|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kyrtap1993 Mocno wstawiony
Dołączył: 07 Lip 2007 Posty: 5336 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mikołów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 11:50:01 23-01-08 Temat postu: |
|
|
///// Nieeee! Catalina nie mogła umrzeć, nie mogła, ja się nie zgadzam!! Mam nadzieję, że nie rozczarowałaś nas, bo wszystko dobrze się skończy! Anetko, Catalina musi żyć, kiedyś pisałaś, że lubisz robic dobrze dla czytelnika, dlatego nie uśmiercaj Caty, ona MUSI żyć!! |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 13:07:55 23-01-08 Temat postu: |
|
|
hmmmmmm czy ktoś jest zainteresowany nowym odcinkiem??? |
|
Powrót do góry |
|
|
Kyrtap1993 Mocno wstawiony
Dołączył: 07 Lip 2007 Posty: 5336 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mikołów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 13:16:58 23-01-08 Temat postu: |
|
|
Ba! Pytanie, no pewnie |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 13:18:37 23-01-08 Temat postu: |
|
|
odc. 250
- Catalina umarła – wszyscy wpatrywali się w nią z niedowierzaniem.
- Catalino? Caty? – Angeles zastanawiała się czy to tylko złudzenie, czy Catalina rzeczywiście wypowiedziała te słowa.
- Angeles – kobieta powoli otworzyła oczy i spojrzała na córkę. Tak wiele trudu ją kosztowało by tu powrócić. Przecież mogła zostać tam, z Erickiem. Widziała go. Trzymała przez moment w swoich ramionach. Nie był dorosłym mężczyzną. To był jej maleńki synek. Miał siedem lat. Psotne iskierki w oczach i buzię umazaną czekoladą – Opowiedz mi bajkę, mamusiu – nalegał.
- Ericku – rozpłakała się – Ty…nie jesteś na mnie zły?
- Na ciebie? – zdziwił się chłopiec – Nigdy. Jesteś moją mamusią i bardzo cię kocham. Zrobię wszystko, żebyś była szczęśliwa.
- Ale synku…Ja cię zabiłam – rozpłakała się.
- Nie – potrząsnął głową – Wyzwoliłaś mnie. Nie pozwoliłaś mi więcej cierpieć.
- A teraz będziemy razem. Już na zawsze – wzięła go w swoje ramiona i wtedy usłyszała ten głos. Najpierw błagalny, a później krzyk.
- Musisz do nich iść. Ona na ciebie czeka – szepnął jej do ucha Eric.
- To moja Angeles. Jest na mnie zła. Krzyczy na mnie..- żaliła się synowi.
- Bo cię kocha. Ona bardzo cię kocha. Musisz do niej iść. Być z nią i nadrobić czas, który wam odebrano.
- Kocham cię Ericku – wyszeptała.
- A ja ciebie. Nieważne jak będziemy od siebie oddaleni, zawsze będziemy się kochać. Ale teraz już idź.
- Catalina Vergara umarła – wyszeptała i w końcu ją usłyszeli – Ona umarła. Nie chcę już nią być. Na nowo chcę być Emilią. Mogę być naiwna, a nawet głupiutka, ale nigdy już nie skrzywdzę nikogo, kogo kocham. Znowu jestem Emilią…
- Catalino? – Angeles zaczęła się śmiać – Wróciłaś!
- Tak – wyszeptała cichutko – Widziałam Ericka. Kazał mi wrócić.
- Byłaś w stanie śmierci klinicznej – wyjaśnił Miguel, głaszcząc ją po głowie.
- Angeles?
- Jestem tu – pochwyciła jej dłoń.
- Kochanie, czy ty mi nigdy nie odpuścisz? – spojrzała na nią bezradnie, ale w jej oczach dostrzegało się już jakąś wesołość..
- O czym ty mówisz? – dziewczyna ucałowała jej dłoń.
- Krzyczałaś na mnie, nawet po mojej śmierci. Czy ty aby nie przesadzasz? – na jej twarzy zagościł słaby uśmiech.
- Bo jesteś strasznie uparta. Tylko ja jestem w stanie ci się przeciwstawić, a czasem jest to konieczne. Potrzebujesz solidnego ochrzanu, żeby powrócić do porządku – śmiała się przez łzy.
- Nie będę już Cataliną. Nigdy już nie będziesz przeze mnie cierpiała. Nie będę już tą Cataliną, która była w stanie odebrać ci dziecko – powtórzyła.
- Oczywiście, że nie – uśmiechnęła się Angeles – Nie będziesz już Cataliną. Teraz będziesz moją mamą. Tylko tak będę do ciebie mówić. Tylko tak będę o tobie myślała. Mamo.
- Moja dziecinka. Tyle musiałam czekać, żeby usłyszeć te słowa, ale było warto. Nie żałuję ani jednej wylanej łzy. Było warto przejść przez to piekło, żeby znowu cię mieć przy sobie – uścisnęła mocniej jej dłoń. Jej twarz rozpromienił uśmiech, gdy Angeles położyła swą głowę tuż przy jej policzku.
*** |
|
Powrót do góry |
|
|
Kyrtap1993 Mocno wstawiony
Dołączył: 07 Lip 2007 Posty: 5336 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mikołów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 13:25:53 23-01-08 Temat postu: |
|
|
Wiedziałem! Wiedziałem Anetko, że na Ciebie można liczyć Wiedziałem!! Łzy wzruszenia przy tym odcinku musiały się pojawić... wspaniały! Ach, Anetko... wspaniale, ale jestem szczęśliwy Cieszę się, że mnie nie zawiodłaś i Caty żyje, hurra! Super odcinek, super, super, super, piękny Baaardzo mi się podobał Nareszcie Caty została nazwana mamą... przepraszam, to juz nie Caty, to Emilia Wszyscy są szczęśliwi, nareszcie |
|
Powrót do góry |
|
|
green_tea Wstawiony
Dołączył: 08 Mar 2007 Posty: 4736 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 15:15:13 23-01-08 Temat postu: |
|
|
Dla mnie Caty zawze będzie Cataliną)Odc wspanialy Wiedzialam,że jej nie uśmiercisz:))Chociaz przyanm,zę troche sie przez chwile balam,zwlaszcza przy koncowce ostatniego odc.Wreszcie Angeles nazwala Caty mamą))Wzruszająca scena. |
|
Powrót do góry |
|
|
NeSska* Generał
Dołączył: 18 Cze 2006 Posty: 7631 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany: 16:08:20 23-01-08 Temat postu: |
|
|
Aaaa czułam to Ale się bałam przy poprzednim odcinku:D Hihi cudny odcineczek:D Może by tak jeszcze jeden hmmm:D?? |
|
Powrót do góry |
|
|
monioula Prokonsul
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:55:57 23-01-08 Temat postu: |
|
|
Boże jaki piękny odcinek! Cieszę się, że Caty wróciła do świata żywych. ślicznie opisałaś jej wizję podczas śmierci klinicznej.
Cytat: | - Ale synku…Ja cię zabiłam – rozpłakała się.
- Nie – potrząsnął głową – Wyzwoliłaś mnie. Nie pozwoliłaś mi więcej cierpieć. |
Ja po prostu się wzruszyłam, czytając ten odcinek. Pięknie. Aż żal serce ściska, że to już końcówka |
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwia94 Arcymistrz
Dołączył: 11 Lut 2007 Posty: 22366 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:09:57 23-01-08 Temat postu: |
|
|
piękny odcinek czekam niecierpliwie na następny |
|
Powrót do góry |
|
|
Jen Prokonsul
Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 3147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 15:09:31 24-01-08 Temat postu: |
|
|
Anetko już wczoraj przeczytałam te odcinki Jak czytałam ten, gdy Caty powraca do świata żywych az sie popłakałam był taki radosny. Angeles nazwała ją wreszcie mamą piękny!! no i wróciła Emilia, nie Caty a Emilia czego chcieć więcej? Rodzina powoli się jednoczy |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 21:32:11 24-01-08 Temat postu: |
|
|
odc. 251
Angeles ani na moment nie opuszczała matki. Cały czas, który Catalina spędziła w szpitalu były nierozłączne.
- Prawdę mówiąc nie wierzyłam, że doczekam takiej chwili – zwierzyła jej się Caty – Myślałam, że nigdy mi nie wybaczysz.
- Ja też. Nie chcę wracać do tamtych chwil, ale bardzo mnie wtedy skrzywdziłaś – wyznała z bólem na twarzy. Szybko jednak uśmiech powrócił na jej usta – Potrafiłaś jednak zdobyć moją miłość. Nikomu innemu bym nie wybaczyła. Pokochałam cię już pierwszego dnia, gdy przybyłaś do letniego domku.
- A ja ciebie. Pamiętasz…Zobaczyłam cię w spalonym domu. Płakałaś i wymówiłaś słowo mama. A ja naprawdę się nią poczułam. Wzięłam cię w swoje ramiona i zrozumiałam jak będzie mi trudno. W jednej chwili pojęłam, że moja zemsta wcale nie będzie łatwa – wspominała tamte chwile ze łzami w oczach.
- Pamiętam – uśmiechnęła się dziewczyna – Wspomniałaś o tym także w liście.
- W liście – zawstydziła się – Wiec go przeczytałaś…
- Tak. Musiałam go przeczytać. Mamo…jak mogłaś coś takiego zrobić? Chciałaś mnie zostawić. Wiesz jak bym się czuła?
- Myślałam, że tak będzie lepiej. Byłam pewna, że wszyscy odetchniecie z ulgą gdy mnie już nie będzie. Nikogo już nie skrzywdzę.
- A pomyślałaś jak wielkie cierpienie byś nam zadała? Jak miałabym bez ciebie żyć. Skazałabyś mnie na takie wyrzuty sumienia…
- Byłam pewna, że odetchniesz z ulgą – łzy cisnęły jej się do oczu.
- Zniszczyłabyś mi życie. Nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Obiecaj, że już nigdy mi czegoś takiego nie zrobisz.
- Obiecuję. Zawsze będę przy tobie córeczko. Zawsze – wzięła ją w objęcia i miała ochotę nigdy jej z nich nie wypuszczać – Nikogo na tym świecie nie kocham tak jak ciebie. Moja Angeles. Mój anioł.
W tej samej chwili drzwi się otworzyły i ukazał się Victor z wielkim bukietem kwiatów. Tuż za nim wszedł Adam – Róże dla najpiękniejszej siostry na świecie – uśmiechnął się Victor i ucałował ją w policzek.
- Jak dobrze cię widzieć braciszku. Co u ciebie?
- Jakoś leci. Byłem z młodym na torze. Trochę pojeździliśmy.
- Świetnie – powiedziała bez przekonania. Miała świadomość, że jej brat cierpi. Widziała ogromny smutek w jego oczach i doskonale znała jego przyczynę.
Tymczasem Adam co chwilę spoglądał na zegarek. Angeles już miała go zapytać co się stało, gdy drzwi się otworzyły i natychmiast zrozumiała wszystko. Podchwyciła porozumiewawcze spojrzenie jakie Jenny posłała Adamowi.
- Dzień dobry – dziewczyna uśmiechnęła się promiennie – Mam nadzieję, że nie przeszkadzamy. Można? – pociągnęła za rękę speszoną Palomę.
- Jen. Paloma - ucieszyła się Caty – Chodźcie! Co u was?
- Catalino – Paloma uścisnęła ją serdecznie i rozpłakała się – Bardzo się o ciebie martwiłam. Naprawdę.
- Wiem – dotknęła jej policzka i otarła spływające po nich łzy. Potem wszyscy długo rozmawiali.
- Jen. Co powiesz na wypad do kina? – zaproponował Adam.
- Chętnie – odgrywała swą rolę dziewczyna – Tylko…Nie chcę żeby Paloma sama wracała. Dziś rano nie czuła się najlepiej i…
- Coś się stało? – natychmiast zapytał z przejęciem Victor.
- To tylko poranne mdłości – uspokoiła go.
- Jedźcie do tego kina dzieciaki – zwrócił się do siostrzeńca i jego dziewczyny – Ja odwiozę Palomę.
- Ależ nie trzeba. Dobrze się czuję – próbowała ich przekonać. Jednak Victor podjął już decyzję.
- Dziękuję – wyszeptała, gdy odprowadził ją do środka. Stali tak chwile przed wejściem, wpatrując się w siebie, aż mężczyzna postanowił odejść. Był już przy samochodzie, gdy usłyszał jej wołanie.
- Victorze – spojrzała na niego z nadzieją, gdy szedł w jej stronę – Wybacz mi. Nigdy nie chciałam cię zranić.
- Wiem – wyszeptał, porywając ją w swoje ramiona.
- Kocham cię. Bardzo.
- A ja ciebie, moja Palomito. Kocham ciebie i dziecko, które mi dasz – delikatnie pogładził ją po brzuchu.
- Zostań w naszym domu – pociągnęła go za rękę – Ze mną i naszym dzieckiem. Potrzebujemy ciebie.
- Zawsze już będę przy was – wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni.
*** |
|
Powrót do góry |
|
|
Kyrtap1993 Mocno wstawiony
Dołączył: 07 Lip 2007 Posty: 5336 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mikołów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 21:44:24 24-01-08 Temat postu: |
|
|
Anetko, piszesz tak wspaniale, że nikt nie może Ci zarzucić, że nie umiesz pisać... masz talent i nikt nie może twierdzić inaczej! Cris ty moja tak ślicznie to wszystko opisałaś, całą tą historię stworzyłaś... wielkie ukłony... dzisiejszy odcinek, ach... tylko wychwalać, a i tak słów znajdzie się zbyt mało, żeby móc docenić twój niebywały talencior! Gratuluję... nareszcie Angeles i jej matka wszystko sobie wyjaśniły, a ostatnia krzywda jaką Catalina chciała wszystkim wyrzadzić się nie udała... Victor i Pamela wreszcie szczęśliwi... nie można stwierdzić, że się nie kochają, bo oni świata po za sobą nie widzą! Kochają się najbardziej na świecie, a Adam i Jenny wspaniale rozegrali ich połączenie... superancko! |
|
Powrót do góry |
|
|
VANESSA* Idol
Dołączył: 26 Kwi 2007 Posty: 1013 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:47:24 24-01-08 Temat postu: |
|
|
super odcinek bardzo wzruszający a scena z Victorem i z Palomą świetna nareście sie pogodzili |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 22:00:19 25-01-08 Temat postu: |
|
|
odc. 252 OSTATNI
Catalina z uśmiechem odeszła od lustra. Miguel wziął ją w swoje objęcia i złożył na jej ustach namiętny pocałunek – Kochanie, stajesz się próżna – wyszeptał.
- Próżna? – zdziwiła się.
- Tak. Myślisz, że nie widziałem tego zadowolonego uśmieszku na twojej twarzy.
- No może jestem trochę próżna. Ale chyba to nic niezwykłego, że w dniu swoich urodzin sprawdzam czy nie mam żadnych zmarszczek – roześmiała się.
- Nie masz? – śmiał się – A te tutaj?
- Zaraz, te się nie liczą. One są od śmiechu. Każdy szczęśliwy człowiek takie ma – skrzywiła się.
- W takim razie ja muszę być cały pomarszczony – objął ją mocno.
- Dlaczego? – nie skojarzyła.
- Bo jestem bardzo, bardzo, bardzo szczęśliwy.
- Dobrze mój kochany, dość już tych czułości. Musisz jechać po prezent dla mojej dziewczynki.
- Tak. Już jadę.
- Myślisz, że nic nie podejrzewa?
- Zdecydowanie nie. Nawet nasza księżniczka nie może się domyślać, co wymyśliła jej szalona babcia. Zwariuje ze szczęścia, gdy zobaczy tego kucyka. Za bardzo ją rozpieszczasz – pogroził żonie palcem.
- To moja wnuczka, mój najcenniejszy prezent urodzinowy – zrobiła słodką minkę.
- Tak, lepszego prezentu Angeles nie mogła ci sprawić – przyznał Miguel.
- Pamiętasz moją radość, gdy dowiedziałam się, że mała urodziła się w dniu moich urodzin? Potrafisz uwierzyć, że minęło już dziesięć lat?
- Z trudem. Pamiętam tamten dzień, jakby to było wczoraj.
- Byłam jeszcze w szpitalu, gdy Angeles powiedziała mi, że jest w ciąży – powiedziała i natychmiast tego pożałowała. Nie lubiła wspominać o swoim pobycie w szpitalu. Jak mogła być taka głupia? Jak mogła chcieć się zabić?
- Pamiętam jaka byłaś wtedy szczęśliwa.
- Tak bardzo marzyłam, żeby to była dziewczynka. Podobna do mojej Angeles.
- I tak się stało – skrzywił się Miguel, dając do zrozumienia, że wcale go to nie cieszy.
- Co chcesz? – delikatnie uderzyła męża pięścią w tors – Moja wnuczka jest cudowna. Moja mała Catalina Angeles – powiedziała z dumą.
- Jest wspaniała. Niestety odziedziczyła charakterek po swojej mamusi i babci. Jest uparta i zawsze stawia na swoim. Owija sobie wszystkich wokół małego palca.
- A przy tym jest śliczna, słodka i inteligentna.
- To prawda. Wiesz, że straciłem dla niej głowę, gdy tylko ją zobaczyłem. Teraz uciekam. Muszę zdążyć, żeby przywieźć tu tego kucyka – pocałował ją na pożegnanie i wyszedł.
Catalina podeszła do okna. Spojrzała na grupkę bawiących się dzieci. Mała Catalina Angeles siedziała na huśtawce. Victor Manuel, synek Palomy i Victora ochoczo ją bujał. Chłopiec był cudownym dzieckiem. Żywe srebro. Co zastanawiało najmocniej, bardziej przypominał Victora niż swojego biologicznego ojca. Victor często się śmiał, że malec jest prawdziwym darem od Boga. Zrozumiał, że tak miało wyglądać ich przeznaczenie. Sam nie mógł mieć dzieci. Dowiedział się o tym w trakcie badania. Nie przejął się tym jednak. W końcu miał już syna. Cudownego chłopca.
Synek Adama i Jen kończył właśnie trzeci rok życia. Mały Miguel był bystrym rozrabiaką, który nie mógł się doczekać narodzin swojej siostrzyczki. Jenny miała rodzić za niecałe dwa miesiące.
Kawałek dalej bawili się Angel Emilio i mały Eric. Pierwszy z chłopców był zawsze oczkiem w głowie Cataliny. Zawsze trzymał jej stronę. Od małego – śmiała się nieraz – To dzięki niemu Angeles została w domu, gdy poznała przed laty prawdę. Gdy dowiedziała się, jaką krzywdę jej wyrządzono. Jednak teraz nie musiała już rozpamiętywać tamtych wydarzeń. Była szczęśliwa.
Mały Eric był taki podobny do ojca. Często do nich przyjeżdżał. Iluminada poddała się operacji i odzyskała wzrok. Poślubiła bankiera i była z nim bardzo szczęśliwa. Zaczęła robić filmy. To niezwykłe jak mocno kochała Ericka. Po jego śmierci, przejęła nawet pasje męża. Była cenionym reżyserem. Często musiała podróżować a wtedy jej synek przyjeżdżał do swojej ukochanej babci. Uwielbiał rodzinę Vergara. Świata nie widział poza Alexem, którego zawsze traktował jak ojca. Jednak to Catalina była centrum jego świata. Nie odstępowałby jej najchętniej nawet na krok. Tak jak niegdyś jego ojciec…
Caty zauważyła, że chłopiec zaczął szarpać Angela Emilio. Chciała zejść na dół i go skarcić ( co nie przychodziło jej łatwo), ale wiedziała, że starszy wnuk świetnie poradzi sobie z kuzynem.
Zeszła na dół do ogrodu – Jest i nasza solenizantka – roześmiała się Paty i objęła córkę. Wszystkiego najlepszego córeczko.
- Ja też przyłączam się do życzeń dla mojej księżniczki – Rafael ucałował ją w policzek.
- Mam najśliczniejszą mamę pod słońcem – Alex złożył jej życzenia i na moment uniósł do góry – Kocham cię.
- Ja ciebie też, mój wariacie. A moja córeczka? – spojrzała na Angeles – Ty mi nie złożysz życzeń?
- No wiesz? Oczywiście, że tak. Muszę tylko…- sięgnęła do kieszeni i podała jej kartkę – Wszystkiego najlepszego mamusiu.
- Kochanie? Dziecinko! Nie masz pojęcia jak się cieszę! Gratuluje wam kochani – ucałowała swoje dzieci – Będę miała jeszcze jedną wnuczkę! Tak się cieszę. Zawsze sprawiacie mi tak cudowne prezenty urodzinowe – zaczęła się śmiać.
- Ale na tym już poprzestaniemy – zaśmiała się Angeles – Trójka łobuzów mi wystarczy – wymownie spojrzała na męża.
- Będziemy jeszcze negocjować – zagroził Alex.
Catalina przyglądała się im nie kryjąc łez wzruszenia. Czego więcej mogła chcieć od życia? Miała swoją córkę, synów, wnuki, cudownych rodziców i męża, którego z każdym dniem kochała coraz bardziej. Swoje urodziny spędzała z tymi, których kocha. W miejscu, które tak bardzo kocha. W mieście Ludzi Aniołów. Mieście magicznym. Pełnym cudów. Przypomniała sobie słowa z powieści Fuentesa – Meksyku się nie opisuje. W Meksyk się wierzy…Z miłością. Z namiętnością. Z pasją.
A ona Catalina Vergara, w której znowu odżyła tamta Emilia sprzed lat, znowu wierzyła. W ten kraj. W tych ludzi. Wierzyła w anioły. W końcu w swoim życiu spotkała ich tak wiele.
Samochód zajechał na podjazd i wysiadła z niego Iluminada. Piękna i uśmiechnięta. Mały Eric rzucił się jej w ramiona – Jak się ma mój słodki synek? – pochyliła się nad malcem – Byłeś grzeczny?
- Tak mamusiu. Zawsze jestem grzeczny, ale Angel Emilio mnie zaczepiał.
- Niemożliwe. Chodź, przytul mnie mocno – wzięła go w swoje objęcia. Nie mogła dostrzec zła, które czaiło się w jego spojrzeniu. Na szczęście Catalina je wyłapała. Wiedziała, że tym razem nie pozwoli, żeby doszło do tragedii. Ma jeszcze wiele lat, żeby popracować nad tym chłopcem. Fuego odszedł w niepamięć. On nigdy nie wróci. Jego rodzina nigdy już nie zazna cierpienia. Ona o to zadba – Kocham cię synku – wyszeptała, spoglądając w stronę nieba i niemal widziała uśmiechniętą twarz Ericka.
- Mamo? – Angeles wyrwała ją z zamyślenia – Miguel wrócił. Idziemy zdmuchnąć świeczki – pociągnęła ją za rękę.
- Dobrze – uśmiechnęła się – Chodźmy. Mój aniołku.
***
FIN |
|
Powrót do góry |
|
|
green_tea Wstawiony
Dołączył: 08 Mar 2007 Posty: 4736 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 22:25:10 25-01-08 Temat postu: |
|
|
Ah nawet nie wiesz ile dla mnie znaczy fakt,ze na romci pierwsza skomentowalam Nie moge sobie jednak odmowic przyjemnosci skomentowania tego arcydziela rowniez tutaj.
Odkąd przeczytalam pierwszy odc zakochałam sie w tej telci,w jej bohaterach,we wszystkim.Moja ulubienica od razu stala sie Caty.To moaj ulubiona bohaterka nie tylko w tym opowiadaniu,ale we wszystkich innych.Podziwiam ja takze za ogromna siłę charakteru,którą pokazywałą od początku.
Jak mowilam juz wiele razy to niezwykla opowiesc,nie majaca sobie rownych.Nawet nie wiesz jak plakac mi sie chce na mysl,że już nigdy nie zobacze nowego odc
Czekam teraz na piosenke 3 siostr,ktora bedzie dla mnie pewnego rodzaju pocieszeniem choc to juz nie bedzie to samo.I choc wiem,te ja pokocham jak kazde twoje dzielo,Angeles na zawsze juz pozostanie dla mnie numerem jeden.
Jeszcze raz gratuluje stworzenia tej wspanialej historii. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|