w ciążę. Pomimo jednak usilnych starań nie może skontaktować się z ojcem dziecka, który zaraz po ich rozstaniu wyjechał z kraju. Do jej natury nie leży jednak załamywanie rąk i płacz po kątach. Decyduję się sama wychować dziecko. Ma pracę, wspierają ją rodzice i przyjaciele. Jednak pewnego dnia w kawiarni spotyka Daniela i nie jest w stanie ukryć przed nim faktu, że zostanie ojcem. On z początku nieufny, w krótkim czasie postanawia, że chce być częścią życia dziecka. Wspólnie dochodzą do wniosku, że na czas ciąży zamieszkają razem. I tak Daniel wprowadza się do mieszkania Hany, wprowadzając trochę ładu w jej wiecznie ogarniętym chaosem życiu. Czy jednak tak dwa różne charaktery da się połączyć?

Prolog
Decydując się na samotne macierzyństwo wcale nie zdawała sobie sprawy z tego co robi. Choć może słowo „zdecydowała” jest nieodpowiedni w tym momencie. Stało się i musiała z tym jakoś żyć. Brzuch zaczynał odstawać i nawet niemiłe staruszki w komunikacji miejskiej spoglądały na nią ze współczuciem, gdy nikt nie okazał chęci ustąpienia jej miejsca. Do tego ledwo mogła spać, bo żadna pozycja na łóżku nie była do tego odpowiednia. Doliczając do tego wszystkiego jej liczne zachcianki i fakt, że nie bardzo się ograniczała, powodował, że mogła wyobrażać siebie po ciąży jako wielkiego wieloryba, który nie będzie chodził, a jedynie toczył. Pchnęła oszklone drzwi kawiarni, a do jej nozdrzy dotarł intensywny zapach ziarenek kawy. W tym momencie oddałaby wszystko, by choć tylko umoczyć usta w świeżo zaparzonej kawie. Usiadła miękko przy jednym ze stolików, rzucając przeszkadzającą jej torbę na pobliskie siedzenie. Chwilę później pełna uroku i wdzięku wkroczyła Celia. Pocałowała ją w policzek i z radosnym uśmiechem na ustach, zajęła wolny fotel naprzeciwko niej.
- Boże, ależ jestem dzisiaj w niedoczasie – zaszczebiotała wesoło, jednym skinieniem dłoni wzywając do stolika kelnera – Latte proszę
- A ja herbatę z sokiem malinowym i szarlotkę – dodała Hanna, uśmiechając się do młodego mężczyzny ciepło, znowu nie potrafiąc powstrzymać swoich chęci przed zjedzeniem czegoś słodkiego.
- Opowiadaj. Jak się czujesz, jak tam mały, rodzice już Cię odwiedzili? Masz jakiejś plany na wieczór?
Pytania jak zawsze niemal z prędkością światła wydostawały się z ust Celii, a ona mało zwracała uwagę czy aby ktokolwiek do kogo się kieruję może je spamiętać.
- Mama oczywiście chciała już przyjeżdżać, ale jakimś cudem udało mi się ją odwieźć od tego pomysłu. Raczej nie skończyłoby się to dobrze dla mnie i dziecka – dodała z ironią, uśmiechając się do przyjaciółki konspiracyjnie.
- A masz może jakieś plany na wieczór? Miałam się spotkać z dziewczynami i jestem niemal pewna, że ucieszą się na Twój widok – powiedziała wesoło, chwytając wąską szklankę z kawą, która dosłownie sekundę temu wylądowała na ich stoliku. Hanna chwyciła talerzyk z ciastem i od razu ugryzła kęs, chcąc zapchać sobie usta, by pomyśleć nad odpowiedzią. Uwielbiała Celie. I wzajemnie. Jednak nie wyobrażała sobie siebie tańczącej w klubie do jakiejś kretyńskiej muzyki. Po pierwsze była w ciąży, po drugie nigdy specjalnie nie przepadła za takimi miejscu, nie wspominając o sławnych koleżankach Celii.
- Chyba jednak czeka mnie kolejny nudny wieczór przed telewizorem – odpowiedziała lekko się uśmiechając, co Celia jak zwykle skwitowała swoim kpiącym wzrokiem.

- Będę uciekać – powiedziała, gdy zdołała złapać oddech, po swoim wielkim monologu na temat przystojnego blondyna, którego poznała niedawno na siłowni, na którą chodzi niemal codziennie. A przypominając o tym dobija jedynie Hanne
- Jasne. Zadzwoń jutro, miałam się wybrać na zakupy, bo wszystkie ciuchy w szafie są już jakoś przyciasne – dodała ze śmiechem, choć zdecydowanie wolała nie przyznawać się do tego, że niedługo ledwo zmieści się w swoje ulubione dżinsy.
- Masz to jak w banku – odparła roziskrzonym wzrokiem, całując ją w policzek i zakładając okulary przeciwsłoneczne i niemal tanecznym krokiem wychodząc z kawiarni.
Hanna sięgnęła po torebkę, dopijając już zimną herbatę. Wstała, grzebiąc w torebce starając znaleźć swój telefon, obawiając się, że matka zdążyła zadzwonić do niej już z 200 razy, zostawić ze 100 wiadomości na poczcie głosowej i wysłać koło 90 smsów z pytaniami gdzie ona się podziewa, czemu nie odbiera jak do niej dzwonią i czemu do cholery się nie odzywa. Zanim się jednak zorientowała wpadła na właśnie wchodzącego mężczyznę. Chciała przeprosić, jednak słowa ugrzęzły w jej ustach. Spojrzała się prosto w jego niebieskie oczy. Jego wzrok zlustrował jej sylwetkę, a następnie jego chmurne spojrzenie spoczęło na niej.

Cunado te sonreis



Zwątpienie. Brak zaufania. Wiara. Ale nie w nią. Gdy zaprowadził ją do zakrystii, nie spodziewała się tego co usłyszy. Stanęła przed nim, wesoła i uśmiechnięta, sądząc, że chcę ją pocałować jeszcze przed rozpoczęciem ceremonii. Dodać otuchy. Powiedzieć, że to jest ich przeznaczenie. Ale myliła się. Rzucił jej w twarz, że go zdradziła. A następnie udawała, że nic się nie stało. Że go oszukała, zakpiła z niego, a teraz jeszcze chciała zostać jego żoną. Roztrzęsionym głosem, starała się mu powiedzieć, że to wszystko kłamstwo i że nie wie skąd to wytrzasnął. Ale on nie chciał jej słuchać. Nie uwierzył jej. Mężczyzna, którego uważała za tego jedynego. Mężczyznę, którego miała dzisiaj poślubić. I wtedy coś w niej pękło. Jak ktoś kto stanowi dla Ciebie niemal cały świat, może rzucać Ci w twarz takie rzeczy. To bolało. Cholernie bolało. A najbardziej to, że on już i tak ją ocenił. Zanim do niej przyszedł, już wiedział, że go zdradziła. Pamiętała jakby to było wczoraj, jak wierzchem dłoni otarła mokre od łez policzki, jeszcze bardziej rozmazując makijaż. Patrzył na nią z pogardą. Widziała to w jego oczach, że nie ważne co powie, ten ślub się dzisiaj nie odbędzie. Nie odbędzie się nigdy. Poszła, więc prosto do ludzi zgromadzonych w Kościele. I wykrzyczała, że pan młody uznał, że nie ożeni się z taką dziwką jak ona. Taką, która organizuję sobie w wieczór panieński orgie, a potem oszukuję go w żywe oczy. A po tak palącym wystąpieniu, chwyciła warstwy tiulu, które plątały się jej pod nogami, w obie ręce i ruszyła wściekle główną nawą Kościoła, w połowie zrywając irytujący ją welon i rzucając go na ziemie. Nie pamiętała co zrobiła potem. Wiedziała, że się upiła. Nic ponadto. A potem tak po prostu wyjechała.


Podobają mi się oba pomysły - ale ten z niedoszłym ślubem bardziej
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:49:21 13-05-15    Temat postu:


Po trzech latach związku, Hector informuję Ellę, że nie widzi dla nich przyszłości, ponieważ tylko wzajemnie się ograniczają, a on potrzebuje wolności. Dziewczyna jest zdruzgotana, ale nie zamierza się poddać w walce o swój związek. Podczas pijackiej nocy z przyjaciółką wpadają na pomysł, by wzbudzić w mężczyźnie zazdrość... używając o tego brata Belindy - Raimunda. O ile na początku Raimundo uważa pomysł za szaleństwo, o tyle widząc desperację Elli zgadza się jej pomóc. Jednak nie wszystko idzie tak jakby tego chcieli....

Ella - Angelique Boyer
Hector - Brandon Peniche
Belinda - Melissa Barrera
Raimundo - Alberto Guerra



Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 17:51:04 13-05-15, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madoka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 30699
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:15:04 13-05-15    Temat postu:

Sunshine napisał:

Po trzech latach związku, Hector informuję Ellę, że nie widzi dla nich przyszłości, ponieważ tylko wzajemnie się ograniczają, a on potrzebuje wolności. Dziewczyna jest zdruzgotana, ale nie zamierza się poddać w walce o swój związek. Podczas pijackiej nocy z przyjaciółką wpadają na pomysł, by wzbudzić w mężczyźnie zazdrość... używając o tego brata Belindy - Raimunda. O ile na początku Raimundo uważa pomysł za szaleństwo, o tyle widząc desperację Elli zgadza się jej pomóc. Jednak nie wszystko idzie tak jakby tego chcieli....

Ella - Angelique Boyer
Hector - Brandon Peniche
Belinda - Melissa Barrera
Raimundo - Alberto Guerra



Co ten Alberto robi z kobietami
Ty wiesz, że przeczytam absolutnie wszystko, co wyjdzie spod Twojego "pióra"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:21:35 13-05-15    Temat postu:

Aktualnie w nowej telenoweli ma romans ze swoją szwagierką Iskry się sypią! A ze mną No właśnie to^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:19:21 13-05-15    Temat postu:

madoka napisał:


Co ten Alberto robi z kobietami
Ty wiesz, że przeczytam absolutnie wszystko, co wyjdzie spod Twojego "pióra"


Ja też, ja też, ja też wstawiaj!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:41:25 13-05-15    Temat postu:

Zobaczę... na razie jestem na fali, Alberto jako Romulo wymiata!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 196, 197, 198 ... 216, 217, 218  Następny
Strona 197 z 218

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin