|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:00:32 17-08-13 Temat postu: |
|
|
Odcinek 12
Tak jak przypuszczałam Mili bardzo pomoże Santiago. Nawet już pomogła. Cami tak szybko nie wyjedzie z córką ze stolicy. Tego jestem pewna. Szkoda, że sen Santiago był tylko snem.
Zakończenie odcinka cudowne. Mam nadzieję, że Leni uda się szybko zajść w ciążę. Na poczatku miałam nadzieję, że ona i Bruno będą razem, ale teraz jednak wolę ją z Octaviem. Coś mi jednak mówi, że jeśli Leni zajdzie w ciążę a Lucia się o tym dowie to ta pierwsza będzie miała kłopoty.
Odcinek 13
Odcinek cudowny. Santiago po raz kolejny użył Mili aby Cami została na noc. Cami po woli jak widać zaczyna pozwalać mężczyźnie na coraz więcej co bardzo mnie cieszy.
Z niecierpliwością czekam na kolejne odcinki. |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:42:30 17-08-13 Temat postu: |
|
|
Zaraz się okaże, że opowiadanie będzie kręcić się wokół tej trójki. Az mi przykro, że nie mam weny co do Leni i Octavia
Ale ciesze się, że wam się podoba |
|
Powrót do góry |
|
|
mina107 Prokonsul
Dołączył: 29 Kwi 2012 Posty: 3548 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wa-wa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:02:50 17-08-13 Temat postu: |
|
|
Oj tam oj tam ja i tak wolę tą trójkę |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:27:16 19-08-13 Temat postu: |
|
|
- Musimy porozmawiać - szepnęła Cami do telefonu, gdy Magdalena w końcu raczyła odebrać. Blondynka rozejrzała się po korytarzu, zanim starannie zamknęła drzwi od łazienki. Było trochę po szóstej i Santiago chyba starał się zrobić śniadanie, jednak wolała dmuchać na zimne niż narazić się na możliwość bycia usłyszaną przez pana domu.
- Dlaczego ściszasz głos? - Zapytała Magdalena wskazując na telefon, gdy Octavio wszedł do pokoju z łazienki, gestem pokazując mu, że rozmawia z Cami. Octavio ułożył się na boku obok niej wciąż ociekając wodą z ręcznikiem opasanym wokół bioder.
- Bo nie chce, żeby mnie usłyszał, chyba jasne? - Powiedziała sfrustrowana Cami rozglądając się po łazience jakby Santiago miał zaraz wyskoczyć zza wanny.
- Zaraz, zaraz... To gdzie ty właściwie jesteś? - Mruknęła Leni strzepując rękę męża, który zaczął gładzić opuszkami nagą skórę na jej ramieniu.
- U Santiaga, niestety. Odwaliłam numer i nie wiem co robić... - Powiedziała Cami przykładając dłoń do czoła. Leni spokojnie czekała na ciąg dalszy, przy czym "spokojnie" w tym przypadku oznaczało przełączenie telefonu na głośnik i ułożenie się wygodniej na poduszkach. - Przyjechałam wczoraj rano z Mili. Dał mi klucz po tym jak powiedziałam Milagros, że jest jej ojcem - Octavio spojrzał wymownie na żonę, która powstrzymała cisnący jej się na usta uśmiech.
- Dał Ci klucz? No proszę, czyli jednak nie jest z nim aż tragicznie jak myślałam - stwierdziła Leni przyduszając Octavia poduszką, gdy zaczął się śmiać z jej miny, gdy to mówiła. Na szczęście Cami była zbyt zaaferowana swoim problemem, żeby usłyszeć ich szamotaninę.
- Lens, to nie jest zabawne. On urządził tu pokój dla małej, a ja o mały włos wczoraj się z nim nie przespałam - Magdalena spojrzała na leżący telefon z czymś w rodzaju szoku. Octavio jedynie wzruszył ramionami z miną "coś przeczuwałem, że tak to się skończy", ale wcale nie był tym faktem zachwycony.
- Powtórz, chyba muszę to sobie nagrać i puszczać przez następną godzinę, żeby uwierzyć - powiedziała Leni podnosząc telefon do ust i jednocześnie uderzając męża poduszką w ramię, gdy znów zaczął chichotać jak głupi.
- Lens, to nie jest śmieszne. Nie mam pojęcia co robić, bo za każdym razem, gdy usiłuje się z tego wykręcić, on mnie całuje i mój mózg zamienia się w żelkę - Leni przygryzła wargę, gdy Octavio wyszeptał do jej ucha "czy ja tez sprawiam, że twój mózg zamienia się w żelkę?" i zaczął całować ją po ramieniu.
- Więc powinnaś przestać się wykręcać i zacząć się tym cieszyć - stwierdziła Leni szczypiąc Octavia w dłoń, gdy ta zaczęła krążyć zbyt blisko jej piersi. Octavio ugryzł ją w szyję, sprawiając, że miała ochotę jak najszybciej skończyć tę rozmowę, by zająć się czymś ciekawszym, zwłaszcza, że domyślała się po tonie Cami, że znajduje się między młotem i kowadłem. Pomiędzy swoją dumą i miłością. A Leni nauczyła się już, że lepiej jest stawiać na miłość, nawet jeśli zaboli. - Jemu zależy, gdyby tak nie było, to by Cię tak nie naciskał. Zależy mu na małej. Idź za ciosem, bo trzeciej szansy możesz nie dostać - dodała, ale odpowiedziała jej głucha cisza. - Jesteś?
- Tak - wymruczała Cami brzmiąc na jeszcze bardziej zagubioną niż przed chwilą.
- Kocham cię i jeśli zrobi Ci krzywdę to wywiozę jego zwłoki do lasu - powiedziała Leni z groźbą w głosie, aż Octavio spojrzał na nią dziwnie.
- Wiem, ja też Cie kocham. Wracaj do prób stworzenia małej Leni, albo małego Octavia. Dzięki - powiedziała Cami i zakończyła połączenie rozglądając się po białych płytkach bezradnie.
- Chyba powinniśmy iść za jej radą - uśmiechnął się Octavio tuż przy skórze jej szyi. Leni przewróciła oczami, myśląc, że jeśli będą się starać o potomka z taką intensywnością jak tej nocy, to mogą paść na zawał przed trzydziestką. Przestało ją to obchodzić, gdy ręce Octavia znalazły się pod jej szlafrokiem i okazało się, że ma jeszcze trochę siły na tą zabawę.
***
Cami zeszła ze schodów pogrążona w myślach skubiąc skraj podkoszulka Santiaga, który służył jej w nocy za piżamę. Stanęła w progu kuchni i oparła się bokiem o futrynę obserwując krzątającego się po pomieszczeniu mężczyznę i mimowolnie zaczęła się zastanawiać jak wiele prawdy było w słowach przyjaciółki, że jeśli przeciągnie strunę, to trzeciej szansy może nie dostać. Po chwili wahania ruszyła w kierunku Santiaga. Niepewnie położyła dłoń na jego ramieniu i poczuła jak się wzdrygnął pod wpływem dotyku.
- Proszę, powiedz, że to nie jest kolejny sen - westchnął Santiago obracając się w jej kierunku. Cami uniosła głowę i spojrzała mu w oczy starając się nie zastanawiać nad tym, czy dobrze robi.
- Szczerze mówiąc, nie mam zielonego pojęcia - wymruczała unosząc się na palcach i sięgając do jego ust. Odpowiedział z warknięciem podnosząc ją do góry i oplatając się jej udami w talii. Cami odchyliła głowę, gdy zaczął schodzić pocałunkami w dół jej szyi i dała się posadzić na blacie przebiegając opuszkami palców po jego plecach.
- Powiedz, że nasza córka ma mocny sen - poprosił Santiago łapiąc jej twarz w obie dłonie, by pochwycić jej usta w skwierczącym od żaru pocałunku. Cami wplotła dłoń w jego włosy przytrzymując go przy swoich ustach. Po kilku sekundach dało się usłyszeć tupot małych, bosych stóp zbiegających po schodach. - O nie... - jęknął Santiago w jej szyję sprawiając, że musiała zagryźć wargę, by powstrzymać śmiech.
- Później - zapowiedziała cmokając go w policzek i zeskoczyła z blatu.
- Obiecujesz? - Santiago westchnął w jej włosy z żałością i pocałował ją w czubek głowy. Cami posłała mu uśmiech przez ramię czekając aż jej ukochany skarb pojawi się w drzwiach. Mili podbiegła do matki rozczochrana od snu jak nieboskie stworzenie uśmiechając się od ucha do ucha.
- Dzisiaj wracamy? - Zapytała mała już z mniejszym entuzjazmem, gdy jej wzrok padł na Santiaga. Cami obróciła się w kierunku mężczyzny i posłała mu uśmiech, który sprawił, że wokół jego serca rozlało się ciepło.
- Wiesz, Skarbie, myślę, że zostaniemy jeszcze parę dni... |
|
Powrót do góry |
|
|
Dudziak Mistrz
Dołączył: 31 Lip 2011 Posty: 18247 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: małopolska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:01:21 20-08-13 Temat postu: |
|
|
Octavio i Magdalena zeszli obecnie na drugi plan, nie wspominając o Lucii Oczywiście mi to nie przeszkadza, bo Camelia i Santiago mają takie scenki, że ciężko się oderwać od czytania i rozdziały są zdecydowanie za krótkie Jednak ostatnia scenka bardzo mnie ucieszyła, bo Octavia bardzo, bardzo, bardzo polubiłam, a jak sobie pomyślę, że między nim a Magdaleną jest tak miło to od razu robi mi się cieplej na sercu A jeśli chodzi o Cami to niech ona kończy z tymi rozterkami i rzuca się na Santiaga! Na szczęście dałaś nam jeszcze jedną scenkę, w której Camelia wreszcie poddała się uczuciu i między nimi zrobiło się bardzo gorąco Te kilka dni będą dla nich błogim rajem |
|
Powrót do góry |
|
|
Anna. Mistrz
Dołączył: 10 Lis 2010 Posty: 19387 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Podkarpacie ;*** Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:21:27 20-08-13 Temat postu: |
|
|
Octavio i Leni są cudowni Podobała mi się rozmowa telefoniczna Cami i Leni i to co wyprawiał Octavio
Scenka między Cami a Santiago cudowna Wspaniale, że Mili i Cami zostaną jeszcze trochę u Santiago. |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:30:30 25-08-13 Temat postu: |
|
|
Kolejne spotkanie u prawnika przebiegało w a grobowej atmosferze. Po podpisaniu wszystkich papierów, pozostawało jedynie poczekać tydzień, aż testament uprawomocni się u notariusza. Magdalena ścisnęła palce Octavia i uniosła się do góry z zamiarem opuszczenia gabinetu adwokata, gdy drzwi się otworzyły.
- Cóż wychodzi na to, że o mnie wszyscy zapomnieli - powiedział brunet, który wkroczył do gabinetu. Magdalena stanęła jak wryta, a Lucia obróciła się na krześle słysząc znajomy głos. - Kochane siostrzyczki, nie poznajecie własnego brata?
- Marcelo? O mój Boże - Magdalena puściła rękę męża i szybkim krokiem przemierzyła pokój zarzucając brunetowi ramiona na szyję. Octaviowi mignął się niezbyt przyjemny uśmiech, który pojawił się na twarzy bruneta, zanim ten zanurzył twarz we włosach Magdaleny.
- Proszę, proszę, któż to się pojawił - stwierdziła Lucia, gdy Magdalena wypuściła w końcu brata z objęć. Marcelo obrzucił drugą siostrę krzywym spojrzeniem, zanim pochylił się i cmoknął powietrze obok jej policzka. Z jego postawy było widać, z którą ze swoich sióstr czuł się swobodniej. - Czyżbyś zdecydował się powrócić po swoją cześć spadku? Jakże mi przykro, że tata Cię wydziedziczył - uśmiechnęła się Lucia ze śladem złośliwości. Magdalena powstrzymała odruch, by przewrócić oczami. Całe szczęście, że Bruno był zbyt zajęty, by pojawić się na tym spotkaniu, bo z tego co pamiętała, to jej brat i mąż Lucii nie byli ze sobą w zbyt dobrych stosunkach. Zresztą Marcelo został czarną owcą już po jej wyjeździe do stolicy, więc Magdalena nie była wprowadzona w szczegóły. Jedyne informacje pochodziły od jej ojca, który nie chciał powiedzieć jej nic poza tym, że Marcelo został wykreślony z rodziny i ojciec nie chce o nim słyszeć.
- Siostrzyczko jest mi niezmiernie przykro, że muszę Cię rozczarować, ale mam tu coś, co stanowi podstawę do podważenia testamentu - stwierdził Marcelo spokojnie, choć w jego oczach czaiła się stal. Lucia prychnęła wyrażając swoją opinię odnośnie prawdziwości jego słów. Magdalena zmarszczyła brwi obracając się w kierunku męża, które objął ją ramieniem w talii przyciągając ją do siebie i szepnął na ucho, że to może nawet lepiej. Dziewczyna skinęła głową i uśmiechnęła się do brata, który spojrzał na parę z zaciekawieniem.
- Octavio, to jest mój brat, Marcelo. Marcelo, to Octavio Suarez, mój mąż - Octavio wyciągnęła rękę w kierunku nieznajomego nie wypuszczając żony z objęć.
- Proszę was, nie zgrywajcie takiej szczęśliwej rodzinki - Lucia przewróciła oczami i obróciła się do adwokata. - Mam nadzieję, że nie będzie pan słuchał tych bzdur - skwitowała i zerknęła na zegarek, nagle udając wielce spóźnioną. - Naprawdę chciałabym powiedzieć, że miło było Cię widzieć - powiedziała jeszcze szatynka przystając w progu i spotykając się spojrzeniem z bratem. Ten zasalutował jej z kpiną i obrócił się do adwokata podając mu teczkę.
- Tutaj znajdzie pan list, który dostałem od ojca z datą na trzy dni przed jego śmiercią, w którym stwierdza, że chciałby się ze mną spotkać i że wybacza mi wszystko, co zrobiłem rodzinie - Magdalena uniosła brwi, zastanawiając się co Marcelo takiego zrobił, że ojciec zareagował wyrzuceniem go z rodziny. Dziewczyna wzdrygnęła się, gdy poczuła komórkę wibrującą w jej kieszeni. Sięgnęła po telefon i szepnęła Octaviowi, że to Cami i poszła w kąt obserwując kątem oka co się działo w gabinecie.
- Słucham - mruknęła Leni do słuchawki ściszonym głosem.
- Santiago podwiózł mnie i Mili do miast, gdy wychodził do pracy. Pomyślałam, że możemy iść z wami na drugie śniadanie, co wy na to?
- Jasne, Cami. Na razie jesteśmy u adwokata, ale za chwilę wychodzimy - uwadze Leni nie uszło spojrzenie, które rzucił jej Marcelo, gdy usłyszał imię jej przyjaciółki. Kiedyś dawno myślała, że mogłoby ich coś połączyć, gdyby nie to, że Cami była tak beznadziejnie zakochana w Santiagu. No i gdyby Marcelo nie był od nich pięć lat starszy. - Zobaczymy się za jakieś dwadzieścia minut w Retro, ok?
- Jasne. Mili, nie chodź po trawniku! - Krzyknęła Cami odsuwając słuchawkę od ucha. - Do zobaczenia - dodała Cami kończąc połączenie.
- Wydaje się, że list jest prawdziwy, jednak nie będzie miał pan za dużych szans w sądzie opierając się jedynie na tym - Leni zagryzła wargę patrząc mężowi w oczy, ten przeczuwając co się kroi pokręcił jedynie głową. Leni westchnęła i zwróciła spojrzenie na brata, który uniósł brwi zastanawiając się pewnie o co jej chodzi.
- Marcelo, może zjesz z nami drugie śniadanie? Porozmawiamy... jak rodzina - skończyła Leni, gdy drzwi gabinetu adwokata się za nimi zamknęły. - Poznasz bliżej Octavia - zachęcała dalej Leni widząc, że Marcelo zastanawia się nad jej propozycją. - I będzie Cami z córeczką - na to stwierdzenie mięsień w szczęce brunet drgnął.
- Wyszła za mąż? - Zapytał Marcelo siląc się na neutralny ton. Leni pokręciła głową.
- Zmierza ku temu, z tego co wiemy - wtrącił się Octavio. Leni pociągnęła go za rękaw koszuli.
- Chętnie z wami pójdę. Chciałbym się dowiedzieć, dlaczego nawet nie byłem na waszym weselu - mruknął Marcelo podnosząc jej lewą dłoń do góry i potarł jej obrączkę.
- To akurat nic ciekawego. Na nasz ślub nie zapraszaliśmy rodziny... To dłuższa historia - stwierdziła Magdalena splatając palce z palcami męża. - Opowiem w drodze. |
|
Powrót do góry |
|
|
mina107 Prokonsul
Dołączył: 29 Kwi 2012 Posty: 3548 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wa-wa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:44:32 25-08-13 Temat postu: |
|
|
Nie powiem, nie kraczę... ale nie lubię teraz Magdaleny. Lucia o wiele bardziej przypadła mi do gustu... Marcelo też nie zrobił na mnie dobrego wrażenia, ale wydaje mi się, że chce się wtrącić do związku Cami&Santiago, a ja zostaję ich obrońcą. Zgadzasz się ? |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:31:58 26-08-13 Temat postu: |
|
|
Nie przypominam sobie, żebyś kiedykolwiek lubiła Magdalenę Ale jeśli chodzi Ci o reakcje na pojawienie się Marcela i jego chęci odzyskania należnej mu części spadku, to ja się Leni nie dziwię. Dla niej ta fabryka zwiastuje problemy, ona wolałaby tam pracować niż nią zarządzać. A Marcelo jest jej bratem i mógłby się tym zająć.
A Lucię lubiłaś od początku
Marcelo rzeczywiście może coś kombinować względem Cami |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:54:39 26-08-13 Temat postu: |
|
|
Octavio zastanawiał się jak powstrzymać potok słów wylewający się z ust jego żony. Jego zdaniem nie powinna być do tego stopnia szczera z facetem, którego nie widziała niemal od pięciu lat, nawet jeśli ten był jej bratem. Całe szczęście ominęła wszystko co dotyczyło istoty jej konfliktu z Lucią, choć Octavio miał mgliste wrażenie, że Marcelo doskonale wiedział co tam się wydarzyło. Po chwili przypomniało mu się, że przecież Marcelo musiał być z nimi na tej wycieczce, w końcu był starszym bratem jego żony.
- To tutaj - powiedziała Leni łapiąc męża za rękaw. Octavio pokręcił głową z uśmiechem. Od ich pojawienia się w Guadalajarze, a dokładniej od tej nieszczęsnej kolacji u Lucii i Bruna, Magdalena stała się dużo bardziej "przylepna". Praktycznie nie było chwili by go nie dotykała, a jak znikał jej z oczu na jej twarzy pojawiał się wyraz bliski panice, jakby musiała się wciąż upewniać, że jej nie zostawi. Początkowo był zachwycony, ale teraz coraz częściej zauważał jak niepewnie czuła się jego żona w związkach z kimkolwiek innym prócz Lucii. Po niej wiedziała czego się spodziewać, bo zazwyczaj była to najgorsza z możliwych opcji. Leni chyba wolałaby umieć w czyichś myślach niż czekać na niespodziankę. Nawet teraz, gdy starali się o dziecko nie mógł oprzeć się wrażeniu, że Leni nieświadomie traktuje to jak kolejną nitkę wiążącą ich ze sobą. Mężczyzna przerwał swoje rozmyślania, gdy znalazł wolne miejsce i zaparkował samochód. Z radością dostrzegł wracające z pobliskiego parku Cami i Milagros.
- Wujek! - Krzyknęła Mili puszczając dłoń matki i rzucając się w kierunku samochodu, z którego wysiadali. Magdalena wymieniła uśmiechy z Cami, gdy Octavio złapał dziewczynkę i uniósł do góry na wyciągniętych ramionach.
Cami zamarła gdy dostrzegła opierającego się o bok samochodu samochodu mężczyznę.
- Marcelo? - Wyrwało jej się, gdy podeszła już na tyle blisko, by przekonać się, ze jej oczy nie mylą. Brunet uśmiechnął się uśmiechem wilka z National Geographic i wyciągnął zapraszająco ramię. Cami przytuliła go na krótką chwilę szybko puszczając.
- Jesteś jeszcze piękniejsza niż kiedyś - dziewczyna spuściła wzrok i przemknęło jej przez myśl, że to się może źle skończyć.
Cami stała opierając się bokiem o futrynę w drzwiach prowadzących na taras i przyglądała się z przygnębieniem flirtującym ze sobą Santiago i Yasminie. Wyrzucała sobie głupotę jaką zrobiła poprzedniej nocy marząc o tym by schować się w jak najgłębszej norze i nigdy już nie wyjść na zewnątrz, jeśli to miał być widok, który czekał na nią w rzeczywistości.
- Ostrzegałem Cię, że to się tak skończy - Cami niemal podskoczyła słysząc aksamitny szept przy swoim uchu. Obejrzała się szybko do tyłu o mało nie uderzając stojącego obok chłopaka czołem w podbródek. W jego oczach odczytała pewność, że widział o wszystkim co się działo w tym domku i nie był tym zachwycony.
- Nie wiem o co Ci chodzi - stwierdziła Cami uciekając wzrokiem ponad jego ramię. Marcelo parsknął śmiechem, w którym nie było wesołości.
- Powinnaś była wybrać mnie. Byłbym dla Ciebie dobry - dodał przesuwając wierzchem dłoni po jej policzku. Cami wzdrygnęła się, ale nie odsunęła. Nie chciała by widział, że nie jest mile widziany. Zawsze był dla niej miły i już wcześniej okazywał jej zainteresowanie, ale jej ciało wiedziało, że to po prostu nie to.
- Daj spokój - powiedziała cicho Cami wpatrując się w swoją szklankę. Jego ręką opadła z jej policzka, a on westchnął i złapał ją za ramię obracając twarzą w stronę tarasu, gdzie Yasmina siedziała tak blisko Santiaga, że niemal na nim leżała. Cami przełknęła ślinę czując jak w jej gardle pojawia się gula.
- Ja w życiu bym Cię tak nie potraktował. Zasługujesz na więcej niż ochłapy - powiedział Marcelo twardym jak stal głosem, a Cami odczuła to jak uderzenie bicza. Ona wcale nie była pewna, czy zasługiwała na więcej, ale jego słowa sprawiły, że chciała by tak było.
- To nic. Poradzę sobie, jak zawsze - stwierdziła, a jej postawa się zmieniła na bardziej wyprostowaną, gdy naprawdę zaczęła tak myśleć.
- To nie o to chodzi - mruknął Marcelo ściszając głos. - Ze mną nie musiałabyś sobie "radzić" - dodał przesuwając dłonią z górę jej ramienia. Cami z trudem opanowała drżenie i nieprzyjemną suchość w gardle, która pojawiała się zawsze, gdy dotykał jej ktoś, kto nie powinien. Sam fakt, że wysilała się, by od niego nie uciec już dużo znaczył. Znamionowało to, że mimo wszystko chciałaby, żeby jej sympatia do brata jej najlepszej przyjaciółki przeważała nad jej odruchami obronnymi.
- Marcelo... To tak nie działa, dobrze wiesz... - stwierdziła cicho Camelia spuszczając głowę.
- Cami... - westchnął chłopak w jej kark, jednak nie dane było mu powiedzieć cokolwiek więcej, bo z korytarza dało się słyszeć głos Magdaleny wołający Cami.
- Muszę iść - powiedziała Cami uwalniając się z ulgą. Weszła głębiej do pokoju zanim obróciła się do niego i spotkała się z nim spojrzeniem. - Ale dziękuje, naprawdę - nie dodała za co mu dziękuje, ale z jego wyrazu twarzy wywnioskowała, że nie musi. Wiedział.
- Wróciłeś na dobre, prawda? - Zapytała Magdalena Marcela, gdy usiedli już przy stoliku. Mężczyzna obserwował nieobecnym wzrokiem wiercącą się na kolanach Octavia Milagros. Cami widziała w jego oczach niezadane pytanie, na które nie miała ochoty odpowiadać, przeczuwając, że mogłaby usłyszeć parę zdań, które mogłyby jej nie pasować. Marcelo przerzucił spojrzenie na siostrę i uśmiechnął się jednym kącikiem ust.
- Zobaczymy. Lucia nie wydaje się tym pomysłem zachwycona - Leni wzruszyła ramionami odsuwając się z krzesłem, by przepuścić kelnera.
- Lucia nigdy nie jest niczym zachwycona - mruknęła Cami, choć wiedziała, że nie powinna się wtrącać. Milagros bardzo entuzjastycznie zasypywała Octavia informacjami co się działo podczas ostatnich dwóch dni, które spędziły u Santiaga. Mężczyzna co jakiś czas rzucał blondynce zaniepokojone spojrzenie, na które odpowiedziała krzywym uśmiechem.
- To akurat prawda - stwierdził Marcelo patrząc na Cami. - Niemniej jednak, mam zamiar zostać tak długo jak będzie trzeba... - Leni pokiwała nieobecnie głową patrząc na Octavia i Mili pogrążonych w rozmowie. Zastanawiała się kiedy będzie jej dane oglądać taki obrazek z ich własnym dzieckiem.
- Masz rację. Nie byłam zaskoczona informacja, że tata Cię wydziedziczył, bo często o tym wspominał, ale cokolwiek byś nie zrobił w przeszłości, jesteś częścią rodziny i masz prawo się upominać o swoje. Ja Cię popieram, ale Lucia będzie się stawiać - stwierdziła Leni zawieszając głos, gdy zobaczyła za szybą znajomą postać. - Czy mi się wydaje, czy to Bruno? - Zapytała dziewczyna wskazując na wchodzącego do restauracji mężczyznę. Wszyscy przy stoliku obrócili się w tamtym kierunku, zauważając, że za Brunem zjawił się również Santiago, co z największą radością przyjęła Mili.
- Tata! - Krzyknęła dziewczynka zwracając na siebie uwagę wszystkich gości w restauracji i sprawiając, że Cami miała ochotę zapaść się pod ziemię. Santiago obrócił się w ich kierunku i rozpromienił się w uśmiechu. Cami uznała, że jej przeczucia powinny sprawdzać się zdecydowanie rzadziej, kiedy złapała spojrzenie Marcela, podczas gdy Santiago ruszył w kierunku ich stolika przywołując gestem Bruna.
No i chyba powinno być c.d.n.
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 14:33:50 26-08-13, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
mina107 Prokonsul
Dołączył: 29 Kwi 2012 Posty: 3548 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wa-wa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:35:15 26-08-13 Temat postu: |
|
|
Prawie przez cały odcinek ich nie było, ale końcówka świetna. Coś czuję, że walka o Cami nie będzie wyrównana, bo Santiago ma małą, ale bardzo silną broń (nawiasem mówiąc bardzooo słodką). Reakcja małej i mina Marcela bezcenna Pozostaje mi nadzieja, że Santiago się nie podda i jak mówią "w miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone".
Magdalena nadal nie zaskarbia sobie mojej sympatii tak samo jak Octavio ;/ Ciekawi mnie jak wypadnie spotkanie z Brunem.
Edit:
I jak ja czytam Chyba wakacje rzucają mi się na głowę. ONA go nie kochała? Prawda? Mam nadzieję, że się nie przeliczę tra la la la la. Nadal będzie (nie zrobisz mi tego).
Ostatnio zmieniony przez mina107 dnia 14:40:37 26-08-13, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:39:54 26-08-13 Temat postu: |
|
|
Która ona? Cami Marcela, czy Cami Santiaga, bo jak rozumiem Magdalenę pomijamy?
Swoją drogą nie trzeba lubić wszystkich postaci w opowiadaniu tak jak i w życiu |
|
Powrót do góry |
|
|
mina107 Prokonsul
Dołączył: 29 Kwi 2012 Posty: 3548 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wa-wa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:45:19 26-08-13 Temat postu: |
|
|
Oczywiście że mam nadzieję, że Cami nie kochała Marcela No i widzisz już zaczynam pisać bez ładu i składu |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:47:21 26-08-13 Temat postu: |
|
|
Nie, no coś ty, jak wzdrygała się pod jego dotykiem to z całą pewnością możesz wykluczyć tą opcję Cami kochała Santiaga, ale Marcelo nie był z tego powodu szczęśliwy. I cóż nadal nie jest |
|
Powrót do góry |
|
|
mina107 Prokonsul
Dołączył: 29 Kwi 2012 Posty: 3548 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wa-wa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:49:06 26-08-13 Temat postu: |
|
|
Juhuuuu... to znaczy, że chociaż czytać jeszcze umiem. No to jestem spokojna o nią |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|