Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Fairytale gone bad
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 15, 16, 17  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:49:37 12-10-11    Temat postu:

Dzwonią dzwony weselne i nagle... ups, wszystko się wali. Najbardziej zirytowała mnie Jordan. O dziwo nie jestem zła nawet na Simona, o Colinie nie wspominając, może po prostu lubię złych chłopców? Marie jak kłoda, wyrywają ja sobie, aż w końcu (ile można było na to czekać!) sama coś zadecydowała i zwiała. A Chris rzucił się za nią... Jestem ciekawa jak zginie, mam wrażenie, że potrąci go Marie, która w tym stanie nie za wiele byłaby w stanie zauważyć.
Czekam na ten finał, po prostu już go dodaj...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:05:12 12-10-11    Temat postu:

Już? Nie ma opcji. Muszę tam jeszcze to i owo poprawić
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:06:45 12-10-11    Temat postu:

Perfekcjonistka
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:08:52 12-10-11    Temat postu:

Nie zawsze:P
Zresztą... źle Ci z tym?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:17:32 12-10-11    Temat postu:

Mnie? Skąd, ale to oznacza, że będę musiała czekać
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:38:41 12-10-11    Temat postu:

Oj tam, oj tam... ciesz się, że już w piątek, a nie np. za tydzień ;P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:41:36 14-10-11    Temat postu:

EPILOG


[link widoczny dla zalogowanych]


Marmurowy, skromny pomnik tonął pod grubą warstwą suchych liści, a wyżłobione w nim litery przykrywała cienka warstwa piachu. Marie przyklękła obok i delikatnie przesunęła dłonią po gładkiej, zimnej powierzchni pomnika, strącając na ziemię martwe liście wraz z ziarenkami piasku. Przyjrzała się uważnie napisowi na płycie nagrobnej. Jej mózg zarejestrował teraz tylko trzy wyrazy, składające się, w rozdzierające serce zdanie: „Zginął śmiercią tragiczną”.
Zginął, by ona mogła żyć. Zginął przez nią. Gdyby zamiast uciekać, stawiła w końcu czoła całej swojej przeszłości, gdyby od razu powiedziała mu całą prawdę to wszystko nigdy by się nie wydarzyło. Nie stałaby teraz nad jego grobem. W ostatniej chwili wsiadł do tego przeklętego samochodu, zapewnił ją, że nic, ani nikt nie zmieni jego uczuć do niej, a ona mu uwierzyła. Chciała się zatrzymać, zawrócić i bawić na swoim bajkowym weselu, ale…
- Hamulce nie działają! – wrzasnęła, spoglądając na niego z paniką. Ciężarowe auto jadące z naprzeciwka było coraz bliżej, a oni jechali coraz szybciej. – Przepraszam – wychlipała, czując, że nieuchronnie zbliża się ich koniec. Jechali ulicą jednokierunkową. Pod prąd. Nie mieli jak zawrócić, ani gdzie zjechać. Nabrała powietrza w płuca i zamknęła oczy.
- Kocham cię i zawsze cię kochałem… – szepnął jej wprost do ucha, delikatnie muskając ustami jej blady, mokry od łez policzek. Poczuła, jak ostro szarpnął kierownicą, by uniknąć czołowego zderzenia, a potem... Potem był już tylko przeraźliwy huk zgniatanego metalu. Wszystko to trwało zaledwie kilka sekund, w ciągu których zobaczyła całe swoje życie, niczym zwiastun jakiegoś filmu. Z przerażeniem stwierdziła, że większość decyzji, jakie podjęła, nie była dobra. A potem… potem była tylko ciemność.
I cisza, w której było słychać bicie już tylko jednego serca.
Wielka gula ścisnęła jej gardło, ale stłumiła łzy i jeszcze raz przesunęła dłonią po gładzi marmuru, zatrzymując palce przy każdej literze, składającej się na jego imię.
- Christopher… – szepnęła, kiedy wreszcie, w jej głowie poszczególne litery złożyły się w całość. Przed oczami mignęły jej ostanie szczęśliwe chwile, jakie spędzili razem. Mimo, że minął już ponad rok, pamiętała je tak dokładnie, jakby zdarzyły się wczoraj. Nie chciała ich zapomnieć, choć może gdyby Bóg, albo jakaś inna wszechmocna siła, pozbawił ją tych wspomnień, byłoby jej łatwiej iść dalej przez życie. Nawet, gdyby miała iść przez nie sama.
Przymknęła oczy, pozwalając wreszcie spłynąć, wzbierającym pod powiekami łzom.
Odgarnęła z twarzy pasmo długich, jasnych włosów, z tą samą delikatnością, z jaką on by to zrobił, a potem wystawiła twarz w stronę nieśmiało przedzierającego się przez grubą warstwę chmur, jesiennego słońca, pozwalając, by jego promienie delikatnie pieściły jej skórę.
- Podobno po najgorszej burzy – zaczęła, znów spoglądając na nagrobną płytę – zawsze wychodzi słońce… – uśmiechnęła się lekko do mężczyzny, który patrzył na nią ze zdjęcia umieszczonego na płycie nagrobnej. – Ty byłeś moim słońcem, ale zbyt późno to zrozumiałam – dotknęła lekko miejsca, gdzie była fotografia, z taką sama czułością, z jaką kiedyś gładziła jego twarz. – Czekałam na ciebie całe życie, a teraz mam żyć bez ciebie?
Marie westchnęła ciężko. Na początku myślała, że będzie w stanie się z tym pogodzić. Wierzyła wszystkim, którzy wmawiali jej, że jest jeszcze młoda, ma całe życie przed sobą i na pewno wszystko się ułoży. Chciała, żeby to mogło być prawdą. Niczego innego tak bardzo nie pragnęła. Z każdym dniem jednak, nabierała coraz większej pewności, że to tylko pobożne życzenia. W końcu co to za życie – bez miłości i ze wszechogarniającym poczuciem winy?
Winna. Od ponad roku to słowo towarzyszyło jej każdego dnia i każdej nocy. Po raz pierwszy pojawiło się w szpitalu, gdy obudziła się po wypadku, a lekarze nie chcieli jej powiedzieć, co stało się z Chrisem, a potem usiłowali wmówić jej, że został przewieziony do innego szpitala. Chciała w to wierzyć, ale w głębi serca wiedziała, że to nieprawda. Słyszała ich szepty na korytarzu, widziała ich oskarżycielskie spojrzenia. Poczucie winy wypełniło jej serce i umysł, wypierając wszystkie inne uczucia. Nie pozwalało spokojnie spać i normalnie żyć.
Nie było żadnego złotego środka. Powinna była odejść od niego, kiedy był jeszcze czas, a teraz… teraz mogła zrobić już tylko jedno.
- Chris, kochanie… – uśmiechnęła się przez łzy, wciąż czule gładząc płytę pomnika. – Dlaczego nie zabrałeś mnie ze sobą? Dlaczego postanowiłeś zostać pieprzonym bohaterem, który oddaje życie za swoja kobietę? – zaśmiała się gorzko i zawiesiła głos, jakby czekała na odpowiedź, ale jej uszu dobiegł tylko szum wiatru i szelest suchych liści. – Zawsze powtarzałeś, że muszę być silna i muszę wierzyć. Chciałam być taka dla ciebie, naprawdę próbowałam, ale… Już dłużej tak nie mogę. Nie mogę żyć bez ciebie – wyjęła z torebki zapalniczkę i zaświeciła znicz. Przez chwilę jak zahipnotyzowana patrzyła, jak mały płomyk tańczy na wietrze. – Za każdym razem, gdy patrzę w oczy twojej matki, widzę w nich tylko nienawiść. Zabrałam cię jej, ale nie tak, jak kobieta zabiera matce syna… Jestem dla niej uosobieniem śmierci, a skoro tak… – Jeszcze raz sięgnęła dłonią w głąb swojej torebki i po chwili wyjęła z niej pistolet, który minionego wieczoru zabrała z biurka ojca. Delikatnie przesunęła dłonią wzdłuż korpusu i zatrzymała u wylotu lufy. Sprawdziła magazynek. – Już dawno powinnam była to zrobić. Zanim ktoś zauważy moje zniknięcie, będzie już po wszystkim – uśmiechnęła się blado. – Będziemy znowu razem – powoli uniosła pistolet. – Tak będzie lepiej dla wszystkich…
Drżącą dłonią przyłożyła zimny wylot lufy do swojej skroni i zamknęła oczy. Coraz silniejszy wiatr, smagał jej policzki i plątał jej lśniące, długie, jasne włosy. Odetchnęła głęboko. Przez chwilę wydawało jej się, że poczuła znajomy, korzenno-cytrusowy zapach męskich perfum. Otworzyła powieki, spoglądając w niebo.
- Nie rób tego. – Jakby zza światów dobiegł ją znajomy głos. Powoli odwróciła się w stronę, z której dochodził, ciągle trzymając pistolet przy skroni. – Nie wiem, co bym zrobił, gdyby coś ci się stało… nie mógłbym z tym żyć… – szepnął, kucając przed nią i kładąc swoją ciepłą dłoń, na jej dłoni, w której trzymała broń. Wyglądał dokładnie tak, jak go zapamiętała, a jego niebieskie oczy nadal patrzyły na nią z tą samą pasją i pożądaniem, z jakim patrzyły rok temu.
- Ty? Nie mógłbyś z tym żyć?! A co ma powiedzieć Chris?! – prychnęła wściekle, podnosząc się z ziemi. – Cholerny egoista! – krzyknęła mu prosto w twarz, patrząc na niego z furią. – Czy choć raz w życiu pomyślałeś o kimś innym niż tylko o sobie? – Colin opuścił głowę. Nie był w stanie patrzeć w jej śliczne oczy. Oczy przepełnione bólem i nienawiścią. Miała rację, był egoistą, ale kochał ją do szaleństwa i nie potrafił zwalczyć w sobie tego uczucia. – Zastanowiłeś się choć przez chwilę co ja czuję? I co czuł Chris? – zamilkła, spoglądając na zdjęcie na nagrobku. – To ty powinieneś gnić teraz w ziemi – dodała już tonem zupełnie pozbawionym emocji, wierzchem dłoni ścierając łzy, strumieniami płynące jej po policzkach. – Ty… nie Chris… To wszystko przez ciebie…
- Marie, ja… – szepnął niepewnie.
- Nic już nie mów – przerwała mu, dłonią dając znać, że powinien trzymać się na dystans. – W jednym masz rację. – Śmierć to zbyt proste rozwiązanie. Byłaby dla nas wybawieniem, a my musimy żyć… Żyć z dala od siebie. Musimy cierpieć. Oboje na to zasłużyliśmy i to jest właśnie nasza kara… – Jeszcze raz spojrzała na płytę nagrobną, uśmiechając się blado do mężczyzny ze zdjęcia, po czym nabrała powietrza w płuca i spojrzała na jego brata nieobecnym wzrokiem. – Żegnaj, Colin – powiedziała cicho i odwróciwszy się na pięcie powoli ruszyła aleją w stronę bramy cmentarza, a on stał tam w bezruchu i zupełnie oniemiały patrzył, jak jej sylwetka znika mu z oczu.
Gdyby poznali się w innych okolicznościach, w innym miejscu i czasie… Wiedział jednak, że miała rację. To jego postępowanie doprowadziło ich do tego miejsca. Był winny i musiał ponieść karę, a życie z dala od Marie i sama świadomość tego, że cierpiała przez niego, obok odpowiedzialności za śmierć brata, były dla niego najbardziej dotkliwą z możliwych.
Spojrzał w niebo i nabrał powietrza w płuca, wsuwając dłonie w kieszenie płaszcza. Wiatr zelżał, a zza szarych chmur nieśmiało przedzierały się promienie jesiennego słońca. Stał tak jeszcze przez chwilę, pozwalając by wiatr delikatnie muskał jego twarz. Powinien był zniknąć z życia Marie i Chrisa dawno temu, ale nie zrobił tego i teraz musiał za to zapłacić.
I musiał pozwolić jej odejść.
Dla niej.
Dla siebie.
Dla brata.
Nim odszedł, popatrzył na znicz i tańczący w szklanym słoiczku płomyk, a potem na marmurowy krzyż i wiszące na nim szafirowe serduszko, które Marie dostała w urodzinowym prezencie od Chrisa. Dotknął go delikatnie, a potem na krótką chwilę zamknął w dłoni.
Jej serce należało do Chrisa.
Ale w jego sercu wciąż tliła się nadzieja.
Nadzieja, że być może któregoś dnia i dla nich zaświeci słońce…


***
Miłość jest jak tama.
Jeśli pozwolisz, aby przez szczelinę sączyła się strużka wody,
to w końcu rozsadza ona mury i nadchodzi taka chwila, w której nie zdołasz opanować żywiołu.
A kiedy mury runą, miłość zawładnie wszystkim.
I nie ma wtedy sensu zastanawiać się, co jest możliwe, a co nie,
i czy zdołamy zatrzymać przy sobie ukochaną osobę.
Kochać – to utracić panowanie nad sobą.

[Paulo Coelho „Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam”]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25793
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:58:31 14-10-11    Temat postu:

Piękny wiersz na koniec... Rozpłakałam się... Coś bardziej składnego napiszę jak sie otrząsnę
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:14:03 14-10-11    Temat postu:

Spoko, poczekam, tylko nie płacz już
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:35:28 20-10-11    Temat postu:

No i oczywiście i tu jestem spóźniona
W każdym razie postaram się nadrobić , wiec co ja chciałam powiedzieć?.....hm......a no wiem.....chciałam powiedzieć, że doszukuję się tutaj jakieś furtki do "ewentualnej"kontynuacji :> jeżeli kiedykolwiek byś zdecydowała ją pisać to na pewno będę czytać - pamiętaj!
Co do samych odcinków. Nieźle się porobiło.....W sumie szczerze polubiłam Colina, pomimo całej jego arogancji i nienawiści do brata. W głębi duszy jest wrażliwy, no i kocha Marie. Fakt, że zbłądził i próbował zagarnąć ją do pewnego momentu na siłę tylko dla siebie, ale zrozumiał swój błąd. Zakończenie smutne, ale nie spodziewałam się innego tak miało w końcu być.
Cieszę się tylko z jednego i jak zapewne dobrze wiesz z czego mianowicie moja ulubiona parka jest szczęśliwa. Od samego początku kibicowałam May i Seanowi i przynajmniej u nich historia zakończyła się dobrze.
Nie wiem co jeszcze miałam napisać, bo podejrzewam, że o czymś zapomniałam, ale to przy okazji w razie czego

Tak nieśmiało mogę tylko przypomnieć, że w razie jakieś .... kontynuacji.....to ja się zgłaszam już dziś na posterunku
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:25:55 21-10-11    Temat postu:

Szukaj, szukaj - życzę powodzenia, aczkolwiek mam nadzieję, że jeśli kontynuacja powstanie, to jednak uda mi się zaskoczyć
I oczywiście, że będę o Tobie pamiętać - o tak wiernych Czytelnikach nie wolno zapominać pod żadnym pozorem ale póki co ta kontynuacja, to naprawdę bardzo odległa przyszłość.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:31:19 21-10-11    Temat postu:

Nawet jeśli odległa - to zawsze istnieje jakaś szansa

Teraz muszę ponadrabiać z komentarzami, no i u siebie muszę coś w końcu wrzucić
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:47:09 21-10-11    Temat postu:

Na dzień dzisiejszy jest ona naprawdę bardzo malusieńka... taka tyci, tyci...

Pisz i wstawiaj, bo już się nie mogę doczekać, co tam nawymyślałaś Mam wolny weekend więc chętnie poczytam ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:50:30 21-10-11    Temat postu:

No to wstawię jeszcze dziś mam nadzieję
No i mam pomysł na kolejne opowiadanie, ale nie wiem jeszcze co z nim. Wrzucę może do przedpremier i zobaczymy co się z tego wykluje i czy jest sens w ogóle to wstawiać
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:16:12 21-10-11    Temat postu:

Też coś do przedpremier wstawiłam, ale na razie to tylko odległe plany
Ja tam w ciemno obstawiam, że jest sens pisać - wiesz, że będę czytać, cokolwiek napiszesz ^^
Jutro tam zajrzę i oblukam co tam wymyśliłaś, a póki co zmykam :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 15, 16, 17  Następny
Strona 16 z 17

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin