Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:57:55 08-02-09 Temat postu: |
|
|
Huhu, koncoweczka - groza powialo - ale jakos ja mam ochote na taka groze. Nie, bron Boze, nie mowie, zeby naszym bohaterkom cos sie stalo, ale mam ochote na troche przezyc w telenowelach. Odcineczek dobry, tylko kilka razy przecinek Ci uciekl . A sama akcja ciekawa, tez mnie intryguje, co z tym ojcem Luki. Martin? Ale jakim cudem? A moze z ojcem Luki bylo podobnie, moze tez mial...albo czekaj...a nie, moja teoria nie ma sensu ))). |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 14:00:28 08-02-09 Temat postu: |
|
|
Ojciec Luki niedługo powinien sie pojawić |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:16:01 08-02-09 Temat postu: |
|
|
A będzie miał długie zęby? . |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 14:20:10 08-02-09 Temat postu: |
|
|
Zobaczycie wszystko w swoim czasie |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:26:32 08-02-09 Temat postu: |
|
|
Trafilam, trafilam ;D. |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 15:41:32 08-02-09 Temat postu: |
|
|
Nie wiem czy trafiłąś zobaczycie ja wam nic nie chce zdradzac ani wprowadzac w bład |
|
Powrót do góry |
|
|
tinkerbell Prokonsul
Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 3933 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:09:23 09-02-09 Temat postu: |
|
|
aaaaa
ta scena Mayi i Rodriga była świetnaaaaaaaaa:D ja chcę więcej takich scen
Kotołak Miguel biedny ;/
a ten psycholog to na pewno też jest jakimś zwierzakiem mistycznym
Ale tym ojcem nie jest Martin ?
kiedy new ? |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 21:48:26 09-02-09 Temat postu: |
|
|
NIe psycholog jest jak najbardziej niormalny to cię zapewniam |
|
Powrót do góry |
|
|
tinkerbell Prokonsul
Dołączył: 13 Mar 2008 Posty: 3933 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:00:12 09-02-09 Temat postu: |
|
|
ale to on coś ten teges z Andreą? zakocha się w niej ? |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 23:04:36 09-02-09 Temat postu: |
|
|
Poczekacie zobaczycie Nie wypytujcie sie bo jeszcze wam powiem za dużo |
|
Powrót do góry |
|
|
martunia Detonator
Dołączył: 05 Maj 2006 Posty: 463 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: się biorą dzieci? xD Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:54:09 11-02-09 Temat postu: |
|
|
Maya zafascynowana zielonookim, szykuje się coś grubszego
Zaciekawiła mnie końcówka. Cztery kobiety - rozumiem, że to główne bohaterki, ale to do likwidacji? Że niby będą chcieli je zabić? Jeśli tak to kobiety na prawdę mają pecha
Odcinek jak zawsze świetny i czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 17:13:58 11-02-09 Temat postu: |
|
|
Dzieki Martu.ś ;D
New już jutro |
|
Powrót do góry |
|
|
KaSsia23 Mocno wstawiony
Dołączył: 28 Gru 2007 Posty: 6245 Przeczytał: 3 tematy
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kielce Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:04:41 11-02-09 Temat postu: |
|
|
Maya nadal brzydzi się tego wszystkiego co musi robić nie dziwie jej się ...
a wręcz podziwiam ją za to że robi to wszystko dla brata... i wyrzekła się dla
niego nawet miłości i wszystkiego co z nią związane. Wiać, że w jej myśli
jest jakiś chłopak o którym nie może zapomnieć.. mam nadzieję że jak będzie
miała już te wszystkie pieniądze to skończy z tym wszystkim ... |
|
Powrót do góry |
|
|
Brooklyn Mistrz
Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 10445 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z klatki B Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:44:58 12-02-09 Temat postu: |
|
|
Maria była wilkołakiem. Fajnie mogłaby się znowu w niego zmienic i pożrec Maritna.
Julietta to jakaś nie normalna jest. Zaraz awantura o to że przyszedł Rodrigo.
I dobrze niech jeszcze przyjdzie do Mayi czekam na to
Końcówka mocna. Z likwidowanie 4 śmiertelników... 4 niczemu winnych kobiet...
Czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 18:45:05 12-02-09 Temat postu: |
|
|
Cap XVI
Sen nie jest potrzebny do życia. Przynajmniej nie jemu. Ale stanowi przyjemną część egzystencji. Na chwilę on i rzeczywistość istnieją w zupełnie innych miejscach. Może odpłynąć i zapomnieć o otaczającym go świecie. Chociaż na chwilę być w świecie złudzeń.
Rodrigo obudziła chrząkanie Steva.
-Znów marnujesz czas na sen- przyglądał mu się z pogardą.
-Spróbuj. Naprawdę przyjemne- chłopak wyciągnął się na kanapie na której leżał. Była trochę za krótka tak, że jego stopy wystawały poza oparcie, ale jemu to nie przeszkadzało. Uśmiechał się spoglądając na brata spod miedzianych włosów niesfornie opadających na oczy. Jego wizerunek tworzył prawie niemożliwe i irracjonalne połączenie cech chłopca i mężczyzny w jednym ciele. Dojrzałe spojrzenie i filuterny uśmiech zawróciłyby pewnie nie jednej dziewczynie w głowie. Gdyby im się łaskawie pokazywał na oczy.
-Jest dużo ciekawszych rzeczy do roboty! - W oczach bruneta widać było pogardę. Grymas wykrzywił jego piękną twarz. Jego charakter doprowadzał do różnych kłótni, a zacięcie z jakim jego młodszy brat opierał się wszelkim wpływom i zostawał przy swoim wcale nie ułatwiało utrzymania spokoju.
-Na przykład co? Dla mnie tam sen to bardzo fajne zajęcie. Ostatnio coś drażliwy jesteś, ugryzło cię coś?- Rod puścił oczko do bruneta, który od razu załapał aluzję i wybuchnął szczerym śmiechem. –Widać cały dobry humor się jeszcze z ciebie nie wypłukał- chłopak wstał wciąż uśmiechając się w typowy dla siebie sposób, ale wciąż opierał się o mebel.
-Czy ty musisz być taki krnąbrny?- fuknął Steve.
-A czy tu musisz się upierać przy swoim?- Rod nie pozostawał mu dłużny.
-Głupi wegetarianin. Gdybyśmy byli naprawdę spokrewnieni doszukiwałbym się w tym jakichś podstępów-
-Dobra koniec żartów skoro stałeś nade mną i mnie budziłeś to znaczy, że miałeś jakiś powód. Dla zabawy to spędzasz czas z Alice.-
Steve spojrzał na niego spode łba.
-Masz racje.-
-No więc?-
-No cóż nie jestem ślepy!-
-No raczej nie.-
-Wrrr!- brunet wyszczerzył swoje białe zęby –Słuchaj widzę co się dzieję! Zaczynasz przebywać coraz częściej w mieście zachowujesz się dziwnie. Wiem że coś się dzieje i to na pewno nie jest twoje zejście na prawidłowa ścieżkę! Chodzi o ta dziewczynę?! Prawda?!-
-O Mayę…- nie spodziewał się, ze brat zauważy. Czy już tak daleko zagnała go ta fascynacja, ciekawość… Czy tylko to?
-Wiedziałem! Gdzieś ty mózg podział! Zgłupiałeś do reszty! Ona nie jest jedną z nas! Czy ty tego nie widzisz! Rozumiem jakbyś uważał ja za ofiarę! Ale widzę, ze to coś innego! Nie możesz tego tak ciągnąć! Zostaw ja najlepiej w spokoju! Zostawiam cie z twoim popapranym mózgiem!- Steve wybuchnął. Martwił się o tego dzieciaka, a co miał poradzić ze charakter miał taki jaki miał.
-I tak zrobię co będę chciał! – Tym Razem miedzianowłosy również stracił nad sobą kontrolę.
-Wiem idioto, wiem…- pomyślał odchodząc Steve. –I tylko napytasz sobie biedy!- krzyknął jeszcze.
Felice znalazła w swojej szafce klucz do mieszkania syna. Skąd ona w ogóle go miała? Nie wiedziała. Ale nie mogła nie skorzystać z okazji. Mimo ze była zbyt niezwykła.
-Gdzie idziesz?!- W jego oczach był gniew i żar. Wiedziała co by ja czekało ze strony męża gdyby nie wychodziła. Widziała to w tym spojrzeniu. Chciała się ukryć, ale nie miała jak, nie miała gdzie. Musiała stawić mu czoła. Nie miała wyjścia.
-Do Carlosa.- próbowała zmodulować głos tak by brzmieć na pewna siebie. Ale nie potrafiła opanować jego drżenia.
-Do Carlosa?- spytał podejrzliwie prześwietlając ja spojrzeniem. Czuła jakby miał jakąś niezwykłą moc. Jakby potrafił przejrzeć każdy jej podstęp.
-Tak.- czuła, że na jej twarzy pojawia się zmieszanie. Że jeśli dłużej będzie się jej w ten sposób przyglądać sama przyzna się do kłamstwa.
-No tak. Mówił mi coś o remoncie.. – Chyba złapał haczyk
-Tak remont! Musze już iść.-
-A buziak na pożegnanie?!-
Pozwoliła mu się pocałować. Powoli godziła się z ta zmianą jakie nastąpiła w Marcosie. I z tym, że już nigdy nie wróci ten którego kochała. Ze został jej tylko brutalny facet, który nawet całuje inaczej, bardziej agresywnie.
Przekręciła klucz w zamku. Drzwi ustąpiły od razu. Pokój był pusty. Dawno nikt tutaj nie sprzątał. Na powierzchni mebli zalegała gruba warstwa kurzu.
Nie było go ty. Była tego pewna. Mieszkanie wiało pustką. Więc gdzie mógł być jej syn. Czuła jednak jego obecność w tym miejscu. Pamiętała swojego małego synka. A teraz był gdzieś daleko. Zawsze była wobec niego nad opiekuńcza, ale teraz wiedziała, czuła, że jej zmartwienia są słuszne.
Andrea wtuliła twarz w poduszkę. Zastanawiała się nad minionym dniem. Te zdjęcia, które jej pokazały… były przerażające. I to co pokazał jej w lustrze… Jak nie wiele jej własne ciało różniło się od tych fotografii. Powoli docierało do niej, że w jej ucieczce oddalała się jeszcze bardziej od swojego celu. Chciała być normalna, chciała przytyć i wyglądać jak normalna kobieta. Chciała zasłużyć na jego spojrzenie. Ale mimo tych chęci nie potrafiła. Myśl o kolejnych kilogramach napawała ją strachem i obrzydzeniem. Powinna walczyć, ale to ją przerastało. Nie potrafiła. Łatwiej było nie jeść w ogóle niż wmuszać w siebie kolejne kęsy. Ale chciała dla mamy, dla niego… Nie, nie powinna tak myśleć. Ale jego oczy gdy opowiadał jej o swojej żonie i jego ciepła dłoń były czymś niezwykłym. No właśnie ta historia… Była tak podobna do dnia w którym po raz ostatni widziała ojca. Tajemnicze zniknięcie, tygodnie bez wieści, tęsknota. Znała to dobrze. Tylko, że jej ciało znaleziono. Zmasakrowane niedaleko lasu… A ona nie wiedziała czy jej ojciec żył czy nie… powoli zaczynała wierzyć, ze to co Roberto powiedział było możliwe, ze to nie ludzie doprowadzili do tej tragedii. Powoli dopuszczała to do swojej świadomości ta możliwość. Możliwość istnienia czegoś do tej pory tak dla niej nierealnego. Usłyszała szelest za oknem. Wystraszył ją. A potem to jakby szuranie. Bała się. Owinęła się szczelnie, ale to nic nie dało. Kołdra nie stanowiła żadnej ochrony. Jak dziwne wydawało się to, ze właśnie teraz uwierzyła, uwierzyła, że w tym mieście dzieje się cos niezwykłego i wszystkie argumenty Roberto wydawały się być tak realne. Dziwne bo tym co spowodowało taki obrót sytuacji były właśnie te dźwięki nocy. Znalazła kurtkę i spodnie. Wciągnęła je szybko na siebie. I wybiegła z domy. Była zbyt chuda ba cokolwiek było w stanie ochronić ja przed przeszywającym zimnem wiatru dlatego trzęsła się przez całą drogę. Był środek nocy. A ona czuła się tak jak w swoim śnie. I to szuranie jakby śledziło ją, prześladowało na każdym kroku dopóki nie dobiegła do celu.
Roberto siedział przy zaświeconej lampce. Próbował się skupić na książce jednak nie potrafił. Myślał o niej. Widział zrozumienie w jej oczach. Ale mu nie wierzyła. Dlaczego? Przecież on zauważył, że coś dzieję się źle w tym mieście już dawno. Ale nie miał odwagi by dowiedzieć się co? I bał się, ze szukając odpowiedzi zbliży się do granicy. Granicy na której czeka go śmierć. Wtedy. Teraz strach go opuścił, ale nie szukał odpowiedzi. Dlaczego? Do tego myślał tylko o niej? Nie mógł o niej zapomnieć. Pierwszy raz od śmierci żony czuł coś takiego. I pierwszy raz wiedział, ze nie powinien.
I w tym momencie drzwi od jego mieszkania otworzyły się.
W drzwiach stała drobna osóbka w za luźnej kurtce zwisającej z jej kościstych ramion. Na jej policzkach widniały rumieńce zmęczenia. Musiała biec. Do tego trzęsła się z zimna.
-Andrea co ty tu robisz!- jego mina przypominała raczej minę człowieka, który zobaczył ducha. Prawda była taka, że szybciej spodziewał się zobaczyć ducha niż ją. Podbiegł do niej i okrył ją bluzą zdjęta z siebie.
-Boje się- powiedziała spoglądając przerażonym spojrzeniem dziecka głęboko w jego oczy. Chciał ja przytulić i tak tez zrobił.
-Spokojnie. Nie bój się. Nie ma czego…-
-Jest…- czuł, że trzęsie się w jego ramionach i nie wiedział co na to poradzić –Miałeś rację… A oni, oni są wkoło i ja się tak bardzo boję. Nie chce podzielić jego losu.-
-Nie podzielisz! Obiecuję. Zrobię wszystko co w mojej mocy by to się nie stało!- wypowiedział swoje postanowienie na głos.
-Ale ja chce poznać prawdę, chce odkryć co tu naprawdę się dzieje. Chce stawić czoła temu co mnie goni…-
-Najpierw musisz stawić czoła temu z czym masz problem na co dzień…-
Oderwała się nagle od niego.
-Przestań gadać jakieś górnolotne bzdury! Skąd wiesz czy zdążymy. Może staniemy się kolejnym celem!-
-Gdybym wiedział, ze tak się przejmiesz i wszystko wyolbrzymisz nic bym ci nie mówił!-
-Za późno!-
Dlaczego się z nim kłóciła? Był dla niej kimś niezwykle bliskim, ale nie mogła zapanować nad swoja dumą. Chciała odejść, ale po raz pierwszy jej słabe nogi odmówiły posłuszeństwa.
Zdążył ja złapać.
-Odwiozę cię do domu.-
-Jak chcesz!-
-Czy ty nie widzisz jak sama się wykańczasz?-
-Nawet jeśli to co?! Ale pomyśl o tym co ci powiedziałam…- |
|
Powrót do góry |
|
|
|