|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
LunaLovegood Motywator
Dołączył: 11 Paź 2009 Posty: 284 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:49:27 16-12-09 Temat postu: |
|
|
nie, ja bez żadnego problemu zrozumiałam cały wątek |
|
Powrót do góry |
|
|
Sonrisa King kong
Dołączył: 19 Wrz 2008 Posty: 2599 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:43:17 26-12-09 Temat postu: |
|
|
Mam dobry humor, więc do głównego postu dodałam dwie piosenki przewodnie telenoweli.
Odcinek 3.
18. września 1. roku edwardiańskiego
Mama zawsze mawiała „Nie daj się przeciwnościom losu!”, ale jak mogłem patrzeć na to złowróżbne zdanie, nie popadając przy tym w cichy stan wewnętrznej histerii? Dyskoteka oznaczała dzieci w czasie moich nocnych godzin pracy. Zazwyczaj mogłem liczyć wtedy na względny spokój. Ale nie tym razem.
Wszystko rozpoczęło się już po piętnastej. Drzwi sali gimnastycznej zostały otwarte na oścież. Okna zasłonięto, z głośników huczała okropna muzyka. Ja lubiłem muzykę poważną, kameralną, cichą. To, czego oni słuchali, raniło moje uszy. Od małżowiny, aż po bębenki. W okolicy sali zaczęła zbierać się młodzież. Niektóre z dziewcząt nałożyły na swe twarze nieskromny makijaż. Nie powinny tego robić, wszak były czyste, nieskalane. W tych przebraniach wyglądały jak ulicznice. Spojrzałem na nie tylko raz, a następnie udałem się powolnym krokiem do kotłowni. Marzyłem o tym, żeby móc skryć się tam bezpiecznie na cały wieczór, ale wiedziałem też, że muszę stróżować przy wejściu. Wcale mi się to nie uśmiechało. Nawet w położonej pod ziemią kotłowni nie dawały mi o sobie zapomnieć okropne dźwięki młodzieżowej muzyki. Po cóż miałem się tam skrywać? Nagle wydało mi się to zupełnie bez sensu. Wróciłem na swoje stanowisko, a raczej miałem taki zamiar, bo gdy odważnym krokiem zmierzałem ku drzwiom wejściowym placówki, zamiast czekającego na mnie samotnego krzesła, ujrzałem oblicze młodzieńca z szyderczym uśmieszkiem na twarzy, diabłem w oczach i roześmianą dziewczyną na kolanach. Stanąłem jak wryty w ziemię. Nie tego się spodziewałem. Ze swą miną „ale jakto?” przypatrywałem się tym dziwnym postaciom. Nie był tam tylko on i dziewczyna. O, nie, to była cała radosna kompania. Trzech chłopców i dwie dziewczyny. Najprawdopodobniej, gdybym opamiętał się sekundę wcześniej i czym prędzej stamtąd odszedł, nie wydarzyłoby się to, co miało się wydarzyć już w następnej chwili. A było to z pozoru nieważne wydarzenie. Ku mojej zgubie, okazało się przełomowe.
- Dzień dobrrrry – prawie krzyknął do mnie w nienaturalny sposób przeciągając dźwięczne „r”.
Obdarzyłem go ponurym spojrzeniem.
- Kim pan jest? – zapytał szczerząc zęby. Nie, nie uśmiechał się, on dosłownie je szczerzył.
- Pracuję tu – odrzekłem, spoglądając na niego spode łba.
- Ale tu nie ma latarni – powiedział triumfalnym głosem, na co grupka jego znajomych zareagowała głośnym, śmiechem. Ach, cóż za wyrafinowany żart.
Czym prędzej się stamtąd oddaliłem. Udając, że nie zwracam uwagi na ich głupie komentarze, na to, że krzyczą coś do mnie, na ich głupie chichoty. Nie miałem ochoty na to patrzeć. Boleśnie przypominało mi to moją przeszłość.
Dzieci tańczące na Sali, gawędzący ze sobą nauczyciele, śmiejąca się młodzież na korytarzu, jakaś samotna dziewczyna z wielkim zapałem pisząca coś w zeszycie. To wszystko widziałem jakby istniało gdzieś obok mnie, jakbym nie był częścią tego zintegrowanego ze sobą środowiska. Nie byłem częścią tego świata. Nigdy nie pasowałem do otoczenia. Jak gołe, zimowe drzewo, w soczysto-zielonym sadzie.
- Dlaczego sądzisz, że nigdy nie pasowałeś do swojego otoczenia? Czy już wcześniej zdarzało ci się czuć takie wyobcowanie?
- Kiedyś… Ale to część mojej historii…
Już we wczesnych latach dzieciństwa moje życie społeczne nie wyglądało zbyt dobrze. Pamiętam, jak mnie wtedy nazwano. IDIOTA.
Ostatnio zmieniony przez Sonrisa dnia 14:41:04 02-04-10, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
LunaLovegood Motywator
Dołączył: 11 Paź 2009 Posty: 284 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:03:32 27-12-09 Temat postu: |
|
|
Wciąż można wyczuć tajemnicę i skrytość, co mi się wielce podoba, lubię być zaskakiwana. A odcinek, cóż wciąż nie mogę nadziwić się twojemu wielkiemu talentowi pisarskiemu. Podobają mi się wątki końcowe, naprawdę genialny pomysł. |
|
Powrót do góry |
|
|
Locamente King kong
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 2009 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:55:13 02-01-10 Temat postu: |
|
|
Dopiero teraz dostrzegłam ten odcinek! Czekam, aż główny bohater zdradzi coś więcej ze swej historii. |
|
Powrót do góry |
|
|
Sonrisa King kong
Dołączył: 19 Wrz 2008 Posty: 2599 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:51:24 03-01-10 Temat postu: |
|
|
Odcinek 4.
- Kto Cię tak nazwał?
- Ralph.
- Kim był Ralph?
- Chłopcem.
- Gdzie go poznałeś?
- Chodziliśmy razem do szkoły. Do TEJ szkoły.
- Której?
- W Pobliskiej Wiosce. Wtedy nie było tam jeszcze zespołu szkół. Tylko podstawówka.
- Co się tam wydarzyło?
- Ralph nazwał mnie IDIOTĄ.
- Opowiedz mi o tym.
- Przechodziłem koło klasy, w której mieliśmy przyrodę. Usłyszałem, że ktoś za mną stoi i się śmieje. To była grupka innych dzieci. Jeden chłopców, Ralph, przestał się śmiać. Spojrzał na mnie i zapytał: „co się gapisz?”. Nie wiedziałem, co powinienem odpowiedzieć. Wtedy on do mnie podszedł. Coś do mnie mówił, nie pamiętam już, co to było, i śmiał się. Popchnął mnie i zadał mi pytanie: „dlaczego nie odpowiadasz? Jesteś IDIOTĄ?”. Nadal się śmiał. On i jego koledzy uderzyli mnie. Wiele razy. Chciałem, żeby pojawiła się tam moja mama. Ale jej nie było. Wcale mnie to nie dziwi, przecież to była szkoła. Nie miała powodu, by się tam pojawić. Postanowiłem się zemścić.
Po tym zdaniu nastąpiła cisza. Mężczyzna w średnim wieku spodziewał się, że to jeszcze nie koniec opowieści. Gdy zorientował się, że to jednak koniec, zadał pytanie:
- Co zrobiłeś?
- Zemściłem się.
- Jak?
- Zemściłem się – powtórzył, jakby uważał, że powiedział już wszystko, co można na ten temat powiedzieć.
- O czym wcześniej mówiliśmy?
- Miałem skończyć czytanie moich zapisków na temat osiemnastego września.
- Ach tak… A więc… kontynuuj.
18. września 1. roku edwardiańskiego
Ta dyskoteka skończyła się szybciej niż myślałem. Całkiem szybko. Ale to wcale nie oznacza, że dzieci już tam nie było. Owszem, większości już nie, lecz część z nich czekała jeszcze na dowóz do domu. To był grupka młodzieży z Podborsucza i okolic. Wygłupiali się. Działało mi to na nerwy. Spoglądałem na nich ze swojego miejsca przy wejściu. Dziękowałem Bogu za to, że przedsionek jest odgrodzony od reszty budynku, grubą szklaną ścianą. Moją uwagę przykuła pewna dziewczyna. Zapewne nie wyróżniałaby się niczym spośród tłumu podobnych jej osóbek, gdyby nie to, że wpatrywała się we mnie świdrującym wzrokiem. Gdy spostrzegła, że mój wzrok spoczął na niej, na jej twarzy powoli zaczął pojawiać się zadowolony uśmiech. Coraz szerszy. W końcu zawstydzona odwróciła się do koleżanki, opowiadając jej coś z ekscytacją i raz za razem na mnie spoglądając. Wydawało mi się to co najmniej dziwne. Gdyby takie nie było, już dawno zaprzestałbym wpatrywania się w jej profil. Na moje szczęście, zdarzyło się coś, co zdołało odwrócić od niej moją uwagę. Kilku chłopców wybiegło na zewnątrz, radośnie coś krzycząc. Musiałem tam iść i zmusić ich do powrotu. Naśmiewali się ze mnie. Wszyscy. Dobrze to wiedziałem. Wróciłem. Z przerażeniem spostrzegłem, iż teraz dwie dziewczyny na mnie patrzą. O czymś rozmawiały. Chyba o mnie. Jedna z nich, ta która już wcześniej zwróciła na mnie uwagę, wykrzyknęła coś z przejęciem, na co jej koleżanka zareagowała gwałtownym wybuchem śmiechu.
Zapanowała cisza.
- To koniec? – zapytał.
- Tak.
- Mogę ci jeszcze zadać kilka pytań związanych z Twoim dzieciństwem?
- Proszę bardzo…
- Jak Ralph miał na nazwisko?
- ***
- ***?
- Tak, ***.
- Co się stało po tym jak… się zemściłeś?
- Pamiętam, że mama mnie pytała czy wiem, co się stało z Ralphem. Opowiedziałem jej o tym, jak się zemściłem. Wtedy mama powiedziała, że ciocia jest chora i musimy do niej jechać. Tak zrobiliśmy. Niedługo po tym, ciocia umarła. Zamieszkaliśmy w jej domu.
- Gdzie mieszkała twoja ciotka.
- Daleko.
Mężczyzna w średnim wieku wyszedł z budynku. Skończyły się już jego godziny pracy, ale wiedział, że będzie miał jeszcze wiele do zrobienia. |
|
Powrót do góry |
|
|
Locamente King kong
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 2009 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:00:57 03-01-10 Temat postu: |
|
|
Myślałam, że już nic nie pobije nonsensu, ale.. Idiota podoba mi się coraz bardziej. |
|
Powrót do góry |
|
|
Agniesia Debiutant
Dołączył: 10 Sty 2010 Posty: 27 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Skątowni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:41:15 10-01-10 Temat postu: Eeeee |
|
|
CZEŚĆ K***** ;D
Edłord. ;)
Dawaj nowy odcinek!!!
Ostatnio zmieniony przez Agniesia dnia 16:44:45 10-01-10, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sonrisa King kong
Dołączył: 19 Wrz 2008 Posty: 2599 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:40:37 10-01-10 Temat postu: |
|
|
Czemu odcinek jest kiepski? Bo Agniesia mnie poganiała.
Odcinek 5.
Mężczyzna w średnim wieku udał się do biura swojego znajomego. Miał nadzieję, że ten wyszukał już informacje, o które go prosił. Mogły się one okazać przełomowe. Nie, żeby wszystko nie składało się w logiczną, spójną i prawdopodobną całość, wszystko był w jak najlepszym porządku! Ale jednak czasem lepiej poszukać czegoś głębiej. A nuż te informacje sprawią, że ten człowiek zacznie mu się jawić w lepszym świetle? Z dotychczasowych obserwacji wynikało, iż chodziło tu o najzwyklejszą obsesję. Tak… Rzadko zdarzało mu się spotkać jakiś szczególnie interesujący przypadek. Myślenie o pracy nie sprawiało mu przyjemności, jednakże zawsze czuł do niej niesamowity pociąg. Zgłębianie tajemnic ludzkich umysłów było jego powołaniem.
Gdy dotarł na miejsce, z radością przyjął widomość o odnalezieniu potrzebnych mu informacji. Radość z niego uleciała, kiedy bliżej się z nimi zapoznał.
***
22. września 1. roku edwardiańskiego
- Wera!
- Co…?
- Edłord idzie!
- Gdzie?!
- Tam!
- Dzień dobry – radośnie przywitała się ze mną Wera.
- Dzień dobry – odpowiedziałem, nawet na nią nie patrząc.
Wera. A więc tak nazywała się ta dziewczynka, która wpatrywała się we mnie podczas dyskoteki.
25. września 1. roku edwardiańskiego
- … i coś przeskrobała?
- Nic… Śmiałam się i inni też się śmiali, a pani kazała mi wyjść z klasy.
- A z kim macie?
- Z panią Łódką.
- Aaa… To wszystko wyjaśnia.
- Cześć, Edłord.
Rozejrzałem się z pełną konsternacją. Byłem tam tylko ja, pani woźna i jakaś dziewczyna. Słowa dziewczyny „cześć, Edłord” musiały być skierowane do mnie.
- Yyy… dzień dobry… - odmruknąłem, na co ta dziwna dziewczyna zareagowała głośnym śmiechem.
Idąc dalej (nie miałem zamiaru tam przystawać, żeby uciąć sobie miłą pogawędkę z młodą wariatką), zastanawiałem się nad tożsamością tejże dziewoi. Mógłbym rzec, że nagle mnie olśniło i spłynęła na mnie wiedza pokoleń, ale byłoby to kłamstwo. A ja nie kłamię, bo mama zawsze mawiała, że każde kłamstwo diabłem jest podszyte. Prawda jest taka, że dopiero po powrocie do domu zorientowałem się, kim ona jest. Była to ta sama osoba, z którą rozmawiało owe stworzenie, Wera, co tak bardzo lubi na mnie patrzeć.
- Jaką rolę te uczennice odgrywają w tej historii?
- Och, przecież pan dobrze to wie!
- Jesteś dzisiaj w kiepskim nastroju, nawet Twoje zapiski były dużo bardziej ironiczne. Coś Cię trapi? Źle wytrzymujesz panujące tu warunki?
- Opowiadanie o mojej przeszłość nie jest dla mnie szczególnie przyjemne.
Mężczyzna w średnim wieku przez chwilę czuł się winny. No tak, Edwardowi to nie sprawiało przyjemności, ale jemu, owszem.
Ostatnio zmieniony przez Sonrisa dnia 22:09:29 14-01-10, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Agniesia Debiutant
Dołączył: 10 Sty 2010 Posty: 27 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Skątowni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:01:03 13-01-10 Temat postu: Eeeee |
|
|
To o mnie, TO O MNIE!!!!!!! ;)
Tylko dlaczego mnie nie dodałaś do głównych bohaterów? |
|
Powrót do góry |
|
|
Sonrisa King kong
Dołączył: 19 Wrz 2008 Posty: 2599 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:16:44 13-01-10 Temat postu: |
|
|
Bo wiedziałam, że jakiejkolwiek nie wybrałabym aktorki, to i tak byłabyś niezadowolona. A ja przecież to wszystko dla Ciebie robię… |
|
Powrót do góry |
|
|
Agniesia Debiutant
Dołączył: 10 Sty 2010 Posty: 27 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Skątowni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:50:09 15-01-10 Temat postu: Eeeee |
|
|
Trzeba było wybrać Miley ;D hahhhah
albo Kunę ;7 haha Iza |
|
Powrót do góry |
|
|
Sonrisa King kong
Dołączył: 19 Wrz 2008 Posty: 2599 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:51:26 16-01-10 Temat postu: |
|
|
A wiesz, że nawet myślałam o Majli? Stwierdziłam jednak, że, gdy ludzie zobaczą jej twarz w pierwszym poście, nawet nie przeczytają linijki tekstu, tylko uciekną stąd, gdzie sól rośnie. |
|
Powrót do góry |
|
|
Sonrisa King kong
Dołączył: 19 Wrz 2008 Posty: 2599 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:11:18 17-01-10 Temat postu: |
|
|
Jesteś okrutny/a. Tak, właśnie Ty. Nie zlitujesz się nad biedną Sonrisą?
Odcinek 6.
9. października 1. roku edwardiańskiego
Poczułem dziwny, drażniący nozdrza zapach. Od zawsze, od początków mego istnienia, mdliło mnie, gdy tylko poczułem choćby jego nikły, ledwo wyczuwalny cień. Zapach dymu papierosowego. Byłem zgorszony. Szkoła to miejsce, w którym przebywają dzieci. Nie powinny być narażane na bierne palenie. Któż dopuścił się tego czynu w placówce pełnej niewinnych istot? Odpowiedź nadeszła zbyt szybko. Naprawdę, wolałem tego nie wiedzieć. Byłbym doprawdy przeszczęśliwy, gdyby tamtędy nie przeszedł. Ale on oczywiście musiał to zrobić i tym samym mnie oświecić. Tym ohydnym palaczem okazał się nie kto inny, tylko Konrad. Swobodnym, szybkim krokiem, odziany w sportową bluzę, przemieszczał się korytarzem nasz dzielny mały konserwator. Gdy mnie mijał, poczułem nasilenie odrażającej woni. Mama zawsze mawiała „Pozory mylą!”. A więc idealna postać Konrada była tylko pozorna? W końcu każdy z nas ma jakieś wady… Ale czy on nie wiedział, że palenie jest bardzo niezdrowe? Niewłaściwe? Nieeleganckie? Mój idol, bo przecież właśnie nim był dla mnie Konrad, nie powinien być uzależniony od papierosów. To kłóciło się z całą moją ideologią pod każdym względem prawej egzystencji. Czyżby życie ze mnie kpiło? A może to nie życie, lecz Konrad ze mnie kpił?
10. października 1. roku edwardiańskiego
Zmieniłem zdanie. To nie były niewinne istoty. Te „dzieci” były potomkami ucieleśnionego zła. Nie miałem na myśli wszystkich dzieci. O nie. W sumie, to diabeł tkwi w tylko jednym z nich. W osobie Łukasza. Łukasz… Łukasz uznał, iż zabawnie będzie mnie gnębić. Łukasz nie szanuje dorosłych. Łukasz nie uznaje żadnych autorytetów. Najwyraźniej wtedy, na dyskotece, uznał mnie za wspaniały cel. Wszak jestem tylko mało inteligentnym, nic nieznaczącym stróżem. Sługusem, który równie dobrze mógłby nie istnieć. Zastanawiałem się czy mu zazdrościłem. Ja w młodym wieku nie byłem tak pewny siebie. Tak pełen młodzieńczej energii. Nie uważałem się za pana świata i nie otaczałem się gronem wiernych przyjaciół. Czy coś mnie ominęło?
Łypnąłem skrzywdzonym wzrokiem na postać Łukasza leżącego na ławce. A dokładniej na postać Łukasza leżącego na swej koleżance, która leżała na ławce. Był bardzo wesoły. Miał w pogardzie wszystkich, którzy nim pogardzali. Nad Łukaszem pochylił się jego przyjaciel. Koleżanka Łukasza krzyczała na nich, jednoczenie śmiejąc się do rozpuku. Czy właśnie tak powinna wyglądać wzorowa szczęśliwa młodość? Łukasz znalazł sposób na to, żeby kolega z niego zszedł. Po prostu go pocałował, a ten natychmiast podniósł się wyjąc z obrzydzenia.
11. października 1. roku edwardiańskiego
Ciemnowłosa dziewczynka radośnie wyszczerzyła się na mój widok. Znowu. Nie miałem pojęcia, o co chodziło Werze. Czy widziała we mnie coś szczególnie interesującego?
- Przepraszam pana…
Rozwiązanie zagadki było coraz bliżej mnie.
- Czy pan… - ucichła onieśmielona – czy pan… ma na imię Edłord?
- Nie, mam na imię Zbyszek.
- Ach… och… więc przepraszam.
- Edwardzie?
- Słucham?
- Dlaczego ją okłamałeś?
- Nie okłamałem jej. |
|
Powrót do góry |
|
|
Agniesia Debiutant
Dołączył: 10 Sty 2010 Posty: 27 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Skątowni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:09:12 18-01-10 Temat postu: Eeee |
|
|
Ten odcinek jest bosski ;* !
Najlepsiejszy :]
A szczególnie końcówka :D haa
W ogóle cały jest fajny <3 ;] |
|
Powrót do góry |
|
|
Joasia358 Obserwator
Dołączył: 19 Sty 2010 Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:07:33 19-01-10 Temat postu: Sprostowanie do odcinka 6 |
|
|
"Łukasz… Łukasz uznał, iż zabawnie będzie mnie gnębić."
Łukasz wogóle nie gnębi Edłorda, tylko uwziął się na mnie!!!
A poza tym to wszystko w odcinku fajne;D |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|