|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:58:48 06-07-12 Temat postu: |
|
|
A może jednak
Ale off ;P |
|
Powrót do góry |
|
|
awangarda Motywator
Dołączył: 24 Sty 2012 Posty: 260 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z odległej galaktyki Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:28:45 06-07-12 Temat postu: |
|
|
Jak nie musi:? musi! Ma być spam! Dzięki, Madzia ;* |
|
Powrót do góry |
|
|
Aberracja Big Brat
Dołączył: 15 Lut 2010 Posty: 811 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:35:39 06-07-12 Temat postu: |
|
|
No to ja już nie wiem.
Co ja mam teraz biedna począć.
Jesteście okrutnie niezdecydowane.
Spam jest uroczy ♥ |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 7:53:20 07-07-12 Temat postu: |
|
|
No to ja pozostawiam tę kwestię Twojej woli i ochocie |
|
Powrót do góry |
|
|
madoka Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30701 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:45:28 09-07-12 Temat postu: |
|
|
Po stokroć wybaczcie, że melduję się dopiero teraz, ale przysłowiowa, siła wyższa Premierowy odcinek naprawdę mroczny - pełen niezidentyfikowanych do końca tajemnic, zagadek i złowrogiej atmosfery, w której żaden z bohaterów nie może być tak do końca bezpieczny. Zarówno Curtis, jak i Matt momentalnie podbili moje serce - sprawiając wrażenie, uwielbianych od zawsze przez kobiety, niegrzecznych chłopców, którzy nie boją się wyzwań i niebezpiecznych starć. Perfekcyjne opisy ich poczynań, zachowań, czy myśli sprawiają, że nie mam jakiegokolwiek problemu z wyobrażeniem ich sobie. Ba, śmiem znajdować się tuż obok nich i obserwować z zapartym tchem ich kolejne działania. Sama zaś współpraca obu panów satysfakcjonuje mnie na tyle bardzo, że z niecierpliwością wyczekuję kolejnego odcinka. Analizując przy tym dobitnie możliwość wytypowania Sheili na wtykę w szeregach agencji i wielbiąc jednocześnie doskonale wykreowaną postać, pyskatej i lekceważącej wszystko i wszystkich, Sary |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:11:17 09-07-12 Temat postu: |
|
|
Moniś, najważniejsze, że jesteś i że się podoba ^^ Oczywiście wiesz, że niczego nie zdradzę, żeby nie psuć zabawy, także będziesz musiała trochę się pomęczyć i pogłówkować raszem z naszmi agentami |
|
Powrót do góry |
|
|
awangarda Motywator
Dołączył: 24 Sty 2012 Posty: 260 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z odległej galaktyki Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:20:17 09-07-12 Temat postu: |
|
|
No tak Cieszymy się i dziękujemy! |
|
Powrót do góry |
|
|
Dull Generał
Dołączył: 14 Wrz 2010 Posty: 8468 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:50:25 10-07-12 Temat postu: |
|
|
Jestem i ja, chociaż z lekkim opóźnieniem
Odcinek był bardzo ciekawy i dobrze się go czytało. Wydawał się długi, a przeczytałam go w mig... Chcąc więcej oczywiście
Wasz styl pisania jest dla mnie, skromnego biologicznego umysłu wręcz powalający.
Curtis i Matt wywarli na mnie pozytywnie wrażenie. Już teraz wiem, że będą to ciekawi, często zaskakujący nas bohaterowie. W dodatku są bardzo przystojni i myślę, że nie stronią od kobiet, a raczej to one zapewne do nich lgną, więc raczej zafundujecie nam jakieś romanse :]
Z całego odcinka najbardziej podobał mi się dialog głównych bohaterów, zwłaszcza ze strony Curtis'a Podobały mi się te ironie, zdecydowanie...
A Sara wydaje się być w porządku, chociaż jest niezłą złośnicą, ale lubię takie bohaterki.
Czekam na więcej! |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:17:58 10-07-12 Temat postu: |
|
|
________Nie mógł już zasnąć do samego rana. Wiercił się na łóżku, przewracając się z boku na bok, szukając co chwilę nowej, wygodniejszej pozycji. To nie kwestia koszmaru, czy wyspania, lecz telefonu faceta, który dręczył go w myślach od dawna. Nie darzyli się sympatią, to było wiadome nie od dziś i może właśnie to nie dawało mu spokoju. Curtis Evans, podwójny agent, który puścił parę z ust i niezwykle ważna misja okazała się gigantyczną katastrofą – przynajmniej tak się o nim mówiło wśród pracowników. Jeśli tylko by zechciał, w biurze z pewnością bez trudu znalazłby kogoś, komu mógłby bezgranicznie zaufać. A jednak zadzwonił do człowieka, który z ogromną chęcią wydałaby go dla czystej satysfakcji. Dlaczego? Był aż tak zdesperowany, czy miał w tym swój plan, którego mu nie zdradził. Czy działał według prostej zasady „przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej”? A może chodziło o coś zupełnie innego? Przecież był nieprzewidywalny, a Graves już raz dał się złapać.
________Gdy dochodziła siódma wychodził z mieszkania, nie zjadłszy śniadania. Po drodze kupił gazetę i kawę na wynos, po czym udał się do stacji metra, które było jego ulubionym środkiem transportu i najlepszym źródłem krążących wiadomości. Podczas drogi szybko przejrzał gazetę w poszukiwaniu jakiejś szczególnej informacji, ale nie znalazł niczego. Błądził wzrokiem po papierze, doszukując się interesujących go haseł, mogących naprowadzić jakoś na sytuację Curtisa. Jednak w mediach nie poruszało się tego tematu, jakby zupełnie nie istniał. Było zbyt wcześnie, by te informacje ujrzały światło dzienne, co działało na korzyść zarówno ukrywającego się Curtisa, jak i Matta, który za wszelką cenę próbował rozpracować jego filozofię.
________Przechodząc przez bramę zabezpieczającą teren DEA, rutynowo przesunął kartę magnetyczną po czytniku i wpisał kod, po czym ruszył do swojej strefy, popijając aromatyczne cappuccino. Na wydziale, jak zwykle, panował gwar i zamieszanie – nieważne, która była godzina. Odwzajemniał sympatyczne powitania skromnym uśmiechem, zmierzając prosto do swojego niewielkiego biura. Wszedł do oszklonego pomieszczenia, rzucił gazetę na biurko i uruchomił komputer, biorąc ostatnie łyki kawy. Szybko sprawdził sytuację na zewnątrz jego pokoju, zastanawiając się od czego zacząć. Nawet nie spojrzał na stertę papierów przyniesionych wczoraj. Poprawił marynarkę klasycznego garnituru i zaczesał włosy, jakby wierzył, że w ten sposób więcej zdziała.
________– Cześć, Matty – powitała go rudowłosa kobieta. – Przyniosłam ci dokumenty, dotyczące tej nowej…
________– Dzięki – przerwał jej, uśmiechając się szczerze i sympatycznie. – Liam jest u siebie? – Wskazał kciukiem na zamknięte drzwi na końcu korytarza, marszcząc nieco brwi. Kobieta kiwnęła głową i odwzajemniła uśmiech, nie mogąc przeciwstawić się czarowi, który towarzyszył Gravesowi. Ten skinął i ruszył w tamtą stronę.
________Liam Quinn był szefem całego tego majdanu już wtedy, gdy Matt trafił do biura jako świeżo upieczony agent federalny, czyli co najmniej od sześciu lat. Niewiele mówił o sobie, ale zawsze trzymał rękę na pulsie. Był surowym, stanowczym i wymagającym szefem, a najbardziej, oprócz głupich wymówek, nie tolerował wściubiania nosa w nie swoje sprawy. Matthew zdawał sobie sprawę, że pewnie nie dowie się od niego niczego konkretnego, ale nic nie tracił próbując. Zapukał do drzwi i wszedł do gabinetu nie czekając na odpowiedź. Wysoki mężczyzna z dłuższymi, ciemnymi, miejscami przyprószonymi już siwizną, zmierzwionymi włosami stał przy oknie i rozmawiał przez telefon, ale zamaszystym ruchem ręki nakazał mu wejść, więc zamknął za sobą drzwi i usiadł na krześle przed biurkiem. W końcu, gdy skończył rozmowę i usadowił się przed nim, Matt wyprostował się.
________– Masz coś dla mnie? – spytał Quinn, drapiąc się po kilkudniowym zaroście.
________– Chciałem się dowiedzieć jak wygląda sprawa Curtisa.
________Liam podniósł na niego swoje zmęczone oczy i skrzywił się.
________– Curtisa? – powtórzył głupio.
________– Uhm – mruknął, potwierdzając kiwnięciem głowy. Quinn zamyślił się, po czym spojrzał na Matta badawczo. Był nieco zaskoczony pytaniem i choć próbował się zamaskować, Graves i tak dostrzegł różnice pojawiające się w jego wyrazie twarzy. Gdy szef spuścił wzrok i zaczął porządkować papiery, zmrużył lekko oczy.
________– Jak wygląda? Beznadziejnie. Szukamy go, na razie bezskutecznie.
________Matt otworzył usta by coś powiedzieć, ale Liam spojrzał na niego i uciszył go ruchem dłoni.
________– To nie jest twoja sprawa. – Splótł ręce i położył je na biurku, nachylając się w jego stronę. – To nawet nie twój przydział.
________Graves spiął usta i spuścił wzrok, czując na sobie ciekawskie spojrzenie szefa. Nie miał jednak zamiaru się z niczego tłumaczyć, więc posłał mu swój zbywający uśmiech i wstał.
________– Zajmij się czymś pożytecznym.
________– Jasne – odpowiedział i opuścił gabinet, nie odwracając się już za siebie.
________Zamiast skręcić do swojego gabinetu, zbiegł po schodach na półpiętro i skierował się do windy. Ledwo zdążył, ale gdy już wcisnął się pomiędzy swoich kolegów z pracy, oparł się bokiem o ścianę i czekał aż dojedzie na następne piętro. Wszedł do wielkiego pomieszczenia pełnego szafek. Zawsze miał niezbędne akta przygotowane na biurku, więc nie wiedział od czego zacząć. Zatrzymał się między ścianami pełnymi szuflad i zmierzył je wzrokiem od góry do dołu, po czym rozłożył ręce i mruknął sam do siebie:
________– Świetnie.
________Po kilku minutach, gdy oswoił się z nadmiarem dokumentów, zabrał się do szukania szafki oznaczonej literą „E”. Nie pocieszył go widok swojego znaleziska, ponieważ było znacznie większe niż się tego spodziewał. Grymasząc pod nosem zabrał się do szukania właściwej teczki.
________– Pomóc ci w czymś? – spytał ciemnoskóry mężczyzna, kierujący się do wyjścia. – Czego konkretnie szukasz?
________Matt podniósł na niego swoje duże jasne oczy i zajęknął się. Szybko zamknął szafkę i wzruszył ramionami.
________– Właściwie to w niczym. Już wychodzę.
________Gdy kolega opuścił pomieszczenie, Matt ponownie spojrzał na szafkę i wymierzył jej nienawistne spojrzenie, po czym otwarł ją z powrotem i od początku zaczął przeglądać nazwiska. Nie chciał, żeby ktokolwiek zauważył, że węszy w sprawie Evansa. Nie tylko dlatego, że błyskawicznie doszłoby to do szefa, który i tak jest wobec niego podejrzliwy, ale sam zainteresowany mógł się zorientować, a przecież nie o to chodziło.
________Po godzinie syzyfowej pracy, opierał się plecami o ścianę i lustrował wzrokiem pomieszczenie. Nie znalazł tego, czego szukał, a nie miał innego pomysłu na sprawdzenie Curtisa. W końcu zawrócił do windy i ruszył z powrotem na górę. Jeżeli w tym magazynie nie ma tych papierów, to znaczy, że muszą leżeć u kogoś na biurku. Mniej więcej kojarzył faceta, który zajmował się wcześniej tą sprawą, ale nie wiedział, jak wyciągnąć od niego pożądane informacje. Frank, tak bodajże miał na imię ten gość, był stanowczym facetem, który od lat zajmował się takimi sprawami. Na pewno nie puściłby pary z ust, więc trzeba było obrać jakiś plan, albo zdać się na intuicję. Wyszedł na swoje piętro i powoli ruszył schodami na półpiętro.
________– Anabell – powiedział, łapiąc za nadgarstek przechodzącą rudowłosą dziewczynę, która rano przyniosła mu dokumenty. Ta uśmiechnęła się uroczo i uniosła brwi. – Nie wiesz, gdzie jest Franky?
________– Wiem. – Zatrzepotała rzęsami. – Jest na urlopie.
________– Na urlopie? – powtórzył za nią, marszcząc brwi, ale po chwili otworzył usta i się zamyślił.
________– Ta nowa wzięła jego sprawy. – Odwróciła się i wskazała długonogą, seksowną brunetkę, stojącą przy dystrybutorze wody na niebotycznie wysokich obcasach. – Podobno nie jest święta – mówiła dziewczyna, obrzucając pogardliwym spojrzeniem nową współpracowniczkę. Matt również przeniósł wzrok w jej stronę, przypatrując się uważnie jej poczynaniom, jakby była jakimś podejrzanym, z którego nie wolno spuszczać oka. – Złośliwi mówią, że uwiodła swojego przełożonego, zaciągnęła go przed ołtarz, a potem bez mrugnięcia okiem doprawiła mu rogi dopóki nie przyłapał jej na gorącym uczynku – dodała z niesmakiem. – Dlatego wyleciała z CIA i trafiła do nas. Nie znoszę takich podrzutków – zakończyła, wlepiając swoje zielone tęczówki w twarz Gravesa.
________Matt zerknął na nią przelotnie i uśmiechnął się lekko, po czym wrócił spojrzeniem do brunetki. Wokół niej stało kilku agentów z pustymi kubkami, jakby za wszelką cenę chcieli jej pomóc nalać wody. Brakowało im jeszcze wywieszonych języków i obślinionych kołnierzyków. Graves na samą myśl skrzywił się.
________– I jeszcze jedno. Isabell – wyrwała go z zamyślenia rudowłosa. Matt przeniósł na nią wzrok i spoważniał.
________– Słucham?
________– Mam na imię Isabell, nie Anabell. – Posłała mu zdawkowy uśmiech i odeszła, a Matt włożył ręce do kieszeni i odprowadził ją wzrokiem po czym przeniósł spojrzenie na nową koleżankę z pracy. Gdy opuściła napalonych facetów i zniknęła w swoim niewielkim pomieszczeniu, postanowił zabrać się do roboty. Pewnym siebie krokiem ruszył. Zapukał dwukrotnie, ale nie czekał na odpowiedź tylko bezczelnie wszedł do środka. Dziewczyna spojrzała na niego i uśmiechnęła się sympatycznie, a to był dobry znak. Matt przez chwilę zawahał się zaskoczony niebagatelną urodą kobiety, ale szybko się zreflektował i wyciągnął dłoń.
________– Matt Graves.
________– Sheila Roberts. Bardzo mi miło. Czy my się czasem nie znamy? – Przyglądała mu się uważnie, a Matt rozchylił usta, zastanawiając się nad tym.
________– Na pewno bym zapamiętał.
________– W takim razie, w czym mogę ci pomóc, Matt?
________Mężczyzna szybko rozejrzał się po gabinecie i utkwił wzrok na biurku, na którym znajdowały się dwie teczki. Jedna z nich na pewno była podpisana nazwiskiem Curtisa. Spojrzał znów na dziewczynę.
________– Masz ochotę na kawę?
________Sheila spojrzała na niego i uniosła jedną brew, ale w tym momencie drzwi ponownie otworzyły się, a w nich stanął Liam. Zmierzył wzrokiem Gravesa i zwrócił się do dziewczyny.
________– Przyjdź do mnie do gabinetu. Pokażę ci coś.
________Posłał Mattowi podejrzliwe spojrzenie i wyszedł, oglądając się jeszcze na nich przez szybę.
________– Może innym razem – odpowiedziała, otwierając szerzej drzwi.
________Matt rzucił jeszcze wzrokiem na dokumenty i wyszedł na korytarz. Oparł się o barierkę i pomyślał, że los mu sprzyja, dopóki nie zauważył kątem oka, że kobieta zamyka pokój na klucz i odchodzi w stronę królestwa QueenBee*, jak niektórzy złośliwie mówili o Liamie. Nikt nie miał pojęcia skąd wzięło się to przezwisko, ale wszyscy uważali, że znakomicie pasowało. W DEA zawsze przecież było gwarno jak w ulu, a Liam chcąc nie chcąc, był jego szefem.
________Matt odwrócił się w stronę drzwi i splótł ręce na piersiach, zdając sobie sprawę, że zdobycie dokumentów związanych z Curtisem i operacją, w której brał udział nie będzie tak łatwe, jak początkowo zakładał.
________Telefon do Gravesa był chyba najgłupszą rzeczą, jaką zrobił w życiu. Teraz, kiedy w końcu przespał się kilka godzin, ten pomysł nie wydawał mu się już tak dobry jak wcześniej. A może był po prostu zły na siebie, że musiał zniżyć się do tego, by prosić go o pomoc? On, jeden z najlepszych agentów, który zawsze sam był sobie sterem i okrętem i zawsze niczym kot lądował na cztery łapy, teraz musiał się kajać przed tym elegancikiem, któremu zawsze wydawało się, że skoro jest agentem federalnym, to ma cały świat u stóp.
________Przetarł twarz dłońmi, poruszył się niepewnie i skrzywił nieco, czując ból w całych plecach. Spanie na kanapie na dłuższą metę nie sprawdzało się, ale przecież był dżentelmenem i nie mógł pozwolić kobiecie spać w tak niewygodnych warunkach, prawda?
________Rozejrzał się po obskurnym motelowym pokoju i skoczył na równe nogi, uświadamiając sobie, że księżniczki nie ma tam, gdzie być powinna. Łóżko, w którym powinna się wylegiwać było puste i zaścielone. Zupełnie jakby nikt w nim nie spał.
________– Sara? – zawołał zachrypniętym głosem, sięgając po pistolet, który miał pod poduszką. – Zabiję ją kiedyś… – mruknął do siebie i naciągnąwszy na ramiona starą, skórzaną kurtkę, ruszył do wyjścia. Kiedy otworzył drzwi, oślepiło go ostre słońce. Przysłonił zmęczone oczy dłonią i bez trudu dostrzegł jej sylwetkę po drugiej stronie ulicy. Rozmawiała sobie w najlepsze z jakąś staruszką. – Uduszę, poćwiartuję, a potem powieszę – mamrotał pod nosem, idąc w jej stronę. – Kochanie – zaczął, obejmując ją ramieniem i dyskretnie przygarniając do siebie tak, by dać jej znać, że powinna natychmiast pożegnać się ze swoją nową przyjaciółką i wrócić do pokoju. Blondynka łypnęła na niego gniewnie i wróciła do rozmowy ze staruszką. – Powinniśmy już się zbierać, nie sądzisz? – zapytał, siląc się na łagodny ton.
________– Daj spokój, koteczku – zaświergoliła słodko. Curtis przewrócił teatralnie oczami, zaciskając nerwowo szczęki. – Godzina w tą czy w tamtą nie zrobi nam chyba różnicy, prawda?
________– Idziemy! – warknął i nie mając ochoty dłużej odstawiać tej szopki, chwycił ją za nadgarstek i pociągnął za sobą. – Co ty odpierdalasz? – zapytał, kiedy stali już przed drzwiami do swojego pokoju, szarpnąwszy ją tak, że znalazła się przed nim. – Ile razy mówiłem, że nie możemy rzucać się w oczy?!
________– Więc zachowuj się – powiedziała, uśmiechając się ironicznie. – Pani Rosenbaum ciągle nam się przygląda.
________Curtis zerknął w stronę staruszki, która oszołomiona stała po drugiej stronie ulicy, przyglądając im się badawczym wzrokiem zza grubych szkieł swoich okrągłych okularów. Westchnął ciężko, wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu, pomachał jej słodko, a potem zachłannie wpił się w usta Sary, bezceremonialnie obłapiając ją przy tym za pośladki.
________– Teraz chyba nie będzie miała wątpliwości, że się kochamy – mruknął, uśmiechając się cwano na widok oszołomionej miny blondynki. – Zbieraj się – polecił, otwierając przed nią drzwi pokoju. – Musimy jechać.
________– Dokąd my właściwie jedziemy, co? – zapytała, jakby tego pocałunku w ogóle nie było, zmierzając w stronę łazienki. Nie chciała się przyznać sama przed sobą, że coś do niego czuje. Nie po tym, jak ją odtrącił.
________– Jeszcze nie wiem – odparł zgodnie z prawdą, pakując ich rzeczy do sportowej torby. Nie był pewien, czy po raz drugi odważy się zadzwonić do Matta, bo coraz mniej podobał mu się pomysł współpracowania akurat z nim, więc póki co najrozsądniejszym wyjściem było po prostu być w ciągłym ruchu i nigdzie nie zatrzymywać się na dłużej niż to było konieczne. Jednak z drugiej strony… Mógł go nie lubić i wiele mu zarzucić, ale nigdy w życiu nie posądziłby go o układy z kartelami narkotykowymi, ani z jakimikolwiek innymi grupami przestępczymi. On po prostu z natury był dobry i twardo trzymał się swoich zasad, niejednokrotnie nieco już przestarzałych. Cholerny, święty Matty. Był jego zupełnym przeciwieństwem i może to właśnie była jedna z przyczyn ich wzajemnej antypatii.
________– Długo będziemy jeździć tak bez celu? – spytała Sara, wychodząc z łazienki z podręczną kosmetyczką. Curtis wzruszył ramionami. – A jak nas złapią?
________– Skąd nagle wzięło ci się tyle pytań? – warknął poirytowany. Oprócz „koteczków, pieseczków, misiaczków” i innych słodkości nienawidził też wścibstwa, a jej pytania właśnie takowym trąciły. Chociaż może gdyby znał na nie odpowiedź wcale nie denerwowałyby go tak bardzo. – Idź do samochodu – polecił. – Ja idę nas wymeldować. Tylko nie rozmawiaj z nikim po drodze, okey?
_____________
*) Queen bee - królowa pszczół
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 20:26:02 11-07-12, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Dull Generał
Dołączył: 14 Wrz 2010 Posty: 8468 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:00:29 10-07-12 Temat postu: |
|
|
Cały odcinek pośrednio lub bezpośrednio kręcił się wokół Curtisa, który chcąc nie chcą przypomina mi Collina, więc już go kocham :]
Matt ma teraz niezły orzech do zgryzienia. Zdobycie dokumentów dotyczących Evansa, nie będzie takie łatwe. Domyślam się jednak, że prędzej, czy później dopnie swego
Poznaliśmy postać Liama. Podoba mi się takie wcielenie Patricka, którego wręcz uwielbiam. Rozbawiło mnie przezwisko QueenBee
Poznaliśmy też Sheilę, która póki co nie ma zbyt dobrej opinii, ale jej postać jest cholerni* interesująca. Ciekawa jestem, czy to, co usłyszał o niej Matt to prawda, czy zwykła plotka.
A Curtis i Sara cały czas nie szczędzą sobie złośliwości. Są przy tym bardzo zabawni Ona dosłownie doprowadza go do szału. Jakoś łatwo jest mi wyobrazić sobie Bell w roli irytującej laski
Czekam na next |
|
Powrót do góry |
|
|
Aberracja Big Brat
Dołączył: 15 Lut 2010 Posty: 811 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:38:26 10-07-12 Temat postu: |
|
|
STANDARDZIK: Kopiuj + wklej
Cytat: | W końcu zawrócił do windy i ruszył w powrotem na górę. Jeżeli w tym magazynie nie ma tych papierów, to znaczy, że muszą być leżeć u kogoś na biurku. |
- Chyba coś tu jest nie tak
Przeczytane ;D
W dodatku nadal tu jestem!
Jakiś cud! Nie ześwirowałam i wydaje mi się, że w dalszym ciągu kumam co napisałyście
Nie pozbędziecie się mnie ;D Podobno to nie dla mnie, ale muszę przyznać, że podoba mi się coraz bardziej.
Aż nie mogę się doczekać co dalej - i tu liczę na specjalne względy oczywko.
Matt węszy, ale jakoś w tym epizodzie mu nie wyszło. Może w następnych mu się poszczęści - sama chętnie dowiedziałabym się paru rzeczy.
Sara i Curtis są cudowni ♥ no, przynajmniej ON!
Niby nic wielkiego, ale jednak coś się dzieje, wszystko idzie do przodu ;D
I jak tu nie czytać tego cuda?!
MUSZĘ, a nawet chcę!
Pozdrawiam:
Wasza Magdusia! |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:15:06 11-07-12 Temat postu: |
|
|
....dubel:P
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 18:21:19 11-07-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:15:24 11-07-12 Temat postu: |
|
|
Justyś, Liam zyska z czasem jeszcze jedno przezwisko A tak przy okazji - Patrick jakoś tak od samego początku pasował mi tu na szefa, więc cieszę się, że i Tobie to jego wcielenie przypadło go gustu A co do Curta i Colina - na pewno mają jakieś cechy wspólne, a wszystko przez Iana, bo trudno byłoby mi z bohatera "granego" przez niego zrobić jakąś ciamajdę i niedorajdę, także mam nadzieję, że te przypadkowe podobieństwa między tymi postaciami nie będą Ci jakoś szczególnie przeszkadzać
Oj, Madziu, Madziu - z tym "w powrotem" trafiłaś, ale to drugie "być leżeć" poprawiłam już wczoraj ;P Cieszę się, że nadal tu jesteś, ale co do względów, to nie wiem, bo ciągle coś poprawiamy, a jak widać na załączonym obrazku i tak nie wszystko udaje nam się wyłapać ;D
I jak już musisz kopiować, to raz na jakiś czas mogłabyś stąd skopiwać tam ;P Nie chcę być cały czas jakimś drugim sortem!
Dzięki, że jesteście ;*
W piątek zapraszamy na kolejną "dawkę" agentów |
|
Powrót do góry |
|
|
Santiago Idol
Dołączył: 08 Wrz 2010 Posty: 1895 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 18:21:26 11-07-12 Temat postu: |
|
|
Przepraszam, że tak późno, ale wczoraj przeczytałem, czekając dosyć sporo czasu na otwarcie strony, a komentarza już nie mogłem dodać... Do diabła z tym internetem ;/ Tak więc dopiero dziś dodam komentarz
Róbcie więcej rzeczy razem, bo to Wam wychodzi Po prostu F E N O M E N A L N I E !!! Coś ze mną nie tak, skoro piszę to już po dwóch odcinkach Po prostu nic innego nie mogę napisać Każdy szczegół opracowany, a na dodatek wszelkie postaci mają "to coś". Odmienny charakter, styl, zachowanie - a to wszystko jest wyodrębnione. U Was każda postać może chyba liczyć na odrobinę pieszczoty
Ale zagalopowałem się Odcinek oczywiście idealny. Tak jak za pierwszym razem - wydawał mi się przerażająco długi, ale po przeczytaniu, byłem trochę zły, że odcinek taki krótki(doszukałem się wady?)
Matt zyskuje moje uznanie. Błyskotliwy, uroczy i przystojny facet musi zadziałać na piękną, seksowną Sheilę Ich duet, nie kryję, bardzo by mi się spodobał... A Isabel jest taka... nieśmiała. Najwyraźniej podkochuje się w agencie
Zaś Curtisa też lubię A Sarę coraz bardziej Ich duet, przekomarzanki i pocałunek... Ojej... Jak Wy to robicie?!
Pozdrawiam i czekam do piątku, na kolejny odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:34:34 11-07-12 Temat postu: |
|
|
Miłoszu, dziękujemy bardzo! Mam nadzieję, że kolejne odcinki Cię nie rozczarują, a wręcz przeciwnie - jeszcze bardziej wciagną w tę historię
A co do "róbcie więcej rzeczy razem" - zdradzę, że właśnie zaczęłyśmy pracę nad kolejną częścią tej historii, a głowie pojawił nam się pomysł na pokerową tryglogię Oby tylko starczyło nam weny i pomysłów, a Wam sił i cierpliwości do czytania tych naszych historii |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|