|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:12:16 20-07-13 Temat postu: |
|
|
Mogę to śmiało powiedzieć You made my day
Cóż ja w sumie tez bym wolała, żeby Bruno był z Magdaleną, ale co poradzić Pewne jest to, że Octavio ją kocha, ona jego w pewien sposób pewnie też. A Bruno niezadowolony lekko mówiąc, widząc że Magdalena z Octaviem tworzą rodzinę
A co do zdrobnienia to może być Maddie, Mads, Lena |
|
Powrót do góry |
|
|
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:17:11 21-07-13 Temat postu: |
|
|
Genialny odcinek. rekacja Octavio na wyznanie Magdaleny była cudowna. Kobieta go kocha tylko jeszcze nie zdaje sobie sprawy z tego jak bardzo.
Jest mi szkoda Bruno, że musi patrzeć jak sczęśliwa jest Magdalena z Octavio. Ale z drugiej strony to jego wina, że teraz cierpi. Treba było od razu odgonić Lucię i związać się z Magdaleną.
Czekam na kolejny cudny odcinek. |
|
Powrót do góry |
|
|
madoka Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30699 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:41:19 21-07-13 Temat postu: |
|
|
Na wstępie dziękuję za dedykację, dołączoną do 4 odcinka;* Odcinka, który zawładnął mną w całości i spowodował, że z miejsca zakochałam się w historii Camelii, Santiaga i małej Mili. Oj tak! Ich losy są chwilowo moim numer 1 w tym opowiadaniu i przyznaję bez bicia, że nie ma opcji, by w najbliższym czasie miało się to zmienić. Podoba mi się kreacja bohatera Ivana, który z typowego lovelasa, skaczącego z kwiatka na kwiatek, przeistoczył się w człowieka, który potrafił dostrzec podobieństwo Milagros do siebie. Ba, który wydaje się być w jakimś stopniu dojrzalszym, niż pięć lat temu. I choć wiem, że ich duet, a raczej trio czeka jeszcze masa różnego rodzaju przeszkód, to w głębi duszy nie widzę ich osobno. Podoba mi się również duet Magdalena&Octavio. Ok, można sądzić, że facet jest chodzącym ideałem, o którego w normalnym życiu naprawdę ciężko, ale ja kupuję go w całości. Co prawda początkowo byłam święcie przekonana, że będziesz próbować zeswatać nam Magdalenę z Brunem - i ów wizję w pełni akceptowałam - to dziś dzień czuję, że kobieta nie znalazłaby szczęścia w żadnych innych ramionach. Octavio z tą swoją dobrocią, czułością i podejściem do dzieci jest wręcz stworzony dla jej osoby Natomiast z Lucii cały czas wychodzi prawdziwa zołza, która gdyby tylko mogła zamknęłaby Bruna w złotej klatce |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:07:37 28-07-13 Temat postu: |
|
|
Nie do końca podoba mi się forma tego odcinka, ale cóż tak wyszło. Miałam pomysł i musiałam go zrealizować Dziewczyny, przykro mi, że teraz rzadko zaglądam do waszych opowiadań, ale od kiedy mama przywozi mi pracę do domu to kiedy tylko mam wolną chwilę staram się robić animacje, bądź pisać, na czytanie rzadko kiedy starcza mi czasu, ale postaram się niedługo wszystko nadrobić.
Magdalena bardzo starała się nie przewracać oczami, gdy ściągała płaszcz w holu posiadłości, którą kiedyś mogła nazwać domem. Ta kolacja, z jej perspektywy, była kompletnie bez sensu. Oczywiście nie wątpiła, że pomysłodawczynią tego cudownego wieczoru była Lucia, która z pewnością chciała wybadać grunt, na którym stała.
- Dobrze się czujesz? Wcale nie musimy tu być, jeśli tego nie chcesz - wyszeptał Octavio w czubek jej głowy. Magdalena pokręciła głową, ale złapała go za rękę, by poczuć się choć odrobinę pewniej. Jej długa czerwona [link widoczny dla zalogowanych] zawirowała wokół jej kostek, gdy obróciła się w kierunku głosu Milagros dochodzącego od drzwi. Kobieta uniosła pytająco brwi, gdy napotkała wzrok przyjaciółki. "Nie mam zielonego pojęcia, co tu robię", zdawała się mówić mina Cami, gdy Octavio ściągał z jej córeczki sweter.
- Nie wiem, dlaczego mnie zaprosiła. Rano otworzyłam drzwi kurierowi i tadam - westchnęła przyciszonym głosem Camelia poprawiając ułożenie zielonej [link widoczny dla zalogowanych], która świetnie podkreślała jej cerę. - Nie miałam z kim zostawić Mili, myślisz, że będzie czynić jakieś uwagi? - Zapytała Cami lekko drżącym głosem. Magdalena była pewna, że bała się raczej obecności Santiaga, a nie jej kochanej siostrzyczki.
- Witam w moich skromnych progach - wszyscy w holu obrócili głowy na dźwięk głosu dochodzącego ze schodów. Magdalena stała jak zamrożona obserwując swoje lustrzane obicie. Lucia musiała ją śledzić, bo nie było możliwości, by kupiła i założyła tę suknię na chybił trafił. Była zupełnie nie w jej stylu, więc zrobiła to z pełną premedytacją. Magdalena zerknęła szybko na męża upewniając się, że zrozumiał to równie szybko co ona.
- O ja cię... Ciociu, was jest dwie! - Wykrzyknęła naiwnie Mili uśmiechając się z radością właściwą dziecku, które odkryło w otaczającym go świecie coś niezwykłego. Magdalena westchnęła w duchu, czekała ją ciężka przeprawa.
***
Tak, jak podejrzewała Cami, obecność Santiaga wręcz kuła ją w oczy. Czuła jego spojrzenie przesuwające się z niej na Milagros i z powrotem. W pewnej chwili wręcz miała ochotę zasłonić jakoś dziecko lub schować je pod spódnicę. Całe szczęście, że Mili przeczulona na punkcie nastroju, zachowywała się nadzwyczaj spokojnie, jak na nią. Atmosfera przy stole była tak ciężka, że aż ciężko było złapać oddech. Jedynie Lucia zachowywała się jakby nigdy nic, choć właściwie rzecz ujmując była zupełnie nienaturalna. Miła, uśmiechnięta, radosna... Grała i co najgorsze, grała własną siostrę. Do tego stopnia, że gdyby Cami nie widziała, gdzie usiadła jej przyjaciółka, mogłaby się zwrócić nie do tej kobiety. Camelia westchnęła cicho, widząc jak nie na miejscu czuje się zarówno Magdalena jak i Octavio. Biedny, pomyślała Cami, wciągnęła go prosto w paszczę lwa. Blondynka poczuła jak główka jej córki opiera się o jej ramię i spojrzała w dół. Nie musiała nawet pytać, o co chodzi, bo jej zmęczone spojrzenie powiedziało jej wszystko.
- My chyba będziemy się już zbierać - wyszeptała nachylając się nad ramieniem Octavia, który siedział po jej prawej stronie. Siedzący naprzeciw nich Santiago wyprostował się jak struna i domyśliła się, że podąży za nią. Octavio skinął głową uśmiechając się do Mili, która odpowiedziała uśmiechem. Cami odłożyła serwetkę na stół, podnosząc się z miejsca, gdy Octavio pomagał jej wstać od stołu.
- Było nam bardzo miło, jednak mała jest już zmęczona, więc czas na nas - powiedziała, gdy cała uwaga skupiła się na niej. Spojrzenie Magdaleny wręcz krzyczało by zabrała ja ze sobą, jednak w tym wypadku nic nie mogła zrobić. Niemal odgryzła sobie język, gdy zobaczyła jakim wzrokiem Bruno wpatruje się w jej przyjaciółkę. Będą z tego kłopoty, oj będą...
- Odwiozę was - Cami spięła się słysząc głos Santiago dobiegający zza jej pleców, gdy już dotarła z córką do holu.
- Nie ma takiej potrzeby - powiedziała ostrzej niż zamierzała wyrywając Mili z półsnu, w który zdążyła zapaść. Dziewczynka popatrzyła na nią nieprzytomnie, ale po sekundzie znów ułożyła główkę na jej ramieniu.
- CiCi - westchnął Santiago łapiąc ją za wolne od ciężaru dziecka ramię. Cami zesztywniała i przez chwilę mężczyzna nie był pewien czy to przez jego dotyk, czy też przez zdrobnienie, którego kiedyś używał tylko on, gdy podpatrzył jak podpisywała nim swoje obrazy. Doskonale zdawał sobie sprawę z pochodzenia tego skrótu - Camelia Cecilie Montesinos, dziewczyna obu swych imion nienawidziła z równą siłą. Były zbyt patetyczne nawet na jej artystyczny smak.
- Nigdy więcej mnie tak nie nazywaj - powiedziała na tyle cicho by nie obudzić małej, jednak coś w jej tonie mówiło, że nie żartuje. Był to kolejny zakaz, który zamierzał złamać.
- Odwiozę was - powtórzył stając naprzeciw niej, a ona musiała unieść głowę, by móc spojrzeć mu w oczy i się sprzeciwić. Nie spodziewała się ataku z jego strony, gdy bez ostrzeżenia położył dłoń na jej policzku i spokojnie powtórzył swoje słowa. Odsunęła głowę poza zasięg jego dłoni i spojrzała na niego z wściekłością.
- Poradzę sobie sama - niedopowiedziane "jak zawsze" wisiało w powietrzu. Miał ochotę nią potrząsnąć lub pocałować nie był do końca pewien.
- Jesteś niemożliwa... - westchnął przejeżdżając dłonią po karku. - Wciąż musimy porozmawiać - wskazał głową na śpiącą dziewczynkę i coś w jej postawie się zmieniło.
- Och dobrze, miejmy to za sobą - warknęła Cami przewracając oczami. Jeden zero dla mnie, pomyślał brunet otwierając tylne drzwi swojego terenowego auta, by mogła położyć tam dziecko. Zapiekło go pod powiekami, gdy zobaczył z jaką czułością przypinała dziewczynkę pasami.
- Poczekaj - zastopował ją, gdy sięgała do klamki drzwi po stronie pasażera. Uniosła głowę i zaplotła ramiona na piersi czekając na ciąg dalszy jego wypowiedzi, który musiał zagubić się po drodze miedzy mózgiem a językiem, bo nie miał zielonego pojęcia, co chciał powiedzieć.
- Słucham Cię - opowiedziała Cami siląc się na spokój. I wtedy uświadomił sobie co chodziło mu po głowie, od kiedy dowiedział się o istnieniu Mili.
- Uważałaś i uważasz, że na nią nie zasługuje - westchnął Santiago nawiązując do ich poprzedniej rozmowy. Zobaczył jak jej butna postawa ulega zmianie, jakby wypompowano z niej powietrze. Zasłoniła oczy dłonią zastanawiając się pewnie nad odpowiedzią, która zraniłaby go najmniej. Miał przynajmniej taką nadzieję, że zostało w niej tyle z jej dawnego ja.
- To nie jest kwestia zasług, Santiago - powiedziała w końcu na wdechu pocierając palcami brwi bez spoglądania na niego. - Nie chcę byś zburzył to, co zdołałam jej zbudować. To moja córka, moja - zaznaczyła patrząc na niego, w końcu, bez wrogości.
- Wychodzi jednak na to, że coś w jej świecie będzie musiało się zmienić, bo to również moja córka - Cami uśmiechnęła się bez śladu wesołości i podniosła rękę, by dotknąć jego policzka. Santiago aż zachłysnął się na pierwsze wrażenie.
- Jesteś naiwny sądząc, że chodzi tu o prawo własności czy biologiczne prawo ojca. Nie pozwolę Ci jej skrzywdzić, choćby miało kosztować mnie to życie. Nie ufam Ci i prawdopodobnie nigdy nie będę, a jeśli wstąpisz ze mną na ścieżkę wojenną, zniknę i nigdy więcej jej nie zobaczysz. Możesz mieć tyle, na ile Ci pozwolę lub nic, innej drogi nie ma. Od dawna nie jestem CiCi i nigdy nią nie będę... - Złapał jej dłoń zanim zdążyła ją zabrać, gdy skończyła mówić wypranym z emocji głosem swój monolog.
- Udowodnię Ci, że będziesz chciała dać mi więcej niż myślisz - mruknął zanim złapał jej dolną wargę między zęby. Cami sapnęła z zaskoczenia, dając mu pełen dostęp, by ją pocałował. - Możesz mówić co chcesz, ale jeśli sądzisz, że pozwolę Ci zniknąć to jesteś w błędzie - blondynka patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami zastanawiając się ile w jego słowach jest z groźby, a ile z obietnicy.
Avance kolejnego odcinka
- Trzymaj się z daleka od mojego męża, bo nie ręczę za siebie - warknęła szatynka wymierzając siostrze siarczysty policzek. Ta spojrzała jedynie w górę trzymając się za pulsującą czerwienią skórę szukając czegoś w twarzy mężczyzny stojącego obok jej siostry.
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 10:56:03 28-07-13, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:26:00 28-07-13 Temat postu: |
|
|
Genialny odcinek. Lucia wymyśliła kolację i zaprosiła na nią siostrę z mężem, Santiago a także Cami. Ta żmija coś knuje, tego jestem pewna. W dodatku ubrała się tak samo jak Magdalena. Scena między Cami a Santiago bardzo ciekawa. Czekam na więcej z ich udziałem.
Zapowiedź kolejnego odcinka bardzo intrygująca. Tą, która wymierzyła policzka na pewno jest Lucia, chociaż może to być też Magdalena, ale bardziej skłaniam się ku tej pierwszej siostrze. |
|
Powrót do góry |
|
|
Dudziak Mistrz
Dołączył: 31 Lip 2011 Posty: 18247 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: małopolska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:35:05 28-07-13 Temat postu: |
|
|
Lucia jest okropnie wredną osobą, która zrobi wszystko, by upokorzyć Magdalenę. Włożenie tej samej sukni na kolację było z pełną premedytacją i zapewne chciała pokazać Magdalenie, że to ona tutaj rozdaje karty. Marzy mi się, by Maggie przeistoczyła się w kobietę, nie pozwalającą się upokarzać.
Ależ scena między Santiagiem a Camelią Wreszcie doszło do pocałunku, chociaż bardzo wymuszonego i tylko jednostronnego Ja osobiście uwierzyłam, że Santiago się zmienił i chce dać szczęście zarówno swojej córce, jak i jej matce Jednak Camelia pokazała, że nie ma w niej nic z tej naiwnej CiCi i będzie mu bardzo trudno sprawić, by ponownie mu zaufała.
Avance do kolejnego odcinka jest cudowne! Lucia pokaże pazurki, a ciekawa jestem czy Bruno stanie w obronie Magdaleny...
Nie rozumiem czemu jesteś niezadowolona z odcinka, był naprawdę ciekawy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:52:55 28-07-13 Temat postu: |
|
|
Hahaha, reakcja mojej koleżanki była podobna tylko bardziej emocjonalna: "on ją pocałował, on ją pocałował! Kocha ją!" Zabawne to było
Aniu, co do avance to specjalnie napisane jest tak, żeby nie było pewne o co chodzi
Nati, oczywiście, że Lucia zrobiła to specjalnie, nie da się ukryć, że zrobiłaby wszystko by ta partia szachów rozegrała się po jej myśli, ale cóż, być może Maggie się ogarnie i pokaże jej, że zmieniła się równie mocno co CiCi.
A co do mojej reakcji na odcinek, to chodziło mi bardziej o konstrukcje zdań niż o zawartość, bo akurat ta była dokładnie taka, jak chciałam.
Dzięki dziewczyny, zbieram się nad wodę |
|
Powrót do góry |
|
|
Dudziak Mistrz
Dołączył: 31 Lip 2011 Posty: 18247 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: małopolska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:03:00 28-07-13 Temat postu: |
|
|
Czytało się przyjemnie odcinek, jesteś zbyt krytyczna dla siebie |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:55:47 28-07-13 Temat postu: |
|
|
Cztery godziny opalania prawdopodobnie odbiły się na tym odcinku. Ale i tak dedykuje go Natalce (Dudziak), która wiernie towarzyszy jego postaciom
Magdalena nie do końca zdawała sobie sprawę, jak to się stało, że została w jadalni sam na sam z Brunem. Octavio wyszedł, prawdopodobnie do łazienki, Lucia zniknęła chwilę po nim zostawiając Magdalenę przygwożdżoną przeszywającym spojrzeniem bruneta.
- Przepraszam za nią - mężczyzna wykonał nieokreślony ruch ręką, ale Mag zrozumiała o kogo i o co mu chodziło. - Nie powinna była tego robić. Nie jest tobą - kobieta usłyszała drugie dno ukryte pod jego słowami, ale nie oderwała spojrzenia od kieliszka, którym się bawiła. Bruno zacisnął szczękę, zastanawiając się jak ma do niej dotrzeć, kiedy zachowywała się jakby był nieistotnym fragmentem wystroju wnętrza.
- Miałam więcej czasu niż ty, by ją poznać. Uwierz mi, że to nie był najgorszy z jej wyskoków - powiedziała Mag nieobecnym tonem patrząc na drzwi, jakby czekała na powrót męża.
- Mimo to, przepraszam - Bruno odbił się od gzymsu kominka, o który się opierał, by wkroczyć w zasięg jej wzroku. Dziewczyna uniosła spojrzenie obejmując się ramionami w pozycji obronnej, choć wiedziała, że wygląda przez to jak mała dziewczynka. - Jak układa Ci się życie w stolicy? - Zapytał Bruno dla rozluźnienia atmosfery, choć zupełni go to nie obchodziło. Zdecydowanie wolałby, żeby została tutaj i nigdzie się nie ruszała poza obręb tego domu, pokoju, tego metra kwadratowego...
- Świetnie, skończyłam studia, pracuje w firmie kosmetycznej, choć teraz prawdopodobnie będę musiała zrezygnować. Mam wszystko, czego w życiu pragnęłam - dodała nieświadomie patrząc na drzwi.
- Nigdy nie myślałaś o powrocie? Chciałem... - Zastopował i zaczął od początku. - Od dawna chciałem do Ciebie zadzwonić, napisać, wyjaśnić - wyciągnął wolną od kieliszka dłoń w jej kierunku, ale dziewczyna natychmiast cofnęła się poza zasięg jego dotyku.
- Proszę, nie... Nie ma sensu wracać do przeszłości. Najważniejsza jest teraźniejszość - uśmiechnęła się z przymusem i odstawiła kieliszek z winem na komodę stojącą obok niej. - Muszę znaleźć Octavia, jutro rano wszyscy mamy spotkanie z prawnikiem odnośnie testamentu, więc wybacz, ale... - Pożegnała się skinieniem głosy i ruszyła w stronę drzwi, a Bruno zaczął kląć w myślach na czym ziemia stoi.
***
Magdalena pragnęła tylko i wyłącznie znaleźć Octavia i zniknąć z tego przeklętego domu jak najdalej stąd. Zamknąć się w ich hotelowym pokoju i uczynić z niego azyl. A jeszcze bardziej chciała znaleźć się w ramionach męża i usłyszeć, że wszystko będzie dobrze. W połowie drogi do łazienki, dokładnie przed zakrętem zatrzymał ją głos siostry.
- Szukałam Cię! Ta kolacja była wręcz okropna - Octavio zatrzymał się na dźwięk głosu swojej żony, jednak gdy obrócił się w jej kierunku uderzyło go wrażenie, że coś jest nie tak.
- Nie da się ukryć, że twoja siostra zrobiła wszystko by ją nam uprzykrzyć - powiedział w miarę bezpieczne zdanie starając się zlokalizować przyczynę jego wrażenia. Jednak wtedy Mag położyła dłoń na jego policzku i uniosła się na palcach prosząc o pocałunek.
- Wracajmy do domu - westchnęła i nakryła jego usta własnymi domagając się odpowiedzi. Właśnie wtedy dotarło do niego, co było nie tak. Lucia postanowiła zagrać rolę swojego życia, jednak wyszło jej to dosyć nieudolnie. Jeśli kiedykolwiek chciała przekonać go, że jest jego Magdaleną, powinna nauczyć się też całować jak ona. Octavio przerwał pocałunek pochylając się do jej ucha.
- Jesteś żałosna, Lucio - wyszeptał do ucha swojej szwagierki i poczuł jak sztywnieje w jego dłoniach. - Nigdy nie będziesz nią - powiedział mrużąc oczy ze złości, gdy odsunął ją na szerokość ramienia. I wtedy w zasięgu jego wzroku pojawiła się Magdalena, która wyglądała jakby nie wierzyła własnym oczom. Lucia szykowała właśnie jakąś ciętą riposte na jego słowa, gdy zauważyła jego znieruchomienie i spojrzała w tą samą stronę, co on. Na jej twarzy zagościł złośliwy uśmiech, który po chwili zniknął, gdy Magdalena podeszła do nich i szarpnęła jej ramieniem, tak ze jej druga ręka wysunęła się z uścisku Octavia
- Trzymaj się z daleka od mojego męża, bo nie ręczę za siebie - warknęła szatynka wymierzając siostrze siarczysty policzek. Ta spojrzała jedynie w górę trzymając się za pulsującą czerwienią skórę szukając czegoś w twarzy mężczyzny stojącego obok jej siostry.
- Jest taki sam jak Bruno, przekonasz się - warknęła Lucia, przez co Mag zrobiła krok w jej stronę z wyraźnym zamiarem ataku, gdy Octavio złapał ją w talii i unieruchomił w swoich ramionach.
- Leni, uspokój się, ona nie jest tego warta - Lucia prychnęła i zanim Magdalena zdołała się wyrwać, zniknęła za rogiem. - Kochanie, to nie tak... - zaczął Octavio obracając ją w swoich ramionach.
- Nic nie mów - powiedziała Mag biorąc głęboki oddech, po czym złapała go za rękę i wciągnęła do najbliższego pokoju zamykając drzwi na klucz. Puściła go i przemierzając pokój kilkoma krokami opadła na wolne krzesło i ukryła twarz w dłoniach. Octavio podszedł do niej bezradnie zauważając, że jest na skraju hiperwentylacji.
- Ona... - zaczął, ale przerwał, gdy Magdalena podniosła na niego wzrok i ujęła jego twarz w dłonie.
- Kiedy was zobaczyłam, poczułam jakbym przeżywała deja vu. Tylko cios w plecy wydawał się dwa razy bardziej bolesny, a potem usłyszałam twój głos i zrozumiałam, że zauważyłeś różnicę. Jak? Jakim cudem? - Zapytała z desperacją i zagubieniem. Octavio opadł na kolana opierając dłonie na jej udach, po czym przeniósł je na jej dłonie, ramiona, aż w końcu dosięgnął jej twarzy.
- Nikt nie całuje jak ty. Nikt nie jest w stanie Ci dorównać... Jakim głupcem bym był, gdybym nie umiał rozpoznać pocałunku własnej żony od pocałunku jakiejkolwiek innej kobiety? Nawet gdy wygląda dokładnie tak samo - Mag przeniosła spojrzenie z jego oczu na usta i z powrotem zanim przyciągnęła go do skwierczącego żarem pocałunku. - Boże... - Octavio westchnął w jej usta czując znajomy zapach perfum, fakturę skóry, dotyk.
- Mój - odetchnęła Mag opierając się czołem o jego własne. - Jeśli kiedykolwiek spróbuje zrobić to ponownie, przyrzekam, że wyrwę jej serce - zagroziła szatynka, gdy naśladując jego pozycję opadła na kolana i szarpnęła za kołnierzyk jego koszuli przyciągając go bliżej. Bliżej, było obecnie jedynym słowem, które gościło w jej myślach. Octavio czytał to w jej palących pocałunkach i czuł jak jego serce wznosi się do gwiazd. Jej groźba w kierunku siostry była najpiękniejszym wyznaniem miłości, jakie kiedykolwiek od niej usłyszał.
- To zdecydowanie nie jest dobrym pomysł - jęknął Octavio, gdy dłonie żony zaczęły szukać drogi pod jego koszulę i niżej, do paska spodni. - Jesteśmy w ich domu na miłość Boską! - krzyknął ściszonym głosem, choć sam ledwo powstrzymywał się przed zerwaniem z niej sukienki.
- Niech usłyszy, że tylko ja mam prawo Cie dotykać. - O mój Boże, pomyślał Octavio, gdy Magdalena wstała i rozpięła zamek sukienki, która ułożyła się u jej stóp. Po dwóch latach małżeństwa wciąż nie miał jej dość, a myśl że nie tylko Lucia, ale i Bruno mógł ich usłyszeć, tylko osładzała jej dotyk.
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 13:06:53 29-07-13, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:35:27 28-07-13 Temat postu: |
|
|
Zmieniłam sygnaturki na pierwszej stronie
Santiago wciąż nie potrafił oderwać wzroku od kręcącej się po mieszkaniu Cami. Wcześniej na kolacji, był zbyt zafrasowany samą jej obecnością, by docenić jej kreację. Suknia i upięte w fantazyjny kok loki zdecydowanie podkreślały jej niebagatelną urodę. Nawet nie musiał przypominać sobie dlaczego pięć lat temu się w niej zakochał. Za to musiał przywoływać to, że odtrącił ą od siebie jak ostatni tchórz, gdy sprawa zaczęła być poważna. Poważniejsza niż kiedykolwiek się spodziewał, dodał w myślach zerkając na schody. Gdy jakimś cudem pozwoliła mu odnieść Milagros z samochodu do pokoju, który obecnie należał do niej i po raz pierwszy wziął w ramiona swoją córkę, poczuł coś niewyobrażalnego. Nie udało mu się zdefiniować tego uczucia do chwili, w której Cami wkroczyła do pokoju tuż za nim i okryła dziecko kołdrą, i zobaczył to samo uczucie odbijające się w jej oczach. Teraz, dziesięć minut później wciąż dziwił się, że nie wystawiła go jeszcze za drzwi, a nawet zaproponowała coś do picia. Gdyby chodziło o inną kobietę zacząłby węszyć jakiś podstęp.
- Więc - zaczęła Cami siadając po drugiej stronie bufetu z kubkiem parującej herbaty w dłoni. - Jak sobie to wyobrażasz? - Zapytała biorąc łyk herbaty. Santiago potarł oczy i odchylił się na krześle zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Najlepszym wyjściem byłoby małżeństwo - Cami natychmiast uniosła brwi z rozbawieniem i wybuchnęła śmiechem, widząc, że nie żartuję.
- Proszę Cię, to nie jest nawet jedna z opcji - odłożyła kubek na bufet i założyła niesforny lok za ucho. - Jeśli chcesz uczestniczyć w życiu Mili powinnyśmy ustalić najważniejsze kwestie. Po pierwsze,, musisz to przemyśleć, bo to odpowiedzialność. Jeśli powiem jej...
- Stój - przerwał jej nachylając się nad stołem. - Chcę żebyście zamieszkały w Guadalajarze, w moim domu. Chcę być jej ojcem na pełny etat i uważam, że powinnaś za mnie wyjść - Cami przewróciła oczami odchylając się na krześle i krzyżując ręce na piersi. Cała jej postawa mówiła "ani mowy nie ma".
- Zostaniemy w Guadalajarze dopóki Mads nie wyprostuje spraw z testamentem. Nie zostaniemy tu, nasze życie jest w stolicy. Mili ma tam przyjaciół, przedszkole, a za dwa lat szkołę. Zapisałam ją do prywatnej szkoły, najlepszej na jaką mnie stać, nie możesz rujnować naszych planów swoim "widzimisię" - powiedziała blondynka wiercąc się na krześle pod jego uważnym spojrzeniem. Nie umknęło mu, że całkowicie pominęła jego propozycję. Zapowiadała się najtrudniejsza przeprawa jego życia. Dokładnie wiedział, w którym momencie narodziła się w jego głowie idea małżeństwa. Gdy dziś zobaczył jak Octavio, mąż Magdaleny zachowuję się względem jego córki i Cami przy stole, niemal się w nim zagotowało. Facet zachowywał się jakby uszczęśliwianie przyjaciółki żony i jej córki, było dla niego tak samo naturalne jak uszczęśliwianie żony. A przecież nie leżało to w jego gestii... Na domiar złego Mili wyraźnie uwielbiała swojego wujka. A przecież to wszystko mogła należeć do niego... Gdyby tylko CiCi dała mu szansę. Jednak to nie CiCi a Cami musiał przekonać do swoich racji i był zdecydowany to zrobić, choćby miał przejść przez piekło.
- Tutaj też są świetne szkoły, a czesne mogę płacić ja - Cami skrzywiła się wyraźnie i otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale nie dał jej dojść do słowa. - To nie są widzimisię, nie mogę wyjechać do Meksyku, a ty, jeśli już wyjedziesz, to już nie wrócisz. Wiem to - zmarszczył brwi, gdy zobaczył nieświadomą odpowiedź na jej twarzy. Nie miała zamiaru tu wracać.
- Więc chcesz mnie tu uwiązać małżeństwem? Jakie to romantyczne - złapała się dramatycznym gestem za serce, po czym równie szybko zmieniła minę na zirytowaną. Santiago powstrzymał uśmiech cisnący się na usta, gdy zobaczył tę scenę. Naprawdę nie powinna go prosić o romantyzm, bo jeszcze może go dostać.
- Skoro tak, zacznijmy od początku - odchrząknął i wyprostował się na krześle patrząc, jak dziewczyna obserwuje go z podejrzliwą miną. - Sprawa testamentu potrwa jeszcze z jakiś tydzień ewentualnie dwa zanim się nie uprawomocni. Wykorzystam ten czas, żeby przekonać cię, że nie chcesz powrotu do stolicy - Cami prychnęła patrząc na niego jak na kretyna. Santiago podniósł się do pionu i patrząc jak unosi się razem z nim ze zmarszczonymi brwiami. - Późno już, powinienem iść. Ale wrócę, nie myśl, że będzie inaczej... - Jej jedyna odpowiedzią był przewrócenie oczami, zanim ruszyła za nim w kierunku wyjścia. - Coś jeszcze - Santiago obrócił się tuż przy drzwiach sprawiając, że o mało na niego nie wpadła. Na szczęście dla niej, wyhamowała tuż przez zetknięciem się z jego klatką piersiową.
- Co? - Zapytała wrogo prostując się jak struna.
- Z tym romantyzmem - dziewczyna zagryzła policzek od środka odsuwając się nieświadomie, na co Santi o mało nie zareagował śmiechem. - Uważam, że powinnaś uważać o co prosisz...
- O nic nie prosiłam! - Warknęła blondynka odsuwając się jeszcze dalej.
- Tym bardziej - mruknął łapiąc ją w pół i przyciągając ją do siebie jednym ruchem. Cami natychmiast szarpnęła się w jego ramionach.
- Czy ty kompletnie zwario... - zaczęła dziewczyna, gdy w tym momencie złapał ją za kark i pocałował prosto w czoło - ...wałeś? - Dokończyła ze zszokowaną miną. Santiago uśmiechnął się szeroko i dopiero wtedy skierował się do jej ust. Zbyt zaskoczona, by się szarpać, Cami stała jak słup soli zastanawiając się, co mu odbiło i kiedy, a co ważniejsze, dlaczego nie zauważyła tego wcześniej? Zupełnie nie skupiając się na tym co robi, nieświadomie odpowiedziała na jego pocałunek wywołując u niego pomruk zadowolenia, który od razu wyrwał ją z letargu. Odskoczyła od niego jak poparzona zasłaniając dłonią usta.
- Pomyśl o tym, czego naprawdę chcesz - powiedział uśmiechając się radośnie, gdy otwierał drzwi i znikał w korytarzu. |
|
Powrót do góry |
|
|
mina107 Prokonsul
Dołączył: 29 Kwi 2012 Posty: 3548 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wa-wa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:44:56 28-07-13 Temat postu: |
|
|
Zdecydowanie na razie Santiago i Cami robią furorę w tym opowiadaniu. No i Lucia... ale jak napisałam Monice ostatnio uwielbiam villanów więc na mnie nie patrz... |
|
Powrót do góry |
|
|
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:55:38 29-07-13 Temat postu: |
|
|
Odcinek 8
Magdalena pokazała pazurki i nieźle spoliczkowała siostrę. Brawo! Lucia była nawina myśląc, że Octavio da się jej nabrać. Mężczyzna, który jest zakochany w swojej kobiecie zawsze odróżni ją od innych.
Odcinek 9
Cały odcinek poświęciłaś Cami i Santiago. Ogromne dzięki. Oboje coś do siebie czują, ale nie chcą się przyznać przed sobą. Jestem ciekawa co zrobi Santiago aby Cami została. |
|
Powrót do góry |
|
|
Dudziak Mistrz
Dołączył: 31 Lip 2011 Posty: 18247 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: małopolska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:25:10 29-07-13 Temat postu: |
|
|
Na samym początku chcę bardzo podziękować za dedykację :*
Nowe sygnaturki są prześliczne, masz talent do robienia grafiki
Odcinek 8 był piękny, a już w szczególności końcówka Myślałam, że to Lucia będzie zazdrosna i uderzy siostrę, a okazało się, że jest na odwrót Ogromnie się ucieszyłam, kiedy Magdalena pokazała, że zależy jej na Octavio i nie pozwoli, by Lucia go jej odebrała A najwspanialszy moment to ten, kiedy Octavio rozpoznał, że całuje nie swoją żonę, cos pięknego Myślę, że Magdalena powoli zaczyna odczuwać, że to właśnie Octavio jest miłością jej życia, a nie Bruno, który powoli zaczyna mnie irytować swoim tchórzostwem
Odcinek 9 został całkowicie poświęcony Camelii i Santiago, ale był równie przyjemny, jak odcinek 8 To, ze Santiago naprawdę jest zakochany w Camelii, staje się faktem, z którym nie ma sensu się spierać Jednak rozumiem, że dziewczyna mu nie ufa, w końcu znając jego przeszłość i zachowanie niczym casanova, aż ciężko uwierzyć, że on może kogokolwiek obdarzyć stałym uczuciem. Ale chyba Octavio, swoim zachowaniem podczas kolacji, pokazał mu jaki skarb utracił 5 lat temu i jak powinien zachowywać się prawdziwy mężczyzna. No cóż, jestem pewna, że Camelia przez długi czas nie będzie wierzyła w jego uczucia do niej i do Mili, ale również mam pewność, że Santiago zrobi wszystko, by tą dwójke uszczęśliwić i udowodni, że się zmienił |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:39:31 29-07-13 Temat postu: |
|
|
Cieszę się, że wam się podobają odcinki. Wciąż mam nowe pomysły odnośnie tego opowiadania, ale czas mnie goni. Postaram się coś dzisiaj jeszcze napisać
Nati, Magdalena może sobie jeszcze tego nie uświadamiać, ale na pewno Octavio doskonale widzi uczucie wyrażane przez każdy gest żony. Chyba zacznie błogosławić ten wyjazd.
A Santiago sam nawarzył sobie piwa i musi je wypić. Nawet propozycja małżeństwa go nie uratowała, więc będzie musiał się mocno postarać, żeby Cami w ogóle zaczęła słuchać tego, co on mówi.
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 14:52:45 29-07-13, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Dudziak Mistrz
Dołączył: 31 Lip 2011 Posty: 18247 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: małopolska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:56:07 29-07-13 Temat postu: |
|
|
Dla mnie nie ma innej opcji, jak szczęśliwy związek Octavia i Magdaleny Również nie wyobrażam sobie, by Santiago miał tak łatwo odpuścić Camelię |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|