Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

The Fallen [38]
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 28, 29, 30 ... 40, 41, 42  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:35:51 11-04-12    Temat postu:

To mnie powinno być wstyd, że tak zaniedbałam to opowiadanie i jego Czytelników.
______________________

[link widoczny dla zalogowanych]


~ 28 ~

Estrella szła szkolnym dziedzicem w kierunku boiska. Ciągle nie mogła pozbyć się z głowy obrazów z tamtego feralnego dnia. Źle się z tym czuła i pierwszy raz w życiu nie wiedziała, co powinna zrobić. Skrzyżowała ręce na piersiach i przyspieszyła. Chciała się jak najszybciej znaleźć z dala od tego miejsca i w samotności pomyśleć nad tym. Rozważyć wszystkie opcje i możliwe wyjścia z tej sytuacji.
Zatrzymała się, gdy pod jej nogami znalazła się piłka do kosza. Podniosła ją powoli i obróciła w dłoniach po czym spojrzała w bok. Winowajca jej złego samopoczucia stał tam nieruchomo, wpatrując się w nią z miną zbitego psa.
– Możemy porozmawiać? – spytał niepewnie.
– Chyba nie mamy o czym – powiedziała chłodno, rzucając mu piłkę. Tyler złapał ją bez trudu i ścisnął w dłoniach, jakby chciał ją zgnieść. Był zły, na siebie, na Lizzie i na Estrellę, która nie chciała go nawet wysłuchać, choć doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak bardzo musiało ją to wszystko zaboleć. Wbrew pozorom była kruchą i delikatną istotą; ostatnią osobą, którą chciałby skrzywdzić.
– Estrella… – jęknął przepraszająco.
Dziewczyna przymknęła powieki i pokręciła głową, dając mu gestem znać by zamilkł. Widział, że walczyła sama z sobą. Jej wrodzona dobroć i ciepło niestety przegrywały w tej walce z urażoną dumą.
– Po prostu daj mi spokój. Chciałeś mnie wykorzystać, a ja prawie ci na to pozwoliłam. Sama sobie jestem winna – szepnęła, z trudem tłumiąc łzy napływające do oczu, po czym odwróciła się na pięcie, ale złapał ją wtedy za rękę. – Puść mnie – warknęła przez zęby, a jej łagodne i ufne zazwyczaj oczy teraz zdawały się płonąć złością.
– Nie słyszałeś? – dobiegł go głos Fellsa, który wyrósł jak spod ziemi. Tyler pokręcił głową z niedowierzaniem i uśmiechnął się lekko niechętnie puszczając jej dłoń.
– Nie mieszaj się do tego, to sprawa moja i Estrelli.
– Z tego co widzę, Estrella nie ma ochoty z tobą rozmawiać – odparł hardo Gabriel, nonszalancko obejmując dziewczynę ramieniem.
– A od kiedy to jesteś jej bodyguardem? – zakpił Walsh.
– Od kiedy takie gnoje jak ty uprzykrzają jej życie – odgryzł się Gabe, na co Tyler natychmiast doskoczył do niego, gotów w każdej chwili zapoznać swoją pięść z jego twarzą.
– I kto to mówi? – prychnął, gdy Gabriel odepchnął go od siebie. – Znudziły ci się już zabawy z Lizzie i moją siostrą? Zaliczyłeś już wszystkie panny w Beverly? – zagadnął zaczepnie, uśmiechając się kpiąco. Gabriel z furią pchnął go, a gdy Tyler zatoczył się łapiąc równowagę, ponownie doskoczył do niego i chwycił za koszulkę tuż przy szyi.
– Przestańcie! – Estrella postanowiła wkroczyć między nich. Nie podobało jej się to, co usłyszała. Tyler i Gabe od początku się nie lubili, a ona nie zamierzała być jakimś ich pretekstem do bójki. – Ty – zwróciła się do Tylera – nie odzywaj się do mnie. A ty – dodała, chwytając Gabriela za rękę – chodź ze mną.
Fells zawahał się przez moment, ale w końcu poszedł za dziewczyną, posyłając swojemu rywalowi na odchodne mordercze spojrzenie.
– Wszystko dobrze? – spytał, gdy znaleźli się już w odpowiedniej odległości od Tylera, ale Estrella milczała. – Gwiazdeczko?
– Nie – powiedziała przystając. – Nic nie jest dobrze, Gabe. A najgorsze jest to, że zachowujecie się z Tylerem jak samce w okresie godowym walczące o względy samicy.
– To źle, że ci pomogłem?
– Źle, że nie potraficie rozmawiać ze sobą jak dorośli, cywilizowani ludzie. Nie chcę, żebyście skakali sobie do oczu.
– Ale nie możesz wymagać, żebyśmy się lubili – odparł, wsuwając dłonie w kieszenie ciemnych jeansów. Estrella westchnęła, przewracając oczami i ruszyła przodem. – Gwiazdeczko… przepraszam – powiedział, wyprzedzając ją i stając przed nią. – Może zjemy razem obiad?
– Wiesz co? Ta cała twoja przemiana jest dziwna – zaczęła, wspierając dłonie na biodrach i wpatrując się w jego ciemne oczy. Czuła, że traci panowanie nad sobą, ale wcale jej to nie obchodziło. Musiała dać w końcu upust swoim emocjom. – Jesteś cwany i przebiegły, a teraz, kiedy relacje między mną a Tylerem się skomplikowały, poczułeś, że to moment, w którym możesz przechylić wszystko na swoją szalę i postanowiłeś to wykorzystać. Nie rozumiem tylko, czego ode mnie chcesz. Nie jestem bogata, nie jestem tak ładna i wyrachowana jak Lizzie…
– Przestań! – przerwał jej Gabe. – Jak możesz tak myśleć?
– A co mam myśleć? Sam powiedziałeś, że przyjechałeś tu, żeby wyciągnąć od niej kasę, a teraz co? Tak nagle zmienił ci się światopogląd i zupełnie bezinteresownie jesteś jak do rany przyłóż?
– Gwiazdeczko… – jęknął, chwytając ją za rękę.
– Zostaw – warknęła, wyrywając się. – Chcę być sama – zakończyła i poprawiwszy plecak na ramieniu ruszyła w sobie tylko znanym kierunku nie oglądając się za siebie.

– Dlaczego nie grasz? – spytała Ashley, zajmując miejsce na trybunach obok Tylera, który siedział ze zwieszoną głową, obracając piłkę w dłoniach.
– Nic nie jest tak jak powinno – powiedział cicho, nawet nie patrząc na nią.
– W życiu nie zawsze wszystko jest takie, jak sobie zaplanujemy – zaczęła, wpatrując się w kolegów Walsha, którzy rozgrywali między sobą treningowy mecz. – Często dostajemy od losu po d***e, ale to nie powód, żeby się poddawać.
– Ja się nie poddaję, tylko nie bardzo wiem co powinienem zrobić.
– Przede wszystkim nie powinieneś zadawać się z tą wywłoką, Liz – powiedziała, wystawiając twarz w stronę słońca.
– Do tego wniosku doszedłem już sam – mruknął, wpatrując się w jej profil. Miała delikatne rysy, jasną, porcelanową wręcz cerę i bardzo dziewczęcą, choć naznaczoną cierpieniem, twarz, która teraz znalazła się teraz za kurtyną jej gęstych, brązowych włosów, rozwianych przez wiatr.
– No to już połowa sukcesu – odparła i wyczuwając na sobie jego wzrok, odwróciła twarz w jego stronę i spojrzała mu w oczy.
– Masz do niej słabość, a ona to wykorzystuje. W Sylwestra upiła cię i zaciągnęła do samochodu – zaczęła, a Tyler myślami wrócił do tamtej nocy. Rzeczywiście pamiętał, że razem z kolegami z drużyny bawił się i pił w towarzystwie Lizzie i innych cheerleaderek, ale film urwał mu się na tym, jak prowadziła go na parking. Kiedy obudził się rano w jej samochodzie, jego koszula zamiast na nim, była na Lizzie, która spała wtulona w niego, a jego spodnie były rozpięte. – Zrobiła to tak, żeby każdy myślał, że spędziliście tę noc razem – dodała Alshley, spoglądając na niego wymownie. – Bo przecież jej nikt się nie oprze, prawda? Myśli, że cały świat kręci się wokół niej i wszyscy powinni padać jej do stóp. Królowa Elizabeth – prychnęła, uśmiechając się kwaśno. Tyler również uśmiechnął się lekko. Ashley była z nimi od niedawna, ale była znakomitą obserwatorką i potrafiła z tych obserwacji wyciągać trafne wnioski. Wszystko wskazywało też na to, że o każdym miała już wyrobioną opinię. – Ona jest jak czarna wdowa – dodała po chwili ze śmiertelnie poważną miną. – Wykorzystuje swoich partnerów, otacza ich grubym kokonem swoich intryg, a gdy przestają być jej potrzebni, wstrzykuje im jad i niszczy ich od środka z satysfakcją patrząc jak zdychają u jej stóp.
Tyler patrzył na nią osłupiały. Nie mógł się z nią niezgodzić, ale w jej oczach zobaczył coś, czego nie potrafił nazwać, ale co zaniepokoiło go.
– Wlash, a ty co? – dobiegł go głos trenera. – Potrzebujesz specjalnego zaproszenia i czerwonego dywanu?
Tyler westchnął i spojrzał przepraszająco na Ashley. Było w niej coś tajemniczego, a wręcz mrocznego, ale czuł, że to naprawdę sympatyczna dziewczyna, choć na co dzień trzymała się na uboczu, odgradzając się wysokim i szczelnym murem od wszystkich wokół. Zupełnie jakby bała się, że jeśli dopuści kogoś do siebie albo opuści swoją skorupę, zostanie skrzywdzona.
– Idź – powiedziała, odgarniając włosy z twarzy, a jej oczy znów błyszczały radośnie. – Bo twój trener ma minę, jakby miał zamiar zaraz cię rozstrzelać.
Tyler uśmiechnął się i ruszył w stronę Briana.
– Przepraszam – rzucił, mijając go.
– Wszystko w porządku? – spytał Brian uważnie mu się przyglądając.
– Bywało gorzej – odparł Tyler, siląc się na uśmiech i nie czekając na reakcję trenera dołączył do kolegów. Brian przez chwilę patrzył na niego, a potem przeniósł wzrok na Ashley O’Neal. Na tę chwilę wiedział o niej jedynie tyle, że wcześniej przez spory kawał czasu przebywała w ośrodku odwykowym w Cedar Rapids w Iowa i miała na pieńku z Alexandrem Fellsem. Było w niej jednak coś co wzmogło jego czujność. Jeszcze raz zerknął na nią, by upewnić się, że zmysły go nie mylą, ale jej oczy wciąż błyszczały niebezpiecznie. Nie mógł tego jednak dostrzec żaden śmiertelnik.


Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 23:49:55 14-04-12, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:37:15 27-04-12    Temat postu:

~ 29 ~

Gdy wyszedł ze szkoły, na dworze już zmierzchało. Pochłonięty sprawdzaniem prac swoich uczniów, nie zauważył kiedy zrobiło się tak późno. Zresztą i tak nie spieszyło mu się do pustego domu. Już dawno przestał się łudzić, że zastanie w nim Gabriela i może choć raz wspólnie zjedzą kolację. Niespiesznym krokiem ruszył w stronę szkolnego parkingu i odetchnął z ulgą, kiedy bez trudu odnalazł na nim swój pojazd, co tym razem wyjątkowo nie było tak skomplikowane jak zwykle, bo nie było tam już żadnego innego samochodu poza jego własnym. Zapakował swoje rzeczy do samochodu i już miał wsiadać do środka, kiedy jak spod ziemi wyrosła przed nim Ashley. Zmierzył ją zimnym wzrokiem i uniósł pytająco brwi.
– Zadomowiłeś się tu chyba – powiedziała, krzyżując dłonie na piersiach i opierając się biodrem o maskę samochodu. – Ale chyba czujesz się też trochę samotny, co? – spytała z troską w głosie.
– Czego chcesz? – warknął, starając się zachować spokój, choć każde spotkanie z nią kosztowało go naprawdę wiele wysiłku. Już dawno powinien był pójść do dyrektora i opowiedzieć mu całą tę pokręconą historię. Sam nie wiedział czemu do tej pory tego nie zrobił, pozwalając jej się szantażować.
– Ciągle tego samego – odparła i uśmiechnąwszy się cwano i przeciągnęła palcami wzdłuż brzegu jego skórzanej kurtki.
– Jesteś nienormalna – mruknął poirytowany, otwierając drzwi swojego samochodu. – Dziwię się, że wypuścili cię z Cedar Rapids.
– Za pieniądze można kupić wszystko, łącznie z wolnością, a tak się składa, że moja matka ma ich trochę na zbyciu.
– Mnie nie możesz sobie kupić – powiedział stanowczo.
– Czyżby? – zaśmiała się ironicznie i zbliżyła do niego tak, że ich ciała dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Wiedziała jednak, że Alexander był jedną z niewielu osób, na których pieniądze, bogactwo i luksusy nie robiły najmniejszego wrażenia. – Nawet jeśli faktycznie jesteś masochistą i pieniądze nie są ci do niczego potrzebne, to jesteś też mężczyzną z krwi i kości – szepnęła mu wprost do ucha, przesuwając szczupłą dłoń po jego torsie, w stronę zapięcia spodni. Xander nerwowo rozejrzał się po parkingu, mając nadzieję, że o tej porze w Beverly High nie ma już nikogo i nikt nie zobaczy tej dwuznacznej sceny. – Na pewne rzeczy nie masz wpływu i doskonale o tym wiesz – dodała, spoglądając mu w oczy.
– Dlaczego się tak na mnie uwzięłaś? – spytał z zaciętą miną, starając się zapanować nad narastającą w nim z każdą sekundą wściekłością. – Jest tylu chłopców w twoim wieku…
– Nie potrzebuję chłopca, potrzebuję mężczyzny – odparła pewnie, spoglądając na niego wymownie, po czym przeniosła wzrok na zapięcie jego spodni. – A ty chyba ostatnio spędzasz wieczory samotnie, prawda? – zagadnęła, spoglądając na niego niewinnie spod długich, gęstych rzęs.
– Dzięki tobie – mruknął, chwytając ją za nadgarstki. – To przez ciebie Roxie ode mnie odeszła – dodał rozgoryczony, gdy w jego głowie mignęły obrazy z tamtego dnia, gdy jego żona, Roxanne, oświadczyła, że to wszystko jest ponad jej siły i nie może dłużej z nim być, chwyciła spakowane wcześniej walizki i po prostu wyszła z ich wspólnego domu, jakby to, co ich łączyło nie miało dla niej żadnego znaczenia. Nie uwierzyła mu i poddała się bez walki, co było dla niego po stokroć gorsze i zbolało go zdecydowanie bardziej niż same oskarżenia panny O’Neal.
– Dzięki temu masz więcej czasu, który możesz poświęcić mnie – dobiegł go jej głos, a kiedy spojrzał na nią, patrzyła na niego z obłędem w oczach, co najlepiej świadczyły o tym, że powinna była pozostać w Cedar Rapids, a nawet jeśli już wyleczyła się z narkotykowego nałogu, to i tak powinna pozostawać w ośrodku dla psychicznie chorych, jako osoba niepoczytalna i niebezpieczna dla otoczenia.
– Odwal się ode mnie, Ashley – powiedział, zdecydowanie odsuwając ją od siebie na bezpieczną odległość. – Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.
– Potrzebuję terapeuty – zaczęła, gdy wsiadł już do auta, spoglądając na niego z miną niewiniątka. Xander uśmiechnął się krzywo i zatrzasnął za sobą drzwi samochodu. Była cwana, ale on znał ją już doskonale i nie zamierzał pozwolić się wplątać w jakąś jej kolejną, chorą rozgrywkę.
– To widać gołym okiem – rzucił cynicznie, uruchamiając silnik. – Ale ja już nie dam się nabrać na twoje sztuczki. Nie chcę cię w swoim życiu, rozumiesz? Znajdź sobie inną ofiarę – zakończył i odjechał z piskiem opon.
Ashley uśmiechnęła się cwano, patrząc jak jego samochód znika za zakrętem. Nie należała do osób, które łatwo się poddają i wiedziała, że Alexander Fells doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Jeśli chciał pogrywać z nią w ten sposób, tym lepiej. Zwycięstwo będzie wówczas jeszcze słodsze.

Tyler siedział przy barze w „El Fuego” i pił już kolejne z rzędu piwo. Miał nadzieję, że uda mu się w ten sposób choćby częściowo zagłuszyć wyrzuty sumienia i zawalczyć narastające poczucie winy, ale więcej pił, tym gorzej się czuł.
– Co się dzieje? – zapytał Ash, zajmując miejsce na barowym stołku po lewej stronie Walsha. Tyler leniwie odwrócił głowę w stronę przyjaciela i wychyliwszy zawartość kufla do końca, wierzchem dłoni przetarł usta, by ponownie utkwić wzrok w wielkim lustrze za barem.
– Z babami są same kłopoty – powiedział po chwili, dając barmanowi znak, by ponownie napełnił jego kufel. – Z nimi źle, bez nich jeszcze gorzej. Może to znak, by przerzucić się na chłopców?
Ash roześmiał się i poklepał przyjaciela po ramieniu w pocieszającym geście.
– No kto jak kto, ale ty chyba nie możesz narzekać na brak powodzenia u płci przeciwnej – powiedział. – Niektórzy chłopcy też się za tobą oglądają, więc na tym polu pewnie też nie miałbyś problemu – dodał i uśmiechnął się lekko, widząc, że twarz przyjaciela w końcu nieco się rozpromieniła.
– Mam już dość zwykłego zaliczenia panienek, mechanicznego seksu, pozbawionego jakichkolwiek uczuć – zaczął po chwili Tyler, obejmując dłońmi zimny kufel ponownie wypełniony po brzegi orzeźwiającym, cierpkim napojem.
– Chyba za dużo wypiłeś, Ty – zawyrokował Ash, wymownie spoglądając na kufel przyjaciela. – Pleciesz bzdury. Wielka miłość do grobowej deski i romantyczne wzdychanie do wybranki, to przereklamowana sprawa.
– I kto to mówi? – zaśmiał się Walsh. – To ty ciągle robisz maślane oczka do Laury i wzdychasz do niej ukradkiem.
– Wcale nie! – zaprotestował gwałtownie Ash. – Zresztą, Laura jest naprawdę miłą i sympatyczną dziewczyną – dodał, obracając w dłoniach szklankę ze swoim drinkiem. – Jest zupełnie inna niż jej siostra i Lizzie.
– Jasne – mruknął Tyler bez przekonania i odwracając się twarzą w stronę parkietu, oparł się plecami o bar. Prawie w tej samej sekundzie zamarł w bezruchu, a jego twarz znów się napięła. – Rozwalę skurwiela – syknął, dopijając piwo. Ash natychmiast podążył wzrokiem za jego spojrzeniem, a gdy przy wejściu dostrzegł Gabriela i Lilly, wciągnął ze świstem powietrze.
– Daj spokój, Ty – poprosił, chwytając go za ramię. – Twoja siostra jest dorosła, a on nie jest tego wart.
Tyler wyszarpnął się przyjacielowi i fuknąwszy coś pod nosem, ruszył w stronę Fellsa, obściskującego się z jego siostrą. Ash westchnął i wznosząc oczy ku niebu podążył za nim. Kiedy byli już w połowie drogi, jak spod ziemi wyrósł przed nimi trener. Spojrzał znacząco na Tylera i oparł dłoń na jego torsie.
– Nie rób głupstw, Walsh – powiedział spokojnie, patrząc mu w oczy. Chłopak odtrącił jego dłoń, a jego twarz nie wyrażała w tej chwili żadnych emocji.
– Wybaczy pan trenerze, ale chyba mam prawo skorzystać z toalety.
Brian spojrzał na niego podejrzliwie, unosząc wysoko brwi. Tyler wytrzymał jego spojrzenie i uśmiechnął się niewinnie. Brian pokręcił głową i spojrzawszy porozumiewawczo na Asha, który skinął lekko dając mu znać, że wszystko jest pod kontrolą, odsunął się na bok, umożliwiając im przejście. Kiedy obaj zniknęli w wąskim korytarzu, prowadzącym do toalet, odetchnął z ulgą i wrócił do obiektu swojej obserwacji, by po chwili, nie zważając na zdezorientowaną minę Fellsa, wyciągnąć go z klubu.
– Co ty robisz? – warknęła Lilly, usiłując wyrywać dłoń z jego żelaznego uścisku. – Nie jestem twoją własnością. – Brian uśmiechnął się cwano i szarpnął nią tak, że znalazła się w jego ramionach. – Czyżbyś był zazdrosny? – spytała i przylgnąwszy do niego całym ciałem, spojrzała w jego zimne, niebieskie oczy.
– A gdybym powiedział, że tak? Że nie podoba mi się, gdy pozwalasz innym mężczyzną dotykać się i całować, a już zwłaszcza, gdy są to takie małolaty jak Fells?
– Ten małolat – zaczęła, przesuwając opuszkiem palca wzdłuż linii jego szczęki i zatrzymując go na jego podbródku – doskonale wie, jak zaspokoić żądną wrażeń kobietę.
Brian odwrócił na chwilę głowę i zaśmiał się pod nosem, po czym gwałtownie przyparł ją do zimnego muru i przesunąwszy dłonie z jej talii na biodra, wtulił twarz w zagłębienie jej szyi.
– Gwarantuję ci, że nie jest w tym nawet w połowie tak dobry jak ja – szepnął jej wprost do ucha, muskając lekko jego płatek ustami.
– Znów jesteśmy przyjaciółmi? – spytała, wplatając palce w jego gęste, ciemne włosy.
– Przyjaciółmi? – odpowiedział pytaniem, przekrzywiając lekko głowę i wpatrując się w jej twarz o idealnych rysach. – Raczej śmiertelnymi wrogami. Zresztą to ty miałaś do mnie ostatnio pretensje niewiadomo o co – przypomniał, opierając dłonie o ścianę po obu stronach jej głowy.
– Bo w końcu zrozumiałam co się ze mną stało – przyznała szczerze. – Próbowałeś uratować moją duszę przed potępieniem…
– Ale mi się to nie udało – przerwał jej.
– Nie wybaczyłeś sobie tego nigdy, prawda?
Brian opuścił wzrok, wpatrując się w chodnik pod ich stopami. W końcu podniósł głowę i odsunąwszy się od niej o kilka kroków, odwrócił się tyłem, wkładając dłonie do kieszeni kurtki.
– Byłaś wtedy dzieckiem – zaczął po chwili, wpatrując się w niebo usiane gwiazdami. – A ja dopiero uczyłem się przeprowadzania ludzi na drugą stronę. Lucyfer był wściekły, że go zostawiłem i chciał mi w ten sposób utrzeć nosa. To przeze mnie dziś jesteś tym kim jesteś – zakończył, spoglądając na nią przez ramię.
– Zapominasz o istnieniu wolnej woli – odparła, powoli zmierzając w jego stronę. – To ona jest motorem naszych działań, ma służyć w wyborze tego co jest dobre, a co złe. Rozum jest tym, co sprawia, że wybór jest dobry. Złe wybory to te, powodowane namiętnościami: pychą czy nieujarzmionymi żądzami – zakończyła, stojąc już o kilka centymetrów za nim.
– Święty Augustyn – mruknął pod nosem, uśmiechając się lekko. Zaskoczyła go.
– Trochę ostatnio czytam – powiedziała, uśmiechając się i wyminęła go, kierując się w stronę wejścia do klubu.
– Porozmawiaj z Tylerem – zasugerował, gdy jej dłoń sięgnęła już do klamki. – I trzymaj się z daleka od Fellsa – dodał, wpatrując się w jej roześmianą twarz zaczepnie.

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aberracja
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:44:29 27-04-12    Temat postu:

Mogę dostać wszystko na maila?
Łatwiej się czyta, albo przynajmniej łatwiej jest mi się zabrać za czytanie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:02:02 28-04-12    Temat postu:

możesz - jak mi go przypomnisz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:56:07 28-04-12    Temat postu:

Aż wstyd się przyznać, jakie mam zaległości w komentarzach mam nadzieję, że mi to wybaczysz

Swoją drogą szczerze Ci powiem, że ja już się zaczynam pomału gubić w tych wszystkich bohaterach, wątkach, intrygach i w ogóle. Nie wiem jak Ty to ogarniasz, ale podziwiam Cie, jak słowo daję. Ukłony Ci się należą. Ja bym chyba nie dała rady, dlatego moje opowiadania mają co najwyżej dwa wątki
No ale do rzeczy: Tyler narozrabiał i teraz Estrella nie chce z nim rozmawiać. W sumie nie ma się co dziwić, że dziewczyna, choć wcale nie jest głupia, nie wie już co ma robić. Do tego jeszcze Gabe. Zaczynam się zastanawiać, o co mu w ogóle chodzi, bo to wszystko jest za piękne żeby mogło być prawdziwe i jeszcze sie zadaje, nie wiem po co, z Lily. A ona sama ma niezłą radochę z tego jak pogrywa sobie z Brianem. Mimo wszystko jakoś nie mogę się przekonać, co do ewentualnego związku Briana i Lily. A tak w ogóle to chętnie poczytałam bym o Ginie:) kurcze, nie wiem co Ty tam wymyśliłaś dla swoich bohaterów, ale znasz moje skromne zdanie na ten temat bez względu na to jednak co wymyślisz to ja czytam oczywiście wszystko i wszystko kupię w całości, nie ma w ogóle innej opcji, ale to chyba wiesz, a jak nie wiesz, to mówię właśnie Oczywiście jak zwykle ja mam niedosyt po przeczytaniu tego odcinka, więc mam cichą nadzieję na pojawienie się kolejnego odcinka czekam z niecierpliwością
Pozdrawiam Madzia :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:25:31 28-04-12    Temat postu:

Oj tam, oj tam... ja wcale nie jestem lepsza
I sama nie wiem jak udaje mi się ogarniać to moje "stadko". Powiem więcej - wymyśliłam właśnie jak rozwinąć wątek Ashley a to oznacza kolejne postacie - ale to zostawię może na ewentualny III sezon ;p
W nadchodzącym tygodniu będę miała trochę więcej czasu, więc możliwe, że "odcinek" pojawi się nawet w środku tygodnia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aberracja
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:59:29 28-04-12    Temat postu:

I poproszę nie tylko o The Fallen, ale wszystko co jest możliwe ;P
Bo chyba we wszystkich Twoich produkcjach mam spore zaległości, a akurat rozpoczął się ogromnie długi weekend.


Ostatnio zmieniony przez Aberracja dnia 10:36:09 29-04-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:10:06 28-04-12    Temat postu:

poszło
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aberracja
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:37:21 29-04-12    Temat postu:

Dziękuję;*
Właśnie się zabieram do czytania;D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ayleen
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 4673
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:04:40 29-04-12    Temat postu:

Jak dla mnie ostatnie dwa odcinki, genialne!Przyjemnie się czytało o naszym "trójkąciku", czyli Tyler, Gabe i Estrella, jak i o Ashley, o której zbyt wiele wcześniej nie było i mogliśmy ją teraz bliżej poznać.
Muszę Ci powiedzieć, że podoba mi się cały ten trzyosobowy duet, jednak jakoś po tych ostatnich odcinkach Estrella nie widzi mi się z Gabe'em, chociaż ich oboje jako razem bardzo lubię, tak samo jak Estrellę z Tylerem, ale gdyby doszli do jakiegoś punktu sami, mogłoby nieco być dziwnie bez Gabe po środku nimi. Pokręciłam.
Ashley... jakby dwie osoby w postaci jednej. Miła i sympatyczna przy Ty. Sam chłopak nawet odniósł jakieś pozytywy ze strony dziewczyny, a co innego przy Aleksandrze. Zadziorna i cwana Ashley, która najwidoczniej jeszcze nie skończyła z nim i nie zamierza rezygnować. Tak więc jestem ciekawa co tam dla niej wymyśliłaś.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlueSky
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 4940
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:45:07 21-05-12    Temat postu:

Mam ogromne zaległości w komentowaniu, ale wiedz, że czytam.

I tak doszłam do wniosku, że chcesz mnie wykonczyć, ponieważ "usycham z tęsknoty" za tym opowiadaniem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:36:51 21-05-12    Temat postu:

Wykończyć? W życiu! Tylko jakoś tak po prostu... nie mogę się zmobilizować
ps. Dobrze wiedzieć, że wróciłaś
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlueSky
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 4940
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:53:17 01-07-12    Temat postu:

Myślałam, że po takiej nieobecności będę miała sporo do nadrobienia, a tu...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:31:00 01-07-12    Temat postu:

przepraszam...
chyba brak tu kogoś, kto by mi dał porządnego kopa na popęd
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlueSky
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 4940
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:40:16 01-07-12    Temat postu:

Wróciłam i mogę dać Ci tego kopa
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 28, 29, 30 ... 40, 41, 42  Następny
Strona 29 z 42

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin