Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

The Fallen [38]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 25, 26, 27 ... 40, 41, 42  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
BlueSky
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 4940
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:26:18 20-11-11    Temat postu:

A kiedy tu pojawi się odcinek? Tęsknie za Tylerem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlueSky
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 4940
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:17:28 17-12-11    Temat postu:

Wiem, że nie wolno pisać posta pod postem, ale boję się, że zapomniałaś o tym opowiadaniu i że nie będziesz go dalej pisać.

Ostatnio zmieniony przez BlueSky dnia 16:17:51 17-12-11, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:35:40 17-12-11    Temat postu:

Nie zapomniałam, ale jakoś tak żadna z postaci nic do mnie nie mówi ostatnimi czasy no i jest przestój... Ale wpadłam na pewien pomysł pt. odcinek specjalny, tak z okazji świąt ^^ Mam nadzieję, że się spodoba
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:07:39 24-12-11    Temat postu:

Obiecałam odcinek świąteczny, więc oto i on


[link widoczny dla zalogowanych]


~ 24 ~

I don't want a lot for Christmas
There is just one thing I need
I don't care about the presents
Underneath the Christmas tree
I just want you for my own
More than you could ever know
Make my wish come true
All I want for Christmas is you…


[link widoczny dla zalogowanych]

Nad Nowym Jorkiem już dawno zapadł zmierzch. Z nieba leniwie spadły wielkie płatki śniegu, a życie w całym mieście powoli zaczynało zamierać. Już tylko pojedynczy ludzie przemierzali ulice, śpiesząc się do domów i swoich bliskich. Każdy z nich, jak co roku o tej porze, chciał ten wyjątkowy wieczór spędzić z rodziną i bliskimi.
Ona również, ale na własne życzenie znalazła się tutaj, z dala od nich.
Stała przed wielką choinką przed Rockefeller Centre i wpatrywała się w tysiące światełek migoczących na jej zielonych gałązkach. Doskonale pamiętała, kiedy matka przyprowadziła ją tu pierwszy raz na uroczystą, doroczną ceremonię zapalenia lampek. To były ostatnie normalne święta, jakie spędziła z matką i jej mężem, którego od zawsze traktowała jak ojca, a który okazał się wcale nim nie być.

– Mamusiu – mówiła przejęta, ciągnąc matkę za płaszcz. – Prawdziwe anioły tak nie wyglądają, prawda? – spytała, wskazując paluszkiem rozświetlone figury aniołów, ustawione w rzędach po obu stronach choinki. – Prawdziwe anioły mają wielkie skrzydła z piórami i chyba nie świecą tak jak te?
– Nie, kochanie – odparła spokojnie kobieta, przykucając przy niej i poprawiając jej czapkę. – Prawdziwe anioły są niewidzialne i mieszkają w naszych serduszkach, żeby móc nas w każdej chwili chronić.
– W moim też?
– Tak, kochanie, w twoim też. To właśnie aniołki podpowiadają ci co jest dobre, a co złe.
– A czy kiedyś zobaczę swojego aniołka?
– Nie wiem.
– A ty widziałaś już swojego aniołka?
– Ty jesteś moim aniołkiem – odparła kobieta, biorąc ją na ręce i tuląc mocno do siebie. – Już zawsze będziesz moim aniołkiem – dodała, wyciskając na jej policzku całusa.
– Kupisz mi takiego wielkiego lizaka? – spytała, spoglądając na jakiegoś chłopca, który przechodził właśnie koło nich z matką, trzymając w ręku ogromnego lizaka.
– Proszę – powiedział chłopczyk, wyciągając dłoń z lizakiem w jej stronę.
– Nie trzeba – zaprotestowała kobieta, stawiając ją na ziemi i posyłając w stronę matki chłopca przepraszający uśmiech.
– Idą święta, a w święta powinniśmy się dzielić ze wszystkimi, prawda mamo? – Chłopiec zerknął na matkę, a kiedy ta skinęła mu głową z uśmiechem, dumnie wręczył lizaka dziewczynce. – Proszę.
– Dziękuję – odparła i wspiąwszy się na palce, cmoknęła chłopaka w policzek.
– Chodźmy Jared, musimy znaleźć tatę i jechać – zaczęła matka chłopca, chwytając go za rękę. Babcia na pewno już się niecierpliwi.
– Poczekaj – zawołała za chłopcem i wyjęła z kieszeni zawieszkę w kształcie aniołka, którą rankiem zdjęła z ich domowej choinki.. – Jesteś moim aniołkiem – powiedziała z uśmiechem, podając mu ją. – Dziękuję…


Przymknęła oczy i westchnęła ciężko. Zamiast sterczeć tutaj, pod legendarną choinką i rozpamiętywać przeszłość, powinna być w domu z mężem i synem. Spojrzała w niebo usiane gwiazdami i jedna samotna łza spłynęła po jej policzku. Gdyby ktoś teraz zapytał ją, jaki chciałaby dostać prezent, bez wahania odpowiedziałaby, że chce spędzić te święta z rodziną. Tylko tego jednego w tej chwili pragnęła – żeby byli tu z nią obaj. To oni przecież byli teraz całym jej światem. I jeśli jej podróż w poszukiwaniu biologicznego ojca miała jej cokolwiek uświadomić, to tylko to, jak bardzo ważni są dla niej Jared i mały Michael. Wszystko inne przestało mieć teraz znaczenie.
Czując na sobie czyjś wzrok, kątem oka zerknęła przez lewe ramię. W oddali dostrzegła znajomą męską sylwetkę. Mężczyzna z kilkudniowym zarostem, o wielkich wyłupiastych, niebieskich oczach, wpatrywał się w nią, uśmiechając lekko. Znała go. Wiele razy sprzedawał jej i Jaredowi narkotyki. Przez głowę przemknęła jej niemądra myśl, że mógłby być jej ojcem. Zawsze przecież kręcił się gdzieś w pobliżu i patrzył na nią tak, jakby była jego własnością. Chciała pójść do niego i przywitać się, ale nim zdążyła się poruszyć, zniknął. Jakby rozpłynął się w powietrzu. Uznała, że to zmęczony umysł płata jej figle i jeszcze raz powróciła wzrokiem do wielkiej choinki, wyrzucając sobie, że przez jej egoizm i upór, mały Michael swoje pierwsze święta spędzi z dala od matki.
– Bądź moim aniołkiem – usłyszała czyjś szept tuż przy swoim uchu i zamarła w bezruchu. Bała się odwrócić, by nie okazało się, że to kolejny wytwór jej wyobraźni. Dopiero, gdy zobaczyła przed oczami męską dłoń, trzymającą cukrowego lizaka, z przypiętą do niego zawieszką w kształcie aniołka, powoli odwróciła się za siebie.
– Jared – szepnęła ze łzami w oczach, wciąż nie wierząc własnym oczom. – Jak mnie tu znalazłeś?
Mężczyzna wzruszył ramionami i uśmiechnął się lekko, ujmując jej twarz w swoje silne dłonie.
– Nie mogłem pozwolić, żeby nasz syn spędził swoje pierwsze święta z dala od ciebie.
– Michael jest tutaj?
Jared skinął twierdząco, wskazując wzrokiem w jakieś miejsce za jej plecami. Gdy się odwróciła, zobaczyła małego Michaela uwieszonego na szyi J.J’a i Samanthę, nakłaniającą chłopca, by spojrzał w stronę mamy.
– Jesteś moim aniołem – szepnęła Charlie, spoglądając w oczy Jaredowi. Mężczyzna uśmiechnął się i przygarnął ją do siebie, z wdzięcznością spoglądając w rozgwieżdżone niebo.

***
Gabriel stał na szkolnym parkingu, nonszalancko oparty o maskę jakiegoś samochodu. Od niechcenia sięgnął do kieszeni po paczkę papierosów i odpalił jednego. Przyjechał do Beverly, by wyciągnąć kasę od ojca Lizzie, ale nic nie działo się tak, jak to sobie wcześniej zaplanował. A wszystko przez pewną blondynkę o wielkich zielono–niebieskich oczach, która zupełnie niepostrzeżenie zawładnęła jego sercem. Nie chciał się do tego przyznać sam przed sobą, ale zależało mu na niej i cholernie wkurzało go, gdy widział ją w towarzystwie Walsha.
– Nie pal – usłyszał jej stanowczy głos. Uśmiechnął się lekko i wypuściwszy z ust smużkę dymu, patrzył jak rozpływa się w powietrzu.
– Czyżby słyszał troskę w twoim głosie? – spytał ironicznie.
– Ty się chyba nigdy nie zmienisz, co? – zaczęła wojowniczo, mrożąc go spojrzeniem. Był arogancki, uparty i cholernie pewny siebie, co niejednokrotnie doprowadzało ją do szewskiej pasji, ale dziś postanowiła być miła. – Są święta, może wpadłbyś do nas? – spytała jak gdyby nigdy nic, choć jeszcze kilka dni temu torturowała go totalnym ignorowaniem jego osoby.
– Nie wierzę w te wszystkie…
– Tu nie chodzi o wiarę – weszła mu wpół zdania, stając dokładnie na wprost niego i wpatrując się w jego ciemne oczy. – To czas, kiedy nikt nie powinien być sam.
– A jeśli mnie jest dobrze z tą samotnością?
– Chyba sam w to nie wierzysz. Nikt nie jest samotny z wyboru.
Gabriel spojrzał jej w oczy. Jego twarz była spięta, a z oczu bił jakiś żal i tęsknota.
– Gdyby bóg istniał nie pozwoliłby, by to wszystko się stało – zaczął po chwili, uciekając wzrokiem przed jej spojrzeniem. – Nie zabrałby mi rodziców i nie pozwoliłby, by Xandera spotkało to wszystko. I nie mów mi, że to jakiś wspaniały, boski plan – dodał z goryczą – że bóg nas doświadcza…
Estrella pokręciła przecząco głową. Wyjęła papierosa z jego palców i rzuciwszy go na ziemię, chwyciła go za rękę.
– Mogłabym powiedzieć, że bóg też jest człowiekiem – mówiła cicho – ale trochę dziwnie to brzmi, prawda? – Gabriel spojrzał na nią zaciekawiony. – Skoro stworzył nas na swoje podobieństwo, to znaczy, że tak samo jak my, ma prawo do popełniania błędów.
– Żartujesz?
Nie odpowiedziała tylko mocniej ścisnęła jego dłoń. Poczuł wtedy, jak po jego ciele rozlewa się przyjemne ciepło, a jego samego zalewa fala błogiego spokoju. Wyciągnął drugą dłoń i nawinął sobie kosmyk jej jasnych włosów na palec.
– Gdybym wierzył w te wszystkie bzdury – zaczął, uśmiechając się gorzko – pomyślałbym, że jesteś aniołem i usiłujesz nawrócić mnie na właściwą drogę. Na drogę światłości i prawdy.
– Nie kpij – powiedziała, siłując się z nim na spojrzenia. – Po prostu chodź ze mną – dodała po chwili, ciągnąc go za rękę. Nie miał już ani siły, ani ochoty, żeby się z nią sprzeczać. Zresztą i tak nie miał żadnych ciekawszych planów na ten wieczór.
– Gwiazdeczko – zatrzymał się gwałtownie, co spowodowało, że znalazła się w jego ramionach.
– Co? – warknęła, zirytowana obecnością jego dłoni na jej ciele. Nie odpowiedział jej, tylko wskazał na jemiołę, wiszącą na drzwiach prowadzących do szkolnej stołówki i uśmiechnął się szatańsko. Estrella przewróciła teatralnie oczami i nim się spostrzegł, wspięła się na palce i delikatnie musnęła ustami jego policzek bardzo blisko ust.
– Wesołych świąt – szepnęła i chciała się wyrwać z jego objęć, ale wciąż trzymał ją zbyt mocno.
– Wesołych świąt – odparł i ująwszy jej podbródek, pocałował ją delikatnie w policzek. Jej obecność i przyjaźń, którą mu oferowała były wszystkim, czego pragnął tego wieczora.
– Chodź – powiedziała i chwyciwszy go za rękę, poprowadziła do stołówki, gdzie czekali już na nich wszyscy ich znajomi: Lizzie z bliźniaczkami i całą ekipą cheerleaderk, Tyler z kolegami drużyny, Xander oraz Brian z Giną, który to wszystko zorganizował, na cześć Jacka Sallingera, który poprzedniego dnia opuścił szpital.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:14:36 24-12-11    Temat postu:

Po pierwsze dopatrzyłam się jednego błędu: Bóg wszędzie powinien być z dużej litery! Dawno się na katechezie nie było, co? Bogowie (greccy, rzymscy, pogańscy) z małej, nasz Bóg, czy islamski Allach zawsze z dużej, to tak na marginesie.
Drugie: nareszcie Gabriel zachowuje się w miarę po ludzku, nie bezczelny, czy podły, ale przyjacielski i jakby z nutą melancholii. Przez ciebie zaczynam lubić Paula, jak ty się zachowujesz, wredoto?
Trzy: prawie popłakałam się na scenie między Charlie a Jaredem, moja parka. A ten znikający facet... Czy on oby nie jest tatusiem Charlie, bo coś właśnie tak mi się kojarzy
Dziękuję za prezent, uwielbiam ciebie i twój talent. Wesołych świąt i milutkiego Mikołaja (może dostarczy Ci Iana przewiązanego czerwoną wstążką? Jeśli tak, to obiecaj, że się podzielisz, albo przynajmniej wyślesz zdjęcie ). Zdrowia, pieniędzy i mniej nerwowego nowego roku!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:42:56 24-12-11    Temat postu:

Oj tam, czepiasz się... spotkałam się w niejednej książce z pisownią z małej litery, zresztą, gdzie napisałam, że chodzi o "naszego" Boga a nie jakiegoś zupełnie wyimaginowanego? ;P
Haha... Ja Paula dalej nie lubię, ale Gabe to zupełnie inna bajka - ta postać żyje swoim życiem i mam nadzieję, że już tak zostanie
Znikający facet - a myślałam, że to będzie dość oczywiste, jeśli nie, tym lepiej dla mnie, będę miała większe pole manewru
A co do Iana - nie wiem, czy byłabym w stanie się nim podzielić z kimkolwiek i czy Ciebie zadowoliłoby tylko zdjęcie
Dziękuję za miłe słowa :* Również życzę wesołych świąt, spełnienia marzeń, a do tego mnóstwa weny i czasu na pisanie kolejnych świetnych historii
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:22:50 24-12-11    Temat postu:

Co do Iana to rzeczywiście mogłoby być ciężko
Gabe to rzeczywiście inna bajka od Paula, jest super
I nie czepiam się, tylko rzuciło mi się w oczy
Dziękuję :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlueSky
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 4940
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:00:03 08-01-12    Temat postu:

Ten odcinek wyszedł Ci boski - cud, miód i orzeszki
I nawet Gabe pokazał ludzką twarz - aż mnie zamurowało.

Kiedy pojawi się następny odcinek?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:03:37 08-01-12    Temat postu:

Jesteś A już się bałam, że zniknęłaś na dobre.
Next? Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia... jakoś teraz piszę wszytko tylko nie to, ale postaram się coś sklecić na dniach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlueSky
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 4940
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:13:49 08-01-12    Temat postu:

Trochę długo mnie nie było, ale nie mogłam zniknąć, ponieważ uwielbiam Twoje opowiadania, a jak sama wiesz - to właśnie THE FALLEN należy do moich faworytów
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:17:24 08-01-12    Temat postu:

To w takim razie chyba faktycznie nie pozostaje mi nic innego jak tylko usiąść i coś napisać W międzyczasie jednak, dla zabicia nudy i skrócenia czasu oczekiwania, zapraszam do innych produkcji
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlueSky
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 4940
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:14:51 16-01-12    Temat postu:

I jak tam mój ukochany odcinek?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:30:31 21-01-12    Temat postu:

~ 25 ~

Giorgio Armani, Chanel, Christian Dior, Dolce & Gabbana, Hugo Boss, Louis Vuitton, Versace… zewsząd otaczały ją szyldy luksusowych sklepów, a ich bogate wystroje zachęcały, by wejść do środka. Lubiła przechadzki po Rodeo Drive, przepych i luksus jakie były tu widoczne na każdym kroku. Zawsze gdy tu była, nie potrafiła sobie odmówić jakiegoś markowego drobiazgu. Mogła mieć przecież wszystko na skinienie palcem, ale dziś jej głowę zaprzątało coś zupełnie innego. Zaczynała mieć coraz większe wątpliwości co do tego, czym się zajmowała i w jaki sposób to robiła. Ilekroć o tym myślała, za każdym razem w jej myślach pojawiał się mroczny anioł, który był zdecydowanie silniejszy od niej i na którego jej urok najwyraźniej nie działał w ogóle. Anioł, który zmącił jej spokój i zasiał w niej wątpliwości, które teraz nie pozwalały jej normalnie funkcjonować.
– Przeklęty – warknęła pod nosem, zaciskając dłonie w pięści. Dokładnie w tym samym momencie poczuła, że stoi tuż za nią. Kiedy odwróciła się przodem do niego, uśmiechał się cwano, a dłonie miał wsunięte w kieszenie ciemnych spodni. Otaksowała go wzrokiem, nieświadomie przygryzając policzek od środka. Jak zwykle, był cholernie pewny siebie i diabelsko seksowny.
– Przyszłaś na zakupy? – spytał, wskazując wzrokiem na jeden ze znajdujących się tuż obok sklepów. Opuściła powieki i odwróciła się tyłem do niego, starając się powstrzymać łzy cisnące się do oczu. Zdziwiła ją jej własna reakcja. Nie zrobił nic takiego, a ona poczuła, jakby jakaś gruba skorupa w jej wnętrzu zaczęła pękać. – Lilly? – zaniepokojony jej niecodziennym zachowaniem, chwycił ją za ramię i odwrócił w swoją stronę. – Co się dzieje? – spytał, unosząc jej podbródek tak, by spojrzała mu w oczy.
– A co ciebie to interesuje? – zapytała wojowniczo. Była zbyt słaba, by mu się opierać. Agresja była w tej chwili jedyną metodą obrony.
– A gdybym powiedział, że się martwię? – odparł pytaniem, wlepiając w nią swoje błękitne spojrzenie.
– Nie uwierzyłabym ci… – szepnęła, zupełnie tracąc pewność siebie. Za każdym razem, gdy patrzyła w jego oczy, czuła jakby grunt usuwał się jej spod nóg, ale teraz… Teraz w jej głowie mignęły jakieś obrazy, których nie potrafiła sobie w żaden logiczny sposób wytłumaczyć. Zobaczyła siebie, jako małą dziewczynkę. Stała w jakimś ciemnym tunelu. Przy wlocie do tunelu, skąd biło jasne światło, stał Brian, w przy ciemnym wylocie mężczyzna z wyłupiastymi ślepiami, który nazywał się jej tatą, a teraz był jej szefem. Potrząsnęła głową, starając się pozbyć tych obrazów, ale one zamiast znikać, zaczęły przybierać na sile.

– Zniszczysz jej życie – usłyszała w głowie stanowczy głos Briana. Mężczyzna, stojący na wprost niego, zaśmiał się w głos i obrzucił go pogardliwym spojrzeniem.
– To krew z mojej krwi – odparł. – Jak wy to mówicie? Szatański pomiot, więc nie rozumiem, czemu tak ci na niej zależy.
– To jeszcze dziecko.
– Ty też byłeś dzieckiem, gdy do mnie trafiłeś – odparł mężczyzna w czerni, wsuwając dłonie w kieszenie ciemnej marynarki. – Zapomniałeś? Powinieneś się cieszyć, że będziesz miał godną następczynię…


Spojrzała na Briana rozbieganym wzrokiem, niczego z tego wszystkiego nie rozumiejąc. Jego twarz była napięta, a drgający policzek zdradzał zdenerwowanie.
– Wiedziałeś? – spytała rozżalona, chwytając go za ramiona. Pokręcił przecząco głową, a ona poczuła, że robi się jej słabo i gdyby nie trzymał jej mocno, pewnie upadłaby. – Daj mi spokój – nagle wyszarpnęła się z jego objęć, czując jakiś przypływ energii. – Kłamiesz jak wszyscy! – wykrzyczała mu w twarz.
– Lilly! – chwycił ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie tak, że znów znalazła się w jego ramionach. – Nie wiedziałem – powiedział stanowczo. – Dopiero niedawno, gdy twój brat przywalił mi w gębę, skojarzyłem pewne fakty…
– I nie raczyłeś mi nic powiedzieć? – odważnie spojrzała na niego, a jej oczy zdawały się ciskać w niego piorunami.
– A skąd miałem wiedzieć, że niczego nie pamiętasz? – urwał, siłując się z nią na spojrzenia. – Zresztą – zaczął po chwili, zwalniając uścisk na jej nadgarstku – przypominam ci, że nie gramy w tej samej drużynie, więc nie mam żadnego obowiązku mówić ci o swoich odkryciach.
Odsunęła się o krok, a kąciki jej ust uniosły się w cynicznym uśmiechu.
– A jeszcze przed chwilą twierdziłeś, że się o mnie martwisz – powiedziała, krzyżując dłonie na piersiach. Brian wzruszył ramionami.
– Mówiłem to, co chciałabyś usłyszeć – odparł, uśmiechając się cwano. Był mistrzem w ukrywaniu prawdziwych emocji. Nawet przed samym sobą.

– Zapraszam do mojego królestwa – powiedział Tyler, otwierając przed Estrellą drzwi swojego pokoju.
– Boksujesz? – spytała, dostrzegłszy wiszące na ścianie rękawice bokserskie.
– Już nie – odparł, siadając na łóżku. – Jakiś czas temu postanowiłem poświęcić się tylko koszykówce… Co robisz? – spytał, gdy Estrella zaczęła ubierać rękawice.
– Miałam nadzieję, że nauczysz mnie kilku ciosów – powiedziała, a jej oczy błysnęły niebezpiecznie.
– O nie – zaprotestował Tyler, podchodząc do niej. – Nie chcę, żeby kiedyś to się odwróciło przeciwko mnie.
– A ja nie mam zamiaru do końca życia być słabą kobietką – zachichotała, wymierzając mu lekki cios w tors. – No już, pokaż na co cię stać Tylerze Walsh! – spojrzała na niego z wyzwaniem, po czym zaczęła go okładać z każdej strony. Problem w tym, że bardziej przypominało to nieudolne polowanie na jakiegoś natrętnego owada niż prawdziwy boks. Tyler dosyć szybko ją obezwładnił i powalił na miękki dywan.
– I co teraz? – spytał, przyciskając jej dłonie do podłoża.
– Właśnie dlatego chciałam, żebyś nauczył mnie kilku ciosów – odparła, starając się uspokoić oddech.
– Nie ma mowy – mówił, wpatrując się w jej oczy. – Kobieta ma być kobietą, a bronienie jej honoru trzeba zostawić mężczyznom.
– Czasy księżniczek i rycerzy na białych rumakach już dawno minęły – powiedziała, mimowolnie skupiając wzrok na jego ustach. – Teraz kobieta musi być silna i samowystarczalna – wyszeptała, a kiedy pochylił się, by skraść jej całusa, z łatwością przewróciła go tak, że to ona teraz była górą. – I co rycerzu? – zaśmiała się. – Wszyscy macie jedną zasadniczą wadę, a właściwie słaby punkt.
– Tak? Jaki? – spytał przekornie, ostrożnie przesuwając dłonie na jej biodra.
– Ciągle myślicie tylko o jednym…
– Nie widzę w tym nic złego – szepnął, po czym podniósł głowę na tyle, by dosięgnąć jej ust. Gdy poczuł, jak przez jej ciało przechodzi dreszcz, kąciki jego ust uniosły się w lekkim uśmiechu.
– Co robisz? – spytała, kiedy oderwał się od jej ust i spojrzał jej w oczy z niemym pytaniem. Nie powiedział jednak nic, tylko odgarnął pasma jej długich włosów za uszy i ponownie musnął jej wargi swoimi. Tym razem, wbrew zdrowemu rozsądkowi i własnym zasadom, odwzajemniła pocałunek. – Tyler… – wyszeptała, gdzieś pomiędzy pocałunkami, czując, że jak najszybciej powinna to przerwać, bo naprawdę zaczęło się jej to podobać.
– Nie robimy nic złego – powiedział i znów sięgnął do jej ust, by po chwili językiem utorować sobie drogę do ich gorącego wnętrza. Estrella przywarła do niego całą sobą. Była jak dobre wino. Uderzała do głowy, zwalała z nóg i ciągle miało się ochotę na więcej. Nie chciał jednak do niczego jej zmuszać, zresztą znał ją już na tyle dobrze, by wiedzieć, że wbrew pozorom, jest naprawdę delikatną i wrażliwą istotą i pośpiech może tylko wszystko zepsuć.
Estrella z wyraźną przyjemnością poddała się chwili, choć wiedziała, że to nie może zabrnąć zbyt daleko. Najgorsze było to, że wcale nie miała ochoty tego przerywać. Westchnęła cicho, gdy opuszkami palców przesunął wzdłuż jej kręgosłupa, zatrzymując się przy lędźwiach, a przyjemne mrowienie i ciepło rozlewające się po całym ciele, zupełnie zagłuszyły zdrowy rozsądek, krzyczący głośno „stop”. I gdyby drzwi do pokoju Tylera nie otworzył się nagle, kto wie, do czego mogłoby dojść…
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlueSky
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 4940
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:58:20 22-01-12    Temat postu:

Przeczytałam już wczoraj

Zacznę od końca - więc na sam początek to mam ochotę Cię udusić - jak mogłaś przerwać E&T w takim momencie? Przez tę scenkę nabrałam jeszcze większej ochoty na to, iż E&T byli razem - ta chemia między nimi, ta magia i ten czar - bosko!!! Tyler wyzwala w Estrelli uczucia, których ona się boi, ale jednocześnie są dla niej bardzo przyjemne. Czyżby było to połączenie aniołka i diabełka?

Po przeczytaniu scenki L&B przyszło mi do głowy, że jeśli Lilly jest owocem lędzwi Szatana to Tyler chyba też. I, że Brian wiedział o tym już od dłuższego czasu. Chyba, że rodzice Tylera adoptowali Lilly i tej dwójki nie łączą więzy krwi. Sama już nie wiem...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:10:54 22-01-12    Temat postu:

Oj tam, oj tam... cieszmy się, że w końcu coś ruszyło i bohaterzy tego opowiadania w końcu zaczęli znowu do mnie mówić
A co do Twoich przypuszczeń - przemilczę je ^^ Wszystko wyjdzie w swoim czasie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 25, 26, 27 ... 40, 41, 42  Następny
Strona 26 z 42

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin