|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sonrisa King kong
Dołączył: 19 Wrz 2008 Posty: 2599 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:57:28 03-04-10 Temat postu: |
|
|
Och, och… A czemu miałby go zabijać? Zabijanie jest przecież zue.
Agniesiu, bądź grzeczna. |
|
Powrót do góry |
|
|
Agniesia Debiutant
Dołączył: 10 Sty 2010 Posty: 27 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Skątowni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:34:17 07-04-10 Temat postu: |
|
|
No już już ;> zmieniłam
Lepiej? ;D |
|
Powrót do góry |
|
|
Sonrisa King kong
Dołączył: 19 Wrz 2008 Posty: 2599 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:00:02 19-05-10 Temat postu: |
|
|
Po kilku miesiącach przerwy, długotrwałym waleniu głową o blat biurka, marazmie, depresji, załamaniu nerwowym, zastoju intelektualnym, usunięciu konta na nk, dwukrotnym zakochaniu się i dzisiejszym utraceniu profilu gadu-gadu (ach, żegnajcie urocze spiskowe rozmowy niegdyś spokojnie zalegające w ciemnych odmętach mojego archiwum!) mogę wreszcie zaprezentować ostatni odcinek mojej bardzo skomplikowanej telenoweli! Cieszcie się i udawajcie, że nie zauważacie jego niskiego poziomu (tak, pod koniec skończyły mi się pomysły). Głęboko wierzę, że kiedyś uda mi się stworzyć coś nieco bardziej długotrwałego.
Odcinek 14.
13. kwietnia 1. roku edwardiańskiego
- Nie wiem, czego mógłbym od ciebie oczekiwać… Jedyne, co możesz mi zaoferować, to usługi seksualne, ale… - przyjrzał mi się uważnie - nie jesteś w moim typie.
Łukasz, któremu nagle powrócił dobry humor, stał, opierając się swobodnie o kolumnę i głośno rozprawiał o korzyściach, które mogą płynąć z szantażu, mojej zemście i swojej zielonej bluzie. Twierdził, że Piękna ma taką samą. Swoboda z jaką się wypowiadał wprawiała mnie jednocześnie w złość, zakłopotanie, ale też, co gorsza, zazdrość.
- Mógłbyś… - zawiesiłem na chwilę głos – mówić trochę ciszej?
- Mógłbym. Tylko dlaczego?
- Eee – wyjąkałem.
- Aha! Chcesz, żeby nikt nie dowiedział się o twoich małych sekrecikach!
- To chyba oczywiste…
- Niee… To nie jest oczywiste.
Zastanawiałem się, co takiego w sobie mam, że, mimo nieprzyjemnej aparycji i nieprzystępności, przyciągam do siebie takie dziwne osoby. Było to niemalże tak dziwne jak to, że zaczęło się to dziać dopiero, gdy podjąłem pracę szkolnego stróża. Byłem gotowy pomyśleć, że to jakaś klątwa, ale jednocześnie pamiętałam, że moja mam zawsze mawiała, że magia i inne tego typu brednie to pogańskie przesądy. A ja nie byłem poganinem.
*
Osłupiałem, gdy dostrzegłem w jego twarzy coś niecodziennego. Dość długo musiałem się zastanawiać nad tym, co to takiego było. Wyeliminowałem złość, strach, podejrzliwość, pychę, chciwość, nieczystość, zazdrość, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, gniew, lenistwo, znudzenie, marnotrawienie odnawialnych źródeł energii, tanie perfumy. Na jego twarzy malowało się coś na kształt… zadowolenia. Wyglądał jakby się z czegoś cieszył. Pozwolę sobie zaryzykować stwierdzenie, iż cieszył się… z mojego powrotu. Nie, to nie była prawdziwa radość. Po prostu jego twarz rozjaśniła się lekko, gdy stanąłem na szczycie schodów.
*
- Mogę o coś zapytać? – zapytał Konrad.
- Droga wolna.
- Dlaczego siedzisz tu przez cały czas?
- Bo chcę, żebyś rozumiał.
- Co.
- Prawdę.
- Jaką?
- Że nie istniejesz.
- Nie?
- Nie.
- Więc czemu nadal tu jestem?
- Bo istniejesz tylko dla mnie, a to tak jakbyś był jedynie wytworem mojego umysłu.
- Ale nie muszę się ciebie bać?
- Nie.
- Bo?
