|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:30:31 20-09-11 Temat postu: |
|
|
Kochana, kilka rzeczy (dwie, trzy, a może i więcej:P):
1. Sara i Marisol nie są zżyte - ok, nie muszą być, ale chyba obie kochają matkę? A ona, biedaczka, pewnie teraz odchodzi od zmysłów. I co? Sara poprzestaje na wynajęciu detektywa? Jakoś nie przemawia do mnie ten argument, przepraszam.
2. Blanca jest cyganką - cyganką, która straciła pamięć Pamięta, że wychowała się wśród Cyganów? Zdaje się, że nie... Zresztą to też niczego nie tłumaczy, bo żyje pod dachem Peny i jej ojca, a oni chyba starają się być na bieżąco z wiadomościami ze świata?
I czy w ogóle nie interesuje jej, kim jest? Przecież nie do końca ufa Peny, więc dlaczego nic z tym nie zrobi? Chyba ten pies jej przewrócił w głowie, a może hormony? Albo jedno i drugie Poza tym ona w obecnej sytuacji chyba nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, komu naprawdę na niej zależy, a kto wykorzystuje ją dla własnych celów, zupełnie nie licząc się z jej uczuciami.
3. Gabriel - rozumiem, że zależy jej na zdrowiu Mari, ale... No jasny gwint, przecież ten detektyw powiedział Sarze dokładanie to samo, co mógł jej powiedzieć Gabriel, więc? |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:41:54 20-09-11 Temat postu: |
|
|
1. Gabriel jest w stałym kontakcie z matką dziewczyn i choć z pewnością nie chce mieć do czynienia z Sarą, a tym bardziej ją o czymkolwiek informować, to nie zrobiłby tego matce Marisol, słonko.
2. Nie pamięta, ale przecież niektóre przyzwyczajenia zostają w podświadomości, więc mnie tu nie podchodź. Nie do końca ufa Peny, ale życiorys jaki Peny jej podała jest jedynym jaki zna. Skoro Blanca, przyjaciółka Peny, jest sierotą, której chłopak jest łajdakiem, a sama Blanca nie ma dokąd wracać, to po co szukać? Peny ma jeszcze jeden atut w rękawie, swojego ojca, który potwierdza wszystkie jej teorie, a który ma wielki autorytet u Blanci.
3. Gabriel nie może wiedzieć, że Sara wynajęła detektywa, bo aktualnie ma ją w głębokim poważaniu.
Dziękuje za uwagę, Sin |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:50:21 20-09-11 Temat postu: |
|
|
1. Chyba nie chcesz mi teraz powiedzieć, że Gabriel powiedział wszystko matce dziewczyn i poprosił ją o zachowanie tajemnicy?
I chodziło mi o to, że Sara, nawet jeśli nie ze względu na siostrę, to na matkę, ale powinna się jakoś bardziej zaangażować w poszukiwania
2. To wszytko prawda, ale... Skoro zna tylko jeden życiorys, to dlaczego nie chce poznać drugiego? Nie wiem, jak to jest stracić pamięć, ale ja chwytałabym się chyba wszystkich możliwości, byle tylko dowiedzieć się o sobie czegokolwiek. No i czy chłopak - łajdak tak by się martwił o swoją dziewczynę?
A przyzwyczajenia, owszem są, ale wiesz... z kim się zadajesz, takim się stajesz
3. Nie chodziło mi o to, że Gabriel ma wiedzieć, że Sara wynajęła detektywa, ale to to, że ten detektyw wie dokładnie tyle samo, w związku z czym Gabriel (ze względu na dobro Marisol) mógł spróbować porozmawiać z Sarą i powiedzieć jej czego się dowiedział. On a nie jakiś detektyw:P |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:52:14 20-09-11 Temat postu: |
|
|
Teraz to już marudzisz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:33:31 20-09-11 Temat postu: |
|
|
Ależ skąd! Wyjaśniam oczywiste oczywistości:P |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:34:26 20-09-11 Temat postu: |
|
|
Dla ciebie oczywiste, to nie "Trudne sprawy", żeby wszystko było po kolei i strasznie sztywno
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 19:34:54 20-09-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:36:24 20-09-11 Temat postu: |
|
|
A gdzie ja napisałam, że ma być po kolei i sztywno, hę? |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:37:38 20-09-11 Temat postu: |
|
|
Tu ma być zagmatwanie i nie do końca tak jak byś chciała Jak chcesz to sama sobie napisz własną wersję |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:42:35 20-09-11 Temat postu: |
|
|
Jest zagmatwane i nie jest tak jak ja bym chciała, ale wcale tak nie ma być, bo to Ty tu rozdajesz karty, a ja co najwyżej mogę trochę pomarudzić Taka rola wiernego czytelnika
A swoją wersję może bym i napisała, jakbym miała więcej czasu i nie miała tylu własnych "produkcji" na głowie:P |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:31:55 21-09-11 Temat postu: |
|
|
Odcinek 28
Día con día nos lleve a la ruina
Sara po raz kolejny spojrzała w lustro i roztarła konturówkę, by połączyła się ze szminką podkreślając jej usta. To przyjęcie było jej całkiem nie na rękę, nawet wspomnienie o braku wiadomości o Marisol nie pozwoliło jej się wykręcić od wzięcia udziału w urodzinach teściowej. Poprawiła bandażową sukienkę od Herve'a Legera, na którą nigdy w życiu nie byłoby jej stać, gdyby nie wyszła za Tony'ego. "Zaczynam myśleć jak materialistka", przewróciła oczami wgłębiając się we własne niezbyt miłe myśli. Wsunęła odpowiednie do jej stroju buty i ruszyła na poszukiwanie męża. Przyjęcie trwało już dobre pół godziny, jednak sama teściowa przestrzegła ją, że w dobrym tonie kobiety na ich poziomie jest się spóźnić. Idąc przez korytarz wróciła myślami do rozmowy z detektywem. A jeśli Marisol naprawdę straciła pamięć i już nie wróci, bo nie pamięta, że jej miejsce jest przy nich? Prawdę mówiąc przy matce, bo Sara nie potrzebowała już tak siostrzanej miłości jak kiedyś. Wychowywały się razem i nawet jeśli nie łączyły ich żadne więzy krwi to była do Marisol przywiązana. "Dlaczego okłamuję sama siebie?" Już od dawna między nimi nie układało się jak powinno, była jej powierniczką, ale Sara zawsze czuła, że Marisol jej zazdrości. Zawsze miała więcej szczęścia, wystarczy spojrzeć na Tony'ego, czy komukolwiek innemu zdarzyłoby się coś takiego jak jej? Znaleźć miłość życia w najgorszym momencie? "Jestem złą siostrą", zacisnęła dłonie w pięści, tak mocno, że na skórze odbiły się półksiężyce paznokci. Powinna się teraz zamartwiać, zamiast iść na przyjęcie w kiecce za pięć tysięcy dolarów i jeszcze droższych butach. Zamachała dłonią jakby chciała odgonić złe myśli jak natrętną muchę i z przyklejonym do twarzy uśmiechem zaczęła schodzić po szerokich schodach. Uśmiechała się czarująco do witających ją gości, aż dotarła do Tony'ego szeptem walczącego na słowa z jakąś czarnowłosą młodą kobietą. Jej fioletowa satynowa sukienka opinała ciało jak druga skóra, a mocno podkreślone czarne oczy rzucały błyskawice, gdy tylko łapała kontakt wzrokowy z Tony'm. Nie podobało jej się to, kolejna ciemnowłosa piękność kręcąca się wokół jej męża? Nie ma mowy!
- Hej, kochanie... - Wsunęła dłoń pod ramię męża i pocałowała go w policzek. Kobieta spojrzała na nią jak na coś wyjątkowo paskudnego, ale opanowała się w ułamku sekundy.
- Saro - oczy Tony'ego natychmiast spoczęły na żonie, jakby była ósmym cudem świata - to jest Fatima Soler, córka udziałowca w naszej firmie. - Sara wyciągnęła dłoń na powitanie i uśmiechnęła się pewnie do Fatimy. - Oraz moja była narzeczona... - Tony nie chciał jakichkolwiek niedomówień. Wolał osobiście przekazać tę informację żonie by wytrącić Fatimie broń z ręki. Nigdy nie cofała się przed tym, by wbić komuś szpilkę. Sara zamrugała, ale nie straciła rezonu i odwzajemniła fałszywy uśmiech brunetki.
- To miłe, że żyjecie w zgodzie po rozstaniu. Nie sądzisz, że powinniśmy wznieść toast za twoją matkę? - Zapytała męża ignorując całkowicie Fatimę, która zmrużyła groźnie brwi.
- Tak, oczywiście. Przepraszamy - Tony rzucił Fatimie spojrzenie spod zmarszczonych brwi i poprowadził Sarę w stronę swoich rodziców. Jeszcze przez jakiś czas Sara czuła śledzące ją spojrzenie czarnych oczu jej nowego wroga, ale ignorowała to.
- Pani Saro - odezwał się jeden z lokajów przyciszonym głosem - telefon do pani, to pilne. - Dziewczyna skinęła głową i ruszyła spokojnym krokiem w stronę holu.
- Sara? - Usłyszała w słuchawce głos Gabriela i przewróciła oczami.
- Skąd masz...? - Warknęła do słuchawki, ale nie pozwolił jej dokończyć.
- Nie teraz - rzucił podniesionym głosem - twoja matka miała wylew, właśnie stoję pod wasza kamienicą. Karetka odwiozła ją do szpitala świętej Clary, ja muszę coś załatwić zanim tam pojadę, ale sądziłem, że chciałabyś wiedzieć - zszokowana usłyszała jedynie klik zamykanego telefonu komórkowego.
- Sara? - Dziewczyna obróciła się i wpadła z płaczem w ramiona Tony'ego. - Kochanie, co się stało? - Pocałował ją w czubek głowy i pogłaskał uspokajająco po ramieniu.
- Mama jest w szpitalu - oderwała się od niego i otarła spływający po policzkach makijaż - jadę do niej.
- Poczekaj, zawiozę cię - skinął ręką na kamerdynera, ale dziewczyna pokręciła głową.
- Zostań, powiadom mamę, dojedziesz później, dobrze? Ja nie mogę czekać. - Odsunęła się od niego na szerokość ramienia i ruszyła w stronę wyjścia, nawet nie czekając na odpowiedź. Po minucie zaciskała już dłonie na kierownicy swojego auta i jechała na złamanie karku w stronę szpitala. "Marisol, gdzie u diabła jesteś? Mama cię potrzebuje... Ja też."
.................
Blanca wstała z ławki w ogrodzie, na której siedziała od powrotu od lekarza. Zaczynało się ściemniać, ale nie miała jeszcze ochoty na powrót do swojego pokoju. Uśmiechnęła się i prawie nieświadomie przycisnęła dłoń do swojego brzucha.
- Mam nadzieję, że jesteś chłopcem, oni mają w życiu łatwiej. - Dziewczyna zamknęła za sobą bramę i spacerkiem ruszyła chodnikiem ku bliżej nieokreślonemu celowi. Za sobą usłyszała ryk silnika samochodowego, który zaraz potem ucichł. Ktoś za nią zaparkował. Blanca obróciła się i zauważyła... Gabriela?
- Mari... Blanca! - Krzyknął, gdy dziewczyna zaczęła się oddalać tyłem. Podbiegł do niej i zanim zdążyła mu uciec złapał ją za ramię.
- Zostaw! - Spojrzała z niepokojem na mur, jaki oddzielał ją od aktualnego domu.
- Nic Ci nie zrobię! - Dziewczyna uspokoiła się i spojrzała mu w oczy. Nie wiedziała dlaczego, ale coś w jego tonie powstrzymało ją od dalszych prób uwolnienia się.
- Stało się coś? - Zapytała, nie wiedząc sama dlaczego, w końcu przed chwilą chciała zwiewać, gdzie pieprz rośnie, a teraz się o niego martwi?
- Tak, jedziesz ze mną do szpitala. - "Wie o dziecku", przeraziła się blondynka. - Twoja mama umiera. - Dziewczyna otrząsnęła się z szoku.
- Kłamiesz, jestem sierotą.
- Nie, u diabła - zaklął pod nosem. - Nie wiem czego naopowiadała Ci twoja przyjaciółka, ale masz matkę i siostrę, a teraz pojedziesz ze mną, żeby podnieść ją na duchu albo pożegnać. - Zauważył jak bardzo była zdezorientowana, więc dodał - To, że jej nie pamiętasz nie oznacza, że nie jest twoją matką. Ta kobieta Cię kocha, wychowała Cię... - Złapał jej dłonie i spojrzał w oczy. - Pojedziesz ze mną? - Blanca rzuciła spojrzenie na ledwo widoczną willę, która od niedawna była jej domem i wróciła spojrzeniem do Gabriela.
- Tak. - Uśmiechnął się i pociągnął dziewczyną w stronę samochodu.
- I właśnie dlatego Cię kocham. - Blanca zrobiła wielkie oczy słysząc to wyznanie, ale nie odezwała się ani słowem. Pięć minut później gnali już w stronę szpitala świętej Clary. |
|
Powrót do góry |
|
|
Rainbowpunch Mistrz
Dołączył: 24 Mar 2009 Posty: 12314 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:43:26 23-09-11 Temat postu: |
|
|
Edit
Sara i Tony nadal wydają się być zgraną i kochającą parą. Pffee, są zgraną i kochającą się parą. Ale widzę, że na froncie pojawiła się jego była narzeczona - Fatima, która coś już na pewno będzie knuła i namiesza w ich danym związku.
Matka Sary i Marisol została przewieziona do szpitala i do tego jest umierająca. A przecież jeszcze tak nie dawno była zdrowa. Pogorszyło jej się jednak? A wydawało się, że wszystko z nią będzie dobrze po tym jak Tony opłacił operację tej kobiety.
Zaś Gabriel zabrał Blancę/Marisol, żeby mogła pożegnać się z matką. Dziewczyna mimo początkowej niechęci przystała na to i zgodziła się, ufając mu ślepo. Ja jednak myślę, że to jakaś podświadomość, która mówi jej, że Gabriel ma rację i że możliwe iż jej matka umiera, a ta musi się z nią pożegnać. By tego nie żałować. Jednak mam nadzieję, że nie umrze, bo to by wiele też komplikowało.
Czekam na więcej.
Ostatnio zmieniony przez Rainbowpunch dnia 21:55:34 24-09-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:24:02 25-09-11 Temat postu: |
|
|
Odcinek 29
Puro instinto de conservación
Sara spojrzała przez szybę na leżącą bez ruchu matkę i przycisnęła dłoń do ust tłumiąc szloch. Lekarze przeprowadzili operację, jednak nie na wiele się ona zdała, a na dodatek osłabiła obronę organizmu Elisy. Lekarz poinformował ją, że jeśli nie przeprowadza transfuzji kobieta umrze przed świtem. Sara zastanawiała się, czy jest sens szukać dawcy, skoro mózg matki praktycznie już nie funkcjonował, a szpitalne zasoby krwi grupy AB-, jaką miała Elisa wyczerpały się dzień wcześniej i nie zdążyli ich uzupełnić. Sara miała grupę A, co wykluczało ją jako możliwą dawczynię. Gdyby tylko pojawiła się Marisol... Miała taką samą grupę krwi, co chora, więc naturalną rzeczą byłoby tego wykorzystanie. Sara położyła dłoń na szybie i całkowicie się rozkleiła. Nawet nie pozwolili jej tam wejść... Zauważyła poruszenie za sobą i odwróciła się z oczami pełnymi łez, obraz jej się zamazywał, ale dostrzegła Gabriela idącego za rękę z coraz bardziej blednącą blondwłosą dziewczyną.
- Tam - Gabriel wskazał na leżącą na szpitalnym łóżku Elisę. Blondynka przycisnęła twarz do szyby wpatrując się w oddychającą nierówno nieruchomą figurkę. Marisol? Sara wciągnęła powietrze i usunęła się w bok widząc, że Gabriel nawet nie spojrzał w jej stronę, więc być może jeszcze jej nie dostrzegł. - Blanca, dobrze się czujesz? - Dziewczyna pokręciła głową i odwróciła się wtulając w ramiona zaskoczonego bruneta.
- Widziałam ją we śnie, młodszą i piękniejszą, ale to była ona. - Odsunęła się od mężczyzny i uniosła oczy.
- Już dobrze - Gabriel przyciągnął drżącą Blancę do siebie i uniósł oczy napotykając zszokowane spojrzenie Sary. - Blanca... Tam jest twoja siostra. - Wskazał ruchem podbródka w stronę Sary. Dziewczyna zamrugała i odsunęła się od bruneta spoglądając we wskazanym kierunku. Zobaczyła zapłakaną młodą kobietę, która wyglądała jakby była w szoku.
- Kiedy ją znalazłeś?! - Sara naskoczyła na Gabriela całkowicie ignorując nadal przytuloną do niego blondynkę.
- Niedawno... - Odpowiedział nawet na nią nie patrząc, cały czas szukając kontaktu z Blancą.
- A ty? Wróciłaś, bo matka zamartwiła się przez ciebie na śmierć? - Blanca spojrzała na Sarę jak na wariatkę.
- Nie mam pojęcia kim jesteś i nie masz prawa na mnie krzyczeć. - Gabriel z żalem opuścił ramię, gdy dziewczyna wysunęła się z jego objęć i hardo odpowiedziała siostrze na wyzwanie. Sara zamrugała i zorientowała się, że Marisol w życiu nie odważyła się opowiedzieć jej takim tonem, jakby... były sobie równe. Zawsze spokojniejsza i łatwiej przyjmująca odmowę Marisol w życiu nie użyła w odniesieniu do Sara tonu bardziej uderzającego niż zdawkowej ironii. A dziś? Jakby nie była sobą.
- Aaa... Matka potrzebuje transfuzji, masz taką samą grupę krwi... - Sara zawahała się, gdy zauważyła jej spojrzenie.
- Nie mogę oddać krwi. - Zarówno Sara jak i Gabriel otworzyli usta z zamiarem sprzeciwu.
- Blanca, jeśli to może uratować je życie... - Blondynka spuściła głowę i zaczęła wykręcać palce.
- Ja... Ja nie... - Zaczęła się jąkać.
- Na Boga, wyduś to wreszcie - warknęła zirytowana bezsensowną konwersacją Sara. Dziewczyna uniosła głowę, jakby siostra wyzwalała w niej same negatywne uczucia i chęć obrony.
- Nie mogę oddać krwi, bo... - Przeniosła spojrzenie na Gabriela. Nie chciała, żeby dowiadywał się w ten sposób. W ogóle nie chciała, by się dowiedział! - Nie mogę oddać krwi, bo jestem w ciąży. - Gabriel osunął się na najbliższe krzesło wpatrując się w Blancę jak zaczarowany, a Sara widząc jego reakcję spoliczkowała blondynkę w napadzie furii.
- Jesteś w ciąży! Z nim?! - Wskazała na bruneta, wyczekując reakcji trzymającej się za zaczerwieniony policzek Blanci. Gabriel zasłonił sobą dziewczynę i rzucił Sarze takie spojrzenie, że aż się skurczyła pod wpływem wszystkich emocji jakie się kłębiły w jego oczach.
- Nigdy więcej nie podnoś na nią ręki. - Przerzucił spojrzenie na dumnie wyprostowaną sylwetkę blondynki, która nawet nie jęknęła czując uderzenie siostry.
- Pożegnałam się jak chciałeś, odwieziesz mnie do domu? - Zapytała cicho, nie zwracając uwagi na wściekła Sarę. Gabriel pokiwał głową i mimo jej protestu objął Blancę ramieniem. "Przeklęta zdzira, on zawsze był mój!" Wykrzyknęła w myślach Sara, na chwilę zapominając o przysiędze miłości i wierności złożonej Tony'emu. Wpatrywała się w odchodzącą parę, jednak ani Marisol ani Gabriel się nie odwrócili.
......................................
- Zamierzałaś mi powiedzieć? - Zapytał napiętym głosem Gabriel zaciskając dłonie na kierownicy. Blanca spuściła głowę, co brunet interpretował jako odpowiedź odmowną. - Dlaczego, do diabła? - Przeklął pod nosem mężczyzna, na co Blanca położyła dłonie na brzuchu w obronnym geście.
- Bo nie wiedziałam czy jesteś ojcem! - Wpadła w ten sam ton dziewczyna. - Nie pamiętam cię, nie wiem co działo się wcześniej w moim życiu! Równie dobrze mogłam sypiać z połową dzielnicy, bądź zostać zgwałcona. Nie pamiętam, jasne?! - Gabriel przyjął jej argumenty, ale nie skomentował tego faktu. Zaciskając szczęki przekręcił kluczyk w stacyjce i ruszył w stronę miasta. Przez całą drogę nikt się nie odezwał.
- Gdzie jesteśmy? Miałeś odwieść mnie do domu! - Rzuciła Blanca obserwując nieznane otoczenie.
- Jesteśmy w domu, w moim domu. - Otworzył drzwi po stronie pasażera i spojrzał wyczekująco na wściekłą dziewczynę, która obrażona założyła ręce i ani myślała się ruszyć.
- Zawieź mnie do domu, mojego domu! - Gabriel w odpowiedzi wsunął jedną rękę pod jej kolana a drugą pod kark i wyjął rzucając się dziewczynę z samochodu.
- To jest twój dom. Nosisz moje dziecko, jesteś moja, wiec mieszkasz w moim domu, jasne? - Blanca uderzyła go pięścią w ramię, lecz nawet się nie skrzywił. Spokojnie wniósł krzyczącą w niebo głosy blondynkę na górę i postawił ją dopiero, gdy drzwi mieszkania się za nimi zamknęły. Blanaca zamrugała w konsternacji rozglądając się dookoła. W pewnej chwili przed oczami zaczęły jej przewijać się różne nie do końca ostre obrazy, a w skroń uderzył ból. Gabriel złapał ją w ostatniej chwili chroniąc przed upadkiem i położył na kanapie.
- Kochanie, obudź się. Nie rób mi tego... - Zapomniał, że jeszcze chwilę temu był na nią wściekły i wpadł w panikę. Na szczęście po chwili na twarz dziewczyny zaczęły wypływać rumieńce, a oczy się otworzyły.
- Gabriel? - Zapytała zmienionym głosem i zaczęła się podnosić. - Co ja tutaj ro... - Fala wspomnień z ostatnich kilku tygodni powaliła ją z powrotem na poduszki, a zwłaszcza dwa - sylwetka matki podłączonej do niezliczonej ilości rurek i twarze Sary i Gabriela, gdy dowiedzieli się o dziecku. - ....bię?
Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 17:27:22 26-09-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
BlueSky Wstawiony
Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:10:21 26-09-11 Temat postu: |
|
|
"Obfity" komentarz dodam jutro - dziś mam jakiś mętlik w głowie i nie mogę zebrać myśli
Pierwsze wrażenie po przeczytaniu odcinka - Sara zachowuje się jak pies ogrodnika i to mnie denerwuje.
Zaskoczyła mnie reakcja Gabriela na wiadomość o dziecku - oczywiście zaskoczyła mnie pozytywnie. Ale tak się zastanawiam nad tą miłością Gabriela do Marisol. Czyżby ją kochał od dawna? I nagle ( ze zdwojoną siłą ) ta miłość eksplodowała. Czy tylko udaje aby wzbudzić zazdrość w Sarze?
Uwielbiam Marisol - lubie jak jest taka wojownicza i nie da sobą pomiatać. Utrata pamięci jest idealnym tłem do ukazania ( prawdziwych ) relacji i uczuć między Marisol a Sarą. |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 8 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:18:23 26-09-11 Temat postu: |
|
|
Miłość Gabriela na pewno nie jest udawana, wystarczy spojrzeć jak broni Marisol przed Sarą, gdyby udawał, patrzyłby z boku i napawał się swoim dziełem
A Sara no cóż, gdyby znalazł inną, byłaby zła, ale, że wymienił ją na jej siostrę (która zawsze wszystko jej odstępowała, a teraz ona musi oddać coś jej), to już dla niej jest cios poniżej pasa. |
|
Powrót do góry |
|
|
BlueSky Wstawiony
Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:23:28 26-09-11 Temat postu: |
|
|
Czytając zauważyłam jak Gabriel broni Marisol - ale przez chwilę pomyślałam, że jest tak dobrym "aktorem" i świetnie udaje przed Sarą.
A coś czuję, że związek Gabriela i Marisol, a dokładniej wiadomość o ciąży i w pewien sposób oddanie Gabriela Marisol, będzie dla Sary dużym ciosem - ale uważam, że nie będzie tu chodziło o utraconą miłość, a raczej o urażoną dumę Sary i świadomość, iż przegrała i, że to nie ona jest numerem jeden. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|