|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:32:12 22-08-15 Temat postu: |
|
|
BlueSky mam nadzieję, że się doczekasz, a ja tym razem nie wrzucę tego do szuflady
Ewa nie przesadzajmy, co? Ale cieszę się, że Ci się podoba A co z tamtym? Hm... nie wiem, zobaczymy kto zacznie do mnie mówić i w którym opowiadaniu uda mi się zrobić zapas
Ostatnio zmieniony przez Kenaya dnia 21:33:01 22-08-15, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:56:18 22-08-15 Temat postu: |
|
|
Kenaya napisał: | Haha.... a skąd ta pewność, Agula? Czterech na jedną? No, ładnie... Teraz to ja muszę ogarnąć temat, co przy trzech facetach nie będzie wcale takie proste i przede wszystkim zrobić zapas, a potem mogę działać na poważnie |
Bo już trochę Cię znam? Ogarniaj, a w razie czego, to wiesz - kopa na rozruch masz u mnie jak w banku, chociaż przy trzech facetach i to TAKICH, nie wydaje mi się, żeby to było konieczne |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:08:51 22-08-15 Temat postu: |
|
|
No tak, mogłam się spodziewać takie właśnie odpowiedzi Spokojnie, oni potrafią o siebie zadbać, także poradzą sobie swoimi tajnymi sposobami i kopniaki CHYBA nie będą konieczne, a jeśli jednak tak, to się do Ciebie zgłoszę |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:34:00 22-08-15 Temat postu: |
|
|
Mogłaś Ty się wcale nie musisz zgłaszać po te kopniaki - ja sama bez pytania Ci je sprzedam w odpowiednim momencie |
|
Powrót do góry |
|
|
CamilaDarien Wstawiony
Dołączył: 15 Lut 2011 Posty: 4094 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Cieszyn Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:40:56 22-08-15 Temat postu: |
|
|
Madziu, ale czy mogę się spodziewać, że pojawią się oba opowiadania?
I wcale nie przesadzam, a jeszcze do tego Channing Tatum... No, za niego to mogłabym cię po rękach całować dosłownie
Ostatnio zmieniony przez CamilaDarien dnia 22:41:28 22-08-15, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:02:46 22-08-15 Temat postu: |
|
|
Aguś, no wiesz, co? Ale może to i lepiej, jak tak z zaskoczenia dostanę, lepsza siła rażenia będzie
Ewa, z pewnością nie w tym samym czasie i nie sądzę bym dała radę zrobić zapas w dwóch opowiadaniach na raz, bo to się raczej z tym schodzi, a na razie Jay, Ian i Channing gadają przekrzykując skutecznie wszystkich dookoła, więc tym bardziej marne szanse, że tamci się przebiją Tutaj jest ich trzech, więc sama rozumiesz
A za Channing'a nie musisz mi dziękować, uwielbiam go odkąd zobaczyłam go w STEP UP i nie ma takiego, który mógłby mu sprzątnąć sprzed nosa miejsce w tej historii |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:04:51 22-08-15 Temat postu: |
|
|
Madziu - po pierwsze Channing a po drugie jak mogła chować to na dnie szuflady czy gdziekolwiek w czeluściach komputera! Niemożliwością!
Po pierwsze ogromnie mi się podoba ta typowo męska atmosfera tego prologu, a skoro głównymi bohaterami są trzej silni faceci, w których testosteron buzuje, mogę się domyślać tylko, że całość również będzie utrzymana w takim klimacie. Także nie chcę się niczego domyślać i szczerze liczę na to, że wstawisz to opowiadanie na forum!
A skoro już tu jestem to skorzystam z okazji opowiadanie, które chodziło mi po głowie jakiś czas i które nadal nie ma sfinalizowanej formy
______Trywialny problem powoduję ciąg zdarzeń, które nie tak łatwo zahamować. A zwykły lot samolotem zamienia się niemal w przejażdżkę górską rollercoasterem bez zapiętych pasów. Dwoje nieznanych sobie ludzi, zostaję skazanych na swoją obecność, choć ich charaktery są skrajnie różne.
Ona – bogata dziewczyna mocno starająca się udowodnić wszystkim na około, że jest warta coś więcej. Może nawet trochę za mocno.
On – chłopak z sąsiedztwa nie mający żadnych planów na przyszłość, chcący jedynie zetrzeć krzywe spojrzenia z twarzy sąsiadów.
Oni – mający różne cele i różne potrzeby. Była baletnica, kochająca matka, niewdzięczny ojciec, stary przyjaciel, narzucający się adorator, były partner, obecny szef. Wszyscy mają pewną historię do opowiedzenia. I pewną drogę do przebycia.
____________
Prolog
- Jay ta rozmowa nie ma sensu – odparła nieco zirytowanym tonem, przewracając oczami, gdy on ponownie otworzył usta, by przekonać ją o tym, że nie ma racji. Naprawdę nie mogła uwierzyć jak mogła z nim spędzić ostatni rok swojego życia. Był irytujący, napuszony i niesamowicie przekonany o swoim wewnętrznym wdzięku, co w sumie czyniło go jeszcze bardziej irytującym niż można było rzec na pierwszy rzut oka.
- Ann-Marie jak zawsze zrozumiałaś wszystko opacznie – odpowiedział spokojnym głosem, zakleszczając jej dłonie w swoich spoconych rękach i patrząc na nią z lekkim pobłażaniem.
______Policzyła w myślach do dziesięciu, odwracając wzrok w kierunku okna. Było lato. Piękny i niesamowicie parny sierpień. Ludzie się cieszyli, odpoczywali, inni pracowali i przeklinali upały raz za razem, gdy wychodzili z klimatyzowanego pomieszczenia na zewnątrz czy utknęli w zatłoczonym autobusie, w którym kierowca nie wpadł na pomysł, by tym razem jednak klimatyzację uruchomić. Ann-Marie nie należała do żadnego grona. Owszem – nienawidziła upałów i zdecydowanie wolała temperaturę, w której zwykłe ziemskie stworzenia mogą jeszcze żyć, a nie ledwie egzystować siedząc w cieniu, pijąc hektolitry wody i modląc się o deszcz. Z drugiej jednak strony nie była skazana na podróżowanie w komunikacji miejskiej, miała samochód do własnej dyspozycji, a może i nawet szofera (gdyby tylko tego zachciała). Sęk w tym, że najbardziej nieprzyjemną rzeczą, którą ja dzisiaj spotkała to właśnie wproszenie się Jay'a – jej byłego faceta, który nie zrozumiał za pierwszym razem, gdy mówiła mu, że to koniec. Za drugim, trzecim i czwartym jak widać też nie, więc sama się sobie dziwiła czemu wciąż liczy, że coś w końcu dotrze do jego przegrzanej od słońca czaszki.
- Między nami coś jest ... to to chemia. Wiesz o tym, jesteś po prostu skołowana – ciągnął dalej ku jej wzrastającej irytacji przemieszanej z kpiną wynikającą z jego słów. Święci pańscy kto w ogóle postawił go na jej drodze?! I jakim cudem wytrzymała z nim aż tyle czasu. Był to prawda luźny związek, a przynajmniej z jej strony, bo z jego jak widać, było to coś nad wyraz poważnego i chyba powinna była przygotowywać się na oświadczyny. Nie widywali się zbyt często, ostatnio wręcz okazjonalnie, raczej z jej winy niż z jego, ale tak czy inaczej nie sądziła, że wyjdzie z niego lamentująca pokraka, która nie może przyjąć wiadomości o rozstaniu.
- Jay – rzuciła wściekle, wyrywając wręcz ręce z jego uścisku – To koniec. I naprawdę wolałabym gdybyś to zrozumiał i nie nachodził mnie więcej w moim mieszkaniu – dodała, widząc, że jego wyraz twarzy nie zmienia się nawet o jotę. Znaczy – cały czas sądzi, że to tylko przejściowy kryzys, jak zdążył nazwać to już kilka razy podczas ich rozmowy, a poza tym między nimi jest to „swoiste porozumienie”, przez które nie pozwoli jej odejść – Proszę Cię, idź już – wstał powoli, z lekkim ociąganiem jakby nie chcąc nadal opuścić mieszkania swojej „bratniej duszy”, a następnie pocałował ją w czoło
- Spotkamy się niedługo
______Słysząc te słowa mocno i aż nazbyt wyraźnie, nie pierwszy już raz ogarnęła ją przemożna ochota, przyłożyć mu prosto w twarz. Po raz piąty nie zrozumiał, że go rzuciła. W tym tempie skończy jako jego maskotka do całowania, jego bratnia dusza i co tam jeszcze jej mówił, gdy usilnie próbował ją przekonać, że są sobie przeznaczeni. Trzasnęła za nim drzwiami, chcąc wyładować swoją frustrację. Boże jak ona nienawidziła ludzi.
______Skrzyżowała nogi, pałaszując już drugie w tym tygodniu opakowanie najlepszych lodów na świecie, które miało zastąpić jej obiad. Czekoladowe z kawałkami brownie i polewą karmelową – rozpływały się w ustach i były jej najlepszym sposobem na frustrację, której doświadczała dość często. Ale nie zawsze kończyło się to opróżnianiem całego litrowego opakowania, Jay wyzwalał w niej jednak te pokłady zirytowania i wściekłości, o których nawet ona sama nie miała pojęcia, a żyła ze sobą już przeszło 24 lata.
______Wbiła łyżkę stołową, wydobywając z opakowania to co najlepsze i bez zastanowienia, pakując prosto w spragnione kolejnej porcji podniebienie. Zapewne gdyby ktoś ją teraz zobaczył, pomyślałby, że leczy rany po bolesnym rozstaniu. A gdyby był to Jay zacząłby ją pocieszać i zapewne skończyłoby się na tym, że wprowadziłby się do niej. Ale o nim wolała zdecydowanie nie myśleć. Usłyszała wibracje telefonu, ale jak wszystko dzisiaj postanowiła i to także zignorować i dalej bez przeszkód zajadać się swoimi słodkościami. Wolała ograniczyć liczbę kontaktów z innymi ludźmi.
Chwilę później szczęk zamka rozbrzmiał w jej uszach.
- Widzę, że miałaś dzisiaj kolejną lodową sesję – powiedziała rozbawiona, wchodząc do środka i wpatrując się na rozłożoną na podłodze Ann-Marie z pustym opakowaniem pomiędzy udami i brudną łyżką w buzi – Znowu nie wziął tego do siebie? - spytała zatroskana, kładąc się na kanapie, chcąc choć przez chwilę odpocząć po pracy
- Nie. Nadal raczy mnie milionem romantycznych, a przy tym tandetnych frazesów. A dzisiaj nawet pocałował mnie w czoło na pożegnanie. Sue ja już naprawdę nie wiem co mam robić – jęknęła bezsilnie, odsuwając od siebie puste opakowanie i kładąc się na miękkim dywanie.
- Może powinnaś wyjechać? - rzuciła po chwili bez zastanowienia, przymykając oczy ze zmęczenia i modląc się o jakieś wakacje na Arktyce.
- Tylko gdzie?! Przecież nie mogę tak po prostu wyjechać. Zresztą nie mam zamiaru uciekać przed nim i się ukrywać tylko dlatego, że jest tak tępy, że nie rozumie kiedy mówi mu się, że to koniec – przekręciła się na brzuch, wpatrując się w balkon, na którym wreszcie pojawił się cień i rozmyślając nad pomysłem przyjaciółki
- Oh sama nie wiem. Ja oddałabym wszystko za coś zimnego, ale Tobie wystarczy nawet jakaś wioska dwieście kilometrów stąd, byleby Cię tylko nie znalazł. Wiem, że nie chcesz uciekać, ale może kiedy znikniesz i nie będziesz się z nim kontaktować, to ogarnie, że już nie chcesz mieć z nim nic wspólnego. Bo jak na razie Twoja strategia trzymania go na dystans nie za bardzo działa, skoro przychodzi kiedy chce, zabiera Ci czas, prawi monologi o waszej wielkości miłości i całuje – zauważyła trzeźwo, wstając z trudnością z kanapy i drepcząc do kuchni w poszukiwaniu jakiegoś zimnego napoju.
- Masz rację – odparła bezradnie, załamując głowę i zakrywając twarz rękami.
______Czemu właśnie ją to musi spotykać. Mogłaby mieć święty spokój, gdyby nigdy go nie poznała. Zapamiętać – nie chodzić więcej na imprezy i nie dać się podrywać humanistom na piękne teksty o gwiazdach. Na swoje usprawiedliwienia miała tylko to, że była pijana. Gorzej, że w czasie w którym się z nim spotykała była jak najbardziej trzeźwa, a jakoś nadal chwytały ją te jego czułe słówka i romantyczne gesty. Musi się wreszcie do tego przyznać – była głupia i naiwna. A przede wszystkim wpakowała się w idiotyczny związek, z facetem w którego słowniku nie istniały słowa – koniec i nie. W żadnej z kombinacji.
______Podciągnęła się do pozycji siedzącej, zastanawiając się poważnie co powinna zrobić. Może jakiś inny udawany związek? Chyba mogłaby znaleźć jakiegoś dobrze zbudowanego faceta, który nie byłby specjalnie zapatrzony w siebie, by przetrząsnął lekko kości Jay'a. I może wtedy zrozumiałby, że nie chce mieć z nim nic do czynienia. Albo jak to on - uznałby, że jest do tego przymuszana i w najgorszym wypadku zawiadomił policję. Nieważne co zrobi, Jay i tak zareaguję jak to on ma w zwyczaju i postawi cały świat do góry nogami, opacznie rozumiejąc wszystko co mu powie.
______Spojrzała na wyświetlacz telefonu, ze znużeniem stwierdzając, że matka dzwoniła już do niej 3 raz w tym tygodniu. A ona naprawdę nie miała najmniejszej ochoty z nią rozmawiać. Kochała swoją matkę, w zasadzie jeszcze bardziej gdy była daleko, ale nie zniesie jej świergolenia o małych dziedzicach jej koleżanek, które zrobiły największą kupę w okolicy albo najbardziej majestatycznie zwymiotowały na kota.
- Stało się coś? - spytała Sue, wchodząc do salonu ze szklaną zimnej coca-coli, widząc przyjaciółkę wpatrzoną w ekran telefonu
- Chyba wpadłam na pomysł jak to wszystko rozwiązać. Jadę do domu
Historia inspirowana piosenką - Roads |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:05:22 22-08-15 Temat postu: |
|
|
Madziu bo właśnie o tę siłę rażenia chodzi |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:59:18 22-08-15 Temat postu: |
|
|
To zostałam skutecznie uświadomiona, nie ma co, Aguś
Natalko, Ty też oszalałaś na punkcie Channinga? Jakby ja wiedziała, że Wy dziewczyny tak go lubicie, to bym to wcześniej wykorzystała A tak już poważnie, to cieszę się niezmiernie, że pomysł przypadł Ci do gustu, no i nie pozostaje mi naprawdę nic innego jak tylko spiąć poślady, brać się za robotę, spisać do mam do spisania, robiąc przy okazji niezły zapas, a potem licząc, że podołam zadaniu i nie zawiodę Was, wstawić na forum Proszę w takim razie o cierpliwość, a będzie Wam dane
Co do Twojego pomysłu, to szczerze Ci powiem, że się po prostu uśmiałam jak nie wiem. Króciutko, ale treściwie, a Jay to ja nie wiem z jakiej choinki się urwał i czy przypadkiem nie spadł kiedyś z wysokości na główkę, bo nikt normalny tak się nie zachowuje Odbija się od niego jak od ściany i ja się nie dziwię, że Ann-Marie nie ma już do niego cierpliwości Ciekawa jestem co Ty tam wymyśliłaś dla tej swojej ekipy, a ponieważ znam już trochę Twoje możliwości pisarskie, to jestem pewna, że to będzie kolejny hit zwłaszcza z tym poczuciem humoru, którego mały obraz mamy powyżej
Liczę na to, że jednak forma się sfinalizuje i doczekamy się premiery, bo jest na co czekać |
|
Powrót do góry |
|
|
CamilaDarien Wstawiony
Dołączył: 15 Lut 2011 Posty: 4094 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Cieszyn Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:05:27 23-08-15 Temat postu: |
|
|
Madziu, spoko, rozumiem Byleby tylko którakolwiek z Twoich historii doczekała się realizacji, to ja będę w siódmym niebie A Channing'a to ja pierwszy raz widziałam podajże w "Ona to on" i go pokochałam, potem dopiero w "Step up" |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:23:18 23-08-15 Temat postu: |
|
|
Któreś na pewno, a jedno i tak już na forum jest
Fakt, "Ona to on" też oglądałam, ale nie wiem, które widziałam z nim pierwsze No nie ważne, ważne, że widziałam z nim wszystkie filmy i o! |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:27:16 23-08-15 Temat postu: |
|
|
Madziula to właśnie chciałam przeczytać A teraz nie pozostaje nic innego jak tylko czekać aż efekty "spianania pośladów" pojawią się na forum
Natuś - fantastyczny pomysł Jay i Ann-Marie kupili mnie momentalnie. I wcale nie uważam, żeby Jay był nienormalny - on jest raczej ślepo zakochany A skoro Ann-Marie wytrzymała z nim tyle czasu, to chyba jednak musi coś w sobie mieć, nie? No To teraz proszę ładnie pomysł sfinalizować i wstawiać na forum |
|
Powrót do góry |
|
|
Maggie Mocno wstawiony
Dołączył: 04 Cze 2007 Posty: 5858 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Los Angeles, CA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:36:46 23-08-15 Temat postu: |
|
|
Dziewczyny - Madzia i Natalia - super pomysły! Czekam aż wstawicie!
Ale Natuś kupiłaś mnie wszystkim dosłownie! Obsada - cud, miód i orzeszki (Ryan Guzman i Mario Casas - czego chcieć więcej? ) + jedna z moich ulubionych piosenek mojego ulubionego zespołu inspiracją do opowiadania! No już chyba wiesz, że jeśli zdecydujesz się wstawić na forum to masz we mnie wierną czytelniczkę
Ale czekam tez aż pojawi się coś nowego w Twoich pozostałych opowiadaniach. Zastanawiam się czy jeszcze będziesz pisać to opowiadanie z Emmą Watson i Wilsonem Bethelem?
Ostatnio zmieniony przez Maggie dnia 9:38:10 23-08-15, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
BlueSky Wstawiony
Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:05:34 23-08-15 Temat postu: |
|
|
Stokrotka* napisał: | Madziu - po pierwsze Channing a po drugie jak mogła chować to na dnie szuflady czy gdziekolwiek w czeluściach komputera! Niemożliwością!
Po pierwsze ogromnie mi się podoba ta typowo męska atmosfera tego prologu, a skoro głównymi bohaterami są trzej silni faceci, w których testosteron buzuje, mogę się domyślać tylko, że całość również będzie utrzymana w takim klimacie. Także nie chcę się niczego domyślać i szczerze liczę na to, że wstawisz to opowiadanie na forum!
A skoro już tu jestem to skorzystam z okazji opowiadanie, które chodziło mi po głowie jakiś czas i które nadal nie ma sfinalizowanej formy
______Trywialny problem powoduję ciąg zdarzeń, które nie tak łatwo zahamować. A zwykły lot samolotem zamienia się niemal w przejażdżkę górską rollercoasterem bez zapiętych pasów. Dwoje nieznanych sobie ludzi, zostaję skazanych na swoją obecność, choć ich charaktery są skrajnie różne.
Ona – bogata dziewczyna mocno starająca się udowodnić wszystkim na około, że jest warta coś więcej. Może nawet trochę za mocno.
On – chłopak z sąsiedztwa nie mający żadnych planów na przyszłość, chcący jedynie zetrzeć krzywe spojrzenia z twarzy sąsiadów.
Oni – mający różne cele i różne potrzeby. Była baletnica, kochająca matka, niewdzięczny ojciec, stary przyjaciel, narzucający się adorator, były partner, obecny szef. Wszyscy mają pewną historię do opowiedzenia. I pewną drogę do przebycia.
____________
Prolog
- Jay ta rozmowa nie ma sensu – odparła nieco zirytowanym tonem, przewracając oczami, gdy on ponownie otworzył usta, by przekonać ją o tym, że nie ma racji. Naprawdę nie mogła uwierzyć jak mogła z nim spędzić ostatni rok swojego życia. Był irytujący, napuszony i niesamowicie przekonany o swoim wewnętrznym wdzięku, co w sumie czyniło go jeszcze bardziej irytującym niż można było rzec na pierwszy rzut oka.
- Ann-Marie jak zawsze zrozumiałaś wszystko opacznie – odpowiedział spokojnym głosem, zakleszczając jej dłonie w swoich spoconych rękach i patrząc na nią z lekkim pobłażaniem.
______Policzyła w myślach do dziesięciu, odwracając wzrok w kierunku okna. Było lato. Piękny i niesamowicie parny sierpień. Ludzie się cieszyli, odpoczywali, inni pracowali i przeklinali upały raz za razem, gdy wychodzili z klimatyzowanego pomieszczenia na zewnątrz czy utknęli w zatłoczonym autobusie, w którym kierowca nie wpadł na pomysł, by tym razem jednak klimatyzację uruchomić. Ann-Marie nie należała do żadnego grona. Owszem – nienawidziła upałów i zdecydowanie wolała temperaturę, w której zwykłe ziemskie stworzenia mogą jeszcze żyć, a nie ledwie egzystować siedząc w cieniu, pijąc hektolitry wody i modląc się o deszcz. Z drugiej jednak strony nie była skazana na podróżowanie w komunikacji miejskiej, miała samochód do własnej dyspozycji, a może i nawet szofera (gdyby tylko tego zachciała). Sęk w tym, że najbardziej nieprzyjemną rzeczą, którą ja dzisiaj spotkała to właśnie wproszenie się Jay'a – jej byłego faceta, który nie zrozumiał za pierwszym razem, gdy mówiła mu, że to koniec. Za drugim, trzecim i czwartym jak widać też nie, więc sama się sobie dziwiła czemu wciąż liczy, że coś w końcu dotrze do jego przegrzanej od słońca czaszki.
- Między nami coś jest ... to to chemia. Wiesz o tym, jesteś po prostu skołowana – ciągnął dalej ku jej wzrastającej irytacji przemieszanej z kpiną wynikającą z jego słów. Święci pańscy kto w ogóle postawił go na jej drodze?! I jakim cudem wytrzymała z nim aż tyle czasu. Był to prawda luźny związek, a przynajmniej z jej strony, bo z jego jak widać, było to coś nad wyraz poważnego i chyba powinna była przygotowywać się na oświadczyny. Nie widywali się zbyt często, ostatnio wręcz okazjonalnie, raczej z jej winy niż z jego, ale tak czy inaczej nie sądziła, że wyjdzie z niego lamentująca pokraka, która nie może przyjąć wiadomości o rozstaniu.
- Jay – rzuciła wściekle, wyrywając wręcz ręce z jego uścisku – To koniec. I naprawdę wolałabym gdybyś to zrozumiał i nie nachodził mnie więcej w moim mieszkaniu – dodała, widząc, że jego wyraz twarzy nie zmienia się nawet o jotę. Znaczy – cały czas sądzi, że to tylko przejściowy kryzys, jak zdążył nazwać to już kilka razy podczas ich rozmowy, a poza tym między nimi jest to „swoiste porozumienie”, przez które nie pozwoli jej odejść – Proszę Cię, idź już – wstał powoli, z lekkim ociąganiem jakby nie chcąc nadal opuścić mieszkania swojej „bratniej duszy”, a następnie pocałował ją w czoło
- Spotkamy się niedługo
______Słysząc te słowa mocno i aż nazbyt wyraźnie, nie pierwszy już raz ogarnęła ją przemożna ochota, przyłożyć mu prosto w twarz. Po raz piąty nie zrozumiał, że go rzuciła. W tym tempie skończy jako jego maskotka do całowania, jego bratnia dusza i co tam jeszcze jej mówił, gdy usilnie próbował ją przekonać, że są sobie przeznaczeni. Trzasnęła za nim drzwiami, chcąc wyładować swoją frustrację. Boże jak ona nienawidziła ludzi.
______Skrzyżowała nogi, pałaszując już drugie w tym tygodniu opakowanie najlepszych lodów na świecie, które miało zastąpić jej obiad. Czekoladowe z kawałkami brownie i polewą karmelową – rozpływały się w ustach i były jej najlepszym sposobem na frustrację, której doświadczała dość często. Ale nie zawsze kończyło się to opróżnianiem całego litrowego opakowania, Jay wyzwalał w niej jednak te pokłady zirytowania i wściekłości, o których nawet ona sama nie miała pojęcia, a żyła ze sobą już przeszło 24 lata.
______Wbiła łyżkę stołową, wydobywając z opakowania to co najlepsze i bez zastanowienia, pakując prosto w spragnione kolejnej porcji podniebienie. Zapewne gdyby ktoś ją teraz zobaczył, pomyślałby, że leczy rany po bolesnym rozstaniu. A gdyby był to Jay zacząłby ją pocieszać i zapewne skończyłoby się na tym, że wprowadziłby się do niej. Ale o nim wolała zdecydowanie nie myśleć. Usłyszała wibracje telefonu, ale jak wszystko dzisiaj postanowiła i to także zignorować i dalej bez przeszkód zajadać się swoimi słodkościami. Wolała ograniczyć liczbę kontaktów z innymi ludźmi.
Chwilę później szczęk zamka rozbrzmiał w jej uszach.
- Widzę, że miałaś dzisiaj kolejną lodową sesję – powiedziała rozbawiona, wchodząc do środka i wpatrując się na rozłożoną na podłodze Ann-Marie z pustym opakowaniem pomiędzy udami i brudną łyżką w buzi – Znowu nie wziął tego do siebie? - spytała zatroskana, kładąc się na kanapie, chcąc choć przez chwilę odpocząć po pracy
- Nie. Nadal raczy mnie milionem romantycznych, a przy tym tandetnych frazesów. A dzisiaj nawet pocałował mnie w czoło na pożegnanie. Sue ja już naprawdę nie wiem co mam robić – jęknęła bezsilnie, odsuwając od siebie puste opakowanie i kładąc się na miękkim dywanie.
- Może powinnaś wyjechać? - rzuciła po chwili bez zastanowienia, przymykając oczy ze zmęczenia i modląc się o jakieś wakacje na Arktyce.
- Tylko gdzie?! Przecież nie mogę tak po prostu wyjechać. Zresztą nie mam zamiaru uciekać przed nim i się ukrywać tylko dlatego, że jest tak tępy, że nie rozumie kiedy mówi mu się, że to koniec – przekręciła się na brzuch, wpatrując się w balkon, na którym wreszcie pojawił się cień i rozmyślając nad pomysłem przyjaciółki
- Oh sama nie wiem. Ja oddałabym wszystko za coś zimnego, ale Tobie wystarczy nawet jakaś wioska dwieście kilometrów stąd, byleby Cię tylko nie znalazł. Wiem, że nie chcesz uciekać, ale może kiedy znikniesz i nie będziesz się z nim kontaktować, to ogarnie, że już nie chcesz mieć z nim nic wspólnego. Bo jak na razie Twoja strategia trzymania go na dystans nie za bardzo działa, skoro przychodzi kiedy chce, zabiera Ci czas, prawi monologi o waszej wielkości miłości i całuje – zauważyła trzeźwo, wstając z trudnością z kanapy i drepcząc do kuchni w poszukiwaniu jakiegoś zimnego napoju.
- Masz rację – odparła bezradnie, załamując głowę i zakrywając twarz rękami.
______Czemu właśnie ją to musi spotykać. Mogłaby mieć święty spokój, gdyby nigdy go nie poznała. Zapamiętać – nie chodzić więcej na imprezy i nie dać się podrywać humanistom na piękne teksty o gwiazdach. Na swoje usprawiedliwienia miała tylko to, że była pijana. Gorzej, że w czasie w którym się z nim spotykała była jak najbardziej trzeźwa, a jakoś nadal chwytały ją te jego czułe słówka i romantyczne gesty. Musi się wreszcie do tego przyznać – była głupia i naiwna. A przede wszystkim wpakowała się w idiotyczny związek, z facetem w którego słowniku nie istniały słowa – koniec i nie. W żadnej z kombinacji.
______Podciągnęła się do pozycji siedzącej, zastanawiając się poważnie co powinna zrobić. Może jakiś inny udawany związek? Chyba mogłaby znaleźć jakiegoś dobrze zbudowanego faceta, który nie byłby specjalnie zapatrzony w siebie, by przetrząsnął lekko kości Jay'a. I może wtedy zrozumiałby, że nie chce mieć z nim nic do czynienia. Albo jak to on - uznałby, że jest do tego przymuszana i w najgorszym wypadku zawiadomił policję. Nieważne co zrobi, Jay i tak zareaguję jak to on ma w zwyczaju i postawi cały świat do góry nogami, opacznie rozumiejąc wszystko co mu powie.
______Spojrzała na wyświetlacz telefonu, ze znużeniem stwierdzając, że matka dzwoniła już do niej 3 raz w tym tygodniu. A ona naprawdę nie miała najmniejszej ochoty z nią rozmawiać. Kochała swoją matkę, w zasadzie jeszcze bardziej gdy była daleko, ale nie zniesie jej świergolenia o małych dziedzicach jej koleżanek, które zrobiły największą kupę w okolicy albo najbardziej majestatycznie zwymiotowały na kota.
- Stało się coś? - spytała Sue, wchodząc do salonu ze szklaną zimnej coca-coli, widząc przyjaciółkę wpatrzoną w ekran telefonu
- Chyba wpadłam na pomysł jak to wszystko rozwiązać. Jadę do domu
Historia inspirowana piosenką - Roads |
Pomysł bardzo mi się podoba. I jestem ciekawa, jak to rozegrasz |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:40:49 23-08-15 Temat postu: |
|
|
Dziękuję
Madziu - nikt normalny się raczej tak nie zachowuję i pewnie dlatego Ann-Marie ma go już serdecznie dość
Też liczę, że się to w końcu sfinalizuję i będę mogła niedługo wstawić na forum
Aguś - nie wiem czy to Cię zadowoli, ale Jay raczej nie będzie tym głównym bohaterem ale cieszę się, że przynajmniej Tobie nie wydał się osaczająco-okropny
Madziu - akurat moje zauroczenie Rayanem to Twoja sprawka Twoja i Lucasa a jeszcze bardziej się nim zauroczyłam po obejrzeniu Step up i jakoś Rayan z Mario idealnie pasowali do mojego wyobrażenia odnośnie tych bohaterów. Uwielbiam tą piosenkę i mogłabym jej słuchać non stop
Muszę do niego wrócić, na razie leży odłogiem, ale niedługo powinnam sobie o nim pomyśleć, pewnie coś z tego wyniknie
BlueSky - dzięki mam nadzieję, że wyjdzie dobrze, bo jednak trochę chce tam namieszać |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|