|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:38:33 28-01-11 Temat postu: |
|
|
No nie... ja już myślałam, że będzie ok, jak poprosił, żeby z nim zamieszkała, ale teraz widzę, że chyba nic dobrego z tego nie wyniknie:/ Nie wiem, co tam wymyśliłaś, ale zaczynam się bać tego, co przeczytam w następnym odcinku, bo coś mi mówi, że tu się jakiś dramat rozegra... |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:08:01 31-01-11 Temat postu: |
|
|
agam - czy dramat nie wiem Na pewno nie będzie kolorowo a teraz zapraszam na kolejny odcinek
ODCINEK 34
- Dobry wieczór – Luka przywitał się wchodząc do jadalni.
- Witaj synku. Czekaliśmy na ciebie – powiedziała Barbara. Luka pocałował matkę i bratową w policzek i uśmiechnął się do nich ciepło. Spojrzał na Marianę i posłał jej łagodny uśmiech.
- Cześć – przywitał się i usiadł naprzeciw niej.
- Cześć - odpowiedziała cicho i rozłożyła serwetkę na kolanach. Sięgnęła po kieliszek z wodą i upiła łyk czując przez cały czas na sobie intensywny wzrok Luki. Przymknęła oczy i odetchnęła głęboko.
- Dobrze się czujesz? – zapytał zatroskany i przyjrzał jej się badawczo.
- Nic mi nie jest – odpowiedziała i uniosła zmęczony wzrok. Luka zmarszczył brwi.
- Nie wyglądasz dobrze – przyznał szczerze.
- No braciszku w ten sposób nie prawi się komplementów – powiedział Mike wchodząc do jadalni. Posłał Marianie serdeczny uśmiech i usiadł obok niej. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech a Luka zmarszczył brwi nic z tego nie rozumiejąc. Chciał coś powiedzieć, ale Vito mu przeszkodził.
- Skoro wszyscy już są, to możemy zaczynać – uśmiechnął się i wszyscy zabrali się za posiłek. Przez całą kolację Luka przyglądał się bratu i Marianie. Uśmiechali się do siebie i rozmawiali jak dobrzy przyjaciele. Czyżby coś go ominęło? Spędzał większość czasu poza domem, żeby nie myśleć o Marianie. Mieszkanie z nią pod jednym dachem wcale nie ułatwiało mu sprawy. Musiał wszystko przemyśleć. Kochał ją to wiedział. Tęsknił potwornie, ale oszukała go i ten fakt rzucał cień na to co ich łączyło. Jak miał jej znów zaufać? Zdradziła go, zniszczyła wszystko co było między nimi. Ale Luka zaczął się zastanawiać czy faktycznie nie potrafi jej przebaczyć. Bolało go, że tak go potraktowała kiedy on był z nią całkowicie szczery, ale przecież kochał ją całym sercem. Zawsze kochał i tak pozostanie. Kiedy on przechodził katusze jego brat świetnie bawił się w towarzystwie Mariany. Zabawiał ją, rozmawiał, dotrzymywał towarzystwa. Robił wszystko to co powinien robić on. Do tej pory on był w jej życiu jedynym mężczyzną. Tylko, że od kilku tygodni dał jej wprost do zrozumienia że nie chce z nią przebywać. A to nie było wcale prawdą. Ciągnęło go do niej. Cholernie jej potrzebował. Pragnął z nią być. Tym bardziej teraz kiedy nosiła jego dziecko. Jednak zawsze miał przed oczami obraz kiedy Mariana powiedziała mu kim jest. Zraniła go tak głęboko. Bał się znów jej zaufać. Bał się że znów będzie cierpiał. Nie zniósł by tego po raz kolejny.
Zerknął na Marianę w momencie kiedy i ona spojrzała na niego. Zobaczyła w jego oczach gniew i szybko spuściła wzrok. Wiedziała że kiedy Luka zobaczy ją z jego bratem to się wścieknie. Ale od kiedy Mariana zamieszkała w tym domu to Mike dotrzymywał jej towarzystwa. Na początku podchodziła do tej znajomości sceptycznie. Pamiętała przecież jak bardzo Mike chciał zagrać bratu na nosie. Nie znosili się. Jednak Mike zaczął z nią szczerze rozmawiać. Przeprosił za wszystko co zrobił i za to że chciał zniszczyć jej szczęście z Luką. Przyznał że tak naprawdę nie była dziewczyną w jego typie. Miał swoją sympatię, ale nie chciał jej zdradzić kim jest ów kobieta. Od tamtej pory spędzali ze sobą każdą wolną chwilę. Dobrze się rozumieli. Żartowali, jeździli razem do lekarza i do sierocińca. Mike zawsze jej pomógł jeśli czegoś potrzebowała. Często zwierzali się sobie nawzajem. Mike z relacji z bratem, problemów sercowych czy też zwykłych codziennych, a Mariana zdradzała jak bardzo chciałby znaleźć się gdzieś indziej. Opowiadali o swoim dzieciństwie, szkole i studiach. Po raz pierwszy od śmierci ojca Mariana z kimś na ten temat porozmawiała. Nie sądziła że tak jej to pomoże. Tym bardziej że nie musiała niczego ukrywać. Nie sądziła że z Mikem połączy ją tak głęboko więź i szczera przyjaźń. Żadne nie widziało w sobie potencjalnego partnera i to bardzo im pomogło w nawiązaniu wzajemnych relacji.
Zerknęła znów na Lukę. Przez cały czas mierzył wzrokiem ja i swojego brata. Poczuła się nieswojo. Przeniosła wzrok na Barbarę i uśmiechnęła się łagodnie.
- Dziękuję za kolację, ale pójdę się już położyć – powiedziała i odsunęła się na krześle.
- Idź kochana. Musisz teraz odpoczywać – powiedziała Barbara i mrugnęła do niej. Mariana odłożyła serwetkę na stół i wstała.
- Potrzebujesz czegoś? – zapytał Mike i uśmiechnął się do niej ciepło. Mariana jednak pokręciła głową i położyła mu dłoń na ramieniu.
- Nie Mike, dziękuję – chłopak przykrył jej dłoń swoją w przyjacielskim geście i poklepał delikatnie – dobranoc – pożegnała się i wyszła z jadalni. Luka patrzył jak odchodzi kierując się w stronę schodów. Słyszał jej kroki na posadzce. Posłał bratu wściekłe spojrzenie i wytarł usta serwetką po czym odłożył ją na stół.
- Ja również skończyłem – powiedział i wstał – dobranoc - rzucił i szybko wyszedł z jadalni.
- A temu co? – zapytał Marco i spojrzał na żonę. Elena uśmiechnęła się znacząco i upiła łyk wina.
- Zdaje się, że Luka właśnie zorientował się że Mariana zaprzyjaźniła się z Mikem i trochę go to rozzłościło – powiedziała. Mike zerknął na nią wystraszony.
- Ja nie zamierzam się mieszać między nich – usprawiedliwił się.
- My to wiemy Mike – powiedział Vito – podobnie jak Mariana, ale Luke będziesz musiał przekonać.
***
Mariana weszła do swojej sypialni. Zamknęła za sobą drzwi i podeszła do drzwi balkonowych. Były otwarte więc lekki wieczorny wietrzyk wpadał do środka muskając jej twarz. Przymknęła powieki i odetchnęła głęboko rozkoszując się spokojem i ciszą. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Mariana odwróciła się i ujrzała Lukę stojącego w progu.
- Mogę? – zapytał. Mariana skinęła głową i przeniosła wzrok znów na nocne niebo pokryte milionem gwiazd.
- Jesteś u siebie – powiedziała. Luka zamknął drzwi i podszedł do niej.
- To nie znaczy że mogę wchodzić do twojego pokoju zawsze kiedy tego chce – powiedział i spojrzał na nią. Dopiero teraz dostrzegł zmęczenie malujące się na jej twarzy. Miała podkrążone i czerwone od płaczu oczy. Cera straciła swój blask, oczy były smutne i pełne cierpienia.
- A nie robisz tego? – zapytała i powoli przeniosła na niego swój zaciekawiony wzrok. Przez chwilę mierzyli się na spojrzenie. W końcu dziewczyna pierwsza się odwróciła.
- Jak się czujesz? – zapytał zmieniając temat.
- Dobrze – powiedziała ale nawet na niego nie spojrzała.
- Widzę, że dogadałaś się z Mikem – zauważył i nie spuszczał z niej wzroku. Mariana spuściła głowę i westchnęła.
- Nie jest złym człowiekiem – powiedziała – popełnił wiele błędów, ale chce je naprawić. Potrafię go zrozumieć i dobrze nam się ze sobą rozmawia. To wszystko – przyznała.
- Jasne – prychnął co spowodowało że Mariana spojrzała na niego.
- O co ci chodzi? – zapytała gniewnie – powinieneś się cieszyć że ktoś zajmuje mi czas i nie musisz mnie oglądać – dodała gniewnie – Mike pomaga mi w tym czego nie mogę robić sama. Zawozi mnie do ojca Manuela kiedy chce tam pojechać czy do lekarza na wizytę – Luka posłał jej smutne spojrzenie.
- Jeśli czegoś potrzebujesz możesz poprosić mnie. Też jestem do twojej dyspozycji. Poza tym nie wspomniałaś że masz wizytę u lekarza – Mariana patrzyła przed siebie w milczeniu w końcu spojrzała na niego.
- Bo ciebie nigdy nie ma – zauważyła bez cienia wyrzutu w głosie po czym chciała go wyminąć kierując się do łazienki. Luka jednak zatrzymał ją kładąc dłoń na brzuchu. Dziewczyna spojrzała mu w oczy z bólem.
- To ja jestem ojcem tego dziecka nie Mike i to ja powinienem z tobą jeździć do lekarza nie mój brat – powiedział z naciskiem.
- Przykro mi że nie podoba ci się że Mike mi pomaga, ale nie zrezygnuje z jego pomocy czy przyjaźni tylko dlatego że ty go nie znosisz – powiedziała i cofnęła się o krok aby go wyminąć.
- Przypominam ci że to nie ja go nie znoszę – powiedział patrząc w dal i chowając ręce w kieszenie – przez cały czas to on robił wszystko żeby zniszczyć mi życie.
- Owszem, ale żałuje tego co zrobił i teraz stara się to naprawić – zauważyła.
- A ty postanowiłaś mu w tym pomóc żeby utrzeć mi nosa? – zapytał i spojrzał jej w oczy. Mariana pokręciła głową i przełknęła łzy.
- Nie. Postanowiłam mu pomóc bo ja również popełniłam w życiu błędy. Tylko w przeciwieństwie do niego mnie nikt nie dał szansy ich naprawić – powiedziała i weszła do łazienki zamykając za sobą cicho drzwi. Luka odprowadził ją wzrokiem. Jego oczy zaszkliły się od łez. Pokręcił głową i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi.
***
- Luka wszedł do swojego pokoju i podszedł do okna wkładając ręce w kieszenie. Gotowało się w nim wszystko kiedy zobaczył jak Mariana i Mike dobrze się dogadują. Ich wspólne rozmowy, patrzenie sobie w oczy. Szlag go trafiał kiedy to widział. Mariana była przy jego bracie taka radosna. Uśmiechała się. Kiedyś to on sprawiał że była w tak dobrym humorze. Teraz powoduje tylko jej łzy. Wiedział to. Widział jak na niego patrzyła. Już nie jak zakochana, szczęśliwa kobieta. Tylko nieszczęśliwa i pełna wyrzutów sumienia dziewczyna. Cierpiała. Nie miał co do tego żadnych wątpliwości. Nie chciała od niego pomocy. Nie powiedziała mu kiedy czegoś potrzebowała. Nie powiedziała że ma wizytę u lekarza.
- Luka pokręcił głową. Sam jest sobie winien. Dał jej jasno do zrozumienia że nie chce z nią przebywać. Odnosił się do niej chłodno i z dystansem. Nic dziwnego, że była wdzięczna za towarzystwo i życzliwość jakie okazał jej Mike. Być może faktycznie nic między nimi nie było jak jedynie przyjaźń. Jednak kiedy Luka widział jak ze sobą swobodnie rozmawiają obudziła się w nim tak potężna zazdrość, że gotów był przywalić swojemu bratu. A nie wiedział za co. Przecież nie robił nikomu krzywdy a jedynie pomagał Marianie bo on sam tego nie robił.
- Westchnął. Rozejrzał się po pokoju. Tak bardzo tęsknił za Marianą mimo iż była na wyciągnięcie ręki. Jego życie przez te tygodnie było tak strasznie puste. Czuł się tak jak po śmierci siostry. Wypalony, pusty, a wszystko dookoła nie miało senu. Pragnął żyć z Marianą u boku. Mieć z nią dzieci. Być szczęśliwym. Jednak tylko cześć jego marzeń się spełniła. Mariana owszem była w ciąży, ale nie stwory z nim rodziny bo on ją odtrącił. Ale nie umiał jej zaufać. Tak bardzo go skrzywdziła, a on nie miał z kim o tym pogadać. Nie miał nikogo kto zrozumiałby jego obawy. Nie było Adriany. Za nią również tęsknił. Zawsze umiała mu pomóc, bo była do niego tak bardzo podobna. Zawsze umiała doprowadzić go do porządku kiedy się zapominał. Teraz też by tak było. Nie pozwoliłaby na to żeby Mariana mieszkała w tym domu i nie miała w nim oparcia. A tak właśnie było i wstydził się za to.
- Podszedł do szafy i wyjął z niej czarne kartonowe pudełko. Położył je na łóżku i usiadł obok. Otworzył wieko i przymknął oczy. Odkąd po śmierci siostry spakował te przedmioty już ich nie widział. Należały do niej. To były jej osobiste rzeczy. Rzeczy które przypominały Luce o jego wielkiej stracie. Przez dwa lata nie miał siły i odwagi by je dotknąć. Przysparzały mu tylko cierpienia. Nie wiedział dlaczego akurat teraz zdobył się na to żeby wyjąć to pudło. Może dlatego że tak bardzo mu jej brakowało. Znała go przecież jak nikt. Lepiej od niego samego. A teraz jej nie było. Wyjął okulary przeciwsłoneczne i patrzył na nie tępo. Pamiętał jak dostała je od niego podczas ich wakacji na Majorce. Uwielbiała je i od tamtych wakacji nigdy się z nimi nie rozstawała. Odłożył okulary i sięgnął po zdjęcia wrzucone luzem do pudła. Była na nich Adriana i on podczas urodzin, ślubu Marca i Eleny, podczas świąt czy otwarcia restauracji. Luka uśmiechnął się do siebie smutno. Zerknął do wnętrza pudełka i jego wzrok padł na gruby notatnik zawiązywany na sznurek. Odłożył zdjęcia i sięgnął po niego. To był dziennik Adriany. Jej wspomnienia, marzenia, pomysły. Drżącą ręką otworzył go i przeglądał kolejno strony. Czytelne i lekko pochyłe pismo, niewielkie rysunku naszkicowane ołówkiem, między stronami znalazł również stare zdjęcia jeszcze z dzieciństwa ich wszystkich. Pożółkle ze starości. Była na niej czwórka radosnych dzieciaków. Jednak ciemnowłosa dziewczynka i trzech chłopców. Wszyscy uśmiechnięci i beztroscy. Nikt wtedy nie myślał o tym czym będą się zajmować w przyszłości. Nikt nie sądził że Adriany z nimi nie będzie. Luka przymknął oczy bo łzy zaczęły piec go pod powiekami. Przerzucił kolejne strony aż natknął się na znajome imię. Zaczęło się pojawiać coraz częściej a Luka zmarszczył brwi i zaczął czytać. Z każdym kolejnym zdaniem coraz bardziej nie dowierzał w to co widział. Nerwowo przekartkował dziennik a imię pojawiało się coraz częściej. Wtedy z dziennika wypadła biała koperta z jego imieniem. Odłożył dziennik na łóżko i otworzył kopertę. To był list do niego. Zaadresowany dwa lata temu. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:35:55 02-02-11 Temat postu: |
|
|
No proszę, proszę - kto by pomyślał, że Mari i Mike nie dość, że znajdą wspólny język, to jeszcze staną się przyjaciółmi. Luka się wkurza, ale to z zazdrości. Zamiast się wkurzać, powinien schować swoją zranioną dumę w kieszeń i zająć się Mari, być z nią i z ich dzieckiem.
I znów kończysz w takim momencie, w jakim nie powinno się kończyć No ale, trudno, jakoś przeboleję, chociaż zżera mnie ciekawość co Luka wyczytał w tym pamiętniku i czego dowie się z listu. Już nie mogę się doczekać kolejnego odcinka ^^
Pozdrawiam:* |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:30:35 02-02-11 Temat postu: |
|
|
A tak, postanowiłam, że Mike nie może być taki zły a i ktoś powinien wylać Luce zimny kubeł wody na łeb Więc idealnie się do tego nadawał Mike. Poza tym odegra dość istotną rolę jeszcze w opowiadaniu
Kończę w takim momencie właśnie dla tej ciekawości
Ale zaspokoję Twoją kolejnym odcinkiem
ODCINEK 35
Kochany Braciszku,
Na początek wiedz, że gdziekolwiek jestem bardzo Cię kocham. Zawsze tak było i nic tego nie zmieni. Byłeś mi zawsze najbliższy. Może dlatego, że tak byliśmy do siebie podobni. Pisze ten list i właściwie pierwszy raz w życiu nie wiem co mam powiedzieć. Jeżeli to czytasz to zapewne nie ma mnie już wśród Was. Nie ma mnie wśród żywych i to po części moja wina. Stało się to co nigdy nie powinno mieć miejsca, ale nic już na to nie poradzimy. Domyślam się, że jeżeli trzymasz w ręce ten list, to wiesz już co się stało i kto zdradził naszą rodzinę. Ogromnie żałuję, że nie dowiedziałeś się o tym wcześniej, ale tak było najlepiej dla wszystkich. Przynajmniej tak wtedy uważałam. Nie chciałam niszczyć naszej rodziny a tak by się stało jeśli to co odkryłam wyszło by na jaw. Przepraszam. Za wszystko co powinnam zrobić, a czego nie zdążyłam. Wybacz jeśli się na mnie zawiodłeś ale nie zrobiłam tego umyślnie. Wiem, że szukałeś człowieka który mnie zabił i dlatego zapewne powiedziałam Ci żebyś tego nie robił. Nie chciałam Wam przysparzać kolejnych zmartwień. Chciałam Was chronić. Jesteście moim skarbem. Czymś najpiękniejszym co trafiło mi się w życiu. Tata też wiele przeszedł. Pragnął wieść spokojne życie bez mafii i nielegalnych interesów. Więc to co odkryłam nie powinno mieć już znaczenia. Po co miałam burzyć harmonię jaką ojciec próbował z takim wysiłkiem stworzyć. Mam nadzieję że mu się to udało. Podejrzewam jednak że moja decyzja miała swoje konsekwencje. Dlatego miedzy innymi czytasz ten list Luka. Szukasz odpowiedzi na nurtujące Cię pytania. Stało się coś bardzo istotnego. Nie tylko dla naszej rodziny, ale dla kogoś jeszcze. Znam Cię Luka, wiem jak bardzo brakuje Ci naszych rozmów. Wiem też że jeżeli masz ten list w dłoni to już nigdy nie porozmawiamy i za to bardzo Cię przepraszam. Być może jeżeli powiedziałabym o swoich podejrzeniach dziś bym żyła. Nie ma sensu już tego ukrywać, bo czytając mój dziennik wiesz już wszystko. To jedyne co mogłam zrobić. Pozostawić to co wiedziałam na kartach tego notesu i mieć nadzieję, że kiedyś się o tym dowiesz. Przykro mi, że tak późno. Powinnam była być wobec Ciebie lojalna. Lojalna wobec naszej rodziny, ale nie starczyło mi odwagi by spojrzeć Wam w oczy, by spojrzeć w oczy ojcu i powiedzieć mu, że osoba mu najbliższa zdradziła go najpodlej jak to możliwe.
Teraz już wiesz o wszystkim. Nie ma sensu żebym w tym liście cokolwiek Ci opowiadała. To co zrobisz z tą wiedzą zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. Wiem że podejmiesz słuszną decyzję. Zawsze to potrafiłeś i w odróżnieniu ode mnie będziesz miał odwagę by to zrobić. Przeproś ode mnie ojca. Powiedz mu że go kocham. Tak samo jak Mike, Marco, Elenę i mamę. Kocham Ciebie. Dziękuję Ci za to że zawsze byłeś obok mnie. Za to że mogłam znaleźć w Tobie oparcie. Wybacz mi że nie odwdzięczyłam się tym samym. Mam nadzieję, że zrozumiesz moje postępowanie. Nie obwiniaj się za nic. To nie jest Twoja wina. Nic nie mogłeś zrobić, Luka. Pamiętaj o tym.
Twoja na zawsze siostra
Adriana
Luka spojrzał w okno tępym wzrokiem. Z całych sił trzymał w dłoni list, który napisała do niego Adriana. Łzy rozpaczy i gniewu popłynęły mu po policzku. Ona wiedziała że zginie. Wiedziała kto to zrobi i mu o tym nie powiedziała. Jak to możliwe, że on niczego nie zauważył. Przecież tak dobrze ją znał. Nie mogła go okłamać. Nigdy jej się to nie udawało. A jednak przeoczył tak istotną sprawę. Gdyby zorientował się wcześniej że coś jest nie tak może teraz siedziałaby obok niego. Ale jej nie było. Stracił ja. Mike miał rację mówiąc, że zawiódł siostrę. miał rację mówiąc że jej nie uratował. Nie zrobił tego bo niczego nie zauważył.
Wstał i przeczesał włosy palcami. Czuł niewyobrażalny ból w piersi. Tak jakby ktoś na żywo próbował rozerwać mu serce. Nie mógł złapać oddechu. Nie mógł zebrać myśli. Widział przed oczami obraz z tego feralnego dnia. Słyszał jej jęki. Słyszał jej słowa. Słyszał w głowie zdania które napisała w tym liście. Coś rozrywało go od środka. Coś nieodwołalnie umierało i nie umiał sobie z tym poradzić. Czuł jak wzbiera w nim gniew. Jak ręce świerzbią go żeby gołymi rękami zabić tego który zdradził ich rodzinę. Tego który zabrał mu siostrę i który zniszczył jego szczęście z Marianą. Z informacji jakie Luka wyczytał z dziennika wyraźnie wynikało kto stał za wszystkimi przekrętami. Za wszystkimi planami które po jej śmierci doszły do skutku. Policja próbowała znaleźć winnego. Szukali wszędzie. Ale nie znaleźli. Adriana wiedziała i dlatego zginęła. W głowie Luki przez cały czas odbijały się echem zdania, które napisała. Wszystko układało mu się w jedną cholerną całość. Śmierć Adriany, przekręty jakie miały miejsce po tym jak ojciec zrezygnował z interesów i masakra w domu Mariany. Jak mógł być taki ślepy. Jak mógł okazać się tak głupi. Te wszystkie wyjazdy, częste wizyty w domu. Pytania jakie zadawał. Kłótnie z ojcem o interesy. Wszystko stawało się tak jasne i klarowne. Wściekłość wzbierała w Luce z każda minuta coraz bardziej. Chodził po pokoju nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Oparł się o parapet i zacisnął powieki. Zwinął palce w pięść a później otworzył i tak parę razy jakby chciał rozruszać zastałe kości. Czuł jak zalewa go fala gniewu. Niepohamowanej chęci żeby udusić tego bydlaka gołymi rękami. Uderzył pięścią w parapet i odepchnął się od niego. Przeszedł przez pokój i przeczesał włosy palcami. Łzy gniewu znów popłynęły mu po policzku. Roznosiło go. Odwrócił się i nie mogąc już wytrzymać kopnął w stolik stojący przy kanapie. Lampka spadła na podłogę i zgasła. Chwycił wazon i rzucił go o przeciwległą ścianę roztrzaskując go na drobne. Zaczął chodzić niespokojnie po pokoju. Podszedł do ściany i kopnął w nią parę razy a później uderzył pięścią. Otarł kostki a krew zaczęła sączyć się mu po palcach. W tym samym momencie do pokoju wpadła Mariana.
- Luka co się dzieje? – zapytała zaniepokojona, ale nie odpowiedział tylko dalej wściekły demolował pokój. Chwycił leżącą na podłodze lampkę i uderzył w nią w ogromne lustro jakie wisiało na ścianie. Mariana podeszła do niego i chwyciła za dłoń. Chciała go powstrzymać, ale kiedy spojrzał jej w oczy z furią wypisaną na twarzy i wyrwał szarpnięciem swoją dłoń, zrobiła instynktownie krok do tyłu. Patrzyła na niego czekając na jego reakcję. Do Luki jakby zaczęło dochodzić, że omal nie wyładował się na Marianie. Że to ona stoi naprzeciw niego. Że to ona do niego przyszła. Nie brat, ojciec, ale ona jako pierwsza. Potrzebował jej. Tak bardzo w tej chwili pragnął mieć ją przy sobie ale nie miał prawa tego oczekiwać po tym jak ją potraktował. Osunął się po ścianie na podłogę. Oparł łokcie o kolana i jak dziecko zaczął łkać.
- Luka…. – wyszeptała i uklękła przed nim. Uniósł swoje zamglone oczy i spojrzał na nią – co się stało? – zapytała. Luka milczał i wciąż patrzył jej w oczy. Po chwili otworzył zaciśniętą pięść i podał jej zmięty list. Mariana spojrzała na niego niepewnie po czym wzięła papier i rozwinęła go. Zaczęła czytać i z każdym kolejny zdaniem czuła jak krew odpływa jej z twarzy. Spojrzała wystraszona na Lukę.
- Wiesz kto to prawda? – Luka milczał nie spuszczając z niej wzroku. W tym samym momencie do pokoju wpadł Marco razem z Vito, Barbarą i Mikem.
- Co się tu stało? – zapytał Vito i rozejrzał się po pokoju zatrzymując wzrok na Luce i Marianie.
- Nic ci nie jest? – Mike podszedł do dziewczyny i spojrzał na nią z troską. Kiedy przeniósł zaniepokojony wzrok na brata szybko pożałował swoich słów. Luka posłał mu gniewne spojrzenie.
- Ona jest matką mojego dziecka – wysyczał przez zęby – nigdy bym jej nie skrzywdził – mierzył się z Luką na spojrzenia dłuższą chwilę. Mariana położyła Mikemu dłoń na ramieniu i spojrzała błagalnie w oczy. Nie musiała nic mówić. Zrozumiał. Pocałował ją w czoło i wstał.
- Zostawmy ich tato – powiedział. Vito zerknął zdezorientowany na Lukę a później na Mike.
- O czym ty mówisz? Ale….. – Mike tylko pokręcił głową i położył ojcu dłoń na plecach
- To nie jest odpowiedni moment. chodźmy – poprosił. Vito niepewnie spojrzał na syna po czym wyszedł z pokoju zabierając ze sobą żonę. Marco zamknął drzwi od pokoju zostawiając Lukę i Marianę samych. Dziewczyna przeniosła swój wzrok na Lukę. On jednak przez cały czas wpatrywał się w nią jakby miał znaleźć w jej oczach odpowiedź na dręczące go pytania. Mariana spuściła głowę i założyła włosy za ucho. Jej policzki lekko się zarumieniły od intensywnego spojrzenia jakim obdarzał ją Luka. Wstała i wskazała łazienkę.
- Chodź. Opatrzę twoją dłoń – zaproponowała i weszła do łazienki szukając opatrunków i środka dezynfekującego. Luka bez słowa wszedł za nią do łazienki i usiadł na brzegu wanny. Mariana nalała środa dezynfekującego na wacik i zaczęła Luce czyścić otarte kostki u dłoni. Chłopak przez cały czas jej się przyglądał.
- Zastanawiam się co zrobiłaś, że Mike się tak zmienił – powiedział Luka. Mariana uśmiechnęła się pod nosem ale nawet na niego nie spojrzała. Nie przestawała zajmować się jego raną. Dotyk jej delikatnych dłoni budzi w Luce tęsknotę którą od kilku tygodni nieustannie próbuje zdusić. Teraz w ogóle mu się to nie udało. Jego serce zareagowało natychmiast na jej dotyk – rozumiecie się bez słów – zauważył i posmutniał. Mariana wyczuła w jego głosie nutę cierpienia i spojrzała na niego. Mierzył ją łagodnym spojrzeniem.
- Nic nie zrobiłam – przyznała – już mówiłam że twój brat to dobry człowiek. Pogubił się jak każdy.
- A ty mu przebaczyłaś – zauważył. Mariana pokręciła głową i znów zajęła się opatrywaniem rany. Posmarowała otarcia maścią i przyłożyła do nich gazę.
- Nie tylko ja. Twoja rodzina również – powiedziała i zaczęła zawijać jego dłoń bandażem.
- Szlag mnie trafia kiedy widzę was razem – powiedział i patrzył na nią z zaborczością. Mariana zawahała się na moment po czym zabandażowała jego dłoń i zawiązała na końcu. Schowała wszystko do szafki i umyła ręce.
- Przecież między nami nic już nie ma – zauważyła i wytarła dłonie w ręcznik po czym ruszyła do wyjścia. Luka jednak ją uprzedził kładąc dłoń na framudze i uniemożliwiając jej jakikolwiek ruch. Uniosła wzrok i spojrzała mu w oczy.
- Mylisz się – powiedział cicho.
- Zapomniałam że jestem matką twojego dziecka. Tyle nas łączy – odparła z bólem w głosie. A jej oczy zaszkliły się od łez.
- Nie mów tak – pokręcił bezradnie głową – zawsze byłaś dla mnie ważna…. Jedyna – wyszeptał patrząc jej w oczy. Mariana odwróciła wzrok a łza spłynęła jej po policzku.
- Dlaczego mi to robisz? – zapytała cicho i przymknęła powieki. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:57:23 04-02-11 Temat postu: |
|
|
Co do mojej ciekawości, to wcale nie czuję, żeby została zaspokojona a wręcz przeciwnie
Wiemy już na pewno, że Adriana znała człowieka, który ją zabił (ale tego można było się domyślać już po tym, jak powiedziała Luce, żeby nie szukał zemsty), najgorsze jest to, że dziewczyna wiedziała, że prawdopodobnie spotka ją taki właśnie los. Na dodatek Luka i Mariana ciągle nie potrafią się porozumieć, choć widać wyraźnie, że obojgu zależy im na sobie...
Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój wypadków;D
Pozdrawiam :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:09:53 05-02-11 Temat postu: |
|
|
Spokojnie Aguś - Twoja ciekawość zostanie zaspokojona, bo jak się można domyśleć zbliżamy sie już do końca opowiadania
pozostało niewiele odcinków. Można powiedzieć, że nie więcej niż palców u jednej ręki.
W następnym odcinku wyjaśni się kto zdradził Giancarlo a później to już tylko zakończenie
Cóż na wszystko przychodzi pora. Mam nadzieję, że uda mi się zaskoczyć
Pozdrawiam :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:06:06 05-02-11 Temat postu: |
|
|
Wcale mnie nie cieszy fakt, że zbliżamy się do końca, ale cóż... wszystko kiedyś musi się skończyć.
Zaskoczyć, to na pewno zaskoczysz, ale aż się boję myśleć co to może być Co by to nie było, to pamiętaj, że ja ciągle liczę na szczęśliwe zakończenie - po tym wszystkim zwyczajnie im się to należy |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:53:48 05-02-11 Temat postu: |
|
|
Może i się należy, ale zakończenie będzie szczęśliwe? Hmmm.......
Racja wszystko kiedyś musi się skończyć - mówiąc szczerze to szkoda mi kończyć to opowiadanie. Mimo wszystko jednak wole to zrobić teraz niż za jakiś czas kiedy nie będę miała już chęci jej pisać. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:56:56 05-02-11 Temat postu: |
|
|
Nie strasz, proszę... Mari i Luka muszą żyć długo i szczęśliwie - ja tu innej opcji nie widzę
A co do ilości odcinków - nie obrażę się wcale, jeśli dodasz ich o kilka więcej |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:09:18 06-02-11 Temat postu: |
|
|
Nie straszę wcale - mogę się przyszykować na kopniaka za zakończenie
W sumie nie wiem ile jeszcze odcinków, ale juz chyba nie dużo mam pewną koncepcję i teraz już tylko wszystko się wyjaśni |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:20:03 06-02-11 Temat postu: |
|
|
Eeee... nie no, chyba nie chcesz mi powiedzieć, że oni nie będą razem, albo że z którymś z nich stanie się coś złego? Bo chyba tylko za to mogłabym posłać Ci kopniaka;) |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:25:53 06-02-11 Temat postu: |
|
|
No to mi się zbierze, oj zbierze Lanie będę miała jak nie wiem |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:30:41 06-02-11 Temat postu: |
|
|
Jeszcze masz czas, żeby to wszystko odkręcić ;P |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:33:48 06-02-11 Temat postu: |
|
|
No nie wiem czy mam czas bo mam koncepcję na zakończenie i już go raczej nie zmienię Ale może nie będziesz mnie biła ale kopniaka zarobię jak nic |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:38:32 06-02-11 Temat postu: |
|
|
Biła? Ja? Ależ skąd
A tak całkiem poważnie - wiem, że nie wszystkie historie mogą kończyć się happy endem, ale niektóre (np. takie jak ta) naprawdę powinny |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|