Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Stars Way - odc. 20
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 25, 26, 27 ... 51, 52, 53  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Jaka jest Twoja ulubiona postać w "Stars Way"?
Eric
0%
 0%  [ 0 ]
Gabriel
66%
 66%  [ 2 ]
Maggie
33%
 33%  [ 1 ]
Tyler
0%
 0%  [ 0 ]
Logan
0%
 0%  [ 0 ]
Jimmy
0%
 0%  [ 0 ]
wszystkie są tak samo nudne :)
0%
 0%  [ 0 ]
nie umiem wybrać - lubię wszystkie
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 3

Autor Wiadomość
Ayleen
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 4673
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:47:28 31-08-10    Temat postu:

Świetny odcinek! Zwłaszcza genialna scenka pomiędzy Maggie i Gabrielem i ta ich miła pogawędka. Oboje nie są zachwyceni pomysłem udawania, że są razem. Zadziwiające, że wyszło to z ust Maggie, chociaż wiemy, że chciała tylko zrobić Loganowi na złość.
Jestem ciekawa wątku Eric'a w drużynie. Czy to będzie kolejny jakis powód, przez który bracia znów sie pokłócą? ;P Pozdrawiam i czekam na new!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5857
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:14:47 31-08-10    Temat postu:

Dzięki za komentarze!
Przy okazji zaproszę Was do przeczytania pierwszego odcinka mojego nowego serialu "The American Agents" Mam nadzieję, że się Wam spodoba! Link w podpisie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:10:23 03-09-10    Temat postu:

Najbardziej uwielbiam w tym opowiadaniu to, że cały czas nas czymś zaskakujesz

Eric w drużynie? Ciekawe, czy przyjmie propozycję. W przeciwieństwie do Menny myślę, że to sam Gabe zaproponował brata do drużyny, ale może się mylę

Scena między Maggie i Gabe'em po prostu genialna! Jak to mówią - kto się czubi ten się lubi
Oj będzie się działo na tej imprezie... Już nie mogę się doczekać
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mary Rose
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 1287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:17:17 04-09-10    Temat postu:

A ja myślę, że Gabe się obrazi na brata za to, że zajmie (jeśli zajmie) jego miejsce. No bo na razie jest zbyt pięknie, żeby to było prawdziwe... Ale zobaczymy, jak napisała Agam, Maggie lubi zaskakiwać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5857
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:36:53 05-09-10    Temat postu:

Zapraszam na kolejny odcinek! Wyszedł długi, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba Szczególnie fanom Maggie & Gabe'a

ODCINEK 13 (38): „RASISTA”

Jeśli Maggie myślała, że najlepszym rozwiązaniem jest udawanie dziewczyny Blake’a, to strasznie się pomyliła. To zadziwiające jak szybko rozchodziły się plotki w Stars Way High. Wystarczyło tylko zbajerować Logana i zaraz wszyscy się o tym dowiedzieli.
Jednak najgorsze w tym wszystkim było to, że nie mogła wyznać prawdy swoim przyjaciołom. Ufała im, ale musiała przyznać, że nie są zbyt dobrzy w dochowywaniu tajemnic. Wymyśliła to wszystko, żeby nie zranić Zacka, mówiąc mu, że nie zależy jej na nim w taki sposób, w jaki jemu zależy na niej. Alex i Tyler na pewno nie pochwaliliby jej metody, a Tyler przy pierwszej lepszej okazji wypaplałby wszystko kumplowi. Niespecjalnie oczywiście, ale po prostu taki już był – gadał jak najęty.
Maggie mimo całej swojej nienawiści do Blake’a nie mogła zaprzeczyć jednemu: dzięki temu kłamstwu mogła bezkarnie dowiedzieć się czegoś o Damianie i jego związku ze śmiercią jej rodziców. Ta świadomość podtrzymywała ją na duchu i pozwalała przetrwać poszeptywanie za plecami i wścibskie spojrzenia, które nieustannie towarzyszyły jej od zakończenia zajęć aż do wieczornej imprezy.
Uczniowie Stars Way High zawdzięczali imprezę Mii Moretti, która była królową balowania. To ona wszystko zorganizowała i trzeba było przyznać, że spisała się świetnie.
Maggie nie miała ochoty iść na tę imprezę, ale zmusiło ją do tego kłamstwo. Teraz nie miała wyboru – musiała się tam pokazać. Zjawiła się na sali gimnastycznej, gdzie miała odbywać się potańcówka. Natychmiast zauważyła Gabriela, który stał przy barze. Nie wyglądał na zadowolonego, ale nie wiedziała czy to perspektywa udawania jej chłopaka czy brak procentów na stole miał na to wpływ. Zdziwiło ją trochę, że nie podtrzymywał się na kulach.
- Dzisiaj bez swojego sprzętu? – zapytała, ale zaraz po tym zrozumiała, że musiało to zabrzmieć dwuznacznie, więc dodała: - Nie masz kul.
- Trochę ciężko jest się o nich poruszać. – Gabriel uśmiechnął się krzywo.
- Ale chyba nie gorzej niż bez nich…
- Dam sobie radę. – powiedział, ucinając dalszą dyskusję.
- Dobra! – Maggie postanowiła nie drążyć dalej tego tematu. – Nie myśl, że się o ciebie troszczę…
- Tak to zabrzmiało. – Gabriel miał chyba ochotę zacząć nową serię złośliwości, ale zboczył z toru. – Mogłaś się chociaż jakoś odstrzelić… - zmierzył krzywym spojrzeniem jej czarne dżinsy T-shirt z nadrukiem, które w pośpiechu na siebie narzuciła przed wyjściem. Na nogach jak zwykle miała trampki. – Nikt nie uwierzy, że jesteś moją dziewczyną. Lecę tylko na seksowne laski.
Maggie prychnęła tak, że na chwilę zagłuszyła muzykę. Oddaliła się, nie chcąc dopuścić do kolejnej kłótni.
Wszystkich zdziwiło pojawienie się na imprezie Mii w towarzystwie nowego chłopaka w Stars Way High. Felix był chyba zadowolony z tego towarzystwa i oboje najwyraźniej się dobrze bawili, czego nie można było powiedzieć o Tylerze. Zgrzytał zębami za każdym razem, kiedy widział Felixa, a tym razem z jego ust wypłynął potok przekleństw i wyzwisk pod adresem adoptowanego syna jego rodziców.
- Spokojnie… Skąd u ciebie taki język? – Eric był zszokowany zachowaniem kolegi.
- Tylko spójrz na niego! – T.J. nie wytrzymał. – Jak się uśmiecha… Tak dobrze się bawi… Pewnie zaraz muzyka się zatrzyma, a on zerwie z siebie koszulę, ukazując ładunki wybuchowe, przytwierdzone do jego ciała! Krzyknie: „To za moich braci, wy brudni Amerykanie!” i wystrzeli w powietrze pół Stars Way!
- Tyler… - Eric zwrócił się do kumpla z niepokojem.
- Felix Zebari… Co to w ogóle za nazwisko? Pewnie jego rodzina hodowała zebry…. – T.J. w ogóle nie zwracał uwagi na Erica.
- Tyler! – chłopak musiał się wysilić, aby przyjaciel na niego spojrzał. – Niechętnie to mówię i nie chcę być niegrzeczny, ale… Idź się leczyć, chłopie! To już nie jest zwykła zazdrość, ale totalny rasizm! Nie no naprawdę…
- Nie jestem rasistą! – zaprzeczył Johnson, pociągając łyk coli, bo zaschło mu w ustach. – W przedszkolu nawet przyjaźniłem się z jednym Koreańczykiem…
- Serio? I co z tego wynikło?
- Nasza znajomość skończyła się po tym, jak zdzieliłem go łopatką w łeb w piaskownicy, ale nie o to chodzi…
Eric wywrócił teatralnie oczami. Nie mógł zrozumieć uprzedzeń Tylera.
- Nie mogę patrzeć, jak on się bawi z moją dziewczyną!
- Z tego, co wiem, to Mia nie jest twoją dziewczyną…
- Ale zawsze miałem na jej punkcie świra! Przeszło mi w czwartej klasie, kiedy ściągnęła mi spodnie przed całą szkołą, ukazując majtki w kaczuszki, ale to nie zmienia faktu, że była moją pierwszą miłością. – Tyler rozmarzonym wzrokiem wpatrzył się w dal, przypominając w tym momencie podrzędnego aktora, grającego w kiepskim filmie o miłości.
- Zachowuj się tak dalej a Mia Moretti pozostanie nie tylko twoją pierwszą miłością, ale też ostatnią. Nie masz szans na wyrwanie żadnej laski, jeśli będziesz się tak zachowywać.
- Dzięki, stary… To naprawdę… podniosło mnie na duchu. – powiedział Tyler z sarkazmem, po czym pożegnał kumpla, który właśnie oddalał się w kierunku Bianci.
- Hej, Maggie! – ktoś krzyknął jej nad uchem, a ona zacisnęła powieki modląc się o cierpliwość. Na szczęście nie był to Zack, tylko Alex. Wyglądała bardzo ładnie w krótkiej sukience i upiętymi do góry włosami.
Słowa Alex nie zabrzmiały jak powitanie, ale raczej jak oskarżenie. Dziewczyna przeczuwała, że panna Mercer na pewno dowiedziała się już o Blake’u.
- Wpadłam na Logana i wiesz, co mi powiedział? Że chodzisz z Gabrielem! Ja mu na to: „Niemożliwe”, a on: „zapytaj swojej kumpeli”, a ja: „mówimy sobie o wszystkim”, a on: „najwidoczniej macie przed sobą sekrety”, a ja: „wal się, idioto! I tak nie uwierzę”… - Alex mówiła jak najęta, ale Maggie jej przerwała.
- Nie… Tak nie powiedziałaś! „Wal się!”? Przecież ty tak nie mówisz!
- Dobra… Nie powiedziałam tak, ale miałam wielką ochotę! I nie zmieniaj tematu! Chodzisz z Blake’iem czy nie?! – Alex wpatrywała się w Maggie wyczekująco, ale ta nie wiedziała, co powiedzieć.
Zerknęła na Gabriela, który rozmawiał z Jasperem przy barze, a Alex podążyła za jej wzrokiem.
- Nieeee! – krzyknęła. – Ty… On… Wy… Och! Czemu nic mi nie powiedziałaś?! – Alex była wzburzona i miała trudności ze skleceniem zdania.
- Ja… - Maggie chciała się jakoś wytłumaczyć, ale zabrakło jej słów.
- Nie spodziewałam się tego po tobie, Maggie. – powiedziała Alex, a w jej głosie dało się słyszeć rozczarowanie. – Myślałam, że komu jak komu, ale mi powinnaś powiedzieć… - łzy złości lśniły w jej oczach, kiedy odchodziła.
Maggie, która jeszcze przez jakiś czas wpatrywała się w szybko oddalającą się sylwetkę przyjaciółki, nie zauważyła, kiedy obok niej pojawił się Logan Parker-Collins z cwaniackim uśmiechem na twarzy.
- A ty tu czego?! – wrzasnęła zdenerwowana. W końcu to przez niego Alex się na nią obraziła.
- Zastanawiam się, dlaczego nie jesteś teraz ze swoim chłopakiem. – Logan położył nacisk na ostatnie słowo i Maggie znów poczuła ochotę, by kopnąć go w twarz. Ten jeden jedyny raz żałowała, że nie ma na sobie szpilek.
- A ja zastanawiam się, dlaczego marnujesz swój cenny czas na głupich komentarzach, zamiast zatruwać życie komuś innemu. – odgryzła się, choć w jej głowie prześcigały się obrazy, przedstawiające przeróżne tortury, które mogłaby wykorzystać na Loganie.
- Słodka jesteś, kiedy się złościsz… - Logan uśmiechnął się jeszcze bardziej cwaniacko.
- A ty wprawiasz mnie w obrzydzenie, kiedy tak mówisz.
Maggie i Logan jeszcze przez długi czas piorunowali się spojrzeniem, kiedy tę niemą walkę przerwało pojawienie się Gabriela.
- Jakiś problem? – zapytał, krzywiąc się na widok Logana.
- Skądże! Właśnie wyrażałem zdziwienie, że nie bawicie się razem jako para… - Collins znów uśmiechnął się szelmowsko.
Jedno było pewne: były kapitan „Jastrzębi” coś podejrzewał, a Gabriel jeszcze nigdy nie poczuł tak wielkiej ochoty, by udowodnić rywalowi, że się myli i dopiec mu tak bardzo, żeby natychmiast opuścił miasto.
- Chodź. – powiedział, chwytając Maggie za rękę i ciągnąc ją na parkiet.
- Oszalałeś?! – szepnęła, kiedy przeciskali się przez tłum.
Zatrzymał się na środku parkietu. Wokół nich kilka par tańczyło wolnego.
- Co robisz? – zdziwiła się, widząc, że Blake obejmuje ją w pasie i zaczyna kołysać się w rytm melodii. – Co… Ty… Wyprawiasz…? – wysyczała przez zęby świadoma, że wszyscy się im przyglądają i chcą usłyszeć, o czym mówią.
- To się nazywa teatr. – Gabe odpowiedział kącikiem ust. – To był twój pomysł. Ja jestem tylko aktorem.
- Bardzo kiepskim zresztą. – zwróciła się do niego równie cicho i nadepnęła mu na stopę.
Skrzywił się, ale nic na to nie powiedział, tylko jeszcze bardziej przycisnął ją do siebie.
- Uznam to za przejaw twojej niezdarności. Powiedzmy sobie szczerze: nie umiesz tańczyć.
- Ty też zawodowym tancerzem nie zostaniesz. – odgryzła się i spróbowała uwolnić się z jego uścisku, ale zbyt mocno ją trzymał.
- Na pewno nie z cholernym prętem wewnątrz nogi. – powiedział to całkiem poważnie, ale zaraz potem się roześmiał.
- Czy wszyscy muszą się tak na nas gapić? – zapytała, aby zmienić temat.
- Taki urok popularności…
- Świetnie… Po prostu wspaniale… - Maggie była zła, kiedy ktoś krzywo na nią patrzył. Zawsze reagowała na takie zachowanie wybuchem. Teraz również była tego bliska.
- Hej, chciałem ci przypomnieć, że to twój…
- Mój pomysł – tak wiem! Mógłbyś wreszcie przestać to powtarzać? Jeśli chcemy, żeby to wyglądało wiarygodnie to musimy się bardziej postarać inaczej Collins się nie nabierze. Zresztą, już zaczyna coś podejrzewać. – Maggie rozglądała się wokoło, nieco speszona tymi spojrzeniami. Do tego tkwiła z żelaznym uścisku Gabriela Blake’a.
- Mamy być bardziej wiarygodni? Więc… Co powiesz na to? - zapytał Gabe również się rozglądając, po czym nie zwracając uwagi na zdziwioną minę Megan Carmichael, pocałował ją.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ayleen
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 4673
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:26:48 05-09-10    Temat postu:

