|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:22:33 10-01-11 Temat postu: |
|
|
Co z odcinkiem, to jeszcze pomyślimy, a póki co mały SPOILER:
- Cholera! – wrzasnął, ciskając zmiętą kartkę o podłogę. Po chwili sięgnął po telefon – Jeśli myślisz, że będę dzwonił i błagał, żebyś wróciła to jesteś w błędzie…
- Pomóż mi – dobiegł do niego jej głos. Spojrzał na nią osłupiały – No co się tak gapisz? Rusz się! Skurcz mnie złapał…
- … Przecież wiesz, że i tak nikt nie kocha cię tak bardzo jak ja...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jeanette Prokonsul
Dołączył: 08 Kwi 2006 Posty: 3980 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ciudades Mágicas De La Hada Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:34:07 10-01-11 Temat postu: |
|
|
Wydaje mi się, że to ma związek z Vincentem. Chociaż szczerze w pierwszym momencie wyobraziłam sobie Noah, ciskającego kartką o podłogę, ale później zastanowiłam się i to by nie miało żadnego sensu (niestety). Ale skurcz? Kogo złapał skurcz? Raczej nie wydaje mi się żeby ktoś był w ciąży więc to sprawka magnezu? Piszę takie głupoty, mam nadzieje, że to sprawka zmęczenia!
Teraz jak poczułam smak to nie wybaczę jeżeli nie będzie jutro odcinka! |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:39:00 10-01-11 Temat postu: |
|
|
Nie będzie, bo ja tak mówię. Najbliżej może być w piątek, bo nam się zapas kończy i musimy myśleć co dalej.
A co do spoilera też nic nie powiem |
|
Powrót do góry |
|
|
Jeanette Prokonsul
Dołączył: 08 Kwi 2006 Posty: 3980 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ciudades Mágicas De La Hada Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:44:50 10-01-11 Temat postu: |
|
|
Myślę, że to dość okrutne!
Chociaż malutka podpowiedź, chociaż nie... W sumie mówi się, że podpowiedzi psują zabawę.
Dobrze poczekam do piątku.
PS: La marca del deseo... obejrzałam parę odcinków z napisami, ale niestety później już nie było. Czy ta telenowela była wyemitowana w całości czy ją anulowali? Może wiesz |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:48:04 10-01-11 Temat postu: |
|
|
Była emitowana w całości, ja oglądam po hiszpańsku, choć połowy odcinków nie ma i kiepsko się połapać. I nie jestem okrutna tylko szczera. I wejdź na chwilę na GG |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:51:50 15-01-11 Temat postu: |
|
|
Odcinek 6.
Kiedy Vince przekroczył próg swojego mieszkania przywitała go grobowa cisza i półmrok. Tatiany nie było. Czyżby mówiła poważnie?
Powoli zdjął skórzaną kurtkę, krzywiąc się przy każdym nawet najdrobniejszym ruchu i podszedł do okna, by odsłonić żaluzje. Zdrową ręką wsparł się o blat szafki, wpatrując się w ludzi śpiesznie przemierzających ulice. Złapał się na tym, że podświadomie wypatruje w tym tłumie znajomej, drobnej kobiecej sylwetki. Odkręcił kran nad zlewem i zimną wodą przemył twarz.
- Weź się w garść chłopie – mówił sam do siebie, wycierając twarz i ręce papierowym ręcznikiem – Wróci szybciej niż ci się wydaje, a jeśli nie, to będzie znaczyło tylko tyle, że nigdy cię nie kochała…
Westchnął ciężko i pokuśtykał do lodówki. Na samym środku drzwi, żółto-niebieskim magnesem, przedstawiającym Homera Simpsona, trzymającego w dłoni ogromny kufel piwa, przytwierdzona była kolorowa papeteria, na której Vince od razu rozpoznał staranny charakter pisma Tatiany.
„Jeśli to czytasz, to znaczy, że naprawdę byłeś na tyle głupi, by wyjść ze szpitala na własne życzenie. Nie szukaj mnie i nie próbuj się ze mną kontaktować. Dopóki nie zmądrzejesz i nie zrozumiesz, co tak naprawdę jest ważne w życiu, nie mamy o czym rozmawiać… Uważaj na siebie. Całuję. T.”
- Cholera! – wrzasnął, ciskając zmiętą kartkę o podłogę. Po chwili sięgnął po telefon – Jeśli myślisz, że będę dzwonił i błagał, żebyś wróciła to jesteś w błędzie – mruknął wściekle, po czym wybrał jakiś ciąg cyfr – Proszę przysłać taksówkę… Nie, nie za piętnaście minut! Natychmiast!...
*
- Myślisz, że pani Esthera nie będzie miała nic przeciwko? – spytała Alessia, zrzucając z siebie t-shirt i szorty.
- Nie sądzę – Austin uśmiechnął się szeroko, przyglądając się jej młodemu ciału, które w tej chwili okrywało tylko skąpe czarne bikini – Pani Esthera poleciała mi zadbać, żebyś się nie nudziła – spojrzał na nią z szatańskim błyskiem w oku.
- Co ty chcesz zrobić? – spytała, spoglądając na niego podejrzliwie. Wzruszył ramionami i uśmiechnął się cwano – Nie… – spojrzała na niego z niedowierzaniem, kiedy przyjął pozycję jak maratończyk, przed startem – Nie zrobisz tego…
Nic nie odpowiedział i nim się spostrzegła, oboje wylądowali w basenie. Alessia wynurzyła się pierwsza.
- Austin? – rozejrzała się wokoło, ale chłopaka nigdzie nie było – Austin, to nie jest śmieszne…
- A to? – spytał wynurzając się tuż za nią i nim zdążyła zareagować wciągnął ją pod wodę.
- Puszczaj, wariacie – śmiała się, usiłując dopłynąć do brzegu.
- Widzę, że się świetnie bawicie – mruknął Noah, stając nad brzegiem basenu.
- Masz ochotę się przyłączyć? – spytał złośliwie Austin.
- Nie masz innych zajęć niż taplanie się z tą… z tym smarkiem, w MOIM basenie?
- Widzisz, tak się składa, że zapewnienie jej rozrywki, to jedyne zadanie, jakie dostałem na dziś od pani Esthery.
- Co nie znaczy, że masz się zachowywać jak pan domu – prychnął Noah.
- Ktoś musi stanąć na wysokości zadania, a skoro ty nie masz na to ochoty…
- Przyniesiesz ręczniki? – przerwała im Alessia, posyłając Austinowi tajemniczy uśmiech.
- Jasne – powiedział chłopak, wychodząc z basenu – Zaraz wracam – mrugnął jej porozumiewawczo i pobiegł w stronę domu.
- Czujesz się tu jak ryba w wodzie – zauważył Noah.
- No to chyba powinieneś się cieszyć, że mimo twoich upierdliwych docinków, dobrze się bawię. Media nie byłyby zachwycone, gdyby okazało się, że bożyszcze nastolatek wcale nie jest takie cudowne, jak się wszystkim wydaje.
- Coś sugerujesz? – spytał Noah, uważnie przyglądając się dziewczynie. Poza tym wszystkim, co o niej myślał, urody nie mógł jej odmówić. Gdyby wszystkie jego fanki, wyglądały tak, jak ona…
- Pomóż mi – dobiegł do niego jej głos. Spojrzał na nią osłupiały – No co się tak gapisz? Rusz się! Skurcz mnie złapał…
Wyciągnęła dłoń w jego stronę. Przez moment wahał się, ale widząc grymas bólu na jej twarzy w końcu chwycił jej drobną dłoń. Uśmiechnęła się wtedy, niczym diablica. Zastanowił się przez chwilę skąd ten uśmiech, ale nim się zorientował pływał już w basenie.
- Ty! – wrzasnął wściekły, odgarniając kosmyki mokrych włosów z twarzy – Za dużo sobie pozwalasz, smarkulo! Jeśli myślisz, że ujdzie ci to na sucho….
- Mówiłeś coś? – spytała, wychodząc z basenu. Kiedy stała już na brzegu, spojrzała na niego. Wyglądał, jak dziecko, które właśnie zostało skarcone i nie bardzo wiedziało czy płakać, czy jednak dalej upierać się przy swoim. Alessia zachichotała cicho.
- Mam nadzieję, że następnym razem dziesięć razy się zastanowisz, zanim nazwiesz mnie smarkiem… zarozumialcu – powiedziała, posyłając mu psotny uśmiech. W tej samej chwili zjawił się Austin z dużym kąpielowym ręcznikiem i okrył jej ramiona.
- Dawaj ręcznik! – krzyczał Noah, w stronę Austina.
- Oh, nie sądziłem, że zdecydujesz się z nami pływać i przyniosłem tylko jeden – mówił chłopak, uśmiechając się szyderczo.
- Niech was diabli! – wrzasnął Noah, pięścią rozbijając taflę wody przed sobą, ale Austin i Ali już go nie słuchali, pewnym krokiem, rozbawieni, zmierzali w stronę domu.
- Mac? – usłyszał za sobą rozbawiony głos przyjaciela – Pływanie w ubraniu to jakaś nowa moda?
Noah odwrócił się i podpłynął do brzegu, starając się opanować narastającą w nim furię. Spojrzał na stojącego przed nim pokiereszowanego Vince’a, śmiejącego się od ucha do ucha.
- Nie denerwuj mnie – mruknął, wychodząc z wody – Ta mała lafirynda wyniesie się stąd szybciej, niż tu przybyła.
- Czyżby? – Vince uśmiechnął się cynicznie z politowaniem patrząc na przyjaciela.
- Nie powinieneś być jeszcze w szpitalu? – zagadnął nagle Noah.
- Nie zmieniaj tematu – zarządził Vince – Rozmawiamy teraz o tobie i twoim gościu.
- Nie ma o czym rozmawiać – prychnął McLean, wykręcając brzegi koszuli, którą miał na sobie – Kolejna nastolatka z obsesją na moim punkcie.
- Chyba się przeceniasz bracie, bo albo mi się wydaje, albo ona woli towarzystwo twojego gosposia – mówił, wskazując wzrokiem parę, która właśnie zniknęła za tarasowymi drzwiami we wnętrzu domu.
Noah miał ochotę przywalić przyjacielowi, ale w ostatniej chwili się powstrzymał.
- Gdyby nie to, że wyglądasz jak egipska mumia, zarobiłbyś za to.
- Daj spokój Mac – mówił roześmiany Vince, zdrowym ramieniem obejmując przyjaciela za szyję – Przecież wiesz, że i tak nikt nie kocha cię tak bardzo jak ja.
- Chyba uderzyłeś się w głowę – powiedział z troską Noah, wzrokiem wskazując opatrunek na jego głowie – To by wyjaśniało, dlaczego pleciesz takie bzdury – dokończył i obaj roześmiali się w głos – Chodź, napijemy się, pogadamy. JC zaraz tu będzie. Wybieraliśmy się do ciebie, ale jak zwykle nas wyprzedziłeś. A teraz spytam poważnie, czy ty na pewno nie powinieneś być jeszcze w szpitalu? – spojrzał na niego podejrzliwie.
Vince przewrócił teatralnie oczami.
- Chcesz mi prawić kazania jak Tatiana?
- A widziałeś się w lustrze? Wyglądasz jak chodząca kupa nieszczęść.
- Dzięki – Vince uśmiechnął się kwaśno – Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć… Tatiana odeszła.
- Dziwisz się? – bez ogródek spytał Noah – Tyle razy już otarłeś się o śmierć, że można było się spodziewać, że kiedyś tak właśnie to się skończy.
- Nie zrezygnuję z wyścigów! Za dwa tygodnie jest Grand Prix Stanów na torze Laguna Seca Raceway w Monterey.
- Nie mów, że chcesz wystartować! – Noah spojrzał na przyjaciela z niedowierzaniem. Po jego minie widział jednak, że Vince nie zamierza odpuścić, choćby miał to być jego ostatni wyścig w karierze – W twoim stanie, to chyba nie jest dobry pomysł.
- Jeśli wygram, pojadę na mistrzostwa świata.
- A jeśli nie wygrasz, albo co gorsze, spowodujesz wypadek?
- Zaczynasz gadać jak Tatiana – mruknął Vince, niezbyt zadowolony z tego, że przyjaciel nie stanął ślepo po jego stronie – To dla mnie szansa…
- Raczej gwóźdź do trumny. Jak chcesz prowadzić ze złamaną ręką, stłuczoną głową i nie wiem czym tam jeszcze?
- Jakoś sobie poradzę…
Noah pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Może JC jakoś ci to wyperswaduje, bo ja nie mam siły – klepnął go w ramię i weszli do środka – Rozgość się, a ja idę zrzucić te mokre ciuchy… |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:11:48 15-01-11 Temat postu: |
|
|
Super odcinek!!!
Vince się zawziął. jest głupkiem skoro chce ryzykować życie dla kariery. Ja rozumiem, że zapewne wiele wysiłku włożył w to żeby osiągnąć to co osiągnął ale są pewne granice. Tatiana dobrze zrobiła, że odeszła ale myślę, że dopóki nie stanie się coś naprawde poważnego Vince nie zrozumie jakie życie jest ważne. Żsby sie nie okazało że ten jego wyścig skończy się na wózku.....Cóż......Alessia świetnie załatwiła Noah. po prostu mistrzostwo świata. Powiedziałam że dziewczyna pokaże pazurki a Noah najwyraźniej nie chce dopuścić do siebie myśli, że jego gość to nie jest kolejna nastolatka z obsesją na jego punkcie. I to go najbardziej irytuje myślę.
Będzie zabawnie, biorąc pod uwagę, że cały czas Noah i Alessia grają sobie na nerwach
Czekam oczywiście na new |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:24:53 15-01-11 Temat postu: |
|
|
Super, że Ci się podoba
Vince, musi przewartościować swój system wartości, ale czy w końcu to zrobi i pójdzie po rozum do głowy, tego nawet my jeszcze nie wiemy;)
A Noah i Alessia na pewno jeszcze trochę pograją sobie na nerwach^^ |
|
Powrót do góry |
|
|
Jeanette Prokonsul
Dołączył: 08 Kwi 2006 Posty: 3980 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ciudades Mágicas De La Hada Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:38:29 17-01-11 Temat postu: |
|
|
Vince to masochista, naprawdę. Nikt normalny nie startowałby w wyścigu, będąc w tak fatalnym stanie. Tatiana dobrze zrobiła zostawiając go samego. Może kiedyś zmądrzeje.
Najlepszym facetem w tej historii jest Austin, który pomaga i zajmuje się młodą fanką bufona. Wciąż się zastanawiam co jest pomiędzy Austinem a Noah. Dobrze, że gwiazdka trochę się zmoczył, jednak jakieś tam serce ma. Tylko on jest głupi cały czas nazywając ją smarkiem, ale on oryginalny. Czy on kiedyś myślał o terapii? Przydałaby mu się, na pierwszy rzut oka widać, że ma problemy.
Czekam na więcej |
|
Powrót do góry |
|
|
Rainbowpunch Mistrz
Dołączył: 24 Mar 2009 Posty: 12314 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:39:46 17-01-11 Temat postu: |
|
|
Cieszę się, że Tatiana zrobiła to co zapowiedziała. Zerwała jak na razie kontakt z Vince. Niech teraz chłopak idzie po rozum do głowy. Jeżeli ma zamiar nadal ścigać się i ryzykować życiem, a przy tym stracić swoją dziewczynę - to albo jest głupkiem albo jest ślepy albo jej nie kocha. Nie rozumiem gościa. Jego wadą na pewno jest to, że jest zbyt lekkomyślny i ma złe nastawienie do życia.
Ale jednak nie jest takim idiotą jak Noah, bo tego idola to tak mogę na pewno ocenić. Alessia bawiła się w towarzystwie Austina, jak zawsze. Bo jakie ma tu inne rozrywki? Zresztą Austin jest wobec niej sympatyczny, miły i zabawny. Jak dla mnie miodzio, ha ha Dziewczynie udało się też wrobić Noah. Tym razem to on przegrał bitwę i jakoś nie za bardzo chciał się przyznać do porażki. Nie rozumiem o co mu chodzi. Jak już tak jej nie lubi to niech siedzi cicho na d***e i niech się nie wtrąca. W czym problem? Może chodzi o coś więcej? Z jednej strony nie lubi swojej "fanki" a z drugiej strony chyba wolałby, żeby się za nim uganiała niż spędzała czas z Austinem. Tak wyczuwam. Przynajmniej w jednym ma rację, w tym, że jego przyjaciel postąpił źle wychodząc ze szpitala i chcąc ścigać się w Grand Prix.
Czekam na kolejny odcinek. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:28:20 17-01-11 Temat postu: |
|
|
Dziękujemy za komentarze
Vince na pewno nie jest normalny zresztą każdy z idoli występujących w tym opowiadaniu ma jakieś mniejsze lub większe "odchyły", o czym pewnie jeszcze nie raz będziecie miały okazję się przekonać;D
Widzę, że Waszą największą sympatię wzbudził Austin, który jest chyba jedynym normalnym facetem w tym towarzystwie. W sumie wcale się Wam nie dziwię - ja sama chyba również to właśnie jego lubię najbardziej |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 2 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:50:49 30-01-11 Temat postu: |
|
|
Noah był wściekły. Na tę dziewuchę, która najwyraźniej nic nie robiła sobie z tego, kim był, na Austina, któremu poświęcała więcej czasu i uwagi niż jemu i na Vince’a, któremu na skutek wypadku poprzestawiały się wszystkie klepki w mózgu.
- Nie wyobrażasz sobie nawet, jakie to dziewuszysko jest bezczelne – mówił Noah, wchodząc do salonu, gdzie na kanapie siedział jego przyjaciel – Musisz mi pomóc wymyśleć plan, jak ją stąd wykurzyć – dodał, zapinając mankiety koszuli – Vince? – spojrzał na przyjaciela, ale ten na wpół leżał zupełnie bez ruchu – Vince, nie wygłupiaj się – Noah podszedł bliżej i kilka razy otwartą dłonią klepnął przyjaciela w twarz, ale ten tylko osunął się po oparciu tak, że po chwili jego głowa spoczęła na ozdobnych poduszkach – Austin! – wrzasnął Noah, któremu w tym momencie serce podeszło do gardła – Dzwoń po karetkę! Natychmiast!... Jasna, cholera! – mamrotał Noah, przeczesując włosy z panice – Otwieraj oczy, Vince! Słyszysz?
- Odsuń się… – nie wiedział kiedy, w salonie przy kanapie pojawiła się Ali. Chwyciła dłoń Vinca, drugą dotknęła jego czoła.
- Ma gorączkę… i spowolnione tętno – powiedziała pewnie, spoglądając na spanikowanego gwiazdora.
- A co taka gówniara jak ty, może o tym wiedzieć? – spytał, przybierając znów swoją nonszalancką pozę.
- Najwyraźniej więcej, niż taki pseudogwiazdor jak ty – warknęła, spoglądając na niego spode łba – Co mu się stało w głowę?
- Może ty mi powiesz, mądralo? – Noah, nawet w takich okolicznościach, nie miał zamiaru być miły. Alessia z furią spojrzała na wazon, stojący tuż obok niej na stoliku. Przez chwilę miała ochotę rozwalić go z hukiem na jego głowie, ale ostatecznie uznała, że jeszcze będzie miała okazję.
- Czy ty zdajesz sobie w ogóle sprawę, co może oznaczać spowolnione tętno? – spytała tylko i widząc jego zdezorientowaną minę kontynuowała – Na przykład zwiększone ciśnienie środczaszkowe…
- Coś sugerujesz?
- Jedynie to, że jak najszybciej powinien zobaczyć go lekarz – zakończyła, widząc, że dalsza dyskusja nie ma najmniejszego sensu – Przynieś lód, albo jakiś zimny ręcznik. No już!
Noah powoli odwrócił się na pięcie i skierował w stronę kuchni co i raz z niedowierzeniem spoglądając na smarkulę, która z troską pochylała się nad jego nieprzytomnym kumplem.
- Patrz jak chodzisz! – warknął, wpadając w drzwiach na Austina.
- Zaraz przyjadą – powiedział chłopak, uznając, że to nie jest najlepszy moment, na kolejne kłótnie z panem domu.
- Świetnie – Noah odetchnął z ulgą – A teraz idź przynieść lód, albo jakiś zimny ręcznik – polecił – Co się tak patrzysz? Trzeba mu zbić gorączkę.
Kiedy Austin zniknął za drzwiami, Alessia posłała McLeanowi mordercze spojrzenie.
- No co? – wzruszył ramionami – Sama kazałaś…
- Kazałam zrobić to tobie, ale ty oczywiście wolisz się wysługiwać innymi, nawet, jeśli w grę wchodzi zdrowie twojego przyjaciela.
Noah swoim zwyczajem tylko teatralnie przewrócił oczami.
- Karetka już jedzie – powiedział, siląc się na jak najbardziej neutralny ton. Mógł się na nią złościć i zwymyślać jej, ale w tym momencie był jej naprawdę wdzięczny za to, że w przeciwieństwie do niego i mimo tego jak ją traktował, potrafiła zachować zimną krew i skupić się na tym, by spróbować pomóc Vince’owi.
- Proszę – w salonie zjawił się Austin z miską pełną wody z lodem i dwoma ręcznikami. Zamoczył jeden, a potem wycisnął go i podał dziewczynie. Podziękowała mu uśmiechem. W tym samym momencie rozległ się dzwonek do drzwi – Otworzę – powiedział chłopak i pobiegł do drzwi. Zanim zdążył sięgnąć do klamki, drzwi otworzyły się hukiem, nokautując tym samym bogu ducha winnego Austina. Chłopakowi przez chwilę wydawało się, jakby przed oczami mignęła mu postać rodem z Matrixa, a potem poczuł tylko przeciąg i usłyszał trzaśnięcie frontowych drzwi. Skierował wzrok za postacią, która pewnym krokiem zmierzała w stronę salonu.
- Comment ça va? – usłyszał i dopiero wtedy zorientował się, że to przyjaciel Noah i Vince’a – Jean-Christophe. J.C. rozbawiony stanął w progu salonu, ale to, co tam zobaczył, sprawiło, że w mig zrzedła mu mina. Noah, zdenerwowany przestępował z nogi na nogę, a nad Vince’em, który nieprzytomny leżał na kanapie, pochylała się właśnie jakaś długonoga, półnaga piękność. Odchrząknął znacząco, uświadamiając sobie, że nikt chyba nawet nie zauważył jego obecności. Dopiero teraz Noah i jego, jak się domyślał sądząc po jej stroju, dobra znajoma, spojrzeli na niego.
- J.C. – McLean uśmiechnął się kwaśno.
- Austin! – krzyknęła Ali, dostrzegając leżącego na podłodze w holu chłopaka – Nic ci nie jest? – spytała, kucając przy nim.
- Chyba nic, poza tym, że huragan J.C. – mówił Austin, siląc się na uśmiech – znów doprowadził mnie do bliskich spotkań z martwą naturą.
- Chodź – pomogła mu wstać i wróciła do Vince’a, zupełnie ignorując nowego przybysza.
- Je me permets de me présenter... – zaczął J.C. stając na wprost Ali i chwytając jej drobną dłoń – Jean-Christophe Mercier, zawsze do usług pięknym paniom – powiedział, składając na jej dłoni delikatny jak muśnięcie motyla pocałunek.
- Świetnie – powiedziała, nieco zszokowana jego zachowaniem Alessia – a teraz, jeśli pozwolisz – dodała, wyrywając dłoń z jego uścisku – zajmę się tym nieszczęśnikiem, bo zdaje się, że na was to on w ogóle nie może liczyć – zanurzyła ręcznik w wodzie, wykręciła go i przyłożyła do czoła Vince’a.
- Czy ty wiesz, kim jestem, ma chérie? – spytał J.C. zaskoczony, brakiem zainteresowania ze strony dziewczyny. Alessia tylko wzruszyła ramionami nawet na niego nie patrząc.
- Szczerze mówiąc – zaczęła po chwili – nieszczególnie mnie interesuje.
- Chyba umarłem i jestem w niebie – wymamrotał Vince, powoli otwierając oczy – Bo ty na pewno jesteś aniołem… – powiedział, wpatrując się w Ali z zachwytem.
- Anioły to prędzej za rogiem w lewo, niż tutaj – rzucił złośliwie Noah. Alessia nie miała już sił na kolejną kłótnię i zostawiła to bez komentarza.
- Wiesz, kim jestem, słonko? – zagadnął Vince.
Alessia westchnęła ciężko. Najwyraźniej wszyscy znajomi jej idola, łącznie z nim samym, mieli się za gwiazdy większe, niż byli nimi w rzeczywistości.
- Ty złociutki… – zwróciła się do niego czule – Jesteś kretynem jakich mało, jeśli w takim stanie na własne życzenie opuściłeś szpital, ale pociesz się, że nie jesteś jedynym kretynem w tym towarzystwie – dodała, mierząc McLeana morderczym spojrzeniem – Chodź – zwróciła się do Austina – zajmiemy się twoim guzem – i pociągła go za sobą w stronę kuchni, zostawiając osłupiałe gwiazdy w salonie. |
|
Powrót do góry |
|
|
reniuzka Dyskutant
Dołączył: 20 Gru 2007 Posty: 116 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 21:57:51 17-02-11 Temat postu: |
|
|
Bardzo fajna telka, zresztą jak wszystkie wasze;)) Te 7 odcinków przeczytalam na jednym wdechu;) A kiedy można liczyć na jakiś newik?? Bo już czekam z utęsknieniem:) pozdrawiam;D |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:02:29 17-02-11 Temat postu: |
|
|
Reniuzka dziękujemy za miłe słowo i mamy nadzieję, że będziesz zaglądać
A nowy odcinek być może już jutro wieczorem - prawda Sin? |
|
Powrót do góry |
|
|
reniuzka Dyskutant
Dołączył: 20 Gru 2007 Posty: 116 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 22:18:30 17-02-11 Temat postu: |
|
|
Aa no pewnie że będę zaglądać Czytam wszystkie telki Twoje i AllSins:) Tylko czasami nie mam kiedy skomentować Ale sa świetne;)) hehe Noo to byłoby miło gdyby sie jutro pojawił) W takim razie będę czekać) |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|