|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
madoka Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30701 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:32:49 02-09-12 Temat postu: |
|
|
Jakże mogłabym zrezygnować, czując taaaaki potencjał już po pierwszym odcinku?? Całą winę za to gigantyczne spóźnienie możecie jednak śmiało zwalić na moje cholerne rozleniwienie w ostatnim czasie A nawiązując jeszcze do opowiadania, nie wiedzieć czemu poczułam swego rodzaju sympatię - o ile można to tak w ogóle nazwać - do byłej żony Liama. Zastanawia mnie zatem, czy zagrzeje tutaj miejsce na dłużej, czy to tylko taki mały epizodzik Natomiast na resztę odpowiedzi w sprawie przemilczanych przez Was kwestii, czekam z niesłychaną niecierpliwością! |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:37:38 02-09-12 Temat postu: |
|
|
Żona Liama... hmm... póki co to raczej epizodzik, ale kto wie co będzie później Nie spodziewałam się jednak, że zyska czyjąkolwiek sympatię, że w ogóle ktoś zwróci na nią uwagę ;D |
|
Powrót do góry |
|
|
madoka Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30701 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:50:01 02-09-12 Temat postu: |
|
|
Haha, wiedziałam, że za często zwracam uwagę tam, gdzie nie powinnam Ale któż wie, co w niej drzemie. A nuż jest jakąś tajną agentką i skrywa przed byłym mężem tzw: "drugie życie", o którym ten nie ma bladego pojęcia |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:22:24 02-09-12 Temat postu: |
|
|
Ale to bardzo dobrze, że kierujesz swoją uwagę w miejsca o których inni nawet nie pomyślą - zwłaszcza w tej historii. W końcu diabeł tkwi w szczegółach I kto wie, może w kolejnej części okaże się że (była) żona Liama faktycznie wiedzie jakieś podwójne życie? ;D |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:22:10 04-09-12 Temat postu: |
|
|
________Stanął przed drzwiami do swojego mieszkania i wyciągnął z kieszeni klucze. Westchnął ciężko, słysząc dochodzące ze środka dźwięki. Zaklął w duchu i zacisnął szczęki. Curtis miał opuścić jego mieszkanie, ale pewnie wciąż nic nie robił sobie z cudzych poleceń. Nigdy nie był w tym dobry.
________Chwycił za klamkę i zmęczonym krokiem wszedł do środka. Sara podniosła na niego wzrok i zamarła, trzymając w ręku jeden z talerzy, które nakrywała do stołu, a pomagający jej Curtis nawet na niego nie spojrzał.
________– Masz problemy ze słuchem? – spytał ironicznie Matt i puścił drzwi, które zamknęły się z trzaskiem.
________– O, Matty, mówiłeś coś? – Curtis uśmiechnął się szelmowsko, przewieszając sobie ścierkę przez ramię. – Mam nadzieję, że jesteś głodny.
________– Nie bardzo – odpowiedział poważnym tonem, zbliżając się do stołu. Oparł ręce na biodrach i zmarszczył brwi, oczekując wyjaśnienia dotyczącego jego wciąż trwającego pobytu.
________Curtis stanął tuż przed nim i małpując jego pozę, przybrał równie poważną minę.
________– Chyba nie sądziłeś, że wyniosę się bez pożegnania? – powiedział w końcu z nutą uszczypliwości w głosie. – Powinieneś się rozchmurzyć. Przeżyłeś kolejny dzień, za oknem świeci słońce, a poza tym masz pomiętą koszulę, więc domyślam się, że miło spędziłeś czas.
________– A ty – ruchem ręki wskazał na ścierkę – bardzo pracowicie.
________Uniósł brwi i posłał mu wymuszony uśmiech. Jednym szarpnięciem rozplątał krawat, zdjął marynarkę i rzucił wszystko na oparcie kanapy. Nie miał ochoty wszczynać kolejnej awantury z Evansem. Marzył jedynie o zimnym prysznicu i długim odpoczynku.
________– Mógłbyś to docenić – bąknął Curtis z obrażoną miną, ale gdy napotkał na swej drodze ganiący wzrok Sary, od razu zamilkł. Wiedział, że jedno słowo za dużo, a Graves bez mrugnięcia okiem albo wystawi go za drzwi, albo, co było o wiele bardziej prawdopodobne, użyje broni służbowej i będzie to zbrodnia w afekcie.
________– Dorośli faceci – mruknęła Sara pod nosem, ale na tyle głośno, by obaj ją usłyszeli – a zachowują się jak dzieci.
________Matthew wzruszył ramionami, odpinając koszulę. Zastygł w bezruchu, zdawszy sobie sprawę, że prócz ich trójki w mieszkaniu jest ktoś jeszcze. Ktoś, kto mu się od kilkunastu sekund przyglądał. Przeniósł wzrok w stronę sypialni i momentalnie zbladł, jakby zobaczył ducha.
________– To chyba jakieś żarty.
________– Matty, nie przywitasz się? – zagadnęła stojąca w drzwiach kobieta, szeroko rozkładając ramiona, jakby oczekiwała, że Matthew rzuci się jej na szyję.
________– Ciocia Elle – mruknął, wysilając się na uśmiech. – Co tu robisz?
________Kobieta zmarszczyła brwi i przybrała bojową minę, wspierając dłonie na obfitych kształtów biodrach.
________– Tylko tyle masz mi do powiedzenia? – spytała, spoglądając na niego karcąco. – To skandal, żeby obcy ludzie przyjmowali mnie cieplej niż rodzony siostrzeniec.
________Curtis zachichotał pod nosem.
________– Musi mu ciocia wybaczyć – powiedział, podchodząc do kobiety i czułym gestem obejmując ją ramieniem. – Matty miał chyba dzisiaj zły dzień.
________– Nie dotykaj jej, Curtis – warknął, po czym spojrzał na niego litościwie. – I nie mów do niej tak.
________Przeniósł wzrok na Elle, wziął głęboki wdech, a wyraz jego twarzy zmienił się – złagodniał, jakby stał się aktorem, który miał właśnie wejść na scenę. Podszedł do kobiety i objął ją czule. Korzystając z okazji walnął Evansa w bok, posyłając mu ostrzegawcze spojrzenie.
________– Cieszę się, że cię widzę – skłamał i wyszczerzył się czarująco.
________– Zmizerniałeś – stwierdziła kobieta, ujmując jego twarz w swoje dłonie i przyglądając mu się badawczo. – Nie przepracowujesz się? Na pewno tak, a do tego jeszcze, jak zwykle przejmujesz się kłopotami innych – dodała, przenosząc wzrok na Curtisa i Sarę, która właśnie skończyła nakrywać do stołu. – To straszne, że spalił się ich nowiutki dom – mówiła przejęta. Nie do wiary, że w jednej chwili można stracić wszystko. Bardzo miło z twojej strony, że przygarnąłeś ich do siebie. To ważne, żeby mieć przy sobie przyjaciół w tak trudnym momencie. Jestem pewna, że gdy w końcu doczekają się syna, nazwą go twoim imieniem – zakończyła, gładząc czule jego policzek.
________– Oby nie – odpowiedział, wciąż szeroko się uśmiechając. Szarmanckim gestem poprosił Elle do stołu, po czym przetarł twarz dłońmi i jęknął niemalże bezgłośnie. Ucieszyła go myśl, że przynajmniej Lexy nie wydzwania do niego obrażona.
________Wyciągnął z dolnej szafki butelkę wina i podszedł do stołu. Nie zwrócił uwagi, na to, że jego ciotka szybko wdała się w emocjonującą rozmowę z Curtisem i Sarą. Przez moment zdawał się jakby w ogóle tego nie dostrzegać. Całą swoją uwagę skierował na otwieranie trzyletniego langwedockiego Chateau.
________Udawanie przed samym sobą, że obecność Curtisa nie robi na nim większego wrażenia, szło mu całkiem nieźle, chociaż, chcąc nie chcąc, w końcu musiał spojrzeć prawdzie w oczy. Mieszkał pod jego dachem i cwaniaczył na każdym kroku, nie mając żadnych wyrzutów. Ale nie było się czemu dziwić. Zawsze był bezczelny, ale przy tym też niezwykle inteligentny i sprytny, a osiąganie celu przychodziło mu z dziecinną łatwością. Jeśli założył, że pobyt tutaj jest środkiem do celu, nie było mowy o porażce. Matt mógł go skutecznie wyrzucić, ale nawet sam nie był pewien, czy to właśnie chce zrobić. Potrzebował odpowiedzi na pytania, których było coraz więcej. Czuł się bezsilny wobec tego.
________Wyciągnął korek i odrzucił go niedbale na bok, po czym napełnił paniom kieliszki. Umyślnie zapominając o Curtisie, wziął swoje szkło i skierował się na balkon.
________Liam odwiózł Sheilę do domu, a sam wrócił do biura. Przez jakąś godzinę ślęczał jeszcze nad dokumentami, próbując powiązać koniec z końcem, aż w końcu zebrał je wszystkie i udał się wprost na parking, a stamtąd do zakładu medycyny sądowej. Zjechał na najniższy poziom. Jeszcze zanim drzwi windy otworzyły się, w jego nozdrza wdarł się nieprzyjemny zapach formaliny. Zupełnie niewzruszony, wysiadł z windy, minął wielką salę, w której ktoś z zapałem czyścił metalowe stoły po dokonanych na nich sekcjach zwłok i skierował się wprost do znajdującego się tuż obok gabinetu. Zapukał dwa razy i nie czekając na jakikolwiek odzew, wszedł do środka.
________– Dlaczego nigdy nie czekasz, aż powiem „proszę”? – spytała dziewczyna, siedząca przy biurku, tyłem do wejścia, nawet nie odwracając się, by zobaczyć kto to.
________– Bo wątpię, żeby ktokolwiek chciał ci tu towarzyszyć z własnej, nieprzymuszonej woli – odparł Liam, zamykając za sobą drzwi. – To niezbyt przyjemne miejsce nawet na przygodny seks, nie mówiąc już o romantycznych randkach – dokończył, gdy dziewczyna obróciła się w jego stronę na obrotowym krześle i spojrzała na niego wymownie spod kruczoczarnych, gęstych rzęs.
________– Miejsce jak każde inne – powiedziała, wzruszając ramionami i uśmiechnęła się lekko. – Domyślam się, że nie przyszedłeś ani na przygodny seks, ani tym bardziej na romantyczną randkę.
________Liam uśmiechnął się, wpatrując się w jej dziecięcą twarz. Wysoko zawiązany na czubku głowy kucyk i gęsta, asymetryczna grzywka, opadająca na czoło, dodawały jej dziewczęcego uroku i gdyby nie oczy, obrysowane mocno czarną kredką, wyglądałaby całkiem niewinnie. Doktor Śmierć, tak była nazywana przez swoich współpracowników i nie tylko dlatego, że z jasną karnacją, kruczoczarnymi włosami i gotyckim, mrocznym makijażem wyglądała jak kostucha we własnej osobie, ale dlatego, że potrafiła znaleźć prawdziwą przyczynę zgonu w przypadkach, gdzie wydawało się to zupełnie niemożliwe.
________– I tak byś się ze mną nie umówiła – powiedział, zajmując miejsce na wolnym krześle naprzeciwko niej.
________– Skąd ta pewność? – zagadnęła pochylając się w jego stronę i wpatrując się w niego swoimi wielkimi, zielonymi oczami.
________– Bo nie jestem nieboszczykiem i póki co nie wiesz, co kryje moje wnętrze.
________Dziewczyna roześmiała się w głos i odchyliła wygodnie na oparcie.
________– Topielec? – spytała, wzrokiem wskazując teczkę, którą Liam trzymał w dłoniach.
________– Myślisz, że to może być ona? – odpowiedział pytaniem, podając kobiecie zdjęcie Sary.
________– Ładna – odparła, wpatrując się w fotografię. – Ale ja nie jestem specem od zgadywania jak oni wszyscy wyglądali zanim spotkali na swojej drodze śmierć – dodała, oddając Quinnowi zdjęcie. – Tym zajmuje się Tim.
________– A co ci mówi twoja intuicja? – Liam nie dawał za wygraną. Wiedział, że Jenny ma szósty zmysł do takich spraw i ufał temu zmysłowi w stu procentach.
________Kobieta ponownie chwyciła zdjęcie i przyjrzała się mu uważnie, a następie wstukała coś w komputer i po chwili na monitorze pojawiły się zdjęcia topielca.
________– To jest możliwe – stwierdziła Jenny, analizując dane wprowadzone do komputera z tym, co zobaczyła na zdjęciu. – Ale coś mi mówi – dodała, wskazując na zdjęcie blondynki, które przyniósł Liam – że gdy ściągniesz jej kartę dentystyczną, okaże się, że to jednak nie ona.
________– Jeśli pobierzemy materiał genetyczny z ciała jej ojca…
________– Ustalę, czy faktycznie była jego córką, ale wiesz jak to jest z ojcami. Mogła całe życie uważać go za tatusia, nie mając pojęcia, że mamusia dawno temu zrobiła skok w bok, który okazał się brzemienny w skutkach.
________– Nie bądź taką pesymistką – powiedział Liam, siląc się na uśmiech. Jenny jednak puściła tę uwagę mimo uszu.
________– Dlaczego nie dostaliśmy jeszcze karty dentystycznej tej kobiety? – spytała, przenosząc wzrok na monitor komputera. – To trochę dziwne, nie sądzisz? Wygląda tak, jakby jej dokumentacja medyczna nie istniała, więc albo jest jakąś zagraniczną turystką, która znalazła się w nieodpowiednim miejscu i czasie, albo…
________– Albo była kimś na tyle ważnym, że jej wszystkie dane są utajnione – Liam zamyślił się na chwilę, po czym wstał z krzesła, ujął twarz kobiety w swoje dłonie i wycisnął na jej ustach pocałunek. – Jesteś wielka, Jen – powiedział, uśmiechając się promiennie. – Romantyczną kolację albo przygodny seks masz jak w banku – dodał, stojąc już w drzwiach. – Zastanów się co wolisz. Przyjadę po ciebie o dwudziestej – zakończył puszczając do niej oczko.
________Curtis grzecznie przytakiwał uroczej cioci Elle, która była kobietą o niespożytej energii, kątem oka obserwując to, co działo się za balkonowym oknem, prowadzącym na prowizoryczny taras. Graves pochylony do przodu, wspierał się przedramionami o balustradę, zaciskając w dłoniach kieliszek z winem, a Sara stała bokiem do niego, ramieniem opierając się o zimny mur. Mówiła coś do niego, ale Matt wydawał się głuchy na jej słowa. Stał zupełnie nieruchomo i dopiero kiedy z małego stolika podniosła jakąś fotografię, leniwie odwrócił się w jej stronę.
________– To ona? – spytała.
________Matt patrzył na nią zamglonym wzrokiem. Wino szumiało mu w głowie, a wspomnienia o Hailey zalały jego umysł wielką falą.
________– To przez nią tak się nie lubicie – stwierdziła Sara, przypatrując się dziewczynie z fotografii. Wyglądała na sympatyczną i szczęśliwą przy boku Matta, ale w jej oczach kryła się jakaś tajemnica. Graves odwrócił wzrok i spojrzał w jakiś sobie tylko wiadomy punkt za horyzontem.
________– Kochałem ją – powiedział w końcu. – Wydawało mi się, że ona odwzajemnia to uczucie, że się razem zestarzejemy – urwał i roześmiał się histerycznie, spoglądając na Sarę obłąkanym spojrzeniem. – Miłość do grobowej deski to przereklamowana sprawa, prawda? – zagadnął, ale nie czekał na odpowiedź. – W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że zaczęliśmy się od siebie oddalać. – Zacisnął szczęki w nerwowym geście i przymknął powieki. Sara podeszła do niego i położyła swoją drobną dłoń na jego ramieniu, być choć w ten sposób go wesprzeć. Widziała, jak ogromny ból sprawia mu mówienie o tym, ale cieszyło ją, że postanowił się przed nią otworzyć. Nie chciała się odzywać, by nie zepsuć tej chwili, więc tylko pogładziła go delikatnie po ramieniu. – Kiedyś wróciłem wcześniej z pracy i zobaczyłem jak wsiada do samochodu Curtisa. Gdy wróciła, powiedziała, że była na spotkaniu z przyjaciółką – urwał i spojrzał na Sarę, jakby czekał, żeby zaprzeczyła i zapewniła go, że to na pewno nie było tak, jak mu się wydaje. – W końcu przyznała, że się z nim spotyka – wycedził – on nie zaprzeczył, a ja poczułem się tak, jakby ktoś strzelił mi plecy – zakończył, ponownie spoglądając na Sarę. – Jesteś do niej bardzo podobna – dodał po chwili, odgarniając jej pasmo włosów za ucho. Sara wstrzymała oddech, kiedy przesunął chłodną dłoń na jej szyję, a potem kciukiem delikatnie przesunął wzdłuż linii jej dolnej wargi. Spojrzała na jego twarz i wiedziała, że nie patrzył na nią, ale na swoją dziewczynę. Przymknęła na chwilę oczy i nabrała powietrza w płuca. Gdy podniosła powieki, ich twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów.
________– Matt – szepnęła, chwytając jego dłoń, którą powoli przesunął na jej kark. Graves jednak nie zareagował. Był jak w amoku. Musnął jej usta swoimi wargami w delikatnej pieszczocie i spojrzał jej w oczy z niemym pytaniem.
________– Chcesz mi dopiec? – usłyszeli Curtisa, który stał w drzwiach z kieliszkiem wina w dłoni, nonszalancko opierając się o futrynę. Sara natychmiast opuściła głowę, odgarniając w zakłopotaniu pasmo włosów za uszy.
________– Możesz mnie nienawidzić – zaczął po chwili Evans i choć jego twarz nie zdradzała w tej chwili żadnych emocji, Matt doskonale wiedział, że to tylko wystudiowana maska. W pewnym sensie podziwiał go, że w przeciwieństwie do niego, potrafił zachować zimną krew, nie pozwalając ponieść się emocjom. – Możesz zrobić ze mną co chcesz, ale nie mieszaj w to Sary – dokończył, siłując się z Gravesem na spojrzenia. Matt uśmiechnął się lekko i wsunął dłonie w kieszenie spodni.
________– Kiedy uwiodłeś Hailey nie interesowało cię, co ona poczuje, gdy się nią znudzisz i zostawisz ją jak śmiecia, a już na pewno miałeś w d***e to, jak ja się będę z tym czuł, więc dlaczego miałbym nie odpłacić ci tym samym?
________– Bo nie jesteś taki – powiedział Curtis, upijając łyk wina. Matt zaśmiał się nerwowo, wznosząc oczy ku niebu. Miał już coś na końcu języka, ale Evans go wyprzedził, dodając ciszej: – Bo nigdy nie łączyło mnie z Hailey nic poza przyjaźnią.
________Matthew spojrzał na niego z niedowierzaniem. Czy mógł się aż tak bardzo pomylić?
________– Zostawię was – powiedziała Sara, przerywając grobową ciszę, jaka nagle zapanowała i mijając Curtisa, przelotnie uścisnęła jego dłoń. Evans uśmiechnął się blado i odprowadził ją wzrokiem.
________– Nie musisz kłamać – bąknął Matt, gdy Sara zamknęła za sobą drzwi. – Zabawiłeś się moim kosztem, możesz być z siebie dumny.
________– Nie jestem – powiedział cicho Curtis, ponownie ściągając na siebie wzrok Matta. – Nigdy nic nas nie łączyło – powiedział stanowczo, patrząc mu prosto w oczy.
________Matt podniósł głowę wyżej i zacisnął nerwowo szczękę. Błądził wzrokiem po poważnej twarzy Curtisa, jakby na szybko chciał znaleźć jakąś pasująca odpowiedź, ale nie potrafił. Był całkowicie zbity z pantałyku tym, co powiedział, chociaż nie wierzył w ani jedno jego słowo. Nie było żadnego innego powodu, dla którego Hailey by odeszła. Otworzył usta, by coś powiedzieć, lecz w tym momencie drzwi otworzyły się, a w progu stanęła ciemnowłosa kobieta z szerokim uśmiechem na twarzy. Obaj zwrócili się w jej stronę.
________– Nie chciałam wam przeszkadzać, ale skoro i tak już to zrobiłam to nie możecie mi odmówić partyjki pokera. – Podeszła do Curtisa i chwyciła go czule pod ramię, zaciskając swoje dłonie na jego przedramieniu. – Prawda? – Wyciągnęła drugą rękę do Matta, który jednak pokręcił przecząco głową i spuścił wzrok. – Matty, nigdy nie masz dla mnie czasu. Nie daj się prosić tylko maszeruj do środka – rozkazała, marszcząc gniewnie brwi, a gdy Graves ruszył się i od niechcenia pokierował do mieszkania, spojrzała z uśmiechem na Curtisa i dodała oczarowana – Wszystko już przygotowane.
________Evans uśmiechnął się i poprowadził ją do środka, szarmancko otwierając przed nią drzwi. Gdy znalazł się w środku zobaczył Sarę siedzącą przy stole, który był już uprzątnięty i przygotowany do gry w karty. Patrzyła na niego niepewnie, jakby oczekiwała od niego potwierdzenia, że nie poszło wcale tak źle, jak sobie wyobraża. Odsunął Elle krzesło i rozejrzał się po pokoju.
________Matt dopiero co wyszedł z łazienki. Przetarł dłońmi twarz. Jego włosy były wilgotne.
________– Koniecznie chcecie przegrać – bardziej stwierdził niż spytał i zajął centralne miejsce przy stole.
________– Nie zapominaj, kto cię uczył grać w karty. – Elle chwyciła talię, uprzedzając swojego siostrzeńca, a gdy ten spojrzał na nią pytająco, zaczęła tasować. – Jeśli sądzisz, że pozwolę ci wygrać tylko dlatego, że jesteś gospodarzem, to jesteś w grubym błędzie. – Wyprostowała się i zaczęła rozdawać, a Matt pokręcił głową z lekkim uśmiechem.
________Curtis milczał jak zaklęty, choć na usta cisnęło mu się, że podczas szkolenia w Quantico, Matt przegrywał raz za razem. Ugryzł się jednak w język i robiąc dobrą minę do złej gry, uśmiechnął się przyjaźnie do ciotki Elle. Czekając cierpliwie aż rozda karty, odszukał pod stołem dłoń Sary i splótł z nią palce, dając jej tym samym znać, że wszystko jest pod kontrolą.
________– Curtis rzuca dwadzieścia pięć, Sara pięćdziesiąt. Narzucam stawki – powiedziała Elle i uśmiechnęła się szeroko. Gdy rzucili monety na stół, zaczęła rozdawać zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Każdemu po dwie zakryte karty.
________Elle i Matt dołożyli na środek całe pięćdziesiąt centów, a Sara dwadzieścia pięć, dobijając do całej stawki. Ciotka ponownie chwyciła talię i wyłożyła równo tuż obok siebie trzy karty wspólne licem do góry. Każdy z nich ponownie spojrzał na swoje, by przypasować je tymi na środku.
________Matt odchylił zaledwie rogi kart i spojrzał na nie, a następnie podniósł wzrok na Curtisa i powiedział z apatycznym wyrazem twarzy:
________– Podbijam.
________Dorzucił do kupki kolejne pięćdziesiąt centów, a zaraz za nim Elle, której uśmiech był coraz szerszy. Curtis chwilę się zamyślił, po czym dorzucił swoje grosze. Swoje to dość duże nadużycie, zwłaszcza, że kilka dni wcześniej ukradł je od Gravesa.
________– Nie rozpędzaj się tak – zaprotestował zaniepokojony sytuacją, marszcząc przy tym brwi. – Mam nadzieję, że pamiętasz, że jestem spłukany.
________– Pamiętam też, że jesteś bezdomny – bąknął pod nosem Matt, wpatrując się beznamiętnie w leżące przed nim karty. – Zawsze możesz wrzucić na kupę zegarek. – Podniósł na niego wzrok i uśmiechnął się wymownie. – Na pewno sporo cię kosztował.
Evans spiorunował go wzrokiem i sentymentalnie przyjrzał się swojemu Rolexowi, który błyszczał w blasku lampy jakby był dopiero wyciągnięty z gabloty.
________Elle wyłożyła do środka kolejną kartkę z kupki. Dziesiątka karo.
________– Jest dla mnie bezcenny, ale jeśli go dorzucę… – zaczął, zabierając się za odpinanie bransolety – czym mnie wtedy przebijesz? – dokończył, spoglądając mu prosto w oczy z kamienną twarzą. – Czekam – dodał szybko, a Sara odsunęła od siebie swoje karty i ze zrezygnowaniem oparła brodę na dłoni.
________– Pasuję.
________– Masz słabość do pięknych kobiet i szybkich samochodów – zaczął Matt, podnosząc wzrok na Evansa. Uśmiechnął się subtelnie. – Jedno już masz, ale drugiego ci nie oddam. – Spojrzał jeszcze na karty, a następnie na Elle. – Czekam.
________Elle wyłożyła kolejną kartę na stół i był nią as karo. Evans uśmiechnął się cwano i dołożył do puli pieniądze, podbijając znacznie stawkę.
________– Nie musisz mi niczego oddawać – bąknął, nie spuszczając wzroku z Matta. – Zawsze sam biorę to, co chcę.
________– To już wiem – mruknął wymownie Matt. – Najpierw musisz się dowiedzieć, gdzie jest zaparkowany – powiedział powoli, przyglądając się w skupieniu kartom. Dzięki asowi miał kolor, ale zaniepokoiło go dorzucenie się do puli przez Curtisa. Rzecz jasna, mógł blefować, ale jeśli faktycznie miał coś większego… Spojrzał jeszcze na swoje i rzucił na środek kolejne dolary. – Kupiłem Mustanga. Spodobałby ci się.
________Elle spojrzała na Matta, a następnie na Curtisa i dorzuciła się.
________– Jeśli mówimy o Mustangu z 67 roku, który stoi na strzeżonym parkingu po przeciwnej stronie ulicy, to masz rację, podoba mi się. – Uśmiechnął się szeroko i spojrzał na pulę, po czym mruknął ironicznie: – Mało.
________Dorzucił kolejne dolary, a Graves odruchowo zrobił to samo.
________– Moją trasę dnia też sobie opracowałeś?
________Curtis uśmiechnął się wymownie i podrapał w czubek głowy.
________– Nie musiałem. Byliśmy przyjaciółmi, pamiętasz? Czasem wydaje mi się, że znam cię lepiej niż siebie. Sprawdzam – mruknął zaraz po tym, jak Elle spasowała.
________– Ludzie się zmieniają, Curt – powiedział Matt, przenosząc wzrok na swoje dłonie. – Pamiętaj o tym. – Uśmiechnął się i obrócił swoje karty.
________– Nie tacy jak my – odparł Curtis, wykładając swoje karty.
________– Królewski poker – powiedziała z nieukrywanym podziwem Elle, przenosząc wzrok z kart na mężczyzn – bije kolor.
________Curtis zabrał się do zgarniania dolarów ze stolika, łapczywie przesuwając je w swoją stronę. Matt prychnął i przygryzł wargę. Podejrzewał coś, ale zupełnie nie spodziewał się takiego układu kart. Już dawno zapomniał, że Curt zawsze mówi serio. Królewski poker był praktycznie niemożliwy do osiągnięcia, ale to tylko potwierdziło, że Curits miał cholerne szczęście. Właściwie to nigdy mu go nie brakowało. Mimo różnej wagi problemów zawsze jak kot spadał na cztery łapy i nie zanosiło się by, coś miało ulec zmianie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
awangarda Motywator
Dołączył: 24 Sty 2012 Posty: 260 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z odległej galaktyki Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:17:12 04-09-12 Temat postu: |
|
|
I ode mnie bonus, dla bliższego poznania Matta ;-)
Ostatnio zmieniony przez awangarda dnia 20:17:51 04-09-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:42:39 05-09-12 Temat postu: |
|
|
Melduję, ze przeczytałam, juz nawet wczoraj.
A tak na szybko, najważniejsze rzeczy "wrzucające" się w oczy: Liam ma romans z Jenny? Nie wiem na czym polega ich układ, przyjaźń, czy cokolwiek, ale czuję, że polubię Jenny. Zasmuciło mnie jednak, że nie dałyście jej zdjęcia, więc to taka mała rola, czy pojawi się na dłużej?
Zadziwiło mnie, że Matt tak po prostu zaczął opowiadać Sarze o Hailey. Do tego ten pocałunek! Poza tym... czy taki był plan Sary i Curtis'a? Nie wiem, ale zdziwiło mnie ich zachowanie przy stole po tym incydencie.
Ciotka Matta jest świetna! A ich cały duet razem - jeszcze bardziej!
Pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
Dull Generał
Dołączył: 14 Wrz 2010 Posty: 8468 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:23:38 06-09-12 Temat postu: |
|
|
Jestem i ja
Curtis rozbraja mnie tym, że zachowuje się w domu Matta, jakby był w swoim własnym. Uwielbiam tą jego bezczelność
Pojawienie się Elle spowodowało niezłe zamieszanie, ale jakoś polubiłam jej postać. Fajnie czytało mi się potyczkę w pokera Curtis to faktycznie niezły farciarz. Nieźle ich ograł i dużo zyskał
Podobała mi się scena z Mattem i Sarą. Ja bym ich widziała razem, ale zapewne jestem w tym osamotniona Nie wiem, czy jej związek z Curtisem nie jest zbyt oczywisty?
Ehh bredzę... To tylko taka refleksja po przeczytaniu tego odcinka
Zaciekawiła mnie postać Jenny. Bardz intrygujaca i taka... zimna? Liam i ona? Hmm ciekawie, ciekawie... Będzie sygnaturka?
Cytat: | Doktor Śmierć, tak była nazywana przez swoich współpracowników i nie tylko dlatego, że z jasną karnacją, kruczoczarnymi włosami i gotyckim, mrocznym makijażem wyglądała jak kostucha we własnej osobie |
Z tego opisu wyobraziłam sobie bohaterkę z filmu "Dziewczyna z tatuażem" |
|
Powrót do góry |
|
|
awangarda Motywator
Dołączył: 24 Sty 2012 Posty: 260 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z odległej galaktyki Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:05:19 06-09-12 Temat postu: |
|
|
Jenny jest zimna, bo zajmuje się nieboszczkami ;D |
|
Powrót do góry |
|
|
awangarda Motywator
Dołączył: 24 Sty 2012 Posty: 260 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z odległej galaktyki Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:06:37 07-09-12 Temat postu: |
|
|
Normalnie zaległości będziecie mieć! A potem nie będzie Wam się chciało nadrabiać, leniuchy! Jak obiecałam, jest piątkowy epizodzik, nieco wyjaśnień, podsumowanie. Enjoy!
___Curtis siedział na tarasie z nogami wyciągniętymi przed siebie, opierając je niedbale o balustradę, a w dłoniach kurczowo ściskał pustą butelkę po piwie. Kiedy zobaczył Gravesa całującego Sarę, uświadomił sobie, jak bardzo mu na niej zależy. Sprawa nieudanej misji i oskarżeń o sabotaż zeszła na dalszy plan.
___– Dlaczego jeszcze nie jesteś w łóżku? Z Sarą? – spytał złośliwie Matt, przystając w drzwiach z butelką piwa. Evans od niechcenia odwrócił głowę w jego stronę i uśmiechnął się blado.
___– Elle, to wspaniała kobieta – powiedział cicho, chyba tylko po to, by powiedzieć cokolwiek i nie mówić o Sarze. . Zresztą, nie miał ani ochoty, ani siły, by się z nim kłócić. Był już zmęczony całą tą sytuacją i jednocześnie wściekły, że nie może sam decydować o wszystkim. Nie lubił być zależnym od czego– lub kogokolwiek, a w tej chwili los jego i Sary zależał w dużej mierze od Gravesa i jego widzi mi się.
___– Jeśli mam ci pomóc powinniśmy chyba porozmawiać – powiedział poważnie Matt.
___Curtis zdziwiony spojrzał na jego zmęczoną twarz, niedowierzając własnym zmysłom.
___– Tylko nie każ mi żałować, że się zgodziłem – dodał szybko. – Wlazłeś w niezłe bagno, w które wciągasz mnie za sobą. Wiem, że nie jesteś zbyt wylewny, a jeśli chodzi o pracę nie dzielisz się informacjami. Ale w tym wypadku należą mi się wyjaśnienia. – Gdy stanął obok niego, spojrzał mu w oczy i dosadnie dodał: – Chcę znać prawdę. Od początku.
___Nastała krótka cisza, więc Matt westchnął głośno i podał mu drugą butelkę piwa, po czym cofnął się o krok i usiadł na krawędzi murka.
___– Co wiesz o projekcie Coronado?
___– To co wszyscy – odparł Matt, wzruszając ramionami. – Operacja na skalę międzynarodową, w sumie ponad tysiąc aresztowań, przejęcie ponad sześćdziesięciu kilogramów kokainy, setek funtów metamfetaminy i marihuany, konfiskata blisko stu pięćdziesięciu rodzajów broni, ponad stu pojazdów i zajęcie dwóch laboratoriów, gdzie produkowano całe to świństwo. No i rozbicie kartelu La Familia, a wszystko to zaledwie w dwa dni – zakończył, uśmiechając się satysfakcją, jakby to wszystko było wyłącznie jego zasługą.
___– Jakiś miesiąc później zginął ich przywódca Nazario Moreno Gonzalez – zaczął Curtis. – Ale wiesz jak to jest. Umarł król, niech żyje król. Natychmiast znaleźli się chętni, by go pomścić i przejąć po nim schedę. Był jeden, któremu szło wybitnie dobrze. Nazywał się Antonio Dominguez, szerzej znany światu jako El Niňo.
___– Dlaczego mówisz o nim w czasie przeszłym?
___– Bo od kilku miesięcy siedzi w pierdlu i raczej nieprędko z niego wyjdzie. Podobnie jak jego serdeczny przyjaciel i wspólnik Johnny Loh aka J.Lo.
___– Dwie kartelowe szychy w mamrze? – spytał Matt, bawiąc się odklejającą nalepką na butelce. W końcu zmarszczył brwi i spojrzał na Curtisa. – Zapachniało pokerem.
___– Królewskim pokerem – bąknął Evans, upijając łyk piwa. – Stevens też siedział po uszy w tym gównie. Miałem przeniknąć do jego grupy, zdobyć jego zaufanie, a na koniec dowiedzieć się kim jest wielki Slick. Przypuszczam, że to właśnie on stoi za śmiercią Stevensa. Pozbył się swojego największego konkurenta i teraz to on rozdaje karty.
___– Ile wie Sara?
___– Tylko tyle, ile musi. Początkowo myślałem, że też jest zamieszana w to wszystko, ale ona nawet nie wiedziała czym zajmował się jej ukochany tatuś. Nie chcę jej w to mieszać – dodał stanowczo, spoglądając Mattowi prosto w oczy. – Im mniej wie, tym lepiej dla niej.
___– To po co ją w ogóle zabrałeś? Zadurzyłeś się i postanowiłeś przygarnąć?
___Curtis w pierwszej chwili zgromił Gravesa spojrzeniem, ale zaraz uśmiechnął się lekko, sięgając do kieszeni po papierosy.
___– Poznałem ją rok temu w Paryżu, zanim zaczął się cały ten cyrk – powiedział i wyciągnąwszy z kartonika papierosa, rzucił pudełko Mattowi. – Nie sądziłem wtedy, że spotkam ją jeszcze kiedyś. Zabawiłem się i tyle – dodał, wypuszczając z ust smużkę dymu. – Nawet kiedy spotkaliśmy się znowu u jej ojca nie miałem zamiaru odnawiać tego romansu, chociaż ona od początku była bardzo chętna. – Uśmiechnął się cwano i przelotnie zerknął na Matta, po czym nerwowo zacisnął szczęki. – Nie wiem jakim cudem Stevens mnie zdemaskował, ale zamiast strzelić mi w łeb, poprosił bym ją wywiózł. Zapakowałem ją do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Kilka dni potem Stevens już nie żył, a ja od tamtego czasu mam na karku federalnych i jego ludzi.
___– A ja sądziłem, że nigdy nie wykonujesz cudzych próśb – zakpił Matt i uśmiechnął się sam do siebie.
___– Może gdybym nie złamał swojej zasady, nie musiałbym tu dzisiaj z tobą siedzieć. Obojgu nam wyszłoby to na dobre – odfuknął, uśmiechając się złośliwie. - Ale przypominam ci, że była córką Stevensa, a w naszym układzie ciągle brakowało damy – dodał spokojnie, przyglądając się, jak Matt obraca w palcach pudełko papierosów.
___– Och, błagam – jęknął Matt robiąc litościwą minę. Wyciągnął z paczki jednego papierosa i wskazał nim Curtisa. – Nie wmawiaj mi, że zrobiłeś to dla dobra sprawy. Może i jesteś profesjonalistą, ale nigdy w to nie uwierzę.
___– Sam byś się jej nie oparł – rzucił Curtis ze złośliwym uśmieszkiem. – Nie będę oszukiwał samego siebie i mówił, że nic do niej nie czuję, bo tak nie jest, ale na tamtą chwilę miałem na głowie inne zmartwienia niż uwodzenie panienek.
___– Uwodzenie panienek to tylko skutki oboczne strasznie trudnej i wymagającej poświęcenia roboty – dopowiedział za niego i odpalił papierosa. Wyciągnął go ust i spojrzał na tlącą się bibułkę, jakby próbował sobie przypomnieć w ten sposób lata swojej młodości. – Jeśli rozwiążesz sprawę Royal Flush do końca – zaczął i spojrzał sugestywnie na Curtisa – oczyszczą cię ze wszystkich zarzutów.
___– Być może – bąknął zupełnie bez entuzjazmu, jakby nie miało to dla niego żadnego znaczenia – ale na pewno nie rozwiążę jej bez dostępu do danych i dokumentów. Nie teraz, kiedy mam więcej wrogów niż przyjaciół – dodał, uśmiechając się gorzko. Nie chciał niczego narzucać Gravesowi. Sprawa była zbyt poważna. Matt sam musiał podjąć decyzję czy ma ochotę na kąpiel w tym bagnie.
___– Do danych nie ma dostępu. Są utajnione – przypomniał mu Matt, wypuściwszy papierosowy dym nad głową.
___Curtis zaśmiał się pod nosem, spoglądając w ciemne niebo nad swoją głową. Doskonale przecież wiedział, że kto jak kto, ale Graves w mig mógł obejść wszystkie zabezpieczenia. Zawsze był w tym dobry. Lepszy od niego.
___– To nie powinno być dla ciebie żadną przeszkodą – powiedział nawet na niego nie patrząc.
___– Szukasz czegoś konkretnego? Masz jakiś pomysł?
___– Alexey Mikhaylov – rzucił krótko Curtis.
___– Alexey Mikhaylov – powtórzył Matt powoli, przenosząc na niego wzrok. Jego twarz spięła się, a brwi zmarszczyły. – Co masz na niego?
___– To były agent rosyjskiego wywiadu. Podobno Slick wyciągnął go niedawno z więzienia. Myślę, że ten człowiek może nas do niego doprowadzić, a nawet jeśli nie, to w tej chwili jest to jedyny trop jaki mamy.
___– Wiesz o nim coś jeszcze? – spytał, nie zmieniając swojego podejrzliwego wyrazu twarzy. – Rosyjski wywiad. To dość interesujące.
___Curtis westchnął, przewracając oczami. Nie lubił spiskowych teorii dziejów, a miał wrażenie, że właśnie taka w tej chwili rodzi się w umyśle Matta.
___– Dowiedziałem się o nim wczoraj na spacerze – powiedział. – Z zaufanego źródła, ale nawet zaufane źródło nie jest zbyt rozmowne, gdy ciągnie się za tobą jak smród opinia zdrajcy i sabotażysty.
___Graves obrzucił go obojętnym spojrzeniem i miał już wejść do mieszkania, ale zawahał się.
___– Hailey – powiedział, skupiając wzrok na twarzy Curtisa. – Skoro nic cię z nią nie łączyło, dlaczego wcześniej nie zaprzeczyłeś?
___Evans wzruszył ramionami.
___– Bo zadawałeś wtedy mało precyzyjnie pytania – powiedział w końcu. – Spytałeś czy się spotykamy i odpowiedź brzmiała tak, ale nigdy nie zadałeś sobie trudu, by spytać w jakim celu. Wolałeś sam dopisać sobie scenariusz – zakończył Curtis, mijając Matta w drzwiach.
___Lexy siedziała na kanapie, obracając w palcach niedbale błyszczący przedmiot. Razem z Bradem zyskali w redakcji status bohaterów. Reportaż spodobał się wszystkim, a sam fakt, że zainteresowało się nim DEA wskazywał na to, że coś było na rzeczy. Intuicja podpowiadała jej, że to wszystko to jakaś grubsza afera, ale nie sądziła, by ktokolwiek z służb federalnych zechciał z nią o tym porozmawiać i udzielić jej rzetelnych informacji. Była pewna, że wszyscy będą się zasłaniać dobrem śledztwa, a w najlepszym wypadku odeślą ją do rzecznika prasowego, który zbyje ją jakimiś ogólnikami, a przecież zupełnie nie o to chodziło. Musiała dociec prawdy i pokazać ją światu. Nie miała jeszcze pomysłu jak tego dokona, ale była święcie przekonana, że prędzej czy później, ale jej się to uda.
___Westchnęła ciężko, spoglądając na okno, gdy wieczorny wiatr zatrzepotał firaną. Jej myśli mimowolnie powędrowały do nieznajomego artysty, który dość brutalnie wdarł się w jej życie. Rozłożyła się wygodnie na kanapie i przymknęła oczy, jakby chciała przypomnieć sobie każdy jego zaborczy dotyk i poczuć znowu to nieznośne ciepło, wypełniające ją od wewnątrz. Dawno już nie czuła czegoś takiego przy żadnym mężczyźnie, co nie zmieniało faktu, że pan artysta był dość intrygującym osobnikiem. Bardzo mało mówił o sobie, zręcznie i z ogromnym wdziękiem przekierowując rozmowy na bezpieczne tematy, albo tematy, które jego samego interesowały szczególnie. Nie przeszkadzało jej to jednak jakoś nadzwyczajnie, a wręcz przeciwnie. Aura tajemnicy jaką roztaczał wokół siebie w połączeniu z jego ogromnym urokiem osobistym, diabelnie ją intrygowały, wzmagając tylko palące pożądanie. Teraz, kiedy przekonała się jak świetnym jest kochankiem, zupełnie nie wyobrażała sobie, by mogła zrezygnować ze spotkań z nim. Ciągnęło ją do niego i nie miała ani siły, ani ochoty by z tym walczyć. Nie liczyła na wiele. Oboje byli przecież dorośli i nie obiecywali sobie niczego. Po prostu miło spędzali razem czas bez żadnych zobowiązań na przyszłość.
___Sięgnęła po komórkę, leżącą na stoliku obok kanapy i odnalazła właściwy numer.
___– Nie pozwala mi pan zasnąć, panie artysto – wystukała szybko i nacisnęła „wyślij”, uśmiechając się do siebie. Bawiło ją flirtowanie z nim. Czuła się przy tym jak jakaś małolata, przeżywająca swoje pierwsze miłostki. Zresztą, nigdy nie śliniła się, jak jej koleżanki, do gwiazd z plakatów. Zawsze twardo stąpała po ziemi i wolała brać to, co miała w zasięgu ręki niż marzyć o księciu na białym rumaku.
___Przeciągnęła się leniwie i podniosła się do pozycji siedzącej. Zerknęła zniecierpliwiona na wyświetlacz po czym odłożyła telefon z powrotem na szafkę i utkwiwszy wzrok w jakiejś taniej podróbce Maków Moneta, która od wieków wisiała nad komodą, odchyliła się wygodnie na oparcie kanapy. W skutek ich popołudniowych miłosnych harców, obraz lekko się przekrzywił, więc wstała i podeszła, by go poprawić. Obok komody dostrzegła wtedy czarny, skórzany portfel. Uśmiechnęła się do siebie i otworzyła zapięcie. Jej wrodzone wścibstwo i ciekawość znów wzięły górę nad wszystkim innym.
___– Co za zrządzenie losu – mruknęła, otwierając klapkę z dokumentami. – Wreszcie dowiem się, kim jesteś, artysto.
Wyciągnęła z przegródki kartę ID i spojrzała na zdjęcie, a potem przebiegła wzrokiem po danych.
___– Matthew Graves – szepnęła, przykładając krawędź plastikowej karty do ust. W końcu włożyła kartę we właściwą przegródkę i wróciła na kanapę. Kiedy jej telefon zabrzęczał charakterystycznie, aż podskoczyła. Chwyciła aparat i z rumieńcem na policzkach wcisnęła „otwórz”.
___– Po błogich dniach błogie znajdź noce…* – odczytała i nie doczytawszy wiadomości do końca przeszła do książki telefonicznej, gmerając jednocześnie w pozostałych przegródkach portfela.
___– Romantyk – prychnęła, szukając właściwego numeru. – Obyś tylko nie skończył, jak Romeo, bo szkoda by było – dodała, uśmiechając się cwano i wybrawszy właściwy numer, nacisnęła zieloną słuchawkę. – Brad?... Tak, wiem, że jest późno, ale jesteś mi potrzebny…
_____________
*William Szekspir, Romeo i Julia, Akt pierwszy |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:00:48 07-09-12 Temat postu: |
|
|
Po pierwsze jakiś krótki ten odcinek. ;P Po drugie większych wyjaśnień brak, chociaż czegoś się dowiadujemy. Jak poznał się Curtis z Sarą i w jakim bagnie się znalazł. W końcu udało im się normalnie porozmawiać, ale to zapewne połowa ich wspólnej drogi, jak nie jedna dziesiąta. Ale oczywiście, każdy jak i Matt i Curtis musieli dorzucić swoje trzy grosze, złośliwości.
Pytanie: czy naprawdę między Curtisem a Hailey nie było nic poważniejszego? A może jednak uczucia kobiety były inne niż jego?
Jak się domyślam Lexy chce się dowiedzieć kim jest Matthew Graves, więc w tym celu dzwoniła do Brada. |
|
Powrót do góry |
|
|
awangarda Motywator
Dołączył: 24 Sty 2012 Posty: 260 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z odległej galaktyki Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:46:44 07-09-12 Temat postu: |
|
|
No pewnie ;D |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:36:39 08-09-12 Temat postu: |
|
|
Jestem i ja spóźniona, ale odcinki przeczytałam jak tylko się pojawiły
Elle jest wspaniała taka kobieta jak ona w tym opowiadaniu, w którym spotkać się można z samymi tajemnicami, spiskami i niebezpieczeństwem, to coś niezwykłego. Muszę przyznać, że się tego nie spodziewałam i zastanawiam się, czy zagości tu na dłużej i odegra jakąś większą rolę. Ale o tym pewnie w swoim czasie się dowiemy
Co do sceny z udziałem Matta i Sary, to mieszkanie pod jednym dachem z dziewczyną, która jest podobna do zmarłej ukochanej, chyba nie mogło się skończyć inaczej jak pocałunkiem. Jak tak dalej pójdzie to nieźle się tu namiesza
Natomiast sam Curt zadziwia mnie i oczywiście zbiera plusy z każdym odcinkiem
Nie jeden facet na jego miejscu przywaliłby Mattowi w gębę, ale to jak się zachował Evans świadczy tylko o tym, że nie jest tacy jak inni i to mi się podoba Jeśli faktycznie nie spotykał się z Hailey, żeby odbić dziewczynę przyjacielowi to tylko działa, według mnie oczywiście, na jego korzyść, bo okazuje się, że mimo swojej arogancji i bezczelności, ma swoje zasady, których nie łamie
W końcu Mattowi i Curtisowi udało się normalnie porozmawiać. Wyjaśnili się coś nie coś, ale pewnie do ich całkowitego pojednania jeszcze długa droga
Czytając końcówkę ostatniego odcinka, zaczęłam się zastanawiać ile zajmie Lexy zdobycie informacji na temat Matta i czy w ogóle uda jej się dowiedzieć kim on jest. Jeśli tak to ciekawa jestem co z tą wiedzą zrobi
No cóż.....nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejny odcinek, oczywiście z niecierpliwością |
|
Powrót do góry |
|
|
awangarda Motywator
Dołączył: 24 Sty 2012 Posty: 260 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z odległej galaktyki Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:14:16 08-09-12 Temat postu: |
|
|
No właśnie sprawa z Hailey jest trochę bardziej skomplikowana i mam tu bardziej na uwadze Matta niż Curtisa (akurat odnosząc się do Twojej wypowiedzi tylko i wyłącznie).
Dziękujemy, że znalazłaś czas |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:31:31 08-09-12 Temat postu: |
|
|
Dzięki dziewczyny! Sama radość czytać takie komentarze
Justynko, co do Jenny to nie planowałyśmy dla niej niczego nadzwyczajnego - po prostu jest i już. A jak wymyślałam jej postać, to miałam przed oczami bohaterkę NCIS, Abby ^^
Aniu, żeby tylko jedna dziesiąta Czasem zastanawiam się, czy nie za bardzo zakręciłyśmy to wszystko, ale już trudno, stało się. Mam nadzieję, że uda się Wam jakoś to posklejać do kupy ;D
Madziu, to na pewno nie jest ostatnia rozmowa Curta i Matta i obaj mają sobie jeszcze całkiem sporo do powiedzenia. W ogóle relacje między nimi biegną jak sinusoida - raz będzie lepiej, raz gorzej, a jaki będzie efekt końcowy nie zdradzę ;P |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|