|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dull Generał
Dołączył: 14 Wrz 2010 Posty: 8468 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:30:08 07-10-12 Temat postu: |
|
|
Tak sobie pomyślałam tylko o Bell asekuracyjnie...
Myślę, że jednak do Matta pasuje dziewczyna z silnym charakterem |
|
Powrót do góry |
|
|
awangarda Motywator
Dołączył: 24 Sty 2012 Posty: 260 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z odległej galaktyki Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:54:12 07-10-12 Temat postu: |
|
|
zgadzam się! |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 6:50:43 12-10-12 Temat postu: |
|
|
________Curtis leżał na kanapie, z głową opartą na kolanach na wpół śpiącej Sary, która z nudów nakręcała sobie na palce kosmyki jego włosów.
________– Czy to się kiedyś skończy? – spytała, a on wzruszył ramionami, nie przerywając niezwykle pasjonującej gry w węża na komórce Matta. – Czuję się jak zawieszona w próżni, za to ty chyba doskonale się bawisz – warknęła i widząc jego beztroski uśmieszek, zepchnęła go z kolan.
________– Ej – spojrzał na nią oburzony, ale wcale nie dlatego, że wciąż cały był obalały a jej postępek, w wyniku którego wylądował na podłodze, nie był zbyt delikatny. – Przegrałem przez ciebie – jęknął z miną obrażonego pięciolatka, klękając przed nią. Sara uniosła brwi zdumiona i roześmiała się, przygarniając go do siebie.
________– Mój biedny chłopczyk – żartowała, gładząc go po głowie i plecach. – Lepiej? – spytała, kiedy wtulił się w zagłębienie jej szyi. – Wariat! – krzyknęła, kiedy ugryzł ją delikatnie.
________– To ty tak na mnie działasz – mruknął, uśmiechając się uwodzicielsko, a jego błysnęły niebezpiecznie, ale kiedy ich spojrzenia spotkały się, spochmurniał nagle, uświadamiając sobie, że właśnie mija czas, jaki dostał od Rosjanina na przemyślenie jego propozycji. Sara była dla niego ważniejsza niż sam chciał się do tego przyznać i uświadomił to sobie właśnie w tej chwili.
________– Curt? – zaniepokoiła się, delikatnie dotykając jego policzka. Zawsze gdy patrzyła niego, dochodziła do tego samego wniosku – Curtis Evans był idealnym uosobieniem jej dziewczęcych marzeń o księciu na białym rumaku. Perfekcyjnie wyrzeźbione rysy twarzy, zmysłowe i aroganckie usta, które teraz zaciskał ponuro, a do tego hipnotyzujące, błękitne oczy, które za każdym razem, gdy patrzył na nią sprawiały, że jej serce zmierało na moment, a płucach zaczynało brakować tlenu. Teraz jednak, w jego spojrzeniu dostrzegła coś, czego nigdy wcześniej nie widziała. Bała się. I on też się bał. Widziała to.
________Westchnęła przygryzając dolną wargę i odgarniając jego ciemne włosy, które opadły mu bezładnie na czoło, dodając chłopięcego uroku. Wiedziała, że niczego jej nie powie, a nawet jeśli czegoś się obawiał, skłamie i zapewni ją, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Cały Curt.
________– Matt – szepnął nagle, a ona spojrzała na niego zaskoczona, przekrzywiając lekko głowę. – Podoba ci się?
________Sara parsknęła śmiechem.
________– Co cię tak śmieszy? – spytał, udając obrażonego.
________– Jesteś zazdrosny.
________– W życiu! – zaprotestował gwałtownie, wspierając się dłońmi o kanapę po obu stronach jej bioder. – Matty nie dorasta mi do pięt. Jest tak słodki, że aż się czasem niedobrze robi.
________Sara uniosła brwi i pokręciła głową rozbawiona. Nawet jeśli Curt teraz tylko się zgrywał, to niezależnie od sytuacji zawsze był pewny siebie i swoich racji. A do tego uparty i upierdliwy jak wrzód na tyłku. Poznała wiele jego twarzy – od romantycznego Jeana, którego spotkała w Paryżu, przez bezwzględnego, zimnego Michela, który był pracownikiem jej ojca, aż po Curtisa, o którym tak naprawdę niewiele wiedziała. Ale może właśnie to ta jego tajemniczość i nieprzywidowaloność pociągała ją w nim najbardziej?
________– Nie bądź taki pewien – powiedziała, uśmiechając się złośliwie. Lubiła się z nim drażnić.
________– Myślałem, że nie muszę cię o tym przekonywać, ale skoro tak… – mruknął, pomniejszając dzielącą ich odległość, a kiedy ich twarze dzieliły już tylko milimetry, wsunął dłoń pod jej włosy i chwytając za kark, pocałował władczo i zaborczo.
________Nie opierała się. Wprost przeciwnie, dlatego tym bardziej zdziwił się, gdy odepchnęła go od siebie stanowczo.
________– Idę spać – zakomunikowała. – Sama.
________– A kto mnie ulula do snu? – spytał, patrząc na nią błagalnie.
________– A zasłużyłeś? – odpowiedziała pytaniem, na co on zrobił słynną minę kota ze Shreka i zastygł w bezruchu. Sara westchnęła, przewracając oczami, po czym ujęła jego twarz w swoje dłonie i przelotnie musnęła jego usta. – Dobranoc – powiedziała, wstając. Curtis uśmiechnął się blado, niezbyt zadowolony z takiego obrotu sprawy.
________– Dobranoc – bąknął i ułożywszy się wygodnie na kanapie znów zaczął myszkować w komórce Matta w poszukiwaniu zaginionego gada, któremu kilka chwil wcześniej Sara w dość brutalny sposób przerwała żywot. – Co to, do cholery? – spytał sam siebie, gdy zupełnie niechcący otworzył folder z plikami graficznymi. – Alexey Mikhaylov, agent KGB… – zaczął czytać. W tym samym momencie do mieszkania wszedł Matt. Popatrzył na swój telefon i skrzywił się.
________– Mój telefon – mruknął, podchodząc do kanapy. – Mam nadzieję, że nie wydzwaniałeś przez cały dzień na telezakupy.
________– Miałem ciekawsze rzeczy do robienia, jak na przykład testowanie wytrzymałości twojego łóżka.
________– Mógłbyś powiedzieć to samo jeszcze raz tylko od tyłu? – zadumał się. – Byłoby jeszcze zabawniej.
________– Widzę, że humor ci dopisuje, czyli agentka Roberts spisała się na medal – powiedział Curtis, uśmiechając się cwano i wciąż wymownie obracając w palcach telefon Matta. – Nie chciałbyś mi o czymś powiedzieć? – zagadnął nagle, spoglądając Mattowi prosto w oczy.
________– Między mną a agentką Roberts do niczego większego nie doszło – odpowiedział, bacznie przyglądając się aparatowi. Wyłapał tę dziwną nutę w głosie Curtisa, jakby chciał dać mu do zrozumienia, że ma do niego o coś pretensje. Zmarszczył brwi.
________– Większego? A do mniejszego? – spytał Curt, podchwyciwszy temat. Uśmiechnął się sardonicznie, gdy Matt niewinnie wzruszył ramionami.
________– Ktoś spodziewał się ciebie na tej aukcji – zmienił temat.
________– Co? – Curtis nerwowo zacisnął palce na aparacie. – Chyba sobie jaja robisz – dodał, siląc się na uśmiech.
________– I miał propozycję nie do odrzucenia. – Matt uniósł wymownie brwi. Opowiedział Curtisowi całą historię z pokerem, z facetami w garniturach i o tajemniczej rzeczy, którą rzekomo miał posiadać. Przez cały czas nie spuszczał z niego wzroku, sprawdzając jego reakcję na nowinki. Wyglądał na zaskoczonego, ale Graves w głębi duszy zastanawiał się, czy jest szery w swoim zachowaniu. Przemknęło mu przez myśl, że umyślnie to zataił.
________Curtis podniósł się z kanapy i przeszedł kilka razy tam i z powrotem, zastanawiając się nad tym, co powiedział Matt.
________– To na pewno nie są ludzie Stevensa – zaczął po chwili. – Oni wiedzą jak wyglądam. Nie są to też ludzie Slicka, bo ci używają zdecydowanie innych argumentów – powiedział, uśmiechając się gorzko, na samo wspomnienie tego, co przydarzyło mu się poprzedniego wieczora. – Jedni i drudzy chcą Sary, pytanie: dlaczego? – zagadnął, zatrzymując się i wpatrując w twarz Matta, jakby miał nadzieję wyczytać w niej odpowiedź. – Nie wolno nam spuszczać z niej oka – dodał półgłosem, ponownie wydreptując ścieżkę za kanapą.
________– Ewidentnie dali do zrozumienia, że zapewnią tobie i Sarze ochronę, jeśli im to oddasz.
________– Co? – Curtis bezradnie rozłożył ręce. – Nie mam pojęcia o co im może chodzić.
________– Ja tym bardziej. – Zamyślił się na moment. Wziął głęboki wdech i spojrzał na Curtisa z błyskiem w oku. – Może Stevensowi chodziło nie tylko o bezpieczeństwo córeczki, gdy prosił byś ją wywiózł.
________– Nie wiem, do cholery – warknął poirytowany. – Nie mam bladego pojęcia! – zamachnął się, jakby miał zamiar rozwalić telefon Matta o przeciwległą ścianę, ale w porę się powstrzymał. – Nie jesteśmy już tu bezpieczni. Może Sara ma rację, mówiąc, że powinniśmy stąd wyjechać? – zaczął się głośno zastanawiać. – Do Meksyku, Europy, gdziekolwiek, byle jak najdalej stąd… Mógłbyś sobie sprawić jakiś nowszy model – dodał po chwili, rzucając telefon Gravesowi.
________Matt popatrzył na aparat i zmarszczył brwi.
________– Wyjazd niczego nie zmieni. Prędzej czy później i tak cię znajdą. – Podszedł do niego i klepnął go w ramię, jakby to było nic takiego. Nie potrafił jednak pocieszyć go w inny sposób. – Trzeba wziąć się w garść i znaleźć ich zanim oni znajdą Sarę.
________– Oni już nas znaleźli – zaczął cicho Curtis, odwracając się twarzą w stronę okna. – To – dodał wskazując na wciąż opuchniętą wargę – ich dzieło, ludzi Mikhaylova. Zagrozili, że jeśli nie zgodzę się na współpracę… – urwał, spoglądając na Matta. Po raz pierwszy w życiu czuł się zaszczuty i zupełnie bezradny. – Dali mi dwadzieścia cztery godziny na zastanowienie. Czas minął półgodziny temu.
________Matt zmarszczył czoło i ze świstem wciągnął powietrze w płuca. Nie musiał pytać, co będzie później. Jego mętny wzrok zatrzymał się na szybie, jakby usilnie próbował znaleźć na niej jakieś wyjście z sytuacji. W końcu się odezwał:
________– Nie możecie opuszczać mojego mieszkania, dopóki czegoś nie wymyślę. – Spojrzał po raz kolejny na telefon, próbując przypomnieć sobie wszystkie fakty, dotyczące sowieckiego agenta z nadzieją, że uda mu się znaleźć jakąś słabość. Zacisnął szczękę nerwowo i przeszedł się po pokoju. W końcu obiecał ponuro: – Znajdę coś na Mikhaylova.
________Curtis uśmiechnął się z wdzięcznością, nieco zaskoczony postawą Matta. Nie sądził, że sam z własnej inicjatywy zaproponuje cokolwiek. Nie bardzo wiedział, co o tym myśleć, ale nie zamierzał odrzucać pomocy, zwłaszcza, że Matt był w tej chwili jedyną osobą, której mógł ufać. Przynajmniej odrobinę.
________– Nie masz ochoty się czegoś napić? – spytał, gdy Graves zabrał się za odpinanie spinek. Matt spojrzał na niego i uśmiechnął się krzywo. Otworzył barek i wyciągnął z niego butelkę wódki. Curtis patrzył na kumpla niepewnie marszcząc czoło.
________– Może zagrozimy mu, że jesteśmy od Astashenki? W końcu go wydał – rzucił, uważnie obserwując, jak Matt z kamienną twarzą wyciąga szkło. – Możemy go wystraszyć.
________– Skąd o nim wiesz? – Matt zatrzymał się i spojrzał na niego podejrzliwie.
________– To nierozważne z twojej strony. – Uśmiechnął się sarkastycznie i dodał sztucznie przerażonym tonem: – Gdyby twój telefon trafił w niepowołane ręce…
________Graves zmrużył oczy, próbując zlokalizować w pamięci moment, w którym kasował zdjęcia akt. Wiedział, że o to mu chodzi. Nie miał jednak pojęcia, czy widział wszystko, czy zaledwie jakąś część. Musiał być ostrożny, by przypadkiem nie chlapnąć za dużo.
________– I co? Odkryłeś jakąś tajemnicę dzięki temu? – mruknął, próbując zachować obojętny ton. Podszedł do niego, podał mu kieliszek i usiadł na ziemi, opierając się plecami o kanapę. Curtis zrobił to samo i wzruszył ramionami.
________– Jakbyś miał wszystko, а nie tylko jedną stronę, mógłbym zacząć działać. А tak muszę liczyć na to, że coś w końcu znajdziesz – westchnął, а Matt spojrzał na niego z wyrzutem, ale uśmiechnął się.
________– Wiem, jak musi być ci z tym ciężko – powiedział z nieskrywanym współczuciem. – Ale wciąż mnie potrzebujesz.
________– Błagam – jęknął Evans, wywracając oczami. – Przestań pieprzyć i lej.
________Matthew uśmiechnął się szeroko i zapełnił kieliszki przezroczystym płynem. Curtis podniósł szkło i rozchylił usta, szykując się do toastu, ale gdy jego towarzysz bez zmrużenia oka przechylił go i wypił zawartość popatrzył na niego z niedowierzaniem.
________– Mogłeś chwilę poczekać – warknął niepocieszony.
________– Przepraszam. – Matt skrzywił się i przetarł usta dłonią, czując jak cierpki smak wódki spływa po jego gardle. Gdy obrócił twarz w stronę Curtisa i zobaczył jego minę zaśmiał się głośno.
________– Co cię tak bawi? – spytał Curt, wychyliwszy kieliszek.
________– To, że siedzimy tu razem i zachowujemy się, jakby nic się nie stało, chociaż ani mnie, ani tym bardziej tobie nie powinno być teraz do śmiechu. No i kto by pomyślał, że kiedykolwiek twój los będzie w moi rękach.
________– Nie schlebiaj sobie – bąknął Curtis, dając mu znać, by ponownie napełnił kieliszki. – A może ta twoja dziennikarka mogłaby nam pomóc? – zagadnął nagle, choć wcale nie wyglądał na przekonanego co do tego pomysłu.
________Matt uśmiechnął się pod nosem i pokręcił przecząco głową.
________– Wątpię – powiedział, po czym bez mrugnięcia okiem wlał w siebie zawartość kolejnego kieliszka. – Była dziś na aukcji i widziała mnie z agentką Roberts – dodał, spoglądając na Curtisa, który rozłożył ręce i spojrzał na niego wyczekująco z miną pt. „i co z tego?”. – Podpadłem jej na całej linii. Najpierw powiedziałem jej, że jestem artystą – dodał uśmiechając się na samo wspomnienie próby sporządzenia aktu. – Odkryła prawdę, gdy zjawiła się biurze i myśli, że ją wykorzystałem, by zdobyć informacje.
________– A nie było tak? – spytał Curt, opróżniając swój kieliszek. Matt opuścił głowę, zdając sobie sprawę, że faktycznie tak było. Nawet jeśli Lexy w jakikolwiek sposób go pociągała, to ani przez chwilę nie brał pod uwagę, że mogłoby ich łączyć coś więcej. Jego serce wciąż należało do Hailey.
________– No a dziś wieczorem – podjął temat po chwili, rozpinając guziki śnieżnobiałej koszuli z miną, jakby chciał zdjąć z szyi coraz bardziej zacieśniającą się na niej pętlę – widziała mnie i Sheilę… – urwał, przenosząc wzrok z pustego kieliszka na twarz Curtisa. – W dość niejednoznacznej sytuacji – zakończył.
________Curtis uśmiechnął się szeroko i szturchnął go zaczepnie łokciem.
________– Nie poznaję cię, Matty – powiedział, sięgając po butelkę i ponownie napełniając ich kieliszki. – Prawdziwy kowboj Casanova.
________– I kto to mówi? – zagadnął Graves, odbierając od Curtisa napełniony kieliszek. Wznieśli niemy toast i obaj równocześnie wlali zawartość kieliszków w swoje rozgrzane już gardła. – Lexy niczego nie wie. Ten jej reportaż, to nie było nic więcej jak tylko szczęśliwy zbieg okoliczności – skwitował. – Zastanawia mnie za to, jak ludzie Alexeya wpadli na twój trop.
________Curtis westchnął i utkwił wzrok w pustym kieliszku, który obracał w palcach. Był zły sam na siebie, że dał się tak wmanewrować.
________– Miałem kiedyś kumpla – zaczął po chwili. – Nasze drogi rozeszły się kiedy trafiłem do Quantico. Spotkałem się z nim niedawno. Został po tej złej stronie mocy, więc liczyłem na to, że powie mi coś o Slicku. Nie przewidziałem tylko, że dla niego pracuje – zakończył, uśmiechając się krzywo.
________– Jak się nazywa? – spytał Matt. – Sprawdzę go w naszej bazie, może dzięki niemu dotrzemy do Slicka… albo Alexeya – zadumał się.
________– Bradley Cooper – odparł Curtis, zupełnie bez emocji, ale kiedy zobaczył zaskoczenie na twarzy Matta, spiął się odruchowo. – Co jest?
________– To operator kamery. Pracuje z Lexy – wyjaśnił krótko, analizując wszystko w myślach.
________– Więc chyba jednak będziesz musiał się przeprosić z panią dziennikarką – zachichotał Curtis. – A skoro już tak szczerze sobie rozmawiamy, to może teraz ty powiesz mi, po jaką cholerę poszedłeś do J.Lo.? – Matt skrzywił się i spojrzał na niego podejrzliwie. – Alex powiedział, że ktoś od nas odwiedził Johnny’ego w pierdlu – wyjaśnił Curt.
________– Założyłem, że Johnny ma kontakt z całą tą bandą, która ciągle jest na wolności, więc poszedłem zasiać tam ziarno, które mam nadzieję, wkrótce wyda obfite plony – odpowiedział wymijająco i ponownie napełnił ich kieliszki. – Skoro dotarło to do Alexeya, to znaczy, że plan działa – zakończył, uśmiechając się cwano.
________– Jest jeszcze coś o czym mi nie powiedziałeś? – spytał Curtis, spoglądając na niego podejrzliwie. Matt wzruszył ramionami i uniósł kieliszek do ust.
________– Twoje zdrowie, Curt – bąknął i poczekał, aż Evans chwyci swoje szkło. – Obyś jak najszybciej zniknął z mojego życia – dodał złośliwie, a gdy Curtis uśmiechnął się ironicznie, wychylił zawartość kieliszka. Czuł, że pieką go policzki, a w głowie zaczyna mu szumieć, ale nie zamierzał kapitulować. Obaj chyba tego potrzebowali, jak tlenu, którego powoli zaczynało im brakować.
________Przechylali kieliszek za kieliszkiem. Gdy butelka wódki zmieniła się w butelkę po wódce, Matt wstał i ruszył na taras, pozostawiając Curtisa samego sobie. Wyciągnął z kieszeni telefon i wybrał numer. W słuchawce zadźwięczał ten sam przerywany sygnał, nikt jednak nie odbierał. Spiął się, а serce skoczyło mu do gardła, gdy po drugiej stronie zabrzmiał ciepły, melodyjny głos:
________– Należą ci się gratulacje… – Westchnął i zamknął oczy w geście rezygnacji. – …że dotrwałeś do tego momentu. Niestety Hailey i Matta nie ma w domu, więc jeśli już musisz, zostaw jakąś wiadomość. Tylko pamiętaj o limicie czasowym. Pa!
________Matt usłyszał sygnał i otworzył powoli oczy. Uśmiechnął się jednak lekko, przypominając przyjemny głos swojej dziewczyny. Ucieszył go fakt, że choć od ich rozstania minęło tak wiele czasu, wciąż nie zmieniła nagrania.
________– Przepraszam – mruknął do telefonu i spojrzał za siebie, żeby sprawdzić, czy Curtis nie podsłuchuje. Nawet jeśli to robił, Mattowi było wszystko jedno. Był na tyle nietrzeźwy, żeby zignorować to, skupiając się na poczcie głosowej. – Zawaliłem, wiem, ale odzwoń do mnie jak to odsłuchasz. Proszę.
________Rozłączył się i oparł słuchawkę na piersi, wpatrując się w zachmurzone niebo.
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 6:57:07 12-10-12, w całości zmieniany 4 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sobrev Prokonsul
Dołączył: 04 Kwi 2010 Posty: 3498 Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:41:08 12-10-12 Temat postu: |
|
|
Serducho mi pękło gdy Matt dzwonił do Hailey tylko po to żeby usłyszeć jej głos. Jak możecie być dla niego takie okrutne? bo czy wie czy nie wie to i tak cierpi. a Curt no cóż on zamiast bąknąć cokolwiek myśli że on wie. Na pewno ale Matt się dowie nie do Curta to z pracy przecież DEA będzie za wszelka cenę chciało ustalić tożsamość topielca o ile już tego nie zrobili a Mattowi ta teczkę przypadkiem trafi w rączki.
nie ma to jak pogaduszki przy kieliszku wódki. I dobrze że Curt powiedział o spotkaniu z Rosjanami razem z działają więcej niż osobno a Sara moze rzeczywiście posiada coś co oni chcą mieć ale o tym nie wie
Ostatnio zmieniony przez Sobrev dnia 10:42:30 12-10-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
awangarda Motywator
Dołączył: 24 Sty 2012 Posty: 260 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z odległej galaktyki Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:13:39 12-10-12 Temat postu: |
|
|
Dzięki No Matty, nasz biedny Matty. Mnie też serce się kraja jak go sobie takiego wyobrażam. A Curt mógłby mu powiedzieć prawdę, ale coś go jednak powstrzymuje przed tym... Ale Matt też nie jest mu dłużny i też wie, coś, czego nie wypowiedział jeszcze na głos |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:26:58 13-10-12 Temat postu: |
|
|
Jest mi przykro z powodu Matta! Sama uważam, że już dawno powinien znać prawdę. Oczywiście, że kiedy się dowie, że Hailey już nie ma, to może być mu ciężko. Chociaż teraz też jest. I co byście nie zrobił z tym, będzie ciągle wspominał kobietę. Tyle, że teraz żyje z jakąś nadzieją. Swoją drogą zastanawia mnie cała ta historia z Hailey. Może jednak jakimś cudem udało jej się przeżyć?
Skłaniam się również do tego, że Sara chyba musi coś wiedzieć. Skoro wszystkim tak na niej zalezy. Albo po prostu ma coś, o czym sama nie ma zielonego pojęcia. Do tego scenka z Curtisem, wyśmienita. Widać, że mężczyźnie zależy na niej i mam nadzieję, że nic im nie zaszkodzi. Chociaż wiedząc, że wszystko nie może być tak pięknie, macie dla nich jakąś niemiłą sytuację. Ale i z nią dadzą sobie radę! |
|
Powrót do góry |
|
|
awangarda Motywator
Dołączył: 24 Sty 2012 Posty: 260 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z odległej galaktyki Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:08:41 13-10-12 Temat postu: |
|
|
Myślę, że odpowiedzi na niektóre pytania dostaniesz szybciej niż się tego spodziewasz ) |
|
Powrót do góry |
|
|
Dull Generał
Dołączył: 14 Wrz 2010 Posty: 8468 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:01:16 13-10-12 Temat postu: |
|
|
Tak szybko mi zleciał ten odcinek, że aż się zdziwiłam.
Curtis zazdrosny? Naprawdę zabawne Kompletnie mi do niego to nie pasuje. Albo może i pasuje... Bo to typowy facet, który nie lubi się niczym dzielić
Uwielbiam dialogi Matta i Curta. Alkohol zbliża ludzi Chwilami rozmowa im się nawet klei Dobrze, że Curt powiedział, kto go tak urządził.
Szkoda mi się zrobiła Matta, gdy dzwonił do Hailey i usłyszał to same nagranie Widać, że nadal o niej myśli i była prawdziwą miłością jego życia. Powinien wiedzieć o jej śmierci... Ale myślę, że nie nastąpi to chyba zbyt szybko. Curt się nie kwapi, aby wyznać mu prawdę. |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:10:06 13-10-12 Temat postu: |
|
|
Jestem i ja !
Faktycznie znęcacie się nad biednym Mattem. Byłoby mu łatwiej gdyby wiedział, że dziewczyna do której wciąż wzdycha nie odzywa się, bo nie żyje Szkoda mi go.
A Curt? mógłby mu powiedzieć. ech..... po co oni robią takie tajemnicę między sobą? W tej chwili to ostatnia rzecz jaka naprawdę jest im potrzebna. Skoro już o tym wspomniałyście, to zastanawiam się co takiego wie Matt czego nie chce powiedzieć Curtowi.
A Brad? Wiedziałam, że coś dla niego przygotowałyście. W końcu nie pojawił się tu przypadkowo, ale jakoś nie zarejestrowałam, ani nie spodziewałam się, że ma powiązania ze Slickiem.
No i co takiego ma mieć Curt co chcą odzyskać jego wrogowie??
Same pytanie, zero odpowiedzi pozostaje mi czekać na dalszy ciąg i liczyć na jeszcze więcej wrażeń. Swoją drogą dobrze, że chłopaki sobie ze sobą pogadali tak od serca. Faktycznie było im to potrzebne. |
|
Powrót do góry |
|
|
awangarda Motywator
Dołączył: 24 Sty 2012 Posty: 260 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z odległej galaktyki Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:14:50 13-10-12 Temat postu: |
|
|
Niedługo się dowiecie już parę ważnych rzeczy ;p |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:28:02 14-10-12 Temat postu: |
|
|
Myślę, że nawet więcej niż tylko parę ;D Już w kolejnym epizodzie znajdziecie kilka odpowiedzi, ale nie wszystkie, bo przecież bez tajemnic byłoby nudno.
Dzięki, że wciąż z nami jesteście :* |
|
Powrót do góry |
|
|
awangarda Motywator
Dołączył: 24 Sty 2012 Posty: 260 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z odległej galaktyki Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:11:41 19-10-12 Temat postu: |
|
|
[align=justify]___Rano wparował do biura jak burza. Z codziennego stroju brakowało mu krawata, koszula była luźno rozpięta pod szyją, а włosy niedbale zmierzwione. Nie miał jednak czasu się tym przejmować. Był spóźniony do pracy co najmniej czterdzieści minut. Nie potrafił stwierdzić ile wypili poprzedniego wieczora, ale wciąż szumiało mu w głowie. Gdy wychodził z mieszkania, Curtis smacznie spał z głowa opartą o kanapę. Miał przez moment niezadowoloną minę spowodowaną trzaskami, ale nie chciało mu się nawet podnieść powiek, by sprawdzić, czy wszystko gra.
___Matt w pośpiechu szedł do gabinetu Liama. Zawahał się na moment, zastanawiając, czy powinien mu to wszystko mówić, ale jeśli Curtis i Sara byli w niebezpieczeństwie to tylko on sam mógł im pomóc. Przynajmniej mógł spróbować – miał przecież jeden niepodważalny argument, który powinien skłonić Alexeya do refleksji, a który zataił przed swoim wspólnikiem. Na to wszystko potrzebował jednak czasu, którego w gruncie rzeczy wcale nie miał.
___– Musimy porozmawiać – sapnął, wchodząc do gabinetu. Bez pukania.
___Quinn zmierzył go uważnie wzrokiem od razu zauważając, że coś jest nie tak i nie myślał wyłącznie o stroju swojego agenta. Zamknął segregator i zamienił się w słuch.
___– Chcę wziąć zaległy urlop.
___Zajął miejsce na fotelu naprzeciwko swojego szefa.
___– Wybierasz się na wakacje? Spakowałeś już wszystkie krawaty? – Wskazał na strój Gravesa i uśmiechnął się pod nosem.
___– Nie – odparował, mierząc go groźnie wzrokiem. Wziął powietrze do płuc i przeniósł spojrzenie niżej. Przez moment błądził oczami po szklanym blacie biurka, po raz ostatni rozważając swoją decyzję o zdradzeniu Liamowi tego, czego zdążył się dowiedzieć. Nie potrzebował alibi, а tym bardziej jego pozwolenia. Liam był mądrym facetem i jeśli chciał potrafił rozwiązywać zagadki. Mógł sporo pomóc. Oczywiście, pod warunkiem, że zgodziłby się. I że nie jest kimś, kto sprzedaje informacje z DEA. Podniósł na niego oczy i szybko odrzucił tę myśl.
___– Byłem na tej aukcji, tak jak chciałeś, wmieszałem się w tłum – zaczął historię poprzedniego wieczoru. – Jacyś goście zaprosili mnie na pokera. Wzięli mnie za Curtisa i zaproponowali mi współpracę. Powiedzieli, że Stevens powierzył mi coś, co do nich należy. I chcą to z powrotem.
___Liam podrapał się po dwudniowym zaroście w krótkiej zadumie. Spojrzał na Matta nagląco, by kontynuował.
___– Jeszcze nie wiem, kto to jest – wyjaśnił, unosząc uspokajająco dłonie. – Ale się dowiem. – Przerwał i wziął głęboki wdech. – To nie byli ludzie Stevensa, inaczej rozpoznaliby Curtisa. Nie było tam też Asa, bo rozmawialiby ze mną inaczej. Ale mogą być od niego. I najwyraźniej boją się, że nie odzyskają tego czegoś.
___ – Moment. Skąd wiesz o… – zaczął, ale po chwili prychnął, jakby znał odpowiedź zanim Matt powiedział to na głos.
___– Jestem agentem. – Rozłożył ręce i uśmiechnął się szybko. – I myślę, że zarzuty postawione Curtisowi są bezpodstawne.
___– Wiem, że się u ciebie ukrywa – rzucił nagle Liam, mrużąc gniewnie oczy. Ewidentnie miał pretensje, że przed nim to zataił, а Graves zapytał ni stąd ni zowąd:
___– Widziałeś taśmę?
___– Jaką taśmę?
Matt rozchylił usta by coś powiedzieć, ale zająknął się. Postanowił nie psuć mu niespodzianki w postaci wideo z więzienia. А może zamaskował się na tyle dobrze, że nikt niczego nie rozpoznał?
___– Graves, daję ci tydzień na zbadanie tej sprawy – powiedział poważnie Liam, wskazując w niego długopisem. – Jeśli po tygodniu nic nie będziesz dla mnie miał, Curtis zostanie zatrzymany, а wobec ciebie zostaną wyciągnięte konsekwencje.
___Twarz Matta zrobiła się bardziej zacięta. Skinął głową i podniósł się z siedzenia. Chwycił za klamkę i otworzył drzwi z rozmachem. W progu stała Bella, która zawstydzona i speszona jego widokiem upuściła teczkę z dokumentami. Oboje momentalnie kucnęli i zaczęli zbierać kartki papieru, które wypadły, а Liam wstał od biurka i zbliżył się do nich.
___– Przepraszam – bąknął Graves, podając rudowłosej jakieś fotografie.
___– Nic się nie stało.
___– А to co? – Wziął między palce zdjęcie, które upadło najdalej, а Liam wciągnął powietrze ze świstem.
___– А to denatka, którą wyłowiliśmy razem z samochodem Evansa z rzeki. – Stanął obok Gravesa, który wyprostował się, wpatrując w rekonstrukcję twarzy topielca.– Podejrzewamy, że to Sara Stevens. Córka…
___– To nie ona – zaprzeczył, nie dając mu skończyć. Czuł jak jakaś niewidzialna ręka ściska jego żołądek, przyprawiając o mdłości. – To nie ona – powtórzył jak w amoku.
___Liam wymienił niepewne spojrzenia z Isabell i ponownie popatrzył z zaciekawieniem na swojego agenta.
___– To moja dziewczyna – powiedział w końcu z głosem, jakby ogromny kamień spadł mu z serca, chociaż w rzeczywistości było zupełnie odwrotnie. – To Hailey Spencer.
___Graves, wpatrując się w pustą przestrzeń przed sobą, podał zdjęcie Belli i wyszedł z biura, czując jak miękną mu kolana.
___Wszystko powróciło do niego z ogromną siłą. Wszystkie wspomnienia napadły go gwałtownie wbrew jego woli. Nie chciał o tym myśleć, nie chciał przywoływać tego z pamięci, а tym bardziej się rozczulać. Ze wszelkich sił odpychał to od siebie, próbując sobie wmówić, że nic się nie wydarzyło. Nie chciał wierzyć własnym oczom – to nie musiała być ona. Im dłużej to roztrząsał, tym bardziej był przekonany, że się pomylił napadnięty obsesyjną tęsknotą, do tej pory skrytą bardzo głęboko.
___Po raz pierwszy w życiu uciekał.
___Podczas drogi do domu tak strasznie chciał zająć się czymś, ale nie potrafił. Wszystkie jego myśli wracały do Hailey. Do jej pięknych, błyszczących niebieskich oczu, do włosów złocących się w świetle południowego słońca, do dźwięcznego śmiechu, który z taką łatwością mógł odtworzyć w swojej głowie.
___Jeszcze kilka godzin temu żył ze świadomością, że ma szanse ją odzyskać, po ogromnym nieporozumieniu, które zabrało mu tak wiele czasu. Curtis rozniecił w nim żar nadziei, że nie wszystko stracone. Gdy coraz bardziej wierzył, że może ją znów mieć, okazało się, że nie żyje.
___Czuł, że pęknie mu serce.
___Dręczyły go potworne myśli, а wraz z nimi wyrzuty sumienia. Był przekonany, że gdyby byli wciąż ze sobą, gdyby jej nie opuścił – wciąż by żyła. Nawet jeśli coś by jej groziło, obroniłby ją. Zrobiłby wszystko, by ją ocalić. Jak to się stało? Dlaczego znaleziono ją w rzece? Miał okazję spytać o to Liama, nie mógł jednak wytrzymać w jego gabinecie ani chwili dłużej.
___Nie potrafił znaleźć wyjaśnienia na żadne z dręczących go pytań. A najgorsze były te, których nie chciał nawet przywołać, ponieważ nigdy nie umiałby na nie odpowiedzieć, wydawszy na siebie wyrok powracających dylematów. W głębi serca wcale nie chciał poznać prawdy.
___Coś szarpało jego wnętrzności, w głowie mu się kręciło, а oczy piekły od powstrzymywanych łez. Policzki paliły go od środka żywym płomieniem. Oddychał powoli, ale niezbyt głęboko, jakby zaledwie egzystował. Rzadko mrugał, mając wzrok utkwiony ciągle w tym samym miejscu, chociaż nie było tam nic, co w rzeczywistości przykuło jego uwagę.
___To spadło na niego jak grom z jasnego nieba.
___А przecież życie miało toczyć się dalej.
___Curtis obudził się z potwornym bólem głowy. Nieznośne pulsowanie w skroniach i nieprzyjemny posmak w ustach w połączeniu z jego wciąż nieco obolałym ciałem, były jak najgorsza tortura. Przetarł powieki palcami i rozejrzał się wokół siebie, szukając choćby odrobiny wody mineralnej. Zamiast tego, zobaczył obok siebie na podłodze dwie puste butelki po czystej, które natychmiast uzmysłowiły mu przyczynę jego złego samopoczucia. Jak przez mgłę przypomniał sobie przebieg poprzedniego wieczora, a potem Gravesa rozbijającego się bladym świtem po mieszkaniu, w pośpiechu szykującego się do wyjścia i złorzeczącego coś pod nosem.
___Uśmiechnął się do siebie, podniósł powoli z podłogi i na chwiejnych nogach ruszył w kierunku łazienki. Nie chciał, by Sara zobaczyła go w takim stanie, więc czym prędzej wpakował się pod prysznic, by doprowadzić się do porządku. Kiedy przymknął powieki, jego myśli powędrowały w przeszłość, do czasu, kiedy poznał pannę Stevens w jednej z kawiarni na Polach Elizejskich. Siedziała tam z przyjaciółmi i wyglądała na szczęśliwą, aczkolwiek nieco znudzoną ich towarzystwem. On pił kolejne już tego dnia espresso, licząc, że w końcu któraś filiżanka postawi go na nogi po kolejnej nieprzespanej nocy. Kiedy poczuł na sobie jej wzrok, odwrócił się przez ramię i uśmiechnął lekko, unosząc filiżankę do góry, jakby pił jej zdrowie. Odwróciła wtedy od niego wzrok nieco speszona i zawstydzona tym, że została przyłapana na gapieniu się na niego. Mimo to już na pierwszy rzut oka było widać, że ma charakterek i wcale nie jest tak słodka i bezbronna na jaką wyglądała. Curtis zbyt dobrze znał się na ludziach, by dać się nabrać na jej słodką minkę i niewinnie wyglądającą, dziewczęcą twarzyczkę. Przez cały czas zerkała w jego stronę i dosłownie rozbierała go wzrokiem, a on zaczął w głowie układać różne scenariusze wieczora, który był przed nimi. Wiedział, że nie powinien tego robić, będąc w trakcie wykonywania jednego z zadań dla DEA, a jednak kiedy usiadła obok niego przy ladzie, uśmiechnął się czarująco i nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, dyskretnie przesunął w jej stronę po śliskim blacie, swoją wizytówkę po czym mrugnął do niej porozumiewawczo, zostawił na jakiś banknot obok pustej filiżanki po espresso i wyszedł. Zadzwoniła jeszcze tego samego dnia i od tamtej pory, przez blisko miesiąc, spotykali się prawie codziennie. Był wtedy Jeanem–Lucą le Roux, maklerem giełdowym i choć było mu z nią naprawdę dobrze, nie w głowie mu były stałe związki, a kiedy żegnali się na lotnisku, był święcie przekonany, że już nigdy w życiu jej nie spotka. Jednak los spłatał mu figla.
___Nabrał powietrza w płuca i zakręcił wodę, wracając do rzeczywistości. Zimny strumień wody otrzeźwił go na tyle, że czuł się prawie jak nowonarodzony, choć w głowie wciąż mu się kotłowało. To, co powiedział mu Matt, zanim się upili, w ogóle nie trzymało się kupy. Nie potrafił tego złożyć w żadną całość ani logicznie wytłumaczyć. Wyglądało na to, że oprócz ludzi Stevensa, a w następnej kolejności Alexeya czy też raczej Slicka, ktoś jeszcze miał ochotę go dopaść, domagając się tajemniczego czegoś i oferując w zamian za to ochronę. Przez myśl przeszło mu, że być może to jakaś prowokacja Alexeya, bo skoro znalazł jego i Sarę, to na pewno doskonale wiedział też kim jest Matt, ale nie był co do tego przekonany. Był jednak pewien, że zarówno Alexey jak i tajemniczy kompani Gravesa od pokera chcieli tego samego. Problem w tym, że on nie miał pojęcia co to może być. Musiało to być jednak coś niezwykle cennego. Pieniądze, prochy, złoto, może broń. Nie miał pojęcia na czym innym mogłoby tak bardzo zależeć ludziom ich pokroju. Sara raczej nie mogła mu pomóc, skoro nawet nie wiedziała czym zajmował się jej staruszek, chyba, że tatuś zupełnie bez jej świadomości przekazał jej jakieś dane w zaszyfrowanej formie. Kod do jakiegoś tajemniczego sejfu, współrzędne geograficzne miejsca, gdzie Stevens skrzętnie ukrył swój cenny skarb, cokolwiek.
___Utknął w martwym punkcie i nie miał pojęcia, jak popchnąć to dalej. W dodatku wkurzało go, że w jakimś sensie był zależny od Gravesa i jego dobrego lub złego humoru. Cieszył się, że rozmawiali ze sobą prawie normalnie, ale jednocześnie zdawał sobie sprawę, że nie będzie to trwało w nieskończoność. Przecież każda bomba kiedyś w końcu wybucha. Ta, o wdzięcznej nazwie „Hailey”, miała opóźniony zapłon, ale lont zdawał się być z dnia na dzień coraz krótszy. Wiedział o tym zbyt dobrze.
___Owinął się dużym kąpielowym ręcznikiem wokół bioder i ruszył do sypialni, w nadziei, że w szafie Gravesa znajdzie coś dla siebie. Ostrożnie uchylił drzwi i wszedł do środka, starając się zachowywać jak najciszej.
___– Sara? – Zaniepokojony rozejrzał się po sypialni, gdy jego wzrok spoczął na pustym, zaścielonym łóżku. – Sara, wychodź, to nie jest śmieszne… – mruknął, czując, jak serce podchodzi mu do gardła.
___Wrócił, by sprawdzić czy nie ma jej w kuchni, albo w salonie, ale gdy zamiast dziewczyny zobaczył przywieszoną na lodówce kartkę, na której rozpoznał jej charakter pisma, poczuł się tak, jakby ktoś nagle odciął mu dopływ tlenu.
___ Za to, że się nie pozabijaliście, przyniosę wam świeże bułeczki na śniadanie :) S. – odczytał.
___– Cholera! – warknął, mnąc kartkę w palcach i ciskając nią o podłogę.
___W pośpiechu udał się do sypialni i z szafki pod telewizorem wyciągnął pierwsze z brzegu ciemne jeansy, bawełniany podkoszulek i jakąś sportową bluzę. Ubrał się szybko, załadował magazynek i wsunąwszy glocka za pasek z tyłu spodni, chwycił pośpiesznie swoją wysłużoną, skórzaną kurtkę i wybiegł z mieszkania. Łudził się, że złapie Sarę gdzieś na ulicy, albo zastanie stojącą w kolejce w pobliskiej piekarni. Rozsądek jednak podpowiadał mu coś zupełnie innego. Skoro miała zamiar zrobić im śniadanie, to musiała wyjść jeszcze przed Mattem, gdy oni obaj spali upojeni alkoholem.
___ – Coś ty zrobiła… – jęknął, zbiegając po schodach.
___Kiedy był już między pierwszym piętrem a parterem, zatrzymał się nagle. Matt siedział na ostatnim stopniu ze zwieszoną głową i dłońmi zaciśniętymi na karku. Nawet nie drgnął, gdy Curtis wyminął go i stanął tuż przed nim.
___– Co jest? Wyglądasz jak zdjęty z krzyża – bąknął, ale Matt zdawał się głuchy na jego słowa.
___Curtis nie pamiętał, by kiedykolwiek wcześniej widział go w takim stanie. Nawet kiedy rozstał się z Hailey nie był tak przybity. Wtedy chodził wściekły jak osa i gotów był roznieść w pył wszystkich i wszystko co stanęłoby mu na drodze, a teraz był przygaszony i stłamszony, jakby nagle cały świat zwalił mu się na głowę. Coś było z nim nie tak, ale Evans nie zamierzał tracić czasu na dochodzenie, co go trapi. Teraz najważniejsze było to, by odnaleźć Sarę.
___– Domyślam się, że masz urlop, skoro wróciłeś tak wcześnie, więc zbieraj dupę w troki. Sara zniknęła – powiedział Curtis uważnie obserwując twarz Matta.
___– Jak to zniknęła? – spytał powoli i spokojnie, jakby nie docierała do niego powaga sytuacji. Zmarszczył brwi i wziął głęboki wdech.
___– Alkohol chyba wyżarł ci resztki szarych komórek – jęknął Curt, poirytowany reakcją Matta. – Wyszła po bułki, żeby zrobić nam śniadanie, kiedy my sobie słodko spaliśmy. Jeśli Alexey ją dorwał… – urwał, zaciskając nerwowo szczęki i odwracając wzrok w stronę okna. – Obiecałem jej, że nie spadnie jej włos z głowy, więc z tobą czy bez ciebie, idę jej szukać.
___– Daj spokój, Curt – powiedział, podnosząc się ze schodów i otrzepując spodnie. – Jeżeli Alexey ją ma, to musimy zastanowić się, jak możemy do niego dotrzeć.
Teraz wyglądał na trochę bardziej pobudzonego, ale jego zdenerwowanie nawet nie zbliżało się do poziomu zdenerwowania Evansa. Gdy ten zniecierpliwiony chciał wykonać ruch, Matt zatrzymał jego rękę i popatrzył na niego.
___– Jemu chodzi o ciebie, więc nie będzie się zbyt długo ukrywał.
Matt wiedział, że będą próbowali wyciągnąć z Sary informacje, których szukają. Mogą jej zrobić krzywdę. Jednak, gdy potwierdzą się słowa Curtisa, że dziewczyna niczego nie wie, posłużą się nią jako przynętą, а gdy przestanie im być potrzebna po prostu zabiją ją. А następnie Curtisa.
___Liam siedział w swoim wielkim fotelu za biurkiem, obracając w palcach ołówek. Niezbyt rozsądnym posunięciem z jego strony było dawanie Gravesowi wolnej ręki i ślepa wiara w to, że on i Evans są zupełnie niewinni. Wiedział, że jeśli poza mury tego gmachu wyjdzie, że wiedząc, iż najbardziej poszukiwana w ciągu ostatnich dni osoba, ukrywa się u jednego z jego najlepszych agentów, pozwolił im działać zamiast aresztować ich obu od razu, jego kariera w DEA będzie skończona. Mimo to, postanowił zaryzykować. Intuicja przecież jeszcze nigdy go nie zawiodła.
___Chwycił zdjęcie denatki i leżące obok zdjęcie Sary Stevens. Pewność Gravesa z jaką zakwestionował możliwość, że to właśnie ona jest topielcem, świadczyła tylko o tym, że musiał widzieć tą dziewczynę żywą. Najprawdopodobniej więc panna Stevens ukrywała się razem z Curtisem w mieszkaniu Matta. Liama jednak martwiło coś innego.
___– Hailey Spencer – mruknął, wpatrując się z zdjęcie z komputerową rekonstrukcją twarzy denatki po czym sięgnął po listę zaginionych kobiet, przygotowaną przez Bellę. Tak jak się spodziewał, nie było jednak na niej nazwiska wskazanego przez Gravesa. Nikt nie zgłosił jej zaginięcia, ale wcale go to nie dziwiło.
___– Przynieść panu kawę? – spytała Bella, przystając w progu gabinetu.
___Liam podniósł na nią zmęczony wzrok i uśmiechnął się z wdzięcznością.
___– Nie powinien pan tyle pracować, bo z dnia na dzień wygląda pan coraz gorzej – powiedziała, wpatrując się w niego z troską.
___– Podwójne espresso – powiedział, siląc się na uśmiech. – Poproś do mnie agentkę Roberts i przygotuj mi proszę dokumentację Hailey Spencer.
___Bella skinęła głową i uśmiechnęła się czarująco, odgarniając kosmyk rudych loków za ucho. Liam poczekał, aż zamknie za sobą drzwi i wyciągnął teczkę z dokumentacją operacji o kryptonimie „Royal Flush” oznaczoną wielką czerwoną pieczątką z napisem „ściśle tajne”. Kiedy już zdążył zagłębić się w lekturze zgromadzonych dotychczas materiałów, do jego gabinetu weszła Sheila.
___– Czy nikt was nie nauczył pukać? – jęknął zrezygnowany, odkładając teczkę na bok i przenosząc wzrok na swoją agentkę, która tego dnia zrezygnowała ze szpilek na niebotycznych obcasach i dopasowanego, eleganckiego kostiumu, stawiając na zwykłe jasne jeansy i biały podkoszulek z jakimś błyszczącym napisem na piersiach. Z włosami ściągniętymi w koński ogon i delikatnym makijażem prezentowała się niezwykle dziewczęco i gdyby jej nie znał, nawet przez myśl nie przeszłoby mu, że może być agentką rządową.
___– Przepraszam – powiedziała, zerkając na niego przez ramię i wkładając płytę DVD do odtwarzacza. – Myślę, że powinieneś to zobaczyć – powiedziała, chwytając pilota. Po chwili na ekranie telewizora pojawił się niezbyt ostry obraz z więziennego monitoringu. Kiedy mignęła na nim znajoma twarz, Sheila przeniosła wzrok na Liama.
___– Co to jest? – wydukał osłupiały, zastanawiając się czy dobrze widzi.
___– Twój agent, wdzierający się do więzienia – odparła z zimnym błyskiem w oku, krzyżując dłonie na piersiach i opierając się biodrami o metalową szafkę na akta, stojącą pod oknem.
Liam przetarł twarz dłońmi, niedowierzając w to, co widział.
___– Wiemy po co tam poszedł? – zapytał chłodno.
___– Rozmawiał z Johnnym Loh – odparła, ale zamilkła, gdy drzwi otworzyły się i stanęła w nich Bella z kawą i jakąś teczką pod pachą.
___– Proszę – zaszczebiotała słodko, podając Liamowi dokumenty i stawiając na jego biurku gorący, aromatyczny napój.
___– Dziękuję, Bell – powiedział. – To wszystko – dodał, gdy zatrzymała się w drzwiach, jakby czekając na dalsze polecenia. ___– Możesz wrócić do swoich obowiązków – zakończył, a kiedy zamknęła za sobą drzwi, przeniósł pytający wzrok na agentkę Roberts.
___– Nie wiadomo o czym, bo poprosił o niemonitorowaną salę widzeń – dokończyła Sheila.
___– Jedź tam i porozmawiaj z nim. Dowiedz się, czego chciał od niego Graves. Jeśli chcesz, weź sobie jakąś obstawę.
___– Może ty pojedziesz ze mną? – zagadnęła. – Im mniej ludzi o tym wie, tym lepiej – dodała, gdy spojrzał na nią zaskoczony jej propozycją.
___– Masz rację – zgodził się, podnosząc się z fotela. Zrobił wielki łyk kawy, po czym chwycił swoją kurtkę i skierował się do wyjścia. – Jedziemy – zakomunikował, otwierając przed nią drzwi. |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:49:43 19-10-12 Temat postu: |
|
|
No to się porobiło Odcinek świetny, jednym słowem było tu chyba wszystko i po prostu połknęłam go za jednym razem
Matt w końcu dowiedział się o tym, że jego ukochana nie żyje Ciekawa jestem jak Curt mu to wszystko wytłumaczy. Coś mi mówi, że to będzie kolejna sprawa która może niestety ich poróżnić teraz kiedy zawarli cieniutką nić porozumienia
A Sara? Co za dziewczyna nooooo Jak przeczytałam o tym, że dziewczyna wyszła sama w miasto "po bułeczki" to mi normalnie ręce opadły do samej ziemi. Od razu przypomniały mi się te wszystkie amerykańskie filmy sensacyjne gdzie baba okazuje sie najgłupszym stworzeniem pod słońcem. Myślałam, że Sara jest odrobinę mądrzejsza a tu co? Odwaliła taki numer i jeszcze nie ma jej dłuższy czas. Ciekawi mnie czy faktycznie coś jej sie stało, ale obawiam się, że dla rozwoju akcji porwanie córki Stevensa może być nieuniknione
Cóż Liam dał Mattowi wolną rękę i zaraz potem dowiedział się o tym, że Graves był w więzieniu. Ech....akcja nabiera tempa i teraz to chyba dopiero bedzie sie działo
ja w każdym razie czekam na dalszy ciąg z niecierpliwością, jak zwykle zresztą |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:01:24 19-10-12 Temat postu: |
|
|
Madziu, mówiłam już że uwielbiam Twoje komentarze? Jak nie to mówię - normalnei się szczerze do monitora jak głupia
Cieszę się, że się podobało, a akcja faktycznie zacznie nabierać tempa. Jeśli zaś chodzi o relacje między Mattem i Curtem, to cóż... biegną jak sinusoida, raz w górę, raz w dół, ale taki już ich urok ;D
Dzięki, że wpadłaś do nas :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:34:12 19-10-12 Temat postu: |
|
|
Piszę samą prawdę cieszę się, że mogę Wam zrobić przyjemność moim skromnym zdaniem
Domyślam się też, że relacje Curt&Matt wcale nie będą takie kolorowe, ale za to chyba ich najbardziej uwielbiam |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|