|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:40:40 27-07-15 Temat postu: |
|
|
Ja też, Madziu No właśnie, Jay - weź mnie do porządku przywołaj, co? Bo koniec końców nie zrobię dziś nic konkretnego |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:06:10 27-07-15 Temat postu: |
|
|
Jakby na to nie patrzeć, coś konkretnego dzisiaj Ci wyszło Ale wedle życzenia "przywołuję Cię do porządku, Wspólniczko ", a inny, bardziej namacalny motywator utknął dzisiaj w martwym punkcie, więc nic więcej chyba nie zdziałam
Ostatnio zmieniony przez Kenaya dnia 21:06:44 27-07-15, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:10:06 27-07-15 Temat postu: |
|
|
Haha.. no tak, coś co chwilowo musi poczekać, ale chyba nie bardzo chce Myślałam, że jak wyrzucę to z głowy, to przejdzie, ale nie... chyba muszę dłużej pogapić się na nasze podpisy albo jakieś filmiki na YT uruchomić |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:31:50 27-07-15 Temat postu: |
|
|
Patrz, skąd ja to znam? Jak widać nie ma tak łatwo, za mną wciąż chodzi mój nowy "tworek" - jakkolwiek by to nie brzmiało - tym bardziej, że tam przecież jest Jay |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:42:22 27-07-15 Temat postu: |
|
|
Nawet nie próbuj z tym walczyć i opierać się nowemu tworkowi z Jay'em |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:12:58 28-07-15 Temat postu: |
|
|
Haha.... trzeba być twardym Aguś, bo w przeciwnym razie cała moja gromadka wejdzie mi na głowę i co ja wtedy zrobię? |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:53:26 28-07-15 Temat postu: |
|
|
No wiesz? Żeby Jay'owi się opierać? Niewybaczalne
A tak poważnie, to z taką niewielką gromadką poradzisz sobie z zamkniętymi oczami, ja mam zdecydowanie gorzej z moją watahą |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:48:05 28-07-15 Temat postu: |
|
|
Aguś, my wiemy, że się nie da, ale on nie musi ;D
A poza tym czasem nie ilość jest straszna tylko charakterki ale damy radę, obie
Ostatnio zmieniony przez Kenaya dnia 16:50:22 28-07-15, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:44:32 30-07-15 Temat postu: |
|
|
Tak mi się kołatało po głowie nowe opowiadanie tylko nie wiem czy ktoś będzie miał ochotę je poczytać.
„Najgorszym więzieniem jest przeszłość. „
Czy można od tak uciec od przeszłości? Jak długo w ogóle można od niej uciekać? Mariana już bardzo długo to robiła. Zmieniała w ciągu roku kilka razy swoje miejsce zamieszkania a jednak demony przeszłości zawsze potrafiły ją odnaleźć. Miała nadzieję, że tym razem oddaliła się od nich na dobre i nie pomyślą aby szukać jej w malutkim zakątku Miami. Zerwała już dawno z haniebnym życiem jednak ono nie chciało się z tym pogodzić i powracało do niej zawsze w najgorszych koszmarach. Nawet ucieczka tutaj nic nie dała. Może uciec od ludzi, otoczenia czy miejsca ale nigdy nie uda się jej ucieć od wspomnień i koszmarów nocnych. Tylko jak długo będzie w stanie wytrzymać to psychicznie? Kiedy przestanie obawiać się iż ktoś poznał lub pozna jej przeszłość i po raz kolejny będzie musiała przeżywać piekło. Gdyby tylko mogła cofnąć czas….. |
|
Powrót do góry |
|
|
papuna Obserwator
Dołączył: 15 Sie 2015 Posty: 4 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:36:45 15-08-15 Temat postu: |
|
|
Zapowiada się ekscytująco, trzyma w napięciu. |
|
Powrót do góry |
|
|
