|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:08:36 30-01-16 Temat postu: Sweet Rascals - [18.] |
|
|
______________
Rayan Palmer, Mike Dawson i Dylan McCaine znają się całe życie i przyjaźnią już „od kołyski”. Pewnie nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że wszyscy trzej urodzili się dokładnie tego samego dnia. Niemożliwe? A jednak! Los lubi płatać figle i najwidoczniej miał wobec nich plan zanim jeszcze zdążyli przyjść na ten świat, a ich przeznaczeniem było iść przez życie razem, na dobre i na złe, niczym legendarni Trzej Muszkieterowie. I tak jak francuscy bohaterowie z powieści Dumas’a, nie są idealni - każdy z nich ma za sobą smutną przeszłość, każdy z nich nosi na barkach inny ciężar i każdy z nich kończy właśnie trzydzieści lat, nie mając pojęcia, że nadchodzący rok tak naprawdę może zmienić ich życie o sto osiemdziesiąt stopni. Przed nimi przyszłość, o którą będą musieli zawalczyć, decyzje, które zaważą nie tylko na ich życiu i sytuacje, które wystawią na próbę ich wieloletnią przyjaźń. Czy tym razem również zdołają się podnieść i wyjść z tej walki bez szwanku, a co ważniejsze, czy wciąż będą trzymać się razem?
________________________[link widoczny dla zalogowanych] [link widoczny dla zalogowanych]
Shay Mitchell as [link widoczny dla zalogowanych]
Adrianne Palicki as [link widoczny dla zalogowanych]
Theo James as [link widoczny dla zalogowanych]
Steven Van Zandt as [link widoczny dla zalogowanych]
| Prolog |
| 01. | 02. | 03. | 04. | 05. | 06. | 07. | 08. | 09. | 10. |
| 11. | 12. | 13. | 12. | 14. | 15. | 16. | 17. | 18. |
Drodzy Czytelnicy, uprzejmie informuję, że w opowiadaniu mogą pojawić się wulgaryzmy oraz sceny +18. W związku z powyższym zastrzegam sobie prawo do umieszczania ich bez wcześniejszego ostrzeżenia.
Ostatnio zmieniony przez Kenaya dnia 18:57:10 29-05-17, w całości zmieniany 37 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:10:09 30-01-16 Temat postu: |
|
|
_________________________________________
______ Postawił na blacie baru trzy kieliszki i nalał do każdego po miarce likieru Blue Caracao, a potem dopełnił czystą wódką i doprawiając odrobinę sokiem z cytryny, zerknął przelotnie na dwóch kumpli siedzących na barowych stołkach po przeciwnej stronie lady.
______ - Rzygający Marynarz? Serio, Ray? – zapytał zielonooki szatyn i przesuwając palcem wskazującym po dolnej wardze, wyszczerzył się od ucha do ucha jak małe dziecko.
______ - Boisz się, że znów będziesz haftować jak kot przez całą noc i nie zaliczysz jak poprzednim razem? – zaśmiał się siedzący obok niego brunet, szturchając go łokciem pod żebra i sugestywnie poruszając brwiami.
______ - Spierdalaj, Dylan – wycedził przez zęby, a kiedy kumpel parsknął głośnym śmiechem, sam pokręcił głową z rozbawieniem i uśmiechnął się pod nosem. – Będziesz mi to wypominać do grobowej deski, gamoniu? To było dziesięć lat temu.
______ - Gdyby wiedział, że jednak zaliczyłeś, to może by odpuścił – wtrącił Rayan, przesuwając kieliszki po ladzie w ich stronę i uśmiechając się jednym kącikiem ust, w taki sposób, że w jego prawym policzku pojawił się uroczy dołeczek na punkcie, którego wszystkie kobiety, jakie spotykał począwszy od szkoły średniej, dostawały jakiegoś histerycznego szału. – To co panowie, za kolejne trzydzieści lat? – zagadnął, unosząc rękę z kieliszkiem na znak toastu.
______ - Za popieprzonych trzech muszkieterów z Chicago – podjął Mike, unosząc swoje szkło.
______ - Co by nam szpady za szybko nie opadły – wypalił bez zastanowienia Dylan i wszyscy trzej jak na zawołanie parsknęli prawdziwie wesołym śmiechem, po czym jednocześnie przechylili swoje shoty, krzywiąc się i przystawiając wierzch dłoni do ust.
______ - Kuźwa…. Serio, wtedy bzyknąłeś? I ja się dowiaduję o tym po dziesięciu latach? – zagadnął w końcu Dylan, który najwyraźniej nie mógł przełknąć faktu, że nie miał do tej pory o niczym pojęcia i wbił przenikliwe spojrzenie lodowato niebieskich tęczówek w profil siedzącego po jego lewej stronie kumpla.
______ - Jakoś tak wyszło – odparł Mike, schrypniętym od alkoholu głosem, odstawiając puste szkło na ladę baru i wymieniając porozumiewawcze spojrzenie z Rayan’em. – Zresztą musiało być naprawdę kiepsko, skoro ja nic nie pamiętam – zaśmiał się, unosząc znacząco jedną brew.
______ - A pamiętasz przynajmniej, z kim, jełopie? – zaśmiał się Dylan, ściągając na siebie jego błyszczące zielone spojrzenie. Mike wygiął usta w tajemniczym półuśmiechu i wzruszając nonszalancko ramionami, skinął twierdząco głową.
______ - Ale nie pamiętam jak miała na imię – przyznał, przymykając jedno oko, a kiedy przyjaciele roześmiali się w głos i pokręcili głowami z dezaprobatą, w zakłopotaniu przesunął dłonią po włosach z tyłu głowy.
______ - Jesteś niemożliwy – stwierdził Ray, podsuwając mu drugą kolejkę niebieskiego shota.
______ Mike na dźwięk tych słów szybko jednak spoważniał, łobuzerski uśmiech, który błąkał się na jego ustach jeszcze chwilę temu, natychmiast zgasł, a z oczu nagle zniknęło rozbawienie.
______ - Byłem – fuknął, po czym uniósł lewą dłoń i poruszył palcami, a złoty krążek zdobiący serdeczny palec, zamigotał od barowych świateł. Nie zastanawiając się ani chwili, przechylił zawartość kieliszka i otarł usta wierzchem dłoni, wbijając spojrzenie w puste szkło, a mięsień na jego policzku zaczął nerwowo drgać od mocno zaciśniętej szczęki.
______ Rayan i Dylan wymienili w milczeniu spojrzenia, a potem wypili swoje shoty i dyskretnie zerknęli na pogrążonego we własnych myślach Michaela.
______ - Nie odzywała się? – zapytał w końcu Rayan spokojnym, wyważonym tonem i nie spuszczając czujnego spojrzenia z napiętej twarzy kumpla, wsparł obie dłonie na ladzie.
______ Mike przymknął powieki milcząc przez nieznośnie długą chwilę, a potem sięgnął do wewnętrznej kieszeni skórzanej kurtki i wyciągnął złożoną kartkę papieru, rzucając ją bez słowa na ladę baru.
______ - Prezent urodzinowy od żony – zakpił i wspierając łokieć o blat, najpierw ścisnął nasadę nosa palcami, a potem przetarł nimi piekące ze zmęczenia oczy, czując nasilający się z każdą chwilą ból głowy.
______ Ray sięgnął po papiery, ostrożnie je rozłożył i odruchowo pocierając kciukiem zarost wokół ust, przesunął po treści bystrym, ciemnobrązowym wzrokiem, zatrzymując go na złożonym u dołu strony tylko jednym, starannie wykaligrafowanym kobiecym podpisie. Wypuścił ze świstem powietrze z płuc i spojrzał znacząco na Dylana, podając mu dokumenty, a potem chwycił butelkę i napełnił puste kieliszki, tym razem już tylko czystą wódką.
______ - Nie chcę o tym gadać w nasze pieprzone trzydzieste urodziny – wycedził przez zęby, uprzedzając kumpli zanim którykolwiek z nich zdążył cokolwiek powiedzieć i nie zaszczycając ich ani jednym spojrzeniem, przechylił kolejny kieliszek, odstawiając go z brzdękiem na blat.
______ Przez chwilę cała trójka trwała tak w milczeniu, a Rayan, który mimo wszystko był przecież w pracy na wieczornej zmianie, obsłużył dwóch klientów zamawiających właśnie po ostatnim piwie. Na szczęście był środek tygodnia, więc ruch w barze był względnie mały, a to dawało mu szansę by chwilę odetchnąć i przynajmniej strzelić z przyjaciółmi po kielichu w ich trzydzieste urodziny zwłaszcza, że z hucznych imprez dawno już wyrośli.
______ – Co to za panna? – zapytał Mike przerywając w końcu ciszę, a kiedy Rayan stanął przed nim i pytająco spojrzał mu w oczy, ruchem głowy wskazał na ciemnowłosą dziewczynę, która od jakiegoś czasu krzątała się w wąskiej przestrzeni na drugim końcu barowej lady. Uśmiechnęła się do kolejnego klienta podając mu zamówionego drinka, a gdy odwróciła się by sięgnąć po butelkę ginu stojącego na regale za jej plecami i dostrzegła przypatrujących jej się trzech mężczyzn, uśmiechnęła się promiennie również do nich, a potem jak gdyby nigdy nic wróciła do swoich obowiązków.
______ - To Jade, córka szefa – odparł Rayan i odchrząknął cicho, niepewnie zerkając na przyjaciół, którzy przyglądali mu się w tej chwili takim wzrokiem, jakby był co najmniej z innej planety. – No, co? – zapytał, marszcząc czoło i rozkładając bezradnie ręce, przesunął wzrokiem od Dylana do Michaela.
______ - Ty złożyłeś jakieś śluby czystości, czy coś w ten deseń? – zapytał Mike, unosząc znacząco brwi. Palmer przewrócił oczami i westchnął ciężko, doskonale zdając sobie sprawę z tego, w jakim kierunku zmierza właśnie ta rozmowa.
______ - Stary, bo pomyślę, że masz jakieś problemy …. no wiesz…. – odezwał się Dylan, za wszelką cenę starając się powstrzymać wybuch śmiechu, gdy Ray posłał mu jedno z tych swoich morderczych spojrzeń, których miał w zanadrzu chyba całą kolekcję w zależności od okazji.
______ - Zamknij się, bo ci przywalę i dostaniesz taki prezent urodzinowy, który zapamiętasz do końca życia, jak będziesz musiał wydać połowę swoich oszczędności na nową, równiutką szczękę – warknął, a Mike na dźwięk tych słów parsknął niekontrolowanym śmiechem.
______ - A co z prezentem dla ciebie, Ray? – zagadnął i przekrzywiając zadziornie głowę, uśmiechnął się szeroko od ucha do ucha, kompletnie niezrażony mrożącym krew w żyłach błyszczącym spojrzeniem przyjaciela. – Masz pod nosem i nie zamierzasz odpakować?
______ - Nie zachowuj się jak mnich z Tybetu – prychnął rozbawiony Dylan.
______ - Zejdźcie ze mnie z łaski swojej, co? – fuknął poirytowany Rayan, wodząc wściekłym spojrzeniem od jednego do drugiego. – Przypominam wam, że nie mieszkam sam i nie będę spraszać kobiet do domu, a tym bardziej nie mam zamiaru znikać na całą noc, po to tylko by przerżnąć jakąś pannę – dodał, mrużąc gniewnie oczy.
______ - Ale nikt ci nie każe od razu iść po wszystkim w kimono – zaśmiał się Mike, jawnie się z nim drocząc, a kiedy Ray rzucił w niego ściereczką, wyszczerzył się jeszcze bardziej.
______ - Nie słyszałeś o szybkich numerkach w łazience, albo pracowniczej szatni? – wtrącił Dylan, sugestywnie poruszając brwiami i wpatrując się w kumpla roześmianymi jasnymi tęczówkami. – Jeśli chcesz, mogę ci dać kilka instrukcji, na przykład jak to robisz przy ścianie musisz… - zaczął z pełną powagą, obrazowo przy tym gestykulując, ale zanim zdążył się rozpędzić przy swoim wykładzie, Rayan natychmiast mu przerwał.
______ - Litości, Dylan! – jęknął bezradnie. – Ja wiem, że ty jesteś specem od szybkich akcji w dziwnych miejscach i w ekstremalnych pozycjach, ale obejdzie się bez przewodnika po Kamasutrze w twoim wykonaniu – dodał zmęczonym głosem. Widząc jednak obrażoną minę przyjaciela, a po chwili wystawiony w swoim kierunku środkowy palec, nie wytrzymał i parsknął głośnym śmiechem.
______ - Stary, my wiemy, że w twoim sercu jest miejsce tylko dla jednej przedstawicielki płci pięknej i sami jesteśmy w niej zakochani po uszy, ale twój bliski współlokator zacznie w końcu ostro się buntować i wtedy będzie kaszana – powiedział Mike, siląc się na poważny ton, choć jego oczy całe się śmiały.
______ - Pilnuj lepiej swojego współlokatora, bo ostatnimi czasy z pewnością czuje się bardziej samotny niż mój – odgryzł się Ray, a Dawson zmrużył oczy i wycelował w niego palec wskazujący.
______ - To było zagranie poniżej pasa – stwierdził, ale kumpel jedynie wzruszył obojętnie ramionami i uśmiechnął się przepraszająco. – A ty, czego rżysz, młotku? – zapytał zwracając się bezpośrednio do chichoczącego u jego boku Dylana, a kiedy ten zaczął się śmiać jeszcze głośniej, zdzielił go ostrzegawczo w ramię.
______ – Doceniam, że dbacie o moje waszym zdaniem, ubogie życie seksualne, ale poradzę sobie – powiedział ze śmiechem Ray i odruchowo przetarł suchą ściereczką główną ladę, ale zanim którykolwiek z nich zdążył się ponownie odezwać, ich uwagę zwróciły czyjeś podniesione głosy, przedzierające się przez hałas w lokalu i płynącą z głośników muzykę.
______ - Jasna d**a! – zaklął Dylan pod nosem i zacisnął zęby tak mocno, że na policzku pojawił mu się pulsujący dołeczek, ani na moment nie odrywając przy tym lodowatego spojrzenia od wysokiej, szczupłej szatynki, która właśnie urządzała burdę w drugim końcu sali, doskakując z pazurami do drugiej, zdecydowanie bardziej filigranowej niż ona, dziewczyny. – Zadzwonię później – rzucił do kumpli, po czym zsunął się z barowego stołka i pospiesznie przechodząc przez salę, przecisnął się przez grupkę gapiów. Zdecydowanie chwycił szatynkę w pasie i odciągnął ją na bok. – Co ty znów odpieprzasz, Nikki? – zagrzmiał, wwiercając się w jej przekrwione oczy płonącymi furią, niebieskimi tęczówkami.
______ - Robię co mi się podoba – fuknęła odważnie, wyszarpując szczupłe ramię z jego żelaznego uścisku. – Zabieraj łapska! – syknęła, mrużąc gniewnie bladoniebieskie oczy.
______ Dylan przymknął powieki i odetchnął głęboko starając się zapanować nad buzującą w nim wściekłością, a potem zupełnie nie zważając na jej protesty i niewybredną wiązankę, jaką rzucała pod jego adresem, chwycił ją za rękę, niemal siłą wyprowadzając z baru.
Ostatnio zmieniony przez Kenaya dnia 18:06:00 05-04-16, w całości zmieniany 5 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sobrev Prokonsul
Dołączył: 04 Kwi 2010 Posty: 3497 Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:23:52 30-01-16 Temat postu: |
|
|
Sprawiasz że mój zły dzień stał się piękniejszy. Dziękuje Kupiłaś mnie obsadą, swoim talentem i wszystkim innym czego zapomniałam wymienić.
Ostatnio zmieniony przez Sobrev dnia 21:25:35 30-01-16, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:26:27 30-01-16 Temat postu: |
|
|
Madziula melduję się na posterunku Wiesz, jak bardzo kocham chłopaków i jak bardzo cieszy mnie, że zdecydowałaś się z innymi podzielić tą historią, więc nie będę się powtarzać Mam nadzieję, wróć, jestem pewna, że czytelnicy pokochają Twoich ancymonków równie mocno jak ja i pokochałam, bo są absolutnie wyjątkowi i cudowni wszyscy razem i każdy z osobna ze swoją własną historią. Życzę Ci mnóstwa czytelników i jeszcze więcej weny, by udało się doprowadzić wszystko do końca :*
ps. Grafika cudowna w swej prostocie, opening - oczu nie można oderwać, wiesz? Lepszych klipów chyba wybrać nie mogłaś, ale co ja tam wiem, nieobiektywna przecież jestem |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:33:18 30-01-16 Temat postu: |
|
|
Dziękuję, dziewczyny, że jesteście!
Doma, jeśli naprawdę mogłam choć w minimalnym stopniu poprawić Ci humor tym swoim tworkiem, to mogę się tylko z tego powodu cieszyć Mam nadzieję, że sprostam wyzwaniu i się nie zawiedziesz
Agula, dziękuję za każde motywujące słowo i niepodważalną wiarę w moje możliwości :* :* :* Gdyby nie Twój entuzjazm pewnie długo jeszcze zastanawiałabym się nad wstawieniem tego tutaj, a co ważniejsze istnieje szansa, że historia chłopaków kurzyłaby się gdzieś na dnie szuflady, a z czasem została zapomniana :*
PS. Bardzo się cieszę Wydawało mi się, że w tym przypadku prostota się sprawdzi, a jeśli tak jest to super. A opening... haha... no cóż... oni już chyba tak mają, a jeszcze przecież w zanadrzu mam dłuższe video |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:39:59 30-01-16 Temat postu: |
|
|
Madziuś, nie ma innej opcji, a jeśli mam swój malutki udział w tym, że ta cudowna historia ujrzała światło dzienne, to mogę się tylko cieszyć I pamiętaj, że w żadnym razie nie pozwolę, by to się miało kurzyć na dnie jakiejś szuflady, a każdy kto tu zerknie, zakocha się w tej historii od pierwszej linijki i z całą pewnością długo jej nie zapomni :*
Sprawdziła się idealnie, ale zostaw po trzy sygnaturki w rządku - fajnie to wyglądało i tak inaczej niż wszędzie No chyba, że to się samo przesunęło, bo Dominika ma (za)duży avek który trochę rozciąga kolumnę po lewej. |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:44:25 30-01-16 Temat postu: |
|
|
Oczywiście, że masz i nie raz to powtarzałam :* Pamiętam i chyba musiałabym być głupia, żeby się Tobie narażać, więc w tej chwili to już nie ma opcji by ta historia zaginęła gdzieś w akcji Wszystko się okaże, ale obyś miała rację
Eee.... nie ruszałam sygnaturek, Aguś, i co najlepsze ja widzę po trzy sygnaturki w rządku, więc musiało się samo przesunąć |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:50:52 30-01-16 Temat postu: |
|
|
:* Haha... nie pisz tak, bo sobie zaraz ktoś pomyśli, że ja Cię terroryzuję albo coś Zresztą, czy ja naprawdę taka groźna jestem? Mam rację
Eee... to dziwne - za pierwszy razem jak tu weszłam, widziałam trzy w rządku a teraz widzę znowu, że Dylan wylądował piętro niżej i tak samo Nellie Ale może to z moją przeglądarką coś nie halo więc nie było tematu ;D |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:54:54 30-01-16 Temat postu: |
|
|
Spokojnie, AGA MNIE NIE TERRORYZUJE! I nie, nie jesteś straszna tylko bywasz powiedzmy ..... nieugięta w pewnych sprawach, ale to dobrze przynajmniej jeśli o mnie chodzi
Kurka... no ja cały czas widzę trzy w rządku, więc nie wiem o co chodzi albo przeglądarka, albo forum działa jak chce i jak mu się podoba |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:58:39 30-01-16 Temat postu: |
|
|
No to dokładnie tak jak Ty A jeśli dzięki mojej nieugiętości świat może obcować z takim cudem, jak to tutaj, to nie zamierzam się zmieniać
Raczej chyba moja przeglądarka
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 22:14:21 30-01-16, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:04:15 30-01-16 Temat postu: |
|
|
Bardzo mnie to cieszy, bo ja muszę mieć nad sobą bat, a Ty się świetnie w tej roli sprawdzasz, a chłopaki mają się do kogo zwrócić ze skargami, jak ich zacznę niechcący zaniedbywać
A któż to wie |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:15:53 30-01-16 Temat postu: |
|
|
Czyli wszyscy jesteśmy szczęśliwi, więc oby tak dalej
Teoretycznie - ja, ale to tylko teoria Dobra, dość tego spamu, bo to grzech śmiertelny zaśmiecać ten cudny wątek pogaduszkami o niczym ;D |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:43:59 30-01-16 Temat postu: |
|
|
A najbardziej te trzy łobuzy
Haha .... niech i tak będzie Ja nie mam nic przeciwko, ale żeby nie było, że sobie nabijamy posty |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:17:39 30-01-16 Temat postu: |
|
|
Tak? A ja samolubnie myślałam, że ja
Haha... No to jak nie masz nic przeciwko, to ja tym bardziej, tylko, żeby te nasze pogaduszki innych nie odstraszyły |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:43:41 30-01-16 Temat postu: |
|
|
Oni się dobrze ustawili
A niby czemu miałyby odstraszyć? Nie widzę powodu, a wręcz przeciwnie, można się przyłączyć do dyskusji |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|