|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Any$ka como Mia Idol
Dołączył: 09 Paź 2008 Posty: 1084 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/3 Skąd: z forum Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:17:17 25-10-08 Temat postu: |
|
|
ło jaaaa xD
kolejne 3 cudne odcineczki xD
bardzo fajnie xD
niewiem do czego mam się odnieść
zakończenie takie, takie bardzo smutaśkowate... jestem ciekawa ile Libby wytrzyma xD?xD
i jak zareaguje rodzina Alana kiedy on pojawi się na ślubie, cz w ogóle się tam pojawi ??
czekam na newsa ;* |
|
Powrót do góry |
|
|
malutka King kong
Dołączył: 10 Paź 2008 Posty: 2746 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Polski :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:21:47 25-10-08 Temat postu: |
|
|
Wszytstkie odc piękne..... nie wiem ile już nie komentowałam.........
Ah... Libby i Alan pięknie. Ale czemu ona musiała się już dowiedzieć o rozwodzie;(
Pozdrawiam :*:*:* |
|
Powrót do góry |
|
|
Maite Peroni Idol
Dołączył: 03 Kwi 2008 Posty: 1320 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 11:51:40 26-10-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuję wszystkim czytelnikom, tym którzy komentowali i tym którzy komentarzy wogle nie wstawiali. Wszystkich zapraszam do czytania moich pozostałych produkcji.
Odcinek 37
- Nie pójdziesz tak ubrana!
Zupełnie jakby Alan nic nie powiedział, Elizabeth położyła na rzęsach jeszcze jedną warstwę tuszu. To, co nosi, nie jest już jego sprawą. A ubranie miała rzeczywiście diametralnie różne od tego, do czego przyzwyczaiła swoje otoczenie. Były z Serafiną na zakupach i ta namówiła ją na króciutką spódniczkę z kremowej skórki, obcisły, jasnozielony topi zamszowe botki do kolan.
- To bardzo seksowne szmatki - przyznał Alan, usiłując się opanować, co było raczej trudne, gdy widział zgrabne ciało Elizabeth w opiętym stroju, i te jej długie nogi. - Ubieraj się tak dla mnie, ale przecież nie możesz w tym wyjść! To nie wypada.
- Myślisz, że jestem za stara na spódniczkę przed kolana?
- Nie, ale będziesz przyciągać spojrzenia, a tego nie lubisz. Obcy mężczyźni będą się wokół ciebie tłoczyć - wyjaśnił Alan, zastanawiając się chyba po raz setny, co w nią wstąpiło.
I właśnie w tej chwili zauważył obrączkę leżącą na komódce. Przez sekundę miał wrażenie, że dostał cios prosto w splot słoneczny.
- Zdjęłaś obrączkę - stwierdził płaskim tonem.
- Uważam, że teraz, gdy jesteśmy po rozwodzie, nie powinnam jej nosić.
- Żałuję, że ją zdjęłaś- wyznał Alan szczerze, usiłując nie zareagować w żaden sposób na to, że wreszcie dowiedziała się o uprawomocnieniu rozwodu. Koncentrował uwagę na obrączce i nagle uświadomił sobie, że ta obrączka ma dla niego niespodziewanie wielkie znaczenie. - Myślę, że jednak powinnaś ją nosić.
- Nie. Nasze małżeństwo należy już do przeszłości i nie czułabym się z nią dobrze.
Zapadło pełne napięcia milczenie. Elizabeth skończyła malować rzęsy i zajęła się ustami.
- Kiedy się dowiedziałaś, że sprawa rozwodowa jest zakończona? - spytał nagle Alan.
Powiedziała mu, a potem dodała:
- Chyba się domyślałeś, że do tej pory nie wiedziałam. Szkoda, że sam mnie nie poinformowałeś.
Alan zastanowił się, jak wytłumaczyć coś, czego wytłumaczyć właściwie się nie da.
- Nie wydawało mi się to takie ważne. Niemal zazgrzytała zębami ze złości i żalu. Dla niej ich małżeństwo było bardzo ważne. Uzmysławiając sobie, jakie wrażenie wywarły jego słowa, szybko postarał się je naprawić.
- Chodzi mi o to, że ważne jest, żebyśmy byli razem. A teraz jesteśmy razem...
- I jesteśmy rozwiedzeni!- wybuchnęła Elizabeth.
- Jesteśmy o wiele szczęśliwsi niż w czasach małżeństwa. Teraz wiemy, co poszło źle, a nie potrzebujemy świadectwa ślubu, by rozumieć, że to, co właśnie mamy, warto zachować.
Wbrew sobie Elizabeth była pod wrażeniem. Jego słowa przynajmniej świadczyły o tym, że ceni ich
związek i widzi przed nim przyszłość. Ale jednocześnie była zrozpaczona, że nie są już małżeństwem.
Alan podał jej obrączkę.
- Proszę, włóż ją z powrotem.
- Już ci mówiłam, dlaczego nie mogę jej nosić. -Z trudem opanowała chęć, by mu powiedzieć, że jeżeli chce, by nosiła obrączkę, nie powinien był się z nią rozwodzić.
Spochmurniał.
- Ludzie pomyślą, że jesteś wolna.
- Bo jestem.
- Co to, do diabła, ma znaczyć? - warknął. –I po co się tak malujesz? - Opanowanie Alana topniało w oczach. - Rzadko używasz chociażby pomadki do ust, a dziś wymalowałaś się od stóp do głów! Można by pomyśleć, że idziesz się łajdaczyć!
- W towarzystwie twojej siostry to chyba niemożliwe. - Elizabeth wstała od toaletki i ukryła uśmiech. Może spodziewał się, że dowiedziawszy się o uprawomocnieniu rozwodu przywdzieje żałobę i będzie szlochała gdzieś w kąciku? No więc z radością go rozczarowała, a jeżeli jemu się wydaje, że ona ma nastrój na zabawę, to tym lepiej. Usadowiona w ciemnym kącie sali Elizabeth zauważyła Alana w momencie, gdy wszedł do klubu.
Był w towarzystwie, ale widziała tylko jego.
Światła lamp rozświetlały jego ciemną głowę i pozłacały wysokie kości policzkowe. Serce jej załomotało,
w piersiach zabrakło tchu. Po przemyśleniu tego, co Alan jej powiedział, poczuła się spokojniejsza i o wiele mniej zraniona. Nie było powodu, by się czuć odrzuconą. Zdała sobie sprawę, że było już za późno na przerwanie procedury rozwodowej. Miał rację także w tym, że rozumieją się o wiele lepiej niż dawniej. A przynajmniej ona rozumiała go lepiej i o wiele bardziej kochała. Po tym, jak go straciła, bardzo cierpiała, ale jednocześnie stała się silniejsza i bardziej samodzielna. Czym więc właściwie jest obrączka? W każdym razie nie daje w magiczny sposób gwarancji szczęścia. Alan usiadł obok i przyciągnął ją do siebie. Jego palące, ciemnozłociste oczy przykuły jej spojrzenie. Wsunął ręce w jej włosy i namiętnie wpił się w jej wargi.
- Alan - szepnęła bez tchu, przywierając do niego.
Uśmiech zadowolenia przegonił napięcie z jego szerokich, zmysłowych ust.
- Pobierzemy się tak szybko, jak tylko uda się to załatwić.
Spojrzała na niego oszołomiona.
- Dlaczego?
- Bo jesteś o wiele szczęśliwsza jako mężatka. A ja chcę, żebyś była szczęśliwa.
Poczuła się tak, jakby ją spoliczkował. Odsunęła się od niego. Ogarnęła ją straszliwa pokusa, by go
uderzyć w twarz, ale bała się, że na jednym uderzeniu nie poprzestanie. Jak on śmiał! Straszliwie ją
upokorzył tymi protekcjonalnymi oświadczynami.
- Oczywiście ja też będę szczęśliwy- dodał, ale było już za późno.
-No to masz kłopot, bo ja nie chcę wychodzić za ciebie po raz drugi. Raz całkowicie mi wystarczyło.
- Chcesz, żebym tu padł przed tobą na kolana? - warknął.
Niemal powiedziała, że tak, żeby zobaczyć, jak wybucha. Była na niego wściekła.
- Posłuchaj. Jestem całkowicie szczęśliwa jako osoba samotna...
- Nie byłaś szczęśliwa dziś po południu – przerwał jej sucho. –Więc co się stało? Czy któryś z tych
mężczyzn przyciągnął twoją uwagę?
-To by ci dobrze zrobiło! –W jej oczach koloru morskiej zieleni zabłysła furia.
- Zabiję go... Jeżeli jakiś inny mężczyzna cię dotknie, gołymi rękami rozerwę go na strzępy! - wysyczał. - Przestań pogrywać ze mną w takie gierki. Dlaczego nie chcesz za mnie wyjść?
- Bo wyjdę za mąż jedynie z miłości. A ty mnie nie kochasz.
W jego lśniących oczach zobaczyła prawdziwą frustrację. Czekała. Zacisnął usta. Odepchnęła go.
- Zostaw mnie!
W to pełne napięcia milczenie wdarł się czyjś głos:
- Postawić ci drinka?
Alan obrzucił złym spojrzeniem mężczyznę, który podszedł do ich stolika.
- Ona jest ze mną - powiadomił go.
- Widziałem, jak cię odpycha. Czy on ci się narzuca? - zwrócił się mężczyzna do Elizabeth.
- Nie wtrącaj się - ostrzegł go Alan ze śmiertelnym spokojem. Elizabeth przebiegł zimny dreszcz.
Zanim zdążyła coś powiedzieć, Alan zerwał się na nogi i wymierzył tamtemu cios pięścią. Rozpętała
się gwałtowna bójka.
Było wprost zdumiewające, ilu mężczyzn z entuzjazmem włączyło się w tę wolną amerykankę.
Elizabeth i Serafina, stojąc w bezpiecznej odległości, nie mogły uwierzyć w to, co widzą. Jednak awantura
nie trwała długo. Wkrótce przyjechała policja i aresztowała Alana i wielu innych.
Odcinek 38
Wyszedł z aresztu dopiero rano. Nie wniesiono przeciw nie mu żadnego oskarżenia. Paparazzi mieli
swoją chwilę, gdy policjanci wyprowadzali go z nocnego klubu. Rano nagłówki gazet krzyczały: ,,Lozano
walczy o swoją byłą żonę’’.
Drzwi sypialni otworzyły się i Elizabeth, która spodziewała się Alana, ze zdumieniem zobaczyła
siostrę.
- Ciągle jeszcze się na mnie gniewasz? - spytała Bernice nerwowo. - Przyjechałam bez zapowiedzi,
bo bałam się, że nie będziesz chciała się ze mną widzieć.
Elizabeth wstała i powitała ją uśmiechem.
- Zawsze chętnie cię widzę. Przecież jesteś żoną mojego brata - przypomniała jej spokojnie. - Ale co cię
tu sprowadza?
Bernice spuściła oczy.
- Jest coś, o czym muszę ci powiedzieć. Pewnie powinnam była to zrobić już dawno temu, ale
nie chciałam cię ranić. Jednak teraz, gdy z powrotem zeszłaś się z Alanem, uważam to za
swój obowiązek.
- O co chodzi? - spytała Elizabeth, czując, jak ogarnia ją niepokój.
- Byłam naprawdę w szoku, kiedy dowiedziałam się, że aresztowano go za bójkę - powiedziała
Bernice, nie kryjąc satysfakcji. - Wszystkie gazety o tym piszą.
- To było zwykłe nieporozumienie... - Elizabeth przerwała, widząc w drzwiach Alana. Uśmiechnął się do niej tak, że serce jej pogalopowało i przyłożył palec do ust na znak, by nie mówiła Bernice o jego obecności.
- Nie byłabym taka pewna. Mógł potem pobić również ciebie - upierała się Bernice.
- Co ty opowiadasz! - wykrzyknęła Elizabeth, widząc, jak w oczach Alana rozpala się gniew.
- Nie mówmy o tym więcej.
- Słuchaj, Elizabeth. Czy nigdy nie zastanawiałaś się, dlaczego go nie lubię? - kontynuowała Bernice,
tak jakby Elizabeth w ogóle się nie odezwała. - No więc ci powiem. To całkiem proste. Kilka miesięcy
po waszym ślubie Alan mnie uderzył.
Elizabeth czuła, jak jej twarz zastyga. Nie mogła się zdobyć na to, by spojrzeć na Alana.
- Dlaczego tak długo czekałaś z wyjawieniem mi tego?
- Nie widziałam potrzeby, skoro i tak się rozwodziłaś. Ale teraz, gdy do niego wróciłaś, musisz o tym wiedzieć.
- Bernice, na ile chcesz mnie tym razem naciągnąć? - odezwał się od progu Alan głosem
zimnym jak lód.
Zaskoczona Bernice zaczerwieniła się po nasadę włosów.
- Nie rozumiem, o co ci chodzi! - zawołała piskliwie.
- Nie udawaj. Wymyśliłaś sobie tę dramatyczną historię, bo chcesz na niej coś zarobić - wyjaśnił
Alan spokojnie. - Ale tym razem tego tak nie zostawię. Zamierzam opowiedzieć Elizabeth o pewnych
rzeczach, które robiłaś...
- Nie waż się opowiadać jej kłamstw o mnie! - syknęła Bernice.
Alan uśmiechnął się sardonicznie.
- Mogę udowodnić wszystko, o czym będę mówił. Do tej pory milczałem, by chronić Elizabeth. Ale
skoro nam grozisz, muszę cię powstrzymać. - Popatrzył ze smutkiem na Elizabeth. - Bernice odebrała
Gio wszystko, co miał. Wiele razy spłacał jej długi. A gdy tylko zginął, zaraz zaczęła żądać pieniędzy ode mnie.
- To nieprawda! - wrzasnęła Bernice.
- Popadła kolejny raz w kłopoty ze swoim butikiem i potrzebowała pożyczki - kontynuował
Alan. - Wiedziałem, że najprawdopodobniej więcej tych pieniędzy nie zobaczę, ale to była żona Gio i traktowałaś ją jak siostrę, kochałaś ją. Udzieliłem jej pożyczki. I tak, jak się spodziewałem, nigdy nie zwróciła mi długu.
- On kłamie - przerwała mu Bernice, patrząc błagalnie na siostrę. - Przecież chyba wiesz, że
jemu nie można wierzyć.
- Teraz rozumiem, czemu go szkalowałaś. Nie chciałaś, żebyśmy się pogodzili i znów byli razem.
- Elizabeth ciężko westchnęła. Bardzo ją zraniła świadomość, że Bernice przez czystą chciwość spiskowała przeciwko niej i kłamała. - Bo jeżeli Alan dowiedziałby się, że żądasz ode mnie pożyczki,
powiedziałby mi o wszystkim. A wtedy straciłabyś wszelką nadzieję na uzyskanie pieniędzy ode mnie
czy od niego.
- Dlaczego nie posłuchasz, co ja mam do powiedzenia na ten temat?! - krzyknęła Bernice. - Dlaczego
wierzysz jemu, a nie mnie?
- Bo zawsze kłamałaś - odparła Elizabeth niechętnie. - Natomiast Alan zawsze mówi prawdę, nawet najbardziej nieprzyjemną.
- Noto sobie z nim zostań! Zobaczysz, jak to się skończy! - prychnęła Bernice w furii i wybiegła z pokoju.
Dopiero teraz Elizabeth pozwoliła sobie spojrzeć na Alana. Wyglądał, jakby był w niezwykłym jak na
niego stanie szoku.
- Daj mi pięć minut - mruknęła i pobiegła za Bernice.
Zastała ją w holu całą we łzach.
- Zostań na noc - zaproponowała uprzejmie. - Jesteś za bardzo zdenerwowana, by wybierać się w podróż.
- Nie mogę znieść, że jesteś dla mnie taka miła po tym, co właśnie próbowałam zrobić! - załkała
Bernice. - Powinnaś mnie nienawidzić!
- Jesteś moją siostrą i widzę, jak bardzo jesteś nieszczęśliwa. Tylko to się naprawdę liczy.
Ale Bernice nie potrafiłaby się zdobyć na stanięcie twarzą w twarz z Alanem. Elizabeth osiągnęła
tylko tyle, że Bernice obiecała pozostać z nią w kontakcie.
Odcinek 39
Gdy wróciła do pokoju, Alan odetchnął z ulgą.
- Jesteś niezwykła. Tak się bałem, że jej uwierzysz.
- W chwili gdy tu weszła, od razu wiedziałam, że coś knuje.- Elizabeth skrzywiła się. - Powinieneś
był mi powiedzieć o tej pożyczce. Było by dla niej lepiej, gdyby musiała ponieść konsekwencje za to,
że nie oddała ci pieniędzy. A tak, tylko popadła w jeszcze większe długi.
- Ona już nałogowo wydaje pieniądze, których nie ma. Chyba potrzebuje profesjonalnej pomocy.
Ale o jej kłopotach możemy porozmawiać później. Teraz chciałbym cię o coś zapytać. - Zawahał się,
zająknął. - Elizabeth, potrafisz mi przebaczyć wczorajszy wieczór? - spytał w końcu niepewnie.
- Chyba tak, chociaż mimo garnituru od Armaniego zachowałeś się jak jaskiniowiec - powiedziała
z lekkim rozbawieniem.
Na policzkach Alana wykwitły rumieńce.
- Myślałem, że pójdziesz z tamtym facetem. Dlatego go uderzyłem.
- Przecież nie poszłabym z nim!
- Przedtem powiedziałaś, że nie chcesz za mnie wyjść. To było tak, jakby dach zawalił mi się na
głowę. A byłem już po kilku kieliszkach. Poczułem zazdrość...
Elizabeth przyglądała mu się z fascynacją.
- Dlaczego mi to mówisz?
- Bo nie chcę cię znowu stracić - przyznał Alan szorstko.
- Naprawdę tak ci na mnie zależy? - szepnęła.
Parsknął ponurym śmiechem.
- Jak możesz nawet pytać? W całym życiu zależało mi tylko na tobie. Może twoim zdaniem mam
dziwny sposób okazywania tego, ale to była samoobrona... Nie wiedziałem, jak wiele dla mnie znaczysz,
póki nie odeszłaś dwa lata temu. Elizabeth stała nieruchomo, niemal bała się poruszyć, by nie zniechęcić go do mówienia.
- I jak się wtedy czułeś? - szepnęła.
- Jakbym już˙ nie żył- wykrztusił
Alan drżącym głosem. Patrzył na nią ze smutkiem.
- Potrzebowałem roku, by zacząć spotykać się z innymi kobietami, a i tak musiałem sobie wyobrażać, że to ty...
Słysząc to żałosne, wypowiedziane ochrypłym głosem wyznanie, z trudem powstrzymała łzy.
- Więc dlaczego nie przyszedłeś do mnie?
- Przez dumę. Uważałem, że to ty powinnaś do mnie przyjść. A gdy się nie pojawiłaś, zrozumiałem,
że jesteś silna. Ale gdy to udowodniłaś, jak ja mógłbym się okazać na tyle słaby, żeby uganiać się
za tobą? Nawet przed sobą nie chciałem przyznać, że bez ciebie jestem nieszczęśliwy.
- Nie zniosłabym po raz drugi takiego bólu - wyznała Elizabeth przez łzy. - Ja tez˙ byłam nieszczęśliwa
bez ciebie.
- Gdy przyszłaś do mnie do biura, doznałem prawdziwego szoku. Chciałem cię mieć z powrotem
i jednocześnie bałem się. Bałem się, że znów mnie zranisz - wyznał z widocznym trudem. - Wierzyłem,
że chcę cię ukarać, a potem powoli zacząłem rozumieć, że w rzeczywistości nie to starałem się
zrobić...
- Nie to? - Elizabeth już gubiła się w jego wyjaśnieniach.
- Pozwoliłem, by formalności rozwodowe szły swoim trybem, bo musiałem się przekonać, czy
zostaniesz ze mną, nawet gdybyśmy nie byli małżeństwem. Sprawdzałem cię jak głupi dzieciak...
Chciałem, żebyś udowodniła, że mnie kochasz. Po jej policzkach łzy pociekły strumieniem. Juz˙
nie mogła ich powstrzymać.
- Ja też chciałam, żebyś mi to udowodnił... więc wszystko jest w porządku.
Wpatrzył się w nią z niepokojem.
- Nie wiem, jak mam ci to udowodnić, ale naprawdę cię kocham.
Pomyślała o bójce, w którą się wdał wczoraj.
Pomyślała o strachu, jaki przeżył przed chwilą, gdy była tu Bernice. Pomyślała o brawurze, za którą
ukrywał niepewność. I pomyślała tez˙ o sposobie, w jaki przezwyciężył swój chłodny sposób bycia
i zmusił się do mówienia, bo bał się ją stracić. Pofrunęła w jego ramiona i mocno go przytuliła.
- Po prostu mi powiedz, a ja ci uwierzę.
- Kocham cię.
Ogarnęła ją błogosławiona szczęśliwość.
- Ja tez˙ cię kocham. Ożenisz się ze mną?
Alan znieruchomiał.
- Myślałem, że to ja powinienem o to spytać.
- Ale nie byłeś wystarczająco szybki - odpowiedziała wesoło-więc ja się o to zatroszczyłam. No to
jak? Ożenisz się ze mną czy nie?
- Tak. Ożenię się z tobą.
- Okej... Ale mam kilka malutkich warunków.
- Mianowicie? - spytał z lekkim strachem.
- Och, nie bój się. Nie są specjalnie uciążliwe. Po prostu: krótsze godziny pracy, podróże służbowe
tylko przy wyjątkowych okazjach, jeszcze dwoje dzieci...
- I mnóstwo, ale to mnóstwo seksu.- Alana też ogarnął wesoły nastrój. –I jeszcze jeden warunek:
już nigdy nie zdejmiesz obrączki. Więc kiedy bierzemy ślub?
- Kiedy tylko będziesz chciał - odparła rozpromieniona.
Była pewna, że tym razem wszystko pójdzie dobrze.
Odcinek 40
Rok później urodziła im się córeczka. Dali jej na imię Pia.
Jedenaście miesięcy wcześniej wzięli cichy ślub. A potem ich życie wyglądało jak długi miesiąc miodowy. Zależnie od nastroju przenosili się to do Meksyku, to do Włoch, gdzie Alan otworzył biuro we Florencji. W Il Palazzetto wybudował dla Elizabeth eksperymentalną paprociarnię. Gdy była w ciąz˙y z Pią, napisała wspaniałą książkę o historii badań nad paprociami. Książka zdobyła wielkie uznanie wśród botaników.
Bernice tez˙ wkońcu wszystko ułoz˙yło się pomyślnie. Wyszła za bogatego bankiera, a z Elizabeth od
czasu do czasu spotykały się na lunchu. Jock stał się bardzo znanym psem po tym, gdy pewien magazyn opisał, jak to został uratowany od śmierci. Nie popadł w samouwielbienie tylko, dlatego, że na szczęście nie umiał czytać. Alan i on bardzo się polubili, chociaż żaden by się do tego nie przyznał. Jock każdego wieczoru czekał przy drzwiach na powrót Alana, a Alan przynosił mu pyszne, szpikowe kości i czekoladowe ciasteczka. Elizabeth z każdym dniem była coraz bardziej zakochana w swoim mężu.Trzy miesiące po narodzeniu Pii Alan wszedł do pokoju dziecinnego. Marco spał już po całym dniu szaleństw, a Elizabeth układała do snu córeczkę. Pia spojrzała na nich sennymi oczami i rozkosznie ziewnęła.
Alan cicho się roześmiał.
- O tej porze są wreszcie tacy spokojni.
- To magiczne miejsce - szepnęła Elizabeth, bo rozkoszowała się ciszą i spokojem, jakie znalazła
w Il Palazzetto. Alan przesunął ręką po jej włosach, a potem pogłaskał po policzku. Patrzył na nią z miłością i zachwytem.
- Jesteś jak złoty pył w naszym życiu.
Przytuliła się do niego i rozchyliła usta pod jego chciwymi, zmysłowymi wargami. Wiedziała, że jest kochana, i czuła się absolutnie szczęśliwa. W bezpiecznym kręgu jego ramion znalazła swój wymarzony dom.
FIN |
|
Powrót do góry |
|
|
Monita Mistrz
Dołączył: 20 Sie 2008 Posty: 15254 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:23:26 26-10-08 Temat postu: |
|
|
Jedynym minusem tych odcinków było to że były ostatnie.
Alan nareszcie zrozumiał, że to Libby jest kobietą jego życia, że to ją Kocha i tylko ona da mu szczęście. Zdobył się na to by powiedzieć jej prawdę, jak bardzo za nią tęsknił i jak jej potrzebuje. Tak bardzo sie cieszę że im się udało. Są szczęśliwą Kochającą się rodziną. Mają córeczkę. Alan sie nimi opiekuje. Elizabeth czuje sie przy nim bezpieczna.
Kochana dziękuję Ci za tak cudowną telcie. :* |
|
Powrót do góry |
|
|
DulceM Motywator
Dołączył: 26 Sie 2008 Posty: 276 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:23:27 26-10-08 Temat postu: |
|
|
Szkoda że już nie bedzie więcej odcinków(
Boże jakie piekne zakończenie:))))))))Alan i Libby wreście szczęśliwi.Wyznanie Alana zrobiło na mnie nie małe wrażenie,zrozumiał,że on do końca tez nie był w porządku a co najważniejsze zmienił się.Nają dwójke dzieci i są szczęśliwą rodzinką.Cudnie<333333
Na koniec chciałam ci podziękować za tą śliczną telke.Masz niezwykły talent do pisania:))
Besos:**** |
|
Powrót do góry |
|
|
julcia Mocno wstawiony
Dołączył: 10 Lip 2008 Posty: 7059 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:27:54 26-10-08 Temat postu: |
|
|
Uwielbiam tą telkę i szkoda ze to juz koniec.
Najwazniejsze ze są ze sobą szczęśliwi.
Kto by przypuszczal ze Alanowi az takk bardzo zalezy na Libby.
Dziekuje ci za tak piękna opowieść. |
|
Powrót do góry |
|
|
bara2412 Idol
Dołączył: 08 Lut 2008 Posty: 1457 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 12:30:38 26-10-08 Temat postu: |
|
|
szkoda, że to już. ale wiedziałam, że to nastąpi
a więc skończyło się tak jak sobie wymarzyłam;) a nawet lepiej;P |
|
Powrót do góry |
|
|
bara2412 Idol
Dołączył: 08 Lut 2008 Posty: 1457 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 12:32:04 26-10-08 Temat postu: |
|
|
szkoda, że to już. ale wiedziałam, że to nastąpi
a więc skończyło się tak jak sobie wymarzyłam;) a nawet lepiej;P
Alan Lozano walczący o Libby, Libby bez obrączki. Marko i nowa pociecha w domu;p
suuuuperrrrrrrrrrrrrrrrr;p;p
cudnie;* gratuluje pomysłu;*
to na prawdę świetna telenowela;)
zapewne będę tu często zagląc.
albo czy mogłabys mi ją wysłac na meila ?
[link widoczny dla zalogowanych]
byłabym Ci bardzo wdzięczna. |
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Pattinson Mocno wstawiony
Dołączył: 01 Sie 2007 Posty: 5200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:43:58 26-10-08 Temat postu: |
|
|
to było piękne, cudowne, wzruszające...
nie każ mi pisać więcej, bo wciąż jestem pod wrażeniem...
Alan i Libby nareszcie są razem! i to tacy szczęśliwi!
Maite dziękuje Ci za tą telenowele, jest przecudowna. ; * |
|
Powrót do góry |
|
|
Any$ka como Mia Idol
Dołączył: 09 Paź 2008 Posty: 1084 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/3 Skąd: z forum Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:59:42 26-10-08 Temat postu: |
|
|
odcinki piękne xD ale skończone (((
ale niestety wszystko ma swój koniec;/;/
a więc Alan Libby Marco i Pia xd na zawsze szczęśliwa rodzinka xDxD
Bernice też się ułożyło xDxD
wspaniał konic tej cudnej telki. dziekuje ci za nią ;*;* |
|
Powrót do góry |
|
|
FANKI Aktywista
Dołączył: 10 Lip 2008 Posty: 301 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:28:21 26-10-08 Temat postu: |
|
|
I koniec
Szkoda, ale wsyzstko ma swj koniec. Najwazniejsze ze sa szczesliwi.
Alan udowodnl swoja milosc do Elizabeth w barze, ale to bylo urocze.
Bernice tez jest szczesliwa.
Super bylo ale sie skonczlo. Oby wiecej takich telek |
|
Powrót do góry |
|
|
roszpunka92 Prokonsul
Dołączył: 24 Kwi 2008 Posty: 3724 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Szczecin Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:31:10 26-10-08 Temat postu: |
|
|
Boskie odcinki ;]]
Szkoda tylko,że ostatnie bo była to jedna
z moich ulubionych telenowel na forum ;]]
Alan i Elizabeth wzięli ponownie ślub ; )
Mają dwójkę dzieci i są szczęśliwi ;]
Czego chcieć więcej ?
Pozdrawiam ; *** |
|
Powrót do góry |
|
|
Goda Detonator
Dołączył: 15 Maj 2008 Posty: 486 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 17:51:27 26-10-08 Temat postu: |
|
|
Piekne, cudowne, wspaniałe
I po raz kolejny muszę żegnać się z twoją telką Dlaczego?!
Oczywiście wszystko bardzo pięknie, wreszcie rodzina Lozano jest szczęśliwa, ale znowu trwało to tak krótko...
może w przyszłości jednak przedłużysz trwanie telek, co? |
|
Powrót do góry |
|
|
Fuente Big Brat
Dołączył: 19 Lip 2008 Posty: 825 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:03:39 26-10-08 Temat postu: |
|
|
Przedostatni odcinek trochę zrehabilitował Alana, bo wreszcie okazał jakieś ludzkie uczucia. Przedtem przedstawiałaś go jako takiego nieludzkiego, nieustraszonego faceta idealnego opętanego pożądaniem. Te wyjaśnienia sprawiły, że stał się nieco bardziej realny i trochę bardziej go polubiłam (: Lepiej późno niż wcale.
Ach, wszystkie Twoje historie kończą się jak w bajce... Zaczynają się jak dramat, później komplikują na wszystkie możliwe sposoby, a na końcu sielanka (: Nie, żebyś popadała w schematyczność, czy coś. W końcu telenowele są od tego, żeby poprawiać ludziom humor i przywracać wiarę w prawdziwe uczucia.
Mogę być szczera? Nie spodobał mi się ten ostatni odcinek. Zabrzmiało to trochę tak zbyt narracyjnie, napisałaś, co się ze wszystkimi stało. Wiem, że pewnie chciałaś zaznaczyć, że to już definitywny koniec tej historii, ale mimo wszystko fajnie jest czasami dawać czytelnikom pole do popisu, pozostawiając im nutkę niepewności, aby sami sobie coś dopowiedzieli...
Ostatecznie telenowela była bardzo przyjemna, jak na mój gust trochę dużą część zajmował seks, no ale cóż Taka z nich parka, Libby i Alan. Chyba się przestawiłam z romansów na sensacje i kryminały xP Ale przy Twoich dziełach można się rozerwać (:
Poza tym tworzysz bardzo wyraziste postacie, nie są nieomylne, a więc też prawdziwe, wzbudzają emocje. Może czasami trafi się jakiś czarno-biały człek, ale to nieważne. Było cudnie i dziękuję, że mogłam już trzecią Twoją produkcję przeczytać. Bo warto. A moją ulubioną i tak pozostanie "Rosa", o
Pozdrawiam;* |
|
Powrót do góry |
|
|
malutka King kong
Dołączył: 10 Paź 2008 Posty: 2746 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Polski :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:18:20 26-10-08 Temat postu: |
|
|
Szkoda, że to już koniec ;(
Odc piękne ! Alan i Libby pokonali przeciwności losu
Nawet Bernice sie ułożyło
Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|