|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 10:18:38 03-08-07 Temat postu: |
|
|
odc. 44
- Nie wierzę ci! – Cielo nie chciała dopuścić do siebie takiej prawdy – Przecież widzisz!
- Przed rokiem poddałam się operacji.
- Napisałaś wiele książek. Jak to możliwe skoro twierdzisz, że byłaś niewidoma.
- Nauczyłam się czytać i pisać metodą Braila. Przez blisko dwadzieścia lat żyłam w ciemnościach. Nie kontaktowałam się z ludźmi. Cały ten czas pomagał mi tylko Santiago. To on nakłonił mnie do leczenia. Pomógł w nauce czytania i pisania. To on przepisywał na maszynie moje książki. Czytał listy od Ivany. Miałam tylko jego. On zna całą moją historię.
- Jak to się stało?
Ariadna spróbowała odetchnąć. Usiadła na kanapie i skinieniem dłoni poprosiła Cielo, by uczyniła to samo. – Nie wiem czy ojciec ci mówił ale zaraz po twoim zaginięciu wyjechaliśmy na wieś.
- Tak – przypomniała sobie Cielo – opowiadał mi o tym. Potem wrócił do miasta z Marisol do miasta a ty i Ivana zostałyście w twoim domu.
- Chciałam tam dojść do siebie, nabrać sił. Pewnego dnia Ivana namówiła mnie na konną przejażdżkę. Miałam nadzieję, że taka przejażdżka dobrze mi zrobi. Była piękna pogoda. Jechałam dość szybko. Nagle koń się spłoszył i zrzucił mnie z siodła. Upadając, uderzyłam głową o kamień. Kiedy się ocknęłam, okazało się, że nie widzę.
- Dlaczego nie zawiadomiłaś ojca?
- Natychmiast by przyjechał a ja chciałam, żeby pochłaniała go jedynie twoja sprawa. Odnalezienie ciebie było najważniejsze. Ivana przyznała mi rację. Kiedy dowiedziałam się, że nigdy nie odzyskam wzroku, uznałyśmy że najlepiej będzie jeśli zniknę z życia twojego ojca i Marisol. Ivana przyrzekła mi, że się nimi zajmie. Obiecała, że będzie regularnie pisać i informować mnie o tym co się dzieje w domu. I tak się stało – Ariadna uśmiechnęła się ze smutkiem – żyłam z dnia na dzień a jedynym sensem mojego życia stały się te listy. To dzięki nim dowiadywałam się co słychać u mojej dziewczynki. Marzyłam, że któregoś dnia odzyskam wzrok, pojadę do miasta i wyznam Marisol prawdę. Modliłam się by mi wybaczyła, bym mogła ją przytulić…. – spojrzała na Cielo, która cały ten czas z niedowierzaniem kiwała głową – Kiedy moje marzenia zaczynały się ziszczać, gdy operacja której się poddałam powiodła się, napisałam o tym Ivanie. Napisałam jej, że zamierzam spotkać się z moją córką i wyjaśnić jej wszystko. Wtedy Ivana napisała mi, że Maria del Sol nie żyje. Byłam załamana, nie miałam po co żyć. Wraz z Marisol umarły wszystkie moje marzenia…Strąciłam już nadzieję, że dowiem się co się z tobą stało, że kiedyś wrócisz. A na dodatek strąciłam bezpowrotnie Marisol. Nie wierzyłam, że jeszcze coś się zmieni w moim życiu. A teraz pojawiłaś się ty – Ariadna otarła łzy - i przywróciłaś sens mojemu życiu. A na dodatek pojawia się nadzieja, że Marisol żyje – Ariadna nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Nie pamiętała już kiedy ostatnio była taka szczęśliwa i pełna nadziei. Nagle posmutniała – Cielo, jak myślisz, czy twoja siostra będzie w stanie mi wybaczyć?
- Bardzo ją skrzywdziłaś. Przez ciebie życie Marisol było koszmarem.
- Nie chciałam tego…
- Ale nie zmienisz tego co się stało. Wybrałaś mojej siostrze najgorszą z matek.
- Ivana pisała mi, że Marisol jest Bardzo szczęśliwa. Przekonywała, że jest dla niej wspaniałą matką i że moja córka zapomniała o mnie.
- Nie wiem czy moja siostra ci wybaczy. Nie mogę się za nią wypowiadać ale ja nie potrafię ci wybaczyć. Uważam, że jesteś tchórzem. Wolałaś wyrzec się rodziny, zamiast walczyć o to by przetrwała po tym nieszczęściu, które nas dotknęło. Równie dobrze to ja mogłam być na miejscu Marisol i żyć ze świadomością, że opuściła mnie własna matka. Czytałam pamiętnik siostry i wiem jak cierpiała. Mój ojciec też cierpiał i choć próbuje to ukryć, wciąż cierpi. On nigdy nie przestał cię kochać.
- Ja też nigdy o nim nie zapomniałam – wyznała szczerze – Nie było dnia bym nie myślała o nim i o naszych dziewczynkach. Byliście całym moim światem. Rozumiem twój ból i rozczarowanie ale będę o ciebie walczyć. Wierzę, że znów mnie pokochasz i mi wybaczysz. Nadrobimy stracony czas.
Ariadna była tego pewna. Wierzyła, że teraz, kiedy będą razem mieszkać, uda jej się zbliżyć do Cielo. Teraz gdy córka się odnalazła, nie pozwoli by coś je rozdzieliło. Była pewna, że odzyska obie córki.
- Nigdy już nie będzie tak jak kiedyś – Cielo była o tym przekonana – Nigdy już nie będę mogła ci zaufać, tak jak ufałam ci będąc dzieckiem. Sprawiłaś mi największy zawód.
- Nie wiem jak ale wynagrodzę ci wszystko – Ariadna była tego pewna.
*** |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 20:32:48 03-08-07 Temat postu: |
|
|
heh nie trzeba mnie zbyt dlugo prosic:)) Specjalnie dla Ciebie Paulineczko:)
odc. 45
- Dzień dobry śpiochu – Ariadna stała właśnie przy piecyku, gdy do kuchni weszła Cielo.
- Dzień dobry – ziewnęła – nie spałam prawie całą noc. Zasnęłam dopiero nad ranem, dlatego tak późno wstałam.
- Ja też nie mogłam spać. Całą noc myślałam o Marisol…
- Obudził mnie jakiś wspaniały zapach – Cielo spojrzała w kierunku kuchenki – Czy to przypadkiem moje ulubione placki?
- Jako dziecko bardzo je lubiłaś.
- Pamiętam, że chciałam je jeść tylko wtedy, gdy ty mi je przyrządzałaś…
- Jak dużo pamiętasz z dzieciństwa? – zainteresowała się Ariadna.
- Kiedy żyłam razem z babcią nie pamiętałam nic z mojej przeszłości. Później, gdy po raz pierwszy zobaczyłam nasz dom, zaczęłam stopniowo przypominać sobie różne obrazy. Jednak moje wspomnienia wróciły dopiero w chwili, gdy zobaczyłam tatę. Przypomniałam sobie o was i Marisol. O tym jaka byłam szczęśliwa….Pamiętam naszego pieska, drzewo z którego spadłam, wycieczkę do Disneylandu. To także ulubione wspomnienie Marisol.
- Byłyście wtedy takie szczęśliwe – Ariadna uśmiechnęła się na wspomnienie tamtych chwil – Marisol i ty byłyście nierozłączne. Byłyście bardzo różne ale mocno się kochałyście. Ty byłaś zawsze taka skupiona i zamyślona a Marisol to chodzący wulkan. Wszędzie było jej pełno. Ty wołałaś żeby ci czytać lub opowiadać bajki.
- Pamiętasz jak wymyślałyśmy je wspólnie? – roześmiała się Cielo.
- Oczywiście. Już wtedy wiedziałam, że masz prawdziwy talent. Zawsze marzyłam, że kiedyś napiszemy coś wspólnie…
- Nie jesz? – zapytała gdy Ariadna nakładała jej kolejną porcję – Są wspaniałe.
- Nie mam apetytu. Jestem tak przejęta, że nic nie przeszłoby mi przez gardło. Ale ty jedz. Musisz teraz odżywiać się za troje.
- Jeszcze trochę i nie zmieszczę się w drzwiach – Cielo pogładziła się po brzuchu – prawda moje grubaski?
Ariadna patrzała na nią przepełniona matczyną miłością. Nie mogła uwierzyć, że jej mała dziewczynka, wkrótce sama zostanie mamą.
- Przed chwilą dzwoniłam do Santiago. On i Rodrigo przyjadą tu wieczorem. Czy masz coś przeciwko, że obaj poznają prawdę?
- Nie – odparła po chwili namysłu – Dosyć już kłamstw i niedomówień.
- Cielo – coś w dalszym ciągu nie dawało jej spokoju – Jak mnie odnalazłaś? Skąd miałaś mój adres?
- Dzięki twojej ostatniej książce. Zostawiłam ją na stoliku a ojciec ją przejrzał. Przeczytał twój wiersz i był pewny, że to ty napisałaś. Wynajął detektywa a on bez trudu odnalazł Virginię Valderama.
- Więc naprawdę czytałaś moje książki?
- Wszystkie. Czułam jakby ktoś pisał je specjalnie dla mnie – przyznała szczerze.
- Bo tak było. Pisząc, miałam jakąś podświadomą nadzieję, że kiedyś jedna z moich książek trafi w twoje ręce. Marzyłam, że jeśli żyjesz, to coś sobie przypomnisz i wrócisz….
- Nie powinnaś przestawać pisać – spojrzała na nią z powagą – Jesteś w tym naprawdę świetna.
- Teraz mogę myśleć tylko o Marisol. Jednak jeśli wszystko ułoży się pomyślnie, to spróbuję jeszcze coś napisać. Ale ty też musisz spróbować. Jestem pewna, że ci się uda i odniesiesz wielki sukces.
- Jak powiedziałaś, teraz liczy się tylko moja siostra. Zastanawiam się, czy wspominać coś ojcu… - Cielo dużo o tym myślała.
- Zrób jak uważasz ale ja ci to odradzam. Uważam, że nie powinnaś mu na razie nic mówić. Znam go. Jeśli się dowie o naszych przypuszczeniach, natychmiast zareaguje. Ivana może zacząć coś podejrzewać…
- Masz rację. Chyba lepiej będzie, jeśli na razie nic mu nie powiem.
*** |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 13:45:38 04-08-07 Temat postu: |
|
|
odc. 46
Zgodnie z obietnicą, wieczorem odwiedzili je Santiago i Rodrigo. Z uwagą wysłuchali opowieści Ariadny i Cielo.
- I co wy na to? – Cielo była Bardzo ciekawa ich reakcji.
- Nie wiem co powiedzieć – po długim namyśle odezwał się Santiago. Podobnie jak Rodrigo, był wstrząśnięty tym co usłyszał – Na początku podejrzewałem, że jesteś córką Ariadny. Jesteś do niej taka podobna. Nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę, że się odnalazłaś. Jesteś cała i zdrowa – sprawiał wrażenie bardzo wzruszonego.
- Ta historia jest nieprawdopodobna. Naprawdę podejrzewacie, że Marisol żyje i jest przetrzymywana w szpitalu dla psychicznie chorych? – Rodrigo nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał.
- Sądzisz, że to tylko nasza wyobraźnia? Tak bardzo chcę, żeby moja siostra żyła, że nie potrafię racjonalnie myśleć.
- Tak czy inaczej musimy wszystko sprawdzić – Rodrigo objął ją ramieniem – Jeśli twoja siostra żyje, to na pewno ją znajdziemy. Ariadno, jak nazywa się ten lekarz, przyjaciel twojej kuzynki – chciał poznać jak najwięcej szczegółów. Zrobiłby wszystko, żeby pomóc Cielo.
- Przyjaciel Ivany to Julio Ramirez. Jest właścicielem kliniki w której przebywa Dolores Hernandez. Szpital jest niedaleko stąd.
- Julio Ramirez? – Rodrigo podskoczył jak oparzony.
- Tak – Cielo spojrzała na niego zaskoczona. Zdziwiła ją jego reakcja – Czyżbyś go znal?
- Znam go Bardzo dobrze. Teraz jestem pewny, że wasze przypuszczenia mogą być prawdziwe. Julio Ramirez to podły człowiek.
- Skąd go znasz? – zainteresował się Santiago. On nigdy wcześniej nie słyszał o takim lekarzu.
- Chodziłem do szkoły razem z Manuelem Ramirez. Był moim najlepszym przyjacielem. Manuel jest bratankiem Julio. Klinika której jest teraz właścicielem, przed laty należała do ojca Manuela. Julio zawsze mu jej zazdrościł. W końcu udało mu się podstępem pozbawić brata majątku. Wtedy ojciec Manuela zmarł na zawał. Wkrótce potem umarła też jego matka. Julio zajął się bratankiem. Posłał go do szkoły i chciał, żeby Manuel w przyszłości z nim pracował. On jednak nigdy nie wybaczył mu krzywdy wyrządzonej jego rodzinie.
- Ten człowiek jest prawdziwym potworem – wyszeptała wstrząśnięta Ariadna.
Teraz rozumiem czemu tak świetnie dogadują się z Ivaną – po tym co usłyszała, Cielo była pewna, że ci ludzie są w stanie zrobić wszystko dla pieniędzy.
- Jeszcze dziś porozmawiam z Manuelem – zadeklarował Rodrigo . Jestem pewny, że gdy dowie się o waszych przypuszczeniach, zrobi wszystko by nam pomóc.
***
Z samego rana Rodrigo i Santiago przyjechali, by opowiedzieć o rozmowie z Manuelem Ramirez.
- Pojechałem do niego jeszcze wczoraj wieczorem. Nie chciałem przeprowadzać takiej rozmowy przez telefon. Manuel zgodził się wam pomóc. Jak mówiłem, zrobi wszystko aby udowodnić jakim draniem jest jego wuj. Wymyśliliśmy pewien plan. Nie wiem tylko czy się na niego zgodzicie….Jest dość ryzykowny…
- Zrobię wszystko, by pomóc mojej siostrze – Cielo była gotowa na wszystko by pomóc Marisol.
- Jaki to plan? – Ariadna podzielała opinię córki.
- Jeszcze dziś Manuel porozmawia ze swoim wujem. Opowie mu o swoim przyjacielu, do którego przyjechało kuzynostwo. Są w kraju nielegalnie i potrzebują pracy. Jesteśmy pewni, że Julio znajdzie coś dla nich w swojej klinice. Ojciec udawałby mojego kuzyna….
- Czy Julio go nie pozna? – zainteresowała się Ariadna – przecież byłeś najlepszym przyjacielem jego bratanka. Na pewno zna twoją rodzinę.
- Nic nie wie o moim ojcu – uspokoił ją Rodrigo – Manuel nigdy mu o nim nic nie mówił. Julio zna jedynie mojego ojczyma.
- Ja mogę udawać jego córkę – zasugerowała Cielo – Jeśli dostanę się do szpitala i będę mogła swobodnie się po nim przemieszczać, to na pewno odnajdę moją siostrę.
- To kiepski pomysł – przerwała jej Ariadna – Nie pozwolę ci ryzykować.
- Chcę to zrobić – stwierdziła Cielo, tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- Obawiam się, że Ariadna ma rację. To niemożliwe – stwierdził Santiago.
- Cielo, wszyscy wiemy jak bardzo kochasz Marisol – przekonywała ją Ariadna – ale tym razem pozwól mi działać. Nie możesz ryzykować. Pomyśl tylko. Maria del Sol i ty jesteście bliźniaczkami. Natychmiast by cię rozpoznali. Zresztą jesteś w ciąży…To po prostu niemożliwe.
- Macie rację – przyznała po chwili namysłu – nie mogę pomóc mojej siostrze.
- Już jej pomogłaś. To wszystko twoja zasługa ale teraz pozwól bym ja coś zrobiła. Marisol jest moją córką.
- Manuel zadzwoni zaraz po rozmowie z Julio. Natychmiast was o wszystkim powiadomię.
*** |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 12:11:43 05-08-07 Temat postu: |
|
|
odc. 47
Diego Alejandro z każdym dniem czul się gorzej. Jego małżeństwo z Fabiolą było kompletnym nieporozumieniem. Nigdy nic do niej nie czuł i był pewny, że sam jest dla niej tylko kolejnym kaprysem. Po tym jak Fabiola strąciła dziecko, dla Diego Alejandro ich małżeństwo przestało mieć jakikolwiek sens. Jednak nie mógł jej zostawić. Wiązały go z nią wyrzuty sumienia z powodu śmierci ich nienarodzonego dziecka. Nie chciał też jeszcze bardziej tracić w oczach Juana Diego. Ich stosunki ostatnimi czasy itak znacznie się ochłodziły. Wiedział, że wuj ma do niego żal z powodu ucieczki Cielo…..
- Cielo – wyszepnął wpatrując się w ich wspólne zdjęcie. Było ono jedyną pamiątką, jaka została mu po kobiecie, którą kochał nad życie.
Trzymał je ukryte głęboko w szufladzie swojego biurka, tak żeby nikt nie mógł go znaleźć – Gdzie teraz jesteś? Co robisz? – zastanawiał się. Nie mógł uwierzyć, że tak szybko o nim zapomniała. Nie potrafił pogodzić się z faktem, że pokochała innego a na dodatek oczekuje jego dzieci. Ileż by dał, żeby bliźnięta które miała urodzić były też jego. Wtedy musiałby się rozwieść z Fabiolą. Poślubiłby Cielo i razem byliby Bardzo szczęśliwi. Jednak to nie jego dzieci. Cielo zapomniała o nim i pokochała innego, nijakiego Rodrigo. Teraz on też musi o niej zapomnieć. Postara się ułożyć sobie życie z Fabiolą i wymazać z pamięci Cielo.
***
- I jak? – Cielo z niecierpliwością czekała na powrót Ariadny – Dowiedziałaś się czegoś?
- Nie – Ariadna ciężko opadła na fotel – To straszne. Pracuję już od tygodnia i wciąż nie dowiedziałam się nic nowego. Zgodnie z obietnicą, Manuel Ramirez załatwił pracę dla Ariadny i Santiago.
Ariadna opiekowała się chorymi, karmiła ich i pilnowała gdy przebywali w ogrodzie. Natomiast Santiago, otrzymał posadę stróża. Pracował wieczorami ale też nie zauważył nic dziwnego.
- Nie poddawaj się. Na pewno wkrótce ty albo Santiago traficie na jakiś ślad.
- Nie zamierzam się poddać – tego Ariadna była pewna – Poznam prawdę, choćby to miała być ostatnia rzecz, jaką zrobię w życiu – Wiesz – zwróciła się do Cielo po chwili namysłu – Widziałam dziś Dolores Hernandez.
- Poznała cię? – wystraszyła się Cielo.
- Nie, nie poznała mnie.
- To dobrze. W przeciwnym razie ktoś mógłby się domyśleć prawdy. Bardzo z nią źle, prawda? – Cielo przypomniała sobie swoje ostatnie spotkanie z Dolores Hernandez.
- Bałam się tego spotkania – wyznała Ariadna – bardzo się bałam.
- Dlaczego?
- Obawiałam się….Wstyd to przyznać ale miałam ochotę udusić tę kobietę własnymi rękami.
- Ariadno…..
- Przykro mi ale miałam ochotę, żeby cierpiała – Ariadna nie mogła powstrzymać potoku łez, który spływał po jej twarzy – Może uznasz mnie za potwora ale naprawdę chciałam, żeby czuła ten ból. Ból który przez te wszystkie lata rozrywał mi serce.
- Przecież wiesz, że ona jest chora…
- Wiem – przyznała Ariadna – Zrozumiałam to, gdy ją zobaczyłam. Od razu ją poznałam. I nagle ta cała złość i żal gdzieś zniknęły a ich miejsce zajęła litość. Wiem, że Dolores Hernandez cały ten czas także cierpiała. Straciła dwoje najbliższych jej ludzi i musiała żyć z ogromnym ciężarem na sumieniu….
- Lepiej już o tym nie mówmy – zaproponowała Cielo – Chodźmy lepiej do kuchni. Musisz być bardzo głodna. Podam ci kolację.
- A gdzie Jacinta? – zdziwiła się Ariadna, wstając z fotela.
- Wyjechała do córki. Podobno ci o tym mówiła.
- Rzeczywiście, zupełnie zapomniałam, że miała wyjechać już dzisiaj. Wczoraj się z nią pożegnałam.
- Długo jej nie będzie?
- Jej córka ma jakieś problemy. Prosiła mnie o miesiąc wolnego ale być może jej nieobecność się przedłuży. Jutro poszukam kogoś na zastępstwo.
- Po co? I tak nie mam co robić więc mogę się zająć domem.
- Nie wątpię – odparła Ariadna. Doskonale zadawala sobie sprawę, że Cielo najchętniej wszystkim zajęłaby się sama – ale masz odpoczywać. Musisz dbać o siebie i dzieci.
- Dam sobie radę – zapewniła Cielo, podając Ariadnie gulasz, który sama dziś przyrządziła.
- Pachnie wspaniale. Nie miałam pojęcia, że jestem taka głodna.
- Ariadno, zastanawiałam się, czy nie obawiałaś się, że ten cały Julio, przyjaciel Ivany cię rozpozna?
- Nie ma takiej możliwości. Nigdy go nie poznałam osobiście. Znam go tylko z opowieści Ivany.
- To dobrze – uspokoiła się Cielo – Jaki on jest? Widziałaś go?
- Tak. To nieciekawy typek. Nie wzbudza zaufania. Zauważyłam, że przyglądał mi się dziś podczas pracy. Ciarki przeszły mi po całym ciele.
- Uważaj na siebie – Ariadna była pewna, że Cielo naprawdę się o nią martwi.
- O nic się nie bój córeczko. Wszystko będzie dobrze – Ariadna położyła swą dłoń na dłoni Cielo – Nic się nie stanie. Odnajdziemy twoją siostrę całą i zdrową.
- Pójdę do siebie – Cielo wstała od stołu i poszła na górę.
- Dobranoc – Ariadna spojrzała na nią ze smutkiem ale i radością. Była pewna, że uda jej się rozbić ten mur, który stanął między nią i Cielo. Potrzebowała jeszcze tylko trochę czasu. Wkrótce uda jej się odnaleźć Marisol a wtedy będzie ją błagać o przebaczenie. Odzyska córki, swoje najcenniejsze skarby. Odzyska je obie. Tak bardzo chciała w to wierzyć…..
*** |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 19:31:47 05-08-07 Temat postu: |
|
|
specjalnie dla: asa_92 i wszystkich innyh, którzy wiernie komentuja moja telke. Dzieki serdeczne:)))
odc. 48
Fabiola weszła właśnie do pokoju matki i usłyszała, że ta rozmawia przez telefon. Ujrzawszy córkę, Ivana mocno się zmieszała i natychmiast zakończyła rozmowę.
- Dzwonił twój przyjaciel doktorek? = od razu się tego domyśliła.
- To nie twoja sprawa – Ivana zawsze reagowała tak samo, gdy Fabiola pytała o Julio Ramirez.
- Nie rozumiem czemu się tak denerwujesz? Nie ufasz mi?
- To nie kwestia zaufania. Po prostu nie chcę cię w to mieszać. Im mniej wiesz, tym jesteś bezpieczniejsza.
- I tak wiem o tym co najgorsze. Wiem, że Marisol…
- Zamilcz! – nakazała jej Ivana – Nigdy nie mów o tym głośno. Pamiętaj, że Marisol zginęła w katastrofie lotniczej. Nigdy o tym nie zapominaj.
- Czego chciał twój przyjaciel?
- Pożegnać się. Wkrótce wyjeżdża na kilka dni.
- Więc kto się zajmie – urwała, nie chcąc denerwować Ivany.
- O nic się nie martw. Twoja siostra jest w dobrych rękach – Ivana roześmiała się cynicznie – Ty lepiej zajmij się swoim mężem.
- To raczej beznadziejna sprawa – Fabiola ciężko westchnęła – Diego Alejandro w ogóle się mną nie interesuje. Jest zimny jak lód. Założę się, że ciągle myśli o tej przeklętej Marii del Cielo.
- Nie przejmuj się. Ona jest daleko stąd a ty jesteś jego żoną.
- Nic go to nie obchodzi.
- Więc zrób coś, żeby zaczęło go to obchodzić.
- Łatwo radzić – stwierdziła złośliwie Fabiola – ale tobie nie udało się nic zrobić, żeby ojciec zapomniał o pierwszej żonie.
- To inna historia. Najważniejsze, że od dwudziestu lat noszę nazwisko Alvarado i korzystam z majątku Juana Diego. Nic innego się nie liczy. A przeklęta Ariadna, żyje daleko stąd i nigdy tu nie wróci.
- Nie nawiedzisz jej tak jak ja tej całej Cielo – stwierdziła Fabiola.
- O nie – zaprzeczyła – nienawidzę jej o wiele bardziej. Ta przeklęta zawsze dostawała to, co należało się mnie. Wszyscy ją uwielbiali. Każdy jej pobłażał. W jej obecności, ludzie zachowywali się jakby ich jedynym celem było sprawianie przyjemności wspanialej Ariadnie. Nasza babcia świata poza nią nie widziala. Była pisarką a Ariadna rzekomo odziedziczyła po niej talent. Zostawiła jej w spadku prawie cały swój majątek. Mnie zostawiła tylko jego ochłapy. Jedyną wartościową rzeczą jaką od niej dostałam był ten medalik, którego nie włożyłam nigdy w życiu, bo Ariadna dostała dokładnie taki sam. Zawsze musiała być lepsza. Ja zdobyłam Javiera ale ona znalazła lepszą partię. Juan Diego był taki przystojny i bogaty. Gdybyś widziała ich ślub…..On jadł jej z ręki. Nikogo w życiu nie nienawidziłam tak jak Ariadny i jej córek. Przyrzekłam sobie, że je zniszczę i udało mi się. Teraz ja jestem górą. Pokonałam Ariadnę.
***
- Pani Virginio – Ariadna właśnie karmiła jednego z pacjentów, gdy podszedł do niej Julio. Bardzo się wystraszyła, że mężczyzna mógł się czegoś domyśleć. Czy to możliwe, że odkrył prawdę?
- O co chodzi? – starała się zachować spokój by nie zdradzić zdenerwowania.
- Chciałbym z panią porozmawiać. Czy możemy przejść do mojego gabinetu?
Ariadna na drżących nogach ruszyła za nim. Kiedy weszli do środka, skinieniem ręki wskazał jej krzesło na którym usiadła.
- Jak się pani u nas pracuje? – zaczął – Czy nie jest pani za ciężko?
- Nie. Ta praca bardzo mi odpowiada. Jestem panu bardzo wdzięczna, że zgodził się mnie zatrudnić.
- Poprosił mnie o to mój bratanek – Julio uśmiechnął się do niej przyjaźnie ale ona nie potrafiła się zdobyć na to samo. Ten człowiek za bardzo ją przerażał.
- Z początku miałem wątpliwości – kontynuował – Sama pani rozumie, że sporo ryzykuję zatrudniając ją na czarno. Jednak obserwowałem panią i dochodzę do wniosku, że podjąłem słuszną decyzję. Wydaje się pani osobą godną zaufania dlatego mam dla pani pewną propozycję.
- O co chodzi?
- Trzymamy tu pewną pacjentkę. To młoda dziewczyna ale jest bardzo chora. Pochodzi ze znanej rodziny i nie chcemy, żeby ktoś widział, że tu jest. Rozumie mnie pani?
- Niezupełnie – Ariadna czuła, że serce bije jej coraz szybciej – Nie rozumiem czemu mi pan to mówi.
- Wyjeżdżam na jakiś czas i nie będę miał możliwości się nią zajmować. Chcę, żeby pani mnie zastąpiła.
- Czemu nie zleci pan tego innemu lekarzowi? – zapytała Ariadna z trudem ukrywając podniecenie. Coś w sercu podpowiadało jej bowiem, że rozmawiają o Marisol.
- Nie ufam innym. Oni nie wiedzą, że trzymam tutaj tę pacjentkę. Przygotowałem jej specjalny pokój o którym nikt nie wie.
- I ona nigdy go nie opuszcza? Nie wychodzi na dwór?
- Nie ma takiej potrzeby – Julio zaczynał się denerwować – To straszna choroba i nie ma szansy, żeby wyzdrowiała – dodał łagodniej – Więc jak, zgodzi mi się pani pomóc? Oczywiście sowicie to pani wynagrodzę – dodał po chwili.
- Co miałabym robić?
- Przychodziłaby tu pani każdego wieczora. Podawała jej jedzenie i tabletki. No i oczywiście byłaby pani niezwykle dyskretna. Co pani na to, Virginio? Pomoże mi pani?
- Oczywiście doktorze – Ariadna uśmiechnęła się lekko. Przecież o to właśnie jej chodziło. Była pewna, że ta pacjentka to jej córka a ona ma teraz szansę by jej pomóc.
- Doskonale – ucieszył się Julio – Pokażę pani teraz gdzie jest jej pokój. Dam klucze i tabletki, które będzie jej pani podawać zgodnie z moimi wskazówkami. Proszę się o nic nie martwić. Dziewczyna nie będzie sprawiać żadnych kłopotów.
- A co z lekarzami pracującymi w nocy? Co mam im powiedzieć?
- Nic. Dam im wyraźne wskazówki, żeby pani nie przeszkadzali. Nikt nie będzie pani o nic pytał.
*** |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 12:25:52 06-08-07 Temat postu: |
|
|
odc. 49
- Ariadno, co się stało? – Cielo od razu zauważyła zdenerwowanie na twarzy Ariadny. Kobieta wpadła do domu zdyszana i wyglądała na mocno przejętą.
- Ona tam jest! – Ariadna położyła swe dłonie na ramionach Cielo – Jestem tego pewna. To musi być Marisol.
- Ariadno proszę cię uspokój się i wyjaśnij mi wszystko powoli – Cielo była kompletnie zdezorientowana więc Ariadna w miarę spokojnie opowiedziała jej o wszystkim.
- Zaprowadził cię do tego pomieszczenia? – dziewczyna nie mogła w to uwierzyć. Teraz była równie przejęta co jej matka – Widziałaś moją siostrę? Marisol tam była?
- Niezupełnie – wyjaśniła – Julio zaprowadził mnie do piwnicy. Byłam śmiertelnie przerażona ale poszłam za nim. Wskazał mi ukryte pomieszczenie i powiedział, że właśnie tam jest jego pacjentka. Zapytałam czy mogę ją zobaczyć ale stwierdził, że to nie jest konieczne. Powiedział, że dostała leki po których teraz śpi. Mam do niej zajrzeć jutro około dziewiątej wieczorem. Dać jej te tabletki – położyła na stole pudełko z lekami, które otrzymała od Julio.
- Więc jej nie widziałaś?
- Nie. Nie mam całkowitej pewności, ze to ona ale coś w głębi duszy mi to podpowiada.
- To musi być Maria del Sol – Cielo przyznała jej rację – Co teraz zrobimy?
- Już za późno by skontaktować się z Santiago. O tej porze jest już w szpitalu. Poczekajmy do jutra i wtedy porozmawiamy z nim i Rodrigo.
- Na którą masz być tam jutro?
- Kazał mi przyjeżdżać codziennie o dziewiątej wieczorem. Zwolnił mnie z moich wcześniejszych obowiązków.
- Nie wiem jak wytrzymam do jutra – Cielo była bardzo podekscytowana a jednocześnie przerażona – Jesteśmy już tak blisko. Jestem pewna, że wkrótce będę mogła przytulić moją siostrę.
***
- To niewiarygodne – z samego rana zaraz po telefonie od Ariadny, przybyli Santiago i Rodrigo – doktorek sam się wydał. Bardzo nam wszystko ułatwił. Teraz musimy sprawdzić czy ta pacjentka to rzeczywiście twoja córka.. Jeśli tak, to ją odbijemy.
- Chcę to zrobić jeszcze dzisiaj – stwierdziła Ariadna – Jeśli to moja córeczka, jeszcze dziś ją stamtąd zabiorę.
- Masz rację – Rodrigo w pełni ją poparł – Pójdziemy tam w trójkę. Mogę się wam przydać.
- Świetnie – Santiago był gotów do działania – Zostaniesz w samochodzie i będziesz pilnował czy nikt nie kręci się w pobliżu szpitala. Tymczasem ja zejdę z Ariadną do piwnicy. Sprowadzimy Marisol.
- Jadę z wami. Może się na coś przydam.
- Lepiej będzie jeśli zostaniesz w domu – Ariadna nie zamierzała jej na to pozwolić – Bardziej nam się tu przydasz.
- Mówisz tak bo nie chcesz, żebym jechała.
- To prawda. Zrozum, że się o ciebie martwię. A jeśli coś pójdzie nie tak? Musisz uważać na dzieci. Poza tym naprawdę się nam tutaj przydasz. Gdyby coś się stało, zadzwonisz poinformować o wszystkim policję.
- Ariadna ma rację – przekonywał ją Rodrigo – Będzie lepiej, jeżeli zostaniesz w domu.
- W porządku – Cielo niechętnie ustąpiła – Zostanę w domu. O której chcecie jechać?
- Wyjedziemy około ósmej – zaproponował Santiago – Weźmiemy samochód Ariadny.
Ustaliwszy wszystkie szczegóły Rodrigo i Santiago wrócili do siebie. Ariadna, podobnie jak Cielo, nie mogła znaleźć sobie miejsc. Nerwowo spacerowała po domu i starała się uporządkować myśli, które nieustannie kłębiły się w jej głowie. Stale rozmyślała co będzie czuła, jeśli okaże się, że ta dziewczyna to nie Marisol. Ile czeka ją jeszcze w życiu rozczarowań? Dawno już straciła nadzieję, że jeszcze będzie szczęśliwa. Jej życie stało się pasmem bólu i rozczarowań. Jednak jeśli odnajdzie Marisol, wszystko się zmieni. Przyrzekła sobie, że wtedy kupi mieszkanie w mieście i przeniesie się tam, by być blisko córek.
- Jak się czujesz? – zajrzała do pokoju Cielo, która leżała na kanapie, wpatrując się w zdjęcie siostrzenicy.
- Jestem bardzo zdenerwowana – wyznała – Boję się, że to wszystko okaże się tylko naszym wymysłem.
- Nie myśl tak. Serce mi podpowiada, że dziś zobaczę twoją siostrę.
- Obyś się nie myliła. Tak bardzo chciałabym, żeby Angelita odzyskała matkę – znowu spojrzała na zdjęcie małej – To takie dobre dziecko.
- Jest taka śliczna. Wygląda zupełnie jak Marisol. Obie byłyście takie śliczne. Gdy szłyśmy ulicą, wszyscy ludzie się za wami oglądali. Juan Diego był z was taki dumny. Mówił, że jesteście jego księżniczkami.
- Dlaczego nie chcieliście mieć więcej dzieci?
- Skąd o tym wiesz? – zdziwiła się Ariadna.
- Ivana próbowała wmówić ojcu, że Fabiola jest jego córką. Wtedy on powiedział, że to niemożliwe, bo poddał się operacji….
- Ivana chciała mu wmówić, że jest z nim w ciąży? Chciała go oszukać? – Ariadna nie mogła uwierzyć, że kobieta którą niegdyś uważała za siostrę była tak nikczemna. Cały czas kłamała i intrygowała, by zdobyć Juana Diego. Do czego była jeszcze zdolna się posunąć. Czy jeszcze ją czymś zaskoczy?
- Ojciec wyznał mi, że nie chcieliście więcej dzieci podczas naszej ostatniej rozmowie. Tuż po ślubie Diego Alexandro. Zastanawiam się dlaczego?
- To nie tak. Juan Diego nie powiedział ci prawdy. Oboje marzyliśmy o gromadce dzieci.
- Więc czemu…?
- Nie chcieliśmy, żeby ktoś wiedział. Juan Diego chciał zachować w tajemnicy, że nie możemy mieć więcej dzieci. Myśleliśmy o adopcji jakiegoś chłopca. Chcieliśmy byście miały braciszka. Twój ojciec był najwspanialszym mężczyzną na świecie. Tak bardzo się dla mnie poświęcił. Widzisz….bardzo źle znosiłam ciążę i miałam bardzo ciężki poród. Lekarze ostrzegli, że jeśli zdecydujemy się na kolejne dziecko, prawdopodobnie nie przeżyję porodu. Tak bardzo chciałam dać twojemu ojcu więcej dzieci, że byłam gotowa zaryzykować. Doskonale o tym wiedział więc sam poddał się operacji. Powiedział mi o tym dopiero po fakcie – Ariadna, mówiąc o byłym mężu, miała w oczach łzy. Nie ulegało wątpliwości, że ciągle go kocha – Zapewniał, że jest najszczęśliwszym mężczyzną na świecie, mając u boku mnie i swoje księżniczki.
- Tak bardzo cię kochał…Jak mogłaś go zostawić? – spojrzała na matkę z wyrzutem.
- Też go kochałam. Nie mogłam pozwolić by zmarnował sobie życie u boku kaleki. Teraz, gdy o tym myślę, dochodzę do wniosku, że popełniłam ogromny błąd. Jednak wtedy, byłam przekonana, że czynię słusznie.
- Bardzo go skrzywdziłaś.
- Nie masz pojęcia ile bym dala, by mógł mi wybaczyć. Chciałabym znów go zobaczyć ale nie miałabym odwagi, by spojrzeć mu w oczy. Wierz mi, że zrobiłabym wszystko, by móc być przy nim, naszych córkach i wnuczkach – wzięła z ręki Cielo, zdjęcie Angelity – Tak bym chciała ją poznać…
- Ona też o tym marzy. Pamiętam jaka była szczęśliwa gdy zabrałam ją do twojego pokoju…
- Mojego pokoju? – zdziwiła się Ariadna.
- Ojciec nie pozwolił nic w nim zmieniać. Zamknął go na klucz i zabronił komukolwiek tam wchodzić. Kiedy wróciłam do domu, podarował mi ten klucz i stwierdził, że teraz należy do mnie. Wszystko wygląda tam tak, jakbyś za chwilę miała wrócić. Jakby twój pokój wciąż na ciebie czekał.
Spostrzegła, że w oczach Ariadny błyszczą łzy. Odchodząc od rodziny, straciła tak wiele. Czy zdawała sobie z tego sprawę? Czy naprawdę żałowała swojego tchórzostwa?
*** |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 13:47:31 07-08-07 Temat postu: |
|
|
odc. 50
Cielo szczerze ucieszyła się z odwiedzin Melisy. Przed pięcioma minutami Ariadna, Santiago i Rodrigo pojechali do kliniki. Cielo została sama i była bardzo zdenerwowana, dlatego wizyta przyjaciółki bardzo ją uradowała. Cielo opowiedziała jej historię swojego pochodzenia.
- Więc jesteś córką Ariadny? – Melisa nie mogła w to uwierzyć.
- Ale proszę cię, nigdy nikomu nie zdradź tej tajemnicy.
- Możesz mi zaufać – Melisa objęła Cielo.
- Wiem – była jej ogromnie wdzięczna – Dlatego opowiedziałam ci to wszystko.
- Mam nadzieję, że twoja siostra odnajdzie się cała i zdrowa.
- Mam nadzieję, że Najświętsza Panienka cię wysłucha. Tak się o nią boję.
- Nie chcę mi się wierzyć, że ktoś może być aż tak okrutny. Jak twoja ciotka mogłaby zrobić coś tak strasznego. Przecież przez te wszystkie lata zastępowała twojej siostrze matkę – Melisa była wstrząśnięta.
- Nigdy jej nie kochała. Jeśli kiedykolwiek okazała mojej siostrze jakieś uczucie, to robiła to tylko na pokaz.
- A jeśli ta dziewczyna to rzeczywiście Marisol, co zamierzacie zrobić? Zawiadomicie policję?
- Wcześniej o tym nie rozmawialiśmy ale podejrzewam, że tak. Chociaż Ivana na pewno wszystkiemu zaprzeczy. Wszystko zależy teraz od stanu zdrowia mojej siostry. Rodrigo sprawdzał ten lek, który Ariadna dostała od tego lekarza. Mówi, że jest bardzo silny. Moja siostra byłaby po nim nieprzytomna mogłaby mieć halucynacje. Nie wiadomo czy….
- Nie myśl tak – Melisa starała się ją uspokoić – zobaczysz, że wszystko będzie dobrze….
***
- To tutaj – Ariadna zaprowadziła Santiago pod pokuj w którym miała przebywać pacjentka Ramireza.
- W porządku. Daj mi klucz – Ariadna drżącą ręką mu go podała. Santiago otworzył drzwi, wziął Ariadnę za rękę, by dodać jej otuchy i weszli. W pomieszczeniu było ciemno. Santiago po omacku wyszukał kontakt i zapalił światło. Rozejrzeli się po pomieszczeniu. Było obskurne. Znajdowała się tam umywalka, klozet i łóżko. Nie było żadnego okna, dywanu czy krzesła. Dopiero po chwili Ariadna dojrzała drobną sylwetkę leżącą na obskurnym tapczanie. Podeszła do niej powoli. Miała wrażenie, że serce wyskoczy jej z piersi. Dziewczyna leżała odwrócona do niej plecami – Ma jasne włosy, takie jak Cielo i ja – pomyślała Ariadna. Wstrzymała oddech i odwróciła twarz dziewczyny w swoją stronę. Przytuliła ją mocno do siebie. Czuła jak z jej oczu spływają łzy. Miała ochotę krzyczeć ale nie znalazła na to siły.
- Marisol. Moja dziewczynka. Moja śliczna córeczka. Głaskała ją po głowie i obsypywała pocałunkami.
- Zostawcie mnie – Marisol wciąż nie otwierała oczu ale niemal niedosłyszalnie szeptała – Zostawcie mnie…
- Marisol. Słyszysz mnie. Marisol, spójrz na mnie. Zabierzemy cię stąd. Słyszysz? Wrócisz do domu. Co ci jest Marisol…. – Ariadna była przerażona. Jej córka leżała nieprzytomna. Nie było z nią żadnego kontaktu.
- Chodźmy stąd – zadecydował Santiago – Musimy jak najszybciej się stąd wydostać – Wziął Marisol na ręce i wyszli z pomieszczenia. Udało im się wyjść z kliniki. Nikt ich nie zauważył. Na zewnątrz czekał Rodrigo. Wsiedli do samochodu.
- Ruszaj – rozkazał Santiago – Musimy jak najszybciej stąd uciec.
- To Marisol?
- Tak – odparła Ariadna, tuląc do siebie, wciąż nieprzytomną córkę – To moja dziewczynka. Odnaleźliśmy ją…
- Jest cała? Nic jej nie zrobili?
- Cały czas jest nieprzytomna. Ocknęła się tylko na chwilę i zaczęła coś mówić ale nie była świadoma co się dzieje. Co oni jej zrobili? – Ariadna była zrozpaczona.
- To pewnie po tabletkach. Zbadam ją gdy tylko dotrzemy do domu. Jeśli będzie trzeba to umieścimy ja w szpitalu.
- Jutro z samego rana załatwię nakaz aresztowania Julio Ramireza – stwierdził Santiago – Ten drań zapłaci za krzywdę wyrządzoną twojej córce. Później zastanowimy się co zrobić z Ivaną. Musimy też, dowiedzieć się czy nikt więcej nie miał z tą sprawą nic wspólnego.
- Teraz najważniejsze, żeby moja córka doszła do siebie. Musi wyzdrowieć, by opowiedzieć nam, co się stało.
***
Ostatnio zmieniony przez cris dnia 14:03:35 07-08-07, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 11:40:05 08-08-07 Temat postu: |
|
|
Dzięki, jesteście kochani:)))
odc. 51
Cielo cały czas nerwowo spoglądała na zegarek.
- Uspokój się – Melisa cały czas starała się ją pocieszać – Zobaczysz, że zaraz wrócą cali i zdrowi. Razem z twoją siostrą.
- Obyś miała rację – w tym samym momencie usłyszała nadjeżdżający samochód – To oni! – wybiegła z domu na spotkanie przybyłych. Pierwsza wysiadła Ariadna. Tuż za nią Rodrigo, który następnie przeszedł do tyłu i zaczął kogoś wyciągać.
- Czy to ona? – Cielo zobaczyła, że Rodrigo niesie kogoś na rękach. Obok nich szła Ariadna a Santiago dokądś odjechał.
- Tak. To twoja siostra – Ariadna uśmiechnęła się do córki – Marisol żyje. To ona.
- Zanieśmy ją do lóżka – stwierdził Rodrigo – Chcę ją zbadać.
- Połóżmy ją w moim pokoju – zaproponowała Ariadna.
Rodrigo położył ją na łóżku i poprosił wszystkich o wyjście.
- Co jej jest? – niepokoiła się Cielo.
- Rodrigo mówi, że to po tabletkach. Zbada ją i zadecyduje czy trzeba zawieść Marisol do szpitala.
- Czy coś mówiła? Poznała cię?
- Nie. Cały czas jest nieprzytomna.
- Nie mieliście żadnych problemów? Nikt was nie widział?
- Wszystko poszło dobrze. Bez problemu wyprowadziliśmy twoją siostrę z tego okropnego miejsca.
- Tak się martwiłam…
- Nie mogłam jej uspokoić – Melisa także cieszyła się, że wszystko się udało.
- Dobrze, że z nią zostałaś – Ariadna była jej bardzo wdzięczna za wsparcie. Chciała powiedzieć coś jeszcze ale do pokoju wszedł właśnie Rodrigo. Wszystkie oczy zwróciły się więc na niego.
- Wygląda na to, że wszystko jest w porządku. Pewnie będzie spała do rana. Zbadam ją znowu gdy się obudzi. Do tego czasu trudno mi cokolwiek powiedzieć. Będzie spała jeszcze kilka godzin więc lepiej na razie pojadę do domu. Przyjadę rano, jednak dzwońcie gdyby coś się działo.
- Dziękuję ci Rodrigo. Nie wiem czy kiedykolwiek zdołam się wam odwdzięczyć – Ariadna nie kryła wzruszenia – Weź mój samochód – przypomniała sobie, że Santiago zabrał jego samochód.
- A dokąd pojechał Santiago? – zdziwiła się Cielo.
- Zdecydował, że nie będzie czekał do rana i jeszcze dzisiaj roześle listy gończe za Julio Ramirezem.
- Ten człowiek powinien jak najszybciej znaleźć się za kratkami – stwierdziła Melisa – Jeśli chcesz to ja cię zawiozę do domu – zaproponowała Rodrigo.
Gdy wyszli, Ariadna i Cielo usiadły przy łóżku Marisol.
- Nie mogę w to uwierzyć – wyszeptała Cielo – Moja siostra żyje. To takie dziwne patrzeć na nią. Wygląda zupełnie jak ja.
- Nie masz pojęcia jaka jestem szczęśliwa – Ariadna cały czas gładziła włosy Marisol - Jesteście tu obie. Moje dwie śliczne córeczki.
- Ciekawe jak zareaguje na nasz widok, gdy się obudzi.
- To będzie dla niej duży szok – Ariadna była tego pewna. Więcej nic nie mówiły. Siedziały tak, obie po przeciwnych stronach łóżka i wpatrywały się w Marisol. Po kilku godzinach Ariadna zauważyła, że Cielo przysnęła. Wstała by nakryć ją kocem. Chciała zaproponować by poszła się położyć a ona obudzi ją gdy tylko Marisol otworzy oczy. Doszła jednak do wniosku, że to kiepski pomysł. Była pewna, że Cielo się na to nie zgodzi. Nakryła więc ją kocem i pocałowała w czubek głowy. Następnie z powrotem usiadła na swoim fotelu. Marisol wyglądała tak słodko. Jest śliczna – pomyślała – Obie są – spojrzała na śpiącą Cielo – Moje śliczne dziewczynki. Tak wiele straciłam. Nie było mnie przy was gdy dorastałyście i powoli przemieniałyście się we wspaniałe kobiety. Ileż bym dała, by nie dosięgły nas te wszystkie nieszczęścia. Gdyby nie porwano Cielo, gdybym nie miała tego wypadku i gdybym nie odeszła z domu…
- Dość już tego gdybania! – upomniała samą siebie – Nie da się cofnąć czasu. Co się stało, to się nie odstanie. Teraz musi myśleć o przyszłości. Marisol musi być zdrowa. Musi wrócić do domu, do męża i córeczki. Ale co będzie z Cielo? Bardzo się o nią martwię. Zapewne teraz, gdy odnalazła się Marisol, będzie chciała wrócić do domu. Zamieszka pod jednym dachem z ojcem swoich dzieci i jego żoną. Gdyby Cielo zdołała zapomnieć o Diego Alexandro i spróbowała ułożyć sobie życie z Rodrigo. To taki dobry i szlachetny chłopak a przede wszystkim kocha moją córkę i z pewnością pokocha moje wnuczki. Niestety Cielo jest taka jak ja. Oddała swoje serce jednemu mężczyźnie i nigdy już nie pokocha innego.
Ariadna spostrzegła, że Marisol się poruszyła. Po chwili, powoli otworzyła oczy. Rozejrzała się po pokoju – Gdzie ja jestem? – w końcu napotkała na wzrok Ariadny – Gdzie ja jestem?
- Nie bój się. Jesteś bezpieczna, nic ci już nie grozi – Ariadna pogłaskała ją po dłoni – O nic się nie martw wszystko będzie dobrze.
- Kim jesteś? – była zdezorientowana.
- Nie pamiętasz mnie?- przemówiła do niej miękko. Tak samo jak wtedy, gdy była małym dzieckiem – Słoneczko…
Marisol przyglądała jej się chwilę z niedowierzaniem, aż w końcu wyszeptała – Mama?
- Tak Słoneczko, to ja – Ariadna czuła, że po jej policzkach spływają łzy. Miała ochotę mocno przytulić do siebie córkę ale bała się, że ją spłoszy.
- Czy to sen? A może halucynacje po tych tabletkach, które podał mi ten człowiek – Marisol nie wiedziała co się dzieje.
- To nie sen ani halucynacje – Cielo, która właśnie się obudziła, chciała uspokoić siostrę – Naprawdę jesteś już bezpieczna, siostrzyczko.
Marisol spojrzała na nią wystraszona.
- Nie bój się – Ariadna wzięła ją za rękę – To twoja siostra Cielo.
- Nie rozumiem o co tu chodzi? Czy ja zwariowałam?
- Uspokój się dziecinko, zaraz ci wszystko wyjaśnię. Wczoraj w nocy zabraliśmy cię z tego okropnego miejsca w którym cię przetrzymywano.
- Kim był ten mężczyzna, który mnie tam trzymał?
- To Julio Ramirez, przyjaciel Ivany. Podejrzewamy, że ona to zaplanowała.
- Powiedziała, że jedziemy odwiedzić mamę –przypomniała sobie Marisol – Kazali mi wejść do jakiegoś pokoju a kiedy to zrobiłam, zamknęli od zewnątrz. Krzyczałam i błagałam, żeby mnie wypuścili…
- Już dobrze – Ariadna nie chciała jej denerwować – Uspokój się. Już nigdy tam nie wrócisz. Obiecuję. Ivana cię okłamała. Nigdy nie siedziałam w tamtym szpitalu. Cały czas mieszkałam tutaj.
- Razem z tobą? – zwróciła się do Cielo.
- Nie. Odnalazłam Ariadnę jakiś czas temu.
- Więc co ci się stało? Kto ciebie porwał?
- Dolores Hernandez, która kiedyś była służącą w naszym domu. Dopiero jakiś czas temu poznałam prawdę o swoim pochodzeniu. Spotkałam ojca i twoją córeczkę.
- Angelita! Co z moją córeczką? Czy nic jej nie zrobili?
- Nie martw się. Nic jej nie jest. Carlos Miguel dobrze się nią opiekuje. Jest cała i zdrowa.
- Dlaczego Carlos Miguel mnie nie szukał?
- Wszyscy myśleli, że nie żyjesz.
- Jak to?
- Ivana upozorowała katastrofę lotniczą w której rzekomo zginęłaś, podczas ucieczki do Alfredo Martineza…
- Ale ja…!
- Nie denerwuj się – Ariadna bała się, że Marisol coś się stanie – Wkrótce wszyscy poznają prawdę.
- A wy, jak mnie odnalazłyście?
- To długa historia, wiele zawdzięczamy przypadkowi. Jednak najbardziej pomógł nam twój pamiętnik – Cielo na razie nie chciała wdawać się w szczegóły.
- Mój pamiętnik?
- Carlos Miguel mi go podarował. Miał nadzieję, że dzięki niemu lepiej cię poznam. Nie gniewasz się, go przeczytałam?
- Nie. Cieszę się, że to ty go dostałaś.
- Gdyby nie twoje zapiski, nigdy nie dowiedziałabym się, że żyjesz.
- Pewnie umarłabym w tym okropnym miejscu.
- Rozmowę przerwało im ciche pukanie do drzwi. Po chwili wszedł Rodrigo a za nim Santiago.
- Nie bój się – Ariadna od razu zauważyła przerażenie na twarzy Marisol – To nasi przyjaciele. Santiago i jego syn Rodrigo. Bardzo nam pomogli. Wspólnie wyprowadziliśmy cię wczoraj z tego szpitala.
Santiago opowiedział im, że Julio jest poszukiwany. Policja nie chce, żeby na razie ktokolwiek dowiedział się o tym, co przydarzyło się Marisol. Mieli zachować tajemnicę, póki Julio nie zostanie ujęty i nie zbiorą dowodów przeciw Ivanie. Rodrigo chciał zbadać Marisol.
- Nie trzeba – upierała się – Nic mi nie jest.
- Podawali ci silne leki – Rodrigo nie chciał ustąpić – Widzę, że jesteś w dobrej formie ale boję się, że te lekarstwa mogły ci zaszkodzić. Kiedy cię zobaczyłem, wczoraj w nocy, byłaś w okropnym stanie. Jak często Julio ci je podawał?
- Codziennie? – Rodrigo nie mógł w to uwierzyć.
- Czułam się po nich okropnie. Ciągle spalam i miałam halucynacje. Bałam się, że zwariuję. Dlatego chowałam je pod językiem a następnie wyrzucałam do zlewu. Przed tym mężczyzną udawałam, że tracę zmysły.
- Ale gdy cię znaleźliśmy, byłaś zupełnie nieprzytomna – przypomniał sobie Rodrigo.
- Uratowaliście mi życie – Marisol uśmiechnęła się smutno – Przybyliście w samą porę. Tego dnia rano, Juli przyłapał mnie na tym, że nie łykam tabletki. Był wściekły. Zmusił mnie, bym ją połknęła i stwierdził, że rozprawi się ze mną po swoim powrocie. Tak bardzo się bałam – na wspomnienie tych strasznych chwil, Marisol zaczęła szlochać.
- Już dobrze – Ariadna przytuliła ją do siebie – Nie bój się kochanie. Nie pozwolimy by ktokolwiek cię skrzywdził. Byłaś taka dzielna. Tyle przeszłaś ale już jesteś bezpieczna.
- Dziękuję, dziękuję, że mnie uratowaliście.
*** |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 11:34:22 09-08-07 Temat postu: |
|
|
odc. 52
- Nie! Zostawcie mnie! Proszę! – Marisol spała tylko chwilę i bardzo niespokojnie.
- Spokojnie siostrzyczko – Cielo czuwała przy jej łóżku – Już dobrze. Miałaś zły sen.
- To był koszmar. Śniło mi się, że znowu tam byłam…
- Ccc…nie myśl już o tym. Zobacz co dla ciebie mam – podała jej zdjęcie Angelity.
- To moja córeczka. Tak bardzo za nią tęsknię. Jest śliczna, prawda?
- Jest wspaniała, Ja też bardzo ją kocham. Jak własne dziecko.
- Cielo, czy mogę cię o coś zapytać?
- Jasne, pytaj o co tylko chcesz.
- Jesteś mężatką? – spojrzała na jej zaokrąglony brzuch.
- Nie – odparła o tym smutno – Nie jestem. Mężczyzna, którego kochałam, ojciec moich dzieci, zostawił mnie.
- Dzieci? – zapytała zaskoczona.
- To bliźniaczki.
- Dwie dziewczynki? Tak jak ty i ja? – nie mogła w to uwierzyć.
- To wspaniale, prawda? Nie mogę się doczekać. Mam rodzić za niecałe trzy miesiące.
- Co na to ich ojciec?
- Nie wie, że to jego dzieci. Wmówiłam mu, że inny mężczyzna jest ich ojcem – Cielo zamierzała być szczera z siostrą.
- Dlaczego to zrobiłaś?
- Musiałam. Bardzo mnie zranił. Zresztą ma już inną żonę, naszą kuzynkę – stwierdziła ze smutkiem – Ożenił się z Fabiolą, która też spodziewała się jego dziecka…
- To niemożliwe. Zostawił ciebie dla tej wrednej intrygantki – Marisol była oburzona – Musi być kompletnym idiotą. Kto to jest? Czy go znam?
- Znasz go. Marisol posłuchaj – zamierzała być z nią szczera i wyznać całą prawdę – jesteś moją siostrą. Nie znamy się jeszcze zbyt dobrze ale wiem, że mogę ci ufać, że nie wyjawisz nikomu prawdy.
- Możesz mi zaufać – zapewniła – Kim on jest?
- To Diego Alejandro.
- Diego Alejandro? – powtórzyła zaskoczona – Brat Carlosa Miguela?
- Tak – Cielo opowiedziała jej historię ich miłości. Wyznała w jakich okolicznościach się rozstali i jaki miała w tym udział Fabiola.
Marisol słuchała jej w milczeniu, od czasu do czasu kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Jak ona mogła być tak okrutna – Marisol nie kryła swojego oburzenia – Biedny Carlos Miguel, jak mogła mu wmówić, że się pode mnie podszywasz? Przykro mi też ze względu na ciebie, siostrzyczko. Tyle przez nich wycierpiałaś. Nie rozumiem jak ktoś tak młody jak Fabiola, może być aż tak okrutny. Nigdy się nie dogadywałyśmy ale myślałam, że to raczej za sprawą różnicy wieku. Do głowy by mi nie przyszło, że jest tak wredną intrygantką. Bardzo się od siebie różnią z Juniorem.
- To prawda, Junior jest wspaniałym człowiekiem. Nie mówiłam ci jeszcze, że on i Marina się pobrali.
- Marina?
- No tak – Cielo uświadomiła sobie, że musi opowiedzieć Marisol o wielu rzeczach. Tak wiele wydarzyło się podczas jej nieobecności w domu rodziny de Alvarado – Nie wiesz, że odnalazła się siostra Carlosa Miguela.
- Żartujesz? – Maria del Sol nie mogła w to uwierzyć – Co się z nią działo?
- Cały czas była blisko braci. Pracowała w naszym domu jako służąca. To Lucero – opowiedziała zaskoczonej siostrze o tym, co zaszło w życiu najmłodszej z rodzeństwa Valladares.
- Zawsze bardzo ją lubiłam – wyznała Marisol – ale nigdy do głowy by mi nie przyszło, że jest moją szwagierką. Teraz nic mnie już nie zdziwi. Życie sprawiło mi tyle niespodzianek. Myślałam, że umrę w tamtej piwnicy, tymczasem udało mi się stamtąd wydostać. Spotkałam ciebie i mamę. Jestem bardzo szczęśliwa, że się odnalazłaś siostrzyczko. Zawsze o tobie myślałam i modliłam się o twój powrót – poczuła jak po twarzy spływają jej łzy – Jestem pewna, że będziesz nie tylko moją siostrą ale i najlepszą przyjaciółką.
- Pomyśl tylko, obie zakochałyśmy się w braciach Valladares.
- Tak – przyznała smutno Cielo – Mam nadzieję, że ty i Carlos Miguel już zawsze będziecie razem. Niestety, ja nie mogę liczyć na szczęście u boku Diego Alejandro.
- Nie płacz – Marisol objęła siostrę – Zobaczysz, że jeszcze ułożysz sobie życie.
- Czy wszystko w porządku? – do pokoju zajrzała Ariadna. Chciała zobaczyć jak się czuje Marisol i wystraszyła się widząc, że obie córki płaczą.
- Tak – Marisol wyciągnęła do niej rękę – Usiądź z nami. Cielo opowiada mi właśnie o zmianach jakie zaszły w domu – Ariadna uśmiechnęła się do niej ciepło i usiadła na łóżku – Jak się czujesz?
- Coraz lepiej, powoli dochodzę do siebie.
- Zaraz będzie obiad. Powinnaś jeść, żeby jak najszybciej nabrać sił.
- Teraz marzę o kąpieli a potem zejdę na obiad, dobrze?
- Dobrze – Ariadna pomogła jej wstać z łóżka – powinnaś ściągnąć z siebie to ubranie. Później kupimy ci nowe rzeczy. Cielo, może na razie pożyczysz jej coś swojego?
- Oczywiście. Zaraz ci coś przyniosę.
- Poradzisz sobie? – Marisol była wyraźnie osłabiona. Ariadna bała się, że może upaść.
- Tak. Jestem trochę oszołomiona tym wszystkim ale naprawdę nic mi nie jest.
*** |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 20:07:14 09-08-07 Temat postu: |
|
|
odc. 53
Po kąpieli Marisol zeszła do kuchni, gdzie czekały na nią matka i siostra. Obie bardzo się o nią martwiły. Jednak gdy zobaczyły Marisol wykąpaną, przebraną w rzeczy, które podarowała jej Cielo i uśmiechniętą, doszły do wniosku, że wszystko się ułoży.
- Dziękuję ci za ubrania – była jej bardzo wdzięczna – Nie masz pojęcia jak marzyłam, by zrzucić z siebie tamte łachy.
- Nie dziękuj…Zawsze marzyłam, by mieć siostrę z którą mogłabym dzielić się ubraniami.
- Jesteś taka śliczna – Ariadna pogładziła Marisol po głowie – Obie jesteście – chciała dotknąć rękę Cielo ale ta gwałtownie ją odsunęła.
- Lepiej jedzmy zanim wystygnie – Cielo zabrała się za swoją porcję. Dłuższy czas jadły w ciszy, którą przerwała dopiero Marisol.
- Mamo, czy mogę cię o coś prosić?
- Oczywiście – Ariadna miała wrażenie, że serce wyskoczy jej z radości, gdy Marisol nazwała ją mamą – O co chodzi?
- Chciałam cię prosić abyś po obiedzie, wybrała się ze mną na spacer.
- Kochanie, nie wiem czy to dobry pomysł….Powinnaś wypoczywać.
- Nic mi nie będzie – Marisol nie zamierzała ustąpić – Tyle czasu siedziałam w zamknięciu, że marzę tylko o tym, by wyjść na świeże powietrze. Krótki spacer mi nie zaszkodzi.
- Dobrze – Ariadna dała się przekonać.
Szły dosyć wolno. Marisol była zachwycona okolicą. Wszystko wydawało jej się takie malownicze i piękne.
- Masz piękny dom – stwierdziła – Czy byłaś tu szczęśliwa, mamo?
- Nie wiem – wyznała zgodnie z prawdą – To wspaniała okolica. Mieszkają tu cudowni ludzie ale nie takiego życia pragnęłam. Teraz jestem o wiele szczęśliwsza.
- Dlaczego?
- Bo odnalazła się Cielo i dowiedziałam się, że ty żyjesz. Jesteś tu ze mną, nazywasz mnie mamą – spojrzała na córkę oczami pełnymi łez – Nie masz pojęcia ile to dla mnie znaczy. Całe życie marzyłam o tym, by znów zobaczyć ciebie i Cielo.
- Chyba nienajlepiej układa ci się z moją siostrą? Zauważyłam, że Cielo ma do ciebie o coś żal.
- To prawda – przyznała ze smutkiem w głosie – twoja siostra ma do mnie żal za to, że opuściłam ciebie i waszego ojca – zapanowała krótka cisza. Obie wiedziały, że muszą to sobie wyjaśnić. Jednakowo bały się tej rozmowy – Cielo nie może mi tego wybaczyć. Przyjechała tu, ukrywając swoją tożsamość. Chciała mnie poznać ale nie zamierzała wyjawiać mi prawdy. Gdyby nie przypadek, nigdy nie dowiedziałabym się, że jest moją córką.
- Dlaczego to zrobiłaś? – Marisol w końcu odważyła się zadać to pytanie – Czemu odeszłaś?
- Marisol wiem, co ci wmawiano przez te wszystkie lata – Ariadna bała się, ze córka ją odrzuci, tak jak zrobiła to Cielo. Jednak gdy wzięła jej rękę w swoje dłonie, Marisol nie protestowała, tylko smutnym uśmiechem zachęciła ją, by mówiła dalej – Myślałaś, że odeszłam, bo bolał mnie twój widok. Bo przypominałaś mi siostrę.
- To z mojej winy porwano Cielo. Gdybym się wtedy nie przewróciła… - z płaczem wyznała to, co tak bardzo ją bolało.
- Nie mów tak! Nie wolno ci się winić. Byłaś tylko dzieckiem. Dotknęła nas straszna tragedia ale nikt z nas nie ponosił za nią winy. Nie chcieliśmy, żeby to się stało, kochaliśmy twoją siostrę. Każde z nas oddałoby wszystko, by Cielo mogła być z nami. Nie możesz się za nic winić.
- Więc czemu odeszłaś?
- Bo myślałam, że beze mnie będziecie szczęśliwsi – Ariadna opowiedziała jej o upadku z konia. Wyjaśniła co czuła, dowiedziawszy się, że nie odzyska wzroku. Opowiedziała o latach spędzonych z dala od rodziny i bólu jaki czuła, wiedząc że Marisol już o niej zapomniała.
- Nigdy o tobie nie zapomniałam – zapewniła ją córka – bardzo za tobą tęskniłam. Codziennie modliłam się byście wróciły. Ty i Cielo. Byśmy znów byli rodziną.
- Uwierz mi dziecinko, że ja też niczego bardziej nie pragnęłam. Gdy moja operacja się udała i znów widziałam, od razu chciałam do ciebie wrócić. Wyjaśnić ci wszystko i błagać o wybaczenie. Wtedy Ivana napisała mi, że zginęłaś…
- Nie płacz – Marisol otarła jej łzy – Teraz wszystko się ułoży.
- Czy kiedykolwiek zdołasz mi wybaczyć? Czy zdołasz zapomnieć o krzywdzie jaką ci wyrządziłam? – Ariadna tak bardzo bała się odmowy.
- Już ci wybaczyłam. Tak mi ciebie brakowało. Tak bardzo cię kocham.
- Ja ciebie też kocham dziecinko – Ariadna otworzyła ramiona, by Marisol po chwili mogła w nie wpaść. Chciała, by ta chwila trwała wiecznie. Miała ochotę nigdy jej nie wypuścić ze swych objęć. W końcu odzyskała swoją małą, śliczną córeczkę. Całowała jej mokry od łez policzek i lśniące, jasne włosy.
- Moje Słoneczko – szeptała – Mój najdroższy skarbie – Tak mi ciebie brakowało. Tyle razy śniłam o takiej chwili.
- Ja też – Marisol była szczęśliwa – Bardzo cię kocham i potrzebuję.
- Teraz już zawsze będziemy razem. Obiecuję ci to.
*** |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 18:36:26 10-08-07 Temat postu: |
|
|
odc. 54
Po powrocie do domu, zastały Cielo, rozmawiającą z Rodrigo.
- Dobrze, że już jesteście. Rodrigo przyszedł zapytać o samopoczucie Marisol.
- To bardzo mile z twojej strony – dziewczyna była mu bardzo wdzięczna za okazywaną troskę – Czuję się coraz lepiej. Szczególnie ten spacer dobrze mi zrobił.
- Cieszę się, że dochodzisz do siebie.
- Czy wiadomo już coś o tym draniu Julio Ramireza? – Ariadna wiedziała, że nie zazna spokoju, póki ten człowiek i Ivana nie znajdą się za kratkami – Złapali go?
- Niestety nie. Ojciec podejrzewa, że ktoś musiał go ostrzec. Nie martwcie się. Policja na pewno zdoła go zatrzymać. Mówiąc to, Rodrigo poczuł nagły zawrót głowy. Musiał usiąść, bo w przeciwnym razie na pewno by się przewrócił.
- Źle się czujesz? – zaniepokoiła się Cielo – Nagle bardzo pobladłeś.
- Nic mi nie jest – nie chciał, żeby się martwiły – to tylko zawrót głowy.
- Cielo ma rację. Bardzo zbladłeś. Przynieść ci wody?
- Dziękuję Ariadno, ale naprawdę nie ma się o co martwić. Ostatnio wszyscy żyliśmy w takim stresie.
- To prawda – przyznała – ale obiecaj, że będziesz o siebie dbał. Nie wolno ci się przepracowywać.
- W porządku – roześmiał się – W końcu to ja jestem lekarzem.
- To taki wspaniały chłopak – stwierdziła Ariadna, gdy Rodrigo opuścił dom – Jest taki dobry i szlachetny.
- To prawda – przyznała Cielo. Doskonale wiedziała o co chodzi Ariadnie. Zdawała sobie sprawę, że matka sugeruje jej, by związała się z Rodrigo. Może miała rację. Mężczyzna bardzo ją kochał i na pewno byłby wspaniałym ojcem dla jej dzieci. Jednak nie mogłaby związać się z kimś, kogo traktowała jak brata. Nie czuła do niego nic, prócz wdzięczności i przyjaźni.
***
Nazajutrz z samego rana, Cielo zajrzała do pokoju, który razem z Ariadną przygotowały dla Marisol.
- Śpisz?
- Nie. Wejdź – poprosiła ją Marisol. Leżała w łóżku, wpatrując się w zdjęcie Angelity.
- Wyobrażam sobie jak bardzo musisz za nią tęsknić.
- Nie mogę się doczekać, aż znowu ją zobaczę i uściskam. Kiedy wrócimy do domu?
- Nie wiem. Masz się coraz lepiej, jednak nie wiem czy to dobry pomysł, abyśmy już wracały.
- Powinnyśmy poczekać aż policja znajdzie Julio Ramireza – stwierdziła Marisol.
- I obmyślić plan zemsty na Ivanie – Cielo nie zamierzała wybaczyć jej krzywd wyrządzonych jej rodzinie.
- I Fabioli – dodała Marisol – Zapłacą za to, co zrobiły naszym bliskim.
- Porozmawiam z Ariadną – postanowiła Cielo – Zapytam czy się zgodzi, abyśmy zostały tu jakiś czas.
- Czemu miałaby się nie zgodzić? Przecież to nasza matka – Marisol zrobiła zaskoczoną minę – Cielo czy ty oby nie przesadzasz? Jesteś dla niej zbyt surowa.
- Naprawdę tak uważasz? – Cielo czuła się niezrozumiana.
- Mama zawsze była taka wspaniała. Pamiętasz jacy byliśmy razem szczęśliwi? Ty ja i rodzice…
- Marisol, uważam że wspaniale matki nie opuszczają swych rodzin, gdy te najbardziej ich potrzebują. Pamiętam jakie miałyśmy cudowne dzieciństwo i jakie byłyśmy szczęśliwe. Jednak pamiętam też łzy w oczach ojca, gdy mówił mi, że ona odeszła. Pamiętam, co czułam, czytając twój pamiętnik. Pamiętasz ile wylałaś przez nią łez? Ile wycierpiałaś?
- Wszystko sobie wyjaśniłyśmy. Nie mam do niej żalu. Może nawet ją rozumiem…
- Cieszę się – odparła Cielo – Naprawdę się cieszę, że jesteś szczęśliwa. Chciałabym podchodzić do tego tak jak ty, ale po prostu nie potrafię. Może kiedyś…
- Dzień dobry – do pokoju zajrzała Ariadna – Dobrze spałyście?
- Tak – odparła Marisol – Jestem pełna energii. Mam ochotę – wpadła na pewien pomysł – Czy pozwolisz mi dosiąść jednego z twoich koni?
- Nie ma mowy – Ariadna nie zamierzała tym razem ustąpić – Jesteś jeszcze osłabiona.
- Ariadna ma rację – poparła ją Cielo – Nawet o tym nie myśl.
- Jeśli chcesz, to możesz pójść ze mną nakarmić konie – zaproponowała.
- Lepsze to niż nic – roześmiała się Marisol – Chodźmy.
- Nie zapomnij się ubrać – Cielo rozśmieszyło zachowanie siostry. Maria del Sol była pełna życia i energii. Nie potrafiła usiedzieć na jednym miejscu. Jak oni mogli jej to zrobić? Przez ponad rok trzymać w zamknięciu…..
- Cielo – jej rozmyślania przerwała Ariadna – może przyłączysz się do nas? – spojrzała na nią z nadzieją.
- Nie odmawiaj – poprosiła Marisol – Będzie wspaniale, jeśli pójdziesz z nami.
- Pójdę po kurtkę – Cielo zauważyła, że nie potrafi niczego odmówić siostrze.
Z jednej strony chciała nadrobić cały utracony czas, który spędziły z dala od siebie. Z drugiej zaś strony, bała się choćby na chwilę zostawić Marisol samą. Czuła się za nią odpowiedzialna.
Pogoda była piękna, dlatego nakarmiwszy konie, zdecydowały się wybrać nad rzekę, która płynęła nieopodal.
Radosny nastrój Marisol, udzielił się także jej siostrze i matce. Z rozbawieniem słuchały opowieści Marisol o jej młodzieńczych wyczynach – Gdybyście widziały minę Ivany. Kipiała ze złości. A tata z trudem powstrzymywał śmiech – tak kończyła się większość jej przygód. Marisol zdołała też zachęcić Cielo, by opowiedziała coś o swoim życiu. Ariadna, słuchając córek z trudem powstrzymywała łzy wzruszenia.
- Mamo, Cielo i ja postanowiłyśmy, że odczekamy trochę z powrotem do domu. Chciałybyśmy zostać u ciebie na jakiś czas.
- Jeśli nie masz nic przeciwko – dorzuciła Cielo.
- Oczywiście, że nie – Ariadna zamyśliła się chwilę – Ostatnio dużo o tym rozmyślałam. Doszłam do wniosku, że najlepiej będzie przez jakiś czas zachować w tajemnicy fakt o odnalezieniu Marisol. Przynajmniej do czasu wyjaśnienia się sprawy Ramireza.
- Też tak uważam – poparła ją Cielo.
- Gdy tylko aresztują tego człowieka i Ivanę, razem wrócimy do miasta – dodała Ariadna.
- Razem? – podchwyciła Marisol.
- Postanowiłam, że czas wyjść z mojej kryjówki. Zamierzam wynająć mieszkanie w mieście, by być bliżej was. Dość już tego ukrywania się, zamierzam wrócić tam gdzie moje miejsce – podzieliła się z nimi decyzją, którą podjęła jakiś czas temu.
- To wspaniale! – Marisol nie kryla radości – Bardzo się cieszę! Wszystko jeszcze się ułoży – objęła Ariadnę i Cielo – Zobaczycie, że znowu będziemy rodziną. Jak kiedyś.
- Obawiam się siostrzyczko, że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Zbyt wiele się wydarzyło….- Cielo nie podzielała entuzjazmu siostry.
- Najważniejsze, że będziemy razem – Ariadna poparła Marisol – Jesteśmy rodziną i będziemy się wspierać. Nigdy już się nie rozstaniemy. Nie dopuszczę do tego….
*** |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 16:21:46 11-08-07 Temat postu: |
|
|
odc. 55
Ivana malowała właśnie paznokcie, gdy rozległ się sygnał jej komórki.
- Słucham? – odebrała niechętnie.
- Słuchaj uważnie, bo nie mogę długo rozmawiać – usłyszała głos Julio Ramireza.
- Wróciłeś z podróży?
- Nie i nie wrócę. Dowiedziałem się, że poszukuje mnie policja.
= Jak to? – Ivana była przerażona.
- Jestem pewny, że chodzi o tę dziewczynę. Na pewno ją odnaleźli. Nie potrzebnie zaufałem tej kobiecie, Virginii.
- O czym ty mówisz?
- Jeśli to prawda i okaże się, że oskarżą mnie o porwanie i przetrzymywanie twojej pasierbicy, to nie myśl, że będę cię kryl – Julio był wściekły – Pamiętaj, że to ty mnie w to wpakowałaś! I módl się, żeby mnie złapali, bo w przeciwnym razie spotkamy się za kratkami.
- Nie możesz mi tego zrobić! – Ivana była przerażona – Pamiętaj, że jestem matką twojej córki.
- Doskonale o tym pamiętam – Julio roześmiał się w słuchawkę – Myślisz, że to mnie powstrzyma?
.Ivana chciała mu jeszcze coś powiedzieć, ale odłożył słuchawkę. Kobieta wpadła w panikę. A jeśli to prawda? Co z nią będzie, jeżeli ta przeklęta Marisol rzeczywiście uciekła?
- Co robisz? – do pokoju weszła Fabiola – Strasznie się nudzę. Może pójdziemy na zakupy?
- Zapomnij o zakupach! Mamy poważny problem!
- Co się stało? – zdziwiło ją zachowanie matki. Ivana wyglądała na mocno zdenerwowaną.
- Policja poszukuje Julio Ramireza – mówiła cicho, by nikt przypadkiem jej nie usłyszał.
- A co my mamy z tym wspólnego? – Fabiola jak zwykle była beztroska.
- Julio podejrzewa, że Marisol udało się uciec. A jeśli to prawda, możesz się domyśleć, co z nami będzie.
- Mnie w to nie mieszajcie – w oczach Fabioli pojawił się strach – Ostrzegałam cię, że tak będzie. Mówiłam, że lepiej będzie ją zabić.
- Żałuję, że cię nie posłuchałam. Myślałam, że tak będzie lepiej.
- To teraz się martw! – Fabiola była wściekła. – Tylko pamiętaj, żeby mnie do tego nie mieszać!
- Dobrze wiedzieć, że mam w tobie wsparcie. Wszystko robiłam wyłącznie z myślą o tobie. A ty tak mi odpłacasz?
- Nie rób mi wyrzutów – spojrzała na nią z wściekłością – Co teraz chcesz mnie wpakować za kratki?
- Przestań – Ivana podeszła do swojej szafki i wyciągnęła z niej pistolet – Prędzej go zabiję niż pozwolę, żeby nas wydał.
- Skąd go masz? – Fabiola pierwszy raz widziała w rękach matki broń.
- Nie ważne – odłożyła pistolet na swoje miejsce – Może się przydać. Muszę być gotowa na każdą ewentualność. O nic się nie martw. Nie pozwolę, żebyśmy straciły to, co z tak wielkim trudem zdobyłyśmy – Obie były gotowe na wszystko, byle nie stracić swej pozycji.
***
Carlos Miguel siedział w swoim pokoju, wpatrując się w zdjęcie Marisol. Choć minęło już tyle czasu, wciąż nie mógł pogodzić się z jej śmiercią. Cały czas miał wrażenie, że Marisol wejdzie do pokoju, pocałuje go lub przytuli/ Ileż by dał aby moc znowu usłyszeć jej radosny śmiech….
- Cześć braciszku. Mogę wejść? – Diego Alejandro także nie wyglądał na szczęśliwego.
- Jasne – Carlos Miguel odstawił zdjęcie.
- Wciąż o niej myślisz?
- Nie mogę pogodzić się z jej odejściem. To takie niesprawiedliwe – miał wielką ochotę wyżalić się komuś.
- Była wyjątkowa.
- Kipiała życiem. Była taka radosna. Przy niej nie można było się smucić. To niesprawiedliwe, że musiała odejść tak szybko. Powiedz mi, gdzie ja znajdę taką matkę dla Angelity? – w jego głosie słychać było prawdziwą rozpacz.
- Nigdzie – Diego Alejandro w pełni się z nim zgadzał – Teraz Angelita ma tylko nas, swojego dziadka, naszą siostrę Marinę i swoją ciotkę…
- Cielo….Mała bardzo za nią tęskni. Codziennie pyta kiedy wróci.
- Pewnie wróci do domu dopiero po porodzie. Razem ze swoimi dziećmi i ich ojcem – nawet nie starał się ukrywać jak bardzo go to boli.
- Jesteś pewny, że to nie twoje dzieci?
- Sama mi to wyznała – nie chciał się niepotrzebnie łudzić.
- Może cię oszukała. Miała do ciebie żal o to jak ją potraktowałeś. A w dodatku twój ślub z Fabiolą…
- Myślisz, że mogłaby kłamać w takiej sprawie?
- Znasz Cielo.. Jestem pewny, że szczerze cię kochała. A ona nie należy do kobiet, które tak prędko zapominają. Nie wierzę, że zakochała się w innym.
- Może masz rację. Nie masz pojęcia ile bym dał, aby to rzeczywiście były moje dzieci. Muszę z nią porozmawiać. Gdy tylko wróci, będzie musiała wyznać mi całą prawdę.
- Nie wolno ci w nią wątpić – przestrzegł go Carlos Miguel – To wspaniała kobieta, podobnie jak jej siostra. Nasz wuj ma wspaniałe córki.
- A mi przypadła najgorsza z nich – stwierdził z goryczą.
- Nigdy nie zrozumiem jak mogłeś popełnić taką głupotę i poślubić Fabiolę.
- Wiesz, że musiałem. Spodziewała się mojego dziecka.
- Ale teraz nic cię już z nią nie łączy. Nie powinieneś się tak męczyć. Rozwiedź się z Fabiolą i spróbuj odzyskać Cielo.
- Gdyby to było takie proste…Fabiola jest szalona. Gotowa sobie coś zrobić. Poza tym nie umiałbym spojrzeć w oczy chrzestnemu.
- Nie powinieneś się męczyć w związku, który cię unieszczęśliwia.
- To kara, jaką plącę za moją głupotę. Za to, że skrzywdziłem Cielo.
*** |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 14:50:21 12-08-07 Temat postu: |
|
|
odc. 56
Tak jak niemal każdego wieczora, Rodrigo i Santiago odwiedzili dom Ariadny. Kobieta bardzo niepokoiła się o zdrowie Rodrigo, który z każdym dniem wyglądał coraz gorzej.
- Na pewno nic ci nie jest? – pytała z troską – Jesteś taki blady…
- Nie martw się. Czuję się dobrze – zapewniał ją – Jestem ostatnio trochę przemęczony. Ale nie mówmy o mnie – chciał szybko zmienić temat – lepiej powiedz jak ty się czujesz Marisol?
- Jak nowonarodzona. Powoli zapominam o tym koszmarze.
- Łykasz witaminy, które ci zapisałem? Nie przemęczasz się zbytnio?
- Bez obaw panie doktorze – roześmiała się Marisol – Mama i Cielo są świetnymi pielęgniarkami. Bardzo surowymi – podkreśliła – nie pozwalają mi prawie nic robić.
- To dobrze – Rodrigo był zadowolony. Od razu było widać, że Marisol szybko doszła do siebie.
Rozmawiali jakiś czas w salonie, aż Marisol przeprosiła wszystkich i udała się do swojego pokoju by odpocząć. Rodrigo zaprosił Cielo na spacer.
- Martwisz się czymś? – przyglądał jej się dłuższy czas i zauważył, że nie jest w najlepszym nastroju.
- Rozmyślam o moich dzieciach – wyjaśniła, siadając na ławeczce tuż przed domem – Bardzo się boję.
- Czego? – zdziwił się – Wiesz przecież, że ciąża przebiega prawidłowo.
- Dzięki Bogu. Chodzi mi jednak o to, co będzie gdy już się urodzą. Czy będę dobrą matką? Czy nie będzie im brakowało ojca?
- Będziesz wspaniałą matką – był tego pewny – Twoje dzieci mają dużo szczęścia, że jesteś ich mamą. A jeśli chodzi o ojca – wziął głębszy oddech – Wiesz, że marzę…
- Nie – przerwała mu – Wiem, co chcesz powiedzieć, ale proszę nie mów tego…
- Dobrze – zgodził się niechętnie – Najwyraźniej historia lubi się powtarzać….
- Co masz na myśli?
- Spójrz na nich – kiwnął głową w kierunku Ariadny i Santiago, którzy właśnie wyszli z domu – Odtrącasz mnie, tak jak twoja matka mojego ojca. On oddałby za nią życie, ale ona nawet nie zwraca na niego uwagi.
- Synu, wracasz ze mną? – krzyknął w ich stronę Santiago.
- Tak – Rodrigo ruszył w stronę samochodu – Do zobaczenia Cielo – odwrócił się w jej stronę zanim wsiadł do pojazdu.
- Do zobaczenia – odpowiedziała smutno i skierowała się w stronę domu. W drzwiach stała Ariadna.
- Piękny wieczór prawda? – uśmiechnęła się do córki.
- Tak – odparła obojętnie.
- Płaczesz? – dostrzegła łzy w jej oczach – Co ci jest? Rodrigo coś ci powiedział? – próbowała się domyślić.
- Znowu zasugerował, że powinniśmy się pobrać. Nie wiem co robić – wyznała.
- To dobry człowiek – Ariadna bardzo polubiła Rodrigo.
- Ty uważasz, że powinnam się z nim związać, prawda?
- Uważam, że zasługujesz na to, by być szczęśliwą. Tylko tego chcę dla ciebie.
- I myślisz, że Rodrigo zapewni mi to szczęście? Co byś zrobiła na moim miejscu?
- To szlachetny mężczyzna – Ariadna chciała jej dobrze doradzić. Chyba po raz pierwszy odkąd wyznała jej prawdę o swoim pochodzeniu, Cielo poprosiła ją o radę. Wiele to dla niej znaczyło – Na pewno byłby wspaniałym mężem i ojcem ale obawiam się, że nie byłabyś z nim szczęśliwa. Jeszcze nie zapomniałaś o ojcu swoich dzieci i być może nigdy o nim nie zapomnisz. Czułabyś się winna, będąc z kimś, kogo nie kochasz. Jego też mogłoby znudzić czekanie na to, że odwzajemnisz jego uczucia. Wasze życie zmieniłoby się w piekło, a to ostatnia rzecz jakiej bym sobie życzyła. Uważam, że kobieta nie powinna wiązać się z mężczyzną, jeśli wciąż myśli o innym.
- Dlatego nigdy nie odwzajemniłaś uczuć Santiago? – Cielo wciąż była pod wrażeniem tego, co powiedział jej Rodrigo. Na początku, gdy poznała Ariadnę, podejrzewała że coś może ją łączyć z Santiago. Szybko jednak zrozumiała, że to absurd.
- Nie rozumiem – Ariadnę bardzo zaskoczyło to pytanie.
- Rodrigo stwierdził dziś, że historia się powtarza. Ty nie odwzajemniasz uczuć Santiago a ja jego – wyjaśniła.
- Santiago wie, że nie może na nic liczyć. Zawsze byliśmy tylko przyjaciółmi. Nieraz słyszał jak mówiłam, iż nigdy więcej nie pokocham żadnego mężczyzny – Ariadna nie zdawała sobie wcześniej sprawy z uczuć jakimi darzy ją Santiago. Zawsze uważała go za swojego najlepszego przyjaciela, niemal brata.
- Wciąż kochasz mojego ojca, prawda? – Cielo była tego pewna – Wciąż masz nadzieję, że będziecie razem?
- Bardzo go kocham – Ariadna z trudem walczyła ze łzami, które napływały do jej oczu – Nigdy nie przestałam o nim myśleć. Wiem jednak, że nigdy nie będziemy już razem. Za bardzo go skrzywdziłam. Nie miałabym odwagi spojrzeć mu w oczy.
- Nie dziwię się. Skrzywdziłaś go jak nikt na tym świecie – stwierdziła z wyrzutem.
- Chodźmy do domu. Robi się chłodno – Ariadna otworzyła drzwi i weszły do domu. Cielo życzyła jej dobrej nocy i zamierzała iść do siebie ale Ariadna zatrzymała ją na chwilę.
- Poczekaj, chciałabym ci coś pokazać. Możesz tu chwilę poczekać – wkrótce Ariadna wróciła ze swojego pokoju z jakimś notatnikiem w ręce – Proszę, weź to – podała jej zeszyt, który wyglądał na dość stary.
- Co to jest?
- To rękopis twojej prababki, Virginii. Wprawdzie nigdy nie opublikowano nic jej autorstwa ale miała prawdziwy talent. Chciałabym abyś sama się o tym przekonała. To tomik wierszy, który mi przekazała tuż przed śmiercią. Teraz należy do ciebie.
- Nie mogę go przyjąć – Cielo czuła się speszona. Przeczytała dedykację „Mojej ukochanej wnuczce, Ariadnie” – dostałaś go od babci. Należy do ciebie.
- Jestem pewna, że babcia byłaby szczęśliwa wiedząc, że to ty je dostałaś. Byłaby z ciebie dumna. Tak jak ja.
- Dlaczego nigdy nic nie wydała, skoro miała taki talent? – zdziwiła się Cielo.
- To dziwna historia. Babcia uwielbiała pisać ale dziadek nigdy nie chciał nawet o tym słyszeć. Był surowym człowiekiem i nie życzył sobie żony pisarki.
- To nonsens! – oburzyła się Cielo – Jak mógł jej zabraniać tego, co kochała? Czemu się na to godziła?
- Bo go kochała. Był surowy i nieprzewidywalny ale na swój sposób ją kochał. A ona życie by za niego oddała.
- Miłość jest dziwna. Chyba nigdy jej nie zrozumiem.
- Jest dziwna – przyznała Ariadna – bywa okrutna i przysparza nam bólu ale nie potrafimy bez niej żyć. Człowiek który nie zaznał tego uczucia, tak naprawdę nie poznał życia.
- Ja chyba nigdy nie przestanę cierpieć przez Diego Alejandro. Nigdy o nim nie zapomnę.
- To niemożliwe, bo nosisz w sobie jego cząstkę. Wasze dzieci na zawsze was ze sobą połączą. To najsilniejsza z wszystkich więzi.
- Żałuję, że nie będą się wychowywać w pełnej rodzinie.
- Będą szczęśliwe mając ciebie. Będziesz wspaniałą matką i stworzysz im wspaniałą rodzinę. Zawsze będziesz mogła liczyć na ojca. Teraz masz też siostrę i jeśli tylko się zgodzisz, zawsze możesz na mnie liczyć.
- Dziękuję za wiersze. Pójdę się położyć. Jestem bardzo zmęczona. Dobranoc.
- Śpij dobrze mój skarbie – zawsze tak do niej mówiła, gdy była maleńka. Miała ochotę pocałować ją tak jak robiła to wtedy ale wiedziała, że na to jest jeszcze za szybko.
*** |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 11:48:19 13-08-07 Temat postu: |
|
|
odc. 57
Cielo nie mogła uwierzyć, że minęły już ponad dwa tygodnie, odkąd Marisol z nimi zamieszkała. Teraz, siedząc na ławce przed domem, obserwowała jak jej siostra i Ariadna wracają z konnej przejażdżki.
- Jak się jeździło? – zagadnęła, gdy do niej podeszły.
- Świetnie – uśmiechnęła się Ariadna.
- Niestety, twoja siostra nie jest dziś chyba w najlepszym humorze. Nie odezwała się słowem przez całą drogę.
- Coś ci jest? – zaniepokoiła się Cielo – Źle się czujesz?
- Nie o to chodzi – Marisol usiadła na ławce tuż obok siostry – Po prostu bardzo tęsknie. Chciałabym już przytulić mojego męża i córeczkę. Nie mogę już tego dłużej znieść. Chcę wrócić do domu.
- Kochanie…wiesz, że wtedy byłabyś narażona na wielkie niebezpieczeństwo – Ariadna bardzo się o nią bała – Tutaj nic ci nie grozi.
- Ariadna ma rację – przyznała Cielo – Nie wolno ci ryzykować – Ale….- nagle coś przyszło jej do głowy – mogłybyśmy ściągnąć tu Carlosa Miguela. Poznałby prawdę, wyjaśniłabyś mu, czemu nie możesz jeszcze wrócić.
- Byłoby wspaniale – Marisol nie kryla entuzjazmu.
- Dzwonię do domu – Cielo była równie podekscytowana co jej siostra. Wykręciła numer domowy i w napięciu oczekiwała kto podniesie słuchawkę – To ty Javierze – od razu rozpoznała glos kuzyna.
- Cielo? – zapytał zaskoczony.
- Tak ale proszę cię nie mów tak głośno – nie chciała, by ktokolwiek go usłyszał.
- Nie martw się, nie ma tu Diego Alejandro.
- Nie o niego chodzi – odparła speszona – Nikt nie może nas usłyszeć.
- Bez obaw, jestem sam w domu – uspokoił ją, nieświadom tego, że za drzwiami podsłuchuje go Fabiola.
- Posłuchaj, muszę jak najszybciej skontaktować się z Carlosem Miguelem.
- Czy coś się stało? – zaniepokoił się.
- Chodzi o Marisol.
- O Marisol? – był szczerze zdziwiony.
- Wiem, że to nieprawdopodobne ale ona żyje.
- Marisol żyje? – podejrzewał, że to kiepski żart ale wiedział, że to nie w stylu Cielo.
- To prawda. Na razie musimy zachować to w tajemnicy. Mówię ci o tym, bo wiem, że można ci zaufać.
- Gdzie teraz jest?
- W domu naszej…Ariadny de Alvarado.
- Mieszkacie razem z waszą matką? – był podwójnie zaskoczony.
- Tak – przyznała zgodnie z prawdą – I mam do ciebie prośbę. Chciałabym żebyś sprowadził tu Carlosa Miguela. Czy mógłbyś to zrobić? I to tak, żeby nie wiedział o co chodzi. Sama chciałabym mu wszystko wytłumaczyć.
- Dobrze – Junior w dalszym ciągu nie mógł uwierzyć w te rewelacje – Podaj mi adres.
Cielo wytłumaczyła mu dokładnie jak dojechać do domu Ariadny. Junior zapisał wszystko w notesie. Następnie wyrwał kartkę i wsiadł do samochodu, by zabrać z firmy Carlosa Miguela.
Fabiola, która podsłuchiwała całą rozmowę brata z Cielo była przerażona. Skoro Cielo wie, że jej siostra żyje, to na pewno zna już całą prawdę. A to oznacza, że ona i Ivana będą miały poważne kłopoty. Teraz musiała czekać aż matka wróci z zakupów i podzieli się z nią tą straszną wiadomością. Czekała na nią przeszło godzinę ale Ivana wciąż nie wracała. Wiedziała, że teraz Carlos Miguel zna już pewnie całą prawdę i zrobi wszystko aby ona i jej matka spędziły wiele lat w więzieniu. Nie mogła do tego dopuścić. Weszła do pokoju Ivany i otworzyła szufladę w której kobieta trzymała ważne dokumenty. Znalazła tam adres na który Ivana od lat pisywała do swojej kuzynki Ariadny. Już miała zamykać szufladę, gdy natknęła się na broń matki. Sprawdziła czy jest nabita i włożyła ją do swojej torebki. Wiedziała, że bardzo jej się przyda. Nie pozwoli by Marisol i Cielo zrujnowały jej życie.
***
Gdy tylko odłożyła słuchawkę, Cielo zdała Marisol i Ariadnie dokładną relację z rozmowy, jaką przeprowadziła z Javierem.
- Jesteś pewna, że można mu zaufać? – Ariadna nie była przekonana co do słuszności decyzji Celo.
- Bez obaw mamo – Marisol rozumiała jej strach – Javier jest dobrym, godnym zaufania człowiekiem. Zawsze był dla mnie jak brat. Cielo dobrze zrobiła, powierzając mu nasz sekret.
Ich rozmowę przerwało pukanie do drzwi. Marisol pobiegła otworzyć.
- Witaj Santiago. Jak się masz?
- Świetnie. Dziękuję. Przejeżdżałem tędy i postanowiłem wpaść, żeby sprawdzić co u was słychać.
- Dobrze, że przyjechałeś – ucieszyła się Marisol – Powinieneś o czymś wiedzieć.
- Czy coś się stało? – zaniepokoił się.
- Cielo zadzwoniła do naszego kuzyna Juniora i wyjawiła mu, że żyję. Obiecał, że przywiezie tu za chwilę mojego męża.
- Dlaczego to zrobiłaś? – spojrzał na Cielo zaskoczony – Co z naszym planem?
- Nic się nie zmieni – zapewniła go Marisol – Carlos Miguel i Javie nikomu nie zdradzą tej tajemnicy. Bardzo tęsknię za mężem. Mam nadzieję, że spędzi ze mną kilka dni.
- W porządku. Skoro tak zadecydowałyście – stwierdził nie do końca zadowolony z takiego obrotu spraw.
- Chciałabym abyś był tutaj, kiedy przyjedzie mój mąż. Razem z mamą i Cielo, wytłumaczycie mu, co się ze mną działo przez ostatni rok. Zostaniesz?
- W porządku – uśmiechnął się. Doszedł do wniosku, że dla Ariadny i jej córek zrobiłby wszystko. Zdawał sobie sprawę, że jego uczucie nie ma szans ale od lat był zakochany w Ariadnie. Bardzo polubił też jej córki. Miał nadzieję, że wszystkie trzy ułożą sobie życie i w końcu będą szczęśliwe.
- Marisol, najlepiej będzie jeżeli na razie pójdziesz do swojego pokoju – stwierdziła Cielo – Przyjdziemy do ciebie, gdy Carlos Miguel pozna prawdę.
- Cielo ma rację – poparła ją Ariadna - To byłby dla twojego męża zbyt wielki szok, gdyby zobaczył cię tak nagle. Lepiej będzie, jeśli przygotujemy go na to spotkanie.
- Macie rację. Na razie pójdę na górę.
*** |
|
Powrót do góry |
|
|
cris Prokonsul
Dołączył: 16 Cze 2007 Posty: 3684 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 10:37:17 14-08-07 Temat postu: |
|
|
odc. 58
Carlos Miguel nie mógł się doczekać na spotkanie z Cielo. Bardzo polubił swoją szwagierkę i miał nadzieję, że uda mu się namówić ją do powrotu. Był zdumiony, gdy Javier przekazał mu, iż przebywa w domu Ariadny. Zastanawiał się też, co takiego ma mu do powiedzenia.
- Jesteśmy na miejscu – Javier zgodnie ze wskazówkami zajechał pod dom – Chodźmy.
Zadzwonili do drzwi, które już po chwili otworzyła Maria del Cielo.
- Cielo jak dobrze cię widzieć – obaj mężczyźni nie kryli radości z tego spotkania.
- Cieszę się, że jesteście – zaprosiła ich do salonu, gdzie siedzieli Ariadna i Santiago.
- Ciocia Ariadna – Javier był zaskoczony. Wprawdzie spodziewał się, że ją tutaj spotka ale nie przypuszczał, że tak dokładnie ją zapamiętał – Nic się nie zmieniłaś.
- Pamiętasz mnie? – zapytała wzruszona – Kiedy widziałam cię po raz ostatni, byłeś jeszcze małym chłopcem.
- Doskonale cię pamiętam. Szczególnie z okresu gdy razem mieszkaliśmy. Zawsze po kryjomu przynosiłaś mi moje ulubione czekoladki. Wieczorem przychodziłaś pocałować mnie na dobranoc i poczytać książkę…
- Nie mogę uwierzyć, że jesteś już dorosłym mężczyzną. Jesteś taki podobny do Javiera. Twój ojciec był wspaniałym człowiekiem a z tego co wiem od moich córek, ty jesteś taki sam – objęła go serdecznie.
- Od twoich córek? – natychmiast podchwycił Carlos Miguel.
- Carlosie Miguelu – zmieszana Ariadna próbowała zmienić temat – Jak trudno uwierzyć, że mały chłopiec, który przyjeżdżał do nas na wakacje, wyrósł na dorosłego mężczyznę.
- Upłynęło sporo lat – przyznał. Od razu uderzyło go nieprawdopodobne podobieństwo Ariadny do córek.
- To jest nasz przyjaciel Santiago – przedstawiła go Cielo – Jest tu szeryfem – Mężczyźni wymienili między sobą uściski dłoni.
- Cielo, cały ten czas byłaś tutaj? – zainteresował się Carlos Miguel.
- Tak – przyznała – Pewnie zastanawiasz się, po co cię tu ściągnęłam?
Cielo spokojnie i powoli opowiedziała mu o swoim pobycie w domu Ariadny. Dokładnie i delikatnie opowiedziała o swoim odkryciu.
- Chcesz powiedzieć, że Marisol żyje? – Carlos Miguel długo nie mógł uwierzyć w jej słowa.
- Jest tutaj. Ariadna, Santiago i jego syn Rodrigo, uwolnili ją z tego okropnego miejsca i sprowadzili do domu.
- Chcę ją zobaczyć! – wiedział, że nie uwierzy im, dopóki nie zobaczy jej na własne oczy.
- Carlosie Miguelu – Marisol dłużej nie mogła tego wytrzymać. Od dłuższego czasu stała na górze, schowana za ścianą i przysłuchiwała się ich rozmowie. Uznała, że nadszedł odpowiedni moment aby się pokazać.
- Marisol – wyszeptał - Marisol – powtórzył głośniej – Marisol! – wykrzyczał. Stal oniemiały i przyglądał się jak zbiega ze schodów w jego stronę. Cały czas miał wrażenie, że to piękny sen z którego zaraz się obudzi. Dopiero gdy stanęła przed nim i miał ją na wyciągnięcie dłoni, zrozumiał że to dzieje się naprawdę. Porwał ją w swoje ramiona i przytulał wzruszony i szczęśliwy – To naprawdę ty?
- To ja Carlosie Miguelu, to ja – była taka szczęśliwa, że znowu go widzi. Może go dotknąć i przytulić, wreszcie poczuć się bezpiecznie.
- Moja kochana, gdybyś wiedziała jak bardzo cierpiałem. Tak bardzo za tobą tęskniłem.
- Ja za tobą też. Nie było dnia, żebym nie myślała o tobie i naszej córeczce.
- Angelita – roześmiał się Carlos Miguel – chyba oszaleje ze szczęścia, gdy cię zobaczy. Jeszcze dziś zabiorę cię do domu.
- Obawiam się, że to niemożliwe – wtrącił się Santiago – Dopóki nie złapiemy Julio Ramireza, pana żona musi pozostać w ukryciu.
- Ivana mogłaby znowu próbować coś jej zrobić – wyjaśniła Cielo.
- Jak moja matka mogła zrobić coś takiego? – Javier nie mógł w to uwierzyć – Zawsze wiedziałem, że nie jest święta ale żeby posunąć się do czegoś równie okropnego – Cielo, która zobaczyła w jego oczach łzy, podeszła by w geście zrozumienia, położyć swą dłoń na jego ramieniu – Czy moja siostra też miała z tym coś wspólnego? – zapytał po chwili namysłu.
- Na pewno byłaby do tego zdolna – stwierdził wzburzony Carlos Miguel – Nie tylko zdemaskujemy Ivanę ale także wszyscy dowiedzą się o intrygach Fabioli. Mój brat musi poznać całą prawdę. Dowie się, co zrobiła jego żona aby rozdzielić go z Cielo. Ty Cielo, będziesz musiała wyznać mu prawdę. Dość już z tymi kłamstwami i niedomówieniami. Diego Alejandro musi się dowiedzieć, że dzieci, których się spodziewasz są jego.
- Prędzej pozabijam was wszystkich, niż pozwolę, abyście zniszczyli moje małżeństwo – Niespodziewanie dla wszystkich w drzwiach stanęła Fabiola.
- Co ty tutaj robisz? – Marisol nie tylko wystraszył ale i przeraził widok Fabioli.
- Nie pozwolę, by ktokolwiek zniszczył to, na co tak długo pracowałam. Oczy Fabioli promieniowały wściekłością. Wpatrywała się w Cielo, niemal tępym spojrzeniem. Nagle szybkim ruchem, wyjęła coś z torebki. Dopiero po chwili, Cielo zrozumiała, że Fabiola trzyma wymierzony w jej stronę pistolet. Nie zdążyła się nawet poruszyć, gdy ogłuszył ją wystrzał. Stała jak sparaliżowana, myśląc tylko o tym, że to już koniec. Nigdy więcej nie zobaczy Diego Alejandro, nie weźmie w ramiona swoich dzieci……
Powoli otworzyła oczy i opadła na kolana. Dopiero teraz zrozumiała, co się tak naprawdę stało. Wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie. Spojrzała na swoje ręce. Były całe we krwi. Ale to nie była jej krew…
Ariadna, która w ostatniej chwili zdołała własnym ciałem osłonić córkę, leżała teraz na podłodze, bez żadnych oznak życia.
- Nie! Mamo! – głuchą ciszę, która nastąpiła po wystrzale, przerwało histeryczne wołanie Marisol.
Cielo klęczała, podtrzymując głowę bezwładnej Ariadny. Chciała krzyczeć ale nie mogła wydobyć z siebie żadnego odgłosu. Była pewna, że teraz nic już jej nie uratuje. Fabiola była gotowa do oddania następnego strzału. Znowu huk i Fabiola powoli osuwająca się na podłogę. Tym razem to Santiago okazał się szybszy. Przerażony Javier podbiegł do leżącej na podłodze siostry, która wciąż kurczowo trzymała broń. Wyjął ją z jej ręki i odrzucił na bok.
- Jak mogłaś? – był oszołomiony – Przecież to twoja siostra. Chciałaś zabić własną siostrę?
- Ona nie jest moją siostrą – Fabiola wiedziała, że to już koniec, dlatego postanowiła wyjawić Juniorowi prawdę – oprócz ciebie, nie mam innego rodzeństwa. To nieprawda, że jesteś moim przyrodnim bratem. Mieliśmy Ne tylko tę samą matkę, ale i ojca.
- O czym ty mówisz? – nie był pewny, czy nie bredzi.
- To prawda. Wiem o tym od dawna. Moim prawdziwym ojcem też był Javier Roldan – spojrzała na niego jakoś dziwnie. Uśmiechnęła się i zapytała – Myślisz, że on by mnie pokochał? – Javier pogładził ją po włosach i odparł łagodnie – Na pewno. Bardzo by cię kochał.
- Diego Alejandro nigdy mnie nie kochał. Znienawidziłby mnie, gdyby się dowiedział, że wcale nie byłam z nim w ciąży. Był pijany, ale nawet mnie nie tknął.
- Fabiolo! – Javier był przerażony.
- Wymyśliłyśmy to razem z mamą. Jej przyjaciel Julio nam pomógł. Myślisz, że to możliwe, że oboje zabili naszego ojca? Mama zawsze zaprzeczała, ale ja mam przeczucie, że to ona przyczyniła się do jego śmierci. Nigdy już nie poznam prawdy. Ale ty obiecaj mi, że dowiesz się, co naprawdę wtedy zaszło. Obiecaj – spojrzała na niego błagalnie.
- Obiecuję Fabiolo! – jej twarz była już spokojna. Jeszcze nigdy nie widział na niej równie pięknego uśmiechu. Kiedy do pokoju wbiegli, ściągnięci przez Santiago sanitariusze, dla Fabioli było już za późno. Teraz liczyła się już tylko Ariadna.
*** |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|