Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

The Fallen [38]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 21, 22, 23 ... 40, 41, 42  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:50:43 25-07-11    Temat postu:

Żal Gabriela? A to dlaczego? Ma na co zasłużył Zresztą nie sądzę, żeby aż tak bardzo przejął się słowami Estrelli;)
Lilly nigdy nie umarła... no chyba, że potraktować tak śmierć kliniczną W każdy razie tak to właśnie wygląda z punkty Tylera - jego siostra miała wypadek, była w śpiączce i przeżyła śmierć kliniczną, ale jakimś "cudem" wygrzebała się z tego, choć wszyscy już postawili na niej krzyżyk;) Ale to sprawa do rozwikłania w ewentualnym kolejnym sezonie ^^
Możesz mnie męczyć, ile tylko zechcesz, ale wiesz... jak nie będzie weny, to choćbyś mi zafundowała najwymyślniejsze tortury, to i tak nic z tego
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5847
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:29:03 26-07-11    Temat postu:

No i nareszcie kolejny odcinek!
Estrella pokazuje na co ją stać naprawdę i wcale się nie dziwię Gabrielowi, że jest zły - ostatecznie wszystklie laski mu ulegały, a ona jest inna. Biedna dziewczyna ma tyle problemów, ja nie podjęłabym sie takiego zadania, a ona jakoś daje sobie rade, choć wygląda na to, że powoli zaczyna mieć już dosyć.
Gabe fajnie się zachował w stosunku do Lily, której zamiarów, szczerze powiedziawszy, nie potrafię za chiny rozgryźć wzbudzenie zazdrości w Brianie nie wydaje mi się satysfakcjonującą odpowiedzią na to pytanie. Być może chce po prostu zdobyć duszę Gabe'a, bo ja wiem... Ona jest dziwna.
No i Tyler się wkurzył. Najwidoczniej bajeczka, jaką go nakarmiła Estrella do niego nie dotarła. Nadal jest przekonany, że Brian jest aniołem albo kimś innym i chce mu zabrać siostrę. Swoją drogą, to coś musiało się z nią stać, kiedy leżała wtedy w ciężkim stanie w szpitalu. Czy to wtedy opętał go demon, który teraz usiłuje uwieść Gabe'a i Briana. Kurczę sama nie wiem, co o tym myśleć. Troszkę wybiłam się z rytmu, bo tak dawno nie czytałam... No nic, pozostaje tylko czekać na kolejny odcinek
Pozdrawiam!


Ostatnio zmieniony przez Maggie dnia 16:31:49 26-07-11, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:11:34 26-07-11    Temat postu:

OOO... Maggie Wróciłaś już? Bo widzę polskie znaki Mam nadzieję, że w związku z tym można liczyć niedługo na jakiś odcinek w SW albo w AA ;]
Sprawę Lilly postaram się naświetlić w przyszłym sezonie, w tym już się raczej nie pojawi
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:19:16 26-07-11    Temat postu:

Zaraz, zaraz, zaraz......nic nie zrozumiała z tej końcówki przyznam się szczerze. Pojęcia nie mam co miało znaczyć " nie pozwolę by znów mi cie zabrał".
Czyżby chodziło o to, że Brian kiedyś zabrał siostrę Tylera? No ale z drugiej strony jak to możliwe żeby teraz znów żyła i to jeszcze jako wysłanniczka Lucyfera. Namotałaś tak i to jednym zdaniem, że już nie wiem o co tu chodzi I jeszcze piszesz, że do końca sezonu zostały 3 odcinki??? I znów masz zamiar pozostawić nas z masą pytań i bez żadnej odpowiedzi??? No jak tak można, pytam się jak??
ech...... zaczekam jak zawsze.

P.S. jak to jeśli ktoś jeszcze czyta i czeka na odcinek??? Moja droga czy Ty naprawdę myślisz, że się pozbędziesz czytelników? Pisz tak dalej, a się nie opędzisz - gwarantuję! Przynajmniej ode mnie
pozdrawiam :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:06:53 26-07-11    Temat postu:

Madziu moja droga... no bo jak Tyler jako kilkuletni chłopiec widział przy łóżku siostry osoby, których nikt oprócz niego nie widział, a jego siostra w tym momencie jedną noga była po drugiej stronie, to ma teraz chłopak traumatyczne wspomnienia
I mała poprawka - 3 odcinki były z tym, który już dodałam, teraz zostały już tylko dwa ^^

ad. P.S. No bo wiesz, jednak dość długo nie było tu odcinka... Myślałam, że może zapomniałyście i się jakoś wymigam od dalszego pisania tej historii
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:45:50 26-07-11    Temat postu:

Zapomnij Kochana o jakimkolwiek wymiganiu się od czegokolwiek Nie ze mną te numery

A co do Tylera i całej reszty to ja już nic nie wiem i pozostaje mi tylko czekać na dalszy ciąg. Nawet jeśli zostały już tylko dwa odcinki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5847
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:56:34 27-07-11    Temat postu:

