Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gonia Debiutant
Dołączył: 19 Lut 2009 Posty: 84 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:18:41 23-02-09 Temat postu: |
|
|
A ja czekam na new i zapraszam na 4 odcinek Baby |
|
Powrót do góry |
|
|
Marz Prokonsul
Dołączył: 24 Sty 2009 Posty: 3639 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:29:53 23-02-09 Temat postu: |
|
|
No właśnie kiedy nowy ?? |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:26:29 24-02-09 Temat postu: |
|
|
Świetne odcinki! Bardzo podoba mi się twoja telenowela. Apple jest przezabawna. Bardzo dobrze radzi sobie ze swoją obecną sytuacją. Poczucie humoru zdecydowanie jej pomaga. Fajnie, że piszesz tele z punktu widzenia głównej bohaterki, to sprawia, że wiemy o wszystkich jej myślach i planach. Cała rodzinka dziewczyny jest nieźle pokręcona. Jej siostra, Rita i piesek Ben to wspaniała para. Uwielbiam ich. Fajnie, że czerwonowłosa wprowadziła się do swoje siostry. Pomimo, iż odstawia różne dziwactwa to jednak blondynce łatwiej będzie żyć z nią. Po tym co zrobił Apple ten idiota Matthew niejedna dziewczyna by się załamała. Ale waleczna blondynka jest inna! Ma w sobie siłę aby pokonać wszystkie przeciwności losu. Podejrzewam jednak, że w pewnym momencie i tak się rozklei. Jak przyjdę te wszystkie objawy ciąży, zmiany nastrojów... Stanie się bardziej na wszystko podatna i w takim momencie będzie potrzebowała wsparcia bliskiej osoby...
Pozdrawiam i czekam na kolejny odcinek ;) |
|
Powrót do góry |
|
|
agunia69 Dyskutant
Dołączył: 20 Paź 2007 Posty: 139 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 10:50:25 24-02-09 Temat postu: |
|
|
mili kiedy umieścisz Capitulo 5 bo tutaj nie którzy się strasznie niecierpliwią? |
|
Powrót do góry |
|
|
Gonia Debiutant
Dołączył: 19 Lut 2009 Posty: 84 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:55:26 24-02-09 Temat postu: |
|
|
No właśnie! Robimy SZTRAJKAAAAA!!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
Maite Peroni Idol
Dołączył: 03 Kwi 2008 Posty: 1320 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 15:40:09 24-02-09 Temat postu: |
|
|
Gonia napisał: | No właśnie! Robimy SZTRAJKAAAAA!!!! |
Mnie już raz zbojkotowano.
Nie chciej aby Tobie się to przytrafiło |
|
Powrót do góry |
|
|
Marz Prokonsul
Dołączył: 24 Sty 2009 Posty: 3639 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:23:36 24-02-09 Temat postu: |
|
|
Ja przyłączam się do strajku !!
Czekam na new !! |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 17:35:43 24-02-09 Temat postu: |
|
|
OKey będzie dzisiaj Tak samo jak głos
Skoro Maite mówisz ezze juz raz bojkotowali to trzeba uwazac |
|
Powrót do góry |
|
|
Żaba King kong
Dołączył: 06 Gru 2008 Posty: 2902 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:21:45 24-02-09 Temat postu: |
|
|
No to teraz czas na mnie ;D
Odicnke świetny. Oj, nie wiem jak Apple poradzi sobie mieszkając z psem. Po tym spacerze miałabym dość. A co jeśli zacznie ją budzić poprzez lizanie jej twarzyczki?! Nie myślmy o najgorszym...No ale ja nie wiem jak ona z nim wytrzyma. A do tego jeszcze siostra, która zachowuje się jak matka. Nie chociaż matki się tak nie zachowują. Ona ją pewnie dręczyy godzinami i dla swiętego spokoju robi to co Ona chce. Boziu o 7 rano w pracy..No to to jest juz przesada. O tej godiznie to ja się zazwyczaj jeszcze na 2 bok przewracam. Faktycznie Ona to umi zrobić z siebie idiotkę xD Heh, ale to taka wariatkowa idiotka xD Widać, że zapomniała mózgu gdy zobaczyła Robertsona. Ten upadek musiał boleć..
Super odcinek. Czekam na newa;* |
|
Powrót do góry |
|
|
Gonia Debiutant
Dołączył: 19 Lut 2009 Posty: 84 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:23:59 24-02-09 Temat postu: |
|
|
mili~*~ napisał: | OKey będzie dzisiaj |
HUUURRRRAAAA!
A jak nie to Cię jajkami obrzucimy xD
|
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 21:28:12 24-02-09 Temat postu: |
|
|
Cap 5
Lidia Jasińska — Flirtuchy
Miłością rządzi przypadek. Przeważnie wołacz.
Wracałam do domu autobusem. Za spacerek podziękuję bo 8 przystanków to sporo do przejścia ponadto było okropnie ciepło a ja już znałam możliwości chodników w tym mieście. Zjadły mi już nie jedną parę szpilek. Szpilki to nie sens życia ale moim marzeniem nie jest strata ulubionych butów! Jak nie musze to nie będę ich narażać! A jakby obcas ugrzązł i poleciałabym na twarz?! Asfalt w brwiach, asfalt wszędzie! Usiadłam koło jakiegoś sympatycznie wyglądającego staruszka. Niestety szybko pożałowałam swojej decyzji. Od faceta biła jakaś dziwna nie przyjemna woń. Jakby nie mył się od miesiąca jak nie dłużej. Okropny smród! Czułam ze jelito cienkie zwija mi się w supełek! Ble okropne! Czy nikt inny w tym autobusie tego nie czuje?! Chciałam subtelnie otworzyć okno, ale znów coś poszło nie tak! Zawisłam z rękami na „klamce”. Siłowałam się z nią ale bez skutku. Jakby ktoś skleił to okno specjalnie mi na złość.
Wreszcie dotarłam do domu. Postanowiłam trochę pogotować. Dzisiaj przychodziła do nas mam. O zgrozo. Już się bałam jej reakcji na mój… specyficzny stan. Ale pewnie ona tez pokocha mojego bobaska. Albo wyprawi się z siekiera na Mathewa. To chyba bardziej prawdopodobne. Przed oczami stanęła mi ona biegająca z kasa lub czymś takim i Mathew uciekający gdzie pieprz rośnie z podkulonym ogonem. Hmmm miło by było zobaczyć. Włożyłam ziemniaczki do piekarnika gdy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami.
-Debil!- krzyczała Rita. Wygląda na to ze właśnie wróciła z nieudanej randki -Jesteś smarkaczem z wystającym pępkiem i stanowisz ciężar dla społeczeństwa!- cała normalność znikła. Tylko ktoś spokrewniony ze mną mógł drzeć się na cały blok takie rzeczy na odchodne. Siostra szybko przekroczyła próg kuchni. Zdjęłam pokrywkę z garnka i położyłam ja ostrożnie na koszyczku wiklinowym.
-Co się stało? Podobno to był super facet…-
-Masz rację! Był! Dopóki nie zaczął dobierać się do kelnerki na moich oczach!- jej twarz była teraz równie czerwona jak jej włosy. Wyglądała jak przerośnięty burak. Ale cóż siostrę trzeba wspierać. Objęłam ją ramieniem i przemieszałam zupę. Przestała chwilowo wściekła miotać się po kuchni. Zakryłam z powrotem garnek pokrywka i zaprowadziłam ją do salonu.
-Słuchaj faceci to debile i tyle a przynajmniej my an takich trafiamy. A co byś powiedziała żebym zaprosiła na kolację Matt’a?- trzeba zrobić pierwszy krok w moim planie. Zasiewamy pierwsze ziarenko. Jak to głupio brzmi.
-Matt’a?- zdziwiła się. Co ona się dziwi przecież załatwił mi pracę a to już drobny szczegół ze moje pobudki są zupełnie inne.
-No tak! Załatwił mi prace, to twój przyjaciel…-
-Ale on jest no wiesz…-
-Nie wygląda wiesz. Tak wiec załatwione! Jutro mu o tym powiem chyba, że ty wolisz!- z Rita trzeba prosto z mostu inaczej się nie da!
-Nie, no dobra zaproś go.- tym razem zrobiła się czerwona ale nie ze złości. A więc jednak! Wiedziałam że haczyk zadziała! Przynajmniej z jednej strony.
I wtedy przypomniałam sobie o najważniejszym. Zupa! Jak poparzona zerwałam się ze swojego miejsca i pobiegłam do kuchni. Znalazłam garnek w swoim miejscu i nienaruszonym stanie. Uff! Ulga. Wzięłam drewnianą łyżkę i podniosłam wieczko żeby jeszcze raz przemieszać potrawę przed wyłączeniem jej. I wtedy to zobaczyłam. W środku pływał wiklinowy koszyczek. Najbrudniejszy koszyk w całym domu wygotował się w zupie dla mamy! Nie! Ale ni, nic nie mówię! Pośpiesznie wyjęłam go sitkiem! Katastrofa! Powąchałam parę wodną unosząca się nad naczyniem. Pachniało normalnie. Dobra nic nie mówię może mam się nie domyśli!
Jak zwykle mama była punktualnie. Czas dla niej można by mierzyć ze stoperem w dłoni! Tego byłam pewna.
-Cześć córeczko!- podała mi swój płaszcz. W tym momencie zauważyła Ritte. Podbiegła do niej. –Cześć skarbie co ty robisz? A gdzie Mathew?- No tak teraz kolej na rewelacje numer jeden. Już widzę ja omdlała na mojej nowej kanapie.
-Wiesz mamo tak jakby Mathew się wyprowadził a Ritta mieszka razem ze mną- jakby na potwierdzenie moich słów z salonu wybiegł Benek. Mój Boże on jest naprawdę gruby, ze tez teraz to dopiero zauważyłam.
-A kiedy wraca?- No tak przejaw naiwności czyli syndrom wieloletniej mężatki.
-Nie wraca, odszedł na zawsze…-
-Mój boże! Wypadł przez balkon tak?!- widziałam ta panikę w jej oczach. No tak zawsze najczarniejsze scenariusze.
-Nie nie mamo. Wyszedł. Drzwiami- dodałam na wszelki wypadek. –Tak wiesz z torbą i tak dalej. No zostawił mnie- Dlaczego tak ciężko było mi o tym mówić. I dlaczego on mnie zostawił… Co za głupi pacan!
-Zostawił cię? Choć tu do mnie moje biedactwo-
-Mamo chodź już do stołu zupa gotowa- przerwałam ten napływ czułości.
Usiadłyśmy przy stole. Oczywiście Benek jak to miał w swoim zwyczaju miażdżył mi cały czas stopy. Nie za wygodnie?!
Zupa wyglądała nawet normalnie. Miałam tylko nadzieję ze nie wypłynie gdzieś jakiś fragmencik wikliny czy cos w tym stylu. To chyba nie byłaby za dobra rekomendacja mojej kuchni. Trawa w zupie w której tej trawy zdecydowanie nie powinno być. Już wystarczy ze ten rosół był i tak zbyt mętny jak na rosół. Zawsze mogę powiedzieć ze kura była mętna czy cos w tym stylu!
-Bardzo dobre- usłyszałam głos mamy. Czyli potrawka z koszyka zdała próbę. Podałam drugie danie. Ziemniaki wyszły jak powinny więc to chyba lepsza część na ogłoszenia duszpasterskie.
-Mamo…- zaczęłam powoli. –Słuchaj musze ci cos powiedzieć…-
-Jeśli masz na myśli plany operacji nosa to przecież już dawno mówiłam ci ze nie mam nic przeciwko.- Ej no! Ja nie chce wracać do mojego nosowego kompleksu! Matka powinna wspierać, a nie przypominać córce jaki wielki nos ma osadzony na środku twarzy. Ja tutaj próbuję być z mamusią szczera i obwieścić jej radosna nowinę a ona tu wyjeżdża z nosem! Nie no super! A co jakbym była w głębokiej depresji z nim związanej i właśnie miała jej obwieścić ze chce go sobie odciąć albo powiesić! Tylko by mnie jeszcze dobiła! No ale trzeba wrócić do rzeczywistości.
-Nie, nie o to chodzi.-
-Więc co córeczko?- podniosła wzrok znad talerza.
-Tak jakby jestem w ciąży…-
-Co?- miałam wrażenie ze zaraz udusi się ziemniakiem na szczęście zniosła to dumnie i po chwili powiedziała najspokojniej jak potrafi człowiek któremu córka oświadcza nagle ze jest w ciąży.
-I pozwoliłaś mu odejść?-
-No cóż zasadniczo to odszedł bo nie chciał dziecka…- powinnam się cieszyć ze nie wymyślił czegoś bardziej.
-Ale jak to nie rozumiem, ta ciąża…-
-Wiesz co mamo! A ja myślałam że etap pszczółek kwiatków i tak dalej mamy już za sobą. Mozę cie uświadomię. Jak wygląda stosunek seksualny powinnaś wiedzieć a co do reszty…-
-Nie rób idiotki z własnej matki! To nie czas i miejsce na żarty!-
-Dobrze mamuś…- udawanie skruszonej świetnie mi wychodzi a co do żartów dla mnie to było bez różnicy zdążyłam się już ze wszystkim pogodzić.
-Lepiej zastanówmy się co chcesz zrobić z dzieckiem.-
-To chyba oczywiste. Urodzić- czy moja mama ma objawy upadku z większej wysokości na główkę czy tylko mi się zdawało.
-To skarbie nie ulega wątpliwości.- odetchnęłam z ulgą. Kochana mama wróciła. –Chodzi mi raczej o to czy nie wolisz przeprowadzić się teraz do nas. Mnie i taty.- przełknęłam głośno ślinę. Nie nie to był zdecydowanie zły pomysł. Przyszła matka ja i moja siostra w jednym domu to już jest wariatkowo a jakby dołożyć do tego jeszcze naszych rodziców… Nie nie! O tym nawet nie chce myśleć. Tylko teraz łagodnie trzeba to jej wyperswadować. Tylko jak? Już mam!
-Wiesz mamo lepiej nie. Powinnam uczyć się samodzielności.- To było to! Zadziałało. Mam skinęła głową i wróciła do tależa.
Kolejne dni pracy mijały bez większych ekscesów. Skutecznie ignorowałam wetknięta do mojej torebki specjalistyczna gazetę dla przyszłych mam i miałam się całkiem nieźle nie licząc nudności.
-Przyjdź na plan nr. 3- usłyszałam z małej gadającej skrzyneczki. To oznaczało ze mnie potrzebują. Jakby to było cos niezwykłego. Potrzebowali mnie cały czas. 8 godzin na mój 8 godzinny dzień pracy. Nie żebym się chwaliła bo koślawy był ze mnie pracownik, ale cóż ciągle mnie do czegoś wysyłali. Szybko więc zdarzyłam Zamienic moje szpileczki na trampki. Odciski w końcu nie są na liście moich marzeń.
Zjawiłam się na planie nr. 3 parę minut. Szatniarka spojrzała na mnie spode łba. No cóż co ja na to poradzę ze ubieram się jak ubieram. Jeśli ma z tym jakiś problem kto jej każe się gapić!
-O co chodzi- spytałam grzecznie serwując wszystkim mój popisowy uśmiech nr. 5.
-Tutaj!- usłyszałam głos jednej z bohaterek serialu. Grała ją niejaka Melisa Hudson. Jaki normalny człowiek dał dziewczynę o tak jędzowatej twarzy do głównej roli! Do tego roli która jest słodka dziewczynka partnerująca mojemu Robertsonkowi! Nie no STOP! Pewnie nie lubię jej tylko dlatego, ze jest nawet młodsza ode mnie a już ma takie rzesze facetów latających za nią. Ponadto czytałam gdzieś ze Philip na nią leci! Co w niej takiego jest!! Ja chce to samo!
-O co chodzi?- spytałam najmilej jak potrafiłam.
-Obiad.- Co?! Czy ja jestem pies czy jak żeby do mnie mówić pojedynczymi słowami. Takie polecenia jak dla debila!
-Co obiad?- spytałam z życzliwością z jaką rozmawiałabym z 2 latką. Ach jej mina niezastąpiona! Dałabym Sobie włosy obciąć żeby zobaczyć to jeszcze raz!
-Nie mądrz się! Bo gwiazda tu jestem ja.- Wow! Jakbym nie wiedziała. Nie no wiesz dziewczynko gdzieś przypadkiem widziałam twoja twarz wśród gazet którymi Rita wykłada kojec Benka. Tak w ogóle zastanawia mnie po co ona to robi, że niby ten pies lubi jak mu się papier wbija?
-No spodziewam się że przyniesiesz mi obiad.-
-No teraz lepiej- zaśmiałam się. Ta dziewczyna miała chyba szczękościsk bo strasznie dziwnie się krzywiła. Może to od tych wszystkich operacji plastycznych bo wiadomo. Operacje plastyczne to, to co tygryski lubią najbardziej.
-A co ja jestem kucharka?!- spytałam. Robiłam tu wszystko ale gotowanie to wystarczy że mam w domku.
-A co mnie to obchodzi!-
-Zdradzę ci pewną tajemnice. Wiesz jeśli człowiek nie ma fartucha to można stawiać ze kucharzem nie jest.- jak teraz mnie wywala to się zastrzelę ale nie ma mowy! Nie odpuszczę tej laluni ze sztucznym noskiem.
-Jesteś głupia!-
-Daj jej spokój i posłuchaj- poradziła mi życzliwie charakteryzatorka. Maya wiedziała co i jak w tym miejscu więc skoro ona tak mówiła to znaczyło ze pewnie tak jest. A to ze tamta to rozpieszczona idiotka to już inna historia. Uśmiechnęłam się z wdzięcznością.
Biegłam z taca z tym przeklętym obiadem już drugi raz. Bo za pierwszym razem… no cóż złapał mnie głód i trudno się przyznać wszystko zjadłam. Ale mam usprawiedliwienie. Moje maleństwo było głodne to nie mogłam go zmuszać do głodówki. Co za wyrodna matka co nie daje swojemu dziecku pysznej szarlotki gdy to ma na nią ochotę nawet gdy dziecko jest aktualnie w brzuchu. Tak więc teraz pędziłam z drugą tacą przez korytarze studia na plan zdjęciowy. Jeden z nich był wyjątkowo wąski. W pewnym momencie poczułam że na coś wpadłam Wyjątkowo twarde i duże. Poleciałam do tyłu a zawartość tacy wylała się na to z czym się zderzyłam.
-Co za baran ustawia coś w takim miejscu!- poczułam że upadłam na ten sam pośladek co ostatnio. Cholera! Tylko mnie może piorun uderzyć w to samo miejsce! To się nazywa złośliwość przedmiotów martwych!
-Ja- usłyszałam znajomy mi skądś głos. Od kiedy to przedmioty mówią! Podniosłam głowę i… nade mną stał Philip Robertson! A ja go nazwałam baranem! Katastrofa! Masakra! Istny kataklizm! Podniosłam się szybko i… kolejna masakra!
-Ał!- krzyknął. W sumie mu się nie dziwię bo przypadkiem dostał ode mnie w nos. Ja też bym krzyczała. Tyle tylko ze ja pewnie użyłabym przy tym przepięknego języka i wyzywała agresora od niedorozwiniętych neandertalczyków. No cóż moja miłość do małp się kłania.
Ale jak spojrzałam prosto na niego przeżyłam kolejna załamkę. Masakra! Cała syfiasta zupa (nie powiem była dobra ale wyglądała tak bleee) dla tej aktoreczki znajdowała się teraz na jego klacie. Nie, nie, nie była goła. Stop mózgu nie podsuwaj mi takich obrazów!
-Aj! Ja przepraszam!- zaczęłam go przepraszać prosić o wybaczenie i takie tam. Gadałam mniej więcej jak potłuczona. Jakby ktoś mi wcześniej zaserwował pół litra wódki albo walnął ze dwa razy w głowę. Słyszałam wypływające ze swoich ust zdania w stylu „ale słuchaj kupi się Persil i się wypierze” albo „Wiesz pralkę władcza się takim zielonym przyciskiem ON to wcale nie takie trudne. No i przydałoby się ustawić czas działania”. Co za głupoty! Masakra! Tylko ja mogłam z tym wyskoczyć. Patrzyłam jak przyglądał mi się z zapewne pobłażliwym uśmiechem.
-Wielkie dzięki za instrukcję obsługi pralki-
-Proszę bardzo najlepsza praczka w mieście się…- Kolejna klapa! Co ja gadam?! Znów mój język nie chce ze mną współpracować! Co to ma być!
-To co mogę do ciebie zanieść tą koszulkę?- zaśmiał się. Aj on się ze mnie śmieje. Buu.
-O nie! Nie piorę brudnych skarpetek!- Aj! Co maja skarpetki do koszulki! Czemu ja musze przy nim zrobić z siebie idiotkę! Przynajmniej się nie jąkam.
-Zabawna jesteś.- Zabawna? Super! To cos w stylu „pocieszna” a takich epitetów używa się wobec niemowląt i zwierzątek. Nie najlepsze robie wrażenie. I wtedy poczułam ze zbiera mi się na wymioty.
-Przepraszam, musze iść!- wypowiedziałam szybko i ruszyłam biegiem w stronę łazienki zasłaniając usta.
-Co się stało?!-
Julio Cortázar — Gra w klasy (Z tamtej strony, 1)
[...] przypadkowe spotkanie jest czymś najmniej przypadkowym w naszym życiu [...].
Ostatnio zmieniony przez mili~*~ dnia 21:29:22 24-02-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Marz Prokonsul
Dołączył: 24 Sty 2009 Posty: 3639 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:30:22 24-02-09 Temat postu: |
|
|
OoooDcinek
Dobra zabieram się za czytanie |
|
Powrót do góry |
|
|
Hope King kong
Dołączył: 21 Lut 2009 Posty: 2373 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:04:02 24-02-09 Temat postu: |
|
|
cudowny długaśny odcinek Apple niedość, że musiała siedzieć koło staruszka, który "dziwnie" pachniał, to jeszcze jak na złość okno się jeszcze nie chce otworzyć, no i jak tu nie kochać komunikację miejską obiad wyszedł znokomicie co prawda z "dodatkiem" pokrywki/koszyka, ale to na pewno jakaś tajemnicza receptura jej mama nie tak źle przyjeła wiadomość o ciąży córki i porzuceniu przez Mathew (palant, niech nigdy nie wraca ) Apple kontynuuje swatanie: może by tak zaprosić Matta na kolację, oczywiście, że tak oj raczej Matt nie jest obojętny Ricie z twarzy da się wszystko wyczytać Jakaś Melisa Hudson myśli, że Apple jest jej służącą czy co? niech sama ruszy tyłek po jedzenie a nie Apple też musi karmić swoje dziecko kolejny spotkanie z Robertsonem tylko szkoda, że w takich okolicznościach, Apple i słowotok, nie ma to jak posłuchać sobie intrukcji obsługi pralki, może ten Robertson jest taką gwiazdą, że służba wszystko za niego robi, a niech się nauczy, może mu się kiedyś przyda taka wiedza, a i teraz będzie wiedział jakiego proszku używać a zakończenie, no cóż niewłaściwa pora na takie rzeczy, no ale nie od niej to zależy. Czekam na new :]
Ostatnio zmieniony przez Hope dnia 22:48:25 24-02-09, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:31:50 24-02-09 Temat postu: |
|
|
Kobiety w tej rodzince to istne wariatki !
Zupa z wikliną... mniam....
Ta aktoreczka to co sobie w ogóle wyobraża?
Dobrze że Aple nie pozwala sobą żądzic !
Zmieniła szpilki na trampki hehe
Philip ... obiad na jego koszuli... pralka .. persil ...
Ostatnio zmieniony przez Brooklyn dnia 22:33:39 24-02-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Żaba King kong
Dołączył: 06 Gru 2008 Posty: 2902 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:37:54 24-02-09 Temat postu: |
|
|
Boziu koło kogo Ona siedziała?! Matulko boska mogła się przesiąść. Ale znając autobusy to nie było juz tam miejsca. Albo pozowolić usiąść jakiejśc kobiecie w ciaży(w sumei to ona nia jest) ale tkaiej zaawansowanej ;D No i to okno nie chciało wspułpracowac Głupie.
Jakim cudem ten koszyk wylądował w tym rosole?! Boziu, jak Ona to zrobiła?? Moze jakaś wizyta u okulisty? ;D Ale mamuśce smakowało benek... no tak psy jak zawsze muszą miażdzyć nogi! Rozpychają się, podlizują i w ogóle sobie na zadużo pozwalają, cieżko jest wytrzymać z 1 a co dopiero z 2 Czy ona naprawdę jej zaproponowała wspólne mieszkanie?? Matka Apple chyba nie zdaje sobie sprawy jaki bybył to kataklizm. I Mattew będzie na kolacji, jak się zgodzi...Mogła jeszcze coś powiedzieć tej gwiazdeczce, chociaż moze nie? Wtedy by ją wywalili z pracy,a tak moze trochę dłuużej popracuje? ;D Spotkanie z Robertsonem?? o.O Oj, fajnie teksty mówiła ;D Najlepsza pralka(że osoba piorąca, chyba wiadomo o co cho ;P) w mieście.. nie wątpliwe I te mdłości pod koniec rozmowy... Oj nie za fajnie..
Odcinek swietny. Czekam na newa;* |
|
Powrót do góry |
|
|
|