|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
natalka0125 Mocno wstawiony
Dołączył: 25 Sie 2011 Posty: 6301 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:27:26 07-01-12 Temat postu: |
|
|
Czyli Lucia jest w ciąży Pablo oby mu powiedziała że zostanie ojcem czekam na next |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:02:28 07-01-12 Temat postu: |
|
|
Nic dziwnego, że Lucia zastanawia się nad tym czy powiedzieć Pablo o dziecku czy nie. Chociaz po rozmowie z Santiago, myslę że uzna, że powinna mu powiedzieć. Jednak co na to wszystko Pablo? Na pewno wtedy nie pozwoli jej odejść i nie zgodzi się na ten rozwód. Sama jestem ciekawa co kobieta zrobi. Czekam an new! |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:12:43 07-01-12 Temat postu: |
|
|
Lucia, Lucia... nie wiem co zrobiłabym na jej miejscu i mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała się tego dowiedzieć, ale Santi ma rację. Powinna powiedzieć jeszcze-mężowi o dziecku, bo potem będzie już tylko gorzej. Ale po rozmowie z Santiago może on sam się czegoś domyśli? Chyba nie jest aż tak tępy? Moja wyobraźnia już pracuje i już widzę ich dwoje rozmawiających na sądowym korytarzu... aaa... nie będę się tu rozkminiać, bo i tak pewnie nic z tego. Czekam na new :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:35:41 22-01-12 Temat postu: |
|
|
Trochę zaniedbałam ostatnio swoje opowiadania, ale po długiej przewie wrzucam w końcu odcinek
Przepraszam za tak długą zwłokę i życzę miłego czytania
ODCINEK 12
Lucia siedziała na sądowym korytarzu razem z Santiago. Do rozprawy zostało jeszcze kilkanaście minut. Nie wiedziała po co właściwie przyjechała tak wcześnie. Przeczesała włosy palcami i odetchnęła głęboko.
- Źle się czujesz? – Santiago spojrzał na nią z troską.
- To nie jest odpowiednie miejsce dla kobiet w ciąży – odparła krzywiąc się.
- Wiem Lu – westchnął i pocałował ją w czoło. W tej samej chwili oboje usłyszeli czyjeś kroki na korytarzu. Lucia zerknęła w tamtą stronę i dostrzegła jak korytarzem podąża Pablo i Sergio. Zanim zdążyła spuścić wzrok napotkała smutne i intensywne spojrzenie męża.
- Cześć – przywitał się, ale nie spuszczał z niej wzroku. Santiago wymienił z nim tylko nieufne spojrzenie.
- Witaj Lucia – Sergio uśmiechnął się do niej serdecznie i spojrzał niepewnie na przyjaciela. Pablo nadal przyglądał się żonie, co spowodowało tylko, że robiła wszystko, aby na niego nie patrzeć.
- Dzień dobry wszystkim – przed salą sądową pojawił się mecenas Silva i spojrzał na zegarek – myślałem, że nie zdążę. Na głównej drodze był jakiś wypadek i musiałem szukać objazdu – wyjaśnił.
- To coś poważnego? – zapytała Lucia, ale mecenas wzruszył ramionami.
- Właściwie to nie wiem – powiedział – przepraszam – mruknął kiedy w kieszeni marynarki zaczął wibrować mu telefon. Odebrał połączenie i odszedł kawałek w głąb korytarza.
- Przynieść ci coś do picia? – zapytał Santiago. Lucia z łagodnym uśmiechem kiwnęła głową. Santiago wstał i wbił ostrzegawcze spojrzenie w Pablo. Zacisnął szczęki i całując Lucię w czoło ruszył korytarzem do automatu z napojami. Lucia oparła się na ławce i przymknęła oczy. Oddałaby wszystko by dzisiaj nie przychodzić w to miejsce. Nie dlatego, że zmieniała zdanie co do rozwodu, ale dlatego, że ta cała sytuacja była ponad jej siły. Myślała, że bez problemu sobie z tym poradzi, ale od tamtej pory wiele się zmieniło. Uniosła dłoń i położyła ją sobie na brzuchu oddychając głęboko. Nagle poczuła jak ktoś siada obok niej. Myślała, że to Santiago, ale kiedy do jej nozdrzy dotarł zapach perfum wiedziała, że to Pablo intensywnie jej się przygląda. Otworzyła oczy i spojrzała na niego.
- Jak się czujesz? – zapytał patrząc na nią z troską. Lucia spuściła wzrok świadomie unikając tego by cokolwiek mógł wyczytać z jej spojrzenia.
- Dobrze – odpowiedziała cicho i wbiła wzrok w ścianę.
- Nie wyglądasz na zdrową Lucy – zauważył. Kiedy na niego spojrzała uderzył ją smutek w jego oczach. Naprawdę się o nią martwił. Westchnęła i przeczesała włosy palcami. Nienawidziła kłamać, ale w tej chwili nie był to dobry moment by o czymkolwiek mu mówić.
- Nic mi nie jest – odparła – mam tylko gorszy dzień – Pablo pokręcił głową i oparł się bezradnie o ścianę.
- Nigdy nie umiałaś kłamać Lucy – wyznał. Przeniosła niepewnie na niego wzrok. Patrzył na nią tak jak jeszcze rok temu. Z czułością i tęsknotą. Łzy zakręciły jej się w oczach, więc szybko odwróciła wzrok – wiem, że o czymś nie chcesz mi powiedzieć. Znam cie bardzo dobrze Lucy, lepiej niż siebie – przyznał spokojnym głosem. Nie sądziła, że jeszcze będą umieli ze sobą rozmawiać. Żałowała tylko, że w takich okolicznościach nie drą ze sobą kotów. Położyła dłoń na brzuchu. Bez względu na wszystko powinna mu powiedzieć. Spojrzała na niego i przygryzła dolną wargę. Kiedy chciała się odezwać jakaś kobieta wyszła z sali rozpraw.
- Rozprawa rozwodowa państwa Fonseca? – zapytała patrząc na zgromadzonych pod salą. U boku Lucii natychmiast pojawił się Santiago z wodą butelkowaną w dłoni.
- Tak – odparł mecenas Silva chowając telefon do kieszeni marynarki.
- Niestety państwa sprawa będzie musiała zostać przełożona. Sędzia, który miał prowadzić państwa sprawę miał poważny wypadek samochodowy i w ciężkim stanie został przewieziony do szpitala. Żaden inny sędzia na ten moment nie może przejąć państwa sprawy – wyjaśniła rzeczowym tonem. Lucia spojrzała zdezorientowana na Santiago. Ten tylko objął ją ramieniem w pocieszającym geście.
- Co teraz? – zapytał Sergio.
- Teraz sąd musi wyznaczyć kolejną datę rozprawy o której strony zostaną poinformowane stosunkowo wcześniej – dodała i weszła z powrotem do sali. Sergio przeczesał włosy i wypuścił powietrze z płuc.
- No to nie pozostaje nam nic innego jak czekać – stwierdził – zaczekam przy samochodzie – rzucił i żegnając się ze wszystkimi wyszedł z sądu. Santiago zerknął na Pabla i pochylił się na przyjaciółką szepcząc jej do ucha.
- Pomów z nim Lu – poprosił i patrząc jej w oczy dodał jeszcze – poczekam na zewnątrz – po czym ruszył do wyjścia posyłając Pablo uważne spojrzenie.
- Może to jakiś znak – zaśmiał się z ironią i wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów.
- Może – powiedziała cicho Lucia i spojrzała przed siebie kierując się powoli do wyjścia. Pablo szedł u jej boku obracając w dłoni zapalniczkę – myślałam, że rzuciłeś – powiedziała i spojrzała mu w oczy. Zacisnął szczęki.
- Bo rzuciłem – przyznał – dla ciebie. Ale to było kiedyś – dodał sucho patrząc przed siebie. Lucia uśmiechnęła się na to wspomnienie do siebie.
- A teraz zrób to dla siebie – dodała po chwili uśmiechając się do niego łagodnie. Pablo pokręcił głową i zaśmiał się nerwowo pod nosem.
- Nie mam powodu – wyznał. Lucia przełknęła ślinę i wyciągnęła dłoń by go zatrzymać.
- Pablo? – powiedziała ledwo słyszalnie. Zatrzymał się i spojrzał jej w oczy – chyba powinieneś o czymś wiedzieć – dodała i oblizała spierzchnięte usta.
- O czym? – zapytał zaciekawiony. Spojrzała mu w oczy i przygryzła dolną wargę – Lucy o co chodzi? – ponaglił delikatnie wierzchem dłoni gładząc przez chwilę jej policzek. Przymknęła oczy i odetchnęła głęboko. Teraz albo nigdy.
- Powinieneś wiedzieć, że…..
- Pablo! – oboje usłyszeli kobiecy melodyjny głos. Pablo zaklął pod nosem i spojrzał na Lucię ze skruchą.
- Zapomnij – rzuciła tylko i wyszła mijając Ruth, która kołysząc biodrami podeszła do Pabla i pocałowała go soczyście w usta.
- I jak? – zapytała, ale Pablo posłał jej tylko wściekłe spojrzenie i wyswobodził się z jej uścisku kierując się do wyjścia.
***
- Po coś przylazła do sądu? – zapytał Pablo kiedy oboje znaleźli się w mieszkaniu. Przez całą drogę do domu nie odezwał się słowem mimo iż Ruth wychodziła z siebie, żeby o czymkolwiek się dowiedzieć. Przez cały czas miał przed oczami swoją żonę i to co próbowała mu powiedzieć. Czuł, że byłoby to coś co zmieniło by wszystko między nimi.
- O co ci chodzi? Chciałam być z tobą w takiej chwili – spojrzała na niego przymilnie. Pablo rzucił marynarkę na kanapę i spojrzał na nią wymownie.
- Prosiłem byś tam nie przyjeżdżała. To do cholery moja sprawa rozwodowa, a nie bankiet – warknął – nie uważasz, że sam rozwód jest dla Lucii ciężki, a twój widok wcale nie był jej do niczego potrzebny – dodał wściekle.
- A co ty się nią tak przejmujesz? – zapytała mrużąc oczy – przecież nie żyjecie ze sobą od ponad roku. Nie kochacie się i się rozwodzicie, po to by zacząć nowe życie. A ty – powiedziała unosząc hardo podbródek – miałeś je rozpocząć ze mną – wypomniała.
- Ruth na litość boską dzisiaj miał być mój rozwód, a tym mi mówisz o kolejnym ślubie? – zapytał i zaśmiał się histerycznie.
- Jak to miał być? – zapytała podchodząc bliżej – to ty się jeszcze nie rozwiodłeś? – warknęła coraz bardziej wściekła.
- Nie – rzucił i podszedł do okna – rozprawa została przełożona, bo sędzia miał wypadek – dodał z westchnieniem.
- Jasne – prychnęła – a może ty wcale nie chcesz się z nią rozwieść co? – Pablo odwrócił się i łypnął na nią gniewnie – może kochana Lucia wróciła i teraz zrobi wszystko by znów cie odzyskać?
- Czy ty słyszysz co mówisz? – zapytał marszcząc brwi – dla twojej wiadomości to Lucia zrobiła wszystko by doprowadzić do tego rozwodu.
- I chcesz mi powiedzieć, że jeśli by tego nie zrobiła to ty byś się do tego nie palił? Nie zależało ci na tym rozwodzie prawda? – zapytała a jej oczy zaszkliły się od łez – nie chciałeś się z nią rozwodzić – warknęła. Pablo oparł się o parapet i włożył dłonie w kieszenie – odpowiedz do cholery! – Pablo uniósł wzrok i spojrzał jej w oczy – chyba należy mi się szczerość? Przynajmniej teraz….
- Gdyby to ode mnie zależało, to pewnie bym się z nią nie rozwiódł Ruth – przyznał z grymasem bólu na twarzy. Ruth prychnęła i klapnęła na kanapie chowając twarz w dłoniach.
- Pięknie! Przez ten cały czas mnie oszukiwałeś ty draniu! – wykrzyczała mu patrząc na niego z wyrzutem.
- Nigdy cie nie okłamałem. Doskonale wiedziałaś kiedy się ze mną wiązałaś, że nie zapomnę o Lucii tak szybko. Wiedziałaś, że nadal ją kocham. I zdawałaś sobie sprawę z tego, że jestem nierozwiedziony. Z niczym cie nie oszukałem – wytłumaczył spokojnym tonem – wiedziałaś z co się pakujesz Ruth – wyrzucił jej z bólem w oczach.
- Oczywiście! Ale nie zgodziłam się na to, żebyś mnie wykorzystywał – powiedziała i wstała patrząc mu w oczy ze łzami.
- O czym ty mówisz? – Pablo zmarszczył brwi nic nie rozumiejąc.
- Miałam być kimś na przeczekanie tak? Kobietą, która zaspokajała by twoje potrzeby kiedy nie było żonki u twego boku, a jak jestem ci nie potrzebna to mnie wyrzucasz jak zużyte rękawiczki – krzyknęła.
- Zastanów się nad tym co mówisz do cholery jasnej! – Pablo nie wytrzymał i spojrzał na nią błyszczącymi z gniewu oczami – chciałem o niej zapomnieć. Chciałem zrobić wszystko żeby zacząć nowe życie, ale nie potrafię. Myślałem, że będzie to możliwe z tobą. Nie byłaś mi obojętna, ale…. – zawiesił na chwilę głos.
- Nie jestem nią – warknęła – nie kochasz mnie tak jak kochasz ją. I najgorsze jest to, że łudziłam się, że możesz zapomnieć – przeczesała włosy palcami.
- Przykro mi Ruth, ale nasz związek nie ma sensu. Lucia do mnie nie wróci, ale nie mogę być dłużej z tobą – powiedział opanowanym tonem – to koniec.
- To się jeszcze okaże – wyrzuciła mu w twarz i sięgając po swoją torbę wyszła z mieszkania trzaskając drzwiami. |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:46:53 22-01-12 Temat postu: Re: Karuzela uczuć - odc. 12 |
|
|
DUBEL
Ostatnio zmieniony przez Kenaya dnia 20:55:34 22-01-12, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:55:06 22-01-12 Temat postu: |
|
|
No, no... powiem Ci, że mnie zaskoczyłaś Raz, że rozwodu jednak nie było, dwa, że Lucia jednak zdecydowała się powiedzieć Pablowi o ciąży i trzy, że Pablo wreszcie postanowił zakończyć związek z Ruth. Oby tylko Lucia teraz znów nie postanowiła trzymać ciąży w tajemnicy... chociaż może teraz Pablo sam się czegoś domyśli? No bo czy naprawdę tak trudno na to wpaść? No albo niech przynajmniej jedzie do Lu i spróbuje z nią porozmawiać |
|
Powrót do góry |
|
|
natalka0125 Mocno wstawiony
Dołączył: 25 Sie 2011 Posty: 6301 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:50:33 28-01-12 Temat postu: |
|
|
Kolejny odcinek genilany czekam na next |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:15:51 30-01-12 Temat postu: |
|
|
Dzięki dziewczynki za komentarze cieszę się, że udało mi się zaskoczyć taki właśnie był mój zamiar no ale co z tego dalej wyniknie to się okaże. A to w jaki sposób Pablo dowie się o ciąży Lucii już wkrótce. Będzie się działo |
|
Powrót do góry |
|
|
natalka0125 Mocno wstawiony
Dołączył: 25 Sie 2011 Posty: 6301 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:54:30 30-01-12 Temat postu: |
|
|
a Kiedy bedzie kolejna cześć |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:34:34 06-02-12 Temat postu: |
|
|
ODCINEK 13
Pablo zaparkował samochód przed rodzinną rezydencją i oparł głowę o fotel przymykając oczy. Przez ostatnie kilka dni mało sypiał, dużo pracował i jeszcze kłócił się z Lucią. Miał dość całej tej sytuacji. Był zmęczony. Oddał by wszystko, żeby tylko wyjechać. Znaleźć się sam na sam z kobietą, którą kocha. Z dala od całego tego zgiełku. Od rzeczywistości. Problemów. Wiedział jednak, że Lucia nie pojedzie z nim nigdzie tak po prostu. Pokręcił głową i wysiadł z samochodu kierując się do wejścia. Drzwi natychmiast otworzyła mu Mercedes.
- Jak miło pana widzieć Pablo – uśmiechnęła się do niego i mocno go uściskała. Mężczyzna pocałował ją w czoło.
- Ojciec jest u siebie? – zapytał.
- Nie, rozmawia przez telefon w ogrodzie. Proszę wejść do gabinetu a ja za chwilę go zawołam.
- Dziękuję – odparł i ruszył do leżącego w prawym skrzydle ogromnego gabinetu. Dwuskrzydłowe mosiężne drzwi. Perski dywan na podłodze, ciemne drewniane meble, potężne antyczne biurko i wygodny czarny fotel. Obie ściany zajmowały wysokie regały zapełnione książkami, a zaraz obok drzwi mieścił się kominek, skórzana kanapa i fotele. Pablo odetchnął głęboko i usiadł na kanapie opierając łokcie o kolana i splatając dłonie w koszyczek. W tej samej chwili usłyszał jak do gabinetu wchodzi ojciec. Uniósł wzrok i napotkał ciepłe i mądre spojrzenie starego Fonseci. Chciał wstać, ale Arturo widząc smutek i zmęczenie na jego twarzy powstrzymał go kładąc mu dłoń na ramieniu.
- Co się dzieje synu? – zapytał i zajął miejsce na jednym z foteli patrząc na syna z troską i ojcowską czułością. Pablo wbił wzrok w podłogę i pokręcił głową.
- Zastanawiam się tato, co zrobiłem ze swoim życiem. Ze swoim małżeństwem – powiedział i potarł nasadę nosa.
- Pablo…. – westchnął – wiem synu, że popełniłeś wiele błędów. Każdy z nas je popełnia, ale ważne jest to jak je naprawisz – powiedział – wiem, że nadal kochasz Lucię. Nigdy nie przestałeś, a przez ten czas kiedy nie byliście razem pokochałeś ją jeszcze bardziej, ale Lucia jest inteligentną, silną i samodzielną kobietą. Wiedziałeś to doskonale kiedy brałeś ją za żonę. Nie oczekuj, że rzuci ci się w ramiona kiedy tylko powiesz jej, że nadal ją kochasz. Nie tak to działa synu, nie w tym przypadku – powiedział. Pablo spojrzał ojcu w oczy i przeczesał włosy palcami.
- Nie wiem już co robić – warknął i wstał chodząc niespokojnie po gabinecie – boli mnie że każda moja rozmowa z Lucią kończy się tak samo. Tak jakbyśmy nic dla siebie nie znaczyli. Jakby to co nas łączyło umarło. A przecież tak nie jest. Ja…..- zawiesił na chwilę głos i wsunął dłonie w kieszenie eleganckich spodni – potrzebuję jej tato. Nie potrafię bez niej żyć. Do tej pory myślałem, że jakoś mi się to udało, ale to nie było życie. Uświadomiłem sobie to kiedy ją zobaczyłem. Dotarło do mnie jak bardzo za nią tęsknię, jak bardzo mi jej brakowało. Tylko przy niej czuje tak silnie i bez względu na to czy jest to miłość, złość, namiętność czy cokolwiek innego. Jest po prostu inaczej – przyznał. Arturo wstał i podszedł do syna. Stanął przed oknem i spojrzał na piękny ogród.
- Teraz masz szansę żeby ją odzyskać Pablo – powiedział i położył synowi dłoń na ramieniu – wasz rozwód się nie odbył. Nadal jesteście małżeństwem. Postaraj się ją odzyskać, póki jeszcze masz do niej jakieś prawa.
- Według niej nie mam do niej żadnych praw. Ona nie chce mnie w swoim życiu, mam ją zmusić?
- Synu – Arturo uśmiechnął się radośnie – ta dziewczyna może mówić, że cie nie kocha, ale nigdy nie umiała kłamać. Patrząc jej w oczy teraz i rok temu widać to samo uczucie do ciebie. Nie zmarnuj tego – dodał i wyszedł z gabinetu mijając się w progu z Eleną – porozmawiaj z nim kochanie – poprosił i pocałował córkę w czoło. Dziewczyna spojrzała na brata i ruszyła powoli w jego stronę. Stał wpatrzony w jakiś mało znaczący punkt za oknem.
- Jestem idiotą, miałaś rację – powiedział beznamiętnie, nawiązując do ich rozmowy sprzed kilku dni – schrzaniłem całe swoje życie.
- Ale zawsze możesz je naprawić. Nadal masz żonę, wykorzystaj to – powiedziała i przytuliła mocno brata – wiesz dobrze, że zawsze możesz na mnie liczyć. Być może nie zgadzam się z wieloma rzeczami, które robisz, ale nadal jesteś moim bratem i zawsze ci pomogę. – powiedziała uśmiechając się delikatnie. Pablo spojrzał jej w oczy i nad czymś się zastanawiał – o co chodzi? – zapytała doskonale widząc, że coś chodzi Pablo po głowie. Skrzyżowała ręce na piersi i przyglądała mu się uważnie.
- Nie wiesz co się dzieje z Lucią? – zapytał z nadzieją w głosie. Zmarszczyła brwi nie bardzo rozumiejąc o co mu chodzi.
- A co masz na myśli? – przeczesał włosy palcami i wsunął dłoń w kieszeń.
- Od jakiegoś czasu Lucia źle się czuje – zaczął – wygląda na zmęczoną, jest blada, mdleje. Próbowałem coś wyciągnąć od Santiago, ale nie chciał mi nic powiedzieć. Stwierdził tylko, że to sprawa między mną a Lucią, że to nie on powinien mnie o tym informować. Kiedy zapytałem co jej jest powiedział tylko, żebym się zastanowił co takiego mogłem jej jeszcze zrobić. Nie mam pojęcia o co może chodzić.
- A pytałeś Lucii? – zapytała przygryzając policzek od środka.
- Tak, ale powiedziała, że to nie moja sprawa, że nic nas już nie łączy, że mamy swoje życie. Ale wczoraj…..- zawahał się mrużąc oczy – wczoraj kiedy dowiedzieliśmy się, że rozwód trzeba przełożyć w czasie chciała mi powiedzieć, ale pojawiła się Ruth – przyznał wściekły. Elena przewróciła oczami.
- Ta to zawsze wie kiedy się pojawić – wysyczała. Pablo spojrzał na nią upominająco – dobra, dobra – uniosła ręce w geście poddania i przeczesała włosy palcami. Spojrzała na brata nad czymś się zastanawiając. Zerknęła na jego obrączkę i nagle ją oświeciło. Przecież zniknęli z przyjęcia jej rodziców. Oboje. Lucia i Pablo.
- Mój boże – wyszeptała. Pablo spojrzał na nią zdezorientowany.
- Co się stało?
- Pablo, czy wy…..czy ty i Lucia, wtedy na przyjęciu? Czy między wami do czegoś doszło? – zapytała wprost. Pablo przeczesał włosy palcami.
- Do czego zmierzasz? – zapytał niepewnie.
- Pablo….jeśli to prawda to Lucia może być w ciąży – wyrzuciła z siebie. Pablo zmarszczył brwi i wszystko stało się dla niego jasne. Wbił w siostrę zaskoczone spojrzenie i nim zdążyła cokolwiek powiedzieć wybiegł z gabinetu.
***
- Monica możesz to wysłać jak najszybciej? – zapytała Fernanda podając asystentce plik papierów.
- Jasne. Już się tym zajmuje – powiedziała i uśmiechnęła się serdecznie.
- Dzięki, to ważne – przyznała i ruszyła do gabinetu, w którym urzędował zwykle Santiago. Umówiła się z nim, że pojadą razem do Lucii. Jej przyjaciółka od wczoraj była bardzo milcząca. Siedziała w domu, spała, płakała. Fer nie wiedziała czy to kwestia tego, że odżyły wspomnienia, czy dlatego, że Lucia jest w ciąży. Słyszała o wahaniach nastrojów u kobiet w ciąży, ale u Lucii to raczej smutek i cierpienie niżeli przyczyna hormonów. Przeczesała włosy palcami. Jeśli dalej tak będzie to Lucia się wykończy. Ciągłe nerwy, płacz, stres. To wszystko mogło się odbić na jej ciąży. Musieli z Santiago szybko coś z tym zrobić, bo Lucia musi o siebie dbać, a z tego co oboje zauważyli nie ma siły nawet na to by zająć się sobą. A wszystko wiąże się z Pablo. Już dawno powinien wiedzieć i zająć się żoną tak jak należy. Pokręciła głową i skręciła w drugi korytarz prowadzący do działu marketingu. Tej samej chwili wpadła na Sergio. Odskoczyła od niego i spojrzała mu z wyzwaniem w oczy.
- Co tu robisz? – zapytała krzyżując dłonie na piersi.
- Idę do Pabla – stwierdził i zlustrował ją od góry do dołu.
- Nie ma go. Wyjechał z pracy wcześnie, nie wyglądał najlepiej – przyznała i odwróciła wzrok. Zawsze kiedy patrzyła w te oczy nogi się pod nią uginały. A nie powinna już nic do niego czuć.
- Zauważyłem, że od jakiegoś czasu coś się z nim dzieje. Podobnie jak z Lucią – stwierdził. Fer spojrzała mu w oczy z bólem.
- Skutki miłości – wysyczała – wybacz ale nie mam czasu na pogawędki – rzuciła i wyminęła go idąc przed siebie. Sergio jednak złapał ją za nadgarstek i pociągnął za sobą do jednego z gabinetów. Zamknął drzwi i pchnął ja na nie. Spojrzała mu w oczy i zaczęła ciężko oddychać. Sergio oparł jedną dłoń tuż przy jej głowie a drugą wyciągnął i zamknął drzwi na klucz od wewnątrz po czym jednym szybkom ruchem zasłonił żaluzje. Przez cały ten czas nie spuszczał z niej wzroku.
- Co ty wyprawiasz? – zapytała Fer. Miało to zabrzmieć wściekle, zamiast tego głos jej drżał. Sergio spojrzał na jej usta i przysunął się jeszcze bardziej wplatając palce w jej włosy.
- Fer….. – wyszeptał – tęsknie za tobą – przyznał. Dziewczyna przygryzła dolną wargę powstrzymując łzy.
- Niech cię szlag draniu – warknęła i wpiła się w jego usta pchając go na biurko i szarpiąc się z jego ubraniem. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:00:19 06-02-12 Temat postu: |
|
|
Jestem
No tak... faceci Jak nie pokażesz palcem to się nie domyśli... Całe szczęście kobiety zdecydowanie szybciej kojarzą pewne oczywiste fakty - gdyby nie Elena, to Pablo pewnie przez całych dziewięć miesięcy nie zorientowałby się, że jest ojcem
A Santiago... Ten to przynajmniej zamiast gadać i użalać się nad sobą przystąpił do działania Tylko żeby potem nie żałowali
Przepraszam za mało składny komentarz, ale jakoś dzisiaj słabo kontaktuję z otoczeniem |
|
Powrót do góry |
|
|
natalka0125 Mocno wstawiony
Dołączył: 25 Sie 2011 Posty: 6301 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:06:31 06-02-12 Temat postu: |
|
|
Gby nie jego siostra Pablo nigby sie nie domyślił że bedzie ojcem . Santiago zamiast działać to cały czas gada czekam na next |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:16:01 07-02-12 Temat postu: |
|
|
Spoko Aguś nie ma sprawy i tak wiem, że czytasz.
Co jednego na pewno macie racje - jak facetowi się nie pokaże palcem to się nie domyśli. Pytanie tylko co zrobi skoro już wie
A i moje drogie nie Santiago tylko Sergio
A teraz zapraszam na kolejny odcinek tak mnie jakoś naszło jak nie wrzucam to nie ma odcinka tygodniami, a jak już zaczynam pisać to leci jeden za drugim ech....
ODCINEK 14
Lucia siedziała na podłodze w swojej sypialni wśród porozsypywanych fotografii. Nie pamiętała nawet, że jeszcze je ma. Myślała, że rok temu w przypływie rozpaczy i furii zniszczyła wszystkie pamiątki z jej małżeństwa z Pablem. Bardzo się myliła. Traf chciał, że dzisiaj szukając w szafie szerszych ubrań znalazła pudełko pełne zdjęć i pamiątek po podróżach jakie odbyła z Pablem kiedy jeszcze byli razem. Wzięła do ręki fotografię i przymknęła oczy kiedy poczuła ukłucie bólu w sercu. Na tym zdjęciu była szczęśliwa i zakochana. Doskonale pamiętała ten dzień. To była ich podróż poślubna. Pablo przez cały pobyt we Włoszech chodził z aparatem i uwieczniał ją na zdjęciach. Może by ją to irytowało gdyby nie fakt, że kochała Pabla i wszystko co robił. Kochała jego uśmiech kiedy stał za aparatem, kochała jego spojrzenie pełne czułości i namiętności kiedy na nią patrzył. Kochała wszystko i gdyby wtedy ktoś jej powiedział, że ich małżeństwo tak się skończy nigdy by w to nie uwierzyła. A jednak. Los nie była łaskawy ani dla niej, ani dla Pabla. Może była jeszcze dla nich jakaś szansa, ale wszystko przepadło kiedy ona znów wyjechała. Nie umiała mu wybaczyć tego co jej zrobił. Zdrada to najgorsza rzecz na świecie. Nie umiała o tym zapomnieć. Nie umiała żyć z Pablem i mieć w świadomości, że inna kobieta miała go tak jak ona. A teraz? Teraz Pablo nadal z nią był. Teraz to ona zajęła jej miejsce i cieszyła się chwilami spędzonymi w jego obecności. Nie chciała tego niszczyć. Dała za wygraną rok temu i powinna to zostawić tak jak jest. Nie miała prawa niszczyć Pablo życia teraz kiedy je sobie ułożył. Powinni się rozwieść i zacząć od nowa. Odpuściła i nie miała prawa wymagać by znów zrobił dla niej miejsce w swoim życiu, ale niczego innego nie pragnęła. Chciała znów być szczęśliwa. Chciała czuć jego obecność, miłość i czułość, którą zawsze ją obdarzał. Nie pragnęła wiele, a mimo to pragnęła czegoś co było niemożliwe. Skutecznie go od siebie odsuwała, więc czego jeszcze chce? Przeczesała włosy palcami i przymknęła oczy, bo łzy cisnęły jej się do oczu. Nie wiedziała co się z nią ostatnio działo. Może to te hormony powodowały, że była taka sentymentalna, że co noc płakała. Postanowiła rozwieść się z Pablo i powinna się tego trzymać, a nie rozczulać się nad sobą i marzyć o czymś co już dawno się skończyło. Pokręciła głową i rzuciła zdjęcie na stos innych. Na każdym z nich była ona, na części byli razem. Niektóre należały tylko do Pabla. Pamiętała jak udało jej się kilka razy zabrać mu aparat i wtedy miała możliwość by i jego szczęście uwiecznić na zdjęciach. Uśmiech, przystojną twarz i te oczy. Intensywne, radosne i pełne miłości. Przesunęła palcem po zdjęciu. Kiedyś taki właśnie był. Taki skradł jej serce. Namiętny i pewny siebie. A dzisiaj z tych uczuć nic już nie zostało. Jego oczy nie były już tak radosne, nie miał w sobie tej energii. Nie było w nim tego życia co kiedyś i wiedziała doskonale, że to ona jest tego powodem. Westchnęła i sięgnęła po kubek z gorącą czekoladą. Objęła go obiema dłońmi i upiła łyk rozkoszując się jego słodkim smakiem.
Nagle ciszę w domu przerwały czyjeś podniesione głosy. Zanim zdążyła zareagować do jej sypialni wszedł Pablo. Jeśli sądziła, że do tej pory wyglądał źle, to bardzo się myliła. Dzisiaj wcale go nie poznawała. Kilkudniowy zarost, zmęczone i udręczone spojrzenie, cienie pod oczami i włosy rozczesane przez wiatr.
- Panienka wybaczy – Rosa spojrzała na nią wystraszona - mówiłam, że nie chce pani nikogo widzieć, ale ….
- W porządku Rosa – powiedziała łagodnie. Pablo przeniósł wzrok ze zdjęć wprost na twarz żony – zostaw nas samych proszę – dodała jeszcze i ręką zgarnęła zdjęcia na jedno miejsce – co tu robisz? – zapytała kiedy gosposia wyszła. Odstawiła kubek z czekoladą i schowała część zdjęć do pudełka. Była tak zajęta i zamyślona, że nie zauważyła kiedy Pablo znalazł się tuż obok. Kucnął przed nią i położył dłoń na jej ręce powstrzymując ją przed chowaniem fotografii. Powoli sięgnął po jedno ze zdjęć wybierając akurat to, na którym byli razem. On w białej koszulce polo z okularami wsuniętymi na włosy i ona w zwiewnej kolorowej sukience i włosami niedbale spiętymi wsuwkami. Całowali się i uśmiechali jednocześnie. Lucia odwróciła wzrok i wbiła go w jakiś mało znaczący punkt przed sobą. Nie mogła teraz spojrzeć mu w oczy. Nie potrafiła. Pablo uniósł wzrok i spojrzał na profil żony. Była tak samo piękna jak wtedy kiedy zrobione zostało to zdjęcie. Z tą tylko różnicą, że teraz rzadziej się uśmiechała i nie widział już w jej oczach miłości tylko żal – dlaczego tu przyszedłeś? – zapytała i przeczesała włosy palcami. Ujął jej podbródek i zmusił by spojrzała mu w oczy. Gdyby mogła umrzeć, to by to zrobiła. Nigdy jeszcze nie widziała w jego oczach takiego smutku i bólu. Nie potrafiła tego znieść. Nie potrafiła powstrzymać łez cisnących jej się do oczu.
- Lucy … - powiedział miękko. Dziewczyna położyła dłoń na jego ręce i delikatnie ją odsunęła. Kiedy spojrzała mu w oczy samotna łza popłynęła jej po policzku.
- Zostaw, proszę – powiedziała cicho i wstała obejmując się ramionami. Podeszła do okna i wyjrzała przez nie właściwie nie wiedząc czego szuka, ani gdzie patrzy. Poczuła tylko jak Pablo staje tuż za nią. Oparł się dłonią o ścianę tuż przy jej głowie i przymknął powieki rozkoszując się zapachem jej włosów. Uwielbiał go , od zawsze.
- Co się z nami stało? – zapytał tuż przy jej uchu. Lucia odetchnęła głęboko i położyła dłoń na swoim brzuchu. Przygryzła policzek od środka powstrzymując łzy. W tej samej chwili Pablo położył jej dłoń na biodrze i powolnym gestem przesunął ją na brzuch w miejscu gdzie rosło ich dziecko. Lucia otworzyła szeroko oczy i przełknęła ślinę – kiedy zamierzałaś mi powiedzieć? – zapytał szeptem. Lucia przymknęła oczy i otarła wierzchem dłoni spływającą powoli łzę – to chciałaś mi wyznać wtedy w sądzie, prawda? – bardziej stwierdził niż zapytał. Kiedy nie odpowiedziała, delikatnie odwrócił ją w swoją stronę i spojrzał w oczy.
- Skąd wiesz? – zapytała. Pogładził jej policzek wierzchem dłoni.
- Elena mi powiedziała – przyznał. Kiedy zmarszczyła brwi dodał – nie wiedziałem co się z tobą dzieje. Martwiłem się, a kiedy jej o tym powiedziałem, stwierdziła, że możesz być w ciąży – spojrzał jej w oczy – dlaczego mi nie powiedziałaś? – zapytał z cieniem wyrzutu w głosie. Lucia pokręciła głową i odsunęła się od niego na bezpieczną odległość.
- Kiedy miałam ci powiedzieć? – zapytała patrząc na niego ze smutkiem – kiedy spotkaliśmy się w firmie i dałeś mi podpisane papiery? Kiedy miała się odbyć nasza sprawa rozwodowa? A może kiedy Ruth wparowała do sądu? – jej oczy błysnęły łzami, więc odwróciła głowę i zakryła dłonią usta – nie mam już siły – wyszeptała i poczuła jak nogi się pod nią uginają. Złapała się komody, ale nie była w stanie się utrzymać, zadzwoniło jej w uszach a przed oczami zrobiło się ciemno. Pablo natychmiast pojawił się przy niej. Chwycił ją na ręce i zaniósł do łóżka kładąc ostrożnie na pościeli. Ruszył do łazienki i wrócił po chwili niosąc szklankę napełnioną wodą.
- Napij się – polecił i pomógł jej unieść głowę. Upiła kilka łyków i oparła głowę z powrotem na poduszki. Odwróciła głowę nie chcąc na niego patrzeć. Wiedziała, że jeśli to zrobi rozpłacze się na dobre – co się z tobą dzieje Lucy? – zapytał patrząc na nią uważnie. Kiedy spojrzała na niego napotkała przewiercające ją na wskroś spojrzenie zielonych oczu – nie jestem głupi, to że jesteś w ciąży to jedno, ale to że tak źle to znosisz to co innego – zauważył. Lucia uniosła się na poduszkach i przeczesała włosy palcami unikając jego wzroku.
- Lekarz zabronił mi się denerwować. Mam się dobrze odżywiać, unikać stresów. Poza tym mam niedobór żelaza i witamin i muszę o siebie dbać – wyznała i zerknęła na niego ukradkiem. Pablo pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Więc tego dopilnuję – powiedział pewnie patrząc jej w oczy z determinacją – zamieszkasz ze mną, żebym mógł się tobą odpowiednio zająć i zatroszczyć się o ciebie i nasze dziecko – dodał tonem nie znoszącym sprzeciwu. Lucia prychnęła.
- Ty chyba żartujesz? Nigdzie się nie wybieram – powiedziała wściekła i próbowała wstać, ale szybko ją powstrzymał patrząc na nią upominająco.
- Nie ma dyskusji na ten temat Lucy. Potrzebujesz pomocy i opieki. Poza tym jesteś moją żona i teraz zapewniam cie nie dostaniesz rozwodu.
- Pablo … - jęknęła zrezygnowana. Myślała, że jakoś się dogadają. Że uda im się znaleźć rozwiązanie i kompromis a z tego co zauważyła Pablo miał swoje zdanie i siłą chciał je jej narzucić na co nie mogła się zgodzić – mieszkasz z Ruth na miłość boską – zauważyła z bólem.
- Już nie – przyznał i potarł nasadę nosa – rozstaliśmy się. Nasz związek nie miał dłużej sensu. Myślałem, że umiem o tobie zapomnieć, ale się myliłem – powiedział szczerze patrząc jej w oczy z cieniem namiętności jaką widziała jeszcze rok temu – nie chciałem jej dłużej ranić, więc to było najlepsze rozwiązanie dla nas obojga.
- A ona ma takie samo zdanie? – zapytała zaciekawiona. Pablo uniósł wzrok i spojrzał jej w oczy ze smutkiem.
- Nie wiem – przyznał – nie mogę jej dłużej okłamywać Lucia. Nie kocham jej i nigdy jej nie pokocham. Moje serce należy tylko do jednej kobiety Lucy – dodał. Dziewczyna odetchnęła głęboko.
- Pablo to się nie uda. Nie możemy razem zamieszkać. Jeszcze wczoraj chcieliśmy się rozwieść – zauważyła – jak ty sobie to wyobrażasz?
- Nie wyobrażam sobie, żebyś miała zostać z tym sama – powiedział i pochylił się nad nią – jesteś moją żoną. Drugi raz nie popełnię największego błędu swojego życia. Zamieszkasz ze mną i to ja będę o ciebie dbał tak jak przysięgałem w kościele – odgarnął jej włosy z twarzy – nie próbuj się sprzeciwiać, bo ja nie odpuszczę. Odpuściłem rok temu i żałuję tego jak niczego w swoim życiu. Nasze dziecko będzie miało dom i rodzinę tak jak należy.
- I tylko dlatego chcesz bym z tobą zamieszkała? Bo tak należy? – zapytała z bólem i pokręciła głową. Nie miała siły się z nim kłócić. Nie miała siły by się sprzeciwiać, bo wiedziała, że i tak nie wygra tego starcia. Miał po części rację. Potrzebowała jego opieki. Jej mama była kochana, ale powinna zająć się sobą po śmierci ojca. Santiago i Fer również mieli własne życie, a ona sama sobie nie poradzi. Nie radziła sobie już teraz a co dopiero jak urośnie jej brzuch i nie będzie miała siły zrobić wielu rzeczy.
- Nie tylko kochanie – powiedział patrząc na nią tak jak kiedyś – poza tym dobrze wiesz, że mam rację Lucy – odgarnął jej włosy za ucho w czułym geście.
- Nie sprzeciwiaj się, bo to i tak nic ci nie da. Nie dam ci teraz odejść i chcę żebyś to wiedziała. Nie pozwolę na to. Tak samo jak nie pozwolę żebyś się zaniedbywała – dodał i uśmiechnął się blado – spakuj się. Przyjadę po ciebie jutro w południe – powiedział jeszcze i wstał po czym pochylił się i pocałował ją krótko w usta i wyszedł z sypialni. Lucia dotknęła palcami ust i przykryła się kocem. Nie wiedziała co najlepszego robi. Powinna się sprzeciwiać. Nie mogła mu pozwolić znów się skrzywdzić. Przecież nie tak dawno nie umiała mu wybaczyć zdrady. Chciała go znienawidzić a teraz? Miała z nim zamieszkać? Pokręciła głową. To bez sensu. Ale nie miała już siły walczyć. Nie miała siły po raz kolejny się kłócić. Na pewno nie dzisiaj. Położyła sobie dłoń na brzuchu i przymknęła powieki. Nie wiedziała nawet kiedy zmorzył ją sen. |
|
Powrót do góry |
|
|
natalka0125 Mocno wstawiony
Dołączył: 25 Sie 2011 Posty: 6301 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Polska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:28:41 07-02-12 Temat postu: |
|
|
Pablo juz wie i pojechał do niej juz wie o dziecku teraz maja zamieszkac razem czekam na next widać ze sie kochaja dalej |
|
Powrót do góry |
|
|
Kenaya Prokonsul
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 3011 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:57:03 13-02-12 Temat postu: |
|
|
ODCINEK 15
Dwa miesiące później
Lucia stała przed lustrem i przyglądała się swojemu odbiciu. Dawne rzeczy przestawały już na nią pasować. Nie była to jeszcze aż tak zaawansowana ciąża, ale brzuch już nieco się zaokrąglił. Położyła dłoń w miejscu gdzie rosło ich dziecko i stanęła profilem. Uśmiechnęła się do siebie, przymknęła oczy i odetchnęła z ulgą. Od dwóch miesięcy mieszkała z Pablem. Z początku nie była przekonana, że ten pomysł w ogóle się uda. Jednak jej mąż bardzo się starał. Poświęcał jej tyle czasu ile było trzeba. Jeździł z nią na wizyty do lekarza, do sklepu czy do jej mamy. Spędzał w firmach tylko tyle czasu ile było to konieczne, a resztę obowiązków przekazał Sergio, Elenie, Santiago i Fer. Dzięki temu częściej bywał w domu, poświęcając jej swój cały czas. Co prawda nie pozwalał jej samej zająć się czymkolwiek innym niż odpoczynek, ale zawsze starał się by dobrze się czuła i urozmaicał jej czas na tyle na ile było to możliwe. Była mu za to wdzięczna i pewnie byłaby bardzo szczęśliwa, gdyby tylko okoliczności były trochę inne. Ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Nie mogła narzekać. Dostała więcej niż mogłaby zamarzyć. Miała w Pablo oparcie i pomoc, ale nie chciała komplikować mu życia. Do tej pory nigdy nie wydarzyło się między nic więcej jak tylko przyjacielskie uściski. Od tego czasu kiedy Pablo pocałował ją w jej sypialni nie dotknął jej już w taki sposób. Wiedziała, że nie chciał jej naciskać. Nie chciał by czuła się do czegokolwiek zobowiązana i nigdy by sobie nie wybaczył gdyby robiła coś wbrew sobie. Ale czasem to właśnie najbardziej męczyło Lucię. Świadomość, że razem mieszkają, że dzielą ze sobą zwykłe dni jak kiedyś, ale teraz to już nie jest to samo. Żyli obok siebie a nie ze sobą. Nadal byli małżeństwem, ale nie zbliżali się już do siebie tak jak kiedyś i to bolało najbardziej. Nie raz płakał w nocy, myśląc, że jej nie słyszy. Nie wiedziała nawet jak mocno się myliła. Słyszał wszystko.
Może dla niego to też nie była idealna sytuacja, ale starał się by czuła się dobrze. Chłonął każdą chwilę spędzoną z nią. Jej obecność mimo, że odległa dawała mu choć namiastkę ich dawnego życia. Nie raz podczas tych dwóch miesięcy przyłapywał się na tym, że pragnie jej dotknąć. Pragnął poczuć jej ciało blisko siebie jedynie w delikatnej pieszczocie, chociażby obejmując jej drobne ciało. Marzył o tym by czasem spojrzała na niego tak jak kiedyś, ale wiedział, że starała się z całych sił tego nie robić. Nawet kiedy czasem się zapomniała szybko znów wznosiła między nimi mur, którego nie chciał i nie miał prawa przekraczać. Starał się na nowo ją odzyskać, ale tracił nadzieję na to, że ciąża cokolwiek między nimi zmieni. Nie wiedział co ma robić, ale wiedział, że nadal ją kocha.
Potarł nasadę nosa i zerknął na zegarek. Za pół godziny powinni być u jego rodziców na obiedzie. Odkąd dowiedzieli się, o tym, że Lucia ma z nim zamieszkać, bo jest w ciąży nie posiadali się ze szczęścia. Pablo nigdy nie rozumiał uczuć jakim darzyli jego żonę, ale zawsze cieszył się z tego, że ma tak dobre z nimi kontakty. Uśmiechnął się do siebie i ruszył w kierunku sypialni. Stanął w progu i oparł się o framugę chowając ręce w kieszenie jasnych dżinsów. Lucia stała przed lustrem i gładziła delikatnie zaokrąglony brzuch. Wiedział, że jest szczęśliwa z powodu tej ciąży. Mimo, że między nimi nie było już jak kiedyś to dziecko było dla nich obojga najważniejsze na świecie. Przez chwilę przyglądał jej się w milczeniu podziwiając jaka jest śliczna. Była wyjątkowa i dlatego tak bardzo ją kochał.
- Spóźnimy się – powiedział cicho by jej nie przestraszyć. Lucia otworzyła oczy i zerknęła na niego z rumieńcem na policzku. Kiedy na niego spojrzała zaparło jej dech w piersi. Zawsze lubiła kiedy ubierał się tak jak dzisiaj. Nie w garnitur i wyprasowaną koszulę, ale w jasne dżinsy i biały sweterek z długim rękawem, w którym zawsze podwijał rękawy. Był cholernie przystojny i w tej chwili Lucia musiała zwalczyć w sobie chęć podejścia do niego i dotknięcia go. Chciała poczuć jego silne ramiona, które zawsze tak czule ją obejmowały. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego jak bardzo za tym tęskni. Odwróciła gwałtownie głowę ukrywając błyszczące w oczach łzy pod kaskadą brązowych loków.
- Przepraszam – wyszeptała i podeszła do łóżka sięgając po torebkę. Pablo powoli do niej podszedł i ujął ją pod brodę zmuszając by na niego spojrzała
- Co się dzieje? – zapytał łagodnym zatroskanym głosem. Kciukiem pogładził jej policzek w czułej pieszczocie. Lucia przymknęła powieki rozkoszując się ciepłem jego dotyku.
- Nic takiego – powiedziała cicho, ale nawet na niego nie spojrzała – to chyba hormony – dodała jeszcze - chodźmy – chciała go wyminąć, ale objął ją delikatnie w pasie i odgarnął zbłąkany kosmyk włosów za ucho. Spojrzał jej w oczy z czułością i tęsknotą.
- Ślicznie wyglądasz – wyszeptał z uśmiechem. Mimo smutku jaki pojawił się w jej sercu odwzajemniła uśmiech. Nie potrafiła być obojętna na jego słowa. Doskonale wiedziała, że nigdy nie kłamał. Nigdy w takiej sprawie. Ujął jej dłoń w swoją splatając z nią palce i ruszył do wyjścia.
***
- Kochanie tak się cieszę, że znów cie widzę – przywitała się Teresa. Lucia uśmiechnęła się szeroko kiedy kobieta wyściskała ją z każdej możliwej strony. Zawsze dobrze się czuła w towarzystwie swoich teściów. Czuła się w ich domu mile widziana i uważała to za dar od losu – jak się czujesz? – zapytała patrząc jej w oczy z troską – mam nadzieję, że mój syn dobrze się sprawuje? – zapytała patrząc na niego ostrzegawczo. Pablo zaśmiał się pod nosem i pokręcił z rozbawieniem głową.
- Mamo – upomniał ją - potrafię zająć się moją żoną i dzieckiem – powiedział szczerze i spojrzał Lucii w oczy. Teresa na te słowa uśmiechnęła się szeroko i pogładziła synową po policzku.
- No ja myślę Pablo, bo inaczej…..- zagroziła mu palcem ze śmiechem. Lucia zaśmiała się serdecznie i uściskała dłonie teściowej.
- Pablo bardzo mi pomaga naprawdę – przyznała. Teresa pocałowała ją w policzek i szepnęła na ucho.
- Gdyby było inaczej daj znać. Już ja sobie z nim porozmawiam –mrugnęła do niej a Lucia roześmiała się radośnie. Pablo patrzył jak zahipnotyzowany na swoją żonę. Już dawno nie wiedział jej tak roześmianej i wesołej – rozgośćcie się a ja zawołam ojca – powiedziała i skierowała się do gabinetu. Pablo podszedł do Lucia i pochylając się szepnął jej do ucha.
- Zawsze się zastanawiałem jak to robisz – przyznał i spojrzał jej w oczy z uśmiechem.
- To znaczy co? – zapytała unosząc brew, ale jej oczy uśmiechał się do niego. Wyciągnął dłoń i pogładził jej policzek nie spuszczając jej z oczu.
- Pokochali cie jak córkę. Stałaś się dla nich członkiem rodziny zanim jeszcze za mnie wyszłaś, a matka gotowa jest mnie zabić jeśli tylko stałaby ci się jakaś krzywda z mojego powodu – przyznał. Lucia zarumieniła się i uśmiechnęła łagodnie – zawładnęłaś nie tylko moim sercem Lucy – dziewczyna spojrzała mu w oczy zaszklonym wzrokiem.
- Przestań proszę – powiedziała i spuściła wzrok. Pablo podszedł do niej jeszcze bliżej i wyszeptał.
- Spójrz na mnie – kiedy niepewnie uniosła wzrok napotkała parę zielonych roziskrzonych oczu, które nigdy nie umiały jej okłamać – dobrze wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza. Zawsze tak było i będzie.
- Bo noszę twoje dziecko, ale …. – nie dane jej było skończyć, bo Pablo pochylił się i pocałował ją. Był to krótki pocałunek, ale pełen pasji, tęsknoty i miłości. Lucii chciało się płakać kiedy poczuła bliskość Pablo. Choć przez tak krótką magiczną chwilę. Mężczyzna oderwał się od niej i spojrzał jej w oczy.
- Bo jesteś moją żoną Lucii i bardzo cie kocham – wyszeptał. Lucia jak zahipnotyzowana patrzyła na niego. Nie mogła udawać, że te słowa nie wywarły na niej żadnego wrażenia. Były czymś najpiękniejszym co usłyszała w ciągu ostatniego czasu. Były czymś co na nowo rozpaliło nadzieję i tęsknotę w jej sercu. Pablo pogładził ją po policzku i powoli znów pomniejszał dzielącą ich odległość. Nawet jeśli by chciała nie mogła się odsunąć. Nie miała dość siły i co najważniejsze pragnęła znów poczuć jego usta na swoich. Poczuć jego. Jej męża. Pabla. Kiedy jego usta dotknęły jej warg, z jej gardła wydobył się szloch. Serce omal nie wyskoczyło z piersi. Nie wiedziała jak mogła tak długo żyć bez Pabla. Jak mogła tak długo wytrzymać skoro jedno jego spojrzenie, dotyk ust i dłoni błądzących po jej ciele wystarczyło by ją na nowo odzyskać. Kochała go i co najważniejsze nigdy nie przestała.
- Pablo… - wyszeptała, ale pokręcił głową patrząc jej nadal w oczy.
- Nic nie mów proszę – musnął jej usta delikatnie – nie musisz nic mówić. Do niczego nie chce cie zmuszać, ale nigdy nie przestałem cie kochać i nigdy nie przestanę o ciebie walczyć. Nigdy. Pamiętaj o tym. Zrobię wszystko by cie odzyskać – przyznał szczerze uśmiechając się łagodnie. Lucia pokręciła głową i spuściła głową. Czy to możliwe, że była w stanie tak po prostu wszystko mu wybaczyć? Może już to zrobiła, ale nie chciała się do tego przyznać? – spojrzała mu w oczy. Może powinni zacząć od nowa. Spróbować ponownie. Dla siebie i dla dziecka, które za kilka miesięcy przyjdzie na świat.
- Witajcie gołąbeczki – oboje usłyszeli za plecami głos pana domu. Arturo podszedł do Lucii i uściskał ją delikatnie – jak się czujesz moja droga? – zapytała przyglądając się jej z ciepłem w oczach.
- Dziękuję dobrze – powiedziała i uśmiechnęła się delikatnie. Nie mogąc się jednak powstrzymać spojrzała na męża, który przez cały czas jej się przyglądał.
- Chodźcie do jadalni. Podają już obiad – powiedział i objął synową prowadząc ją i syna w głąb domu.
***
- Jak wam się układa synu – zapytał Arturo kiedy po obiedzie obaj zamknęli się w gabinecie. Lucia, Teresa i Elena zajęły się piciem herbaty na tarasie i rozmowami o typowych kobiecych tematach, o których panowie nie mieli pojęcia.
- Nie wiem tato – powiedział ale uśmiechnął się delikatnie – Lucia do tej pory stara się mnie trzymać na dystans, a ja nie zamierzam do niczego jej zmuszać. Kocham ją i jest dla mnie najważniejsza. Chce by zaufała na nowo, by pokochała jak kiedyś. Przede wszystkim chce by znów była szczęśliwa – powiedział i stanął przy oknie patrząc na ogromny ogród.
- Ona nadal cie kocha Pablo. Widzę to, podobnie jak matka – przyznał i uśmiechnął się kiedy syn spojrzał na ojca z nadzieją – uważasz, że zgodziłaby się zamieszkać z Tobą gdyby tak mocno cie nie kochała? Nie pozwoliłaby na to, dobrze ją znasz. Do niczego nie można jej zmusić – powiedział ze śmiechem i poklepał syna po plecach – przed wami wiele trudności do pokonania, ale macie siebie i wiem ze na pewno dacie radę.
- Mam nadzieję, ze masz racje tato – westchnął i przeczesał włosy palcami. Arturo przyjrzał się synowi uważnie.
- Powiedz mi Pablo – chłopak przeniósł wzrok na ojca – czy rozmawiałeś z Lucia o firmie? – zapytał, ale Pablo spuścił wzrok i milczał – rozumiem, że ona o niczym nie wie tak? – chłopak skinął głową i potarł nasadę nosa – synu….. – dodał upominająco.
- Nie było okazji by jej o tym powiedzieć – zauważył i posmutniał – poza tym wścieknie się kiedy się o tym dowie.
- Więc uważasz, że lepiej będzie jak ukryjesz przed nią prawdę? – zapytał marszcząc brwi.
- Nie…
- Dobrze ją znasz synu. Wiesz, że nie możecie budować waszego życia na kłamstwie. Lucia powinna wiedzieć dlaczego zająłeś się jej firmą – zauważył uważnie obserwując Pabla.
- Zająłem się nią tylko ze względu na Lucię – powiedział pocierając nasadę nosa – gdybym tego nie chciał nawet jej ojciec by mnie nie przekonał.
- Pablo….musisz jej powiedzieć. Powinna znać prawdę. Jej ojciec podobnie jak ty pragnął by była szczęśliwa. Wiedział, że kiedy odejdzie z tego świata jego córka będzie chciała podnieść firmę z długów. Chciał ją zabezpieczyć i wybrał ciebie. Jedynej osobie której ufał. Zrobiłeś to co było słuszne i teraz też postąp odpowiednio. Jeśli chcesz by Lucia cie zaufała nie możesz przed nią ukrywać tego faktu. Wiesz, że mam rację – powiedział Arturo patrząc na syna z troską. Pablo skinął głową i oparł się plecami o ścianę tuż przy oknie.
- Wiem tato. Powiem jej. Wiem, że muszę to zrobić – westchnął. Uniósł wzrok chcąc spojrzeć na ojca, ale zatrzymał się na drzwiach wejściowych do gabinetu. Były uchylone a za nimi stała Lucia. Zakryła dłonią usta a po jej policzkach popłynęły łzy. Pablo zaklął pod nosem i ruszył biegiem za żoną.
- Lucia! – krzyknął. Dziewczyna jednak nawet się nie odwróciła. Ruszyła do wyjścia, ale zatrzymał ją w pół drogi chwytając za dłoń – zaczekaj. Daj mi wyjaśnić - -poprosił. Lucia jednak wyrwała dłoń z jego uścisku i spojrzała mu z bólem w oczy.
- Jak mogłeś? – zapytała ze łzami w oczach – jak mogłeś do cholery tak mnie okłamać? Dlaczego? – załkała zakrywając dłonią usta – zaufałam ci. Myślałam, że pomagasz mi bo ci na mnie zależało…..
- Bo tak jest Lucy – wyznał szczerze z udręką w oczach.
- Akurat! – warknęła – zrobiłeś to bo tata cie o to prosił. Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? Jakie znaczenia maja twoje słowa skoro okazuje się, że mnie okłamałeś kiedy mówiłeś, ze tego nie zrobisz? – spojrzała na niego z wyrzutem – jak mogłeś? – wyszeptała kręcąc głową.
- Lucy na miłość boską kocham cie i tylko dlatego chciałem uratować firmę twego ojca – wyjaśnił a jego oczy zaszły mgłą – wiem jaka ta firma jest dla ciebie ważna. Podobnie jak dom i winnica. Potrzebowałaś tego wiec ci pomogłem. Tylko dlatego.
- A połowa udziałów w firmie miała być tylko nagrodą za twoje poświęcenie? – wysyczała przez zęby a samotna łza spłynęła jej po policzku.
- O to akurat prosił twój ojciec – przyznał patrząc jej w oczy – prosił bym upomniał się o połowę udziałów i postarał się cie odzyskać. Tylko mając połowę udziałów mogłem spędzać z tobą dość czasu by spróbować byś do mnie wróciła. Łączyły nas interesy, od czegoś musiałem zacząć – dodał. Lucia przeczesała włosy palcami.
- To cie nie usprawiedliwia do cholery – warknęła i przymknęła oczy by odetchnąć głęboko – okłamałeś mnie. Po raz kolejny zawiodłeś moje zaufanie – wyrzuciła mu przez łzy.
- Lucy nie mów tak – ruszył powoli w jej stronę.
- Zostaw mnie! – krzyknęła i potarła nasadę nosa – nie dotykaj…mnie….więcej – dodała mdlejącym głosem a po chwili nogi się pod nią ugięły i gdyby Pablo nie złapał jej w porę upadła by na posadzkę.
- Chryste Lucia! – wziął ją na ręce i ruszył do salonu – mamo wezwij lekarza! – krzyknął i ułożył dziewczynę na kanapie po czym odgarnął jej kosmyk włosów z twarzy. W salonie natychmiast znalazła się Elena – przynieś wodę – polecił i spojrzał na żonę marszcząc brwi. Lucia była bardzo słaba i wcale mu się to nie podobało. Nie tak powinna znosić ciążę. Nie tak powinno wyglądać teraz jej życie.... |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|