Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

The American Agents - odc. 10
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 28, 29, 30
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:32:21 22-02-16    Temat postu:

O jak sie ciesze , że jest odcinek
Oczywiście jak zawsze dużo sie dzieje , aż momentami trudno się połapać hahah
Chris agentem CiA i to w dodatku podwójnym .... cos tu podejrzane . Noo zresztą widać po ostatniej scenie jak przywalił Davidowi
Ciekawe kiedy planujesz odbicie naszych chłopców bo ja mam nadzieje , że cała reszta ich odbije Na razie tu widzę gorące plany na to , ;D Leila tutaj jest w pełnej gotowości do ich odbijania, chcąc nie chcąc musi tamtym zaufać , bo w ich sytuacji muszą sie chwytac czego mogą. Hahha swoja drogą Adriana musi mieć niezła parę żeby tak przywalic Brunowi. ;p

Czekam na kolejny. ;p
Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5853
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:42:08 28-02-16    Temat postu:

Aga, fajnie że jesteś! Tylko przypomnij mi, proszę, maila bo chyba gdzieś zapodziałam

Justyna, tak wiem że trudno się połapać, nawet mnie - ostatnimi czasy trochę straciłam pomysł na to opowiadanie. Nie mam już takiej weny jak kiedyś, bo jak nikt tego nie czyta to nawet się nie chce. Ale dziękuję Ci, że nadal chce Ci się to czytać, naprawdę dużo to dla mnie znaczy :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:22:34 28-02-16    Temat postu:

Głupio mi, że tak zaniedbałam to opowiadanie, ale nie ma opcji, żebym zrezygnowała z tej historii
Mój mail: [link widoczny dla zalogowanych] Z góry dziękuję i obiecuję poprawę
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5853
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:35:15 28-02-16    Temat postu:

Nic nie straciłaś, Aguś, ostatnimi czasy straciłam zapał i akcja strasznie się przedłuża

Wysłałam. Daj znać czy doszło
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:56:10 28-02-16    Temat postu:

Jak to nic? A sama przyjemność obcowania z geniuszem Liama?

Doszło wszystko, dziękuję ślicznie :* Jak tylko nadrobię, to zaraz się tu zamelduję z porządnym komentarzem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5853
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:02:40 28-02-16    Temat postu:

Liam ostatnio już nie taki genialny. Zresztą, sama się przekonasz

Czekam na Twoją opinię
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:07:56 28-02-16    Temat postu:

Na pewno przesadzasz
Postaram się najszybciej jak się da
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5853
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:13:31 06-03-16    Temat postu:

Zapraszam na kolejny odcinek Mam nadzieję, że już teraz akcja ruszy pełną parą. Mam świadomość, że sporo gmatwam, ale teraz już powinno być w porządku. Mam nadzieję, że się spodoba




ODCINEK 10: "JUSTICE IS THE STRONGEST WEAPON" – "SPRAWIEDLIWOŚĆ JEST NAJSILNIEJSZĄ BRONIĄ"


Gdyby spojrzenie mogło zabić, młody Holbrook już leżałby trupem. David Spellman był wściekły, ale sam nie wiedział na kogo bardziej – na młodego agenta za to, że zaprowadził go w pułapkę czy na siebie za to, że dał się przechytrzyć. Ze złością szarpał za krępujące go więzy, którymi został unieruchomiony na zimnej posadzce w obskurnym magazynie, kiedy był nieprzytomny po uderzeniu, jakie mu zafundował Chris.
Viper O'Connor przyglądał mu się z góry z paskudnym uśmieszkiem zdrajcy wymalowanym na twarzy, wymieniając przy tym jakieś uwagi z Holbrookiem, który dostarczył mu więźnia. Z tego, co Spellman zrozumiał, Viper nie był przekonany co do obecności kolejnego jeńca w kryjówce Veritas i rozważał zlikwidowanie go, ale Chris twierdził, że Dyrektor Spraw Wewnętrznych może przydać się organizacji jako że posiada wiele użytecznych informacji.
W pewnym momencie do ich uszu doszedł krzyk – głośny i przerażający, który zjeżył Davidowi włosy na karku, bo doskonale znał ten głos. Poczuł odrazę i nienawiść do oprawców, ale jednocześnie iskierkę nadziei – oznaczało to bowiem, że Liam i Dean byli tutaj, a więc Chris niekoniecznie musiał poprowadzić go w pułapkę. Ożyła w nim nieco wola walki.
– Tym właśnie się zajmujecie? Torturowaniem dzieciaków? – zapytał mężczyznę, starając się grać na czas. – Dean Sullivan nie jest nawet pełnoprawnym agentem. Nie rozumiem po co on wam...
– Masz rację, Davidzie. – Viper przykucnął przy Spellmanie, spoglądając mu prosto w oczy. Nie było już śladu po tym sympatycznym, pomocnym analityku, któremu wszyscy ufali i którego wszyscy uważali za przyjaciela. – Ale nie zaszkodzi się od czasu do czasu zabawić, prawda? Poza tym, torturując dzieciaka, szybciej złamiemy Walsha, a o to nam chodzi.
– Naprawdę nieźle musiało ci się poprzestawiać w głowie, skoro sądzisz, że Liam kiedykolwiek do was dołączy. Nigdy nie zdradzi CIA.
– Jeszcze zobaczymy. – Viper uśmiechnął się półgębkiem, jakby właśnie obmyślał genialny plan przeciągnięcia Liama Walsha na stronę Veritas.
– Dobrze usłyszałem? – Do rozmowy wtrącił się Holbrook, który ze zmarszczonym czołem spoglądał na Vipera. Nie trzeba było być ekspertem, by zauważyć mikroekspresje na jego twarzy, które jasno świadczyły o negatywnym stosunku młodego agenta do byłego analityka CIA. – Torturujecie Sullivana? Chyba wiesz, kim on jest, prawda? Denise chce go żywego, a ona tu rządzi.
Spellman przysłuchiwał się tej wymianie zdań z ciekawością. Padło nowe imię. Czyżby na czele Veritas stała kobieta imieniem Denise?
– Nic mi na ten temat nie mówiła. A ty musisz przestać zachowywać się tak jakbyś był tutaj szefem, bo tak się składa, że nim nie jesteś. – Uśmiech spełzł z twarzy O'Connora i Spellman dostrzegł cień strachu w jego zielonych oczach
– Może nie jesteś na tyle ważny, by wtajemniczać cię w najbardziej sekretne plany organizacji. Może tylko ci się wydaje, że masz kontrolę.
Przez chwilę piorunowali się spojrzeniami w ciszy, którą przerwało głośne zawodzenie dobiegające z piwnicy.
– Odwołaj swoich sługusów i to już – zarządził Chris, a ręka drgnęła mu na kolbie pistoletu, który miał zatknięty za pas, ale który cały czas był gotowy do użycia – albo Denise dowie się o twojej rażącej niekompetencji. Nie tylko Walsha chce dostać. Młody też jest dla niej ważny...
– Bo jest synem Johna Sully'ego? Co za brednie! – Viper prychnął z niedowierzaniem, ale nie był wcale przekonany czy Chris kłamie. – Dean to zwykła miernota, nie dorównuje ani ojcu, ani Liamowi. Po co niby Denise miałoby na nim zależeć?
– Ją zapytaj. – Holbrook wpatrywał się intensywnie w wysokiego mężczyznę, by po chwili zaśmiać mu się prosto w twarz. – No tak... Nie masz z nią kontaktu. Szefostwo chyba nie jest zadowolone z twoich ostatnich wybryków. Wiesz, Viper – w tej twojej zemście brakowało precyzji. Twoje działania były chaotyczne, narobiły niezłego bałaganu i Veritas musiała się nieźle napracować, by zatuszować twoje zbrodnie. Dmitrij Walkovic, Alan Reed, Svetlana JakJejTam... Powinieneś sobie znaleźć inne hobby skoro nawet to, w czym powinieneś być dobry ci nie wychodzi...
Viper obnażył zęby jak dziki pies i ruszył w kierunku Holbrooka z uniesioną ręką jakby miał zamiar go uderzyć. Ale Chris był szybszy – wyciągnął broń i wymierzył mu lufę między oczy.
– Zrobisz to? Zabijesz jednego z twoich? – Viper zaśmiał się, ale nie było w tym śmiechu wesołości. Raczej złość i strach.
– Nie. Ale za niego ręczyć nie mogę...
Viper otworzył oczy szeroko ze zdziwienia. Dopiero po chwili dotarł do niego sens słów agenta, odwrócił się na pięcie, by stanąć oko w oko z Davidem Spellmanem, który uwolnił się z krępujących więzów podczas kłótni członków organizacji.
– Dobranoc, Viper. Śpij dobrze, skurwielu.
Po tych słowach wymierzył mu potężny cios jednym z metalowych prętów, które znajdowały się w magazynie, co ogłuszyło Vipera i sprawiło, że zwalił się na ziemię z głośnym łoskotem. Biorąc pod uwagę wzrost mężczyzny, dało to nieco groteskowy efekt, ale ani David, ani Chris nie mieli czasu się śmiać. Sytuacja była zbyt poważna.
