|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25795 Przeczytał: 5 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:03:47 29-03-11 Temat postu: |
|
|
Ma racje, Colin ma racje, i to jest największy problem Marie. Każda kobieta na świecie pragnie, żeby spotkać mężczyznę, który będzie wywoływał w niej takie reakcje. Jednak charakter Colina i jego uwagi nie przemawiają na jego korzyść, ponieważ żadna z nas nie chciałaby być tak traktowana, chociaż z góry ciągnie nas do beznadziejnych przypadków, więc kto wie. Myślę, że Marie, choć sama nie zdaje sobie z tego sprawy, chce, żeby wszystko wyszło na jaw, ale żeby odbyło to się bez jej udziału. Najchętniej użyłaby Colina, ponieważ Chris wie jaki jest jego brat i mogłaby zrzucić większą część winy na niego. Kobiety są pokręcone, trzeba się przyzwyczaić.
Oczywiście czekam na więcej. |
|
Powrót do góry |
|
|
BlueSky Wstawiony
Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:08:06 29-03-11 Temat postu: |
|
|
Uwielbiam scenki między Colinem i Marie - są tak mocno naładowane erotyzmem, iż tylko czekam, aż ta bomba wybuchnie
Nie wiem czemu, ale mam dziwne wrażenie, że tak na serio to Marie nie kocha ani Chrisa, ani Colina.
I mam ogromną prośbę! - błagam, nie zmieniaj Colina - to znaczy on nie może stać się "grzecznym chłopcem". |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:39:04 29-03-11 Temat postu: |
|
|
Scenki między Colinem i Marie dokładnie takie miały być.
Colin grzecznym chłopcem? Nie, to by do niego w ogóle nie pasowało, także możesz spać spokojnie
Za to chyba obie macie rację co do Marie |
|
Powrót do góry |
|
|
delicja123 Dyskutant
Dołączył: 17 Wrz 2010 Posty: 185 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:05:44 01-04-11 Temat postu: |
|
|
Marie z trudem opiera się Colinowi Będzie ciekawie.
Myśle, że wkońcu zdecyduje się powiedzieć prawdę Chrisowi, chhyba że ktoś ją wypszedzi ... |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:59:37 03-04-11 Temat postu: |
|
|
Odcinek miał być początkowo o czymś innym, ale jak to ja, w ostatniej chwili zmieniłam zdanie. Uznałam, że dobrze Wam zrobi, jak się na chwilę oderwiecie od C&M&C i postanowiłam rzucić trochę światła na Seana i jego żonę... Mam nadzieję, że zaciekawi Was ten wątek.
Miłej lektury:D
ps. Przy okazji zmieniłam sygnaturki na pierwszej stronie
Odcinek 8.
Sean nie był zachwycony pomysłem przyjaciela. Wprawdzie osobiście zasugerował mu, że powinien zapomnieć o Jordan i w pewien sposób sam pchnął go w ramiona Marie, ale nie myślał wtedy, że sprawy przybiorą taki obrót. Był święcie przekonany, że przyjaciel zabawi się raz, drugi, może trzeci, a potem znajdzie sobie kobietę odpowiednią dla siebie. Chris jednak zadurzył się w Marie i nie widział świata poza nią, a teraz chciał się z nią żenić. A Marie wcale niebyła taka, za jaką miał ją jej narzeczony…
Sean westchnął ciężko i wyjął kluczyki ze stacyjki. Nie miał prawa pouczać swojego przyjaciela, a tym bardziej mówić mu o przeszłości jego dziewczyny, skoro ona sama nie zamierzała tego zrobić. A może już to zrobiła i Chris najzwyczajniej w świecie to zaakceptował? Nieważne. To była sprawa między tamtą dwójką i on nie zamierzał się w to mieszać. Zwłaszcza, że sam nie należał do świętych. Jego żona całymi dniami siedziała sama w domu, a on w tym czasie zabawiał się z różnymi panienkami. Teraz też właśnie wracał z upojnej randki i… nie miał żadnych wyrzutów sumienia. Przestał je mieć dawno temu, kiedy jego żona stanowczo oświadczyła, że ich małżeństwo istnieje wyłącznie na papierze.
Wysiadł z auta i ruszył w stronę domu. Chciał porozmawiać ze swoją żoną. O Chrisie i Marie i… o nich samych. Mimo całej tej otoczki wokół ich „związku”, zawsze świetnie się rozumieli i naprawdę lubili swoje towarzystwo. Żadne jednak nie oczekiwało od drugiego deklaracji czy wyznań miłosnych. Jedyne co między nimi było to co najwyżej przyjaźń. Przynajmniej tak mu się wydawało.
- May? – kiedy Sean przekroczył próg ich domu, wewnątrz było ciemno i dziwnie cicho – May? – zaniepokoił się nieco nie usłyszawszy odpowiedzi. Było to tym bardziej dziwne, że dziewczyna nie znosiła, gdy zwracał się do niej w ten sposób.
„Mam na imię Maya” – powtarzała zawsze z wyrzutem – „Jeszcze tego nie zapamiętałeś?” – pytała, po czym uśmiechała się promiennie, a on za każdym razem czuł wtedy, jak ulatuje z niego cały stres i zmęczenie. Była dla niego jak promyczek słońca w pochmurny dzień. Tym razem jednak, zamiast melodyjnego głosu żony, odpowiedziała mu grobowa cisza, co sprawiło, że serce zaczęło mu bić szybciej. Zapalił światło w hallu i zerknął w stronę salonu. W półmroku dostrzegł, że wszystko jest powywracane do góry nogami, jakby przez ich dom przeszło tornado.
- Cholera – mruknął pod nosem i biegiem popędził na górę, do sypialni – May?! May, gdzie jesteś? – z rozmachem otworzył drzwi do sypialni, gdzie również panował potworny bałagan – Maya? – spytał cicho, rozglądając się po pokoju. Smuga światła, wpadająca do pokoju przez szparę między uchylonymi drzwiami od łazienki, przykuła jego uwagę. Zbliżył się o kilka kroków i wtedy jego uszu dobiegło cichutkie chlipanie. Otworzył powoli drzwi i spojrzał w głąb pomieszczenia. W kącie na ziemi, między wanną a kabiną prysznicową, siedziała skulona dziewczyna. Kolana miała podciągnięte pod brodę i kołysała się lekko. Długie, lśniące, kruczoczarne włosy łagodnie opadały jej na ramiona i plecy, a po policzkach płynęły łzy.
- Maya? – podszedł bliżej i uklęknął przed nią – Maya, co się tu stało? – spytał, chwytając ją pod brodę i zmuszając by spojrzała na niego. Jej ciemne oczy były pełne żalu i złości.
- Bardziej interesuje cię to, co tu się stało niż to czy nic mi nie jest? – spytała z wyrzutem, podnosząc się z ziemi.
- Maya! – krzyknął za nią, gdy wyminęła go skierowała się w stronę sypialni.
- To nie może dłużej tak wyglądać – szepnęła, zatrzymując się przy oknie i oplatając się ramionami. Sean stanął w drzwiach łazienki i oparłszy się o framugę, przyglądał się jej bez słowa. Miała rację. To nie mogło dłużej wyglądać tak, jak wyglądało teraz. Nie powinien jej tak traktować. – Mam dość twoich ciemnych interesów i dość twoich nadpobudliwych kolegów…
- Czego chcieli? – spytał szorstko.
- Tego samego co zwykle – mówiła cicho, głosem zupełnie pozbawionym emocji – Podobno miałeś im dostarczyć jakieś ważne papiery… Mam dość, Sean – powiedziała stanowczo, odwracając się powoli w jego stronę – Nie wytrzymam tego dłużej.
- Więc co twoim zdaniem powinienem zrobić? – spytał łagodnie. Przez własną chciwość wpakował się w niezłą kabałę i nie bardzo wiedział, jak ma się z tego wyplątać.
- Nie wiem, ale ja już nie chcę brać w tym udziału… Nienawidzę życia jakie mi dałeś – dodała po chwili. Nigdy nie sądził, że usłyszy z jej ust takie słowa. Poczuł się teraz tak, jakby ktoś ciężkim narzędziem uderzył go w tył głowy. – Gdybym mogła cofnąć czas, nigdy nie wyjechałabym z Indii. Nigdy z tobą…
- Świetnie! – wrzasnął. Nie wiedział czemu tak zabolały go słowa żony. Przecież układ między nimi od początku był jasny. On miał przywieźć ją do Stanów i ożenić się z nią, żeby mogła zostać na stałe, a jej rodzice mili zapłacić mu za to okrągłą sumkę… – Więc może skoro tak bardzo nie podoba ci się życie tutaj, to wróć tam skąd jesteś?! Twój narzeczony Salim na pewno przyjmie cię z otwartymi ramionami!...
Maya patrzyła na niego osłupiała. Zacisnęła pięści i zamrugała szybko powiekami, by powstrzymać napływające do oczu łzy.
- Nienawidzę cię… – wycedziła przez zęby, po czym otworzyła szafę i zaczęła z niej wyciągać swoje rzeczy, wprawiając tym Seana w zdziwienie – Z samego rana zadzwonię do matki – mówiła, przełykając łzy – Na pewno znajdzie jakiś sposób, żebym mogła bezpiecznie wrócić…
- Maya… – widząc jej pełne bólu spojrzenie, pożałował tego, co przed chwilą powiedział.
- Nie będę ci dłużej zawadzać…
- Maya! – podszedł do niej i chwycił ją za ramiona. Nie mógł pozwolić jej odejść. Jakiś głos w jego sercu rozpaczliwie się temu sprzeciwiał. – Przepraszam… – szepnął opierając czoło o jej czoło – Jestem głupkiem…
- I myślisz, że to wystarczy? – spytała, wyrywając się z jego objęć – Kilka czułych słówek i Maya się udobrucha? Nie tym razem! – krzyknęła i wróciła do pakowania walizki – Nie jestem jak te wszystkie latawice, z którymi spędzasz popołudnia i wieczory…
- Maya… – szepnął niezdolny powiedzieć nic więcej. Każde jej słowo cierniem wbijało się w jego serce. Wiedział, że na to zasłużył, ale nie był pewien, jak dużo jest jeszcze w stanie znieść. – A co z urzędem emigracyjnym? – spytał po chwili – Nie chcę zniszczyć ci życia…
- Za późno. Już to zrobiłeś. I wiesz co? Już mi nie zależy. Cieszyłabym się, gdyby odesłali mnie z powrotem do Indii, albo gdziekolwiek indziej, byle tylko jak najdalej od ciebie i twoich namolnych kolegów! – zasunęła walizkę i postawiła ją obok szafy, po czym chwyciła poduszkę, koc i wcisnęła je Seanowi. – Możesz spać albo w salonie na kanapie, albo w pokoju gościnnym, ale nie chcę cię więcej widzieć tutaj.
- Przepraszam – szepnął, patrząc na nią z niedowierzaniem, ale jednocześnie podziwiając jej twardy, silny charakter.
- Zejdź mi z oczu! Dopóki nie ustalę z matką szczegółów dotyczących mojego powrotu do Indii, nie masz wstępu do tego pokoju.
Sean przez chwilę miał ochotę rzucić poduszkę i koc, które mu wręczyła i kazać jej spadać, potem pomyślał, że może powinien zadzwonić do Chrisa, ale przypomniawszy sobie, że jego przyjaciel pewnie właśnie teraz oświadcza się Marie, zrezygnował z tego zamiaru i z podkulonym ogonem wycofał się z sypialni i rozgościł w salonie, który najpierw solidnie uprzątnął…
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 18:51:01 04-04-11, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Aberracja Big Brat
Dołączył: 15 Lut 2010 Posty: 811 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:39:19 04-04-11 Temat postu: |
|
|
No i kurcze, wiesz, że to przeoczyłam? Gdybyś mi nie napisała zapewne bym żyła w błogiej nieświadomości ;D
Liczyłam tu na ten magiczny trójkącik, ale powiem szczerze, że takie troszkę odbiegające od głównych bohaterów odcinki też mi się podobają. W końcu im więcej takich rozdziałów, tym większa ilość odcinków czyż nie? ;D
Maya zdenerwowała się nie na żarty, ale chyba też rozczarowała swoim mężem. Ma żal do niego co widać gołym okiem - jak to się mówi. Co więcej chętnie poczytam sobie co z nimi dalej będzie, dlatego Agnieszko pisz kolejne rozdziały ;D
Pozdrawiam gorąco - gdyż dziś jeszcze Cię nie pozdrawiałam !
MAdzia ;* |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 8:24:00 05-04-11 Temat postu: |
|
|
No i zrobiłaś poważny błąd moja droga. Poważny!!! Mianowicie ja nie dam Ci teraz spokoju
Wplecenie wątku Seana i May to był genialny pomysł, tym bardziej, że robi sie ciekawie
chłopak wplątał sie w jakieś ciemne interesy i ma na karku dziwnych ludzi a żona ma tego dość. Wcale jej sie nie dziwię. Będzie ciekawie już to wiem
A co obsadzenia w roli May Amrity Rao to był drugi genailny pomysł. Przyznam się, że tą aktorkę chciałam wziąć do roli mojej Sary ale w ostateczności zrezygnowałam, bo głównym bohaterem też jest ktoś inny |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:26:01 05-04-11 Temat postu: |
|
|
Dzięki kochane:*
Magiczny trójkącik to dominujący wątek tej historii i takim pozostanie, ale czasem mnie też potrzebna jest odskocznia od tej trójki, dlatego uznałam, że jednak wplotę tu wątek Seana i Mayi A że przez to opowiadanie będzie troszkę dłuższe niż miało być pierwotnie, cóż... Wy się pewnie cieszycie, a ja zapewne za chwilę będę zła sama na siebie, że znowu plątam:P Zwłaszcza, że w mojej główce uroił się już pomysł na kolejny wątek - pana z urzędu emigracyjnego, który będzie się bacznie przyglądał małżeństwu Seana i May oraz jego narzeczonej o wdzięcznym imieniu Jordan ale muszę to jeszcze przemyśleć
A co do obsadzenia w roli May Amrity Rao, to podsunęła mi ją Sin za co w tym miejscu bardzo jej dziękuję:*
Pozdrawiam :** |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:31:59 05-04-11 Temat postu: |
|
|
Z każdym Twoim słowem utwierdzam się w przekonaniu, że jesteś pozytywnie pokręcona Nie mam pojęcia jak Ty to robisz. Może i będziesz zła sama na siebie ale i tak znów i znów wymyślasz nowe wątki i super zagadki których nikt nie jest w stanie rozwiązać Ale takie opowiadania lubię
I do tego wszystkiego widzę, że wokół tej dwójki nieźle będzie się działo. Coś mi się zdaje, że polubię ich ( nie obraź się ) bardziej od głównych bohaterów ale tak to właśnie bywa i tak będę czytać bo ciekawi mnie jak sie rozwinie ten Trójkąt Bermudzki w którym tkwi Marie. Nie biorę się za zgadywanie bo wiem że to i tak niemożliwe :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:02:00 05-04-11 Temat postu: |
|
|
No tak, tylko ile ja się muszę potem namęczyć, żeby wszystko wyprostować
No i wychodzi na to, że główni bohaterowie znów mi tutaj zejdą na dalszy plan...
Wątek z Seanem i May już jest więc jakby nie mam odwrotu, ale z tym kolesiem z urzędu i jego dziewczyną to się jeszcze zastanowię
A trójkąt w którym tkwi Marie - no cóż... wiecznie trójkątem nie będzie - ale to już wiadomo z prologu. Pytanie tylko co później stanie się z nią samą?;D |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25795 Przeczytał: 5 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:09:15 06-04-11 Temat postu: |
|
|
Pamiętam, że to miał być wątek poboczny, a już zasłużył na cały odcinek Maya jest silnym charakterem, wyrzuciła męża z sypialni( o ile pamiętam to nie sypiają ze sobą, więc co on właściwie tam robił?) i chce wracać do Ojczyzny. Ciekawe w co wplątał się Sean, że aż tak wiele zamieszania wprowadził w ich życie. Nie mogę się doczekać więcej |
|
Powrót do góry |
|
|
BlueSky Wstawiony
Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:26:27 09-04-11 Temat postu: |
|
|
Jesteś genialna! Bardzo się cieszę, iż dodałaś nowy wątek. Jest ciekawy i intrygujący - lubię takie "papierowe małżeństwa" i mam nadzieję, iż z czasem między nimi zaiskrzy.
Jeśli o mnie chodzi to uważam, iż przyda nam się taka mała odskocznia od Naszego "uroczego trójkącika". I nie wiem czemu, ale z dnia na dzień ( z odcinka na odcinek ) Marie traci w moich oczach. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:50:41 09-04-11 Temat postu: |
|
|
Cieszę się, że nowy wątek się spodobał Postaram się go jakoś ciekawie poprowadzić - mam nadzieję, że się nie zawiedziecie;)
A co do Marie... no cóż - może jest trochę zagubiona? Może kocha ich obu, a wiedząc jaki jest Colin wybiera Chrisa, bo on daje jej poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji?
Dzięki za komentarz:* |
|
Powrót do góry |
|
|
BlueSky Wstawiony
Dołączył: 06 Lut 2011 Posty: 4940 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:44:06 09-04-11 Temat postu: |
|
|
agam napisał: | Może kocha ich obu, a wiedząc jaki jest Colin wybiera Chrisa, bo on daje jej poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji? |
Jeśli dobrze pamiętam to chyba kiedyś też pisałam, iż Marie jest z Chrisem z powodu stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa. Ale mi się coś wydaje, że tak na serio to nie kocha żadnego z nich. Colin - to dla niej namiętność, a Chriś - to właśnie poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji. Może jest i trochę zagubiona, ale moim zdaniem ( obecnie ) idzie na "łatwiznę", czekając aż Chris sam ( lub go ktoś uprzejmie poinformuje ) odkryje jej tajemnicę związaną z Colinem. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:47:48 09-04-11 Temat postu: |
|
|
A może to nie pójście na łatwiznę, a raczej prawdziwe uczucie do Chrisa i związany z nim strach, że chłopak nie byłby w stanie jej wybaczyć i straciłaby go na zawsze?
Jest tu kilka możliwości, ale która okaże się właściwa, to się okaże w tzw. praniu;) |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|