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:02:13 22-08-15 Temat postu: |
|
|
Ostatnio mam jakąś wylęgarnie pomysłów w głowie, więc korzystam póki jest z czego Chodziło to za mną już od dłuższego czasu i musiałam to w końcu z siebie wyrzucić, bo w przeciwnym razie nie dałoby mi spokoju przez następny miesiąc
Rayan Palmer (Jay Ryan), Mike Dawson (Channing Tatum) i Dylan McCaine (Ian Somerhalder) znają się całe życie i przyjaźnią już „od kołyski”. Pewnie nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że wszyscy trzej urodzili się dokładnie tego samego dnia. Niemożliwe? A jednak! Los lubi płatać figle i najwidoczniej miał wobec nich plan zanim jeszcze zdążyli przyjść na ten świat, a ich przeznaczeniem było iść przez życie razem, na dobre i na złe, niczym legendarni Trzej Muszkieterowie. I tak jak francuscy bohaterowie z powieści Dumas’a, nie są idealni - każdy z nich ma za sobą smutną przeszłość, każdy z nich nosi na barkach inny ciężar i każdy z nich kończy właśnie trzydzieści lat, nie mając pojęcia, że nadchodzący rok tak naprawdę może zmienić ich życie o sto osiemdziesiąt stopni. Przed nimi przyszłość, o którą będą musieli zawalczyć, decyzje, które zaważą nie tylko na ich życiu i sytuacje, które wystawią na próbę ich wieloletnią przyjaźń. Czy tym razem również zdołają się podnieść i wyjść z tej walki bez szwanku, a co ważniejsze, czy wciąż będą trzymać się razem?
PROLOG
Postawił na blacie baru trzy kieliszki i nalał do każdego po miarce likieru Blue Caracao, a potem dopełnił czystą wódką i doprawiając odrobinę sokiem z cytryny, zerknął przelotnie na dwóch kumpli siedzących na barowych stołkach po przeciwnej stronie lady.
- Rzygający Marynarz? Serio, Ray? – zapytał zielonooki szatyn i przesuwając palcem wskazującym po dolnej wardze, wyszczerzył się od ucha do ucha jak małe dziecko.
- Boisz się, że znów będziesz haftować jak kot przez całą noc i nie zaliczysz jak poprzednim razem? – zaśmiał się siedzący obok niego brunet, szturchając go łokciem pod żebra i sugestywnie poruszając brwiami.
- Sp******aj, Dylan – wycedził przez zęby, a kiedy kumpel parsknął głośnym śmiechem, sam pokręcił głową z rozbawieniem i uśmiechnął się pod nosem. – Będziesz mi to wypominać do grobowej deski, gamoniu? To było dziesięć lat temu.
- Gdyby wiedział, że jednak zaliczyłeś, to może by odpuścił – wtrącił Rayan, przesuwając kieliszki po ladzie w ich stronę i uśmiechając się jednym kącikiem ust, w taki sposób, że w jego prawym policzku pojawił się uroczy dołeczek na punkcie, którego wszystkie kobiety, jakie spotykał począwszy od szkoły średniej, dostawały jakiegoś histerycznego szału. – To co panowie, za kolejne trzydzieści lat? – zagadnął, unosząc rękę z kieliszkiem na znak toastu.
- Za popieprzonych trzech muszkieterów z Chicago – podjął Mike, unosząc swoje szkło.
- Co by nam szpady za szybko nie opadły – wypalił bez zastanowienia Dylan i wszyscy trzej jak na zawołanie parsknęli prawdziwie wesołym śmiechem, po czym jednocześnie przechylili swoje shoty, krzywiąc się i przystawiając wierzch dłoni do ust.
- Kuźwa…. Serio, wtedy bzyknąłeś? I ja się dowiaduję o tym po dziesięciu latach? – zagadnął w końcu Dylan, który najwyraźniej nie mógł przełknąć faktu, że nie miał do tej pory o niczym pojęcia i wbił przenikliwe spojrzenie niebieskich tęczówek w profil siedzącego po jego lewej stronie kumpla.
- Jakoś tak wyszło – odparł Mike, schrypniętym od alkoholu głosem, odstawiając puste szkło na ladę baru i wymieniając porozumiewawcze spojrzenie z Rayan’em. – Zresztą musiało być naprawdę kiepsko, skoro ja nic nie pamiętam – zaśmiał się, unosząc znacząco jedną brew.
- A pamiętasz przynajmniej, z kim, jełopie? – zapytał Dylan, ściągając na siebie jego błyszczące zielone spojrzenie. Mike wygiął usta w tajemniczym półuśmiechu i wzruszając nonszalancko ramionami, skinął twierdząco głową.
- Ale nie pamiętam jak miała na imię – przyznał, przymykając jedno oko, a kiedy przyjaciele roześmiali się w głos i pokręcili głowami z dezaprobatą, w zakłopotaniu przesunął dłonią po włosach z tyłu głowy.
- Jesteś niemożliwy – stwierdził Ray, podsuwając mu drugą kolejkę niebieskiego shota. Mike na dźwięk tych słów szybko jednak spoważniał, łobuzerski uśmiech, który błąkał się na jego ustach jeszcze chwilę temu, natychmiast zgasł, a z oczu nagle zniknęło rozbawienie.
- Byłem – fuknął, po czym uniósł lewą dłoń i poruszył palcami, a złoty krążek zdobiący serdeczny palec, zamigotał od barowych świateł. Nie zastanawiając się ani chwili, przechylił zawartość kieliszka i otarł usta wierzchem dłoni, wbijając spojrzenie w puste szkło, a mięsień na jego policzku zaczął nerwowo drgać od mocno zaciśniętej szczęki.
Rayan i Dylan wymienili w milczeniu spojrzenia, a potem wypili swoje shoty i dyskretnie zerknęli na pogrążonego we własnych myślach Michaela.
- Nie odzywała się? – zapytał w końcu Rayan spokojnym, wyważonym tonem i nie spuszczając czujnego, spojrzenia z napiętej twarzy kumpla, wsparł obie dłonie na ladzie. Mike przymknął powieki milcząc przez nieznośnie długą chwilę, a potem sięgnął do wewnętrznej kieszeni skórzanej kurtki i wyciągnął złożoną kartkę papieru, rzucając ją bez słowa na ladę baru.
- Prezent urodzinowy od żony – zakpił i wspierając łokieć o blat, najpierw ścisnął nasadę nosa palcami, a potem przetarł nimi piekące ze zmęczenia oczy, czując nasilający się z każdą chwilą ból głowy.
Ray sięgnął po papiery, ostrożnie je rozłożył i przesunął po treści bystrym wzrokiem, zatrzymując go na złożonym u dołu strony tylko jednym, starannie wykaligrafowanym kobiecym podpisie. Wypuścił ze świstem powietrze z płuc i spojrzał znacząco na Dylana, podając mu dokumenty, a potem chwycił butelkę i napełnił puste kieliszki, tym razem już tylko czystą wódką.
- Nie chcę o tym gadać w nasze pieprzone trzydzieste urodziny – wycedził przez zęby, uprzedzając kumpli zanim którykolwiek z nich zdążył cokolwiek powiedzieć i nie zaszczycając ich ani jednym spojrzeniem, przechylił kolejny kieliszek, odstawiając go z brzdękiem na blat. Przez chwilę cała trójka trwała tak w milczeniu, a Rayan, który mimo wszystko był przecież w pracy na wieczornej zmianie, obsłużył dwóch klientów zamawiających właśnie po ostatnim piwie. Na szczęście był środek tygodnia, więc ruch w barze był względnie mały, a to dawało mu szansę by chwilę odetchnąć i przynajmniej strzelić z przyjaciółmi po kielichu w ich trzydzieste urodziny zwłaszcza, że z hucznych imprez dawno już wyrośli.
– Co to za panna? – zapytał Mike przerywając w końcu ciszę, a kiedy Rayan stanął przed nim i pytająco spojrzał mu w oczy, ruchem głowy wskazał na ciemnowłosą dziewczynę, która od jakiegoś czasu krzątała się w wąskiej przestrzeni na drugim końcu barowej lady. Uśmiechnęła się do kolejnego klienta podając mu zamówionego drinka, a gdy odwróciła się by sięgnąć po butelkę ginu stojącego na regale za jej plecami i dostrzegła przypatrujących jej się trzech mężczyzn, uśmiechnęła się promiennie również do nich, a potem jak gdyby nigdy nic wróciła do swoich obowiązków.
- To [link widoczny dla zalogowanych], córka szefa – odparł Rayan i odchrząknął cicho, niepewnie zerkając na przyjaciół, którzy przyglądali mu się w tej chwili takim wzrokiem, jakby był co najmniej z innej planety. – No, co? – zapytał, marszcząc czoło i rozkładając bezradnie ręce, przesunął wzrokiem od Dylana do Michaela.
- Ty złożyłeś jakieś śluby czystości, czy coś w ten deseń? – zapytał Mike, unosząc znacząco brwi. Palmer przewrócił oczami i westchnął ciężko, doskonale zdając sobie sprawę z tego, w jakim kierunku zmierza właśnie ta rozmowa.
- Stary, bo pomyślę, że masz jakieś problemy …. no wiesz…. – odezwał się Dylan, za wszelką cenę starając się powstrzymać wybuch śmiechu, gdy Ray posłał mu jedno z tych swoich morderczych spojrzeń, których miał w zanadrzu chyba całą kolekcję w zależności od okazji.
- Zamknij się, bo ci przywalę i dostaniesz taki prezent urodzinowy, który zapamiętasz do końca życia, jak będziesz musiał wydać połowę swoich oszczędności na nową, równiutką szczękę – warknął, a Mike na dźwięk tych słów parsknął niekontrolowanym śmiechem.
- A co z prezentem dla ciebie, Ray? – zagadnął i przekrzywiając zadziornie głowę, uśmiechnął się szeroko od ucha do ucha, kompletnie nie zrażony mrożącym krew w żyłach błyszczącym spojrzeniem przyjaciela. – Masz pod nosem i nie zamierzasz odpakować?
- Nie zachowuj się jak mnich z Tybetu – prychnął rozbawiony Dylan.
- Zejdźcie ze mnie z łaski swojej, co? – fuknął poirytowany Rayan, wodząc wściekłym spojrzeniem od jednego do drugiego. – Przypominam wam, że nie mieszkam sam i nie będę spraszać kobiet do domu, a tym bardziej nie mam zamiaru znikać na całą noc, po to tylko by przerżnąć jakąś pannę – dodał, mrużąc gniewnie oczy.
- Ale nikt ci nie każe od razu iść po wszystkim w kimono – zaśmiał się Mike, jawnie się z nim drocząc, a kiedy Ray rzucił w niego ściereczką, wyszczerzył się jeszcze bardziej.
- Nie słyszałeś o szybkich numerkach w łazience, albo pracowniczej szatni? – wtrącił Dylan, sugestywnie poruszając brwiami i wpatrując się w kumpla roześmianymi jasnymi tęczówkami. – Jeśli chcesz, mogę ci dać kilka instrukcji, na przykład jak to robisz przy ścianie musisz… - zaczął z pełną powagą, obrazowo przy tym gestykulując, ale zanim zdążył się rozpędzić przy swoim wykładzie, Rayan natychmiast mu przerwał.
- Litości, Dylan! – jęknął bezradnie. – Ja wiem, że ty jesteś specem od szybkich akcji w dziwnych miejscach i w ekstremalnych pozycjach, ale obejdzie się bez przewodnika po Kamasutrze w twoim wykonaniu – dodał zmęczonym głosem. Widząc jednak obrażoną minę przyjaciela, a po chwili wystawiony w swoim kierunku środkowy palec, nie wytrzymał i parsknął głośnym śmiechem.
- Stary, my wiemy, że w twoim sercu jest miejsce tylko dla jednej przedstawicielki płci pięknej i sami jesteśmy w niej zakochani po uszy, ale twój bliski współlokator zacznie w końcu ostro się buntować i wtedy będzie kaszana – powiedział Mike, siląc się na poważny ton, choć jego oczy całe się śmiały.
- Pilnuj lepiej swojego współlokatora, bo ostatnimi czasy z pewnością czuje się bardziej samotny niż mój – odgryzł się Ray, a Dawson zmrużył oczy i wycelował w niego palec wskazujący.
- To było zagranie poniżej pasa – stwierdził, ale kumpel jedynie wzruszył obojętnie ramionami i uśmiechnął się przepraszająco. – A ty, czego rżysz, ciołku? – zapytał zwracając się bezpośrednio do chichoczącego u jego boku Dylana, a kiedy ten zaczął się śmiać jeszcze głośniej, zdzielił go ostrzegawczo w ramię.
– Doceniam, że dbacie o moje waszym zdaniem, ubogie życie seksualne, ale poradzę sobie – powiedział ze śmiechem Ray i odruchowo przetarł suchą ściereczką główną ladę, ale zanim którykolwiek z nich zdążył się ponownie odezwać, ich uwagę zwróciły czyjeś podniesione głosy, przedzierające się przez hałas w lokalu i płynącą z głośników muzykę.
- Jasna d**a! – zaklął Dylan pod nosem i zacisnął zęby tak mocno, że na policzku pojawił mu się pulsujący dołeczek, ani na moment nie odrywając przy tym lodowatego spojrzenia od wysokiej, szczupłej szatynki, która właśnie urządzała burdę w drugim końcu sali, doskakując z pazurami do drugiej, zdecydowanie bardziej filigranowej niż ona, dziewczyny. – Zadzwonię później – rzucił do kumpli, po czym zsunął się z barowego stołka i pospiesznie przechodząc przez salę, przecisnął się przez grupkę gapiów. Zdecydowanie chwycił szatynkę w pasie i odciągnął ją na bok. – Co ty znów odpieprzasz, [link widoczny dla zalogowanych]? – zagrzmiał, wwiercając się w jej przekrwione oczy płonącymi furią, niebieskimi tęczówkami.
- Robię co mi się podoba – fuknęła odważnie, wyszarpując szczupłe ramię z jego żelaznego uścisku. – Zabieraj łapska! – syknęła, mrużąc gniewnie bladoniebieskie oczy. Dylan przymknął powieki i odetchnął głęboko starając się zapanować nad buzującą w nim wściekłością, a potem zupełnie nie zważając na jej protesty i niewybredną wiązankę, jaką rzucała pod jego adresem, chwycił ją za rękę, niemal siłą wyprowadzając z baru.
Ostatnio zmieniony przez Kenaya dnia 17:07:46 22-08-15, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sobrev Prokonsul
Dołączył: 04 Kwi 2010 Posty: 3493 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:11:23 22-08-15 Temat postu: |
|
|
Madziu ja tu pieje z zachwytu Ian , Chaning i Jay w jednym opowiadaniu? Mnie kupiłaś |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:14:36 22-08-15 Temat postu: |
|
|
Haha..... dzięki, Doma :* Biegali za mną jak poparzeni we trzech, więc nie miałam wyjścia, jak wysłuchać co mają mi do powiedzenia |
|
Powrót do góry |
|
|
Sobrev Prokonsul
Dołączył: 04 Kwi 2010 Posty: 3493 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:20:13 22-08-15 Temat postu: |
|
|
I zawsze i wszędzie trzeba słuchać. Ach gdybym za mną tacy przystojniacy biegali |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|