Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Rehab |# 10|
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25794
Przeczytał: 9 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:15:14 08-02-13    Temat postu:

No żeby nie czasem Naprawdę...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mila851
Idol
Idol


Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 1002
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: (^o^)/*
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:29:43 08-02-13    Temat postu:

Wszędzie pustki. Pozostali tylko wytrwali
Gdzie byłam? trochę tu, trochę tam. Buszowałam w anglojęzycznych fanfikach.
Ale do twoich opowiadań wracam nagminnie, to jak nałóg

Aktualnie nic nie pisze. Tyle w około dobrych autorów, że nabawiłam się kompleksów i straciłam zapał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:54:49 08-02-13    Temat postu:

No i właśnie przez to forum świeci pustkami A poza tym co ja mam czytać? Weź nie marudź i nie opowiadaj bzdur o kompleksach, tylko zakasaj rękawki i napisz coś To Ty mnie tu ściągnęłaś więc się teraz nie wymiguj
Bo w końcu zastrajkuję. Naprawdę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25794
Przeczytał: 9 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:22:25 08-02-13    Temat postu:

mila851 napisał:
Wszędzie pustki. Pozostali tylko wytrwali
Gdzie byłam? trochę tu, trochę tam. Buszowałam w anglojęzycznych fanfikach.
Ale do twoich opowiadań wracam nagminnie, to jak nałóg

Aktualnie nic nie pisze. Tyle w około dobrych autorów, że nabawiłam się kompleksów i straciłam zapał.
'

Jakich fanfikch? Ja jestem uzależniona od Avengersów, PLL i Sherlocka a i Merlina i Gry o tron.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mila851
Idol
Idol


Dołączył: 27 Sty 2009
Posty: 1002
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: (^o^)/*
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:47:12 08-02-13    Temat postu:

Oo.. o Sherlocku i Merlinie chętnie bym poczytała. Jeżeli możesz podaj linka

Ja trafiłam na całe zbiorowisko k-popowych fanfików, a ponieważ od ponad roku mam obseje na temat Big Bang, 2ne1 itd. to tam przesiaduje. Można tam znaleźć naprawdę niezłe opowiadania.

Aga, nie strajkuj tylko pisz. Tylko ciebie teraz czytam z polskich opowiadań. Widzisz jaki zaszczyt cie kopnął
Od czasu do czasu coś wrzucam na zb ale nie mam werwy. Zresztą widać po odcinkach że są pisane na siłę.
Aktualnie zamiast pisać wolę czytać. Najlepiej ciebie


Ostatnio zmieniony przez mila851 dnia 22:48:46 08-02-13, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:50:54 08-02-13    Temat postu:

O Merlinie to ja też bardzo chętnie więc pamiętajcie o mnie jakby co

Mila, czuję się zaszczcona aczkolwiek to nie zmienia faktu, że kiedyś naprawdę zastrajkuję, zwłaszcza jak tu dalej takie pustki będą - każemu się może odechcieć pisania przy takiej frekwencji
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:01:59 14-02-13    Temat postu:

# 4.

______Całą noc myślała o Paxtonie. Niewątpliwie miał problem, ale był też na naprawdę dobrej pozycji wyjściowej, by zakończyć tę walkę z podniesioną przyłbicą. Ona, jako jego terapeutka – bo w końcu podjęła ostateczną decyzję, że jednak nią zostanie – by mu pomóc, w pierwszej kolejności musiała znaleźć przyczynę jego uzależnienia. Wielu fachowców, za genezę seksoholizmu uważało nie w pełni dojrzałą, a często nawet zaburzoną osobowość, a jego przyczyny upatrywało w dzieciństwie – w przypadku seksoholika mężczyzny, najczęściej, w dysfunkcyjnych relacjach z własną matką. Wiedziała to wszystko doskonale. Póki co, zbyt mało jednak wiedziała jeszcze o jego życiu, by wysnuwać takie czy inne wnioski.
______Spojrzała w lustro i przeczesała włosy palcami. Westchnęła wspierając się dłońmi o umywalkę i wpatrując w swoje odbicie. I po raz pierwszy odkąd w jej życiu pojawił się Cameron Paxton pomyślała o sobie. Paradoksalnie, to właśnie przez niego, przez mężczyznę przed którym chciała uciec z powodu swojej przeszłości, musiała wrócić do miejsca, z którego uciekła wiele lat temu i zmierzyć się właśnie ze swoją przeszłością. Ale może właśnie tak miało być? Może przyszedł czas, by w końcu wziąć byka za rogi, rozliczyć się z przeszłością i wreszcie zacząć oddychać pełną piersią? Może Cam nie pojawił się w jej życiu przypadkiem?
______Nie wierzyła przecież w przypadki.
______Wyszła z toalety i przy ladzie odebrała zamówionego wcześniej hamburgera i colę. Zapłaciła, uśmiechając się promiennie do miłej, młodej dziewczyny za ladą, a kiedy ta chciała wydać jej resztę, pokręciła przecząco głową i ruszyła do wyjścia nim ta zdążyła zaprotestować. Pamiętała przecież doskonale jak sama, w podobny sposób, usiłowała zarobić na wymarzone studia, bo ojciec nie miał zamiaru dać jej nawet złamanego centa. Ale dopięła swego. Została kimś. Bez jego pieniędzy i pomocy. I była z siebie dumna.
______Cameron stał oparty plecami o przednie drzwi swojego przestronnego samochodu i palił papierosa, oglądając się za mijającymi go kobietami. Przez chwilę zastanawiała się czy nie skorzystał z okazji i nie ulżył sobie gdzieś na uboczu, w końcu nie było jej dłuższą chwilę. Jednak czy miało to teraz jakiekolwiek znaczenie?
______– Mam nadzieję, że jesteś głodny – powiedziała, wskazując trzymane przez siebie papierową torebkę i zimną puszkę z colą. – I że lubisz hamburgery.
______Spojrzał na nią przez ramię i uśmiechnął się z wdzięcznością.
______– A ty? Nie będziesz jadła? – spytał, wypuszczając z ust smużkę dymu, kiedy dostrzegł tylko jedną torebkę.
______– Wypiłam kawę z automatu. Nie lubię jeść, gdy jadę samochodem.
______Cameron ściągnął swoje ciemne okulary i zawiesił je na koszulce. Zaciągnął się ostatni raz nikotynowym dymem i rzucił niedopałek papierosa na ziemię, by odebrać pakunek.
______– To nie było zbyt mądre – upomniała go. Cam spojrzał na nią, unosząc brwi. – Jesteśmy na stacji benzynowej, jakbyś zapomniał.
______Mężczyzna przewrócił oczami i bez słowa zabrał od niej najpierw puszkę, którą od razu otworzył i upiwszy łyk, odstawił na maskę samochodu, a potem hamburgera.
______– Na pewno nie masz ochoty? – spytał, odwijając papier. Pokręciła przecząco głową i założywszy ręce na piersiach, oparła się biodrami o maskę i wystawiła bladą twarz w stronę słońca.
______Cameron pałaszując hamburgera przyjrzał się uważnie jej profilowi. Gdy zobaczył ją po raz pierwszy od razu zauważył, że jest cholernie drobna choć za wszelką cenę starała się to ukryć pod zbyt szerokimi ubraniami. Teraz, gdy nie miała na sobie obszernego swetra czy żakietu, a jedynie zwiewną koszulkę z krótkim rękawem i cienki, jasny – w porównaniu z poprzednim – dość dopasowany sweterek, jego wzrok przykuły zbyt chude ramiona i zbyt wystające, jak na jego gust, kości obojczyka.
______– A może to nie choroba lokomocyjna tylko jakaś dieta? – spytał, między kęsami. – Jesteś strasznie chuda – wyjaśnił, gdy spojrzała na niego zdziwiona pytaniem.
______– Po prostu dużo pracuję i nie przejadam się. Zresztą, zawsze byłam chuda – ucięła, wzruszając ramionami i ponownie oddała swoją twarz kąpieli słonecznej.
______Cam przyjął jej wyjaśnienie do wiadomości i zamyślił się przez chwilę. Kiedy przyjechał po nią tego ranka już na niego czekała. Ubrana w nieco bardziej dopasowane jeansy niż te, które miała sobie podczas ich pierwszego spotkania i letnią koszulkę, z rozpuszczonymi włosami nie wyglądała jak wzięta pani psycholog, a raczej jak nastolatka, a najwyżej studentka pierwszego roku. Ale w jej dziewczęcej twarzy było coś, czego nie potrafił zdefiniować. Otworzyła mu drzwi, uśmiechając się przyjaźnie i zakładając włosy za uszy. Wpuściła go do środka, ale tym razem nie zaproponowała kawy, czekolady, ani niczego innego.
______– Jak twoja ręka? – spytała, zamiast zwykłego „dzień dobry”.
______Uśmiechnął się wtedy niewyraźnie i bez słowa chwycił jej walizkę i małą torbę podróżną, które stały już przygotowane przy drzwiach. W jakimś sensie poczuł się zawiedziony tego rodzaju przywitaniem, ale czego tak naprawdę oczekiwał? Przecież miała być jego terapeutką, a to, co zdarzyło się minionego wieczora nie powinno się nigdy więcej powtórzyć. Może właśnie przez ten „wybryk” postanowiła trzymać go na dystans? Tak na wszelki wypadek. A może po prostu postanowiła wytyczyć granice, których oboje nie będą przekraczać?
______Zaniósł jej bagaże do swojego samochodu, a potem wrócił, na wypadek, gdyby zdecydowała się zabrać coś jeszcze. Uchylił ostrożnie drzwi i zatrzymał się w progu, tak jak zrobił to poprzedniego wieczora. Patrzył, jak zirytowana krząta się po swoim małym mieszkanku, w poszukiwaniu czegoś. Musiał przyznać, że mieszkanie było bardzo przytulne choć zdecydowanie dominował w nim minimalizm. Lustrując wnętrze, starał się dostrzec jakieś rodzinne pamiątki, ale nie napotkał wzrokiem nawet jednej ramki z jakimkolwiek zdjęciem rodzinnym.
______– Nie ma… nie mam pojęcia gdzie go włożyłam – jęknęła, rozkładając bezradnie ręce i spoglądając na niego z miną dziecka, które właśnie zgubiło swoją ukochaną zabawkę.
______– Ale co? – spytał.
______– Mój ulubiony, granatowy sweter…
______Roześmiał się na te słowa. Był przekonany, że szuka jakiegoś ważnego dokumentu, a ona szukała swojego swetra. Grantowego swetra. Zapewne dokładnie tego, w którym zobaczył ją po raz pierwszy – z grubej włóczki i rozciągniętego tak, że nawet w worku po kartoflach wyglądałaby lepiej niż w nim.
______– Nie obraź się, ale to dobrze, że nie możesz go znaleźć, bo jest beznadziejny. Nie znam się na modzie, ale jesteś w nim zupełnie… – zawahał się przez moment, zastanawiając się czy powinien powiedzieć to, co miał na myśli. Spojrzała na niego zaciekawiona, unosząc brwi wysoko i krzyżując dłonie na piersiach. „Więc może to jednak był nawyk a nie pozycja obronna?” przebiegło mu przez myśl. – Aseksualna – powiedział w końcu.
______– I dobrze – skwitowała, jakby w ogóle nie dotknęła jej ta uwaga, choć wyczuł w jej głosie nutkę żalu i złości. – Mam być twoją terapeutką. Tylko i wyłącznie terapeutką – podkreśliła dosadnie. – Nie muszę ci się podobać, a nawet nie powinnam.
______– A może weźmiesz ten? – zasugerował, wzrokiem wskazując jasny sweterek, leżący na oparciu sofy, który zapewne odrzuciła podczas pakowania..

______Uniosła wtedy ponownie brwi zaskoczona. Nie wiedział czy bardziej tym, że tak nagle zmienił temat, czy samą jego sugestią, ale nie zamierzał dociekać. Po chwili spojrzała na sweterek z wahaniem. W końcu narzuciła go na siebie i opuścili jej przytulne, ciepłe mieszkanko. A teraz siedziała na masce jego samochodu, pozwalając by delikatne promienie porannego słońca pieściły jej twarz. Patrzył na nią jak zahipnotyzowany, zastanawiając się jak wyglądałaby w bardziej dopasowanych, najlepiej idealnie przylegających do ciała ubraniach, z makijażem i jakąś wymyślną, fachowo ułożoną fryzurą.
______– Piękna – szepnął, mnąc w palcach papier po hamburgerze.
______– Co? – spojrzała na niego przez ramię, zakładając włosy za uszy.
______– Piękna pogoda – powiedział, dopijając resztę coli.
______– Skoro już skończyłeś – mówiła rozbawiona, zeskakując z maski i otwierając drzwi po stronie pasażera – to jedźmy.
______Cameron uśmiechnął się i wyrzuciwszy śmieci do pobliskiego kosza, wpakował się za kierownicę.
______– Nie jesteś chyba mocno związana z ojcem – zagaił, uruchamiając silnik – z rodziną – poprawił się szybko.
– Mówiłam ci. Ojciec zawsze chciał mieć syna.
______– Nie o tym mówię. W twoim mieszkaniu nie zauważyłem żadnych rodzinnych zdjęć.
______– Chcesz zostać moim terapeutą? – spytała rozbawiona.
______– Jeśli ty tego chcesz – odparł zupełnie poważnie. – Po prostu uważam, że to dziwne. Założę się, że nie utrzymywałaś z nim kontaktu odkąd tylko udało ci się opuścić rodzinny dom, a teraz jedziesz tam, by czuwać przy jego łóżku, jakby nie było tych wszystkich lat, które spędziliście osobno, nie interesując się sobą nawzajem.
______– To ciągle mój ojciec.
______– To niczego nie wyjaśnia. Jesteś psychologiem, powinnaś to wiedzieć.
______– Jedź już – poprosiła, wpatrując się w jakiś sobie tylko wiadomy punkt za boczną szybą. Cameron był spostrzegawczy. I mógłby być naprawdę dobrym psychologiem, gdyby nie jego wybryki w żeńskim akademiku. Tylko dlaczego musiała go spotkać? I dlaczego, do cholery, to właśnie jej pogmatwane życie postanowił rozłożyć na czynniki pierwsze?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
emenemens.
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 22 Lis 2011
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:41:42 15-02-13    Temat postu:

Powiem Ci szczerze, że przeraża mnie zachowanie Camerona Tak jak pisałam we wcześniejszym komentarzu, nigdy nie czytałam opowiadania/książki o podobnej fabule. Nie zetknęłam się nigdy z seksoholizmem, czy to w literaturze, filmie, czy w prawdziwym życiu. Dlatego też zachowanie, myśli głównego bohatera są dla mnie czymś zupełnie nowym i przerażającym Momentami współczuje Cameronowi, a momentami widzę w nim potwora, którego natychmiast trzeba unicestwić, by nie skrzywidził żadnej bezbronnej kobiety Czytając scene w mieszkaniu T.J., kiedy to nie wytrzymał i dotknął jej łydki, miałam dziwne przeczucie, że zaraz się na nią rzuci i brew jej woli zacznie się do niej dobierać. Dobrze, że tak się nie stało, ale co by było gdyby w danym momencie się nie opanował? Już raz doświadczył podobnej sytuacji i pomimo dręczących go wyrzutów sumienia, uzależnienie może kiedyś zwyciężyć z moralnością. Czego oczywiście mu nie życzę. Jakoś dziwinie porusza mnie jego choroba, problematyka jaką zamieściłaś w opowiadaniu. T.J. to odważna babka, skazała się na towarzystwo seksoholika, który jest chodzącą bomba zegarową. Nigdy nie wiadomo, co siedzi w jego głowie, ja przez cały czas miałabym się na baczności. Pomimo wszystko, połączyła ich niewidzialna więź porozumienia. Ciekawa jestem, czy T.J. udźwignie jego chorobę i będzie w stanie mu pomóc. Jej postać również mnie zaintrygowała Jest bardzo skryta, owiana jakąś tajemnicą. Mam wrażenie, że w dzieciństwie bądź w czesnej młodości spotkało ją coś bardzo przykrego, co teraz odbija się na jej sposobie ubierania się, zachowaniu, odizolowaniu od facetów. I do tego jej ojciec, o którym mówi dość chłodno, widać, że jest z nim w jakimś konflikcie. Pewnie ma to związek z tym, że zawsze chciał mieć syna, a pojawienie się T.J. zaburzyło wszystkie jego plany, czego z pewnością nie przyjął zbyt dobrze. Coś czuję, że nie tylko Cameron potrzebuje terapii, ale również sama pani psycholog. Cam zaczął interesować się jej życiem, zastanawiać się nad jej zachowaniem, nawet zabawił się w stylistę tak jak pisałam w innym komentarzu, wydaje mi się, że wzajemnie sobie pomogą. Dobra, nie będę już dłużej spekulować, bo i tak czort wie, co siedzi w Twojej głowie Pozdrawiam i czekam na następny rozdział.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:59:28 15-02-13    Temat postu:

Mówiłam już, że uwielbiam Twoje komentarze? No, to mówię
Żeby jasność była - nigdy nie miałam styczności z żadnym seksoholikiem więc wszystko co tu piszę to wyłącznie wytwór mojej wyobraźni wsparty informacjami znalezionymi w necie Chciałarm raz napisać coś innego niż jakieś pierdoły o zakochaniu, motylach w brzuchu albo jakiejś nieszczęśliwej miłości - mam nadzieję, że uda mi się to doprowadzić do końca.
Masz rację co to T.J. i co do tego, że oboje potrzebują terapii, różnica między nimi jest taka, że Cam już to sobie uświadomił, a jego aseksualna terapeutka jeszcze nie ;D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25794
Przeczytał: 9 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:28:26 20-03-13    Temat postu:

Skoro się przenosimy, to nie wiem, czy zostawiać komentarz jeszcze tutaj czy już tam?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:47:52 21-03-13    Temat postu:

Nie wiem, jak Ci wygodniej Ja i tak tu będę zaglądać, bo mam sentyment do tego forum, a tamto jest jakieś takie... no ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma Zresztą jest tu trochę opowiadań, w których liczę, że kiedyś pojawi się jakiś ciąg dalszy, więc na pewno nie wyniosę się stąd całkiem i na amen. A odcinki do tego opowiadania będę dodawać i tam i tu równocześnie więc komentuj, gdzie Ci wygodniej
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:56:35 05-04-13    Temat postu:

# 5.


______Na miejsce dotarli w samo południe. Cameron zatrzymał samochód na ogromnym podjeździe pod rodzinną posiadłością T.J.. Dom, a właściwie rezydencja rodem z seriali o najbogatszych ludziach świata albo przynajmniej Stanów Zjednoczonych, już na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie niedostępnego i wiejącego chłodem. Jane w ogóle nie pasowała do tego miejsca. Nawet jeśli chciała uchodzić za zimną i niedostępną, wcale taka nie była.
______– W porządku? – spytał, widząc, że siedzi nieruchomo, jakby bała się wysiąść.
______– Nie, Cam – powiedziała, spoglądając na niego. – Nic nie jest w porządku, ale to nie jest twój problem – dokończyła, dając mu wyraźnie do zrozumienia, że nie chce o tym rozmawiać i wysiadła z samochodu. Z sekundy na sekundę, z każdym krokiem przybliżającym ją do drzwi rodzinnego domu, była coraz bardziej zła i sama się sobie dziwiła. Nie wiedziała tylko co jest bardziej zadziwiające – czy to, że po tylu latach postanowiła spojrzeć ojcu w oczy, czy też raczej, że pozwoliła by zupełnie obcy człowiek, a w dodatku jej pacjent, towarzyszył jej w tej podróży. Podróży w przeszłość i w głąb siebie. Jakkolwiek by jednak nie było, nie widziała żadnego powodu, dla którego miałaby się mu z czegokolwiek tłumaczyć.
______Cameron westchnął i wyciągnął kluczyki ze stacyjki.
______– Zaniosę twoje bagaże i poszukam sobie jakiegoś hotelu – zakomunikował, otwierając bagażnik, gdy ona nieobecnym wzrokiem wpatrywała się w mury posiadłości. Wystawił walizkę, przewiesił sobie jej torbę podróżną przez ramię i zatrzasnął drzwi, ale ona nawet nie drgnęła. Stała nieruchomo, ciasno obejmując się ramionami. Wyglądała, jakby było jej zimno, choć temperatura z pewnością już dawno przekroczyła 25 stopni. – Idziemy? – spytał cicho, przystając obok niej, a kiedy skinęła niepewnie ruszyli w stronę wiejącej chłodem rezydencji.
______– Nie musisz szukać hotelu – powiedziała, naciskając dzwonek. – Dom jest tak duży, że przy odrobinie szczęścia być może nawet się nie spotkamy w ciągu dnia.
______– Masz już dość mojego towarzystwa? – spytał rozbawiony, ale nie dane było mu usłyszeć odpowiedzi, bo drzwi otworzyły się z trzaskiem.
______– Panienka Taylor! – ucieszyła się starsza kobieta, porywając wątłą T.J. w swoje pulchne ramiona. – Jak to dobrze, że panienka przyjechała.
______Dziewczyna uśmiechnęła się słabo, starając się wysunąć z objęć kobiety, która zastępowała jej matkę, gdy była małym dzieckiem.
______– Emmo, poznaj proszę mojego… – zaczęła, wskazując wzrokiem, na stojącego tuż za nią Cama, jednak zawahała się, szukając odpowiednich słów. Nie mogła przecież powiedzieć, że był jej pacjentem, zresztą, przecież i tak nikt w tym domu nie miał pojęcia, że zrobiła dyplom z psychologii.
______– Cameron Paxton – przedstawił się, wyciągając dłoń na przywitanie.
______Kobieta odwzajemniła uścisk dłoni, uśmiechając się przyjaźnie, po czym przeniosła wzrok na Taylor i uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
______– Strasznie zmizerniałaś, moje dziecko – powiedziała Emma, otwierając drzwi szerzej, by wpuścić ich do środka. – Proszę to postawić – zwróciła się do Cama, wzrokiem wskazując taszczone przez niego bagaże. – Bart za chwilę zaniesie to do sypialni panienki Taylor – oznajmiła, będąc najwyraźniej święcie przekonaną, że jej mała T.J. wreszcie postanowiła przedstawić rodzinie wybranka swojego serca. Jane kątem oka zerknęła na Cama, ale nie wyglądał na zbyt przejętego tym faktem, więc póki co postanowiła nie wyprowadzać Emmy z błędu tym bardziej, że kobieta wydawała się być uradowana faktem, że wreszcie w tej wielkiej rezydencji coś się dzieje. Trajkotała jak nakręcona, o obiedzie, o tym co wydarzyło się ostatnimi czasy w okolicy, nie stroniąc od powtarzania zasłyszanych tu i ówdzie ploteczek, jednak ani T.J. ani Cam nie słuchali. Taylor wydawała się znudzona jej opowieściami, a Cameron chłonął z zachwytem każdy najmniejszy detal z bogatego wystroju wnętrz. Sam wychowywał się w przepychu i nie powinien się tak zachowywać, ale będąc tu czuł się jak w pałacu. W lodowym pałacu.
______Po kilku chwilach zasiedli w końcu w jadalni, przy długim owalnym stole pokrytym białym obrusem, a Emma podała obiad w porcelanowej zastawie. Cam wchłonął wszystko niczym odkurzacz, podczas gdy T.J. w ogóle nie tknęła zupy, a z drugiego dania ledwie skubnęła sałatkę i od kilku dobrych minut tylko grzebała widelcem w talerzu, podpierając brodę na dłoni i wpatrując się nad jego ramieniem w jakiś punkt za wielkim tarasowym oknem.
______– Prawie niczego nie zjadłaś – powiedział, wycierając usta serwetką i przyglądając się jej (za)szczupłym palcom i (zbyt)kościstym nadgarstkom.
______– Opowiedz mi o swojej rodzinie – odparła, leniwie przenosząc na niego wzrok. – Na przykład o matce. Jaka była?
______Cam popatrzył na nią zaskoczony, że tym razem to nie on zmienia temat.
______– Matka? – powtórzył, zastanawiając się nad odpowiedzią. – Nigdy jej nie było. Zawsze była wszędzie i ze wszystkimi tylko nie w domu i nie ze mną – powiedział w końcu, odchylając się na oparcie krzesła. – Dlaczego pytasz?
______– Jestem twoją terapeutką, pamiętasz? Żeby ci pomóc, muszę cię poznać.
______– Jesteś pewna, że możesz mi pomóc, skoro nie potrafisz pomóc sobie? – zagadnął, opierając przedramiona o blat stołu i pochylając się lekko w jej stronę.
______– Co masz na myśli?
______– To, że ewidentnie masz problem. Nie wiem jeszcze jaki i z czego wynika, ale widzę jak się męczysz, przebywając tutaj i jestem pewien, że to skutek jakiegoś wydarzenia z przeszłości.
______T.J. prychnęła zirytowana, odkładając widelec na stół i odsuwając od siebie talerz.
______– Skoro jesteś taki mądry i tak świetnie znasz się na psychologii, to po co w ogóle do mnie przyszedłeś?
______Cameron zacisnął nerwowo szczęki, wytrzymując jej wściekłe spojrzenie. Miała rację. Powinien zaprzestać zabaw w psychologa i zająć się sobą. Przecież właśnie po to tu z nią przyjechał.
______– Chcę ci pomóc – zaczęła już łagodniej po krótkiej chwili, która zdawała mu się jednak wlec w nieskończoność – i wierzę, że jestem w stanie, ale musisz mi zaufać i przestać zmieniać temat, kiedy przestaje być dla ciebie wygodny. Moje problemy z pewnością nie przeszkodzą mi w pracy. Potrafię oddzielić życie prywatne od zawodowego, choć nie ukrywam, że w tym przypadku, kiedy jesteś ze mną, w moim rodzinnym domu zamiast w gabinecie, może to być nieco utrudnione, ale zapewniam cię, że dam sobie radę. Jak zawsze.
______– I jesteś absolutnie pewna, że nie powinienem zamieszkać w hotelu? – spytał zmysłowym półgłosem, sprawiając, że przez jej ciało przebiegł przyjemny dreszcz. – Emma już wzięła nas za parę, a kiedy rozejdzie się po okolicy, że panienka Winslow sprowadziła do rodzinnego gniazda przystojnego kawalera, chyba będziesz musiała za mnie wyjść, żeby ocalić honor tego domu – zaśmiał się.
______Kąciki wąskich ust T.J. również drgnęły w lekkim uśmiechu. W zasadzie nie miałaby nic przeciwko temu, żeby jej (ewentualny) mąż wyglądał jak Cameron.
______– Jestem pewna – odparła, patrząc wprost w jego błękitne oczy. Zadziwiające, że dopiero teraz je dostrzegła. – W hotelu, mógłbyś szukać okazji. Tu masz tylko Emmę, Barta i swoją… aseksualną terapeutkę – dokończyła, nie mogąc powstrzymać złośliwego uśmiechu.


______Cam leżał w łóżku z dłońmi splecionymi za głową i tępym wzrokiem wpatrywał się w dziewczynę, która zbierając swoje rzeczy z podłogi, ubierała się pośpiechu, złorzecząc pod nosem.
______Westchnął ciężko, kiedy pochyliła się obok łóżka, by podnieść swój biały fartuszek, wypinając pośladki w jego stronę. Odwrócił wzrok i usiadł na łóżku tyłem do niej, sięgając po swoje spodnie.
______– Nie powinnaś więcej mnie… odwiedzać – rzucił oschle. – W ogóle, trzymaj się jak najdalej od tego pokoju i ode mnie. Najlepiej, żebyśmy się w ogóle nie widywali – dokończył, zerkając na nią przez ramię. Jej policzki w momencie przybrały barwę dojrzałego buraka, a szczęki zazgrzytały złowrogo. Biedaczka, poczuła się wykorzystana i upokorzona, chociaż przecież nie obiecywał jej niczego poza nieziemską rozkoszą. Kiedy po chwili z furią trzasnęła za sobą drzwiami, uśmiechnął się pod nosem i naciągnął na siebie jasny podkoszulek. Wstał i przeciągnął się leniwie. Seks był dla niego najwspanialszym sportem i najprzyjemniejszym sposobem dbania o formę. Seks…
______– Cholera – mruknął pod nosem, przewracając oczami. Dopiero teraz dotarło do niego to, co mówiła T.J. o szukaniu okazji. Po rozmowie przy obiedzie, naprawdę nie sądził, że okazja znajdzie go sama i to tak szybko.
______Przewrócił oczami i klapnął na łóżko, na chwilę ukrywając twarz w dłoniach.
______Każdy nałogowiec zawsze szuka okazji i prędzej czy później znajduje ją, albo ona jego – dźwięczało mu w uszach.
______Musiał porozmawiać ze swoją terapeutką. Natychmiast.
______Wstał i skierował się do jej pokoju po drugiej stronie korytarza. Zapukał delikatnie, ale nie usłyszał zaproszenia. Mimo to, ostrożnie uchylił drzwi.
______– Jane, jesteś? – spytał, nie mając pewności, czy wróciła już ze szpitala. Kiedy jego uszu dobiegł szum prysznica, wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi. Rozejrzał się po pokoju. Był przestronny i na pierwszy rzut oka sprawiał wrażenie przytulnego, ale brakowało mu… duszy, jak powiedziałaby jego matka. Uśmiechnął się do siebie na wspomnienie o kobiecie, której nie było przy nim nigdy, gdy tego naprawdę potrzebował, która wszystko i wszystkich ceniła sobie bardziej niż własnego syna, dla której zawsze najważniejsza była praca. On nigdy się nie liczył, nie miało dla niej żadnego znaczenia, że był dobrym uczniem i odnosił sukcesy w sporcie, nie interesowali ją jego przyjaciele ani pierwsze miłostki. Traktowała go jak powietrze. Któregoś dnia uświadomił sobie, że gdyby nagle zniknął, nawet by tego nie zauważyła. Był dla niej niczym więcej jak złem koniecznym.
______Podszedł do drzwi prowadzących do łazienki i przystawił do nich ucho, zastanawiając się czy powinien ponaglić Jane, by natychmiast wyszła i porozmawiała z nim.
______– Jane… – zaczął, ale nie usłyszał nic więcej oprócz szumu wody. Oczami wyobraźni dokładnie widział każdą kropelkę wody spływającą po jej mlecznej, gładkiej skórze. Odruchowo położył dłoń na klamce, ale zamiast ją nacisnąć, zamarł w bezruchu. – Co robisz? – mruknął do siebie, opierając się czołem o chłodną ścianę. Nabrał powietrza w płuca i odwrócił się, przywierając plecami do drzwi. Przez chwilę lustrował pomieszczenie, szukając czegoś, na czym mógłby skupić swoją uwagę, by nie myśleć o nagiej kobiecie pod prysznicem, która była na wyciągnięcie ręki, a której nie mógł tknąć nawet palcem, jeśli chciał z tego wyjść.
______Przymknął powieki i policzył do dziesięciu, starając się skupić na własnym oddechu, po czym ponownie rozejrzał się po pokoju. Jego rzeczy wciąż stały w jej sypialni, tam gdzie zostawił je Bart, będąc przekonanym, że jest narzeczonym panienki Taylor.