Odcinek wcale nie był długi, mogłabym śmiało jeszcze czytać!

Tyler nadal nie może się uporać ze swoim bratem. Do tego doszła mała zazdrość o Mię, w której chłopak kiedyś się podkochiwał. Felix chyba nie będzie miał łatwo, dopóki Tyler nie zrozumie, że on jest nawet ok.

Wspaniała końcówka ciekawej wymiany zdań pomiędzy Maggie i Gabrielem. Jestem ciekawa co z tego wszystkiego wyjdzie. Kto pierwszy powie stop, bądź kto pierwszy coś ważnego zrozumie.

Pozdrawiam i czekam na new!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:31:02 05-09-10    Temat postu:

Super odcinek! Dla mnie mógłby być jeszcze dłuższy I jeszcze ta końcówka - tyle czasu czekałam, aż to się stanie, a teraz jeszcze bardziej czekam na to, co będzie dalej Kolejna porcja złośliwości? Czy może jednak oboje nieco spuszczą z tonu?
To teraz jeszcze scenkę z Eric'iem i Biancą poproszę
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mary Rose
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 1287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:14:38 05-09-10    Temat postu:

Cytat:
- Felix Zebari… Co to w ogóle za nazwisko? Pewnie jego rodzina hodowała zebry…. – T.J. w ogóle nie zwracał uwagi na Erica.

Proszę cię, Maggie! Zabijasz mnie! Umrę ze śmiechu, czytając te wypowiedzi
TJ jest uroczy z tym swoim "rasizmem", ale zaczyna już trochę przesadzać. Co nie zmienia faktu, że jest zabawny. No ale cóż, zazdrość złym doradcą jest, szczególnie gdy chodzi o ładną dziewczynę

Zaczynam lubić Alex! Była mi obojętna, ale w dzisiejszym odcinku zaplusowała. Mam nadzieję, że będzie o niej więcej

No i dochodzimy do mojej ulubionej parki... Świetne są ich te docinki, a końcówka... tego się nie spodziewałam nawet w najśmielszych marzeniach! Ale podoba mi się to. Ciekawi mnie tylko, czy teraz wyrośnie z tego jakiś trójkąt? Bo Logan nadal jest na horyzoncie i zachowuje się tak, jak kiedyś Gabe...

Ciekawi mnie też, czy Maggie wykorzysta swojego udawanego chłopaka, by rozpracować jego tatuśka i odkryć zagadkę śmierci (?) rodziców. No i jak dziewczyna zareaguje na buziaka, o którego wcale nie prosiła?

Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy tu, jak i w "American Agents".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wiewióra
Motywator
Motywator


Dołączył: 23 Kwi 2010
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:49:00 06-09-10    Temat postu:

Maggie czytam, ale coś kiepsko u mnie z komami, ale obiecuję, że jutro tu dodam i do 13 a także do 12
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mary Rose
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 1287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:35:13 08-09-10    Temat postu:

Maggie, przepraszam za dygresję, ale czy w twoim podpisie są postacie z "Chirurgów"? Jeśli tak, to proszę, napisz mi, w którym sezonie, bo ja oglądałam tylko pierwszy i nie kojarzę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5857
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:42:24 08-09-10    Temat postu:

fafunia87 ---> spokojnie, nic się nie stało przecież nie wszyscy mają zawsze czas na komentowanie I tak cieszę się, że czytasz

Mary Rose --->Tak, to postacie z "Chirurgów". Wydaje mi się, że to są zdjęcia z plakatu do sezonu czwartego, ale pewna nie jestem. Myślę, że to czwarta seria, bo nie ma już Burke'a, a jest Lexie, więc to chyba prawidłowa odpowiedź. W pierwszym rzędzie od lewej: Cristina Yang, Alex Karev, Miranda Bailey, Izzie Stevens, Derek Shepherd, Meredith Grey. W drugim rzędzie od lewej: Richard Webber, Lexie Grey, George O'Malley, Callie Torres i Mark Sloan. Gorąco Ci polecam ten serial, jeśli oglądałaś tylko pierwszy sezon, który miał o ile dobrze pamiętam tylko 9 odcinków. Mi naprawdę bardzo się podoba i z niecierpliwością czekam na siódmy sezon, który rusza za jakieś dwa tygodnie. Jeden z moich ulubionych seriali, a mogę nawet się pokusić o stwierdzenie, że ulubiony
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mary Rose
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 1287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:13:34 09-09-10    Temat postu:

Dzięki za odpowiedź, Maggs
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5857
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:30:56 12-09-10    Temat postu:

Zapraszam do przeczytania kolejnego odcinka Wyszedł długi i nie taki jakbym chciała, ale chyba może być

ODCINEK 14 (39): „KATASTROFA”

- Hej! Słuchaj… Głupia sprawa… - Eric przecisnąwszy się przez tłum tańczących uczniów, wreszcie dotarł do Bianci stojącej w rogu sali. – Tyler uparł się, żeby zorganizować mi przyjęcie urodzinowe w jego domu. Tak, wiem. To głupie, ale chyba powinienem tam iść. Chociaż na chwilę. Obiecuję, że szybko się zmyjemy...
- Masz dzisiaj urodziny?! – Bianca, tak jak poprzednio Maggie, również była zaskoczona tym faktem. – Pewnie! Musimy to uczcić!
- Chyba nie będzie dużo osób. Tylko najbliżsi przyjaciele. Paru znajomych. Rodzice T.J.’a wyjechali na kilka dni, więc ma dom dla siebie… Na pewno nie będzie to jakaś kolejna popijawa w stylu tych, które są często organizowane przez uczniów Stars Way High…

- Okej… Chyba się pomyliłem. – zdołał tylko wykrztusić, kiedy zobaczył półnagich kolesi obściskujących się z cheerleaderkami.
Muzyka, płynąca z głośników, powodowała, że więdły uszy, a podłoga w kuchni śliska była od alkoholu. Ktoś zwymiotował do kryształowej wazy stojącej w salonie. Jakaś dziewczyna z drugiej klasy tańczyła na stole, machając włosami na wszystkie strony.
Na pewno nie tego Eric się spodziewał, kiedy Tyler mówił mu o ‘skromnym przyjęciu urodzinowym’.
- A oto i nasz solenizant! – krzyknął T.J., a goście zawtórowali mu głośnym aplauzem na widok Erica.
- Co do cholery...? Tyler! Co to ma być?! – chłopak był wstrząśnięty tym widokiem. Nawet w najgorszych koszmarach nie pomyślałby, że jego kumpel jest w stanie zorganizować coś takiego.
Bianca stała lekko zniesmaczona obok nich. Rozglądała się po uczestnikach imprezy, z których każdy miał już nieźle wypite. Skrzywiła się, kiedy koło niej zaczął tańczyć jakiś gruby chłopak z trzeciej klasy. Była to część jego występu. Właśnie robił striptiz i zdążył już pozbyć się koszulki, ukazując wielki brzuch, który wylewał się ze spodenek kąpielowych, które, nie wiedzieć czemu, miał na sobie. Jego widzowie głośno klaskali, a Bianca odsunęła się od niego z odrazą.
- To jest Barney. Przywitaj się Barney! – krzyknął T.J. w stronę grubasa, a ten pomachał ręką Ericowi i powrócił do czynności ocierania się o Biancę.
- Zostaw ją, grubasie! – krzyknął Eric, łapiąc koleżankę za rękę i odciągając ją od striptizera.
Chłopak pokazał Ericowi środkowy palec i przyłączył się do dziewczyny, tańczącej na stole.
- Pytałem, co ma znaczyć ta impreza?! – Eric był naprawdę zdenerwowany. Tyler zawsze wydawał się mu odpowiedzialny. Trochę roztrzepany i rozkojarzony, ale zawsze wiedział, gdzie się kończy granica, a teraz?
- Jak to co? To na twoją cześć, bracie! – T.J. kołysał się w rytm muzyki, przestępując z nogi na nogę. – Przyszło trochę więcej ludzi niż się spodziewałem, ale i tak zabawa jest świetna!
Eric nie wiedział jak na to wszystko zareagować. Czuł bezsilność. Nie miał pojęcia jak wyrzucić tych wszystkich ludzi z domu T.J.’a, a było pewne, że jeśli zaraz tego nie zrobi goście zdemolują go doszczętnie. I wtedy nie tylko Tyler będzie miał kłopoty, ale i on, jako solenizant, na którego cześć zostało wyprawione to przyjęcie.
- Ty tańczysz? – wydusił z siebie w końcu, nie wiedząc, co jeszcze może powiedzieć.
- Nie. Po prostu chce mi się sikać, a ktoś zamknął się w kiblu. – odpowiedział ze spokojem T.J. – Bawcie się dobrze! Niech żyje wódka, sex i rock & roll! – krzyknął, unosząc do góry ręce, po czym dodał: - Czy coś w tym rodzaju… - i odszedł.
- Jaki jest plan? – zapytała Bianca, czując tak jak Eric, że muszą coś zrobić.
- Nie wiem. Ale musi być cholernie dobry.

- Boże, ty pijesz?! Co się z tobą dzieje?! – Zack zdążył już znudzić się imprezą, która przerodziła się w dziką popijawę i szukał odrobiny spokoju. Wszedł do kuchni akurat w momencie, kiedy Alex sięgała po butelkę jakiegoś mocnego trunku.
- Sama nie wiem. Za dużo stresu! – krzyknęła i pociągnęła siarczysty łyk z butelki. Zack nie zamierzał pytać o nic więcej, bo sam był nie w sosie, ale dziewczyna chyba sama postanowiła mu się zwierzyć. – Wiedziałeś, że Maggie chodzi z Gabrielem?! I nic mi o tym nie powiedziała! Wyobrażasz to sobie?!
- Jak to ze sobą chodzą? Myślałem, że idą razem tylko na imprezę! – Zack również był oburzony, ale z zupełnie innego powodu niż jego zalana przyjaciółka.
- Najwyraźniej nie. – Alex zaśmiała się histerycznie i znów pociągnęła z butelki. Sama nie wiedziała, co się z nią dzieje.
- Chyba też będę tego potrzebował. – powiedział Zack, chwytając za butelkę i opróżniając ją jednym łykiem.

- Nie… To nie może się dziać naprawdę… To po prostu niemożliwe… - Maggie z szeroko otwartymi oczami, stała w progu domu Johnsonów, rozglądając się po jego wnętrzu.
To, co widziała nie przypominało już dłużej mieszkania ułożonej pary lekarzy, ale prawdziwy cyrk.
Uczniowie Stars Way High zachowywali się jak zwierzęta i trudno to było ukryć. Skakali po meblach i rzucali się po podłodze. Ten widok przerażał bardziej niż najgorszy horror.
- Co do…? – Gabriel, który również pojawił się w miejscu imprezy, stanął koło Maggie w progu. – Co to za hołota?!
Dziewczyna nie odpowiedziała mu na to pytanie tylko weszła do środka. Miała zamiar znaleźć Erica. Tylko on mógł jej powiedzieć, co jest grane. Nie było go jednak w domu. Postanowiła poszukać go w ogrodzie. Towarzyszył jej przy tym, choć niechętnie, Gabe. Z niesmakiem rozglądał się po imprezowiczach, którzy w jego mniemaniu zachowywali się jak psychicznie chorzy. Sam często uczestniczył w takim zabawach, ale nigdy nie zachowywał się jak pawian z zoo. Potrafił bawić się z umiarem.
- Maggie! Jak dobrze, że jesteś! O, przyprowadziłaś Gabe’a! – w głosie T.J. było słychać lekką panikę. Zdążył już chyba trochę wytrzeźwieć, ale nadal chwiał się na nogach.
- Co tu się dzieje, Johnson? Ty jesteś za to odpowiedzialny? – zapytał Gabriel, marszcząc brwi na widok półnagich dziewczyn, które prowadziły bitwę na bitą śmietanę. Właśnie przebiegł obok nich jakiś chłopak z pierwszej klasy. Miał na głowie dmuchany hełm, a w rękach pistolet na wodę. Krzyczał: „Zdobędziemy tę fortecę, żołnierze! Nie lękajcie się!”.
- Tak jakby. – odpowiedział T.J. – Nie mam czasu na wyjaśnienia! Jacyś kolesie chcą skakać z pierwszego piętra do wody!
- Przecież ty nie masz basenu! – zdziwiła się Maggie.
- Ale mam jakuzzi!
Maggie i Gabe wymienili szybkie, porozumiewawcze spojrzenia i puścili się biegiem na tył domu, gdzie tłum gapiów zebrał się, aby oceniać technikę skoków do jakuzzi z wysokości.
- Czy oni oszaleli? Przecież mamy styczeń! Woda jest lodowata! Chcą dostać zapalenia płuc czy jak? Ta impreza to totalna katastrofa! – Maggie była wstrząśnięta takim zachowaniem.
- Styczeń nie styczeń, to i tak nie ważne, bo w jakuzzi nie ma wody. Jak skoczą: skręcą sobie kark. – odezwał się jakiś głos za nimi.
Można było się spodziewać, że to Logan. On zawsze pojawiał się w nieodpowiednim momencie.
- Możemy coś zrobić?! – zapytał Tyler. Imprezowicze już przygotowywali się do skoku.
- A myślisz, że już nie zrobiłem? – rzucił retoryczne pytanie Logan. W tym momencie włączyły się ogrodowe zraszacze. Goście zaczęli w popłochu uciekać przed wodą, bojąc się przeziębienia i chowając się we wnętrzu wielkiego domu państwa Johnson. Nurkowie zrezygnowali ze swoich planów, widząc, że w ogrodzie nie ma nikogo, kto by ich podziwiał podczas skoków.
- Genialne, Loggie, genialne! – krzyknął Tyler, po czym cały przemoczony wrócił do domu.
- Czy mi się wydawało czy on mnie właśnie nazwał Loggie? – zapytał nowy kapitan „Tygrysów”, ale nikt mu nie odpowiedział, bo Maggie i Gabe już biegli w stronę domu.
- Zabiję tego Tylera, kiedy już porządnie wytrzeźwieje! Nie no, naprawdę! Żeby urządzić coś takiego! Co on sobie w ogóle myślał?! – Maggie wróciła z łazienki, niosąc ręczniki i podała po jednym Loganowi i Gabe’owi.
- Musimy to skończyć. Zadzwońmy do jego rodziców. Chyba mają tu coś do powiedzenia, co?
- Daj spokój, Collins! Chcesz, żeby miał kłopoty? Chłopak chciał się rozerwać. Sądząc po ilości szkód to była to jego pierwsza impreza. – Gabe odwiódł rywala od tego pomysłu, przerywając czynność wycierania mokrych włosów ręcznikiem.
- Masz lepszy pomysł? Bo jeśli tak, to najwyższy czas, żebyś nam o tym powiedział!
- Sami się wszystkim zajmiemy! – przerwała tę kłótnię Maggie. – Ale najpierw musimy znaleźć Erica. Nigdy go nie ma, kiedy jest potrzebny.
- Eric jest na randce, więc raczej nam nie pomoże. Możemy go spróbować co najwyżej poszukać w jakiejś sypialni, ale wątpię czy oderwie się od Bianci i przyłączy do nas. – Gabe był już trochę zmęczony całą tą sytuacją.
- W ogóle nie znasz swojego brata, więc siedź cicho. – warknęła Maggie, myśląc gorączkowo nad rozwiązaniem tego jednego, wielkiego problemu.
- Para chyba nie powinna się tak do siebie zwracać, co? – zauważył Logan.
- Zamknij się! – krzyknęli równocześnie Maggie i Gabe, więc już się nie odzywał.
Wszyscy troje zaczęli się zastanawiać, jak skutecznie zakończyć tę imprezę, kiedy ich burzę mózgów przerwał głośny huk i trzask. To stół złamał się pod ciężarem grubasa, który wywijał na nim jakieś dzikie pląsy, próbując zerwać z siebie resztę ubrań.
Nikt za bardzo się tym nie przejął, bo Barney od razu wstał i lekko się chwiejąc, znów zaczął tańczyć.
- Chyba trafiliśmy pod zły adres. – odezwał się jakiś głos za nimi, więc odwrócili się, żeby zobaczyć, kto to.
Na imprezie pojawili się właśnie Mia i Felix. Musieli już uwinąć się ze sprzątaniem po szkolnej potańcówce, która skończyła się dobrych parę godzin temu.
- Gdzie jest Tyler? – zapytał nieśmiało Felix. Nie mógł uwierzyć własnym oczom.
- Gdzieś tu się kręci. – odpowiedziała Maggie. – Dobrze, że jesteś Felix. Głupio mi prosić cię o przysługę, ale w tym wypadku nie mam wyjścia. Musimy to zakończyć. Inaczej będziemy mieli kłopoty.
Felix popatrzył na Mię, która kiwnęła głową twierdząco, aby pokazać, że ona również zamierza pomóc. Rozumiała, że dzieje się coś ważnego i nie miała zamiaru kłócić się w tej chwili ani z Maggie ani z Gabrielem, których widok razem sprawiał jej ogromny ból.
- Co mamy robić? – zapytała, chcąc podkreślić swoją solidarność z grupą.
- Ty znajdź Erica. Logan ci pomoże. I tak nie ma nic lepszego do roboty. – powiedział złośliwie Gabe.
- Felix, znajdź Tylera. On też musi nam pomóc. To on to wszystko zaczął, a teraz my staramy się uratować mu skórę. – Maggie była zdenerwowana. Cały czas rozglądała się po domu, oceniając szkody. – Ja spróbuję wygonić wszystkich z piętra na dół. Będzie łatwiej się ich pozbyć.
Przystąpili do wcielenia planu w życie. Mia i Logan znikli, szukając Erica, a Maggie pobiegła na górę. Felix zaczął się przepychać przez tłum, próbując znaleźć T.J.’a. Wypatrzył go, kiedy podszedł do kominka. Stał na rękach podtrzymywany przez dwóch członków drużyny koszykarskiej, a jakaś cheerleaderka podawała mu przez słomkę piwo. Tłum głośno skandował jego imię. Felix podszedł bliżej akurat wtedy, kiedy Tyler pobił rekord imprezy w piciu piwa na czas.
- Ach… To ty… - powiedział na widok Felixa. – Co ty tu robisz?
- Ja tu mieszkam. – przypomniał chłopakowi.
- No tak. Już zapomniałem, że moi rodzice przygarnęli cię z jakiegoś tam Hurdyfanu… - Tyler był teraz mocniej zalany niż poprzednio. – Wiesz co? Może to nawet dobrze, że jesteś? Ja i moi nowi znajomi… - wskazał na koszykarzy i kilka cheerleaderek, stojących obok. - … idziemy właśnie palić Koran.
Felix patrzył na Tylera z niedowierzaniem. Jego zachowanie z dnia na dzień się pogarszało. Czy to możliwe, że właśnie on był tego powodem?
- Nie jestem muzułmaninem. – sprostował Felix. – Tylko katolikiem. Może byś wreszcie skończył z tym rasizmem?
- Jakim tam rasizmem?! Co ty możesz wiedzieć, cholerny Azjato?! – u Tylera dawały się we znaki spożyte procenty. Przemawiał przez niego alkohol, ale nie zdawał sobie z tego sprawy. – To jest życie, a nie „Alibaba i czterdziestu rozbójników”. Poza tym – jest nas więcej niż czterdziestu.
- Tyler! – Maggie, która właśnie pojawiła się na dole, skarciła przyjaciela. Wywabienie imprezowiczów okazało się być nie wykonywalne.
- Przecież to prawda! On jest jakimś popapranym Arabem, a ja muszę z nim mieszkać pod jednym dachem, dzielić się z nim moim życiem i udawać, że wszystko jest w porządku. No więc – nie jest! Zadowolony?! Wreszcie to powiedziałem!
- Nawet mnie nie znasz… - zaczął Felix. – Jak możesz mnie oceniać, skoro nie masz zielonego pojęcia o moim życiu? Przemawia przez ciebie rasizm, bo tak naprawdę nie masz żadnego innego powodu, by mnie nienawidzić. Po prostu się boisz, że przestaniesz być uwielbianym i rozpieszczanym przez rodziców chłopczykiem, któremu nigdy niczego nie brakowało i który nigdy nie poznał, co znaczy ciężka praca…
To stało się w ułamku sekundy.
Tyler rzucił się na Felixa, wpadając tym samym na szklaną gablotę, która zbiła się wraz z kryształowymi naczyniami, które się w niej znajdowały. Szamotali się ze sobą. Eric, który nagle się pojawił, z pomocą Gabriela próbował ich powstrzymać, ale nadaremnie. Felix natomiast próbował uwolnić się z żelaznego uścisku T.J.'a, który okładał go pięściami na ślepo.
- Co… tu… się… dzieje?! – dobiegł wszystkich rozgniewany głos.
Muzyka umilkła, a imprezowicze zaniemówili.
- Państwo Johnson! – pisnęła Maggie i również zaniemówiła z szeroko otwartymi oczami.
Ericowi i Gabrielowi wreszcie udało się rozdzielić walczących. Tyler, widząc rodziców w progu salonu był w stanie tylko wykrztusić:
- Mama! Tata! Jak wam minęła podróż?


Ostatnio zmieniony przez Maggie dnia 15:43:49 12-09-10, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:28:26 12-09-10    Temat postu:

Długi czy krótki - jak zwykle genialny

Mówiłam Ci już, że uwielbiam Twoje poczucie humoru?

Cytat:
- Ty tańczysz? – wydusił z siebie w końcu...
- Nie. Po prostu chce mi się sikać...
- jeden z wielu Twoich tekstów, przy których gęba sama mi się śmieje do monitora

Rzeczywiście impreza w domu Johnsonów okazała się totalną katastrofą. Jedyny pozytyw jest taki, że Tyler w końcu wyrzucił, co mu leży na sercu, tzn. może nie do końca to, co mu leży na sercu, ale być może rodzice spróbują teraz postawić się w jego sytuacji. Nie zazdroszczę tylko bogu ducha winnemu Felixowi
Żałuję tylko odrobinę, że nie napisałaś ani słowa o reakcji Maggie na całusa jakim obdarzyła ją Gabe
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mary Rose
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 1287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:53:21 12-09-10    Temat postu:

W 100% zgadzam się z agam!
Odcinek oczywiście przesaczony humorem, kto by się spodziewał, że z TJ'a taki balangowicz. Zawody w piciu piwa? Uwielbiam ten motyw w amerykańskach filmów dla nastolatków.

Alex zalewa się w trupa? No ładnie... Zaraz miałam wizję, że ląduje z kimś w łóżku, ale może to tylko moja chora wyobraźnia. Chociaż, Zach też sobie pofolguje, więc kto wie? Dziewczynie też się trochę należy

Również żałuję, że nie była opisana reakcja Maggie na buziaka od Gabe'a. Ale coś czuję, że jeszcze będzie jej to wypominał. No i wreszcie trochę Logana w odcinku, choć nadal mam nadzieję, że rozszerzysz jego rolę, bo może być ciekawie.

Biedny Felix, musiał sporo przeżyć, chciałabym wiedzieć, jak wyglądało jego życie, zanim trafił do Johnsonów. Nie dziwię się Tylerowi że jest zły, bo rodzice zrobili mu niespodziankę zwalającą z nóg, adoptując Kurda (?), ale nie powinien reagować skrajnym rasizmem. Rzeczywiście wcale nie zna Felixa, a go ocenia. Oby państwo Johnson nie obarczyli winą adoptowanego chłopaka i nie chcieli go odesłać!

Eric i Bianca niestety giną wśród barwniejszych postaci, co wcale nie oznacza, że chciałabym wiedzieć, w jaki sposób rozwija się ich znajomość.

Czekam niecierpliwie na dalszy rozwój wydarzeń, mam nadzieję, że równie obfity w humor
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 25, 26, 27 ... 51, 52, 53  Następny
Strona 26 z 53

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin