|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 10:29:06 05-08-07 Temat postu: |
|
|
odc. 36
- Gdzie ona jest? – Vincente był podekscytowany. Nie mógł się doczekać spotkania z Cataliną Vergara. Ta kobieta go intrygowała. Od dawna marzył, by ją poznać. Była niezwykła. Piękna i na dodatek wyjątkowo inteligentna. Na Sali sądowej spisywała się jak nikt inny. Potrafiła wygrać każdą sprawę. Pragnął ją poznać i…..Tak z całą pewnością chciał od niej czegoś więcej, niż tylko traktować jak teściową córki – Gdzie jest Catalina Vergara?
- Pojechała na konną przejażdżkę. Zaraz powinna wrócić – usiedli w salonie. Vincente co chwila zerkał na zegarek – Tak długo jej nie ma.
- Uspokój się – oburzyła się Yolanda. Była zazdrosna. Coś w spojrzeniu męża ją niepokoiło. Ten błysk w jego oczach, gdy mówił o Catalinie Vergara. Był nią zauroczony, choć nawet jej jeszcze nie poznał. Gdy spoglądał na jej zdjęcie w gazecie w jego spojrzeniu kryło się to samo, co kiedyś, gdy patrzył na nią, Yolandę
- O co ci chodzi? – udawał zdziwionego..
- Myślisz, że nie wiem, co ty kombinujesz?
- Zamilcz kobieto, bo coraz bardziej mnie irytujesz.
- Możecie oboje zamilknąć – zdenerwowała się Angeles – Zachowujecie się strasznie. Zaraz przyjdzie Catalina, co ona sobie o was pomyśli?
- Dzień dobry – rozległ się kobiecy głos. W drzwiach stanęła Catalina. Nastała chwila, na którą tak długo czekała. Stanęła twarzą w twarz z tym mordercą.
- Dzień dobry – uśmiechnęła się do niej Angeles – Catalino chciałabym przedstawić ci mojego ojca i jego żonę.
- Dzień dobry – Vincente wyciągnął do niej swą dłoń, którą uścisnęła, siląc się na uśmiech – Cieszę się, że w końcu mogę panią poznać. To dla mnie prawdziwa przyjemność, poznać tak zdolną i piękną kobietę – wyszczerzył się w uśmiechu. Catalina zastanawiała się, co tak bardzo urzekło ją kiedyś w tym mężczyźnie. Może kiedyś rzeczywiście wydawał się przystojny, szczególnie dla skromnej, zakompleksionej dziewczyny. Jednak dla pięknej i ambitnej Cataliny, był już tylko podstarzałym amantem o zaokrąglonym brzuchu. Teraz przeniosła swój wzrok na Yolandę, swoją siostrę od siedmiu boleści. Może kiedyś była ładniejsza od Emilii Salinas, ale z całą pewnością nie mogła się równać urodą, z Cataliną Vergara.
- A to jest żona mojego ojca, Yolanda Bernal – przedstawiła ją Angeles.
- Witam – Yolanda rzuciła jej chłodne spojrzenie. W tym spojrzeniu Catalina bez trudu dostrzegła zazdrość i niepokój. Musiała przyznać, że bardzo jej się to spodobało.
- Przepraszam. Powinnam pójść się przebrać – stwierdziła Catalina – Zobaczymy się później – ruszyła w stronę schodów.
- Mam nadzieję, że będziemy mieli okazję na dłuższą pogawędkę – zatrzymał ją Vincente. Mówiąc to lubieżnie puścił do niej oczko. Catalina z trudem powstrzymała dreszcz obrzydzenia. Wiele wysiłku kosztowało ją, by zdobyć się na uśmiech – Będziemy jeszcze mieli wiele okazji do rozmów. W końcu już wkrótce będziemy rodziną. Znikła im z oczu, by zamknąć się w swoim pokoju i spróbować uspokoić. Cala dygotała. Wiedziała, że to będzie trudne, ale nie miała pojęcia, że aż tak. Uścisk dłoni Vincente. Nienawistne spojrzenie Yolandy. Wszystko to, przyprawiało ją o…No właśnie, o co? O obrzydzenie. O wstręt. O nienawiść. Tak, właśnie. O to wszystko, ale na pewno nie o strach. O nie. Catalina Vergara już się nie bala. To uczucie było jej obce. Spłonęło razem z jej ciałem. Teraz był tylko gniew i nienawiść. Zastanawiała się, czy te uczucia kiedyś wygasną. Czy kiedy dokona swej zemsty, jej dusza zazna wreszcie upragnionego spokoju.
*** |
|
Powrót do góry |
|
|
monioula Prokonsul
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:44:57 05-08-07 Temat postu: |
|
|
Zawsze świetnie potrafisz zakończyć odcinek, to jak opisujesz uczucia bardzo mi się podoba. Nikt nawet nie podejrzewa, że Catalina to Emilia żądna zemsty...Będzie się działo...
Cytat: | Catalina zastanawiała się, co tak bardzo urzekło ją kiedyś w tym mężczyźnie. Może kiedyś rzeczywiście wydawał się przystojny, szczególnie dla skromnej, zakompleksionej dziewczyny. Jednak dla pięknej i ambitnej Cataliny, był już tylko podstarzałym amantem o zaokrąglonym brzuchu. |
Ten fragment mi się spodobał. |
|
Powrót do góry |
|
|
@si@ King kong
Dołączył: 10 Sty 2007 Posty: 2244 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 13:28:01 05-08-07 Temat postu: |
|
|
cieszę się, że wreszcie doszło do konfrontacji Cataliny z Vincente i tak jak miałąm nadzieję - zachowała zimną krew super! bardzo lubię tą bohaterkę |
|
Powrót do góry |
|
|
Deborah Mistrz
Dołączył: 23 Lut 2007 Posty: 11312 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: z Karwi :P Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:18:04 05-08-07 Temat postu: |
|
|
Fajne odcinki Kiedy będzie następny ?? |
|
Powrót do góry |
|
|
Deborah Mistrz
Dołączył: 23 Lut 2007 Posty: 11312 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: z Karwi :P Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:18:32 05-08-07 Temat postu: |
|
|
Fajne odcinki Kiedy będzie następny ?? |
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwia94 Arcymistrz
Dołączył: 11 Lut 2007 Posty: 22366 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:25:08 05-08-07 Temat postu: |
|
|
świetny odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
Roberta Pardo Prokonsul
Dołączył: 16 Sty 2007 Posty: 3078 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: nie z tego świata
|
Wysłany: 21:32:17 05-08-07 Temat postu: |
|
|
noo nareszcie było ich spotkanie:)) teraz czekam, aż Emilia sie na tym typie zemści.... |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 8:51:11 06-08-07 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za to, że komentujecie moją telkę. Pozdrawiam Was serdecznie i zapraszam na nowy odcinek:))
odc. 37
Zasiedli do wspólnej kolacji. Angeles była szczęśliwa. Uczucie to nagle znikło. Uleciało w chwili, gdy Alex zakomunikował, że musi wyjechać. Dostał bardzo ważne zlecenie na wybudowanie centrum handlowego w Stanach. To była dla niego ogromna szansa.
- Dlaczego akurat teraz. Nie będzie cię trzy miesiące. Nie będzie cię przy mnie w trakcie porodu – było jej smutno.
- Przestań marudzić – warknął na nią Vincente – Powinnaś się cieszyć, że masz tak zdolnego narzeczonego. Jest taki młody a już odnosi sukcesy.
- Kochanie, zobaczysz jak szybko zleci ten czas. Obiecuję, że będę przy tobie w czasie porodu. Przyjadę, gdy będzie zbliżała się wyznaczona data – przytulił ją do siebie – Będę bardzo tęsknił, ale to dla nas olbrzymia i niepowtarzalna szansa. Zgadzasz się?
- Oczywiście, że się zgadzam. Po prostu będę okropnie za tobą tęskniła. Kiedy wyjeżdżasz?
- Za dwa dni.
- Tak prędko? – zdziwiła się.
- Im szybciej wyjadę, tym prędzej do ciebie wrócę – pocałował ją w policzek.
- A ty kochanie będziesz musiała wrócić z nami do miasta – ożywiła się Yolanda. Ten pomysł bardzo jej się spodobał. Uwolni się od obecności Cataliny – Musisz mieć kogoś, kto się tobą zajmie. Nie możesz siedzieć tu sama.
- Nie siedzę tu sama – oburzyła się dziewczyna – Rosaura i Jen się mną opiekują. Jak zawsze – dodała zgryźliwie.
- Rosaura i Jen! – powtórzyła zniesmaczona Yolanda – Ta gosposia i jej córka nie są twoją rodziną. To ja będę się tobą opiekować, ale w domu. Nigdy nie zgodzę się, aby mój wnuk się tutaj urodził. Nie zostanę tu na tak długi czas. Twój ojciec musi pracować a ja muszę mu towarzyszyć. Ty wrócisz z nami.
- Nic z tego – odparła stanowczo Angeles-To Rosaura i Jennifer są moją najbliższą rodziną i to one się mną zaopiekują. Zostaje tutaj. W domu mojej mamy.
- O nie. Nie zaczynaj. Znowu zaczniesz opowiadać o Emilii i o tym, jaka była wspaniała. Mam tego dosyć! Słyszysz? Dosyć mam twoich opowiastek o mamuśce, której nawet nie znałaś – sytuacja się zaogniała. Vincente przypomniał im, że nie są same. Catalina przysłuchuje się ich kłótni.
- Niech zobaczy, jaką będzie miała cudowną synową. Niech się przyzwyczai do jej humorów i ciągłego porównywania wszystkich kobiet do Emilii. Ta głupia gęś nie żyje już od tylu lat, a stale rujnuje mi życie.
- Zamilcz! – wściekłość dziewczyny sięgnęła granic – Zabraniam ci kalać jej pamięć. Moja matka nie była głupia. Zabraniam ci tak o niej mówić. Słyszysz? Zabraniam!
- Właśnie taka była. Głupia brzydula, która….
- Przestań! – Angeles odskoczyła od stołu. W jej oczach pojawiła się wściekłość. Wyglądała jakby chciała rzucić się na Yolandę. Zamiast tego, pobiegła na górę.
- Zostań – Vincente zwrócił się do Alexa, który chciał za nią pobiec. Niech pobędzie sama i się uspokoi. Niezłą szopkę odstawiła.
- Pójdę do niej – odezwała się Catalina, wstrząśnięta tym, co się właśnie działo. Matka i córka wyglądały tak, jakby się miały pozabijać. Pokłóciły się o nią. O Emilię. Angeles tak zawzięcie jej broniła. Ten błysk w jej oku. Bardziej przypominała swoją ciotkę niż matkę – Catalina z każdym dniem lubiła i podziwiała ją coraz bardziej – Nie powinna być teraz sama.
- Mogę wejść – zajrzała do pokoju, w którym na kanapie leżała Angeles. Płakała a w ręku trzymała zdjęcie.
- Przepraszam – wyszeptała do Cataliny – Zachowałam się skandalicznie. Wybacz. Pewnie wyrobiłaś sobie właśnie wspaniałą opinię o mojej rodzince i o mnie.
- Rozumiem twoje zachowanie – dotknęła jej dłoń – Wiem jak bardzo kochasz matkę, a Yolanda była okrutna. Nie płacz już.
- Wcale nie była brzydka. Była bardzo ładna, prawda? – Catalina miała wrażenie, jakby ktoś z całej siły uderzył ją w głowę. Angeles trzymała w ręku zdjęcie Emilii i jej córeczki. Zdjęcie prawdziwej Angeles. Sama nie miała po niej żadnej pamiątki, oprócz kilku zdjęć, jakie z oddali robili jej kiedyś członkowie rodziny Vergara. A teraz…Z fotografii spoglądała na nią uśmiechnięta, przepełniona szczęściem Emilia i jej maleńka córeczka – Z trudem powstrzymała drżenie głosu – To prawda. Wcale nie była brzydka.
- Była bardzo ładna i mocno mnie kochała.
- Na pewno. Wiesz. Jeśli się zgodzisz, ja zostanę i zajmę się tobą aż do porodu. Potraktuję to jako wakacje i możliwość lepszego poznania mojej nowej córki.
- Naprawdę? Zrobiłabyś to?
- Oczywiście. Zaopiekuję się tobą i moim wnukiem. Zgodzisz się?
- Tak. Będzie mi bardzo milo – ucieszyła się.
- Świetnie – pomyślała Catalina – Kolejny element mojego planu się powiódł. Zostanę w mieście Ludzi Aniołów z uzurpatorką. Poszło łatwiej niż się spodziewała.
*** |
|
Powrót do góry |
|
|
monioula Prokonsul
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:06:47 06-08-07 Temat postu: |
|
|
Ty to potrafisz wzbudzić emocje! W jednym krótkim odcinku najpierw sielanka, potem wiadomość o wujeździe, potem kłótnia...A to zakończnie!
Cytat: | Poszło łatwiej niż się spodziewała. | -> aż mnie ciary przeszły |
|
Powrót do góry |
|
|
Karolllina Generał
Dołączył: 28 Gru 2006 Posty: 7848 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 11:15:29 06-08-07 Temat postu: |
|
|
odcinek 36 był super hehe, no i Catalina spotkała sie z Vincente... Yolanda czuje się zagrożona... odcinek suoper
odcinek 37 był też super mam nadzieję, że catalina przekona się do Angeles, oby "- Świetnie – pomyślała Catalina – Kolejny element mojego planu się powiódł. Zostanę w mieście Ludzi Aniołów z uzurpatorką. Poszło łatwiej niż się spodziewała. "<--- brr, co catalina ma na myśli(?)... |
|
Powrót do góry |
|
|
@si@ King kong
Dołączył: 10 Sty 2007 Posty: 2244 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 11:23:03 06-08-07 Temat postu: |
|
|
Catlina brnie dalej i jest chyba zdetreminowana, żeby spełnić sówj plan ... ciekawe, czy zmieni go, kiedy lepiej pozna Angeles |
|
Powrót do góry |
|
|
Roberta Pardo Prokonsul
Dołączył: 16 Sty 2007 Posty: 3078 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: nie z tego świata
|
Wysłany: 13:54:22 06-08-07 Temat postu: |
|
|
coraz częściej myślę, że jednak Angeles nie spłonęła w tym pożarze...a odcinek rewelacja....niespodziewana bym się, że to Yolanda się wścieknie, prędzej Vincente:D |
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwia94 Arcymistrz
Dołączył: 11 Lut 2007 Posty: 22366 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:57:58 06-08-07 Temat postu: |
|
|
super odcinek mam nadzieję że Catalina przekona się do Angeles jak ją lepiej pozna |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 9:49:16 07-08-07 Temat postu: |
|
|
odc. 38
Catalina, gdyby nie okoliczności, mogłaby powiedzieć, że spędziła cudowny tydzień. Po wyjeździe Yolandy i Vincente w domu panowała cudowna atmosfera. Razem z Angeles spędzała długie godziny na spacerach i rozmowach. Znowu cieszyła się cudownym powietrzem i niepowtarzalnym krajobrazem, tego niezwykłego miejsca. Żałowała tylko jednego. O ileż łatwiej by jej było realizować swą zemstę, gdyby fałszywa Angeles nie była tak milą i serdeczną osobą. Wmawiała sobie nienawiść, ale w głębi serca bardzo lubiła tę dziewczynę. Płynęła w nich ta sama krew. Ta Angeles była siostrą jej córki, bratanicą jej najlepszej przyjaciółki z dzieciństwa, wnuczką jej ojca a wreszcie jej siostrzenicą.
- Bardzo się bałam naszego spotkania – wyznała jej kiedyś dziewczyna. Teraz wiem, że to była głupota.
- Bałaś się mnie? - roześmiała się Catalina.
- Tak – przyznała szczerze – Gdybyś mnie nie polubiła, to byłoby okropne. Alex bardzo cię kocha i…
- Alex stracił dla ciebie głowę. Nic tego nie zmieni. Byłoby mu przykro, gdybyśmy się nie dogadały, ale teraz to ty, jesteś najważniejszą istotą w jego życiu. Ja nie jestem nawet jego prawdziwą matką.
- Nie mów tak, bo on właśnie tak cię traktuje. Bardzo cię kocha. Jesteś dla niego najprawdziwszą matką. Dałabym wiele, żeby Yolanda chociaż trochę ciebie przypominała. Wtedy wszystko byłoby o wiele prostsze. Gdyby żyła moja mama, myślę, że dogadywałybyśmy się właśnie tak jak dogaduję się z tobą.
- Teraz jesteś częścią rodziny Vergara. Masz w nas oparcie. My wszyscy bardzo się kochamy i zawsze wspieramy. Każde z nas, bez wahania oddałoby życie za pozostałych. Nasza rodzina to siedmiu mężczyzn, moja matka a teraz i ty. Zostaniesz jedną z księżniczek – roześmiała się ciepło. Tylko przy tej dziewczynie nie musiała udawać uśmiechu. Czuła się z nią tak swobodnie.
- Z księżniczek?
- Tak. Nasi panowie tak o nas mówią. Jesteśmy ich księżniczkami, które muszą chronić. Bardzo wzięli sobie do serca tę misję. Zresztą sama się przekonasz.
- Nie mogę się doczekać – gdy wróciły do domu, ujrzały samochód Vincente. On i Yolanda przyjechali na weekend. A było tak milo – pomyślały niemal równocześnie.
***
- Catalino. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, iż zwracam się do ciebie po imieniu? – zagadnął ją Vincente.
- Oczywiście, że nie – znowu musiała wysilić się na uśmiech – W końcu jesteśmy już niemal rodziną.
- Otóż to – roześmiał się. Jego śmiech przyprawiał Catalinę o mdłości. Najchętniej odkleiłaby mu ten lubieżny uśmieszek z tej paskudnej gęby. Z samego rana, jak co dzień, udała się na konną przejażdżkę, by trochę w spokoju przemyśleć bieżące sprawy. Nagle zorientowała się, że ktoś ją dogania. To był on. Vincente ją dogonił na swojej klaczy i próbował wciągnąć w rozmowę.
- Jak się czujesz w Meksyku? To chyba dziwne, wrócić tu po tylu latach nieobecności? – starał się być miły, co nie wychodziło mu zbyt naturalnie. Lata praktyki w okłamywaniu, wcale nie uczyniły go mistrzem w tej dziedzinie. Na pierwszy rzut oka było widać, że to wyrachowany i przebiegły człowiek. Tylko ktoś tak głupi jak Emilia Salinas mógł się nabrać na jego sztuczki. Catalina czytała z niego jak z otwartej książki. Z całą pewnością nie był taki sprytny, za jakiego się uważał.
- To cudowne wrócić do ojczyzny po tylu latach. Tyle wspomnień wiąże się z tym krajem i ludźmi, których tu spotykam.
- Mam nadzieję, że to mile wspomnienia.
- Oj tak. Bardzo miłe.
- A jak plany zawodowe? Otwieracie tu placówkę kancelarii Vergara – nareszcie udało mu się dotknąć najważniejszego dla niego tematu.
- Tak. Chcemy rozwinąć się także w kraju. Teraz zastanawiamy się nad połączeniem z inną firmą, która ma już na rynku wyrobioną pozycję. Wnieślibyśmy spory zastrzyk kapitału no i naszą klientelę, która korzystała z naszych usług za granicą a mieszka w Meksyku. Podjęliśmy już pierwsze rozmowy.
- Naprawdę? – dociekał. Wiedział, że taka spółka z Vergara przyniosłaby jego kancelarii wiele korzyści.
- Tak. Los Montecinos są bardzo zainteresowani.
- Los Montecinos? – wykrzywił się znacząco Vincente – Nie chcę cię zniechęcać, ale to chyba nienajlepszy pomysł. Wiesz, co się ostatnio o nich mówi. Stoją na skraju bankructwa, po tym jak przegrali tamtą sprawę. Klient stracił przez nich masę pieniędzy. Straty poszły w miliony. Klienci zaczęli uciekać z kancelarii Montecinos.
- Coś słyszałam, ale sprawa nie wydawała się aż tak poważna. Poproszę Rafaela, żeby dokładniej się jej przyjrzał.
- Swoją drogą, dlaczego nie wzięliście pod uwagę naszej kancelarii. W końcu Salinas, to renomowana kancelaria. Świetnie prosperujemy i mamy stałą klientelę.
- A byłbyś zainteresowany taką współpracą? – udawała mile zaskoczoną. Oczywiście, że byłby, pomyślała w duchu. Salinas wcale nie funkcjonuje tak idealnie. Od jakiegoś czasu wpływy maleją. Catalina zawsze dokładnie interesowała się tym, co dzieje się w firmie. Bądź, co bądź to była jej kancelaria i zamierzała ją odzyskać.
- Myślę, że ta współpraca, byłaby korzystna dla obu stron. Warto to przemyśleć.
- A jak wygląda sytuacja Salinas? Kto jest właścicielem kancelarii? Jesteś jedynym właścicielem? – dopytywała, choć doskonale znała odpowiedź.
- Właściwie należy do Angeles. Kancelarię może dziedziczyć tylko członek rodziny Salinas, taki, w którym płynie krew Salinas. Tak zastrzegł w testamencie mój zmarły teść. Zrobił to mi na złość.
- Na złość?
- Nigdy nie zaakceptował mojego związku z Emilią. Uważał, ze jestem z nią tylko dla pieniędzy. A ja ją kochałem – udawał wzruszenie. Catalina miała ochotę uderzyć go w twarz. Naprawdę wiele ją kosztowało, by się powstrzymać.
- Jaka ona była? Jaka była matka Angeles? Wasza córka jest bardzo ładna. Czy przypomina swoją matkę? – musiała go o to zapytać. Musiała. Nie mogła sobie odpuścić tego pytania, chociaż domyślała się, jaka będzie odpowiedź. Zobaczyła grymas na twarzy Vincente. Trwało to zaledwie chwilę, ale dostrzegła ten niesmak na jego twarzy.
- Była taka dobra, słodka i kochana. Nie. Angeles jej nie przypomina. Nie z wyglądu. Może oczy, sposób poruszania się i kilka innych szczegółów. Może zabrzmi to nieskromnie, ale moja córka jest prawdziwą pięknością. Natomiast jej matka była…przeciętna. Nie potrafiła o siebie zadbać.
- Angeles ją uwielbia. Bardzo brakuje jej Emilii.
- Tak. Za bardzo ją wyidealizowała. Nie potrafi pogodzić się z tym, że to Yolanda jest jej matką. Stąd te ciągle spięcia.
- Macochą – poprawiła go Catalina.
- Tak, tak. Naturalnie. Jednak to, że jej nie urodziła, nie zmienia faktu, że bardzo ją kocha i cierpi, bo Angeles ją odrzuca. To Yolanda zawsze przy niej była. Opiekowała się i wspierała, gdy ta, tego potrzebowała.
- Rozumiem.
- Wracając do interesów, muszę porozmawiać z córką. Jeśli będziecie chcieli dopuścić Salinas do spółki, Angeles musi podpisać zgodę. Myślę, że nie będzie z tym żadnego problemu. Ona bardzo cię polubiła. Będziecie rodziną. To duża szansa dla firmy. Na pewno to doceni.
- A ja musiałabym powiedzieć Rafaelowi, że chcecie współpracować. Musielibyśmy na spokojnie to sobie przemyśleć – była zadowolona. Jak dotąd wszystko szło po jej myśli.
*** |
|
Powrót do góry |
|
|
Karolllina Generał
Dołączył: 28 Gru 2006 Posty: 7848 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 11:53:31 07-08-07 Temat postu: |
|
|
odcinek super :0 ach ten Vincente... biedna Catalina że musiała znosić tego idiotę, no ale niedługo ten debil dostanie za swoje |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|