______Narzeczony. Czy byłby kiedykolwiek w stanie zbudować związek oparty na czymś więcej niż seksie? Przecież jego życie do tej pory kręciło się niemal wyłącznie wokół seksu. Pracownice rodzinnego koncernu, znajome, dziewczyny kumpli, córki przyjaciół ojca… wszystkie prędzej czy później lądowały w jego łóżku, ale nigdy żadna nie dotarła do jego serca i zawsze wszystko kończyło się na co najwyżej kilku upojnych nocach.
______Westchnął, uświadamiając sobie jak puste jest jego życie. Nie miał nikogo z kim mógłby otwarcie porozmawiać. Nikogo z wyjątkiem doktor Winslow, ale jej płacił za to, w końcu była jego terapeutką.
______Gdy jego wzrok spoczął na wielkim łóżku z baldachimem i leżących na nim rzeczach T.J., podszedł bliżej i przycupnął na brzegu. Przez myśl przebiegło mu, że Jane ze swoją drobniutką posturą, gdyby się postarała, mogłaby zgubić się w tak ogromnym łożu, między niezliczoną ilością poduszek ozdobnych, ułożonych równo u wezgłowia łóżka.
______– Cam? – dobiegł go jej zdziwiony głos. Podniósł spojrzenie znad koronkowego biustonosza, który sam nie wiedział kiedy znalazł się w jego dłoniach i uśmiechnął się blado. – Co tu robisz? – spytała, ignorując zupełnie to, czym się bawił.
______Wzruszył ramionami, mierząc ją od góry do dołu. Wpatrywała się w niego swoimi wielkimi, ciemnymi oczami, pieczołowicie wycierając mokre włosy ręcznikiem. Jej policzki były zaróżowione, a oczy szkliły się dziwnie, zaś gruby, frotowy szlafrok, który miała na sobie, skrzętnie ukrywał wszystkie jej kobiece walory.
______– Wyjaśniłam Emmie, że nie jesteśmy parą i poprosiłam, by przygotowała ci osobny pokój – zaczęła po chwili, widząc, że Cameron nie zamierza odezwać się pierwszy. – Możesz zabrać tam swoje rzeczy.
______– Wiem, byłem już tam – mruknął beznamiętnym głosem. – A nawet przetestowałem już łóżko… – dodał po chwili, nie patrząc na nią. Czuł się jak na spowiedzi, a nawet jeszcze gorzej, bo jego spowiednik był jednocześnie zakazanym owocem, który z każdą chwilą kusił go coraz bardziej.
______T.J. zmarszczyła brwi i na chwilę zaprzestała wycierania włosów, chwytając się pod boki. Nie była aż tak naiwna, by pytać co miał na myśli, mówiąc o testowaniu łóżka. Zwłaszcza, kiedy patrzyła teraz na niego, siedzącego ze zwieszoną głową i sprawiającego wrażenie dzieciaka, które korzy się przed surowym ojcem.
______– Chcesz mi o czymś powiedzieć? – spytała.
______Cameron uśmiechnął się krzywo i spojrzał jej w oczy.
______– O tym, że oprócz Emmy, Barta i mojej… – zawiesił na chwilę głos i ponownie zlustrował wzrokiem ją całą, od palców bosych stóp, po czubek mokrej głowy, a jego wąskie usta w sekundę ułożyły się w cyniczny uśmieszek – aseksualnej terapeutki jest w tym domu pewna cholernie gorąca pokojówka. Gdyby nie ten jej tandetny mundurek, to jak się poruszała, uśmiechała, kusiła, prowokowała…
______– Cam – przerwała mu. – Słyszysz się? Kusiła, prowokowała, wabiła… – zrobiła pauzę, by dosadnie zrozumiał i spojrzała mu prosto w oczy. – Tłumaczysz swoje działania zachowaniem innych. Wiesz, że robisz źle, ale szukasz dla siebie usprawiedliwienia.
______Patrzył na nią jak zahipnotyzowany, analizując jej słowa. Miała rację. Zawsze usprawiedliwiał się i wybielał, nawet sam przed sobą.
______– Jak było w szpitalu? – spytał.
______– Nie jesteś tu po to, by rozmawiać ze mną o moich problemach – przypomniała mu. – I nie powinieneś zmieniać tematu…
______– Kiedy przestaje być dla mnie wygodny – dokończył za nią.
______– Właśnie. Szybko się uczysz, może jeszcze wyjdziesz na ludzi. Jeśli tylko się postarasz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ayleen
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 4673
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:38:31 27-05-13    Temat postu:

Niesamowicie inny temat, niż wszystkie inne opowiadania. Calkowicie odmienny styl, że fabuła krąży wokoł nich, zwłaszcza że u Ciebie obsada się powiększa co jakiś czas. Zresztą naprawdę przyjemnie jest czytać tylko o ich dwójce.
Ja już ich uwielbiam! Może czasami Cameron mnie denerwuje, gdy jest sam, tzn. na początku jak ukazujesz jego myśli, zachowanie, ale za to razem z T.J. wydają się niesamowici! Już na samym początku wzbudzili swoją ciekawość sobą nawzajem. I mimo iż, chyba Jane nie była w jego typie, myślę że go do niej ciągnie. Zresztą, jak ją do niego. Nie tylko Jane pomaga jemu, ale on sam jest pomocny dla niej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:34:07 27-05-13    Temat postu:

Chciałam raz napisać coś innego i ograniczyć ilość bohaterów to niezbędnego minimum i chyba mi się udało Cieszę się, że przypadło Ci do gustu, a co do Camerona... cóż, jak większość moich męskich postaci ma swoje za skórą i w tym chyba jego urok ;D I masz rację - oboje są sobie potrzebni ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25794
Przeczytał: 9 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:19:23 27-05-13    Temat postu:

Jak Cam postara się wyjść na ludzi, to chyba świat zatrzęsie się w posadach Prowokującą pokojówkę wyobraziłam sobie właśnie [link widoczny dla zalogowanych] i już. Jestem ciekawa jakich bajerów Jane mu nawciska do łepetyny, żeby wiedział, że tak nie wolno:D (jak do dziecka).
Wciąż ciekawi mnie dlaczego Jane jest tak niechętnie nastawiona do pobytu w rodzinnym domu, co ją tam spotkało? Ehh, jak zwykle odkryjesz to dopiero gdzieś za pięć milionów odcinków.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 9, 10, 11  Następny
Strona 6 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin