Telenowele

Mrs.Pattinson · Wysłany: 0:29:05 11-03-09 Temat postu:

Przesiedziałam dzisiaj cały dzień to czytając. I do tej pory nie mogę zdjąć z twarzy tego rozanielonego uśmiechu. Ileż w końcu można tępo uśmiechać się do monitora?

Kurczę, przypominając sobie początek... To było tak dawno. Zresztą późniejsze wydarzenia całkowicie przyćmiły wydarzenia na Hawajach, ale w miarę moich możliwości spróbuję sobie przypomnieć...

Na początku Candy zdawała się być skromną, zamkniętą w sobie pracoholiczką. Zmuszona do urlopu nie mogła wybrać bardziej bajecznego miejsca. Czytając te wszystkie opisy tak bardzo zachciało się mi wakacji... Pierwsze spotkanie Taylora i Candy było dość nietypowe. I przyznam się, że z początku nie przepadałam za nim. Był nieokrzesanym, zadufanym w sobie bogaczem, który postanowił sobie uwieść kobietę. Ale późniejsza czułość jaką okazywał Candy, jego troska o to, by zapewnić jej szczęście, strach, że jednym gwałtownym ruchem może ją spłoszyć sprawiły, że zaczęłam uwielbiać tego faceta.
Wszystko było jak w bajce, dopóki Candy nie uświadomiła sobie swoich uczuć. Ta jej nagła ucieczka zaskoczyła mnie, a przede wszystkim zasmuciła. Bo jak mogła tak łatwo zrezygnować z takiego faceta?
Ale napięcie pojawiło się wraz z tymi dwoma facetami z FBI. Później ta cała sprawa z księciem. Od samego początku można było spodziewać się, że Taylor jest jakąś ważną osobistością, ale książę? Od razu przypomniało mi się moje ukochane El amor desierto, no ale nie w tym rzecz. Potem ten ich szybki i cichy ślub, i postanowienie Candy, że nie pozwoli się już nigdy uwieść Taylorowi. Te dni, kiedy nie zbliżali się do siebie były katorgą! Zwłaszcza, że ten biedak tak bardzo się starał. Ale chyba najbardziej podobały mi się te jego ataki złości i rozkazy, przepełnione tą wielką troską o Candy i ciągłe wspominanie o dzieciach, których tak bardzo pragnął! Naprawdę uwielbiam tego faceta!
No i ostatnie odcinki, przez nie poobgryzałam wszystkie paznokcie! Nie mogłam uwierzyć, kiedy Candy spakowała swoje rzeczy i stwierdziła, że wyjeżdża. Najgorszy w tym wszystkim był fakt, że po raz kolejny robiła to bez wiedzy Taylora. A przez późniejszy opis tego, jak pragnął do niej wrócić, jak opisałaś jego ogromną tęsknotę, myślałam, że zabiję tą jego słodką Candy! Na szczęście nie pozwolił jej odejść. No i wreszcie wyznał swoją miłość... Chociaż od samego początku było widać jak ten człowiek bardzo ją kocha.
Z początku myślałam, że nie skończy się tak bajecznie, że Candy podzieli losy Cheryl i tak jak ona będzie przy boku męża tylko w niektórych chwilach, później okazało się, że jej duma i charakter nigdy się na to nie zgodzą. Na szczęście obyło się bez łez smutku i pozostało się jedynie cieszyć [stąd ten nieschodzący z twarzy banan, nawet teraz, kiedy piszę ten komentarz]. No i trojaczki! To chyba najlepsze zakończenie tej historii jakie tylko mogło być.
Maite dobrze wiesz, że uwielbiam twoje telenowele i o każdej mogłabym pisać to samo i zachwycać się. Nie pozostaje mi nic innego, jak podziękować ci, że piszesz, i tych twoich tworów wciąż przybywa, a ja choć na chwilę mogę oderwać się od rzeczywistości.
Dziękuje ; *

julcia · Wysłany: 15:28:27 18-03-09 Temat postu:

jednak głupi to ma szczescie, dzis zupełnie przypadkiem znalazłam prawdziwy tutuł i autorke tego opowiadania a raczej ksiazki

Magi · Wysłany: 17:51:50 18-03-09 Temat postu:

tak i jak się nazywa?

julcia · Wysłany: 20:07:48 18-03-09 Temat postu:

"Ksiąze i dziewczyna"- sandra Brown

monika676 · Wysłany: 21:59:23 22-04-09 Temat postu:

przeczytalam wszyskie odcinki telka jest wprost boska
jak opisywalas ich gesty czule slowa ich rozmowy pierwsze spotkanie na hawajach po porstu boskie
bardzo mnie zaskoczylas trojaczkami

bylam w szoku
zakonczenie oczywiscie boskie ciesze sie ze sa szczesliwi i ze taylor wyznal milosc candy a to najwazniejsze
czytajac nie moglam sie oderwac super