|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bones Prokonsul
Dołączył: 26 Paź 2009 Posty: 3094 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:17:03 20-05-10 Temat postu: |
|
|
Na chwilę obecną mam pustkę , a nie ! W sumie przypomina mi się jeszcze jeden tekscik ;D
,, zróbmy to jak porządni ludzie, najpierw koszula potem spodnie ''
Ale ja chce wiedzieć, uparta jestem xdd |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:26:08 20-05-10 Temat postu: |
|
|
zanotuję i kiedyś na pewno wykorzystam
ha! to tu jest problem, bo ja też jestem uparta:P |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:10:49 21-05-10 Temat postu: |
|
|
Oni są świetni! Genialna scenka między Blanką a Gibem, mimo wszystkiego. Było śmiesznie, zabawnie, a nawet trochę poważnie - co do końcówki. Nie spodziewałam sie, że Gib to tak odegra i ją pocałuje, no ale cóż .. właściwie to cały Gib. ;D Ale któż to wejdzie tam? ;D Czekam na new! |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:32:03 21-05-10 Temat postu: |
|
|
ha! nie zostałam zlinczowana za tego kissa czyli mogę się dalej posunąć |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:05:28 22-05-10 Temat postu: |
|
|
Nie, nie, nie. Jeden pocałunek można wybaczyć tylko .. nic więcej. ;P Poza tym miejmy nadzieję, że to nie Sergio wszedł. ;P |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:32:25 22-05-10 Temat postu: |
|
|
tylko jeden? a jak będzie ich więcej? |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:57:14 22-05-10 Temat postu: |
|
|
To nie przejdzie. Wolałabym Sergia na miejscu Giby , ale to już twoja decyzja. Jednak z niecierpliwością czekam na szybki i bardzo długi przy tym ciekawy , zaskakujący i oczywiście śmieszny , a najważniejsze żeby był nowy i chyba w tym momencie większość już wie o co mi chodzi , a dla tych którzy nie wiedzą chodzi mi o odcinek. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:06:54 22-05-10 Temat postu: |
|
|
ja Wam tylko tak dyskretnie chciałam przypomnieć, że w obwodzie jest jeszcze Wasz ulubiony Marco a stara prawda mówi, że gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta |
|
Powrót do góry |
|
|
Stokrotka* Mistrz
Dołączył: 26 Gru 2009 Posty: 17542 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:39:59 22-05-10 Temat postu: |
|
|
Nie on knuje coś bardzo złego i ja to wiem mam szósty zmysł to takich rzeczy |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:16:22 23-05-10 Temat postu: |
|
|
Gdzie dwóch sie bije - w tym Gib i Marco, a Sergio jest jakby tak na poboczu. Więc to ON korzysta. ;DD |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:05:24 23-05-10 Temat postu: |
|
|
haha... tyle, że jeszcze nie wiadomo kto się z kim pobije |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:43:50 24-05-10 Temat postu: |
|
|
A pobije się ktoś w ogóle? Kiedy new? |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:57:10 24-05-10 Temat postu: |
|
|
a chcesz żeby się bili?? powiedz tylko kto z kim, dlaczego i po co
a new... a co tam - daję dzisiaj
Odcinek 27.
- Blanca!? Rodriguez?! Co się tu, do ciężkiej cholery, dzieje?! – Oscar o mało nie dostał zawału, widząc swoją latorośl w objęciach, na wpół rozebranego, największego podrywacza w drużynie.
- To nie jest tak, jak pan myśli – wycedził Giba.
- Marsz do pokoju moja panno! – krzyczał Oscar palcem wskazując drzwi. Blanca bez słowa podniosła się z ziemi i biegiem skierowała w stronę wyjścia – A ty trzymaj się od niej z daleka! – zwrócił się do Gilberta .
- To naprawdę nie było tak, jak wyglądało…
- Nie będę tego słuchał! – Oscar był wściekły – Jeszcze się z tobą policzę – dodał, wychodząc z sauny.
- Świetnie Rodriguez! – mówił Giba do siebie, gdy Oscar już wyszedł – Mało miałeś kłopotów, to teraz jeszcze będziesz musiał użerać się z familią Torresów…
Blanca biegła przed siebie. Na schodach wpadła na Sergia.
- Przepraszam – wymamrotała i chciała iść dalej, ale chwycił ją za rękę i odwrócił w swoją stronę tak, że musiała na niego spojrzeć.
- Co się dzieje? – spytał, widząc, że jest bliska płaczu – Blanca?
- Nic..
Chwycił jej dłonie i zbliżył do swoich ust.
- Blanca, mnie możesz powiedzieć. Pamiętasz? Jestem twoim osobistym aniołem stróżem.
Uśmiechnęła się niewyraźnie.
- To naprawdę nic takiego…
- Mówiłem, marsz do pokoju! – na schodach pojawił się wściekły Oscar.
Sergio spojrzał zdezorientowany na trenera a potem na Blancę.
- Przepraszam – wymamrotała, uśmiechając się do niego. Powoli puścił jej dłonie. Uznał, że musi porozmawiać z trenerem.
- Trenerze… – zaczął niepewnie.
- Nie teraz Silva. Muszę najpierw porozmawiać z tą młodą kobietą – poszedł za Blancą.
Sergio patrzył, jak Torres i jego córka znikają mu z oczu. W pierwszej chwili pomyślał, że może Blanca zdecydowała się powiedzieć ojcu o wydarzeniach z dyskoteki, ale gdy zobaczył na schodach Gilberta zwątpił.
- Co się dzieje? – zwrócił się do przyjaciela – Masz z tym coś wspólnego?
Giba wyminął go bez słowa.
- Giba! – krzyknął za nim, ale Gilberto nie słuchał. Pogrążony we własnych myślach szybko przemierzył schody i skierował się w stronę swojego pokoju.
- Możesz mi wytłumaczyć co to, do cholery, miało znaczyć? – wrzeszczał Oscar, zatrzaskując za sobą drzwi od pokoju.
- Nie krzycz na mnie!
- A twoim zdaniem nie mam powodu? – Oscar nerwowo chodził od ściany do ściany, co chwila zerkając na córkę z niedowierzaniem. Nie potrafił się uspokoić. Nie wiedział co ma zrobić z rękami. Najchętniej obiłby gębę Rodriguezowi, a potem dał siarczystego klapsa Blance. Wiedział jednak, że to nie jest rozwiązanie. Jedną ręką wsparł się więc pod bok, a drugą co i raz przeczesywał swoją, jak zwykle, nieco zmierzwioną czuprynę, albo gładził brodę, szukając właściwego rozwiązania. Zdawał sobie sprawę, że jego mała córcia kiedyś dorośnie i zacznie interesować się płcią przeciwną, ale po historii z Marco, miał nadzieję, że ma jeszcze trochę czasu na uświadamianie jej. W końcu zatrzymał się. Nabrał powietrza w płuca i podszedł do Blanki, która ze spuszczoną głową siedziała na łóżku, wpatrując się w podłogę.
- Dobrze… – zaczął cicho, kucając przed nią – Kochasz go?
- Tato! Co też ci przyszło do głowy? – oburzyła się Blanca.
- A co mi miało przyjść po tym co zobaczyłem? – starał się mówić łagodnie. Wiedział, że złością niczego nie wskóra – Blanca – jedną rękę położył na jej kolanie, drugą odgarnął zabłąkane kosmyki z jej twarzy – Wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza? Nie chciałbym, żeby ktoś cię skrzywdził. Seks…
- On mi nic nie zrobił – przerwała mu – Ktoś zatrzasnął drzwi, próbowaliśmy wyjść, a potem zrobiło się strasznie gorąco, rozmawialiśmy, i… To był zwykły pocałunek, nic więcej.
Oscar przyglądał się jej uważnie. Dobrze znał swoją córkę. Zwykle potrafił poznać, kiedy kłamała, ale tym razem nie mógł jej rozgryźć. Zrezygnowany sięgnął do kieszeni i po chwili wepchnął jej coś w dłonie.
- Myślę, że będziesz wiedziała, jak tego użyć – podniósł się powoli i skierował w stronę drzwi – Proszę cię tylko, uważaj, a najlepiej, jeśli znajdziesz sobie inny obiekt uczuć. Rodriguez to niezłe ziółko – otworzył drzwi. Miał już wyjść, ale nagle zatrzymał się, odwrócił i znów spojrzał na córkę – I jeszcze jedno. Masz szlaban.
- Za co?
- Tak dla zasady. Do zobaczenia na kolacji – i wyszedł.
Blanca nie wiedziała co o tym myśleć. Była przekonana, że ojciec zrobi jej awanturę, a on tym czasem… Otworzyła dłoń, w którą przed chwilą coś jej wcisnął…
- Jasny gwint – mruknęła – Prezerwatywy o smaku malinowym przedłużające stosunek! – odczytała etykietę, po czym otwartą dłonią walnęła się w czoło i zrezygnowała klapnęła na łóżko – Ależ mój ojczulek ma niebanalne pomysły… Ciekawe czy zawsze nosi przy sobie takie sprzęty, czy przewiduje na ten weekend jakieś nadzwyczajne wydarzenie? – uśmiechnęła się do siebie – Może kupił to z myślą o Paoli? – pukanie do drzwi wyrwało ją z rozmyślań – Otwarte!
Do pokoju wszedł Giba.
- Słuchaj mała – zaczął już od progu, nie kłopocząc się, by zamknąć za sobą drzwi – Jeśli będę miał przez ciebie kłopoty…
- Kłopoty? Przeze mnie? Chyba raczej przez swój cholerny testosteron!
- Przez to, że jesteś nieletnia idiotko!
- W saunie jakoś ci to nie przeszkadzało!
- Ale teraz mi przeszkadza, bo nie mam zamiaru przez twojego nadopiekuńczego staruszka tłumaczyć się przed prokuratorem!
- Wyjdź stąd! – Blanca wrzała ze złości – Wynoś się! – wstała i zaczęła popychać go w stronę drzwi.
Sam nie wiedział dlaczego, ale przyciągnął ją mocno do siebie i pocałował. Najpierw chciała go odepchnąć, a potem waliła pięściami w jego tors, usiłując uwolnić się z uścisku, ale trzymał ją mocno. W końcu rozchyliła lekko usta i poddała mu się. Kiedy poczuł, że mu uległa, delikatnie zwolnił uścisk…
- Co robisz wariatko!? – wrzasnął, gdy ugryzła go w wargę – Przecież ci się podobało – spojrzał na nią z kpiną, święcie przekonany o swojej cudowności.
- Wynoś się stąd! – Blanca była wściekła. Nie miała ochoty na dalsze dyskusje. Popchnęła go w stronę drzwi – Jesteś największym gnojkiem, jakiego w życiu spotkałam! – krzyczała.
- Szkoda, że nie powiedziałaś mi tego w saunie, kiedy leżałaś na mnie, a potem pode mną – uśmiechnął się cynicznie. Blanca niewiele myśląc wymierzyła mu policzek. W tym samym momencie zauważyła Sergia na korytarzu. Giba, rozcierając piekący policzek, podążył wzrokiem za jej spojrzeniem. Kiedy zobaczył przyjaciela, miał ochotę zapaść się pod ziemię. Blanca też nie była w stanie znieść pełnego wyrzutów spojrzenia Sergia. Wróciła do pokoju i zamknęła za sobą drzwi. Oparła się o nie i powoli osunęła na ziemię, uważnie nasłuchując odgłosów z korytarza.
- Sergio – zaczął Giba. Jego przyjaciel wciąż stał osłupiały. Podniósł rękę z palcem wskazującym skierowanym w jego stronę, ale nie powiedział ani słowa. Kolejny raz z niedowierzaniem pokręcił głową, a potem obrócił się na pięcie i skierował w stronę schodów. Gilberto pobiegł za nim, położył rękę na jego ramieniu, chcąc go zatrzymać. Nim się spostrzegł poczuł na swojej twarzy jego pięść. Rażony siłą uderzenia upadł na ziemię. Spojrzał na przyjaciela. Wiedział, że teraz i tak niczego nie zdoła mu wyjaśnić, dlatego postanowił trzymać gębę na kłódkę. Sergio był wściekły. Patrzył na niego, jakby chciał zabić go wzrokiem. Strzepnął rękę, którą wymierzył cios, a potem bez słowa zszedł schodami na dół i zniknął w mroku korytarza... |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:35:09 29-05-10 Temat postu: |
|
|
Ach.. już sama nie wiem. Mam jakieś mieszane uczucia co do tych dwóch mężczyzn. Uwielbiam i Sergia i Gib'a. Sergio, miły, fajny chłoptaś, na którego zawsze można liczyć, pomocny, czuły, i takie tam inne pozytywne bajery, jakby ideał. A Gib całkowite jego przeciwieństwo. Z jednej strony go nie lubię, za te jego traktowanie niektórych dziewczyn, ale z drugiej strony to jednak ma w sobie coś fajnego! Czekam na następny odicnek! |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:07:58 29-05-10 Temat postu: |
|
|
pociesz się, że ja też już teraz nie wiem co z nimi zrobię i kto w końcu będzie z kim
tak to już jest, jak się zaczyna nadmiernie mieszać... trzeba było pozwolić by uczucie między Blancą a Sergio spokojnie się rozwijało i nie mieszać do tego Gilbera ale cóż, jak się naważyło piwa, to trzeba je teraz wypić |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|