|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Na ile oceniasz moją debiutancką telenowelę??? |
1 |
|
0% |
[ 0 ] |
2 |
|
0% |
[ 0 ] |
3 |
|
0% |
[ 0 ] |
4 |
|
0% |
[ 0 ] |
5 |
|
0% |
[ 0 ] |
6 |
|
100% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 2 |
|
Autor |
Wiadomość |
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:33:15 03-01-17 Temat postu: |
|
|
Juli & Jose
odc.169-171
cz.54
J – Angela!? Angela, już myślałam, że was nie znajdę.
Nadejście Juliety w tym momencie jest dla jej kuzynki jak zbawienie. Colmenares odwzajemnia się jej lekkim uśmiechem, zanoszącym się ulgą i odrzeka
A – Jak to dobrze, że tu jesteś.
J – Postanowiłam jednak do was dołączyć. Muszę choć na chwilę odciąć się od tych myśli, które mnie gnębią przez cały czas. A właśnie, gdzie jest Jorgito? Wózek jest pusty. Nie mów że… - dziewczyna już podejrzewa najgorsze, ale Angela natychmiast ją uspokaja
A – Nie, to nie to co myślisz. Nie wiesz co mnie spotkało
J – Angela, gdzie nasz szkrab? – nadal pyta podenerwowana Boneta
A – Spójrz tam – wskazuje palcem Colmenares
J – Jest z..
A – No właśnie. Juli musisz mi pomóc. Ja chyba za chwilę wybuchnę – złości się na nowo Angela
J – Co on robi z Jorge? Umówiłaś się tu z nim?
A – Zgłupiałaś?! – denerwuje się Angela – nie miałam pojęcia, że on tu będzie
J – Myślałam, że to już etap zamknięty, że on zrezygnował z widywania małego
A – Ja też nic z tego nie rozumiem. Kiedy przyszłam do parku, on wyrósł przede mną jak Filip z Konopi i zaczął się na mnie drzeć, gadał coś o utrudnianiu kontaktów i inne bzdury. Nie mogłam się go pozbyć. Na dodatek ten drań zagroził mi że porwie Jorge!
J – niemożliwe. Na pewno się z tobą tylko droczył
A – Tak? A zagwarantujesz mi to? Jaką mogę mieć pewność, że on tego nie zrobi? Znasz go aż tak dobrze, żeby mnie przekonać?
J – Nie, wiesz że nie, ale Javier nie wygląda na takiego. Spójrz, całą swoją uwagę poświęca synkowi
A – Taaa, chyba tej blondynie która z nim jest. Gapi się na nią jakby była Miss świata – stwierdza z przekąsem Angela
J – Angela, ty chyba nie jesteś zazdrosna co? – podchwytuje klimat Julieta
A – Ja?! Nie rozśmieszaj mnie. – denerwuje się Angela – mam go gdzieś! Interesuje mnie tylko Jorgito. Chcę go jak najszybciej stąd zabrać. Juli, pomóż
J – Ale jak ja mogę ci pomóc?
A – Idź tam i powiedz mu, że musimy już iść. Niech odda ci Jorgito. Proszę cię, zabierz małego stamtąd.
J – A ty? Czemu sama nie pójdziesz? Chyba się go nie boisz?
A – Nie, no co ty? Ja po prostu nie mam już siły, nie dam rady. On tam jest i jeszcze z tamtą, ja nie dam rady stawić mu czoła. On znowu ze mnie zakpi, a ja nie będę potrafiła się obronić.
J – Ok., rozumiem. Nie denerwuj się. Poczekaj tu spokojnie, załatwię to.
A – Dziękuję ci. Jesteś kochana.
Javier, który skutecznie maskował swój wzrok, który co jakiś czas kierował na Angelę, zdążył też zauważyć Julietę i już domyśla się, po co zbliża się do niego kuzynka Colmenaresówny.
Ju – Hej. Mógłbyś dać mi Jorgito?
Ja – witaj. Piękna jak zawsze, nie! Teraz jeszcze piękniejsza. Miło cię widzieć.
Ju – Szkoda, że ja nie mogę powiedzieć tego samego
Ja – Angela wysłała cię tutaj? Co? sama nie może podejść?
Ju – nie utrudniaj tego. Wiesz jak jest
Ja – nie, nie wiem.
Ju – przestań
Ja – od dawna nie wiem co jest grane, ale nie ważne. Liczy się tylko mój synek, a ja nie zamierzam się z nim rozstawać.
Ju – nikt ci tego nie każe
Ja – widziałaś jak mnie potraktowały pod domem, uważasz że tak się robi?
Ju – Javier ja nie będę z tobą o tym rozmawiać. Nie zamierzam ci niczego ułatwiać ani z tobą konspirować. Spuść z tonu ok.? tylko wtedy kompromis może być możliwy
Ja – Ja mam spuścić z tonu?
Ju – powinniście się dogadać, dla dobra Jorgita. Jeśli naprawdę chcesz uczestniczyć w jego życiu, to zapomnij o przeszłości i idź z Angelą na ugodę. Zaś jeśli to tylko kaprys z twojej strony, to zapomnij o wszystkim i odejdź. Wracaj tam skąd przyjechałeś
Ja – jak możesz tak mówić?! – oburza się Javier – kaprys? Kaprysem nazywasz mojego syna?! Nie zrezygnuję z niego, rozumiesz. Nigdy!
Ju – ok., nie wydzieraj się. Zrozumiałam. W takim razie nie ma innego wyjścia. Musisz dogadać się z Angelą.
Ja – Niczego innego od samego początku nie próbuję, ale ona jest uparta jak osioł. Robi wszystko, żeby mi tylko zaszkodzić!
Ju – Nie prawda. To twoja wina, to ty ją ciągle straszysz i grozisz jej odebraniem syna, a nawet porwaniem. A potem się dziwisz, że nie chce cię do niego dopuścić?
Ja – Sama się o to prosi. Umówiliśmy się, że pozwoli mi na odwiedziny syna, ale dziwnym trafem następnego dnia nie miałem już czego szukać pod jej domem
Ju – Nie będę z tobą rozmawiała o Angeli, tym bardziej że ona jest w pobliżu. A i wiedz jedno, Angela nie jest sama. Jeśli znowu wywiniesz jakiś numer, obiecuję ci że nie zostawię tak tego. Możesz być pewien, że pożałujesz. Tym razem dostaniesz nauczkę.
Ja – super, ileż to Angela ma obrońców. – stwierdza ironicznie Javier – najpierw dostałem łomot od jej byłego narzeczonego, a teraz obrywam od jej kuzynki, która to teraz jest narzeczoną jej byłego. Jesteście bandą hipokrytów.
Ju – może i tak, ale ty jesteś o niebo gorszy.
Ja – oskarżasz mnie, a ja nie mam bladego pojęcia o co. Może mnie oświecisz? Wszyscy traktują mnie jak zło konieczne, jakbym nie wiadomo co zrobił tej niewinnej blondyneczce. Co takiego wam naopowiadała na mój temat?
Ju – tylko prawdę.
Ja – Jasne.
Ju – oddaj mi małego. Jest już bardzo późno.
Ja – w porządku, ale tym razem nie odpuszczę. Wejdę na teren posiadłości, nawet gdybym miał tam zginąć! Bądź tego świadoma.
Ju – nie rozumiem po co mi to mówisz. A ty dokąd? – pyta zdziwiona Julieta, gdy zauważa iż Javier udaje się za nią
Ja – będziesz świadkiem.
Ju – co?
Ja – jeśli jesteś taka prawa i uczciwa jak twierdzisz, to staniesz po dobrej stronie
Ju – o czym ty mówisz?
Angela jest niemile zaskoczona gdy spostrzega iż Julieta nie wróciła sama. Obecność Javiera znowu ją paraliżująco wręcz peszy, sprawia że nogi uginają się pod nią jeszcze silniej niż przedtem
Julieta przekazuje jej synka. W tym momencie Javier podchodzi bardzo blisko i składa na ustach małego, który tuli się w ramionach mamy, tkliwego buziaka. Dziewczyna zwraca głowę w przeciwnym kierunku by przypadkiem nie natknąć się na bezpośredni kontakt wzrokowy z Valencią.
Javier na pożegnanie rzuca małe ostrzeżenie
J – Przyjadę do niego jutro o 13:00. Lepiej, żebym mógł wejść i zobaczyć go. W przeciwnym razie bądź gotowa na odpowiedź. Nie daruję ci tego rozumiesz. Jeśli znowu zagrasz nie fair nie daruję ci.
Te ostre słowa Valencia doprawia jeszcze chłodnym spojrzeniem, które przeszywa Colmenares po całości. W pewnym stopniu udało mu się ją przestraszyć. Zlękniona dziewczyna jakimś cudem odwzajemnia jeszcze to spojrzenie, po czym oddala się, starając zachować równowagę w nogach. Cała się trzęsie z emocji i nerwów, ale bynajmniej nie ma zamiaru tego okazać na oczach Javiera. Julieta jest teraz dla niej nieocenionym wsparciem. Tylko dzięki jej gestom otuchy, dziewczynie udaje się przetrwać to uczuciowe apogeum.
Angela nie odwróciła się już ani razu w stronę Javiera, nie miała na to wystarczającej odwagi. Zrobiła to natomiast Julieta, jednocześnie pesząc Javiera, który w przeciwieństwie do Angeli, wciąż nie miał dość wpatrywania się w nią. Chłopak nie spuszczał z niej oczu, dopóki nie został nakryty przez Julietę. Potem szybko zwrócił je w inną stronę i ruszył w przeciwnym kierunku. Jego zachowanie zastanowiło Julietę, która mimo własnych problemów jakich doświadcza, poczuła że coś się szykuje, że ci dwoje mimo wszystko nie są sobie obojętni.
Podczas drogi powrotnej Angela nie odezwała się do kuzynki ani słowem. Nadal była pod wpływem spotkania z Valencią. Dopiero wieczorem skłoniła się do wyznań przed kuzynką.
J – On mi powiedział, że zamierza odwiedzać małego. Co ty na to?
A – Mówiłam ci już, że mi grozi. Nie mam wyjścia. Muszę się na to zgodzić.
J – A ciocia? Co ona o tym myśli? Pewnie bardzo się wściekła.
A – Nie powiedziałam jej
J – Jak to?- złości się Julieta – przecież i tak się dowie. Trzeba było się jej poradzić.
A – Nie umiem z nią o tym rozmawiać. Czuję się z tym bardzo źle. Przysporzyłam jej tylko problemów. Nie chcę obarczać jej kolejnymi
J – Ale i tak musisz jej powiedzieć. Nie unikniesz tego. Lepiej będzie jak niemiło się zdziwi gdy go tutaj jutro zobaczy?
A – Nie wiem, sama już nic nie wiem! Mam taki mętlik w głowie i tak bardzo się boję! – Angela popada w rozpacz, czuje sięm jakby była między młotem a kowadłem – nie wiem co będzie Juli.
J – Czego się boisz? Przecież już po wszystkim. On już wie, będzie go odwiedzał i tyle. Nic więcej się nie zmieni. Już nie musisz się bać.
A – Ty niczego nie rozumiesz Juli
J – Mylisz się. Chyba wiem o co tutaj chodzi. Widziałam jak na niego patrzysz i widziałam teżm jak on patrzy na ciebie.
A – On?! on jest tylko zwykłym kobieciarzem, który bawi się ludźmi, który wykorzystuje kobiety. A ja? A ja nadal nie potrafięęęę
J – Ty nadal go kochasz prawda?
A – Nie wiem, nie wiem Juli. Czuję się dziwnie. Kiedy o nim myślę, to najchętniej bym go skopała! Chciałabym mu przyłożyć, raz a porządnie! Mówię sobie, że go nienawidzę, że nic mnie nie obchodzi, ale kiedy on jest blisko, gdy staje naprzeciw mnie, to dzieje się ze mną coś niedobrego. Rozpływam się rozumiesz i ogarnia mnie taka słabość, tracę rozum Juli, rozumiesz? Przy nim wszystko wraca, a może nawet budzi się na nowo. Czuję że mogę znowu wpaść w jego pułapkę, jeśli on tylko znowu zechce, to ja jak ta głupia mu ulegnę. Tego się boję Juli. Boję się, że znowu dam się omamić i upokorzyć, drugi raz ze mnie zakpi ,a tego nie przeżyję, nie po raz drugi.
J – Boże, ależ ci współczuję. To musi być okropne uczucie.
A – I jest. Najgorsze że nie ma na to rady. W każdej chwili mogę się poddać, mogę ulec, a on to na pewno wykorzysta.
Julieta nie potrafi dać kuzynce jednej rozsądnej, dobrej rady. Przytula ją w geście wsparcia, to najlepsze co może teraz uczynić i dla Angeli bardzo wartościowe
Podczas śniadania kuzynki ze zdziwieniem dowiadują się, że Luisany nie ma już w domu. Mirta informuje je, że były problemy w wytwórni i kobieta musiała udać się tam z samiuteńkiego ranka.
J – Ja jadę tam dopiero po południu. Dziś mam całe wolne przedpołudnie.
A – Powinnaś wykorzystać to na odpoczynek. Odkąd wydałaś płytę ciągle byłaś w rozjazdach.
M – Panienka Angela ma rację. Niech się panienka regeneruje, bo jak trasa się zacznie, to nie będzie zmiłuj.
J – Może i macie rację.
M – Życzą sobie panienki czegoś jeszcze?
A - Ja dziękuję.
J – Ja też. Wszystko mamy.
M – No to i ja coś zjem, bo przez to całe zamieszanie zapomniałam
Gdy Mirta znika za drzwiami jadalni, Julieta powraca do wczorajszego tematu niemal od razu
J – Co teraz zrobisz? Wątpię, żeby ciocia wróciła tu na południe, a on z tego co wiem ma być na 13
A – Nie wiem Juli, strasznie się denerwuję. A ty co uważasz?
J – Angela, nie zachowuj się jak dziecko. Musisz go wpuścić do Jorge
A – Z mamą czułabym się pewniej
J – Wiem, ale ja też tu będę. Jak coś to mnie zawołasz i po wszystkim
A – Nie wiem jak to przetrwam. Naprawdę nie wiem…
Tego dnia bardzo spięty jest nie tylko Javier, który właśnie wybiera się na pierwsze oficjalne spotkanie z synkiem, ale też Jose David. Chłopak dziś musi wracać do pracy, wie że spotka tam Julietę i nadal nie czuje się na siłach, by się z nią skonfrontować. Mimo iż Jose David ciągle ma w głowie kojące słowa ojca, wstyd i zażenowanie po tym co zaszło między nim a dziewczyną, nie opuszczają go. Nie tak wyobrażał sobie tą chwilę, wie też że i Julieta czego innego pragnęła. Żałuje, że uległ pokusie i w złym momencie dał się ponieść fantazji. Chłopak łudzi się, że to rzeczywiście była blokada spowodowana niespodziewanym stresem i żadna impotencja go nie gnębi, ale czy aby na pewno tak jest? A jeśli faktycznie jest chory? Czy Julieta go takim zaakceptuje? Czy on ma prawo wymagać tego od niej? A może powinni się rozstać?
Julieta zasługuje na kogoś lepszego – stwierdza Bonavides.
Niedługo potem zarzuca na siebie kurtkę i z ciężkim bólem serca udaje się do wytwórni.
Po wyjściu z pokoju Angeli, która od rana nie rozstaje się z synkiem, jakby dziś wyjątkowo potrzebował stałej opieki, Julieta natyka się na Mirtę. Dziewczyna postanawia uprzedzić ją o wizycie Valencii. Nie chce żadnej wpadki.
J – Dobrze, że cię widzę. Musisz o czymś wiedzieć
M – Ja?
J – To ważne, liczę na twoją współpracę Mirto, ja i Angela oczywiście
M – O co chodzi panienko?
J – Niedługo zjawi się tutaj Javier. Dopilnuj żeby nie miał problemów przy wejściu
M – Słucham? – Mirta otwiera oczy na oścież ze zdumienia
J – Dobrze słyszałaś. Angela zgodziła się na jego przyjazd, oczywiście chodzi o Jorgita.
M – Ja chyba śnię, a właściwie to mam koszmar
J – Wiem, że to niespodziewane, ale trzeba raz na zawsze zakończyć tą chorą sytuację. Jedyne dobre rozwiązanie to pójście na kompromis.
M – A niech to! Czemu to panienka ma ustępować?! A ten typek robi co mu się żywnie podoba! Tak nie powinno być! Uwiódł panienkę, wykorzystał, a teraz ten śmieć ma czelność przychodzić tu do dziecka! Co za nicpoń!
J – Wiem, że to niesprawiedliwe, ale stało się. Jorgito pojawił się na świecie i chociaż nie wiem jak bardzo byśmy tego sobie nie życzyły, to już na zawsze będzie ogniwem, które ich łączy. Angela będzie musiała to zaakceptować i my też.
M – A pani Luisana? Zgodziła się na to?
J – Nie zdążyłyśmy jej powiedzieć
M – No nie! nie zdążyłyście czy nie chciałyście?
J – Mirto to nie takie proste. Ja nie mogę się w to wtrącać, a Angelaaaa
M – Panienka Angela nie ma odwagi prawda? A powinna mieć! Czemu żeście nic pani nie powiedziały?! Ona by to załatwiła jak należy
J – Ciocia za wszelką cenę chce odsunąć Javiera od Jorge, a moim zdaniem to błąd. To może tylko pogorszyć sprawę. Poza tym tak na prawdę to tylko i wyłącznie sprawa pomiędzy nimi i nikt nie powinien się w to mieszać.
M – Może i tak, ale panienka Angela jest słaba, nie poradzi sobie sama
J – Mirto ale pomyśl. Po co to bardziej komplikować? Javier będzie odwiedzał małego i z czasem jakoś to się przełknie. Gorzej będzie jeśli on pójdzie do sądu. Wybuchnie skandal no i będzie mógł zabierać małego do siebie na długie weekendy. A tak może nawet o tym nie pomyśli, przynajmniej na razie. Z resztą kto wie czy w końcu rola tatusia mu się nie znudzi.
M – Może i ma panienka rację. Może on tylko chce zrobić panience Angeli na złość, a jak zobaczy że odpuściła to i on odpuści i się raz na zawsze od niej odczepi.
J – Zobaczymy, póki co pomóż mi proszę, pomóż nam. Zadbaj żeby strażnicy i Jaime go wpuścili. Niebawem się zjawi, lepiej żeby nie miał problemów z wejściem.
M – Spokojnie, dopilnuję wszystkiego, choć w ogóle mi się to nie podoba. Najgorsze że pani nic nie wie. Nie chce nawet myśleć jak się wścieknie.
J – Ciocia musi w końcu zrozumieć, że innego wyjścia z tej sytuacji nie ma. Jeśli będzie trzeba, to sama z nią porozmawiam i może przemówię jej do rozumu. Ostatnio zachowuje się bardziej niedojrzale niż ja czy Angela, a powinno być na odwrót. Zamiast łagodzić sytuację, ona tylko podgrzewa atmosferę.
M – Może ja do panienki jeszcze zajrzę?
J – Nie trzeba. Ja z nią posiedzę, jeszcze mam godzinę, a ty stój na czatach ok.?
M – Dobra, to idę
J – Dziękuję Mirto
Tuż po wejściu do firmy Jose David zauważa stojącą naprzeciwko Luisanę, jednak kobieta jest tak zaangażowana w sprawy wytwórni, że nawet go nie zauważa. Dosłownie biega w tą i we w tę z dokumentami, wymieniając jakieś uwagi z towarzyszącymi jej współpracownikami.
Chłopak mija ją niepozornie i wchodzi do windy. Odjeżdża z ulgą. Od swojego powrotu z Madrytu nie widział się jeszcze ani z Luisaną ani z Julietą. Obawia się pytań ze strony kobiety na które nie potrafiłby odpowiedzieć, dlatego woli jej unikać. Poza tym nie wie czy Luisana nie zna już prawdy, a jeśli tak, to chyba spali się ze wstydu, gdyby przyszło mu o tym z nią rozmawiać.
Tymczasem Jose David ćwiczy już z bandem Juliety. Niebawem cały zespół rusza z nią w trasę koncertową. Chłopak jest basistą w jej teamie. Niestety dzisiejszy dzień nie należy do udanych. Bonavides nie może się skupić co irytuje jego kolegów. W końcu zrezygnowany robi sobie przerwę i mocno zastanawia się nad… odejściem z bandu!
J – Uprzedziłam już Mirtę. Obiecała że się wszystkim zajmie – uspokaja kuzynkę Julieta
A – Jak zareagowała?
J – Chyba możesz się domyślić. Nie cierpi go tak samo, a może nawet gorzej od twojej mamy. Gdyby mogła to spaliłaby go na stosie.
Widząc zdenerwowanie Angeli, Julieta pyta
J – Jesteś tego pewna? Poradzisz sobie?
A - Pewna? Przecież wiesz, że najchętniej uciekłabym stąd jak najdalej. Ja od dawna niczego nie jestem pewna. Ja chyba umrę, czuję się jakbym zaraz miała paść.
J – Nie przesadzasz? On w końcu przyjedzie tylko na chwilę. Na pewno jest zapracowany no i skupi całą uwagę na Jorgito. Nie będzie cię prowokował do kłótni, to nie w jego interesie.
A – Juli jak ty nic nie rozumiesz. Szkoda, że nie możesz się postawić na moim miejscu. Ja tak bardzo się boję, jaaaa nie chcę żeby on tu był, nie chcę go w moim domu, przy moim synu i w pobliżu mnie. – załamuje ręce Angela
J – Wiem, że nie jestem w stanie zrozumieć twoich uczuć, ale wiedz jedno. Będę niedaleko, z resztą Mirta też. Jeśli będzie działo się coś niedobrego wkroczymy i pokażemy mu gdzie raki zimują.
A – Julieta powiedz mi, czy ty myślisz że on wie?
J – Wie? Ale o czym?
A – Okłamałam go wtedy, ale pewnie ta China mu powiedziała o wszystkim. Jeśli tak było to on wie, że mu się wtedy udało no i może terazzzz
J – Teraz co?
A – Znowu zechce mnie upokorzyć. Zna moje uczucia i może znowu chce mnie oszukać, może ta wielka miłość do mojego synka to tylko przykrywka
J – Za dużo wymyślasz, szukasz podwójnego dna tam gdzie go nie ma. Rozmawiałam z nim w parku tylko przez chwilę, ale wydawał się szczery. Myślę, że naprawdę zależy mu na synu
A – Ale przecież już ma dziecko, czemu tamtym się nie zajmuje?
J – Mnie nie pytaj, bo ja ci nie powiem. Powinnaś jemu zadać to pytanie
A – Zwariowałaś?! Jeszcze sobie coś pomyśli!
J – Tylko on zna odpowiedź.
A – Ja nie muszę go o nic pytać bo znam odpowiedź. Na pewno ją zostawił, a dziecko go obeszło. To babiarz, widziałaś co wyprawiał w parku. Po nim niczego dobrego nie można się spodziewać. – oznajmia pogardliwie Angela, by po chwili całkowicie stracić tą pewność w głosie.
M – On już jest – zawiadamia Mirta. Na reakcję Angeli nie trzeba długo czekać. Z miejsca nogi się pod nią uginają, a twarz blednie. Serce przyspiesza rytm bicia, dziewczynę zalewa fala gorąca. Sama informacja o jego przyjeździe wstrząsa nią niesamowicie. A co będzie gdy stanie przed nim, skoro już teraz cała się trzęsie?
Wzburzony po docinkach kolegów z bandu, Jose David opuszcza firmę. To jeden z najgorszych dni w jego życiu. Nigdzie nie może sobie znaleźć miejsca. Na dodatek, gdy próbuje odpalić silnik samochodu, ten nawala!
JD – Szlag by to trafił!
Zdenerwowany chłopak postanawia się przejść. Musi nieco się przewietrzyć i podjąć ostateczną decyzję.
JD – Cholera! Co ja mam robić. Kocham ją ale nie potrafię już z nią być. Tylko ją zranię. Nie zasługuję na nią. Julieta powinna być ze stuprocentowym mężczyzną, nie z takim nieudacznikiem jak ja. Boże daj mi jakiś znak, jak mam postąpić? Czy zniosę nasze rozstanie? Tak bardzo ją kocham.
Chłopak jest tak rozkojarzony, że wchodzi na pasy na czerwonym świetle. Tylko dzięki dziewczynie, która była tuż za nim i w ostatniej chwili pociągnęła go w swoją stronę, udało mu się uniknąć potrącenia przez jadące samochody.
Dziewczyna pod wpływem ciężaru chłopaka traci równowagę i upada, pociągnąwszy go na siebie. Jose David przez chwilę przygniata ją swoim ciałem, bo nadal nie może wyjść z szoku po tym co się stało. O mało nie stracił życia przez swoje miłosne rozterki.
Jose David podnosi się czym prędzej i wyciągając dłoń do dziewczyny, która mu pomogła, rozpoznaje w niej… Alejandrę
JD – Ty?
A – Jose David?
Zmieszany chłopak nie wie jak się zachować. Pomaga wstać Alejandrze, a potem z trudem opiera się jej zatroskanemu spojrzeniu.
A – Dobrze się czujesz? Wszedłeś na jezdnię kompletnie rozkojarzony.
JD – Tak, po prostu się zamyśliłem. Nie wiem co mi strzeliło do tego łba. Nigdy wcześniej mi się to nie przytrafiło.
A – W takim razie to dobrze, że byłam w pobliżu – zaśmiewa się dziewczyna
JD – Dziękuję ci, uratowałaś mnie.
A – Jeśli naprawdę chcesz mi się odwdzięczyć, to przyjmij zaproszenie na kawę
Zaskoczony niespodziewaną propozycją Jose David nie może odmówić
JD – W porządku, ale wolę zwykłą herbatę.
A – Tu niedaleko jest przyjemna kawiarnia. Przejdziemy się. - stwierdza Alejandra
Oboje czują się nieswojo w swoim towarzystwie, ale tylko na początku. Z każdym kolejnym krokiem rozmawia im się coraz lepiej i nawet uśmiech zagościł na twarzy chłopaka.
Po drodze Javier mija Julietę i wchodzącą właśnie Luisanę. Kobieta na jego widok wytrzeszcza oczy, nie dowierza jego obecności w rezydencji. Dodatkowo irytuje ją kompletna ignorancja z jego strony. Chłopak w swym rozkojarzeniu nikogo i niczego nie dostrzega. Julieta od razu rozpoznaje ten wyraz twarzy i zaczyna się domyślać, co zaszło między nim a Angelą. Ta myśl ją przeraża.
L – To był on? Julieto, błagam, powiedz mi, że to się nie dzieje naprawdę
J – Jest coś o czym nie wiesz ciociu
L – Boże nie rób mi tego
J – Najlepiej będzie jak porozmawiasz z Angelą. Ona ci to wytłumaczy
L – Ja się chyba zastrzelę! – stwierdza zrezygnowana Colmenares |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:30:25 06-01-17 Temat postu: |
|
|
Angie & Javi
odc.169-171
cz.54
Angela jest rozgniewana na widok Javiera świetnie bawiącego się w towarzystwie innej kobiety. Mało nie wyjdzie z siebie. Blondynka ma wielką ochotę pójść do roześmianej pary i najzwyklej w świecie popsuć im dalszą zabawę, jednak jej duma i wrodzona nieśmiałość skutecznie jej to utrudniają. Blondynka co i rusz odwraca twarz w nadziei, że jej były wreszcie zwróci jej Jorgito, jednak jak się okazuje, ta nadzieja jest iluzoryczna. Javier wcale nie przejmuje się czekającą w oddali dziewczyną i z satysfakcją oddaje się dalszym pogaduszkom z dopiero co poznaną kobietą. Angela nie jest w stanie dostrzec iż to tylko pozory, jego mała zagrywka. Chłopak celowo tak postępuje. Sam właściwie nie wie co chce tym sposobem osiągnąć. Może liczy na jakąś reakcję ze strony Colmenares, a może po prostu chce jej dogryźć, pokazać że obeszło go to jak go potraktowała przed dwoma laty? Jedno jest pewne, gdy Valencia kątem oka dostrzega obecną na twarzy dziewczyny złość, odpowiada na to triumfalnym uśmieszkiem.
J – Angela!? Angela, już myślałam, że was nie znajdę.
Nadejście Juliety w tym momencie jest dla jej kuzynki jak zbawienie. Colmenares odwzajemnia się jej lekkim uśmiechem, zanoszącym się ulgą i odrzeka
A – Jak to dobrze, że tu jesteś.
J – Postanowiłam jednak do was dołączyć. Muszę choć na chwilę odciąć się od tych myśli, które mnie gnębią przez cały czas. A właśnie, gdzie jest Jorgito? Wózek jest pusty. Nie mów że… - dziewczyna już podejrzewa najgorsze, ale Angela natychmiast ją uspokaja
A – Nie, to nie to co myślisz. Nie wiesz co mnie spotkało
J – Angela, gdzie nasz szkrab? – nadal pyta podenerwowana Boneta
A – Spójrz tam – wskazuje palcem Colmenares
J – Jest z..
A – No właśnie. Juli musisz mi pomóc. Ja chyba za chwilę wybuchnę – złości się na nowo Angela
J – Co on robi z Jorge? Umówiłaś się tu z nim?
A – Zgłupiałaś?! – denerwuje się Angela – nie miałam pojęcia, że on tu będzie
J – Myślałam, że to już etap zamknięty, że on zrezygnował z widywania małego
A – Ja też nic z tego nie rozumiem. Kiedy przyszłam do parku, on wyrósł przede mną jak Filip z Konopii i zaczął się na mnie drzeć, gadał coś o utrudnianiu kontaktów i inne bzdury. Nie mogłam się go pozbyć. Na dodatek ten drań zagroził mi że porwie Jorge!
J – niemożliwe. Na pewno się z tobą tylko droczył
A – Tak? A zagwarantujesz mi to? Jaką mogę mieć pewność, że on tego nie zrobi? Znasz go aż tak dobrze, żeby mnie przekonać?
J – Nie, wiesz że nie, ale Javier nie wygląda na takiego. Spójrz, całą swoją uwagę poświęca synkowi
A – Taaa, chyba tej blondynie która z nim jest. Gapi się na nią jakby była Miss świata – stwierdza z przekąsem Angela
J – Angela, ty chyba nie jesteś zazdrosna co? – podchwytuje klimat Julieta
A – Ja?! Nie rozśmieszaj mnie. – denerwuje się Angela – mam go gdzieś! Interesuje mnie tylko Jorgito. Chcę go jak najszybciej stąd zabrać. Juli, pomóż
J – Ale jak ja mogę ci pomóc?
A – Idź tam i powiedz mu, że musimy już iść. Niech odda ci Jorgito. Proszę cię, zabierz małego stamtąd.
J – A ty? Czemu sama nie pójdziesz? Chyba się go nie boisz?
A – Nie, no co ty? Ja po prostu nie mam już siły, nie dam rady. On tam jest i jeszcze z tamtą, ja nie dam rady stawić mu czoła. On znowu ze mnie zakpi, a ja nie będę potrafiła się obronić.
J – Ok., rozumiem. Nie denerwuj się. Poczekaj tu spokojnie, załatwię to.
A – Dziękuję ci. Jesteś kochana.
Javier, który skutecznie maskował swój wzrok, który co jakiś czas kierował na Angelę, zdążył też zauważyć Julietę i już domyśla się, po co zbliża się do niego kuzynka Colmenaresówny.
Ju – Hej. Mógłbyś dać mi Jorgito?
Ja – witaj. Piękna jak zawsze, nie! Teraz jeszcze piękniejsza. Miło cię widzieć.
Ju – Szkoda, że ja nie mogę powiedzieć tego samego
Ja – Angela wysłała cię tutaj? Co? sama nie może podejść?
Ju – nie utrudniaj tego. Wiesz jak jest
Ja – nie, nie wiem.
Ju – przestań
Ja – od dawna nie wiem co jest grane, ale nie ważne. Liczy się tylko mój synek, a ja nie zamierzam się z nim rozstawać.
Ju – nikt ci tego nie każe
Ja – widziałaś jak mnie potraktowały pod domem, uważasz że tak się robi?
Ju – Javier ja nie będę z tobą o tym rozmawiać. Nie zamierzam ci niczego ułatwiać ani z tobą konspirować. Spuść z tonu ok.? tylko wtedy kompromis może być możliwy
Ja – Ja mam spuścić z tonu?
Ju – powinniście się dogadać, dla dobra Jorgita. Jeśli naprawdę chcesz uczestniczyć w jego życiu, to zapomnij o przeszłości i idź z Angelą na ugodę. Zaś jeśli to tylko kaprys z twojej strony, to zapomnij o wszystkim i odejdź. Wracaj tam skąd przyjechałeś
Ja – jak możesz tak mówić?! – oburza się Javier – kaprys? Kaprysem nazywasz mojego syna?! Nie zrezygnuję z niego, rozumiesz. Nigdy!
Ju – ok., nie wydzieraj się. Zrozumiałam. W takim razie nie ma innego wyjścia. Musisz dogadać się z Angelą.
Ja – Niczego innego od samego początku nie próbuję, ale ona jest uparta jak osioł. Robi wszystko, żeby mi tylko zaszkodzić!
Ju – Nie prawda. To twoja wina, to ty ją ciągle straszysz i grozisz jej odebraniem syna, a nawet porwaniem. A potem się dziwisz, że nie chce cię do niego dopuścić?
Ja – Sama się o to prosi. Umówiliśmy się, że pozwoli mi na odwiedziny syna, ale dziwnym trafem następnego dnia nie miałem już czego szukać pod jej domem
Ju – Nie będę z tobą rozmawiała o Angeli, tym bardziej że ona jest w pobliżu. A i wiedz jedno, Angela nie jest sama. Jeśli znowu wywiniesz jakiś numer, obiecuję ci że nie zostawię tak tego. Możesz być pewien, że pożałujesz. Tym razem dostaniesz nauczkę.
Ja – super, ileż to Angela ma obrońców. – stwierdza ironicznie Javier – najpierw dostałem łomot od jej byłego narzeczonego, a teraz obrywam od jej kuzynki, która to teraz jest narzeczoną jej byłego. Jesteście bandą hipokrytów.
Ju – może i tak, ale ty jesteś o niebo gorszy.
Ja – oskarżasz mnie, a ja nie mam bladego pojęcia o co. Może mnie oświecisz? Wszyscy traktują mnie jak zło konieczne, jakbym nie wiadomo co zrobił tej niewinnej blondyneczce. Co takiego wam naopowiadała na mój temat?
Ju – tylko prawdę.
Ja – Jasne.
Ju – oddaj mi małego. Jest już bardzo późno.
Ja – w porządku, ale tym razem nie odpuszczę. Wejdę na teren posiadłości, nawet gdybym miał tam zginąć! Bądź tego świadoma.
Ju – nie rozumiem po co mi to mówisz. A ty dokąd? – pyta zdziwiona Julieta, gdy zauważa iż Javier udaje się za nią
Ja – będziesz świadkiem.
Ju – co?
Ja – jeśli jesteś taka prawa i uczciwa jak twierdzisz, to staniesz po dobrej stronie
Ju – o czym ty mówisz?
Angela jest niemile zaskoczona gdy spostrzega iż Julieta nie wróciła sama. Obecność Javiera znowu ją paraliżująco wręcz peszy, sprawia że nogi uginają się pod nią jeszcze silniej niż przedtem
Julieta przekazuje jej synka. W tym momencie Javier podchodzi bardzo blisko i składa na ustach małego, który tuli się w ramionach mamy, tkliwego buziaka. Dziewczyna zwraca głowę w przeciwnym kierunku by przypadkiem nie natknąć się na bezpośredni kontakt wzrokowy z Valencią.
Javier na pożegnanie rzuca małe ostrzeżenie
J – Przyjadę do niego jutro o 13:00. Lepiej, żebym mógł wejść i zobaczyć go. W przeciwnym razie bądź gotowa na odpowiedź. Nie daruję ci tego rozumiesz. Jeśli znowu zagrasz nie fair nie daruję ci.
Te ostre słowa Valencia doprawia jeszcze chłodnym spojrzeniem, które przeszywa Colmenares po całości. W pewnym stopniu udało mu się ją przestraszyć. Zlękniona dziewczyna jakimś cudem odwzajemnia jeszcze to spojrzenie, po czym oddala się, starając zachować równowagę w nogach. Cała się trzęsie z emocji i nerwów, ale bynajmniej nie ma zamiaru tego okazać na oczach Javiera. Julieta jest teraz dla niej nieocenionym wsparciem. Tylko dzięki jej gestom otuchy, dziewczynie udaje się przetrwać to uczuciowe apogeum.
Angela nie odwróciła się już ani razu w stronę Javiera, nie miała na to wystarczającej odwagi. Zrobiła to natomiast Julieta, jednocześnie pesząc Javiera, który w przeciwieństwie do Angeli, wciąż nie miał dość wpatrywania się w nią. Chłopak nie spuszczał z niej oczu, dopóki nie został nakryty przez Julietę. Potem szybko zwrócił je w inną stronę i ruszył w przeciwnym kierunku. Jego zachowanie zastanowiło Julietę, która mimo własnych problemów jakich doświadcza, poczuła że coś się szykuje, że ci dwoje mimo wszystko nie są sobie obojętni.
Co z tego wyniknie? Co się stanie kiedy Javier zacznie aktywnie uczestniczyć w życiu synka, a co za tym idzie także Angeli? Czy nadciąga huragan, który może wszystko roznieść w pył?
Podczas drogi powrotnej Angela nie odezwała się do kuzynki ani słowem. Nadal była pod wpływem spotkania z Valencią. Dopiero wieczorem skłoniła się do wyznań przed kuzynką.
J – On mi powiedział, że zamierza odwiedzać małego. Co ty na to?
A – Mówiłam ci już, że mi grozi. Nie mam wyjścia. Muszę się na to zgodzić.
J – A ciocia? Co ona o tym myśli? Pewnie bardzo się wściekła.
A – Nie powiedziałam jej
J – Jak to?- złości się Julieta – przecież i tak się dowie. Trzeba było się jej poradzić.
A – Nie umiem z nią o tym rozmawiać. Czuję się z tym bardzo źle. Przysporzyłam jej tylko problemów. Nie chcę obarczać jej kolejnymi
J – Ale i tak musisz jej powiedzieć. Nie unikniesz tego. Lepiej będzie jak niemiło się zdziwi gdy go tutaj jutro zobaczy?
A – Nie wiem, sama już nic nie wiem! Mam taki mętlik w głowie i tak bardzo się boję! – Angela popada w rozpacz, czuje sięm jakby była między młotem a kowadłem – nie wiem co będzie Juli.
J – Czego się boisz? Przecież już po wszystkim. On już wie, będzie go odwiedzał i tyle. Nic więcej się nie zmieni. Już nie musisz się bać.
A – Ty niczego nie rozumiesz Juli
J – Mylisz się. Chyba wiem o co tutaj chodzi. Widziałam jak na niego patrzysz i widziałam teżm jak on patrzy na ciebie.
A – On?! on jest tylko zwykłym kobieciarzem, który bawi się ludźmi, który wykorzystuje kobiety. A ja? A ja nadal nie potrafięęęę
J – Ty nadal go kochasz prawda?
A – Nie wiem, nie wiem Juli. Czuję się dziwnie. Kiedy o nim myślę, to najchętniej bym go skopała! Chciałabym mu przyłożyć, raz a porządnie! Mówię sobie, że go nienawidzę, że nic mnie nie obchodzi, ale kiedy on jest blisko, gdy staje naprzeciw mnie, to dzieje się ze mną coś niedobrego. Rozpływam się rozumiesz i ogarnia mnie taka słabość, tracę rozum Juli, rozumiesz? Przy nim wszystko wraca, a może nawet budzi się na nowo. Czuję że mogę znowu wpaść w jego pułapkę, jeśli on tylko znowu zechce, to ja jak ta głupia mu ulegnę. Tego się boję Juli. Boję się, że znowu dam się omamić i upokorzyć, drugi raz ze mnie zakpi ,a tego nie przeżyję, nie po raz drugi.
J – Boże, ależ ci współczuję. To musi być okropne uczucie.
A – I jest. Najgorsze że nie ma na to rady. W każdej chwili mogę się poddać, mogę ulec, a on to na pewno wykorzysta.
Julieta nie potrafi dać kuzynce jednej rozsądnej, dobrej rady. Przytula ją w geście wsparcia, to najlepsze co może teraz uczynić i dla Angeli bardzo wartościowe.
Javier spędza tą noc w swoim mieszkaniu. Złość jaką czuł jeszcze parę godzin temu do Angeli, a właściwie to przez cały zeszły tydzień, ulotniła się w mig. Teraz jego głowę zaprzątają zupełnie inne myśli. Zawładnęły nią niepewność, bo nadal nie wiadomo czy Angela dotrzyma słowa w związku z odwiedzinami Jorge, satysfakcja po tym jak Valencia drażnił dziewczynę flirtując z inną na jej oczach i wreszcie fascynacja, bo choć Javier w dużej części żyje spotkaniem jakie czeka go z dzieckiem, to przede wszystkim ekscytuje się możliwym, ponownym zetknięciem z dawną ukochaną. Mimo iż sam się na siebie wkurza za takie myślenie, to już po chwili zachłannie wspomina spotkanie z dziewczyną w parku. Zamiast szarpania się z nią, wolałby ją przytulić delikatnie i czule, a potem zatopić się w burzy jej blond loków i zachłysnąć zapachem jej ciała. Nie mógł jednak sobie na to pozwolić. Przecież ona wyrzuciła go ze swojego życia jak psa. Angela nie zasługuje na ponowną szansę, no i czy aby na pewno byłaby nią zainteresowana?
J – Świetnie udaje. Nie wiem po co nadal to robi, ale wychodzi jej to tak samo świetnie jak wtedy. Gra taką nieprzystępną, niepewną siebie szarą myszkę, prawie taką samą jak wtedy gdy z nią byłem, ale ja już się na niej poznałem. Nie nabierze mnie na to drugi raz. Nie! Javier musisz wybić ją sobie z głowy, inaczej będzie po tobie. Znowu się sparzysz.
Mimo swojego wewnętrznego rozdarcia, chłopak nadal zajmował się rozpamiętywaniem tego co było dawniej i jest teraz i co ciekawe, wraca pamięcią nie do złych, tylko dobrych chwil
Wspomina pierwsze głębokie spojrzenie w jej błękitne, lazurowe niczym wybrzeże oczy, pierwszy pocałunek i rozmowę o dzieciach w jej pokoju. Angela stwierdziła wtedy, ze nie jest jeszcze gotowa na bycie matką, a on wydukał marzenie o gromadce dzieci. Chłopak nie omieszka też wspomnieć pierwszego razu no i jak się okazuje, ostatniego jednocześnie, w objęciach Angeli. Te wszystkie miłe chwile poprawiają mu znacznie nastrój i dodają entuzjazmu przed zbliżającym się zejściem w jej domu.
Podczas śniadania kuzynki ze zdziwieniem dowiadują się, że Luisany nie ma już w domu. Mirta informuje je, że były problemy w wytwórni i kobieta musiała udać się tam z samiuteńkiego ranka.
J – Ja jadę tam dopiero po południu. Dziś mam całe wolne przedpołudnie.
A – Powinnaś wykorzystać to na odpoczynek. Odkąd wydałaś płytę ciągle byłaś w rozjazdach.
M – Panienka Angela ma rację. Niech się panienka regeneruje, bo jak trasa się zacznie, to nie będzie zmiłuj.
J – Może i macie rację.
M – Życzą sobie panienki czegoś jeszcze?
A - Ja dziękuję.
J – Ja też. Wszystko mamy.
M – No to i ja coś zjem, bo przez to całe zamieszanie zapomniałam
Gdy Mirta znika za drzwiami jadalni, Julieta powraca do wczorajszego tematu niemal od razu
J – Co teraz zrobisz? Wątpię, żeby ciocia wróciła tu na południe, a on z tego co wiem ma być na 13
A – Nie wiem Juli, strasznie się denerwuję. A ty co uważasz?
J – Angela, nie zachowuj się jak dziecko. Musisz go wpuścić do Jorge
A – Z mamą czułabym się pewniej
J – Wiem, ale ja też tu będę. Jak coś to mnie zawołasz i po wszystkim
A – Nie wiem jak to przetrwam. Naprawdę nie wiem…
J – Uprzedziłam już Mirtę. Obiecała że się wszystkim zajmie – uspokaja kuzynkę Julieta
A – Jak zareagowała?
J – Chyba możesz się domyślić. Nie cierpi go tak samo, a może nawet gorzej od twojej mamy. Gdyby mogła to spaliłaby go na stosie.
Widząc zdenerwowanie Angeli, Julieta pyta
J – Jesteś tego pewna? Poradzisz sobie?
A - Pewna? Przecież wiesz, że najchętniej uciekłabym stąd jak najdalej. Ja od dawna niczego nie jestem pewna. Ja chyba umrę, czuję się jakbym zaraz miała paść.
J – Nie przesadzasz? On w końcu przyjedzie tylko na chwilę. Na pewno jest zapracowany no i skupi całą uwagę na Jorgito. Nie będzie cię prowokował do kłótni, to nie w jego interesie.
A – Juli jak ty nic nie rozumiesz. Szkoda, że nie możesz się postawić na moim miejscu. Ja tak bardzo się boję, jaaaa nie chcę żeby on tu był, nie chcę go w moim domu, przy moim synu i w pobliżu mnie. – załamuje ręce Angela
J – Wiem, że nie jestem w stanie zrozumieć twoich uczuć, ale wiedz jedno. Będę niedaleko, z resztą Mirta też. Jeśli będzie działo się coś niedobrego wkroczymy i pokażemy mu gdzie raki zimują.
A – Julieta powiedz mi, czy ty myślisz że on wie?
J – Wie? Ale o czym?
A – Okłamałam go wtedy, ale pewnie ta China mu powiedziała o wszystkim. Jeśli tak było to on wie, że mu się wtedy udało no i może terazzzz
J – Teraz co?
A – Znowu zechce mnie upokorzyć. Zna moje uczucia i może znowu chce mnie oszukać, może ta wielka miłość do mojego synka to tylko przykrywka
J – Za dużo wymyślasz, szukasz podwójnego dna tam gdzie go nie ma. Rozmawiałam z nim w parku tylko przez chwilę, ale wydawał się szczery. Myślę, że naprawdę zależy mu na synu
A – Ale przecież już ma dziecko, czemu tamtym się nie zajmuje?
J – Mnie nie pytaj, bo ja ci nie powiem. Powinnaś jemu zadać to pytanie
A – Zwariowałaś?! Jeszcze sobie coś pomyśli!
J – Tylko on zna odpowiedź.
A – Ja nie muszę go o nic pytać bo znam odpowiedź. Na pewno ją zostawił, a dziecko go obeszło. To babiarz, widziałaś co wyprawiał w parku. Po nim niczego dobrego nie można się spodziewać. – oznajmia pogardliwie Angela, by po chwili całkowicie stracić tą pewność w głosie.
M – On już jest – zawiadamia Mirta. Na reakcję Angeli nie trzeba długo czekać. Z miejsca nogi się pod nią uginają, a twarz blednie. Serce przyspiesza rytm bicia, dziewczynę zalewa fala gorąca. Sama informacja o jego przyjeździe wstrząsa nią niesamowicie. A co będzie gdy stanie przed nim, skoro już teraz cała się trzęsie?
Javier wchodzi niepewnym krokiem do rezydencji Colmenares. Nauczonymi poprzednimi doświadczeniami zachowuje przezorność. Nadal dmucha na zimne, nie chce znowu niemiło się zdziwić. W dłoniach gorączkowo dzierży zabawki dla małego, które chce mu przekazać. Pierwsze prezenty dla swojego dziecka.
J – niech panicz siada. Mirta poszła zawiadomić panienkę o pana przyjściu.
Ja –dziękuję, ale postoję. Przyszedłem do syna, a nie na pogaduszki w salonie
J – W porządku. To potrwa chwilę. Panicz wybaczy
Jaime się oddala, a Javier rozglądając się po salonie zauważa że właściwie nic się tu nie zmieniło od jego ostatniej wizyty. Wszytko jest po staremu, nawet zdjęcia są te same co jeszcze dwa lata temu, choć z wyjątkiem. Na jednej z fotografii Javier dostrzega synka w dniu chrztu. Widząc na nim Angelę w towarzystwie Juliety i Jose Davida szczerze żałuje, że nie brał w tym udziału. Jakże chciałby być tam z nimi i podawać synka do chrztu. Niestety Angela pozbawiła go tej uroczej chwili. Zaraz potem wzrok chłopaka zatrzymuje się na kolejnym zdjęciu na którym jest już tylko jego ukochana. To to samo zdjęcie, któremu przyglądał się, kiedy dopiero się poznawali. Angela miała na nim niespełna 19 lat i była roześmiana od ucha do ucha. To zdjęcie na nowo go porywa. Sama jej fotografia potrafi rozbudzić w nim niesamowite emocje.
Z rozmyślań wydobywają go kroki schodzącej ze schodów Mirty. Chłopak z entuzjazmem odwraca się do niej i chwyciwszy zabawki, szykuje się do wejścia na górę.
M – Chwileczkę, dokąd to?
J – Na spotkanie z synem. Podobno już uprzedziłaś Angelę
M – Owszem, ale dziś to będzie niemożliwe…
J – Ty chyba żartujesz? – gniew bardzo szybko zawładnął Javierem. Wiedział, wiedział że coś znowu się wydarzy i właśnie to nastąpiło.
M – Jorgito ma teraz porę snu, nie można mu przeszkadzać
Wymówka Mirty, a właściwie Angeli, tylko pogarsza i tak wystarczająco już napiętą sytuację
J – To śmieszne! Co za głupoty!
M – To żadne głupoty. Dla dziecka to ważne, ale skąd pan może wiedzieć – stwierdza ironicznie pokojówka
J – Z drogi!
Javier traci resztki cierpliwości i mija Mirtę, ale ona nie ma najmniejszego zamiaru mu ustąpić. Staje mu na drodze i przeszkadza w wejściu na górę.
Zaognioną sytuację postanawia ostudzić nieco schodząca właśnie Julieta. Wydaje się, ze jej interwencja odnosi sukces bo Javier wyraźnie spokorniał.
J – Powiedz, powiedz mi teraz szczerze. Kto tu jest nie w porządku co? Kto robi te wszystkie świństwa i to utrudnia?!
Ju – Javier ja wiem jak to wygląda, ale postaraj się zrozumieć. To nie jest najlepszy moment
J- A mnie kto zrozumie? Twoja kuzynka nie ma umiaru. Zachowuje się jak rozwydrzony bachor. Jeśli myśli że będzie ze mną igrała, to się grubo myli, bo to ona się sparzy, nie ja.
Ju – odejdź proszę
J – Nie! Tym razem nigdzie się nie wybieram. Najpierw zobaczę się z synem i powiem jej parę słów do słuchu! Nie będzie sobie stroiła ze mnie żartów.
M – Panienki nie ma w domu – wcina się Mirta
J –Ach tak?! To zaraz się przekonamy!
M – Gdzie pan się wybiera! Ej! Niech pan tam nie wchodzi! Bezczelny!
Mirta goni Valencie który mimo protestów pokojówki, a także żarliwych próśb Juliety, nie dał się przegonić. Rozwścieczony do czerwoności zmierza w kierunku sypialni dziewczyny.
Tymczasem niczego nieświadoma Angela, obserwuje podwórze z okna. Dreszcze przechodzą ją po całym ciele, blondynka ma jakieś złe przeczucia. Coś gnębi ją od środka.
A – Niech on już sobie jedzie, niech jedzie. Czemu jeszcze nie odjeżdża? – ciągle stojące na zewnątrz auto chłopaka burzy spokój Colmenares.
Nagle jej uszu dobiegają krzyki z korytarza.
Dziewczyna podbiega zestresowana do łóżeczka malca i gdy układa go w środku, jak grom z jasnego nieba do jej pokoju wpada Javier!
Chłopak na widok rozbawionego Jorgita drepczącego żywo po łóżeczku, zaśmiewa się kpiarsko.
J – Śpi? No tak, właśnie widzę.
Sparaliżowana tak agresywnym wejściem Valencii dziewczyna przez chwilę stoi niczym słup soli. Dopiero po chwili odpowiada. Obecność Mirty nie jest tu bez znaczenia, pokojówka staje przy niej i obrzuca Javiera wrogim spojrzeniem, dając mu znak, że Angela ma obronę i nie uda mu się jej zastraszyć.
A – Jak śmiesz tak tu wpadać?! Do nikogo nie masz szacunku!
J –A ty nie masz godności i do tego jesteś przeklętą kłamczuchą!
A – Jak śmiesz?!
M – No właśnie, jak śmiesz ty półgłówku!! – Wtrąca się nieproszenie Mirta
J – A ta co? będzie cię przedrzeźniała? Spadaj stąd!
M – Nigdzie się stąd nie ruszę
J – A no tak, zapomniałem że Angela nie może się bez ciebie obyć. Widzę że nic się nie zmieniło. Nadal nie potrafisz sama niczego załatwić. – strofuje Angelę dobitnie Javier – nie dość, że twoje słowa są nic nie warte, to jeszcze jesteś tchórzem!
Obelgi które sypią się garściami z ust Javiera dotkliwie godzą w Angelę. Dziewczyna rzuca chłopakowi tylko pełne pretensji spojrzenia.
Valencia w końcu podchodzi do łóżeczka małego i bierze go na ręce mimo iż Angela stara się mu to uniemożliwić. W końcu kapituluje i wspólnie z Mirtą przygląda się już tylko Javierowi tulącemu Jorgita w ramionach.
J – Co? będziecie mi się tak obie przyglądały? – stwierdza zaczepnie Javier – myślicie że go wykradnę?
A – To jest jego pora spania. Przywitałeś się? To wyjdź!
J – Nie będziesz mi rozkazywała. Zostanę ile zechcę, bo przypominam ci że na coś się umówiliśmy
M – Jak ja go zaraz trzepnę!
A – Uspokój się Mirto. – Angela stara się złagodzić napięcie
J – Aż tak bardzo się mnie boisz, że nie możesz obyć się bez tej pokojówki? – pyta z zawadiackim uśmieszkiem Javier. Ewidentnie chce sprowokować Angelę
A – Ja? Miałabym się bać ciebie?! Nie rozśmieszaj mnie
J – Skoro stale jej potrzebujesz – dopowiada swoje Valencia
A – Chodźmy stąd Mirto. Nie wytrzymam tu w jego obecności ani chwili dłużej
M – Nie, panienko. Chce go panienka zostawić samego z dzieckiem? Nie można, jeszcze coś wykombinuje. Ja idę, a panienka niech pilnuje tego typa – stwierdza z nienawiścią w głosie Mirta i wychodzi mimo błagalnego spojrzenia Angeli, by nie zostawiała jej samej z Javierem.
Mirta jest tak rozjuszona z powodu samowolki i butnego zachowania Javiera, że musi wyjść aby ochłonąć, inaczej gotowa rzucić się na niego z pazurami!
Angela stoi teraz bardziej skulona niż przedtem, jest zwrócona w kierunku drzwi i nie widzi jak Javier się w nią wpatruje. Choć nie da się ukryć, że czuje te przeszywające spojrzenia na sobie i to ją wpędza w jeszcze większe roztargnienie.
A – Wystarczy! Jorge już musi się położyć. Zaburzasz mu plan dnia. – denerwuje się Angela.
Dziewczyna podchodzi do łóżeczka i prawie siłą odbiera małego z rąk, nieoczekiwanie dość biernie protestującego Javiera. Chłopak choć jest na nią zły, wciąż nie spuszcza z niej wzroku.
Odsuwa się od łóżeczka i z oddali przygląda utulającej Jorgita Angeli. Toczy ze sobą właśnie wewnętrzną walkę. Ma ogromną ochotę dać jej nauczkę, najchętniej by ją udusił! Ale jakakolwiek nieprzemyślana reakcja z jego strony może mu tylko zaszkodzić. Chłopak zaciska zatem pięści i ze stanu furii nagle przechodzi do stanu … fascynacji. Jeszcze mocniej zaciska dłonie, gdy ukazuje mu się profil dziewczyny gładzącej synka delikatnie po główce. Z jej oczu wypływa bezgraniczna i bezwarunkowa miłość, taka jakiej on od niej zawsze pragnął.
Javier nie potrafi zwalczyć w sobie tego pożądania i gdy Angela tylko nieśmiało zerka na niego, jego oczy aż płoną z podekscytowania. Jeszcze mocniej zaciska ręce, ale na nic się to zdaje. Już dłużej nie potrafi się powstrzymywać i wnet Angela jest już w jego władaniu. Chłopak dopada ją od tyłu i wiąże dłonie na jej talii, ocierając się o nią swoim ciałem. Zatapia swoją twarz w jej blond włosach i dysząc nierównomiernie, szepcze jej do ucha
J – Jesteś piękna, taka piękna. Doprowadzasz mnie do obłędu.
Angela jest zszokowana jego zachowaniem, kompletnie się tego nie spodziewała.
Gdy usta chłopaka muskają jej szyję, a potem wędrują po jej policzku, dziewczyna przechyla twarz w drugą stronę, by nie udało mu się napotkać również jej warg. Jej ciało jest unieruchomione, ale nie ręce. Colmenaresówna mimo iż marzy o tym pocałunku, nie daje się porwać pragnieniom, a stawia na rozsądek i wymachując rękoma, stara się oswobodzić spod dominacji Valencii. Krótko to trwa, bo silniejszy od niej chłopak w mig krzyżuje jej ręce i całkowicie ogranicza. Zapada martwa cisza. Oboje stoją przy łóżeczku, jakby znieruchomieli.
Atmosfera jest gęsta, jakby cisza przed burzą. Coś się święci, Angela podejrzewa co, ale już nie ma siły ani nawet chęci na dalsze opieranie się.
Nie zdoła nawet zareagować, gdy wnet Javier odwraca ją do siebie twarzą i miażdży w pocałunku! Chłopak całuje ją zachłannie i bardzo namiętnie, wręcz szaleńczo. Angela, która ma teraz uwolnione dłonie, zaciska je jedynie przytrzymując się łóżeczka. Pod naporem nieprzytomnie całującego Javiera głowę ma odchyloną znacznie do tyłu, a na pasie zaciśnięte jego dłonie. Dość szybko oddaje mu wolne pole i zatraca się w jego ognistym pocałunku.
Kto wie kiedy Javier by się ocknął z tego niebiańskiego doznania, gdyby nie wejście… Mirty!
Mirta wchodzi do pokoju z rozdziawionymi ustami, nie rozumie co się dzieje. Odzywa się jakby skamląc – panienko, panienko co to maaaa – narasta w niej irytacja bo para jest tak zajęta sobą, że nawet jej nie zauważa!! Oboje nie wiedzą co się dzieje obok nich. Dopiero dźwięk zatrzaskiwanych drzwi burzy ich doznania!
Mirta tak mocno zamknęła drzwi, że aż szyba w oknie zatrzepotała, nie wspominając o Jorgito, który prawie się rozpłakał.
M – Co to ma być do cholery?! Jak śmiesz ty śmieciu!?
Młodzi wpadają w popłoch i szybko się rozdzielają. Angela zwraca się twarzą do synka i chowa głowę w zawstydzeniu, z kolei Javier przystaje przy oknie i roztargniony zakłada ręce za głowę, ale tylko na moment. Potem odwraca się w kierunku Mirty i nic nie odpowiadając na jej zaczepne i pełne wzgardy słowa, kieruje się do wyjścia. Nic do niego nie dochodzi, jakby był w transie. W tej chwili Mirta może go sponiewierać do woli, on i tak tego nie słyszy.
Wstrząśnięta po zastanym zdarzeniu pokojówka spogląda na Angelę z wyrzutem, ale jednocześnie też zaniepokojeniem.
M – Panienko, jak panienka mogła? Przecież to drań, jemu tylko jedno w głowie. Jak mogła panienka się z nim całować?
A – To nie tak Mirto
M – Przecież sama widziałam!
A – Ja go nie pocałowałam, to on
M – Jakie to ma znaczenie kto kogo! Chodzi o sam fakt. Nie powinna była panienka na to pozwolić. Z tego nic dobrego nie będzie. Jeszcze się panienka nie nauczyła?!
A – Przestań mnie strofować! Ja nic nie zrobiłam, to on! On mnie zaskoczył, nie wiedziałam, że zrobi coś takiego.
Po drodze Javier mija Julietę i wchodzącą właśnie Luisanę. Kobieta na jego widok wytrzeszcza oczy, nie dowierza jego obecności w rezydencji. Dodatkowo irytuje ją kompletna ignorancja z jego strony. Chłopak w swym rozkojarzeniu nikogo i niczego nie dostrzega. Julieta od razu rozpoznaje ten wyraz twarzy i zaczyna się domyślać, co zaszło między nim a Angelą. Ta myśl ją przeraża.
L – To był on? Julieto, błagam, powiedz mi, że to się nie dzieje naprawdę
J – Jest coś o czym nie wiesz ciociu
L – Boże nie rób mi tego
J – Najlepiej będzie jak porozmawiasz z Angelą. Ona ci to wytłumaczy
L – Ja się chyba zastrzelę! – stwierdza zrezygnowana Colmenares
A – proszę cię Mirto, nie mów nic mamie. Po co ją denerwować. To nie miało znaczenia i nigdy już się nie powtórzy
M – Mam nadzieję, bo inaczej wydłubię tego gnojkowi oczy własnoręcznie
A – Proszę, nie ma sensu mówić mamie
M – ja jej muszę powiedzieć. Już kiedyś mnie przegoniła, ale po powrocie dała mi drugą szansę. Przestrzegła mnie wtedy, że nigdy więcej mam jej nie okłamywać, bo następnej szansy już nie będzie.
A – Przecież jej nie okłamiesz. Przemilczysz tylko coś co i tak nic nie znaczy. Proszę cię Mirto, błagam
M – Nie. nie ma mowy. Nie tym razem
Javier zatrzymuje się tuż przed swoim samochodem. Jego twarz nadal ozdobiona jest głupkowatą minką marzyciela. Ale tylko jeszcze chwilę, bo chłopak otrząsnął się w końcu i po dłuższej chwili zachwytu zawłada nim teraz wielki niepokój.
J – Do jasnej anieli. Co ja zrobiłem? Po co to zrobiłem? Co ja wyprawiam? Jak mogłem ją pocałować? Chyba kompletnie mi odbiło. A niech to!
Chłopak wiedziony dawnym zwyczajem spogląda w stronę okna Angeli, jakby chciał ją wywołać. Ona jednak się tam nie ukazuje.
Valencia wpatruje się w okno jednocześnie zagryzając dolną wargę ust, by po chwili stwierdzić
J – Tak bardzo za nią tęsknię, za smakiem jej ust. Nie wiem czy uda mi się zachować dystans, tak bardzo pragnę jej bliskości. Kocham ją. Kocham ją i to jeszcze bardziej niż kiedykolwiek. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:53:46 18-01-17 Temat postu: |
|
|
Juli & Jose
odc.172-175
cz.55
Julieta długo kręciła się po swoim pokoju czekając na rozwój wypadków. Mirta nic jej nie powiedziała o zajściu jakie miało miejsce w pokoju Angeli, ale jej niespokojna mina, nie dawała dziewczynie spokoju. W końcu Boneta odważyła się i zapukała do sypialni ciotki.
J – Ciociu to ja, mogę wejść?
L – Julieta, moje dziecko. Jak dobrze że to ty – odpowiada kompletnie rozbita Luisana.
J – Płakałaś?
L – Chodź do mnie, bardzo cię proszę.
Julieta podbiega natychmiast i tuli ciotkę, która potrzebuje tego jak nigdy przedtem. Dziewczyna widząc zdruzgotanie ciotki jeszcze mocniej ją tuli.
J – Nie płacz ciociu, na pewno wszystko się poukłada.
L – Też tak myślałam, ale do czasu. Dziś już niczego nie jestem pewna.
J – Nie chcę się narzucać, ale jeśli mogę jakoś pomóc..
L – Wiesz co? Takie dobre z ciebie dziecko, Felicia i Marco dobrze cię wychowali. Jesteś silna, rozsądna i taka dobra. – stwierdza ze szlochem kobieta
J – Czemu mi to mówisz?
L – Chciałabym mieć taką córkę jak ty
J – Przestań ciociu. Chodzi o Angelę prawda? Czymś cię zdenerwowała, ale to nie powód żeby takie rzeczy mówić. Nikt nie jest idealny, ja też mam swoje za uszami. Już zapomniałaś?
L- Nie, ale ty przynajmniej umiesz wziąć byka za rogi i postępujesz należycie. Angela jest inna. – To zdanie z bykiem daje do myślenia Bonecie, która stwierdza – akurat, gdybyś wiedziała jak chwytam tego byka…od tygodnia nie potrafię odezwać się do Jose Davida. – druga część z kolei denerwuje ją niesamowicie
J – Jasne, że jest inna. Ludzie muszą się różnić, to normalne. Ciociu jesteś teraz zła i mówisz bez sensu. Odpocznij, a ja pójdę do Angeli. Nie powinna bić się sama z myślami, zwłaszcza teraz
L – Dobrze, idź do niej. Może tobie się zwierzy, bo mnie już nie ufa i to od dawna.
J – Znowu gadasz głupoty
L – Kiedyż zataiła przede mną związek z tym typem, a teraz czuję że znowu nie jest szczera. Nie ufa własnej matce, to straszne. Czym ja sobie na to zasłużyłam?!
J – Przesadzasz ciociu. Czasem nie można mówić wszystkiego. Ty na pewno też miałaś swoje tajemnice w młodości.
L – Owszem, ale ja nie mogłam ich dzielić z matką. Moja matka była potworem, robiła wszystko żeby mi zaszkodzić. A Angela robi wszystko, żeby odsunąć mnie od swojego życia. Nie mogę tego znieść.
J – Angela nie ma już 10 lat. Wszystkiego nie może ci mówić.
L – A szkoda, bo chciałabym wrócić do tego czasu. Wtedy życie było łatwiejsze.
J – Och ciociu – dziewczyna ponownie obejmuje Luisanę. Ciotka odwzajemnia ten uścisk i tkwi w nim już dłuższą chwilę. Świadomość, że ma w ramionach drugą córkę przynosi jej wielkie ukojenie.
Julieta została z ciotką, dopóki ta nie zasnęła. Obecność i troska młodszej z córek, bardzo pomogły załamanej kobiecie. Teraz Luisana śpi odstresowana. Julieta wymyka się susem z jej pokoju i udaje teraz do Angeli. Ku swemu zdumieniu w pokoju jest jedynie rozpłakany Jorge. Chłopiec już się obudził i jest głodny, ale nikt się nim nie zajmuje. To niemile dziwi Julietę, która natychmiast do niego podchodzi i bierze go na ręce.
J – Gdzie jest Angela? Dlaczego zostawiła cię samego? Co ona wyprawia?
Bardzo późnym wieczorem do swojego mieszkania wraca Jose David. Okazuje się, że jego kawa, a właściwie herbata w towarzystwie Alejandry bardzo się przeciągnęła. Para postanowiła powspominać stare czasy i po długiej pogawędce, udała się do …domu dziewczyny. Tam spędzili całe popołudnie i Bonavides nawet pomógł w przygotowaniu kolacji. Teraz wykończony, ale i odprężony psychicznie chłopak, marzy jedynie o prysznicu.
Gdy wchodzi pod kabinę zaczynają nawiedzać go różne myśli. Z jednej strony wspomina czasy licealne i chwile spędzone z Alejandrą, a z drugiej wspólne przeżycia z Julietą. W swych rozmyślaniach zaczyna je porównywać. Wszystko burzy ostatnia noc, jaką spędził z Julietą.
JD – Alejandra miała już rodzinę i wie jak to jest, a Julieta…nie, nie mogę jej zmarnować życia. Na pewno zapragnie mieć dzieci, zapragnie szczęścia którego ode mnie nie dostanie. Nie mogę jej tego zrobić. Jutro z nią zerwę. Tak będzie dla niej lepiej. To koniec. – stwierdza Jose David.
Julieta martwi się o Angelę, nigdzie nie może jej znaleźć, a jest już bardzo późno. Jak na złość akurat teraz nikt nie kręci się po domu. Wygląda na to, że wszyscy poszli już spać. Boneta nie ma pojęcia, że jej kuzynka jest teraz w ogrodzie i przesiadując w oranżerii próbuje zebrać myśli. Pocałunek Javiera tak ją oszołomił, że kompletnie straciła rachubę czasu i duma nad tym, jak się teraz zachować. Nie chce popełnić błędu, teraz w grę wchodzi jej synek
A – Jorgito! O Boże! Zostawiłam go samego, no nie! – blondynka w końcu „wraca na ziemię” i biegnie z powrotem do domu. Przez całe to oszołomienie nie zorientowała się, że nie była sama w oranżerii. Ktoś ją bacznie obserwował.
Gotowa do wyjścia Angela, zostawia synka pod opieką Mirty i ucałowawszy go na pożegnanie odjeżdża wraz z Eloyem. Juliecie, która ją dostrzegła z salonu, nie udaje się już jej dogonić. Dziewczyna wraca z powrotem do domu. Wczoraj nie chciała sprawiać Angeli przykrości i dać jej bury po tym jak nieodpowiedzialnie zaniedbała synka, ale dziś już jest inny dzień. Nieco naburmuszoną dziewczynę zauważa schodząca ze schodów Luisana i dostrzega jej niezadowolenie.
L – Coś nie tak? Masz taką skwaszoną minę - stwierdza
J – Nie, po prostu dopiero co się obudziłam. Doprowadzę się do porządku i zaraz wracam
L – Jesteś już po śniadaniu?
J – Tak, przepraszam ale byłam strasznie głodna
L –A Angela? Jadłyście razem?
J – Nie, Angela mi nie towarzyszyła.
L – Jeszcze śpi? O tej porze? – odrzeka z wyrzutem kobieta – a chce uchodzić za taką zdecydowaną i odpowiedzialną – dopowiada Luisana
J – Angeli nie ma w domu. Właśnie wyszła.
L –Słucham?
J – Pewnie pojechała do żłobka, do swojej pracy
L – Tego mi tylko brakowało. Myślałam, że to kaprys, że jej minie ale nie!
J – Może to i dobrze, że tam jeździ. Ma zajęcie, zawsze lepiej wychodzić i spotykać się z ludźmi niż tkwić w domu
L –Nie zawsze. Akurat teraz powinna unikać wyjść
J – daj spokój ciociu. Nic jej nie grozi ze strony Javiera i straszenie jej, że może odebrać jej synka to głupoty. On nigdy by tak nie postąpił.
L – Jesteś nad wyraz wyrozumiała w jego kwestii, jakbyś dobrze go znała. Ale prawda jest taka, że nawet sama Angela się na nim przejechała więc lepiej takich rad jej nie dawaj.
J – Nie złość się. Mówię tylko co myślę.
L – Pewne przemyślenia zachowaj tylko dla siebie dobrze?
J – Ok., nie denerwuj się tak.
M – Przepraszam panią ale jest do pani telefon – Mirta mówi cienkim głosem, co zwraca uwagę jej szefowej
L – jakieś złe informacje?
M – Nie wiem ale chyba tak, bo dzwonią z policji
L – Z policji?
Kobieta podbiega czym prędzej do telefonu. Jest bardzo zaniepokojona, stres nachodzi też Julietę, która staje naprzeciwko ciotki.
Po chwili zapada martwa cisza, Luisana odkłada słuchawkę…
J – Coś złego prawda?
L – Nie mogę w to uwierzyć. To jak jakieś fatum. – kobieta jest wyraźnie zafrasowana
J – Co ci powiedzieli?
L – Mój…mój ojczym nie żyje.
J – to ten pan …
L – Poznałaś go po swoim przyjeździe do Meksyku, był mężem twojej babki Debory
J – Tak, pamiętam go. Bardzo mnie wtedy źle potraktował. Co mu się stało? Miał zawał? Chorował na coś?
L – Nie – z ledwością odpowiada przejęta Luisana – podobno ktoś celowo podpalił rezydencję i oni wszyscy spłonęli
J – Co takiego? O matko, ciociu to straszne – Julieta nie potrafi ukryć przerażenia
L – Nie mogę w to uwierzyć. To okropne.
J – Tak mi przykro
L – Mirto! Mirto moje kluczyki!
J – Co ty zamierzasz zrobić?
L – jadę tam! Muszę to zobaczyć na własne oczy, inaczej nie uwierzę
J – Myślisz, że to może być pomyłka
L – Muszę tam pojechać!
M – Proszę bardzo, pani kluczyki. Stało się coś?
Luisana wymyka się z domu migiem, Julieta nie chce jej wypuścić w tym stanie samej i postanawia jej towarzyszyć. Odpowiada tylko Mircie na odchodnym, że po powrocie wszystko wyjaśnią i biegnie za wyraźnie poruszoną ciotką.
Jose David zbiera w sobie siły na spotkanie z Julietą. Obiecał sobie, że dziś w końcu się z nią zobaczy i zakończy ich związek. Nie chce skazywać dziewczyny na życie z mężczyzną, który prawdopodobnie nigdy nie spełni jej marzeń o cudownym życiu i domu pełnym dzieci.
Na jego nocnym stoliku stoi ich wspólne zdjęcie. Chłopak chwyta je w dłonie i przyglądając się mu dłuższą chwilę, ostatecznie pozbywa się go z ramki.
JD – Julieta znajdzie kogoś kto na nią zasłuży. Będzie bardzo szczęśliwa. Muszę się usunąć, żeby mogła to szczęście odnaleźć. Moja ukochana. Moja Julieta. Nie wiem jak bez niej przeżyję, ale muszę.
Chłopak wystukuje na klawiszach komórki numer dziewczyny i próbuje wielokrotnie się z nią połączyć, ale w całym tym zamieszaniu jej telefon pozostał w domu i jest głuchy na połączenie Bonavidesa.
JD – Unika mnie. Ma rację. Lepiej żebyśmy się od siebie odzwyczajali. Napiszę jej smsa żeby wiedziała o mojej wizycie.
Luisana wysiada pospiesznie z samochodu i zanosząc się płaczem, staje jak wryta widząc teraz na własne oczy zgliszcza domu, jej domu. Spędziła w nim młodość, był dla niej ważny choć tak naprawdę spotkało ją tu wiele wiele złego, o wiele więcej od tego dobrego.
Julieta podtrzymuje chwiejącą się na nogach ciotkę. Sama też jest wstrząśnięta zastanym widokiem. Łzy samoistnie cisną jej się do oczu. Nikomu nie życzyłaby takiej śmierci, śmierci w płomieniach
L – Matko, i pomyśleć że oni wszyscy zginęli. To musiało być straszne. Alfredo, Delia, Hernan, Antonio. Matko, kto mógł być tak podły i zrobić im to?
J – Matko, to to było naprawdę podpalenie? – ta informacja budzi jeszcze większy lęk i szok u blondynki. Taki ogrom zła u ludzi ją przeraża.
L – Nic nie zostało, wszystko doszczętnie spłonęło. Cała moja rodzina odeszła, cała moja historia. Nie mam już nikogo. To takie niesprawiedliwe. Ja chyba jestem przeklęta.
J – O czym ty mówisz ciociu?
L – Sama pomyśl. Najpierw straciłam mojego męża, miłość mojego życia. Potem odszedł twój tata, Marco – mój brat, potem straciłam siostrę Katię, Debora też nie żyje a teraz Alfredo. Powiedz, czy to nie fatum, przekleństwo jakieś?! Boże czemu mi to robisz?
J – Ciociu nie myśl o tym w ten sposób proszę cię – nastrój Luisana oddziałuje skutecznie teraz i na jej młodszą córkę. Obie lamentują nad losem domowników, którzy zginęli ubiegłej nocy.
Wstrząśnięte po tym co zastały na posiadłości Villaba, Luisana i Julieta wracają do domu. Mimo że nie były w dobrych relacjach z Alfredem, a właściwie Julieta nie miała żadnych, ta tragedia zrobiła na nich obu piorunujące wrażenie i odbiła się szerokim echem na ich umysłach.
M – Są panie nareszcie. Umieraliśmy tu z niepokoju nic nie wiedząc. Co się stało?
L – Coś strasznego. Bardzo strasznego
JD – Dzień dobry.
Nagle oczom obu kobiet ukazuje się wyłaniający zza kuchni Jose David. Chłopakowi na widok zapłakanej Juliety kraje się serce i ma teraz ogromną ochotę by ją przytulić ale wewnętrzny głos go stopuje. Mimo wszystko dziewczyna bardzo cieszy się z jego obecności i stara się posłać mu lekki uśmiech. On jednak ku jej smutkowi nie odwzajemnia go i rozprasza wzrok w inną stronę jakby chciał uciec przed napotkaniem jej spojrzenia.
Julieta rozumie jego odtrącenie i roniąc kolejną łzę, głaszcze ciotkę po ramieniu w geście wsparcia, po czym decyduje się oddalić.
J – Pójdę do siebie. Muszę to przetrawić ciociu.
L – Masz rację dziecko. To było okropne. Odpocznij
Mirta, Jose David i Jaime przysłuchują się tej krótkiej wymianie zdań z wielkim zaciekawieniem ale i niepokojem.
JD – Co się stało? Czemu jesteś taka tajemnicza?
L – Podpalono mój rodzinny dom. Nikt nie ocalał. Jestem załamana. Byłyśmy tam z Julietą licząc że może chodzi o jakąś pomyłkę ale nie! To naprawdę było tam. Alfredo i reszta, wszyscy spłonęli.
Zarówno Mirta jak i Jose z Jaime stawiają oczy ze zdziwienia. Kompletnie nie spodziewali się usłyszeć coś tak makabrycznego. Chłopak podchodzi do Luisany i służy jej ramieniem.
JD – Pomogę w czym tylko będzie trzeba, możecie na mnie liczyć.
L – Wiem i dziękuję. Cieszę się, że w końcu zmądrzałeś.
JD – Co masz na myśli?
L – Wiele spraw zwaliło mi się ostatnio na głowę ale nie myśl, że się nie zorientowałam. Nie wiem co się wydarzyło pomiędzy wami ale moja bratanicy potrzebuje cię teraz. Idź do niej i zatroszcz się o nią.
JD – Nie musisz mi tego mówić – odrzeka Bonavides.
Mimo dalekich, a właściwie znikomych relacji z Alfredem, Julieta nie jest w stanie obojętnie przejść obok jego śmierci i to tak makabrycznej. Nie wiedzieć czemu nawiedzają ją myśli o chwili w której odchodził i uczuciach, jakie w nim wówczas zagorzały.
J – To musiało być straszne. Kto mógł to zrobić? Jak to możliwe, że są na świecie tak bezduszni ludzie, zdolni do takich podłości.
Nagle rozlega się ciche pukanie do drzwi.
J – Proszę
Dziewczyna jest zdumiona, gdy po chwili za futryną spostrzega nikogo innego jak swojego ukochanego. Nie sądziła, że Jose David do niej przyjdzie. Co prawda okazał jej lekkie zrozumienie w salonie, ale nic poza tym, żadnych ciepłych uczuć pozwalających na wiarę iż, między nimi może być jeszcze dobrze.
Chłopak niepewnie wchodzi do środka. Już po chwili staje naprzeciwko Bonety, która podniosła się z łóżka niemal natychmiast. Para stoi wpatrzona w siebie, oboje nie potrafią nic powiedzieć do siebie, jakby sparaliżował ich stres lub nieznana trema. Często też unikają nawzajem swoich spojrzeń. Słowa są tu jednak niepotrzebne, Jose David wiedziony nagłym impulsem, po prostu bierze w swoje objęcia ukochaną i mocno ją tuli. Dziewczyna wbija się w jego tors, jakby znalazła idealne schronienie i przy zamkniętych oczach, zatraca się w cieple jego ciała odczuwając niebywałe ukojenie.
Początkowy dystans pomiędzy Julietą a Jose Davidem zdaje się całkowicie zanikać. Dziewczyna siedzi na łóżku obok swojego chłopaka, który obejmuje ją ramieniem i pozwala jej głowie opaść swobodnie na jego klatkę piersiową. Powoli nawiązuje się między nimi rozmowa. Znów wydaje się być tak jak dawniej, przed tą feralną nocą.
J – Dziękuję ci, że jesteś teraz tu ze mną. Bardzo cię potrzebuję.
JD – Daj spokój. Nigdy cię nie zostawię, zawsze możesz na mnie liczyć. Jesteś dla mnie najważniejsza i byłbym głupkiem, gdybym nadal ciągnął tą komedię.
J – komedię? Co masz na myśli?
JD – Wiesz, ostatnio miałem masę wątpliwości i jeszcze parę godzin temu myślałem o kompletnych absurdach. Wystarczyło tylko jedno spojrzenie, jeden twój uśmiech, żeby dotarło do mnie jak bardzo cię kocham
Julieta nie może uwierzyć swojemu szczęście, odchyla głowę natychmiast i uśmiecha się od ucha do ucha w stronę ukochanego.
J – A ja tak się bałam
JD – Ja też i nadal się tego obawiam.
J – Ale czego? Teraz już chyba między nami wszystko ok? Widocznie potrzebowaliśmy kilku dni od siebie, żeby zrozumieć jak bardzo jesteśmy sobie bliscy.
JD – Ty nigdy nie przestaniesz być mi bliska, ale widzisz, to nie daje mi spokoju. Zawiodłem cię, a potem na dodatek zachowałem się jak gbur. Wyżyłem się na tobie za własne winy.
J – Nie mów tak nigdy więcej, nie pozwalam. Oboje nie mamy doświadczenia i to niczyja wina. Poza tym to nie jest najważniejsze. Kocham cię i chcę być z tobą, dzielić się moimi troskami i sukcesami, spędzać z tobą czas. Nie potrzebuję niczego więcej.
JD – Teraz tak mówisz, ale kiedyś zapragniesz dzieci, rodziny a ja…
J – Cicho! Mówisz jakby wszystko było już przesądzone, a tak nie jest. Zawsze możemy adoptować
JD – Nawet tak nie żartuj
J - jestem śmiertelnie poważna. Chcę ciebie i tylko ciebie. Inaczej moje życie straci sens. Kocham cię. Pamiętaj o tym.
JD – ja ciebie też.
Młodzi obdarowują się delikatnym pocałunkiem i przytulają do siebie. Wygląda na to, że kryzys sam się zażegnał. Wystarczyło jedno ich ponowne spotkanie…
Julieta i Jose David schodzą właśnie ze schodów. Ich zadowolone miny pokrywają serce Luisany radością, dlatego by nie psuć im tej chwili pogodzenia, kobieta woli ukryć przed Bonavidesem obecność Javiera.
L – Wychodzicie?
JD – Pomyślałem, że Juliecie przyda się spacer. To był stresujący dzień
L – Jasne, idźcie.
JD – Obiecałem ci, że pomogę. Jeśli chcesz, to zaraz po naszym powrocie zajmę się pogrzebem
L – Nie trzeba, to nie jest twój obowiązek. Poza tym już się tym zajęłam, pozostaje mi tylko jeszcze pojechać do naszego księdza proboszcza w tej sprawie.
J – Jeśli chcesz ciociu to my z nim porozmawiamy
L – Nie kłopoczcie się dzieci. Lepiej pobądźcie ze sobą i wykorzystajcie ten wolny czas. Niebawem ślub, a potem trasa koncertowa. To jedyny taki luźny czas.
Tym razem na słowo ślub oboje, i Julieta i Jose David, reagują z niekrytą promiennością. Wystarczył im tydzień rozłąki, by zrozumieli iż są dla siebie jak powietrze. Nie potrafią oddychać gdy jednego zabraknie przy drugim.
Późnym popołudniem do domu wraca Angela. Z miejsca czeka ją reprymenda od kuzynki, która zarzuca jej nieodpowiedzialność. Colmenaresówna jest zaskoczona i poruszona niespodziewanym atakiem, ale sama przed sobą chyli głowę w poczuciu winy
A – Masz rację, nie wiem co we mnie wstąpiło, o czym ja myślałam? Chociaż w sumie to wiem o czym
J – No na pewno nie o Jorge
A – Juli nie wiesz co się wczoraj wydarzyło. To kompletnie wytrąciło mnie z równowagi. Nadal o tym myślę i nie wiem co dalej zrobić
J – Chyba się domyślam o co chodzi, ale to nie powód, żeby zaniedbywać synka
A – Oczywiście, bardzo mi wstyd. Ciągle popełniam jakąś gafę.
J – Javier odważył się ciebie pocałować prawda?
A – Tak, i nadal nie mogę wyjść z szoku po tym co zrobił. Mirta ci powiedziała?
J – Nie, przecież mówię, że się domyśliłam
A – Boże Juli, on znowu to robi, znowu się ze mną bawi
J – Angela powiedziałabym ci co o tym wszystkim myślę, ale teraz to nie jest odpowiednia chwila. Coś się wydarzyło i musisz o tym wiedzieć.
A – Chodzi o Jorgita? Boże nie!
J – Nie, spokojnie, to nie ma z nim nic wspólnego
Colmenaresówna oddycha z ulgą
A – Więc?
J – Twój dziadek, to znaczy nasz, chociaż właściwie go nie znałam, Alfredo, on nie żyje
A – Boże nie, co ty mówisz? To niemożliwe
J – Niestety, zdarzyła się tragedia i zmarł
A – Wyobrażam sobie jak musi się czuć mama, pewnie jest zdruzgotana. Ale co się właściwie stało?
J – Lepiej niech ona ci powie. Mnie nie może to przejść przez gardło.
Angela postąpiła z godnie z radą Juliety i udała się do sypialni matki.
Już następnego dnia po południu odbył się pogrzeb zmarłych, ale tylko symboliczny, ponieważ ich ciała doszczętnie spłonęły. Nikt nie ma pojęcia o tym, że Delia żuje nadal i nie padła ofiarą tego pożaru.
Po pogrzebie Luisana wraz z córkami i Jose Davidem, pozostaje jeszcze przy grobie Alfredo.
Nadal nie dociera do niej, to co się stało. Pochowano raptem jakieś jego szczątki, które się zachowały. Kobieta ma smutne oczy, ale nie są one nawet zaszklone łzami. Smutek widoczny jest tylko na jej twarzy ubranej w minę cierpiętnicy. Podtrzymująca matkę Angela, kątem oka dostrzega wtulonych w siebie Julietę i Jose Davida. Nie omieszka wspomnieć o tym kuzynce podczas drogi powrotnej.
A – Pogodziliście się z Jose Davidem?
J – Zauważyłaś? Ostatnio chodzisz w chmurach i nie słyszysz co się do ciebie mówi
A – Wiem i przepraszam. Głupio mi.
J – Nie ważne.
A – Cieszę się, że wam się ułożyło. Szkoda było na ciebie patrzeć, gdy tak się męczyłaś.
J – Nie wiem jak będzie potem, ale mam nadzieję, że jakoś pokonamy wszystkie przeszkody i w końcu zaznamy trochę szczęścia razem.
A – Na pewno tak będzie. Jestem pewna.
J – Nie mów tego głośno, nie chcę zapeszyć. Teraz bardziej niż kiedykolwiek marzę by wyjść za niego. Niczego mi więcej do szczęścia nie potrzeba jak jego obecności. Samo to dla mnie jest jak dotknięcie nieba.
J – Udało mi się go uśpić. Będziesz mogła sobie teraz odpocząć w spokoju – oznajmia kuzynce Julieta, gdy ta wchodzi do pokoju
A – Dzięki. Jesteś super.
J – To ja nie przeszkadzam
A – Wiesz, fajnie wyglądasz z Jorgito. Będziesz wspaniałą mamą, ta rola ci pasuje
J – No coś ty, ja i dziecko? Daj spokój
A – Nie chciałabyś ?
J – Owszem i to bardzo, ale jeszcze nie teraz. Jakoś nie widzę siebie z dzidziusiem. Nie byłabym teraz na to gotowa
A – Ja też tak myślałam, ale kiedy Jorgito się urodził, wszystko się zmieniło. Nie oddałabym go za nic w świecie.
J – Dzieci są błogosławieństwem, to piękna sprawa, ale podobno wiek nie ma znaczenia, tylko sam człowiek. Niektórzy są gotowi na rodzicielstwo w bardzo młodym wieku, a inni później. Ja teraz chyba nie za bardzo.
A – Masz Jose Davida, na pewno stworzycie ciepły dom i cudowną rodzinę. Niebawem cały ten dom zapełni się dziećmi. Tak coś czuję.
J – Pójdę już. Odpoczywaj
A – Ty też.
Rozmowa z Angelą wywarła wrażenie na Julicie, a jakżeby nie. Dziewczyna zamyka się w swoim pokoju i skupia na własnych refleksjach. A jeśli Jose David faktycznie nie sprosta sprawie i nigdy nie uczyni jej matką? Czy to nie zniszczy ich relacji?
Rano, podczas śniadania Luisana obwieszcza córkom, że zaprosiła na obiad Evę. Dziewczyny oczywiście przyjmują tą nowinę z aprobatą. Bardzo lubię przyjaciółkę Luisany i jest ona zawsze mile widziana w ich domu. Potem rozmowa schodzi na poważniejsze tematy jak np. rychły ślub Juliety. Ona o dziwo unika tego tematu, ale ożywia, się gdy Luisana informuje ją iż suknia przyjedzie z Londynu jeszcze tego samego dnia.
M – Na pewno jest cudowna – zachwyca się Mirta podczas polewania soku ze dzbanka
L – Przekonasz się za parę godzin, jak przyjedzie. Razem z Evą ją odbierzemy, a potem spotkamy się na obiedzie.
Angela owszem, cieszy się z tego powodu, ale z drugiej strony jest też jej przykro bo ona nigdy nie włożyła i jak sądzi, już nie włoży, takiej sukni na siebie. Jest jej smutno ale stara się tego nie okazywać.
A – Mam dzisiaj wolne przedpołudnie. Chyba zabiorę małego do parku, jest ładna pogoda więc skorzystamy.
L – Poszłabym z wami, ale niestety praca czeka.
J – Pojedziemy razem ciociu? Też się wybieram do wytwórni.
L – Jasne. Skoczę tylko po torebkę, a ty leć do samochodu. A Mirto! Zapomniałabym Jedź z Eloyem na zakupy. Przygotuj coś wystawnego na obiad ok.?
M – Dobrze, zaraz po niego pójdę.
W wytwórni Julieta spotyka się z ukochanym Jose Davidem, ale jak przystało na profesjonalistów, stronią oni od czułego powitania. Całują się jedynie w policzki i uśmiechają do siebie.
JD – Zaraz muszę wracać na próbę zespołu, ale przedtem chcę cię zaprosić.
J – Super. A gdzie pójdziemy?
JD – Jest taka fajna dyskoteka w centrum. Myślisz, że Luisana nie będzie miała nic przeciwko?
J – wiesz? Ciocia od jakiegoś czasu stała się bardziej wyrozumiała. Jeśli będę z tobą, to ona na pewno się nie sprzeciwi.
JD – Super! To co? podjadę po ciebie o 20 ok.?
J – Dyskoteka – wzdycha Julieta – ale wymyśliłeś. Zwykle chodziliśmy na jakieś potańcówki, ale nie tak późno i nie do klubów. Tam jest bezpiecznie?
JD - Jasne, zaufaj mi kochanie.
J – No ok., raz kozie śmierć.
L – Kochani idziemy, praca czeka – upomina parę stojąca w oddali Luisana |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:27:28 19-01-17 Temat postu: |
|
|
Angie & Javi
odc.172-175
cz.55
Błagania Angeli o przemilczenie zastanej sytuacji, nie wpływają w żaden sposób na Mirtę. Mimo to służąca gubi język w buzi, gdy do środka wchodzi nagle Luisana. Matka blondynki ma wzrok wypełniony gniewem, co wskazuje na rychłą, nieprzyjemną rozmowę.
L – Co tu się dzieje? Czemu ten nicpoń był w moim domu pod moją nieobecność?! Co on tu robił?! – burzy się coraz bardziej Colmenares
Angela i Mirta spoglądają na nią z bojaźnią w oczach, boją się odezwać. Ich zachowanie coraz bardziej irytuje kobietę
L – Będziecie tak stały i milczały? Zadałam pytanie, co on tu robił?
W końcu Mirta się odzywa, ale wcale nie pomaga Angeli
M – Ja myślę, że to panienka powinna pani wszystko wyjaśnić. Ja lepiej sobie pójdę.
L – W porządku, zostaw nas
Gdy Mirta mija Luisanę, ta podchwytuje ją jeszcze za łokieć i ostrzega
L – Mam nadzieję, że nie jesteś znowu wspólniczką mojej córki, bo inaczej wiesz, co cię czeka. Braku lojalności nie zniosę i to po raz drugi.
Mirta przytakuje i z pośpiechem wychodzi, chce jak najszybciej znaleźć się na zewnątrz i wydostać z tej krępującej sytuacji.
Luisana zamyka za nią drzwi, a następnie zwraca się do Angeli stojącej teraz tyłem do niej i wpatrującej się w okno.
L – Dziecko powiedz mi co się dzieje? To co dziś zastałam tutaj bardzo mnie martwi. Czy ty i on… nie chcę nawet sobie tego wyobrażać. On się tu wdarł prawda? Nie wiem jakim cudem, ale na pewno tak było.
A – Nie mamo – nagle wyrywa się Angela
L – Co ty powiedziałaś?
A – Przepraszam, że cie nie uprzedziłam ale sama jestem w szoku. To wszystko dzieje się tak szybko. Uwierz mi, ja też jestem bardzo zagubiona.
L – Pogodziłaś się z nim? Znowu dałaś mu się omamić? Już zapomniałaś co ci zrobił?
A – Nie mamo! To nie o to chodzi. Ja nie chcę go znać, to się nie zmieniło.
L – Więc co on tu robił?
A – Przyszedł do Jorgita
L – Przecież dałam wyraźny rozkaz, żeby go tu nie wpuszczano – stwierdza pytająco Luisana
A – Wiem, ale wczoraj spotkałam go w parku, kiedy poszłam z Jorgitem na spacer i …
L – No nie! Mówiłam ci, żebyś nie ruszała się z domu. To niebezpieczne
A – Ale czemu? Mamo, sama powiedziałaś, że on już się znudził i poszedł sobie. A ja nie mam zamiaru tkwić znowu w domu.
L – Skarbie, ja po prostu chcę cię przed nim chronić. Pamiętam cały ten ból po tym jak cię oszukał, pamiętam ile cię to kosztowało i nie chcę żebyś znowu przez to przechodziła, ani ty ani my. Mnie to też bardzo dotknęło. Pierwsze miesiące były koszmarem, potrafiłaś płakać całymi dniami. Nie chcę żeby znowu do tego doszło. Może i stałaś się matką, dojrzałaś, ale nadal jesteś krucha, i bardzo łatwo cię zranić.
A – Mamo, nie możesz całe życie martwić się o mnie. Już pora żebym sama zadbała o siebie i moje dziecko. Uwierz mi, jestem teraz twardsza, choć na pierwszy rzut oka może się tak nie wydawać. Pozwól mi podejmować własne decyzje, i sparzyć się, jeśli się pomylę, ale niech to będą moje własne błędy. Nie możesz mnie całe życie niańczyć.
L – Już raz sama podejmowałaś decyzje i wiadomo jak to się skończyło – stwierdza z zarzutem Luisana, co dla Angeli nie jest przyjemne
A – Wiem, ale właśnie dlatego dziś jestem mądrzejsza i nie kieruje się już emocjami, a rozsądkiem
L – Doprawdy? Więc powiedz mi co robił tutaj Javier Valencia?
A – Mamo bądź spokojna. Z nim już nigdy nic mnie nie połączy, ale mój synek nie zasługuje na to, żeby pozbawiać go taty, skoro go ma. Myślę, że Jorgito powinien się z nim widywać. Nie mam prawa odbierać mu tego.
Luisana zaciska szczękę na moment, po czym odrzeka
L – Ach tak? A powiedz mi, czy tobie chodzi o synka czy może o siebie?
A – Nie rozumiem
L – Nie rób ze mnie idiotki Angelo. Znam cię jak własną kieszeń, wiem, czuję, że ty nadal za nim wzdychasz, mimo że tak ci dopiekł. Nie bądź naiwna. On żadnej kobiety nie traktuje poważnie, nawet ciebie. To że urodziłaś mu syna nic w nim nie zmienia. Nadal jest taki sam.
A – Mamo tu nie o to chodzi. Czy ty gdybyś rozstała się z tatą, to nie pozwoliłabyś nam się widywać?
L – To nie fair, nie bierz mnie pod włos.
A – Po prostu pytam. Chcę żebyś mnie zrozumiała,
L – Uważam, że ktoś taki jak on nie zasługuje na bycie ojcem, ale widzę, że podjęłaś już decyzję. Zrobisz jak zechcesz, ale nie przychodź potem do mnie po pocieszenie, bo go nie dostaniesz.
Luisana odnosi się do córki zaskakująco chłodno, nigdy jeszcze nie była taka zimna i obojętna w stosunku do niej. Angela odczuwa to na własnej skórze dosadnie i ma ochotę się rozpłakać, gdy matka opuszcza jej sypialnię nawet nie wzdrygając się. Była bardzo surowa i dziś dała jej do zrozumienia, że koniec z jej zaangażowaniem w sprawy córki i pomocą. Angela nie może już na nią liczyć. Od tej pory matka nie będzie już dla niej wsparciem. Skoro chce to niech sobie radzi sama i żyje po swojemu.
Angela wciąż ma przed oczyma obraz pocałunku z Javierem. Nawet przykra rozmowa z mamą, nie potrafi go zmazać. Dziewczyna staje przed lustrem i dotykając obuszkiem palca swoich ust, odtwarza na nowo tą chwilę. W tym samym czasie Javier, który właśnie wszedł do mieszkania, także wraca pamięcią do tego momentu i stając w oknie, daje się ponieść na nowo emocjom, jakie ogarnęły go, gdy miał ukochaną w swoich ramionach, całkowicie zniewoloną i poddaną jego czułościom. Chłopak wzdycha głęboko i oblizuje swoje wargi, jakby na nowo chciał zakosztować smaku ust Angeli. Podekscytowanie rozpala go do czerwoności. Najchętniej wrócił by do niej i znowu zagarnął jej usta, ale wie że to niemożliwe.
J – Przy niej kompletnie mi odbija. To się źle skończy jeśli czegoś z tym nie zrobię.
Chłopak wyciąga komórkę z kieszeni spodni i wykręca numer…
Julieta martwi się o Angelę, nigdzie nie może jej znaleźć, a jest już bardzo późno. Jak na złość akurat teraz nikt nie kręci się po domu. Wygląda na to, że wszyscy poszli już spać. Boneta nie ma pojęcia, że jej kuzynka jest teraz w ogrodzie i przesiadując w oranżerii próbuje zebrać myśli. Pocałunek Javiera tak ją oszołomił, że kompletnie straciła rachubę czasu i duma nad tym, jak się teraz zachować. Nie chce popełnić błędu, teraz w grę wchodzi jej synek
A – Jorgito! O Boże! Zostawiłam go samego, no nie! – blondynka w końcu „wraca na ziemię” i biegnie z powrotem do domu. Przez całe to oszołomienie nie zorientowała się, że nie była sama w oranżerii. Ktoś ją bacznie obserwował.
Astrid przygląda się mocno śpiącemu na kanapie synowi. Długo rozmawiali w nocy i nawet nie wie, kiedy zmorzył ich sen. Kobieta sądziła, że Javier położy się w pokoju gościnnym, ale jak widać, wolał pozostać w salonie.
M – Śniadanie już gotowe. Mam podawać?
Pyta gosposia domu Margarita, która przychodzi czasami w tygodniu, by pomóc właścicielce rezydencji.
A – Tak, zaraz obudzę syna i przyjdziemy. Tylko trochę się ogarnie. Tak smacznie śpi, ale czas wstawać.
Astrid gładzi jedynego syna po włosach i porusza go delikatnie.
A – Javi czas wstawać. Podnoś się synu, jest już nowy dzień.
Gotowa do wyjścia Angela, zostawia synka pod opieką Mirty i ucałowawszy go na pożegnanie odjeżdża wraz z Eloyem. Juliecie, która ją dostrzegła z salonu, nie udaje się już jej dogonić. Dziewczyna wraca z powrotem do domu.
J – Czemu mi się tak przyglądasz mamo? – pyta konsumując już ostatnią kromkę chleba Javier
A – Byłeś bardzo głodny co? Nie ma to jak u mamy
J – Dziękuję, tak naprawdę to od wczoraj prawie nic nie jadłem. Całkowicie o tym zapomniałem, tyle się działo.
A – A pamiętasz jeszcze co ci powiedziałam?
J – Przez mgłę ale co nieco.
A – To teraz powtórzę dobrze? Mam nadzieję że tym razem mnie posłuchasz i nie zrobisz kolejnej głupoty
J – Nie zwierzyłem ci się żeby słuchać reprymendy
A – Nie podoba mi się to co się wydarzyło. Nie widzisz że to jeszcze bardziej komplikuje sprawę
J – Nie żałuję tego. Nie wiem co mi się wtedy stało, nawet nie wiem już jak do tego doszło ale jedno wiem na pewno, gdybym mógł to chętnie bym to powtórzył.
A – Na Boga Javier! Ona cię kompletnie omotała. Już nawet nie potrafisz się przy niej opanować. Boję się co będzie jak znowu się zobaczycie.
J – Nie mogę stłumić tego co przy niej czuję. To silniejsze ode mnie.
A – Synu ja jej nie ufam. Boję się, że znowu cię zrani. Już zapomniałeś jak cię potraktowała?
J – Nie ale i tak już mnie ma. Jest dokładnie tak samo jak wtedy, gdy ją poznałem. No może z jedną małą różnicą, teraz więcej nas łączy i nie pozbędzie się mnie tak łatwo.
A – Ja myślę, że ona wyczuła swoją szansę i na nowo się z tobą bawi. Błagam cię Javier, nie daj się poniżać. Zachowaj resztki godności jakie posiadasz proszę cię. Jeśli ty znowu jej ulegniesz to naprawdę będzie szczyt naiwności i głupoty. Miej do siebie szacunek synu.
J – Mamo jak mam się do niej nie zbliżać skoro kocham ją bardziej niż kiedykolwiek. Tak mamo,. Miłość do Angeli nigdy nie przeminęła a teraz jest jeszcze intensywniejsza. Szaleję za nią i marzę, żeby znowu ją pocałować. Nie potrafię już z tym walczyć. Odkąd tylko ją zobaczyłem w tej galerii handlowej, wszystkie uczucia odżyły we mnie ze zdwojoną siłą.
A – I tego się właśnie obawiałam. Nic dobrego z tego nie wyniknie synu, nic!
J – Dziękuję za śniadanie mamo
A – A ty dokąd? Masz jakieś zobowiązania w pracy? Myślałam, że dziś ze mną zostaniesz.
J – Jadę do niej. Muszę ją zobaczyć
A –Zgłupiałeś!? – burzy się ewidentnie Astrid – co ja ci prze chwilą mówiłam. Nie masz godności synu?
J – Postaram się kontrolować emocje, obiecuję ci ale teraz muszę już jechać. Wczoraj przez to wszystko nie ustaliliśmy niczego w związku z Jorge a ja chcę klarownych sytuacji.
A – Jedź ale jedno ci powiem. Źle postępujesz, bardzo źle. Nie jedna była już taka nieodwzajemniona miłość i nie raz źle się kończyła. Bardzo źle.
J – Nie denerwuj się niczym. Obiecuję że wpadnę na obiad
A – z Bogiem synu. Niech cię opatrzność oświeci.
Astrid z niezadowoleniem spogląda w stronę zamykających się za Javierem drzwi.
A – Ta dziewczyna najzwyczajniej w świecie go wykorzystuje a on się na to godzi z miejsca. Całkowicie go zaślepiła. Nie podoba mi się to nic a nic.
Mirta na widok stojącego w drzwiach frontowych Javiera, nie potrafi opanować zaskoczenia i złości spowodowanej według niej, jego bezczelnością. Dla dobra domowników i z powodu delikatnej sytuacji, jaka teraz ma miejsce w domu, stara się jednak trzymać nerwy na wodzy.
M – A ty czego tu znowu?
Javier lekko się zaśmiewa. Pokojówka Angeli zawsze wyprowadzała go z równowagi, ale chyba już przywykł. Nie zamierza dać się wkręcić w jej grę słowną i ulec prowokacji.
Odpowiada starając się zachowywać naturalnie i spokojnie
J – Przyszedłem do syna, to chyba oczywiste
M – Nie dzisiaj
Mirta już ma zamknąć mu drzwi przed nosem, gdy ten z zaciętością je przytrzymuje w ostatniej chwili
J – Jakim prawem się rządzisz?! Zawołaj Angelę, niech tu przyjdzie
M – A ona po co ci potrzebna? Czyż to nie do syna przyszedłeś?
J – Nie jestem twoim kolegą, żebyś się do mnie tak poufale zwracała. Mniejsza z tym. Poproś ją, bo mamy ważne sprawy do omówienia w związku z Jorge
M – Nie mogę
J – Słuchaj, ja na prawdę staram się to wszystko poukładać i pójść na kompromis, ale wy widocznie tego nie chcecie. Nie pozwolę się tak traktować. Chcę zobaczyć syna
Javier wpycha się prawie na siłę do środka.
M – Dobrze już, chwileczkę. Synka możesz zobaczyć, ale panienki naprawdę nie ma w domu.
L – Mirto, zajrzyj do małego. Ja porozmawiam z tym…panem
Nagle zza salonu wyłania się sylwetka Luisany. Kobieta postanawia sama rozmówić się z Valencią i wyznaczyć granice, mimo iż zeszłego wieczora zarzekała się, że już nie będzie ingerować w życie córki.
L – Przejdźmy do mojego gabinetu. Tam wszystko sobie wyjaśnimy.
Javier zgadza się, chociaż właściwie nie jest z tego powodu zadowolony. To z Angelą miał nadzieję się spotkać i omówić kilka kwestii, a nie jej matką, która na dodatek patrzy na niego spod wilka.
L – Nie widzę powodu dla którego miałbyś nagabywać moją córkę. Jorge naturalnie będziesz mógł odwiedzać. Nie zamierzamy już ci tego odbierać.
J – Jakaż pani wspaniałomyślna
L – Nie kpij. Doceń tą wspaniałomyślność jak stwierdziłeś
J – Niech pani poprosi córkę
L – Słucham?
J – Chcę rozmawiać z Angelą, jakiś problem?
L – Posłuchaj. Moja córka nie chce cię znać, nie będziesz jej mącił w głowie rozumiesz?! Zapomnij o niej. Wszystkie sprawy będziesz omawiał ze mną, ona nie musiiii
J – Pani chyba coś się pomyliło. Nie zamierzam niczego z panią uzgadniać. To są sprawy pomiędzy mną a Angelą i to z nią wszystko będę ustalał, nie z panią.
L – Powtarzam, że moja córka nie chce z tobą rozmawiać. Nie rozumiesz, że nawet patrzeć na ciebie nie może.
J – Niech mi zatem sama to powie, ale i tak nie uniknie spotkań ze mną. Mamy syna i nic tego nie zmieni.
L – Och, zamknij się wreszcie! – Luisana nie wytrzymuje napięcia.
J – niech do pani dotrze, że nikt nie będzie się między nas mieszał. Jesteśmy dorośli i mamy dziecko. Sami będziemy rozwiązywać nasze problemy, bez ingerencji osób trzecich jasne?
L – Jak śmiesz?
J – Nie, to pani nie ma prawa się do tego mieszać. Niech powie pani córce, że ma mi stawić czoła sama. Musimy omówić pewne kwestie dotyczące wychowania Jorgita i moich odwiedzin u niego. Przyjdę tu jutro i mam nadzieję, że pani córka przestanie się już chować za pani spódnicą
L – Myślisz że kim ty jesteś? Że każdy ma podlegać twoim postanowieniom?
J – Na początku prosiłem, chciałem to wszystko rozwiązać polubownie, ale pani córka zmusiła mnie do innych działań i teraz musi ponieść ich konsekwencje. Jorge jest na górze?
L – Ty zamierzasz…
J – Z takim zamiarem przyszedłem, choć pani może się wydawać co innego. A więc…
L – Jorge jest w pokoju, ale jeśli myślisz, że zostawię cię z nim samegooo
J – Jasne, jakże mógłbym się łudzić, że wykażecie choć krztę zaufania.
Luisana wywołuje Mirtę, która posłusznie podąża za Valencią i czuwa nad małym Jorgitem, gdy ten bawi się z tatą. Nie wszystko jest jednak kolorowe. Pokojówka z wielką satysfakcją przygląda się Javierowi, gdy ten zmuszony jest zmienić małemu pieluchę. Chłopak kompletnie nie wie jak się za to zabrać, na dodatek zapach kupy przyprawia jego twarz o grymas. Mirta ledwo powstrzymuje się by nie roześmiać się do rozpuku. Ta sytuacja bardzo ją bawi.
Późnym popołudniem do domu wraca Angela. Z miejsca czeka ją reprymenda od kuzynki, która zarzuca jej nieodpowiedzialność. Colmenaresówna jest zaskoczona i poruszona niespodziewanym atakiem, ale sama przed sobą chyli głowę w poczuciu winy
A – Masz rację, nie wiem co we mnie wstąpiło, o czym ja myślałam? Chociaż w sumie to wiem o czym
J – No na pewno nie o Jorge
A – Juli nie wiesz co się wczoraj wydarzyło. To kompletnie wytrąciło mnie z równowagi. Nadal o tym myślę i nie wiem co dalej zrobić
J – Chyba się domyślam o co chodzi, ale to nie powód, żeby zaniedbywać synka
A – Oczywiście, bardzo mi wstyd. Ciągle popełniam jakąś gafę.
J – Javier odważył się ciebie pocałować prawda?
A – Tak, i nadal nie mogę wyjść z szoku po tym co zrobił. Mirta ci powiedziała?
J – Nie, przecież mówię, że się domyśliłam
A – Boże Juli, on znowu to robi, znowu się ze mną bawi
J – Angela powiedziałabym ci co o tym wszystkim myślę, ale teraz to nie jest odpowiednia chwila. Coś się wydarzyło i musisz o tym wiedzieć.
A – Chodzi o Jorgita? Boże nie!
J – Nie, spokojnie, to nie ma z nim nic wspólnego
Colmenaresówna oddycha z ulgą
A – Więc?
J – Twój dziadek, to znaczy nasz, chociaż właściwie go nie znałam, Alfredo, on nie żyje
A – Boże nie, co ty mówisz? To niemożliwe
J – Niestety, zdarzyła się tragedia i zmarł
A – Wyobrażam sobie jak musi się czuć mama, pewnie jest zdruzgotana. Ale co się właściwie stało?
J – Lepiej niech ona ci powie. Mnie nie może to przejść przez gardło.
Angela postąpiła z godnie z radą Juliety i udała się do sypialni matki. Obie w mig zapomniały o wczorajszych nieporozumieniach i padły sobie w ramiona. Sposób w jaki zginął dziadek Angeli, bardzo ją poruszył. Wrażliwa podobnie jak jej młodsza siostra, Angela bardzo to przeżywa.
Już następnego dnia po południu odbył się pogrzeb zmarłych, ale tylko symboliczny, ponieważ ich ciała doszczętnie spłonęły. Nikt nie ma pojęcia o tym, że Delia żuje nadal i nie padła ofiarą tego pożaru.
Javier nie odpuszcza i po raz kolejny zjawia się w rezydencji Colmenares i po raz kolejny nie jest mu dane spotkać cię z Angelą. Zaczyna już w tym podejrzewać jakiś spisek.
Postępowanie Angeli zaczyna przyprawiać go o ból głowy, ustalenia jakie przekazuje mu przez Mirtę przelewają czarę goryczy, a chłopakowi ręce po prostu opadają .
J – Co to ma być?
M – Ma pan tu kartkę od panienki. Zapisała kiedy i w jakich godzinach może pan odwiedzać synka
J – To jakiś cyrk!? – denerwuje się chłopak
M – Panienka wyraziła się jasno. Może pan spotykać się z synkiem, ale ona pana widywać nie chce i nie musi. Proszę więc zachować to pisemko i stosować się do niego.
J – Tak to nie będzie. Ja też mam swoje obowiązki i nie zawsze będę mógł przychodzić. Nie zgadzam się na coś takiego. Powiedz jej, że musimy to obgadać, nie mogę przestrzegać czegoś co powstało jednostronnie i nie współgra z moim czasem wolnym
M – Niech pan nie szuka wymówek. Albo tak albo wcale!
J – Z tobą na pewno nie będę o tym dyskutował. A przychodził będę wedle mojego uznania, dopóki Angela nie zechce się ze mną zobaczyć w tej i wielu innych sprawach jasne?
Javier chwyta w ręce nowe prezenty, jakie sprawił synkowi i udaje się do niego. Mirta oczywiście nie odstępuje go ani na krok, ale jemu już chyba taka przyzwoitka nie przeszkadza. Chłopak całe swoje zainteresowanie i zaangażowanie oddaje malcowi.
Po pogrzebie Luisana wraz z córkami i Jose Davidem, pozostaje jeszcze przy grobie Alfredo.
Nadal nie dociera do niej, to co się stało. Pochowano raptem jakieś jego szczątki, które się zachowały. Kobieta ma smutne oczy, ale nie są one nawet zaszklone łzami. Smutek widoczny jest tylko na jej twarzy ubranej w minę cierpiętnicy. Podtrzymująca matkę Angela, kątem oka dostrzega wtulonych w siebie Julietę i Jose Davida. Nie omieszka wspomnieć o tym kuzynce podczas drogi powrotnej.
A – Pogodziliście się z Jose Davidem?
J – Zauważyłaś? Ostatnio chodzisz w chmurach i nie słyszysz co się do ciebie mówi
A – Wiem i przepraszam. Głupio mi.
J – Nie ważne.
A – Cieszę się, że wam się ułożyło. Szkoda było na ciebie patrzeć, gdy tak się męczyłaś.
J – Nie wiem jak będzie potem, ale mam nadzieję, że jakoś pokonamy wszystkie przeszkody i w końcu zaznamy trochę szczęścia razem.
A – Na pewno tak będzie. Jestem pewna.
J – Nie mów tego głośno, nie chcę zapeszyć. Teraz bardziej niż kiedykolwiek marzę by wyjść za niego. Niczego mi więcej do szczęścia nie potrzeba jak jego obecności. Samo to dla mnie jest jak dotknięcie nieba.
Po powrocie do domu Angela od razu kieruje się do Mirty. Chce wiedzieć jak jej poszło z Javierem. Pokojówka nie ma dla niej dobrych wieści.
M – Nie był zachwycony. Oznajmił mi, że żadnych panienki wytycznych narzuconych z góry, nie będzie brał pod uwagę. Zażądał spotkania z panienką.
A – Czego on ode mnie chce? Znowu chce mi dopiec, jeszcze mu mało?
M – Powiem panience w zaufaniu, że wydaje mi się, iż jemu nie tylko o małego chodzi. Ten Valencia dziwnie się zachowuje i to od samego początku, a teraz po tym co między wami zaszło, to już całkiem go nie kumam
A – Mówiłaś coś mojej mamie o tym?
M – Miałam taki zamiar, ale właściwie to nie ma o czym mówić prawda panienko?
A – Przecież ci powiedziałam. Ja nie chcę mieć z nim nic wspólnego. To że nadal go kocham w niczym mu nie pomoże. Nie dam się drugi raz oszukać. Jeśli on chce znowu ze mnie zakpić, to się niemiło zdziwi, bo nie pozwolę na to. Choćbym nie wiem jak chciała, to tym razem mu nie ulegnę.
M – Brawo! Tak trzymać panienko!
A – A co do tego pocałunku to nie ma znaczenia, na pewno nie dla mnie. Drugi raz już mu na to nie pozwolę. A mamie nic nie powiem, nie chcę jej denerwować, tym bardziej takim bzdetem. Za dużo ma zmartwień, żebym ja jej jeszcze ich dokładała.
M – Co będzie z tym Valencią? Spotka się z nim panienka?
A – Nie! Nigdy więcej nie chcę go widzieć na oczy. Kiedy przyjdzie następnym razem, powiesz mu żeby podał swoje wolne terminy, tak będzie łatwiej to wszystko pogodzić. Właściwie to zawsze może wpadać do Jorgita, zawsze ktoś jest w domu. Javier nie będzie miał wyjścia i powodu, żeby nadal żądać spotkań ze mną.
M – Myślałam, że panienka stawi mu czoła, a nie będzie się przed nim chować.
A – To nie tak Mirto. Myślisz, że to łatwe? tym bardziej po tym jak on mnieee
M – Mówiła panienka że to bez znaczenia…
A – Ach Mirto, przestań już drążyć. To był ciężki dzień. Marzę jedynie o chwili odpoczynku. Gdzie Jorgito?
M – Zostawiłam go z ciocią Julietą. Panienki kuzynka bardzo lubi się nim zajmować. Na moje oko to ona już ma instynkt macierzyński.
A – Niedługo ona i Jose David biorą ślub. Pewnie niedługo będą czekać z założeniem rodziny
M – Tym bardziej, że są tacy zakochani. Nie wiem czemu mieli ten ostatni kryzys, ale najwyraźniej im pomógł, bo teraz nie mogą oczu od siebie oderwać i nie tylko.
A – Fajnie, że chociaż im się ułożyło.
M – Panience tez się ułoży, zobaczy panienka.
A – Wątpię. Nikt nie potraktuje samotnej matki poważnie.
M – Nieprawda, trzeba tylko trafić na odpowiednią osobę. Niech panienka nie będzie taką pesymistką.
L – Angela wychodzę na góra dwie godzinki. Poradzicie sobie beze mnie? – zawiadamia zbliżająca się do wyjścia Luisana. Kobieta ma spętany wzrok, ostatnie wydarzenia były dla niej jak nieoczekiwany cios i choć sama siebie o to nie podejrzewała, smutno jej na myśl o pochowaniu wszystkich już członków swojej rodziny.
A – Tak, ale dokąd ty się dziś właściwie wybierasz? Podobno wzięłaś wolne w firmie na dzisiaj?
L – Jadę do Evy. Wróciła z wakacji na prowincji. Sprawdzę co u niej.
A – Pozdrów ją ode mnie
L – Dobrze. Uważajcie na siebie.
Po wyjściu z domu, Luisana jest przez kogoś wnikliwie obserwowana, ale zupełnie nie zdaje sobie z tego sprawy.
A – Jak się mają sprawy pomiędzy tobą a tą dziewczyną? – pyta syna Astrid.
J – Nie najlepiej mamo. Już nie wiem co robić, kompletnie nie rozumiem zachowania Angeli. Czasem wydaje mi się, że ma do mnie o coś ogromny żal, a czasem sprawia wrażenie, jakby się mnie strasznie bała, choć nie widzę ku temu żadnego powodu.
A – A ja widzę. W końcu nie raz groziłeś jej, że zabierzesz jej Jorge
J – Mamo ona wie, że nigdy bym tego nie zrobił, że to tylko słowa. Zna mnie. Nigdy bym jej nie skrzywdził.
A – Jesteś tego pewien? Może to ty wcale jej nie znasz? Dwa lata temu gorzko się o tym przekonałeś, kiedy wywinęła ci numer. Nie rozumiem, jak możesz uganiać się za nią po tym wszystkim!
J – Mamo może uznasz mnie za jakiegoś nienormalnego, ale mam jakieś przeczucia, coś mi mówi, że powinniśmy być razem, mimo wszystko
A – Rzeczywiście, nie brzmisz rozsądnie.
J – Ja po prostu chcę, żeby między nami było wszystko jasne i chciałbymmmm, sam już nie wiem czego chcę
A – A ja wiem. Ty chcesz do niej wrócić, ale boisz się, że znowu się sparzysz, a najbardziej boisz się braku wzajemności z jej strony.
J –Wszystko mi teraz jedno. Wystarczy mi jej obecność, chcę tylko móc chwilę na nią popatrzeć. Podziwiać jej urodę. Nic więcej już mi nie trzeba. Chcę po prostu żyć z nią w zgodzie.
A – Oby twoja natura ci na to pozwoliła, bo obawiam się, że kiedy tylko znowu poczujesz nagły impuls, to nic ani nikt cię od niej nie odciągnie. A wiesz co to zwiastuje? Tylko i wyłącznie kłopoty.
J – Już nic złego nie może się stać. Co niby Angela może w tej sytuacji zrobić? Tylko ja gdybym zechciał, mogę jej zaszkodzić. Ona nie ma innego wyjścia, jak znosić mnie teraz i zawsze.
A – Jesteś dorosły i nie zamierzam ingerować w twoje życie, mam tylko nadzieje, że wszystko pójdzie po twojej myśli i dobrze się skończy. Rozumiem, że w tej sytuacji nie planujesz powrotu do Stanów?
J – Przecież dobrze wiesz mamo, że teraz nic mnie stąd nie ruszy. A ty? Wracasz tam?
A – Może cię zaskoczę ale nie, przynajmniej na razie. Mam tu misję do wykonania.
J – Nie masz chyba na myśli sprawy spadku?
A – Owszem – Javier wygląda na niezadowolonego
J – Po co chcesz się w to mieszać?
A – Zrozum mnie. To wszystko było bardzo dziwne. Musze sprawdzić czy uszanowano wolę mojego brata, prawdziwą wolę. Ta sprawa nie daje mi spokoju i bynajmniej nie chodzi mi o jego pieniądze, tylko o sprawiedliwość. Ta Fedora nigdy nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia, a jej nagły ślub z Alonsem jest do dziś podejrzany. Muszę znać prawdę i nie wyjadę, dopóki jej nie wyjaśnię.
J – W porządku. Jeśli będziesz potrzebowała pomocy to pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Pomogę w czym będzie trzeba.
A – Mam nadzieję, że uda mi się rozwikłać tą sprawę. Alonso zasługuje na to. Coś mi mówi, że ta kobieta go zniewoliła i bezprawnie przejęła jego majątek.
J – Udało mi się go uśpić. Będziesz mogła sobie teraz odpocząć w spokoju – oznajmia kuzynce Julieta, gdy ta wchodzi do pokoju
A – Dzięki. Jesteś super.
J – To ja nie przeszkadzam
A – Wiesz, fajnie wyglądasz z Jorgito. Będziesz wspaniałą mamą, ta rola ci pasuje
J – No coś ty, ja i dziecko? Daj spokój
A – Nie chciałabyś ?
J – Owszem i to bardzo, ale jeszcze nie teraz. Jakoś nie widzę siebie z dzidziusiem. Nie byłabym teraz na to gotowa
A – Ja też tak myślałam, ale kiedy Jorgito się urodził, wszystko się zmieniło. Nie oddałabym go za nic w świecie.
J – Dzieci są błogosławieństwem, to piękna sprawa, ale podobno wiek nie ma znaczenia, tylko sam człowiek. Niektórzy są gotowi na rodzicielstwo w bardzo młodym wieku, a inni później. Ja teraz chyba nie za bardzo.
A – Masz Jose Davida, na pewno stworzycie ciepły dom i cudowną rodzinę. Niebawem cały ten dom zapełni się dziećmi. Tak coś czuję.
J – Pójdę już. Odpoczywaj
A – Ty też.
Rozmowa z Angelą wywarła wrażenie na Julicie, a jakżeby nie. Dziewczyna zamyka się w swoim pokoju i skupia na własnych refleksjach. A jeśli Jose David faktycznie nie sprosta sprawie i nigdy nie uczyni jej matką? Czy to nie zniszczy ich relacji?
Rano, podczas śniadania Luisana obwieszcza córkom, że zaprosiła na obiad Evę. Dziewczyny oczywiście przyjmują tą nowinę z aprobatą. Bardzo lubię przyjaciółkę Luisany i jest ona zawsze mile widziana w ich domu. Potem rozmowa schodzi na poważniejsze tematy jak np. rychły ślub Juliety. Ona o dziwo unika tego tematu, ale ożywia, się gdy Luisana informuje ją iż suknia przyjedzie z Londynu jeszcze tego samego dnia.
M – Na pewno jest cudowna – zachwyca się Mirta podczas polewania soku ze dzbanka
L – Przekonasz się za parę godzin, jak przyjedzie. Razem z Evą ją odbierzemy, a potem spotkamy się na obiedzie.
Angela owszem, cieszy się z tego powodu, ale z drugiej strony jest też jej przykro bo ona nigdy nie włożyła i jak sądzi, już nie włoży, takiej sukni na siebie. Jest jej smutno ale stara się tego nie okazywać.
A – Mam dzisiaj wolne przedpołudnie. Chyba zabiorę małego do parku, jest ładna pogoda więc skorzystamy.
L – Poszłabym z wami, ale niestety praca czeka.
J – Pojedziemy razem ciociu? Też się wybieram do wytwórni.
L – Jasne. Skoczę tylko po torebkę, a ty leć do samochodu. A Mirto! Zapomniałabym Jedź z Eloyem na zakupy. Przygotuj coś wystawnego na obiad ok.?
M – Dobrze, zaraz po niego pójdę.
Wszyscy się rozjeżdżają. W domu zostają tylko Jaime i Angela, która wychodzi właśnie z Jorgitem na spacer. Pod nieobecność domowników ktoś zakrada się do środka.
Ulicę wiodącą do parku Angela mija po raz pierwszy od dawna w miłej atmosferze. Nie ma wrednych sąsiadek wytykających jej nieślubne dziecko. Gorzej jest w samym parku, bo tam niestety, ale dziewczyna natrafia na te urocze mieszkanki ze swojego osiedla. Berta i jej towarzyszki znowu nie przebierają w słowach i obrażają bogu ducha winną Angelę. Dziewczyna walczy ze sobą, nie chce dać im satysfakcji i rozpłakać się na ich oczach, ale czy da radę?
Sąsiadki nadal gnębią Angelę, są coraz bardziej złośliwe.
B – Wiecie co, to już ta córka tej starej Irene, jest bardziej przyzwoita. Nigdy chłopaków do domu nie sprowadza, dziewczyna wie co robi. Nie puszcza się na prawo i lewo jak inne – Berta spogląda wymownie na Angelę.
M – Wiem, widziałam ją z takim jednym i to tutaj w parku. Grzecznie się zachowywali.
B – Jak to mówią, cicha woda brzegi rwie. Może Lili nie jest jakaś nieśmiała i w ogóle, ale przynajmniej szczera. Matka się za nią nigdy wstydzić nie musiała, zna jej wszystkich chłopców.
Angela doskonale wiedziała o kim mowa i była już bliska wybuchu płaczu z tego powodu. Jak one śmieją porównywać ją z Lili Albarran i na dodatek stawiać ją niżej od niej!
Lili miała co tydzień innego chłopaka i bynajmniej nie zachowywała wstrzemięźliwości. A mimo to, stawiają ją na wyższym piedestale od Angeli, o której tak naprawdę nic nie wiedzą. Jej jedyną winą była uległość, jedna chwila zapomnienia w ramionach ukochanego z którym spotykała się potajemnie ponad pół roku. Wie, że to potajemnie to było złe, ale zawsze się szanowała i była przyzwoita, a tym czasem one uznały ją za najgorszą z najgorszych. Co za hipokrytki!
Angela nie wie, ze tuż za drzewem z boku stoi niezauważony przez nikogo …. Javier i przysłuchuje się obelgom, jakimi obrzucana jest przez kobiety Angela.
Chłopakowi strasznie jest szkoda nie mogącej albo nie potrafiącej się obronić samej Angeli i z każdym kolejnym słowem złośliwych bab, gniew w nim mimowolnie narasta.
Valencia nie ma zamiaru pozwalać na dalsze kalanie imienia Angeli i znienacka zjawia się tuż przy niej witając ją słowami:
J – Hej kochanie! Już jestem. Ale ty dzisiaj pięknie wyglądasz, z każdym dniem jeszcze cudowniejsza
Angela staje jak wryta, ale nie bardziej od plotkarek z osiedla. Całkowicie znieruchomiała obserwuje teraz tylko zachowanie chłopaka, który podchodzi do niej i delikatnie muska jej usta, by potem złożyć na nich delikatny, ale pieszczotliwy pocałunek.
Ujmuje jej twarz w swoich dłoniach i instruuje całkowicie sparaliżowaną ale i oddaną mu dziewczynę w pocałunku.
Berta i jej znajome patrzą na nich z rozdziawionymi ustami, a gały o mało im nie wyskoczą z orbit. Każda spogląda to raz na jedną, to raz na drugą z niedowierzaniem. Po prostu je zamurowało. Po pocałunku para przez chwilę stoi w siebie zapatrzona totalnie, a jednocześnie niepewna siebie. Javier nie wie jakiej reakcji może się teraz spodziewać po Angeli, ona z kolei nie spodziewała się takiej jego postawy i jest kompletnie zszokowana, ale mimo to, jej oczy zwracają się teraz w pełni ku jego ognistym wargom. Gdyby mogła to znowu zatraciłaby się w ich smaku… |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:06:16 03-02-17 Temat postu: |
|
|
Juli & Jose
odc.176-178
cz.56
Atmosfera przy stole dawno nie była tak dobra, choć niewątpliwie ogranicza ją odejście ojczyma Luisany i jego pracowników. To smutny akcent, ale jak sama Eva zauważa, nie ma się nad kim użalać.
E – To straszna tragedia, ale trzeba iść na przód dalej. Nie powinno ci być aż tak przykro, wam wszystkim. Vilalbowie nie należeli do zbyt przyjemnych ludzi, własna rodzina ich nie obchodziła. Katia też nie zaznała przy nich zbyt wiele dobrego Luisano
L – Wiem, ale uczuć nie zmienię. I tak mi go szkoda, ich wszystkich właściwie. Każdy z mojej rodziny odchodzi po kolei.
E – Nie spodziewałam się, że tak się to zakończy. Jeszcze dwa i pół roku temu wszyscy byli szczęśliwi i zadowoleni. Aż zaczęły dziać się te straszne rzeczy
L – Może lepiej zmienimy temat. Dziewczynki nie wyglądają na zachwycone – zauważa Luisana. Faktycznie i Angela i Julieta mają już dość rozprawiania o złych rzeczach jakie miały ostatnio miejsce. Poza tym obie siedzą z głowami w chmurach. Angela wspomina scenę z parku, a Julieta planuje jak ubrać się na dyskotekę. To pierwsze od przerwy wyjście z Jose Davidem i trochę się z tego powodu denerwuje. Chce wypaść jak najlepiej i zapewnić Jose Davidowi nadzwyczaj udany czas.
Zaraz po obiedzie chwali się kuzynce i prosi ją o poradę w kwestii stroju.
J – Wstyd się przyznać, ale ja nigdy nie byłam na dyskotece. Nie wiem co powinnam tam włożyć.
A – Żartujesz? Naprawdę nigdy nie byłaś w żadnym klubie?
J – Niestety nie, jakoś nie było okazji. Poza tym zawsze unikałam takich miejsc, nie lubię tego szumu, hałasu i w ogóle tłumu. Czuje się wtedy taka przytłoczona
A – Skąd wiesz skoro nigdy w czymś takim nie uczestniczyłaś?
J – Telewizja jest niezastąpiona kochana kuzynko
A – A ok. W sumie to widzę, że się dziś poświęcasz dla Jose Davida. Nie mam niestety typowych ciuchów na taką imprezę bo od lat nie wychodziłam z domu jak wiesz, ale przeszukamy twoją garderobę. Na pewno coś się tam znajdzie.
J – Super, no to chodźmy do mnie.
Po kwadransie Angeli udaje się dobrać odpowiedni zestaw dla Juliety. Kuzynka dziękuje jej całusem w policzek i od razu wbija się w ubranie.
J – I jak? Myślisz, że mu się spodobam?
A – Ty mu się spodobasz we wszystkim, co byś nie założyła. Wierz mi
J – Już się nie mogę doczekać. Jakby to była nasza pierwsza randka.
A – Pójdę już. Miałam sprawdzić czy pokój dla pani Evy jest już gotowy.
J – Czyli jednak zostaje na noc?
A – Tak. Ciesze się, bo bardzo ją lubię. Ma dobry wpływ na mamę.
J – Angela zaczekaj. Jesteś jakaś taka niewyraźna. Te baby znowu sprawiły ci przykrość na spacerze prawda?
A – Nie, dziś właściwie nie. Juli, nawet nie wiesz co się stało. Opowiem ci, bo chyba zaraz eksploduję.
J – Zamieniam się w słuch. Co tym razem wymyśliły?
A – To co zawsze, zwyzywały mnie, ale chyba się odczepią booo, bo Javier mi pomógł.
J – Słucham?
A – Zjawił się nagle, nawet nie wiem skąd i nagadał im takich głupot. Gdybyś widziała ich miny, miałam ochotę się śmiać. Tak im było niezręcznie i on na dodatek …mnie pocałował na ich oczach.
J – Nie gadaj!? No to pięknie, jak ciocia się dowie, nie będzie zachwycona. Angela to co teraz z wami będzie? Wrócisz do niego?
A – Zwariowałaś?! Jasne że nie! Wiesz jaki jest, tylko jedno mu w głowie. Nie dam się znowu wykorzystać, za żadne skarby mu nie ulegnę!
J – Myślisz że dasz rade? Z daleka widać, że was do siebie ciągnie i nie wiem czy powinnam to mówić, ale wydaje mi się, że coś tu nie gra, Javier nie wygląda na takiego łajdaka. Jak dla mnie to on coś do ciebie czuje.
Angela chwilę milczy.
A – Zwariowałaś? Przecież wiesz co mi zrobił,. Dostałam niezbite dowody na jego zdradę. Poza tym on się o mnie założył rozumiesz? Potraktował jak przedmiot, jak jakąś zdobycz. Nigdy! Nigdy nie dam się na to znowu nabrać.
Angela wychodzi z pokoju kuzynki oburzona. Idzie na spacer, by nieco ochłonąć.
Nadchodzi wieczór. Julieta coraz bardziej się denerwuje, bo Jose David jeszcze po nią nie przyjechał. Na dodatek nie odbiera telefonu.
J – A jeśli coś się stało? Matko, a jeśli miał wypadek? – niepokoi się Boneta
A – Na pewno nie – uspokaja ją Angela – pewnie samochód mu nawalił
J – Ale czemu nie odbiera?
A – Może komórka mu padła. Wiesz jak jest, czasem wszystko nawala na raz jak na złość.
J – mam złe przeczucia Angela. Nie przeżyję, jeśli coś mu się stanie.
A – Uspokój się. Na pewno zaraz przyjedzie. Tylko niepotrzebnie wyobrażasz sobie koszmarne rzeczy. Nie płacz, zaraz się odezwie. Zobaczysz.
Angela miała rację, bo po chwili odzywa się komórka Juliety, na ekranie której wyświetla się numer chłopaka. Julieta odbiera natychmiast, wciąż trzęsącymi się z nerwów palcami rąk
J – Jose gdzie ty jesteś? Już dawno powinieneś być u mnie
J – Ale jak to?
J – Co takiego?
J – jasne, rozumiem. Niczym się nie przejmuj. Kocham cię.
Rozmowa jest bardzo krótka, co dziwi Angelę. Nie chce jednak drążyć tematu i pyta tylko o powód spóźnienia chłopaka
A – No i co z nim? Jedzie już?
J – Nie, dziś się już nie spotkamy. Właśnie odwołał.
A – Ale jak to? Tak nagle?
J – Musiał pojechać do mamy, chyba ma jakiś kryzys. Nie powiedział dokładnie o co chodzi, tylko że musi się nią dziś zająć.
A – Szkoda, że tak późno raczył cię uprzedzić. Tyle przygotowań i stresu na darmo – stwierdza z wyrzutem Angela
J – pewnie to się stało nagle i nie mógł wcześniej dać znać. Mam nadzieję, że to z jego mamą to niż poważnego. Bardzo ją lubię i nie chciałabym, żeby zachorowała
A – Ja myślę, że ona nadal nie uporała się z rozwodem. Próbuje udawać i gra twardą, ale mąż był jej całym życiem, znają się od zawsze i nikt nigdy nie uwierzyłby, że ci dwoje mogą się rozstać. To był naprawdę wielki szok. Taka para, a i tak się rozeszła.
J – Jose mi coś opowiadał kiedyś, ale widziałam że to nie jest dla niego wygodna rozmowa i nie drążyłam dalej.
A – Skoro masz teraz wolny wieczór to co powiesz na randkę z moim synem? Oczywiście pod nadzorem mamusi czyli mnie. To co? idziemy do mnie?
J – Chętnie. Uwielbiam bawić się z Jorgito, chodźmy.
Czas upłynął Juliecie w tak miłej atmosferze, że nawet nie zorientowała się, jak późno już się zrobiło. Dziewczyna ucałowała malca i jego mamę na dobranoc po czym poszła do siebie.
Mimo wyjaśnień ze strony Jose Davida coś od środka ją gnębiło. Coś kazało jej się martwić tym nieudanym spotkaniem. Dziewczyna nie mogąc zasnąć, podniosła się i ruszyła ku wyjściu.
J – Może jak napiję się szklanki mleka z miodem to zachce mi się spać
Wciąż zapalone światło w pokoju ciotki napełnia ją ciekawością.
J – Dziwne, że jeszcze się świeci. Może ciocia zasnęła przy zapalonym? Sprawdzę.
Dziewczyna podchodzi po cichutku do drzwi i słyszy słowa, których wolałaby nigdy w życiu nie usłyszeć. Słowa te na jedną długą chwilę powodują zatracenie świadomości w blondynce.
Rozmowa trwa między Luisaną a Evą. Colmenares zwierza się przyjaciółce i w chwili podejścia Juliety do drzwi mówi
L – Julieta to wspaniała dziewczyna, przypomina mi mnie z czasów młodości. To moja córka, ale nigdy się o tym nie dowie. Odkąd tu przyjechała, biję się z myślami czy jej powiedzieć czy nie, ale zapowiedziałam ci już co zrobię i zdania nie zmienię. Julieta nigdy nie pozna prawdy.(!!!)
Julieta nie wie co myśleć o tym co przed chwilą usłyszała. Roztrzęsiona do żywego, wybiega pospiesznie z domu. Mimo że na dworze jest chłodno, wcale tego nie odczuwa. Jest jakby w transie, całkowicie odłączona od rzeczywistości. Przysiada na jednym z kamieni w ogrodzie i trwa tak, jakby była czymś odurzona. Ciemności też jej nie straszne.
Nowo poznana nowina nadal jest dla Bonety szokująca i zarazem nie do zaakceptowania. Dziewczyna w swoim oszołomieniu zaczyna wierzyć, że sama sobie to wymyśliła, że źle usłyszała.
J – To nie może być prawda. Nie, to na pewno pomyłka. Coś mi się pomyliło. Ciocia nie może…przecież mój tata i mamaaaa. Nie! ja chyba zaraz zwariuję. Co ja mam robić? Tak mi źle.
Blondynka kompletnie się załamuje. Ubrana jedynie w piżamę i szlafrok, rusza w stronę ulicy. Chodzi przez bardzo długi czas po mieście, jak jakaś obłąkana. Nie zwraca nawet uwagi na pijaka, który zaczepia ją po drodze. Cały czas idzie przed siebie …
Jose David wraca do swojego mieszkania cały przemoczony.
JD – Eh, rozpadało się na dobre. Co za noc.
Chłopak zrzuca z siebie mokre ubranie z zamiarem natychmiastowego pójścia pod prysznic. Nie chce się rozchorować. Gdy narzuca na siebie szlafrok i udaje się do kabiny, zaskoczony słyszy dzwonek w drzwiach.
JD – Co jest do cholery? Jest pierwsza w nocy. Kogo tu ciągnie? Nie! Nie otwieram, to nie pora na wizyty.
Chłopak ignoruje dobijającą się do drzwi osobę i idzie wziąć prysznic. Nie ma bladego pojęcia, że za ścianą siedzi oparta o drzwi Julieta, która teraz potrzebuje go bardziej niż kiedykolwiek. Z mokrą od łez twarzą i przemoczona do suchej nitki, wysiaduje pod jego drzwiami.
Jose David kładzie się do łóżka, jest wyczerpany po dniu pełnym wrażeń. Dzwonek do drzwi jaki usłyszał pół godziny temu nie daje mu jednak spokoju. Chłopak podnosi się ostatecznie z łóżka i wygląda przez okienko w drzwiach. Nikogo jednak nie widzi. Julieta nadal tam jest, ale nie jest uchwytna dla jego oczu, bo siedzi na podłodze. Jose David pewnie darowałby sobie i poszedł spać, ale w ostatniej chwili usłyszał szloch za drzwiami i postanowił je otworzyć. Mało nie zamarł, gdy zobaczył pod drzwiami swoją ukochaną i to w tak opłakanym stanie.
JD – Julieta, kochanie, co ci się stało? Co ty tu robisz? Jak ty wyglądasz?
Przesiąknięta deszczem, a właściwie jej „ubranie”, rozczochrane, mokre włosy i brudna twarz, zalana potokiem łez . Tak wygląda teraz Julieta, czyli koszmarnie. Chłopakowi w mig robi się jej szkoda i natychmiast postanawia dać jej schronienie w swoim ramionach. Jose David gładzi jej policzki zlane słonymi łzami i sam też roni jedną. Potem unosi dziewczynę na rękach i wnosi do mieszkania. Ku swemu przerażeniu zauważa, że Julieta zachowuje się jakby nie było z nią kontaktu, jakby straciła świadomość.
JD – Boże, kochanie co ci się stało?
Na twarzy Jose Davida pojawia się ból. Chłopak nigdy nie widział dziewczyny w takim stanie i podejrzewa najgorsze.
Zajmuje się ukochaną, pomaga jej się wysuszyć i przygotowuje kubek ciepłego mleka na rozgrzanie. Potem nakrywa ją ciepłym kocem i mocno do siebie tuli. Nie chce, żeby Julieta się rozchorowała. O nic nie pyta, po prostu jest. Po pewnym czasie Julieta przestaje już dygotać z zimna i nabiera kolorów na twarzy, a on ze spokojem może ułożyć w łóżku śpiącą już dziewczynę. Nie wie co ją spotkało i nie daje mu to spokoju aż do ranka. Całą noc leżał przy ukochanej, służąc jej ramieniem, ale nie mógł zasnąć. Bił się z myślami, próbował dociec co stało się jego ukochanej Juliecie.
Julieta budzi się w gorących ramionach Jose Davida. Chłopak zajął się nią i całkowicie zapomniał o obowiązkach. Nie nastawił sobie nawet budzika, a trzeba przecież jechać do pracy. Dziewczyna jest rozkojarzona i niewiele pamięta z poprzedniej nocy. Nie wie nawet jak znalazła się w mieszkaniu Jose Davida. Wysuwa się szybko spod jego ramion i podnosi z łózka. Udało jej się choć na chwilę zapomnieć o dramacie, jaki wczoraj rozegrał się w jej głowie, ale gdy tylko staje przed lustrem i zauważa swoje czerwone od łez oczy, wszystko powraca na nowo. Z łazienki znów słychać jej dramatyczny lament, który natychmiast wybudza Bonavidesa ze snu.
JD – Julieta? – Chłopak biegnie do łazienki i stając za dziewczyną, przytula ją.
JD – Kochanie co się stało? Czemu tak cierpisz? Serce mi się kraje, gdy cię taką widzę.
J – Jose co ja tu robię? Nic nie pamiętam z wczoraj
JD – Przyszłaś do mnie w nocy w bardzo złym stanie. Juli coś cię spotkało prawda? Coś bardzo niedobrego. Powiedz mi, ktoś ci coś zrobił?
Julieta wyłamuje się z objęć chłopaka i odwraca do niego twarzą w twarz
J – Owszem, wyrządzono mi największą z krzywd. Jeśli to prawda to jaaaa, ja sobie z tym nie poradzę. Ja nie wiem co mam robić? To mnie przerasta, nie mogę tego pojąć.
JD – Ale co się stało? Ktoś cię napadł?
J – nie, nie. Nikt mi nic nie zrobił.
Jose David oddycha z ulgą – no to o co chodzi?
Chłopak staje jak zamurowany gdy poznaje powód załamania Bonety. Sam nie potrafi tego przyjąć do wiadomości a co dopiero Julieta. Jest pewny, że jego dziewczyna coś pomyliła, źle usłyszała i przekonuje ją do tego.
JD – Musisz jak najszybciej spotkać się z Luisaną i zapytać ją o to, choć to absurdalne.
J – Nie dam rady Jose. Nie mogę się z nią teraz spotkać, brak mi odwagi i chyba tego nie zniosę. Jeśli to prawda…to ja nic nie rozumiem. Nie! nie mogę uwierzyć. To chore
JD – Kochanie posłuchaj – chłopak ujmuje dłonie dziewczyny w swoje – to na pewno pomyłka. To niemożliwe. Jakim cudem miałabyś być jej córką, nie. To wykluczone. Niepotrzebnie się stresujesz. Idź do Luisany i to wyjaśnij. Ona na pewno zaprzeczy.
J – Sama nie dam rady. To zbyt trudne
JD – A od czego masz mnie? Nic się nie martw, pojadę z tobą i razem wyjaśnimy ten nonsens
J – Naprawdę? Pojedziesz ze mną?
JD – Jasne kochanie. Nie płacz już, jestem pewien że to nie prawda. Wyobraźnia za bardzo cie ponosi. Chodź do mnie, przytul się.
Chłopakowi udało się skutecznie uspokoić Bonetę. Dziewczyna znajduje w nim ukojenie i powoli porządkuje swoje domysły, a racze wymysły, bo już nie jest tak pewna ich prawdziwości.
J – Pewnie coś poprzekręcałam. Ciocia na pewno miała na myśli Angelę – rozprawia w myślach
M – Pani Luisano
L – Tak Matilde
M – Ktoś do pani
Luisana spogląda ze zdziwieniem na wchodzących właśnie Julietę i Jose Davida. Jednocześnie przybiera minę niezadowolenia bo domyśla się, iż tych dwoje poprzednią noc spędziło razem i to bez uzgodnienia tego wcześniej z nią.
L – Znalazła się nasza zguba. Dziękuję Matilde, wracaj do obowiązków.
JD – Przyszliśmy booo, bo Julieta chce cię o coś zapytać.
L – Może najpierw wytłumaczycie się ze swojego zachowania. Przypominam wam, że jeszcze nie jesteście małżeństwem.
Luisana ma ogromną ochotę na wywód związany z tym tematem, ale głodna prawdy Julieta jest tak zdesperowana, że wbija jej się w słowa z całą premedytacją i mocno ściskając w tym samym momencie rękę Jose Davida, pyta wprost
J – Ciociu czy ja jestem twoją…czy tyyy czy jestem twoją córką???
Zapytanie Juliety wręcz wbija Luisanę w fotel na którym siedzi. Tego się nie spodziewała. Chciała, by teraz zapaść się pod ziemię.
Trwające dość długo milczenie Luisany zdradza ją przed parą, która nabiera teraz większych podejrzeń niż to miało miejsce do tej pory. Reakcja, jakiej kobieta nie potrafi się wyzbyć, wzbudza w nich słuszne wątpliwości.
Przerażona ewentualnym potwierdzeniem swojego odkrycia Julieta jest tak roztrzęsiona, że nie może nic powiedzieć bo warunki jej na to nie pozwalają. Całe usta ma spierzchnięte, a gardło mocno zaciśnięte.
Dopiero słowa Jose Davida przerywają tą zamierającą ciszę.
JD – Powiedz coś kobieto! Nie torturuj tak Juliety! – wzburza się chłopak
L – Co to za pomysł? Skąd to pytanie?
JD – Nie udawaj. Tak cię zaskoczyliśmy, że aż nie wiesz co powiedzieć albo lepiej, wymyślić.
J – Jose Davidzie proszę, nie bądź taki niemiły. Niech ciocia odpowie w spokoju
JD – Nie widzisz jej rozkojarzenia, to ewidentne, że gra na zwłokę i coś jest na rzeczy.
Luisana przygląda się tylko dyskutującej ze sobą parze, nie jest w stanie nic z siebie wydusić. Pytanie Juliety całkowicie ją zaszokowało.
Nerwy wzbierają w niej jeszcze bardziej, gdy dziewczyna podchodzi do niej i jeszcze raz zadaje jej to pytanie:
J – Ciociu źle usłyszałam prawda? Jakim cudem mogłabyś być moją mamą. Powiedz że to pomyłka. Wiem że ty mnie nie okłamiesz. Nie znam drugiej takiej szczerej i dobrodusznej osoby jak ty. Odpowiedz wreszcie – i Julieta zaczyna się złościć w końcu
Z ciężkim bólem serca Luisana zaprzecza. To jedyne co może zrobić w tej sytuacji. Zauważa, że Julieta nie jest pewna swoich przypuszczeń i by zapobiec kryzysowi jaki na pewno nastąpił by po poznaniu prawdy, okłamuje córkę. Poza tym gdyby nawet się przyznała, to potem dziewczyna zapyta o ojca, a ona nie ma serca wyznać jej kim on był.
L – Tak, to pomyłka. Jestem twoją ciocią, nie matką. Co ci przyszło do głowy?
JD – Na pewno to tylko pomyłka? – wtrąca się sceptycznie podchodzący do tematu Jose David – Juli ciężko to odchorowała.
L – Przecież mówię. Bardzo bym chciała kochanie, żebyś była moją córką, ale tak nie jest. Co wyście wymyślili razem? To absurdalne
J – Zeszłej nocy słyszałam przypadkiem twoją rozmowę z Evą i wydawało mi się, że o tym mówiłyście.
L –nie, źle usłyszałaś. Owszem rozmawiałyśmy ale o Angeli, o jej trudnej sytuacji.
J – Przepraszam ciociu. Najwidoczniej to wszystko co się ostatnio dzieje źle na mnie wpływa i jeszcze ten stres przed ślubem. Czuję jakby grunt palił mi się pod nogami. Tyle jeszcze przed nami
JD – Przepraszamy. Pójdziemy już.
Luisana tylko przytakuje, nie jest w stanie już nic im odpowiedzieć. Wstydzi się swojego kłamstwa, ale nie widziała innego wyjścia. Oddycha z ulgą bo prawda nie wyszła ostatecznie na jaw.
Kobieta chwyta za słuchawkę telefonu…
L – Eva? Musimy koniecznie się spotkać. Inaczej zaraz eksploduję, mam ochotę zapaść się pod ziemię.
E – Już jestem – po chwili do siedzącej na ławce w parku Luisany dosiada się Eva. Psycholog od razu zauważa jej roztrzęsienie i poklepuje ją po ramieniu, by ją uspokoić. – Co się stało? Przerażasz mnie przyjaciółko
L – O mały włos, a by się wydało
E – Ale co?
L – No a o czym wczoraj rozmawiałyśmy Evo?! No o czym?!
E – Ej spokojnie. Takie zachowanie do niczego nie prowadzi. Rozumiem, że wydarzyło się coś złego.
L – Och Evo. Co to był za koszmar. Wczoraj w nocy Julieta podsłuchała naszą rozmowę.
E – Co? Ona wie o tym?
L – Usłyszała jak mówiłam że jest moją córką i dziś przyszła do firmy mnie o to zapytać.
E – O matko! Czyli już wie. Tak mi przykro. Jak to przyjęła? Pewnie trudno jej się pogodzić z tym że Felicia i Marco nie byli jej prawdziwymi rodzicami, że to ty wydałaś ją na świat…
W tej chwili Eva zauważa jak jej przyjaciółka z miejsca blednie na twarzy.
E – Co ci jest?
Psycholog odwraca głowę i dostrzega za swoimi plecami… Julietę i Jose Davida. Blondynka tonie we łzach, ledwo trzymając się na nogach. Jose David dzielnie ją wspiera.
Sam Jose David wydaje się być zszokowany słowami Luisany i Evy, a co dopiero Julieta.
Dziewczyna wpada w rozpacz i ucieka rzewnie płacząc. Wszystko jest już dla niej jasne. Luisana jest jednak jej matką, oszukała ją przedtem ale teraz wiedziona dziwnym przeczuciem dziewczyna na własne uszy usłyszała ponownie prawdę.
Jose David rusza w pogoń za załamaną Julietą. Tym czasem Luisana załamuje ręce z bezradności.
L – Boże, jaka ja jestem głupia. Przecież ona mi nigdy tego nie wybaczy. Straciłam ją Evo, straciłam ją na zawsze.
Jose Davidowi udało się w końcu znaleźć Julietę. Opadniętą z sił blondynkę zabiera do swojego mieszkania i tam czule się nią opiekuje.
JD – Śpij. Jesteśm bardzo zmęczona, musisz odpocząć. Nie możesz zaniedbywać swojego zdrowia, mimo wszystko kochanie.
J – Nic nie pojmuję. To jest chore!
JD – Ja też mam kompletną pustkę w głowie. Sam nie wiem o co w tym chodzi i źle mi z tym, a co dopiero ty musisz czuć.
J – Jest mi tak smutno. Jose ja nie wiem kim ja jestem. To straszne!
JD – Niepotrzebnie wpadłem na pomysł śledzenia Luisany. Lepiej by było gdybyś nie poznała prawdy. A teraz wszystko się skomplikowało. Masakra jakaś!
J – Też wolałabym nie wiedzieć.
JD – Juli musisz to wyjaśnić z Luisaną. Jak tylko trochę się to wszystko uspokoi pojadę do niej z tobą.
J – Nie! nie chcę jej widzieć! Nie chce nic wyjaśniać.
JD – Trzeba to zrobić!
J – Nie! Nie rozumiesz że ja nie mogę, to dla mnie za trudne. Nie chcę wiedzieć!
JD – Spokojnie. Nie denerwuj się. Zaopiekuję się tobą.
J – Jose ja nie chcę tam wracać. Myślisz że mogę z tobą zostać?
JD – Ile tylko zapragniesz kochanie.
J – Przytul mnie błagam
JD – Nie przejmuj się już tak. Jestem przy tobie.
Luisana przybiega do salonu i czym prędzej chwyta za słuchawkę.
L – Jose, znalazłeś ją? Jak się czuje?
JD – Teraz śpi. Pomyślałem że zadzwonię żeby cię uspokoić. Juli zostanie ze mną.
L – Tak będzie lepiej. Dziękuję ci ze mnie zawiadomiłeś.
JD- Nie wiem co będzie dalej ale Julieta czuje się teraz fatalnie. Luisano, ty naprawdę jesteś jej biologiczną matką?
L – Nie wiem co ci powiedzieć. Po tylu latach wyjawienie prawdy jest czystym absurdem ale nie da się jej zmienić. Owszem, to prawda.
JD – Ale jakim cudem? Czemu oddałaś ją bratu? Dlaczego nie wychowywałaś sama?
L – Kiedy spotkam się z nią wyznam jej moje powody. Właśnie dlatego nie chciałam, żeby kiedykolwiek dowiedziała się o tym… |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:29:52 05-02-17 Temat postu: |
|
|
Juli & Jose
odc.179-182
cz.57
Następnego ranka Julieta budzi się już spokojniejsza. Świadomość obecności i uwagi ukochanego jest dla niej wielkim wsparciem, mimo to pierwsze myśli jakie nachodzą ją po pobudce nie są optymistyczne. Dziewczyna nie czuje się dobrze z tym, że pomieszkuje u chłopaka przed ślubem. Nawet jej trudna sytuacja nie jest usprawiedliwieniem.
J – Nie mogę tu zostać, ale gdzie mam się udać? Nie chcę wracać do rezydencji.
Blondynka dopiero po chwili orientuje się, że jej ukochanego nie ma przy niej i zarzucając na siebie szybko szlafrok, udaje się do kuchni. Czeka ją tam zaskakujący widok. Jose David popija właśnie herbatę w towarzystwie…Luisany!
Julieta czuje się mocno zraniona i dotknięta widząc ciotkę rozmawiającą z Jose Davidem w kuchni. Czuje się zdradzona przez chłopaka. Jak on mógł ją tu wpuścić? Pewnie o mnie rozmawiali.. – te i wiele innych pytań i przypuszczeń teraz zakrzątają głowę wstrząśniętej blondynki. Gdy chłopak podnosi się i usiłuje chwycić ją za ramię, spotyka się z pełnym odtrąceniem. Dziewczyna odwraca się i szybkim krokiem kieruje z powrotem w stronę pokoju. Jose Davidowi z ledwością udaje się ją zatrzymać.
JD – Zaczekaj!
J – Po co z nią spiskujesz? Myślałam, że jesteś po mojej stronie?!
JD – Tu nie ma żadnego podziału stron rozumiesz?! Powinnaś z nią porozmawiać
J – Wiedziałam! Przekabaciła cię. Co za bzdury ci wmówiła?! że zacząłeś jej bronić?!
JD – Wcale jej nie bronię. Juli, uspokój się słyszysz?! Juli, Luisana nic mi nie mówiła. Ona chce z tobą rozmawiać rozumiesz?
J – Ale ja z nią nie chcę
L – Wysłuchaj mnie, tylko o to proszę. Potem zrobisz co zechcesz – nagle przy parze staje do niedawna jeszcze ciotka dziewczyny i wtrąca się między ich dyskusję.
J – Nie! Nie chcę nic wiedzieć. Dla mnie jedynymi rodzicami byli, są i będą zawsze Felicia i Marco Boneta – podkreśla blondynka
L – Wiem i niczego nie chcę zmieniać. To oni cię wychowali i w pełni zasługują na to byś uznawała ich swoimi rodzicami, ale nie mogę pozwolić żebyś myślała o najgorszym. Całą noc rozmyślałam o tym czy ci powiedzieć czy nie, a jeśli tak to w jaki sposób byś to jak najmniej odczuła. Najlepszym rozwiązaniem było ukrywanie tego, niestety los chciał inaczej. Poznasz prawdę chociaż nie zasługujesz na takie cierpienie.
J – Nie, nie chcę niczego słuchać. Dla mnie nie istnieje ten temat. Zapomnij o mnie, już nigdy nie wrócę do rezydencji, do ciebie. Nie chcę cię znać.
Julieta wyrywa się z ramion Jose Davida i barykaduje w jego pokoju. Nic nie da się już zrobić, na pewno jakakolwiek rozmowa jest niemożliwa więc z ciężkim bólem serca, ale i ulgą, że Julieta nie pozna jeszcze przerażającej prawdy, Luisana decyduje się dać czas córce i oddalić.
JD – To był dla niej prawdziwy szok. Jeszcze się z tego nie otrząsnęła. Daj jej trochę czasu, żeby mogła cię wysłuchać. Teraz nie ma na to szans. Jest zbyt rozbita.
L – Masz rację. Jestem w gorącej wodzie kąpana. To co ją czeka może ją zniszczyć, powinnam o tym pomyśleć wcześniej. Lepiej poczekać.
JD – To aż tak poważne?
L – Wolałabym powiedzieć jej zmyślone kłamstwo, standard typu że pozbyłam się jej bo nie chciałam dziecka, bo nie miałam pieniędzy itp. ale nie mogę. Nie chcę żeby mnie znienawidziła do końca życia nie poznawszy prawdziwych powodów. Może ją to zaboli jeszcze mocniej ale nie zniosę jej pogardy i nienawiści. Bardzo ją kocham
JD – Postaram się ją jakoś przygotować, ale to niecodzienna sytuacja. Sam nie mogę wyjść z szoku. Okazuje się że ona i Angela są siostrami. To niewiarygodne. Dlatego tak dobrze się ze sobą dogadują, bo płynie w nich ta sama krew.
L – Prawie ta sama.
JD – Prawie?
L – Nie każ mi proszę o tym mówić, i tak się dowiesz ale nie ode mnie tylko od niej jak już dowie się wszystkiego. Dziękuję ci że tak się o nią troszczysz. Nawet nie wiesz jaka to dla mnie ulga, kiedy wiem że jest bezpieczna i ma na kogo liczyć.
JD – Ze mną nic jej się nie stanie. Kocham ją nad życie i nie pozwolę skrzywdzić, nawet tobie.
Luisana spogląda z lekkim uśmiechem zadowolenia w stronę Bonavidesa, po czym opuszcza jego mieszkanie. Przy nim starała się być twarda i nie okazywać wszechogarniającego smutku, jednak świadomość że prawda się wydała i powracające wraz z nią dramatyczne wspomnienia, wywołują wiele cierpienia i bólu, które malują się teraz bezkreśnie na twarzy kobiety.
JD – Wpuść mnie kochanie, proszę. Chcę ci tylko pomóc. Juli! – Jose David nawołuje do drzwi, za którymi skryła się dziewczyna, ona jednak pozostaje głucha na jego prośby i leży zapłakana na łóżku. Nie potrafi sobie poradzić z szokującymi faktami i stara się je zagłuszyć, zakrywając się kołdrą i przyciskając głowę do poduszki. One jednak non stop nawiedzają jej umysł i zaburzają dotychczasowy stan rzeczy.
Julieta wspomina wiele pięknych chwil jakie spędziła z rodzicami. Stara się wyrzucić z umysłu to czego ostatnio się dowiedziała i na siłę wmówić sobie że to nie miało miejsca, że to nie prawda. W pamięci odtwarza także swoje osiemnaste urodziny. Rodzice urządzili jej wtedy przyjęcie niespodziankę z przyjaciółmi dziewczyny i powiedzieli coś co teraz zyskuje dla dziewczyny silne znaczenie, staje się jaśniejsze.
Mama Juliety powiedziała jej wtedy:
F – Nie ważne jest skąd pochodzisz, czy masz dużo pieniędzy czy nie, ważne jest to kim się stajesz i jak traktujesz życie. Kocham cię najmocniej jak to możliwe, nigdy o tym nie zapominaj
A jej tata dodał:
M – Będziemy twoimi rodzicami zawsze, nie ważne co się stanie. Nawet kiedy nas już zabraknie nie opuścimy cię i z góry będziemy nad tobą czuwać. Jesteś naszym życiem, spełnieniem marzeń. Wszystkiego najlepszego kochanie.
J – Ale dlaczego? Dlaczego Luisana mnie nie chciała? Czemu oddała mnie tobie tato, swojemu bratu? Nic nie rozumiem. I nie chcę rozumieć. Mieliście rację. Zawsze będziecie moimi rodzicami i nic tego nie zmieni – zapiera się dziewczyna i spogląda górę, jakby wyczuwając obecność zmarłych rodziców.
Odkąd Julieta zamknęła się w pokoju Jose Davida minęło już dobrych parę godzin. Chłopak zaczyna się niepokoić i w końcu znowu staje przy drzwiach i ją nawołuje. Tym razem dziewczyna otwiera i ze spuszczoną głową wpuszcza go do środka.
JD – Wszystko w porządku?
J – Tak, przepraszam że tak się zachowałam. Jestem u ciebie a robię co chcę. Tak mi wstyd za moje zachowanie.
JD – Daj spokój. Akurat w twojej sytuacji moje złoszczenie byłoby absurdem.
J – Jesteś taki kochany.
JD – Lepiej się czujesz? Może choć odrobinkę
Dziewczyna kiwa przecząco. Jest wręcz druzgotana. Jose David zatem bez zawahania wpycha ją w swoje ramiona i zatapia w ciepłym uścisku. Wie, że jest to dziewczynie teraz bardzo potrzebne.
JD – Lepiej się czujesz? – pyta Jose David skąpaną w jego ramionach ukochaną
J – Sama nie wiem. Mam mętlik w głowie. Najchętniej cofnęłabym czas, żeby nie wiedzieć tego, co teraz już wiem
JD – Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić przez co teraz przechodzisz. To musi być koszmar
J – I jest. Wiesz jak się teraz czuję? Jakbym nie miała korzeni, tożsamości. Czuję się jak jakaś wyobcowana istota, nie wiem już co jest prawdą, a co nie.
JD – Wiem, że łatwo się tak mówi, ale uważam, że musisz porozmawiać z Luisaną. Oczywiście nie teraz, obie potrzebujecie czasu na przetrawienie tych faktów, ale potem koniecznie musicie się spotkać.
J – Nie chcę.
JD – Wiem, ale to nieuniknione Nie chcesz znać całej prawdy? Czemu oddała cię bratu i kto jest twoim ojcem?
J – Nie! I nie chcę o tym mówić! Moimi jedynymi i prawdziwymi rodzicami byli, są i będą Felicia i Marco. Luisana nigdy nie zajmie ich miejsca.
JD – To oczywiste, ale tyle jest niejasności.
J – Jose, ja nie jestem w stanie teraz o tym myśleć. Jedyne czego teraz pragnę, to zapomnieć. Tylko zapomnieć. – stwierdza Julieta, tuląc się ponownie do ukochanego.
Krótkie chwile spokoju zakłóca im dźwięk telefonu.
J – Nie odbieraj
JD – To może być ważne. Poczekaj tu na mnie, zaraz wracam.
Chłopak całuje dziewczynę w policzek i oddala się nieznacznie, by odebrać połączenie.
Rozmowa trwa bardzo krótko.
J – Coś ważnego?
JD – Niestety muszę wyjść na chwilę. Przepraszam kochanie.
J – Nie zostawiaj mnie teraz samej
JD – Ani myślę. Za godzinę będę z powrotem
J – Ale o co dokładnie chodzi? Gdzie tak się spieszysz?
JD – Chodzi o mamę? Muszę jej w czymś pomóc. Połóż się i odpocznij, prześpij się. Postaram się wrócić jak najszybciej, nawet się nie zorientujesz, kiedy wrócę.
J – Naprawdę musisz iść?
JD – Tak kochanie, ale szybko wrócę. Kocham cię
Chłopak całuje delikatnie dziewczynę, tym razem w usta, a potem chwyciwszy jeszcze kurtkę, znika za drzwiami mieszkania. Julieta czuje się teraz jeszcze bardziej zdołowana i samotna. Za radą chłopaka kładzie się na łóżku, ale próby zaśnięcia pełzną na niczym. Cały wzrok dziewczyny skupia się na białym, monotonnym suficie i wprowadza ją w jeszcze większy stan melancholii i przygnębienia.
Przedłużająca się nieobecność Jose Davida zaczyna martwić Julietę.
J – Miał być za godzinę, a tu już prawie dwie minęły. Gdzie on jest?
Dziewczyna już ma w planach zadzwonić do jego matki, ale w ostatniej chwili odzywa się domofon. Dziewczyna ma wątpliwości czy otworzyć, ale w końcu decyduje się na to.
J – Co ty tu robisz?
W drzwiach mieszkania staje… Mirta.
M – Pani mnie tu wysłała z panienki rzeczami. Podobno na jakiś czas panienka się tu przeprowadza.
Julieta początkowo jest zdumiona odpowiedzią pokojówki, ale po chwili dociera do niej, że Mirta o niczym nie wie i dziewczyna postanawia jej w to także nie wtajemniczać.
J – Owszem. Pomieszkam tu jakiś czas
M – Panienki wola, ale ja to tego nie pochwalam. Nie możecie się powstrzymać, niecały miesiąc do ślubu został.
Widząc minę niezadowolenia Juliety na te słowa, Mirta czym prędzej milknie i po wniesieniu wszystkich rzeczy do środka, posłusznie się oddala. Boneta zgodnie z jej przypuszczeniami nawet nie próbuje jej zatrzymać, mało tego prawie słowa z nią nie zamieniła. Blondynka oddycha z ulgą, gdy traci pokojówkę z oczu.
J – Mirta potrafi być strasznie męcząca – odrzeka
Ku uciesze Juliety, Jose David wraca wreszcie do mieszkania. Dziewczyna natychmiast rzuca mu się na szyję i przytula mocno, jakby miał to być ostatni raz.
J – Jesteś nareszcie! Martwiłam się. Miałeś szybko wrócić, a tymczasem nie było cię ponad dwie godziny.
JD – Wiem i bardzo cię przepraszam, ale nie mogłem zostawić mamy w potrzebie.
J – Ostatnio często do niej jeździsz. Ma jakieś poważne kłopoty?
JD – Wiesz jak to jest. Mama to mama. Od rozstania z ojcem może liczyć tylko na mnie.
J – Jasne, rozumiem, ale jakoś wcześniej dawała sobie radę, a teraz mam wrażenie, że nie może się bez ciebie obyć. Jest na coś chora?
JD – Boże uchowaj! Mieszkanie jej się zalało i musiałem pomóc w naprawianiu szkody. Jutro będę musiał do niej zajrzeć, bo nie we wszystkim zdążyłem jej dziś pomóc.
J – Fajnie, że tak się o nią troszczysz. Może razem jej pomożemy? Pojadę jutro z tobą do niej.
JD – Nie! – Jose David wpada nagle w popłoch – lepiej nie. Przechodzisz teraz trudny okres, lepiej zostań tutaj i odpoczywaj
J – Ale ja chcę pomóc. Nic mi tak dobrze nie zrobi jak zajęcie się czymś, a pomoc przyszłej teściowej na pewno mi nie zaszkodzi. Twoja mama zawsze jest dla mnie miła.
JD – Julieto nie obraź się, ale mama może czuć się niekomfortowo. Ona, jakby ci to powiedzieć, nie lubi okazywać słabości. Już samo wezwanie mnie było dla niej nie lada wyczynem. Sam to załatwię, najszybciej jak się da. Obiecuję ci.
J – No dobrze
JD – Jak się czujesz? Wyglądasz mizernie. Jadłaś coś w ogóle?
J – Nie i nie mam apetytu. Chcę jedynie zasnąć. Wtedy, choć na chwilę mogę zapomnieć o tej przerażającej historii.
JD – O nie moja droga. Nie pozwolę ci się głodzić. Zaraz coś na szybko przygotuję.
J – Aleee
JD – Żadnego ale. Zaraz coś upichcę.
Jose David jest głuchy na odmowy narzeczonej i w mig znika w kuchni.
Wyczekując na kolację, jaką szykował dla niej przyszły mąż … Julieta złapała nieoczekiwanie drzemkę.
JD – Zapraszam do stołu! – pełen dumy krzyk Jose David wytrącił ją jednak z tego snu bardzo skutecznie.
Ponieważ blondynka długo zwlekała z pokazaniem się w kuchni, Jose David postanowił po nią pójść.
JD – Jesteś moja księżniczko. Zapraszam na kolację.
J – Nie obraź się ale naprawdę nie mam apetytu. Tu mi dobrze – oznajmia Boneta nakrywając się kołdrą po same brzegi.
JD – Ok., w takim razie przyniosę jedzenie tutaj. Nie myśl, że się wymigasz moja piękna. Nie pozwolę żebyś mi opadła całkiem z sił. Ostatnio marnie jadasz.
J – Zaczekaj. Ok., już idę. Skoro tak się postarałeś.
JD – I o to chodzi.
Dziewczyna jest pod wielkim wrażeniem tego, co zastaje w kuchni. Bonavides rzeczywiście wykazał się inicjatywą i zastawił suto stół. Nie zapomniał przy tym o nucie romantyzmu w postaci świec i świeżych kwiatów wstawionych do wazonu.
J – Hmmm nie poznaję cię. Co to za okazja?
JD – A musi być jakaś okazja? Po prostu chcę spędzić miły wieczór z moją dziewczyną i ewentualnie troszkę umilić ci czas. Podoba ci się?
J – Bardzo! Jestem zachwycona. – dziewczyna w geście podziękowania podchodzi do ukochanego i siadając mu na kolanach, całuje go w policzek.
JD – Jak miło. Musze częściej tak robić, jeśli czekają mnie takie przyjemne nagrody.
J – Dziękuję ci. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. Poza tobą nie mam nikogo.
JD – Nie mów tak. Wiem, że teraz jest ci ciężko, ale wierzę, że sprawy jakoś się poukładają i dogadasz się jeszcze z Luisaną.
J – Nie, to niemożliwe. Wiesz, im więcej o tym myślę, tym bardziej dochodzę do wniosku, że nigdy już nie będzie tak jak dawniej. Nawet nie mam ochoty jej oglądać. Nie pojmuję czemu oddała mnie tacie, nie rozumiem czemu tak ze mną postąpiła.
JD – Dlatego właśnie musisz z nią porozmawiać, inaczej nigdy nie zaznasz spokoju.
J – Jedyne czego teraz pragnę, to być z tobą, zostać twoją żoną. Nie potrzebuję nikogo więcej Pobierzmy się i wyjedźmy daleko stąd.
JD – Skarbie, ucieczka wcale nie jest dobrym pomysłem, wierz mi. Za jakiś czas i tak zapragniesz poznać prawdę, bez niej nie dasz rady normalnie funkcjonować.
J – To tak boli, tak strasznie boli. Nawet sobie nie wyobrażasz jak podle się czuję, jak jakaś trędowata. Sama nie wiem.
JD – Juli nie dręcz się już. Nie po to przygotowałem tą kolację, żebyśmy rozprawiali o problemach. Wręcz przeciwnie, chcemy się ich pozbyć. To co? na początek lampka wina na poprawę nastroju?
J – Poproszę.
Lampka wina jaką zaserwował Jose David pociągnęła za sobą kolejne. Atmosfera w mieszkaniu chłopaka uległa drastycznemu rozluźnieniu. Chichotom pary nie było końca. Julieta dawno nie czuła się tak dobrze, alkohol choć na ten moment pozwolił jej zapomnieć o problemach dnia codziennego.
J – Czuję się przy tobie tak cudownie. Jest po prostu fantastycznie! Chciałabym zawsze tak się czuć.
JD – Jesteś taka piękna – odpowiada z fascynacją w głosie szatyn. – może potańczymy?
J – No coś ty? Obudzimy sąsiadów. Już późno
JD – Będzie cichutko. Poczekaj, coś włączę. – Chłopak podnosi do odtwarzacza, ale robi to tak nieporadnie że zamiast muzyki słychać głośny szum. Sprzęt spada na ziemię i uszkadza się, po chwilowej ciszy młodzi nagle wybuchają śmiechem
J – A mówiłam nie ruszaj
JD – Trudno. To może ci zaśpiewam?
J – Nie, lepiej nie. Nie jesteś teraz w formie.
Para nadal się wygłupia w swoim towarzystwie, oboje śmieją się z byle czego by potem, nagle paść na kanapę. Tak im zaszumiało w głowach, że aż ścięło z nóg. Młodzi zasypiają w swoich ramionach na kanapie, przy włączonym świetle. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:18:52 07-02-17 Temat postu: |
|
|
Juli & Jose
odc.183-187
cz.58
Julieta zostawia Jose Davidowi śniadanie i karteczkę, w której pisze mu o swoich planach a potem wychodzi po cichu z mieszkania, by go nie zbudzić.
Julieta biegnie co sił, ale i tak autobus jej ucieka, właściwie sprzed nosa.
J – A niech to! – wścieka się. – Do rezydencji jest daleko, a kolejny autobus dopiero za godzinę. Co robić? – zastanawia się – Trudno. Przejdę się, najwyżej zedrę buty, ale idę, skoro się zdecydowałam. Teraz nie odpuszczę.
Dziewczyna rusza pewnym krokiem przed siebie, jednak z każdym kolejnym jej zapał stygnie, napływa masę wątpliwości do jej umysłu.
J – Może lepiej nie? może lepiej zostawić to tak jak jest? – duma, gdy nagle z tych refleksji wytrąca ją potok słów nieznajomego. Jakiś mężczyzna zatrzymuje się swoim samochodem i proponuje blondynce podwiezienie. Nauczona jednak doświadczeniem Julieta odmawia. Ku swemu zdziwieniu zauważa, że jego towarzystwo i tak jej nie ominie. Mężczyzna wysiada z auta i postanawia ją kawałek odprowadzić!
C – Śliczna z ciebie dziewczyna. Mam dla ciebie pewną propozycję.
J – Dziękuję, ale nie jestem zainteresowana.
C – Ale czekaj no, mała. To nic zdrożnego, tylko mnie posłuchaj.
J – Nie, ja naprawdę dziękuję.
Mimo usilnych starań Juliecie nie udaje się zbyć mężczyzny, który jest coraz bardziej namolny.
C – Ale co ci szkodzi przyjść? Laska jesteś a my takich potrzebujemy. Masz wszystko, żeby zrobić karierę.
J – Wzrostu chyba jednak nie mam, poza tym modelki są kościste a jaaa
C - Ty jesteś właśnie idealna. Nasze studio fotograficzne nie potrzebuje wieszaków, a wzrost też nie jest problemem. Masz 1,70 cm?
J – Mam ale to chyba za mało?
C – Dla fotomodelek, ale nie dla zwykłych modelek. Mówię ci dziewczyno, jesteś idealna. Tu masz adres, możesz przyjść na sesję próbną. Jak się zdecydujesz to zapraszam. Będę czekał jutro o 10, mam nadzieję że jednak wpadniesz.
J – Dziękuje, ale jakoś się nie widzę w tej branży.
C – Ale ja cię widzę. Spróbuj. Lepiej zaryzykować i żałować potem niż żałować że się nie spróbowało.
J – A ma pan jakąś wizytówkę? Co to w ogóle za firma?
C- Akurat nam się skończyły, to znaczy mi i mojemu wspólnikowi, jesteście rozchwytywani no wiesz, ale jutro jak się zjawisz to ci dam.
Julieta najsztuczniej jak potrafi odprawia natręta miłym uśmiechem, w ogóle nie bierze jego propozycji pod uwagę, choć schlebia jej że takową otrzymała.
J – A może się tam przejdę? Może być fajnie, nigdy nie brałam udziału w takiej prawdziwej sesji fotograficznej, tylko dla magazynów czy telewizji ale to chyba wyższa szkoła jazdy. Sama już nie wiem, tan facet był taki miły.
Do rezydencji Colmenares Juliecie został już niecały kilometr. Dziewczyna wiedziona myślami o propozycji nieznajomego zagapia się i niechcący wpada na jej zdaniem bezdomnego. Dziewczyna nie rozpoznaje w zarośniętym i cuchnącym mężczyźnie Eugenia! Który z kolei ją poznaje niemalże natychmiast, z miejsca. Jest jednak tak zaskoczony że nie potrafi w żaden sposób zareagować
J – Przepraszam bardzo – dziewczyna czym prędzej omija włóczykija i przyspiesza kroku. Jego wygląd i dziwny wzrok przeszył ją dreszczem. Za rogiem Julieta zwalnia, przekonana że nikt jej nie śledzi. Myli się, bo Ruiz nie ma zamiaru spuścić jej teraz z oczu. Nadarzyła mu się najlepsza okazja na zemstę i nie zamierza jej przegapić.
Rusza zatem tropem dziewczyny.
Jose David zrywa się z kanapy na równe nogi po telefonie jaki otrzymał. Jest tak przejęty że nawet nie zauważa nieobecności Juliety, a co dopiero kartki jaką mu zostawiła. Po kwadransie jest już gotowy do wyjścia. Wsiada szybko w swój samochód i odjeżdża. Gdzie w tym wszystkim jest Julieta? Kim tak bardzo się przejmuje, że i Julieta staje się mniej ważna? Czyżby chodziło jednak o matkę?
E – To przecież ta chałupa – uzmysławia sobie Ruiz, gdy dociera śladem Juliety ponownie do rezydencji. Colmenares. Jak się okazuje, wspólnik nie pochwalił się że zna miejsce zamieszkania jego największego wroga i zrobił go najnormalniej w świecie w bambuko.
E – W co on gra? Miał mi pomóc w zemście, a tym czasem robi mnie w konia. Koniec z tym. Od teraz działam sam! Zaczaję się w krzakach na tą smarkulę a potem dam jej wycisk!
Odgraża się zdeterminowany Eugenio.
Tym czasem Luisana z poruszeniem przyjmuje Julietę w rezydencji.
L – Skarbie, nawet nie wiesz jak się cieszę że tu jesteś.
J – Potrzebowałam trochę czasu.
L – Ja rozumiem, to logiczne. Tak się cieszę, że cię widzę – oznajmia wzruszona do łez Colmenares. Gdy jednak próbuje przytulić dziewczynę spotyka się z oczywistym odtrąceniem, co jest dotkliwe ale i w tej sytuacji zrozumiałe.
J – Możemy porozmawiać?
L – Oczywiście
J – Ale nie tutaj, nie chcę żeby ktoś nas usłyszał
L – No tak, oczywiście. Chodźmy do gabinetu…
Julieta nie zamierza owijać w bawełnę i prosto z mostu rzuca do niedawna jeszcze ciotce pytania dotyczące jej przeszłości. Luisana jest mocno zszokowana jej bezpośredniością i w pewnym momencie nie wytrzymuje napięcia. Wybucha płaczem, co wcale nie pomaga ani jej ani Juliecie.
J – Ciociu, nie co ja mówię, jak ja się mam w ogóle do ciebie zwracać? Bo słowa mama na pewno nie przełknę. Proszę cię, powiedz mi dlaczego oddałaś mnie tacie to jest mojemu wujkowi?
L – Skarbie, powiedziałam ci przecież. To były ciężkie czasy. Nie miałam wsparcia, matka mnie nienawidziła i tylko utrudniała życie. Nie mogłam cię zatrzymać.
J – Ale dlaczego? Przecież najgorsze miałaś za sobą?! Ja wiem, ze było ciężko, ale przecież nie mieszkałaś już z matką. Założyłaś rodzinę, był Jorge no i Angelaaaa – dopiero teraz do dziewczyny dociera, że jej kuzynka w rzeczywistości jest jej siostrą.
J – Dlaczego? Nie chciałaś więcej dzieci? To przez to, ty i Jorge…mój tata, nie chcieliście powiększyć rodziny? Byłam wpadką?
L – Nie, co ty pleciesz? Nic nie rozumiesz?
L – No to mi wyjaśnij!
Luisana w końcu nie wytrzymuje i w akcie desperacji wykrzykuje
L – Po co ci to mam mówić? Żeby całkiem zrujnować ci życie?! Przejdziesz przez prawdziwe piekło! Lepiej żebyś nie wiedziała
J – Piekło to ja mam teraz, bo nic nie wiem a muszę wiedzieć. Muszę poznać prawdę bo inaczej zwariuję, nie rozumiesz?! To mnie męczy, to mnie wykańcza. Muszę wiedzieć! Muszę!
L – Nie potrafię ci odpowiedzieć
J – Po prostu przyznaj się. Zawadzałam wam? W waszych dalszych planach? Nie chcieliście mieć więcej dzieci poza Angelą?
L – Daj mi spokój proszę!
J – Nie! Nie wyjdę stąd dopóki mi nie powiesz! Dlaczego się mnie pozbyłaś?! – wykrzykuje zanosząc się płaczem Boneta. Jej rozpaczliwe w tym momencie domaganie się wyjaśnień zdaje się torpedować Luisanę. Czy kobieta w końcu ulegnie i wyzna swoją największą i zarazem najstraszniejszą tajemnicę, skrywaną skrzętnie przez lata?
Angela zaczyna płakać, a gdy układa już małego do snu, sama też ląduje na swoim łóżku i zatapia twarz w poduszce, chce w ten sposób stłumić rozpacz. Nagle jej uwagę zwracają donośne krzyki dobiegające z gabinetu. Mimo iż znajduje się on po drugiej stronie skrzydła domu, wrzaski są dobrze słyszalne. Dziewczyna raptownie się podnosi, obmywa twarz wodą by ukryć mocno zaczerwienione oczy i udaje się czym prędzej do miejsca, z którego wydobywa się ten harmider.
Gdy dociera pod drzwi, o mało nie zostaje staranowana przez wybiegającą Julietę. Kuzynka kompletnie ją ignoruje i pospiesznie wybiega z domu. Tymczasem Angela zagląda do środka i jest bardzo zmieszana. Zastaje matką na kolanach, skuloną w pół i zalaną łzami. Colmenaresówna nic z tego nie pojmuje, domyśla się że chodzi o coś poważnego, bo Luisana nigdy nie kłóciła się z Julietą i to w taki sposób ale w tym momencie skupia się na innych rzeczach niż wypytywaniu. Wie że jej mama potrzebuje wsparcia i otacza ją troską z miejsca. Blondynka podbiega do matki i tuli ją mocno, co okazuje się słusznie wielkim ukojeniem dla Luisany.
Zdruzgotana Julieta wybiega z posesji Colmenares w wielkim pośpiechu, jest jakby w transie. Nie zwraca uwagi na to co ją otacza, nie patrzy na mijanych starszych ludzi, których trąca. Jedyne czego pragnie to uciec stąd jak najdalej, biec i biec bez końca.
Niespodziewanie dziewczyna zaczyna drzeć się wniebogłosy, na całe gardło.
Gdy mijała już osiedle i weszła w maleńki park, za którym znajduje się jezdnia jej oczom ukazał się…wisielec!
J – O Boże! – to dla niej zbyt wiele. Boneta natychmiast mdleje.
Mężczyzną, który wisi na drzewie okazuje się… Eugenio Ruiz! ale z oczywistych powodów dziewczyna go nie rozpoznała. Po pierwsze przeżyła zbyt duży szok, a po drugie jego mocno zaniedbany wygląd zewnętrzny utrudnił skutecznie rozpoznanie.
Oszołomiona i skołowana blondynka budzi się po jakimś czasie w swoim pokoju w rezydencji „ciotki”. Dopiero po chwili dociera do niej gdzie się znajduje. Podnosi się bo chce jak najszybciej opuścić dom Luisany, ale jest tak osłabiona że z powrotem opada samoistnie na łóżko.
A – Spokojnie, nie podnoś się. Potrzebujesz odpoczynku.
Oczom Juliety ukazuje się jej kuzynka, właściwie to siostra, Angela. Pełne współczucia spojrzenie blondynki i delikatny, podnoszący na duchu uśmiech poprawiają wpływają pozytywnie na Julietę. Dziewczyna jedynie w osobie Angeli widzi kogoś godnego zaufania i szczerego. Szybko się rozkleja, gdy Colmenaresówna chwyta jej rękę w geście wsparcia.
A – Hej, Juli nie płacz. Będzie dobrze.
J – Angela nawet nie wiesz przez co ja przeszłam. Tak mi źle.
A – To musiało być straszne, tak ci współczuję. Musisz o tym zapomnieć, im szybciej tym lepiej. Jestem z tobą kuzynko.
Angela przybliża się maksymalnie do Juliety i tuli do niej, tym samym do Bonety dociera że jej siostra nie ma pojęcia o tym, że nią jest.
- Czyli Angela też nic nie wie, ją też okłamała – dochodzi do wniosku Julieta – właściwie to czemu się dziwię, przecież nie ma się czym chwalić. Straciła by swój nieskazitelny wizerunek matki w oczach Angeli – stwierdza oczywiście w zamyśleniu
Za namową, a właściwie prośbą Angeli, Julieta zgadza się pozostać na tą jedną noc w rezydencji Luisany. Wpływ na tą decyzję ma także jej samopoczucie. Wystawiona na wielki stres, dziewczyna ciężko przeżyła zajście w parku i czuje się wykończona psychicznie. Do tego jeszcze jej problemy osobiste…Na dodatek Jose David wcale się do niej nie odezwał. Dziewczyna smuci się, że nie ma go z nią w tej trudnej chwili, a tłumaczeniom Angeli, że pewnie ma dużo pracy, blondynka nie daje wiary. Ostatnio Jose był dla niej taki czuły i kochany, obdarzył ją wielkim ciepłem, które pomogło jej zwalczyć troski, ale jednocześnie był daleko, myślami jakby gdzieś indziej i Boneta choć nie chciała, to zauważyła jego dziwne zachowanie. A teraz? Teraz, kiedy tak go potrzebuje, jego nie ma przy niej. To kolejny powód do zmartwień.
Jose David dopiero teraz wraca do mieszkania i zaskoczony, zdaje sobie sprawę, że Juliety tam nie ma. Rano nawet nie zorientował się, że wyszła, a teraz, po swoim powrocie był przekonany, że zastanie dziewczynę i myślał całą drogę nad sensownym wytłumaczeniem.
Ale okazuje się, że jego ukochanej nie ma w środku.
Bonavides rozgląda się jeszcze raz dokładnie po mieszkaniu, w końcu znajduje wiadomość od dziewczyny i pokrywa się wstydem.
JD – Poszła do Luisany? Ciekawe kiedy to było? Dziwne, jest już bardzo późno. Czemu nie wróciła? Cholera jasna! To nie tak miało być! Nie chciałem tego Juli. Nie wiem jak długo jeszcze uda mi się utrzymać to w tajemnicy, ile jeszcze czasu zdołam cię okłamywać? Wiem, że na to nie zasługujesz, ale nic na to nie poradzę. To silniejsze ode mnie. Obyś kiedyś mnie zrozumiała.
Chłopak siada bezradny na kanapie, chowając spuszczoną głowę w kolanach. Nie wie co dalej począć. Męczy go jakiś wewnętrzny dylemat, do tego jeszcze wyrzuty sumienia względem Juliety. W tej też dopiero chwili uruchamia telefon komórkowy i zauważa masę połączeń z rezydencji Colmenares. Przejęty natychmiast oddzwania.
Połączenie odbiera Mirta i jak to ona, nie potrafi ustrzec się ciętego języka
M – No proszę, w końcu się panicz odezwał. – odrzeka z wyrzutem w głosie
JD – Nie mogłem wcześniej, nie wiedziałem. Z resztą nie ważne, jest u was Julieta?
M – A i owszem, jest. A co? Wreszcie znalazł pan czas, żeby sobie o niej przypomnieć?
JD – Nie teraz Mirto, nie mam ochoty na żadne słowne potyczki. Możesz podać mi ją do telefonu?
M – nie, nie mogę
JD – Nie bądź złośliwa
M – Nie jestem, panienka po prostu już śpi. Po tym co ją dziś spotkało, to najlepsze co może zrobić. Poza tym jakby panicz nie wiedział, jest już stosunkowo późno.
JD – Tak, ja wiem, ale zmartwiłem się kiedy wróóóó – za późno, Jose David zdradził się przed pokojówką. Dał jej do zrozumienia że wrócił prawie przed północą, co jest zaskakująco zastanawiające. Nikt nie pracuje przecież do północy. Mirta ku jego złym przeczuciom, od razu coś w tym węszy.
M – No ładnie, ależ panicz kocha tą swoją narzeczoną. Za dwa tygodnie ślub, a tu takie cudawianki się dzieją.
Dwa tygodnie? – dopiero teraz Jose David uzmysławia sobie, jak niewiele czasu mu pozostało. Dwa tygodnie, ma za dwa tygodnie zostać mężem dziewczyny, w stosunku do której nie jest szczery, a przecież zaufanie w związku to podstawa.
Zmieszany Bonavides chce jak najszybciej zakończyć tą rozmowę i przekazuje tylko, że następnego dnia odbierze Bonetę z rezydencji. Mimo wszystko, domyśla się, że dziewczyna może nadal nie chcieć tam przebywać.
I nie myli się, bo z samego rana Julieta zrywa się z łóżka i skradając się na palcach, by nikogo nie obudzić, usiłuje wyjść z willi niezauważona. Gdy mija już drzwi frontowe, zauważa przed sobą siedzącą na schodach… Luisanę. Kobieta nie wygląda najlepiej, musiała przepłakać całą noc. Juliecie robi się jej strasznie żal i niespodziewanie gładzi ją po ramieniu.
Spłoszona Luisana natychmiast się podnosi i gdy obie przez jakiś czas patrzą sobie głęboko w oczy, ostatecznie odrzeka
L – Podjęłam decyzję, choć nawet sobie nie wyobrażasz, ile mnie to kosztuje. Powiem ci, powiem ci całą prawdę, choć jest bardzo bolesna i boję się o ciebie, nie wiem czy po tych wszystkich przeżyciach zniesiesz to co mam ci do powiedzenia.
J – Ciociu, to znaczy sama nie wiem już jak do ciebie mówić. Dla mnie najgorsza prawda jest ważniejsza niż najlepsze kłamstwo. Ja nie mogę tak żyć, w niewiedzy. Chcę się wreszcie oczyścić, znać swoje miejsce na ziemi. Uda mi się to tylko wtedy, gdy będę o sobie wszystko wiedziała.
L – W porządku, mam nadzieję, że nie pożałuję tej decyzji. Chodźmy do cieplarni, tutaj ktoś może nas usłyszeć.
Julieta posłusznie przytakuje i podąża krokiem Colmenares. Nawet się nie domyśla, co ją czeka…
Jose Davidowi nie dane jest się wyspać, bo po raz kolejny ktoś do niego dzwoni.
Zaspany chłopak odbiera połączenie, ale ciężko się z nim dogadać
L – Synu, synu, czy ty mnie słyszysz?
JD – Mama, o co chodzi?
L – Czy ty jeszcze śpisz?
JD – Mamo potem
Jose David bez mrugnięcia powieką rozłącza się z matką, zostawiając ją w pół słowa, co rozzłoszcza kobietę.
L – O nie! Czuję, że znowu masz kłopoty. Muszę to sprawdzić.
Lorena nie byłaby sobą, gdyby nie postanowiła po raz kolejny ingerować w życie syna. Zabiera ze sobą kilka produktów spożywczych, pewna że jej syn na pewno głoduje i zawalony pracą, nie ma na nic czasu, nawet na wyspanie się.
Luisana jest zaskoczona nader spokojną reakcją Juliety, liczyła, obawiała się że to dla dziewczyny może być jak gwóźdź do trumny. Tymczasem ona milczy…milczy i milczy, co w końcu staje się dla kobiety czymś o wiele gorszym, niż gdyby krzyczała i wyła z bólu.
L – Julieto, skarbie. Błagam, powiedz coś. Nie zamykaj się w sobie.
Nagle ze skamieniałej twarzy dziewczyny spływają coraz silniej łzy. Julieta spogląda na Luisanę z ogromnym bólem wymalowanym na twarzy, ale też politowaniem i następnie, rzuca się jej na szyję, poddając się swojej potrzebie wyklinania losu i lamentowania. W efekcie obie dają upust emocjom i pozwalają cierpieniu wypłynąć na powierzchnię. Zapłakane ściskają się mocno i przepraszają nawzajem.
JD – Co się stało? – pyta przerażony Jose David, gdy zauważa wchodzące do środka domu Juliete z Luisaną. Idą we wspólnym uścisku, z oczami poczerwieniałymi od łez.
Chłopak nie wie początkowo jak się zachować, więc stoi jak słup soli i przygląda się im.
L – Raczyłeś w końcu się zainteresować Julietą – stwierdza zaczepnie Luisana
Za to Julieta, która nie ma już siły na jakiekolwiek dywagacje, odrzeka
J – Już wiem, znam całą prawdę. Chcę umrzeć – prawie upada, gdy wypowiada to ostatnie zdanie. Jose David chwyta ją w swe silne ramiona w ostatnim momencie, a stojąca na schodach, przez nikogo niezauważona Angela, pyta
A – O jaką prawdę chodzi? Co tu się w ogóle dzieje, ktoś może mi to wytłumaczyć?
Nadeszła ta wiekopomna chwila. Czas zdjąć pokrywę tajemnic i ujawnić wszystko, wszystko co do cna. Czas Katarzis dla Luisany właśnie się rozpoczął, jest on jednocześnie zaczątkiem nowego, być może lepszego życia. W końcu kobieta uwolniła się od demonów przeszłości i opowiedziała obu córkom o tym jakie piekło zafundowało jej życie.
Angela podobnie jak Julieta była bardzo wstrząśnięta i wpadła w otchłań rozpaczy. To było coś niewyobrażalnego, coś co naznacza na zawsze i rujnuje psychikę, rujnuje dobra wizję o życiu, ale w końcu, ono nigdy nie jest usłane różami.
Wszyscy zainteresowani, wtajemniczeni w sprawę musieli odczekać, jakoś to wszystko przetrawić.
Tydzień powoli minął, a z każdym upływającym jego dniem, ból się zmniejsza choć minimalnie. Za to pierwsze niedowierzania i szok zdołały się już ulokować w miarę spokojnie. Dziś po tygodniu, jest już lżej i łatwiej, choć ta rana i tak nigdy się nie zagoi.
Mimo pogodzenia z Luisaną, Julieta wolała wrócić do mieszkania Jose Davida. Niestety tam też nie obyło się bez nowych przykrości, ale i tak było lepiej niż przebywać w tym czasie u Colmenaresów. Lorena, która w bardzo niemiły sposób, a mianowicie od wścibskiej sąsiadki, dowiedziała się że Julieta mieszka z jej synem, nie pochwaliła tego i zganiła młodą parę. Dla niej taki obrót spraw to coś nie do zaakceptowania i gdy zauważyła, że nie zmieni postępowania młodych, zastrzegła że nie życzy sobie niespodzianki w postaci nieślubnego dziecka. Jose David z trudem zdołał opanować gniew i nie wyrzucić matki za drzwi.
Tydzień minął, ale sekretne wyjścia Jose Davida nadal miały miejsce i co ciekawe były jeszcze bardziej nagminne. Julieta starała się tym nie przejmować, ale ostatni wieczór nie daje jej spokoju. Już wie, że to nie do matki jeździ Jose David! Nakryła go na kłamstwie, bo gdy wyszedł ostatnio niby do Loreny, ona niedługo potem wpadła z naglą wizytą. Julieta ma już pewność, że chłopak ją oszukuje, ale nie wie jak postąpić. Jest kompletnie wytrącona z równowagi po ostatnich wydarzeniach i nie chce kolejnych rozczarowań, dlatego po cichu liczy, że chłopak sam jej w końcu się przyzna.
Kolejnego szoku doświadczyła trzy dni temu, gdy okazało się kto jest wisielcem. Śledczy równie szybko stwierdzili też przyczynę śmierci. Jak się okazało, to wcale nie było samobójstwo. Ktoś tylko je na takowe upozorował, w rzeczywistości Ruiz został zabity.
Z toku rozmyślań wytrąca Julietę sygnał telefonu. Dziewczyna spogląda niezadowolona na ekranik komórki. Niechętnie, ale odbiera połączenie.
C – To ja Leoncio. Pamiętasz o naszym jutrzejszym spotkaniu w studiu?
J – Tak, oczywiście że pamiętam.
C – Obiecałaś mi. Nie możesz się teraz wycofać. Wszystko jest już gotowe na sesję.
J – Ok., będę na pewno
C – No to czekam. Jesteśmy umówieni na 11. Mam nadzieję, że nie przełożysz tego znowu.
J – Nie, tym razem będę na pewno. Do zobaczenia.
Julieta jest na siebie wściekła. Mężczyzna którego spotkała tydzień temu i przedstawił się jako fotograf, zanotował sobie jej numer, gdy odwoływała spotkanie z nim, tak naprawdę to chciała tylko podziękować, ale on w końcu ją przekonał, chyba swoją namolnością i teraz nie może się już wycofać. Dała słowo, więc musi go dotrzymać.
Jutro przed południem ma sesję fotograficzną w jego studiu, co prawda próbną, ale to też zobowiązanie.
Boneta nie wie z kim tak naprawdę ma do czynienia.
Za owego fotografa podaje się… Carnicero! Mężczyzna właśnie jest w trakcie realizacji swojego chorego planu!
L – Jutro uszczęśliwię tą małą, a potem wezmę się za jej kuzyneczkę.
Oznajmia z dumą swojej siostrze Delii.
Tymczasem Javier wpada z wizytą do Lisette, swojej przyjaciółki. Dziewczyna właśnie się przeprowadza i poprosiła go o pomoc przy przenoszeniu pudeł z rzeczami.
Po zakończonej pracy, Javier udał się do niej jeszcze na mały poczęstunek, nie chciał jednak długo zostać. Męczyły go też pytania znajomej o synka i Angelę. O to jak to możliwe, że nikt się nie połapał w ich relacji itp.
Javier zręcznie podziękował i wyszedł. Gdy wsiadł do samochodu i miał już odjechać, zauważył znajomą twarz w oddali. Instynkt podpowiedział mu by się schylić, gdy mężczyzna minął jego auto i chłopak podniósł głowę, rozpoznał jego twarz mieniącą się w lusterku.
J – Jose David? Co on tu robi? I to o tej porze? – zastanawia się Valencia
Niedługo potem za chłopakiem wybiega jakaś młoda kobieta. Javier nie od razu ją rozpoznaje.
J – Skądś ją kojarzę, ale skąd? Kogo ona mi przypomina?
Javier widzi przez boczne lusterko, jak dziewczyna podbiega do Jose Davida i wiesza mu ręce na szyi. O czymś zaciekle rozmawiają, aż w końcu chłopak odbiera od niej zapomniany telefon komórkowy i wsiada do swojego auta z zamiarem odjechania. Długo jednak z tym zwleka, gorąco nad czymś dywagując w środku. Javier w końcu przypomina sobie kim jest owa dziewczyna. Chłopak nie może się powstrzymać i wysiada z auta, następnie podchodząc do zupełnie zaskoczonego Jose Davida. Gdy puka w szybę, widzi jedynie mocno wytrzeszczone z wrażenia oczy dawnego przyjaciela…
Zmartwiona przeciągającą się nieobecnością Jose Davida Julieta, dzwoni do Angeli. Potrzebuje rozmowy, a z Luisaną już jej się tak dobrze nie rozmawia. Powstała jakaś niezręczność i jedyną osobą z którą Julieta czuje się jeszcze w miarę komfortowo jest Angela, jej siostra. Blondynka nie od razu odbiera telefon. Właśnie kąpała synka, ale dzięki jak zwykle oddanej Mircie, może odebrać połączenie.
A – Hej Juli? Jak się trzymasz?
J – Przepraszam że dzwonię tak późno, ale muszę z kimś porozmawiać, inaczej zwariuję.
A – Jose Davida znowu nie ma prawda?
J – No właśnie. Bardzo późno wraca, a ja nawet nie wiem skąd. Nie dość, że czuję się jak skończona idiotka, to jeszcze martwię się, żeby nic mu się nie stało.
A – Mówiłam ci, że on przegina i tak dłużej nie może być. Musisz mu postawić ultimatum.
J – Nie potrafię, boję się tego co mi powie. Nie chcę go stracić.
A – Juli, mnie też trudno uwierzyć w to co on wyprawia, ale może ludzie jednak się zmieniają, nawet ci najlepsi?
J – Jose zawsze był w stosunku do mnie szczery, no może prawie zawsze, ale nigdy nie było to tak poważne.
A – Mimo to boisz się, że cię jednak zostawi.
J – Sama nie wiem co począć, nie radzę sobie z tym.
A – Przede wszystkim jak już wróci, to porządnie go ochrzań! Niech sobie nie myśli, że może tak cię olewać. Za kogo on się ma!?
J – Angela mogłabym się ciebie o coś zapytać?
A – Jasne, mów.
J – Czy myślisz, czy zgodziłabyś się na mój powrót do rezydencji? No bo wiesz, ja ostatnio bardzo źle się tu czuję, nieswojo. Jose David też staje się coraz bardziej obcy. Prawie się nie widujemy, a jak już, to nie to samo co kiedyś. Czuję, że bardzo się ode mnie oddalił.
A – Juli ty chyba żartujesz. Jeśli tylko chcesz to wracaj, czekamy tu na ciebie z otwartymi ramionami, no i mój synek strasznie się za tobą stęsknił.
J – Naprawdę? Nie masz nic przeciwko?
A – Czy ty oszalałaś? Jasne, że nie. Uwielbiam cię. Wracaj.
J – Dzięki. Myślałam, że po tym wszystkim nie będziesz chciała mnie z powrotem oglądać w rezydencji.
A – Chyba wiem o co ci chodzi, ale spokojnie. Nie, nie jestem i nie zamierzam być zazdrosna o względy mojej mamy, to znaczy naszej mamy
J – Nie, proszę cię, nie mów tak. Nie nazywaj jej naszą mamą.
A – Ale tak jest
J – Nie, ja nie chcę jej tak nazywać. Ona dla mnie jest ciocią, nie chcę myśleć o niej jako o matce. Nie jestem na to gotowa.
A – Ok., jak chcesz, no ale i tak tego nie zmienisz
J – Ja chcę jedynie troche świętego spokoju. Jutro po południu przyjadę z rzeczami. Mam nadzieję, że Jose David mnie zrozumie.
A – Juli, proszę cię, wyjaśnij to z nim. Nie pozwól robić z siebie tej niedobrej i złej, proszę cię. Daj mu w końcu nauczkę. Nie może cię tak wciąż traktować.
J – Postaram się. A ty jak się masz?
A – Całkiem dobrze, pomijając fakt, że moje życie uczuciowe to totalne fiasko.
J – Nie widziałaś się z nim prawda?
A – Już od tygodnia. Dotrzymał słowa i unika mnie jak tylko może. Przychodzi do małego, gdy ja jestem w żłobku. Może to i dobrze.
J – Widziałam go ostatnio na mieście w sklepie dziecięcym. Chyba rola tatusia naprawdę mu się podoba. Kupił małemu masę rzeczy.
A – Co jak co, ale ojcem jest świetnym. Rozpieszcza Jorgita jak tylko może.
J – Jesteś pewna, że nie możesz mu wybaczyć? Może on naprawdę się zmienił i chce do ciebie wrócić, ale tak na poważnie.
A – Nie Juli, nawet gdyby, to to jest niemożliwe. Nigdy już mu nie zaufam, poza tym drzewo, które krzywo rośnie, nigdy już się nie sprostuje.
J – Nie wiem czemu, ale odnoszę wrażenie, że on naprawdę szczerze cię kochał. Javier wydaje się być w porządku, zupełnie nie pasuje do wizerunku jaki przypięła mu ta China. Nie mogę nadal tego pojąć, zrozumieć, że mógłby być taką świnią.
A – Jak widzisz nikogo nie można być pewnym, nawet Jose David dziwnie się zachowuje.
J – Weź mi już nie przypominaj. Zaraz będzie 22, a jego nadal nie ma.
A – Mówię ci, porządnie go objedź. Niech sobie nie myśli, że będzie sobie z ciebie tak po prostu szydził...
W tym samym czasie podobną konwersację o zachowaniu Bonavidesa prowadzą sam zainteresowany i Javier.
Jose David niechętnie wyszedł z samochodu, ale w końcu Javier go widział i to w dość jednoznacznej sytuacji. Bonavides domyśla się o co chce go zapytać.
J – Sorry, że przeszkadzam, ale czy to nie była…
JD – A co cię to obchodzi?
J – Nic, tylko myślałem żeee
JD – To nie myśl, i to co widziałeś zachowaj dla siebie ok.? bo w przeciwnym razie
J – Co? znowu mnie pobijesz? Wtedy zasłużyłem, ale tym razem nie będę stał z założonymi rękoma i przyjmował ciosy
JD – No proszę, jaki hardy się zrobiłeś
J – Możesz mi do cholery wyjaśnić co tu robiłeś z nią i to o tej porze – domaga się zdezorientowany Javier
JD – Moja sprawa, zjeżdżaj!
J – Nie, nie odejdę jak mi nie wyjaśnisz. Julieta jest wspaniałą dziewczyną, nie zasługuje na to.
JD – Słuchaj, nie mam zamiaru ci się tłumaczyć. Robię co mi się żywnie podoba, nie wcinaj się.
J – Ok., ale więcej do mnie nie przychodź z pretensjami, bo sam jesteś o wiele gorszy
JD – Co ty tam wiesz!
J – Mówię co widzę. Mnie wyzywałeś i pobiłeś, bo ośmieliłem się spojrzeć na twoją dziewczynę, choć sam od dawna ją oszukiwałeś a sam teraz jeszcze gorzej postępujesz. Po prostu nie rób więcej z siebie świętego i nie naprawiaj świata. Zacznij najpierw od siebie samego. – oznajmia Javier z przekąsem i zostawia z tymi przemyśleniami swojego dawnego kumpla.
JD – On ma rację. Źle postępuję. Muszę powiedzieć Juliecie prawdę. Skończyć z tą farsą. Potem może być za późno, a ja nie chcę, żeby uważała mnie za drania. Powiem jej.
Jose David wraca do mieszkania pełen determinacji, ale…
musi odłożyć ją na drugi dzień, bo jego ukochana zmęczona czekaniem na niego, zasnęła na kanapie. Chłopak okrywa ją kocem, a potem sam kładzie się tuż przy niej i tuląc się do niej, zasypia u jej boku.
JD – Julieta? – Jose David spogląda na przeglądającą się w lustrze dziewczynę, nadal ma lekko przymknięte po śnie oczy, ale z każdą chwilą nabierają one większego wyrazu.
J – Myślałam, że już nie wstaniesz. Śpisz ostatnio prawie do południa.
JD – Przepraszam, ale późno wczoraj wróciłem.
J – Wyobraź sobie, że wiem. Ostatnio ciągle cię nie ma wieczorami, a ja głupia siedzę tu i czekam na ciebie.
Jose David doskonale zdaje sobie sprawę z gniewu, jaki rozpętał swoim dziwnym zachowaniem i podnosi się raptownie, w nadziei że po raz kolejny uda mu się udobruchać dziewczynę małym kłamstewkiem. Jego zapał do wyznania prawdy zniknął jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Spotyka go jednak zawód.
Julieta zdecydowanie odpycha go, gdy ten przybliża się i próbuje przytulić dziewczynę stojąc za nią
J – Nie dotykaj mnie
JD – Co się dzieje? Jesteś aż tak zła?
J – No nie mogę, chyba zaraz coś ci zrobię. Zła? Nie, skąd. Przywykłam już do tego, że ludzie, zwłaszcza bliscy, kpią ze mnie w żywe oczy.
JD – Hej, skarbie. To nie tak.
J – A jak?
Jose David już miał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili zawahał się i palnął:
JD – Chyba gdzieś się wybierasz, nie będę ci teraz zajmował czasu. Potem pogadamy
J – Potem? Czyli kiedy?
JD – Po twoim powrocie, obiecuję.
J – Nie! Nie ma mowy. Mam już tego dość, mam dość tego jak mnie traktujesz. Już ci się znudziłam prawda? Już mnie nie chcesz?
JD – Co ty za głupoty wygadujesz? Zależy mi na tobie bardziej niż kiedykolwiek
J – Tak? To dlaczego mnie perfidnie okłamujesz?
JD – Okłamuję?
J – Owszem. Gdzie byłeś wczoraj? I przedwczoraj też? No! Pytam się, gdzie wychodzisz taki przejęty?
JD – Już ci mówiłem, mama ma kłopoty zdrowotne i muszę ją wspierać.
J – Może gdyby się tu ostatnio tak często nie pojawiała, to nadal nabierałbyś mnie tymi swoimi bajeczkami, ale miarka już się przebrała. Po powrocie zabieram moje rzeczy i przenoszę się do cio…do Luisany. Już się spakowałam, możesz się cieszyć. Będziesz teraz mógł robić co chesz do woli i nikomu nie będziesz musiał wciskać pokrętnych historyjek.
JD – Co? – przez chwilę chłopak stoi jak wryty, nie za bardzo rozumiejąc co się do niego mówi, ale gdy Julieta wymija go, ten łapie ją za ramię i przyciąga do siebie bardzo zachłannie.
JD – Nigdzie nie pójdziesz. Jesteś moja i chcę mieć cię przy sobie. Nie możesz mi tego zrobić.
Julieta początkowo jest zdumiona zaciętością chłopaka i błagalnym spojrzeniem, które wskazuje na jego szczerość, ale przecież jego postępowanie mówi zupełnie co innego.
J – Nie mogę ci tego zrobić, a ty? Co ty mi robisz do diaska? Gdyby naprawdę ci na mnie zależało, to nie oszukiwałbyś mnie.
JD – Dobrze, powiem ci. Od samego początku chciałem ci powiedzieć, ale nie wiedziałem jak zareagujesz. Przeciągałem to, tłumaczyłem sobie że może nie warto zawracać ci tym glowy, sama masz masę problemów, no i w ogóle, liczyłem że to szybko się zakończy, ale niestety, stało się inaczej. Nie mogę cię stracić przez coś takiego, przez własną głupotę. Sam siebie nie rozumiem, czemu od razu ci nie wyznałem prawdy, ale już jest za późno, żeby cofnąć czas.
J – Błagam cię, powiedz to wreszcie. Nie torturuj mnie już. Już mnie nie kochasz? Poznałeś inną? To o to chodzi?
JD – Zwariowałaś? W moim życiu była, jest tylko jedna miłość, prawdziwa, na całe życie i tą miłością jesteś ty. Nawet gdyby otoczył mnie cały wianek ślicznych dziewczyn, modelek i mogłyby być najmilszymi, najsympatyczniejszymi istotami, to nie spojrzałbym nawet na nie, bo moje oczy widzą tylko ciebie.
J – Ładnie mówisz, ale co z tego?
JD – Jakiś czas temu spotkałem kogoś
J – Wiedziałam
JD – To nie to co myślisz. Nie umawiam się z nią, nie! Ona jest …przyjaciółką z przeszłości.
J – No i? - Cierpliwość Juliety powoli dobiega limitu
JD – Ma na imię…Alejandra – odrzeka w końcu Jose David!
Julieta nie wierzy własnym uszom! Przecież doskonale pamięta to imię. Jej chłopak opowiadał jej o niejakiej Alejandrze, swojej byłej, która bardzo go zraniła, gdy byli razem. A może to o inną Alejandrę chodzi? Jest tak zamyślona, że wcale nie słucha tego co właśnie do niej mówi Bonavides.
JD – Czy ty mnie słuchasz ? – zwraca jej uwagę chłopak, powodując wreszcie, że się ocknęła z tego odrętwienia.
J – Jak to Alejandra?
JD – Wiem o czym myślisz, czy to moja była. Owszem, to ta sama osoba.
J – Ty draniu! – wścieka się Julieta i z bezsilności, przekonana o jego zdradzie, rzuca się na niego z pięściami. Chłopak nie może jej uspokoić i dopiero po chwili, gdy Julieta opada z sił i odwraca się do niego plecami, może odetchnąć i kontynuować swoje wyznanie.
JD – Kochanie, ja wiem co sobie myślisz, ale błagam cię, nie wyciągaj pochopnych wniosków. To, że się z nią spotykam o niczym nie świadczy. My nie robimy nic złego.
Julieta wzdryga się na te słowa, nie może już słuchać tych bezsensownych i nie wnoszących niczego usprawiedliwiającego słów. Odwraca się na pięcie i przyjmując minę niewzruszonej, wymija obojętnie chłopaka. Ten jednak nie zamierza pozwolić jej teraz wyjść, musi go wysłuchać. Toruje jej drogę i przytrzymując upartej Bonecie nadgarstki, jeszcze bardziej ją denerwuje.
JD – Poczekaj, daj sobie wyjaśnić.
J – Nie! Nie chce tego słuchać! Nie chcę cię znać Jose Davidzie! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Jesteś łajdakiem!
JD – Nie zdradziłem cię, nawet w myślach
J – Przestań kłamać. Nie rozumiesz, że to nie ma najmniejszego sensu?!
JD – Nie kłamię! Kocham tylko ciebie. Ona się nie liczy.
J – Daj spokój. Przecież sam mi mówiłeś, że była twoją pierwszą miłością.
JD – Tak myślałem, dopóki nie poznałem ciebie. Dziś wiem, że to było tylko młodzieńcze zauroczenie. Nic więcej. Ty jesteś moją jedyną, prawdziwą miłością.
J – Tak, to po co do niej łazisz?
JD – Właśnie próbuję ci powiedzieć. Wysłuchaj mnie proszę, potem możesz mnie nawet pobić, ale błagam, posłuchaj tego co mam ci do powiedzenia.
Julieta jest pewna kolejnych kłamstw, ale mimo to zgadza się w spokoju wysłuchać słów Jose Davida. Jest ciekawa co jeszcze jest w stanie wymyślić, byle tylko nie przyznać się do zdrady
J – Słucham, co masz mi do powiedzenia? No dalej, nie stój jak kołek!
Julieta mimo iż widzi wielki stres w oczach Jose Davida, nie ułatwia mu sprawy. Jest pełna gniewu i pogardy do niego, przekonana o jego dwulicowości.
JD – Spotkałem Alejandrę całkiem niedawno temu, to był czysty przypadek. Poszliśmy na kawę, pogadaliśmy trochę no i tyle.
J – Co? nie rozśmieszaj mnie? Co ty mi sugerujesz? Że chodzisz do niej na kawki? I ja mam w to uwierzyć?
JD – Nie skończyłem. Nie powinienem o tym mówić, bo ona pewnie by sobie tego nie życzyła, ale nie mam wyjścia. Nie mogę cię przez to stracić.
J – Do sedna Jose, spieszę się.
JD – Alejandra rok temu straciła męża.
J – No i? co? zostałeś jej pocieszycielem?! – stwierdza kpiąco Boneta
JD – Oni, to znaczy ona ma pięcioro dzieci.
J – Nadal nie pojmuję co to ma wspólnego z nami?
JD – Niedawno dowiedziała się, że jej najmłodszy synek jest chory, ma guza mózgu.
J – To przykre – nagle dziewczyna łagodnieje.
JD – Alejandra nie ma nikogo kto by mógł jej pomóc, nie wie jak ma postępować. Jest załamana. Mnie poprosiła o pomoc.
J – Chcesz mi powiedzieć, żeeee
JD – Z małym jest naprawdę źle, potrzebny jest kosztowny sprzęt z zagranicy na leczenie. Chodzę na kwesty, do fundacji w tej sprawie. Poza tym on często słabnie i co chwila wozimy go do szpitala. Nie mogłem jej zostawić z tym samej. Naprawdę mi jej szkoda.
Julieta nie wie co odpowiedzieć, jak się zachować. Z jednej strony jest tą sytuacją mocno poruszonaj ale z drugiej nadal nie może pojąć, czemu Jose nic jej nie mówił, skoro jest niewinny.
JD – Rozumiesz mnie teraz?
J – Nie, Jose. Ja naprawdę jej współczuję i szczerze doceniam to co dla niej, dla nich robisz, ale nie rozumiem czemu zrobiłeś z tego tak wielką tajemnicę, czemu to przede mną zataiłeś.
JD – Juli, bałem się twojej reakcji, że z góry oskarżysz mnie, że ja nadal coś do niej czuję, co z resztą zrobiłaś.
J – O nie! to nie prawda, nie zrobiłabym tego gdybyś od początku był ze mną szczery i opowiedział mi o tym. Sam to sprowokowałeś.
JD – Wiem, ale myślałem że nawet się nie zorientujesz, że małemu się polepszy i pojedzie na operację do Stanów. Niestety to nie okazało się łatwe, są kolejki i wyjazd dopiero za miesiąc.
J – Wiesz co? Nic już lepiej nie mów. To dla mnie za dużo. Wychodzę.
JD – Zaczekaj. Powiedz, między nami już dobrze?
Julieta długo zwleka z odpowiedzią, by w końcu odrzec
J – Dobrze? Jak może być między nami dobrze skoro mi nie ufasz? Skoro masz sekrety i nie chcesz mnie wtajemniczać w swoje sprawy. Nie na tym miłość polega.
JD – Co chcesz przez to powiedzieć?
J – Jose, ja nie wiem co z nami będzie. Zaufanie to podstawa związku, a jeśli ty mi nie ufasz...
JD – To nie tak, ja po prostu nie chciałem cię martwić. Myślałem, że jakoś to przeczekam. Po co miałem ci przysparzać kolejnych zmartwień?
J – Choćby po to, żebym mogła być dla ciebie wsparciem i uczestniczyć w twoim życiu, problemach, pomóc ci je rozwiązywać. Na tym polega miłość, na wspólnym zaufaniu i wsparciu. A ty do swojego życia po prostu mnie nie włączasz. To nie ma sensu.
JD – Juli błagam cię, nie zostawiaj mnie. Bez ciebie jestem nikim, nic nie znaczę. Bez ciebie nie mógłbym żyć.
J – Może będziesz musiał się nauczyć. Potem przyjadę po moje rzeczy i proszę cię, uszanuj moją decyzję.
JD – Zrywasz ze mną?
J – A co ty myślałeś? Że będzie dobrze, że po tym jak mnie potraktowałeś wszystko wróci do normy?
JD – Nie kochasz mnie?
J – Wiesz że kocham, ale z samego kochania nie będzie szczęścia, nie będzie nic.
JD – Nawet nie wiesz jak bardzo żałuję, że milczałem, ale nie chciałem…
J – Już to słyszałam, nie powtarzaj się.
JD – Zaczekaj!
J – Przepuść mnie. Nie utrudniaj tego.
Julieta mija bezradnego chłopaka i choć sama cierpi, swojej decyzji już nie cofnie. Nie może darować mu tego jak postąpił względem jej osoby, mimo iż kierował się szczytnym celem. Sięga po sweter i gdy już naciska na klamkę od drzwi, chłopak dopada ją od tyłu i zbliżając usta do jej ucha mówi:
JD – Kochanie błagam cię, nie zostawiaj mnie. Kocham cię jak szalony, nie potrafię bez ciebie żyć. Jesteś moim życiem.
J – Proszę cię, zostaw mnie
Chłopak odwraca dziewczynę twarzą do siebie i patrząc jej głęboko w oczy odrzeka
JD – Jeśli mnie kochasz, to nie odejdziesz - po chwili dodaje - Kochasz mnie, wiem to. Kochasz mnie tak samo jak ja ciebie. Moja Julieta.
Chłopak bez namysłu wtapia swoje usta w wargi Juliety i częstuje ją swoim namiętnym pocałunkiem. Wyczuwa, że nie jest jej obojętny. Julieta nie tylko ulega jego pieszczocie, ale i odwzajemnia ją z chęcią.
Gdy wydaje się, że tych dwoje pogodzi się, ona rujnuje złudne nadzieje Bonavidesa.
J – Potraktujmy to jak nasz pożegnalny pocałunek, ten ostatni – i ... wychodzi.
Jej słowa załamują chłopaka, który osuwa się na ziemię i roniąc łzę za łzą, wyklina swoją głupotę
Po chwili…dzwoni nie kto inny jak ... Alejandra.
Chłopak podnosi się opieszale, ostatnia osoba z którą chce rozmawiać to Alejandra, ale jak zwykle odbiera połączenie. Dziewczyna brzmi w głosie na przerażoną i wręcz błaga Bonavidesa o przyjazd. Ten naturalnie zaraz wybiega z mieszkania…
Julieta jest zdruzgotana. Brak zaufania ze strony ukochanego uderza w nią niesamowicie boleśnie. Dziewczyna postanawia się jednak wziąć w garść i rusza do studia fotograficznego, gdzie czeka już na nią Carnicero!
Zasłabnięcie małego Pedrita okazuje się fałszywym alarmem. Nie trzeba go przewozić do szpitala. Alejandra oddycha z ulgą i jednocześnie przeprasza Jose Davida, że po raz kolejny wyrwała go z domu. Chłopak stara się być w miarę miły, ale jego szorstkość i niezadowolenie nie uchodzą i tak uwadze dziewczyny.
A – Masz już dość prawda? Nie dziwię ci się, zwaliłam ci się na głowę z moimi problemami, a ty jako dobry przyjaciel, którym jesteś, nie mogłeś mi odmówić.
JD – Nie mów tak. Pomagam ci bo chcę, bo na to zasługujesz, ty i twoje dzieci.
A – Widzę, że jesteś w bardzo złym humorze. Masz jakie kłopoty?
JD – Nie, tylkoooo
A – Juliecie nie podoba się, że tu przychodzisz prawda?
JD – Sęk w tym że ona nic o tym nie wie, to znaczy nie wiedziała, bo dopiero dziś jej powiedziałem
A – Jak to? Myślałam, że ona wie
JD – Jakoś nie było mi z tym po drodze
A – Czemu jej nie powiedziałeś?
JD – Nie chcę teraz o tym mówić. Pójdę już ok.
A – Jasne. Jeszcze raz dziękuję, jesteś na prawde aniołem. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. Nie mam nikogo poza tobą.
JD – Nie chwal mnie tak bo wpadnę w samozachwyt. Trzymaj się.
Jose David stara się zachować pozory przed Alejandrą i nie pokazać jej jak bardzo jest zdołowany, ale zaraz po wyjściu z jej domu ma ochotę drzeć się na całe gardło ze złości.
Nie może znieść myśli, że przez swoje tchórzostwo, bo jak inaczej to nazwać, być może stracił miłość swojego życia. Chłopak dzwoni natrętnie do Juliety, ale ona każde nowe połączenia odrzuca. W końcu nagrywa jej się na sekretarkę:
„Kochanie, błagam, odbierz. Kocham cię skarbie. Wiem, pomyliłem się, ale kto nie popełnia błędów. Już nigdy, przenigdy nie zataję niczego przed tobą. Jesteś moim szczęściem, wszystkim co mam. Błagam cię, kochanie nie zostawiaj mnie. Nie przeżyję tego. Kocham cię, kocham cię nad życie”
W tym momencie, gdy Jose wypowiada te słowa, wjeżdża w niego od tyłu rozpędzone auto! Jose David nie ma nawet czasu by się odwrócić, zostaje brutalnie potrącony! |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:13:39 10-02-17 Temat postu: |
|
|
Juli & Jose
odc.188-191
cz.59
Całe zdarzenia zaobserwowała Alejandra, która akurat wyjrzała instynktownie za okno. Widząc jak auto uderza i ponosi Jose Davida zareagowała głośnym krzykiem.
A – Nie! – budząc u swoich dzieci lęk
Zszokowana po tym co zobaczyła, nieruchomieje na chwilę, a w jej oczach piętrzą się coraz silniej łzy. Kobieta wybiega z domu tak jak stoi, na bosaka i biegnie zrozpaczona do leżącego na ulicy Jose Davida. Mężczyzna, który go potrącił jest kompletnie zalany i wygląda na to, że nie dociera do niego co właśnie zrobił. Siedzi skołowany za kierownicą swojego auta, tym czasem sąsiedzi Alejandry wzywają pospiesznie karetkę.
Alejandra klęka tuż przy zakrwawionym Jose Davidzie, o dziwo chłopak wciąż jest przytomny, ostatnie słowa, które wypowiada nim straci przytomność to:
JD – Powiedz jej, że to ona jest miłością mojego życia – potem z chłopakiem nie ma już kontaktu.
Zapłakana Alejandra chwyta Jose Davida za rękę
A – Trzymaj się Jose, nie możesz teraz odejść, nie ty. Walcz
Julieta jest bardzo zaskoczona, gdy przy kafejce gdzie miała czekać na Angelę, dostrzega że jej siostra nie idzie w jej kierunku sama. Dziewczynie towarzyszy Luisana, co nie za bardzo podoba się Juliecie. Dziewczyna wolałaby na razie trzymać ją na dystans. Mimo początkowego niezadowolenia Julieta nie chce sprawiać kobiecie przykrości, i wita się z nią bardzo ciepło.
L – Hej skarbie. Jak się masz?
J – Witaj. Może być.
A – Hej. Mam nadzieję, że nie jesteś zła. Mama miała teraz chwilę wolnego i pomyślałam, że mogłybyśmy obie pójść z tobą do tego studia.
J – Jasne. Myślę, że Leoncio nie będzie miał nic przeciwko. W końcu to tylko sesja.
L – Leoncio?
J – Tak ma na imię ten fotograf, który mnie zaprosił na zdjęcia.
L – Skarbie, a ty coś wiesz o nim więcej, w ogóle o tej całej agencji?
J – Przesłał mi dane firmy przez Internet. Co prawda nie są jeszcze rozpoznawalni, ale Leoncio zapewnił mnie, że to tylko kwestia czasu i że są poważną firmą.
L – Nie wiem czemu, ale nie podoba mi się to
A – Mamo nie bądź przezorna. Wiem, że to zboczenie zawodowe, ale Julieta wie co robi. Nie jest dzieckiem.
L – No tak, jasne. Wcale tak nie uważam, ale będę spokojniejsza jak obie pójdziemy tam z tobą. Co ty na to?
J – Nie ma problemu. Już mówiłam.
A – Poczekacie na mnie chwilę? Strasznie chce mi się pić, kupię sobie coś i zaraz wracam.
J – Spoko
A – Może i wy coś chcecie?
J – Nie, ja dziękuję.
L – Ja też. Tylko pospiesz się aniołku, bo Julieta nie może się spóźnić.
A – Jasne, chwilka.
Gdy Julieta i Luisana zostają same, na chwilę zapada niezręczna cisza. Szybko zakłóca ją dźwięk komórki
J – To Leoncio. Pewnie się niecierpliwi – objaśnia Julieta i odbiera połączenie.
C – No hej mała! Gdzie jesteś?
J – Już niedaleko, w drodze.
C – Na pewno przyjedziesz?
J – Tak, spokojnie. Niech się pan nie martwi. Za jakieś pół godziny będę.
C – Super, ale co jest mała? Mówiłem, żebyś nie mówiła do mnie na pan, to mnie postarza. Jestem Leoncio, po prostu.
J – Ok. Do zobaczenia Leoncio.
L – Już wszystko gotowe. Czekam
Lu – wszystko w porządku? - pyta Luisana po skończonej rozmowie dziewczyny
J – Tak, to Leoncio. Trochę się niecierpliwi.
L – O! idzie już Angela. Jestem samochodem, będzie szybciej i na pewno się nie spóźnisz. Chodźmy.
Kobiety wsiadają do samochodu Luisany i odjeżdżają…
Alejandra poprosiła sąsiadów o opiekę nad dziećmi, a sama udała się karetką wraz z Jose Davidem do szpitala. Nie odstępowała go przy tym ani na chwilę. Bardzo przejmuje się jego wypadkiem i obawia śmierci dawnego chłopaka. Stale powtarza:
A – Nie umrzesz, nie, nie możesz mnie teraz zostawić. Nie możesz odejść.
Luisana mimo początkowych komplikacji ze zlokalizowaniem miejsca, w którym ma się odbyć sesja Juliety, w końcu dociera do celu. Już na wstępie jest podejrzliwa. Miejsce jej się nie podoba, leży na uboczu i w ogóle nie przypomina profesjonalnego studia. Widnieją tu raczej obskurne, może nawet opuszczone budynki. Kobieta spogląda wymownie na Angelę, która siedzi tuż obok. Ich spojrzenia wydają się zgodne, jakby miały to samo na myśli.
W końcu Luisana pyta Julietę
L – To na pewno tutaj? Nie pomyliłaś adresu?
J – Nie, z resztą sama zobacz. Tu mam smsa od Leoncia. To miejsce mi podał. Coś nie tak?
L – Nie, skoro tak napisał. No to chodźmy
Mimo wielkich wątpliwości, Luisana decyduje się wejść z dziewczynami do środka. Gdy podchodzą do drzwi okazuje się, że są one szczelnie zamknięte.
A – Co się dzieje mamo?
L – Są zamknięte. To wygląda jak jakaś twierdza, nie wejdziemy tam.
J – Jak to zamknięte?
Julieta by przekonać się, sama podchodzi do drzwi i chwyta za starą, zardzewiałą już klamkę.
J – Faktycznie.
L – To mi się nie podoba moje dziecko. Coś tu nie gra.
J – Wiem, zadzwonię do Leoncia. On nam otworzy, o ile to tutaj. Może coś pomieszał w smsie.
L – W porządku.
W tym samym czasie mężczyzna kończy przygotowania do sesji. Ustawia w środku między innymi kanapę, która ma niby posłużyć do zdjęć. W rzeczywistości planuje ją wykorzystać w zupełnie innym celu.
C – Spodoba ci się mała, zobaczysz. – zaciera ręce na samą myśl. W tej chwili dzwoni właśnie jego przyszła zdobycz.
C – Co jest mała?
J – Już jesteśmy, ale nie możemy wejść.
C – Już otwieram – teraz mężczyzna załapuje, że powiedziała jesteśmy, a nie jestem – jesteśmy? – pyta zdezorientowany
J – A tak, nie powiedziałam ci. Nie jestem sama, mam nadzieję, że to nie problem.
C –A z kim jesteś? – pyta coraz mocniej podenerwowany Leoncio
J – Są ze mną … - no właśnie, jak je nazywać? O ile Angelę Julieta zawsze traktowała jak siostrę i z nazywaniem jej tak nie ma problemu, to jednak z Luisaną jest już trudniej i słowo matka jakoś nie przechodzi dziewczynie przez gardło. Ale nie chce też urazić kobiety…
C – Z kim? Nie dosłyszałem
J – Z moją siostrą i… i jej mamą.
C – Że co? z resztą nie ważne.
Mężczyzna szybko wygląda przez okno, z którego widzi kobiety dokładnie na wprost i odrzeka nagle
C – Słuchaj, dziś to z tą sesją nie wypali. Miałem ci powiedzieć w środku, ale skoro i tak dzwonisz. Muszę ją niestety odwołać.
J –Ale jak to? Tak nalegałeś?
C - Złośliwość rzeczy martwych. Mieliśmy awarię w studiu i dziś nic z tego. Musimy to przełożyć na bodajże jutro? Co ty na to?
J – Skoro to konieczne
L – To co? Będziesz jutro?
J – Tak, myślę że dam radę.
L – No to super! Do jutra.
Dziewczyna odkłada słuchawkę nieco zdołowana. Nastawiła się na tą sesję, mimo że od samego początku nie była nią zachwycona.
L – Coś nie tak?
J – Sesja się dziś nie odbędzie?
A – Ale jak to? Przecież wszystko było ustalone?
L – A może to tylko ściema?
J – Nie, mieli jakąś awarię i Leoncio musiał odwołać.
L – No to w takim razie przykro mi.
J – Jutro tu przyjadę.
A – To co? wracamy?
J – Tak, nie ma sensu tu siedzieć.
L – Poczekajcie. Skoro zdjęcia odwołane to co powiecie na wspólny babski wypad? Połazimy trochę po sklepach, pójdziemy na miasto i coś zjeść. Podoba wam się moja wizja dzisiejszego popołudnia?
O ile Angela reaguje z wielkim entuzjazmem, o tyle Julieta jest raczej przeciwna
J – Przepraszam, ale nie mam ochoty. Najchętniej po prostu wróciłabym do domu.
L – Rozumiem – odrzeka nieco zasmucona Luisana, ale Angela dodaje
A – No co ty? Chcesz zmarnować takie piękne popołudnie? Do domu jeszcze zdążysz. Teraz trzeba to wszystko odreagować, zaszaleć. Jedziemy na miasto i już!
L – Ale skoro Julieta nie chceeee
A – To niech jej się zachce. Juli, nie każ się prosić. Co cię to kosztuje, zrób mi przyjemność.
J – No dobrze – ustępuje w końcu Julieta – jedźmy! – wywołując na twarzach i Angeli i Luisany wielkie uśmiechy
Nadciąga wieczór. Wspólne popołudnie Luisany z córkami przeciągnęło się maksymalnie, ale dawno nie czuły się tak dobrze w swoim towarzystwie i nie spędzały miło czasu.
W drodze powrotnej Angela udała się prosto do rezydencji, pełna wyrzutów, że zostawiła synka na cały dzień. Luisana z kolei z zaniepokojeniem odebrała wiadomość że Julieta rozstała się z chłopakiem i z tego powodu wraca do domu. Kobieta zdecydowała się towarzyszyć dziewczynie i pomóc jej z rzeczami.
Obie są zdumione, gdy nie zastają w środku Jose Davida. Boneta od razu znajduje wytłumaczenie.
J – Pewnie jest u niej. Znowu go wezwała.
L – Dziecko, bardzo mi przykro. Może wy po prostu potrzebujecie czasu? Ja wiem, że Jose David źle postąpił, ale w końcu nie robi nic złego. Jego zachowanie jest bardzo szlachetne. Nie pospieszyłaś się z tym rozstaniem? Przecież się kochacie.
J – Tak, ale sama miłość nie wystarczy. Musi być i zaufanie, bez tego niczego nie da się utrzymać, a już na pewno nie udanego związku. Jeśli Jose David nie mówi mi wszystkiego, nie jest szczery i nie ufa mi, no to o czym tu mówić.
L – Może i masz rację. Ale nie mnie to osądzać. Musicie to załatwić między sobą. Mam nadzieję, że uda wam się to. Jesteście taką piękną parą. Szkoda by było gdybyście się rozeszli.
J – Chodźmy już stąd. Nie chcę się na niego natknąć.
L – Dobrze. Daj, pomogę ci z walizką.
Jose David jest już po operacji. Lekarze od wielu godzin walczą o jego życie. Tymczasem jedna z pielęgniarek, która wzięła Alejandrę za jego partnerkę, pyta o jego krewnych. Dziewczyna nie potrafi odpowiedzieć na żadne pytanie, także o jego dane.
A – Nie wiem jaką ma grupę krwi.
P – A czy jest na coś przewlekle chory? Na cukrzycę np.?
A – Niestety, nie wiem.
P – To bardzo ważne
A – Ale ja naprawdę nie wiem
P – No dobrze, to proszę mi w takim razie podać dane jego rodziców, rodziny, kogoś kto będzie wiedział.
A – Ja niestety nie wiem
Pielęgniarka spogląda na Alejandrę z coraz większym zdumieniem.
P – Boże! kobieto obudź się. Tu chodzi o jego życie. Ich nazwiska chociaż znasz?
A – Nie, chyba pamiętam imię jego taty, ale nie jestem pewna
Pielęgniarce mało oczy nie wyskoczą na wierzch
P – Chyba?
A – Ma na imię Fernando, nie! nie Fernando tylko…tylko Eduardo, tak! Eduardo Bonavides, tak się nazywa jego tata.
P – Na pewno?
A – Tak, Eduardo Bonavides.
P – No dobrze, postaramy się go zlokalizować.
Pielęgniarka biegnie pospiesznie do recepcji, tym czasem Alejandra aż cierpnie z przejęcia. Boi się, że lekarze nie odratują potrąconego Jose Davida!
Gdy Angela schodzi na dół, by przekąsić coś w kuchni, spotyka w salonie Mirtę. Pokojówka przybrała grobową minę, co od razu rzuca się blondynce w oczy.
A - Mirto, stało się coś?
M – Właśnie dzwonili państwo Bonavides
A – I?
W tym momencie do domu wchodzą właśnie Julieta z Luisaną. Mirta natychmiast podchodzi do niczego nie spodziewających się kobiet, by oznajmić im przykrą nowinę.
L – Och Mirto, dobrze że jesteś. Mogłabyś zawołać Eloya, niech nam pomoże z tą walizką. A i nie wiem czy Angela ci mówiła, ale Julieta wraca do nas. Odświeżyłaś jej pokój?
M – Tak aleee
L – To dobrze. No, nie stój tak, idź po Eloya.
M – Muszę pani, to znaczy wam obu coś powiedzieć.
L – No to mów, nie stój tak. O co chodzi?
M – O … o panicza Jose Davida.
J – Jose Davida?
L – No tak, pewnie już tu jest i przyszedł cię przepraszać – mówi Luisana zwracając się do Juliety. – A my myślałyśmy, że jest u tamtej
Juliecie aż oczy świecą z radości. Jeśli Jose naprawdę już tu jest, to znaczy, że naprawdę mu na niej zależy i Boneta skora jest nawet już teraz się z nim pogodzić. Przed południem nerwy wzięły nad nią górę i za bardzo dała się im ponieść, ale teraz jest już znacznie spokojniejsza i marzy, by znaleźć się czym prędzej w ramionach ukochanego.
J – Gdzie on jest? W salonie? Przyszedł do mnie?
M – No właśnie
L – No mów że Mirto! Nie będziemy tak tu stały jak te idiotki
A – To ma coś wspólnego z telefonem, który przed chwilą odebrałaś ? – do rozmowy dołącza się Angela, od razu wzbudzając swoim stwierdzeniem zaniepokojenie na twarzach i Juliety i Luisany
J – Telefonem? O co chodzi?
M – Dzwonili rodzice panicza
J – I?
L – No Mirto, nie dręcz nas!
M – On miał wypadek i leży ciężko ranny w szpitalu. Tak mi przykro panienko
J – Co takiego? – pyta zdruzgotana Julieta, jakby chciała usłyszeć zaprzeczenie
M – Nie wiadomo czy z tego wyjdzie. Podobno jego stan jest krytyczny
J – Nie, to nie możliwe.
Zarówno Julieta, jak i Luisana z Angelą nie mogą wyjść z szoku, który niebawem ustępuje ogromnemu smutkowi i lękowi o życie chłopaka.
Julieta się załamuje. Gdy Luisana pochodzi do niej oferując swoje ramię, dziewczyna odtrąca ją i udaje się natychmiast w kierunku drzwi. Chce jak najszybciej znaleźć się w szpitalu.
L – Nie! Zaczekaj! Nie puszczę cię samej, nie w takim stanie.
Luisana wybiega za młodszą córką. Również Angela nie zamierza w tej sytuacji biernie czekać w domu i prosząc wpierw Mirtę o opiekę nad małym, rusza śladem matki i siostry.
L – Zaczekaj Julieto! Ja cię zawiozę, nie zostawię cię z tym samej.
Dziewczyna zatrzymała się tuż przy bramie, nadal mocno trzęsąc się z przejęcia. Nogi same uginają się pod nią, ale jej strach i oczywiste wyrzuty sumienia nie pozwalają jej o niczym innym myśleć, jak o tym by jak najszybciej znaleźć się przy ukochanym.
Dziewczyna prawie upada, wtedy Luisana ją chwyta i mocno tuli zrozpaczoną dziewczynę.
L – Ja cię zawiozę. Na pewno nic mu nie będzie słyszysz? Chodź.
A – Mamo! – nadbiega Angela – jadę z wami. To mój najlepszy przyjaciel, ja muszę tam być.
L – Wskakujcie do samochodu. Nie mamy czasu do stracenia.
Angela siada z Julietą z tyłu auta i mocno tuli zapłakaną siostrę. Sama stara się nie płakać, choć łzy cisną jej się niebywale do oczu, no ale nie chce dołować jeszcze bardziej Juliety. Musi być dla niej wsparciem.
Luisana natomiast stara się zachować spokój i rozwagę, przynajmniej dopóki nie dojadą do szpitala i nie dowiedzą się, jaki naprawdę jest stan chłopaka.
Lekarz pozostawia zdruzgotanych rodziców przed salą gdzie leży ich nieprzytomny syn, również Alejandra, która słyszała słowo po słowie, nie może wyjść z szoku i stając obok nich, przygląda się chłopakowi za szklaną szybą.
Na oiom, gdzie leży Jose David, wbiegają w popłochu Luisana, Julieta i Angela. Od razu zauważają Lorenę z Eduardem i zarzucają ich pytaniami, zwłaszcza Luisana z Angelą. Julieta zaś skupia się na obserwowaniu nieprzytomnego chłopaka przez szybę. Tak jest przejęta, że nie zauważa nawet stojącej tuż obok i wpatrującej się w nią Alejandry. Julieta wodzi ręką po szybie i ze łzami w oczach spogląda w kierunku ukochanego. Czas się dla niej zatrzymuje. Nie ma tam nikogo, nie słyszy żadnych głosów. Widzi tylko Jose Davida który leży, jakby już uleciało z niego życie…
Po chwili Angela dostrzega ledwo trzymającą się na nogach Julietę i chwyta ją w ostatniej chwili, ratując przed upadkiem. Dziewczyna ściska mocno Bonetę i razem z nią czuwa przy sali Bonavidesa. W przeciwieństwie jednak do Juliety, dostrzega po chwili Alejandrę. Twarz wydaje jej się znajoma, ale nie od razu przypomina sobie jej tożsamość. Z resztą długo się nad tym teraz nie zastanawia, bo co innego ją martwi i to poważnie.
Wszyscy siedzą w oczekiwaniu na jakieś nowe informacje w sprawie stanu zdrowia Jose Davida, być może na jego poprawę. Tylko Julieta wraz z Angelą stoi tuż przy szybie jego sali i nadal nieustannie wpatruje się w niego. Lekarz nie pozwala na wejście do środka, a dziewczyna nie może przeżyć tej rozłąki z ukochanym. Chciałaby wejść do niego, wziąć go w ramiona i powiedzieć mu jak bardzo go kocha, ale jest to niestety niemożliwe.
Niespodziewanie na korytarz wbiega poruszony Javier i od razu oferuje się pomocą przebywającym tam nadal rodzicom chłopaka.
J – Lorena, Eduardo mogę coś zrobić? Jakoś pomóc?
L – Javi, chłopcze. Jak to dobrze, że jesteś! Pomóż nam, lekarze milczą, nic konkretnego nie chcą nam powiedzieć.
W tej chwili wszystkie oczy są skierowane na chłopaka, Luisana ze zdziwieniem odbiera jego zaangażowanie. Aż stawia oczy ze zdumienia, nie spodziewała się takiej reakcji po nim. Również Angela nieśmiało przygląda się jego zachowaniu, mimo smutku jaki teraz ją ogarnia, cieszy się w duchu na widok byłego ukochanego.
Lorena pada w ramiona Javiera i zaczyna mu się wypłakiwać, wtedy zjawia się lekarz i Javier odsunąwszy delikatnie Lorenę, zaczyna się go o wszystko dopytywać.
J – Co z nim? Wyjdzie z tego?
L – Już mówiłem państwu, że ta noc jest decydująca. Naprawdę nie ma sensu, żebyście tu państwo czekali.
Lo – Panie czy pan nic nie rozumie?! Nie odejdę stąd! Nie zostawię syna. Musze tu być w razie gdyby on…
E – Nie mów tak kobieto, on z tego wyjdzie!
L – Tracę już nadzieję.
E – Błagam cię, opanuj się. To nasz syn, Jose jest silny, ma to po mnie. Na pewno się nie podda.
J – Doktorze, mogę na coś się przydać. Może potrzeba krwi albo nie wiem, pieniędzy na operację, no nie wiem. Cokolwiek! Proszę mi tylko powiedzieć.
L – Pan już oddał krew, ale naturalnie przyjmiemy i pańską. Na pewno zawsze się przyda.
Proszę ze mną…
Angela odprowadza jeszcze chłopaka wzrokiem. Co prawda nie rozdziera jej ból tak wielki jak jej siostrę, ale też bardzo odczuwa tragizm sytuacji i chciałaby znaleźć się teraz w ramionach właśnie ... Javiera.
Przez całą noc najbliżsi drżą o życie Jose Davida. Zarówno jego rodzice jak i Julieta nie odstępują chłopaka ani na krok. Chcą być obecni niezależnie od tego co się stanie. Pod salą przebywa też Luisana, która dzielnie wspiera swoją młodszą córkę. Starszą wysłała taksówką do domu, do synka. Javier także jest obecny, zjawił się ponownie przy oiomie zaraz po wyjściu Angeli, co jak łatwo się domyślić, nie ucieszyło go, bo przynajmniej miał pretekst by na chwilę na nią popatrzeć i być może zamienić słowo. Co ciekawe na całą noc została też…Alejandra. Dziewczyna czuje się winna, że to z jej powodu chłopak walczy teraz o życie. Ale jest też inny powód, do którego ona sama dojrzewa. Alejandra czuje, że zależy jej na Jose Davidzie i teraz tym bardziej to do niej dochodzi.
Tuż przed swoim wyjściem Angela skorzystała z okazji, gdy Alejandra stanęła na uboczu i zwróciła jej uwagę.
An – Czy ty nie jesteś…
Al. – Alejandra? Tak, to ja, a ty jesteś…
An – Angela, Angela Colmenares
Al. – no tak, pamiętam cię jeszcze z liceum, choć tak naprawdę nigdy nawet nie zamieniłyśmy ze sobą słowa. Niewiele się zmieniłaś.
An – za to ty bardzo.
Alejandra nic nie odpowiada. Wyczuwa w głosie Angeli złośliwość i domyśla się, że nie czeka jej miła rozmowa.
An – możesz mi powiedzieć co ty tu w ogóle robisz?
Al. – jestem tu z powodu Jose Davida, jak wszyscy
An – ale ci wszyscy są jego rodziną, to bliskie osoby, a ty
Al. – czekaj, wiem co chcesz mi powiedzieć, ale nie dam się wyrzucić. Może faktycznie nie powinnam tu być, ale nie odejdę, nie mogłabym. Bardzo się martwię o Jose
An – To jest Julieta, widzisz – Angela wskazuje palcem ręki na stojącą nieustannie przy szybie Bonetę – to jego narzeczona. Tylko ona ma prawo tu być, rozumiesz. A ty, wybacz że to powiem, ale to niestosowne, że ty tu przebywasz.
Al. – Posłuchaj, ja nic złego nie robię. Mam wyrzuty sumienia, bo czuję że to się stało z mojej winy. Gdybym po niego nie zadzwoniła, to nie przyjechałby i potem nie potrącono by go.
An – teraz rozumiem skądś się tu wzięłaś. Znowu do ciebie pojechał.
Al. – tak, ale to nie to co myślisz. Jose to dobry przyjaciel, wspiera mnie w walce o syna
An – Wiem, że masz chore dziecko, ale i tak mi się to nie podoba. Oni są bardzo zakochani i nie pozwolę, żebyś wtrąciła się między nich
Al. – ty chyba jesteś przewrażliwiona albo nie wiem co. Nie mam zamiaru nikogo rozdzielać, chcę tylko dowiedzieć się co z nim będzie.
An – nie musisz tu nocować
Al. – ale chcę.
An – no właśnie.
Al. – co no właśnie
An – będę miała cię na oku. Może kiedyś Jose coś do ciebie czuł, ale to było lata temu. Teraz liczy się dla niego tylko Julieta.
Angela niezadowolona ze swojej niczego nie wnoszącej dyskusji z Alejandrą, odwraca się na pięcie i mknie w stronę kuzynki.
W między czasie Luisana posyła ją do domu…
Z samego rana lekarz zjawia się z dobrą nowiną.
L – Mam dla państwa dobre wieści. Pan Jose David przetrzymał jakoś tą noc. Jego stan jest ustabilizowany.
Lo – ale co to dokładnie znaczy panie doktorze? On wyjdzie z tego?
Pełni nadziei bliscy chłopaka słuchają lekarza bardzo wnikliwie.
L – Jego życiu już nic nie zagraża, ale niestety, nadal nie odzyskał przytomności. Jeśli w ciągu najbliższych godzin to nie nastąpi to… - lekarz waha się z dalszą wypowiedzią
E – To co?! Niech pan mówi doktorze!
Wszyscy z trwogą przyjmują słowa lekarza
L – Obawiam się, że może wpaść w śpiączkę, która nie wiadomo ile potrwa i czy w ogóle kiedykolwiek przywróci go do życia, a jeśli nawet to mało prawdopodobne, żeby nie miało to wpływu na jego funkcje życiowe
Lo – Boże! Nie!
L – Co chce pan przez to powiedzieć? – dopytuje się Luisana
Le – Przykro mi, ale chłopak może nigdy już nie być w pełni sprawny.
Każdy z obecnych przyjmuje te druzgocące słowa bardzo boleśnie. Nawet Javier jest mocno poruszony i nie może dać wiary temu, co się właśnie rozgrywa na jego oczach.
Najbardziej wstrząśnięta i zdenerwowana jest Julieta. Z miejsca powracają do niej wspomnienia sprzed 3 lat, gdy lekarz oznajmił jej, iż straciła oboje rodziców. Teraz czuje to samo, czuje że znowu zostanie sama, że znowu traci najbliższą osobę. W dodatku gnębią ją wyrzuty sumienia, bo tuż przed wypadkiem pokłóciła się z chłopakiem i zerwała z nim.
Dziewczyna nie wytrzymuje napięcia i chroni się w łazience. Luisana biegnie za nią, ale postanawia uszanować jej wolę i zostawia zapłakaną dziewczynę samą w środku.
Wtedy też Julieta dobitnie się rani, bo przeglądając w telefonie wspólne zdjęcia z ukochanym, jakby jeszcze tylko one jako tako trzymały ją przy życiu, zauważa nieodebraną wiadomość głosową od niego. Jej uszom dochodzi odgłos feralnego wypadku i słowa, wyznanie chłopaka, wyznanie miłości dozgonnej, na całe życie. Boneta ma ochotę umrzeć.
J – To moja wina, to przeze mnie. Nie zasługuję na niego, na nikogo! Już tak nie mogę, nie wytrzymam dłużej. Chcę umrzeć!
Dziewczyna pochodzi do okna i otwiera je, następnie spogląda w dół, to z jakieś 3 piętra i rozmyśla nad czymś dogłębnie. Wtedy do łazienki niespodziewanie ktoś wchodzi i rujnuje jej desperackie zamierzenia?…
A – Nie! Nie rób tego!
Pewna, że Julieta chce skoczyć, Alejandra podbiega do niej w zawrotnym tempie i odciąga ją od okna. Oszołomiona Julieta nie wie co się dzieje, jest skołowana.
A – Co ty chciałaś zrobić dziewczyno!? Tak nie wolno słyszysz! On tam leży i pewnie myśli tylko o tobie, a ty chcesz go tak po prostu zostawić?! Egoistka!
J – O co ci chodzi?
A – Przecież widziałam. Chciałaś skoczyć!
J – Ciebie chyba całkiem pogięło. Nic takiego nie planowałam!
A – To co tam robiłaś?
J – Po prostu wychyliłam się, żeby nabrać świeżego powietrza. To wszystko.
Teraz Alejandrze jest bardzo głupio. Pomyślała sobie coś bezsensownego. Przeprasza Julietę za swoje zachowanie.
A – Przepraszam, ale jak cię zobaczyłam to tylko o jednym sobie pomyślałam.
J – Zauważyłam
A –Naprawdę, nie chciałaś tego zrobić?
J – Jest mi ciężko, ale nigdy nie zdecydowałabym się na coś takiego. Poza tym muszę być przy Jose Davidzie kiedy się obudzi, bo wiem, że się obudzi
A – Wybacz, sama też już głupieję
J – Kim ty w ogóle jesteś? Nie znamy się prawda?
A – Nie, ty mnie nie znasz. To znaczy ja ciebie też nie, ale wiem o tobie od Jose Davida.
J – Jesteście rodziną?
A – Naprawdę nie domyślasz się kim jestem? Jose mówił mi, przed tym cholernym wypadkiem, że wyznał ci całą prawdę.
Dopiero teraz wszystko zaczyna się układać Juliecie w całość. Wcześniej, zamartwiająca się o chłopaka dziewczyna, nawet nie zauważyła obecności Alejandry, ale teraz coś zaczyna jej świtać, a gdy już poznaje imię Alejandry wszystko staje się jasne jak słońce.
J – Alejandra? To ty jesteś...
A – Tak. Głupio wyszło z tymi potajemnymi spotkaniami, ale myślałam, że ty o wszystkim wiesz, że Jose ci wyjaśnił po co się spotykamy.
J – Nic nie wiedziałam, a kiedy w końcu się dowiedziałam tooo
A – Wiem, po waszej kłótni był u mnie i mi opowiedział. A potem miał ten cholerny wypadek
Julieta nie jest zachwycona, że Jose aż tak wtajemniczał Alejandrę w ich sprawy, ale teraz nie ma najmniejszej ochoty, ani nawet siły na roztrząsanie tego.
Rozmowie z byłą ukochanego poświęca prawie pół godziny. Przez cały ten czas bacznie przygląda się Alejandrze, a gdy ta chce już wracać pod salę chłopaka, Julieta niespodziewanie odrzeka
J – Z jakiegoś powodu Jose ci pomagał. Na pewno nie chciałby, żeby cały jego wysiłek poszedł na marne. Musimy uratować twojego synka. I ja ci w tym pomogę. – oznajmia Boneta
A – Jak to?
J – Wiem, że w Stanach mogą pomóc twojemu dziecku. Mam trochę oszczędności, moja cioooo to znaczy Luisana też na pewno nas wesprze. Nie martw się, zoperują małego i na pewno szybko wyzdrowieje.
Alejandra nie może uwierzyć własnym uszom. Z radości rzuca się zaskoczonej Juliecie na szyję. Potem jednak szybko się od niej odsuwa
A – Przepraszam, to z emocji. Naprawdę, pomożesz mi?
J – Jak tylko z Jose będzie lepiej to wpłacimy pieniądze i pojedziesz z małym do Stanów.
A – Dziękuję ci, jesteś taka dobra. Nigdy ci tego nie zapomnę. – odrzeka wzruszona Alejandra.
Dni mijają, a stan chłopaka nadal się nie poprawia. W końcu po tygodniu oczekiwania lekarze byli zmuszeni wprowadzić go w stan śpiączki farmakologicznej!
Jego bliscy na czele z Julietą są zdruzgotani.
Mijają 3 miesiące, a w ich czasie…
Po wypadku Jose Davida, Julieta całkowicie zamknęła się w sobie i odcięła od świata kompletnie. Nigdy już nie oddzwoniła do Leoncia, który niejednokrotnie próbował nawiązać z nią kontakt. Jeszcze bardziej rozjuszony jej ignorancją, stale obserwuje rezydencję licząc, że w końcu złapie dobrą okazję na zemstę.
Luisana zgodziła się wesprzeć Alejandrę i dzięki jej dotacji synek blondynki został zoperowany. Na szczęście guz był niewielki i mały powoli dochodzi do siebie, już w domu rodzinnym. Dziewczyna, podobnie jak Julieta i Angela często zagląda do szpitala, by sprawdzić co z Jose Davidem. O ile Julieta nie widzi w tym problemu i nie przeszkadza jej to, o tyle inne zdanie ma Angela, która wyczuwa u niej nieszczere intencje. Czy ma rację?
Mijają 3 miesiące.
Julieta jak co dzień czuwa przy ukochanym, trzymając go czule za rękę. Nie raz wpatrywała się w jego nieobecną twarz i mówiła do niego o wszystkim co się dzieje, o tym jak bardzo go kocha i tęskni za nim. Tak było codziennie, ale dziś jest inaczej, bo dziś po tych 3 miesiącach nareszcie coś się stało, coś się wydarzyło. Dziewczyna z niedowierzaniem zaobserwowuje zmianę na twarzy chłopaka, nie jest pewna czy to jej wyobraźnia zadziałała czy naprawdę poruszył brwią, ale gdy czuje jak ręka chłopaka ściska jej kciuk to już wie, ma pewność że coś się dzieje, że być może chłopak się budzi.
J – Jose, kochanie. Wracasz do mnie prawda? Kochany mój – dziewczyna jest zszokowana, ale i jednocześnie prze szczęśliwa. Dopiero po chwili zaczyna racjonalnie myśleć i wybiega po lekarza.
Ten zjawia się dość szybko ze swoim zespołem lekarskim i każe jej opuścić salę. Za szybą obie, bo jest z nią także Alejandra, obserwują jak lekarze wybudzają chłopaka…
Po telefonie od Juliety, w przeciągu pół godziny wszyscy najbliżsi Jose Davida są już w szpitalu. Nie mogą wyjść z szoku i wielkiej radości. Nikt, nawet jego rodzice, nie spodziewał się, że może nastąpić poprawa. Sama Julieta zaczęła już wątpić, że jej ukochany kiedykolwiek się obudzi. Tymczasem dziś, po 3 miesiącach oczekiwania, w końcu do tego doszło. Lekarze wybudzili chłopaka, ale jego organizm jest tak wyczerpany, że chłopak nadal dużo śpi i prawie się nie odzywa, a jeśli już, to bełkocze bez sensu.
Wszyscy oddychają z ulgą, gdy dowiadują się o wybudzeniu Jose ze śpiączki, jednak druga część informacji już ich tak nie cieszy.
Ta dramatyczna sytuacja bardzo zbliżyła do siebie niedawnych małżonków. Eduardo mocno wspierał żonę, która znajdowała ukojenie w jego ramionach. Ich relacje wyraźnie się ociepliły. Oboje nie są już tak negatywnie do siebie nastawieni i nie kłócą się byle drobnostkami. Jedyny pozytyw w całej tej sytuacji.
Pod salą jest także niepocieszony Javier, który dyskretnie zerka na stojącą przy szybie wraz z Julietą i matką Angelę.
Julieta jak każdego dnia, spędza w szpitalu cały dzień. Często też zostawała na noc, ale dziś za sprawą Angeli, wraca jednak do domu. Jest bardzo zmęczona, żeby nie rzec wręcz wykończona. Zmarnowana i blada jak ściana na twarzy, bierze odprężającą kąpiel w łazience.
Ma czas żeby poukładać myśli i zastanowić się co dalej.
Tuż przed snem dopada ją nieodparta chęć żeby poprzebywać trochę z siostrzeńcem.
Angela jest zaskoczona jej nagłą wieczorną wizytą, ale i bardzo ucieszona.
A – Fajnie, wreszcie będę mogła trochę odetchnąć. Mam wrażenie, że mój mały uwielbia mnie gnębić i robi to celowo.
J – Ostatnio go zaniedbywałam. Ależ ten słodziak szybko rośnie, a dopiero co go chrzciliśmy i był taką drobinką.
A – No właśnie mamo chrzestna, mało coś się nim zajmujesz – żartuje Angela, by poprawić nieco humor siostrze
J – Mogę wziąć go na ręce?
A – jasne, po co się głupio pytasz?
Julieta jest prze szczęśliwa, gdy tuli małego w ramionach, a potem ten posyła jej promienny uśmiech. Od razu robi jej się cieplej na sercu
J – Matko jako on jest cudowny. Taka mała kruszynka, a ile wnosi radości. Angela, myślisz że ja nadawałabym się na mamę?
A – Co to za pytanie? Jasne, jesteś do tego stworzona. Zobacz, jak mały szybko się uspokoił, gdy go utuliłaś
J – Wiesz, ostatnio o tym coraz częściej myślę. Gdyby tylko Jose do mnie wrócił – odrzeka powstrzymując szloch
A – Na pewno tak będzie. Zobacz, już wyszedł ze śpiączki. Lada dzień oprzytomnieje i poprosi cię znowu o rękę. Jestem pewna, że po tym wszystkim jeszcze mocniej będziecie się kochać, o ile to możliwe. W życiu nie widziałam tak zakochanej pary jak wy. Wasza historia tak się nie zakończy. Jestem pewna, że się pobierzecie i będziecie najszczęśliwsi pod słońcem tylkoooo
J – Tylko co?
A – Uważaj na nią
J – Na nią?
A – Na Alejandrę. Nie ufam jej.
J –Co ty wygadujesz? Ona jest w porządku. Od samego początku mnie wspiera.
A – Juli, ja wiem że po tym co przeszłaś to nawet nie przeszło ci to przez myśl, ale coś mi mówi, że Alejandra nie robi tego bezinteresownie. Pilnuj jej, mówię poważnie. Ona nie ma męża, ale ma za to dzieci i potrzebuje kogoś, kto zapewni jej dobrobyt, bezpieczeństwo i tym kimś może być dla niej Jose David.
J – Nie wygaduj bzdur. To co mówisz w głowie się nie mieści! – złości się Julieta. Humor drastycznie się jej pogorszył
A – Nie mówię tego na złość tobie, tylko dlatego, że tak czuję i nie chcę żebyś została oszukana, tak jak ja kiedyś. Nie chcę żebyś cierpiała podobnie jak ja. – rozpłakuje się Colmenares na samą myśl
J – Wiesz co ci powiem Angelo, ale bez urazy. Może ja jestem zbyt łatwowierna, ale ty za to zbyt podejrzliwa. I wiesz co, nie chciałam ci tego mówić, ale ja na twoim miejscu upewniłabym się co do niewierności Javiera, bo to wszystko się kupy nie trzyma
A – Co ty pleciesz? – teraz to Angela się złości
J – Javier nie wygląda na złego chłopaka, nie pasuje mi do tego profilu jaki niby narzuciła mu China. Może nie znam go tak dobrze, ale zawsze wydawał mi się szczery i godny zaufania, i nawet teraz zyskał w mich oczach. Zastanów się. Czy to nie dziwne że tak zabiega o synka podczas gdy ponoć, zależało mu tylko na uwiedzenie ciebie? I gdzie jest w tym wszystkim China? Dlaczego nic nie wiemy o jego dziecku? Media wywęszyły by to od razu, gdyby to była prawda
A – Co ty insynuujesz?
J – Nic, mówię tylko że to wszystko jest bardzo dziwne. Może powinnaś wyznać mu prawdę zamiast robić z siebie tą złą w jego oczach?
A – Zwariowałaś?! Mam się przed nim poniżyć?
J – Nawet jeśli zakpił z ciebie, to ty nie masz się czego wstydzić, to on powinien tak się poczuć.
A – Juli, łatwo ci mówić, bo nie przeszłaś tego co ja. Zapewniam cię, że gdybyś była na moim miejscu, to nawet nie przeszło by ci to przez myśl.
J – Więc co? Nie ma żadnej szansy żebyście się pogodzili?
A – Wiesz, że nie. Drugi raz nie zrobię z siebie idiotki, poza tym jemu i tak na mnie nie zależy. Może jednego ode mnie chce, ale jak już to dostanie, to znowu sobie wyjedzie. Jestem tego pewna.
J – Słyszałam, że planuje zostać tu na stałe.
A – Tak? Ciekawe na jak długo – kpi Angela. Dziewczyna w ogóle nie daje wiary słowom siostry i błyskawicznie zmienia temat nie chcąc niepotrzebnie droczyć się z Bonetą.
W nocy, gdy się kładzie słowa Juliety powracają do niej niczym bumerang, ale dziewczyna za wszelką cenę chce je stłumić w sobie. Nakrywa się poduszką i stara się jak najszybciej zasnąć, nie chce na nowo się łudzić czymś co i tak nigdy się nie okaże prawdą.
O ile słowa Juliety nie zostały potraktowane przez jej siostrę poważnie, o tyle sama zainteresowana zatraca się w ostrzeżeniach …Angeli.
Czy naprawdę powinna obawiać się Alejandry? Te myśli nie dają jej spokoju przez całą noc.
Następnego dnia wyczerpana dziewczyna dociera do szpitala dopiero po południu. Zaspała po tylu zarwanych nocach. Oczywiście na miejscu jest już Alejandra i nie odstępuje sali chłopaka ani na krok. Wreszcie zaczyna to zastanawiać niczego nie podejrzewającą do tej pory Julietę.
Blondynka szybko zauważa Bonetę i macha jej radośnie, a potem pochodzi do niej z dobrą nowiną.
A – Juli, nie wiesz co się stało.
J – Co takiego?
A – Lekarz dopiero co tu był. Podobno w nocy Jose Davidowi się polepszyło i może już przyjmować wizyty. Jego rodzice byli u niego, ale nadal śpi. Teraz rozmawiają z lekarzem. Chcesz do niego wejść?
Julieta nie może uwierzyć swojemu szczęściu. Nareszcie! Jej ukochany wraca do żywych i może nawet uda im się po raz pierwszy od tak dawna porozmawiać.
J – Naprawdę? Myślisz, że mogę?
A – Tak, tylko trzeba najpierw uprzedzić doktora. Jose jest jeszcze bardzo słaby, ale odzyskał przytomność. O! idzie lekarz. Zapytam go?
Radość Bonety nie ma granic, gdy za zgodą lekarza wchodzi do swojego ukochanego.
Chłopak nadal śpi, przypomina aniołka, a na twarzy ma wymalowane szczęście, jakby śnił teraz o czymś pięknym.
Dziewczyna siada przy nim i delikatnie wodzi ręką po jego policzku, gładzi jego włosy i ledwo powstrzymując się od płaczu, nachyla się nisko by dać mu całusa. Prawie odskakuje od chłopaka, gdy ten nagle otwiera szeroko zamglone jeszcze oczy i zaczyna wymawiać imię… Alejandra, Alejandra! Gdzie ja jestem? Kochanie, gdzie jesteś? Alejandra – zaczyna wołać rozpaczliwie Jose David.
Julieta jest wstrząśnięta, ból rozsadza ją od środka. Czemu on woła właśnie ją? Czemu nazywa kochaniem Alejandrę, a nie ją?
W pewnym momencie Jose David stopuje swój rozbiegany wzrok i zatrzymuje go na Bonecie. Ich spojrzenia się spotykają i na moment stapiają w jedno. Wtedy chłopak z desperacją w głosie mówi prawie krzycząc...
JD – Kim ty jesteś? Gdzie jest Alejandra? Gdzie jest moja ukochana? Alejandra! Alejandra |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:30:20 14-02-17 Temat postu: |
|
|
Angie y Javi
odc.176-178
cz.56
Angela i Javier stoją przez chwilę wpatrzeni w siebie. Dziewczyna nie potrafi wydusić z siebie ani słowa, gdy nagle chłopak odwraca się ku trzem złośliwym sąsiadkom i wytacza swój monolog. Jedyne na co stać w tej chwili oszołomioną blondynkę, to przytakiwanie na każde słowo piosenkarza.
B – A pan to kto? – pyta z pretensją w głosie Berta, zaraz po niej swoje dopowiada Mónica
M – Żeby tak się obcałowywać przy ludziach. Bezwstydnicy!
J – Zaraz zaraz o co pani chodzi? To własnej narzeczonej nie można pocałować na powitanie? – stwierdza Valencia twardym tonem głosu, jednocześnie z zapytaniem
B – narzeczonej? – wszystkie trzy sąsiadki wypowiadają to słowo jednocześnie, jakby słyszały je po raz pierwszy
Javier by zagrać na nosie wrednym babom, staje przy Angeli i ujmuje jej dłonie w swoją odpowiadając
J – Tak, Angela to moja przyszła żona. Wybacz kochanie moje spóźnienie – teraz zwraca się bezpośrednio do blondynki – są straszne korki. Poza tym musiałem jeszcze wstąpić do studia, ale już jestem i nie zamierzam odstąpić cię ani na krok. Spędzimy cały dzień wreszcie razem, tylko ty i ja.
B – I chyba ten bę…- coś w ostatniej chwili powstrzymało Bertę przed obrazą dziecka Angeli. Z opresji kobietę ratuje Mónica, ale oczywiście ma też swoje trzy grosze do wtrącenia
M – Nie przeszkadza panu to dziecko?
J – To dziecko?
M - No tak, zamierza pan być z kobietą z dzieckiem?
J – Nie zamierzam, już z nią jestem i to od dawna.
B – Nie przeszkadza panu obcy dzieciak?
Javier zaśmiewa się, stara się być jak najbardziej naturalny, by nie zrazić do siebie plotkarek. Nie chce przecież jeszcze bardziej ich rozjuszyć, tylko uwolnić od ich paplaniny Angelę.
J – Tak się składa, że kocham tą kobietę i kocham też jej dziecko, bo jest nasze, czy to takie trudne do zrozumienia?
B – Wasze? – sąsiadki znowu odzywają się wspólnie
J – Angela kochanie, to te panie nic nie wiedzą o mnie? – Javier zwraca się do ukochanej z pytaniem, ale absolutnie nie zamierza pozwolić jej samej na odpowiedź. Szybko dorzuca
J – Tyle się działo i to w tak krótkim czasie. Ja i Angela spotykaliśmy się od dłuższego czasu i już planowaliśmy ślub, ale nie mogłem odwołać mojej trasy koncertowej i niestety musiałem wyjechać. Teraz w końcu jestem z moją miłością ( chłopak spogląda czule na Colmenares ) i mogę doprowadzić wszystkie sprawy do końca. Wreszcie będziemy razem jak pan Bóg przykazał.
Sąsiadki dosłownie wbiło w ziemię. Nie spodziewały się takiego obrotu sprawy.
B – To pan jest narzeczonym Angeli i do tego piosenkarzem? Ja nigdy pana nie widziałam pod domem Angeli
J – Może dlatego, że wpadałem bardzo wcześnie rano i wieczorami. Moja praca nie pozwalała mi na regularne wizyty.
Angela przysłuchuje się całej wymianie zdań i nie może wciąż wyjść z szoku. Wzrok sąsiadek bardzo się zmienił i już nie patrzą na nią tak krytycznie.
M – No to teraz jak już pan tu jest, to musi poślubić Angelitę – Angelitę? Czy ona tak powiedziała? – dziwi się mocno Angela.
J – Nie marzę o niczym innym
B – Ale żeby tak przed ślubem, no wie pan?
J – W tych czasach nikt nie czeka na noc poślubną, niech pani sama powie. Na pewno ma pani córkę czy wnuczkę, które nie czekały aż do ślubu. My z Angelą długo się spotykaliśmy, zanim zdecydowaliśmy się na ten krok. To nic zdrożnego czyż nie?
Riposta Javiera zbija tropu speszoną Bertę, która ewidentnie nad czymś teraz rozprawia.
M – To my już chyba pójdziemy. Trzeba obiad szykować, a myśmy się tu zasiedziały.
J – Miło mi było panie poznać. To wielkie szczęście, że Angela ma tak miłe i przyjazne sąsiadki.
Po tych słowach kobietom robi się po prostu głupio i czym prędzej się oddalają.
Zadowolony z siebie Javier odwraca się do Angeli, licząc że spotka się z wdzięcznością z jej strony. Tym czasem spotyka się, ale z pełnym pretensji spojrzeniem. Dziewczyna ma minę, jakby chciała dać mu w pysk.
A – Co ty sobie wyobrażasz? Że będziesz robił co ci się żywnie podoba?! Jesteś bezczelny!
J – Nie rób takiej miny. Pomogłem ci z tymi wrednymi babami, powinnaś mi podziękować zamiast się dąsać.
A – Nie będziesz mnie całował kiedy ci się zachce! Czego ty ode mnie chcesz?! Po co to robisz? Nie rozumiesz że cię nie cierpię!?
J – Zrobiłem to tylko po to, żeby ci pomóc, słyszałem jak oneee
Angela nie daje chłopakowi skończyć – a co cię to obchodzi?! Co cię ja obchodzę!
J – Tyyyy, ty mnie nie obchodzisz wcale. Nie myślisz chyba, że pocałowałem cię bo chciałem?
A – no to po co to wszystko? Jeśli myślisz, że będziesz się mną bawił to się grubo mylisz – zastrzega Angela
J – Ja? Ja miałbym tak postępować? Przecież to ty jesteś w tym mistrzynią. Spokojnie, na tobie mi w ogóle nie zależy. Nie chcę po prostu żeby źle mówiono o matce mojego syna, a tak się składa, że nią jesteś...
Para droczy się ze sobą dłuższą chwilę. Żadne nie chce ustąpić i odkryć przed sobą prawdziwych uczuć. Dodatkowo ich własne komentarze działają na drugą stronę jak czerwona płachta na byka.
J – Nie martw się. Już się do ciebie nie zbliżę. To nie była przyjemność tylko tortura
A – Na to liczę, nie będziesz mnie bezkarnie całował jakbym była jakąś głupią gąską. Nigdy więcej tego nie rób! Było okropnie!
J – Mi jeszcze gorzej. Jesteś jak słup soli.
Angela jest dotknięta do żywego słowami Javiera, ale stara się być równie trudnym oponentem jak on.
A – Ach tak? To po co pocałowałeś mnie w moim domu? Przed kim wtedy chciałeś mnie ratować co?
Javier zamiera na chwilę, szuka odpowiedzi na to pytanie no bo przecież nie przyzna się, że pragnął ją pocałować z własnej woli. W końcu odrzeka
J – Nie czuj się taka ważna. Wcale nie chciałem tego robić, ale tak mnie wkurzyłaś, że musiałem dać ci nauczkę.
A – Nauczkę?
J – A co ty myślałaś? Że miałem na to ochotę? Zrobiłem to specjalnie, żebyś wiedziała że wszystko mi wolno i jak nie będziesz współpracować to pożałujesz.
A – Jesteś wstrętny! – Angela chwyta za wózek i ma zamiar jak najszybciej oddalić się od Javiera, ale on staje jej na drodze i odrzeka
J – Chwila, musimy obgadać parę spraw zanim sobie pójdziesz.
A – Nie mamy o czym mówić
J – Mylisz się, mamy i to wiele do objaśnienia. Nie puszczę cię dopóki nie dojdziemy z tym wszystkim do ładu.
Javier jest zdeterminowany i na pewno nie odpuści. Angela zdaje sobie z tego sprawę i nie mając innego wyjścia kapituluje…
Angela nadal jest wstrząśnięta tym, jak śmiało poczyna sobie z nią Javier. Chce za wszelką cenę to ukrócić, choć dla niej samej będzie to lada wyzwaniem. Nikt nie całował jej dotąd tak jak Valencia, którego pocałunki uwielbia i nikt nie wywoływał w niej takich emocji jak on.
A – Jose David nigdy mnie tak nie całował. Nigdy tak namiętnie iiii. … sama nie wiem, ale nigdy nie czułam się przy nim tak jak przy Javierze. Nie! dość tego! Nie będzie mnie dalej upokarzał i śmiał mi się w twarz. Muszę go unikać. Tylko tak o nim zapomnę i ucieknę przed jego uwodzeniem. To jedyny sposób.
Dziewczyna szybko jednak zmienia wyraz twarzy, gdy przypomina sobie jak pięknie chłopak zachował się i wybronił ją przed zaczepkami starej Berty i jej towarzyszek. Ich min blondynka długo nie zapomni. Aż poczerwieniały z zażenowania i złości, zwłaszcza Berta, gdy Javier wspomniał o jej własnej rodzinie.
Rozmyślania dziewczyny przerywa Jaime, który zaprasza na obiad.
Atmosfera przy stole dawno nie była tak dobra, choć niewątpliwie ogranicza ją odejście ojczyma Luisany i jego pracowników. To smutny akcent, ale jak sama Eva zauważa, nie ma się nad kim użalać.
E – To straszna tragedia, ale trzeba iść na przód dalej. Nie powinno ci być aż tak przykro, wam wszystkim. Vilalbowie nie należeli do zbyt przyjemnych ludzi, własna rodzina ich nie obchodziła. Katia też nie zaznała przy nich zbyt wiele dobrego Luisano
L – Wiem, ale uczuć nie zmienię. I tak mi go szkoda, ich wszystkich właściwie. Każdy z mojej rodziny odchodzi po kolei.
E – Nie spodziewałam się, że tak się to zakończy. Jeszcze dwa i pół roku temu wszyscy byli szczęśliwi i zadowoleni. Aż zaczęły dziać się te straszne rzeczy
L – Może lepiej zmienimy temat. Dziewczynki nie wyglądają na zachwycone – zauważa Luisana. Faktycznie i Angela i Julieta mają już dość rozprawiania o złych rzeczach jakie miały ostatnio miejsce. Poza tym obie siedzą z głowami w chmurach. Angela wspomina scenę z parku, a Julieta planuje jak ubrać się na dyskotekę. To pierwsze od przerwy wyjście z Jose Davidem i trochę się z tego powodu denerwuje. Chce wypaść jak najlepiej i zapewnić Jose Davidowi nadzwyczaj udany czas.
Zaraz po obiedzie chwali się kuzynce i prosi ją o poradę w kwestii stroju.
J – Wstyd się przyznać, ale ja nigdy nie byłam na dyskotece. Nie wiem co powinnam tam włożyć.
A – Żartujesz? Naprawdę nigdy nie byłaś w żadnym klubie?
J – Niestety nie, jakoś nie było okazji. Poza tym zawsze unikałam takich miejsc, nie lubię tego szumu, hałasu i w ogóle tłumu. Czuje się wtedy taka przytłoczona
A – Skąd wiesz skoro nigdy w czymś takim nie uczestniczyłaś?
J – Telewizja jest niezastąpiona kochana kuzynko
A – A ok. W sumie to widzę, że się dziś poświęcasz dla Jose Davida. Nie mam niestety typowych ciuchów na taką imprezę bo od lat nie wychodziłam z domu jak wiesz, ale przeszukamy twoją garderobę. Na pewno coś się tam znajdzie.
J – Super, no to chodźmy do mnie.
Po kwadransie Angeli udaje się dobrać odpowiedni zestaw dla Juliety. Kuzynka dziękuje jej całusem w policzek i od razu wbija się w ubranie.
J – I jak? Myślisz, że mu się spodobam?
A – Ty mu się spodobasz we wszystkim, co byś nie założyła. Wierz mi
J – Już się nie mogę doczekać. Jakby to była nasza pierwsza randka.
A – Pójdę już. Miałam sprawdzić czy pokój dla pani Evy jest już gotowy.
J – Czyli jednak zostaje na noc?
A – Tak. Ciesze się, bo bardzo ją lubię. Ma dobry wpływ na mamę.
J – Angela zaczekaj. Jesteś jakaś taka niewyraźna. Te baby znowu sprawiły ci przykrość na spacerze prawda?
A – Nie, dziś właściwie nie. Juli, nawet nie wiesz co się stało. Opowiem ci, bo chyba zaraz eksploduję.
J – Zamieniam się w słuch. Co tym razem wymyśliły?
A – To co zawsze, zwyzywały mnie, ale chyba się odczepią booo, bo Javier mi pomógł.
J – Słucham?
A – Zjawił się nagle, nawet nie wiem skąd i nagadał im takich głupot. Gdybyś widziała ich miny, miałam ochotę się śmiać. Tak im było niezręcznie i on na dodatek …mnie pocałował na ich oczach.
J – Nie gadaj!? No to pięknie, jak ciocia się dowie, nie będzie zachwycona. Angela to co teraz z wami będzie? Wrócisz do niego?
A – Zwariowałaś?! Jasne że nie! Wiesz jaki jest, tylko jedno mu w głowie. Nie dam się znowu wykorzystać, za żadne skarby mu nie ulegnę!
J – Myślisz że dasz rade? Z daleka widać, że was do siebie ciągnie i nie wiem czy powinnam to mówić, ale wydaje mi się, że coś tu nie gra, Javier nie wygląda na takiego łajdaka. Jak dla mnie to on coś do ciebie czuje.
Angela chwilę milczy.
A – Zwariowałaś? Przecież wiesz co mi zrobił,. Dostałam niezbite dowody na jego zdradę. Poza tym on się o mnie założył rozumiesz? Potraktował jak przedmiot, jak jakąś zdobycz. Nigdy! Nigdy nie dam się na to znowu nabrać.
Angela wychodzi z pokoju kuzynki oburzona. Idzie na spacer, by nieco ochłonąć.
Nadchodzi wieczór. Julieta coraz bardziej się denerwuje, bo Jose David jeszcze po nią nie przyjechał. Na dodatek nie odbiera telefonu.
J – A jeśli coś się stało? Matko, a jeśli miał wypadek? – niepokoi się Boneta
A – Na pewno nie – uspokaja ją Angela – pewnie samochód mu nawalił
J – Ale czemu nie odbiera?
A – Może komórka mu padła. Wiesz jak jest, czasem wszystko nawala na raz jak na złość.
J – mam złe przeczucia Angela. Nie przeżyję, jeśli coś mu się stanie.
A – Uspokój się. Na pewno zaraz przyjedzie. Tylko niepotrzebnie wyobrażasz sobie koszmarne rzeczy. Nie płacz, zaraz się odezwie. Zobaczysz.
Angela miała rację, bo po chwili odzywa się komórka Juliety, na ekranie której wyświetla się numer chłopaka. Julieta odbiera natychmiast, wciąż trzęsącymi się z nerwów palcami rąk
J – Jose gdzie ty jesteś? Już dawno powinieneś być u mnie
J – Ale jak to?
J – Co takiego?
J – jasne, rozumiem. Niczym się nie przejmuj. Kocham cię.
Rozmowa jest bardzo krótka, co dziwi Angelę. Nie chce jednak drążyć tematu i pyta tylko o powód spóźnienia chłopaka
A – No i co z nim? Jedzie już?
J – Nie, dziś się już nie spotkamy. Właśnie odwołał.
A – Ale jak to? Tak nagle?
J – Musiał pojechać do mamy, chyba ma jakiś kryzys. Nie powiedział dokładnie o co chodzi, tylko że musi się nią dziś zająć.
A – Szkoda, że tak późno raczył cię uprzedzić. Tyle przygotowań i stresu na darmo – stwierdza z wyrzutem Angela
J – pewnie to się stało nagle i nie mógł wcześniej dać znać. Mam nadzieję, że to z jego mamą to niż poważnego. Bardzo ją lubię i nie chciałabym, żeby zachorowała
A – Ja myślę, że ona nadal nie uporała się z rozwodem. Próbuje udawać i gra twardą, ale mąż był jej całym życiem, znają się od zawsze i nikt nigdy nie uwierzyłby, że ci dwoje mogą się rozstać. To był naprawdę wielki szok. Taka para, a i tak się rozeszła.
J – Jose mi coś opowiadał kiedyś, ale widziałam że to nie jest dla niego wygodna rozmowa i nie drążyłam dalej.
A – Skoro masz teraz wolny wieczór to co powiesz na randkę z moim synem? Oczywiście pod nadzorem mamusi czyli mnie. To co? idziemy do mnie?
J – Chętnie. Uwielbiam bawić się z Jorgito, chodźmy.
Czas upłynął Juliecie w tak miłej atmosferze, że nawet nie zorientowała się, jak późno już się zrobiło. Dziewczyna ucałowała malca i jego mamę na dobranoc po czym poszła do siebie.
Tej nocy nie może zasnąć Javier, ciągle przewraca się z jednego boku na bok, aż jego samego zaczyna to wkurzać. Nie pomagają ciągle dudniące intensywnie w szybę krople deszczu. Drażnią go. Poza tym chłopak nie może wyzbyć się z umysłu dyskusji, jaką miał z Angelą. Nie daje mu spokoju jej oskarżycielskie spojrzenie. Czemu traktuje go jak wroga i czasami wręcz drży przed nim? Skoro on nigdy nie okazał jej braku szacunku i to on był jej ofiarą, a nie ona jego?
J – O co jej chodzi? – zastanawia się już chyba po raz setny – czemu jest taka niemiła i ciągle mi ucieka? Unika mnie, jakbym był diabłem wcielonym. Nic nie pojmuję.
W przypływie chwili chłopak sięga po gitarę i rozpoczyna grać nową piosenkę, która od jakiegoś czasu siedzi mu w głowie. Nie ma jeszcze pełnego tekstu, raptem parę linijek i niecały refren, ale melodię już udało mu się stworzyć.
Nowa piosenka nazywa się Responde, ale Javier jeszcze o tym nie wie, bo dopiero nad nią pracuje. Podśpiewuje sobie, by zabić czas i może w jakiś sposób zwalczyć bezsenność.
Podczas śniadania w rezydencji, wszystkich dziwi ciągła jeszcze nieobecność przy stole Juliety.
L – Miałyśmy dziś razem udać się do firmy z rana. Dziwne, że jeszcze nie schodzi. To do niej nie podobne.
M – Jakbym wiedziała, to bym panienkę obudziła. Pani zwykle bardzo wcześnie wychodzi choć nie musi. Może panienka zaspała. Każdemu może się zdarzyć.
L – Pójdę po nią
A – Nie, zostań mamo. Ja pójdę, a ty jedz w spokoju.
E – Pewnie późno usnęła, mnie też ten deszcz za oknem irytował. Przespałam może z 5 godzin.
L – A właśnie, powiedz jak ci się u nas spało?
E – Świetnie. Macie tu wygodne łóżka i takie duże. Czułam się jak królewna.
Obie kobiety się zaśmiewają, ale po chwili nie jest im już do śmiechu. Angela obwieszcza im że Juliety nie ma w jej pokoju.
L – To gdzie ona jest? Pojechała już sama do wytwórni?
M – Wątpię, zauważyłabym ją. Jestem na nogach od szóstej rano.
L – No to w takim razie gdzie ona się podziała?
M – Może nie nocowała w domu?
A – Nie wygaduj bzdur Mirto. Wczoraj do późna siedziałyśmy u mnie, potem poszła się położyć. Pewnie nie zauważyłaś jej jak wychodziła.
M – Może i tak. W końcu byłam zajęta pracą, a nie pilnowaniem wejścia.
L – No nic. Podrzucę cię Evo do gabinetu, a potem pojadę do firmy. Spotkam się z Julietą już na miejscu. A ty skarbie, może ciebie też podwieźć do pracy?
A – Nie trzeba. Pojadę z Eloyem, poza tym mam jeszcze trochę czasu i chcę pobyć z synkiem
Luisana reaguje uśmiechem na słowa Angeli.
L – Wstał już nasz książę?
A – Jakbyś go nie znała mamo.
E – Nie daje ci pospać co?
A – Nie bardzo
L – To ja jeszcze do niego zajrzę jak już będziemy wychodziły. Jorgito jest naszym promykiem, umie rozweselić mnie na cały dzień. Uwielbiam mojego wnusia.
E – Zazdroszczę ci. Jest taki słodki. Masz cudnego synka Angelo
A – Wiem – odpowiada dumnie blondynka.
Tuż przed południem Javier zjawia się w studiu, gdzie czeka na niego Luis, manager chłopaka. Valencia ma mu do zaprezentowania nowy utwór, nad którym pracuje od pewnego czasu.
L – Będzie po angielsku czy hiszpańsku?
J – Teraz tylko po hiszpańsku. Chcę wrócić do korzeni i skupić się na moim Meksyku.
L – Ok., ale hiszpańskim nie podbijesz Europy.
J – Daj na luz Luis. Zawsze pozostaje jeszcze Hiszpania, poza tym to tylko jedna piosenka, a nie cała płyta. Możesz posłuchać?
L – Byle szybko. Nie ma czasu do stracenia
J – Chwila, mam telefon.
Luis robi niezadowoloną minę, ale nie ma innego wyjścia jak poczekać. Tymczasem w słuchawce odzywa się głos Astrid.
A – Synu to ja. Chciałam cię zaprosić na obiad.
J – Dzisiaj chyba nie dam rady mamo. Jestem teraz w studio, potem mam parę spraw na mieście, no i jeszcze chciałem wpaść do Jorgita.
A – Rozumiem, ale mam zajętego syna. Javi to chociaż na chwilę wpadnij. Chciałam cię o coś zapytać, właściwie to taka mała prośba. Przyjdź jak dasz rade.
J – Dla ciebie wszystko mamo. Z 10 minut na pewno znajdę. Zadzwonię, jak będę w drodze.
A – Ok., pozdrów Luisa.
J – Jasne.
L – Już?
J – Tak, masz pozdrowienia od mojej mamy
L – Podziękuj jej ode mnie, a teraz dawaj. Czas nas goni Javi.
Szczęka dosłownie opada Luisowi, gdy zapoznaje się z nową kompozycją Javiera. Jest ona w pełni jego zasługą, Valencia napisał sam i muzykę i słowa. Luis jest pod wrażeniem
L – Wow! To będzie chyba twoja najlepsza piosenka w karierze. Kiedy ty w ogóle znalazłeś czas na to?
J – Powiedzmy, że zeszłej nocy miałem ogromne natchnienie.
Od dłuższej chwili ktoś dobija się do drzwi rezydencji Colmenares. Mirta która jest na razie sama w domu, zmuszona jest zostawić przygotowywanie obiadu w kuchni i rusza otworzyć.
M – Już! Już idę! Kto tak się dobija?
Gdy otwiera drzwi po drugiej stronie zauważa…Javiera.
M – Co to za maniery?!
J – Dzwonię już od dłuższej chwili. Nie dam się spławić.
M – Jesteś bezczelniejszy nić kiedyś. Myślisz że wszystko ci wolno?!
J – Ty też dużo sobie pozwalasz, więcej niż kiedyś!
M – Dobra, dobra. Nie mam zamiaru z tobą dyskutować. Czego tu szukasz?!
J – Domyśl się jeśli jesteś bystra. Czego mogę chcieć?
M – Nie pajacuj, nie mam czasu na głupoty. To nie pora na wizyty. Mały teraz smacznie śpi.
J – Zajrzę do niego jeśli ci to nie przeszkadza
M – Hola hola – zatrzymuje chłopaka Mirta, gdy ten już ją mija – nie tak szybko.
J – Nie będę się z tobą szarpał. Chcę pomówić z Angelą, zawołaj ją.
M – Z panienką? A po co?
J – Tak się składa, że to akurat nie twoja sprawa. Poproś ją z łaski swojej.
M – Nie mogę
J – Znowu to samo – oznajmia ze złością Valencia – będzie się przede mną chowała?
M – Nie kłamię. Panienki naprawdę nie ma w domu
J – A gdzie jest jeśli można wiedzieć?
M – Nie twoja sprawa. Co cię to interesuje!
J – Ok., więc coś jej ode mnie przekażesz jak już wróci…
Rozzłoszczony do czerwoności Javier stawia się w domu matki na obiedzie. Jego niezadowolona mina nie jest dla niej zagadką. Kobieta domyśla się, że jej prośba nie została przychylnie przyjęta i tylko wzbudziła większe napięcie.
A – Aż tak źle poszło?
J – Niczym się nie przejmuj mamo. Będzie tak jak ja zechcę. Do tej pory byłem wyrozumiały i odpuszczałem ale w tej kwestii tak nie będzie. Jeśli będzie trzeba to siłą zabiorę stamtąd Jorgita!
A – Synu nie napinaj się. Powinniście mieć dobre relacje, ze względu na Jorgita właśnie. Jeśli ona się nie zgadza to nie ma problemu. Inaczej uda się to pogodzić.
J – Nie mamo. Tym razem zrobimy po mojemu, czy to im się spodoba czy nie!
Po powrocie Angeli, Mirta od razu biegnie do niej z nowinami, które niekoniecznie przypadają blondynce do gustu.
A – Co powiedział? Że co zrobi?
M – Jak panienka słyszy. Ten bezczelny Valencia oznajmił mi to dzisiaj rano. Stwierdził że jego mamusia chce poznać wnusia i jutro po niego przyjedzie, żeby zabrać go do niej.
A – To wykluczone. Nie oddam mu Jorge!
M – To samo powiedziałam ale on jest pewny swego. Aż się go przestraszyłam, spojrzał się na mnie tak jakoś… aż poczułam lęk.
A – Co dokładnie powiedział?
M – Że po niego przyjedzie ale jak mu odrzekałłam właśnie że sam z Jorgitem nigdzie nie pojedzie to on stwierdził żeeeee
A – No, że co?
M – Że może panienka z nimi pojechać dla świętego spokoju, jeśli mu nie ufa
A – Co za łajdak! Ja z nim i to jeszcze u jego matki? O ile to prawda z tym. Nie ma mowy!
M – To samo mu powiedziałam. Ale się wściekł, mówię panience. Co teraz panienka zrobi? Odmówi?
A – Nie, nie mogę iść z nim na wojnę. Na pewno nie teraz ale coś wymyślę. Jorge sam nigdzie nie pojedzie, a ja z nim też na pewno nie będę nigdzie jeździć.
Do Luisany wciąż nie dociera, że wszystko się wydało. Kobieta ma nadzieję, że mimo wszystko uda jej się odwrócić kota ogonem i jakoś wybrnąć z sytuacji. Jest tylko jeden problem, nie ma na to żadnego pomysłu.
A – Mamo, możemy porozmawiać? – niepostrzeżenie zjawia się Angela
L – Nie teraz.
A – Proszę, to ważne. Chodzi o Jorgita
L – No dobrze. Mów o co chodzi
M – Przepraszam – dalszą rozmową zakłóca wtargnięcie Mirty
L – O co chodzi?
M – Panicz Jose David do pani
L – Jose David? Już biegnę
A – Mamo, co się dzieje?
L – Potem mi opowiesz. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:00:59 23-03-17 Temat postu: |
|
|
Angie y Javi
odc.179-182
cz.57
Angela przez cały ranek jest bardzo zdenerwowana, chodzi jak na szpilkach. Pół nocy nie przespała, zastanawiając się jak zaszkodzić planom Javiera. Nie wyobraża sobie siebie w jego domu, z jego matką no i przede wszystkim z nim. Gdy chłopak przebywa w jej pobliżu, Colmenaresówna nie potrafi opanować emocji i często walczy ze swoimi naturalnymi odruchami, nie chce, by Valencia zauważył jak drży przy nim lub też czerwieni się na jego widok. To by ją zdradziło i jednocześnie jemu dało satysfakcję. Z drugiej strony Angela nie czuje się go pewna, nie chce zostawić z nim synka samego, bo nie ufa mu wcale. Obawia się, że Javier mógłby odebrać jej Jorge i zabrać do Stanów, choćby po to by sprawić jej ból.
Na dodatek mama, na pomoc której blondynka po cichu liczyła, kompletnie ją ostatnio zbyła i wydaje się nie być zainteresowana jej problemami, już nie. Z tego powodu Angela jest podwójnie zmartwiona.
A – Dbaj o niego Mirto. Nie spuszczaj mojego synka z oka. Postaram się wrócić nim on tu przyjedzie.
M – To jak to w końcu będzie? Oddaje mu panienka małego czy pojedzie z nimi?
A – Zobaczymy. Okaże się.
M - Ale jak to?
A – Nie męcz mnie Mirto, proszę. I tak mam dużo na głowie, żeby jeszcze tym się przejmować. A propos, moja mama jeszcze śpi?
M – Nie, widziałam jak z samego rana wyparowała gdzieś z domu. Pewnie do firmy, jest taka zabiegana.
A – Myślałam, że mi pomoże. Sama jestem sobie winna. Nie doceniałam jej wsparcia, nie szanowałam decyzji. W końcu straciła do mnie cierpliwość i teraz muszę radzić sobie sama.
M – A może ostatnio się pokłóciłyście? Nie to, żebym była wścibska, ale pani wyszła bardzo wzburzona, ewidentnie coś ją trapi.
A – To na pewno przeze mnie. Przysparzam jej tylko samych trosk. Muszę już jechać do pracy. Pamiętaj co ustaliłyśmy.
M – Oczywiście. Nie zostawią Jorgita ani na krok.
A – Do zobaczenia.
Javier obawia się, że znowu jego plany mogą zostać pokrzyżowane, przed matką jednak zachowuje pozory i gdy Astrid pyta go czy ma szykować obiad, ten nie ma żadnych przeciw wskazań.
J – Będziemy tu punktualnie o 14. Niech Margarita pomoże ci z przygotowaniami, żeby wszystko było gotowe na czas.
A – Tak się cieszę. Po raz pierwszy będę miała wnuczka dla siebie, będę mogła go objąć i ucałować. Od dawna o tym marzę.
J – To czemu wcześniej nic nie mówiłaś?
A – Synu przecież widziałam co się dzieje. Byłeś taki roztrzepany i zły na tą dziewczynę, ciągle coś się działo i nie mogliście się dogadać, nie byłoby nawet jak zorganizować naszego spotkania. Teraz jest łatwiej, chociaż i tak twoje relacje z nią nie należą do najlepszych.
J – Nie wiem czy przyjadę tylko z Jorgitem. Angela mi nie ufa i być może będzie z nami. Masz coś przeciwko.
A – Nie znam jej synu, ale skoro jest matką mojego wnuka to oczywiście, przyjmę ją w moim domu. Poza tym myślę, że wcale nie jest taka podła choć fakty świadczą przeciwko niej. Coś musi być w niej wyjątkowego skoro ją pokochałeś.
J – Kiedyś, kiedyś wydawała mi się wyjątkowa ale jak się okazało, tylko udawała. Nie znałem jej prawdziwej twarzy.
A – Mimo to nadal ją kochasz. Widzę to synku, nawet gdy o niej mówisz to oczy ci się świecą. Tak więc nadal musi mieć coś w sobie, co tak na ciebie działa.
J – Do czego dążysz mamo?
A – Do niczego. Ja chcę po prostu żebyście się dogadali i mieli chociażby poprawne relacje, dla dobra Jorgita i was samych. Ta sytuacja musi się uspokoić.
J – Jadę teraz do studia. Potem odbiorę go i zgodnie z planem przyjedziemy tutaj. Uważaj na siebie mamo.
A – Ty też mój ty artysto.
Uśmiech znika z ust chłopaka, gdy tylko przemierza drzwi frontowe. Wcale nie jest taki pewny siebie i nie wie czy uda mu się przyjechać z synem, ale jedno jest pewne. Javier jest pełen determinacji i jeśli będzie trzeba to nawet siłą odbierze Jorge z rąk dawnej miłości.
Luisana ma pretensje do Angeli, że nie powiedziała jej o zamiarach Javiera, ale szybko mija jej ten wisielczy humor gdy dziewczyna wypomina brak zainteresowania i zignorowanie jej osoby poprzedniego wieczoru.
L – Masz rację. Sama jestem sobie winna, bo cię nie wysłuchałam. Wybacz kochanie.
Nowe problemy szybko zastępują nowe i Luisana już nie pamięta o dylemacie w związku z rozmową z córką na temat Juliety.
L – Nie martw się, Wiem co zrobimy.
A – naprawdę? Jak to pogodzimy? Javier na pewno nie odpuści i zabierze małego.
L – Spokojnie, obiad się odbędzie a Jorgito będzie bezpieczny.
M – Przepraszam, ale on już jest i pyta o małego. Mam znieść Jorgita? – do pokoju wparowuje pospiesznie Mirta i informuje kobiety o przyjściu Valencii.
Angela spogląda na wyjątkowo pewną siebie matkę, niewątpliwie przynosi jej to spokój i ukojenie.
Po pięciu minutach Mirta znosi już małego oraz jego niezbędne rzeczy: pampersy, buteleczkę itp. Mina Javiera pokrywa się zaskoczeniem. Nie spodziewał się, że dostanie Jorge bez problemu i to na dodatek bez „ochrony” Trzeba jednak przyznać, że jest lekko zawiedziony bo liczył na obecność Angeli.
M – Chwila chwila! Nigdzie z nim sam nie pójdziesz.
J – A jednak! Wiedziałem że zbyt łatwo poszło.
M – Nie sądziłeś chyba że państwo darzą się zaufaniem i to aż takim.
J – Oj, Długo mam na nią czekać?
M – Nie, właśnie schodzi.
Nie takiego obrotu spraw spodziewał się Javier. Mina mu rzednie gdy schodzącą po schodach kobietą jest nie Angela a jej matka!
J – Pani?
L – Owszem. Zaskoczony?
Na twarzy Javiera pojawia się drwiący uśmieszek będący objawem bezsilności. Ewidentnie nie w smak mu osoba Luisany i wizja spędzenia z nią czasu, który... przewidywał dla Angeli. Tymczasem przebiegła kobieta popsuła mu szyki, ale czy w sumie na pewno?
L – Skoro twoja matka zażyczyła sobie spotkania z wnukiem to naturalnie nie odmówimy jej tego. Oczywiście samego Jorgita z tobą nie puścimy, także oto jestem. Możemy iść.
J – Chwileczkę – stopuje kobietę Valencia
J – Pani wybaczy, ale nie zamierzam nigdzie z panią jechać. Nic tu po pani
L – Albo pojadę z wami albo nici z planów twojej matki. Wybieraj
J – Nie! pani nie będzie mi stawiała warunków, nie ma pani do tego prawa. Teraz to ja tu rozkazuję. Jorge jedzie ze mną, ale bez pani
L - Co ty sobie wyobrażasz gówniarzu jeden!?
J – Stawiam sprawy jasno. Jorge jest synem moim i Angeli, nie pani. Nie rozumiem po co w ogóle się pani miesza? To nie są pani sprawy.
L – Nie puszczę wnuka samego!
J – A ja nie mam zamiaru robić za kretyna!
L – Dobrze. W takim razie, skoro moja osoba ci nie odpowiada, pojedziesz z Mirtą.
J – teraz to mnie pani rozbawiła na dobre.
L – No to czego ty chcesz cwaniaczku?!
J – Albo jadę sam albo z Angelą. Krótka piłka. Jeśli pani córka tak się boi o bezpieczeństwo małego, to niech odważy się i pojedzie z nami
L – Ty chyba na głowę upadłeś!?
J – Nie wiem jak ona, ale ja nie zamierzam robić za synka mamusi i słuchać jej we wszystkim. Jestem dorosły i sam rozwiązuję swoje problemy. Szkoda, że pani nie nauczyła tego samego Angeli.
L – Jak śmiesz?!
J – No więc jak będzie?! Uprzedzam, moja cierpliwość i tak jest już na granicy. Lepiej mnie nie prowokujcie, bo w końcu naprawdę zrobię coś głupiego – odgraża się poirytowany Valencia
Luisana wpada w całkowite zmieszanie, Javier przyparł ją do muru, widać że jest zdeterminowany i gotowy na wszystko w tej chwili.
L – Zapytam Angelę jak to zakończy. Nie myśl, że będzie jak ty zechcesz. Nie masz prawa niczego od nas żądać.
J – Nie od was, tylko od Angeli droga pani
Luisana jeszcze raz spogląda ze złością i pogardą na zdenerwowanego Javiera, po czym udaje się na górę na konsultacje w tej sprawie z córką. Oczywiście Javier nie zostaje sam w salonie z synkiem. Bacznie kroku dotrzymuje mu wierna jak zawsze Mirta. Pokojówka wbija w chłopaka wzrok, jakby chciała odgadnąć jego niecne zamiary, bo takie na pewno muszą nim kierować, skoro tak nalega na obecność Angeli.
Tymczasem ona jest zszokowana słowami matki, nie wyobraża sobie siebie sam na sam z Javierem, a potem jeszcze w towarzystwie jego matki, której nigdy nie dane było jej poznać i to na dodatek w ich domu. To dla niej za wiele. Dylemat jaki narzucił jej Javier przerasta ją.
A – Nie mamo, nigdzie nie jadę. Nie chcę tam jechać, nie chcę być z nim
L – Ja wiem dziecko, ale nic się nie dało zrobić. On się na ciebie uparł i nie wiem czemu. Bardzo mnie to martwi.
A – Niech jedzie sam, ja nie mogę.
L – Jak sam? Nie puścimy z nim Jorgita. To podejrzany typ, ty najlepiej wiesz, że nie można mu ufać. Chcesz żeby zabrał nam Jorgita
A – Nie aleeee
L – Skarbie, wiem że to trudne, ale nie ma innego wyjścia. Wiadomo co mu chodzi po głowie? Może chcieć go wywieźć za granicę. Mówiłaś, że ci groził.
A – Tak, ale pewnie tylko tak mówił, żeby mnie zastraszyć
L – Chcesz podjąć ryzyko? A jeśli jednak nie żartował?
A – Nie pomagasz mi mamo
L – Jedź, jakoś to przetrzymasz. Pomyśl o Jorgito, chyba nie chcesz go stracić?
A – jak możesz tak mówić mamo, oczywiście że nie, ale zrozum, taki wspólny wyjazd jest dla mnie nierealny…
Z miną wieszczącą satysfakcję i bezpośredni triumf, Javier obserwuje jak po schodach powoli przechadza się przyparta do muru Angela. Dziewczyna nie miała wyjścia i teraz staje tuż przed nim, gotowa do wyjścia.
J – A już myślałem, że okażesz mi trochę wiary i puścisz ze mną synka samego.
A – Chciałbyś. Nie ufam ci za grosz i nie pozwolę, żebyś mi go odebrał.
Javier pomimo przekomarzania z blondynką, z trudem może skupić się na wypowiadanych przez nią słowach, bo odkąd tylko zeszła na dół, przykuła całą jego uwagę swoim wyglądem.
Dziewczyna założyła elegancką białą sukienkę z granatowym dołem ulanym falbankami, która idealnie podkreśla jej kobiece kształty. Poza tym sama możliwość przebywania z nią, napawa go wielkim entuzjazmem i ekscytacją, choćby miały być to tylko sprzeczki z jej strony.
Javier odciąża Angelę i w jednej ręce podtrzymując Jorge, w drugą chwyta torbę z potrzebnymi mu sprawunkami. Przepuszcza Angelę w drzwiach jak prawdziwy gentleman, co nie za bardzo jej się podoba, bo teraz chłopak z łatwością może obejrzeć ją sobie w pełnej krasie. Angela nie czuje się pewnie i chwiejąc się na nogach z ledwością dociera do auta Valencii. Jednocześnie starała się opanować takie swoje zachowanie, ale na szczęście, on chyba się nie zorientował jak bardzo peszy dziewczynę, bo musiał czasami przewracać wzrok z dziewczyny na synka, który jest bardzo ruchliwy.
W końcu po zapięciu pasów udało im się ruszyć. Pożegnały ich ciekawskie i nieco podenerwowane spojrzenia domowników.
M – Myśli pani, że będzie dobrze?
L – Musi być, nie ma innej opcji. Wierzę w Angelę, poradzi tam sobie.
Stres nie opuszcza Angeli przez całą drogę. Z jednej strony zauważa, że jest prawie non stop obserwowana i to wnikliwie przez chłopaka wpatrującego się w nią za pośrednictwem przedniego lusterka, z drugiej strony nachodzi ją tysiące myśli o tym jak będzie na obiedzie u matki chłopaka. Czy kobieta przyjmie ją dobrze? Jaka będzie? Czy nie potraktuje jej źle i z góry? Jak zachowa się sam Javier? Na pewno ma coś w zanadrzu, bo inaczej nie zależało by mu tak na tym, aby ją sprowokować do wspólnego wyjazdu…
O co mu właściwie chodzi? – zastanawia się blondynka.
Tymczasem nie mogący oderwać od niej oczu szatyn, skupia myśli na czym innym…
Prześwietlając, w miarę możliwości, każdy milimetr ciała Colmenares, wzdycha za jej pocałunkiem!!! Czy dzisiejszego popołudnia znowu da się ponieść swoim niebieskim migdałom i w efekcie osiągnie cel?
Tymczasem Angela w końcu dociera z synkiem do rezydencji Astrid.
Mile zaskoczona wysiada z auta chłopaka, który przedtem otworzył jej drzwi. Następnie odpiął z fotelika synka i wziął go na ręce. Tuż po chwili na powitanie wybiegła mu matka i tuląc syna mocno, ucałowała go w czoło, a potem całą swoją uwagę skupiła na wnuczku.
Angela przyglądała się całej tej miłej scenie stojąc na uboczu.
A – Jaki on śliczny. Słodziak – zachwyca się Astrid
J – W końcu to moja kopia z tych lat nie?
A – O tak, bardzo mi ciebie przypomina. Ale jesteś fajniutki – kobieta zwraca się bezpośrednio do malca.
Dopiero teraz odwraca wzrok i obrzuca nim stojącą nieopodal, onieśmieloną matkę malca.
A – Witam w naszym domu.
Ku uciesze syna, Astrid podchodzi do Angeli i posyłając jej sympatyczny uśmiech, całuje ją w policzek na powitanie.
A – Miło mi cię poznać. Bardzo cię cieszę, że zgodziłaś się na ten obiad. Naprawdę ogromnie to doceniam. Zapraszam do środka.
Pozytywne nastawienie nastraja Angelę optymistycznie, niewątpliwie zrobiło jej się cieplutko na duszy. Dziewczyna jest spokojniejsza i lekko się uśmiechając, podąża za krokiem mamy Javiera, który z kolei podąża za nimi…
Po skończonym obiedzie, który także był nie lada wyzwaniem dla Angeli, bo palce u rąk trzęsły jej się niesamowicie, a całą tą sytuację z rozbawieniem obserwował siedzący naprzeciwko Javier, dziewczyna mogła w końcu odetchnąć i przeniosła się wraz z Astrid do kuchni, zostawiając Jorgita pod opieką Javiera.
Kobieta niby korzystając z obecności Angeli, poprosiła ją o pomoc przy sprzątaniu. W rzeczywistości chciała sprawdzić czy blondynka odnajdzie się choć po trosze w tej roli. Ku zdumieniu kobiety, Angela świetnie sobie poradziła i jeszcze sporo odciążyła w tej pracy matkę Valencii.
A – Przyznam ci się szczerze, że zaskoczyłaś mnie swoją zwinnością. Myślałam, że takie dziewczyny jak ty…
An – nic nie potrafią prawda? – przerywa kobiecie Colmenaresówna
A – Może nie tak dosadnie, ale faktycznie to mila niespodzianka. Musisz dużo pomagać w domu
An – Tak naprawdę to ja bardzo to lubię. Od dziecka krzątałam się po kuchni i pomagałam kucharkom, lubię też prace w ogrodzie ale pooo
A – Wiem co chciałaś powiedzieć. Javier opowiadał mi o tym co cię spotkało. Nie mogę wyjść z podziwu nad twoją osobą no i nad twoim cudownym uzdrowieniem. Naprawdę bardzo się cieszę, że ci się udało.
An – cudownym? Nawet sobie pani nie wyobraża, ile to mnie kosztowało. Godziny ćwiczeń, ból, to wszystko było nie do wytrzymania.
A – Dlatego tak cię podziwiam, za twoją wytrwałość m.in. Dzielna z ciebie dziewczyna
Nagle Angela zaczyna powoli się żegnać
An – Zrobiło się późno. Bardzo dziękuję za gościnę.
A – już chcesz jechać? A ja jeszcze nie zdążyłam pobawić się z wnuczkiem. Zostańcie jeszcze troszkę proszę.
An – naprawdę chciałabym, ale w domu będą się martwić.
A – Przecież wiedzą gdzie jesteście. Poza tym, jeśli chcesz to możesz do nich zadzwonić. W salonie jest telefon. No to co? zostaniecie jeszcze trochę?
Angela nie ma jak odmówić, więc ulega i robi dobrą minę do złej gry, a Javierowi tylko w to graj. Kiedy jego matka oddaje się przytulankom i zabawom z wnuczkiem, chłopak korzysta z okazji i przysiada się do Angeli. Dziewczyna nie wiedzieć czemu, sztywnieje nagle i instynktownie odsuwa się od niego. Zaczyna się zabawa, bo Javier przysuwa się jeszcze bliżej, a kiedy ona znowu się oddala, on zagania ją w końcu na koniec kanapy i kompletnie zdominowawszy Angelę, zabiera się za realizację swojego zamierzenia czyli pocałowania jej. Nie udaje mu się to jednak, bo oburzona jego namolnym zachowaniem Angela, wymyka mu się w ostatniej chwili i podnosi się z kanapy.
Astrid zauważa w końcu co dzieje się między młodymi i postanawia zażegnać nadchodzące zdarzenia.
A - Javi, synku. Mam do ciebie prośbę. Z tego wszystkiego zapomniałam dać mojemu wnusiowi prezent. Możesz go przynieść?
J – Jasne mamo – w odpowiedzi chłopaka daje się wyczuć lekki gniew. Matka pokrzyżowała mu plany, tym czasem dla Angeli to jak zbawienie.
W tym samym czasie Angela dziękuje Astrid za mile spędzone popołudnie i prezenty, jakie sprawiła wnukowi. Uśmiechnięte spojrzenia jakie posyłają sobie obie kobiety, nie umykają uwadze Javiera, który ogromnie cieszy się, iż nawiązały nić porozumienia i sympatii.
A – Jedź ostrożnie synu. – zwraca się z prośbą do syna pani de Valencia
J – Niebawem będę z powrotem. Trzymaj się mamo.
Chłopak zabiera rzeczy małego i prezenty, a Angela owinąwszy synka w ciepły sweterek, udaje się z nim do samochodu. Dopiero teraz nabiera spokoju, całe emocje w końcu z niej uchodzą. Obiad którego tak się obawiała, ma już za sobą i właściwie był to wyjątkowo mile spędzony czas. Teraz może nareszcie odetchnąć i wrócić bez stresu do domu. Nawet mały Jorgito nie sprawia teraz psot. Zmęczony po pełnym wrażeń dniu, on także jest teraz bardziej wyciszony i zasypia w foteliku, obok gładzącej go mamy. Podróż powrotna mija właściwie w milczeniu.
Javier otwiera Angeli drzwi, a potem pomaga jej odpiąć małego i zebrać jego rzeczy oraz prezenty.
J – Odprowadzę was do drzwi – oferuje się chłopak, mimo iż Angela chciałaby już teraz go pożegnać. Ostatecznie dziewczyna jednak nie protestuje i daje się odprowadzić pod samo wejście
Tuż przy drzwiach odwraca się do Valencii i kulturalnie mu dziękuje.
J – To ja dziękuję, za to że się zgodziłaś i byłaś taka miła dla mojej mamy
A – Masz naprawdę sympatyczną mamę.
J – Wiem, jest najwspanialsza na świecie.
A – Pójdziemy już. Jorgito jest bardzo senny. Do zobaczenia.
J – Zaczekaj – w ostatniej chwili chłopak pociąga jeszcze Angelę za rękę i pyta
J – Mogę ucałować synka na pożegnanie?
A – Oczywiście
Javier całuje malca z czułością w policzek, a potem równie delikatnym całusem obdarza Angelę, ale w usta. Dziewczyna zupełnie się tego nie spodziewała i staje jak wryta, podczas gdy Javier posyła jej jeszcze uśmieszek i oddala się.
Dziewczyna czym prędzej wchodzi do środka i staje za drzwiami, opierając się o nie. Nie dowierza w to co zrobił ojciec jej dziecka.
A – Nie, tak dłużej być nie może. Jeśli on jeszcze raz się do mnie zbliży, to chyba oszaleję. Muszę to zakończyć.
Wnet zjawiają się Mirta z Luisaną.
L – Skarbie, jesteś w końcu
A – Mamo, mamo musisz mi pomóc. Inaczej tego nie przeżyję…
L – Jesteś tego pewna córeczko? – pyta Angelę z wyczuwalnym powątpiewaniem w głosie Luisana
A – Nie, ale nie mam innego wyjścia. Nie wytrzymam dłużej tej chorej sytuacji. Chcę uciec, uciec jak najdalej stąd.
L – Dobrze, może masz słuszność. Ten chłopak na zbyt wiele sobie pozwala, jest bardzo pewny siebie. Czas to ukrócić. Podałam już Eloyowi dokładny adres. Zawiezie was na miejsce, a potem wróci. Na miejscu jest służba, ale gdyby czegoś wam brakowało, to daj znać.
A – Dziękuję mamo. Nigdy nie zapomnę tego co dla mnie robisz.
L – Smutno mi. Nie chcę się z wami rozstawać, ale twojego cierpienia tym bardziej nie zniosę. Uważaj na siebie i na małego.
A – Obiecuję. A Julieta? Nie widziałam jej od kilku dni, możesz ją zawołać? Chcę się pożegnać.
Luisana decyduje się zataić przed córką prawdę o kłopotach z Julietą. I tak nie ma to teraz sensu skoro Angela wyjeżdża.
L – Nie ma jej. Ona i Jose David są tak pochłonięci przygotowaniami do ślubu, że prawie się nie widujemy. Teraz są razem, miał zaprosić ją na kolację do restauracji – kłamie perfidnie Colmenares
A – Wielka szkoda. Bardzo mi jej ostatnio brakowało. Będę tęsknić.
L – Na pewno nie chcesz zabrać ze sobą Mirty? Byłaby ci pomocna tam na miejscu.
A – Nie, tu też jest bardzo potrzebna. Zwłaszcza, że niebawem jak już wspomniałaś ślub Juliety. Poza tym im mniej osób wtajemniczonych tym lepiej.
L – W porządku kochanie. Dajcie się jeszcze po raz ostatni utulić.
Luisana z łezką w oku żegna się z pierworodną córką i wnuczkiem. Ta rozłąka jest jej nie w smak, ale ze względu na dobro obojga akceptuje ją.
L – Odwiedzę was jak tylko będę mogła.
A – Tylko bądź ostrożna.
J – Dokąd mam zanieś walizki? – pyta schodzący ze schodów Jaime
L – Jak to dokąd? Do samochodu Jaime, no prędko, nie mamy czasu do stracenia. Angela, jak tylko dojedziecie na miejsce odezwij się, żebym się nie martwiła.
A – Oczywiście mamo.
M – Panienko – zjawia się Mirta – będę bardzo tęskniła – zalewając się prawie łzami
A – Ja też. Jesteś dla mnie jak najlepsza przyjaciółka. Zawsze mogłam na ciebie liczyć.
M – Jak tylko będzie już po ślubie to nie wiem jak, ale jadę do panienki. Nie zostawię jej tam samej z obcymi.
A – Zobaczymy. Póki co dbaj o moją mamę i kuzynkę.
M – Ma to panienka jak w banku.
A – Musimy już iść. Do zobaczenia
L – Czekaj dziecko – Luisana zatrzymuje dziewczynę jeszcze na chwilę w przejściu – jeszcze możesz się wycofać.
A – Uważasz, że źle czynię?
L – Nie wiem, ale rozpęta się prawdziwe piekło kiedy on się zorientuje. Na pewno będzie was szukał. Angela, musisz wiedzieć że ten wyjazd raz na zawsze zniszczy jakiekolwiek zdrowe relacje, które mogłabyś z nim mieć.
A – Nie dbam o to mamo. Dla mnie liczy się tylko mój synek.
L – Na pewno? Ten wyjazd jest egoistyczny, pozbawiasz Jorgita ojca
A – I ty mi to mówisz? Ty, która najbardziej go nienawidzisz, zawsze go krytykowałaś? Przez cały czas który spędziłyśmy nad morzem, wytykałaś mi że dałam się omamić takiemu typowi a teraz nagle zmieniasz zdanie?
L – To nie tak, nie zrozumiałaś mnie. Ja po prostu widzę, że jemu zależy na dziecku
A – Nie mamo, nie na dziecku tylko na uprzykrzaniu mi życia. Gdybyś widziała jak się dzisiaj zachowywał. Nie miał żadnych zahamowań nawet przy matce a potemmmm
L – Czy ty aby nie przesadzasz?
A – Mamo, już późno. Droga na Jukatan jest bardzo długa, a chciałabym złapać jeszcze gdzieś wolne miejsce na nocleg. Nie chcę żeby mały spał w samochodzie.
L – Jasne. Chodźmy.
Z ciężkim bólem serca Luisana żegna się z córką i uwielbianym wnusiem. Również Mirta ściska mocno oboje, podobnie Jaime, który życzy Angeli szerokiej drogi.
Czy Angela nigdy już nie wróci do Meksyku? Czy Javier odnajdzie ją i swoje dziecko?
Zaczyna się już poważnie ściemniać, dlatego Angela prosi Eloya o wyczuloną ostrożność. Siedząc z tyłu z przypiętym do fotelika Jorgitem rozgląda się wpatrując w szybę i ze smutkiem żegna mijane widoki.
A – Dopóki on tu będzie, ja nigdy tu nie wrócę – mówi do siebie blondynka, gdy nagle przerywa jej gwałtowne hamowanie jakie wykonuje Eloy!
A – Co się dzieje?
E – Nic panience nie jest?
A- Nie
E – A mały?
Dziewczyna nachyla się nad chłopcem i gładzi go czule po główce – nie, ale co się dzieje? Uderzyłeś w coś?
E – Nie aleeee chyba mamy kłopoty
Nim Angela orientuje się w sytuacji ktoś pociąga za drzwi jej samochodu.
Blondynka z przerażeniem rozpoznaje w tej osobie…Javiera!
J – Co to ma być? – pyta wzburzony lecz z deka także zdezorientowany Javier, by po chwili dodać – gdzie się wybierasz i to o tej porze? Na dodatek z moim synem – dostrzega w tym momencie Jorgita
Angelę jakby zamurowało, nie wie jak usprawiedliwić swoją próbę ucieczki i dłuższą już chwilę blondynka nie jest w stanie wykrztusić z siebie słowa. Tymczasem do jej byłego zaczynają docierać oczywiste fakty!
J – Ty chyba nieeee
E – Co pan wyprawia?! – nagle do „konwersacji” wtrąca się zaniepokojony i nieco spóźniony z reakcją Eloy.
J – Nie wtrącaj się. To sprawa pomiędzy nami!
E – Jak się nie wtrącaj!? Zajechał nam pan drogę znienacka! A teraz jeszcze się awanturuje!
J – Panie, nie chce być niemiły ale spadaj pan stąd!
E – Że co? Słyszała go panienka? Zaraz wezwę policję!
J – Angela co to ma znaczyć? Gdzie zabierasz o tej porze naszego syna?! I nawet nie próbuj kłamać!
A – Jaaa
Kątem oka chłopakowi, jak na złość, udaje się dostrzec spakowane w torbie rzeczy małego. W głowie zaczyna mu coś świtać, ale czy aby na pewno to jest to o czym myśli. Bez chwili namysłu Valencia otwiera bagażnik samochodu, wtedy jego podejrzenia stają się już tylko realistycznym koszmarem. Dochodzi do niego okrutna prawda!
J – Zamierzałaś uciec – pyta z pretensją, jednakże to tylko żałosna próba poszukiwania zaprzeczenia
A – Nieee, to nie tak
J –A jak?! – Javier pyta coraz bardziej rozwścieczony
A – yyy – Angela nie bardzo potrafi wyjść z tej opresji cało, a dla chłopaka wszystko jest jasne
J – Jesteś najgorszą osobą jaką poznałem w całym moim życiu! – żali się – Jak możesz być taka podła! Nie ma słów, żeby to nazwać! Co z ciebie za potwór! Chciałaś uciec z moim synem. Jesteś wredną…. – obraźliwe, wręcz mocno wulgarne słowa cisną się chłopakowi do ust, jednak udaje mu się opanować. W końcu Angela nadal pozostaje matką jego dziecka. – No słucham! Co masz mi do powiedzenia?! No odezwij się wreszcie!
A – To nie ucieczka
J – A jak to inaczej nazwać?! No pytam! Co to ma być?!
A – Javier myyy, jaaaa wcale nieeee
J – No wykrztuś to wreszcie! Jeśli to nie ucieczka to co?!
Angeli choć długo to zajęło, wydaje się że udało się znaleźć w miarę sensowne wyjaśnienie.
A – Jorgito ma słabą odporność, i lekarz zalecił mu wakacje nad morzem. Chciałam zabrać go tam na weekend. To wszystko.
J – Co za brednie! Jesteś fałszywą żmiją! – Valencia jeszcze bardziej czuje się poirytowany
A – Ale tak jest, to prawda. Eloy! Prawda, że tak jest? Potwierdź mu
E – yyy tak – szofer nie brzmi jednak zbyt przekonująco
J – Chcesz mi powiedzieć, że tyle burzy o nic, że zrobiłaś z tego tak wielką tajemnicę bez powodu?
A – Wiem że to głupie ale nie mam powodu cię o tym informować, o niczym co robię
J – Jak to nie! Czy ty siebie słyszysz?! To jest mój syn, tak samo jak twój a ty w żywe oczy mi teraz kłamiesz. Chciałaś go wywieźć, rozdzielić ze mną! Przyznaj!
A – Nie, to nie prawda! Ja tylko o niego dbam.
J – Tak? A więc to tylko o to chodzi? Żadna próba potajemnego wyjazdu tak?
A – Powiedziałam przecież. Jorgito potrzebuje zmiany klimatu, świeżego powietrza a tu miejskie spaliny tylko mu szkodzą.
J – Świetnie więc
A – Świetnie? Co ma znaczyć to świetnie.
J – Panu już podziękujemy – oznajmia Javier zwracając się bezpośrednio do kierowcy
A – O co chodzi?
J – Jeśli to wszystko dla dobra Jorgito to ok., pojedzie nad to morze ale nie beze mnie.
A – Słucham? – dziewczyna zdaje się nie dowierzać
J – Pojedziemy razem, we troje. Nie zaryzykuję straty syna. Jeśli to takie ważne, że natychmiast, tak od zaraz, musi tam być to i będzie. Ja nas zawiozę i przy okazji, spędzę trochę więcej czasu z moim dzieckiem
A – Ty chyba zwariowałeś?! Nie ma mowy!
J – Przecież nie masz nic do ukrycia, a zdrowie małego jest najważniejsze. Skoro byłaś aż tak zdeterminowana żeby z nim wyjechać to widocznie każda chwila się liczy. Dlatego nie próbuj nawet oponować, no chyba że jednak mnie okłamałaś – pyta zaczepnie Javier, bardziej jednak rzucając stwierdzenie
A – Nie kłamię ale to nie ma sensu. Właściwie to jest już bardzo późno iiii, my chyba zawrócimy.
J – Nie rozśmieszaj mnie. Jedziemy i to zaraz. No chyba że naprawdę chcesz pójść ze mną na wojnę?
A – O czym ty mówisz?
J – O tym że mam już tego dość. Nie znałem w życiu takiej niedojrzałej i niezdecydowanej osoby jak ty. To jest już męczące. Nie będę się prosił o parę chwil z synem kiedy mam do tego pełne prawo. Nic mi nie powiedziałaś o dziecku, zataiłaś to przede mną a kiedy się dowiedziałem skutecznie utrudniałaś mi z nim kontakty. Teraz przeszłaś samą siebie. Jeśli teraz nie pojedziemy to nie zostawisz mi wyjścia. Będę musiał poprosić o pomoc wymiar sprawiedliwości.
A – Ty chyba żartujesz
J – Wybieraj. Co jest dla ciebie najważniejsze? Dobro synka czy własne wygody?
Postawiona pod ścianą Angela nie wie jak wybrnąć z tej skomplikowanej sytuacji. Czy ulegnie szantażowi Javiera i wyjedzie z nim i dzieckiem, a może wróci jednak do domu by przygotować się do procesu, w którym podejmie walkę z byłym o swojego synka?
Tymczasem Javier przenosi walizki z rzeczami syna i Angeli do swojego samochodu, a potem zabiera ich do swojego mieszkania. Próby pomocy ze strony Eloya na nic się zdały. Angela nie mogła, chociaż chciała, wymigać się z tej sytuacji. Za wszelką cenę chce uniknąć konfrontacji z byłym chłopakiem, boi się że odbierze jej synka, najcenniejsze co ma w życiu.
Javier podjeżdża już pod budynek, gdzie wynajmuje swoje mieszkanie.
J – Nie wysiadasz?
A – A po co? Zostaniemy w samochodzie i poczekamy na ciebie
J – Nie ma takiej opcji. Jeszcze wpadniesz na głupi pomysł żeby uciec. Wstąpimy na chwilę po moje rzeczy, a potem od razu ruszamy skoro tak ci się spieszyło. No dalej!
A – Dobrze już.
Całkowicie zdominowana Angela nie ma nic do powiedzenia, musi słuchać posłusznie Valencii choć jej to nie w smak.
Po upływie zaledwie kwadransa trójka jest już w drodze do Acapulco.
W tym samym czasie Astrid próbuje dodzwonić się do syna.
A – Czemu nie ma go tak długo – niepokoi się kobieta. W końcu Javier się odzywa.
J – No hej mamo. Co się dzieje?
A – Jak to co? Miałeś zaraz wracać, tym czasem od godziny nie dajesz znaku życia. Gdzie ty jesteś synu?
J – Przepraszam cię, ale nie mogę teraz rozmawiać. Właśnie prowadzę. Nie czekaj na mnie. Jutro ci wszystko wyjaśnię.
A – Ale co się dzieje? Miałeś zawieźć Jorgito tego dużego pluszaka ode mnie i wrócić. Coś poszło nie tak.
J – Mamuś jutro ci powiem. Nie denerwuj się ok.? Wszystko gra
A – Ale na pewno?
J – Tak, jutro ci wszystko wyjaśnię. Idź już spać.
A – Dobrze, ale nie zapomnij się odezwać tak? Całuję cię synek. Pa
J – Ja ciebie też. Pa!
Valencia odkłada telefon i przez lusterko spogląda na siedząco z tyłu potulnie Angelę. Dziewczyna wygląda na wyraźnie przygnębioną i niepewną. Na nim jednak nie robi to najmniejszego wrażenia. Angela musi ponieść karę za to co chciała zrobić. Javier już układa w głowie plan zemsty. Nie daruje jej tego!
J – Chyba będzie padać. To nie wróży najlepiej. Co powiesz na nocleg?
A – To dobre rozwiązanie. Nie chce żeby Jorgitowi coś się stało, a jazda po nocy i to w ulewę jest niebezpieczna.
J – Niedługo powinien być jakiś motel przy drodze. Tam się zatrzymamy
A – Motel?
J – No tak, coś ci nie pasuje?
A – Małe dziecko w motelu?
J – Spokojnie, nie będzie tak źle. Wyluzuj.
Wizja spania w niecieszącym się dobrą opinią motelu nie nastraja pozytywnie Angeli, ale co zrobić. Siła wyższa. Gdzieś nocować muszą.
Zgodnie z założeniami Valencii, już po chwili natrafiają na przyrożny motel. Ku złości blondynki chłopak rezerwuje apartament z jednym łóżkiem! Dla całej trójki razem! Oczywiście Jorgito dostaje swoje łóżeczko, ale Angela nie miała tyle szczęścia, a właściwie zapłaciła za swoją niewiedzę i naiwność bo oddała całą rezerwację Javierowi a chłopak nie zamierzał puścić takiej okazji.
A – Nie było więcej wolnych pokoi?
J – Aż tak przeszkadza ci moje towarzystwo?
A – Nie jesteśmy małżeństwem a powiedziałeś co innego! Słyszałam!
J – Jesteśmy we dwoje, z dzieckiem. Miałem się rozdrabniać? Spokojnie, przeżyjesz tę jedną noc ze mną. Dawniej nie miałaś takich oporów. – niemiła docinka ze strony chłopaka skutecznie psuje i tak zepsuty już humor blondynki. Zaś wizja wspólnego spania z byłym i to jeszcze w jednym łóżku! dobija ją całkowicie.
Bardzo zdenerwowana i jednocześnie speszona obecnością Javiera, który na dodatek nie ułatwia jej zadania ciągle wlepiając w nią oczy, Angela wyciąga z walizki swoje nocne ubranie, ręcznik i kosmetyki, po czym udaje się do łazienki wziąć prysznic. Tym czasem Javier zajmuje się małym i jednocześnie z zawadiackim uśmieszkiem na twarzy o czym rozmyśla. Łobuzerska mina wskazuje na to, że chłopak ma jakieś plany co do Angeli, w końcu nie bez powodu wynajął wspólny pokój z jednym łóżkiem.
J – Dziś będziesz moja – w końcu oznajmia. Początkowo mówi do samego siebie, a potem dodaje wpatrując się w Jorgita – dziś twoja mama nie ucieknie ode mnie. Zapłaci za to co chciała nam zrobić.
Angela wychodzi w końcu z łazienki. Zakryta po szyję w szlafrok mija chwiejnym krokiem zapatrzonego w nią Javiera i czym prędzej wskakuje pod kołdrę. Jakby swoim wyglądem nie chciała prowokować Valencii. Czuje, z resztą słusznie, że jest dla chłopaka bardzo kusząca ale oczywiście, nie zamierza mu ulec. Byłaby skończoną idiotką gdyby po tym wszystkim, na tę jedną chwilę zapomniała się.
Teraz to Javier, ku jej uciesze i uldze, znika za drzwiami łazienki. Dziewczyna wykorzystuje tą chwilę i ucałowuje synka na dobranoc, a potem zdejmuje szlafrok i stara się zasnąć w swojej białej koszuli nocnej. Wygląda na to, że ta noc przebiegnie nader spokojnie.
Blondynka starała się zasnąć, jednak nietypowa sytuacja w jakiej jest jej dane uczestniczyć, nie pozwala jej na rozluźnienie. Gdy Javier w końcu wychodzi z łazienki i wsuwa się do łóżka, dziewczyna wiedziona nieznanym przeczuciem postanawia udawać śpiącą. To jednak nie zniechęca … chłopaka!
Javier podnosi się i nachyliwszy się nad nią pyta: - Śpisz?
Gdy dziewczyna nie odpowiada, serce trzepocze jej z nerwów jak oszalałe, chłopak powraca na swoją stronę i kładzie się swobodnie na plecach. Jednak tylko na moment. Zaśmiewa się sam do siebie, a potem przysuwa do dziewczyny i chwyta ją dłońmi w talii. Na reakcję Angeli nie trzeba czekać, dziewczyna natychmiast się odwraca by oswobodzić z jego uścisku. To był błąd, bo chłopak bardzo szybko dopada ją i lądując na niej , chwyta jej dłonie zawiązując je nad jej głową by potem zarzucić ją pocałunkami. Dziewczyny szarpie się i wyrywa pod naporem zdeterminowanego chłopaka, jednak na próżno. Szybko się męczy i poddaje jego czułościom. Jej krzyki nie robią na nim żadnego wrażenia, szybko tłumi je pocałunkami.
Javier nie ma zamiaru odpuścić, gdy jego ręka wędruje po udzie dziewczyny, dociera do niej przerażająca prawda. Jej były ukochany zamierza ją wziąć siłą, a ona nic nie może na to poradzić! |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:43:37 25-03-17 Temat postu: |
|
|
Angie y Javi
odc.183-187
cz.58
A – Przestań! Ja nie chcę! – wydaje się ostatkiem sił krzyczeć Angela, Javier jednak nie przejmuje się tym za nadto. Zachowuje się jakby wstąpił w niego demon i jest kompletnie głuchy na prośby dziewczyny. Obsuwa jej gwałtownie ramiączko i całym już sobą przytłacza jej bezbronne ciało, by po chwili zanurzyć twarz w długich blond lokach Angeli i … wybuchnąć rubasznym śmiechem. Zapłakana Colmenaresówna nic z tego nie pojmuje, ale i tak oddycha z ulgą bo szatyn powoli się z niej zsuwa.
Po chwili Javier odrzeka
J – Nie czuj się taka ważna. Już mnie nie interesujesz. – stwierdza w końcu
Angela jest tak przejęta zamieszaniem, które miało jeszcze parę sekund temu miejsce, że słowa Valencii ledwo do niej teraz docierają. Jedyne czego pragnie to uciec od niego jak najdalej i w ciszy, w samotności ryczeć do bólu.
J – Nie wiem jak mogłem w ogóle zwrócić na ciebie uwagę. Jesteś nic nie warta.
Emocje powoli już opadają i gorzkie słowa Javiera dają się już we znaki.
J – Spokojnie, nie zgwałcę cię. Z dwóch powodów: po pierwsze nie jestem tego typu świnią, a po drugie nic już do ciebie nie czuję, nie działasz na mnie. Chciałem tylko dać ci nauczkę, zemścić się za to jak mnie traktujesz, jak postępujesz. Jeśli jeszcze raz zechcesz wyciąć mi taki numer to nie ręczę za siebie. Mówię to po raz ostatni, więcej ostrzeżeń nie będzie.
Javier spogląda jeszcze przez moment na sparaliżowaną po jego napaści Angelę, a potem odwraca się do niej plecami i układa się do snu po zgaszeniu nocnej lampki. Wygląda na to że zaraz smacznie zaśnie. Tymczasem Angela nadal leży znieruchomiała, nie może wydobyć z siebie słowa, stać ją jedynie na łzy, które z ledwością powstrzymuje przed wypłynięciem z oczu. W końcu dziewczyna z zatrwożonym wyrazem twarzy czym prędzej nakrywa się kołdrą, ale po same uszy jakby chciała zapobiec ponownemu sprowokowaniu podobnej sytuacji i stara się zasnąć, właściwie to tylko przymyka oczy bo raczej po czymś takim już nie zaśnie.
Mija pół godziny. Ani Angela ani nawet Javier nie byli w stanie już przymknąć oka. Leżą po swoich stronach łoża zwróceni w przeciwnym kierunku i rozpamiętują całe zajście, oczywiście nie wiedzą że oboje nie śpią. Javier powoli zaczyna odczuwać wyrzuty sumienia, dociera do niego wyraz przerażonej twarzy Angeli i to utwierdza go w przekonaniu, że jednak przesadził. Z drugiej jednak strony uważa, że musi pokazać jej iż nie może robić wszystkiego na co ma ochotę i drwić z niego w nieskończoność. Z kolei Angela nie potrafi już opanować szlochu i ocierając dłońmi zalaną niczym po powodzi twarz, zaczyna płakać. Jej łkanie dociera do uszu Valencii i pokrywa go jeszcze większym smutkiem. Javierowi serce się kraje, bo jego ukochana cierpi i to przez niego ale nie może przecież okazać słabości. Przecież to ona pierwsza z nim pogrywała, wykorzystała jego uczucia a potem pozbyła się go bez mrugnięcia powieką. O tym chłopak nadal pamięta i nie może jej tego podarować. Mimo iż miotają nim sprzeczne uczucia, w środku coś nie dowierza w jej winę, on wciąż ma w pamięci ten dzień, dzień w którym Angela z nieba wrzuciła go w otchłań piekła. To było jak zderzenie z ziemią, tak niespodziewane i wyrządzające szkody na niesamowitą skalę. To wspomnienie powstrzymuje Javiera przed rozklejeniem się i pocieszaniem tej wydawać by się mogło, niewinnej blondynki.
Angela budzi się ze zbolałą miną. Udało jej się zmrużyć oczy choć na te parę godzin ale i tak czuje się fatalnie po tym co zaszło w nocy. Długo walczy z sobą by odwrócić się w stronę Javiera, obawia się że ich spojrzenia się spotkają a tego by nie chciała, nie jest w stanie stawić mu czoła. No ale przecież nie będzie tak tkwiła w łóżku, musi się podnieść i zając synkiem. Swoją drogą dziwne, że w nocy jej nie budził. Gdy blondynka spogląda w końcu w stronę Valencii zauważa miłą niespodziankę. Ma przy sobie swojego maluszka. W nocy Javier musiał do niego wstać i położyć go pomiędzy nimi. Dziewczyna uśmiecha się do synka, który pysznie śpi i lekko trącając jego rączkę daje mu całusa w policzek.
A – Mój skarbek.
Jednocześnie zerka na śpiącego nadal Javiera. Mały musiał dać mu w nocy wycisk, bo teraz śpi jak zabity. Ale czemu jej nie budził? Czemu sam się całą noc „męczył” z kaprysami Jorgita? Tak czy inaczej pierwszy raz od dawna Angela myśli o chłopaku pochlebnie, rozczula ją też widok małego z tatusiem…
Gdy Angela wychodzi z łazienki, z przerażeniem w oczach spostrzega puste łóżko, by po chwili odetchnąć, gdy zauważa synka z Javierem przy oknie. A już myślała, że chłopak postanowił spełnić groźby i uciekł z małym.
J – Już go przebrałem i nakarmiłem. Możemy wracać.
A – Wracać? – pyta zbita z tropu blondynka
J – Nie ma sensu żebyśmy tam jechali. Oboje dobrze wiemy, że wspólne wakacje nie mają sensu a ty chciałaś uciec z Jorge. Mam nadzieję, że taki głupi pomysł nie wpadnie ci już do głowy.
Angela nic nie odpowiada. Poddaje się całkowicie słowom Javiera.
J – Chciałem, chcę cię przeprosić za wczoraj. – odpala nagle Valencia – przesadziłem, żałuję teraz tego. Mimo wszystko nie wolno mi tak ciebie traktować, źle się zachowałem i bardzo cię za to przepraszam. Przyrzekam ci, że to już się nigdy nie powtórzy. Nigdy już nie zbliżę się do ciebie i nie pocałuję. Zależy mi na synku i jedyne o co cię proszę to o szansę, o prawo do uczestniczenia w jego życiu, do bycia w nim. Nie będę cię już torturował moją osobą, nie będziemy się widywać. Ja tylko chcę spotykać się z synkiem, odwiedzać go. Może pilnować nas twoja matka, trudno, jakoś to przełknę ale nie każ mi z niego rezygnować. Tylko tyle.
Słowa Javiera wywołały odwrotny od pożądanego skutek, są dla Angeli jak wbity głęboko sztylet. Ranią ją powoli, ale dosadnie, rozdzierając każdy skrawek jej wnętrza.
A – To już koniec, to już naprawdę koniec. Javier odpuścił, da mi spokój – mówi do siebie w myślach blondynka, ale wcale nie odczuwa ulgi tylko smutek, bo to oznacza brak jego osoby w jej a nie Jorgita życiu, brak jego wzroku i pocałunków, przed którymi się broniła, a teraz nie wyobraża sobie istnienia bez nich.
J – Mam nadzieję, że jakoś nam się to wszystko względnie poukłada. Zgoda? – chłopak wyciąga do Angeli rękę w ramach pojednania.
Po chwili zachwiania jej dłoń w końcu jednoczy się z jego – zgoda – odpowiada Colmenaresówna. Czy to już koniec ich małej wojny a także emocji między nimi? Czas pokaże, póki co zawieszenie broni nastąpiło.
Angela i Javier wracają do domu w wielkim milczeniu. Oboje mają ochotę dać upust zasianym w nich emocjom i przede wszystkim rozpłakać się, ale przecież muszą trzymać fason, zwłaszcza w swojej obecności. Javier stara się zatem skupić na drodze, a Angela całą swoją uwagę poświęca synkowi.
W tym samym momencie Javier wjeżdża na podjazd przy domu. Pomaga Angeli wnieść rzeczy mimo iż ta nie reaguje na to zbyt optymistycznie. Tuż za progiem widnieją rozdziawione ze zdziwienia miny na twarzach Mirty i Jaime. Kompletnie nie spodziewali się takiego obrotu sprawy. Stoją jak wryci, do czasu aż Javier żegna się z malcem i wychodzi.
Mirta prędko podbiera do smutnej i Angeli i otacza ją ciepłym uściskiem
M – Panienko, tak się martwiłam o was oboje. Nic panience nie zrobił?
A – Nie, Javier nic nie zrobił.
J – Myśleliśmy, że zabrał was gdzieś daleko i że prędko nie wrócicie
M – Co się stało? Zmienił plany? W ogóle to jak do tego doszło, bo Eloy jak nam opowiedział to w końcu do niczego żeśmy nie doszli,. tylko tyle że panienkę zmusił ten Valencia do wyjazdu.
A – Nie chcę teraz o ty mówić. Położę Jorgita, podróże bardzo go męczą. Sama też najchętniej bym poszła spać.
M – Ale on na pewno nic panience nie zrobił.
A – Możesz być spokojna. Ja i Javier nie będziemy już się kłócić, zawarliśmy rozejm, ze względu na małego. Nic oprócz niego nas już nie łączy. On jest dla mnie teraz kompletnie obcym człowiekiem i tak już pozostanie - mówi z lekko wyczuwalnym zawodem Angela, a potem niknie na schodach. Jej przygnębienie nie uchodzi uwadze ani Mirty ani Eloya.
Oboje zgodnie stwierdzają, że dziewczyna nadal kocha ojca swojego dziecka i mają rację, bo zaraz po wejściu do pokoju, Angela zaczyna płakać, a gdy układa już małego do snu, sama też ląduje na swoim łóżku i zatapia twarz w poduszce, chce w ten sposób stłumić rozpacz. Nagle jej uwagę zwracają donośne krzyki dobiegające z gabinetu. Mimo iż znajduje się on po drugiej stronie skrzydła domu, wrzaski są dobrze słyszalne. Dziewczyna raptownie się podnosi, obmywa twarz wodą by ukryć mocno zaczerwienione oczy i udaje się czym prędzej do miejsca, z którego wydobywa się ten harmider.
Gdy dociera pod drzwi, o mało nie zostaje staranowana przez wybiegającą Julietę. Kuzynka kompletnie ją ignoruje i pospiesznie wybiega z domu. Tymczasem Angela zagląda do środka i jest bardzo zmieszana. Zastaje matką na kolanach, skuloną w pół i zalaną łzami. Colmenaresówna nic z tego nie pojmuje, domyśla się że chodzi o coś poważnego, bo Luisana nigdy nie kłóciła się z Julietą i to w taki sposób ale w tym momencie skupia się na innych rzeczach niż wypytywaniu. Wie że jej mama potrzebuje wsparcia i otacza ją troską z miejsca. Blondynka podbiega do matki i tuli ją mocno, co okazuje się słusznie wielkim ukojeniem dla Luisany.
A – Mamo, wszystko będzie dobrze. Błagam cię, nie płacz. Jestem z tobą.
L – Moja Angela, moje dziecko. Nawet nie wiesz jak ja cię teraz potrzebuję. Moje dziecko. Jak dobrze, że jesteś.
Oszołomiona i skołowana blondynka budzi się po jakimś czasie w swoim pokoju w rezydencji „ciotki”. Dopiero po chwili dociera do niej gdzie się znajduje. Podnosi się bo chce jak najszybciej opuścić dom Luisany, ale jest tak osłabiona że z powrotem opada samoistnie na łóżko.
A – Spokojnie, nie podnoś się. Potrzebujesz odpoczynku.
Oczom Juliety ukazuje się jej kuzynka, właściwie to siostra, Angela. Pełne współczucia spojrzenie blondynki i delikatny, podnoszący na duchu uśmiech poprawiają wpływają pozytywnie na Julietę. Dziewczyna jedynie w osobie Angeli widzi kogoś godnego zaufania i szczerego. Szybko się rozkleja, gdy Colmenaresówna chwyta jej rękę w geście wsparcia.
A – Hej, Juli nie płacz. Będzie dobrze.
J – Angela nawet nie wiesz przez co ja przeszłam. Tak mi źle.
A – To musiało być straszne, tak ci współczuję. Musisz o tym zapomnieć, im szybciej tym lepiej. Jestem z tobą kuzynko.
Angela przybliża się maksymalnie do Juliety i tuli do niej, tym samym do Bonety dociera że jej siostra nie ma pojęcia o tym, że nią jest.
- Czyli Angela też nic nie wie, ją też okłamała – dochodzi do wniosku Julieta – właściwie to czemu się dziwię, przecież nie ma się czym chwalić. Straciła by swój nieskazitelny wizerunek matki w oczach Angeli – stwierdza oczywiście w zamyśleniu
Dopiero wieczorem Javier raczy zaszczycić matkę swoją obecnością. Kobieta cieszy się z jego wizyty, ale jednocześnie przyjmuje go z wyrzutem na twarzy.
A – Nie szanujesz matki, nie przejmujesz się moim zdrowiem tak jak kiedyś
J – Mamo proszę nie teraz, mam doła
A – Ja też miałam, ale ty mnie zignorowałeś i to kompletnie.
J – Przecież mówiłem że się odezwę.
A – Masz mi natychmiast powiedzieć, gdzie cię tak wywiało kiedy poprosiłam cię żebyś zawiózł Jorgitowi zabawkę?
J – Mamo
A – Żadne mamo! Miałeś zaraz wrócić, chciałam ci opowiedzieć o moich wrażeniach, mieliśmy postanowić co dalej a ty co? Zniknąłeś na cały dzień.
J – Nic już nie będziemy ustalać. Jedyne co mnie jeszcze łączy z Angelą to Jorge, wszystko inne wymarło, już nie istnieje.
A – Nie kochasz jej?
J – Mamo
A – Po prostu odpowiedz
J – Wiesz, że tak ale co z tego, skoro ona mnie nie kocha. Nigdy mnie nie kochała i już nie pokocha, choćbym nie wiem co robił. Teraz przekonałem się o tym na dobre.
A – Aleee
Javier nie ma już siły kontynuować tej rozmowy i ze zwieszoną głową udaje się na górę. Tymczasem przejęta takim stanem syna Astrid zatacza w oku łzę z bezsilności, bezradności, widząc cierpienie jedynego syna.
Tego ranka Javier nie ma najmniejsze ochoty na wstawanie, co dziwi jego matkę, bo chłopak zawsze był pełen werwy i ożywiony, nawet po rozstaniu z Angelą nie zmienił swojego podejścia do życia, przyzwyczajeń i nie ulegał pokusom życia, a tym czasem dziś, najchętniej w ogóle by się nie podnosił. To martwi Astrid, która zanosi mu dziś wyjątkowo śniadanie do łóżka.
A – Potrzeba ci czegoś jeszcze synku?
J – Mamo nie musisz tego robić, nie mam już pięciu lat. Jak zgłodnieję to sam sobie coś przyrządzę.
A – Nie mogę trochę o ciebie zadbać od czasu do czasu. Tak rzadko się widujemy, przynajmniej jeszcze jakiś czas temu byliśmy od siebie bardzo daleko.
J – Dziękuję ci, ale naprawdę nie musisz chodzić koło mnie jak koło chorego
A – To się tak nie zachowuj – stwierdza w końcu kobieta – weź się w garść synu. Nie z takich kłopotów już wychodziłeś
J – Ty nic nie rozumiesz
A – To mi wyjaśnij. Co się u diabła stało po tej kolacji? Bo wiem, że coś się stało. Wczoraj przypominałeś cień człowieka, a dziś jesteś już całkiem wrakiem. O co chodzi?
J – Straciłem ją, straciłem już jakiekolwiek nadzieje, na to że moje życie może się odmienić, na to że może być jeszcze dobrze.
A – Odtrąciła cię prawda? To o to chodzi? Kolejny raz miałeś złudzenia, a ona je rozdeptała.
J – Wtedy, kiedy do niej pojechałem, z misiem od ciebie którego nie zabrała, akurat natrafiłem na nią, przyłapałem ją w ostatniej chwili. Inaczej już by jej tu nie było, jej i mojego syna. Myślałem, że jest dobrze, starałem się dla niego i dla niej, a ona … ona chciała mnie znowu bezczelnie oszukać i zabrać mi syna, nie wiadomo dokąd i na jak długo.
A – Synu, chcesz mi powiedzieć żeeee
J – Nie chcę, mówię ci to mamo. Uciekała wtedy z moim synem, i udało by jej się, gdyby nie głupi przypadek.
A – Pokłóciliście się? Pewnie byłeś bardzo wzburzony i dlatego się nie odzywałeś tak?
J – Owszem, wściekłem się, ale nie zamierzałem zostawić tego tak po prostu. Chciałem tylko dać jej nauczkę, właściwie to sam nie wiem na co liczyłem, chyba po cichu, że może jakimś cudem jeszcze na mnie spojrzy, choć nie raz pokazała mi co o mnie myśli. Ma mnie gdzieś i teraz w końcu to do mnie dotarło. Nigdy nie traktowała mnie poważnie, teraz tym bardziej, choć mamy dziecko.
A – Co ty zrobiłeś Javi?
J – Zmusiłem ją do wspólnego wyjazdu.
A – Słucham?
J – Ona mi powiedziała, że wyjeżdża dla dobra małego, bo potrzebuje zmiany klimatu rozumiesz? Potraktowała mnie jak jakiegoś głupka, kompletnego idiotę! Po drodze zatrzymaliśmy się w hotelu i …
A – Boże syny coś ty najlepszego narobił?! Skrzywdziłeś tą biedną dziewczynę?
J – Biedną?! Mamo, przecież ona jest potworem. Nie widzisz jak mnie traktuje, ma mnie za nic!
A – Javier, ja nie wiem jak to między wami było, kiedyś, teraz i jak będzie w przyszłości, ale powiem ci jedno. Zwykle nie mylę się co do ludzi, a ona wzbudza zaufanie i sympatię. Nie wiem czemu, ale czuję że bardzo się mylisz, że być może nic nie wiesz. Nie mogę uwierzyć, że Angela byłaby w stanie tak postępować, sama, bez niczyich wpływów czy podpowiedzi. Nie wierzę że jest wyzutą z uczuć i pozbawioną godności dziewczyną, po prostu nie wierzę.
J – No to teraz wiesz choć po trosze jak się poczułem, gdy pokazała jaka jest naprawdę, bo ja też w to nie wierzyłem, mało tego nadal nie mogę uwierzyć, choć dała mi tyle dowodów.
A – Nie rozumiesz co chcę ci powiedzieć. Spotkaj się z nią i porozmawiaj szczerze.
J – Ty chyba żartujesz
A – Nie przerywaj mi, mówię poważnie. Powiedz jej co czujesz, niech ona powie ci o swoich uczuciach, pogódź się z nią dla dobra was wszystkich. Spróbujcie sobie to wszystko wyjaśnić. Może ona jednak naprawdę się w tobie zakochała, ale z jakiegoś powodu musiała cię okłamać. Może jej mama ją zmusiła.
J – Mamo, widzę że na ciebie jej anielska twarzyczka też podziałała. Nie mam zamiaru się przed nią kajać, i tłumaczyć cokolwiek. To nie ma sensu. Poza tym między nami nie ma już nic, nawet rozmawiać nie będziemy. Nie zamierzam już jej torturować moim towarzystwem.
A –Więc to koniec. Odpuszczasz? Tak po prostu?
J – Nie, nie tak po prostu. Wiele mnie to kosztuje, ale nie można kogoś zmusić do kochania ani zmienić. A ona nigdy się nie zmieni.
JD – Co się stało? – pyta przerażony Jose David, gdy zauważa wchodzące do środka domu Juliete z Luisaną. Idą we wspólnym uścisku, z oczami poczerwieniałymi od łez.
Chłopak nie wie początkowo jak się zachować, więc stoi jak słup soli i przygląda się im.
L – Raczyłeś w końcu się zainteresować Julietą – stwierdza zaczepnie Luisana
Za to Julieta, która nie ma już siły na jakiekolwiek dywagacje, odrzeka
J – Już wiem, znam całą prawdę. Chcę umrzeć – prawie upada, gdy wypowiada to ostatnie zdanie. Jose David chwyta ją w swe silne ramiona w ostatnim momencie, a stojąca na schodach, przez nikogo niezauważona Angela, pyta
A – O jaką prawdę chodzi? Co tu się w ogóle dzieje, ktoś może mi to wytłumaczyć?
Nadeszła ta wiekopomna chwila. Czas zdjąć pokrywę tajemnic i ujawnić wszystko, wszystko co do cna. Czas Katarzis dla Luisany właśnie się rozpoczął, jest on jednocześnie zaczątkiem nowego, być może lepszego życia. W końcu kobieta uwolniła się od demonów przeszłości i opowiedziała obu córkom o tym jakie piekło zafundowało jej życie.
Angela podobnie jak Julieta była bardzo wstrząśnięta i wpadła w otchłań rozpaczy. To było coś niewyobrażalnego, coś co naznacza na zawsze i rujnuje psychikę, rujnuje dobra wizję o życiu, ale w końcu, ono nigdy nie jest usłane różami.
Wszyscy zainteresowani, wtajemniczeni w sprawę musieli odczekać, jakoś to wszystko przetrawić.
Tydzień powoli minął, a z każdym upływającym jego dniem, ból się zmniejsza choć minimalnie. Za to pierwsze niedowierzania i szok zdołały się już ulokować w miarę spokojnie. Dziś po tygodniu, jest już lżej i łatwiej, choć ta rana i tak nigdy się nie zagoi.
Javier tak jak ustalił z Angelą, nie widywał się z nią wcale. Przychodził do małego co drugi dzień, w porze jej nieobecności, gdy była w pracy. Dzięki temu uniknęli jakiekolwiek szansy na choćby spotkanie swoich spojrzeń. Co niespodziewane, chłopak zyskał też wiele w oczach samej Luisany i Mirty, które poczęły patrzeć na niego przychylniejszym okiem. Jego zaangażowanie w kwestie dotyczące synka i uwielbienie jego osoby nie umknęły ich uwadze.
Luisana pewnego wieczoru stwierdziła nawet, kierując swoje słowa do Mirty, że:
„Szkoda, że ten chłopak nie jest tak samo dobrym i oddanym partnerem, jak ojcem. Jorgito ma się z czego cieszyć, oboje rodzice oddali by za niego życie, ale razem nigdy nie będą. Mają nie po drodze”.
Tymczasem Javier wpada z wizytą do Lisette, swojej przyjaciółki. Dziewczyna właśnie się przeprowadza i poprosiła go o pomoc przy przenoszeniu pudeł z rzeczami.
Po zakończonej pracy, Javier udał się do niej jeszcze na mały poczęstunek, nie chciał jednak długo zostać. Męczyły go też pytania znajomej o synka i Angelę. O to jak to możliwe, że nikt się nie połapał w ich relacji itp.
Javier zręcznie podziękował i wyszedł. Gdy wsiadł do samochodu i miał już odjechać, zauważył znajomą twarz w oddali. Instynkt podpowiedział mu by się schylić, gdy mężczyzna minął jego auto i chłopak podniósł głowę, rozpoznał jego twarz mieniącą się w lusterku.
J – Jose David? Co on tu robi? I to o tej porze? – zastanawia się Valencia
Niedługo potem za chłopakiem wybiega jakaś młoda kobieta. Javier nie od razu ją rozpoznaje.
J – Skądś ją kojarzę, ale skąd? Kogo ona mi przypomina?
Javier widzi przez boczne lusterko, jak dziewczyna podbiega do Jose Davida i wiesza mu ręce na szyi. O czymś zaciekle rozmawiają, aż w końcu chłopak odbiera od niej zapomniany telefon komórkowy i wsiada do swojego auta z zamiarem odjechania. Długo jednak z tym zwleka, gorąco nad czymś dywagując w środku. Javier w końcu przypomina sobie kim jest owa dziewczyna. Chłopak nie może się powstrzymać i wysiada z auta, następnie podchodząc do zupełnie zaskoczonego Jose Davida. Gdy puka w szybę, widzi jedynie mocno wytrzeszczone z wrażenia oczy dawnego przyjaciela…
Zmartwiona przeciągającą się nieobecnością Jose Davida Julieta, dzwoni do Angeli. Potrzebuje rozmowy, a z Luisaną już jej się tak dobrze nie rozmawia. Powstała jakaś niezręczność i jedyną osobą z którą Julieta czuje się jeszcze w miarę komfortowo jest Angela, jej siostra. Blondynka nie od razu odbiera telefon. Właśnie kąpała synka, ale dzięki jak zwykle oddanej Mircie, może odebrać połączenie.
A – Hej Juli? Jak się trzymasz?
J – Przepraszam że dzwonię tak późno, ale muszę z kimś porozmawiać, inaczej zwariuję.
A – Jose Davida znowu nie ma prawda?
J – No właśnie. Bardzo późno wraca, a ja nawet nie wiem skąd. Nie dość, że czuję się jak skończona idiotka, to jeszcze martwię się, żeby nic mu się nie stało.
A – Mówiłam ci, że on przegina i tak dłużej nie może być. Musisz mu postawić ultimatum.
J – Nie potrafię, boję się tego co mi powie. Nie chcę go stracić.
A – Juli, mnie też trudno uwierzyć w to co on wyprawia, ale może ludzie jednak się zmieniają, nawet ci najlepsi?
J – Jose zawsze był w stosunku do mnie szczery, no może prawie zawsze, ale nigdy nie było to tak poważne.
A – Mimo to boisz się, że cię jednak zostawi.
J – Sama nie wiem co począć, nie radzę sobie z tym.
A – Przede wszystkim jak już wróci, to porządnie go ochrzań! Niech sobie nie myśli, że może tak cię olewać. Za kogo on się ma!?
J – Angela mogłabym się ciebie o coś zapytać?
A – Jasne, mów.
J – Czy myślisz, czy zgodziłabyś się na mój powrót do rezydencji? No bo wiesz, ja ostatnio bardzo źle się tu czuję, nieswojo. Jose David też staje się coraz bardziej obcy. Prawie się nie widujemy, a jak już, to nie to samo co kiedyś. Czuję, że bardzo się ode mnie oddalił.
A – Juli ty chyba żartujesz. Jeśli tylko chcesz to wracaj, czekamy tu na ciebie z otwartymi ramionami, no i mój synek strasznie się za tobą stęsknił.
J – Naprawdę? Nie masz nic przeciwko?
A – Czy ty oszalałaś? Jasne, że nie. Uwielbiam cię. Wracaj.
J – Dzięki. Myślałam, że po tym wszystkim nie będziesz chciała mnie z powrotem oglądać w rezydencji.
A – Chyba wiem o co ci chodzi, ale spokojnie. Nie, nie jestem i nie zamierzam być zazdrosna o względy mojej mamy, to znaczy naszej mamy
J – Nie, proszę cię, nie mów tak. Nie nazywaj jej naszą mamą.
A – Ale tak jest
J – Nie, ja nie chcę jej tak nazywać. Ona dla mnie jest ciocią, nie chcę myśleć o niej jako o matce. Nie jestem na to gotowa.
A – Ok., jak chcesz, no ale i tak tego nie zmienisz
J – Ja chcę jedynie troche świętego spokoju. Jutro po południu przyjadę z rzeczami. Mam nadzieję, że Jose David mnie zrozumie.
A – Juli, proszę cię, wyjaśnij to z nim. Nie pozwól robić z siebie tej niedobrej i złej, proszę cię. Daj mu w końcu nauczkę. Nie może cię tak wciąż traktować.
J – Postaram się. A ty jak się masz?
A – Całkiem dobrze, pomijając fakt, że moje życie uczuciowe to totalne fiasko.
J – Nie widziałaś się z nim prawda?
A – Już od tygodnia. Dotrzymał słowa i unika mnie jak tylko może. Przychodzi do małego, gdy ja jestem w żłobku. Może to i dobrze.
J – Widziałam go ostatnio na mieście w sklepie dziecięcym. Chyba rola tatusia naprawdę mu się podoba. Kupił małemu masę rzeczy.
A – Co jak co, ale ojcem jest świetnym. Rozpieszcza Jorgita jak tylko może.
J – Jesteś pewna, że nie możesz mu wybaczyć? Może on naprawdę się zmienił i chce do ciebie wrócić, ale tak na poważnie.
A – Nie Juli, nawet gdyby, to to jest niemożliwe. Nigdy już mu nie zaufam, poza tym drzewo, które krzywo rośnie, nigdy już się nie sprostuje.
J – Nie wiem czemu, ale odnoszę wrażenie, że on naprawdę szczerze cię kochał. Javier wydaje się być w porządku, zupełnie nie pasuje do wizerunku jaki przypięła mu ta China. Nie mogę nadal tego pojąć, zrozumieć, że mógłby być taką świnią.
A – Jak widzisz nikogo nie można być pewnym, nawet Jose David dziwnie się zachowuje.
J – Weź mi już nie przypominaj. Zaraz będzie 22, a jego nadal nie ma.
A – Mówię ci, porządnie go objedź. Niech sobie nie myśli, że będzie sobie z ciebie tak po prostu szydził...
W tym samym czasie podobną konwersację o zachowaniu Bonavidesa prowadzą sam zainteresowany i Javier.
Jose David niechętnie wyszedł z samochodu, ale w końcu Javier go widział i to w dość jednoznacznej sytuacji. Bonavides domyśla się o co chce go zapytać.
J – Sorry, że przeszkadzam, ale czy to nie była…
JD – A co cię to obchodzi?
J – Nic, tylko myślałem żeee
JD – To nie myśl, i to co widziałeś zachowaj dla siebie ok.? bo w przeciwnym razie
J – Co? znowu mnie pobijesz? Wtedy zasłużyłem, ale tym razem nie będę stał z założonymi rękoma i przyjmował ciosy
JD – No proszę, jaki hardy się zrobiłeś
J – Możesz mi do cholery wyjaśnić co tu robiłeś z nią i to o tej porze – domaga się zdezorientowany Javier
JD – Moja sprawa, zjeżdżaj!
J – Nie, nie odejdę jak mi nie wyjaśnisz. Julieta jest wspaniałą dziewczyną, nie zasługuje na to.
JD – Słuchaj, nie mam zamiaru ci się tłumaczyć. Robię co mi się żywnie podoba, nie wcinaj się.
J – Ok., ale więcej do mnie nie przychodź z pretensjami, bo sam jesteś o wiele gorszy
JD – Co ty tam wiesz!
J – Mówię co widzę. Mnie wyzywałeś i pobiłeś, bo ośmieliłem się spojrzeć na twoją dziewczynę, choć sam od dawna ją oszukiwałeś a sam teraz jeszcze gorzej postępujesz. Po prostu nie rób więcej z siebie świętego i nie naprawiaj świata. Zacznij najpierw od siebie samego. – oznajmia Javier z przekąsem i zostawia z tymi przemyśleniami swojego dawnego kumpla.
JD – On ma rację. Źle postępuję. Muszę powiedzieć Juliecie prawdę. Skończyć z tą farsą. Potem może być za późno, a ja nie chcę, żeby uważała mnie za drania. Powiem jej.
A – Jak wyglądam synku? – pyta nadal zaspanego jeszcze Javiera Astrid
J – Jak zwykle pięknie i elegancko. Dokąd się wybierasz tak wystrojona?
A – Ach, nie mówiłam ci. Wynajęłam detektywa, no wiesz, w sprawie testamentu wujka. Chcę mieć pewność, że ta kobieta nie maczała przy tym palców. Idę dziś na spotkanie w tej sprawie. Jeśli moje podejrzenia okażą się słuszne, to złożę zawiadomienie na policji i zrobię porządek z tą kobietą.
J – Podejrzenia?
A – Myślę, że ona mogła sfałszować testament. Mówiłam ci w jakich dziwnych okolicznościach wzięła z Alonsem ślub, już wtedy zwróciło to moją uwagę, ale myślałam, że brat z tego wyjdzie. Na jego pogrzebie też mnie nie było, ta kobieta bardzo dziwnie się zachowała nie uważasz?
J – Może i tak, ale nie chciałbym żebyś wpakowała się w jakieś kłopoty. To tylko pieniądze, nie szkoda ci na to czasu i nerwów?
A – Nie rozumiesz synu, tu nie o pieniądze chodzi tylko o sprawiedliwość i godność mojego brata. Jeśli ta kobieta bezprawnie przejęła jego majątek, niezgodnie z jego wolą, to Alonso na pewno przewraca się teraz w grobie!
J – Dobra już, nie denerwuj się tak. Powodzenia!
A – A zapomniałabym. Idziesz dziś do Jorgita?
J – Jasne, jak zwykle
A – Pomyślałam, że może zabrałabym się z tobą. Nie widziałam go od tygodnia.
J – No jasne
A – Myślisz, że mama Angeli nie będzie miała nic przeciwko?
J – Nie, raczej nie, a nawet jeśli, to jej sprawa. Nie zabroni ci widywania wnuczka
A – Ok., jak się wyrobię to pojedziemy razem, a jak nie, to najwyżej jutro albo pojutrze. Do zobaczenia
J – Pa! Uważaj na siebie
Luisana odkłada telefon. Z jednej strony cieszy się szczęściem przyjaciółki, ale z drugiej cierpi, bo jej problemy nadal są nierozwiązane. Co prawda pogodziła się z Julietą, ale rany wciąż są bardzo świeże i wyczuwa, że dziewczyna ewidentnie jej teraz unika.
Samotność powoli zaczyna zaglądać jej w oczy, gdy nagle telefonuje…Angela.
A – Mama?
L – Angela? Coś się stało?
A – A czy zawsze coś musi się stać kiedy dzwonię?
L – nie, ale jestem zaskoczona
A – Słuchaj, dzwoniła do mnie Julieta. Chyba ma doła.
L – Myślałam, że będzie mimo wszystko trochę spokojniejsza
A – Nie powinnam ci tego mówić, ale nie chodzi tylko o ciebie. Ma jeszcze inny kłopot.
L – Nie przerażaj mnie.
A – Idzie teraz na jakieś spotkanie. Obiecałam jej, że będę jej towarzyszyć, a potem pójdziemy coś zjeść na mieście no i tak sobie pomyślałam, że może do nas dołączysz. Co ty na to?
L – bardzo bym chciała, ale może ona sobie tego nie życzy.
A – Mamo, minął już tydzień. Zamiast oddalać się od siebie, powinnyście częściej się spotykać. To co wpadniesz?
L – A gdzie macie to spotkanie i w ogóle o co z tym chodzi?
A – Nie wiem, mówiła tylko, że otrzymała propozycję jakiejś sesji fotograficznej.
L – I ja nic o tym nie wiem. O nie! Nie puszczę jej tam samej. Podaj mi adres, dołączę do was.
A – Nie znam, ale mogę ci powiedzieć gdzie się spotykamy. Powinnaś się wyrobić. Możesz się teraz wyrwać z biura.
L – Tak, dziś jest wyjątkowo spokojnie. No to gdzie się widzimy… |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:11:12 30-03-17 Temat postu: |
|
|
Angie y Javi
odc.188-191
cz.59
Julieta jest bardzo zaskoczona, gdy przy kafejce gdzie miała czekać na Angelę, dostrzega że jej siostra nie idzie w jej kierunku sama. Dziewczynie towarzyszy Luisana, co nie za bardzo podoba się Juliecie. Dziewczyna wolałaby na razie trzymać ją na dystans. Mimo początkowego niezadowolenia Julieta nie chce sprawiać kobiecie przykrości, i wita się z nią bardzo ciepło.
L – Hej skarbie. Jak się masz?
J – Witaj. Może być.
A – Hej. Mam nadzieję, że nie jesteś zła. Mama miała teraz chwilę wolnego i pomyślałam, że mogłybyśmy obie pójść z tobą do tego studia.
J – Jasne. Myślę, że Leoncio nie będzie miał nic przeciwko. W końcu to tylko sesja.
L – Leoncio?
J – Tak ma na imię ten fotograf, który mnie zaprosił na zdjęcia.
L – Skarbie, a ty coś wiesz o nim więcej, w ogóle o tej całej agencji?
J – Przesłał mi dane firmy przez Internet. Co prawda nie są jeszcze rozpoznawalni, ale Leoncio zapewnił mnie, że to tylko kwestia czasu i że są poważną firmą.
L – Nie wiem czemu, ale nie podoba mi się to
A – Mamo nie bądź przezorna. Wiem, że to zboczenie zawodowe, ale Julieta wie co robi. Nie jest dzieckiem.
L – No tak, jasne. Wcale tak nie uważam, ale będę spokojniejsza jak obie pójdziemy tam z tobą. Co ty na to?
J – Nie ma problemu. Już mówiłam.
A – Poczekacie na mnie chwilę? Strasznie chce mi się pić, kupię sobie coś i zaraz wracam.
J – Spoko
A – Może i wy coś chcecie?
J – Nie, ja dziękuję.
L – Ja też. Tylko pospiesz się aniołku, bo Julieta nie może się spóźnić.
A – Jasne, chwilka.
Gdy Julieta i Luisana zostają same, na chwilę zapada niezręczna cisza. Szybko zakłóca ją dźwięk komórki
J – To Leoncio. Pewnie się niecierpliwi – objaśnia Julieta i odbiera połączenie.
C – No hej mała! Gdzie jesteś?
J – Już niedaleko, w drodze.
C – Na pewno przyjedziesz?
J – Tak, spokojnie. Niech się pan nie martwi. Za jakieś pół godziny będę.
C – Super, ale co jest mała? Mówiłem, żebyś nie mówiła do mnie na pan, to mnie postarza. Jestem Leoncio, po prostu.
J – Ok. Do zobaczenia Leoncio.
L – Już wszystko gotowe. Czekam
Lu – wszystko w porządku? - pyta Luisana po skończonej rozmowie dziewczyny
J – Tak, to Leoncio. Trochę się niecierpliwi.
L – O! idzie już Angela. Jestem samochodem, będzie szybciej i na pewno się nie spóźnisz. Chodźmy.
Kobiety wsiadają do samochodu Luisany i odjeżdżają…
Luisana mimo początkowych komplikacji ze zlokalizowaniem miejsca, w którym ma się odbyć sesja Juliety, w końcu dociera do celu. Już na wstępie jest podejrzliwa. Miejsce jej się nie podoba, leży na uboczu i w ogóle nie przypomina profesjonalnego studia. Widnieją tu raczej obskurne, może nawet opuszczone budynki. Kobieta spogląda wymownie na Angelę, która siedzi tuż obok. Ich spojrzenia wydają się zgodne, jakby miały to samo na myśli.
W końcu Luisana pyta Julietę
L – To na pewno tutaj? Nie pomyliłaś adresu?
J – Nie, z resztą sama zobacz. Tu mam smsa od Leoncia. To miejsce mi podał. Coś nie tak?
L – Nie, skoro tak napisał. No to chodźmy
Mimo wielkich wątpliwości, Luisana decyduje się wejść z dziewczynami do środka. Gdy podchodzą do drzwi okazuje się, że są one szczelnie zamknięte.
A – Co się dzieje mamo?
L – Są zamknięte. To wygląda jak jakaś twierdza, nie wejdziemy tam.
J – Jak to zamknięte?
Julieta by przekonać się, sama podchodzi do drzwi i chwyta za starą, zardzewiałą już klamkę.
J – Faktycznie.
L – To mi się nie podoba moje dziecko. Coś tu nie gra.
J – Wiem, zadzwonię do Leoncia. On nam otworzy, o ile to tutaj. Może coś pomieszał w smsie.
L – W porządku.
W tym samym czasie mężczyzna kończy przygotowania do sesji. Ustawia w środku między innymi kanapę, która ma niby posłużyć do zdjęć. W rzeczywistości planuje ją wykorzystać w zupełnie innym celu.
C – Spodoba ci się mała, zobaczysz. – zaciera ręce na samą myśl. W tej chwili dzwoni właśnie jego przyszła zdobycz.
C – Co jest mała?
J – Już jesteśmy, ale nie możemy wejść.
C – Już otwieram – teraz mężczyzna załapuje, że powiedziała jesteśmy, a nie jestem – jesteśmy? – pyta zdezorientowany
J – A tak, nie powiedziałam ci. Nie jestem sama, mam nadzieję, że to nie problem.
C –A z kim jesteś? – pyta coraz mocniej podenerwowany Leoncio
J – Są ze mną … - no właśnie, jak je nazywać? O ile Angelę Julieta zawsze traktowała jak siostrę i z nazywaniem jej tak nie ma problemu, to jednak z Luisaną jest już trudniej i słowo matka jakoś nie przechodzi dziewczynie przez gardło. Ale nie chce też urazić kobiety…
C – Z kim? Nie dosłyszałem
J – Z moją siostrą i… i jej mamą.
C – Że co? z resztą nie ważne.
Mężczyzna szybko wygląda przez okno, z którego widzi kobiety dokładnie na wprost i odrzeka nagle
C – Słuchaj, dziś to z tą sesją nie wypali. Miałem ci powiedzieć w środku, ale skoro i tak dzwonisz. Muszę ją niestety odwołać.
J –Ale jak to? Tak nalegałeś?
C - Złośliwość rzeczy martwych. Mieliśmy awarię w studiu i dziś nic z tego. Musimy to przełożyć na bodajże jutro? Co ty na to?
J – Skoro to konieczne
L – To co? Będziesz jutro?
J – Tak, myślę że dam radę.
L – No to super! Do jutra.
Dziewczyna odkłada słuchawkę nieco zdołowana. Nastawiła się na tą sesję, mimo że od samego początku nie była nią zachwycona.
L – Coś nie tak?
J – Sesja się dziś nie odbędzie?
A – Ale jak to? Przecież wszystko było ustalone?
L – A może to tylko ściema?
J – Nie, mieli jakąś awarię i Leoncio musiał odwołać.
L – No to w takim razie przykro mi.
J – Jutro tu przyjadę.
A – To co? wracamy?
J – Tak, nie ma sensu tu siedzieć.
L – Poczekajcie. Skoro zdjęcia odwołane to co powiecie na wspólny babski wypad? Połazimy trochę po sklepach, pójdziemy na miasto i coś zjeść. Podoba wam się moja wizja dzisiejszego popołudnia?
O ile Angela reaguje z wielkim entuzjazmem, o tyle Julieta jest raczej przeciwna
J – Przepraszam, ale nie mam ochoty. Najchętniej po prostu wróciłabym do domu.
L – Rozumiem – odrzeka nieco zasmucona Luisana, ale Angela dodaje
A – No co ty? Chcesz zmarnować takie piękne popołudnie? Do domu jeszcze zdążysz. Teraz trzeba to wszystko odreagować, zaszaleć. Jedziemy na miasto i już!
L – Ale skoro Julieta nie chceeee
A – To niech jej się zachce. Juli, nie każ się prosić. Co cię to kosztuje, zrób mi przyjemność.
J – No dobrze – ustępuje w końcu Julieta – jedźmy! – wywołując na twarzach i Angeli i Luisany wielkie uśmiechy
Wygłodniały wzrok Antonia właśnie o to prosi, a Mirta jednak nie ma serca z kamienia i nim wróci do opieki nad Jorgitem, najpierw daje dawnemu szoferowi Vilalbów coś do zjedzenia. W międzyczasie do drzwi rezydencji puka Javier, który przyszedł odwiedzić synka.
M – Tylko po cichu. Długo mi zajęło, żeby zasnął.
J – Śpi? O tej porze?
M – W nocy prawie nie spał, to teraz odsypia. Nie wiem po kim on to ma, choć w sumie to nie trudno się domyślić. Tatuś też raczej nocki lubi zarywać.
J – Chętnie z tobą podyskutuję, ale innym razem. Dziś nie będę na to tracił czasu. Zachowaj swoje docinki dla kogoś innego. – oznajmia Javier i udaje się do synka.
Nadciąga wieczór. Wspólne popołudnie Luisany z córkami przeciągnęło się maksymalnie, ale dawno nie czuły się tak dobrze w swoim towarzystwie i nie spędzały miło czasu.
W drodze powrotnej Angela udała się prosto do rezydencji, pełna wyrzutów, że zostawiła synka na cały dzień. Luisana z kolei z zaniepokojeniem odebrała wiadomość że Julieta rozstała się z chłopakiem i z tego powodu wraca do domu. Kobieta zdecydowała się towarzyszyć dziewczynie i pomóc jej z rzeczami.
Gdy Angela schodzi na dół, by przekąsić coś w kuchni, spotyka w salonie Mirtę. Pokojówka przybrała grobową minę, co od razu rzuca się blondynce w oczy.
A - Mirto, stało się coś?
M – Właśnie dzwonili państwo Bonavides
A – I?
W tym momencie do domu wchodzą właśnie Julieta z Luisaną. Mirta natychmiast podchodzi do niczego nie spodziewających się kobiet, by oznajmić im przykrą nowinę.
L – Och Mirto, dobrze że jesteś. Mogłabyś zawołać Eloya, niech nam pomoże z tą walizką. A i nie wiem czy Angela ci mówiła, ale Julieta wraca do nas. Odświeżyłaś jej pokój?
M – Tak aleee
L – To dobrze. No, nie stój tak, idź po Eloya.
M – Muszę pani, to znaczy wam obu coś powiedzieć.
L – No to mów, nie stój tak. O co chodzi?
M – O … o panicza Jose Davida.
J – Jose Davida?
L – No tak, pewnie już tu jest i przyszedł cię przepraszać – mówi Luisana zwracając się do Juliety. – A my myślałyśmy, że jest u tamtej
Juliecie aż oczy świecą z radości. Jeśli Jose naprawdę już tu jest, to znaczy, że naprawdę mu na niej zależy i Boneta skora jest nawet już teraz się z nim pogodzić. Przed południem nerwy wzięły nad nią górę i za bardzo dała się im ponieść, ale teraz jest już znacznie spokojniejsza i marzy, by znaleźć się czym prędzej w ramionach ukochanego.
J – Gdzie on jest? W salonie? Przyszedł do mnie?
M – No właśnie
L – No mów że Mirto! Nie będziemy tak tu stały jak te idiotki
A – To ma coś wspólnego z telefonem, który przed chwilą odebrałaś ? – do rozmowy dołącza się Angela, od razu wzbudzając swoim stwierdzeniem zaniepokojenie na twarzach i Juliety i Luisany
J – Telefonem? O co chodzi?
M – Dzwonili rodzice panicza
J – I?
L – No Mirto, nie dręcz nas!
M – On miał wypadek i leży ciężko ranny w szpitalu. Tak mi przykro panienko
J – Co takiego? – pyta zdruzgotana Julieta, jakby chciała usłyszeć zaprzeczenie
M – Nie wiadomo czy z tego wyjdzie. Podobno jego stan jest krytyczny
J – Nie, to nie możliwe.
Zarówno Julieta, jak i Luisana z Angelą nie mogą wyjść z szoku, który niebawem ustępuje ogromnemu smutkowi i lękowi o życie chłopaka.
Julieta się załamuje. Gdy Luisana pochodzi do niej oferując swoje ramię, dziewczyna odtrąca ją i udaje się natychmiast w kierunku drzwi. Chce jak najszybciej znaleźć się w szpitalu.
L – Nie! Zaczekaj! Nie puszczę cię samej, nie w takim stanie.
Luisana wybiega za młodszą córką. Również Angela nie zamierza w tej sytuacji biernie czekać w domu i prosząc wpierw Mirtę o opiekę nad małym, rusza śladem matki i siostry.
L – Zaczekaj Julieto! Ja cię zawiozę, nie zostawię cię z tym samej.
Dziewczyna zatrzymała się tuż przy bramie, nadal mocno trzęsąc się z przejęcia. Nogi same uginają się pod nią, ale jej strach i oczywiste wyrzuty sumienia nie pozwalają jej o niczym innym myśleć, jak o tym by jak najszybciej znaleźć się przy ukochanym.
Dziewczyna prawie upada, wtedy Luisana ją chwyta i mocno tuli zrozpaczoną dziewczynę.
L – Ja cię zawiozę. Na pewno nic mu nie będzie słyszysz? Chodź.
A – Mamo! – nadbiega Angela – jadę z wami. To mój najlepszy przyjaciel, ja muszę tam być.
L – Wskakujcie do samochodu. Nie mamy czasu do stracenia.
Angela siada z Julietą z tyłu auta i mocno tuli zapłakaną siostrę. Sama stara się nie płakać, choć łzy cisną jej się niebywale do oczu, no ale nie chce dołować jeszcze bardziej Juliety. Musi być dla niej wsparciem.
Luisana natomiast stara się zachować spokój i rozwagę, przynajmniej dopóki nie dojadą do szpitala i nie dowiedzą się, jaki naprawdę jest stan chłopaka.
Na oiom, gdzie leży Jose David, wbiegają w popłochu Luisana, Julieta i Angela. Od razu zauważają Lorenę z Eduardem i zarzucają ich pytaniami, zwłaszcza Luisana z Angelą. Julieta zaś skupia się na obserwowaniu nieprzytomnego chłopaka przez szybę. Tak jest przejęta, że nie zauważa nawet stojącej tuż obok i wpatrującej się w nią Alejandry. Julieta wodzi ręką po szybie i ze łzami w oczach spogląda w kierunku ukochanego. Czas się dla niej zatrzymuje. Nie ma tam nikogo, nie słyszy żadnych głosów. Widzi tylko Jose Davida który leży, jakby już uleciało z niego życie…
Po chwili Angela dostrzega ledwo trzymającą się na nogach Julietę i chwyta ją w ostatniej chwili, ratując przed upadkiem. Dziewczyna ściska mocno Bonetę i razem z nią czuwa przy sali Bonavidesa. W przeciwieństwie jednak do Juliety, dostrzega po chwili Alejandrę. Twarz wydaje jej się znajoma, ale nie od razu przypomina sobie jej tożsamość. Z resztą długo się nad tym teraz nie zastanawia, bo co innego ją martwi i to poważnie.
M – Matko jak to dobrze, że panicz już jest i to tak szybko. Nie wiem co robić, mały nigdy tak się nie zachowywał. – Mirta oddycha z ulgą na widok powiadomionego przez nią Javiera
J – Jest w swoim pokoiku?
M – Tak, Eloy próbuje go uspokoić, ale nic to nie daje.
Javier wbiega szybko na górę do synka. Odbiera go z rąk Eloya i sam zaczyna go badać, sprawdza mu brzuszek i buzię.
J – Może jest głodny?
M – Nie, na pewno nie. Panienka go karmiła z jakąś godzinę temu.
J – To może coś mu zaszkodziło.
M - Niemożliwe, panienka karmi go tylko piersią, albo dostaje butelkę z mlekiem.
J – A co się właściwie stało?
M – Nagle zaczął tak bez powodu płakać. Ja nie wiem co mu jest? Nie znam się na dolegliwościach dzieci.
J – A tak w ogóle to gdzie ona jest? Powinna tu być. A! chyba że chowa się przede mną tak jak to ma w zwyczaju.
M – Nieprawda! – oburza się Mirta. Panienki akurat nie ma!
J – Jak to nie ma? – dziwi się oburzony Javier – no to ładnie. Dziecko chore, a ona się gdzieś włóczy i to o tej porze! Co z niej za matka!
M – Niech panicz jej nie obraża!
J – Do cholery! Gdzie ona się teraz szlaja?! zamiast być z dzieckiem to ona gdzieś łazi?!
M – Nie pozwolę panienki obrażać! Jak pan tak chce wiedzieć, to powiem!
J – No słucham! – Javier pewny, że Angela tylko udawała odpowiedzialną i dobrą matkę, wścieka się z powodu jej nieobecności, bo to świadczy o tym, iż zaniedbuje ich syna no i najzwyczajniej w świecie jest zazdrosny, że matka jego syna może się z kimś teraz akurat spotyka! Głupio mu, gdy poznaje prawdę.
M – Panicz Jose David miał okropny wypadek! Pani Luisana z dziewczynami pojechała do niego do szpitala, nie wiadomo czy on z tego wyjdzie! – oznajmia zdumionemu chłopakowi Mirta.
J – Wypadek? Niemożliwe
M – A jednak. Podobno jest umierający.
J – Szlag by to trafił!
Javier jest mocno przejęty stanem dawnego przyjaciela, a wrzeszczenie małego Jorgita nie ułatwia sprawy.
M – Czego pan szuka?
J – Mojej komórki. A niech to, chyba zostawiłem ją w domu!
M – Nie, jest tutaj. Zaraz przyniosę.
Pokojówka szybko przynosi zgubę Valencii
J – Skąd ją masz?
M – Znalazłam w łóżeczku
J – A co robiła w łazience? Z resztą nie ważne. Zaraz coś zaradzimy.
M – Gdzie panicz dzwoni?
J – Do mojej mamy. Ona zna się na tych sprawach, na pewno coś zaradzi.
Chłopak się nie mylił. Wezwana przez niego Astrid zjawia się w rezydencji tuż po pół godzinie i stwierdza niebawem, że małego po prostu dopadła kolka i trzeba go było tylko pomasować. Javier dziękuje jej za pomoc, jednocześnie prosi ją, by została z wnuczkiem na noc, a sam udaje się do… szpitala.
A – Może nie powinieneś tam jechać? Mówiłeś, że wasza przyjaźń już się zakończyła. Z resztą doskonale pamiętam, jak cię pobił.
J – Mamo, było minęło. Te nieporozumienia i tak nie przekreślą naszej wieloletniej przyjaźni. Jose zawsze był dla mnie jak brat. Nie zostawię go tak. Może na coś się przydam, może będę mógł jakoś pomóc. Muszę wiedzieć co z nim, inaczej bym sobie tego nie wybaczył. Poza tym jestem pewien że on zrobiłby dla mnie to samo.
A –Dobrze, to jedź. I niczym się nie przejmuj, zadbam o Jorgita.
J – jesteś kochana. Pa!
A – Uważaj na siebie.
Javier wylatuje z domu niczym strzała wystrzelona z procy. Los przyjaciela nie jest mu obojętny, wręcz przeciwnie, chłopak drży o jego życie.
Wszyscy siedzą w oczekiwaniu na jakieś nowe informacje w sprawie stanu zdrowia Jose Davida, być może na jego poprawę. Tylko Julieta wraz z Angelą stoi tuż przy szybie jego sali i nadal nieustannie wpatruje się w niego. Lekarz nie pozwala na wejście do środka, a dziewczyna nie może przeżyć tej rozłąki z ukochanym. Chciałaby wejść do niego, wziąć go w ramiona i powiedzieć mu jak bardzo go kocha, ale jest to niestety niemożliwe.
Niespodziewanie na korytarz wbiega poruszony Javier i od razu oferuje się pomocą przebywającym tam nadal rodzicom chłopaka.
J – Lorena, Eduardo mogę coś zrobić? Jakoś pomóc?
L – Javi, chłopcze. Jak to dobrze, że jesteś! Pomóż nam, lekarze milczą, nic konkretnego nie chcą nam powiedzieć.
W tej chwili wszystkie oczy są skierowane na chłopaka, Luisana ze zdziwieniem odbiera jego zaangażowanie. Aż stawia oczy ze zdumienia, nie spodziewała się takiej reakcji po nim. Również Angela nieśmiało przygląda się jego zachowaniu, mimo smutku jaki teraz ją ogarnia, cieszy się w duchu na widok byłego ukochanego.
Lorena pada w ramiona Javiera i zaczyna mu się wypłakiwać, wtedy zjawia się lekarz i Javier odsunąwszy delikatnie Lorenę, zaczyna się go o wszystko dopytywać.
J – Co z nim? Wyjdzie z tego?
L – Już mówiłem państwu, że ta noc jest decydująca. Naprawdę nie ma sensu, żebyście tu państwo czekali.
Lo – Panie czy pan nic nie rozumie?! Nie odejdę stąd! Nie zostawię syna. Musze tu być w razie gdyby on…
E – Nie mów tak kobieto, on z tego wyjdzie!
L – Tracę już nadzieję.
E – Błagam cię, opanuj się. To nasz syn, Jose jest silny, ma to po mnie. Na pewno się nie podda.
J – Doktorze, mogę na coś się przydać. Może potrzeba krwi albo nie wiem, pieniędzy na operację, no nie wiem. Cokolwiek! Proszę mi tylko powiedzieć.
L – Pan już oddał krew, ale naturalnie przyjmiemy i pańską. Na pewno zawsze się przyda.
Proszę ze mną…
Angela odprowadza jeszcze chłopaka wzrokiem. Co prawda nie rozdziera jej ból tak wielki jak jej siostrę, ale też bardzo odczuwa tragizm sytuacji i chciałaby znaleźć się teraz w ramionach właśnie ... Javiera.
Przez całą noc najbliżsi drżą o życie Jose Davida. Zarówno jego rodzice jak i Julieta nie odstępują chłopaka ani na krok. Chcą być obecni niezależnie od tego co się stanie. Pod salą przebywa też Luisana, która dzielnie wspiera swoją młodszą córkę. Starszą wysłała taksówką do domu, do synka. Javier także jest obecny, zjawił się ponownie przy oiomie zaraz po wyjściu Angeli, co jak łatwo się domyślić, nie ucieszyło go, bo przynajmniej miał pretekst by na chwilę na nią popatrzeć i być może zamienić słowo. Co ciekawe na całą noc została też…Alejandra. Dziewczyna czuje się winna, że to z jej powodu chłopak walczy teraz o życie. Ale jest też inny powód, do którego ona sama dojrzewa. Alejandra czuje, że zależy jej na Jose Davidzie i teraz tym bardziej to do niej dochodzi.
Tuż przed swoim wyjściem Angela skorzystała z okazji, gdy Alejandra stanęła na uboczu i zwróciła jej uwagę.
An – Czy ty nie jesteś…
Al. – Alejandra? Tak, to ja, a ty jesteś…
An – Angela, Angela Colmenares
Al. – no tak, pamiętam cię jeszcze z liceum, choć tak naprawdę nigdy nawet nie zamieniłyśmy ze sobą słowa. Niewiele się zmieniłaś.
An – za to ty bardzo.
Alejandra nic nie odpowiada. Wyczuwa w głosie Angeli złośliwość i domyśla się, że nie czeka jej miła rozmowa.
An – możesz mi powiedzieć co ty tu w ogóle robisz?
Al. – jestem tu z powodu Jose Davida, jak wszyscy
An – ale ci wszyscy są jego rodziną, to bliskie osoby, a ty
Al. – czekaj, wiem co chcesz mi powiedzieć, ale nie dam się wyrzucić. Może faktycznie nie powinnam tu być, ale nie odejdę, nie mogłabym. Bardzo się martwię o Jose
An – To jest Julieta, widzisz – Angela wskazuje palcem ręki na stojącą nieustannie przy szybie Bonetę – to jego narzeczona. Tylko ona ma prawo tu być, rozumiesz. A ty, wybacz że to powiem, ale to niestosowne, że ty tu przebywasz.
Al. – Posłuchaj, ja nic złego nie robię. Mam wyrzuty sumienia, bo czuję że to się stało z mojej winy. Gdybym po niego nie zadzwoniła, to nie przyjechałby i potem nie potrącono by go.
An – teraz rozumiem skądś się tu wzięłaś. Znowu do ciebie pojechał.
Al. – tak, ale to nie to co myślisz. Jose to dobry przyjaciel, wspiera mnie w walce o syna
An – Wiem, że masz chore dziecko, ale i tak mi się to nie podoba. Oni są bardzo zakochani i nie pozwolę, żebyś wtrąciła się między nich
Al. – ty chyba jesteś przewrażliwiona albo nie wiem co. Nie mam zamiaru nikogo rozdzielać, chcę tylko dowiedzieć się co z nim będzie.
An – nie musisz tu nocować
Al. – ale chcę.
An – no właśnie.
Al. – co no właśnie
An – będę miała cię na oku. Może kiedyś Jose coś do ciebie czuł, ale to było lata temu. Teraz liczy się dla niego tylko Julieta.
Angela niezadowolona ze swojej niczego nie wnoszącej dyskusji z Alejandrą, odwraca się na pięcie i mknie w stronę kuzynki.
W między czasie Luisana posyła ją do domu…
Po wejściu do pokoju, zaskoczona Angela zastaje w nim matkę Javiera. Kobieta przysnęła na fotelu, stojącym tuż obok łóżeczka Jorgita.
A – Pani Astrid? – zdziwiona pomknęła po cichu do kuchni w nadziei, że ktoś jej to wyjaśni. Wszyscy jednak już się pokładli, więc zmuszona była wrócić z powrotem na górę i obudzić kobietę.
A – Pani Astrid! Proszę się obudzić, pani Astrid.
Zaspana kobieta w końcu dochodzi do siebie i opowiada dziewczynie o wieczornym zajściu.
As – mam nadzieję, że nie jesteś zła. Wiem, że tylko zapycham tu miejsce, ale nie mogłam zostawić małego samego, a twoja pokojówka była bardzo wystraszona.
A – zła? Ależ skąd. Bardzo się cieszę i dziękuję za pomoc. To szlachetne z pani strony.
As – e tam szlachetne. To mój wnusio, zawsze może na mnie liczyć.
A – Jeszcze raz dziękuję. Jest już późno, ale na pewno znajdzie się jakiś wolny pokój. Zaraz go przygotuję.
As – po co ta fatyga. Nie trzeba
A – ależ trzeba. Nie pozwolę, żeby pani się tutaj męczyła na tym niewygodnym fotelu.
Zaraz coś wymyślę.
As - no to ja ci może pomogę.
Wspólnie z Astrid, Angela przygotowuje dla niej pokój do spania. Zakłada jej nową pościel itp. Stara się zrobić to szybko, bo nie chcę by jej synek był zbyt długo sam. Angela jest przezorną mamą i bardzo o niego dba.
Z samego rana lekarz zjawia się z dobrą nowiną.
L – Mam dla państwa dobre wieści. Pan Jose David przetrzymał jakoś tą noc. Jego stan jest ustabilizowany.
Lo – ale co to dokładnie znaczy panie doktorze? On wyjdzie z tego?
Pełni nadziei bliscy chłopaka słuchają lekarza bardzo wnikliwie.
L – Jego życiu już nic nie zagraża, ale niestety, nadal nie odzyskał przytomności. Jeśli w ciągu najbliższych godzin to nie nastąpi to… - lekarz waha się z dalszą wypowiedzią
E – To co?! Niech pan mówi doktorze!
Wszyscy z trwogą przyjmują słowa lekarza
L – Obawiam się, że może wpaść w śpiączkę, która nie wiadomo ile potrwa i czy w ogóle kiedykolwiek przywróci go do życia, a jeśli nawet to mało prawdopodobne, żeby nie miało to wpływu na jego funkcje życiowe
Lo – Boże! Nie!
L – Co chce pan przez to powiedzieć? – dopytuje się Luisana
Le – Przykro mi, ale chłopak może nigdy już nie być w pełni sprawny.
Każdy z obecnych przyjmuje te druzgocące słowa bardzo boleśnie. Nawet Javier jest mocno poruszony i nie może dać wiary temu, co się właśnie rozgrywa na jego oczach.
Najbardziej wstrząśnięta i zdenerwowana jest Julieta. Z miejsca powracają do niej wspomnienia sprzed 3 lat, gdy lekarz oznajmił jej, iż straciła oboje rodziców. Teraz czuje to samo, czuje że znowu zostanie sama, że znowu traci najbliższą osobę. W dodatku gnębią ją wyrzuty sumienia, bo tuż przed wypadkiem pokłóciła się z chłopakiem i zerwała z nim.
Astrid dziękuje Angeli za gościnę i śniadanie, a potem opuszcza jej dom. Nie da się ukryć, że obie zapałały do siebie sympatią i dobrze czują się w swoim towarzystwie. Dziewczyna nawet ochoczo zaprasza panią de Valencia do częstych odwiedzin w jej domu, oczywiście nieoficjalnie chodzi głównie o małego.
An – na pewno nie chce pani, żeby Eloy ją odwiózł
A – nie, dzwoniłam już do syna. Pewnie czeka na zewnątrz. Jeszcze raz dziękuję za tak miłe przyjęcie i fantastycznie spędzony czas. Pora na mnie. Uważajcie na siebie, oboje a i …trzymam kciuki za Jose Davida. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego.
An – jak my wszyscy. Do zobaczenia
A – Do widzenia.
Astrid nie myliła się. Tuż przed domem czeka już na nią jej syn, który wita ją z niezbyt entuzjastycznym wyrazem twarzy.
A – czemu nie wszedłeś?
J – A po co? Wiesz, że nic już mnie nie łączy z Angelą.
A – Wiem, ale to nie znaczy, że nie możecie się nawet przywitać.
J – Wolę się z nią nie widywać. Wtedy jest mi łatwiej.
A – Skoro tak wolisz.
J – A właściwie to jak ona się ma? Wczoraj w szpitalu wyglądała na bardzo przybitą
A – Stara się zachowywać pozory, że jest ok. ale widać, że jest jej smutno.
J – Wiadomo. W końcu Jose to jej pierwsza i jedyna miłość. Na pewno umiera z bólu za nim
A – Tego nie wiem, ale jedno ci powiem. Wielu osobom zależy na tym chłopaku, żal ściska serce, gdy to się widzi.
J – Wsiadaj. Po drodze ci wszystko opowiem. Niestety nie mam dobrych informacji.
A – Nie przerażaj mnie…
Mijają 3 miesiące, a w ich czasie…
Luisana zgodziła się wesprzeć Alejandrę i dzięki jej dotacji synek blondynki został zoperowany. Na szczęście guz był niewielki i mały powoli dochodzi do siebie, już w domu rodzinnym. Dziewczyna, podobnie jak Julieta i Angela często zagląda do szpitala, by sprawdzić co z Jose Davidem. O ile Julieta nie widzi w tym problemu i nie przeszkadza jej to, o tyle inne zdanie ma Angela, która wyczuwa u niej nieszczere intencje. Czy ma rację?
W relacji Angeli i Javiera nic się nie zmieniło. Mimo iż oboje tęsknią za sobą i często o sobie rozmyślają, to trzymają się swoich ustaleń. Czasem spotykali się przelotnie, ich spojrzenia na chwilę skupiały się na sobie, ale potem się rozchodzili i nawet słowa ze sobą nie zamienili. Za to Astrid udało się nawiązać nad wyraz przyjacielskie relację z Luisaną, co obie kobiety zaskoczyło, i teraz często wpada nie tylko do wnuka, ale i na kawki do Luisany.
Po telefonie od Juliety, w przeciągu pół godziny wszyscy najbliżsi Jose Davida są już w szpitalu. Nie mogą wyjść z szoku i wielkiej radości. Nikt, nawet jego rodzice, nie spodziewał się, że może nastąpić poprawa. Sama Julieta zaczęła już wątpić, że jej ukochany kiedykolwiek się obudzi. Tymczasem dziś, po 3 miesiącach oczekiwania, w końcu do tego doszło. Lekarze wybudzili chłopaka, ale jego organizm jest tak wyczerpany, że chłopak nadal dużo śpi i prawie się nie odzywa, a jeśli już, to bełkocze bez sensu.
Wszyscy oddychają z ulgą, gdy dowiadują się o wybudzeniu Jose ze śpiączki, jednak druga część informacji już ich tak nie cieszy.
Ta dramatyczna sytuacja bardzo zbliżyła do siebie niedawnych małżonków. Eduardo mocno wspierał żonę, która znajdowała ukojenie w jego ramionach. Ich relacje wyraźnie się ociepliły. Oboje nie są już tak negatywnie do siebie nastawieni i nie kłócą się byle drobnostkami. Jedyny pozytyw w całej tej sytuacji.
Pod salą jest także niepocieszony Javier, który dyskretnie zerka na stojącą przy szybie wraz z Julietą i matką Angelę. Czasem ich spojrzenia się spotykają, ale wtedy oboje szybko odwracają wzrok. W końcu Javier decyduje się wyjść.
J – Pora na mnie. Zajrzę do syna, jeśli ci to nie przeszkadza?
Niespodziewanie po 3 miesiącach Javier po raz pierwszy zwraca się bezpośrednio do Angeli.
J – Pewnie zamierzasz tu zostać do wieczora, więc skorzystam i pobędę trochę z Jorgito.
Javier wie, że to nie miejsce i czas na docinki, ale myśl, a właściwie przekonanie o tym, że Angela wzdycha za jego kumplem, tak go gnębi, że nie potrafi przejść obok tego obojętnie. Zazdrość nadal w nim zbiera, mimo że zapowiedział, także samemu sobie, że z Angelą wszystko już skończone.
Dziewczynę stać tylko na posłuszne skinienie głową. Po chwili obserwuje tylko jak niezadowolony Valencia wychodzi…
Rzeczywiście, Angela ani myśli ruszać się ze szpitala. Nie chodzi tylko o Jose Davida, ale przede wszystkim o Julietę, którą musi wspierać. Ona na pewno też nie pozwoliła by jej zadręczać się i siedzieć w szpitalu samej. Poza tym siostrzana miłość się odzywa.
Po południu Luisana żegna się z obecnymi i udaje do firmy. Życie musi toczyć się dalej, taka brutalna prawda. Kobieta chce zabrać ze sobą Angelę, ale ta niespodziewanie oponuje.
A – Nie mamo, jedź sama. Ja zostanę.
L – Skarbie, wiem że się przejmujesz Jose Davidem, ale naprawdę, nie musisz tu siedzieć całymi dniami.
A – Ale chcę mamo
L – No dobrze, ale błagam cię. Nie siedź znowu do wieczora. Na ulicach jest niebezpiecznie, a ja nie lubię, gdy jeździsz taksówką.
A – Nic mi nie będzie. Nie martw się. Nie zostawię Juliety samej
L – Nie jest sama. Są z nią Lorena i Eduardo, no i Alejandra.
A – No właśnie. Nie ufam jej, nie zostawię jej samej z Julietą.
L – Aniołku, ty jesteś chyba do niej uprzedzona. Minęło wiele lat. Ona jest już kobietą, matką 5 dzieci. Co mogłaby knuć? Martwi się o Jose Davida, tak jak my wszyscy.
A – Pamiętam ją z liceum. Wtedy też była taka pomocna i miła, zawsze uśmiechnięta. A potem jaki numer wykręciła Jose. Nigdy nie zapomnę jego zbolałej twarzy.
L – Było minęło.
A – Nie mamo, tego się nie zapomina. On wiele razy mi się wypłakiwał, zniszczyła go wtedy. Krew mnie zalewa, kiedy widzę jak ona się tu szarogęsi, choć nie ma ku temu prawa. Nie wiem czemu nikt tego nie widzi, nawet Julieta. Przecież to się rzuca w oczy.
L – Chyba tylko tobie. Mówię ci, że jesteś przewrażliwiona na jej punkcie. Wtedy wy wszyscy byliście bardzo młodzi i niedoświadczeni, nieodpowiedzialne małolaty. Czas wszystko weryfikuje, zapewniam cię.
A – Nie chcesz to mnie nie słuchaj. Nie będę nikogo przekonywała na siłę. ale i tak się stąd nie ruszam.
L – Jak chcesz. Ja tak czy inaczej muszę wracać do firmy. Trzymaj się.
A – Mamo, jedź ostrożnie ok.?
L – Jasne. Kocham cię. Pa…
Tuż przed snem dopada ją nieodparta chęć żeby po-przebywać trochę z siostrzeńcem.
Angela jest zaskoczona jej nagłą wieczorną wizytą, ale i bardzo ucieszona.
A – Fajnie, wreszcie będę mogła trochę odetchnąć. Mam wrażenie, że mój mały uwielbia mnie gnębić i robi to celowo.
J – Ostatnio go zaniedbywałam. Ależ ten słodziak szybko rośnie, a dopiero co go chrzciliśmy i był taką drobinką.
A – No właśnie mamo chrzestna, mało coś się nim zajmujesz – żartuje Angela, by poprawić nieco humor siostrze
J – Mogę wziąć go na ręce?
A – jasne, po co się głupio pytasz?
Julieta jest prze szczęśliwa, gdy tuli małego w ramionach, a potem ten posyła jej promienny uśmiech. Od razu robi jej się cieplej na sercu
J – Matko jako on jest cudowny. Taka mała kruszynka, a ile wnosi radości. Angela, myślisz że ja nadawałabym się na mamę?
A – Co to za pytanie? Jasne, jesteś do tego stworzona. Zobacz, jak mały szybko się uspokoił, gdy go utuliłaś
J – Wiesz, ostatnio o tym coraz częściej myślę. Gdyby tylko Jose do mnie wrócił – odrzeka powstrzymując szloch
A – Na pewno tak będzie. Zobacz, już wyszedł ze śpiączki. Lada dzień oprzytomnieje i poprosi cię znowu o rękę. Jestem pewna, że po tym wszystkim jeszcze mocniej będziecie się kochać, o ile to możliwe. W życiu nie widziałam tak zakochanej pary jak wy. Wasza historia tak się nie zakończy. Jestem pewna, że się pobierzecie i będziecie najszczęśliwsi pod słońcem tylkoooo
J – Tylko co?
A – Uważaj na nią
J – Na nią?
A – Na Alejandrę. Nie ufam jej.
J –Co ty wygadujesz? Ona jest w porządku. Od samego początku mnie wspiera.
A – Juli, ja wiem że po tym co przeszłaś to nawet nie przeszło ci to przez myśl, ale coś mi mówi, że Alejandra nie robi tego bezinteresownie. Pilnuj jej, mówię poważnie. Ona nie ma męża, ale ma za to dzieci i potrzebuje kogoś, kto zapewni jej dobrobyt, bezpieczeństwo i tym kimś może być dla niej Jose David.
J – Nie wygaduj bzdur. To co mówisz w głowie się nie mieści! – złości się Julieta. Humor drastycznie się jej pogorszył
A – Nie mówię tego na złość tobie, tylko dlatego, że tak czuję i nie chcę żebyś została oszukana, tak jak ja kiedyś. Nie chcę żebyś cierpiała podobnie jak ja. – rozpłakuje się Colmenares na samą myśl
J – Wiesz co ci powiem Angelo, ale bez urazy. Może ja jestem zbyt łatwowierna, ale ty za to zbyt podejrzliwa. I wiesz co, nie chciałam ci tego mówić, ale ja na twoim miejscu upewniłabym się co do niewierności Javiera, bo to wszystko się kupy nie trzyma
A – Co ty pleciesz? – teraz to Angela się złości
J – Javier nie wygląda na złego chłopaka, nie pasuje mi do tego profilu jaki niby narzuciła mu China. Może nie znam go tak dobrze, ale zawsze wydawał mi się szczery i godny zaufania, i nawet teraz zyskał w mich oczach. Zastanów się. Czy to nie dziwne że tak zabiega o synka podczas gdy ponoć, zależało mu tylko na uwiedzenie ciebie? I gdzie jest w tym wszystkim China? Dlaczego nic nie wiemy o jego dziecku? Media wywęszyły by to od razu, gdyby to była prawda
A – Co ty insynuujesz?
J – Nic, mówię tylko że to wszystko jest bardzo dziwne. Może powinnaś wyznać mu prawdę zamiast robić z siebie tą złą w jego oczach?
A – Zwariowałaś?! Mam się przed nim poniżyć?
J – Nawet jeśli zakpił z ciebie, to ty nie masz się czego wstydzić, to on powinien tak się poczuć.
A – Juli, łatwo ci mówić, bo nie przeszłaś tego co ja. Zapewniam cię, że gdybyś była na moim miejscu, to nawet nie przeszło by ci to przez myśl.
J – Więc co? Nie ma żadnej szansy żebyście się pogodzili?
A – Wiesz, że nie. Drugi raz nie zrobię z siebie idiotki, poza tym jemu i tak na mnie nie zależy. Może jednego ode mnie chce, ale jak już to dostanie, to znowu sobie wyjedzie. Jestem tego pewna.
J – Słyszałam, że planuje zostać tu na stałe.
A – Tak? Ciekawe na jak długo – kpi Angela. Dziewczyna w ogóle nie daje wiary słowom siostry i błyskawicznie zmienia temat nie chcąc niepotrzebnie droczyć się z Bonetą.
W nocy, gdy się kładzie, słowa Juliety powracają do niej niczym bumerang, ale dziewczyna za wszelką cenę chce je stłumić w sobie. Nakrywa się poduszką i stara się jak najszybciej zasnąć, nie chce na nowo się łudzić czymś co i tak nigdy się nie okaże prawdą. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:13:30 08-04-17 Temat postu: |
|
|
Juli & Jose
odc.192-195
cz.60
Julieta jest nie mniej oszołomiona od Jose Davida, ale wręcz desperackie krzyki chłopak, dość szybko wytrącają dziewczynę z tego chwilowego marazmu. Blondynka biegnie w pospiechu po Alejandrę, którą nawołuje bezustannie już dłuższą chwilę jej chłopak. Wie, że tylko ona jest w stanie teraz zapanować nad sytuacją i uspokoić Bonavidesa, któremu nerwy mogą tylko zaszkodzić.
Zdezorientowana blondynka wchodzi do sali prawie siłą zaciągnięta przez Julietę.
A – Ale co się dzieje?
J – Nic nie mów, tylko posiedź z nim proszę. Coś jest nie tak, czuję to.
A – A ty? Dokąd idziesz?
J – Alejandra on chce widzieć ciebie i tylko ciebie. Pobądź z nim dopóki nie wezwę lekarza. Proszę cię.
A – Ok.
Alejandra nie ma pojęcia co się dzieje. Wchodzi do sali chłopaka bardzo niepewnie. Od razu na wejściu jest mocno zdumiona, gdy Jose David zwraca się do niej słowami:
JD – Ale? To ty? Kochanie to ty?
Licealna miłość chłopaka aż stawia oczy ze zdumienia. Jak on ją nazywa? Czy dobrze usłyszała? Czemu on tak do niej mówi?
Kobieta podchodzi bliżej i przygląda się wciąż jeszcze poobijanej twarzy osłabionego chłopaka
JD – Alejandra to naprawdę ty?
A – Jose? Jose, jak to dobrze, że się wybudziłeś. Tak się o ciebie wszyscy martwiliśmy.
JD – Zmieniłaś się. Podejdź do mnie
A – Aleee nie chcesz…
JD – Proszę cię, pomóż mi. Gdzie ja jestem? Czemu czuję się tak źle?
A – Miałeś wypadek, nie pamiętasz?
JD – Wypadek?
A – Tak, myśleliśmy, że cię stracimy. Jak to dobrze, że z tego wyszedłeś.
Dziewczyna pod wpływem silnych emocje przytula Bonavidesa. Wtedy do sali wchodzą Julieta z lekarzem. Widząc czuły uścisk, jakim Alejandra obdarzyła Jose Davida, Julieta odczuwa smutek, dodatkowo zauważa, że on równie mocno jest w nią wtulony. Boneta czuje się zbędna i wychodzi prawie niezauważona z pomieszczenia. Jedynie lekarz po chwili dostrzega, że już jej nie ma. Alejandra i Jose David są zaś tak sobą zaaferowani, że i obecność lekarza dopiero po chwili staje się widoczna.
A – Panie doktorze, dobrze że już pan jest. Proszę zbadać Jose, coś chyba tu nie gra?
L – Zaraz się tym zajmę. Proszę wyjść.
JD – Nie! nie zostawiaj mnie kochanie! Błagam, nie chcę się z tobą rozstawać.
L – Proszę pana, to tylko na chwilę. Potem pana narzeczona wróci do pana.
JD – Nie, nie odchodź. Zostań ze mną! Ale, błagam cię.
By nie denerwować Jose Davida, a tym samym uniknąć pogorszenia jego stanu, lekarz zgadza się przebadać go w obecności Alejandry. Trwa to dość długo…
Tym czasem za drzwiami czeka skołowana Julieta. Boneta nie wie co myśleć, nie pojmuje czemu Jose jej nie poznał, i na dodatek rozpaczliwie wołał swoją byłą. Nie jest w stanie powstrzymać łez, które od tego momentu uparcie szklą się w jej oczach. Co jeszcze ją czeka?
Po godzinie do szpitala przyjeżdżają wezwani przez Julietę rodzice Jose Davida.
Wszyscy są w szoku, gdy poznają diagnozę lekarza. Alejandra wyjaśnia m.in. Juliecie dziwne zachowanie jej ukochanego. Niedowierzania wydają się nie mieć końca.
L – To znaczy, że on nie pamięta niczego co nastąpiło po liceum? – dopytuje się ex syna, Lorena
A – Na to wygląda. Lekarz na początku się nie zorientował, ale gdy okazało się, że Jose nie rozpoznawał siebie w lustrze, wszystko stało się jasne. Mnie też cały czas pytał, jak to możliwe, że tak się zmieniłam, że mam taki dojrzały wyraz twarzy i w ogóle inaczej wyglądam
L – Matko przenajświętsza. Przecież to się w głowie nie mieści.
Wszyscy są mocno zaskoczeni i zdruzgotani zastaną zmianą chłopaka, jednak najmocniej i najboleśniej i tak odczuwa to właśnie Julieta. Tego jednak nikt nie bierze pod uwagę, mało tego, nikt nie przejmuje się podpartą o ścianę zapłakaną blondynką, która nie wie co ma ze sobą zrobić.
E – Co na to lekarz? Powiedział, ile to potrwa?
A – I w tym jest problem, bo nie wiadomo czy on kiedykolwiek przypomni sobie cokolwiek?
L – Jak to?
A – Istnieje możliwość, że nigdy już nie wrócą jego wspomnienia po liceum. Jose na zawsze może mieć ten etap wymazany z pamięci.
E – To straszne.
L – Boże, ale nas pamięta tak?
A – Myślę, że tak. Skoro o mnie nie zapomniał, to o swoich rodzicach tym bardziej.
E – Zapytam lekarza czy możemy do niego wejść.
L – Dobry pomysł. Marzę, żeby przytulić mojego syneczka.
Alejandra podchodzi do Loreny i opierając dłoń na jej ramieniu stara się ją uspokoić
A – Na pewno szybko wyzdrowieje. Wyrwał się ze szpon śmierci, to teraz z łatwością pozbędzie się amnezji.
L – Oby, oby Bóg raczył cię wysłuchać. Nie wyobrażam sobie naszego życia po czymś takim. Mój Jose nie może zapomnieć najlepszych lat swojego życia, po prostu nie może!
Julieta nadal stoi za szybą pokoju Jose Davida i obserwuje go zza niej. Nie ma odwagi wejść do niego, ale też nie wie czy powinna, czy może.
W końcu zajęci sobą rodzice chłopaka przypominają sobie o niej i odciągają ją od szyby, by przekazać jej ważne wytyczne od lekarza chłopaka.
Wszystkiemu przysłuchuje się … Alejandra.
E – Posłuchaj skarbie. Nie wiem jak ci to powiedzieć…
L – Najlepiej prosto z mostu. Nie możemy wodzić jej za nos.
J – Ale o co chodzi? Coś nie tak z Jose Davidem?
E – No właśnie jest mały problem
L – Mały? Przeż to tragedia!
E – Lorena możesz przestać?! To delikatna sprawa, zlituj się nad Julietą.
J – Proszę, mówcie. Nie dręczcie mnie dłużej.
L – Nasz syn nic nie pamięta, to znaczy nie pamięta ciebie
J – Słucham?
L – On… on o tobie zapomniał, a właściwie to nie ma o twoim istnieniu pojęcia
Oczy Juliety zaczynają nabierać jeszcze większego smutku
E – Lorena źle się wyraziła. W wyniku wypadku pamięć Jose Davida cofnęła się o jakieś 7, 8 lat. On nie pamięta niczego co nastąpiło po, czyli między innymi nie pamięta o was.
L – Nie wiemy dokładnie jakie są jego ostatnie wspomnienia, ale lekarz uprzedził, by go do niczego nie zmuszać i nic mu nie mówić. On musi sam sobie wszystko przypomnieć, o ile kiedykolwiek mu się to uda.
J – Co to znaczy?
E – Przykro nam mała, ale dopóki sam sobie nie przypomni o tym, że byliście razem, to ty nie możesz mu tego powiedzieć.
L – Zaburzysz jego obraz, jego porządek. On jest święcie przekonany, że nadal chodzi do liceum, a Alejandra – kobieta spogląda na blondynkę – wciąż jest jego dziewczyną.
J – To jest jakiś koszmar! Nie! To się nie dzieje naprawdę
E – Przykro nam, ale na razie to Alejandra powinna z nim być. Tak powiedział doktor.
L – Poza tym Jose David czuje się jak wtedy, jest w niej zakochany i … sama rozumiesz. Póki mu się nie polepszy, musimy udawać, my wszyscy.
J – to chore! To jakieś szaleństwo! – Julieta nie może już wytrzymać tego napięcia, jakie od miesięcy się w niej kumulowało i jakby była odurzona, zagłuszona, przestaje już słuchać, widzieć, reagować na mówiących do niej rodziców Jose Davida i… jedyne co jej pozostaje to uciec, uciec stamtąd jak najszybciej.
Wstrząs, jakiego właśnie doznała dosłownie zmiótł ją z powierzchni ziemi. Dziewczyna jest w amoku, biegnie przez korytarz trącając przy tym innych ludzi, ale nawet sobie nie zdaje z tego sprawy. Tuż przy wyjściu wpada na nieświadomą wydarzeń Angelę. Powodując jej upadek, ją również mija bez większego zażenowania i rusza przed siebie kompletnie pozbawiona kontroli.
Boneta dochodzi do siebie w parku znajdującym się w pobliżu szpitala. Wyklina los na wszystkie możliwe sposoby, a jednocześnie załamuje ręce i rzewnie płacze. Ludzie, którzy ją mijają, patrzą na nią dziwnie, inni z politowaniem, a jeszcze inni z zaciekawieniem, ale ona tego nie widzi, nic jej to w tej chwili nie obchodzi. Czuje jakby przegrała swoje szczęście, swoje życie. Czuje się nikomu nie potrzebna i rozdarta na pół w cierpieniu.
Angela w końcu ją odnajduje i przytula początkowo odtrącającą jej wsparcie siostrę.
Boneta wypłakuje jej się w mankiet z całą siłą…
Julieta uspokoiła się na chwilę pod wpływem pocieszających słów Angeli, jednak potem znowu coś ją napadło i zostawiła siostrę w tyle. Wygląda na to, że najgorsze ma już za sobą, powoli dociera do niej to co się dzieje i zaczyna to nawet akceptować, choć tak naprawdę to zbyt wiele powiedziane.
Boneta wraca do rezydencji bardzo wycieńczona i wyczerpana. Nie ma najmniejszej ochoty na jakiekolwiek rozmowy, chce tylko spokoju, spokoju i jeszcze raz spokoju, żeby nikt jej nie gnębił. Tymczasem za jej plecami odzywa się męski głos.
C – Julieto, możesz zaczekać. Porozmawiajmy.
Dziewczyna odwraca się, a jej oczom ukazuje się… Carnicero.
J – Pan?
C – A czemu ty tak marnie wyglądasz? Taka ładna dziewczyna, a tak się smuci, aż żal serce ściska.
J – Ja nie mam teraz siły na żadne rozmowy. Bardzo pana proszę…
C – To ja cię proszę od 3 miesięcy a ty co? Totalnie mnie ignorujesz. Tak się nie robi
J – Ja wiem i przepraszam, ale tyle się złego stało
C –Słuchaj. Może moglibyśmy gdzieś spokojnie porozmawiać? Opowiesz mi co cię tak trapi, może będę mógł pomóc.
J – Mnie nikt nie może pomóc. To jest niemożliwe
C – A może jednak. Może na takiego nie wyglądam, ale też swoje w życiu przeżyłem. Miałem żonę wiesz? I onaaa.
J – co się z nią stało?
C – Zachorowała, bardzo ciężko, na raka. Cierpiała, a ja nic nie mogłem na to poradzić. Byłem bezsilny. Do końca rozdzierał ją ból, męczyła się, a ja nic nie mogłem zrobić. – mężczyzna chce wzbudzić w dziewczynie współczucie i nawet sili się na łzy, by wyjść na przekonującego.
Nie myli się. Boneta nabiera się na jego opowiastkę i udaje z nim do cieplarni na jak sądzi…rozmowę…
C – Wejdź – Leoncio przepuszcza Julietę, by jako pierwsza weszła do wnętrza cieplarni.
Dziewczyna nie podejrzewając niecnych zamiarów mężczyzny usłuchuje go i wchodzi, choć niechętnie. Ostatnia rzecz na jaką ma teraz ochotę, to rozmowa z kimkolwiek, a tym bardziej z niedawno poznanym fotografem. Na swoje szczęście, Leoncio pomimo groźnego wyglądu, potrafi wzbudzać u ludzi zaufanie i właśnie to teraz ma miejsce. Julieta nie ma pojęcia z kim ma do czynienia, nie wie, że tuż za nią stoi właśnie wielokrotny gwałciciel i przestępca, który nie cofnie się nawet przez morderstwem, byle osiągnąć swoje cele.
Mężczyzna ma teraz idealną pozycję, by móc w pełni napawać oko sylwetką blondynki, ślini się na samą myśl o tym czego pragnie i co za chwilę zamierza z nią zrobić. Ma już wolną rękę, teraz nikt ani nic go nie powstrzyma. Obserwuje przemieszczającą się w głębię pomieszczenia Bonetę, jednocześnie po cichu zamykając drzwi cieplarni na klucz…
Leoncio nie traci czasu i już po chwili Julieta czuje jego zachłanne ręce oplatające jej talię. Dziewczyna jest w tak ogromnym szoku, że nieruchomieje na całym ciele.
J – Boże, co pan robi?
L – Ciii, uspokój się. Jak będziesz grzeczna, to nie będzie bolało
J – Błagam, niech mnie pan puści – prosi zanosząca się płaczem Boneta
L – Spodoba ci się. Jestem w tym naprawdę dobry, a ty mi się podobasz jak nikt
Leoncio zamaszystym ruchem odwraca do siebie dziewczynę i teraz wpatrując się bez żadnych skrupułów w jej przerażoną twarz, rzuca się na nią z pocałunkami. Dziewczyna odpiera jego napaść i szarpie się co sił, ale to dla dobrze zbudowanego mężczyzny żaden opór. Leoncio rzuca ją brutalnie na ziemię i obserwując jak blondynka wije się po niej próbując dotrzeć do wyjścia, rozpina pasek od spodni…
J – Nie, proszę pana, niech mi pan nic nie robi – Julieta kaja się przed agresorem
Podnosi się szybko, gdy zauważa przed sobą drzwi, które są dla niej jak zbawienie. Szybko pociąga za klamkę, jednak chytry Carnicero wcześniej zabrał klucz i uwięził w środku ich oboje.
L – Nie opieraj się mała. Jeśli będziesz posłuszna, to potem może nawet daruję ci życie.
J – Co? – zdaje się krzyczeć w myślach Julieta – nie dość, że to oszust, który chcę ją zgwałcić, to jeszcze może targnąć się na jej życie?! – Boneta nie dowierza.
Po chwili znowu jest na ziemi, całkowicie zniewolona przez Leoncia, pod naporem jego ciała.
Mężczyzna bardzo szybko pozbawia jej bluzki, a potem dobiera się do jej spódnicy i próbuje ją z niej zsunąć…
Ja – Coś ty narobiła? Angela, co ty zrobiłaś?
Javier uchyla drzwi cieplarni i gdy zagląda do środka, zauważa leżącą na wprost niego Angelę. Dziewczyna wygląda jak siedem nieszczęść. Zapłakana twarz jest ledwo widoczna, a jej ubranie jest poplamione krwią! Z jej rąk nadal leje się strumień krwi.
Ja – Boże. Co tu się stało?
Javier dopiero po chwili odrywa wzrok od blondynki i nieco dalej obejmuje nim leżące w głębi dwa ciała. Chłopak mija zdruzgotaną Angelę i podchodzi bliżej, by sprawdzić co z pozostałymi osobami.
Zsuwa z Juliety ciało Leoncia, który wcale się nie rusza, na dodatek jest zimny jak trup. Potem zszokowany rozpoznaje Julietę i spostrzega, że ma rozerwane ubranie. Już wie, co zaszło w cieplarni. Zdejmuje swoją kurtkę i nakrywa nią ciągle trzęsącą się ze strachu Julietę. Dziewczyna w odróżnieniu od Leoncia jest przytomna, ale tylko złudnie, bo jej umysł już dawno się wyłączył. Nie był w stanie znieść tylu przeżyć i dramatów na raz.
Valencia jest pełen obaw, że napastnik nie żyje. Postanawia zbadać mu puls. Nie chce nawet myśleć, o tym co będzie, kiedy okaże się iż faktycznie zginął.
Przy głowie mężczyzny znajduje spory kamień, to nim prawdopodobnie został odurzony. Zaś w jego klatce piersiowej chłopak dostrzega… wbity nóż. Nie wyciąga go, by zapobiec dalszemu krwotokowi.
Po zbadaniu Leoncia spogląda ze zbolałą miną najpierw na Julietę, a potem Angelę, po czym pyta załamany
J – która z was to zrobiła?
J – Trzeba wezwać karetkę i to zaraz! On jeszcze oddycha, może przeżyje!
Ani Julieta ani Angela, żadna z nich nie reaguje na słowa Javiera. Ogarnął je zbyt wielki szok, by mogły racjonalnie o czymkolwiek myśleć. Wciąż żyją tym, co miało jeszcze chwilę temu miejsce. Javier wyciąga swoją komórkę i wzywa natychmiast karetkę. Gdy wynosi na zewnątrz wpółprzytomną Julietę, z daleka zauważa go wstrząśnięta Luisana. Kobieta biegnie co tchu, zastany widok strąca ją z nóg.
L – Co to ma znaczyć?! Coś ty jej zrobił? Ty łajdaku jeden!
Kobieta o mało nie rzuca się z pięściami na chłopaka. Powstrzymuje ją widok wychodzącej z oranżerii Angeli. Dziewczyna chwieje się na nogach, jest bliska upadku.
L – Co tu się stało? Kochanie i ty też, czemu tak wyglądasz? Czemu jesteś cała zakrwawiona?!
A – Mamo! Mamo
Blondynka wpada w ramiona matki i przez łzy odrzeka
A – Zabiłam go, jestem morderczynią.
Javier, który zajął się będącą w o wiele gorszym stanie Julietą, odwraca wzrok w stronę Angeli i spogląda z żałością i wielkim bólem w jej kierunku. Wie, że jej ukochaną czeka teraz prawdziwe piekło. Jeśli Leoncio nie przeżyje, dziewczyna może zostać skazana na więzienie, a tym samym na zawsze ją straci. Nie może na to pozwolić!
Wbiega do oranżerii i wyciąga ze spodni chustkę, stara się nią zatamować jakoś ranę mężczyzny, robi co może, by uratować jego życie.
Gdy Luisana wchodzi za nim i dostrzega Leoncia, dosłownie kostnieje. Tą twarz, tą bestialską twarz wszędzie by poznała i nie ważne ile czasu by upłynęło, ten drapieżny wyraz twarzy na zawsze wbił się w jej pamięć i odbił piętno na jej dalszym życiu.
To ten sam łajdak, który przed laty zgwałcił ją, gdy w łóżeczku obok spała zaledwie dwuletnia Angela i ten sam, który tej koszmarnej nocy spłodził Julietę! A teraz? Co on tu robił i to z jej obiema córkami?! Co tu się stało? Kobieta nawet nie chce sobie tego wyobrażać!
Pogotowie zabiera Leoncia do szpitala. Mężczyzna jest w ciężkim stanie, nie wiadomo czy przeżyje. Wszyscy są wstrząśnięci zastanymi wydarzeniami. Mirta nie może tego pojąć, to ponad jej możliwości. Także Eloy jest mocno poruszony, o samej Luisanie nie wspominając. W jednym momencie do kobiety powróciły wszystkie koszmary z przeszłości, gnębią ją teraz z jeszcze większym natężeniem. Nawiedzają ją obrazy, urywki wspomnień, atakują jej umysł ze wszystkich stron, powodując wielką destrukcję. Do szpitala zostaje zabrana także Julieta, Leoncio mocno ją poranił, poza tym dziewczyna wydaje się być niepoczytalna.
Dopiero po jakichś 2 dniach Julieta ocknęła się z wstrząsu, jaki ją ogarnął i powoli zaczęła powracać do siebie. Lekarze zatrzymali ją w szpitalu, ponieważ mimo iż uniknęła gwałtu, to silny i chropowaty Leoncio zostawił na jej ciele ślady pobicia, dość dotkliwie ją potraktował. Na szczęście sińce dość szybko zniknęły. Teraz dziewczyna czuje się już dobrze i na dniach wyjdzie ze szpitala. Każdą wolną chwilę Julieta wykorzystuje na odwiedziny Jose Davida, bowiem trafiła do tego samego szpitala, ale odwiedziny, to właściwie za dużo powiedziane.
Blondynka zadowala się ochłapami jakie jej pozostały. Zgodnie z wolą lekarzy Alejandra udaje przed chłopakiem jego dziewczynę, jednocześnie sama źle się z tym czując. To co spotkało Julietę, wzbudza w blondynce tym większe poczucie winy, ale nic nie może zrobić. Najważniejsze żeby nie zaszkodzić Bonavidesowi.
Dla Juliety widok przebywającej u boku chłopaka Alejandry jest torturą, ale dziewczyna pogodziła się już z tym. Wmawia sobie, że to dla dobra Jose Davida.
J – Nie ważne że nie będziesz ze mną. Kocham cię i będę szczęśliwa jeśli ty będziesz szczęśliwy, nawet z dala ode mnie.
Dzisiejszej nocy, jak każdej z resztą, Julieta znowu wkrada się po cichu do chłopaka i siadając na krześle tuż przy łóżku, wtapia w niego swój smutny, ale także rozmarzony wzrok i czule gładząc go po twarzy, uśmiecha się nieśmiało do śpiącego chłopaka. To jest już jak rytuał. Zachowuje się tak każdej nocy. Zjawia się po kryjomu i spędza u chłopaka jakieś 20 minut na podziwianiu go podczas snu. To dla niej i tak wielkie szczęście. Niczego więcej jej nie trzeba.
Gdy dziewczyna zbiera się już do wyjścia, ujmuje jeszcze dłoń chłopaka w swoją i posyłając mu ostatnie czułe spojrzenie, podnosi się, by opuścić jego salę.
Dziś jednak spotyka ją zaskoczenie, gdy nieoczekiwanie ręka Jose Davida obrusza się i łapczywie ją chwytając, ściska ją. Jose David przyciąga zdumioną dziewczynę twarzą do siebie…
JD – Co tu robisz? – pyta zdecydowanym tonem Jose David, jednocześnie ciągle przytrzymując Julietę za nadgarstki. – kim ty w ogóle jesteś?
Dziewczyna nie może wydusić z siebie słowa, a bliskość jakiej jest poddana przez chłopaka, dodatkowo ją paraliżuje. Mimo iż jest dość ciemno w pokoju, zapatrzone w nią oczy Jose Davida wydają się czynić go wyjątkowo jasnym. Bonavides wygląda jakby rzucał gromy w Bonetę za pośrednictwem tych właśnie oczu.
JD – Wiem, że mnie obserwujesz, podglądasz. Zauważyłem to, nie pierwszy raz się tu zakradasz. Często stajesz w oknie i patrzysz na mnie, wiem to, widziałem, tylko udawałem. Na początku myślałem, że to z ciekawości, ale teraz widzę, że czegoś ode mnie chcesz prawda?
Julieta przełyka z trudem ślinę, coraz trudniej znosi całą tą sytuację. Serce wali jej jak opętałe, z trudem opanowuje drżenie ciała, jakie się w niej rodzi.
Kolejne słowa Jose Davida jeszcze bardziej ją zawstydzają.
JD – Podobam ci się? To dlatego tu przychodzisz?
Bezpośrednie słowa chłopaka powodują, że dziewczyna ma ochotę jak najszybciej uciec spod jego uścisku, ale to niemożliwe, bo im bardziej stara się wyrwać, tym bardziej jego ręce zaciskają się na jej nadgarstkach.
J – Słucham? Nieee – dziewczyna zaprzecza, kompletnie zbita z tropu po sugestiach chłopaka. Nie spodziewała się, że zaskoczy ją w ten sposób.
JD – Przyznaj się, podobam ci się i dlatego przychodzisz tu po kryjomu
J – To nie tak, puść mnie
Sam Jose David nie rozumie teraz swojego zachowania, jednak coś go przyciąga do pięknej nieznajomej i nagle z zaskoczenia ją… całuje!
W innych okolicznościach dziewczyna ucieszyłaby się z pocałunku, ale nie teraz i nie w taki sposób. Przecież Jose David jej nie pamięta, poza tym zmusił ją, a to bardzo ją zirytowało. Boneta wyrywa się w końcu spod nacisku chłopaka i nawet już się do niego nie odwracając, wybiega pospiesznie z jego sali. Sam Bonavides jest zdumiony tym jak ją potraktował i jednocześnie oszołomiony po pocałunku, jakiemu poddał nieznajomą.
Tej nocy oka nie zmrużyło już żadne z nich, wciąż żyli tym co między nimi zaszło, choć na różne sposoby.
Julieta zastanawiała się czemu Jose David ją pocałował skoro w ogóle jej nie pamięta, on z kolei poczuł wyrzuty sumienia względem swojej ukochanej za jaką uważa Alejandrę i jednocześnie zachwycony pocałunkiem, rozmyślał o tym czemu tak postąpił…
Tymczasem Javier odwiedza Jose Davida. Przyjaciele żartują na wiele różnych tematów, okazuje się że Jose dokładnie pamięta licealne anegdoty, związek z Alejandrą, a nawet czasy szkolne z Javierem. Niewygodne pytania zaczynają się, gdy Jose pyta kumpla o to jak wygląda jego związek z Alejandrą, czy się zaręczyli albo czy może już planują ślub itd.
JD – Głupio było mi pytać o to Alejandrę, dlatego może ty mi powiesz.
J – Jose jest wiele rzeczy które chciałbym ci opowiedzieć, ale nie zrobię tego, lekarze odradzili. Sam musisz sobie przypomnieć.
JD – Kiedy ja nie mogę. Nie pamiętam nic, ostatnie wspomnienie dotyczy Alejandry, a właściwie wieczoru podczas którego poprosiłem ją o chodzenie. Rozumiesz, wiem tylko że się zgodziła i pamiętam nasz pierwszy pocałunek, ale nic więcej. Nawet sobie nie wyobrażasz jakie to straszne, jakie to męczarnie!
J – Przykro mi, ale nic nie mogę na to poradzić.
Nagle wzrok Jose Davida wbija się w szybę, za którą obaj z Javierem dostrzegają Julietę.
JD – Znowu ona
Julieta dopiero po chwili orientuje się, że została zauważona i szybko znika spłoszona.
J – Znowu ona? Znasz ją? – pyta zaciekawiony Javier
JD – Nie, nie znam jej, ale ona chyba mnie tak.
J – Jak to?
JD – To głupia sprawa, ale chyba ci powiem. Muszę się komuś wygadać.
J – Wiesz, że możesz mi zaufać. Jesteśmy kumplami.
JD – Jasne.
J – No to co z nią?
JD – Sam nie wiem. Ona tutaj leży? To znaczy na tym oddziale?
J – Nie wiem, a skąd to pytanie? Pewnie tak sądząc po szpitalnym stroju.
JD – Kilka razy w nocy była u mnie
J – Jak to? Ty Don Juanie, randkujesz sobie? Żadnej okazji nie przepuścisz – żartuje Valencia
JD – To nie to co byś chciał. Daj mi powiedzieć.
J – Jasne, dawaj
JD – Przyłapałem ją wczoraj i zapytałem o to, czy mnie szpieguje czy co i nagle, nie wiem jak… ale mi głupio, chodzi o Alejandrę. Zachowałem się nie fair.
J – Jose, coś ty zrobił?
JD – Poczułem jakiś nagły impuls, coś niewytłumaczalnego, magnes, nie wiem jak to nazwać, ale kiedy miałem ją tak blisko, to nie mogłem się oprzeć. Ona ma takie ciepłe spojrzenie, taki błysk w oczach, uległem moim zmysłom i pocałowałem ją.
J – Brachu! No nieźle, ale cię wzięło.
JD – Nie kpij. Naprawdę źle się teraz czuję względem Ale. Nie powinienem całować innych dziewczyn. To podłe.
J – Daj spokój. To najlepsze co mogłeś zrobić – Javierowi podoba się to co usłyszał i pod wpływem uczucia radości wymyka mu się niespodziewany tekst, co zaskakuje jego przyjaciela
JD – Co? jak możesz tak mówić. Znasz ją? Znasz tą dziewczynę? Czy ja ją znam????
J – Tak, zaraz ci powiem kim ona jest. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 6:40:55 26-06-17 Temat postu: |
|
|
Angela y Javier
odc.192-195
część 60
Gdy Mirta zagląda do pokoju Jorgita, ze zdziwieniem zauważa tam Angelę…
M – Panienka? Nawet nie zauważyłam panienki powrotu. A nie powinna panienka być jeszcze w pracy?
A – Wyszłam wcześniej. Coś mi chyba zaszkodziło, bo jakoś źle się poczułam.
M – No bo się panienka marnie odżywia. Od tego wypadku obie z panienką Julietą prawie nic nie jecie, a to nie dobrze.
A – Nie, to nie to. Poczułam coś niedobrego, jakieś ukłucie serca, dreszcze na całym ciele i musiałam wrócić. Z Jorgito nic się nie działo?
M – Nie, może być panienka spokojna. Rano pani Luisana się nim zajęła, a potem tatuś po niego przyjechał i spędzili miłe południe na placu zabaw.
Angela uśmiecha się po słowach pokojówki.
A – Widocznie mama ma rację, mówiąc że jestem przewrażliwiona.
M – Może ja jednak coś panience przygotuję.
A – Nie, dziękuję, pobędę trochę z synkiem, a potem jadę do szpitala. Chcę być przy Juliecie, kiedy już spotka się z Jose i porozmawiają. To będzie najszczęśliwsza chwila w jej życiu. Strasznie się obwiniała po jego wypadku. Mam nadzieję, że teraz wszystko sobie wyjaśnią i się pogodzą.
M – No i żeby panicz był całkowicie zdrowy.
A – Będzie, musi być!
Wstrząs, jakiego właśnie doznała dosłownie zmiótł ją z powierzchni ziemi. Dziewczyna jest w amoku, biegnie przez korytarz trącając przy tym innych ludzi, ale nawet sobie nie zdaje z tego sprawy. Tuż przy wyjściu wpada na nieświadomą wydarzeń Angelę. Powodując jej upadek, ją również mija bez większego zażenowania i rusza przed siebie kompletnie pozbawiona kontroli.
Angela domyśla się od razu, że coś musiało mocno dotknąć Juliete, skoro wydaje się być nieprzytomna na jawie i rusza w pogoń za nią. Zbiegając po schodach szpitala wpada na … zaskoczonego Javiera. Blondynka prawie traci równowagę, ale chłopak nie pozwala jej upaść i chwyta ją przyciskając do siebie. Przez chwilę młodzi zatracają się w swoich spojrzeniach, a Javier mając Colmenaresównę tak blisko, że bliżej już się nie da, prawie styka wargi z jej wargami. Wzbiera w nim ogromna ochota by ją pocałować, ale rozsądek mu na to nie pozwala i po chwili wypuszcza blondynkę ze swojego uścisku.
J – Czemu tak wybiegłaś? Coś się stało? Coś z Jose?
Angela odpowiada ze zbolałą miną
A – Nie wiem. Dopiero co przyszłam. Muszę iść.
J – Dokąd tak się spieszysz? Mało się nie przewróciłaś.
A – Muszę, martwię się o Julietę. Wybiegła ze szpitala jak szalona, boję się o nią. Musze ją dogonić. Widziałeś ją?
J – Tak, pobiegła w stronę parku, ale co się stało?
A – Nie wiem, muszę ją znaleźć.
J – Pomogę ci jej szukać. Mam samochód
A – Nie, nie trzeba. Ja za nią pobiegnę. Na pewno już się zmęczyła i jest niedaleko. Lecę.
J – Na pewno ? – Javier zatrzymuje jeszcze dziewczynę, chwytając ją za rękę
A - Tak, ona mnie teraz potrzebuje. Wiem to.
J – Uważaj na siebie
Angela odpowiada czułym wzrokiem i niebawem niknie za budynkiem szpitala, tym czasem Javier wchodzi do środka…
Angela w końcu ją odnajduje i przytula początkowo odtrącającą jej wsparcie siostrę.
Boneta wypłakuje jej się w mankiet z całą siłą…
Javier rozumie już zachowanie Juliety, wszystko stało się jasne. Nic dziwnego, że się załamała, skoro Jose David jej nie pamięta.
J – Biedna. Tak mi jej szkoda.
Alejandra czuje się w tej sytuacji niezręcznie, jednocześnie ma poczucie winy, że to wszystko przez nią i na dodatek Jose David jest pewien, że są parą nastolatków. Dziewczyna w pewien sposób szuka usprawiedliwienia, bo czuje że Javier nie ocenia jej zbyt dobrze, podobnie jak Angela.
A – Nie chciałam się zgodzić na tą farsę, ale lekarz uważa, że to jedyne rozwiązanie, które nie zaszkodzi zdrowiu Jose. Nie chcę, żeby coś mu się znowu stało.
J – A pomyślałaś jak poczuje się Julieta? Dla niej to dramat
A – Wiem, ale to nie ode mnie zależy. Zrozum, ja nie chcę stwarzać problemów.
J – To trzeba było go nie szukać, nie zawracać mu głowy głupotami!
A – Chorobę mojego syna nazywasz głupotami?
J – Nie, skądże. Musiałbym być potworem, ale po co na cholerę jego obarczałaś swoimi problemami? W liceum jakoś mało cię obchodziło co się z nim stanie, kiedy wykręciłaś mu numer.
A – To co innego
J – Do diabła! Nie masz rodziny, przyjaciół, którzy by ci pomagali?! Na cholerę jemu zawracałaś gitarę!? Właśnie jemu!?
A – Lepiej pójdę, i tak nie zmienisz zdania. Nie znam cię, ale widzę, że swoje wiesz i będziesz się tego trzymał.
J – Jose opowiadał mi o tobie i o tej twojej wielkiej szczęśliwej miłości. Gratuluję, zakochaliście się i pobraliście i fajnie. Tak powinno być, ale po co teraz wracasz do przeszłości?
A – Mój mąż nie żyje, a ja…
J – Nie masz nikogo poza nim? Naprawdę? Dziwne
A –A co takie dziwne jest? Mąż potracił wszystkich bliskich a jaaaa
J – Co? rodzina się ciebie wyrzekła? No tak, najłatwiej prosić o pomoc byłego chłopaka, a nie szukać zgody w rodzinie.
A – Nie będę tego słuchała. Myśl sobie co chcesz.
J – Skoro masz chore dziecko, to znaczy miałaś, to co tu jeszcze robisz? Siedzisz tu, pod jego salą od miesięcy, jakbyś naprawdę była jego ukochaną. Teraz możesz zostawić dzieci same albo z kimś? A wcześniej musiał być na każde twoje skinienie?
A –A skąd ty to wszystko wiesz?! A tak, od niej, ona też mnie nie cierpi, od samego początku mi to okazuje i pewnie nastawiła cię przeciwko mnie.
J – Nie mam pojęcia o czym mówisz. Od niej, jakiej jej?
A – Od Angeli, pewnie ona ci naopowiadała o mnie bzdur.
J – Nie, mylisz się. Kto inny mi to powiedział, ale nieważne. Liczę tylko, że nie będziesz tak podła i nie skorzystasz z sytuacji, bo jedno ci powiem wiesz, nawet jeśli Jose nie pamięta Juliety, to i tak się w niej na nowo zakocha, a wiesz czemu? Bo to jego wielka miłość, ta prawdziwa, jedyna, na całe życie. Szybko wybije sobie ciebie z głowy, jak tylko ona pojawi się na horyzoncie.
A – Oby
J – Tak? Też tego chcesz? Życzysz im szczęścia? czy może jednak co innego świta ci w głowie co?
A – Wiem, że nikt mi nie wierzy, ale ja naprawdę chcę, żeby do siebie wrócili. Nie będę zaburzać im szczęścia. Modlę się, tak samo jak wszyscy, żeby Jose wróciła pamięć.
Javier jak słusznie zauważyła Alejandra, nie wierzy w ani jedno jej słowo. Jest do niej bardzo sceptycznie nastawiony. Dyskusję obojga przerywa Lorena, która chce żeby Javier zajrzał do Jose Davida. Chłopak wypytywał o niego…
Julieta uspokoiła się na chwilę pod wpływem pocieszających słów Angeli, jednak potem znowu coś ją napadło i zostawiła siostrę w tyle. Wygląda na to, że najgorsze ma już za sobą, powoli dociera do niej to co się dzieje i zaczyna to nawet akceptować, choć tak naprawdę to zbyt wiele powiedziane.
A – Twoje wścibstwo czasem się na coś jednak przydaje – stwierdza Angela, gdy Mirta w końcu przyznaje się, że widziała Julietę, która poszła w kierunku ogrodu z jakimś facetem.
Angela nie domyśla się o kogo może chodzić. Jedyne co przychodzi jej na myśl, to że to ktoś z wytwórni. Początkowo nie chce przeszkadzać w być może ważnej rozmowie, ale coś jednak każe blondynce udać się w ich poszukiwaniu...
Gdy przechadza się po ogrodzie, zrezygnowana nadal nie mogąc znaleźć siostry, nagle czuje jak serce zaczyna walić jej jak młot, gdy do jej uszu dobiegają desperackie krzyki Bonety z cieplarni.
Niewiele myśląc, blondynka biegnie co sił w nogach do miejsca, skąd rozprzestrzeniają się wrzaski i próbuje dostać się do środka, jednak to na nic. Po chwili rozpaczliwe nawoływania Juliety ustają…
Ja – Coś ty narobiła? Angela, co ty zrobiłaś?
Javier uchyla drzwi cieplarni i gdy zagląda do środka, zauważa leżącą na wprost niego Angelę. Dziewczyna wygląda jak siedem nieszczęść. Zapłakana twarz jest ledwo widoczna, a jej ubranie jest poplamione krwią! Z jej rąk nadal leje się strumień krwi.
Ja – Boże. Co tu się stało?
Javier dopiero po chwili odrywa wzrok od blondynki i nieco dalej obejmuje nim leżące w głębi dwa ciała. Chłopak mija zdruzgotaną Angelę i podchodzi bliżej, by sprawdzić co z pozostałymi osobami.
Zsuwa z Juliety ciało Leoncia, który wcale się nie rusza, na dodatek jest zimny jak trup. Potem zszokowany rozpoznaje Julietę i spostrzega, że ma rozerwane ubranie. Już wie, co zaszło w cieplarni. Zdejmuje swoją kurtkę i nakrywa nią ciągle trzęsącą się ze strachu Julietę. Dziewczyna w odróżnieniu od Leoncia jest przytomna, ale tylko złudnie, bo jej umysł już dawno się wyłączył. Nie był w stanie znieść tylu przeżyć i dramatów na raz.
Valencia jest pełen obaw, że napastnik nie żyje. Postanawia zbadać mu puls. Nie chce nawet myśleć, o tym co będzie, kiedy okaże się iż faktycznie zginął.
Przy głowie mężczyzny znajduje spory kamień, to nim prawdopodobnie został odurzony. Zaś w jego klatce piersiowej chłopak dostrzega… wbity nóż. Nie wyciąga go, by zapobiec dalszemu krwotokowi.
Po zbadaniu Leoncia spogląda ze zbolałą miną najpierw na Julietę, a potem Angelę, po czym pyta załamany
J – która z was to zrobiła?
J – Trzeba wezwać karetkę i to zaraz! On jeszcze oddycha, może przeżyje!
Ani Julieta ani Angela, żadna z nich nie reaguje na słowa Javiera. Ogarnął je zbyt wielki szok, by mogły racjonalnie o czymkolwiek myśleć. Wciąż żyją tym, co miało jeszcze chwilę temu miejsce. Javier wyciąga swoją komórkę i wzywa natychmiast karetkę. Gdy wynosi na zewnątrz wpółprzytomną Julietę, z daleka zauważa go wstrząśnięta Luisana. Kobieta biegnie co tchu, zastany widok strąca ją z nóg.
L – Co to ma znaczyć?! Coś ty jej zrobił? Ty łajdaku jeden!
Kobieta o mało nie rzuca się z pięściami na chłopaka. Powstrzymuje ją widok wychodzącej z oranżerii Angeli. Dziewczyna chwieje się na nogach, jest bliska upadku.
L – Co tu się stało? Kochanie i ty też, czemu tak wyglądasz? Czemu jesteś cała zakrwawiona?!
A – Mamo! Mamo
Blondynka wpada w ramiona matki i przez łzy odrzeka
A – Zabiłam go, jestem morderczynią.
Javier, który zajął się będącą w o wiele gorszym stanie Julietą, odwraca wzrok w stronę Angeli i spogląda z żałością i wielkim bólem w jej kierunku. Wie, że jej ukochaną czeka teraz prawdziwe piekło. Jeśli Leoncio nie przeżyje, dziewczyna może zostać skazana na więzienie, a tym samym na zawsze ją straci. Nie może na to pozwolić!
Wbiega do oranżerii i wyciąga ze spodni chustkę, stara się nią zatamować jakoś ranę mężczyzny, robi co może, by uratować jego życie.
Gdy Luisana wchodzi za nim i dostrzega Leoncia, dosłownie kostnieje. Tą twarz, tą bestialską twarz wszędzie by poznała i nie ważne ile czasu by upłynęło, ten drapieżny wyraz twarzy na zawsze wbił się w jej pamięć i odbił piętno na jej dalszym życiu.
To ten sam łajdak, który przed laty zgwałcił ją, gdy w łóżeczku obok spała zaledwie dwuletnia Angela i ten sam, który tej koszmarnej nocy spłodził Julietę! A teraz? Co on tu robił i to z jej obiema córkami?! Co tu się stało? Kobieta nawet nie chce sobie tego wyobrażać!
Pogotowie zabiera Leoncia do szpitala. Mężczyzna jest w ciężkim stanie, nie wiadomo czy przeżyje. Wszyscy są wstrząśnięci zastanymi wydarzeniami. Mirta nie może tego pojąć, to ponad jej możliwości. Także Eloy jest mocno poruszony, o samej Luisanie nie wspominając. W jednym momencie do kobiety powróciły wszystkie koszmary z przeszłości, gnębią ją teraz z jeszcze większym natężeniem. Nawiedzają ją obrazy, urywki wspomnień, atakują jej umysł ze wszystkich stron, powodując wielką destrukcję. Do szpitala zostaje zabrana także Julieta, Leoncio mocno ją poranił, poza tym dziewczyna wydaje się być niepoczytalna.
Z Angelą też nie jest za dobrze, ale Luisana nie pozwoliła jej zabrać. Dziewczynę czeka ciężka przeprawa, po tym jak stając w obronie siostry, zamachnęła się na życie napastnika.
Policja zjawiła się dość szybko, by od razu ją przesłuchać, ale Javier nie pozwolił na to i zabrał dziewczynę do domu, do synka. Resztą zajęła się Mirta, która pomogła blondynce doprowadzić się do porządku. Rezydencja Colmenares przypomina teraz jedną wielką otchłań cierpienia i bólu. Pod jej dachem rozegrał się istny horror. Jak mieszkańcy to zniosą? Czy uporają się z tym?
L – Jadę do szpitala. Muszę wiedzieć co z Julietą i z tym łajdakiem. Jeśli on umrze to… Boże, nie chcę nawet o tym myśleć.
Luisana dopiero teraz znajduje w sobie siły, by skonfrontować się z zastaną sytuacją i jednocześnie, prosi nadal przebywającego w jej domu Javiera, by zaopiekował się jej starszą córką.
L – Wiem, że zawsze źle się do ciebie odnosiłam i byłam niemiła, ale proszę cię, ze względu na wasze dziecko. Nie zostawiaj teraz mojej córki, przy tobie będzie czuła się bezpieczniej. W domu oprócz Eloya jest tylko Mirta, ja zaraz pojadę, a nie chcę żeby znowu się bała i myślała o tym wszystkim. Nie wiem jak zareaguje, zawsze miała kruchą psychikę. Boję się, że jak mnie nie będzie, to zrobi głupstwo
J – Niech pani nawet tak nie mówi. Angela wyjdzie z tego, jestem pewien. I nie musi pani o nic mnie prosić. Kocham ją i nie zostawię jej tak
L – Słucham?
J – Niech pani jedzie spokojnie, o ile to w tej sytuacji jest jeszcze możliwe. Ja zajmę się Angelą i Jorgitem. Przysięgam, że nie dam zrobić im krzywdy.
L – Dziękuję. Jednak jesteś dobrym chłopcem. Zadzwonię kiedy dowiem się czegoś konkretnego. Jeszcze raz ci dziękuję.
Nieoczekiwanie kobieta pod wpływem emocji ściska Javiera, a potem oddala się w kierunku drzwi pozostawiając niewyraźne spojrzenie chłopaka w salonie.
Angela nadal nie może dojść do siebie, trzęsie się na całym ciele na samo wspomnienie zdarzeń z cieplarni. Ani Mirta ani Javier nie mają teraz odwagi zapytać ją o to, co dokładnie miało tam miejsce. Pokojówka mocno tuli swoją podopieczną, ale Angela jest tak zimna i nieobecna, że czuje się, jakby dotykała posągu. Javier nie może już patrzeć na cierpienie ukochanej, bierze ich synka na ręce i siada z nim obok dziewczyny. Ma nadzieję, że dziecko w jakiś sposób wyprowadzi Colmenaresównę ze stanu w jaki popadła. Dziewczynę stać jednak tylko na uronienie łzy. W końcu skulona kładzie się na łóżku i zamyka oczy, ale sen nie przychodzi. Im dłużej tak leży, tym silniej powracają do niej koszmarne zdarzenia w jakich uczestniczyła. Mirta nakrywa ją kocem, a potem siada na fotelu i czuwa przy niej całą noc, tak jak dawniej to czyniła. Javier natomiast zajmuje się małym i za aprobatą Luisany, która wróciła bardzo późno, zabiera go na kilka dni do siebie…
Sytuacja w rezydencji jest bardzo napięta, emocje nie słabną.
Minął już tydzień od feralnego dnia, mimo to mieszkańcy nadal drżą o swoje życie i losy sióstr. Eloy zastanawiał się nawet nad rzuceniem pracy, jednak ostatecznie Mirta zmieniła jego plany. Porządnie go zbeształa, a to dało mu do myślenia. W domu zamieszkali teraz ochroniarze wynajęci przez Luisanę. Kobieta czuje się zagrożona, wie że chociaż Leoncio leży nieprzytomny w szpitalu, to nadal może być niebezpieczny. Na pewno nie działał sam, musi mieć sojuszników…Wysłała też Angelę na terapię do psychologa, ale nie Evy, do kogoś innego, kto nie ma związku ze sprawą. Okazało się to dobrym rozwiązaniem, bo blondynka w końcu się odblokowała i nawet złożyła zeznania na policji. Jej stan uległ dużej poprawie.
Naturalnie, rozmowa z policjantem nie należała do przyjemnych, ale była konieczna i można rzec, że przyniosła blondynce ulgę. Wreszcie opowiedziała z dokładnością co zastała w cieplarni.
A – Drzwi były zamknięte od środka. Nie mogłam się tam dostać, a ona tak głośno krzyczała. Wiedziałam, że dzieje się tam jej krzywda, że grozi jej niebezpieczeństwo. Ona krzyczała, a on się śmiał, słyszałam jak się śmiał. – mówi przez łzy
A – A ja nic nie mogłam zrobić. Krzyczałam, żeby ją zostawił, żeby dał jej spokój i wtedy, nagle wszystko ucichło, zapadła głęboka cisza, nawet Julieta już nie krzyczała. Ten łajdak ją… o mój Boże. On ją wtedy…
P – Zgwałcił? – dopytuje się policjant
A – Nic nie słyszałam, było przeraźliwie cicho. I wtedy on nagle wyrósł przede mną jak spod ziemi, wciągnął mnie do środka, nawet nie wiem, jak to się stało. To była chwila, sekunda. Wepchnął mnie tam na siłę i zamknął za sobą drzwi. Zdążyłam tylko zobaczyć Julietę, leżała na podłodze, cała posiniaczona, miała rozerwane ubranie i… Boże nie! Ja już nie mogę
P – Spokojnie. Proszę się nie spieszyć, to ważne dla śledztwa. Musimy wiedzieć. Co się potem stało?
A – Gdy się odwróciłam zobaczyłam jak się na mnie patrzy, jak wilk na owcę. Poczułam przeraźliwy ból w klatce piersiowej. Byłam pewna, że on teraz chce mi to samo zrobić i…
P – Napadł panią?
A – Zamachnął się na mnie, ale ja uciekłam w głąb cieplarni i wtedy, znalazłam tam kamień i gdy on się zbliżał znienacka rzuciłam nim w niego. Dostał w głowę, ale tak jakbym rzuciła w nim grochem. W ogóle tego nie odczuł.
P – co było potem?
A – Złapał mnie bardzo mocno, myślałam, że wyrwie mi ramiona. To tak bolało! I wtedy zauważyłam, że ma w kieszeni koszuli nóż. Nie wiem jak to się stało, jak udało mi się go zabrać, ale nie wiele myśląc, chwyciłam ten nóż i ugodziłam go nim. A potem on tylko zaśmiał mi się w twarz i popchnął mnie z całym impetem na podłogę. Nie wiem jakim cudem nie upadł, dostał chyba z trzy ciosy, ale on nadal stał, jakby to w ogóle się nie stało. Poszedł w stronę Juliety i wtedy zobaczyłam jak upada, nadal się śmiał, tak przeraźliwie się śmiał. Byłam w amoku, na początku myślałam, że on po prostu nadal ją napastuje, że leży na niej i ją gwałci, ale potem dotarło do mnie, że on się nie rusza. Podniosłam się, podeszłam tam, oboje się nie ruszali. Pomyślałam, że ją zabił, że Julieta nie żyje.
Angela nie może pokonać wzbierającego w niej szlochu. Wydusiła z siebie mroczne, prześladujące ją wizje, obrazy tamtych zdarzeń…
Dziś po tygodniu od tego dramatu, blondynka jest już spokojniejsza. Układa właśnie synka do snu. Javier przywiózł go z samego rana na jej prośbę. Bardzo stęskniona dziewczyna nadrabia teraz czas i poświęca się zabawom z malcem, który mimo wszystko odczuł tygodniową rozłąkę z mamą.
Do pokoju puka niespodziewanie Luisana.
L – Angela, możemy porozmawiać?
A – Jeśli chodzi o tamto, to wolałabym nie. Nie jestem na to jeszcze gotowa.
L – Nie, nie będę pytać cię o to. Chcę ci się z czegoś zwierzyć. Właściwie to nie wiem co robić. To dotyczy bezpośrednio Juliety, ale nie wiem jak mam jej to przekazać.
A – Boisz się powiedzieć jej, że własny ojciec, nie! on nie zasługuje na takie miano, ale Boże! Jak ja sobie pomyślę, że to ten sam co cię zgwałcił i … Boże! To do mnie nie dociera, to jest takie niewyobrażalne. Co za bydlę!
L – Właśnie o to chodzi.
A – Nie! Mamo, nie możesz jej powiedzieć, że to bydlę to … że on ją spłodził tamtej nocy, gdy cię napadł! Nie! Tego Julieta już nie zniesie!
L – Ale Angelo, ja coś odkryłam. Nie wiem czy to jest jak zbawienie czy wręcz przeciwnie, ale może jej trochę pomoże.
A – Mamo, nie wiem co chcesz jej powiedzieć, ale i tak uważam, że to za wcześnie. Ona jeszcze nie doszła do siebie po tamtym.
L – Wiem, ale dziękuję niebiosom, że ten typ nie zdążył. Gdyby i ją mi zgwałcił, to chyba sama poszłabym do tego szpitala i go zabiła! Tego bym mu nie darowała! Uratowałaś ją skarbie, uratowałaś swoją siostrę.
A – Myślałam, że już było za późno. Nawet nie wiesz jaką poczułam ulgę, gdy lekarze powiedzieli, że Julieta nadal jest dziewicą.
L – Wiem, bo ja poczułam dokładnie to samo. Ale odkryłam też coś, co samą mnie zszokowało.
A – No dobrze, mów. Potem powiem ci co sądzę.
A – Mamo to niemożliwe. Jesteś pewna tego co mówisz? – Angela nie dowierza po tym czego dowiaduje się od matki
L – Wiem, że trudno to pojąć, ale to prawda
A – To niesamowite!
L – Wiem. Na początku byłam na siebie wściekła, samej sobie zaoszczędziłabym wiele bólu, ale potem przyszła tylko wielka radość, choć żałuję że pozbawiłam tego szczęścia Jorge
A – Przyznam, że od początku nie pochwalałam tego co zrobiłaś, że oddałaś Juli i zataiłaś przed tatą prawdę, ale chciałam cię zrozumieć, bo gwałt to jest coś co niszczy człowieka na zawsze. Ciebie bardzo podziwiam, bo pomimo wszystko nie poddałaś się. Ja bym tak nie mogła, nie podniosłabym się po czymś takim.
L – Miałam ciebie, ty mi dałaś chęci do dalszego życia. Gdyby ciebie nie było na świecie, to nie wiem, co by ze mną było. Kochałam, kocham nadal twojego tatę, ale to było ponad to. Były chwile, że nie chciałam żyć, ale dziś dziękuję Bogu za tę siłę, bo jestem naprawdę szczęśliwa. Kiedy to odkryłam to nie mogłam tak samo jak ty teraz w to uwierzyć.
A – Ale jak ty się o tym właściwie dowiedziałaś?
L – Kiedy pojechałam do szpitala dowiedzieć się o stan Juliety, usłyszałam pielęgniarkę, która szukała dawcy dla tego łajdaka. On ma grupę AB, a ty i Jorge macie bardzo rzadką RH-. Ja mam grupę B. Po tym się domyśliłam.
A – Czyli to znaczy, że…
L – Gdyby Julieta miała moją grupę krwi, to niczego bym się nie domyśliła, ale tak się składa, że w szpitalu tego samego dnia odkryłam że i ona ma RH-, a to znaczy, że nie może być córką tego gwałciciela.
A – No tak, ma tą samą grupę co ja i tata, a to znaczy że...
L – Musi być córką moją i… Jorge!
Na samą myśl o posiadaniu siostry, takiej prawdziwej, o jakiej zawsze marzyła, twarz Angeli jaśnieje i pokrywa się intensywnym uśmiechem. Dziewczyna nie sądziła, że spotka ją jeszcze coś dobrego w życiu, a tymczasem los podarował jej najpiękniejszy prezent.
Blondynka w geście radości zarzuca ręce na szyję mamy.
A – och! Tak się cieszę mamo! Tak bardzo się cieszę!
L – A co ja mam powiedzieć? Nawet sobie nie wyobrażasz jaka to ulga! Kamień spadł mi z serca. Już się nie mogę doczekać, kiedy powiem o tym Juliecie, tylko właśnie zastanawiam się czy jeszcze się nie wstrzymać. Tyle ostatnio przeszła.
A – Mamo, a na co tu czekać. Przecież to najlepsza nowina dla niej. Na pewno poczuje się o niebo lepiej. Powinnaś pojechać do niej z samego rana.
L – Ona nawet jeszcze nie wie kto ją napadł, a będę musiała jej powiedzieć, że to ten sam typ co mnieee, nie wiem czy jest na to gotowa.
A – Ja na jej miejscu wolałabym wiedzieć i to jak najszybciej. Boże, mamo! To niesamowite! Ale jak to możliwe, że się nie domyśliłaś? Że nie pomyślałaś o tym, że Julieta może być córką taty?
L – Sama nie wiem. Po tym zdarzeniu – na samo wspomnienie w kobiecie odzywa się uczucie przygnębienia – zmieniłam się, nie byłam już tą samą pogodną i pełną wiary kobietą, nawet twój tata to zauważył, chociaż starałam się jak tylko mogłam, udawać przed nim. Byłam oszołomiona, ciągle żyłam tym gwałtem i nawet przez głowę mi nie przeszło, że mogłam być w ciąży z Jorge. Może wyda ci się to śmieszne, ale dopiero teraz, kiedy uświadomiłam sobie że Juli jest nasza, to przypominają mi się momenty sprzed. Musiałam już być w ciąży, kiedy ten bydlak…bo potem unikałam twojego taty. Nie mogłam już być z nim. Boże! Co ja narobiłam! A mogliśmy nadal być szczęśliwą rodziną, z tobą i z Julietą. Nie oddałabym jej gdybym wiedziała. Mój Boże!
A – Ja nie wiem co bym zrobiła. Teraz, kiedy mam Jorgita to nigdy w życiu nie oddała bym go, ale nie wiem co bym zrobiła na twoim miejscu. Nie potrafię postawić się na twoim miejscu, ale wydaje mi się, że trochę cię rozumiem. W końcu myślałaś, że Juli jest owocem gwałtu i…Och mamo, kiedy sobie pomyślę co przeżyłaś, to aż mi wstyd mojego własnego zachowania. Tyle razy przeze mnie płakałaś, tyle razy sprawiałam ci przykrości i użalałam się nad sobą, choć tak naprawdę to nic w porównaniu z tym co ty przeszłaś.
L – skarbie, dla każdego człowieka jego problemy są największymi, nie można ich umniejszać czy zwiększać ich wagi przy innych. Każdy inaczej czuje i co innego jest dla niego najgorszą rzeczą. Ty też nie miałaś łatwego życia, ja wiem. Najpierw ten wypadek w górach, a potem ten chłopak, Javier cię oszukał. To też niełatwe doświadczenia i bolesne, ale najważniejsze, że stawiłaś im czoła i dziś możemy być tu razem wreszcie szczęśliwe.
A – Prawie, bo dopóki nie wsadzą tego typa do więzienia to ja nie zaznam spokoju. Wiem, że jest w szpitalu, ale i tak boję się wychodzić na ulicę. On na pewno zechce się zemścić.
L – Nie myślmy teraz o tym. Potem będziemy się martwić. Rozmawiałam z komisarzem i niestety ale ty i Julieta musicie zeznawać, jeśli chcecie żeby on poszedł do więzienia. Moja sprawa już się przedawniła, poza tym nie miałabym nawet jak udowodnić co mi zrobił przed laty, ale wy możecie i musicie to załatwić.
A – Mamo. Jeśli o mnie chodzi to oczywiście że go oskarżę, to będzie też zemsta za to co zrobił tobie!
L – Pójdę już. Jest późno, powinnaś się położyć. Jutro po moim powrocie od Juliety, zabiorę cię na komisariat jeśli jesteś już gotowa i złożymy pełne oskarżenie.
A – Wolałabym zrobić to razem z Julietą. Nie możemy jeszcze poczekać?
L – Aniołku, czas nie gra na naszą korzyść. Poza tym jak ten typ dojdzie do siebie to z pewnością oskarży ciebie, a na to nie pozwolę.
A – Boję się mamo. O mało go nie zabiłam.
L – Walczyłaś o życie.
A- Tak, ale ugodziłam go aż trzy razy, nawet nie wiem jak to się stało. Boję się, że nie potraktują tego jak obrony własnej.
L – Przecież to śmieszne. Zakradł się na naszą posiadłość i zaatakował was obie, poza tym to na pewno wielokrotny przestępca. Nie masz się czym martwić.
A – On przeżył tylko dzięki Javierowi, gdyby nie zjawił się w oranżerii i nie zareagował jak trzeba, to ten typ byłby już martwy i nie wiem co by ze mną było.
L – Nie miałam śmiałości wcześniej zapytać, ale skąd Javier wziął się wtedy w naszym ogrodzie? Przecież nigdy tam nie przebywał z Jorgitem no i co on w ogóle wtedy u nas robił?
A – Też nie wiem, ale dziękuję niebiosom, że się zjawił i nam pomógł bo inaczejjjj
L – Dość już tego rozpamiętywania. Nie z takim zamiarem przyszłam. To co, jutro powiedzieć Juliecie tak?
A – Tak, nie ma się nad czym zastanawiać.
Z samego rana z wizytą do chłopaka wpadła jak co dzień matka. Zaniepokoiła ją natychmiast nieobecność Alejandry, która zwykle już była pod salą jej jedynaka.
L – Dziwne? Powinna tu być, zawsze tu była z rana. Mam nadzieję, że z jej synkiem wszystko w porządku.
J – Dzień dobry pani Loreno – za plecami zdał się odezwać męski głos
L – Javier, ach to ty chłopcze. Miło cię widzieć.
J – Mam dziś cały dzień zajęty, więc pomyślałem, że wpadnę teraz na chwilę do Jose. Była już pani u niego?
L – Nie, nie chciałam mu przeszkadzać. Je teraz śniadanie. Właściwie to wybierałam się do bufetu po kawę, ale skoro tu jesteś to wykorzystam cię.
J – Jak to?
L – Nigdzie nie widzę Alejandry
Na twarzy chłopaka w tej chwili pojawia się ewidentny grymas, świadczący o tym jak bardzo Valencia nie przepada za tą osobą, ale Lorena albo nie chciała albo naprawdę zdawała się nie zauważać tej antypatii ze strony szatyna
L – Pojadę do niej. Może ma jakieś kłopoty? Powinna być przy moim synu, on bardzo jej potrzebuje. Idź do niego proszę, potem cię zmienimy
J – proszę chwilkę zaczekać.
L – O co chodzi?
J – Rozmawiała pani z lekarzami? Minął już tydzień, jak długo mamy ciągnąć tą farsę?
L – Chodzi ci o to, że Alejandra opiekuje się moim synem?
J – Nie, dobrze pani wie, co mam na myśli. Wiem co mówią lekarze, że Jose ma amnezję i sam powoli powinien dojść do siebie, przypominać sobie przeszłość, ale okłamywanie go tylko pogarsza sprawę. Nie lepiej powoli mu wszystko opowiadać?
L – Wiem, że to niecodzienna sytuacja, wiem że mieliście niesnaski i teraz dziwnie się czujesz, b on o tym nie pamięta, ale ja wierzę lekarzom. Oni mówią że jeśli Jose sam nie przypomni sobie faktów z ostatnich lat, to nigdy to już nie nastąpi.
J – Ale to chore. On myśli, że od liceum jest z Alejandrą, pamięta tylko znajomych sprzed tego czasu, nie wie gdzie pracował i nie ma pojęcia o państwa rozwodzie. Pani uważa to wszystko za stosowne?
L – Mnie też nie przychodzi to łatwo, ale trzeba czekać, tylko czas ma znaczenie. Przetrwam to wszystko, bo to wszystko robię dla dobra mojego syna i błagam cię, nic mu nie mów, bo jeśli coś mu się stanie, to wyłącznie ty będziesz za to odpowiedzialny – ostrzega kobieta
J – Nic mu nie powiem, nie ja to powinienem zrobić, ale nie wiem jak długo będę mógł patrzeć mu w oczy. Czuje się z tym wszystkim fatalnie. Najgorsze jest to, że on wcale nie pamięta Juliety. Nie szkoda jej pani?
L – Oczywiście że tak, ale nic nie możemy na to poradzić. Jeśli ona naprawdę go kocha, to poczeka.
J – Jak łatwo pani przychodzi mówienie o tym.
L – Javier chłopcze, cierpliwości. Jose na pewno wkrótce wszystko sobie przypomni, a teraz wybacz. Jadę do Alejandry, sprawdzę co u niej.
Javier przybiera mocno niezadowoloną minę, przekonywania Loreny nie satysfakcjonują go i nim pójdzie do Jose, udaje się do jego lekarza prowadzącego, by dokładnie wypytać o jego stan… Niestety akurat dziś doktor jest nieobecny.
Luisana je dziś samotnie śniadanie w jadalni. Jest zdumiona, bo Angela zapowiedziała iż jest gotowa wrócić już do pracy, jednak jak dowiaduje się od Mirty jeszcze nawet się nie podniosła.
L – To do niej niepodobne. Mirto, powiedz Eloyowi żeby przyprowadził auto, a ja jeszcze zajrzę do córki.
M – Już się robi droga pani.
Luisana szybkim krokiem wchodzi po schodach na górę, a potem po zapukaniu do drzwi, uchyla je i wchodzi po cichu. Zauważa, że Angela nadal śpi, a w jej ramionach mały Jorgito.
L – Jaki słodki obrazek – zachwyca się. – Rozsunę zasłony, żeby trochę słońca wpadło do pokoju.
Wtem budzi się Angela. Dziewczyna przeciąga się w łóżku i po chwili zauważa matkę stojącą tuż nad nią.
L – Dzień dobry skarbie. Jak się spało?
A – Mama? Ojej, chyba przysnęłam. Która to już godzina?
L – Prawie 9. Mówiłaś mi, że dziś wracasz do pracy, ale chyba już nie zdążysz.
A – Taki miałam zamiar, ale nici z tego. Zapomniałam ci o tym wspomnieć. Już mnie tam nie chcą.
L – Jak to?
A – Zbyt często brałam wolne, poza tym ciągle mam jakieś problemy. Dyrektor powiedział mi, że nie potrzebuję takich osób.
L – Co za ludzie! Już ja im wygarnę.
A – Mamo przestań! Nie jestem dzieckiem, żebyś się za mną wstawiała. Chcesz zrobić ze mnie jakąś sierotę? Poszukam pracy gdzie indziej, to żaden problem.
Blondynka zauważa z jaką szybkością mina jej matki kwaśnieje coraz bardziej.
A – O co chodzi? Myślisz że nie mam szans na nowe zatrudnienie?
L – Nie, ależ skąd.
A – Tu mnie przyjęli, mimo że nie mam studiów pedagogicznych, to może i gdzie indziej zrobią wyjątek.
L – Angela, a może ty już sobie odpuść co? Powinnaś najpierw wychować małego, potem będziesz pracować.
A – Mamo już o tym rozmawiałyśmy, kiedy postanowiłam znaleźć sobie pracę. Nie chcę znowu wałkować tego tematu.
L – Skarbie, to może być teraz trudne. Powinnaś odpocząć, pobyć w domu. Wiele się wydarzyło, obie z Julietą wiele przeszłyście i powinnyście się wspierać nawzajem.
A – Najlepsza na to jest praca, sama dobrze to wiesz.
L – No tak aleeee
A – Mamo czy ty chcesz mi coś powiedzieć? Dziwnie się zachowujesz, jakbyś chciała mnie zniechęcić.
L – To nie tak. Z resztą nie ważne, zrobisz jak zechcesz. Powiedz przynajmniej czy nasz książę dał ci się dziś wyspać co?
A – A nie widać? Teraz już uwielbia nocne imprezy, nie wiem co będzie potem.
Atmosfera łagodnieje, a obie kobiety zaśmiewają się żartując o męczących obyczajach synka Angeli. Niedługo potem Luisana wychodzi do pracy.
Tymczasem Javier odwiedza Jose Davida. Przyjaciele żartują na wiele różnych tematów, okazuje się że Jose dokładnie pamięta licealne anegdoty, związek z Alejandrą, a nawet czasy szkolne z Javierem. Niewygodne pytania zaczynają się, gdy Jose pyta kumpla o to jak wygląda jego związek z Alejandrą, czy się zaręczyli albo czy może już planują ślub itd.
JD – Głupio było mi pytać o to Alejandrę, dlatego może ty mi powiesz.
J – Jose jest wiele rzeczy które chciałbym ci opowiedzieć, ale nie zrobię tego, lekarze odradzili. Sam musisz sobie przypomnieć.
JD – Kiedy ja nie mogę. Nie pamiętam nic, ostatnie wspomnienie dotyczy Alejandry, a właściwie wieczoru podczas którego poprosiłem ją o chodzenie. Rozumiesz, wiem tylko że się zgodziła i pamiętam nasz pierwszy pocałunek, ale nic więcej. Nawet sobie nie wyobrażasz jakie to straszne, jakie to męczarnie!
J – Przykro mi, ale nic nie mogę na to poradzić.
Nagle wzrok Jose Davida wbija się w szybę, za którą obaj z Javierem dostrzegają Julietę.
JD – Znowu ona
Julieta dopiero po chwili orientuje się, że została zauważona i szybko znika spłoszona.
J – Znowu ona? Znasz ją? – pyta zaciekawiony Javier
JD – Nie, nie znam jej, ale ona chyba mnie tak.
J – Jak to?
JD – To głupia sprawa, ale chyba ci powiem. Muszę się komuś wygadać.
J – Wiesz, że możesz mi zaufać. Jesteśmy kumplami.
JD – Jasne.
J – No to co z nią?
JD – Sam nie wiem. Ona tutaj leży? To znaczy na tym oddziale?
J – Nie wiem, a skąd to pytanie? Pewnie tak sądząc po szpitalnym stroju.
JD – Kilka razy w nocy była u mnie
J – Jak to? Ty Don Juanie, randkujesz sobie? Żadnej okazji nie przepuścisz – żartuje Valencia
JD – To nie to co byś chciał. Daj mi powiedzieć.
J – Jasne, dawaj
JD – Przyłapałem ją wczoraj i zapytałem o to, czy mnie szpieguje czy co i nagle, nie wiem jak… ale mi głupio, chodzi o Alejandrę. Zachowałem się nie fair.
J – Jose, coś ty zrobił?
JD – Poczułem jakiś nagły impuls, coś niewytłumaczalnego, magnes, nie wiem jak to nazwać, ale kiedy miałem ją tak blisko, to nie mogłem się oprzeć. Ona ma takie ciepłe spojrzenie, taki błysk w oczach, uległem moim zmysłom i pocałowałem ją.
J – Brachu! No nieźle, ale cię wzięło.
JD – Nie kpij. Naprawdę źle się teraz czuję względem Ale. Nie powinienem całować innych dziewczyn. To podłe.
J – Daj spokój. To najlepsze co mogłeś zrobić – Javierowi podoba się to co usłyszał i pod wpływem uczucia radości wymyka mu się niespodziewany tekst, co zaskakuje jego przyjaciela
JD – Co? jak możesz tak mówić. Znasz ją? Znasz tą dziewczynę? Czy ja ją znam????
J – Tak, zaraz ci powiem kim ona jest. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marzenka20 Mistrz
Dołączył: 06 Cze 2010 Posty: 17199 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa i okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:46:38 30-08-17 Temat postu: |
|
|
Juli & Jose
odc.196-198
cz.61
Ja – Julieto, mogę wejść? – pyta nieśmiało Javier, zaglądając do przebywającej w swojej sali blondynki. Dziewczyna nie jest zbyt szczęśliwa na jego widok, ale zgadza się na rozmowę z nim
J – Po co przyszedłeś?
Ja – byłem u Jose
J – Wiem, widziałam was
Blondynka gorączkowo się rozgląda, co zaraz zauważa Valencia
Ja – coś nie tak? Nie ucieszyła cię moja wizyta prawda?
J – Nie zrozum mnie źle, ale nie powinieneś do mnie przychodzić. Nie jesteśmy przyjaciółmi. Jestem ci wdzięczna za pomoc, ale to nic nie zmienia między nami. Ja nadal ci nie ufam.
Ja – no właśnie i to mnie zastanawia. Czemu wszyscy nagle odwrócili się ode mnie, jakbym nie wiadomo w czym zawinił?
J – Javier przede mną nie musisz udawać. Ja o wszystkim wiem. Niczego u mnie nie uzyskasz jasne?
Ja - chciałem tylko zapytać o twoje samopoczucie i uprzedzić cię.
J – Uprzedzić? Przed czym?
Ja – Nie przed czym, a przed kim
J – Nic z tego nie rozumiem
Ja – Byłem u Jose i opowiedział mi o tym co między wami wczoraj zaszło
Blondynka rumieni się na samo wspomnienie
J – i co? pewnie obaj mieliście niezły ubaw, zwłaszcza ty nie?
Ja – nie rozumiem twojej uszczypliwości, ale nie ważne. Coś mu powiedziałem i powinnaś być tego świadoma
J – Jak to? Przecież mieliśmy milczeć! Czy ty zwariowałeś?! Co ty mu nagadałeś?
Ja – nic takiego, on po prostu myśli że ty i ja, że my...
J – No co?!
J – Co mu powiedziałeś? – pyta po raz drugi Julieta, jakby nie usłyszała za pierwszym razem słów Javiera.
Ja – w sumie to nic złego. Przecież on nadal myśli, że się nie znacie i nie wie że należysz do jego przeszłości a tak, dałem wam szansę na poznanie i być może coś więcej.
J – Z choinki się urwałeś czy co? Tylko wszystko skomplikowałeś?
Ja – czemu? Przecież teraz będzie wam łatwiej. Posłuchaj, teraz nie musisz już się przed nim ukrywać i na dodatek będziesz miała okazję, będzie mogła jemu stworzyć okazję, by cię poznał i na nowo się w tobie zakochał.
J – Zabawne, że akurat ty o tym wspominasz
Ja – co w tym zabawnego?
J – Przecież sam jesteś typowym bawidamkiem, nie wierzysz w miłość i tą całą otoczkę, dla ciebie liczy się tylko flirt i zabawa. W twoim życiu nie ma miejsca na uczucia, a teraz nagle wyskakujesz ze swatką.
Ja – nie wierz we wszystko co mówi prasa
J – Wierzę w to co widzę.
Ja – Słuchaj, ja mam tylko i wyłącznie dobre intencje. Widzę jak się męczysz, jak oboje się męczycie, bo to ewidentne, że Jose nic nie czuje do Alejandry. Jestem pewny, że gdy znowu zaczniecie się spotykać, to on znowu się w tobie zakocha. Tylko tyle. Chciałem jedynie pomóc.
J – Następnym razem się nie wtrącaj. Akurat ty jesteś najmniej odpowiednią osobą, żeby doradzać w sprawach sercowych.
Ja – masz rację. Nie mam o tym pojęcia, nigdy tego nie pojmę. Nie wszystkim dane jest doświadczenie czegoś tak pięknego. Pójdę już.
J – Tak będzie najlepiej i następnym razem, proszę, nie wtrącaj się. Nie potrzebuję niczyjej pomocy, a zwłaszcza twojej.
Ja – Życzę powrotu do zdrowia. Cześć.
J – Chyba zbyt ostro go potraktowałam – w Bonecie natychmiast narastają wyrzuty sumienia, gdy tylko chłopak znika jej z horyzontu. Sama dziwi się nad swoim ciętym językiem, ale ktoś musiał mu to w końcu powiedzieć. Przecież on nie ma pojęcia, że Angela go rozgryzła, a Julieta, jako jej siostra, teraz tym bardziej rozpamiętuje jego podłe zachowanie. – Należało mu się. Niech nie myśli, że przeszłość ujdzie mu na sucho. Nie pozwolę żeby się mieszał w sprawy między mną a Jose, skoro nie ma pojęcia o tym jak to jest kochać kogoś.
Alejandra zjawia się z wizytą u Jose Davida, tak jak zapowiedziała jego matce. Chłopak jednak śpi, więc dziewczyna postanawia jedynie ucałować go na pożegnanie.
A – Może tak będzie lepiej. Poproszę jego mamę, żeby mu wszystko wyjaśniła. Niedługo mam autobus i muszę się pospieszyć – rozprawia w myślach.
Dziewczyna podchodzi do chłopaka i pogładziwszy go po poliku, po chwili ucałowuje go w niego.
Jose David budzi się i myli dziewczynę z nieznajomą, która ostatnio odwiedza go późną porą. Chłopak nie otworzywszy dokładnie oczu, daje się ponieść wyobraźni oraz niespotykanej pokusie i nie myśląc ani chwili, całuje Alejandrę sądząc że znowu napatoczyła mu się Julieta!!!
Pech chce, że akurat w tej chwili korytarzem przechodzi Julieta i zauważa co się dzieje w środku. Dopada ją ogromna zazdrość, ale i poirytowanie, bo jeszcze kilkanaście godzin temu to ją całował!
J – Co on wyprawia! Jest taki sam jak Javier!
Na widok ukochanego całującego inną, Julieta poczuła silne ukłucie w sercu. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że chłopak uważa Alejandrę za swoją narzeczoną i jest to dla niego oczywiste, ale przecież wczoraj to ją całował i to tak bardzo boli dziewczynę. Przeraża ją wizja, że wraz z amnezją również jego zachowanie uległo zmianie.
Dziewczyna szybko oddala się od sali, by nie zostać zauważoną przez całującą się parę, w związku z czym nie widzi niecodziennej reakcji chłopaka po pocałunku z licealną miłością.
JD – Ty?
Bonavides odsuwa się od Alejandry jak poparzony i nie panując nad ruchami natychmiast odwraca głowę w drugą stronę. Alejandra od razu dostrzega jego huśtawkę emocjonalną, wie że coś tu nie gra.
A – Tak, a kogo się spodziewałeś? – pyta nieco zmylona
JD – Ciebie oczywiście kochanie, tylko że dopiero co się obudziłem i jestem trochę nie swój
A – Zauważyłam. Do tej pory jeszcze mnie tak nie całowałeś
JD – Tak?
A – Było jakoś inaczej, tak z pasją, namiętnie. Bardzo mi się podobało. A tobie?
Teraz to Jose David jest zmieszany. Swoim pocałunkiem wywołał u dziewczyny wielkie zadowolenie, czego nie sposób nie zauważyć.
A – Nic mi nie odpowiesz?
JD – Jasne, mi też.
A – To pewnie to co ci powiem popsuje cały ten nastrój.
JD – Co mi powiesz? O co chodzi? Mam się martwić?
Alejandra, która nie ma pojęcia iż najzwyczajniej w świecie została pomylona z inną dziewczyną, zaczyna sobie wyobrażać pewne rzeczy.
A – A może Jose David na nowo się we mnie zakochał? W końcu w liceum świata poza mną nie widział, a Juliety nie pamięta. Może powinniśmy spróbować? – te i wiele podobnych refleksji przechodzi teraz przez głowę podekscytowanej blondynki. Czy zdecyduje się jednak zostać w mieście?
Alejandra pomimo wątpliwości, jakie zasiał w niej niespodziewany pocałunek Jose Davida, zdecydowała się jednak na wyjazd. Uznała, że im obojgu przyda się trochę czasu na przemyślenia. A nuż Jose David zatęskni za nią i ją odszuka? Ona też musi uspokoić swoje emocje. Mimo że są w tym samym wieku, ona ma już spory bagaż doświadczeń i wie jak różnie się życie układa.
JD – Wyjeżdżasz? Teraz? – pyta zaskoczony chłopak
A – Wiem jak to wygląda, dopiero co się obudziłeś, ale chodzi o moich krewnych. Są biedni i chorzy, muszę się nimi zaopiekować. Wrócę jak tylko poczują się lepiej.
JD – Ale co im dokładnie jest? To tak poważne, że musisz do nich tak pędzić.
A – Jose nie wiem, jak to powiedzieć. Myślę, że wiele się ostatnio wydarzyło, za wiele i oboje powinniśmy nad tym się zastanowić, ale sami. Ty niczego nie pamiętasz, a jaaaa, ja też dziwnie się z tym wszystkim czuję i uważam, że powinniśmy od siebie odpocząć. Kiedy za mną zatęsknisz, to mnie odszukasz, wiem to, ale na razie powinniśmy poukładać swoje myśli, zwłaszcza ty.
JD – Jest coś co wpłynęło na twoje zdanie, coś cię do tego skłoniło? – chłopak obawia się, że jakimś cudem Alejandra dowiedziała się o pocałunku jakim obdarzył Julietę, ale woli to wybadać, niż się do tego przyznać.
A – Nie, absolutnie, a co mogłoby mieć aż takie znaczenie? Jose, posłuchaj mnie. Jesteś cudownym facetem, ideałem, bardzo mi na tobie zależy, ale w tej chwili tak będzie lepiej.
JD – Jutro mnie wypisują.
A – Tak? nie wiedziałam. To wspaniale.
JD – Myślałem, że zamieszkamy razem.
A – Co?
JD – Mama mi mówiła, że od jakiegoś czasu mieszkamy ze sobą, że wynajmujemy mieszkanie.
A – Co ona sobie wyobraża? – złości się w myślach blondynka – przecież ja mam dzieci, Jose w życiu nie uwierzy że są jego, tym bardziej że wie, iż nie mamy ślubu. Czy ta kobieta postradała zmysły? – burzy się nadal
JD – Coś nie tak? Zamilkłaś nagle?
A – Nie, tylko że po wypadku wyprowadziłam się stamtąd.
JD – Dlaczego?
A – Booo, bo nie widziałam sensu by mieszkać tam dalej bez ciebie
JD – Alejandro, powiedz mi jedną rzecz nim wyjedziesz?
A – Tak?
JD – Kochasz mnie? Wrócisz jeszcze do mnie?
A – Hej siostro! – do sali Juliety jak burza wpada uśmiechnięta od ucha do ucha Angela i od razu zauważa nie najlepszy humor dziewczyny
A – Co się stało? Ale masz minę
J – Lepiej nie pytaj. Jestem bliska wybuchu! Ale on mnie wkurza!
A – Kto taki?
J – No on! Jose!
A – Nie może być. Przecież ty usychasz z miłości do niego
J – Nie kpij. To nie jest śmieszne. Nawet sobie nie wyobrażasz co on wyprawia!
A – No to może mnie oświecisz…
Al. – co to za pytanie?
JD – Po prostu odpowiedz – domaga się Jose David, stawiając Alejandrę w bardzo niezręcznej sytuacji
A – Wiesz, że tak
JD – I wrócisz?
A – Nie
JD – Nie?
A – Jose ja cię do niczego nie zmuszam. Jeśli poczujesz, że brakuje ci mnie, że chcesz być ze mną i że chcesz spędzić ze mną resztę życia, to ty do mnie przyjedziesz. Zostawiam nam otwartą furtkę, jeśli ją przekroczysz, to będziemy razem.
Alejandra jest bliska łez, z ledwością się od nich powstrzymuje i skradając jeszcze chłopakowi ostatniego buziaka, żegna go lekkim uśmiechem, po czym wychodzi.
Jose David jest mocno zdezorientowany. Przykro mu rozstawać się z Alejandrą, ale też cieszy go wolność, jaką mu zwróciła, bo teraz będzie mógł w spokoju wszystko przemyśleć, z resztą sama tak to tłumaczyła, i przede wszystkim uspokoić swoje sumienie. Blondynka szybko schodzi na drugi plan, bo chłopak ma już w głowie inną osobę… Nie może opędzić się od myśli o koleżance Javiera, Juliecie.
Angela ma ogromną ochotę zaśmiać się po słowach siostry, ale ze względu na nią właśnie, cudem się powstrzymuje. Nie ukrywa jednak, że to co jej wyznała, bardzo ją ucieszyło.
A – No to wreszcie coś zaczyna się dziać. Jeszcze chwila i Jose znowu się w tobie zakocha, choć na razie to pewnie bardziej zachwyt nad twoją urodą aniżeli uczucie, skoro ani słowa ze sobą nie zamieniliście.
J – Angela, mogłabyś się uspokoić. To wcale nie jest zabawne. Jestem na niego wściekła, ale na siebie też. Nie powinnam była tam się skradać. Nie chcę mącić mu w głowie, to może zaważyć na jego zdrowiu.
A – E tam. Przecież nic mu nie zdradziłaś, on nie wie kim jesteś. Po prostu spodobałaś mu się i cię pocałował, a tą Alejandrą się nie przejmuj. Jak tylko Jose się w tobie na dobre zadurzy, to ją od razu odeśle z powrotem tam skąd przyszła.
J – Nie lubisz jej?
A – A kto by taką lubił. Właściwie to sama nie wiem co o niej myśleć, ani dobra ani zła. Takie są podobno najgorsze, bo nie wiadomo czego można się po nich spodziewać.
J – Nie wiem czemu, ale wszyscy są do niej uprzedzeni. Ja poznałam ją trochę lepiej i uważam, że jest całkiem w porządku.
A – Mówiłaś, że widziałaś ich jak się całowali i co teraz powiesz? To jest w porządku?
J – Oj tam
Nagle rozlega się pukanie do drzwi
Al. – można?
J –Alejandra?
Obie dziewczyny ze zdumieniem spoglądają na wchodzącą do środka blondynkę
Al. – ja tylko na moment. Nie chciałam odejść bez pożegnania
J – Bez pożegnania? Jak to?
Teraz obie dziewczyny spoglądają na siebie i stawiają oczy ze zdumienia
Al. – wyjeżdżam i jako że byłaś dla mnie taka dobra i pomogłaś w najgorszym momencie mojego życia, to nie mogłam nie przyjść.
J – Ale jak to wyjeżdżasz?
A – Zabierasz ze sobą Jose Davida? – dopytuje zaniepokojona Angela
Al. – nie, skądże znowu. Byłam u niego i dałam mu wolną drogę.
J – Co chcesz przez to powiedzieć?
Al. – Nie mogę dłużej udawać jego narzeczonej, tym bardziej że już ją ma i to ty nią jesteś. Dlatego postanowiłam wyjechać. Mam nadzieję, że niebawem Jose odzyska pamięć i znowu będziecie razem
A – Czyś ty zwariowała! On nie może się denerwować! To mu zaszkodzi. Przecież on cię potrzebuje.
Al. – wcale nie. Wiem, że mnie nie kocha, no ale jak mógłby, skoro to Julieta jest jego prawdziwą miłością.
J – Ale on myśli że wy jesteście razem
Al. – tak, ale serca nie oszuka. Wiem, że on mnie nie kocha. Może i coś czuje, jakieś ciepłe uczucia, ale to już czas zweryfikuje. Podjęłam decyzję i nie cofnę jej. Może jeszcze się spotkamy, kto wie. Pójdę już. Uważaj na siebie i oczywiście dbaj o niego. Życzę wam jak najlepiej.
J – Naprawdę? Odchodzisz? Ale przecież ja widziałammm
Al. – co takiego?
A – Nic, nie ważne. Odprowadzę cię. - wtrąca się znienacka Angela, która
posyła Juliecie wymowne spojrzenie, a potem wychodzi z sali razem z Alejandrą.
A – Muszę przyznać, że twoje zachowanie jest bardzo szlachetne.
Al. – nie spodziewałaś się tego po mnie prawda?
A – Na pewno wyczułaś, że nie przepadam za tobą ale, w gruncie rzeczy niczego nie mogę ci zarzucić. Mam tylko głęboką nadzieję, że i tobie ułoży się życie, tam gdzie się wybierasz.
Al. – dziękuję i tego samego życzę tobie. Kiedy Jose odzyska już pamięć, dajcie mi znać. Pani Lorena będzie miała do mnie namiary.
A – Ok. Do zobaczenia
Al. – Do widzenia.
Pielęgniarka natrafia na Jose Davida spacerującego po szpitalnym korytarzu i zwraca mu uwagę.
P – Co pan tu robi? O tej porze pacjenci powinni już spać. Proszę wracać do pokoju.
JD – Chciałem tylko się trochę rozruszać, długo leżałem.
P – To jutro pan będzie chodził, a teraz proszę już wracać.
JD – Ale…
P – No już. Odprowadzę pana, która sala?
JD – Tamta – odpowiada z niezadowoleniem Jose David. Pielęgniarka pomaga mu się położyć, a potem gasi światło, ale chłopak bynajmniej nie zamierza odpuścić.
JD – Muszę ją znaleźć. Na pewno gdzieś tu jest? Jak z nią nie porozmawiam, to oszaleję. Co ona mi zrobiła? A może przyjdzie do mnie jak co noc? Nie, nie po tym jak ją przyłapałem. Muszę ją zobaczyć.
Pozbawiony racjonalnego myślenia, Jose David kieruje się jedynie emocjami, jakie obudziła w nim piękna pacjentka. Chłopak postanawia odczekać, aż będzie mógł niezauważony przejrzeć oddział.
Nadciąga późny wieczór.
Zanosi się na burzę. Pioruny z coraz większą siłą uderzają w niebo. Nie zraża to jednak Jose Davida do kontynuowania swoich poszukiwań, które przypominają bezcelowe szukanie po omacku.
JD – A niech to! W tych ciemnościach nigdy jej nie znajdę. Tam jest chyba oddział damski, tylko jak mam zaglądać po kolei do sal. Jak ją rozpoznam? Ale mam pecha!
Pech jednak szybko przemija, bo po chwili Bonavides przemienia jego nazwę w farta. Tuż przed jego nosem otwierają się drzwi jednej z łazienek, a z niej wychodzi dziewczyna sylwetką przypominająca jego piękną nieznajomą. Chłopak niewiele się zastanawiając, podąża za nią w ciszy, by sprawdzić do którego pokoju się skieruje.
JD – A jednak mam farta. To na pewno ona, poznaję po zapachu i tych pięknych, długich włosach. – zaśmiewa się ze szczęścia.
Julieta o mało nie dostaje zawału, gdy tuż nad nią wyrasta sylwetka mężczyzny.
JD – Ciii – chłopak zatyka jej usta ręką – teraz to ja przyszedłem odwiedzić ciebie
J – Joseee – dziewczyna prawie wypowiada jego imię, ale przecież rzekomo się nie znają
JD – Wiedziałem
J – Słucham?
JD – Nawet moje imię znasz, a ja o tobie nic nie wiem. Czemu tak się mną interesujesz? – chłopak odsuwa dłoń, by dać Juliecie możliwość na odezwanie się, ale ją kompletnie zamurowało. Nic nie odpowiada
JD – Ty chyba jesteś jakaś nawiedzona. Nie wiesz, że to chłopak jest zdobywcą, a dziewczyna trofeum
J – Co? – takie myślenie chłopaka irytuje Julietę. – co on miał na myśli serwując mi taki tekst?! – burzy się w myślach
J – Co tu robisz? Idź sobie zanim ktoś cię zobaczy? Nie jestem tu sama – Boneta wskazuje na pacjentki leżące tuż obok
JD – Nie obchodzi mnie to.
J – Czego chcesz?
JD – Boję się grzmotów.
J – Co?
JD – Boję się i pomyślałem, że mogłabyś mnie uspokoić, zatroszczyć się o mnie
J – Słucham? Ty chyba sobie ze mnie żartujesz?
Jose David wybucha śmiechem, choć kontrolowanym, by nikogo nie obudzić.
JD – Chodź ze mną
J – Ja…ale gdzie? po co?
JD – Nie pytaj, po prostu chodź. Chcę z tobą porozmawiać. Przy tobie czuję się jakoś inaczej, lepiej. Proszę, chodź ze mną.
W innej sytuacji Julieta by odmówiła, ale to jest przecież jej Jose David, jej ukochany z którym tyle przeżyła. Nawet jeśli nic nie pamięta, to nadal jest jej ukochanym Jose Davidem.
Oboje wydostają się z sali po cichu i udają do pokoju, który on zajmuje.
Po przekroczeniu progu, Julieta nagle zawraca, ale zdecydowane ramię Bonavidesa ją zatrzymuje.
J – Nie powinnam tu być. Lepiej wrócę do siebie.
JD – Poczekaj, tylko trochę pogadamy. Masz coś w sobie, co mnie do ciebie przyciąga. Bardzo podobało mi się, kiedy tak nade mną czuwałaś i gładziłaś mnie po twarzy, jakbyś to ty była moją ukochaną.
J – Ktoś może nas nakryć
JD – Przecież nic złego nie robimy, przynajmniej na razie
J – Puść mnie proszę.
JD – Za chwilę. Chodź.
Jose David ani myśli wypuścić teraz swojej gołąbeczki. Chłopak usadawia ją na swoim łóżku, a potem dosiada się do bardzo speszonej dziewczyny, która kompletnie nie pojmuje, jak dała mu się tu zaciągnąć i jak teraz się zachować.
JD – Mam wrażenie, ze się mnie boisz. Nie o to mi chodziło.
J – Po co mnie tu przyprowadziłeś?
JD – Bo chcę cię lepiej poznać. Jutro mnie wypisują i nie chcę stracić ostatniej szansy na rozmowę z tobą. Wiem od naszego wspólnego kolegi, że masz na imię Julieta, i to wszystko. Opowiesz mi o sobie?
J – Ale po co? Czemu cię to interesuje?
JD – Bo ty mnie interesujesz.
Julieta spogląda na chłopaka niezwykle podekscytowana
JD – Może to głupie, co powiem, ale czuję z tobą jakąś szczególną więź, no i jesteś taka śliczna, że byłbym idiotą, gdybym nie zwrócił na to uwagi. Julieto – chłopak pochwyca dłonie dziewczyny zaplatając je w swoje – bardzo mi się podobasz, od pierwszej chwili kiedy się tu zjawiłaś, zerkałem dyskretnie na ciebie, podziwiałem twoją urodę, te śliczne oczy i nosek, i te delikatne usta i…
J – Nie, proszę, nic już nie mów
JD – Miałaś tak kiedyś w życiu? Bo ja nie wiem, nic nie pamiętam, ale na szczęście z moim sercem wszystko w porządku, a ono chce ciebie.
Jose David zbliża się powoli do Juliety z zamiarem pocałowania jej. Ona jednak w ostatniej chwili wyrywa się spod jego presji i natychmiast wybiega z jego pokoju, pozostawiając chłopaka kompletnie zdezorientowanego.
JD – Co z nią? Zrobiłem coś nie tak? Nie wiem czemu tak jest, ale czuję jakbym ją znał, tak dobrze mi z nią, a przecież to zupełnie obca osoba. Sam siebie nie rozumiem.
Jose David z trudem opanował narastające w nim chęci, by znowu udać się do Juliety. Jednak nie może zachowywać się jak jakiś napalony świr, a tak go mogła przecież odebrać. Jego zachowanie nie było normalne, w sumie to oboje dziwnie się zachowują, bo ona przecież też się do niego zakradała.
Julieta nie może usiedzieć na miejscu po nocnej wizycie, jaką sprawił jej ukochany. Jest bardzo rozemocjonowana i trochę zła na siebie, że uciekła. Jose David prawie ją pocałował, a ona o niczym innym nie marzy odkąd się wybudził, ale przecież tak nie można i ona zdaje sobie z tego sprawę.
J – Przeczekam to, muszę być cierpliwa. Jose niedługo sobie przypomni, na pewno! |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|