|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Na ile oceniasz El Amor? |
6 |
|
100% |
[ 4 ] |
5 |
|
0% |
[ 0 ] |
4 |
|
0% |
[ 0 ] |
3 |
|
0% |
[ 0 ] |
2 |
|
0% |
[ 0 ] |
1 |
|
0% |
[ 0 ] |
|
Wszystkich Głosów : 4 |
|
Autor |
Wiadomość |
monioula Prokonsul
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:35:13 26-07-09 Temat postu: |
|
|
Piękny odcinek, miałam łzy w oczach! Jejku, jak ty ślicznie opisałeś rozmowę najpierw Jessici i Marca - myślałam, że ich miłość będzie trwać wiecznie, a tymczasem nie piszesz nic o cudownym ozdrowieniu dziewczyny
Cytat: | – Kocham Cię moja Barbie… - nie mógł się otrzymać od powrotu do czasów, kiedy spotkali się po raz pierwszy.
- A ja Ciebie – udała, że nie słyszy swój bruneta. – Mój ty frajerze – oddała pięknem za nadobne. |
Aż chce się zanucić "Love is in the air"... Wielbie brawa za tą scenkę.
Ale się porobiło, rozmowa Anny i Jess również była wzruszająca. Dziewczyny znalazły nić porozumienia, na którą tak liczyłam. Ciekawi mnie bardzo, jak rozwiążesz ich losy. Czy rzeczywiście obietnica, jaką złożyła Anna na końcu odcinka okaże się być konieczna do spełnienia?
Cytat: | - Jess, przecież Wy się razem zestarzejecie – mówiłą Anna pewna swoich słów. |
Nie trzymaj mnie dłużej w niepewności |
|
Powrót do góry |
|
|
Kyrtap1993 Mocno wstawiony
Dołączył: 07 Lip 2007 Posty: 5336 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mikołów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 12:30:38 26-07-09 Temat postu: |
|
|
Dziękuję Ci z całego serca :*
Cieszę się, że odcinek Ci się podobał. Cieszę się również, że udało mi się Ciebie wzruszyć. Potrzymię Cię w niepewności jeszcze tydzień, kolejny odcinek w sobotę |
|
Powrót do góry |
|
|
Adusia King kong
Dołączył: 07 Kwi 2008 Posty: 2815 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 21:35:30 26-07-09 Temat postu: |
|
|
Kurczę Patryk i co z Marciem? On ma teraz zapomnieć o jess |
|
Powrót do góry |
|
|
monioula Prokonsul
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:00:44 27-07-09 Temat postu: |
|
|
Kyrtap1993 napisał: | Dziękuję Ci z całego serca :*
Cieszę się, że odcinek Ci się podobał. Cieszę się również, że udało mi się Ciebie wzruszyć. Potrzymię Cię w niepewności jeszcze tydzień, kolejny odcinek w sobotę |
Ależ nie ma za co, to ja dziękuję za tą cudowną telkę :*
Poczekam, ale już paznokcie zagryzam
Pozdrawiam ;* |
|
Powrót do góry |
|
|
Mary Rose Idol
Dołączył: 27 Lip 2007 Posty: 1287 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:30:39 28-07-09 Temat postu: |
|
|
Kyrtap, ty nie możesz Jess uśmiercić... Dziewczyna ma takie dobre serce, chce swatać siostrę z Marciem... Anna nie byłaby zadowolona, wiedząc, co planuje. I nikt nie wie, że jest umierająca |
|
Powrót do góry |
|
|
malutka King kong
Dołączył: 10 Paź 2008 Posty: 2746 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Polski :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:03:36 28-07-09 Temat postu: |
|
|
Patryk ile jest odcinków ogólnie w Twej telce ?
Bo ja się gdzieś zgubiłam i odnaleźć nie mogę |
|
Powrót do góry |
|
|
Kyrtap1993 Mocno wstawiony
Dołączył: 07 Lip 2007 Posty: 5336 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mikołów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 14:29:49 01-08-09 Temat postu: |
|
|
W El Amor obecnie jest 54 odcinki, dzisiaj będzie 55. W całkowicie będzie ok. 60.
Dziękuję za komentarze :* A czy uśmiercę Jess, to się okaże |
|
Powrót do góry |
|
|
malutka King kong
Dołączył: 10 Paź 2008 Posty: 2746 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z Polski :) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:19:58 01-08-09 Temat postu: |
|
|
Oki szybko nadrobię i skomentuję |
|
Powrót do góry |
|
|
Kyrtap1993 Mocno wstawiony
Dołączył: 07 Lip 2007 Posty: 5336 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mikołów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 20:55:27 01-08-09 Temat postu: |
|
|
Odc. 55: (z dedykacją dla Moniouli)
Strach, łzy, przejęcie, niepewność i smutek na przemian krążyły w duszy Cataliny, Cristobala, Anny, Marco i Monici. Wszyscy poruszeni czekali na jakieś informacje o stanie zdrowia Jessici. Anna wciąż nie mogła powstrzymać łez. To wszystko stało się tak szybko…
Kiedy Jessica wyszła z domu Marco już czuła się źle. Z trudem doszła do domu, była wykończona, jej choroba mocno dała jej się we znaki. U progu domu straciła siły i przytomność. Znaleźli ją Monica i Alfonso, którzy wrócili do domu po espadzie w byłym mieszkaniu dziewczyny. Monica była przerażona widokiem przyjaciółki, zaczęła ją cudzić, ale ona nie reagowała. Kobieta wołała o pomoc i wreszcie Catalina i Cristobal wyszli z domu, żeby zobaczyć ten straszny widok…
Alfonso zdążył już zadzwonić po karetkę, która po chwili była na miejscu i zabrała ze sobą nieprzytomną kobietę.
Monica tym czasem zawiadomiła Marco, co się stało i on też jak najszybciej pojechał do szpitala uprzednio zawiadomiwszy Annę o całym zdarzeniu. Mężczyzna znalazł ją skuloną i płaczącą na podłodze. Nie wiedział, co było przyczyną jej łez, jednak szybko przypomniało mu się, że przed chwilą Anna dyskutowała z jego narzeczoną. Był zdezorientowany, nie wiedział co robić. Musiał być teraz i przy Annie, żeby ją pocieszyć, i przy ukochanej, o której stanie zdrowia nie miał już żadnego pojęcia. Nie chciał dołować Anny, ale musiał powiedzieć jej, co się stało z Jessicą.
- Jessica… leży w szpitalu – powiedział drżącym głosem, na co kobieta spojrzała na niego wykrzywioną w bólu twarzą.
- Ona nie może umrzeć, to nie może być prawda! Nie – wołała Anna w rozpaczy. Marco spojrzał na kobietę zagubionym wzrokiem.
- Jessica zasłabła, to wszystko – chciał uwierzyć w swoje słowa, ale nawet siebie nie umiał okłamać. Podbiegł do przyjaciółki i zaczął nią potrząsać. – Jessice nic nie jest, żyje i będzie żyła! Nie wiem, co ty wygadujesz!
- Ona umiera – krzyknęła Anna i rzuciła się w objęcia ukochanego. – Ona jest ciężko chora, dziś mi to uświadomiła – dodała z gorzkimi łzami moczącymi koszulę mężczyzny.
Marco poczuł, jak kobieta wbija mu ostry sztylet w samo serce. Powoli osunął się na ziemię… te słowa sprawiły, że stracił całą równowagę ciała, jak i duszy.
- Nie kłam – powiedział jakby w amoku. Po chwili z jego ciemnych oczu wypłynęła jedna łza, po chwili druga i kolejne. Nie starał się już powstrzymać płaczu.
– Jak możesz życzyć jej śmierci?! – warknął po chwili, na co Anna spojrzała na niego rozczarowanym wzrokiem. Nie miała za złe mężczyźnie, że ją osądza o coś takiego. Wiedziała, że czuje ból i nie myśli trzeźwo. Postanowiła nic nie odpowiedzieć na jego aluzję.
- Zawieź mnie do niej – poprosiła patrząc na niego czerwonymi od płaczu oczami.
- Tak… - odpowiedział i ruszył przed siebie niczym robot władany za pomocą jakiegoś pilota. Anna ruszyła za nim...
Gdy przyjechali do szpitala, wszyscy już w nim byli. Każdy z osobna miał załzawione oczy. Nikt nic nie mówił, każdy w ciszy modlił się o cud. Po chwili podszedł do nich lekarz z zatrważającą nowiną…
- Jessica umiera – odparł z bólem w głosie na co wszyscy zszokowani wstrzymali oddech. – Nic nie możemy już zrobić!
- Musi pan ją uratować – wrzasnęła Catalina podchodząc groźnie do lekarza. – Jest pan doktorem, w pana obowiązku jest wyleczyć moją córkę! Ze stresu się przecież nie umiera – nadal próbowała udawać, że to tylko zły sen.
- To nie przyczyna stresu, a białaczki, na którą cierpi pani córka – wyznał lekarz. Jeszcze nigdy wcześniej nie czuł się, jak kat. Dzisiaj poczuł, że dostarczył ludziom cierpienia, jakiego nigdy wcześniej nie poczuli. Czuł się z tym okropnie, ale… taki był jego zawód.
- Pan kłamie – zagroziła kobieta. – Pan żartuje – mówiła jakby w transie. Nadal nie dopuszczała do siebie faktu, że jej córeczka za parę chwil odejdzie z tego świata.
- Robimy wszystko, co w naszej mocy by utrzymać Jessicę przy życiu, jeszcze przez jakiś czas – oznajmił lekarz chcąc dodać rodzinie nadziei, ale nie był w tym wyznaniu zbytnio subtelny.
- To nie może być prawda – Catalina wtuliła się z męża i zaczęła walić pięściami w jego klatkę piersiową, zanosząc się przy tym rzewnymi łzami. – To kłamstwo!
- To już tylko kwestia dni – odparł lekarz chcąc przygotować rodzinę do tego okropnego zdarzenia. – Choroba szybko się rozwija… Za późno zdaliśmy sobie sprawę z jej choroby – mówił chcąc siebie wytłumaczyć. Nie chciał dłużej patrzeć w oczy krewnym pacjentki, więc jak najszybciej zniknął za zakrętem w holu szpitalnym.
Na korytarzu dało się słyszeć szloch rodziny Jessici. Słowa lekarza były dla nich jak sąd ostateczny. Nadal czuli kłucie w sercu na wieść, że tej roześmianej, pełnej życia i miłości dziewczynie zostało zaledwie parę dni egzystencji na tym świecie.
Marco powoli wycofywał się ze szpitala. Spojrzał na wszystkich zapłakanym wzrokiem po czym odwrócił się w stronę drzwi i wybiegł ze szpitala. Czuł w sobie niesamowitą siłę do biegu, chciał siebie wykończyć, biegł na oślep, byle jak najdalej od rzeczywistości i tej okrutnej prawdy.
- Nieeeeeee!!! – ryczał na środku pustego o tej porze parku. Zaczął biegnąć najszybciej jak potrafił, aż w końcu straciwszy wszystkie siły upadł na kolana i zanurzył twarz w zielonej trawie. – To nie może być prawda! – krzyczał w niebogłosy. – Boże, zabierz mnie, ale zostaw ją! Nie bądź tak niesprawiedliwy, ona ma całe życie przed sobą, ja ją kocham! – wołał grożąc stwórcy pięściami. – Jeżeli ją zabierzesz, znienawidzę Cię! – zaczął szantażować Pana życia i śmierci. W końcu stracił głos, położył się na chłodnej posadzce i zasnął ze łzami na oczach…
Anna nadal była w szpitalu… czuła się wyobcowana. Usiadła z dala od reszty, by w spokoju móc pogrążyć się w swojej rozpaczy. Czuła się okropnie, że ostatnio tak zaniedbywała Jessicę, że ją odtrącała… że nie chciała jej znać, a ona… Ona teraz umiera, jej siostra… Zawsze siebie tak nazywały, a kiedy okazało się to być prawdą, Anna odtrąciła ją, nie chcąc jej znać. Czuła się podle, że wkrótce już nigdy nie nadrobią tego czasu…
Przewinęły jej się przed oczami wszystkie wspomnienia z Jessicą, te dobre i te złe chwile.
„- Cześć – zagadała ją energiczna i żywiołowa kobieta wiekiem przypominającą ją samą. – Jessica, ale wszyscy mówią mi Jess – dodała wyciągając do niej rękę.
- Dzień dobry – odparła nieco wystraszona Anna. – Ja jestem… Anna! – powiedziała ściskając rękę nowej znajomej.
- Też idziesz po zastrzyk? – zapytała brunetka przeżuwając gumę, a palcem wskazując na gabinet lekarza.
- Tak… badania kontrolne – oznajmiła druga z nastolatek.
- Nie bój się – odparła Jessica, ale nie wiedziała, czy próbuje dodać odwagi sobie, czy nowo poznanej koleżance.
- Nie boję się – odrzekła rozbawiona dziewczyna. – To mój drugi zastrzyk, pierwszy się nie przyjął – dodała po chwili. – To nic strasznego!
- Twarda jesteś – oznajmiła Jessica z szacunkiem. – Ale ja też się nie boję – chciała okłamać towarzyszkę.
- Wiem… - powiedziała dziewczyna wymownym wzrokiem patrząc na nadal trzymaną przez Jessicę jej rękę. Odkąd je sobie ścisnęły, tamta już jej nie puszczała.
- Boli to? – Jessica wreszcie zadała dręczące ją pytanie.
- Nie – odpowiedziała rozbawionym głosem blondynka. – Lekko kłuje, ale to nic wielkiego – chciała dodać nowej znajomej otuchy. Po chwili z gabinetu lekarza wyszły dwie dziewczyny. Po zastrzyk chodziło się parami. Teraz właśnie przyszła pora na Annę i Jessicę.
- Nasza kolej – oznajmiła blondynka, ale druga z nastolatek nie chciała jej puścić i nadal siedziała na plastikowym siedzeniu. – Wszystko będzie dobrze! – dodała Anna i pomogła dziewczynie wstać. Jessica z ufnością posłuchała koleżanki i obie weszły do gabinetu.
- Witam młode damy – przywitała się pielęgniarka. – Jak samopoczucie?
- Dobrze, Anna trochę się boi – skłamała brunetka drżącym głosem.
- To tylko cienka igła, nic wielkiego – odparła kobieta patrząc na blondynkę pocieszającym wzrokiem.
Anna nigdy nie powiedziała, że to nie ona się bała, to była ich pierwsza tajemnica, a później było ich już tylko więcej…
- Najpierw mam pytanie, czy jesteście na coś uczulone, zażywałyście jakieś leki ostatnio? – zapytała pielęgniarka.
- Tak… ja – skłamała Jessica. – Mogę już iść?
- Tak, a na co jesteś uczulona? Jakie leki zażywasz? – spytała podchwytliwie medyczka.
- Ja… - zaczęła wymyślać Jessica, ale nic sensownego nie przychodziło jej do głowy. – Nic nie biorę i jestem niestety zdrowa jak ryba! – dodała z naburmuszoną miną.
- Świetnie, w takim razie, panienka pierwsza – powiedziała pielęgniarka patrząc na brunetkę. Jessica z niepokojem usiadła na siedzeniu, nagle poczuła na swojej ręce silniejszy uścisk Anny. Spojrzała w jej oczy, które mówiły: „To nie boli”… patrzyła w nie długo i wtedy…
- To wszystko – oznajmiła lekarka. Jessica wstała z miejsca zdziwiona, że nic nie poczuła. Następnie zastrzyk przyjęła Anna i obie dziewczyny mogły wyjść.
- Dzięki – odparła brunetka na zewnątrz. – Ale jakby co, ja się wcale nie bałam – skłamała. Nigdy później nie przyznała się do tego, że była strasznie przerażona. Anna to wiedziała, ale nigdy nikomu nie zdradziła tej tajemnicy… ten zastrzyk był początkiem ich wielkiej przyjaźni”.
Anna nie mogła uwierzyć, że ta silna więź, jaka połączyła je już wtedy, wkrótce może się rozerwać. Wspominając to zdarzenie uśmiechała się do siebie przez łzy… to tak bardzo bolało, że jej przyjaciółka wnet umrze.
„- Jesteś wspaniała! Dziękuję- Jessica była wdzięczna losowi, że ma przyjaciółki, na które zawsze może liczyć, i które zawsze podtrzymają ją na duchu.- A co u Ciebie słychać? Napisałaś wreszcie wiersz o mnie?- Jessica lekko szturchnęła Annę w ramię.
- Ty jesteś zbyt nudna- Anna uśmiechnęła się doń zgryźliwie.
- No wiesz, a ty? Jesteś taka ciekawa?- zapytała "poirytowana" Jessica.
- No pewnie! Żebyś wiedziała, że ja spotkałam wczoraj wspaniałego faceta. Jest taki przystojny, silny i romantyczny! To moja pierwsza miłość, narazie nikomu nie powiedziałam, bo nie chcę zapeszać i tylko ty wiesz- Anna poklepała przyjaciółkę po ramieniu.
- Ale sensacja! Zaproś go na imprezę! Muszę go poznać- Jessica była bardzo ciekawa nowo poznanym mężczyzną przyjaciółki.”
W tej chwili do głowy Anny wpadła pewna myśl, wiedziała już, co będzie robiła przez najbliższe godziny…
„- W co ty pogrywasz?- gdy Marco zniknął z pola widzenia, Anna przystąpiła do konfrontacji.
- Nie rozumiem- euforia Jessici nagle gdzieś uleciała.- O co Ci chodzi?
- Dobrze wiesz oc co! Zaczepiasz mojego przyjaciela- żaliła się dziewczyna.
- Po prostu nie przypadliśmy sobie do gustu, to wszystko. Nie wiem o co zaraz taka afera- młoda Jovellanos nie rozumiała reakcji najlepszej przyjaciółki.- Lepiej choćmy, bo zaraz wróci!
- W takim razie ty idź- powiedziała szorstko.- Przeszkadzasz nam- kobieta była wyraźnie zdenerwowana.”
Anna w tej chwili tak bardzo żałowała tych słów. Nie umiała dłużej powstrzymywać łez…
„– Nie mam zamiaru ukrywać, że nie uśmiecha mi się spotkanie z Tobą! Staram się Ciebie unikać i nie wchodzić Ci w drogę. Dotychczas próbowałam żyć z Tobą w pokojowych stosunkach, ale Ty oczywiście musiałaś przyjść i się ze mną pokłócić.
- Powtórzę to ostatni raz, przyszłam w ważniejszej sprawie, niż z chęcią pokłócenia się z tobą. Wierz, albo nie, ale taka jest prawda! – krzyknęła Jessica, choć wcale tego nie chciała.
- To mów, a nie gadaj od rzeczy – ponaglała druga z dziewczyn. – Ja nie będę kłamała, że nie uśmiecha mi się Twoje towarzystwo, a więc chciałabym mieć to jak najprędzej za sobą!
- Kilka tygodni temu, dowiedziałam się, że mam siostrę – powiedziała nie zwracając uwagi na słowa Anny. – Mama była w ciąży, gdy uciekła od ojca. W grudniu urodziła mi siostrę i jesteś nią Ty! – krzyknęła ze łzami w oczach.”
Nigdy nie zapomni wzroku siostry, kiedy ta jej to mówiła. Jak ona mogła ją wtedy tak potraktować. Do końca życia sobie tego nie wybaczy.
„- Przepraszam!
- Nie – zaprzeczyła Jessica. – To ja Ciebie powinnam przeprosić – oznajmiła ocierając twarz. – Wybacz mi…
Żadna z dziewczyn nic nie odpowiedziała, obie milczały, by po chwili instynktownie rzucić się sobie w ramiona. Tak bardzo za sobą tęskniły.
- Wybacz mi Jess – wołała Anna zanosząc się łzami. – Wybacz mi, wybacz mi moją głupotę, moją dumę, moją upartość… wybacz mi – mówiła głośno szlochając.”
Nie mogła dłużej tego znieść. Zaczęła płakać niekontrolowanymi łzami.
Podeszła do niej Monica i mocno ją objęła. Obie zanosiły się płaczem w swoich ramionach.
- Dlaczego? Dlaczego byłam dla niej taka niesprawiedliwa? Tak nie powinno być, Jess musi żyć – krzyczała w ramionach przyjaciółki, usilnie szlochając.
- Jess z tego wyjdzie, ona jest silna – odparła Monica, chcąc pocieszyć przyjaciółkę, choć sama czuła, jak jej dusza pęka na pół… Jej najlepsza przyjaciółka jest pomiędzy dwoma światami, życia, a śmierci…
Ostatnio zmieniony przez Kyrtap1993 dnia 20:59:55 14-08-09, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
monioula Prokonsul
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 9:57:55 03-08-09 Temat postu: |
|
|
Tak piękny odcinek z dedykacją dla mnie? Czego mogę chcieć więcej? Dziękuję ci bardzo ;*
A co do odcinka - moje serce również pęka na pół, nadal nie chce mi się wierzyć, że Jessice zostało tak mało czasu. Jest silna, ale czy uda jej się pokonać śmiertelną chorobę, która postępuje tak szybko?
Wyobrażam sobie, co muszą przeżywać jej bliscy, są w rozpaczy i szoku, przecież nic nie wiedzieli. Catalina zarzucała nawet lekarzowi kłamstwo lub żart. Jak oni teraz cierpią...
Scena, w której Marco krzyczy w parku, mając pretensje do Boga, wycisnęła ze mnie łzy. Po prostu ryczałam jak bóbr i przez chwilę nie byłam w stanie napisać komentarza. On tak kocha dziewczynę, że chciałby umrzeć, żeby ona mogła żyć. To takie romantyczne i piękne... Nastroiłam się nostalgicznie.
Anna żałuje, że między nią a Jessicą były nieporozumienia. Fala wspomnień musiała ją nieźle poruszyć, widać jak bardzo cierpi.
Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję za dedykację tego wspaniałego odcinka ;* |
|
Powrót do góry |
|
|
Kyrtap1993 Mocno wstawiony
Dołączył: 07 Lip 2007 Posty: 5336 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mikołów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 13:55:31 03-08-09 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za tak miły komentarz :* Bardzo mnie cieszy, że udało mi się Ciebie wzruszyć, mam nadzieję, że jednak nie wprowadziłem Cię w jakiś smutny nastrój
Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
monioula Prokonsul
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:36:55 04-08-09 Temat postu: |
|
|
Nostalgia dopadła mnie tylko na moment, nie masz powodów do zmartwień.
Również pozdrawiam i czekam |
|
Powrót do góry |
|
|
Kyrtap1993 Mocno wstawiony
Dołączył: 07 Lip 2007 Posty: 5336 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mikołów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 21:22:55 08-08-09 Temat postu: |
|
|
Odc. 56:
Niektórzy nadal nie mogli pogodzić się z chorobą Jessici. Nie dopuszczali do siebie tej myśli, że może umrzeć, a mimo to płakali rzewnymi łzami. Niby nikt nie zgadzał się z tą niesprawiedliwością, ale w głębi duszy każdy godził się już z przeznaczeniem. Tylko jedna osoba żywiła głęboką nadzieję na to, że Jessica będzie żyła i wyjdzie z choroby. Tylko ona jedna wierzyła, że wiara czyni cuda.
Nim świt, Anna udała się do szpitala, gdzie leżała jej siostra. Na korytarzu ujrzała tych samych ludzi, co wczoraj. Widziała ich zapuchnięte i wilgotne od łez powieki. Ona nie umiała już płakać. Wolała zająć myśli czym innym, byle dalej nie cierpieć. Wmawiała sobie, że Jessica cierpi na przewlekłą chorobę i przez to znajdowała siły, żeby nie ronić łez.
Anna ruszyła do sali, którą zajmowała jej siostra. Dziewczyna leżała na szpitalnym łóżku oczami utkwionymi w drzwi. Na widok Anny od razu się rozpromieniła. Sekundę przed wejściem siostry czuła olbrzymi strach. Rozmyślała o swoim kruchym życiu, o tym, czego nie zrobiła, a co chciałaby jeszcze zrobić. Bała się, że nie zdąży, jednak najbardziej przerażało ją spotkanie oko w oko ze śmiercią i rozstanie ukochanymi osobami. Nie wiedziała z czym stanie przed Stwórcą. Zastanawiała się, co mu powie… tyle myśli i obaw krzątało się w jej głowie. Dopiero wizyta Anny przerwała jej smutne rozmyślania.
- Cześć – powitała ją promiennie brunetka podnosząc się z łóżka. Tak bardzo się cieszyła, że siostra ją odwiedziła. W ciszy marzyła o tym… Chciała, aby teraz była blisko niej.
Anna nic nie odpowiedziała. Usiadła na skraju łóżka, poczym posłała chorej serdeczny uśmiech i ujęła ją dłoń. Ten gest bardzo zaskoczył Jessicę, ale i bardzo wzruszył. Obie kobiety poczuły dziwny dreszcz na ciele, kiedy się dotknęły. Poczuły niesamowite ciepło ogarniające ich ciała. Wraz z chwilą, kiedy złapały swe dłonie do ich oczu napłynęły łzy. Od teraz nie chciały już się puszczać, żądna nie chciała wypuścić siebie spod swojego uścisku.
Anna nieporadnie, drżącą ręką wyjęła z torebki świstek kartki i rozwinęła go machnięciem palca. Drugą ręką wciąż trzymała dłoń siostry. Przed recytacją, blondynka otarła nos i łzy, żeby nic jej nie przeszkadzało podczas czytania. Wreszcie z ochrypłym głosem wydobyła z siebie pierwsze sylaby.
- „Dla siostry” – odrzekła tytuł trzęsącym się głosem.
Jessica poczuła, jak po całym ciele na dźwięk tych słów przechodzi po niej gęsia skórka.
„Pamiętam nadal nasze pierwsze spotkanie
I Twoje przed pielęgniarką uciekanie
Zawsze gdy o tym pomyślę, chce mi się śmiać
Przy Tobie przenigdy nie musiałam się bać
W każdej chwili mogłam na Tobie polegać
Ty mi chciałaś życie różami uścielać
Zawsze na me zawołanie i skinienie
Ty biegłaś do mnie z pomocą niestrudzenie
Czy było mi smutno, czy też za wesoło
Ty to znosiłaś, niczym cierpliwe zioło
Choć czasami działałam Tobie na nerwy
Ty zachowywałaś spokojne manewry
Gdy po raz pierwszy powiedziałaś do mnie „cześć”
Zapoczątkowało to przyjaźń, aż po śmierć!
Stałaś się dla mnie najlepszą przyjaciółką
I dla mych tajemnic bezpieczną kryjówką
Zawsze z cierpliwością mnie wysłuchiwałaś
Aż wreszcie z przyjaciółki, siostrą się stałaś
Ciebie darzyłam głębokim zaufaniem
Sekret wyjawiłam ze swym zakochaniem
Ty się cieszyłaś z mego wielkiego szczęścia
Jednak gdy poznałaś obiekt moich westchnień
Oddałaś mu serię nieprzyjemnych wejrzeń…
Obaj nie przypadliście sobie do gustu
I swym nerwom dawaliście sporo upustu
Aż przeznaczenie dało Wam się we znaki
I w niepamięć rzuciliście wszystkie niesnaski
Kiedy to razu pewnego w ciemnym lesie
Zabłądziwszy, mocno pokochaliście się
Wystarczył Wam tylko jeden pocałunek
By sobie dać serca, jako podarunek
Nagle z nienawiści, miłość się zrodziła
Jednakże osoba trzecia ją zniszczyła
Ty dla niej z miłości swej zrezygnowałaś
Bo nie swojego, a jej szczęścia wolałaś
Ona nie potrafiła tego docenić
I poszła Cię z siostry swej, we wroga zamienić
Ty w ciszy cierpiałaś, Twój świat się zawalił
Jakże okrutny los, Twe serce podpalił
Poznałaś prawdę, która bardzo bolała
I ja również, która me oczy zalała
W końcu zmądrzałam i miłość Ci zwróciłam
Jednakże nadal wściekła na Ciebie byłam
Choć siostrą mą byłaś, w to wierzyć nie chciałam
I nadal znienawidzić Cię próbowałam
Odwiedziłaś mnie, a ja ukryłam swój wzrok
Wstydziłam Ci się spojrzeć w oczy, jak pstrok…
Wtedy dowiedziałam się o Twej chorobie
Pragnęłam być wtedy tylko przy Tobie
I nagle kolejny cios mi dostarczono
Na wieść o Twym stanie, płakałam słono
I przypomniało mi się, o co mnie prosiłaś
Abym wiersz o Tobie napisać raczyła
Byłaś mi przyjaciółką, siostrą i wrogiem
Stałaś mi się siostrą, a chcesz odejść z Bogiem?
Ty nigdy nie umrzesz, jesteś bardzo silna
Bardzo piękna, bystra, młoda i genialna!
Kocham Cię nad życie, więc nie zostawiaj mnie
Twoje odejście me serce na pół przetnie
Nie możesz umrzeć, ty musisz być szczęśliwa
Dożyjesz starości i będziesz sędziwa
Jesteś moją siostrą, największą opoką
W moim sercu zajmujesz miejsce z otoczką
I to specjalne miejsce, zawsze będzie Twe
W zamian gotowa jestem oddać życie swe
Bylebyś ty żyła i mi przebaczyła
Wszystkie te błędy odpuścić raczyła
Byłam taka głupia, uciekając Tobie
Teraz czas ucieka, winna jestem sobie
Do końca życia będę siebie winiła
Że ma chora duma się na Tobie mściła
A teraz czas ucieka nieubłagalnie
Siostrzyczko moja, przebacz mi głupotę mą…”
Ostatnie linijki sprawiały Annie ogromną trudność. Już na samym początku szlochała, teraz zanosiła się już niekontrolowanym płaczem. Co chwilę musiała przerywać, bo nie umiała odczytać ani słowa. Literki były zamazane, głos odmawiał posłuszeństwa… płacz i łzy nie pozwoliły jej spokojnie odczytać tego wiersza, który napisała specjalnie dla swojej siostry. Kochanej siostrzyczki.
Jessica również nie umiała powstrzymać łez. Kiedy słuchała recytacji siostry, łzy nie dawały jej spokoju… nie mogła uwierzyć, że wkrótce odejdzie i wszystkich tych ludzi, którzy tak ją kochają, opuści.
- Dziękuję – z trudem wydukała chora kobieta. – To najpiękniejszy prezent, jaki w życiu dostałam!
- Nie żartuj – Anna otarła łzę. – Płakałam nad jego miernotą, kiedy go czytałam – siliła się na śmiech.
- Był wspaniały… był taki prawdziwy. W tych kilku słowach, zawarłaś całą naszą historię, siostrzyczko – odparła wzruszona Jessica.
- Bałam się, że będzie trudniej, ale słowa same cisnęły mi się na usta… jednak nie jesteś tak nudną muzą do pisania wierszy jak myślałam, bo jesteś świetnym natchnieniem!
- Zawsze to powtarzałam – odrzekła rozbawiona Jessica. – Dziękuję, że mi wybaczyłaś.
- Nie – zaprzeczyła Anna. – To ja dziękuję, że ty mnie nie znienawidziłaś! Boże, jaka ja byłam głupia… proszę, obiecaj mi, że nadrobimy stracony czas! Obiecaj, że wszystko naprawimy. Nie odejdziesz, nie możesz! Musisz żyć, nie możesz mnie opuścić – krzyczała Anna błagalnym tonem.
Jessica nic nie odpowiedziała, dopiero po chwili zdobyła w sobie wystarczająco dużo sił, by coś odpowiedzieć.
- Nigdy Cię nie zostawię – odpowiedziała. – Zawsze będę przy Tobie… tak jak mówiłaś:
„W moim sercu zajmujesz miejsce z otoczką. I to specjalne miejsce, zawsze będzie Twe”… ja się już tam rozgościłam i nikomu go nie oddam! Zawsze w nim będę, czy tego będziesz chciała, czy nie – odpowiedziała z uśmiechem na ustach. – „Czy było mi smutne, czy też za wesoło”, nadal będę przy Tobie, „Zawsze z cierpliwością mnie wysłuchiwałaś”, nadal tak będzie. „Przy Tobie przenigdy nie musiałam się bać. W każdej chwili, mogłam na Tobie polegać. Ty mi chciałaś życie różami uścielać. Zawsze na me zawołanie i skinienie, Ty biegłaś do mnie niestrudzenie.” i tak będzie do końca świata. „I dla mych sekretów najlepszą kryjówką”, „Ciebie darzyłam głębokim zaufaniem”… i nadal możesz! Zawsze, gdy coś będzie leżało Ci na sercu… a co za tym idzie, na mnie, bo ja w nim będę w tej specjalnej otoczce – pozwoliła sobie na niewinny żart. – Pomyśl o mnie, a ja Ci pomogę… będę już zawsze przy Tobie!
- Kocham Cię, nie możesz umrzeć… - krzyczała Anna. – Lepiej, żebym to ja umarła…
- Ani mi się waż tak mówić. Ja prosiłam o to Boga i się spełniło… jeśli chcesz, bym była szczęśliwa, obiecaj mi, że zrobisz wszystko, żeby żyć pełną piersią, bo „Nie swojego, a Twoje szczęście wolę” – odparła spokojnie.
- Dlaczego? Dlaczego prosiłaś o to Boga! Poproś teraz, żeby Cię uzdrowił – błagała Anna. – Ja będę się o to modliła każdego dnia, w każdej minucie swojego życia, bo „W zamian jestem gotowa oddać życie swe, bylebyś ty żyła i mi przebaczyła”.
- Nie róbmy już zamieszania w niebie… niech będzie jak ma być. Ja się już pogodziłam ze swoją śmiercią…
- Ale ja się nie pogodziłam do cholery – warknęła Anna i wstała z miejsca. – Umrę, jeśli ty umrzesz – odpowiedziała zalana łzami.
- Siostrzyczko, mogę Cię o coś prosić? – zapytała z nadzieją w głosie. – Nigdy tak nie mów… kiedy ja odejdę z tego świata, nadal będę przy Tobie, ale proszę Cię o jedno… zaopiekuj się Marciem! On będzie Cię potrzebować. Stań się dla niego Jessicą – wiedziała, że jej prośba to bardzo wiele. – Wiem, na ile cierpienia Cię narażam, ale żadna kobieta nie uszczęśliwi go tak jak ty, ani żaden mężczyzna, nie uszczęśliwi Ciebie tak, jak on.
- Marco kocha Ciebie i to z Tobą będzie do końca swoich dni – wierzyła w to Anna. – Bardzo tego pragnę.
- Obiecaj mi! Obiecaj, że kiedy ja odejdę, ty mnie zastąpisz… w sercu każdego.
- Ale to nie ma…
- OBIECAJ – wrzasnęła Jessica. Chciała móc odejść w spokoju.
- Obiecuję – odparła smutnym głosem dziewczyna. Miała nadzieję, że nie dojdzie do tego, że będzie musiała spełnić obietnicę.
- Chcę Cię prosić o coś jeszcze – dodała Jessica niepewnym tonem. – Porozmawiaj z naszą mamą… ona bardzo Cię kocha! Przebacz je, póki jest czas, bo… „Teraz czas ucieka, winna jestem sobie. Do końca życia będę siebie winiła”… Nie warto drugi raz przechodzić przez to samo…
- Zrobię to – oznajmiła Anna ujmując dłoń siostry. – Stworzę z Cat… mamą i tatą, i Tobą rodzinę… jedną wielką rodzinę, ale żyj…
- Będę żyła w Twoim sercu, obiecuję to – przysięgła dziewczyna. – Dziękuję, że mogę na Tobie polegać.
- Od tego są siostry – Anna próbowała nie rozpłakać się, jednak czuła, że długo nie wytrzyma. Wybiegła ze szpitala zalana łzami. Jessica też dała upust swojemu cierpieniu, nie chciała pokazać Annie, jak bardzo jej przykro, że teraz, kiedy wszystko się układa, nadszedł jej czas.
- Oby wszyscy byli szczęśliwi, ja będę czuwać! – odpowiedziała Jessica i zamknęła oczy…
Ostatnio zmieniony przez Kyrtap1993 dnia 20:44:21 14-08-09, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
monioula Prokonsul
Dołączył: 01 Cze 2007 Posty: 3628 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Sevilla Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:44:44 09-08-09 Temat postu: |
|
|
Złowroga koncówka... Czyżby Jessica zamknęła oczy na zawsze? Nie chce mi się wierzyć, że umarła, obiecując czuwanie nad szczęściem bliskich. Z jednej strony zamknęła sprawy, pogodziła się z siostrą, wybaczyły sobie, poprosiła ją o rozmowę z matką i opiekę nad ukochanym... ale z drugiej: to jest Jess!
Jestem ciekawa, jak ty to rozwiążesz
A wiersz piękny, bardzo wzruszający. Cudowny prezent. Szczególnie spodobały mi się te słowa:
Cytat: | Byłaś mi przyjaciółką, siostrą i wrogiem
Stałaś mi się siostrą, a chcesz odejść z Bogiem? |
Pozdrawiam ;* |
|
Powrót do góry |
|
|
Kyrtap1993 Mocno wstawiony
Dołączył: 07 Lip 2007 Posty: 5336 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Mikołów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: 13:43:43 09-08-09 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za komentarz i cieszę się, że odcinek, jak i wiersz Ci się podobały |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|