Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Stars Way - odc. 20
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 37, 38, 39 ... 51, 52, 53  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Jaka jest Twoja ulubiona postać w "Stars Way"?
Eric
0%
 0%  [ 0 ]
Gabriel
66%
 66%  [ 2 ]
Maggie
33%
 33%  [ 1 ]
Tyler
0%
 0%  [ 0 ]
Logan
0%
 0%  [ 0 ]
Jimmy
0%
 0%  [ 0 ]
wszystkie są tak samo nudne :)
0%
 0%  [ 0 ]
nie umiem wybrać - lubię wszystkie
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 3

Autor Wiadomość
Mary Rose
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 1287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:00:35 25-03-12    Temat postu:

To w ramach rekompensaty jakieś spoilery
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5847
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:08:06 25-03-12    Temat postu:

Jak ja już sama nie pamiętam, co tam się działo!
No nie wiem... Może dam parę spoilerów, ale niczego nie obiecuję
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mary Rose
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 1287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:58:23 26-03-12    Temat postu:

Czekam Mimo iż już się stara robię, to chętnie poczytam co nieco o nastolatkach. Taki klimat bardzo mi odpowiada
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5847
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:17:05 26-03-12    Temat postu:

E, tam! Ja też mam wrażenie, że już się starzeję pomimo tego, że jeszcze nie mam 17 lat!
Najważniejsze to pozostać młodym duchem!
Ok, postaram się niedługo dokończyć odcinek


Ostatnio zmieniony przez Maggie dnia 17:17:24 26-03-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mary Rose
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 1287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:57:27 28-03-12    Temat postu:

Tylko że jak pracowałam, to chodziłam spać o 21 jak stara babcia Albo jak małe dziecko, więc w sumie powrót do młodości miałam zagwarantowany

Czekam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5847
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:05:34 03-05-12    Temat postu:

Nowy odcinek juz tuż, tuż, ale najpierw małe odświeżenie Mam nadzieję, że pomoże po tak długiej przerwie! Pozdrawiam!

W POPRZEDNICH ODCINKACH:

- Więc twierdzisz, że nie masz pojęcia, dlaczego ten debil tu przyjechał, tak? – wypalił Jimmy, nie wiedząc, co innego może powiedzieć.
Przechadzał się właśnie nerwowo po mieszkaniu Lisy, słuchając jej wyjaśnień na temat nagłego pojawienia się w mieście jej byłego faceta.
- Nie wiem, czemu David przyjechał do Stars Way. Nie wiem też, skąd wiedział, gdzie mnie szukać. I nie wiem też, dlaczego nadal tu jest. Poza tym, nie rozumiem, dlaczego muszę ci się w ogóle tłumaczyć? To ty mnie olałeś w walentynki, pamiętasz?
- Tak, tak… Stare dzieje… Gdzie ty poznałaś tego całego Davida? – Jimmy najwyraźniej był zazdrosny i sprawiał wrażenie, jakby mógł w tej chwili zabić tego faceta gołymi rękami.
- Grał w kapeli rockowej, to było dawno temu… Nie powiedziałam mu, że jestem w ciąży. To był tylko epizod. Nigdy później go już nie widziałam i nie miałam też żadnego sposobu na skontaktowanie się z nim. Teraz chce odnowić kontakty z Emmą…

***
- Czy ktoś mi wreszcie wytłumaczy: co się tutaj dzieje? – zapytał w końcu, nie wiedząc, o co w tym wszystkim chodzi.
- To chyba ty powinieneś to wytłumaczyć MNIE! – krzyknęła Maggie, wspierając ręce na biodrach i oczekując wyjaśnień. – Co ty wyprawiasz z moją ciotką?!

***

Maggie przypomniała sobie o listach, które regularnie wysyłał jej ojciec Antony’ego, a które jej wuj zatrzymywał, nie pozwalając by dotarły do prawowitego adresata.
Musiała przyznać kuzynowi rację. Nic nie usprawiedliwiało zachowania ich dziadka.
- Max, ja nie byłam z nim na wakacjach… - powiedziała nagle Maggie, a Max podniósł wzrok i otworzył szeroko oczy.
- Więc gdzie byliście? – zapytał chłopak ciekawy tego, co zaraz usłyszy.
- Nie powiesz nikomu? – upewniła się dziewczyna, a Max udał, że zapina usta niewidzialnym zamkiem i wyrzuca kluczyk za siebie. – Chodzi o moich rodziców. Szukaliśmy śladu po nich.

***

- Zaraz, zaraz… Co masz na myśli, mówiąc, że Eric się zmienił? – zapytała Maggie.
- Nie wiem dokładnie, kiedy to się stało, ani nawet jak, ale Eric zaczął umawiać się z dwiema jednocześnie. Dosłownie! Chyba nie mógł się zdecydować czy jak… W każdym razie nawet nieźle mu to szło, do czasu, gdy obie dowiedziały się o jego oszustwie i… dały mu kosza. Bianca wyjechała, bo jej ojciec pozałatwiał wszystkie interesy, a ją już nic tutaj nie trzymało, natomiast Jenny, na jej własne nieszczęście, utknęła w Stars Way High, bo zapisała się tutaj przed rozpoczęciem ferii.

***

- Tak… Te metody mogą budzić w wielu kontrowersje. Grono pedagogiczne nie pochwala takiego typu nauczania i jestem pewny, że wasi rodzice również, sądząc po skargach, jakie mnie doszły. W każdym razie… - Jimmy kontynuował swoją przemowę. – Dostałem wymówienie – zamachał im przed oczami urzędowym dokumentem, który trzymał w dłoniach. – Jutro o tej porze już mnie nie będzie w Stars Way High.

***

- To on, prawda? – zapytał, a wszystkie oczy się na niego zwróciły. – To on przekupił Radę Rodziców, to on wymógł na dyrektorce, żeby cię zwolniła, tak?
Jimmy uśmiechnął się krzywo. Nigdy nie przepadał za Damianem Blake’iem.
- To już koniec, Gabe… - powiedział, ale Gabriel go nie posłuchał.
Podniósł dumnie głowę i ruszył do wyjścia.
- Wcale nie! – krzyknął. – Nie pozwolę, żeby doszczętnie zniszczył mi życie…
Już miał chwycić za klamkę i wyjść, kiedy Jimmy go powstrzymał, mówiąc:
- To twój ojciec, Gabe! Co chcesz zrobić? Wyrzec się go, żebym tylko mógł tutaj dalej pracować?! To nie ma sensu!
- Walka zawsze ma sens! Ty mnie tego nauczyłeś, pamiętasz? – Gabriel z trudem panował nad emocjami.
- Tak, ale czasami trzeba też umieć odpuszczać i godzić się z losem! – Jimmy położył Gabe’owi rękę na ramieniu, żeby go uspokoić, ale niczego tym nie wskórał, więc powtórzył: - To twój ojciec…
- Ja nie mam ojca – wyznał Gabriel, a wszyscy zebrani w klasie otworzyli oczy ze zdumienia. – Ty jesteś mi bliższy od niego. I nie pozwolę, żeby Damian Blake postawił na swoim. Nie tym razem. Nie na mojej warcie!

***

Już miał zamiar odejść, kiedy Eric go powstrzymał słowami.
- On jest chory.
Gabriel prychnął.
- Tak, rzeczywiście… Jego przypadłość to chorobliwa żądza pieniędzy i władzy, ale to już chyba wiesz. Zdaje się, że to dziedziczne...
- Przestań! Ja mówię poważnie! – Eric zmusił go, by na niego spojrzał. – Już raz miał zawał, a następnym razem może nie mieć tyle szczęścia. Dobrze wiesz, że nie jestem jego wielkim fanem i nie zamierzam też wkupić się w jego łaski, ale ta sprawa z Jimmym Smithem…
- Nawet nie zaczynaj tego tematu, bo nie masz najmniejszego pojęcia, o co chodzi…
- A ty nie masz najmniejszego dowodu na to, że to Damian miał wpływ na jego wypowiedzenie!
Stali tak przez chwilę, sypiąc iskrami z oczu. Ciszę przerwał jednak kpiący śmiech Gabriela.
- Wiesz co? Ty naprawdę jesteś do niego podobny… Możesz z dumą nosić nazwisko Blake, bo w pełni na nie zasłużyłeś.

***
- Zostaw to mnie – poradził Tyler, trafnie interpretując jej minę. – Jimmy Smith to nasz skarb i obiecuję, że nie oddamy go bez walki! Szczerze mówiąc, mam już pewien plan...

***

- Właśnie przeglądałem papiery farmy i… Nie jest dobrze. Plony spadły, a ja sam mam do spłacenia kilka pożyczek. Jesteśmy zadłużeni na wiele tysięcy dolarów… Jeśli tak dalej pójdzie, będę zmuszony sprzedać farmę…
- Nie! – krzyknęła Maggie i wszyscy spojrzeli na nią zdziwieni. – Niczego nie będziesz musiał sprzedawać! To nasz dom i nikt nas go nie pozbawi. A poza tym… Mamy z Tylerem pewną propozycję…
– Zgadza się – dodał Tyler. - Moglibyśmy zorganizować widowisko, coś na kształt festynu z okazji Święta Brzoskwini. Rzadko dzieje się w Stars Way coś ciekawego, a to na pewno przyciągnęłoby ludzi z okolic. Moglibyśmy tam zorganizować naszą kampanię, mającą zapewnić immunitet Smithowi. Będziemy pobierać opłaty za wstęp i różne atrakcje, dzięki czemu zdobędziemy potrzebne pieniądze…
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:22:16 03-05-12    Temat postu:

Haha... ja tu wchodzę, przygotowana na czytanie nowego odcinka, a tu "tylko" tzw. previous entry No ale nic, przydało się, przydało Teraz czekam na odcinek ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5847
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:28:18 03-05-12    Temat postu:

haha Mówisz - masz! Przepraszam za ewentualne błędy i miłego czytania!

ODCINEK 4 (54): „ROZCZAROWANIA”

Wszyscy uczniowie Stars Way High zaangażowali się w kampanię, mającą na celu przywrócenie Jimmy’ego Smitha na dawne stanowisko pracy. Sam zainteresowany nie miał o tym zielonego pojęcia, ale była to okoliczność sprzyjająca, ponieważ Doktor Wycisk z pewnością by ich powstrzymał, gdyby wiedział, co planują.
Maggie zdawała się być najbardziej pochłonięta pracą, jako że od sukcesu misji zależała również przyszłość farmy jej wuja. Dobrze wiedziała, że nie zdołają zebrać potrzebnej sumy, ale miała nadzieję, że może wśród gości na festynie znajdzie się kilku inwestorów, którzy zdecydują się pomóc Antony’emu.
Tak więc o godzinie ósmej mieszkańcy Stars Way stawili się na farmie Carmichaelów podekscytowani tym, co zobaczą. Tyler przygotował ulotki z programem imprezy i nie omieszkał zaznaczyć wytłuszczoną czcionką występu Tygrysów. Dla wielu ludzi właśnie to była główna atrakcja wieczoru.
- Wow, Tyler… To niesamowite! Przyszło prawie całe miasteczko! – ucieszyła się Alex, widząc jak ludzie lgną na farmę z podnieceniem wymalowanym na twarzach. Postanowiła wybaczyć Tylerowi to, że nazwał ją egoistką i chcąc się zrehabilitować, włączyła się w pomoc przy imprezie.
- No cóż… Od dziś możesz mi mówić ‘maestro’ – odpowiedział ze śmiechem chłopak, za co dostał żartobliwego kuksańca w bok od koleżanki. – A tak serio, to nie tylko moja zasługa. Wszyscy ciężko pracowaliśmy.
Miał rację. Każdy zrobił coś, aby uświetnić dzisiejsza imprezę. Nawet Alex, która z początku była nastawiona nieco sceptycznie do całej tej kampanii, zaangażowała się w to przedsięwzięcie. Wraz ze Szkolnym Klubem Książki, do którego należała, rozstawiła stoisko, przy którym postanowiła zachęcić uczniów Stars Way High do czytania książek. Tyler nie miał serca jej powiedzieć, że nie ma to najmniejszego sensu, gdyż uczniowie o wiele bardziej wolą surfować po Internecie i dlatego to właśnie jego stoisko komputerowe będzie bardziej oblegane. Przygotował mnóstwo gier, które z pewnością miały zainteresować takich maniaków, jak on. Zack natomiast zaoferował, że zorganizuje wyścigi konne.
Początkowo Tyler i Maggie zgodzili się ze sobą, że nie ma sensu mieszać w to wszystko Zacka, jako że ma on swoje własne problemy, ale ten bardzo się zaangażował w pomoc Jimmy’emu, więc się zgodzili.
Tego wieczoru wszystko było dopięte na ostatni guzik. Sami nie wiedzieli, jak tego dokonali, ale sprowadzili na farmę Carmichaelów prawie wszystkich mieszkańców Stars Way. Uzgodnili, że będą pobierać opłatę za wstęp i, pomimo głośnych sprzeciwów Alex, która stwierdziła, że pięć dolarów to stanowczo zbyt wysoka stawka, postawili na swoim.
- Będziemy bogaci! – wrzasnął uradowany Tyler, gorączkowo przeliczając banknoty, które wtykali mu w ręce nadchodzący goście.
- Nie zapominaj, co obiecaliśmy mojemu wujowi… - Maggie spojrzała na kumpla spode łba, jakby obawiała się, że może nie dotrzymać słowa.
- Och, daj spokój… Przecież mnie znasz! Poza tym, trzeba będzie odciągnąć koszty całej imprezy… Ta trupa wędrownych cyrkowców słono mnie kosztowała… - poinformował koleżankę, chowając pieniądze w bezpiecznym miejscu.
Maggie nie zdążyła jednak zrobić żadnej uwagi na ten temat, bo właśnie pojawił się Gabriel ze swoją drużyną i Tyler poszedł im pokazać, gdzie mogą się przygotować do meczu.
- Czołem, Carmichael! – zawołał ktoś za jej plecami tak, że aż podskoczyła.
Jimmy Smith uśmiechnął się szeroko na widok miny dziewczyny i podał jej pięć dolarów za wstęp. Wzięła je z lekkim oporem, bo w końcu ta cała impreza była zorganizowana z myślą o nim. Miała szczerą nadzieję, że Smith nie zapyta jej o intencje tego przedsięwzięcia, bo nie potrafiła kłamać i od razu rozpoznałby, że coś jest nie tak. Nauczyciel jednak uśmiechnął się jeszcze szerzej i zapytał:
- Widziałaś może Lisę?
- Co? Och, tak… Wydaje mi się, że rozmawia z gitarzystą – odpowiedziała niezbyt przytomnie, zbita z tropu tym pytaniem.
- Z jakim znowu gitarzystą?! – Jimmy zmienił wyraz twarzy i wyglądał teraz jakby miał zaraz zamordować najbliżej stojącą osobę.
Maggie odsunęła się na bezpieczną odległość i spokojnie odpowiedziała, nie spodziewając się, że to jeszcze bardziej rozwścieczy Smitha.
- No… Z Dave’em. No wiesz, z ojcem Emmy. Poprosiłam go, żeby zajął się oprawą muzyczną, bo Lisa mi mówiła, że kiedyś grał w kapeli rockowej…
- I ty go tutaj zaprosiłaś?! – krzyknął tak, że kilka dziewczyn z pierwszej klasy aż podskoczyło i szybko uciekło na farmę.
- Hola, hola, panie Wycisk! – Maggie była już najwyraźniej poirytowana. – To mój dom i mogę robić, co mi się podoba!
Tych słów Jimmy Smith już nie usłyszał, bo targany furią wparował na farmę z zamiarem wyprucia flaków z niejakiego Dave’a, który, według niego, był typem spod ciemnej gwiazdy.

***

Mia nie potrafiła się uwolnić od Sasie. Nawet teraz, pomagając przy imprezie była zmuszona na jej towarzystwo. Siostra najwyraźniej chciała się upewnić, że nikomu nie powie prawdy. Nie miała, rzecz jasna, zielonego pojęcia, że nie jest to już sekretem. Przynajmniej w najbliższym gronie przyjaciół Mii.
- Naprawdę, nie musisz mnie bez przerwy pilnować. Mam jeszcze trochę do zrobienia, a już zaczynają schodzić się goście… - zauważyła, ale Sasie nie miała najmniejszego zamiaru zostawiać ją samą.
- Proszę, proszę… Kogo ja tutaj widzę?
Obie panny Moretti obróciły się w stronę właściciela głosu, który rozległ się tuż za ich plecami.
- Miło cię widzieć, Sasie – powiedziała Jill, uśmiechając się kpiąco. – Ile to już lat? Pięć?
- Plus-minus. – Sasie zacisnęła pięści, jakby przygotowywała się do ataku. – Nie sądziłam, że taka światowa osoba jak ty jeszcze kiedykolwiek powróci na taką wioskę…
- Mogłabym to samo powiedzieć o tobie – zauważyła Jill i z zadowoleniem stwierdziła, że panna Moretti zarumieniła się ze wstydu.
Kiedy Jill była jeszcze młoda i niewinna, a przynajmniej bardziej niewinna niż teraz, razem z Sasie uczęszczały do miejscowego liceum. Kiedyś były nierozłączne, ale ich przyjaźń bardzo szybko zamieniła się w nienawiść. Ostatni raz widziały się pięć lat temu, kiedy kończyły szkołę i wówczas każda z nich miała serdeczną nadzieję nigdy nie zobaczyć drugiej. Jak widać, nie udało im się zrealizować tego zamierzenia.
Mia przyglądała się siostrze z lekkim zdziwieniem. Sasie wyglądała na mocno wyprowadzoną z równowagi, a zwykle mało co potrafiło tak na nią zadziałać. Młodsza panna Moretti od razu rozpoznała, że coś jest na rzeczy, więc korzystając z okazji, że jej siostra i Jill miotały w siebie iskrami z oczu, chyłkiem wycofała się z ‘pola walki’. Teraz przynajmniej mogła chwilę odetchnąć.
- Nie, nie! Ile razy mam powtarzać?! To nie może tak wyglądać! Cyrkowcy muszą mieć miejsce na pokaz! Te graty mają mi stąd zniknąć i to migiem!
Tyler wrzeszczał na jakichś pierwszoroczniaków, którzy nie wykonywali poleceń tak jak należy. Wyglądał na nieźle zdenerwowanego i Mia zdecydowała się go ominąć, aby nie znaleźć się w strefie rażenia. Niestety została przez niego zauważona, co udaremniło jej ucieczkę.
- Hej, Mia! Urwanie głowy z tą imprezą, nie sądzisz? – Tyler otarł czoło rękawem bluzy na znak wyczerpania. – Odetchnę z ulgą, kiedy to się skończy.
- Bardzo fajnie to wszystko zorganizowałeś – stwierdziła Mia, z uznaniem omiatając wzrokiem otoczenie. – Jimmy będzie zachwycony.
- Taa… Mam nadzieję, że wszystko się uda… - westchnął TJ, a zaraz potem się rozpromienił, bo właśnie w ich kierunku zmierzał kapitan drużyny Tygrysów. – Siemka, Gabe! Gotowi?
- Jak zawsze – odpowiedział chłopak z uśmiechem. – Jest tylko jeden problem. Zostawiłem u Jimmy’ego moją opaskę usztywniającą, a nie jestem pewien, czy będę w stanie bez niej zagrać. No wiesz, chodzi o moją nogę… Myślisz, że można by posłać któregoś z tych pierwszoroczniaków, żeby mi ją przyniósł?
- Ja to zrobię!
Zarówno Gabe, jak i Tyler, spojrzeli na Mię, z której gardła wyrwał się ten niezamierzony, sądząc po rumieńcu, okrzyk.
- Zrobisz to? – zapytał młody Blake, a panna Moretti żywiołowo pokiwała głową.
- Przynajmniej będę mogła trochę odpocząć od Sasie. Cały czas się tutaj kręci… - wyjaśniła dziewczyna, a Gabe uśmiechnął się szeroko na te słowa.
- No to super! Jesteś najlepsza! Tu masz klucze od mieszkania Smitha – powiedział, podając Mii przedmiot, który trzymał w ręce. – Ja lecę się trochę rozgrzać przed meczem!
I oddalił się pozostawiając Tylera, wpatrującego się uważnie w Mię.
- Co? – zapytała po chwili, nie wiedząc, o co mu chodzi.
- Co to miało być? – zapytał powoli i ostrożnie, bojąc się, by Mia nie odebrała tego jak fałszywe oskarżenie.
- Co masz na myśli? – Mia wyglądała na zmieszaną.
- O… mój… Boże… - Tyler powiedział to, robiąc przerwę po każdym słowie. – Ty się bujasz w Gabe’ie!
Mia spojrzała na Tylera zdziwiona, ale ten był pewien, że ma rację.
- No jasne! Wcale się nie otrząsnęłaś po zerwaniu, a ta cała wasza „przyjaźń” to zwykła ściema, mam rację?
- Nie rozumiem, o co ci chodzi… Gadasz od rzeczy – stwierdziła dziewczyna, ale nie zwiodła tym Tylera, który zauważył, że nie patrzyła mu w oczy, wypowiadając te słowa.
- Czyżby? Więc dlaczego wyrwałaś się przed chwilą jak Filip z Konopii, co? W ogień byś za nim skoczyła!
Tyler uśmiechnął się, wiedząc, że przejrzał ją na wylot. Nie miała już argumentów do obrony.
- Proszę, tylko mu nie mów… - wyszeptała, co tylko zdziwiło Tylera.
- To chyba ty powinnaś z nim porozmawiać – zasugerował delikatnie. – A co z Felixem? – zapytał nagle, a widząc, że dziewczyna nie wie, o co mu chodzi, dodał: - Chodzicie ze sobą, prawda? Skoro jesteś zakochana w Gabrielu to dlaczego zwodzisz Felixa?
- Felix jest miły, ale to tylko dobry przyjaciel. Nic mnie z nim nie łączy. On chyba chciałby czegoś więcej, ale niestety nie mogę mu tego dać – odpowiedziała Mia, spuszczając głowę.
- Aha, rozumiem… Czyli po prostu przez ten cały czas bawiłaś się nim, tak? Okręciłaś go sobie wokół palca, bo chciałaś mieć przy sobie kogoś, kto by cię wspierał, a dobrze wiesz, że Fel prędzej dałby się sam pokroić niż pozwolić, żeby coś się stało nawet największemu wrogowi. Wiesz co? Naprawdę nie mogę teraz na ciebie patrzeć. Wybacz, mam masę roboty.
I odszedł, zostawiając ją samą z głową pełną wątpliwości.

***

Jimmy był nieźle wkurzony. Lisa coraz więcej czasu spędzała w towarzystwie tego całego Davida, co powoli zaczynało doprowadzać go do szewskiej pasji. Ostatnio nic mu się nie układało. Nie dość, że obiekt jego westchnień z młodzieńczych lat najwyraźniej nie był nim zainteresowany to jeszcze dostał wymówienie i pozostawało mu tylko spakować walizki i opuścić Stars Way na stałe.
Nie chciał tego robić. To dziwne, ale bardzo przywiązał się do tego miasteczka. Kiedyś go nienawidził. Było to dla niego piekło na ziemi i zawsze marzył, żeby się z stąd wyrwać. Jedynym powodem, który trzymał go w rodzinnym mieście, była właśnie Lisa Allenmeyer, ale kiedy siedemnaście lat temu wyjechała z miasta, mógł wreszcie podążyć własną drogą. Los chciał, że ich ścieżki znów się spotkały i to właśnie w rodzinnym miasteczku.
Teraz było Jimmy’emu o wiele trudniej wyjeżdżać. Miał powód by zostać. A nawet nie jeden. Trzymały go tutaj dzieciaki z liceum, z którymi bardzo się zżył, a już najbardziej z Gabrielem, którego trudno mu było opuszczać. Niestety, los potrafi dawać, ale też odbierać. Najwidoczniej nie było mu dane spędzić nawet roku w rodzinnym miasteczku.
- Hej, ty! – wrzasnął na widok poszukiwanego mężczyzny, co pozwoliło mu otrząsnąć się z rozmyślań.
Dave rozejrzał się dokoła, jakby spodziewał się ujrzeć niedaleko osobę, do której kierowane były te słowa.
- Tak, do ciebie mówię! – upewnił mężczyznę Jimmy.
Z dziką furią w oczach, przypominając teraz rozwścieczonego nosorożca, który ma zamiar zniszczyć wszystko, co napotka na swojej drodze, Smith ruszył w kierunku byłego faceta Lisy.
- Spieprzaj, gnoju! – krzyknął, odpychając na bok jakiegoś rudzielca, który stał mu na drodze, co spowodowało, że wykonał on dziwaczny piruet w powietrzu i wpadł na budkę, w której sprzedawany był popcorn.
Przy akompaniamencie przekleństw rudzielca i wśród prażonej kukurydzy, walającej się po ziemi, Jimmy dotarł wreszcie do celu.
- Jimmy, mam rację? – zapytał Dave.
Właśnie przygotowywał instrumenty na scenie wraz ze swoją ekipą. To tylko jeszcze bardziej rozzłościło Smitha. Głupi, utalentowany Dave… O wiele łatwiej by mu było, gdyby był bezwartościowym kolesiem, nie mającym nic do zaoferowania. Niestety był gwiazdą rocka i Jimmy, od niedawna bezrobotny, nie mógł się z nim równać.
- Właśnie podłączamy sprzęt. Te dzieciaki świetnie to wszystko zorganizowały. Musisz być z nich dumny – stwierdził Dave, co trochę wybiło Jimmy’ego z pantałyku.
Szybko się jednak otrząsnął, bo nie miał zamiaru z nim dyskutować. Chciał po prostu mu przywalić, ale niestety (albo na szczęście) nie zdążył tego zrobić, bo pojawiła się Lisa i zepsuła jego niecne zamiary.
- O, Jimmy! Co ty tutaj robisz? Powinieneś już iść, zaraz się zaczyna! – ponagliła go przyjaciółka, odciągając jak najdalej od Dave’a.
- Co się zaczyna? – zdziwił się Smith.
Tak był pochłonięty żądzą zemsty, że zupełnie zapomniał o festynie, który zorganizowały dzieciaki.
- Ach, tak… - przypomniał sobie i pozwolił się prowadzić Lisie do miejsca, gdzie już zebrali się wszyscy goście.

Tyler był lekko zdenerwowany. Miał poprowadzić całą imprezę a nie bardzo wiedział, jak się do tego zabrać. W dodatku zaprosił na festyn ekipę z SW News, więc wszystko miało być transmitowane. Jakoś nie potrafił się z tego cieszyć. Po tej kłótni z Mią stracił wszelką ochotę na zabawę.
- Tylko się nie zrzygaj… - poradziła Maggie, widząc, że przyjaciel zrobił się bladozielony.
- Bardzo śmieszne – odpowiedział ironicznie, wziął głęboki oddech i wyszedł na scenę, mówiąc: - Raz kozie śmierć!
Gdy tylko pojawił się w polu widzenia, rozległ się głośny aplauz widowni. Światła reflektorów lekko go oślepiły, ale po chwili zdążył się już do tego przyzwyczaić. Starając się nie zwracać uwagi na kamerę, która bezustannie śledziła każdy jego krok, powitał wszystkich na festynie i zaprosił do obejrzenia atrakcji wieczoru – „Tygrysów” ze Stars Way.
Jednak kiedy wszyscy zajęli już miejsca na specjalnie przygotowanych dla tego celu trybunach i już nie mogli się doczekać meczu, pojawili się nieproszeni goście, którzy pokrzyżowali te plany.
Przypominało to trochę scenę z głupiego filmu dla nastolatków w zwolnionym tempie. Pięć osób, jedna z nich wysunięta lekko na prowadzenie, trzymająca pod pachą piłkę od koszykówki, zmierzające w kierunku centrum wydarzenia, po drodze rozgarniając tłum frajerów i innych fujar, które choć raz mogły uczestniczyć w ważnym wydarzeniu (w sumie nie tak za darmo, bo musieli zapłacić 5 dolców i w dodatku pomóc w organizacji).
Kiedy dotarli do miejsca, gdzie stała drużyna Tygrysów, nie było już żadnych wątpliwości, że przybyszami jest wroga drużyna Jastrzębi z Comer.
Twarz Logana zastygła na wspomnienie ich ostatniego spotkania. Ostatni raz taki wyraz na twarzy Noela Acharda widział w ciemnym zaułku, kiedy leżał na zimnym podłożu w kałuży własnej krwi. W jego wyobraźni ta scena wyglądała bardziej krwawo niż w rzeczywistości, bo w końcu udało mu się jakoś dotrzeć do Stars Way High i rozegrać dobry mecz, ale mimo wszystko nadal świadomość tego, że grupa ludzi, z którymi kiedyś tworzył drużynę, spuściła mu łomot nie była zbyt pocieszająca.
- Macie tutaj niezła imprezkę… - zaczął Noel, okręcając piłkę na palcu wskazującym, czym wzbudził zachwyt wśród kilku dziewcząt z pierwszej klasy.
Gabriel spojrzał na nie z dezaprobatą. Ostatecznie nie był to zbyt popisowy trik.
- Rzeczywiście – zgodził się Gabe, stając oko w oko z kapitanem Jastrzębi. – Szkoda tylko, że nie byliście na nią zaproszeni…
- Gabe! Przepraszam! Nie mogłam ich zatrzymać! – wysapała Alex, która właśnie pojawiła się wśród zebranych, ciężko dysząc.
Nie udało jej się powstrzymać Noela i jego kumpli przed wtargnięciem na farmę. Po prostu ominęli ją w wejściu, gdzie właśnie pełniła swój dyżur w sprzedawaniu biletów.
- To nie twoja wina – uspokoił ją Eric i ponownie zmierzył Noela Acharda krzywym spojrzeniem. – Czego chcesz?
- Zabawy. Czy nie po to wszyscy się tu zebraliście? – odpowiedział z ironią kapitan Jastrzębi, rozglądając się wokoło i szukając w mieszkańcach Stars Way poparcia.
- Co ty kombinujesz, Noel? – zapytał cicho Logan. Nie chciało mu się wierzyć, że wizyta jego byłego przyjaciela jest zupełnie bezinteresowna.
- Już mówiłem. A skoro nasza rywalizacja pomiędzy naszymi drużynami niedługo znów się rozpocznie, możemy to potraktować jako coś w rodzaju treningu. Chyba wiecie, co mam na myśli? – Noel uśmiechnął się krzywo i rzucił piłkę prosto w twarz Logana, który w porę złapał ją tuż przed swoim nosem.
Oczywiście dobrze wiedział, co Noel miał na myśli. Niedługo miały rozpocząć się krajowe mistrzostwa i tylko jedna drużyna ze stanu mogła wziąć w nich udział. Jastrzębie i Tygrysy, miały rywalizować ze sobą o awans do najlepszej dwudziestki w kraju.
Niezręczną ciszę przerwał wreszcie Tyler:
- Świetny pomysł! Tutaj możecie się przygotować do gry! – wskazał przybyszom z Comer tylne drzwi do domu Carmichaelów, a Maggie skarciła go za to wzrokiem. – No co? – odpowiedział tylko, wzruszając ramionami. – Niech wygra najlepszy!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:09:57 03-05-12    Temat postu:

Och, wiele bym dała, żeby to zawsze było takie proste, że mówię i mam
Odcinek jak zawsze pełen emocji i jak zwykle mi mało. Zacznę od tego, że czytanie o Jimmym zgrzytającym zębami z zazdrości momentalnie mnie rozbawiło ^^ W ogóle to nie wiem czemu, ale zawsze jak o nim czytam, to mam przed oczami Deppa, ale to najmniej istotne. Najważniejsze, że tak świetnie udało Ci się wykreować tę postać i mam nadzieję, że nie przyszło Ci do głowy, żeby go usuwać z tej historii, bo ja zupełnie nie wyobrażam sobie Stars Way bez niego.
Mia... - tu mnie zaskoczyłaś. Nie sądziłam, że dziewczyna nadal buja się Gabrielu. Nawiasem mówiąc, brakuje mi scenek między nim i Maggie i ciągle liczę, że w końcu coś tam między nimi będzie I nie podoba mi się, że Mia pojechała do mieszkania Jimmy'ego po tę opaskę - węszę tu jakiś podstęp, ale może się mylę.
No i końcówka i pojawienie się drużyny z Cormer. Coś mi się zdaje, że do Carmichaelów może nie wyjść ze spotkania z Jastrzębiami cało. Już nie mogę się doczekać, co się dalej wydarzy i mam nadzieję, że nie każesz nam długo czekać na next
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5847
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:14:23 04-05-12    Temat postu:

Też nie mogę sobie wyobrazić Stars Way bez Jimmy'ego, więc bez obaw A co do Mii i Gabe'a - no cóż... Mia od dawa podkochiwała się w Gabrielu. Mam nadzieję, że uda mi sie zrobić odcinek z retrospekcją na zasadzie: "co się działo w Stars Way, zanim pojawił się Eric Allenmeyer"
A co do tej opaski to nie spodziewaj się drugiego dna, bo takowego nie będzie. Chodziło tylko o to, żeby pokazać, że ona nadal jest w nim zakochana
Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:02:50 04-05-12    Temat postu:

No to kamień z serca
A co do Mii i Gabe’a, to nie żeby mi jakoś specjalnie zależało na jakimś drugim dnie, ale wychodzę z założenia, że wszystko dzieje się po coś, a że sama mam skłonności do gmatwania akcji, to też na takie właśnie pogmatwane scenariusze się nastawiam, czytając opowiadania innych
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5847
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:59:42 04-05-12    Temat postu:

U mnie możesz się dopatrywać tylko czystych przypadków, bo nic tutaj nie jest zaplanowane. Gmatwam może tylko dlatego, że sama się gubię w tym, co piszę. W sumie to nawet nie wiem, dlaczego wprowadziłam ten wątek Mii... Ale coś tam dalej wymyślę
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:12:04 04-05-12    Temat postu:

Haha... ja tak mam przy The Fallen, chociaż nie powiem, żebym kiedykolwiek, jakiekolwiek opowiadanie planowała jakoś szczegółowo. Zazwyczaj mam jakiś ogólny zarys na historię, a reszta wychodzi w tzw. "praniu"
I absolutnie nie wątpię, że coś wymyślisz. Ba! Jestem przekonana, że już tak to wymyślisz, że z pewnością nie będziemy się nudzić tylko z jeszcze większym zniecierpliwieniem wyczekiwać kolejnych "odcinków"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5847
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:21:46 05-05-12    Temat postu:

No własnie co do The Fallen - rozeznalam się i muszę nadrobić odcinki od 22, więc już niedlugo się za to zabiorę i będę juz na bieżąco
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:53:09 05-05-12    Temat postu:

Nie spiesz się Odcinki pojawiają się tam od wielkiego dzwonu, więc pewnie spokojnie zdążysz nadgonić zanim pojawi się następny, do którego coś nie mogę się zabrać
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 37, 38, 39 ... 51, 52, 53  Następny
Strona 38 z 53

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin