|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Paulineczka Mistrz
Dołączył: 13 Sie 2006 Posty: 11440 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Columbia :D
|
Wysłany: 13:00:02 15-07-07 Temat postu: |
|
|
Dzięki za komentarze. Przesyłam wam BuZiAkI :* :* :* :****
Odcinek 262
Oscar upadł na podłogę. Victor postrzelił go w pierś.
- To jeszcze nie koniec.- rzekł.
- Oszczędź mnie, ja naprawde nie chciałem tego zrobić twojej siostrze...
- Ona się zabiła! Przez ciebie!
Victor złapał leżącego Oscara za szyję.
- To ty ją zabiłeś! Rozumiesz?! Ty! Ty!- krzyczał Victor.
- Ona mnie uwiodła, dlatego to się stało. Nigdy nie chciałem jej skrzywdzić.- mówił ledwo Oscar.
- Gdyby nie ty, Clara by żyła!- krzyknał Vivtor i postrzelił Oscara w ramię. Oscar stracił przytomność.
Victor poczuł łzy na policzku.
Nigdy nie chciał nikogo zabijać, ale czuł, że musi zemścić się na Oscarze za śmierć swojej siostry.
- Co ja zrobiłem?!- powiedział sam do siebie patrząc na Oscara.
Chciał uciec, ale było za późno. W budynku zjawiła się policja oraz Juan i Franco.
- Oscar!- krzyknąl Juan i podbiegł do brata.
Policja zabrała Victora.
- To jeszcze nie koniec!- krzyknął mężczyzna.
* * * * * *
Był już ranek... Norma, Sarita, Franco i Juan byli w szpitalu.
Oscar właśnie miał operację.
- Dlaczego zawsze nas muszą spotykać takie rzeczy? Najpierw była choroba Franca, teraz Jimena i na dodatek Oscar!- powiedziała Sarita.
- On wyjdzie z tego.- powiedział Juan.- Na pewno!
- Może ja pojadę do Jimeny i o wszystkim jej opowiem.- zapropnowała Norma.
- Masz rację, ona też powinna sie dowiedzieć.
- Pojade, ale jak coś będzie wiadomo, to zadzwońcie.- rzekła Norma i wyszła ze szpitala.
* * * * * *
Pół godziny później Jimena obudziła się.
- Co się dzieje? Czemu nikt mnie nie odwiedza??- myślała i nagle do sali weszła Norma.
- Cześś Jimena.- rzekła i pocałowała siostrę w policzek.
- No, już myślałam, że nikt mnie nie odwiedzi. Co z tym Miquelem?
- Oscar właśnie walczy o życie... on postrzelił go w pierś i w ramię.
- O Boże!- Jimena zmartwiła się.- Czemu właśnie mój Oscar?!
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Też zastanawiam się dlaczego wybrał właśnie jego.
- Boże, tak bardzo chciałabym teraz przy nim być.
- Spokojnie...- Norma przytuliła siostrę.
- Dlaczego to się musiało stać?? Ja mam problemy z kręgosłupem i teraz na dodatek on...
- Oboje wyjdziecie z tego i jeszze będziecie szczęśliwi.
- Nie wiem...- zaczęła mówić Jimena.
- Jeszcze mu nie wybaczyłaś??
- Wybaczyłam, ale to nie znaczy, że wróce do niego. Oscar bardzo mnie skrzywdził i nie chcę, żeby to się powtórzyło.
- Jimena, on cię bardzo kocha. Zrobiłby wszystko dla ciebie.- rzekła Norma.
- Ale teraz to nie jest ważne! Najważniejsze, żeby Oscar przeżył!
Jimena przytuliła mocno Normę. Płakała...
- A tak w ogóle co z moją córkeczką?- zapytała dziewczyna.
- Eva się nią opiekuje cały czas...
- Tak dawno jej nie widziałam. Tęsknie za nią.
* * * * * *
Godzinę później Juan, Franco i Sarita wciąż czekali.
Podszedł do nich lekarz.
- Panie doktorze, co z Oscarem?- zapytał Juan.
- Uratowaliśmy go! Wyjdzie z tego!
Juan mocno przytulił Franca.
- To wspaniale! Jesteśmy panu bardzo wdzięczni!- rzekła Sara, uśmiechając się.
- Pacjent jeszcze nie wybudził się z narkozy. Operacja była dość poważna, ale udało się!
- Dziękujemy!- powiedziała Sarita.
* * * * * *
Tymczasem Norma i Jimena bardzo się denerwowały. Nagle zadzwonił telefon Normy.
- Halo.- odebrała
- Norma, on żyje! Wszystko się udało!- odezwała się szczęśliwa Sarita.
- Musze o tym powiedzieć Jimenie!
- To cześć, jeszcze nie wybudził się z narkozy.
- Pa.- powiedziała Norma i rozłączyła się.
Jimena spojrzała na nią.
- Operacja się udała! Z Oscarem jest w porządku!- powiedziała Norma.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się ciesze!- odparła Jimena i mocno przytuliła siostrę.
ZoStAły 3 OdCiNkI |
|
Powrót do góry |
|
|
Paulineczka Mistrz
Dołączył: 13 Sie 2006 Posty: 11440 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Columbia :D
|
Wysłany: 18:09:43 16-07-07 Temat postu: |
|
|
Odcinek 263
Trzy tygodnie później...
Z Oscarem było już wszystko w porządku. Już dawno wrócił do domu. Jimena wyszła ze szpitala, ale jeszcze nie pogodziła się z Oscarem. Zamieszkała u matki wraz z córeczką. Niestety nie umiała chodzić i jeździła na wózku inwalidzkim.
Pewnego dnia do Jimeny przyjechały Norma i Sarita.
- Jak się czujesz?- zapytały wchodząc do domu.
- Lepiej, tylko szkoda, że jestem sparaliżowana. Tak bardzo cierpię z tego powodu!- powiedziała Jimena i rozpłakała się.
- Wszystko będzie dobrze.- powiedziała Norma i przytuliła siostrę.
Sarita zrobiła to samo.
- Teraz doskonale rozumiem dziadka...- dodała Jimenita.
- Nie zamartwiaj się już. Zobaczysz, jeszcze kiedyś będziesz chodziła!
- Straciłam już na to nadzieję...
- Kiedy do nas wrócisz?? Oscar cię potrzebuje!- powiedziała Sarita.
- Niestety nie mogę tam wrócić... I zrozumcie w końcu, że nie chcę być z nim! Nie chcę znowu narażać się na cierpienie!
- Siostrzyczko, on już nigdy cię nie skrzywdzi. Oscar tak bardzo cię kocha,
- No dobrze, jeszcze to przemyślę. Ale raczej do niego nie wrócę.- rzekła Jimena ocierając łzy.
* * * * * *
Gabriela i Alfredo całowali się w stajni.
- Musisz powiedzieć o nas swoim córkom.- powiedział Alfredo.
- Nie potrafię tego zrobić.
- Gabrielo, nie możemy wiecznie ukrywać się przed wszystkimi! Albo wyjawimy im prawdę, albo koniec z nami! Wybieraj!
* * * * * *
Tymczasem Ruth, Antonio i Jose Conrado spacerowali po ogrodzie na ich własnej hacjendzie.
Jose Conrado siedział w wózku.
- Tak bardzo się ciesze, że wszystko dobrze się skończyło.- rzekła Ruth.
- Ja również... W końcu Reyesom nikt nie będzie już przeszkadzał.- odparł Antonio.
- Tylko bardzo szkoda mi Jimeny... Nie zasłużyła na takie coś.
- Masz rację. Ale moze jest dla niej jeszcze szansa.
- Nie wiem... Chciałabym, aby pogodziła się z Oscarem i wszystko było jak dawniej.- rzekła Ruth.
- Kiedy ostatnio mówiłem ci, że cię kocham??
- Hmm... Jakoś miesiąc temu...
- Oj, widze, że trochę cię zaniedbałem. Wiedz, że bardzo cię kocham Ruth... Bardzo...- powiedział Antonio.
- Ja także cię kocham, mój przystojniaku.- dodała Ruth i oboje namiętnie się pocałowali.
* * * * * *
Tymczasem Juan pracował w stajni...
Nagle podeszła do niego Lorena.
- Witaj Juan.- rzekła.
- Lore? Co ty tu robisz??
- Minęło dużo czasu od dnia, kiedy ostatni raz się widzieliśmy. Pomyślałam, że może zmieniłeś zdanie i wrócisz do mnie.
- Nie Loreno, nie wrócę do ciebie! Kilka dni temu dużo sie wydarzyło. Mojej żonie groziło niebezpieczeństwo, mój brat został postrzelony i walczył o życie... Wszystko zaczęło się układać i nagle zjawiłaś się ty.- krzyczał Juan.
Lore spojrzała mu głęboko w oczy.
- Ja cię tak bardzo kocham! Tak bardzo cię pragnę!- powiedziała i chciała go pocałowac, ale Juan odepchnął ją.
- Nie zniszczysz mojego związku z Normą! Ja teraz kocham tylko ją! Więc lepiej będzie, jeśli sobie odejdziesz na zawsze.
- Nie potrafię żyć bez ciebie, Juan...
- Do cholery! Ja cię nie kocham! Kocham Normę, wybacz mi!- rzekł Juan. Lorena poczuła łzy na swoim policzku.
Spojrzała na ukochanego.
- Pocałuj mnie po raz ostatni.- poprosiła.
Złożyła czuły pocałunek na jego ustach... Potem jednak przerwała.
- Zawsze cię kochałam i będe kochać.- powiedziała Lorena z płaczem i odeszła.
Juan dotknął dłonią swojej wargi.
* * * * * *
Tymczasem na hacjendzie Elizondo.
Sarita, Norma i Jimena siedziały w salonie... Trzy siostry piły herbatę i rozmawiały.
Nagle do salonu weszła Gabriela wraz z Alfredem.
- Córeczki, musze wam o czymś powiedzieć.- zaczęła mówić Gabi.
- Mamo, czy ten pracownik coś nabroił?- zapytała Norma.
Sara już wiedziała o co chodzi, ponieważ kiedyś nakryła swą matkę w stajni z Alfredem.
- Nie chodzi o to...
- Więc o co mamo?- zapytała Jimena.
Gabriela spojrzała jej w oczy, potem Normie i na końcu Saricie.
- Ja kocham tego mężczyznę. Kocham Alfreda.- rzekła.
Zapraszam do komentowania :* :* :*** |
|
Powrót do góry |
|
|
Paulineczka Mistrz
Dołączył: 13 Sie 2006 Posty: 11440 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Columbia :D
|
Wysłany: 18:18:04 17-07-07 Temat postu: |
|
|
Odcinek 264
- co?? To chyba jakis żart!- powiedziała Jimena.
- Już od dawna jestem w nim zakochana, ale o niczym wam nie mówiłam.- rzekła Gabriela.
- Mamo, to niemożliwe.
- Alfredo jest miłością mojego życia i wiem, że on również czuje do mnie to samo.
- Bardzo kocham Gabrielę.- powiedział Alfredo.
- Słuchaj, jeśli skrzywdzisz moją matkę, zapłacisz mi za to!- powiedziała Norma podchodząc do Alfreda.
- Nigdy nie będzie przeze mnie cierpiała.
- Dlaczego to przed nami ukrywałaś? Czemu??- pytała Norma matkę.
Sarita przez cały czas siedziała na kanapie i wcale się nie odzywała.
- Sara, czemu nic nie mówisz?- spytała po chwili Jimena.
- Bo ja o wszystkim wiedziałam...
- Co? I nic nam nie powiedziałaś?!- krzyknęła Norma.
- Mama poprosiła mnie o dyskrecję.
- Tak, to prawda. Sarita kiedyś nakryła mnie w stajni z Alfredem.- powiedziała gabi.
Norma i Jimena spojrzały na nią.
- W stajni z Alfredem?? Co wy tam robiliście??- zapytała Norma.
- Nie musze się wam tłumaczyć, jestem dorosła, jestem waszą matką i mogę robic co chcę. Nie zrezygnuję z Alfreda, bo go kocham!
* * * * * *
Tymczasem Oscar wspominał wszystkie chwile spędzone z Jimeną.
Ich pierwszy pocałunek, pierwszy raz, ślub...
- "To wszystko było takie piękne"- pomyślał.
Po chwili pobiegł do swojego samochodu.
* * * * * *
Tymczasem na hacjendzie Elizondo.
- Mamo, czy to znaczy, że ty chcesz być z tym człowiekiem?- spytała Sarita.
- Tak! Nie obchodzi mnie, że jest biedny! Wy też związałyście się z biedakami!
- Mamo, ale czy ty jesteś gotowa na związek?- zapytała Jimena.
- Tak. Zrozumiałam, że Alfredo jest mężczyzną mojego życia.
- No dobrze... ja się zgadzam, możecie być razem. Chcę żebyś była szczęśliwa.- powiedziała Norma przytulając matke.
- I ja także. Mam tylko nadzieję, że on cię nie skrzywdzi!- dodała Jimena.
- Ja również się zgadzam.- powiedziała Sarita.
Gabriela uśmiechnęła się.
- Jestem taka szczęśliwa!- powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy.
* * * * * *
Pół godziny później Jimena siedziała na wózku inwalidzkim w ogrodzie, pod drzewem. Na rękach trzymała córkę.
Nagle na hacjende przyjechał Oscar.
- Witaj.- podszedł do Jimeny.
- Cześć.
- A jak się ma mój cukiereczek?- spytał uśmiechając się do Tamary.
Po chwii wziął ją na ręce.
- Chyba nie jesteś zła, że tu przyjechałem?
- Nie, oczywiście że nie. Możesz odwiedzać swoją córkę.- odpowiedziała Jimena.
Oscar pocałował malutką w policzek.
- Jimeno... czy ty mnie jeszcze kochasz?- zapytał Oscar.
Jimena była bardzo zasoczona tym pytaniem.
- Odpowiedz. Czy ty mnie jeszcze kochasz?
- Ależ oczywiście, że tak... Kocham cię Oscar!- powiedziała dziewczyna.
Oscar namiętnie ją pocałował w usta.
- Ale to nie znaczy, że do ciebie wrócę.- powiedziała przerywając pocałunek.
- Błagam cię! Wróć!
- A jeśli znowu mnie zdradzisz?? Co wtedy będzie??
- Nic nie będzie, bo nigdy cię nie zdradzę.- rzekł mężczyzna.
- Hmmm... Pomyślę nad tym. Może jeszcze do ciebie wrócę, ale nie jestem pewna.
Nagle oboje usłyszeli głośny krzyk.
- Tatoo!!!- krzyknęła Gabriela
- Co to?- zdziwił się Oscar.
- To chyba mama.
Nagle Gabi wybiegła na dwór.
- Nieee!- krzyczała.
- Mamo, co ci jest?- spytała Sarita biegnąc w stronę matki.
- Dzwońcie po karetkę! Tato jest nieprzytomny!
- Co takiego? O Boże!
Norma pobiegła do domu i zadzowniła po pogotowie.
* * * * * *
Dwie godziny później na poczekalni w szpitalu byli: Norma, Jimena, Sarita, Oscar, Franco, Juan i Gabriela.
- Boże, uratuj go.- mówiła Gabriela.
Nagle z sali operacyjnej wrócił lekarz.
- I co pani doktorze?- zapytał Oscar.
- Pacjent miał zawał serca... niestety nie udało nam się go uratować...
- Co? To niemożliwe! Niech pan powie, że to nie prawda!- krzyknęła Norma łapiąc lekarza za fartuch.
- Niestety go straciliśmy... Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, ale nie udało się. Don Martin zmarł.
- Nieeee!- krzyknęła Gabriela i zaczęła jeszcze bardziej płakać.
Już jutro ostatni odcinek mojej kontunuacji "Pasion de gavilanes" |
|
Powrót do góry |
|
|
Paulineczka Mistrz
Dołączył: 13 Sie 2006 Posty: 11440 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Columbia :D
|
Wysłany: 11:52:13 18-07-07 Temat postu: |
|
|
Odcinek 265- OSTATNI
Minęło kilka dni...
Cała rodzina zjawiła się na pogrzebie don Martina.
Nie było tam tylko dzieci.
Wszyscy byli bardzo smutni z powodu śmierci staruszka.
- Tak bardzo go lubiłam.- powiedziała Ruth przytulając się do Antonia.
Gabriela wspominała wszystkie chwile spędzone z ojcem.
Podeszła do trumny ojca.
- Tak bardzo cię kocham tato.- rzekła Gabi i położyła na trumnie różę.
Po chwili podeszła do Alfreda.
Sarita widząc ogromny smutek i cierpienie na twarzy matki podeszła do niej.
- Nie płacz... Dziadek zmarł, bo wiedział, że teraz już będziesz szczęśliwa.- powiedziała Sara.
- O czym ty w ogóle mówisz?- pytała zapłakana Gabriela.
- Dziadek Martin zmarł akurat w dniu, kiedy dowiedział się, że znalazłaś mężczyzne twojego życia. Odszedł, ponieważ wiedział, że teraz będziesz już szczęśliwa przy boku Alfreda.
Gabriela mocno przytuliła Saritę.
* * * * * *
Po pogrzebie wszyscy pojechali do domu Gabrieli.
Pojechali tam: Ruth, Antonio, Jimena, Norma, Sarita, Juan, Franco, Oscar, Pepita i inni...
Nagle zadzownił telefon.
Gabriela odebrała i poszła gdzieś razem z telefonem.
Po chwili wróciła.
- Kto dzwonił mamo?- spytała Norma.
- Doktor Serranos. Nie uwierzycie... W końcu jakaś dobra wiadomość.
- O co chodzi?
- Jimena może mieć operację, dzięki której odzyska władze w nogach!- powiedziała Gabriela i uśmiechnęła się.
- Naprawde?- spytała Jimena.
- Tak!
- Jestem taka szczęśliwa!- wykrzyknęła dziewczyna.
- Mówiłam, wiedziałam, że się uda!- dodała Sarita.
Wszyscy bardzo ucieszyli się z tej wiadomości.
* * * * * *
Rok później...
Jimena była już po operacji. Nareszcie mogła chodzić. Jeszcze nie wróciła do Oscara...
Pewnego dnia do Oscara zadzwonił telefon.
- Halo.- odebrał.
- Witaj Oscar. To ja Bruno! Pamiętasz mnie?
- Ten reżyser, tak? Poznaliśmy sie chyba wtedy, kiedy kręciliśmy reklamę.
- Tak, to ja i mam do ciebie prośbę.- rzekł reżyser.
- Jaką?
- Mógłbyś przyjechać dzisiaj na plan? Chciałbym nakręcić kolejną reklamę perfum " Indian Savage". Mógłbyś w niej zagrać, bo doskonale sobie radziłeś.
Oscar bardzo się zdziwił.
- Ja?? Czemu ja??- spytał.
- Bo nadajesz się do tego! Musisz mi pomóc...
- Nie wiem czy mogę. A kto będzie ze mną grał?
- Znajdziemy jakąś aktorkę.- powiedział Bruno.
- Dobrze, przyjadę...
* * * * * *
Tymczasem Sarita i Franco spacerowali wokół hacjendy razem ze swoimi dziećmi.
- Mama.- powiedział Diego.
- Co ty powiedziałeś??- zdziwiła się Sarita.
- Mama.- powtórzył chłopiec.
Sara wzięła Diega na ręce.
- To twoje pierwsze słowo, jestem taka szczęśliwa!- powiedziała przytulając synka do siebie.
Po chwili postawiła go no ziemi.
- Nasze dzieci sa takie kochane.- rzekł Franco.
- Są naszym najcenniejszym skarbem.
- A może postaramy się o kolejnego dzieciaczka?- spytał mężczyzna uśmiechając się.
- Oj Franco, przestań...
Franco namiętnie pocałował żonę.
- Może pójdziemy do łóżeczka kotku?- zaproponował mężczyzna.
- Nie, nie teraz kochanie...
- A czemu nie?- pytał dalej Franco.
- No bo nie. A co będzie z dziećmi?
Nagle zobaczyli przechodzącą obok Evę.
- Evo!- krzyknął Franco.- Zaopiekuj się przez chwile naszymi dziećmi.
Eva zgodziła się. Franco uśmiechnął się do Sarity.
- No to idziemy.- pwoiedział i wziął ją na ręce, weszli do domu.
* * * * * *
Norma i Juan byli na przejażdżce konnej.
- Juan, czy ty mnie jeszcze kochasz?- spytała Norma.
- Nie wiem...
- Jak to nie wiesz? Czyli już nie kochasz mnie tak bardzo jak kiedyś?
Nagle Juan roześmiał się.
- Normo, jak mógłbym cię nie kochac? Jesteś miłością mojego życia!- rzekł.
- A już myślałam, że...
- Ja nigdy nie przestanę cię kochać.
Norma zsiadła z konia.
Juan zrobił to samo i po chwili zaczęli się namiętnie całować.
* * * * * *
Oscar dojechał na miejsce, gdzie miał zagrać w reklamie.
Kazali mu przebrac się w szarą koszulkę i podarte jeansowe spodnie, więc zrobił to.
Po chwili podszedł do niego Bruno- reżyser.
- Chcę przedstawić ci aktorkę, która będzie twoją partnerką w reklamie.- powiedział Bruno.
Oscar nic nie odpowiedział.
- O, własnie idzie!- rzekł reżyser i wskazał na kobietę idąca w ich stronę.
Oscar bardzo się zdziwił. Była to Jimena.
Szła do nich uśmiechając się.
Była ubrana jak indianka i wyglądała bardzo ładnie.
Oscar również się uśmiechnął i podbiegł do niej.
- Witaj kochanie, no to zaczynamy kręcić reklamę!- powiedziała i zaczęła zbliżać się do niego... Pocałowała go namiętnie w usta.
- A potem wracamy do naszego domku.- dodała dziewczyna z uśmiechem.
Oscar bardzo ucieszył się z tego powodu.
Wziął żonę na ręce i zaczęli się całować. Byli bardzo szczęśliwi, że zowu są razem.
* * * * * *
Kilka godzin później Oscar i Jimena razem wrócili na hacjende Reyesów.
W ogrodzie spotkali Normę, Juana, Juana Davida, Saritę i Franca oraz ich dzieci.
Wszyscy zdziwili się widząc ich razem.
- Witajcie.- powiedziała Jimena i na oczach wszystkich pocałowała ukochanego.
- Witaj w domu siostrzyczko, nareszcie do nas wróciłaś. Do nas i do Oscara- powiedziała Norma przytulając mocno Jimenę.
* * * * * *
Wieczorem odbyło się małe przyjęcie w domu Reyesów. Było zorganizowane na cześć Jimeny i Oscara. Zjawili się tam: Ruth z Antoniem, Gabriela z Alfredem, Benito z Paulą i inni...
Wszyscy czekali w salonie, aż Jimena w końcu zejdzie na dół.
Po chwili Jimena zeszła po schodach. Wyglądała przepięknie.
Miała ubraną piękną czarną suknię.
Oscar zaniemówił z wrażenia.
- Kochanie, ślicznie wyglądasz.- powiedział.
Ona tylko się uśmiechnęła. Wszyscy zaczęli tańczyć.
- Już zawsze będziemy razem.- rzekł Oscar tańcząc z Jimeną.
- Zawsze. Nikt nas nie rozdzieli.- odparła Jimenita i zaczęli się namiętnie całować.
Sara i Franco też razem tańczyli.
- Kocham cię. Nigdy nie pomyślałabym, że będe kogoś tak bardzo kochać.- powiedziała Sara.
- Ja cię kocham dużo bardziej...- rzekł Franco i pocałował żonę.
Juan i Norma również tańczyli.
- W końcu wszystko dobrze się skończyło.- rzekła Norma.
- Tak, już nikt nam nie przeszkodzi... Bardzo cię kocham Normo.- odpowiedział Juan i namiętnie ją pocałował.
Po tych wszystkich przykrych i niebezpiecznych wydarzeniach nasze pary nareszcie były szczęśliwe. Zawsze umiały stawić czoło wszystkim osobom, które chciały ich rozdzielić. Teraz nareszcie doznały prawdziwego szczęścia... Prawdziwa miłość przezwycięży wszystko.
---------------------- KONIEC-----------------------
Bardzo dziękuję wam za wszystkie komentarze... Wspólnie doszliśmy do końca. Jestem wam bardzo wdzięczna za wszystko! Jesteście kochani! Pozdrawiam wszystkich, którzy komentowali moją telcię. :* :* I zapraszam również do wyrażenia opini na temat całego odcinka i telenoweli. Przesyłam wam ogromne buziaki :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :* :******** :* :* :*
Jeszcze raz bardzo wam dziękuję za wszystko... Za komentarze, te miłe i te gorsze. Bardzo was wszystkich kocham :* :* :***
Ostatnio zmieniony przez Paulineczka dnia 11:55:05 18-07-07, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
kela97 Obserwator
Dołączył: 06 Maj 2011 Posty: 4 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:04:32 06-05-11 Temat postu: Odcinek 266 |
|
|
Minęły 2 miesiące...
Norma z Juanem spacerowała po ogrodzie a Juan David biegał wraz z Diegiem.
- Oni są tacy słodcy - powidziała Norma i pocałowała Juana
- Skoro Juan David jest taki słodki to może powinniśmy postarać się o jeszce jedną pociechę? - Juan popatrzył na Normę znacząco
- Juan wiesz myśle, że to dobry pomysł, naszemu małemu przydałby się braciszek albo siostrzyczka !!
Nagle obrócili się i zobaczyli Eve, która szła w ich kierunku.
- Eva....Eva, prosze podejdź tu!! - wykrzykiwał Juan
- Tak, Juanie co chciałeś?? - spytała zaciekawiona Eva
- Popilnujesz chłopców przez jakieś pół godziny? - spytała Norma
Eva kiwneła głową.
Juan wziął swoją żonę na ręce i poszli się kochać.
* * * * *
Tymczasem w barze ''Alacala''
Rosario śpiewała i tańczyła do piosenki Verte, gdy nagle zobaczyła Franca Reyesa.
Po 10 minutach ...
- Jesteście kochani, wszysy bez wyjątku. Kocham was !! - wykrzykiwała Rosario, a tłum wiwatował na jej cześć
Podeszła do Franca:
- Co tu robisz? Miło cię widzieć. - uśmiechnęła się
- Przyszedłem, aby na ciebie popatrzeć, moja piękna - uśmiechał się z zalotnym spojrzeniem Franco
- To może chodżmy do garderoby, tam będziemy mogli porozmawiać.
Wzięła Franca za rękę i poszli do garderoby oraz odrazu bez zbędnych ceregieli, zaczęli się namiętnie całować i rozbierać.
* * * * *
Tymczasem na hacjendzie Reyesów
- Moja mała kochana czarnulka - mówił Oscar do Jimeny i zaczynał namiętnie całować
- Oscar przestań co będzie jak ktoś wejdzie do pokoju, albo Tamara się obudzi !? Nie możemy - odsunęła się Jimena
- Daj spokój zawsze możemy się zamknąć, a naszą Tamritę dać Evie! Co za problem?! - oburzył się Oscar
- Tak, tylko że ona pilnuje Juana Davida i Diega !!! Nie możemy zwalić jej na głowę jeszcze Tamary, nie nie ma mowy kochanie, ale jak będziesz cierpliwy to wynagrodze ci to dziś w nocy!
- Naprawdę kochanie ?! - spytał Oscar z niedowierzaniem
- Czy kiedyś skłamałam .... - po chwili namysłu ... no może, ale to było dla zabawy - mój ty modelu
- No dobrze jakoś wytrzymam, a teraz idę się wykąpać - udał naburmuszonego i poszedł do łazienki
* * * * *
W kuchni Eva karmiła Diega i Juana Davida, gdy zadzwonił telefon:
- Halo, kto mówi?
- Mamo, to ja Ruth, dzwonie, żeby ci powiedzieć, że przez najbliższy miesiąc nie będzie mnie w domu, bo razem z Antoniem i dzieckiem jedziemy do Europy !!! - wykrzykiwała Ruth
- Tak się ciesze córeczko, dobrze będe czasami zaglądać do waszego do domu. Kocham cię.
- Ja ciebie też !! Pa!!
- Do zobaczenia kochanie - Eva odłożyła słuchawkę
* * * * *
Dwie godziny póżniej .. Pora kolacji
Przy stole siedzieli Norma, Sara, Juan, Oscar, Jimena, Eva brakowało tylko Franca.
- Sara nie wiesz gdzie jest Franco - spytał Oscar
- Powiedział, że coś stało się w firmie i musiał pojechać, a co nie powiedział ci nic?! - oznajmiła Sara
- Nie może coś mówił, pewnie byłem zajęty rozmyślaniem o mojej wannie i Jimenicie
- Za niedługo możesz zgubić głowe jak będziesz tak o niej rozmyślał - przywrócił go do pionu jak zawsze poważny Juan
- Juan nie przesadzaj to chyba nic dziwnego, że ją kocha i myśli o niej !? - powiedziała Norma
- Nie pamiętam kiedy mama do nas dzwoniła? Niezbyt często odzywa się od śmierci dziadka - powiedziała Jimena
- Masz racje jak ostanio do niej dzwoniłam to powiedziała, że nie ma czasu i zadzwoni póżniej ... i do tej pory nie zadzwoniła - oburzyła się Sara
- Musimy się do niej wybrać, ale jutro, bo ja i Juan jesteśmy zmęczeni idziemy spać - oznajmiła Norma i odeszła wraz z mężem
- Ja też już jestem zmęczona. Dobranoc - oznajmiła pani domu (Sara) i wyszła,a wraz z nią Jimena i Oscar
* * * * *
W sypialni Sary i Franca
- Moje kochanie dzieciaczki - Sara mówiła to do swych dzieci tuląc je do snu, gdy nagle usłyszała dźwięk silnika samochodu.
Nagle do sypialni wszedł Franco i ucałował żonę.
- Cześć kochanie, stęskniłaś się? - spytał
- Oczywiście, że tak mój przystojniaku .... - odpowiedziała Sarita
Franco wziął Sarę na ręce i położył na łożku .... Zaczęli się kochać.
* * * * *
Następnego dnia rano
Sara rozmawia z Franciem o Soni i Diegu, gdy zauważa czerwoną szminkę na plecach swego męża. Wtedy ten się odwrócił i poszedł do łazienki, w tej chwili zadzwonił telefon.
- Halo? Słucham?!
- Sara, Sara tu Panchita muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego !!! Wysłuchaj mnie.... - prosiła Panchita
- Dobrze więc słucham ....
- Franco był tu wczoraj i kochał się z Rosario w garderobie, tak mi przykro.
- Co?? Kłamiesz... !!! |
|
Powrót do góry |
|
|
kela97 Obserwator
Dołączył: 06 Maj 2011 Posty: 4 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:05:45 06-05-11 Temat postu: |
|
|
Odcinek 267
- Kłamiesz.... to, to nie może być prawda. - zaprzeczała Sara z oburzeniem
- Sara to prawda, ale jeśli nie wierzysz, to trudno, cześć. - Panchita odłożyła słuchawkę
- Nie, to nie może być prawda. Ta szminka i telefon Panchity... wyprowadzam się do matki - mówiła sama do siebie Sara
10 minut póżniej..
- Sara, sara - wołał Franco, a gdy wszedł do pokoju zobaczył pustą szafę i łóżeczka. Zdziwł się i pojechał do Rosario.
* * * * *
Tymczasem wyszycy domownicy jedli śniadanie..
- Jimena wiesz gdzie jest Sara, albo Franco? - spytała Norma
- Franco przed chwilą pojechał do firmy, a Sara nie wiem gdzie się podziewa.
- Chodźmy sprawdzić, może jest u siebie - Norma wstała z krzesła i poszła a wraz z nią Jimena i Oscar oraz Juan, ale gdy weszli do pokoju nie było nikogo
* * * * *
W pokoju Sary i Franca
- Nie ma dzieci, ani jej rzeczy. - powiedziała Jimena zamykając szafę
- Myślicie, że się pokłócili? - spytała Norma patrząc na każde z osobna
- Nie mam bladego pojęcia, ale się dowiemy. Prawda, Oscar? - szturchnął brata, który znów marzył o swej Jimenicie
- Tak go przyciśniemy i dowiemy się co jest grane. Będzie śpiewał jak Rosario Montes - jak zawsze z przesadną wiarą w siebie, dodał Oscar
* * * * *
Na hacjendzie Elizondo
Rozległo sie pukanie do drzwi, w który stała Sara wraz z dziećmi i bagażami.
- Córeczko, co się stało ?
- Mamo, mogę przez jakiś czas u ciebie zamieszkać, to znaczy u ciebie i Alfredo?
- Oczywiście, że tak. Mieszkaj ile chcesz, kochanie. - stwierdziła Gabriela
Po 6 godzinach
Pora kolacji
Przy stole siedzi Alfredo, Gabriela i Sara.
- Córeczko, opowiesz co się stało ? - spytała z troską Gabriela
- Mamo, nie wiem - wahała się dziewczyna
- To,może ja wyjde - oznajmił Alfredo
- Nie, nie trzeba niech pan zostanie z nami - rozkazała Sara
- Proszę, mów mi po imieniu, dobrze?
- Dobrze. - odpowiedziała Sara
- A więc, Franco mnie zdradza z Rosario Montes - rozpłakała się Sara, a Alfredo wraz z jej matką podbiegli do niej i zaczęli ją przytulać
- Dobrze już ciii.... kochanie, przestań płakać, proszę - powiedziała błagalnym tonem Gabriela
- Mamo, jestem zmęczona, idę się położyć - oznjamiła Sara
- Dobrze, ale jak będziesz chciała porozmawiać, to ja zawsze chętnie cię wysłucham - oznajmiła Gabriela
- Ja też, wiesz ... czasem łatwiej powiedzieć coś komuś, kogo się nie zna - oznajmił z wahaniem Alfredo
- Dobrze, dziękuje - dziewczyna podeszła i przytuliła matkę i Alfreda
* * * * *
Tymczasem w hotelu le Magnifique
Franco i Rosario kochali się tak namiętnie, że Franco zapominał kim jest jego żona, że ma 2 ślicznych dzieci. Myślał tylko o Rosario Montes.
* * * * *
Hacjneda Reyesów, sypialnia Jimeny i Oscara
- Kochanie, no proszę tylko ten jeden raz, ostatni raz, proszę? - lamentował Oscar
- Nie, a co będzie jak zajde w ciążę ? - oburzła się Jimena
- Ale ja chce mieć jeszcze jedno dziecko z moją czarnulką - przybliżył sie do niej
- Ale ja nie chce mieć już dzieci kochanie, bo ... - przerwał jej namiętnym pocałunkiem i zaczął pozbywać sie części garderoby swojej żony
* * * * *
Sypialnia Normy i Juana
- Nie, nie to nie może być prawda ?! Nie, nie mogę mieć kolejnego dziecka. - mówiła z niedowierzaniem Norma
- Jak to możliwe?! - Norma załamała się
* * * * *
Przed hacjendą Reyesów, Norma i Jimena rozmawiają o problemach Sary i Franca
- Myślisz, że wrócą do siebie? - spytała z troską Jimena
- Nie wiem. Jimena zastanów się, nawet nie wiemy co się wydarzyło między nimi?! Ciekawe, gdzie zatrzymała się Sarita?
- Norma, a może pojechała do matki, przecież my też się tam zjawiłyśmy, gdy się pokłóciłyśmy z Juanem i Oscarem - oznajmiła Jimena
- Wiesz, że to nie jest głupi pomysł.... To co jedziemy ?
- Norma, a dzieci ? Co z nimi zrobimy ? Wiem !!
Nagle zobaczyły zbliżającą się Evę.
- Eva, zaopiekujesz się naszymi dziećmi dopóki nie wrócimy ? - krzyczała Jimena
- Oczywiście, uwielbiam się z nimi bawić... Juan David, chodź pójdziemy do Tamary, a wy się nie martwcie tylko idzie już. Papa. - pożegnała ich Eva
* * * * *
Tymczasem w stajni rozmawiają Juan, Oscar i Franco
- Franco, co się dzieje między tobą a Sarą ?! - krzyczał po nim Juan
- Juanchito, uspokój się... Co się dzieje między wami?! - szturchał Oscar Franca
- Odpowiadaj jak brat pyta !!! - denerwował się Juan
- No dobra, ale mnie puście. - oburzył się Franco
- Ale nie powiecie nikomu ?!
- A komu mamy powiedzieć?! - powiedział wściekły Juan
- Ostatnio byłem u Ro... Rosario Montes w barze oraz w domu i poniosło nas, dlatego doszło pomiędzy nami do zbliżenia seksualnego- oznajmił niepewnie zdrajca
- Że co ??????!!!!!!!!!!! Co ty sobie wyobrażasz, hm ... - oburzył się Juan
- Jak mogłeś jej to zrobić ?! - Oscar zaczął szturachać Franca i rozpoczęła się bójka
* * * * *
Hacjenda Elizondo
Sara siedziała na ławce razem z Alfredem i matką, a dzieci biegały wokół podjazdu. Gdy zobaczyły ciocie Jimenę i Normę, dlatego odrazu do nich pobiegły.
- Ciocia Jimena! - krzyczał Diego
- I ciocia Norma! - krzyczała Sonia
- Kochanie moje. - Jimena wzięła na ręce całowała i przytulała Diega, a Norma robiła to samo z Sonią
- Soniu, a gdzie mamusia ? - pytała Norma
- Tam. - Sonia wskazała na ławkę
- Dobrze, to wy biejacie dalej, a my pójdziemy się z mamusią przywitać, tak ?
- Myhm. - odpowiedziały dzieci i wróciły do swej zabawy
Gdy Norma i Jimena doszły do ławki przywiatła je matka i Sara całusami
- Moje córeczki do mnie przyjechały. - cieszyła się kobieta
- Mamo nie chcemy ci robić przykrości, ale przyjechałyśmy do Sary. - oznajmiła niepewnie Jimena
- Sara, chodź z nami na spacer. - zaproponowała Norma
- Dobrze, mamuś? Zajmiesz się dziećmi ? -spytała Sarita
- Oczywiście, że tak kochanie.
Gdy oddaliły się na tyle żeby nikt ich nie słyszał Jimena zapytała:
- Dlaczego nie mieszkasz w domu z nami i z Franciem? - zaczęła Jimena
- Dlaczego wyprowadziłaś się tak, bez słowa wyjaśnienia ? Słucham!! - podnosiła ton Norma
- Bo, bo dowiedziłam się, że Franco przespał się z Rosario 2 dni temu .... |
|
Powrót do góry |
|
|
kela97 Obserwator
Dołączył: 06 Maj 2011 Posty: 4 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:10:55 06-05-11 Temat postu: |
|
|
odcinek 268 dodam jutro lub pojutrze
Ostatnio zmieniony przez kela97 dnia 20:09:37 06-05-11, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
kela97 Obserwator
Dołączył: 06 Maj 2011 Posty: 4 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:43:23 07-05-11 Temat postu: |
|
|
Odcinek 268
- Co?! - oburzyła się Jimena - Nie mógłby! Sara, to nie jest do niego podobne!!! - zaprzeczała Jimena.
- Jimena uspokój się, ja nigdy do końca nie ufałam Francowi, zawsze miał u mnie opinię kobieciarza, przepraszam Sara, ale taka jest prawda. - oznajmiła Norma.
- Wiem, ale myślałam, że się zmienił, że zapomniał o Rosario Montes. - rozpłakała się, ale Norma i Jimena ją przytuliły.
- Nic się nie martw, wszystko będzie w porządku. - pocieszała ją Norma.
- Cii .... nie płacz już. - uspokajała Jimena.
- Dziekuję wam, że przy mnie jesteście. - Sara przytuliła mocno obie siostry.
- Sara, zawsze przy tobie będziemy. - zapewniała Norma.
- Nigdy cię nie zostawimy!!! - oznajmiła Jimena .
- Chciałybyśmy jeszcze zostać, ale na nas już czas - powiedziała Norma przytuliła siostrę, wsiadła do auta. Jimena pośpiesznie zrobiła to samo.
* * * * *
W aucie Normy
- Jak on mógł łajdak - wykrzykiwała z oburzeniem Norma.
- Normo, uspokój się. Teraz, gdy Sara jest smutna musimy ją wspierać.
- Wiesz Jimeno , myślę, że masz racje - oznajmiła Normita.
- No wiesz, ja zawsze mam rację - powiedziała ze swoim uśmiechem niewiniątka Jimena.
- Tak, jasne?! - pomyślała z Norma.
* * * * *
Tymczasem na hacjendzie Reyes w stajni
- Przestańcie się bić! - wykrzykiwał Juan.
- Ten łajdak zdradził Sarę, Juan ...nie możemy mu odpuścić!? - wykrzykiwał Oscar.
- Wiem, ale załatwimy to w inny sposób. Bardziej bolesny dla niego. Zostaw go, Oscar zostaw!!! - denerwował się Juan i w końcu rozdzieli braci.
- Franco, idź do swojego pokoju! - rozkazał mężczyzna
- A ty Oscar, idziesz ze mną na spacer. Musimy pogadać!
Franco poszedł do siebie do pokoju, a pozostali bracia poszli się przejść.
* * * * *
Na spacerze
- Juanchito, nie możemy mu tak po prostu odpuścić!? - oburzał się wścikeły Oscar.
- Wiem, powiem Ci, ale najpierw musisz się uspokojć! - rozkazał rozbudowany chłopak.
- No dobra Juan, jestem już spokojny! - krzyknął - więc łaskawie możesz mi powiedzieć w jaki sposób go ukaramy?!
- Tak, a więc każemy mu przyprowadzić tu tę kobiętę, a następnie pojedzie z nią do domu Elizondo, gdy już tam będzie poprosi Saritę o rozwód z powodu miłości do Rosario, i co ty na to?
- Dobre, ale nie uważasz, że w ten sposób ukaramy też Sarę, a ja nie chce by cierpiała, bo ją lubię!? - wykrzykiwał oburzony Oscar.
- Masz racje, nie, nie ... to nie przejdzie! Ale mam pomysł możemy ...
- Co możemy? - dopytywał się zdenerwowany Oscar.
- A wiesz, sam coś wymyśl. Idę do Juana Davida - odszedł zostawiając Oscara samego z problemem.
- Jasne, jak jest jakiś problem to zawsze jego rozwiązanie spada na mnie! - pomyślał Oscar ,a następnie poszedł przywitać swoją żonę i szwagierkę.
* * * * *
Przed hacjendą Elizondo
- Sonia... Diego, gdzie jesteście ?! - wykrzykiwała Sara.
- Mama tutaj - odpowiadała malutka Sonia.
- Oj, wy małe szkrabki. Nie wolno uciekać mamusi, dobrze? - zapytała kobieta.
- Dobrze - odpowiedziały sennie dzieci.
- Chodźcie pójdziemy spać - wzięła Sonie i Diega, a następnie poszli na górę.
* * * * *
Przed hacjendą
- Moje kochanie do mnie wróciło ! - krzyczał Oscar biegnąc w stronę Jimenity.
- No,a wolałbyś bym została u matki wraz z Sarą?! - spytała oburzona Jimena.
- No, oczywiście, że nie?! Wiesz, moje serce usychało z tęsknoty za tobą, moja czarnulko - oznajmił Oscar.
- Wiem, ko.... - Jimena nie zdążył dokończyć, bo Oscar zatkał jej usta namiętnym pocałunkiem.
Nagle w oddali pojawił się mały Juan David.
- Mama... mamusia jesteś ! - krzyczał malec i biegł w stronę swojej rodzicielki.
- Jestem kochanie - Norma wybiegła mu naprzeciw, wzięła go na ręce i zaczęła przytulać.
- Kocham cię - powiedziało dziecko.
- Och,ja ciebie też kocham mały.
- Mamo, daj mi buzi - rozkazał Juan David
- Już, już mama daje Ci buziaka - Norma posłusznie wykonała rozkaz syna i wraz z nim poszli do pokoju zostawiając Jimenę i Oscara samych.
- Kochanie, chodź postaramy się o jeszcze jednego małego dzidziusia! - oznajmił Oscar tonem nie znoszącym sprzeciwu, a następnie poszedł ze swoją żoną do łóżka.
* * * * *
Tymczasem sypialnia Normy i Juana
- Juan David właśnie zasnął. Juan muszę Ci coś powiedzieć - oznajmiła poważnym tonem Norma.
- Kochanie, coś nie tak z naszym dzieckiem, a może ty jesteś chora? - dopytywał się zdenerwowany Juan.
- Juan uspokój się, to nie jest nic poważnego ! - uspokajała go żona.
- Dobrze, a więc słucham. - stwierdził Juan. |
|
Powrót do góry |
|
|
KasiOva Mocno wstawiony
Dołączył: 20 Gru 2010 Posty: 7344 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:41:03 16-06-11 Temat postu: |
|
|
Świetny ten pomysł na kolejne odcinki Gorzkiej Zemsty . |
|
Powrót do góry |
|
|
ksioze1976 Obserwator
Dołączył: 13 Cze 2014 Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 3:59:17 26-07-14 Temat postu: |
|
|
gdzie są dalsze odcinki przeciesz teraz powinien być watek Sarry i FRANCA |
|
Powrót do góry |
|
|
Krysiovelovelove Debiutant
Dołączył: 21 Lip 2014 Posty: 23 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 12:18:22 02-09-14 Temat postu: |
|
|
NIe ma ;d pewnie środki im na to nie pozwoliły |
|
Powrót do góry |
|
|
ksioze1977 Debiutant
Dołączył: 20 Kwi 2014 Posty: 45 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdynia Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 16:43:49 17-09-14 Temat postu: |
|
|
ja bym napisał opowiadanie o wątku Sary i Franca tylko muszę wiedzieć gdzie na pisać czy tu ale to będzie inaczej bo wiem o tym że jak robili 2 sezon PDG to już planowali 3 sezon zrobić z wątkiĘ Sary i Franca |
|
Powrót do góry |
|
|
ksioze1977 Debiutant
Dołączył: 20 Kwi 2014 Posty: 45 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdynia Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 16:44:44 17-09-14 Temat postu: |
|
|
i szkoda że nie skończyli bo jest ciekawy |
|
Powrót do góry |
|
|
krevan Obserwator
Dołączył: 17 Lis 2015 Posty: 4 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 13:30:33 18-11-15 Temat postu: |
|
|
No właśnie. Co więcej nie wiadomo czy w ogóle cokolwiek dalszego będzie. |
|
Powrót do góry |
|
|
paula65 Obserwator
Dołączył: 30 Lis 2016 Posty: 7 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 14:30:48 30-11-16 Temat postu: |
|
|
chyba już nie będzie nic |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|