Może i zostały tylko dwa, ale za to jakie! Na pewno wstrzykniesz nam dużą dawkę pozytywnych emocji
Tak, już wróciłam (NARESZCIE!) i jestem gotowa do pisania. Zaraz się za to zabieram A dodatkowo planuję sobie w głowie coraz to nowe produkcje i już nie nadążam. Na razie jednak moimi priorytetami bedą SW i AA
Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:50:40 27-07-11    Temat postu:

Kenaya, oj tam, oj tam... zawsze mogę po prostu przestać pisać, usunąć profil albo nie wiem co tam jeszcze, w każdym razie jest kilka skutecznych sposobów na wymiganie się

Maggie, cieszę się ogromnie i już nie mogę się doczekać i kolejnych odcinków w SW i AA ale też nowych produkcji Ciekawa jestem co tam dla nas szykujesz Ja też mam ostatnio całkiem sporo nowych pomysłów, ale na razie to tylko pomysły, bo i tak już mam tego za dużo na głowie

Teraz muszę szybko zmykać, ale jak wrócę, to myślę, że wieczorem, albo bardzo późnym wieczorem, wstawię tu kolejny odcinek
Buziaki :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5847
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:06:27 27-07-11    Temat postu:

Moje nowe produkcje na razie istnieją tylko w mojej głowie, bo na razie wolę nie zaczynać ich pisać na forum. Boję się, że nie będę miała czasu.
W takim razie odcinek przeczytam dopiero jutro, bo dziś na forum mnie już nie będzie Czekam...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:38:18 28-07-11    Temat postu:

Miało być wczoraj, wiem, przepraszam, ale wróciłam do domu znacznie później niż przypuszczałam i już mi się nie chciało odpalać laptopa;)

[link widoczny dla zalogowanych]

~20~

Spotkali się jak za starych dobrych czasów. Tyle, że zamiast w „Los Desperados”, w jakiejś podrzędnej knajpie na obrzeżach Los Angeles. Jednak to spotkanie w niczym nie przypominało poprzednich. Max, który zwykle tryskał humorem, siedział teraz jak skazaniec przed wykonaniem wyroku śmierci, Adam, odkąd zaczął spotykać się z pewną ponętną blondynką, cały czas bujał gdzieś w obłokach, J.J. jak zwykle był marudny, ale ku zdziwieniu wszystkich obecnych przynajmniej nie skakali sobie z Jaredem do oczu. Do kompletu brakowało tylko Briana i Charlie.
- Przyjdzie? – spytał Jared, zerkając kątem oka na J.J’a. Ten tylko wzruszył ramionami. Po ostatniej rozmowie z Charlie, miał naprawdę szczerą nadzieję, że dziewczyna w końcu się opamięta i wróci do niego. Jednak widać nie miał zbyt wielkiego daru przekonywania, bo Charlie nie dość, że nie wróciła do niego, to nawet nie przyszła na spotkanie zespołu. – Dobra – podjął po chwili Jared. – Nie ma sensu czekać dłużej. Co powiecie na to, żeby zagrać koncert?
- Świetnie – bąknął bez entuzjazmu Max.
- Gdzie? – spytał Adam, również nie przejawiając większego zainteresowania tematem.
- W Beverly High.
- O nie! – zaprotestował stanowczo Max. – Mam złe doświadczenia.
- Daj spokój. – Adam szturchnął go w ramię. – Nic dwa razy się nie zdarza.
- Co to za impreza i ile na niej zarobimy? – spytał J.J.
- Nic nie zarobimy – bez ogródek odpowiedział Jared. – To jest impreza charytatywna. Dzieciaki z Beverly High zbierają pieniądze na leczenie i rehabilitację swojego trenera. Moglibyśmy im pomóc.
- A od kiedy to zgrywamy miłosiernych Samarytan? – zagadnął złośliwie J.J. – Mało mamy własnych problemów?
- Te rozpieszczone dzieciaki – usłyszeli za sobą głos Briana, który jak zwykle zjawiał się w samą porę – chcą zrobić dobry uczynek, a wy możecie im w tym pomóc. Poza tym to mogłaby być niezła reklama dla TheFuckin’Hell – dodał, zajmując miejsce obok Jareda.
- Pytanie tylko, czy TheFuckin’Hell jest w stanie się reaktywować w tym momencie. Chłopaki mają swoje problemy – zauważył Adam. – W dodatku Charlie najwyraźniej się na nas wypięła – dodał nie kryją niezadowolenia.
- Jared też ma problemy, a jednak chce pomóc. Naprawdę nie jesteście w stanie na chwilę zapomnieć o tym, co was boli i spróbować pomóc innym? – spytał Brian, uważnie mierząc kolegów wzrokiem.
- No dobra – mruknął J.J., wzdychając ciężko. – To kiedy ta impreza?
- Za tydzień – odpowiedział Jared. – Adam? Max? Możemy na was liczyć?
- W sumie i tak nie mam nic ciekawszego do roboty – bąknął Max, siląc się na uśmiech. – Lepsze to, niż siedzenie w czterech ścianach i użalanie się na sobą.
- Mów za siebie! – wtrącił Adam. – Ja nie narzekam na brak zajęć!
- Uspokójcie się, szczeniaki! – przerwał im poirytowany J.J., a Brian roześmiał się w głos. – I co tak rechoczesz?
- Bo wreszcie zaczynacie się zachowywać jak TheFuckin’Hell.
- Zamiast nabijać się z kolegów, powiedz lepiej kto cię tak urządził? – spytał Max, wskazując na lekko opuchniętą wargę Briana.
- To? – spytał Edison, kciukiem dotykając rozcięcia. – Uwierzycie, jak powiem, że zaciąłem się przy goleniu?...

Alexander, pochłonięty sprawdzaniem prac swoich uczniów, nawet nie zauważył, że ktoś wszedł do pokoju nauczycielskiego. Kiedy jednak usłyszał znajomy, dziewczęcy głos, zamarł.
- Dzień dobry, panie Fells – przywitała się szatynka. – Nie musisz pan aż tak okazywać radości, że znów mnie widzi – dodała z kpiącym uśmieszkiem, gdy Xander zmroził ją spojrzeniem.
- Czego chcesz? – spytał chłodny, opanowanym tonem, wracając do sprawdzania prac.
- Porozmawiać? – odparła, zajmując miejsce, po przeciwnej stronie stołu.
- Nie mamy o czym – bąknął Fells, nie odrywając wzroku od kartek. Kątem oka zauważył jednak, jak dziewczyna zakłada nogę na nogę, ukazując jego oczom zgrabne kolana. – Myślę, że powinnaś stąd wyjść, Ashley.
- A ja myślę, że teraz już nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy byli razem.
Xander z trzaskiem odłożył na blat pióro i pracę, którą właśnie sprawdzał, po czym spojrzał na dziewczynę, starając się zapanować nad wzbierającą w nim złością.
- Przez ciebie, straciłem pracę, a moje życie wywróciło się do góry nogami. Nie chcę i nie pozwolę, żeby historia znów się powtórzyła.
- Nie jestem już twoją pacjentką – zauważyła.
- Ale jesteś moją uczennicą! – krzyknął, gwałtownie zrywając się z krzesła. Powinien się jej pozbyć jak najszybciej. Gdy opuszczał ośrodek, miał nadzieję, że nigdy więcej jej nie zobaczy, jednak los po raz kolejny okazał się dla niego okrutny. Często zastanawiał się, w którym miejscu swojego życia popełnił błąd, że teraz tak dostawał po d***e.
- Mnie to w niczym nie przeszkadza – odparła dziewczyna, odpinając powoli guziczek swojej bluzki pod szyją. Xander odwrócił się tyłem do niej i nerwowo przeczesał ręką włosy.
- Skończyłaś leczenie? – zapytał, opierając dłonie o blat stołu i pochylając się nad nim nieznacznie w jej stronę.
- Nie ćpam już i nie piję, jeśli o to pytasz.
- Pytam, czy skończyłaś leczenie. Ashley?
- Moja matka, stwierdziła, że jeśli wszędzie są tacy terapeuci jak w Cedar Rapids, to już lepiej, żebym siedziała w domu.
- Więc opuściłaś Iowa i przeniosłaś się do słonecznej Californii – bardziej stwierdził niż zapytał.
- Matka uważa, że tutejszy klimat i słońce dobrze mi zrobią. Podobno jestem strasznie blada, jestem? – spytała z miną niewiniątka, odpinając kolejny guzik swojej koszuli.
- Może nie masz już problemów z ćpaniem i alkoholem, ale nadal jest zdrowo szurniętą wariatką! – warknął. – Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Idę do dyrektora – zakończył i skierował się w stronę wyjścia.
- Myślisz, że ucieszy się, jak opowiem mu swoją wersję zdarzeń? – spytała, wstając z krzesła. Odwrócił się powoli w jej stronę i spojrzał na nią przestraszony. – Czego chcesz? – spytał przez zęby. Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- Jeszcze nie wiem – powiedziała beztrosko, podchodząc do niego. – Możesz jednak być pewien, że coś wymyślę – dodała, puszczając do niego oczko, po czym jak gdyby nigdy nic opuściła pokój nauczycielski. Alexander odetchnął z ulgą. Oparł się plecami o ścianę i powoli osunął się na ziemię, ukrywając twarz w dłoniach. Wiedział, że jeśli Ashley komukolwiek opowie tą samą bajeczkę, którą opowiedziała dyrektorowi ośrodka leczenia uzależnień w Cedar Rapids, będzie spalony. Znów słowo przeciwko słowu. I znów przegra. Bo Ashley była naprawdę dobrą aktorką. Mógł wprawdzie rzucić w diabły pracę pedagoga w Beverly High, ale miał niejasne przeczucie, że choćby uciekł na drugi koniec świata, Ashley O’Neal znajdzie go wszędzie.

Wyszła z pokoju nauczycielskiego, przygładziła koszulkę i odgarnąwszy włosy za uszy, pewnym krokiem ruszyła w stronę sali gimnastycznej. Bawił ją strach w oczach jej dawnego terapeuty i to, że ma nad nim władzę. Uśmiechnęła się do siebie, wymyślając coraz to nowe sposoby na dręczenie Fellsa, gdy w coś, a raczej w kogoś uderzyła. Chciała już naskoczyć na tego osiłka, który stał przed nią, ale było w nim coś, co kazało jej milczeć.
- Przepraszam – powiedział nieco zmieszany, drapiąc się w głowę. – Powinienem bardziej uważać.
- Chyba masz ciężki dzień, co? – spytała, uśmiechając się do niego promiennie.
- Ostatnio mam sporo na głowie – przyznał, uważnie się jej przyglądając. Nie przypominał sobie, by widział ją tu wcześniej, a co jak co, ale twarze ładnych dziewczyn zawsze zapamiętywał. Tej jednak nie pamiętał. Musiała być nowa.
- Ashley O’Neal – przedstawiła się, wyciągając dłoń w jego stronę. – Niedawno sprowadziłam się do Beverly.
- Tyler Walsh – wysilił się na uśmiech, podając jej dłoń. – Mieszkam tu praktycznie od dziecka i zapewniam, że nie jest tu wcale tak fajnie, jak reklamują to foldery biur turystycznych.
- Chyba nie jest aż tak źle, co? – spytała. Tyler wzruszył ramionami. – Mogę ci jakoś pomóc?
- A chciałabyś? – Tym razem to ona wzruszyła ramionami. – Organizujemy festyn charytatywny…
- Wiem – weszła mu w pół zdania. – Zbieracie pieniądze na leczenie trenera.
- Dokładnie. I potrzebna nam każda para rąk. Festyn już za tydzień, a jeszcze wiele do zrobienia.
- Ok. Powiedz tylko, co mam robić… – zgodziła się z uśmiechem. Wszystko było lepsze niż lekcja w-fu z Lizzie i bliźniaczkami.
- Możemy porozmawiać? – spytała Estrella, która jak zwykle zjawiła się znikąd. Tyler zawahał się przez chwilę.
- Poczekam na ciebie przy sali gimnastycznej – powiedziała Ashley i odeszła.
- TheFuckin’Hell zgodzili się wystąpić na festynie i nie wezmą za to ani grosza – zakomunikowała Estrella, gdy obca jej dziewczyna zniknęła za zakrętem korytarza.
- To świetnie! – ucieszył się Tyler.
- Możemy sprzedawać bilety za symbolicznego dolara, a gdyby jeszcze udało się to nagłośnić w miejscowych mediach, to myślę, że przyszłoby całkiem sporo ludzi – trajkotała jak nakręcona. – Mogę przynieść też kilka plakatów podpisanych własnoręcznie przez chłopaków, moglibyśmy je zlicytować…
- Porozmawiam z Ashem – przerwał jej. – Jego ojciec pracuje w lokalnej rozgłośni. Myślę, że jakoś uda mu się przemycić tę informację. Nagłośnimy tego newsa także w radiowęźle i szkolnej gazetce.
- Jesteś na mnie zły? – spytała blondynka, odgarniając włosy za uszy. Rozmawiał z nią wprawdzie, ale czuła, że trzyma ją na dystans. Tyler westchnął ciężko i oparł się ramieniem o ścianę.
- Nie rozumiem wielu rzeczy, jakie ostatnio się wydarzyły, ale nie potrafię być na ciebie zły – szepnął, okręcając sobie pasmo jej jasnych włosów na palec. – Przy tobie czuję wewnętrzny spokój i wierzę, że wszystko się uda. – Opuścił na chwilę głowę i uśmiechnął się lekko. – Przyłożyłem trenerowi. – Sam nie wiedział czemu jej o tym mówił.
- Co takiego?! – Estrella była w szoku.
- Kiedy zobaczyłem, jak obściskuje się z moją siostrą, nie wytrzymałem. I wcale nie chodzi o to, że jest podobny do tego kolesia z moich snów, który stał wtedy w szpitalu nad łóżkiem mojej siostry i mówił do dziewczyny bardzo podobnej do ciebie, że jej czas się skończył… Ja po prostu nie chcę, żeby stała się jej krzywda. Wiem, że oboje są dorośli – dodał, starając się jakoś wybielić w oczach przyjaciółki. – Wiem też, że Lilly sama prowokuje pewne sytuacje, ale… chyba jestem o nią zazdrosny, tak po bratersku. – Estrella roześmiała się serdecznie. – Z czego się śmiejesz? – spytał.
- Zawsze chciałam mieć takiego brata, który troszczyłby się o mnie i byłby o mnie zazdrosny – odparła zgodnie z prawdą, spoglądając mu w oczy.
- Opowiedz mi coś o sobie – poprosił, wierzchem dłoni muskając jej policzek. – Prawie nic o tobie nie wiem…
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:22:58 28-07-11    Temat postu:

Można uznać, że odcinek dość długi, ale mi wciąż jest mało W każdym razie jak zwykle super.
Alexander ma nieźle przechlapane. Ashley jak widać zrobi wszystko, żeby utrzeć mu nosa i obawiam się, że nieźle namiesza.
Bardzo mnie ciekawi co się dzieje między Estrellą i Tylerem, bo kiedy czytam scenki między nimi mam wrażenie, że są przesiąknięte intymnością i czymś jeszcze. No i zastanawia mnie kim też jest Tyler. Z tego co wywnioskowałam nie jest zwykłym śmiertelnikiem. Widział Anioły chociaż wcale nie powinien. Poza tym zadziornej Ashley, która miała ochotę na niego nawrzeszczeć obecność tego chłopaka nakazał milczenie. Trudno mi jest wymyślić kim też może być Walsh, ale podejrzewam, że to wcale nie jest takie proste i nie pozostaje mi nic innego jak czekać na wyjaśnienie, które jak mniemam kiedyś nastąpi
Co do Charlie to wcale mi sie nie podoba to co ona wyprawia. Szuka ojca i to może się skończy naprawdę bardzo źle. Ciekawe co też wymyśliłaś dla tej dziewczyny.
No to by było chyba na tyle.....chociaż nie mam wrażenie, że jakoś mało ostatnio Gabriela. Intryguje mnie jego postać ....... i właśnie w tej chwili coś sobie uświadomiłam. Może Gabe i Tyler są zupełnie kimś innym niż mi się wydaje. Wyszłam z założenia, że to Gabe jest Nefilimem, a może właśnie jest odwrotnie....? Sama już nie wiem co mam myśleć, więc czekam na kolejny odcinek i już

P.S. Rozgadałam się i to ostro - a przy tym zabrałam Ci nieco miejsca Sorki .....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:47:34 28-07-11    Temat postu:

Kochana, zabieraj mi miejsca, ile zechcesz Sama przyjemność czytać takie komentarze. I cieszę się, że tak odbierasz relacje między Tylerem i Estrellą, bo chciałam, żeby były dokładnie takie ^^
Co do Gabriela, to powiem tylko, że do niego będzie należało ostatnie słowo w ostatnim odcinku tego sezonu
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlueSky
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 4940
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:38:47 30-07-11    Temat postu:

Ashley wkroczyła do gry No, no ta dziewczyna ma charakterek i może znowu namieszać w życiu Xandera.
I znowu pojawił się mój ukochany Tyler - a może to on jest Nefilimem? Zdziwiła mnie rekacja Ashley na niego - czyby potrafił nad nią zapanować? Wydaje mi się, że on nie jest zwykłym śmiertelnikiem - przecież jest bratem Lilly, a poza tym jako dziecko widział Anioły. Chociaż sama już nie wiem.
I zastanawia mnie jego relacja z Estrellą - jest nasiąknięta intymnością, magią i lekkim erotyzmem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5847
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:25:58 10-08-11    Temat postu:

TheFuckin'Hell na imprezie charytatywnej? Oj, coś czuję, że to nie jest dorby pomysł, a już w ogóle jeśli dołączyć do tego wszystkiego Lizzie i Gabriela (który miał do czynienia z Maxem poprzez wypadek, jaki spowodowała Lizzie samochodem rockmana) to już będzie katastrofa! Już zaczynam się bać. Fajnie, ze Jared chce pomóc i włącza się trochę w akcje charytatywne, choć pewnie do występu przekonałą go Estrella, to i tak ładnie z jego strony
Ashley mnie zaczyna wkurzać. Po co ona bawi sie Xanderem? Ona jest psychiczna i trzeba ją zamknąć w zakładzie psychiatrycznym! Słońce dobrze jej zrobi? Czy jej matka jest ślepa? Boję się o Xandera. Przecież w walce z Ashley nie ma najmniejszych szans... Oj, będą kłopoty I dodatkowo coś zaczyna się kroić pomiędzy Tylerem i Ashley. Mam nadzieję, że chociaż jego nie omota... Bo przecież Ty zaczyna się coraz bardziej zbliżać do Estrelly. Tylko że ona nie może dać mu odpowiedzi, na jakie on liczy... Niestety.
Pozdrawiam i czekam na kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:11:42 10-08-11    Temat postu:

Maggie, przyznam szczerze, że nie pomyślałam nawet o starciu Gabriela z Maxem, ale to bardzo ciekawy pomysł i myślę, że go wykorzystam, a tymczasem zapraszam na FINAŁ SEZONU

[link widoczny dla zalogowanych]

~21~

Ostatni tydzień minął jak z bicza trzasnął. Nim się obejrzeli, nadszedł dzień wielkiego festynu charytatywnego. Ilość ludzi, jaka tego dnia zjawiła się w Beverly High, przeszła najśmielsze oczekiwania organizatorów. Część z nich przyszła wprawdzie wyłącznie ze zwykłej ciekawości, część na mecz miejscowych Gladiatorów z Niedźwiedziami z Bakersfield, traktując to spotkanie jako rewanż za przegrany półfinał mistrzostw stanu w ubiegłym sezonie, a część z utęsknieniem oczekiwała na wieczór i wielki powrót na scenę TheFuckin’Hell. Wszystkich ich łączyła jednak jedno – chcieli się dobrze bawić i pomóc uwielbianemu przez wszystkich Jackowi Sellingerowi, dzięki któremu Gladiatorzy wnieśli się na wyżyny własnych umiejętności i sięgnęli po brązowy medal mistrzostw stanu.
Ich rywale, zgodnie z planem, zameldowali się w Beverly już poprzedniego popołudnia. Wszyscy byli pod wrażeniem organizacji imprezy i rozgłosu jaki jej towarzyszył. Czuli się, jakby uczestniczyli w jakimś wydarzeniu co najmniej o randze międzynarodowej. Nie zamierzali jednak pobłażać gospodarzom, a tym bardziej pozwolić im wygrać.
Tyler doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nawet jeśli to mecz o przysłowiową pietruszkę, to Niedźwiedzie nie odpuszczą. Będą chcieli za wszelką cenę udowodnić, że ich wygrana w ubiegłorocznych mistrzostwach nie była przypadkowa, a trzecie miejsce Gladiotorów to jednorazowy przypadek.
- I jak Walsh? – zagadnął go wysoki, czarnoskóry, dobrze zbudowany chłopak, kapitan Niedźwiedzi, gdy spotkali się w holu, prowadzącym do szatni. – Gotów przyjąć srogie baty?
- Nie schlebiaj sobie, Mayer – odparł dumnie Tyler. – Tym razem nie pójdzie wam tak łatwo.
- Mam nadzieję – powiedział kapitan drużyny z Bakersfield, przyjacielsko klepiąc rywala w ramię. – Cieszę sie, że możemy pomóc wam i waszemu trenerowi – dodał już poważnie. – Wszyscy naprawdę szanujemy go i cenimy – powiedział najzupełniej szczerze.
- Dzięki. I niech wygra lepszy.
- Możesz być pewien, że nie będziesz to ty – zapewnił kapitan Niedźwiedzi, uśmiechając się cwano. – Mam nadzieję, że twoja dziewczyna – mówił Ethan, wskazując wzrokiem zgrabną blondynkę, stojącą w drzwiach sali gimnastycznej w towarzystwie jakiegoś patyczka – nadal będzie nas zagrzewać do walki, tak samo gorąco, jak kilka miesięcy temu.
- To już nie jest moja dziewczyna – mruknął Tyler, wymijając rywala. Ethan Meyer był świetnym zawodnikiem, a poza boiskiem nawet całkiem sympatycznym gościem, ale nie byłby sobą, gdyby nie dokręcił przysłowiowej śrubki. Walsh jednak nie zamierzał wdawać się z nim w dyskusje, zwłaszcza, że samo wspomnienie tego, co zobaczył kilka miesięcy temu w szatni, po meczu o trzecie miejsce, nadal budziło w nim odruch wymiotny.

- Rozmawiałam z Shelly – powiedziała Gina, idąc z Brianem ramię w ramię dziedzińcem szkoły. – Obiecała, że przyjdzie tu dziś i porozmawia z Maxem.
- To świetnie – ucieszył się Brian. – Ten chłopak naprawdę mocno przeżył to rozstanie. Chyba naprawdę ją kocha.
- Ona jego też – zapewniła Gina. – Całkiem nieźle to wszystko urządziliście – zmieniła szybko temat.
- To te dzieciaki wszystko zorganizowały, ja tylko porozmawiałem z dyrektorem.
- Hmmm... to coś nowego. Nie przypominam sobie, żebyś kiedykolwiek wcześniej był taki skromny. – Zaśmiała się, zerkając na niego z ukosa, a on tylko wzruszył ramionami, unosząc nieznacznie kąciki ust w szelmowskim uśmieszku.
- Widzę, że stara, dobra Gina wróciła – powiedział. Cieszył się, że jego przyjaciółka wreszcie odzyskała dobry humor.
- Wypraszam sobie! – obruszyła się, a on spojrzał na nią nieco zdumiony. – Nie jestem wcale taka stara – dodała z obrażoną miną.
- No dobra, przyznaję, wcale nie wyglądasz tak staro – powiedział, uważnie mierząc ją wzrokiem. – Jak na moje oko... – zmrużył lekko oczy i odchylił się nieco do tyłu, starając się wzrokiem objąć całą jej sylwetkę – No góra 25. – Roześmiał się, nonszalancko obejmując ją ramieniem. – Obiecuję, że postaram się nie myśleć o tym, ile naprawdę masz lat, choć nie ukrywam, że to może być trochę trudne, bo sam mam niewiele więcej – zakończył nieco skonsternowany.
- Czyżby dopadł cię kryzys wieku średniego? – Zachichotała.
- Za to ty masz dziś wybitnie dobry humor – zauważył. – Naprawdę cieszę się, że w końcu znów widzę cię uśmiechniętą – dodał, odgarniając jej jakiś zabłąkany kosmyk włosów za ucho. – Wszystko się ułoży, zobaczysz. Szef na pewno, prędzej czy później, zwróci ci skrzydła.
- Wiesz, że chyba już mi na tym zależy? – odpowiedziała pytaniem, kładąc dłoń na swoim wciąż jeszcze płaskim brzuchu. – Teraz to jest moje życie, moje szczęście – dodała, spoglądając na niego roziskrzonym wzrokiem. – Zrobię wszystko, żeby to maleństwo było szczęśliwe.
- Witamy wszystkich na festynie charytatywnym... – rozległ się głos z radiowęzła. – Jak wiecie, cały dochód z tej imprezy przeznaczony będzie na leczenie i rehabilitację trenera miejscowych Gladiatorów, Jacka Sellingera…
- Jacka Sellingera? – spytała, wpatrując się w wizerunek mężczyzny, widniejący na t-shircie jednego z uczniów Beverly High, który właśnie ich minął.
- Mojego poprzednika, trenera Gladiatorów – odparł Brian. – Gina? Co się dzieje? – spytał, widząc, że jego przyjaciółka zbladła. – Źle się poczułaś? – spytał, obejmując ją w pasie i prowadząc w stronę pobliskiej ławki. – Gina? – przykucnął przed nią, gdy już usiadła i chwycił ją pod brodę, zmuszając by spojrzała na niego. – O co chodzi?
- To niemożliwe... to kara, za to, co zrobiliśmy... – wyszeptała, przełykając łzy, a on postanowił dać jej chwilę. Wiedział, że zaraz sama zacznie mówić. Delikatnie dotknął jej policzka i patrzył na nią zatroskanym wzrokiem, gdy ona biła się z myślami. – Jack Sellinger... – zaczęła w końcu, patrząc mu prosto w oczy. – On... to on jest ojcem mojego dziecka – wykrztusiła w końcu.

TheFuckin’Hell przyjechali na miejsce sporo przed czasem. Szybko dali się porwać pozytywnym emocjom i wpadli w wir szaleńczej chęci niesienia pomocy innym. Nie ograniczyli się przy tym jedynie do tego, co wymyślili dla nich Estrella z Tylerem. Podczas licytacji plakatów zespołu z ich własnoręcznymi autografami zaproponowali fanom m.in. wylicytowanie kolacji albo z całym zespołem, albo z wybranym członkiem. Wszyscy ochoczo przyklasnęli temu pomysłowi. Nawet Max, który przecież nie miał najlepszych doświadczeń z nastoletnimi fankami, czy wiecznie niezadowolony z życia J.J. nie mieli nic przeciwko. Brian miał rację – kłopoty innych okazały się wspaniałym lekarstwem na ich własne.
- Co z Charlie? – spytał Max, gdy razem z Jaredem wypakowywali z auta sprzęt, przygotowując się do zbliżającego się wielkimi krokami koncertu. – Nie przyjedzie?
Jared wzruszył ramionami.
- Nie wiesz? – zdziwił się Max, jakby zupełnie zapomniał, że jego przyjaciel od kilku miesięcy nie mieszka ze swoją żoną i synem.
- To tak, jakbym ja zapytał cię czy Shelly przyjdzie na koncert – mruknął Jared. Nie miał ochoty psuć sobie humoru rozmową o Charlie i ich związku. Nie dziś, kiedy mógł zrobić coś dobrego dla innych i choć przez chwilę poczuć się znów aniołem.
- Poczułam się wywołana do tablicy – usłyszeli za sobą znajmy głos.
- Shelly – wymamrotał osłupiały Max, nie do końca wierząc własnym zmysłom.
- Musimy porozmawiać – zaczęła przymilnie, siląc się na lekki uśmiech.
- Nie mamy o czym – odparł krótko Max, wracając do wypakowywania sprzętu z auta. – Czego się spodziewałaś przychodząc tutaj? – spytał po chwili, stając na wprost niej. – Że porwę cię w ramiona i wyszeptam „Shelly, kochanie, jak dobrze cię widzieć”? Niedoczekanie!
- Max – wyszeptała osłupiała.
- Co, Max? Dlaczego mamy rozmawiać wtedy, kiedy tobie to pasuje? Kiedy prosiłem, żebyś mnie wysłuchała, nie chciałaś nawet na mnie patrzeć, a teraz co? Odmieniło ci się? Mnie też! I wiesz, co? Mam głęboko w dup… – urwał, gdy poczuł dłoń Jareda na swoim ramieniu. Kiedy spojrzał na przyjaciela, był mu wdzięczny, że przerwał mu w porę. Poczuł, że jeszcze chwila, a padłyby słowa, których oboje z Shelly żałowaliby potem do końca życia.
- Zostawię was – powiedział cicho Jared, uśmiechając się lekko. Wiedział, że tych dwoje naprawdę się kocha i miał nadzieję, że przynajmniej podejmą próbę ocalenia tego, co kiedyś ich łączyło i pewnie nadal łączy, choć może teraz, w przypływie całej masy złych emocji, trudno było im dostrzec. Sam odpychał od siebie myśli o Charlie i małym Michaelu. Kochał ich nad życie i miał nadzieję, że jeszcze kiedyś zdołają stworzyć szczęśliwą rodzinę, ale Charlie była nieobliczalna. I cholernie uparta.
Westchnął ciężko, usiadł na pobliskiej ławce, przymknął oczy i wystawił twarz w stronę słońca. Uświadomił sobie właśnie, jak bardzo tęsknił za nią i swoim synem. Dotarło do niego, że nie zniesienie już ani sekundy dłużej tej rozłąki.
Otworzył oczy i mimowolnie spojrzał w stronę parkingu. Szła powoli w jego stronę z małym Michaelem na rękach. Chciał usłyszeć z jej ust tylko jedno słowo: „wróciłam”, ale wiedział, że to zbyt piękne, by mogło być prawdziwe. Wiedział też jednak, że choćby miała go za to znienawidzić, tym razem nie pozwoli jej odejść.

Estrella stała w drzwiach hali, uważnie obserwując przebieg meczu. Nie była fanką sportu, ale szybko udzieliła jej się atmosfera panująca na trybunach.. Gladiatorzy, choć początkowo przegrywali, najpierw pięcioma, a w krytycznym momencie nawet już dwunastoma punktami, teraz zdołali odrobić straty i od kilku dobrych minut grali punkt za punkt. Kibice zgromadzeni na trybunach szaleli ze szczęścia. Wszyscy mieli ochotę, by odprawić Niedźwiedzie z przysłowiowym kwitkiem, a szczęście było dosłownie o krok. Na tablicy wyników widniał remis 75:75, a do końca meczu zostało zaledwie kilkadziesiąt sekund. Wszyscy na trybunach stali, a Brian nerwowo miotał się przy bocznej linii, co i raz wykrzykując do swoich podopiecznych jakieś uwagi. Kiedy Tyler przechwycił podanie do Ethana Meyera, kibice na trybunach zamarli. Walsh przełknął nerwowo ślinę, zerkając najpierw na trenera, potem na Estrellę. Kiedy skinęła mu lekko głową rzucił piłkę w stronę kosza, choć stał praktycznie na środku boiska. Piłka zatańczyła na obręczy, a gdy w końcu wpadła do kosza, dając Gladiatorom upragnione zwycięstwo, tłum oszalał. Wszystko to trwało zaledwie kilka sekund, ale Tyler miał wrażenie jakby minęła cała wieczność. Koledzy porwali go w ramiona, posypało się konfetti, szampan zaczął lać się strumieniami. Smak zwycięstwa zdecydowanie był słodki i upajał jak wino.
- To zwykły przypadek – stwierdził Meyer, wyciągając dłoń w stronę Tylera. – Mieliście po prostu odrobinę więcej szczęścia.
- A nie wiesz, Meyer, że szczęście sprzyja lepszym? – odpowiedział pytaniem, uśmiechając się z wyższością.
- Zobaczymy kto okaże się lepszy w meczu o stawkę – odparł Ethan. – Gratuluję – zakończył i dołączył do swoich kolegów, którzy niezwykli przegrywać, schodzili w stronę szatni wyraźnie zdegustowani.
Ethan, nim opuścił boisko, zerknął jeszcze raz w stronę, fetujących zwycięstwo Gladiatorów i miejscowych cheerleaderek. Lizzie wciąż wyglądała tak samo słodko i niewinnie, ale w jej oczach nie widział już tego ognia, który zobaczył kilka miesięcy temu. Nie wiedział, co ją trapi i jakoś nieszczególnie go to interesowało. Miał tylko nadzieję, że uda mu się sprawić by choć na chwilę o tym zapomniała i pozwoliła ponieść się emocjom tak, jak zrobiła to kilka miesięcy temu.
Estrella wciąż stała w drzwiach, przyglądając się tonącym w stercie konfetti i strugach szampana Gladiatorom, cheerleaderkom i kibicom. Miała ochotę do nich dołączyć kiedy poczuła, że ktoś staje tuż za nią i kładzie dłonie na jej biodrach.
- Chyba musimy porozmawiać – usłyszała za sobą Gabriela.
- Chyba nie mamy o czym – odparła hardo, nie zaszczycając go nawet jednym spojrzeniem.
- A mnie się wydaje, że jednak mamy – odparł cwaniacko, opierając się nonszalancko ramieniem o ścianę. – Znam twój sekret… – wyszeptał jej wprost do ucha.
Zamarła w bezruchu a serce o mało nie wyskoczyło jej z piersi. Skąd, u licha, Gabriel Fells znał jej sekret?



Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 9:53:00 11-08-11, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 21, 22, 23 ... 40, 41, 42  Następny
Strona 22 z 42

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin