|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:53:57 30-07-12 Temat postu: |
|
|
Dziękuję dziewczyny za komentarze :*
Aguś - nie wiesz ile dla mnie znaczą tak ciepłe słowa z Twojej strony Cieszę się, że opowiadanie Ci się podoba i mogę tylko powiedzieć, że jest mi niezmiernie miło, że znalazło się na liście jedynych z najbardziej ulubionych. Mam tylko nadzieję, że sprostam zadaniu i nie zawiodę
Dull - chyba wszystkich zżera ciekawość, co to za niespodzianka liczę na to, że uda mi się zaskoczyć
mina - kochana, bardzo mi miło nie wiem tylko z jakiego powodu?
A teraz zapraszam na kolejną dawkę
ODCINEK 16
- Proszę mi powiedzieć co mam robić – poprosiła Serina. Greta z uśmiechem na twarzy podała jej jeden z fartuszków.
- W tym będzie ci do twarzy – powiedziała i mrugnęła do niej serdecznie. Dziewczyna roześmiała się radośnie i zawiązała fartuszek z tyłu.
- Zazwyczaj nikt poza Scarlet nie pomaga mi w kuchni – przyznała i wyjęła z lodówki mleko i jajka po czym ułożyła je na blacie – niestety musiała pojechać do miasta i została sama – uśmiechnęła się i sięgnęła po mąkę i proszek do pieczenia stojący w górnej szafce – nie poproszę o pomoc chłopców, bo pewnie nic by nie pozostało z ciasta – zaśmiała się – a dziewczyny nie lubią siedzieć w kuchni – westchnęła i podała Serinie umyte wcześniej jajka i miskę – wiesz co z tym zrobić prawda?
- Jasne – odparła Serina z uśmiechem i sprawnie rozdzieliła żółtka od białek.
- Dzieciaki w tych czasach nie palą się do roboty w kuchni. Kiedy ja byłam w wieku moich wnuczek znałam wszystkie przepisy jakie stosowała w kuchni moja mama – wyjaśniła po czym wysypała do miski mąkę i dodała proszku do pieczenia.
- Gotowe – powiedziała Serina i podała kobiecie miskę z żółtkami. Greta uśmiechnęła się z wdzięcznością i dodała żółtka do reszty – ja bardzo lubię gotować – przyznała Serina. Moja mama świetnie gotowała – wyznała Serina przyglądając się białkom czekającym na ubicie – zawsze chciałam być w tym tak dobra jak ona, więc od dziecka pomagałam jej w kuchni chłonąc wszystkie jej wskazówki – dodała ze smutkiem. Greta ujęła jej dłoń w swoją i delikatnie uścisnęła. Serina spojrzała na nią z wdzięcznością. Kobieta uśmiechnęła się dodając jej otuchy.
- Wychowali wspaniałą kobietę – przyznała – cieszę się, że mój wnuk, choć tak beztroski, spotkał kogoś takiego jak ty – przyznała. Dziewczyna uśmiechnęła się rumieniąc się delikatnie.
- Dziękuję - Serina sięgnęła po ubijaczkę do jajek i zaczęła obijać pianę.
- Muszę przyznać, że kiedy zobaczyłam cie jak otwierasz drzwi w mieszkaniu mojego syna, uznałam, że jesteś kolejną jego zdobyczą na jedną noc – przyznała mieszając składniki w misce. Serina zerknęła na nią z zaskoczeniem. Greta uśmiechnęła się posyłając jej rozbawiony wzrok.
- Żyję na tym świecie dość długo, poza tym znam swojego wnuka. Doskonale wiem co robi w tym swoim Miami. Żyje jak wolny strzelec. Nie troszcząc się o nic i nikogo. Nie powiem, żeby to mi się podobało – przyznała z lekkim grymasem zniesmaczenia po czym westchnęła – mało kto o tym wie i mam nadzieje, że to pozostanie między nami – zerknęła na dziewczyna. Ta bez słowa skinęła głową. Po chwili podjęła – kiedy byłam młoda popełniałam wiele głupstw. Ojciec zostawił mnie i moją matkę. A ona sama miała ze mną skaranie boskie – zaśmiała się a Serina jej zawtórowała – ładna, atrakcyjna i inteligentna. Byłam obiektem pożądania prawie każdego chłopca w szkole i niewiele sobie z tego robiłam, a co więcej wykorzystywałam to. Cieszyłam się kiedy chłopcy za mną latali i rywalizowali o moje względy. Umawiałam się z tyloma z iloma miałam ochotę i było świetnie. Poznawałam świat i jego uroki. Przynajmniej tak mi się wtedy wydawało – przyznała i po chwilki uśmiech z jej ust zgasł – był jednak chłopak, z którym spotkałam się więcej niż raz. Henry był inny od nich wszystkich. Inteligentny, bystry, przystojny i grzeczny i przede wszystkim traktował mnie z szacunkiem. Nie był jednym z tych, którzy koniecznie chcieli wcisnąć dziewczynie łapę pod spódnicę – zaśmiała się.
- No tak – Serina uśmiechnęła się.
- Mieszkał po sąsiedzku i spotykałam się z nim częściej niż z innymi. Nawet przypadkowo. Zakochał się we mnie. Powiedział mi to pewnego wieczora. Czułam, że on sam nie jest mi obojętny – przyznała nadal mieszając zawartość miski. Serina zerknęła na jej profil. Widać było jak wielkie emocje wywołuje w niej ta historia. Serinie zrobiło się jej żal – ale bałam się. bałam się po tym jak mój ojciec zostawił mnie i matkę. Była dla mnie bardzo ważny. Kochałam go, a on po prostu spakował walizki i odszedł. Czasem dzwonił, ale później całkiem zapomniał. Nienawidziłam go i bałam się, że jak znów kogoś pokocham, jak ktoś wryje się w moje serce i mnie zostawi znów będę cierpieć. Nie chciałam tego. Byłam głupia – stwierdziła i zamilkła.
- To wcale nie jest głupie Greto – powiedziała Serina i położyła jej dłoń na ramieniu. Kobieta poklepała jej rękę i kontynuowała.
- Znów zaczęłam spotykać się z chłopcami, a on na to patrzył. Wściekał się. Cierpiał. Tak jak i ja cierpiałam. Pewnego dnia przyszedł do mnie wieczorem. Wszedł po rynnie do mojego pokoju – uśmiechnęła się i spojrzała w okno jakby chciała sobie wszystko dokładnie przypomnieć – bez słowa podszedł wtedy do mnie, ujął mnie za kark i pocałował najczulej jak umiał. Nikt nigdy nie całował mnie tak jak on. Ugięły się pode mną kolana. Spojrzał mi w oczy i powiedział, że wyjeżdża. Wyznał, że bardzo mnie kocha, ale nie chce do niczego mnie zmuszać. Dostał stypendium i ma możliwość wyjechać i osiągnąć to o czym zawsze marzył – wyznała i zamilkła na chwilę – wtedy……wyznał, że jeśli powiem słowo zostanie. Ożeni się ze mną i uszczęśliwi. Że będzie mnie kochał bardziej niż kogokolwiek na świecie. Chciał bym to powiedziała. Chciał bym wyznała, że również go kocham. Że chce by został dla mnie, ale nie miała odwagi mu tego powiedzieć – głos jej się załamał na chwilę. Otarła samotną łzę spływającą jej po policzku i uśmiechnęła się blado – nie powiedziałam mu tego. Zostawił mi jeszcze adres. Jeżeli będę gotowa mogę do niego przyjechać. Nigdy tego nie zrobiłam. Do tej pory nie wiem dlaczego, ale nie było dnia kiedy bym tego nie żałowała – wyznała szczerze. Serina nie wiedziała co właściwie ma powiedzieć. Nie potrafiła znaleźć odpowiednich słów, więc uznała, że najlepsze co może teraz zrobić to nie mówić nic. To była chwila Grety. Jej powrót do przeszłości – kilka lat później przyjechał do domu. Kiedy się o tym dowiedziałam serce skakało w mojej piersi. Pamiętam nasze spotkanie po latach. Patrzył na mnie tak samo jak kilka lat wcześniej. Oczy mu błyszczały. Widziałam w nich miłość i tęsknotę. Jego oczy były odzwierciedleniem mojego serca. Czułam dokładnie to samo co on. Jednak okazało się, że dla nas obojga było już za późno. Zaręczył się – stwierdziła i uśmiechnęła się – przyjechał do domu by przedstawić rodzicom swoją przyszłą żonę. Była śliczna i bez wątpienia bardzo ją kochał. Może to nie była taka szaleńcza, namiętna miłość jaka połączyła mnie i jego, ale była równie, a może jeszcze silniejsza od naszej. Był szczęśliwy. Miał trójkę wspaniałych dzieci i pięcioro wnucząt – powiedziała i zamilkła. Serina nie była pewna czy powinna pytać, ale jednak to zrobiła.
- Miał? – Greta skinęła głową i pierwszy raz od dłuższej chwili spojrzała jej w oczy, w których malował się smutek.
- Tak. Dwa lata temu przyjechał do Palm Beach sam i poprosił mnie o spotkanie. Nie wiedziałam co mam myśleć, ale moje serce wiedziało. Radowało się na to spotkanie. Bałam się go, ale nie mogłam nie pójść. Henry wyznał, że ma raka. Chorował od dawna, przeszedł operację i wszyscy myśleli, że się udało. Niestety tamtej wiosny pojawiły się przerzuty. Rak postępował tak błyskawicznie, że pozostało mu kilka miesięcy życia. Przyjechał by się ze mną pożegnać. Wtedy znów widziałam w jego oczach tę samą miłość, co tamtego wieczora kiedy żegnał się ze mną po raz pierwszy. Przez tyle lat nigdy w nim nie wygasła. Wyznał, że nie było dnia kiedy by o mnie nie myślał. Nosił w portfelu moje zdjęcia z czasów kiedy się z nim spotykałam.
- To niesamowite – powiedziała cicho Serina. Greta uśmiechnęła się łagodnie.
- Owszem. Poprosił mnie wtedy o jedną rzecz – wyznała i zamilkła – poprosił bym nie przyjeżdżała na jego pogrzeb. Pragnął bym zapamiętała go takim jaki stał przede mną w tamtej chwili, a nie martwego i zimnego w trumnie. To było jego ostatnie życzenie.
- Nie pojechała pani – bardziej stwierdziła niż zapytała. Greta pokręciła w milczeniu głową.
- Uznałam, że byłam mu to winna. Obiecałam, że nie przyjadę. Tyle mogłam dla niego zrobić – powiedziała i zerknęła na miskę z ubitym już białkiem. Serina bez słowa podała jej naczynie. Dodała je do reszty i znów zaczęła mieszać.
- To piękna historia – przyznała Serina – nie jedna kobieta chciałaby przeżyć coś takiego.
- Być może – uśmiechnęła się – oboje w głębi duszy cierpieliśmy, ale dzięki temu, że się rozstaliśmy wtedy kiedy wyjeżdżał po raz pierwszy on miał cudowne dzieci i wnuki, a ja poznałam ojca Richarda. Były dni kiedy wspominałam czasy mojej młodości i Henrego.
- Nigdy pani nie żałowała? – zapytała zaciekawiona. Greta zastanowiła się przez chwilę.
- Byłabym głupia gdybym nie żałowała. Bywały również takie dni. Ale wiedziałam też, że tak musiało być. Miałam rodzinę którą kochałam podobnie jak Henry. Nie miałam prawa żałować. Byłam szczęśliwa mimo wszystko. Może nigdy nie pokochałam mojego męża taką samą miłością, ale oddałabym za niego życie – wyznała po czym zamilkła – takie historie nigdy nie są łatwe, a taka miłość zdarza się tylko raz – powiedziała i spojrzała jej w oczy – mówię ci to też dlatego, że znam mojego wnuka. Wiem, że jest dumny. Wiem, że boi się zaangażować i nie chciałabym, żeby kiedykolwiek musiał przechodzić coś takiego jak ja. Zarówno ty jak i on. Wkurzałam się kiedy wiedziałam o jego kolejnych podbojach, bo widziałam w nim siebie samą sprzed lat. Miłość przeszła mi koło nosa. Boje się, że Ray będzie cierpiał tak jak ja.
- Jest do pani bardzo podobny. Nawet jeśli sam nie chce się do tego przyznać – uśmiechnęła się do Grety.
- Wiem kochanie, wiem. A to wcale nie jest dobre. Jest do mnie podobny najbardziej ze wszystkich moich wnucząt. Mam nadzieję, że nie popełni moich błędów – powiedziała i spojrzała jej w oczy z szerokim uśmiechem – jeśli cie skrzywdzi i spieprzy to co jest między wami, przysięgam, że skopie mu ten Collinowski tyłek – mrugnęła do niej, a Serina roześmiała się w głos. Cieszyła się, że mimo trudnych wspomnień Grecie wrócił dobrych humor. Wiedziała, że kobieta opowiedziała jej tą historię ku przestrodze. Czuła się zaszczycona, że otworzyła się przed nią na tyle by opowiedzieć jej tę część swojego życia o której nikt nie wiedział. Kiedy słuchała tej historii coś się z niej zmieniło. Nie wiedziała co to takiego, ale w jej sercu ta opowieść wryła się bardzo mocno. Nie miała jednak czasu nad tym by się nad tym dłużej zastanawiać – dobra, bo z tego ciasta już nic za chwilę nie wyjdzie – powiedziała i zaczęła energicznie mieszać.
- Co mam robić? – zapytała Serina i rozejrzała się dookoła.
- W lodówce są truskawki. Trzeba je umyć i pokroić w połówki – powiedziała i spojrzała na nią.
- Już się robi – rzuciła dziewczyna i zabrała się do roboty. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:12:17 30-07-12 Temat postu: |
|
|
Bardzo mi się podoba i nie ma opcji, żeby to się miało zmienić
Kto by pomyślał, że Greta i Ray są do siebie aż tak podobni. Wiedziałam, że Grata to żywiołowa, spontaniczna kobieta, ale nie sądziłam, że ma za sobą taką przeszłość i tyle podbojów Ale czytając jej historię wzruszyłam się, aż mi się łezka w oku zakręciła (i tu znów wypadałoby, żebym Cię pochwaliła, wypisała wszystkie ochy i achy, ale nie będę się powtarzać, bo co za dużo to nie zdrowo ;P). Myślę, że Serina po tej rozmowie mogłaby podjąć decyzję o tym, by szczerze porozmawiać z Rayem o swoich uczuciach, ale to by oznaczało, że zbliżamy się do końca, a tego nie chcę! |
|
Powrót do góry |
|
|
Dull Generał
Dołączył: 14 Wrz 2010 Posty: 8468 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:46:28 01-08-12 Temat postu: |
|
|
Bardzo ciekawa, romantyczna i wzruszająca historia Grety. Fajnie, że umieściłaś jej opowieść w swoim opowiadaniu
Faktycznie Ray jest do niej bardzo podobny.
Cieszy mnie to, że Serina ma takie dobre kontakty z Gretą
No i czekam na niespodziankę urodzinową Seriny. Mam nadzieję, że będzie już w następnym odcinku |
|
Powrót do góry |
|
|
madoka Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2010 Posty: 30699 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:35:30 02-08-12 Temat postu: |
|
|
Dotarłam i ja - piękny odcinek Historia Grety poruszyła mnie do głębi. A sama jej osoba okazała się być wiernym odzwierciedleniem Ray'a. Oboje, jako piękni i młodzi czerpali z życia garściami, nie zważając na konsekwencje. I oboje natrafili na swojej drodze na osoby, które mimowolnie nauczyły ich kochać i pokazały, że miłość jest naprawdę cudowna. Mam jednak nadzieję, że historia babci chłopaka nie zatoczy koła, w efekcie czego jego "związek" z Seriną ległby w gruzach. W końcu, gdzież bym znalazła taki duet idealny, jak Serina&Ray?? Chyba naprawdę mało gdzie Co do wcześniejszego capitulo to tak, jak wszyscy oczekuję niecierpliwie na urodziny głównej bohaterki i związaną z nimi niespodziankę. Przeczuwam, że to będzie prawdziwe BUM! i jeszcze bardziej zbliży do siebie Serinę i Ray'a |
|
Powrót do góry |
|
|
RaRi Debiutant
Dołączył: 24 Lip 2012 Posty: 23 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:27:56 06-08-12 Temat postu: |
|
|
Dopiero dodaję, ale czytam od początku i smutam się bardzo, że nie ma nowego odcinka. Mam nadzieję, że jak najszybciej się pojawi.
Pozdrawiam i CZEKAM |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:43:16 09-08-12 Temat postu: |
|
|
Dziękuję wszystkim za komentarze Wiem, że dawno dawno mnie tu nie było, a co za tym idzie mam zaległość z wrzuceniem dla Was odcinka, ale teraz nadrobię wszystko mam nadzieję w terminie
A jeśli chodzi o niespodziankę dla Seriny, to muszę Was zasmucić w tym odcinku na pewno się jeszcze nie pojawi, tak jak i w następnym ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło zaostrzy Was się "apetyt" że tak powiem liczę, że mnie nie zamordujecie za to umyślne zwlekanie
A teraz zapraszam na kolejny odcinek
ODCINEK 17
- Tylko błagam was nie wygadajcie się – powiedział Ray przesuwając wzrokiem po rodzeństwie. Cieszył się, że udało mu się zebrać wszystkich w ogrodzie choć na chwilę. Michael, Miranda, Vivi, Alison i nawet Kevin byli bardzo zadowoleni z pomysłu urządzenia przyjęcia niespodzianki dla Seriny. Wiedział, że tak będzie, bo wszyscy z jego rodziny polubili a nawet pokochali tę dziewczynę. Nie spodziewał się niczego innego.
- Przynajmniej w taki sposób będziemy mogli się jej odwdzięczyć za to co dla nas zrobiła – powiedziała Miranda.
- Masz rację kochanie – dodał Michael i spojrzał bratu w oczy – za godzinę jedziemy po mamę, wiec razem z Mirandą powiemy jej wszystko.
- Świetnie. Ja pogadam z ojcem – stwierdził Ray.
- Ja z Alli i Kevinem zajmiemy się Gretą – powiedziała Vivi ze śmiechem.
- Trzeba będzie jakoś odwrócić uwagę Seriny – zauważyła Alli. Kevin uśmiechnął się szeroko.
- Da się załatwić – powiedział pewny siebie. Ray spojrzał mu w oczy z wdzięcznością i poklepał brata po ramieniu.
- Dzięki – rzucił tylko, a Kevin jedynie skinął głową. Collins cieszył się, że jego brat postanowił trochę zmienić swoje zachowanie. Zastanawiał się, czy to jak teraz wyglądają relacje najmłodszego z rodziny z resztą nie jest przypadkiem zasługą Seriny. Widział jak razem rozmawiali i widział też jak tej dziewczynie udało się w prosty sposób trafić do jego brata. Starał się być zbuntowany i niedostępny, a jednak Serina odnalazła drogę do jego zamkniętego na wszystkich serca. Nie wiedział jak to zrobiła, ale miała w sobie coś co sprawiało, że ludzie otwierali się przed nią, a ona sama całkiem może nieświadomie zaszczepiała w nich iskrę, rozpalała nadzieję i pomagała. Była wyjątkowa i dlatego w jego sercu również znalazła sobie miejsce, chociaż ani ona, ani on się o to nie prosili. Nie wiedziałam co miał z tym zrobić. Czuł się w jej towarzystwie inaczej. Jej obecność działała na niego inaczej niż dotychczas. Nie rozumiał tego i co więcej bał się tego. Musiał się nad tym zastanowić, ale nie teraz. Teraz miał do roboty coś bardzo ważnego.
- Pogadam z ojcem – rzucił do rodzeństwa i ruszył do domu. Kiedy skierował się w stronę schodów, usłyszał dźwięczny śmiech Seriny i mimo, że wiedział co robi, nie mógł się powstrzymać przed tym by jej nie zobaczyć. Ruszył w kierunku kuchni. Stanął całkiem niezauważony w progu i opierając się ramieniem o framugę, skrzyżował ręce na piersi i przyglądał się scenie jaka się przed nim rozgrywała. Widząc Serinę w fartuszku, z kosmykami włosów wypadającymi jej ze ściśle związanego kucyka i z uśmiechem radości w na twarzy złapał się nad tym, że może tak na nią patrzeć. Chyba się starzeję – pomyślał i zaśmiał się w duchu. Mimo, że to wcale nie było do niego podobne nie mógł oderwać od niej oczu. Podobał mu się fakt, że Serina tak świetnie dogadywała się jego rodziną a tym bardziej z Gretą. Była trudną kobietą. Miała swoje zasady i wymagania, które Serina mimo iż wcale się nie starała spełniała w stu procentach. Przez chwilę naszła go myśl, że mógłby mieć w domu taką kobietę jak Serina. Chciał by była z nim tak długo jak to tylko możliwe. A przez myśl, nie przechodziła mu nawet przez moment myśl, że mogłoby jej zabraknąć. Przecież nigdy niczego sobie nie obiecywali. Nie składali sobie deklaracji, ani się nie zaręczyli, ale to było silniejsze od niego. Nie potrafił sobie wyobrazić, że Serina spotyka się z kimś innym. Może to samolubne, może to to miejsce tak na niego działało, ale sam już nie wiedział co się z nim dzieje. I co właściwie czuje. Przecież nie chciał stałego związku. Nie chciał się wiązać na poważnie. Dobrze mu było tak jak było teraz. Nie! Dobrze mu było z Seriną a to wielka różnica. Pokręcił głową i odetchnął głęboko. Im bardziej się nad tym zastanawiał, tym bardziej się bał wniosków do jakich dochodził. To nie czas na takie przemyślenia.
- O proszę, kogóż to moje oczy widzą – zaśmiała się Greta. Serina uniosła wzrok i napotkała parę intensywnych niebieskich oczu. Poczuła jak nogi odmawiają jej posłuszeństwa, wiec oparła się dłonią o blat. Serce łomotało jej w piersi jak szalone kiedy tak na nią patrzył. Bezgłośnie poruszając wargami powiedziała do niego:
- Przestań – po czym spojrzała na niego znacząco.
- I oto właśnie Collins, który sam z własnej woli nie włazi do mojej kuchni – uśmiechnęła się i podparła się pod boki. Ray uśmiechnął się szeroko i podszedł bliżej.
- Do twojej kuchni Greta nie wchodzi się bez zaproszenia – powiedział rozbawiony – inaczej grozi to utratą zdrowia lub życia – dodał śmiejąc się.
- A co takiego się stało, że postanowiłeś zaryzykować? – zapytała Greta rozbawiona. Ray nie odpowiedział tylko stanął obok Seriny i spojrzał jej w oczy. Zanim kobieta zdążyła coś powiedzieć zadzwonił telefon – odbiorę – odparła po czym rzuciła przez ramię – tylko nie narozrabiajcie za bardzo – Serina zachichotała i pokręciła głową. Ray ujął jej podbródek i uniósł ku sobie po czym złożył na jej ustach delikatny i czuły pocałunek. Sam nie kontrolował swoich odruchów od dłuższego czasu i nawet nie chciał się nad tym zastanawiać. Kiedy się od siebie powoli odsunęli Serina spojrzała mu uważnie w oczy.
- Co to miało być? – zapytała siląc się na beztroski i rozbawiony ton, ale kiedy spojrzała mu w oczy czuła jak serce łomocze jej w piersi a ona sama drży na całym ciele. Przygryzła dolną wargę, co nie umknęło uwadze Ray’a.
- Chciałem cie pocałować – przyznał i odgarnął jej zbłąkany kosmyk włosów za ucho.
- Zawsze robisz to na co masz ochotę? – zapytała spuszczając wzrok. Starała się opanować i prowadzić rozmowę w taki sposób w jaki im się to udawało do tej pory.
- Przecież dobrze wiesz, że tak – uśmiechnął się i mrugnął do niej rozładowując napiętą atmosferę. Zanim jednak zdążyła odpowiedzieć do kuchni weszła Greta i Richard.
- Muszę pojechać do Andrew po ryby – powiedział Richard. Ray zmarszczył brwi i zerknął na zegarek, który miał na nadgarstku.
- Po tej godzinie? – zapytał. Richard skinął głową.
- Wiem, że późno, ale Andrew miał do załatwienia pewną ważną sprawę. Trzyma dla nas skrzynkę ryb. Prosił bym się pospieszył. Jedziesz ze mną? – zapytał z uśmiechem. Ray skinął głową przypominając sobie, że musi porozmawiać z ojcem.
- Jasne – rzucił. Richard skinął głową i ruszył do drzwi
- Czekam w samochodzie – zakomunikował. Ray widząc, że jego babka czeka na część przedstawienia pochylił się i pocałował Serinę w usta. Odsunął się od niej powoli i spojrzał jej w oczy inaczej niż do tej pory. Przynajmniej tak wydawało się dziewczynie.
- Niedługo wrócę – uśmiechnął się po czym zerknął na babkę – mam nadzieję, że Greta cie nie zamęczy – dodał ze śmiechem. Kobieta chwyciła ściereczkę i rzuciła w niego. Chłopak jednak złapał ją i odłożył na blacie obok Seriny. Mrugnął tylko na odchodne i wyszedł z domu.
- Nie wiem jak ty z nim wytrzymujesz – pokręciła głową.
- Jakoś daję radę – uśmiechnęła się Serina.
- I słusznie. Grunt to wychować sobie chłopa – przyznała Greta unosząc w górę wskazujący palec - Truskawki gotowe? – zapytała. Serina zaśmiała się serdecznie i podała jej miskę z owocami.
***
- Nie wiedziałem, że Andrew jeszcze pracuje – przyznał Ray kiedy razem z ojcem jechali do przystani.
- Fakt, że nie jest już młodzikiem, ale chyba tak mocno kocha tę pracę, że nadal robi to co przez ostatnie czterdzieści pięć lat – powiedział Richard z uznaniem - nie jeden młodszy chciałby mieć tyle siły i samozaparcia co on – stwierdził.
- Masz rację – przyznał chłopak. Myślami był jednak zupełnie gdzie indziej – tato?
- Tak? – odezwał się i zerknął na syna.
- Pojechałem z tobą, bo chciałem też z tobą o czymś porozmawiać – przyznał. Richard uśmiechnął się szeroko.
- Wiem – Ray zerknął na niego zaskoczony – kiedy zadzwonił Andrew powiedziałem matce, że jadę po ryby. Michael rzucił bym zabrał cie ze sobą – wyjaśnił skręcając w prawo – nie powiedział mi o co chodzi, ale liczę, że ty mi to wyjaśnisz synu – powiedział i zerknął na chłopaka kiedy zatrzymał samochód na czerwonym świetle. Ray skinął głową i wyjrzał przez okno przyglądając się miejscom, które znał jako nastolatek. Bywał tu niemal codziennie po szkole razem z kumplami.
- Chodzi o Serinę – powiedział i spojrzał na ojca.
- Tyle wiem Ray – Richard uśmiechnął się szeroko i ruszył kiedy światło zmieniło się na zielone.
- Jutro Serina ma urodziny – przyznał. Richard uniósł pytająco brew.
- I dopiero teraz o tym mówisz? – zapytał zdziwiony. Ray zmiął w ustach przekleństwo. Nie mógł powiedzieć ojcu, że sam dopiero dzisiaj się dowiedział. Przecież powiedzieli, że spotykając się z Seriną kilka miesięcy, więc takie rzeczy powinien wiedzieć wcześniej.
- Tak. Rozmawiałem z jej przyjaciółką i do tej pory kombinowaliśmy co wymyślić. Nie wiedzieliśmy czy ona i Sean będą mogli przyjechać – powiedział i skarcił się w duchu za to kłamstwo.
- To przyjaciółka Seriny i Sean się spotykają? – zapytał Richard niespodziewanie. Collins uśmiechnął się pod nosem. Nie pozostało mu nic innego jak ciągnąć tę farsę. Później im to jakoś wytłumaczy.
- Owszem, ale to dopiero początek znajomości – starał się załagodzić swoje kłamstwo.
- Rozumiem – skinął głową Richard – powiedz lepiej co proponujesz na jutrzejszy dzień – poprosił.
- Stwierdziłem, że najlepszym pomysłem będzie urządzenie dla Seriny przyjęcia niespodzianki. Michael i Miranda powiedzą o wszystkim mamie, kiedy po nią dzisiaj pojadą. Vivi zajmie się Gretą a ja miałem porozmawiać z Tobą – powiedział i spojrzał niepewnie na ojca. Richard prowadził przez chwilę w milczeniu.
- Zależy ci na tej dziewczynie, prawda? – zapytał. Ray zapatrzył się w okno i milczał. Richard zaparkował samochód niedaleko przystani i zaciągnął ręczy hamulec po czym odpiął pasy i zerknął na syna.
- Tak tato. Zależy mi na niej – przyznał i spojrzał mu w oczy. Wiedział, że nie jest to kłamstwo. Była to najszczersza prawda, która zaczyna do niego docierać z każdym kolejnym dniem.
- Chodź – polecił Richard i wyszedł zamykając drzwi. Ray poszedł w jego ślady. Obaj w milczeniu ruszyli przez molo. Richard stanął przy barierce i oparł o nią łokcie po czym zapatrzył się w morze – kiedy Michael ożenił się z Mirandą pomyślałem sobie, że bardzo bym chciał dożyć chwili kiedy wszystkie moje dzieci będą tak szczęśliwe.
- Tato….. – Richard pokręcił głową.
- Nie przerywaj mi proszę – Ray posłusznie zamilkł i również oparł się o barierkę – wiem, że każde z was jest inne. Macie inne charaktery, priorytety i marzenia. Marzeniem moim i matki jest zobaczyć każde z was przed ołtarzem z ukochaną osobą, ale nikt nie wie czy kiedykolwiek będzie to możliwe. Życie pisze różne scenariusze. Żyję dość długo, by móc to stwierdzić. Staraliśmy się wychować was z matką na dobrych ludzi. Cieszymy się z każdego waszego sukcesu, staramy się pomagać wam kiedy potrzebujecie tej pomocy – Ray spojrzał przed siebie i pomyślał o siostrze. Allison w tej chwili bardzo potrzebuje ich wsparcia i miał nadzieję, że da sobie przetłumaczyć, że powinna im powiedzieć – wiem, że będziecie popełniać błędy, bo każdy je popełnia. Ważne jest by umieć je naprawić – Richard spojrzał na syna – pamiętaj o tym synu. Bardzo cie proszę.
- Będę pamiętał – odparł Ray przyglądając się ojcu.
- To dobrze – Richard zapatrzył się w horyzont – Serina to wspaniała dziewczyna synu.
- Wiem, tato. Wiem – Ray splótł palce w koszyczek i zerknął na nie. Kiedyś taka rozmowa z ojcem nie miałaby sensu dzisiaj wiedział, że ojciec ma rację. Serina była wyjątkowa. Byłby głupcem gdyby tego nie doceniał.
- Nie jesteś jej obojętny. Zależy jej na tobie, może nawet bardziej niż tobie na niej i nie chciałbym żeby cierpiała przez ciebie – powiedział Richard. Ray spojrzał mu w oczy – zrób co możesz żeby ją uszczęśliwić – dodał jeszcze i ruszył przez molo w stronę kutrów rybackich – idziesz? – zawołał za nim. Ray odsunął się od barierki i podbiegł do ojca. |
|
Powrót do góry |
|
|
mina107 Prokonsul
Dołączył: 29 Kwi 2012 Posty: 3548 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wa-wa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:13:13 09-08-12 Temat postu: |
|
|
Jesteś najlepszą autorką na tym forum.
Żadne twoje telki mnie nie nudzą |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:27:28 11-08-12 Temat postu: |
|
|
Cieszy mnie bardzo mina, że moje opowiadania Cię nie nudzą staram się bardzo by zaskakiwać tak często jak to tylko jest możliwe
Dziękuję też za miłe słowa, ale są na tym forum osoby, które są lepsze ode mnie wiele jeszcze muszę się nauczyć jeśli chodzi o pisanie |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:25:19 11-08-12 Temat postu: |
|
|
Obiecałam więc jestem
Mówiłam, że uwielbiam to opowiadanie? Na pewno tak, ale mogę to powtarzać bez końca, tak samo bez końca mogę czytać o Rayu i Serinie, nawet jeśli nie występują razem we wspólnej scenie Całemu opowiadaniu towarzyszy tak fantastyczny klimat, że nie wiem co zrobię, jak ono się skończy. A wygląda na to, że to już całkiem blisko. Ray wreszcie zaczyna dostrzegać pewne sprawy, rozumieć co czuje do dziewczyny. Mam nadzieję, że teraz ona nie wystraszy się, nie ucieknie i w końcu powiedzą sobie o swoich uczuciach. Wszyscy wokoło przecież widzą, że im na sobie zależy, tylko oni nie chcą tego dostrzec, ale widzę światełko w tunelu, które mam nadzieję w końcu zabłyśnie pełnym blaskiem |
|
Powrót do góry |
|
|
Dull Generał
Dołączył: 14 Wrz 2010 Posty: 8468 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:03:49 12-08-12 Temat postu: |
|
|
Ray uświadamia sobie, że bardzo zależy mu na Serinie. To widać i zaprzeczanie temu nie ma sensu. Tylko czy któreś z nich odważyłoby się na pogłębienie znajomości?
Przyjęcie niespodzianka to bardzo dobry pomysł Ciekawe, czy wszystko wypali...
Bardzo podobała mi się rozmowa ojca z synem. Richard pragnie szczęścia dla swoich dzieci, w tym Raya. Uważa, że Serina to wspaniała kobieta i ma rację.
Czekam na next. |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:01:02 14-08-12 Temat postu: |
|
|
Dziękuję dziewczyny, że zajrzałyście
Wiem, że wszyscy czekają na ową niespodziankę, którą dla Seriny przygotował Ray. Zanim to jednak nastąpi trzeba "odpocząć" od Colinsa i Seriny, więc wrzucam coś o drugiej parze w opowiadaniu, a której nie poświęciłam siłą rzeczy tak wiele czasu jak poprzednikom
Mam nadzieję, że się spodoba
ODCINEK 18
- Myślisz, że to się uda? – zapytał Sean kiedy razem z Kaile siedzieli w parku na ławce. Dziewczyna chciała spróbować wyprowadzić szczeniaka na spacer, a Sean zaoferował, że zabierze swojego owczarka, żeby Nero mógł zacząć obcować z innymi psami. Na szczęście mimo początkowych obaw, okazało się, że Rex to dobrze wyszkolony pies, który wpatrzony jest w swojego pana jak w obraz i słucha każdego jego polecenia. Z czego Kaile niezmiernie się cieszyła.
- Mam taką nadzieję – przyznała dziewczyna i zerknęła na ganiające się psy – nie jest to proste, ale Serina będzie zadowolona jeśli tylko uda się spełnić prośbę Ray’a.
- Nie wiedziałem, że mój przyjaciel jest tak pomysłowy – przyznał i uśmiechnął się do niej.
- Jak widać ludzie się zmieniają – przyznała – nie wiem dlaczego, ale wydawało mi się jak z nim rozmawiałam, że bardzo zależy mu na tym by Serina była szczęśliwa – zauważyła i spojrzała na Seana z pytaniem w oczach. Chłopak skinął głową.
- Odkąd Ray poznał Serinę bardzo się zmienił – przyznał Sean – jakby spoważniał, dorósł. Nie wiem, nie potrafię tego określić – pokręcił głową – zawsze mówił, że nie chce pakować się w żadne związki, że to nie dla niego. Korzystał z uroków życia i klubów w Miami, ale kiedy poznał Serine wszystko się zmieniło – powiedział i spojrzał jej w oczy – już sam fakt, że zaproponował jej dach nad głową. To do niego niepodobne. Nie lubi dzielić z nikim mieszkania. Kiedy poszliśmy na studia nie chciał wynajmować mieszkania razem ze mną, bo stwierdził, że nie nadaje się do mieszkania z kimś. Chciał mieć swoją własną przestrzeń. Oazę do której nikt, a zwłaszcza kobiety nie miały wstępu – zaśmiał się – nie mogłem uwierzyć kiedy mi powiedział, że zaproponował jej pomoc i mieszkanie, ale jak widać twoja przyjaciółka jest wyjątkowa – dodał z uśmiechem – inaczej Ray nie zgodziłby się na ten układ.
- Owszem Serina jest wyjątkowa – odparła Kaile i usiadła po turecku na ławce – i zasługuje na szczęście – powiedziała ostrzej niż zamierzała – jeśli Ray ją skrzywdzi obedrę go ze skóry – powiedziała poważnie i spojrzała mu w oczy. Uśmiechnął się w odpowiedzi.
- Sam dam mu popalić jak odwali jakiś numer – powiedział co sprawiło, że Kaile trochę się rozpogodziła – o której jutro po ciebie przyjechać? – zapytał. Kaile spojrzała na niego z pytaniem w oczach.
- Nie ma takiej potrzeby. Mogę pojechać swoim – odparła. Sean zaśmiał się serdecznie.
- Proszę cie……nie wiesz gdzie mieszka Ray. Dojazd ci się przedłuży, bo będziesz musiała szukać drogi. Znam skróty, więc będziemy na miejscu jeszcze szybciej. Dla mnie to naprawdę żaden problem – powiedział.
- Na pewno? – zapytała niepewnie.
- Jasne – mrugnął do niej i gwizdnął na psa, który zaczął się oddalać. Rex postawił uszy, spojrzał na pana i zaczął do niego biec co sił w nogach. Kaile zauważyła, że Nero próbuje go dogonić, ale jest jeszcze nieporadny i za mały. Zaśmiała się kiedy szczeniak poślizgnął się na trawie. Sean jej zawtórował i pogłaskał Rexa, który w mig pojawił się u jego nogi.
- Masz wspaniałego psa – przyznała – szkoliłeś go? – zapytała. Sean skinął głową i podrapał Rexa za uszami.
- Tak. Poza tym Rexa należy do miotu Championów, a mnie zależało na tym, żeby kupić psa z dobrym rodowodem – uśmiechnął się. Kaile wyciągnęła dłoń i pogłaskała Rexa, który od razu polizał jej dłoń. W tej samej chwili poczuła jak Nero wskakuje jej na kolana i zaczyna lizać ją po twarzy.
- Chyba ktoś tu jest zazdrosny – stwierdził Sean. Kaile zaśmiała się, ale zsunęła psa z kolan i pokręciła głową.
- Nero, nie wolno – zwróciła się do psa stanowczym głosem patrząc mu w oczy. Szczeniak przechylił głowę i wpatrywał się w nią z zaciekawieniem. Kiedy się odsunęła, pies położył się u jej stóp zmachany bieganiem.
- Dobra jesteś – powiedział chłopak z uznaniem – rzadko się zdarza żeby tak młody pies słuchał czegokolwiek.
- Nero jest mądrzejszy niż inne psy – przyznała i pogłaskała go po głowie – dostrzegłam to dopiero niedawno. Rozumie więcej niż mogłoby się wydawać. Wczoraj wychodząc do sklepu powiedziałam mu żeby był grzeczny. Nie liczyłam co prawda na cuda – powiedziała i spojrzała na Seana – poleciłam mu żeby się położył i czekał na mnie. Kiedy wróciła spodziewałam się pogryzionych butów lub innych zniszczeń, ale Nero leżał tam gdzie się położył kiedy wychodziłam, w domu nic nie było ruszone. Byłam zaskoczona – przyznała.
- Ciekawe – zastanowił się Sean – może też wywodzi się z jakiegoś rodowodowego miotu.
- Wszystko jest możliwe – stwierdziła- zastanawiam się tylko, jak poradzi sobie jutro w szkole beze mnie – zastanowiła się i oparła na ławce. Szczeniak podniósł łeb jakby wiedział, że mówi się o nim i spojrzał jej w oczy, po czym położył łeb z powrotem na trawie – moja koleżanka zaoferowała się, że sie nim zaopiekuje, ale trochę się obawiam – przyznała.
- Zostaw go u mnie – zaproponował Sean. Kaile spojrzała na niego marszcząc brwi.
- Jak to?
- Moja mama pracuje w domu. Zostawiam u niej jutro Rexa. Nero się już z nim zna, więc będzie mu łatwiej przetrwać te kilka godzin bez ciebie – stwierdził z uśmiechem. Spojrzał na nią zachęcająco.
- Nie chciałabym sprawiać kłopotu twojej mamie – powiedziała Kaile i pogłaskała oba psy.
- Nie żartuj proszę – powiedział rozbawiony – moja mama kocha psy. To ta miłość połączyła moich rodziców. Będzie zadowolona, że Rex będzie miał towarzystwo, bo przynajmniej nie będzie jej terroryzował, żeby się z nim bawiła – zaśmiał się. Rex uniósł łeb i z otwartym pyskiem przyglądał się panu – tak o tobie mówię – ogon psa zaczął zamiatać trawę z radości. Sean pochylił się i pogłaskał go.
- Mówisz poważnie?
- Najzupełniej. Nie masz się czym przejmować. To naprawdę żaden problem – Kaile uśmiechnęła się promiennie.
- W porządku. Dzięki – powiedziała i wstała – przejdziemy się? – zaproponowała – chyba, że masz jakieś plany to swobodnie mów i jedź. Nie chce cie zatrzymywać – powiedziała. Sean spojrzał jej w oczy z uśmiechem.
- Nie mam żadnych planów i chętnie się z tobą przejdę – przyznał i założył jej za ucho kosmyk włosów rozczesanych przez wiatr. Kaile uśmiechnęła się delikatnie i zapięła Nero na smycz po czym oboje ruszyli alejką – właściwie to chciałem zapytać, czy może Ty masz na dzisiaj jakieś plany – podjął po chwili Sean. Kaile spojrzała na niego z zaciekawieniem.
- To zależy – uśmiechnęła się. Sean odwzajemnił uśmiech.
- Chciałem cie gdzieś zabrać – przyznał – ale nie pytaj gdzie, bo nie mogę ci powiedzieć. To miała być swego rodzaju niespodzianka – dodał z tajemniczym błyskiem w oku.
- To ma być wyzwanie? – zapytała unosząc brwi. Chłopak nie odpowiedział a jedynie się uśmiechnął.
- Zgoda – rzuciła patrząc mu w oczy.
- No to jedziemy – odparł zadowolony i ruszył z Kaile w stronę samochodów.
***
- Gdzie jesteśmy? – zapytała Kaile wysiadając z samochodu. Sean uśmiechnął się do siebie i podziękował w duchu, że postanowili zostawić psy w domu, zanim wyruszyli w dalszą drogę – Boże….to rezerwat? – Kaile zakryła dłonią usta i spojrzała na Seana szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami.
- Owszem – uśmiechnął się i wyciągnął do niej dłoń – chodźmy – odparł. Dziewczyna bez słowa sprzeciwu podała mu dłoń i ruszyła z nim do środka. Sean otworzył drzwi kartą po czym wszedł na teren rezerwatu.
- Dobry wieczór Billy – przywitał potężnego ciemnoskórego strażnika. Mężczyzna uśmiechnął się i uchylił czapkę widząc młodą kobietę idącą obok weterynarza.
- Przyszedł pan zobaczyć co z Zimbą? – zapytał mężczyzna ze smutnym błyskiem w oku. Sean skinął głową – mam nadzieję, że wyjdzie z tego – powiedział i spojrzał Gilbertowi w oczy.
- Ja również Billy – powiedział – dam ci znać jak będziemy wychodzić – dodał jeszcze.
- W porządku – mruknął strażnik i schował się w swojej kanciapie. Kaile spojrzała na Seana z pytaniem w oczach. Chłopak poprowadził ją przez rezerwat w stronę jednego z białych mosiężnych parterowych budynków.
- Billy bardzo przeżywa każdą krzywdę jaka spotyka te zwierzęta. Pochodzi z Afryki. Kocha wszelkie koty i nie zgadza się z tym co robią kłusownicy, będący niekiedy jego rodakami. Chciał pomagać, a jedyne co mógł zrobić to chronić te zwierzęta. Nie stać go było na szkołę, więc nie może ich leczyć. Pozostało mu objęcie posady strażnika – wytłumaczył Sean – i musze przyznać, że jest cholernie dobry w tym co robi. Może dlatego, że traktuje to bardzo poważnie – uśmiechnął się smutno.
- Widać, że to kocha. Widać to w jego oczach – przyznała Kaile.
- Wiem – odparł Sean. Kaile rozejrzała się dookoła. Po obu jej stronach znajdowały się odgrodzone ogromne klatki w których mieszkały koty. Każdy z nich miał dostęp do wielkiego wybiegu, gdzie choć z minimalnym stopniu mogły poczuć się jak w domu. Co, Kaila doskonale wiedziała, nie mogło się temu równać. Wreszcie znaleźli się przed jednym z budynków. Kaile spojrzała na tabliczkę przy wejściu. SZPITAL. Zmarszczyła brwi, a Sean otworzył drzwi kartą i poprowadził ją do środka.
- Powinniśmy tu być? – zapytała niepewnie.
- Spokojnie. Nie łamiemy żadnych przepisów, jeśli o to ci chodzi. To moje miejsce pracy – uśmiechnął się i otworzył kolejne drzwi tym razem wpisując kod na klawiaturze. Drzwi zapiszczały i otworzyły się przed nimi. Kaile nie wiedziała w życiu tylu zabezpieczeń, ale nie miała się co dziwić. W Stanach nie brakowało szaleńców, którzy chętnie wypuścili by te zwierzęta, albo przynajmniej dobrali się do leków, które były tu dostępne.
- A oto moja niespodzianka – powiedział Sean i otworzył kolejne drzwi wpisując kod. Kiedy weszli do środka Kaile stanęła jak zahipnotyzowana. Sala do której weszli była sterylnie biała. Wszystkie meble również, podobnie jak biurko stojące po prawej stronie. Jednak jej uwagę zwróciło to co znajdowało się po lewej stronie za oszkloną ścianą. Na ogromnym szpitalnym stole leżał tygrys. Kaile podeszła do okna i przyjrzała mu się. To musiał być ten tygrys o którym opowiadał jej Sean. Nie miał pazurów i widać było, że wiele wycierpiał. Podłączony był do jakieś aparatury i kiedy Kaile przeniosła wzrok na jego pysk zauważyła, że jest przytomny i patrzy wprost na nią. Sean stanął obok niej z fartuchem w dłoni. Dziewczyna przeniosła na niego wzrok i stwierdziła, że zdążył już sam się ubrać.
- Ty chyba żartujesz? – pokręciła głową z niedowierzaniem.
- Nie. Chcesz tam wejść? – zapytał patrząc jej głęboko w oczy. Kaile powoli przeniosła wzrok na leżącego tygrysa i serce zatrzepotało jej w piersi. Skinęła niepewnie głową i założyła bez słowa fartuch. Sean skierował się do wejścia i otworzył drzwi. Kaile szła za nim krok w krok. Stanęła kilka metrów dalej pozwalając by Sean najpierw zbadał tygrysa. Robił to bardzo delikatnie i ostrożnie, jakby się bał, że może przysporzyć mu niepotrzebnego cierpienia. Kaile przyglądała mu się uważnie z jednoczesnym podziwem. Uniósł wzrok i uśmiechnął się do niej.
- Chodź – poprosił. Kaile powoli podeszła do stołu i zerknęła w oczy kota. Zobaczyła, że jest świadomy co się z nim dzieje. Co więcej w jego oczach dało się dostrzec strach przed kimś nowym, ból, cierpienie i coś czego nie da się opisać. Głęboki smutek. Jego oczy przypominały pustą otchłań. Zupełnie tak jakby dla niego życie się skończyło. Kaile powstrzymała cisnące się do oczu łzy. Nie mogła się temu dziwić. Ten tygrys został pozbawiony wszystkiego czego zwierze z jego gatunku może zostać pozbawione. Nikt mu już tego nie zwróci. Cierpiał.
- Nie bój się. Dostał środek przeciwbólowy i uspokajający. Inaczej w życiu byśmy go nie utrzymali pod kroplówką – wyjaśnił Sean. Kaile powoli stanęła obok niego i przyjrzała się wielkiemu kotu jaki leżał przed nią.
- To okropne – wyszeptała – to co mu zrobili – pokręciła głową z niedowierzaniem, że tacy ludzie żyją na tym świecie – ten tygrys ma większe prawo by żyć na tej ziemi, niż my – powiedziała i spojrzała Seanowi w oczy. Wiedziała, że zgadza się z nią całkowicie.
- Niestety są tacy dla których to tylko towar – powiedział Sean z goryczą w głosie. Przez chwilę oboje stali przy stole. Chłopak spojrzał na Kaile i uśmiechnął się delikatnie do siebie. Wiedział, że ta wizyta wywarła na niej ogromne wrażenie i sam właściwie nie wiedział dlaczego ja tu zabrał. Czuł, że musi jej to pokazać. Chciał zrobić dla niej coś wyjątkowego. Coś co zapamięta i coś co będzie dla niej bardzo ważne. Wiedział, że to jest właśnie taka rzecz. Podszedł do Kaile i stanął za nią. Ujął jej dłoń w swoją i powoli wyciągnął ją w stronę ciała tygrysa.
- Nie będzie go bolało? – zapytała niepewnie.
- Nie będzie. Zaufaj mi – powiedział tuż nad jej uchem. Serce Kaile zatrzepotało w piersi. Przełknęła ślinę i pozwoliła, by Sean ja prowadził. Ufała mu. Znała go krótko, ale ufała mu jak mało komu. Sean powoli położył ich dłonie na sierści tygrysa i delikatnie przesunął głaszcząc kota. Kaile uśmiechnęła się delikatnie i odważniej pogłaskała zwierze. Jego sierść była niesamowicie miękka. Oddychał powoli, miarowo. Kaile stała jak zahipnotyzowana. W pewnym momencie Sean cofnął dłoń i pozwolił jej samej poznawać i sycić się bliskością zwierzęcia, które tak mocno kochała. Przynajmniej w taki sposób mógł spełnić jej marzenie. Nie jest to, to samo, ale nie miał innego pomysłu. Patrzył jak Kaile z radością w oczach dotyka tygrysa.
- Ma na imię Zimba? – zapytała cicho.
- Tak – powiedział Sean i podszedł do pyska tygrysa. Delikatnie wierzchem dłoni pogłaskał go po nosie. Zimba przymknął oczy i mruknął cicho nie mając siły na to by wydać z siebie głośniejszy dźwięk. Dziewczyna stanęła obok i spojrzała na kota. Uniósł oczy i zbił w nią pełne strachu spojrzenie.
- Boi się mnie – powiedziała Kaile – Boże…..jak można zrobić coś takiego – pokręciła głową.
- Boi się każdego – powiedział Sean i pogłaskał go znów po nosie starając się go uspokoić. Zimba znów przymknął oczy.
- Ale nie ciebie – zauważyła Kaile i spojrzała na chłopaka.
- Jestem jedyną osobą, która była przy nim odkąd tu trafił. Zna mnie, przyzwyczaił się do mojego zapachu, dotyku i głosu, ale to nie znaczy, że mi ufa – powiedział Sean – nie wiem czy kiedykolwiek zaufa człowiekowi – dodał powstrzymując w sobie wściekłość – podaj mi dłoń – poprosił. Kaile spojrzała na niego niepewnie i podała mu rękę. Chwycił ją w swoją tak jak przed chwilą i zbliżył do nosa Zimby – spokojnie Zimba – odezwał się głębokim, ale ciepłym głosem. Kot patrzył uważnie na Kaile wąchając jednocześnie jej dłoń. Jego nozdrza rozwarły się na moment kiedy starał się wyczuć i poznać jej zapach. Sean powoli, starając się nie wykonywać gwałtownych ruchów, skierował dłoń dziewczyny na grzbiet jego nosa – pogłaszcz go powoli – polecił. Dziewczyna zrobiła o co prosił, delikatnie gładząc nos kota. Zimba wpatrywała się w nią badawczo, ale kiedy po kilku sekundach zorientował się, że żadna krzywda nie spotka go ze strony Kaile, przymknął oczy. Kaile uśmiechnęła się szeroko.
- Lubi to – powiedział Sean przyglądając jej się – to jedyne miejsce, które go uspokaja – dodał. Kaile uniosła wzrok i napotkała głębokie spojrzenie Seana.
- Dziękuję – wyszeptała, a jej oczy zaszkliły się od łez. Speszona spuściła wzrok – nikt nigdy nie zrobił dla mnie czegoś tak wspaniałego – wyznała i głos jej się załamał. Sean odetchnął głęboko i ujął jej podbródek unosząc go ku sobie.
- Cieszę się, że mogłem sprawić, że jesteś szczęśliwa – przyznał cicho patrząc jej w oczy.
- Dlaczego to robisz? – zapytała nie rozumiejąc. Samotna łza spłynęła jej po policzku. Sean kciukiem otarł słoną kroplę. Spojrzał na jej usta i powoli pomniejszał dzielącą ich odległość. Kiedy poczuł jej miękkie chłodne usta pod swoimi, nie mógł się powstrzymać. Zamknął je w czułym pocałunku. Całował ją powoli, nie chcąc napierać za bardzo, ale kiedy odwzajemniła jego pocałunek, ujął jej twarz w obje dłonie i pocałował ją namiętniej. Kiedy się od siebie oderwali spojrzał jej w oczy.
- Zrobiłem to bo chciałem – wyznał. Kaile patrzyła mu w oczy przez chwilę.
- Sean…….proszę nie mów tak – poprosiła, ale sama przed sobą przyznała, że nie brzmiało to przekonywująco.
- Dlaczego? – zapytał – Kaile? – ponaglił delikatnie. Dziewczyna spojrzała mu w oczy.
- Dlaczego? Bo się w tobie zakochuje Sean – wyznała szczerze. Chłopak wpatrywał się w nią błyszczącym wzrokiem.
- To jest nas dwoje, bo ja zakochuje się w tobie – przyznał i uśmiechnął się delikatnie – i uwierz mi nie planowałem tego, ale to silniejsze ode mnie – powiedział i pochylił się by znów ją pocałować. Tym razem odważniej i namiętniej niż poprzednio. |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:40:09 28-08-12 Temat postu: |
|
|
ODCINEK 19
Ray zerknął na zegarek i uśmiechnął się do siebie dyskretnie. Jak na razie wszystko szło po jego myśli. Miał nadzieję, że cała reszta jaką zaplanował również się uda. Zerknął na idącą u jego boku Serinę. Trzymała go za rękę, ale myślami była zupełnie w innym miejscu. Wiedział o tym. Cieszył się jednak, że dała się przekonać na ten spacer. Nie było łatwo ją przekonać, na wycieczkę na plażę w samego rana. Wymyślił głupią wymówkę, że jest takie ładne słońce, że grzechem byłoby nie skorzystać i niemal siłą wyciągnął ją z domu. Musiał to zrobić inaczej nie jego rodzina nie miałaby możliwości przygotowania dla Seriny przyjęcia niespodzianki. Teraz powoli kierowali się już w stronę domu. Odciągał tę chwilę tak długo jak tylko mógł nie wzbudzając przy tym podejrzeń dziewczyny.
- Miałeś rację, tu jest pięknie – powiedziała Serina i zebrała włosy z twarzy, które rozwiewał jej wiatr.
- Inaczej niż w Miami – stwierdził. Dziewczyna jedynie skinęła głową.
- Lubisz tu przyjeżdżać, prawda? – zapytała i spojrzała mu w oczy. Ray uśmiechnął się i wbił wzrok w horyzont.
- Mimo, że Greta wścibia nos w moje życie, kocham to miejsce – przyznał szczerze i spojrzał jej w oczy – to mój dom, który teraz nabrał na wartości – odparł i wyciągnął dłoń odgarniając jej włosy z twarzy. Serina uśmiechnęła się i pierwszy raz od bardzo dawna poczuła jak jej policzki rumienią się – cieszę się, że tu ze mną jesteś – wyznał i przyciągnął ją do siebie całując w czoło.
- Ja też się cieszę, że zgodziłam się tu przyjechać – uśmiechnęła się – twoja rodzina jest wspaniała, a to miejsce….. – rozejrzała się dookoła szukając odpowiedniego słowa – wyjątkowe.
- To prawda – odpowiedział szeptem Ray – wracajmy do domu – zaproponował i uścisnął jej dłoń. Serina skinęła głową i ruszyła bez słowa przez plażę. Całe szczęście, że dom Ray’a leżał niemal na plaży. Z okien na piętrze widać było rozpościerający się dookoła ocean. Kiedy Serina to zobaczyła stwierdziła sama przez sobą, że mogłaby mieszkać w takim miejscu jak to. Zakochała się w Palm Beach. Zakochała się w rodzinie Ray’a, która traktowała ją naprawdę jak członka rodziny, mimo, że razem z Ray’em mieli tylko udawać. Zaczynała dostrzegać, że cała ta gra zaczęła wymykać się im spod kontroli, ale oboje skutecznie tłamsili to w sobie i nie poruszali tego tematu. Tak było lepiej. Zastanowią się nad tym później. Zanim Serina zdążyła się zorientować wchodzili już na podjazd domu Collinsów. Dziewczyna zmarszczyła brwi kiedy dostrzegła nieznajomy samochód stojący przed domem.
- Twoja rodzina ma gości? – zapytała Serina. Ray powstrzymał się od uśmiechu, co przyszło mu z wielkim trudem.
- Nie mam pojęcia. Chodź – ponaglił ja i delikatnie pociągnął do środka. W domu panowała dziwna cisza. Serina zmarszczyła brwi i odwróciła się do Ray’a. Ten tylko wzruszył ramionami. Dziewczyna powoli weszła do salonu i zamarła kiedy cała rodzina Ray’a zaczęła śpiewać Happy Birthsday. Serina zakryła dłonią usta i poczuła jak w jej oczach wzbierając łzy. Wśród zgromadzonych była również Kaile i Sean. Odwróciła się do Ray. Uśmiechał się szeroko zadowolony z siebie.
- Jak mogłeś – powiedziała przez łzy, śmiejąc się i płacząc jednocześnie. Zdzieliła go lekko w ramię.
- Kochanie wszystkiego najlepszego – usłyszała głos Grety. Kobieta wyciągnęła ramiona i mocno ją uścisnęła – mój wnuk choć raz zrobił coś pożytecznego – zażartowała i mrugnęła do niego. Serina nie była w stanie wydobyć z siebie słowa. Po kolei przyjmowała życzenia i uściski członków rodziny Collinsów.
- Dziękuję – powiedziała cicho wycierając mokre od łez policzki. Wtedy podeszła do niej Kaile śmiejąc się od ucha do ucha – to wszystko twoja sprawka – Serina wycelowała w nią palec. Kaile jednak wzruszyła ramionami i uścisnęła przyjaciółkę – nie poznaję cie Serina. Od kiedy ty tak płaczesz? – zażartowała, na co Serina parsknęła śmiechem i spojrzała na Ray’a. chłopak podszedł do niej i założył jej włosy za ucho.
- Wszystkiego najlepszego – wyszeptał i delikatnie pocałował ją w usta po czym objął szczelnie ramionami i przytulił do siebie. Jedną dłonią przytrzymał jej głowę wplatając palce w jej jedwabiście miękkie włosy.
- Dziękuję – wyszeptała i spojrzała mu w oczy. Ray uśmiechnął się i ujmując jej twarz w obje dłonie pocałował ją w czoło. Serina uśmiechnęła się i przesunęła wzrokiem po wszystkich. Nigdy nie była tak szczęśliwa. Nie powinna niczego więcej pragnąć, a jednak była taka jedna rzecz. Niestety niemożliwa. Chciała dzielić tę chwilę z kimś kto był dla niej bardzo ważny i z kimś kogo bardzo mocno kochała. Odsunęła te myśli od siebie i wysiliła się na uśmiech. Wtedy jej wzrok padł na Seana, który obejmował Kaile ramieniem i pocałował ją przelotnie w usta. Serina otworzyła szeroko oczy i szturchnęła Ray’a wskazując na stojącą obok parę przyjaciół.
- Czy to aby mój kumpel, który jeszcze niedawno zarzekał się, że nie chce się wiązać? – zażartował Ray klepiąc przyjaciela po ramieniu. Sean uśmiechnął się tylko. Serina bez słowa uścisnęła Kaile.
- Cieszę się kochanie – powiedziała jej do ucha – naprawdę – dodała i spojrzała jej w oczy.
- Zapraszam kochani do stołu – odezwała się Scarlet – poza tym Serina musi rozpakować prezenty – dodała i mrugnęła do niej. W tej samej chwili Ray usłyszał odgłos nadjeżdżającego samochodu i uśmiechnął się do siebie.
- Najpierw prezent ode mnie – powiedział i spojrzał jej w oczy tajemniczo. Ujął jej dłoń i delikatnie pociągnął w stronę drzwi.
- Co to za prezent? – zapytała zaciekawiona Serina. Ray nie odpowiedział tylko się uśmiechnął po czym otworzył drzwi.
- Sama zobacz – odparł i wskazał na podjazd. Serina podążyła za jego wzrokiem i poczuła jak nogi odmawiają jej posłuszeństwa. Zakryła dłonią usta i zaczęła płakać. Z samochodu wysiadł nie kto inny jak jej brat Alex.
- Boże ….. – wyszeptała i spojrzała chłopakowi w oczy.
- Idź – odparł cicho. Serina niepewnie ruszyła schodami nie mogąc oderwać oczu od brata. Bała się, że jeśli choćby mrugnie cała ta bajka zniknie. Ale im dłużej szła, tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że to jednak prawda. Alex przełknął ślinę i uśmiechnął się niepewnie do siostry. To jej wystarczyło, podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję. Przytuliła go mocno do siebie i bała się puścić.
- Wszystkiego najlepszego siostrzyczko – wyszeptał, bo żaden głos nie mógł przejść mu przez gardło. Wtulił twarz w jej włosy rozkoszując się jej bliskością. Nawet sie nie spodziewał jak bardzo mu jej brakowało. Tęsknił za nią każdego dnia. Serina odsunęła się od niego i spojrzała mu w oczy.
- Boże…. Ty naprawdę tu jesteś – powiedziała z histerycznym śmiechem, a głos jej się załamał. Alex skinął jedynie głową. Jeśli nie był pewien czy powinien tu przyjechać teraz wiedział, że to była dobra decyzja. Kochał przecież swoją siostrę. Kochał ją najbardziej na świecie. Tylko ona mu pozostała. Tylko ona była przy nim mimo wszystko. Założył jej włosy za ucho i uśmiechnął się pierwszy raz od bardzo dawna. Szczerze. Zerknął ponad jej głową na Ray’a i skinął mu głową. Wtedy dostrzegł jak w drzwiach pojawia się Kaile. Uśmiechnęła się do niego serdecznie. A później obok Ray’a z uśmiechem na twarzy stanęła szczupła szatynka z dużymi niebieskimi oczami i uroczymi dołeczkami w policzkach. Na ten widok Alex znieruchomiał. Poczuł jak serce niemal wyskakuje mu z piersi. Kolana ugięły się pod nim. Dziewczyna zerknęła na niego i również zamarła. Uśmiech w jednej chwili znikł z jej ust. Powoli zakryła dłonią usta i niczym burza wpadła z powrotem do domu. Alex nie mógł uwierzyć własnym oczom.
- Wejdźcie do środka kochani – krzyknęła do nich Greta i uśmiechnęła się przyjacielsko. Serina złapała brata za dłoń i pociągnęła go do środka. Alex jedynie westchnął i pokręcił głową. Wiedział, że najlepsze co teraz może zrobić to wsiąść w samochód i odjechać, ale nie mógł tak skrzywdzić siostry. Jego obecność wiele dla niej znaczyła. Nie mógł postąpić inaczej jak spędzić z nią kilku godzin, na które tak bardzo liczyła.
Ostatnio zmieniony przez Kenaya dnia 19:44:38 29-08-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:31:40 29-08-12 Temat postu: |
|
|
Ej no... Gdzie mój komentarz?? Przecież skomentowałam poprzedni odcinek .... Pamiętam, że jak zwykle się zachwycałam tym, jak fantystycznie budujesz relacje między bohaterami i że sama za żadne skarby świata nie odważyłabym się pogłaskać tygrysa Tyle chyba musi Ci wystarczyć, bo i tak już nie odtworzę teraz tego wszystkiego, co wtedy z siebie wyłuskałam
Jeśli zaś chodzi o epizod nr 19, to... kurde, nie spodziewałam się, że to brat Seriny będzie kolesiem od Allison. Domyślałam się, że nie bez powodu się tu o nim wspomina, ale żeby coś takiego? Zaskoczyłaś mnie, na plus rzecz jasna Ciekawe czy Alex przyzna się Serinie? A może ona sama się domyśli? NIe wiem, ale mam nadzieję, że tak jak już to nie raz zrobiła - i ten problem uda jej się rozwiązać |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:53:33 29-08-12 Temat postu: |
|
|
Nie wiem czy Serinie uda się ten problem rozwiązać, bo chyba o to muszą się postarać Allison i Alex.....ech......cieszę się, że udało mi się zaskoczyć tak się zastanawiałam, czy oby się ktoś nie domyśli o co w tym wszystkim chodzi, ale chyba udało mi się zagmatwać. Poza tym to jeszcze nie koniec. To, że Alex okazał się facetem od Allison to jedna sprawa, ale na tym na pewno się nie skończy tyle mogę zdradzić.
Co do tygrysa ja bym się odważyła jeśli tak jak w tym przypadku leżałby na środkach uspokajających i był troszku zamroczony
Dzięki, że zajrzałaś :*
P.S. Dodałam jeszcze sygnaturkę Alexa, bo zorientowałam się właśnie, że nie wrzuciłam razem z odcinkiem
Ostatnio zmieniony przez Kenaya dnia 19:54:30 29-08-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:06:24 29-08-12 Temat postu: |
|
|
Ale Serinia ma jakąś taką magiczną właściwość - dzięki niej problemy przestają być tak wielkie jak się początkowo wydawały, a niektóre wręcz znikają
Cieszę się, że to nie koniec, ale chyba nie chcesz mi powiedzieć, że to nie on jest ojcem?? To już byłoby mega zaskoczenie i pomieszanie z poplątaniem Nie żebym miała coś przeciw, ale naprawdę chyba zwaliłoby mnie to z nóg ;P
A co do tygrysa - lja nawet w takim przypadku bym nie podeszła. Lubię koty, ale od takich wielkich i drapieżnych wolę się trzymać z dala i podziwiać w tv, albo w zoo, z bezpiecznej odległości ;D
A co to za pan na sygnaturce? Twarz znajoma, ale nie umiem go sobie nigdzie przypiąć. W każdym razie oczyska ma zabójcze |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|