- Bo myślę, że nie musisz.
Zamilkł.
14. kwietnia 1. roku edwardiańskiego
Noc. Ciemno. Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć. Kilka kroków. Wyciągnij rękę. Jeszcze tylko trochę się pochyl. Nie przejmuj się tymi nagle wlepionymi w ciebie oczami.
25. kwietnia 1. roku edwardiańskiego
- Powiem! – warknął mi prosto do ucha, przyciskając mnie do ściany.
- Aha. Dlaczego? – całą ta sytuacja sprawiała, że byłem zdezorientowany. Jeszcze kilka dni wcześniej Łukasz wyglądał, jakby to go trochę bawiło, trochę brzydziło, ale na pewno nie planował, że nagle zacznie mnie atakować.
- Całkiem cię już pojebało?
Tym razem wyglądał poważnie. Odsunął się trochę ode mnie i wytarł dłonie o swoje spodnie. Od ostatniego pytania, które mi zadał, jego mina zdawała się zmienić. To nie była już raczej złość. Coś neutralnego. Ale patrzył na mnie jak na coś jednocześnie wyjątkowo fascynującego i obrzydliwego.
Zawsze miałem problemy z ocenianiem nastrojów innych.
*
Wiedziałem, że on nie żartuje. Miał powiedzieć, a ja w żaden sposób nie mogłem temu zapobiec. Oczywiście na nim również mogłem się zemścić, jednakże nie chciałem tego robić, bo on przecież nie zrobił nic, co by na to zasługiwało. To mogło stać się w każdym momencie, a ja nie chciałem, żeby to w ogóle się działo. Przystanąłem na chwilę przed drzwiami. On musiał już usłyszeć moje kroki. Podejrzewałem, że nie spał. Nie wiedziałem skąd, ale byłem tego prawie pewien. Coś wisiało w powietrzu.
Leżał odwrócony twarzą do ściany. Nie chciałem mu przeszkadzać. Położyłem się po drugiej stronie pomieszczenia. Jak prawie każdego wieczoru, popołudnia, dnia, ranka, nocy. Znów o niczym nie myślałem. Zamkniętymi oczami wpatrywałem się w nicość. Poczułem czyjś płytki oddech tuż przy mojej szyi. Był dziwny, jakby nerwowy. Nie podobało mi się to. Jego wargi nie miały smaku. Wszystko było nijakie, a ja nic nie czułem. Poddałem się. Bezmyślnie zastanawiałem się, po co on to robi. Już wiedziałem.
Zerwałem się za nim biegiem. Nigdy nie umiałem specjalnie szybko biegać. Nie byłem najsilniejszy. Adrenalina zawsze na mnie działa. Już na szczycie schodów udało mi się otoczyć go ramionami i powalić go na kolana. Szamotanina nie była długa. Ja byłem zawzięty, a on najwyraźniej w skrajnej rozpaczy. Stoczył się ze schodów jak kłębek włóczki, pozostawiając coś za sobą. Nie chciałem słyszeć jego wycia.
10. maja 1. roku edwardiańskiego
Dom wyglądał dokładnie tak samo jak przed wyjazdem. Tak samo, jak go pozostawiłem. Wydawał mi się tylko nieco… bardziej słoneczny. Pachniał, jakby go długo wietrzono. Dziwne. Kolejne ze złudzeń. Miałem wrażenie, że nie minęła minuta od momentu, w którym zamknąłem drzwi. Już ktoś w nie cicho pukał. A nie. Nie cicho. To chyba byłą tylko rozgrzewka. Już po chwili ten nieznany ktoś dziko i zawzięcie walił w drzwi, trawnik, ziemię, okna, słońce. Było w tym coś rozpaczliwego. Otworzyłem.
Była wyraźnie podenerwowana. Gdy nie ujrzała, w jej oczach błysnął cień bezsensownej złośliwości. Tylko cień.
- Gdzie on jest? – zapytała na wstępie.
- Aaa… - mruknąłem lekceważąco. – Śpi tam gdzie zawsze. W piwnicy. Pod ścianą. A co cię do mnie sprowadza?
- Chciałam go zobaczyć.
To mnie zabolało.
- A więc Łukasz ci powiedział?
- Co? – zdziwiła się. - A! Tak. Właśnie tak – zreflektowała się niemal błyskawicznie. – Mogę…?
- Proszę bardzo - odpowiedziałem uprzejmie, wskazując jej ręką drzwi do piwnicy. Patrzyłem jak powoli, niepewnie Wera zbliża się do wejścia do lochów. Jej ciemne włosy zniknęły w ciemności. Po chwili do mnie wróciła, ze zgrozą wymalowaną na twarzy.
Zostawiła mnie.
- To koniec – wymruczał w zadumie.
- Tak… - odpowiedział powoli mężczyzna w średnim wieku, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że teraz jego kolej. – Mam do ciebie kilka pytań.
- A to nowość…
- Nie nazywasz się Edward?
- Nie.
- A Konrad nie nazywa się Konrad?
- Nie.
- A Wera?
- Wera ma na imię Wera.
- Dlaczego?
- Takie jej nadali imię na chrzcie rodzice…
- Nie. Pytam o ciebie, Zbyszku, i pana konserwatora Jarka.
- Wera tak chciała. Chciała, żebym był Edwardem. Chciała, żeby on był Konradem.
Edward mówił znudzonym głosem. Oparł głowę na ramieniu i przetarł oczy.
- Edwardzie…
- Zdążyłem cię już dobrze poznać…
- Doprawdy?
Mężczyzna w średnim wieku zmroził go wzrokiem.
- Dlaczego w ogóle nie rusza cię to, co zrobiłeś?
- A co zrobiłem?
- Porwałeś człowieka. Zabiłeś go.
- Nieprawda – powiedział, marszcząc brwi.
- Zrobiłeś to.
- Nie.
- Zabiłeś go… Ale ty przejmujesz się jedynie tym, że Wera już się do ciebie potem nie uśmiechnęła.
- Nie zabiłem Konrada – Edward stawał się coraz bardziej zdenerwowany.
- Więc jak myślisz, dlaczego tu jesteś?
- Nie wiem.
- Kim była dla ciebie Wera?
- Już mówiłem.
- Dlaczego nie rozumiesz, co mu zrobiłeś?
- A co mu zrobiłem?
- Dotkliwie go pobiłeś. Był skrajnie wyczerpany.
- I już?
- Nic nie rozumiesz? Jesteś Idiotą?
- Tak. Nie.
- Jesteś nim czy nie?
- Może i jestem, ale zauważ, że rozmowy ze mną w niczym nie pomogły. I kto tu jest Idiotą?
- Tylko ty znasz odpowiedź na to pytanie.
- Nieprawa. Wera ją zna.
- Dlaczego akurat ona?
- Bo to zakamarki jej umysłu, zeszyt z brokatowa okładką.
Koniec.
Dziękuję panu Zbyszkowi za bycie mroczniejszym od Edłorda i ładne uśmiechanie się, gdy ja się uśmiecham. Dziękuję panu Jarkowi za jego drabinę i wyłączenie kosiarki dziś rano, gdy mieliśmy niemiecki. Dziękuję Werze za użyczenie mi swojego imienia. Łukaszowi za nic nie dziękuję. Dziękuję wiadomym osobom za to, że dzięki ich Monopolowi i całej reszcie mam o czym pisać. Och, i dodatkowo Agniesi za foty. Dziękuję Kropce za wspomaganie mnie w czasie zastoju twórczego. Dziękuję Creo za przeniesienie mojej telenoweli do odpowiedniejszego działu. Dziękuję czytelnikom za czytanie. Miłej nocy życzę.
Ktoś ma może jakieś pytania? Lubię odpowiadać na pytania. Ale tym razem chyba nie odpowiem, bo przyznam szczerze, że sama się już pogubiłam.
Ostatnio zmieniony przez Sonrisa dnia 20:06:44 19-05-10, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Agniesia Debiutant
Dołączył: 10 Sty 2010 Posty: 27 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Skątowni Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:31:54 28-05-10 Temat postu: |
|
|
czemu nic nie mówiłaś, że to już koniec?!?!?!?
jak mogłaś mnie tak okrutnie zranić?! ;< |
|
Powrót do góry |
|
|
Sonrisa King kong
Dołączył: 19 Wrz 2008 Posty: 2599 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:21:15 29-05-10 Temat postu: |
|
|
Bo to i tamto.
(taki wredny żart, nie denerwuj się, bo wiesz, że ja nie mam nerwów na Twoje nerwy)
A mogłam, bo:
1. chciałam, żeby to przeszło bez echa
2. nie było się czym chwalić
3. nie pytałaś!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|