|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BlueSky Wstawiony
Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:01:08 08-01-12 Temat postu: |
|
|
Nie chodzi mi o aktorów, bo np., bardzo lubie Paolę, a Michela to kocham ( taka moja mała miłość z czasów młodzieńczych ), ale te parki jakoś mi do siebie nie pasują, no może za wyjątkiem Marisy i Juana oraz o dziwo Veronicy i Franca.
Nie wiem czemu, ale jakoś bardziej widzi mi się Sara z Sebulkiem niż Sara z Martinem.
Zapomniałam dodać, że podoba mi się też postać Livi i jej rozmowa z Jose.
Livia to zupełne przeciwieństwo Mili i Sebulka - są jak ogień i woda.
Ostatnio zmieniony przez BlueSky dnia 21:01:48 08-01-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:10:33 08-01-12 Temat postu: |
|
|
Ja tam jeszcze o niczym definitywnie nie przesądzam Sama nie wiem kto z kim będzie na końcu, bo do tego jeszcze długa i znając mnie bardzo kręta droga ^^ |
|
Powrót do góry |
|
|
Brillantez Aktywista
Dołączył: 24 Sie 2011 Posty: 359 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:08:35 09-01-12 Temat postu: |
|
|
A ja sądzę, że pary dobrane są idealnie. Tak jak już tutaj wspominałam Można plątać ich losy, ale na końcu powinni żyć razem długo i szczęśliwie. Drugą opcją jest połączenie ich już w połowie telenoweli, ale mącenie ich spokoju i szczęścia.
Nie zniosłabym rozdzielenia Sebulka i Any Ostatnio także uwielbiam Sarę i Martina oraz Marisę i Juana. Poza tym uważam, że Sara nie pasuje do Sebulka, może z wyglądu, ale tutaj chyba ważniejszy jest charakter. Para Sebastian i Ana Lucia jest o wiele ciekawsza ze względu na zmianę Any Lucii oraz ich cudowne przekomarzanie się
Więc zdecydowanie jestem za założeniem, że wszystkie pary przetrwają |
|
Powrót do góry |
|
|
Brillantez Aktywista
Dołączył: 24 Sie 2011 Posty: 359 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:07:40 10-01-12 Temat postu: |
|
|
Aguś, czy mogłabym prosić o odcinek? |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:20:08 10-01-12 Temat postu: |
|
|
Postaram się naskrobać coś na dniach |
|
Powrót do góry |
|
|
Brillantez Aktywista
Dołączył: 24 Sie 2011 Posty: 359 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:43:41 10-01-12 Temat postu: |
|
|
Czekam z ogrooomną niecierpliwością! |
|
Powrót do góry |
|
|
Brillantez Aktywista
Dołączył: 24 Sie 2011 Posty: 359 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:27:03 11-01-12 Temat postu: |
|
|
Chciałam o coś zapytać... Odnośnie proma do tej telenoweli Widzimy Sebastiana w szpitalu ze złamaną rękę, a przy nim Anę Lucię I tak dalej. Ich pocałunki, moment ze ślubu. Może pokierujesz się troszkę tym promo? Bo momenty ciekawe
Ana Lucia i Sebastian <3 <3 <3 |
|
Powrót do góry |
|
|
Rainbowpunch Mistrz
Dołączył: 24 Mar 2009 Posty: 12314 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:53:07 13-01-12 Temat postu: |
|
|
Aguś, czekamy na odcinek! |
|
Powrót do góry |
|
|
Brillantez Aktywista
Dołączył: 24 Sie 2011 Posty: 359 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:58:40 13-01-12 Temat postu: |
|
|
Dokładnie, czekamy! Jestem okropnie niecierpliwa! |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:11:23 14-01-12 Temat postu: |
|
|
Spoko, myślę, że jutro uda mi się coś napisać ^^
Paulinko, a odnośnie Twojego pytania - momenty z filmiku na pewno będą, prędzej czy później |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:35:12 15-01-12 Temat postu: |
|
|
Odcinek 21.
Marisa, w drodze do hotelu, z takim samym zachwytem i zachłannością chłonęła wszystkie widoki, jakie roztaczały się za szybą klimatyzowanego autokaru na malownicze wybrzeże Lloret de Mar.
Początkowo w ogóle nie miała ochoty na tę wyprawę, ale jeśli miało to przywrócić jej choćby część wspomnień, to warto było zaryzykować. Zresztą nie miała przecież już nic do stracenia. Jej umysł był teraz jak biała karta, której nie potrafiła niczym zapełnić.
– Jak się czujesz? – dobiegł ją głos, siedzącego obok Juana. Kiedy spojrzała na niego, wpatrywał się w nią z troską. Przez myśl po raz kolejny przebiegło jej, że chyba naprawdę musiał ją kochać. Widziała to w jego oczach za każdym razem, kiedy na nią patrzył, słyszała w jego głosie, gdy do niej mówił i czuła w każdym geście, gdy ją dotykał. Problem w tym, że ona nie czuła zupełnie nic. Była mu jedynie wdzięczna za to, że zajmował się nią tak troskliwie i nie narzucał się. – Mari? – Uśmiechnęła się blado i wróciła do obserwowania zmieniających się za szybą widoków.
– Byliśmy tu już wcześniej? – spytała.
– Tak – powiedział cicho. – Pamiętasz coś?
– Chciałabym, ale nie… – odparła, nie ukrywając rozżalenia. Juan nabrał powietrza w płuca i przykrył jej drobną dłoń swoją, splatając palce z jej palcami.
– Cierpliwości, na pewno wszystko sobie przypomnisz.
– A jeśli nie? – spytała, spoglądając na niego ze łzami w oczach.
– Mari – szepnął, mocniej zaciskając dłoń na jej dłoni, a drugą delikatnie gładząc jej policzek. – Nawet tak nie myśl. Musisz wierzyć i przestać się zadręczać… – urwał. Za każdym razem, gdy patrzył na jej zbolałą twarz, jakaś wielka gula ściskała mu gardło. – Spróbuj po prostu cieszyć się tą wycieczką – dodał, gdy przymknąwszy oczy, wtuliła twarz w jego dłoń. Miał ochotę ją pocałować, ale nie chciał zmuszać jej do niczego. Sama musiała na nowo odkryć w sobie swoje uczucia do niego. – Reszta przyjdzie sama… – powiedział. W tym samym momencie autokar zatrzymał się. – Chodź – dodał Juan, ciągnąc ją lekko za rękę. – Zapomnij o tym, że nic nie pamiętasz i po prostu ciesz się pięknymi widokami, okey?
Skinęła twierdząco głową i uśmiechnęła się blado po czym ruszyła za nim.
Martin przygotował Sarze śniadanie, zostawił jej króciutki liścik i pojechał do Aurory. Od kilku dni jedna myśl nie dawała mu spokoju. Jeśli faktycznie to on był powodem tego, że z Sarą nie mogli mieć dzieci, to jakim cudem miał być ojcem dziecka Aurory? Musiał to wyjaśnić, zanim powie żonie o swoim, póki co domniemanym, synu. Jednak kiedy stanął przed drzwiami jej domu, naszły go poważne wątpliwości. Sara przecież w końcu wyznała mu miłość, mimo wszystko. Była gotowa z nim być, nawet jeśli faktycznie nie mogliby mieć dzieci. Nie chciał tego psuć, a wyznanie jej, że ma syna, z całą pewnością przekreśliłoby to wszystko, co osiągnęli.
Odetchnął głęboko i w końcu nacisnął dzwonek. Wiedział, że nie zazna spokoju dopóki tego nie wyjaśni.
– Dzień dobry, Marto – przywitał się, siląc się na uśmiech. – Aurora…?
– Jest w ogrodzie – odparła kobieta, otwierając drzwi szerzej, by mógł wejść. – Ma gościa.
– Możesz jej powiedzieć, że chciałbym z nią porozmawiać?
– Oczywiście – odparła Marta i już po chwili zniknęła w korytarzu, prowadzącym do salonu, skąd można było dostać się do ogrodu. Martin westchnął ciężko i wsunąwszy dłonie w kieszenie spodni, zaczął rozglądać się po domu, który przecież znał doskonale z dawnych czasów, a w którym przez te wszystkie lata zupełnie nic się nie zmieniło.
– Martin? – Na schodach zjawił się pan domu, Marcos Marchena, zapinający mankiety niebieskiej koszuli. – Co tu robisz? – spytał.
– Muszę porozmawiać z twoją żoną – odparł zgodnie z prawdą. Nie miał ochoty niczego mu tłumaczyć i rozmawiać z nim dłużej niż to było konieczne.
– Powiedziałem ci już wszystko…
– Słuchaj – warknął Martin. – Nie prosiłem się o to, byś mnie odnajdywał i oświadczał mi, że jesteś obecnie mężem mojej byłej dziewczyny i ojcem dla mojego dziecka, ale zrobiłeś to, więc sądzę, że mam prawo wyjaśnić sobie z Aurorą to i owo i nie muszę cię przy tym prosić o zgodę.
– Bez nerwów, stary – odparł Marcos, przyglądając się swojemu rozmówcy z kpiącym uśmiechem. Martin miał ochotę przywalić mu w twarz i gdyby nie zjawiła się Aurora, zapewne zrobiłby to.
– Kochanie, wychodzę – zakomunikował Marcos, obejmując ją czule. – Będę późnym wieczorem – dodał, po czym podarował jej niezwykle namiętnego całusa. Martin, zacisnął szczęki z wściekłości i odwrócił wzrok. – Do zobaczenia – pożegnał się i wyszedł.
– Widać ogień między wami – zakpił Martin, kiedy drzwi za Marcosem zamknęły siebie.
– Nie przyszedłeś chyba rozkładać mojego małżeństwa na czynniki pierwsze – zauważyła Aurora.
– Masz rację – przytaknął i spojrzawszy jej prosto w oczy, uśmiechnął się blado. – Przyszedłem dowiedzieć się prawdy.
– Jakiej prawdy?
– O naszym związku i naszym dziecku, bo zdaje się, że ostatnio trochę rozminęłaś się z prawdą. Twój mąż najwyraźniej też nie o wszystkim.
– Nie rozumiem o czym mówisz.
Martin roześmiał się w głos i przeczesawszy nerwowo włosy palcami, podszedł do niej.
– O tym, że musiałaś mieć kogoś na boku, gdy byłaś ze mną – wycedził przez zęby, nie kryjąc wściekłości – i sama nie wiesz czyje to dziecko. – Aurora patrzyła na niego zdumiona, niezdolna nawet wymierzyć mu siarczystego policzka. – To nie może być moje dziecko… – dokończył, a po jej policzku spłynęła jedna samotna łza.
Idąc niespiesznym krokiem gwarnymi uliczkami, zwężonymi przez wystawione na chodnik półki z towarami i letnie ogródki restauracji, nie mówili nic. Juan z uśmiechem obserwował swoją żonę, która jak dziecko potrafiła zachwycać się drobiazgami. Zupełnie jak wtedy, gdy byli tu po raz pierwszy. Był ciekaw czy przypomni sobie cokolwiek. Bardzo na to liczył, ale nie miał żadnej pewności, a mieli tylko siedem dni. Potem musieli wrócić do szpitala i rozpocząć leczenie.
– Jak tu pięknie – zaszczebiotała po raz kolejny, kiedy dotarli na najbardziej charakterystyczną aleję Lloret, zwaną Promenadą Verdegeuera, wyznaczoną przez szpaler palm. Idąc wzdłuż alei i podziwiając rozmieszczone po bokach dziewiętnastowieczne budynki hoteli, nadające temu miejscu charakterystycznego wyglądu, dotarli w końcu do deptaka prze głównej plaży. Słońce już zachodziło, więc przejście betonowym deptakiem nie dało im się tak bardzo we znaki. – Dziękuję ci, że mnie tu zabrałeś – powiedziała i odwróciwszy się do niego przodem, chwyciła go za ręce. – Tu jest jak w raju – szeptała zachwycona. Juan uśmiechnął się blado i odgarnął jej pasmo włosów za uszy.
– Chodź – pociągnął ją za sobą. – Pokażę ci coś jeszcze…
I nie czekając na jej reakcję, poprowadził ją nad małą zatokę Sa Caleta, gdzie na nadmorskich skałach, wśród zieleni, górował, będący jednym z symboli miasta, [link widoczny dla zalogowanych], który choć wyglądał na wiekowy, to został zbudowany w XX stuleciu.
Marisa stanęła jak wryta. Oczywiście, zachwyciło ją samo piękno tego miejsca, ale gdy zobaczyła zamek na skałkach na tle lazurowego nieba, nagły błysk w jej umyśle spowodował, że przed oczami pojawił się obraz, na którym widziała siebie i jakiegoś ciemnowłosego mężczyznę, leżących u podnóża tej budowli. Nie widziała jego twarzy, ale niemal fizycznie poczuła na skórze ciepło piasku i delikatny dotyk niecierpliwych palców bruneta na swoim ciele. Wrażenie jego ust, sunących po jej gładkiej skórze, zaparło jej dech w piersiach. I nagle, dziwiąc się samej sobie, zapragnęła poczuć to znowu.
– Co się dzieje? – spytał zaniepokojony Juan, widząc, jak mu się wydawało przestraszoną minę dziewczyny. – Źle się poczułaś?
– Możesz mnie pocałować? – wypaliła prosto z mostu, wpatrując się w jego ciemne oczy. – Proszę – szepnęła, kiedy nie poruszył się nawet o centymetr, zbyt zszokowany jej nagłą propozycją. Pragnął tego. Pragnął jej całej, ale nie chciał, by to odbywało się w ten sposób.
– Nie, Mari – powiedział cicho, walcząc z samym sobą, by nie ulec pokusie. – Obrazy w twojej głowie same muszą ułożyć się w logiczną całość.
– Ale…
– Ciii… – położył palec na jej ustach i oparł się czołem o jej czoło. – Kocham cię, ale ty sama musisz odnaleźć w sobie uczucia, które gdzieś zagubiły – mówił, ujmując jej twarz w swoje dłonie. – Nie możesz kierować się przy tym obrazami z przeszłości, jakie pojawiają się w twojej głowie…
– Więc jak mam sobie wszystko przypomnieć?
– Zbieraj poszczególne obrazy i dopasowuj do siebie jak puzzle, a kiedy już zbierzesz wszystkie i ułożysz w całość, powiesz mi co czujesz – zakończył, całując ją w czubek głowy, gdy wtuliła się w jego ramiona.
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 18:44:10 15-01-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Dull Generał
Dołączył: 14 Wrz 2010 Posty: 8468 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:47:53 15-01-12 Temat postu: |
|
|
Marisa i Juan niemalże budują swój związek od początku, ale jest w tym dużo uroku. Musi go bardzo boleć myśl, ze ona nic nie pamięta, ale jak widać jest silny. Mam nadzieję, że jakoś uda jej się poukładać te obrazki w głowie i będzie dobrze.
Teraz to już sama nie wiem, czyje jest dziecko Aurory. W ogóle to jakoś mi ona nie przypasowała. No ale cóż... Czekam na rozwój sytuacji |
|
Powrót do góry |
|
|
Rainbowpunch Mistrz
Dołączył: 24 Mar 2009 Posty: 12314 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:31:52 15-01-12 Temat postu: |
|
|
Zauroczyłaś mnie tymi cudownymi scenami pomiędzy Marisą a Juanem!! Kobieta nadal nic nie pamięta i naprawdę czuje się z tym źle. Nic nie czuje, a do tego czuje się źle z faktem, że nie wie jak się zachować przy Juanie, który dla niej jest taki opiekuńczy i czuły. Zdała sobie sprawę, że mężczyzna naprawdę musiał (i dalej kocha) ją bardzo kochać i darzyć pięknym uczuciem, gdyż widać jak spogląda na nią, jak do niej ciepło mówi, jak delikatnie jej dotyka. Skarb, a nie mężczyzna!!!
Jednak najpiękniejsza była ostatnia scenka!! Przed Marisą pojawił się pierwszy obraz z przyszłości. Wycieczka widocznie poskutkowała i zaczęła powoli sobie coś przypominać. Mimo, że to nie jest jeszcze wszystko (tylko jedna jakaś milionowa część ich życia) to i tak zawsze to jest coś. Na obraz w jej głowie pierwszą reakcją była prośba Juana by ten ją pocałował, gdyż zapragnęła poczuć się tak jak we wspomnieniu. Ale... Juan nie zgodził się z szacunku do niej, wyznał również, że nie jest to odpowiednią drogą. Powinna sama sobie wszystko poukładać w głowie i nic na siłę. Dobrze mówi i coś czuję, że dzięki temu odzyska miłość kobiety
Cała ta sprawa z bezpłodnością Martina mi śmierdzi... to nie może być raczej prawdą, ale jak to wytłumaczyć?? Wszystko jest jakieś pokręcone. Poszedł z pretensjami do Aurory, że niby ta go musiała zdradzić i mieć kogoś na boku bo on nie może być ojcem tego dziecka. Chwileczkę, ale po jej łzach i smutnym spojrzeniu widać, że zraniły ją słowa mężczyzny. Czyli musi mówić prawdę! Więc co jest grane? Hmm a Martin wcześniej powinien przemyśleć swoje słowa nim palnął tą "głupotę". |
|
Powrót do góry |
|
|
BlueSky Wstawiony
Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:13:18 16-01-12 Temat postu: |
|
|
Nie wiem czemu, ale jakoś nie wierze w to, iż Martin jest bezpłodny i mam dziwne przeczucie, że to jest jednak jego dziecko. Może to jednak Sara jest bezpłodna, a ktoś umyślnie podmienił lub spreparował jej wyniki? |
|
Powrót do góry |
|
|
madoka Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30699 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:25:15 16-01-12 Temat postu: |
|
|
Faktycznie, sprawa z Martinem i jego rzekomym ojcostwem wygląda na bardzo skomplikowaną. I absolutnie nie dziwię się jego zachowaniu względem Aurory - czuje się zagubiony. Z jednej strony istnieje przypuszczenie, że jest bezpłodny, z drugiej ma niby dziecko - każdy na jego miejscu nie wytrzymałby takiego napięcia. A i po samej Aurorze nie wiemy czego można się tak do końca spodziewać - jej reakcja, wydaje się być szczera, ale to nie oznacza, że nie jest wymuszona.
A sceny pomiędzy moją ulubioną parą - PRZEPIĘKNE! I pal licho, że nazwa Lloret de Mar kojarzy mi się ostatnio jedynie z żenującym programem "pamiętniki z wakacji". Cieszy mnie jednak wytrwałość Juana, jego troska, cierpliwość i opiekuńczość względem Mari. W żaden sposób jej nie popędza, a jedynie daje szansę na samodzielne przypomnienie sobie wszystkich wspólnie spędzonych chwil. W moim mniemaniu jest cudownym człowiekiem i jeszcze lepszym małżonkiem |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|