|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maggie Mocno wstawiony
Dołączył: 04 Cze 2007 Posty: 5847 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Los Angeles, CA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:50:26 30-04-11 Temat postu: |
|
|
No szkoda, ale przynajmniej mogę liczyć na "Huntera". |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:10:03 30-04-11 Temat postu: |
|
|
Tutaj to ja idę na tzw. żywioł, więc jak mnie w międzyczasie coś olśni, to może się zdarzyć, że odcinek pojawi się wcześniej;) |
|
Powrót do góry |
|
|
Maggie Mocno wstawiony
Dołączył: 04 Cze 2007 Posty: 5847 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Los Angeles, CA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:32:36 30-04-11 Temat postu: |
|
|
To fajnie, że piszesz spontanicznie. Wtedy akcja ma jakiś taki zupełnie inny charakter niż jakby wszystko było dokładnie zaplanowane.
Mam nadzieję, że się pojawi i trochę zacznie nam się tutaj wyjaśniać, bo już zdążyły nam się namnożyć tajemnice
Pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:43:26 30-04-11 Temat postu: |
|
|
Nigdy nie planuję niczego dokładnie - generalnie nie lubię planować, bo potem się zazwyczaj okazuje, że nic z tych moich planów nie wychodzi i w pisaniu i w ogóle w życiu. Jeśli chodzi o samo pisanie, to masz rację, że lepiej pisać spontanicznie, ale np. w takim "Hunterze" pewne rzeczy muszę zaplanować z góry, bo tam to jest bardziej skomplikowane niż tu. Zresztą lubię mieć jakiś ogólny zarys, taki szkielet wokół którego potem buduję akcję
Czy się zacznie wyjaśniać? Chyba już tak, ale naprawdę powoli;) |
|
Powrót do góry |
|
|
Maggie Mocno wstawiony
Dołączył: 04 Cze 2007 Posty: 5847 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Los Angeles, CA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:00:48 01-05-11 Temat postu: |
|
|
A ja akurat wychodzę z założenia, że plany są dobre - jeśli masz coś dokładnie zaplanowane to nagle na Twojej drodze może stanąć coś zupełnie niespodziewanego. Nie zawsze są to dobre rzeczy oczywiście, ale ogólnie wychodzę z założenia, że dobrze robić plany, byle nie zbyt dalekosiężne Nie wiem tylko czy można to zastosować do pisania. mnie po prostu nagle wpadają pomysły, a potem zaczynam pisać, żeby je jakoś wplątać w akcję, no i przy tym wychodzą nowe pomysły i tak w kółko (dlatego mam takie długie odcinki ).
W sumie to dobrze, bo, jak już mówiłam, lubię tajemnice, byle tylko nie za dużo!
Pozdrawiam!
Ostatnio zmieniony przez Maggie dnia 20:02:30 01-05-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:27:57 01-05-11 Temat postu: |
|
|
No to wygląda na to, że z pisaniem mamy dokładnie tak samo:P Z tym, że ja się często nie mogę powstrzymać od dodawania nowych postaci i nowych wątków, a potem jestem zła sama na siebie, że tak wszystko plątam Ale chyba taki już mój urok;)
W każdym razie tu, do końca sezonu nie pojawi się już żadna nowa postać ani nowy wątek. Zajmę się rozbudowaniem tego co jest i wyjaśnieniem przynajmniej części zagadek Pewne jest też, że na jednym sezonie się nie skończy i że każdy będzie miał swoje pięć minut, a jak to się przełoży na odcinki, to się dopiero okaże ^^ |
|
Powrót do góry |
|
|
Maggie Mocno wstawiony
Dołączył: 04 Cze 2007 Posty: 5847 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Los Angeles, CA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:23:10 02-05-11 Temat postu: |
|
|
Ja też nigdy się nie mogę powstrzymać od wprowadzania nowych postaci U mnie w SW jest ich pełno, więc w AA starałam się ograniczyć do 5 głównych postaci, a tu mi wyszło jeszcze kilka innych i coraz częściej łąpię się na tym, że planuje, kto tam ma jeszcze się pojawić. Na szczęście tylko gościnnie
Fajnie, że skupisz się na tym, co już jest, zamiast się rozdrabniać, jak to ja często robię Częściowe wyjaśnienie zagadek to bardzo kusząca perspektywa! Już się nie mogę doczekać!
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez Maggie dnia 10:24:01 02-05-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:12:52 02-05-11 Temat postu: |
|
|
Obawiam się, że w tym opowiadaniu również będzie ich pełno. Jeśli nie wprowadzę kogoś teraz, to zrobię to za kilka(naście?) odcinków, chyba, że wcześniej znudzi mnie pisanie tej historii;) Ale póki co, jak mówiłam, nie będę dokładać nic nowego, a skupię się na tym, co jest. Może nawet jutro uda mi się naskrobać odcinek:D |
|
Powrót do góry |
|
|
Maggie Mocno wstawiony
Dołączył: 04 Cze 2007 Posty: 5847 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Los Angeles, CA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:15:45 02-05-11 Temat postu: |
|
|
Na pewno Ci się nie znudzi. Nie może!
W takim razie życzę weny Nie mogę się już doczekać! |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:19:31 03-05-11 Temat postu: |
|
|
Obawiam się, że może i boję się dnia, kiedy to nastąpi. Wy będziecie chcieli jeszcze, a tu ni hu,hu... Póki co jednak zapraszam na kolejny odcinek
[link widoczny dla zalogowanych]
~17~
- Co tak pięknie pachnie? – spytał Jared, przekraczając próg mieszkania, ale nie usłyszał odpowiedzi. Gdy wszedł do kuchni, zastanowił się przez chwilę, czy na pewno jest u siebie. Przy kuchennych szafkach krzątał się bowiem jakiś zupełnie obcy mu człowiek. Wysoki, dobrze zbudowany, z ciemnymi, krótko przystrzyżonymi włosami, w za małym kuchennym fartuszku wyglądał troszkę śmiesznie. Sprawiał jednak wrażenie, jakby czuł się zupełnie swobodnie. Kto wie ile razy był już w tym mieszkaniu, odwiedzając Estrellę?
Jared uśmiechnął się lekko i zakasłał znacząco, opierając się nonszalancko o futrynę. Chłopak wyprostował się i odwrócił w jego stronę.
- Tyler Walsh – powiedział i wytarłszy dłoń o fartuch wyciągnął ją w stronę Jareda.
- Jared Locke.
- Estrella wyszła do sklepu – zaczął Tyler po chwili, by przerwać niezręczną ciszę, jaka nagle między nimi zapanowała – ale powiedziała, że mogę czuć się jak u siebie…
- Skoro tak powiedziała – odparł Jared spokojnie, mierząc gościa wzrokiem. Domyślał się, że to ten chłopak, o którym opowiadała mu przyjaciółka, ale wbrew jej przekonaniom nie wyczuł w nim nic dziwnego ani… nieziemskiego. Wszystko wskazywało na to, że był zwykłym śmiertelnikiem.
- Mam nadzieję, że nie ma pan nic przeciwko…
- Jared. Po prostu Jared.
Tyler uśmiechnął się i wyraźnie rozluźnił na te słowa. Miał przeczucie, że człowiek, którego twarz systematycznie gościła na okładkach brukowych gazet i magazynów o gwiazdach tak naprawdę wcale nie jest taki zły, jakim go przedstawiano. W każdym razie na żywo z całą pewnością nie wyglądał na zło wcielone, choć właśnie za takiego miały go media.
- Estrella dużo o pan… o tobie – poprawił się szybko – opowiadała.
- Tak? – spytał przekornie Jared, wyciągając z lodówki sok pomarańczowy i napełniając nim dwie szklanki – A o tobie nie wspomniała ani słowem. – Skłamał. Zdziwił się, jak łatwo ostatnio przychodzi mu mijanie się z prawdą. – Napijesz się, prawda? – dodał, siadając za stołem i podsuwając jedną szklankę w stronę swojego nowego znajomego.
- Krótko się znamy – powiedział Tyler – ale naprawdę świetnie się rozumiemy. Czasem wydaje mi się, jakbym ją skądś znał, ale to przecież niemożliwe.
- Podoba ci się – bardziej stwierdził niż zapytał Jared, widząc w oczach nowego znajomego wyraźną fascynację jego przyjaciółką. Tyler uśmiechnął się zawadiacko i już miał coś powiedzieć, ale wtedy w kuchni pojawiła się Estrella.
- Cześć – przywitała się z Jaredem – Udało mi się kupić naprawdę świeże pomidory – zwróciła się do Tylera, podając mu siatkę z warzywami. – Mam nadzieję, że zdążyłam na czas?
- W samą porę – ucieszył się i zajął wypakowaniem, a potem krojeniem pomidorów.
- O czym rozmawialiście – spytała Estrella, siadając na wprost Jareda. Miała nadzieję, że może przyjacielowi udało się odkryć coś, co jej wcześniej umknęło, ale nie zdołała nic wyczytać w jego twarzy. Siarczyście przeklęła w duchu dzień, kiedy została zesłana na ziemię i praktycznie zupełnie pozbawiona swoich anielskich mocy.
- O tobie – odpowiedział jej przyjaciel, popijając sok. – Na przyszłość mogłabyś mnie łaskawie uprzedzić, że kogoś zapraszasz – dodał z obrażoną miną. – Ubrałbym się wtedy jak człowiek.
Estrella roześmiała się w głos. Rzeczywiście odkąd Jared, a raczej Marcelo, stał się śmiertelnikiem, jego ubiór… Cóż. Daleki był od niebiańskich standardów.
- Zjesz z nami? – spytała.
Jared pokręcił przecząco głową, dopijając resztę soku.
- Dzięki, ale muszę się z kimś spotkać. – Estrella spojrzała na niego podejrzliwie.
- I to nie może poczekać aż zjesz obiad? – spytała.
- Absolutnie. Opowiem ci wszystko jak wrócę. Miło było cię poznać Tyler.
- Mnie również – powiedział chłopak, nie przerywając siekania pomidorów.
- Bawcie się dobrze… tylko grzecznie – zakończył Jared, puszczając jej „oczko”. Estrella posłała mu za to mordercze spojrzenie. Nie znosiła, gdy miał przed nią tajemnice. Rozumiała wprawdzie, że przy Tylerze nie mógł o pewnych rzeczach mówić swobodnie, ale i tak była na niego zła, że ucieka tak bez słowa. Nie wiedziała, co kombinuje jej przyjaciel, ale już jej się to nie podobało.
- Długo się znacie? – spytał Tyler, wyrywając Estrellę z rozmyślań.
- Całą wieczność – powiedziała z uśmiechem. – Pomóc ci? – spytała, stając tuż obok niego.
- Nie trzeba – odparł, zrzucając pomidory z deski na patelnię. – Już prawie skończyłem…
Kątem zerknął na nią. Jej długie, jasne włosy, jak zwykle luźno opadały na jej ramiona i plecy, a duże oczy, czasem zielone, a czasem niebieskie, błyszczały niebezpiecznie. Jej skóra wyglądała na jedwabiście gładką, pachniała jaśminem i poranną rosą. Tyler mimowolnie zaczął się zastanawiać, jaka jest w dotyku. Nim się spostrzegł, jego ręka powoli powędrowała w jej stronę, delikatnie odgarniając pasmo jej długich włosów na ramię.
- Co robisz? – spytała, patrząc mu prosto w oczy. Nie odpowiedział tylko uśmiechnął się lekko. Jej różowe usta wyglądały tak apetycznie, że z trudem powstrzymał się, by jej nie pocałować. Kiedy Jared stwierdził, że dziewczyna mu się podoba, chciał zaprzeczyć, ale teraz… Teraz uświadomił sobie, że było w niej coś, co ciągnęło go do niej. Biło od niej niebywałe ciepło i spokój. Przy niej wszystkie problemy wydawały się malutkie jak główka od szpilki. A do tego wszystkiego była naprawdę piękna. Nieziemsko piękna, Niczym prawdziwy anioł… Uśmiechnął się do siebie na tę myśl i wrócił do gotowania.
- Nic – odparł. – Nie chcemy przecież, żebym w naszym spaghetti, było pełno twoich włosów, prawda?
Wygrzebała z kieszeni spodni gumkę i zebrała swoje włosy, wiążąc je niedbale z tyłu głowy.
- Lepiej? – spytała, chwytając się pod boki. Tyler zmierzył ją wzrokiem i uniósł lewą rękę z kciukiem do góry.
Estrella uśmiechnęła się z ulgą. Wystarczyło, że Gabriel ją całował. Nie potrzebowała kolejnych wyrazów sympatii tego typu, ani od niego, ani od Tylera, ani od kogokolwiek innego.
Kiedy przyszedł na miejsce, J.J. już na niego czekał. Nie trudno było zauważyć go w prawie pustej knajpie. Leniwie ruszył w stronę stolika, przy którym siedział jego kolega, zastanawiając się jeszcze po drodze, czy aby na pewno spotkanie z nim to dobry pomysł. W sumie nie miał już chyba nic do stracenia. Podszedł do stolika i wyciągnął w jego stronę dłoń na przywitanie, ale ten nawet nie zaszczycił go spojrzeniem.
- Siadaj – mruknął, a Jared zajął miejsce po przeciwnej stronie stolika. – Wiesz, że nie zmieniłem stosunku do ciebie, prawda? Że tolerowałem cię tylko ze względu na Charlie i waszego syna.
- Wiem i wcale…
- Pozwolisz, że to ja będę mówił? – spytał J.J., posyłając Jaredowi mordercze spojrzenie. Od początku nie podobało mu się, że Charlie się z nim związała, a kiedy dostał zaproszenie na ich ślub, był wściekły. Miał ochotę dopaść Jareda i sprać go na kwaśne jabłko tak, żeby ten nie był w stanie następnego dnia pójść do ołtarza o własnych siłach. Jego siostra jednak kochała tego durnia. I nawet teraz, kiedy z ich synem mieszkała u niego już od kilku tygodni, nie potrafiła wyrzucić go z serca.
- Wiem, że spotkałeś się z Charlie…
- Poszedłem zobaczyć się z synem – wszedł mu w zdanie Jared – Tego nie możesz mi zabronić.
- Nie zamierzam. – Jared wybałuszył oczy w zdumieniu, ale pozwolił koledze kontynuować/ – Wiem, że prosiłeś ją wtedy, żeby wróciła do domu i wiem, że nie chciałeś się z nią przespać. – Jared otworzył usta, by coś powiedzieć, ale J.J. go uprzedził – Doceniam to. Charlie ma ciężki charakter, ale ty święty też nie jesteś. Ty i ona razem, to prawdziwy Armagedon, a jednak ona cię kocha. To największy błąd w jej życiu, ale… – zawiesił na chwilę głos i spojrzał Jaredowi prosto w oczy – nie chcę, żeby popełniła kolejny.
- Co masz na myśli?
- Jej biologicznego ojca.
- Wiesz kim on jest? – spytał Jared, a serce waliło mu jak oszalałe.
- Nie. I mam nadzieję, że ona również się nie dowie. Moim zdaniem, to nie przyniesie nic dobrego. Bob, z którym została po śmierci matki był draniem, ale facet który zostawia ciężarną kobietę na pastwę losu też z pewnością aniołkiem nie jest, dlatego nie widzę potrzeby szukania go. Mam nadzieję, że drań już dawno wącha kwiatki od spodu… Zaskoczyłem cię, co?
Jared skinął twierdząco. Rzeczywiście, nigdy w życiu nie spodziewał się, że może mieć J.J’a po swojej stronie. Z wrażenia aż odjęło mu mowę.
- I mnie i tobie chodzi w tym przypadku o dobro Charlie, ale to nie znaczy, że od razu pokocham cię jak brata. Kurde, przecież ja cię nawet nie lubię – J.J. skrzywił się z niesmakiem zerkając na Jareda. - Mogę cię tolerować, ale zamierzam zmieniać zdania o tobie i to się nigdy nie zmieni. Mimo wszystko sądzę, że dla dobra kobiety, którą obaj kochamy, powinniśmy zjednoczyć siły. Jestem gotów poświęcić się dla niej i zawrzeć z tobą rozejm. Tymczasowy. Wchodzisz w to?
- Żeby była jasność – zaczął Jared, wyciągając nad stolikiem dłoń w stronę J.J’a – Też cię nie lubię i zrobię wszystko by odzyskać Charlie niezależnie od tego, jakie jest twoje zdanie na ten temat.
J.J. uśmiechnął się krzywo, po czym uścisnął dłoń kolegi.
- A więc umowa stoi – powiedział – Idę się napić, bo na trzeźwo nie zniosę tego, że właśnie zawarłem z tobą pakt. Zdzwonimy się – zakończył i wstał od stolika.
- Jasne – bąknął Jared pod nosem, zastanawiając się skąd u J.J’a taka nagła zmiana frontu – Jay – zawołał za nim – Dziękuję – dodał, gdy tamten odwrócił się w jego stronę.
- Podziękuj swojej siostrze – powiedział i nie czekając na odpowiedź Jareda ruszył w swoją stronę. |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:15:59 06-05-11 Temat postu: |
|
|
Przeczytałam już wcześniej, ale jakoś nie miałam czasu wrzucić komentarza
No i znów mnie zaskoczyłaś pozytywnie oczywiście....nie spodziewałam się, że Jared i J.J połączą siły. Jak widać brat Charlie wcale nie chce by siostra szukała swojego biologicznego ojca mimo tego że w przeciwieństwie do jej męża nie wie czyją córką jest dziewczyna. Może być ciekawie kiedy chłopaki na chwilę zawieszą broń. Ciekawa jestem co na to Charlie :p chyba nie będzie zadowolona, że jej braciszek spiskuje przeciwko niej...ale cóż.....
No ładnie...Tyler w kuchni u Estrelli....hehe......to się Jared trochę zdziwił...najdziwniejsze jest to że Jared nic nie wyczuwa jeśli chodzi o Walsha......a przecież coś jest na rzeczy skoro chłopak czuje jakby spotkał Estrellę wcześniej, poza tym dziewczyna też czuje w nim co dziwnego, nieziemskiego. Przecież nie wzięło się to z nikąd.....hm......aż się boję pomyśleć co ty tam wymyśliłaś tym bardziej że w tą całą sytuację zamieszana jest jeszcze diablica Lily ......
Poza tym widzę, że Tyler chyba nie całkiem traktuje Estrellę jako przyjaciółkę. Dziewczyna wyraźnie mu się podoba a z tego mogą być tylko kłopoty. Biedna dziewczyna jak nie Gabe to teraz jeszcze Tyler "Pan Ktoś"
Ech....czekam na kolejny odcinek i zapraszam w końcu do siebie na długo oczekiwany odcinek
pozdr :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:04:35 06-05-11 Temat postu: |
|
|
A już myślałam, że nikt nie czyta;P
Czy z połączenia sił J.J'a i Jareda wyniknie coś dobrego to się jeszcze okaże A że Jared nie wyczuł nic u Tylera - cóż, przecież teraz jest tylko prawie zwykłym śmiertelnikiem;) |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:10:07 06-05-11 Temat postu: |
|
|
No w sumie też mi przyszło do głowy, że skoro jest prawie tylko śmiertelnikiem i dlatego właśnie nic nie wyczuł. Cóż z tego domniemywania nic mi i tak nie wyjdzie, więc czekam na kolejny odcinek.
I moja droga... jak to nikt nie czyta?! Czytają, czytają..... w każdym razie ja na pewno, ale z komentarzem różnie bywa. Zawsze jest choć spóźniony |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:19:03 06-05-11 Temat postu: |
|
|
Wiem, wiem, żartuję sobie przecież
A następny odcinek... Hmmm... jakieś życzenia? |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:30:17 06-05-11 Temat postu: |
|
|
A ja to nie ?
Życzenia? Hm Dawno nie było Charlie może coś z nią i z Jaredem?
Co tam jeszcze.....? .......BRIAN ! i GINA! nie obrażę się też jak będzie Gabe |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|