|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:48:58 14-08-11 Temat postu: |
|
|
Iwi Miło znów Cię widzieć
Co do Vero i Franca to mam tyle możliwości na rozwinięcie tej historii, że sama nie wiem, którą wybrać;P W każdym razie to wszystko wcale nie jest takie proste na jakie teraz wygląda ^^ |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:37:25 14-08-11 Temat postu: |
|
|
Boziuniu, mówiłam już uwielbiam Anę Lucię? Mówiłam, bo już to czytałam. Jej mąż to idiota, spełniania obowiązków małżeńskich mu się zachciało. Dziewczyna ma rację, to nie powinno być byle jak i z byle kim.
Vero jest intrygantką, nie wiem jak można chcieć oddać swoje dziecko do adopcji, może za tym się coś kryje? Co do Franca to zgadzam się z 100% z Iwi.
Czekam na więcej. |
|
Powrót do góry |
|
|
Rainbowpunch Mistrz
Dołączył: 24 Mar 2009 Posty: 12314 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:40:19 14-08-11 Temat postu: |
|
|
Obie historie mnie zaintrygowały jak i za wcześniejszym razem.
Ana Lucia i Sebastian. Bo to do nich należy pierwsza historia, tak? On pozwala sobie na zbyt wiele. Na jej miejscu nie byłabym tak jak jej matka radziła "potulna i uległa". Pierwszy raz na niego krzyknęła i miała rację. Jednak on był zbyt pijany by cokolwiek zrozumieć. Ona powinna sobie go jakoś utemperować, bo gdy Ana Lucia siedzi w domu i martwi się o niego to on balanguje z innymi panienkami.
Teraz przechodząc do kolejnej pary - Veronici i Franco. Veronica jest łasa na pieniądze i luksusy, dlatego złapała Franco za rogi i to na dziecko. Wielki błąd. Jej postać muszę skrytykować, bo luksusy przecież to nie wszystko. A dziecko potraktowała jak sposób na faceta. Franco jest zbyt dumny zaś żeby prosić o cokolwiek rodziców. Ale może jednak?? Co jak co, ale moim zdaniem w tym związku, a raczej małżeństwie to on jest raczej trochę mądrzejszy od niej.
Czekam na więcej. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:24:56 14-08-11 Temat postu: |
|
|
Maite, Ana nie będzie taka, jak radziła jej matka, ale o tym już w pierwszym odcinku
A Franco... może wcale nie jest zbyt dumny, tylko ma jakiś powód?
Dziękuję Wam za komentarze i poświęcony czas :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Rainbowpunch Mistrz
Dołączył: 24 Mar 2009 Posty: 12314 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:30:29 14-08-11 Temat postu: |
|
|
Brzmi ciekawie, może pokaże pazurek? Będę czekać z niecierpliwością.
Możliwe. Może mieć jakieś nieprzyjemne doświadczenie związane z rodzicami, ale rozumiem, że ten "powód" dopiero poznamy z czasem.
Także czekam na premierę. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:50:26 14-08-11 Temat postu: |
|
|
Pokaże, pokaże i to nie raz
No nie odkryję wszystkich kart od razu. Na wyjaśnienie pewnych spraw trzeba będzie poczekać ^^ |
|
Powrót do góry |
|
|
BlueSky Wstawiony
Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:58:55 14-08-11 Temat postu: |
|
|
Druga część prologu tak samo świetna jak pierwsza
Ana Lucia i Sebastian - w ich obecnym układzie mamy przykład papierowego małżeństwa i życia w celibacie - chociaż tylko i wyłącznie ze strony Any, ponieważ Sebastian korzysta z życia pełną gębą - wcale nie popieram tego, co robi, ale kiedyś słyszałam takie powiedzenie, iż jeśli facet nie znajdzie "tego czegoś" u swojej kobiety to poszuka "tego" u innej i Sebastian w pewien sposób realizuje to powiedzenie. I tak się zastanawiam na, co liczyła Ana? Wiem, że Sebastian ( jak na razie ) to straszny dupek, ale go polubiłam. I nie wiem czemu, ale jakoś zbytnio nie jest mi szkoda Any.
Veronica i Franco - szczerze powiedziawszy to nie popieram tego małżeństwa. Pobrali się dla dziecka, ale chwila-moment to dziecko jeszcze się nie urodziło i moim zdaniem mogli z tym ślubem zaczekać. A tak w ogóle to skąd pewność, iż Vero jest w ciąży lub iż jest to dziecko Franca?
Po obu częściach prologu uważam, iż idealnie dobrałaś tytuł, ponieważ każde z tych małżeństw ma już jakieś grzeszki na sumieniu, a mam przeczucie, że to nie będą ich jedyne grzeszki.
Czekam na odcinek...
Ostatnio zmieniony przez BlueSky dnia 23:00:24 14-08-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:18:56 14-08-11 Temat postu: |
|
|
Candy, co do Any i Sebastiana, to może ona nie chce m się oddać, bo jest taki a nie inny?
A Franco i Vero - no właśnie. Całkiem słuszne pytania, na które odpowiedzi pojawią się dopiero za jakiś czas |
|
Powrót do góry |
|
|
levyrroni Idol
Dołączył: 05 Cze 2011 Posty: 1530 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Pomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:38:51 15-08-11 Temat postu: |
|
|
Kiedy można się spodziewać premiery??? |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:09:41 16-08-11 Temat postu: |
|
|
Odcinek 1.
Odetchnęła z ulgą, gdy przekroczyła próg biurowca i owionęło ją chłodne, rześkie powietrze. Firmowy zegar wskazywał dopiero 09:30, ale z nieba już lał się niemiłosierny żar. Mijając recepcję, westchnęła ciężko, błogosławiąc w myślach wynalazcę klimatyzacji.
- Halo! Proszę pani! – Dobiegło do niej jakby zza światów. Odwróciła się za siebie i wtedy zza kontuaru recepcji wychyliła się drobna blondynka, której mina świadczyła o tym, że czeka na wyjaśnienia. – Interesantów przyjmujemy dopiero od 11.00 – zakomunikowała w końcu. Brunetka uśmiechnęła się lekko i podeszła do kobiety, która zajęła już swoje miejsce przy komputerze. Musiała być nowa, skoro ośmieliła się zwrócić jej uwagę.
- Ana Lucía Vázquez – przedstawiła się, wspierając dłonie na blacie. – Czy mój mąż, prezes Vázquez, jest u siebie? – spytała, obserwując jak na policzki recepcjonistki wylewa się płomienny rumieniec.
- Przepraszam – wydukała dziewczyna. – Nie wiedziałam…
- Proszę się uspokoić – powiedziała Ana, uśmiechając się do niej łagodnie. – Nic takiego się przecież nie stało – zapewniła ją szczerze i ruszyła w stronę windy. Sebastián lubił otaczać się pięknymi kobietami, a ta była naprawdę urocza. Słodka, niewinna i głupiutka. Ten rumieniec bez wątpienia nie był wyrazem jedynie zakłopotania spowodowanego jej gafą, ale też faktu, że oto stała przed nią żona mężczyzny, który z pewnością nieraz bajerował ją po godzinach pracy. Być może nawet nie powiedział jej, że jest żonaty i karmił ją jakimiś bajeczkami, których ona w swojej naiwności chciała słuchać i w które chciała wierzyć.
- Skończyło się – szepnęła pod nosem Ana, wchodząc do windy. – Koniec twoich wybryków Sebastiánie Vázquez. – uśmiechnęła się do siebie z satysfakcją. – Koniec z pokorną żoną, przymykającą na wszystko oko.
Nigdy nie podejrzewała siebie o takie pokłady złośliwości, a wśród znajomych zawsze była postrzegana jako cicha, nieśmiała, zupełnie pozbawiona pewności siebie, bogata dziewczyna, która nie wie czego chce od życia. To Sebastián Vázquez sprawił, że z szarej myszki zaczęła przeistaczać się w drapieżną kocicę, gotową walczyć o to, co jej się należy. Z pewnością kiedyś mu się za to właściwie odwdzięczy. Teraz jednak inne rzeczy zaprzątały jej myśli.
Westchnęła ciężko, przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze zamontowanym na jednej ze ścian windy. Nim winda zatrzymała się na właściwym piętrze, zdążyła odgarnąć długie włosy na plecy i wytrzeć niewielką smużkę tuszu, który pod wpływem ciepła rozmazał się jej pod okiem. Z drżącym sercem weszła na korytarz, prowadzący go gabinetu, który kiedyś zajmował jej ojciec, a który teraz należał do jej męża. Stukot jej obcasów odbijał się echem po pustym korytarzu i przez chwilę czuła się jak bohaterka jakiegoś thrillera, skradająca się do siedziby wroga.
Rozejrzała się dookoła, przywołując w pamięci obrazy sprzed lat, kiedy jako mała dziewczynka biegała tym korytarzem, by choć na chwilę znaleźć się w ramionach wiecznie zapracowanego ojca. Z ulgą stwierdziła, że niewiele się tu zmieniło, odkąd była tu ostatnim razem – na odczytaniu testamentu. Nie zniosłaby żadnych diametralnych zmian w firmie, którą od podstaw stworzył jej ojciec. I to właśnie ze względu na niego tu przyszła. Nawet jeśli Sebastián był prezesem, to była także jej firma, jej dziedzictwo i nikt nie mógł jej zabronić tego, co zamierzała zrobić. A zamierzała zacząć tu pracę. Miała kwalifikacje nawet do objęcia fotela prezesa, jednak brakowało jej doświadczenia, które miał jej mąż. Zresztą wcale nie miała ochoty zarządzać tym wszystkim. Chciała tylko trzymać rękę na pulsie, bo od Sebastiána trudno było się dowiedzieć czegokolwiek, a intuicja podpowiadała jej, że wokół młodego prezesa krążą sępy, którym niekoniecznie zależy na dobru firmy.
Drzwi do sekretariatu były uchylone, więc weszła tam bez pukania. W środku nie było nikogo, jednak na biurku sekretarki stała filiżanka z wciąż parującym napojem. Szybko omiotła wzrokiem pokój i skierowała się do drzwi, prowadzących bezpośrednio do gabinetu męża, na których wciąż była przytwierdzona złota tabliczka z nazwiskiem jej ojca: Luis Vincente del Bosque. Tylko tyle, a może raczej aż tyle, zostało dziś po nim w tej firmie. Jego nazwisko zniknęło już nawet z nazwy firmy, ustępując miejsca nazwisku rodziny jej męża. Przymknęła na chwilę powieki, tłumiąc napływające do oczu łzy. Tak bardzo chciała zobaczyć za drzwiami zmęczoną twarz ojca, pochyloną w zadumie nad stosem dokumentów. Kochał tą firmę i poświęcił jej całe swoje życie. Matka często powtarzała jej, że tylko ona, jego ukochana córka, jest w stanie oderwać go od pracy na dłużej niż sekundę. I rzeczywiście tak było. Była oczkiem w głowie Luisa Vincenta i tylko ona mogła wygrać rywalizację o jego miłość i uwagę z „Grupo Bosque”, jak jeszcze kilka miesięcy temu nazywała się firma.
Nabrała powietrza w płuca i policzyła do dziesięciu, zastanawiając się czy aby na pewno dobrze robi. Ostatecznie stwierdziła jednak, że nie ma nic do stracenia i w końcu nacisnęła klamkę. W tej samej chwili jej uszu dobiegł dziwny rumor. Szczupła, zgrabna szatynka, która najwyraźniej jeszcze przed chwilą siedziała na biurku jej męża, teraz w pośpiechu zapinała śnieżnobiałą koszulę, kierując się do wyjścia. Sebastián odchrząknął tylko znacząco, poprawiając krawat i klapy marynarki.
- Co cię sprowadza? – spytał jak gdyby nigdy nic, sadowiąc się w skórzanym fotelu za biurkiem, gdy jego towarzyszka zniknęła, zamykając za sobą drzwi. – Mogłaś zadzwonić…
- Żeby nie zastać cię w tej… dziwnej sytuacji z sekretarką? – prychnęła, podchodząc do jego biurka. – Z iloma kobietami sypiasz? Z całym żeńskim personelem firmy?
Sama nie wiedziała dlaczego sytuacja, w której zastała męża, tak wyprowadziła ją z równowagi. Od dawna przecież wiedziała, że zdradzał ją na prawo i lewo.
- Chcesz zgrywać zazdrosną żonę? – spytał z kpiną, wstając i oparłszy dłonie o blat biurka, spojrzał jej prosto w oczy.
- Nie obchodzi mnie z kim i ile razy dziennie uprawiasz seks! – wykrzyczała, wytrzymując jego spojrzenie.
- Więc o co ci chodzi? Znudziło cię siedzenie w domu? A może przyniosłaś mi śniadanie?
Ana, w przypływie złości, kurczowo zacisnęła drobne dłonie w pięści. Jej mąż był cynicznym, aroganckim chamem, ale w całej tej jego nonszalanckiej i totalnie ignoranckiej pozie było coś cholernie seksownego.
- Chcę tu pracować – powiedziała, starając się opanować drżenie głosu. Nie wiedziała czemu, zawsze w jego obecności jej pewność siebie, niemal znikała i znów czuła się małą, bezbronną dziewczynką.
- Co? – Sebastián nie dowierzał własnym uszom. – Chyba się przesłyszałem – stwierdził, uśmiechając się ironicznie. – Nie masz pojęcia o pracy tutaj – dodał, znów wygodnie rozsiadając się w swoim fotelu.
- Skończyłam studia, pomagałam ojcu, przez rok byłam na zagranicznym stażu... – Nie ustępowała, ale zdawała sobie sprawę, że to nie są dla niego żadne argumenty. W jego oczach, kobieta powinna zajmować się domem, tzn. praniem jego skarpetek i gotowaniem obiadów, na które często nawet nie raczył przychodzić, a od czasu do czasu także zaspokajać jego seksualne „widzi mi się”.
- I myślisz, że to wystarczy, by zarządzać tak wielką firmą? – zakpił. – Nie bądź naiwna.
- Ta firma jest tak samo moja, jak i twoja – postanowiła zmienić taktykę. Proszenie go zgodę zupełnie nie miało najmniejszego sensu. Zresztą nie musiała go o nic prosić, a jedynie postawić go przed faktem dokonanym. – Nie możesz mi tego zabronić. Dopóki nie zorganizujemy gabinetu dla mnie, zajmę salę konferencyjną obok – zakomunikowała, po czym odwróciła się na pięcie i skierowała w stronę drzwi. – A, zapomniałabym – powiedziała, odwracając się ponownie w jego stronę. – Powiedz swojej sekretarce, że jest zwolniona. I recepcjonistkę też powinieneś zmienić.
- Żartujesz? – Tylko tyle był w stanie wydusić z siebie w tej chwili jej wielce elokwentny mąż.
- A wyglądam? – odpowiedziała pytaniem, posyłając mu mordercze spojrzenie, po czym zniknęła za drzwiami, zostawiając go osłupiałego z jego myślami.
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 17:16:50 18-08-11, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Iwi. Mistrz
Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 13088 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:32:59 16-08-11 Temat postu: |
|
|
Bardzo ładnie! Ana Lucia wreszcie wyszła z cienia i postawiła męża do pionu.
- Co cię sprowadza? – spytał jak gdyby nigdy nic, sadowiąc się w skórzanym fotelu za biurkiem, gdy jego towarzyszka zniknęła, zamykając za sobą drzwi. – Mogłaś zadzwonić…
- Żeby nie zastać cię w tej… dziwnej sytuacji z sekretarką? – prychnęła, podchodząc do jego biurka. – Z iloma kobietami sypiasz? Z całym żeńskim personelem firmy?
ahaha, umarłam! Zabiło mnie to
Nie obraziłabym się, gdyby odcinek był dłuższy
Pozdrawiam i czekam na nexta |
|
Powrót do góry |
|
|
Rainbowpunch Mistrz
Dołączył: 24 Mar 2009 Posty: 12314 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 8:20:06 17-08-11 Temat postu: |
|
|
Już pokochałam Anę Lucię nareszcie pokazała pazurek co mnie zauroczyło.
Sebastian jest jak to sama ujęła bezczelny, arogancki i nie wiem jak sama wytrzymałabym z takim mężem. Traktuje kobiety jak zabawki, a własną żonę tak jakby była jakąś jego służącą, gosposią domową. Okropny facet i z góry mi się nie spodobał, tak jak i teraz nadal nie mam do niego żadnej sympatii.
Ana Lucia chce zacząć pracować w swojej firmie, brawo! Nareszcie schwytała byka za rogi! Wielki plus dla niej. Oczywiście mężulek musiał wyrazić swoje zdanie i krytykę. Ale kto się lepiej nie zajmie firmą jak ona?? Przecież jest wykształcona a on zamiast pracować zabawia się z sekretarką.
Ostatnia scena moim zdaniem najlepsza! Gdy ta kazała mu zwolnić sekretarką, a on do niej "Żartujesz?" a ona dziarsko "A wyglądam?"! Jestem pod wrażeniem.
Czekam na więcej. Ta "parka" szczególnie mnie zaciekawiła. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 8:28:35 17-08-11 Temat postu: |
|
|
Dzięki dziewczyny :*
Iwi, jeszcze dłuższy odcinek? Nieee... co za dużo, to nie zdrowo;P Sądzę, że taka długość jest w sam raz na raz
Maite, czy to się Sebastianowi podoba, czy nie, jego żona weźmie sprawy w swoje ręce, czym będzie go doprowadzać do szewskiej pasji, ale o tym później ^^ |
|
Powrót do góry |
|
|
Figielek xD Motywator
Dołączył: 02 Cze 2011 Posty: 242 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: PL Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:14:22 17-08-11 Temat postu: |
|
|
Telka bardzo mi się podoba Ana Lucia wreszcie kończy z szarą myszką... zapowiada się ciekawie
Z niecierpliwością czekam na Veronice i Franka ! |
|
Powrót do góry |
|
|
levyrroni Idol
Dołączył: 05 Cze 2011 Posty: 1530 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Pomorskie Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:15:00 17-08-11 Temat postu: |
|
|
Odcinek jest fantastyczny a chARKATER any bardzo mi sie podoba i mam nadzieje ,ze taka już zostanie bynajmiej pzy nim A Sebastian zobaczy jaka ma piękną ,urocza i mądrą żone predzej czy pózniej a moze jeśli koło nie pojawi sie jakiś nowy adorator Czekam na kolejny:) |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|