|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 22:03:49 30-06-07 Temat postu: |
|
|
Dzieki za mile opinie. Tak, to jest taki wstep. Chcialam wplesc tu troche tajemniczosci. Nie chce zeby to byla telcia taka w ktorej wszystko jest czytelne od razu. Lubie gdy czytelnik musi troche poglowkowac i stopniowo odkrywac prawde. Ta telcia bedzie tez miala w sobie cos z kryminalu. Nie pozostaje mi nic, jak tylko zaprosic Was na kolejny odcinek:-) |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 13:47:07 01-07-07 Temat postu: |
|
|
odc. 1
CZĘŚĆ I: ŚMIERĆ ANIOŁÓW
Trzydziesty pierwszy sierpnia tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego siódmego roku. Catalina poczuła jak po jej policzku spływa łza, tuż za nią następna. Z niedowierzaniem wpatrywała się w telewizor. Lady Di odeszła. Miała zaledwie trzydzieści sześć lat. Dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe a śmierć przychodzi tak niespodziewanie? Spotkały się tylko raz, kiedy Catalina była na imprezie charytatywnej w Stanach. Była to wystawa zdjęć a dochód ze sprzedaży biletów, miał być przeznaczony…zdaje się, że na jakieś badania. Ona też tam wtedy przyjechała. Oczy wszystkich gości zwróciły się w stronę księżnej a ona uśmiechała się, jak zawsze piękna. Rozbłysły lampy aparatów fotograficznych, błysk fleszy oślepiał księżniczkę, która pewnie przemierzała przez środek holu, witając się ze znajomymi.
W pewnym momencie Catalina zaczęła wpatrywać się w jedno ze zdjęć. Widniała na nim mała śliczna dziewczynka o najsmutniejszych oczach na świecie. Dziecko na zdjęciu najwyraźniej było chore. – Przejmujący widok – usłyszała za plecami kobiecy glos. Nie musiała się odwracać, by wiedzieć, że to Księżna Walii do niej przemówiła. – To dziecko wygląda jak anioł, prawda?
- Tak – odparła Catalina, wcale się nie odwracając – Wygląda jak anioł.
- Niestety anioły też umierają – wyszeptała księżna i odeszła. Catalina jeszcze chwilę wpatrywała się w smutne oczy z fotografii i poczuła jak do jej własnych napływają łzy. Teraz, wpatrując się w tragiczne zdjęcia z wypadku, w którym zginęła księżna, przypomniała sobie jej słowa: „Niestety anioły też umierają…” Właśnie odszedł kolejny…
Choć widziała ją tylko raz w życiu, zawsze czuła, że ich los jest w jakiś dziwny sposób ze sobą powiązany. Diana i ona tego samego dnia wychodziły za mąż. Księżna była od niej tylko trochę starsza i obie tyle wycierpiały w małżeństwie. Catalina wróciła myślami do dnia swojego ślubu. Była wtedy taka szczęśliwa. Nie była cenioną, piękną panią adwokat, ale zakompleksioną dziewczyną, która realizowała swoje marzenie o miłości i małżeństwie. Odruchowo przejechała palcami po swojej twarzy, zawsze to robiła, gdy wspominała tamten czas. Nerwowo upewniała się czy jej twarz jest gładka, czy nie ma na niej śladu po żadnej bliźnie. Nie, nie ma śladu po tamtym koszmarze, przynajmniej na zewnątrz, bo rana w jej sercu ciągle się nie zabliźniła. Tyle razy przysięgała sobie, że nie będzie więcej do tego wracać, ale śmierć Królowej Ludzkich Serc, przywołała wspomnienia. Okropne wspomnienia z czasów, gdy nie była panią Cataliną Vergara, ale głupiutką, naiwną Emilią Salinas, która marzyła o szczęściu…
***
Często zastanawiała się nad początkiem tej historii. Starała się znaleźć odpowiedź na pytanie, jak narodziła się Catalina Vergara. Czy początkiem, był moment, gdy w jej życiu pojawiła się Patricia? Nie, to było już później. Może ślub z Vincente? Nie, to też nie był początek. Wyjazd Yolandy? Tak. To był chyba początek. Od tego wszystko się zaczęło…Tak więc przeniosła się myślami do tego ciepłego czerwcowego poranka, gdy żegnała się z przyjaciółką. Yolanda wyjeżdżała do Stanów. To wydawało jej się takie irracjonalne. Przecież Yolanda i Vincente tak bardzo się kochali. Zawsze razem. Była pewna, że pewnego dnia się pobiorą.
- To już skończone, Emi – tłumaczył jej Vincente – Nasze uczucie dawno już się wypaliło. Byliśmy ze sobą z przyzwyczajenia. Yolanda była mną już znudzona a ja…
- Ty ją kochałeś. Jestem tego pewna – nie wiedziała czy go o tym przekonywać, czy lepiej pozwolić, by okłamywał samego siebie.
- Nie. Kiedyś tak myślałem. Myślałem, że kocham Yolandę, do momentu, gdy zrozumiałem, czym jest naprawdę miłość – wyznał, zaglądając jej w oczy.
- A czym ona jest?
- To uczucie tak silne, że nie możesz już jasno myśleć. Nie możesz zamknąć oczu, by nie widzieć wciąż obrazu ukochanej osoby. Gdy moja ukochana jest przy mnie, mam ochotę krzyczeć ze szczęścia, gdy jej nie ma, czuję, ze nie mogę oddychać.
- Vincente. Kim ona jest? Kim jest twoja ukochana – zapytała, starając się by nie dosłyszał w jej glosie nutki zazdrości.
- To najsłodsza i najdelikatniejsza istota pod słońcem. Kiedy się śmieje, błyszczą jej oczy a kiedy się smuci z żalu pęka mi serce – delikatnie przyłożył swą dłoń do jej policzka – Emilio….Tak bardzo cię kocham.
- Vincente – nie mogła w to uwierzyć. Tyle razy marzyła o tym momencie. Wyobrażała go sobie na tysiące sposobów i winiła samą siebie za te myśli. Przecież był chłopakiem jej najlepszej przyjaciółki.
- Kocham cię od dawna – szeptał a ona rozpływała się pod wpływem tych słów. Może to sen? Znowu daje ponieść się marzeniom? Jednak teraz było inaczej, zupełnie inaczej. Czuła delikatny dotyk jego palców na swoim policzku, chłonęła jego zapach i każde słowo, które jej szeptał. A potem nastąpiło coś, o czym tak bardzo marzyła. Wziął ją w swoje ramiona i złożył na jej ustach pocałunek. Początkowo nieśmiały i delikatny, szybko przerodził się w falę pożądania, która sprawiła, że świat zawirował Emilii w głowie. Całował ją namiętnie a ona pozwoliła ponieść się emocjom, co nie zdarzało jej się często. Teraz liczył się tylko on. Vincente, jej największa miłość. To nie był sen. To działo się naprawdę. To był pierwszy krok, który doprowadził ją w sam środek piekła.
*** |
|
Powrót do góry |
|
|
angie Idol
Dołączył: 11 Mar 2007 Posty: 1146 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:06:04 01-07-07 Temat postu: |
|
|
Super odcinek czekam oczywiście na kolejny |
|
Powrót do góry |
|
|
Love_Angel Motywator
Dołączył: 04 Maj 2007 Posty: 210 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 14:12:42 01-07-07 Temat postu: |
|
|
Super odcinek...a koniec bardzo romantyczny:)
Zapraszam na moja telcie |
|
Powrót do góry |
|
|
Deborah Mistrz
Dołączył: 23 Lut 2007 Posty: 11312 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: z Karwi :P Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:16:53 01-07-07 Temat postu: |
|
|
Postanowiła przeczytać całą telcie i przeczytałam Telcia jest boska i odcinki też |
|
Powrót do góry |
|
|
Jen Prokonsul
Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 3147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 15:50:34 01-07-07 Temat postu: |
|
|
tela zapowiada się być bardzo intrygująca ;*
odc jak zwykle wspaniały ;] |
|
Powrót do góry |
|
|
Greg Cool
Dołączył: 25 Cze 2007 Posty: 518 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 17:29:15 01-07-07 Temat postu: |
|
|
bardzo fajny odcinek, zajrzy do mnie |
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwia94 Arcymistrz
Dołączył: 11 Lut 2007 Posty: 22366 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:05:12 01-07-07 Temat postu: |
|
|
świetny odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
@si@ King kong
Dołączył: 10 Sty 2007 Posty: 2244 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 16:33:38 02-07-07 Temat postu: |
|
|
anet_1982 tylko potwierdziłaś swój talent tym, co przed chwilą przeczytałam - powie mjedno - czytam to jednym tchem! |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 17:54:53 02-07-07 Temat postu: |
|
|
odc. 2
- Po moim trupie – Rodolfo Salinas, ojciec Emilii wpadł we wściekłość – Nie pozwolę, żeby moja jedyna córka związała się z takim gołodupcem. Nosisz nazwisko Salinas. To zobowiązuje. Nie wpuszczę do rodziny takiego biedaka i karierowicza.
- Jesteś okrutny i niesprawiedliwy – szlochała – Vincente jest biedny, ale bardzo mnie kocha. Kiedyś odniesie wielki sukces. Studiuje prawo i jest najlepszy na roku. Nie możesz go przekreślać, tylko dlatego, ze urodził się biedny.
- Powtarzam ci, głupia dziewucho, że to zwykły naciągacz. Zniszczy ci życie – Rodolfo kipiał ze złości.
- Zostanę jego żoną, czy ci się to podoba czy nie. Jeśli będziesz się sprzeciwiał naszej miłości, ucieknę i nigdy już mnie nie zobaczysz – to był ostatni raz, kiedy sprzeciwiła się swojemu ojcu. Oczywiście postawiła na swoim. Często się nad tym zastanawiała. Była pewna, że ojciec jej nie kocha, jednak zawsze we wszystkim jej ustępował. Czasami zachowywał się tak, jakby się jej bał.
Ślub odbył się pod koniec lipca. Vincente nalegał, żeby pobrali się jak najszybciej. Obecni byli tylko najbliżsi przyjaciele. Ojciec Emilii w ostatniej chwili zdecydował, że jednak przyjdzie. Postawił też ultimatum, młodzi mieli zamieszkać z nim w stolicy. Wolał mieć córkę blisko, by jej pilnować. Vincente miał rozpocząć praktyki w jego kancelarii a Emilia rozpocząć studia.
- Zrobię wszystko, żeby twój ojciec był ze mnie dumny – zapewnił Vincente, pierwszy raz udając się do kancelarii. Przed wyjściem pocałował ją a ona zaczęła rozmyślać. Jak to możliwe, że taki mężczyzna jak Vincente się w niej zakochał? Jest taki przystojny i błyskotliwy. Mógłby mieć każdą, jednak zwrócił uwagę na taką zwykłą, przeciętną dziewczynę jak ona. Emilia miała świadomość, że nie jest ładna. Nienajlepsza figura, ciemne włosy, które niedbale związywała w kucyka i zwykle luźny strój, który w rzeczywistości uwydatniał mankamenty jej figury. Często słyszała od ludzi, że ma piękne oczy. Pewnie dlatego, że nie potrafili znaleźć we mnie nic innego, godnego uwagi – tłumaczyła sobie. Jednak nie była to prawda. Miała przepiękne oczy. Takie wielkie i ciemne. Te oczy nadawały jej twarzy jakiegoś dziwnego wyrazu. Sprawiały, ze wydawała się dzika i niepokorna. Dziewczyna nie potrafiła tego dostrzec.
Emilia nigdy nie przejmowała się swoim wyglądem, nawet teraz, kiedy miała męża, nie interesowała się tym zbytnio. Zresztą Vincente zawsze powtarzał, że kocha ją, taką, jaką jest. Zdanie innych ją nie interesowało.
***
Emilia kończyła pierwszy rok studiów z najlepszymi ocenami. Zawsze była ambitna, szczególnie jeśli chodziło o naukę musiała być najlepsza i oczywiście była. Otrzymała najwyższą notę na roku. Jeszcze tylko trochę czasu i ona również rozpocznie praktykę w kancelarii ojca. Nie mogła się doczekać. Będą stale razem z Vincente. Wracała uśmiechnięta do domu. Cieszyła się z wakacji, które były przed nią. Dziś wyda uroczystą kolację z okazji ukończenia pierwszego roku studiów. Radośnie wbiegła do domu – Vincente! Vincente! – jeszcze go nie było. Pobiegła do góry schodami i zajrzała do gabinetu ojca. Siedział w swoim ulubionym fotelu, odwrócony do niej plecami – Tato, zobacz – podbiegła do niego, by pokazać nagrodę, jaką otrzymała za najlepsze osiągnięcia w nauce. Kiedy spojrzała na jego twarz, serce jej zamarło. Wyglądał tak bezbronnie, jego ciało jakby się skurczyło a oczy…..nigdy już nie zapomni tego widoku. Chwilę trwało, zanim zrozumiała, co się stało. Jej ojciec nie żył.
Pogrzeb odbył się trzy dni później. Emilia nie miała pojęcia, że miał tylu znajomych i przyjaciół. Na ostatnie pożegnanie Rodolfo Salinas przybyły setki ludzi. Emilia ze łzami w oczach pochyliła się nad trumną. Zawsze była przekonana, że ojciec jej nie kocha, a teraz już go nie było, została sama. Miała oczywiście Vincente, który nie odstępował jej na krok. A jednak to nie to samo. Całe życie miała tylko ojca i jaki by nie był, troszczył się o nią na swój sposób. Był jej jedyną rodziną. Jedyną istotą na tym świecie, w której płynęła ta sama krew.
Rodolfo, cały swój ogromny majątek pozostawił swojej córce. Emilia dostała wszystko. Był też jeden warunek w testamencie. Żadne dobro, należące do rodziny Salinas, nie mogło trafić w ręce kogoś w kim nie płynęła jego krew. W razie śmierci Emilii, mogły dziedziczyć wyłącznie jej dzieci lub wnuki. Wiedziała, ze ojciec zrobił to specjalnie, nigdy nie ufał jej mężowi i to był cios wymierzony w Vincente.
- Tak mi przykro.
- Nie przejmuj się – Vincente przytulił ją mocno – Dobrze się stało. Przynajmniej nigdy już nikt nie zasugeruje, ze poślubiłem cię dla pieniędzy. Bardzo mi to odpowiada.
- A ja bardzo cię kocham – wyszeptała – Kocham ponad życie ciebie i maleńką istotkę, którą noszę pod sercem.
- Słucham? – zająknął się.
- Dobrze usłyszałeś – wybuchnęła radosnym śmiechem – Spodziewam się dziecka. Naszego cudownego maleństwa!
- Emilio! Tak się cieszę! Tak bardzo cię kocham! – uniósł ją do góry i ucałował.
*** |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 17:55:17 02-07-07 Temat postu: |
|
|
dziekuje za wszystkie Wasze komentarze. Naprawde milo mi to slyszec:-) |
|
Powrót do góry |
|
|
Deborah Mistrz
Dołączył: 23 Lut 2007 Posty: 11312 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: z Karwi :P Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:06:45 02-07-07 Temat postu: |
|
|
Boski odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
Jen Prokonsul
Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 3147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 20:38:57 02-07-07 Temat postu: |
|
|
cóż mogę napisać? ;] odc boski, czyta się jednym tchem
czekam na new ;* |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 11:32:49 03-07-07 Temat postu: |
|
|
odc. 3
Kolejne miesiące upłynęły Emilii pod znakiem radosnego oczekiwania. Nie mogła doczekać się momentu, kiedy weźmie swoje maleństwo w ramiona.
W piękny lutowy poranek na świat przyszła maleńka córeczka Emilii i Vincente Bernal.
- Jest cudowna – zachwycała się młoda mama.
- To prawda. Jest przepiękna. Ma twoje oczy Emilio – uśmiechnął się Vincente.
- Tak. Wiesz co, to dziwne ale ktoś jeszcze miał takie oczy. Teraz, patrząc na swoje maleństwo, Emilia widziała to dokładnie.
- Tak?
- Przypomniały mi się oczy twojej siostry – na twarzy męża, dostrzegła wyraz bólu i cierpienia – Vincente, nigdy o tym nie rozmawialiśmy, ale ja bardzo bym chciała, żeby nasza córka nosiła jej imię.
- Myślałem, że będzie miała na imię Emilia, tak jak ty.
- Nie. Wolałabym, żeby nazywała się Angeles. Zgodzisz się?
- Oczywiście – uśmiechnął się, lekko wzruszony – Witaj na świecie Angeles – dotknął maleńką rączkę dziewczynki.
Angeles była najsłodszą i najcudowniejszą istotką, jaką tylko można sobie wyobrazić. Emilia jeszcze nigdy nie była równie szczęśliwa. To maleństwo stało się sensem jej życia. Całe jej życie, toczyło się teraz wokół Angeles. A dziewczynka rosła i z każdym dniem stawała się coraz piękniejsza.
- Nasza kruszynka kończy dziś trzy miesiące – Vincente uśmiechnął się do żony, która tuliła córeczkę – Nie sądzisz, że czas najwyższy, by zabrać ją do domu naszego dzieciństwa? Co powiesz na tydzień w Puebli?
- Chcesz jechać do Miasta Ludzi Aniołów? Cudownie! Taki wyjazd dobrze nam zrobi. Kiedy wyjeżdżamy?
- Catalino, Caty! – ze świata wspomnień wyrwał kobietę męski głos. Nie była w Puebli, ale tutaj w swoim bezpiecznym domu – Dlaczego się nie kładziesz? Jest późno – czule pogładził jej policzek – Ty płaczesz? Dlaczego?
- Zostaw mnie tu jeszcze chwilę, dobrze?
- Znowu zadręczasz się wspomnieniami….
- Te wspomnienia, to ważna część mojego życia. One mnie ukształtowały.
- Zatracasz się w nich. Pozwalasz, żeby decydowały o teraźniejszości. Spróbuj w końcu oddzielić przeszłość grubą kreską.
- Zrobię to, ale jeszcze nie teraz. Najpierw winni muszą zapłacić za to, co mi zrobili. Miguelu, daj mi jeszcze chwilkę, dobrze…
Teraz musiała zmierzyć się z najboleśniejszą częścią swojej przeszłości. Znowu wróciła do przeklętego świata wspomnień.
*** |
|
Powrót do góry |
|
|
Deborah Mistrz
Dołączył: 23 Lut 2007 Posty: 11312 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: z Karwi :P Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:44:53 03-07-07 Temat postu: |
|
|
Świetny odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|