|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wiewióra Motywator
Dołączył: 23 Kwi 2010 Posty: 290 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:18:03 27-10-13 Temat postu: |
|
|
Jeśli by było cały czas słodko zemdliłoby nas, ale bez przesady, zabijać się nie mają. Poza tym czytam wszystko co twoje, staram się nadrobić zaległości a jest ich uuuuuuuu. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:51:38 20-12-13 Temat postu: |
|
|
Nie mam (jeszcze) nowego odcinka, ale za to mam nowy plakat i sygnaturki
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 14:55:49 20-12-13, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
mila851 Idol
Dołączył: 27 Sty 2009 Posty: 1002 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: (^o^)/* Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:09:26 20-12-13 Temat postu: |
|
|
Fajne, fajne! Szczególnie plakat mi się podoba.
Zabieram się za nadrabianie |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:58:26 21-12-13 Temat postu: |
|
|
To ja siadam do pisania - może uda mi sie coś wykminić |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 2:10:20 23-12-13 Temat postu: |
|
|
– 35 –
Po krótkiej sesji zdjęciowej, jaką zafundowała im Tatiana, chcąc wykorzystać zachód słońca, Noah zniknął gdzieś bez słowa, a impreza, którą naprędce zorganizował Vince, rozkręciła się na dobre. Alessia zastanawiała się, gdzie podziała się jej siostra, ale gdy zorientowała się, że Jeana również nie ma, uznała, że pewnie są razem i nie chcą by im przeszkadzać. Postanowiła więc przejść się plażą i znaleźć jakieś spokojniejsze miejsce, by choć na chwilę odpocząć od zgiełku i pomyśleć. Uszła zaledwie kilka metrów, kiedy jak spod ziemi wyrósł za nią Neal i poprosił o taniec. Zgodziła się bez zastanowienia, uznając, że to, iż Noah miał z bratem jakiś problem, nie znaczy, że ona też ma się do niego nie odzywać i go unikać tak, jak robił to jego brat. Nie pojmowała, jak rodzeństwo może się tak nie znosić. Z Lisą też się kłóciły, miały lepsze i gorsze dni, ale obie mogły liczyć na siebie nawzajem i jedna za drugą była gotowa skończyć w ogień, gdyby była taka potrzeba, w przeciwieństwie do Noah i Neala, którzy gotowi byli pozabijać się nawzajem z byle powodu.
Szybko zorientowała się, że młodszy McLean jest co najmniej w stanie wskazującym na spożycie, ale mając na uwadze, że kilka metrów dalej trwała impreza, ignorowała ten fakt, dopóki chłopak nie przylepił się do niej i nie poczuła jego ust na skórze tuż przy uchu
– Hej! – Odepchnęła go zdecydowanie, ale on tylko uśmiechnął się cwano i ponownie przyciągnął ją do siebie.
– Daj spokój – mruknął, znów wtulając twarz w jej włosy. – Co ci szkodzi zabawić się trochę?
– Wiesz, co? Lepiej będzie jak się rozejdziemy – stwierdziła, odsuwając się od niego.
– Nie udawaj niedostępnej. Znam takie panny jak ty – uśmiechnął się ironicznie i pociągnął ją za sobą za rękę.
– Zostaw mnie! – krzyknęła na całe gardło. – Wcale mnie nie znasz, a ja nie zamierzam cię poznawać!
– Zaraz zmienisz zdanie, słonko – odparł bardzo pewny siebie, ponownie chwytając ją za nadgarstek i przewracając na piasek.
– Puszczaj! – wysyczała, usiłując się wyrwać, ale chłopak był zdecydowanie silniejszy. Siedział okrakiem na jej udach, przyciskając jednocześnie nadgarstki do ziemi, tuż przy jej głowie i patrzył na nią z jakimś obłędem w oczach.
– Nie rozumiem co ci szkodzi – powiedział. – Jeden raz więcej z nim czy ze mną – mówił, ściszając głos do szeptu i pochylając się nad nią. Alessia jeszcze raz spróbowała się wyrwać, co tylko rozwścieczyło Neala. Szarpnął ją gwałtownie w górę i ponownie pchnął na piasek. Nie miała siły krzyczeć. – Przestań udawać świętą i się wyrywać! – rozkazał.
Przymknęła na chwilę powieki, gorączkowo starając się wymyśleć, jakiś sposób ucieczki i wtedy poczuła, jak jakaś niewidzialna siła uwalnia ją od jego ciężaru. Kiedy otworzyła oczy, Neal leżał na piasku, ścierając krew z rozciętej wargi, a rozwścieczony Noah stał nad nim jak kat.
– Tknij ją jeszcze raz, a pożałujesz – ostrzegł. – Spieprzaj stąd – nakazał, gdy Neal pozbierał się z ziemi.
Chłopak, bucząc coś pod nosem i odgrażając się, ruszył w stronę głównej drogi, a Noah przykucnął przy Ali i szukając spojrzeniem jej wzroku, delikatnie założył jej kosmyk włosów za ucho.
– Nic cię nie zrobił? – spytał, badawczym okiem przyglądając się dziewczynie. Ta tylko przecząco pokręciła głową, starając się powstrzymać cisnące się do oczu łzy. Noah wciągnął głośno powietrze w płuca, oplatając jej ciało ramionami i zanurzając dłonie w jej włosach, pocałował czule w czubek głowy. – Nienawidzę gnojka, gdyby coś ci zrobił… – urwał i odsunął ją delikatnie od siebie, by spojrzeć jej w oczy i upewnić się, że na pewno nic jej nie jest. Kciukiem otarł samotną łzę z jej policzka i uśmiechnął się lekko.
– To twój brat – powiedziała po chwili. Noah pokręcił głową, nie mogąc uwierzyć, że nawet po tym co jej zrobił, starała się go bronić.
– To tylko syn mojego ojca – stwierdził tonem, jednoznacznie wskazującym na to, że nie zamierza kontynuować tego tematu. – Chodźmy do domu – zaproponował po chwili, pomagając jej wstać.
Leżała na brzuchu, z twarzą wtuloną w miękką poduszkę. Przebudziła się, kiedy poczuła, jak trąca ją nosem w szyję.
– Cherie – mruknął uwodzicielsko, delikatnie przygryzając płatek jej ucha.
Podniosła głowę i spojrzała na niego, usiłując zdmuchnąć z czoła pasma jasnych włosów. Uśmiechnął się na ten widok i delikatnie odgarnął jej niesforne kosmyki z twarzy.
– Przestań. Nie działa na mnie ten twój francuski akcent.
– Nie? – zapytał przekornie, a gdy pokręciła przecząco głową, wyszeptał zmysłowym półgłosem, obcałowując między słowami jej twarz. – Tu es mon soleil... Tu es pour moi tout… je ne peux pas vivre sans toi. Je t'aime ma chérie… /jesteś moim słońcem… jesteś dla mnie wszystkim… nie mogę bez ciebie żyć. Kocham cię moja droga/
Lisa westchnęła cicho i przymknęła powieki. Zdążyła już zapomnieć jak na nią działał. Ale teraz, kiedy leżała obok niego w łóżku, wszystko wróciło. Dobre wspomnienia przeplatały się z tymi gorszymi i choć nie była w stanie stwierdzić, których było więcej, to jednego była pewna. Jean–Christophe Marcier działał na nią. Zawsze, od momentu kiedy spotkała go po raz pierwszy. Jego zapach, głos i francuski akcent. I nawet, jeśli za jakiś czas miałaby znów przez niego cierpieć, to była pewna, że warto zaryzykować.
– Czaruś… – szepnęła rozmarzona, spoglądając w jego rozpalone oczy. Jean uśmiechnął się promiennie i wtulił twarz w jej włosy, jednocześnie zamykając jej pierś w swojej dłoni.
– Tęskniłem przez cały ten czas – wyszeptał po chwili a jego dłoń sprawnie prześliznęła się po jej brzuchu, by zatrzymać się na biodrze. – Dopiero teraz, uświadomiłem sobie jak bardzo – dodał, przewracając ją na plecy.
– Kłamca – skwitowała Lisa, bez oporu poddając się zabiegom jego wprawnych placów, które zdążyły już dotrzeć do najwrażliwszej części ciała. Spodziewała się usłyszeć za chwilę jakąś złośliwość pod swoim adresem, ale zamiast tego, złożył tylko w kąciku jej ust delikatny pocałunek. Nie zachowywał się jak Jean, którego znała, ale podobała jej się ta zmiana. Gdy ponownie wtulił twarz w jej włosy, odchyliła głowę, by miał lepszy dostęp do szyi. Zaraz potem poczuła, że uśmiecha się tuż przy jej skórze.
– To co? Runda druga? – spytał.
– Czaruś, kłamca a do tego jeszcze świntuch – odparła rozbawiona, wplatając palce w jego krótkie włosy.
– Może nie najlepsza ze mnie partia – mruknął niskim głosem, ani na chwilę nie zaprzestając pieszczot. – Pewnie mam więcej wad niż zalet, ale naprawdę cię kocham i nie pozwolę ci znów odejść – zakończył, składając na jej ustach grzeczny pocałunek.
– Przestań – zaprotestowała stanowczo z nachmurzoną miną, zupełnie zbijając go tym z pantałyku. Zamarł w bezruchu i uniósł wysoko brwi, spoglądając jej w oczy. Lisa, z rozmysłem, przez kilka sekund, które musiały być dla niego wiecznością, torturowała go ciszą. W końcu jednak nie wytrzymała i uśmiechnęła się, patrząc na jego coraz bardziej zdezorientowaną minę. Kiedy zacisnął szczęki, a z jego oczu całkowicie zniknęło rozbawienie, ustępując miejsca frustracji, ujęła jego twarz w swoje dłonie, przyciągając ją lekko do siebie.
– Zrób to w końcu jak należy – wyszeptała tuż przy jego ustach i pocałowała go brodę, prowokująco przesuwając zębami po zaroście. – Nie jestem ze szkła, nie potłukę się.
Jean uśmiechnął się i kręcąc głową z niedowierzaniem, pogroził jej palcem, ale zaraz posłusznie wykonał jej polecenie i pocałował tak, że obojgu zabrakło tchu, jednocześnie rozchylając jej uda kolanem i lokując się wygodnie między nimi.
Leżąc w łóżku, zastanawiała się co tak bardzo poróżniło braci McLean. Nie mogło przecież chodzić tylko o fakt, że mieli różne matki. Przez głowę przeszło jej, że może poróżniła ich kobieta, ale szybko odrzuciła tę myśl, uznając, że takie historie zdarzają się tylko w serialach i kiepskich powieściach. Postanowiła, że spróbuje podpytać Austina albo któregoś z kumpli swojego idola. Poprawiła poduszkę i przymknęła powieki, kiedy ktoś wszedł do pokoju. W świetle wpadającym do środka z korytarza bez trudu rozpoznała sylwetkę Noah.
– Co tu robisz? – mruknęła sennie, kiedy przysiadł na brzegu łóżka i przekonany o tym, że już śpi, naciągnął kołdrę na jej ramiona, a potem delikatnie cmoknął w policzek, szeptając miękko wprost do jej ucha dwa słowa: kocham cię.
– Przyszedłem powiedzieć dobranoc – odparł, uśmiechając się lekko. I wcale nie sprawiał wrażenie zmieszanego tym, że został przyłapany na takim wyznaniu. – Jak się czujesz? – spytał, zamykając jej dłoń w swojej.
– Wszystko w porządku – zapewniła.
– W takim razie dobrej nocy – powiedział cicho, a w jego głosie słychać było wesołość i ulgę. – Gdybyś miała koszmary, jestem za ścianą – dodał i ponownie pochylił się, by dać jej całusa, tym razem w czoło, po czym wstał. Alessia jednak ciągle trzymała go za rękę.
– Zostań ze mną – poprosiła. Była pewna, że uśmiechał się w tej chwili w ten szczególny, sobie tylko właściwy sposób i sama również się uśmiechnęła.
– Możesz mnie puścić? Chyba, że sama chcesz zdjąć ze mnie koszulę? – zagadnął rozbawiony.
– Chcę – odparła, uświadamiając sobie, że powiedziała to na głos, dopiero kiedy w pokoju zapanowała cisza. Kiedy Noah ponownie przycupnął na brzegu łóżka, sama również podniosła się do pozycji siedzącej i powoli zaczęła rozpinać guziki jego koszuli. Z jednej strony żałowała, że jest ciemno i nie będzie mogła nacieszyć oczu tym cudownym widokiem, a z drugiej cieszyła się, bo nie mógł widzieć jej mocno zaróżowionych policzków.
– Założę się, że rumienisz się teraz, tak samo jak na plaży – powiedział cicho, jakby odgadując jej myśli, kiedy oparła chłodne dłonie na jego torsie i powoli przesunęła je na umięśnione ramiona. Noah siedział zupełnie bez ruchu, pozwalając jej badać każdy centymetr swojego ciała. – Mam nadzieję, że choć w połowie dorównuję swojemu sennemu odpowiednikowi.
– Twój senny odpowiednik z całą pewnością tyle nie gada – odgryzła mu się, odrywając dłonie od jego ciepłego ciała. – To zdecydowanie człowiek czynu – dodała.
– Też potrafię być człowiekiem czynu – mruknął uwodzicielsko i zbliżywszy twarz do jej twarzy, musnął nosem jej nos i złożył na jej ustach delikatny pocałunek. Kiedy zarzuciła mu ręce na ramiona, opuszkami palców wodząc po jego karku, schował twarz w zagłębieniu jej szyi, pieszcząc wrażliwą skórę oddechem, a jednocześnie drażniąc zarostem i składając na niej delikatne pocałunki. Wsunął dłoń pod jej włosy i chwyciwszy za kark, jakby bał się, że mu ucieknie, wrócił do jej ust, tym razem rozchylając je językiem.
– I jak? – spytał, odrywając się od jej warg i gładząc kciukiem okolice ucha, drugą ręką ujął jej dłoń i uniósł ją do ust. – Jestem człowiekiem czynu?
– Jesteś… najbardziej nieobliczalnym bubkiem jakiego znam – odparła pół żartem. – Ale nie zapędzaj się zbytnio. Chciałam żebyś został, ale to nie znaczy, że chciałam z tobą uprawiać seks.
Noah roześmiał się w głos na słowa i objąwszy ją ramieniem, oparł się plecami o poduszkę.
– A ty najbardziej frustrującą małolatą na tej planecie.
– No to jesteśmy kwita – zakończyła i cmoknąwszy go pośpiesznie w policzek, oparła głowę na jego klatce piersiowej. – Dobranoc, bubku.
– Dobranoc, małolato – odparł, całując ją w czubek głowy i kreśląc opuszkami palców jakieś wyimaginowane wzory na jej plecach.
Wesołych Świąt wszystkim! :*
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 11:18:04 23-12-13, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:21:04 23-12-13 Temat postu: |
|
|
Niech to posłuży za mój komentarz do ostatnich odcinków
Słodko, wszystko się układa, ale chyba najbardziej cieszy mnie zejście JC i Lisy, ponad Ali i Idola, jakoś bardziej mnie przechodziły ciary przy ich scenach
Ciekawe kiedy w końcu wyjdzie na jaw ten durny zakład... |
|
Powrót do góry |
|
|
mina107 Prokonsul
Dołączył: 29 Kwi 2012 Posty: 3548 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wa-wa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:34:12 24-12-13 Temat postu: |
|
|
Ja zapomniałam o zakładzie
I nie wiem jak tak możecie obie. Teraz na Święta nas rozpieszczacie, a później co...
Mi też przechodzą ciarki, tylko w obu przypadkach... |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:09:48 30-12-13 Temat postu: |
|
|
A później szara rzeczywistość ;D
I jeszcze tak Wam przypomnę, że zakład to jedno, a noc Jeana z Tatianą to drugie, więc jak/jeśli się posypie, to wszystko na całej linii... jak domino ;P |
|
Powrót do góry |
|
|
mila851 Idol
Dołączył: 27 Sty 2009 Posty: 1002 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: (^o^)/* Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:23:56 04-01-14 Temat postu: |
|
|
Nadrobiłam!
Wow~~ dużo się działo w ich życiu podczas mojej nieobecności
Najbardziej podoba mi się wątek Jean'a i Lisy. Są najbardziej ognistą parą, chyba przez charakterek Jean'a. Teraz jest słodko (Jean ma dziewczynę), jednak na pewno prędzej czy później wyjdzie na jaw że spał z Tatianą, a wtedy wszystko się rozsypie.
Moją drugą ulubioną parą jest Ali i Idol. Bardzo podoba mi się , że jeszcze ze sobą nie spali. Uwielbiam te ich przekomarzania, i wyłudzanie czułości
Nie podoba mi się za o Nil. Mam przeczucie, że ten chłopak na pewno jeszcze się pojawi, i nie przyniesie ze sobą niczego dobrego. Tylko będzie mieszał.
Aga, czapki z głów! Podziwiałam i spijałam każde słowo. Nabawiłam się kolejnych kompleksów, choćbym nie wiem jak długo pisała, jak wiele poprawiała nigdy ci nie dorównam. Jesteś moim idolem <3 |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:33:30 04-01-14 Temat postu: |
|
|
Kompleksów? No proszę Cię... bo się w sobie zamknę i już nic nie napiszę ;P
To, że będzie mega afera, to pewne, ale czy z Nealem? Rozważam tę opcję, ale póki co jestem bliższa wersji, że raczej bez niego, bo moje noworoczne postanowienie jest takie, że skończyć, co skończyć, a potem koniec z publikowaniem, przynajmniej na tym forum
Dziękuję, że chciało Ci się poświęcić cenny czas, by nadrobić i jeszcze skomentować :* |
|
Powrót do góry |
|
|
mina107 Prokonsul
Dołączył: 29 Kwi 2012 Posty: 3548 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wa-wa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:46:51 04-01-14 Temat postu: |
|
|
Aga, a gdzie ty masz zamiar publikować? Bo ja się nie zgadzam, żebyś przestała w ogóle. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:01:59 04-01-14 Temat postu: |
|
|
Na jakimś blogu, albo na tumbrl, albo... w ogóle Przy czym opcja numer trzy jest na dzień dzisiejszy najbardziej prawdopodobna. |
|
Powrót do góry |
|
|
mila851 Idol
Dołączył: 27 Sty 2009 Posty: 1002 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: (^o^)/* Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:13:10 04-01-14 Temat postu: |
|
|
Aga, bo cie kopnę! Nie gadaj głupot. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:19:43 04-01-14 Temat postu: |
|
|
Stwierdzam tylko fakty. Ostatnio nawet już mi się nie chce pomysłów zapisywać, a co tu mówić o pisaniu. |
|
Powrót do góry |
|
|
mila851 Idol
Dołączył: 27 Sty 2009 Posty: 1002 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: (^o^)/* Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:26:24 04-01-14 Temat postu: |
|
|
Wielka szkoda by była gdybyś całkowicie zarzuciła pisanie, bo piszesz genialnie. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|