– Już myślałem, że mnie wykiwałeś – powiedział Spellman, chwytając za broń, którą podał mu syn Sky'a.
– Wiem – odparł jak gdyby nigdy nic Chris, sprawdzając czy jego własny pistolet ma dostatecznie dużo amunicji. – Licealne kółko teatralne – pochwalił się, a David pokiwał głową z uznaniem.
Ruszyli na dół do piwnicy, gdzie od jakiegoś czasu nie było już słychać krzyków torturowanego Deana. Mając nadzieję, że nie stało się najgorsze, Chris nakazał Spellmanowi poczekać za drzwiami, gdy sam pchnął je i zszedł na dół po schodkach.
Liam Walsh wyglądał jak obłąkany – miał taką furię w oczach, że nawet pomagier Vipera, który torturami na Deanie starał się wywrzeć wpływ na starszym agencie, wyglądał na przerażonego. Chris również przystanął na chwilę, nie wiedząc, co o tym sądzić. Jego wzrok padł na żółtodzioba, który wisiał smętnie przypięty za nadgarstki ciężkimi kajdanami. Koszulkę miał w strzępach, można było dojrzeć na jego ciele rany po cięciach zadanych nożem. Głowa opadła mu na piersi – był nieprzytomny lub martwy. Ciężko było stwierdzić. Holbrook zignorował spojrzenie Liama, który nie wiedział, kim jest przybysz, i podbiegł do Deana, żeby sprawdzić mu puls.
– Nie dotykaj go, szujo! Słyszysz mnie, skurczybyku? Zostaw go w spokoju albo...
Chris jednak nie słuchał Liama. Z ulgą stwierdził, że Sullivan tylko zemdlał z wyczerpania. Po chwili jego wzrok padł na ślady po oparzeniach na piersi chłopaka, więc przeniósł zagniewane spojrzenie na oprawcę – dość niskiego mężczyznę z kędzierzawymi włosami, który pewnie nigdy nie porwałby się z motyką na słońce, gdyby Liam i Dean nie byli unieruchomieni.
– Chryste, co ty zrobiłeś? Chciałeś go usmażyć czy jak? – zapytał Holbrook, zwracając się do członka Veritas, który miał przerażenie w oczach. – Elektrowstrząsy? Mamy dwudziesty pierwszy wiek! Idź na górę, przynieś trochę wody, trzeba go ocucić.
Mężczyzna z ochotą wyszedł z piwnicy, nie wiedząc że przy drzwiach czeka na niego niespodzianka w postaci Dyrektora Departamentu Spraw Wewnętrznych CIA. Chris w tym czasie ruszył się, by uwolnić Liama. Użył kluczyków, które zabrali Viperowi.
Walsh przyglądał mu się dziwnie – z mieszaniną zdumienia i pogardy.
– Nie jesteś jednym z nich? – zapytał głosem zachrypniętym od wrzasków.
– To skomplikowane – odparł Holbrook, pomagają Liamowi stanąć na własnych nogach. Mężczyzna był wyczerpany. Od kilku dni nic nie jadł i cała krew odpłynęła mu z rąk, bo przez cały czas niewoli był przykuty do łańcuchów z rękoma w górze. – Jestem synem Sky'a. Poprosił mnie o pomoc. Ten haker, Carter, dostał cynk z waszego nadajnika.
– Sky ma syna? – Liam miał problemy z przetworzeniem informacji. Był tak zdziwiony, że dopiero po chwili przypomniał sobie o Deanie. Razem z Chrisem uwolnili chłopaka i ułożyli na ziemi. Po chwili do pomieszczenia wszedł Spellman z wiadrem wody.
– Całe szczęście, Liam! – Uścisnął agenta i poinformował zebranych, że zajął się pomagierem Vipera.
Chris w tym czasie oblał Deana zimną wodą z wiadra. Chłopak otworzył powieki na milimetr, ale nie był w stanie nic powiedzieć. Jęczał tylko i mamrotał coś pod nosem, co pozwoliło im myśleć, że majaczy przez gorączkę. Musiało się wdać jakieś zakażenie.
– Zabierajmy się stąd – zarządził Spellman i pomógł Chrisowi podnieść Deana. – Musimy dostać się do odrzutowca, zanim reszta się tu zjawi. Mieliśmy szczęście, że było ich tylko dwóch.
– Macie własny odrzutowiec? Co? – Liam złapał się za głowę, nie wiedząc co o tym myśleć.
– Później będzie czas na wyjaśnienia. Teraz musimy spadać – zarządził Chris, który przerzucił sobie rękę Deana przez ramię i oparł jego ciężar na sobie.
Kiedy byli już przy wyjściu z magazynu, wzrok Liama padł na nieprzytomnego Vipera. Zacisnął pięści i ruszył w kierunku znienawidzonego człowieka, który go zdradził, zamordował jego mentora i był gotów powolić zabić Deana torturami.
– Liam, chodź! Nie mamy czasu! – Spellman spoglądał na kolegę po fachu z lekkim niepokojem. – Walsh!
– Ta szumowina zabiła Alana – powiedział Liam, a na jego twarzy malowała się szczera nienawiść. – I Bóg wie, kogo jeszcze. Udawał jednego z nas i wbił nam nóż w plecy. On by nas zabił. My powinniśmy zrobić to samo i skończyć to raz na zawsze. Daj mi broń, David.
– Zemsta nie jest odpowiedzią. W końcu O'Connor dostanie za swoje. Nie jesteśmy tacy jak oni. Chodź, Walsh, musimy się spieszyć! – Spellman zaczynał się niecierpliwić. Chris już taszczył Deana na zewnątrz.
Liam stał, drżąc na całym ciele z nienawiści, jaka nim zawładnęła. Nie mógł uwierzyć, że jeszcze do niedawna uważał tego człowieka za swojego przyjaciela.
– To sprawiedliwość jest najsilniejszą bronią, zapomniałeś?
– Sprawiedliwości stanie się za dość wraz z jego śmiercią.
– Chodź, Walsh. Musimy zawieść Deana do szpitala. Nie możemy zwlekać, inaczej będzie z nim gorzej niż jest teraz, a pragnę ci przypomnieć, że jest BARDZO źle.
Wzmianka o Sullivanie przywołała Walsha do rzeczywistości. Zanim ruszył za Spellmanem, rzucił jeszcze nieprzytomnemu Viperowi ostatnie spojrzenie i powiedział:
– Wrócę po ciebie. To jeszcze nie koniec.

***

TRZY TYGODNIE PÓŹNIEJ

– Wszystko w porządku, naprawdę, możecie przestać mnie wreszcie niańczyć. Nic mi nie jest!
– To lekarz o tym zadecyduje. Dobrze, że udało nam się dotrzeć do doktora Perry. Jest na emeryturze, ale pozostał lojalny CIA.
– Przestać mi świecić tym po oczach, Leila! Chcesz, żebym oślepł? Au!
Dean odepchnął rękę kobiety i złapał się za oko, w które przez przypadek dziabnął się palcem, kiedy wykonywał gwałtowny ruch. Carter, który przyglądał się badaniu z bezpiecznego dystansu, parsknął śmiechem, czym zasłużył sobie na mordercze spojrzenie Deana, które jednak nie dało zamierzonego efektu, bo jedno oko miał zaczerwienione i załzawione.
– Och, zamknij się, CC. – Sullivan się naburmuszył. – Jakoś z ciebie nikt się nie śmiał, kiedy wrzeszczałeś jak panienka podczas wszczepiania nadajnika.
– Po pierwsze – nie wrzeszczałem jak panienka – sprostował Carter Cameron, prostując się w krześle, by dodać sobie powagi – a po drugie to śmiali się wszyscy, bo im opowiedziałeś, co zaszło!
– Mogło mi się wymsknąć, ale nie zmieniaj tematu!
Leila uśmiechnęła się kącikiem ust, widząc że humor wraca Deanowi. Parę tygodni wcześniej był w naprawdę ciężkim stanie. Na całe szczęście, doktor Perry poskładał go do kupy i był już niemal całkiem zdrów, pomijając oczywiście blizny i rany psychiczne. Leila prowadziła z nim sesje terapeutyczne, ale nie był zbyt skłonny do zwierzeń, co wcale ją nie dziwiło. Musiał doznać traumy. Ale miała nadzieję, że niedługo nastąpi przełom, tym bardziej, że Liam, którego kiedyś uważała za stracony przypadek, coraz bardziej się przed nią otwierał, a to dawało dobre prognozy dla Deana.
Panna Harris złapała się za przedramię i wymacała drobny wypustek, wzdychając ciężko. Wszyscy razem zgodnie stwierdzili, że nie ma co ryzykować i postanowili wykorzystać mechanizm Cartera i Deana. Każdemu z drużyny został wszczepiony podskórny nadajnik, by w razie porwania można go było skutecznie wyśledzić. Sullivan był niebywale dumny z faktu, że doceniono jego umiejętności. Dzięki Chrisowi Holbrookowi i rodzeństwu Monroe mieli też wgląd w plany Veritas – znali nazwiska członków, tajne kryjówki, sposoby działania czyli innymi słowy wszystko, by opracować plan odbicia Dylana Stevensa.
Jednak nowi sprzymierzeńcy nie mogli być z nimi 24 godziny na dobę. Viper już wiedział, że Holbrook był podwójnym agentem i na pewno poinformował o tym swoich zwierzchników, a to oznaczało, że syn Sky'a nie ma już takich uprawnień jak Tristan i Adrianna, którym nadal udawało się zachować przykrywkę. Zdołali przekonać szefową o swojej lojalności, ale oboje uważali, że muszą być bardzo ostrożni. Denise była dobra w swoim fachu i trudno było ją oszukać. Nadal trzeba było zachować ostrożność, dlatego rzadko pojawiali się w bazie Nowego CIA (tak drużyna Liama nazwała się roboczo, choć raczej nikomu ta nazwa się nie podobała), która znajdowała się obecnie w starej posiadłości Spencera 'Sky'a' Holbrooka w lesie na obrzeżach Virginia Beach. Jego syn uważał, że to niebezpieczne osiedlać się w miejscu, gdzie Veritas będzie najpierw szukać Liama, ale sam zainteresowany stwierdził, że "pod latarnią najciemniej".
– Leila, słyszysz, co do ciebie mówię?
Kobieta wzdrygnęła się słysząc te słowa, które wyrwały ją z rozmyślań na temat wydarzeń ostatnich tygodni. Liam stał nad nią, trzymając jej rękę na ramieniu.
– Nasza sesja, pamiętasz?
– Uuuu sesja... – Dean zagwizdał i puścił oczko do Liama, który zdzielił go otwartą dłonią w potylicę. – Auuu! Jestem rekonwalescentem! Nie możesz...
– A właśnie, że mogę. A poza tym mówiłeś, że mamy przestać cię niańczyć i traktować cię tak jak przedtem. To, że masz teraz parę więcej siniaków tu czy tam...
– Parę siniaków? Zobacz jak poznaczyli moje nieskalane ciało! – Dean podciągnął koszulkę oburzony, ukazując blizny po cięciach. Po chwili dostrzegł uśmiech na twarzy mentora i zmarszczył brwi. – Nabijasz się ze mnie, Walsh?
– Odrobinę. – Liam spojrzał na Leilę wyczekująco. – Idziemy?
Kobieta poderwała się z miejsca i wyszła za nim z pomieszczenia.
– Wysłałem ciotkę do Europy, nie mogłem ryzykować, że się do niej dobiorą. Powinna być bezpieczna, ma teraz nową tożsamość. – Poinformował panią psycholog Walsh, kiedy szli w kierunku jej gabinetu. – Nadal nie ma śladu po Martinie. Spellman uważa, że Veritas się go pozbyła, bo nie był im do niczego potrzebny, ale ja myślę, że nadal go więżą. Być może w Anglii, tam gdzie Dylana. Beckett przysłał mi raport. Na razie nie trafił na ich ślad, ale sądzi, że to tylko kwestia czasu... – Parę dni wcześniej Campbell wrócił do ojczyzny, by wybadać teren, podczas gdy drużyna Liama obmyślała plan. – Słuchasz mnie w ogóle?
– Co? Tak, jasne. – Leila spojrzała na Liama z niepewną miną. – Przepraszam, to były męczące tygodnie.
– Wiem coś o tym. – Oboje zajęli miejsca w fotelach naprzeciwko siebie, a pani psycholog wyjęła podkładkę do notowania, by móc rejestrować przebieg sesji. – Czy to na pewno bezpieczne? – zapytał Liam, wskazując na notatnik. – Nie chcę być pesymistą, ale jeśli Veritas nas znajdzie, będą mieli sporo informacji na mój temat.
– Spokojnie, Sky zapewniał nas, że będziemy tu bezpieczni. Ten dom to prawdziwy bunkier.
– Na to wygląda. Zaczynam myśleć, że albo Spencer jest jakimś geniuszem, skoro miał taką kryjówkę na wszelki wypadek albo totalnym paranoikiem. Nadal nie mogę się przyzwyczaić do faktu, że ma syna. Znamy się tyle lat a on nigdy mi o nim nie powiedział. Zauważyłaś w jaki sposób na siebie patrzą? Jakby się nienawidzili! Aż dziw, że ten cały Chris zechciał nam pomóc. – Przez chwilę przyglądał się kobiecie badawczo, ale ta nic nie powiedziała, więc dodał: – Ty coś wiesz, prawda?
– Owszem.
– Ale mi nie powiesz?
– Nie. Więc nawet nie próbuj mnie podejść. Tajemnica lekarska.
– Nadal nie rozumiem, czemu uparłaś się, by prowadzić sesje z każdym z nas. Nasze zdrowie psychiczne jest aż tak zagrożone?
– Nastały niespokojne czasy. Rozmowa o problemach pomaga. A my potrzebujemy siły, by stawić czoła Veritas – poinformowała go, obracając w rękach długopis. Nie uszło to uwadze Liama.
– A kto rozmawia z tobą? Bo mam wrażenie, że chcąc pomagać innym, zupełnie zapomniałaś, by zadbać o siebie. Tęsknisz za Chelsea?
– Oczywiście, że tak. Ale wiem, że jest bezpieczna z babcią. Wytrzyma jeszcze parę tygodni beze mnie.
– Sama siebie starasz o tym przekonać. Ta misja może potrwać wiele miesięcy, może nawet lat... Nie skończy się na odbiciu Dylana. Trzeba będzie jeszcze zniszczyć Veritas. Odbudować CIA.
– Myślisz, że o tym nie wiem? – Panna Harris odłożyła długopis z hukiem na biurko i spojrzała na swojego pacjenta z wyrzutem. – Doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Wiem też z jakimi niebezpieczeństwami to się wiąże. Wiem, że mogę już nigdy nie zobaczyć córki. Ale podjęłam decyzję, składając przysięgę i będę się jej trzymać, nawet jeśli CIA istnieje teraz tylko na papierze. A zresztą, to ja powinnam poddawać ciebie analizie. Skąd u ciebie ta nagła troska o mnie? Dlaczego się tak martwisz?
– Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi – odpowiedział bez zastanowienia Liam, zdziwiony tym nagłym wybuchem złości, ale całkowicie rozumiejąc położenie Leili. – Może się pomyliłem.
Nastała chwila ciszy, podczas której Leila przetarła zmęczone oczy i westchnęła ciężko, zła na siebie, że dopuściła do tego, by puściły jej nerwy.
– Oczywiście, że jesteśmy. Przepraszam.
– Nie przepraszaj. Słyszałem z twoich ust tak obraźliwe słowa na mój temat, że takie lekkie załamanie nie robi na mnie wielkiego wrażenia. Zawsze wiedziałem, że to ty bardziej potrzebujesz psychologa ode mnie – rzucił nonszalancko, odchylając się lekko na fotelu i kładąc nogi na biurko kobiety.
– Bardzo śmieszne – warknęła, ale po chwili się uśmiechnęła. – Zdejmij te buciory, musimy porozmawiać.
Liam pokornie powrócił do poprzedniej pozycji, ale uśmiech nie znikał mu z twarzy dopóki nie zadała mu pierwszego pytania.
– Jak się czujesz po tej całej sprawie z Deanem? Jakoś nie chciałeś o tym rozmawiać. On czuje się już dobrze. Słyszałeś, co mówił doktor Perry. Jest młody i silny, więc organizm szybko się regeneruje.
– No tak, ale to nie doktor Perry jest specjalistą od urazów psychicznych, tylko ty. Dean coś ci mówił?
– Dobrze wiesz, że nawet jeśli, to nie mogę ci o tym powiedzieć. Teraz rozmawiamy o twoim stosunku do całej sprawy. Wiem, że czujesz się winny i nie próbuj temu zaprzeczać. – Kobieta rzuciła mężczyźnie ostrzegawcze spojrzenie, ale on nie miał najmniejszego zamiaru się z nią wykłócać.
– Nie zamierzam. To wszystko moja wina. Miałem go uczyć, a zamiast tego cały ten czas, który dał nam Alan spędziłem na nienawidzeniu go. Tak bardzo przypominał mi Xaviera i tych wszystkich innych gogusiów, których znałem, że nie mogłem go polubić.
– A jednak polubiłeś...
– Po czasie. Ale sam nie wiem dlaczego.
– Może dlatego, że w rzeczywistości bardziej niż Martina przypomina ciebie?
– Co? Nie...
– A jednak. Jestem psychologiem. Uwierz mi. – Leila uśmiechem zachęciła go do dalszych zwierzeń.
– Najgorsze jest to, że nie zdążyłem go na to przygotować. Nie nauczyłem go jak znosić tortury, jak sobie poradzić w obliczu niebezpieczeństwa. Ten chłopak nawet nie potrafi kłamać. Uważałem go za miernotę i teraz tego żałuje. Gdyby nie ten jego nadajnik, pewnie już by było po nas...
– Uważasz, że Alan zrekrutował Deana tylko dlatego, że jest synem człowieka, który założył program? Wiele słyszałam o Johnie Sullivanie, to legenda CIA...
– Jeśli Alan Reed dostrzegł coś w Deanie to musiał mieć rację. Nie wyobrażam sobie, by mógł wziąć go do programu wyłącznie z powodu jego DNA. Nie należał do takich ludzi.
– Myślisz, że Dean ma ci za złe, że nie powiedziałeś mu prawdy o ojcu? – zapytała Leila, przypatrując się uważnie Liamowi, który teraz wpatrywał się w okno z żelazną kratą. Cały budynek był bardzo dobrze chroniony.
– Nie, raczej nie. Ja też nie wiedziałem do czasu gdy powiedział mi o tym Martin.
– Ale jesteś przekonany, że chowa urazę za to, co spotkało go w piwnicy kryjówki Veritas?
– Nie wiem. Może... – Liam zastanowił się przez chwilę. – Ja bym chował.
– Może jesteś dla siebie zbyt surowy? Oceniasz innych swoją miarą i czasami trudno ci jest spojrzeć na wszystko z większej perspektywy. Może czas nauczyć się wybaczać samemu sobie? Wciąż masz wrażenie, że popełniasz te same błędy – Dylan, Alan, Dean... Myślisz, że wszystkich zawiodłeś.
Walsh spojrzał na Leilę, marszcząc czoło. Imponowała mu jej wiedza, to ile wysiłku wkładała, by go zrozumieć i mu pomóc.
– Bo tak było. Nawet Martin ucierpiał z mojego powodu. Jego rodzice i siostra... Veritas chce mnie. Wszyscy, którzy spróbują mnie ochronić, mogą tego pożałować.
– Wszyscy, którzy cię chronią wiedzą, jakie niesie to ze sobą niebezpieczeństwo. I wszyscy są skłonni do poświęceń.
– I właśnie to mnie martwi...
Zanim Leila zdążyła zapytać, co takiego ma na myśli Liam, drzwi do gabinetu otworzyły się gwałtownie i do pomieszczenia wszedł Bruno Garin, rozkładając szeroko ręce.
– Walsh, ty stary byku! Nie uściskasz przyjaciela? – zawołał dziarsko, uśmiechając się szeroko. Tuż za nim pojawiło się rodzeństwo Monroe, które nie zdążyło powstrzymać go od wejścia nieproszonym do pomieszczenia.
– Co ty tu robisz? Pozwoliliście mu tu przyjechać?! – Leila nie wierzyła własnym uszom. – Powinien siedzieć w swoim wygodnym apartamencie, za który CIA płaci kupę forsy!
Przy Brunie nadal odgrywali szopkę, sprawiając wrażenie że wywiad nadal jakoś się trzyma.
– Daruj sobie, kobieto, wszystko już wiem. Podsłuchałem tych gamoni. – Spojrzał z pogardą na Tristana i Ade, którzy wyglądali na wściekłych.
– Nie dał sobie przemówić do rozsądku. Chciał, żebyśmy go do ciebie przywieźli – wyjaśniła Adrianna, spoglądając przepraszająco na "szefa".
– Co jest, Bruno? Zmieniłeś zdanie? Masz ochronę, jak chciałeś. – Walsh spojrzał na gangstera z góry, mimo że był niższy.
– Nie o taki rodzaj ochrony mi chodziło, ale nie można mieć wszystkiego. – Bruno rozejrzał się po wnętrzu, po czym rzucił: – I tak zamierzam ci pomóc. A właściwie, proponuję coś na kształt obopólnej korzyści. Doszły mnie słuchy, że wybierasz się do Londynu. Mi zależy tylko na kasie, więc możemy dobić targu.
– Nie mam kasy. Więc równie dobrze możesz spadać na drzewo.
– Ty nie masz, ale Denise owszem... – Bruno spojrzał na rodzeństwo z pogardliwym uśmieszkiem. Tristan stłumił w sobie ochotę, by mu przyłożyć. – Jestem człowiekiem honoru, Walsh... – Adrianna prychnęła, ale Rosjanin ją zignorował. – Veritas mnie obrabowało, więc zamierzam odzyskać swoją dolę. A wiesz, jak mówią – wróg mojego wroga jest moim przyjacielem, więc praktycznie jesteśmy najlepszymi kumplami.
– Co do tego nie byłbym taki pewny. – Liam zmrużył oczy, przyglądając się Garinowi i zastanawiając się czy przypadkiem nie robi go w balona. – I widzę, że mamy różne pojęcie na temat tego, co znaczy słowo honor.
– Wóz albo przewóz, Walsh. Oferta nie będzie aktualna wiecznie.
Liam milczał przez chwilę, po czym stwierdził, że i tak nie ma nic do stracenia.
– Niech będzie – powiedział, zastanowiwszy się nad potencjalnymi konsekwencjami tej umowy. – Ale od tej chwili musisz być z nami w stu procentach szczery. Żadnych podstępów, żadnych kantów. I powiesz mi wszystko o tej tajnej broni, której Veritas tak bardzo pragnie.
– Jasne, szefie. – Bruno zasalutował, uśmiechając się półgębkiem. – To mamy umowę.
– Liam! Liam! – Do pomieszczenia wparował zasapany Dean. Za nim dreptał Carter, któremu okulary zjechały po spoconym nosie, omal z niego nie spadając. – To Campbell! Ma wieści!
W ręku trzymał telefon satelitarny, którego używali do komunikacji z Beckettem. Liam wymienił szybkie spojrzenia z Leilą i chwycił telefon, wywołując Campbella.
– Nie mam zbyt wiele czasu. Ledwo zgubiłem ogon. Liam... Oni żyją. Martin i Dylan. Trzymają ich razem. Są tutaj...
– Co? To świetnie! Campbell, co jeszcze widziałeś? Gdzie ich przetrzymują?
– To oni. Mają mnie.
– Co? Veritas? Campbell? Campbell!
Długi dźwięk w słuchawce utwierdził go w przekonaniu, że Beckett już go nie słyszy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:21:39 14-03-16    Temat postu:

Oooooo tak dawno nie było mnie na forum a ja tu widzę , że w tym czasie nowy rozdział się u Ciebie pojawił

Bardzo dobrze , że Viper dostał tą metalową rurką od Davida.!!! Bardzo mu dobrze tak i powinien dostać jeszcze 3 razy mocniej i więcej . Tak mi było szkoda Deana , tak w d**e dostał od nich , tyle tortur musiał przejść , ale całe szczęście jakos dochodzi do siebie . David wyczuł moment kiedy mógł się wydostać i chwała mu za to Liam nie popuści Viperowi tego co zrobił , jak nie teraz to później go dopadnie ale to zrobi . Tak wgl to ciekawa jestem jak na prawdę jest z Deanem czy on jest w tym CIA tylko przez ojca czy ma coś w sobie przez co zaśługuje na bycie agentem . I ja osobiscie myśle , że on to coś w sobie ma tylko może jeszcze sam nie umie tego w sobie odkryć . Leila coraz bardziej dociera do Liama , terapia przynosci skutki , aż ciekawa jestem do jakich wniosków dojdzie dalej .

Czekam na kolejne rozdziały i mam nadzieje że uda się chłopaką to całe Veitras zlikwidować .!!!

Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5853
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:09:57 07-09-16    Temat postu:

Boże, jaki tutaj zastój!

Podbijam temat, mam nadzieję, że jeszcze ktoś będzie chciał to czytać
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:54:22 15-09-16    Temat postu:

Ja zgłaszam swoją gotowosć do czytania :d
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5853
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:43:19 16-09-16    Temat postu:

To super, że nadal tu zaglądasz, postaram się niedługo uraczyć Cię odcinkiem, aczkolwiek nie jestem pewna kiedy to"niedługo" nastąpi Mam nadzieję, że jakoś na dniach coś tu się pojawi i w końcu ruszę z kopyta, bo straszny zastój się tu zrobił.
Ale tak to niestety jest - jak nie ma czytelników, to i chęci do pisania brakuje Cieszę się, że jako jedyna wytrwałaś przy mojej gromadce!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:58:51 18-09-16    Temat postu:

Ale ja cały czas czytam i jestem ciekawa co dalej ;D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5853
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:45:27 08-12-18    Temat postu:

Podbijam temat
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5853
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:49:30 12-12-18    Temat postu:

Zwróciłam uwagę na liczbę wyświetleń i trochę skoczyło w ostatnim czasie. Jeśli jest tu jakaś osoba, która czyta te moje wypociny to niech da znać w komentarzu, postaram się dokończyć tę historię
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 28, 29, 30
Strona 30 z 30

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin