|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kikiunia Mistrz
Dołączył: 16 Cze 2008 Posty: 14366 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: ..z mojego miejsca na ziemi..:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:33:15 03-11-08 Temat postu: |
|
|
Odcinki jak zwykle świetne.
Teraz Tariq wie kim tak na prawdę jest Gwynneth. Zrozumiał, że źle ją ocenił. Ale czy będzie się potrafił do tego przyznać?
Postawa Gwynneth bardzo mnie zaskoczyła nie spodziewałam się, że opowie Tariq'owi o swoim życiu i jej stosunkach z ojcem. Jednak największym szokiem było dla mnie to kiedy Gwynneth przyznała się, że jest dziewicą i że po tym co wydarzyło się tamtej nocy chce żyć w celibacie. Tylko czy Tariq uwierzył w to co powiedziała? A może nadal ma o niej takie zdanie jak wcześniej?
Ale w całej tej sytuacji można odczytać, że coraz bardziej ciągnie ich do siebie.
Ja chyba zaczynam za dużo myśleć..
Czekam na new;*;*;* |
|
Powrót do góry |
|
|
bronislawa Debiutant
Dołączył: 25 Kwi 2007 Posty: 89 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 16:56:31 03-11-08 Temat postu: |
|
|
bardzo fajna telenowela . Wogule uwielbiam twoje produkcje dzisiaj przeczytalam Orchidee i jestem pod wrazenie tych dwoch telek. Prosze nie pozwol nam (fanom) czekac dlugo na nowe odcinki |
|
Powrót do góry |
|
|
Maite Peroni Idol
Dołączył: 03 Kwi 2008 Posty: 1320 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 19:11:26 03-11-08 Temat postu: |
|
|
Odcinek 9
Gwynneth weszła do kuchni, a on pomyślał, że wygląda na drobniejszą i delikatniejszą, niż zapamiętał.
Niełatwo jej było podnieść głowę i spojrzeć mu w oczy, ale jakoś sobie poradziła.
- No to - zaczął Tariq - wyjaśnij mi wszystko. Uważasz, że apartament należał do twojego ojca?
- Wiem, że do niego należał - poprawiła go.
- Mam dokumenty.
Tariq zignorował jej wypowiedź.
- Kiedy zmarł twój ojciec?
- Prawie trzy tygodnie temu.
- I tak od razu przyjechałaś, żeby potwierdzić swoje prawo do spadku?
Gwynnth spłonęła rumieńcem, ale zanim zdołała wyjaśnić mu historię Teresy i Anthony'ego, zadzwoniła jego komórka. Tariq zignorował dzwoniący telefon i czekał w milczeniu na jej odpowiedź. W końcu jednak odebrał.
- Poczekaj tutaj - rzucił do niej, wyszedł z kuchni i zamknął za sobą drzwi.
Dzwonił szef policji z informacjami na temat Gwynneth. Dowiedział się, że wzięła urlop z pracy i przyjechała do Zuranu, żeby potwierdzić prawo własności do apartamentu odziedziczonego po zmarłym ojcu.
- Ponieważ jest to jeden z apartamentów wplątanych w podwójną sprzedaż, powiedziano jej, że ustalenie własności może potrwać. Zdaje się, że zaraz potem chciałaby go sprzedać. Została poinformowana o systemie kompensat dla ofiar oszustwa.
- Więc jest legalną córką i spadkobierczynią tego mężczyzny? - spytał Tariq.
- Jej dokumenty są w porządku - zapewnił go rozmówca.
- A ta praca?
- Pracuje jako analityk finansowy.
- I to jest jedyne źródło jej dochodów?
- Z tego, co wiem, to tak.
Tariq podziękował, zakończył rozmowę i spojrzał w kierunku zamkniętych drzwi.
Dokonał poważnej pomyłki w ocenie sytuacji. A dla mężczyzny o jego poczuciu dumy było to trudne do zniesienia. Co gorsza, pozwolił się ponieść emocjom. W żaden sposób" nie mógł być z siebie dumny.
Ale nie musiał chyba winić za wszystko tylko siebie? Gwynneth nawet nie spróbowała zaprotestować, czy też powstrzymać go. Nie uczyniła nic, co zachwiałoby jego wiarę w słuszność swojego rozumowania. Nawet najmniejszego gestu świadczącego, że nie zajmuje się na co dzień uprawianiem seksu z nieznajomymi. Słyszał jednak o młodych kobietach prowadzących bujne życie seksualne, a jego większą część stanowiły przygody na jedną noc. A skoro tak, to nie powinien się przejmować. Nie był jej nic winien.
Odcinek 10
Tariq wrócił do kuchni. Gwynneth obserwowała go uważnie.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wszystkim zeszłej nocy?
- Kiedy? - spytała. - Nie dałeś mi szansy. Najpierw myślałam, że jesteś włamywaczem, a potem...
Uśmiechnął się szyderczo.
- Wszystko stało się tak szybko - próbowała się bronić.
- Potrzebujesz pieniędzy i sądziłaś, że idąc ze mną do łóżka coś na tym zyskasz?
- Nie! - zaprzeczyła ostro. - Zaskoczyłeś mnie po prostu.
- Dlaczego mnie nie powstrzymałaś?
- Ja... Nie wiedziałam, co o tym sądzić.
Nie powstrzymała go, bo nie potrafiła, ale i nie chciała. Bo to, co się z nią działo, wykluczało logiczne myślenie.
Pod jego spojrzeniem zaczęła palić ją twarz.
- Byłam na wpół śpiąca - tłumaczyła się słabo - ledwo wiedziałam, co się dzieje i nie miałam pojęcia dlaczego.
Nie mogła mu wyjaśnić związku całej tej sytuacji z przeszłością, z zachowaniem ojca. A już na pewno nie mogła tłumaczyć, jak starała się stłumić własną seksualność, ani tego, że to właśnie on ją wyzwolił. Jak miała wyjaśnić coś, czego sama nie rozumiała? A poza tym, on mógłby to odebrać jako sygnał...
Sygnał czego? Że na nią działał? Że to, co się wydarzyło, bardzo jej się podobało? Że gdyby mogła to powtórzyć... no nie, nigdy nie pozwoliłaby
sobie na coś podobnego. A przynajmniej chciała w to wierzyć.
Kogoś innego mogłaby wzruszyć brzmiąca w jej głosie bezradność, ale Tariq nie był skłonny do wzruszeń.
Rzucił Gwynneth cyniczne spojrzenie.
- Ale rano, kiedy znalazłaś kartkę i pieniądze, musiałaś zdać sobie sprawę...
Błysk pogardy w szarych oczach i ironiczne skrzywienie warg rozzłościły ją na serio.
- Niby z czego? Z tego, że traktujesz kobiety jak rzeczy, które kupujesz, używasz, a potem wyrzucasz? - rzuciła wyzywająco. - O tak, to zrozumiałam
od razu. - Wykonała gest imitujący jego wcześniejsze wzgardliwe wzruszenie ramion. - Wiem oczywiście, że istnieją niedojrzali emocjonalnie mężczyźni, którzy nie potrafią nawiązać z kobietą normalnej, czyli opartej na uczuciach
i wzajemnym szacunku relacji, ale nigdy z własnej woli nie związałabym się z takim człowiekiem.
- Nie jesteśmy ze sobą - przerwał jej Tariq lodowato. - My tylko spędziliśmy razem noc.
- My? - rzuciła ze złością. - Wykorzystałeś moje ciało dla swojej satysfakcji, a potem...
- Czy naprawdę chcesz mi wmówić, że ty nie miałaś z tego przyjemności? Jeżeli jesteś...
- Nic ci do tego - warknęła, rzucając mu wzgardliwe spojrzenie. - To ty powinieneś zapłacić za to, co zrobiłeś.
Nikt nigdy nie ośmielił się tak mówić do Tariqa ani patrzeć na niego w taki sposób. Pochodził ze starego rodu z bogatymi tradycjami, był członkiem rodziny królewskiej i człowiekiem bardzo bogatym. Uważał się za człowieka z zasadami. Przywykł do szacunku i poważania.
A teraz ta niewiele warta kobieta oskarżała go i patrzyła na niego lekceważąco.
To nie powinno ujść jej na sucho.
- Udowodnię ci w tej chwili, że nie muszę płacić żadnej kobiecie, żeby mi się oddała.
Gwynneth cofnęła się gwałtownie, kiedy ruszył w jej stronę.
Tariq, wściekły na siebie, cofnął się o krok.
- Skoro już wiesz, że ja także uważam ten apartament za swoją własność, zapewne poinformowałaś o tym odpowiednie władze? - zapytał, usiłując odwrócić uwagę od własnego podniecenia.
- Nie - odpowiedziała. - Sam powinieneś się zająć swoimi sprawami. Poza tym nawet nie znam twojego nazwiska. Wspomniałam, że jeszcze ktoś może się ubiegać o tę własność, ale powiedziano mi, że nikt inny się nie zgłosił.
- I to cię zadowoliło?
- A dlaczego miałoby być inaczej? - spytała ze złością.
Tariq, oparty o framugę, z ramionami skrzyżowanymi na piersi, milczał.
- Skoro naprawdę uważasz apartament za swój, dlaczego tego nie zgłosiłeś? - zapytała, okazując tym samym, że nie wierzy w jego słowa.
Tariq miał tego dość.
- Oskarżasz mnie o kłamstwo? - zapytał powoli.
Gwynneth zrozumiała, że przeszarżowała. Przez moment wydawało jej się, że Tariq fizycznie wyładuje przepełniającą go wściekłość na niej, ale ku jej uldze pozostał tam, gdzie stał. Z jego spojrzenia odczytała jednak, że zauważył jej obawę, a już samo to było wystarczająco upokarzające. Jednak Gwynneth nie zamierzała rezygnować. Nie ruszy się stąd na krok, dopóki nie pozna decyzji
odpowiednich władz.
- Niech ci się nie zdaje, że nie wiem, do czego dążysz - powiedziała. - Chcesz mnie zastraszyć, ale to ci się nie uda.
- Mam takie samo prawo tu zostać jak ty, a być może nawet większe - odparł natychmiast.
Gwynneth nie potrafiła ukryć konsternacji. I co ona narobiła? Nie zamierzała się poddać, ale ostatnie, czego chciała, to dzielić z nim apartament, narażając się na ryzyko powtórki z poprzedniej nocy. Rzucając mu wyzwanie, nie spodziewała się, że odpowie tym samym. Teraz nie mogła się już wycofać. Miała pod opieką Teresę i małego Anthony'ego.
- Zostaję. Tego oczekiwałby po mnie mój ojciec.
- Najwyraźniej niewiele o tobie wiedział. Opłakiwałaś go tak szczerze, że już po trzech tygodniach przyjechałaś tutaj, by upomnieć się o spadek! - Tariq czekiwał, że zaprzeczy, ale ku jego zdumieniu nie zrobiła tego.
- Nie byliśmy sobie specjalnie bliscy. Moi rodzice rozwiedli się, kiedy miałam osiem lat. Ojca widywałam rzadko i to dopiero wtedy, kiedy stałam się nastolatką. Oboje z matką nigdy naprawdę mnie nie chcieli - wyjaśniła spokojnie.
Tariq zmarszczył brwi. Czy dlatego dbała wyłącznie o dobro materialne? Czy też może próbowała zaskarbić sobie jego sympatię?
- Kto cię wychowywał?
Gwynneth uśmiechnęła się niewesoło.
- Dorastałam w bardzo drogiej szkole z internatem, opłacanej przez mojego ojczyma. Ani on, ani moja matka nie chcieli pamiętać, że miała kiedyś innego męża i dziecko.
Moje dzieciństwo to mglista przeszłość. Teraz jestem tutaj. Mój ojciec prowadził życie wędrowca. Ten apartament był w zasadzie jego jedynym
majątkiem, a jako jego córka...
- Chcesz pieniędzy? - przerwał nieprzyjemnym tonem.
- Chcę tego, co mi się należy - Gwynneth umknęła przed dokładną odpowiedzią. Ujawniła już zbyt wiele osobistych informacji, poza tym nie chciała komentować zachowania i słabości swojego ojca. Wkrótce miała się przekonać, że Tariq ma w zanadrzu jeszcze niejedno osobiste pytanie.
- Dlaczego właściwie... uprawiałaś ze mną seks?
Gwynneth w żaden sposób nie mogła powiedzieć mu prawdy.
- Nie muszę ci się tłumaczyć. Powiem tylko, że zamierzam zostać w tym apartamencie do momentu potwierdzenia prawa własności i na pewno nie zmienię zdania. Jeżeli dalej próbujesz mnie zastraszyć, tracisz czas.
Tariq nie miał innego wyjścia, jak zaakceptować tę sytuację wraz z jej obecnością w apartamencie.
Czy rzeczywiście taka decyzja nie miała nic wspólnego z poprzednią nocą? No cóż... w głębi duszy wcale nie był tego taki pewny.
- Skoro chcesz zostać...
- Chcę, żebyś ty się wyniósł - burknęła Gwynneth - i to jak najprędzej. Nie możemy tu zostać
oboje - dodała, kiedy nie odpowiedział. - Jest tylko jedna sypialnia.
- Moja - zgodził się Tariq. - A może oczekiwałaś zaproszenia?
- Po ostatniej nocy? - Zorientowała się od razu, że powiedziała niewłaściwą rzecz.
- Nie pamiętam, żebyś się uskarżała, a poza tym...
- Mam tego dosyć. - Gwynneth okręciła się na pięcie i wyszła z kuchni.
Odcinek 11
Była wykończona i potrzebowała świeżego powietrza, ale bała się, że jeżeli wyjdzie na zewnątrz, nie będzie mogła wrócić. Mógłby się przed nią zamknąć albo zmienić zamek. Weszła do głównego salonu. Była to wielka przestrzeń z olbrzymimi oknami od podłogi do sufitu i tarasem.
Ruszyła do okna.
Tariq spojrzał na swój złoty zegarek. Co też kierowało kobietą pokroju Gwynneth? Nawet nie pomyślała, na co się naraża, ulegając swojej seksualności. A może to właśnie ryzyko stanowiło o atrakcyjności tej zabawy? Czyżby nie obchodziło jej, że takie życie mogło się skończyć ciężką chorobą, a nawet śmiercią?
Odpowiedzialność spoczywa na niej i tylko na niej, pomyślał ponuro. Nic go nie obchodziła i nie był jej nic winien.
Na zewnątrz było już ciemno, a nocne powietrze przesycały nieznane wonie. Zapach jedzenia sprawiał, że Gwynneth ssało w żołądku. W co ona się, u diabła, pakowała? Ona, która zazwyczaj postępowała tak rozważnie i ostrożnie...
- Jesteś tu?
Odwróciła się, wiedziona mieszanymi uczuciami. Obawa, złość, wrogość z jednej strony, z drugiej podniecenie. Dobrze wiedziała, jak wybuchowa może się okazać ta mieszanka. Ostrożność nakazywała zignorować go, pójść prosto do gabinetu i zamknąć za sobą drzwi. Z niezrozumiałych przyczyn zignorowała głos rozsądku.
- Potrzebowałam świeżego powietrza...
- Dlaczego podejmujesz takie ryzyko? - przerwał jej ze złością. - Czy nie zdajesz sobie sprawy, na co się narażasz?
Jak on śmiał maskować swoje podłe zachowanie pozorami troski o jej dobro?
- Zupełnie jakby cię to obchodziło! - zakpiła.
- A co sam robiłeś zeszłej nocy?
- Czy ta noc niczego cię nie nauczyła? A może niebezpieczeństwo podnieca cię w jakiś perwersyjny sposób?
Gwynneth opanowała się z najwyższym trudem.
- Posłuchaj, ta noc była błędem. Nie powinna się była zdarzyć. To nie twoja sprawa, nie muszę ci się opowiadać i nie obchodzi mnie, jak zinterpretujesz
moje słowa i czyny.
- Nie? - rzucił jej wyzwanie.
- Nie - odpowiedziała z przekonaniem.
- Być może jednak obejdzie cię, gdy powiem, że twoje zachowanie zeszłej nocy pozwala mi wnioskować, że uprawianie seksu z nieznajomym nie jest ci obce i że robiłaś to nie pierwszy raz.
- No cóż, tu się pomyliłeś - odpowiedziała.
- Tamta noc to był nie tylko pierwszy, ale i ostatni raz. Raczej spędzę resztę życia w celibacie. - Nie zamierzała się przy nim rozpłakać. Ale jego słowa
dotknęły czułej struny i nie umiała się już powstrzymać.
Ileż miała racji, starając się stłumić własną seksualność! Jak bardzo żałowała, że jej się to nie udało. Gdyby tylko nigdy nie spotkała tego mężczyzny!
- W celibacie? Taka kobieta jak ty? Jego wzgardliwe niedowierzanie zniosło resztki powściągliwości.
- Jak ja? Uważasz, że skoro jestem dziewicą, to seks musi mnie pociągać? Zwłaszcza po ostatniej nocy? - Roześmiała się niewesoło. - Zapewniam
cię, że dzięki temu doświadczeniu zrozumiałam, że tym czego chcę, jest właśnie celibat!
- Jesteś dziewicą? - Tariq potrząsnął głową w niedowierzaniu. - Kłamiesz!
- Nie kłamię - odparła znużona. - Ale rozumiem, że mi nie wierzysz. Nic mnie to nie obchodzi.
- Burza w jej wnętrzu ucichła, pozostawiając ją wyczerpaną i skłonną do płaczu, niezdolną zrozumieć, co ją skłoniło do tak osobistego wyznania, Chciała się od niego uwolnić, zanim jej równowaga emocjonalna ulegnie jeszcze większemu rozchwianiu. Nie czekając, aż się odezwie, odwróciła się, weszła do środka i automatycznie skierowała ku bezpiecznemu wnętrzu zamykanego gabinetu.
Z łomoczącym sercem, kompletnie wykończona, oparła się o framugę drzwi od wewnątrz i zaniknęła oczy. Jak to się stało, że tak całkowicie straciła
równowagę psychiczną, nad którą pracowała przez całe dotychczasowe życie?
Tariq został sam. Wiała lekka bryza. Ta sama, która dawno temu szeptała w niezwykłych wiszących ogrodach Ukrytej Doliny. Bryza niosła woń pustyni, woń czystości i wolności. Człowiek, który uczynił pustynię swoim domem, miał zawsze walczyć o bycie jego panem. Życie na pustyni nie pozostawiało miejsca na osobiste uczucia. Tam mężczyzna przede wszystkim musiał dbać o bezpieczeństwo
tych, którzy byli od niego zależni. Mógł tworzyć piękno tylko dzięki wierze w siebie i poświęceniu, tak jak przodkowie Tariqa. To z ich pracy, nadziei i zaangażowania narodziły się te bajeczne ogrody, które on teraz postanowił przywrócić do dawnej świetności i chwały.
Skłamała oczywiście, twierdząc, że jest dziewicą.
A jeżeli nie skłamała? I jeżeli była nią rzeczywiście? Kodeks pustyni był surowy, chronił honor mężczyzny i cnotę kobiety. Żądał oka za oko, życia
za życie, a jedynym sposobem wynagrodzenia kobiecie skradzionej cnoty było małżeństwo.
Ale ona nie była dziewicą, a on jej nie ograbił. W małżeństwie czułby się jak w zamkniętych ścianach, jak w więzieniu. Małżeństwo bez miłości było jak chleb bez soli, a on nie zamierzał się zakochać.
Czy ona wiedziała, jak bardzo jest bezradna? Czy zdawała sobie sprawę, jak łatwo byłoby mężczyźnie o jego pozycji, ale bez jego skrupułów wykorzystać ją w najbardziej prymitywny i grubiański sposób, a potem porzucić? Mogłaby być
przetrzymywana w apartamencie takim jak ten bez możliwości wyjścia. Mogłaby być zmuszana do najpodlejszych usług i nikt nie wiedziałby o niczym, aż byłoby za późno. Potrzebowała ochrony zarówno przed sobą samą, jak i przed mężczyznami,
którzy mogliby ją wykorzystać. Czy nie wiedziała, jak wyznanie dziewictwa mogło podziałać na takiego mężczyznę? Czyż jednak on sam nie miał większych problemów niż troska o lekkomyślną kobietę?
Ostatnio zmieniony przez Maite Peroni dnia 15:46:54 08-11-08, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 19:49:23 03-11-08 Temat postu: |
|
|
TYle odcinków! Jak mi sie dobrze czyta
Acha ta historia bardzo przypomina historie jego rodziców A on jest taki do ojca podobny
Ale nie zauwazył, ze była dziewicą, co zauwazył jego ojciec w swojej historii i jej nie wierzy.
I ciągle o niej myśli To dobrze xD |
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Pattinson Mocno wstawiony
Dołączył: 01 Sie 2007 Posty: 5200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:55:53 03-11-08 Temat postu: |
|
|
jak to się stało, ze przegapiłam cztery odcinki?
cztery bardzo długie i bardzo wciągające odcinki?
Gwinneth była dziewicą? zdziwiło mnie to trochę i od razu przypomniała mi się sytuacja Maite i Xandra, chociaż Gwin i Tariq są w trochę innej i jakże bardziej nowoczesnej sytuacji.
Nie mnie jednak Tariq jest honorowy i byłby w stanie ożenić się z Gwinneth tylko dlatego, że oddała mu się. A czy nie tego pragną mężczyźni z rodu Tariq'a? No może nie w ten konkretny sposób. Gdzieś tu brakuje jeszcze wzmianki o oddaniu się całą duszą, ale myślę, że i na to przyjdzie czas, a Tariq tak czy siak pozostanie jedynym mężczyzną w życiu Gwinneth.
Najbardziej podoba mi się jednak, że oboje bardzo siebie pożądają. I boją się reakcji swoich ciał na widok tej drugiej osoby. Zobaczymy jak to będzie dalej. W końcu przed nimi jeszcze wiele wspólnych nocy... |
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Pattinson Mocno wstawiony
Dołączył: 01 Sie 2007 Posty: 5200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:58:40 03-11-08 Temat postu: |
|
|
a nie mówiłam?
Ostatnio zmieniony przez Mrs.Pattinson dnia 21:32:30 03-11-08, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
kikiunia Mistrz
Dołączył: 16 Cze 2008 Posty: 14366 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: ..z mojego miejsca na ziemi..:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:25:35 03-11-08 Temat postu: |
|
|
I kolejny wspaniały odcinek ;*
Tariq postanowił zanieść śpiącą Gwynneth do sypialni. Czyżby pomimo nie zbyt miłego poznania się bliżej po wspólnej nocy coś jednak do niej czuł? Pożądanie? A moze coś więcej? tylko dlaczego gdy zaniósł Gwynneth do sypialni sam udał się do gabinetu?
Czekam na new;*;* |
|
Powrót do góry |
|
|
pesti69 King kong
Dołączył: 17 Kwi 2008 Posty: 2218 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: LBN Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:39:55 03-11-08 Temat postu: |
|
|
Ahh... 4 wspniałe odcinki
Gwen jednak była dziewicą, troche mnie to zdziwiło ale Tariq zachowuje się jak idiota jak on się w ogóle zachowuje, co on plecie, czy tak przystało gentelmanowi? |
|
Powrót do góry |
|
|
Bebe Prokonsul
Dołączył: 27 Lip 2008 Posty: 3926 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:28:28 03-11-08 Temat postu: |
|
|
Świetne, cudowne, cztery odcinki.
Utwierdziłam się po raz kolejny że faceci to idioci. Oni chyba mają to zapisane w genach. Każdy jest taki sam. Zapatrzony w siebie, egoista. Tariq jest tego świetnym przykładem. Wścibski jak nie wiem. Wszystko chciałby wiedzieć o wszystkim a o sobie nic nie powie. Uważa sie za pana świata, i nie widzi nic poza czubkiem własnego nosa. Trochę feministycznie to zabrzmiało ale ja tak myślę. No może zaniósł ja do sypialni ale to jeszcze nie zmienia mojego zdania o nim. Musi sie poprawić i bardziej postarać jeśli chce żebym zmieniła o nim zdanie. Z typowego zapatrzonego snoba na coś bardziej miłego. Chyba przesadziłam ale cóż nie moja wina, że ci idioci już tacy są. Ja ich nie zmienię i chyba nic i nikt nie potrafi.
Gwynneth nie powinna sie tłumaczyć temu tłumokowi. W końcu nic mi nie zrobiła, a wszystko mu mówi. On jeszcze śmie ją oskarżać o kłamstwo. Nie powinna pokazywać słabości. Powinna być silna i nie dać sie temu komuś.
Czekam na kolejny odcinek. |
|
Powrót do góry |
|
|
FANKI Aktywista
Dołączył: 10 Lip 2008 Posty: 301 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:03:49 03-11-08 Temat postu: |
|
|
Jak fajnie, aż 4 odcineczki!
Moim zdaniem ten Tariq to skonczony dupek. Jakis erotoman normalnie. Przespał się z Gwynneth, dobra to też jej wina, ale dlaczego on tak na nia naskakuje? On tez w tym uczestniczył. W ogóle on uważa się za pana świata. Wypytuje ja jak na jakims przesłuchaniu. O sobie nawet imienia jej nie podał. Dobrze przynajmniej że już za prostytutke jej nie ma. Jak dla mnie jet troche za bardzo pewny siebie. Uważa się za jakies bóstwo.
Szkoda mi Gwynneth. Walczyła, ale w środku juz poddawała się. Dobrze że poszła do tego gabinetu, bo tak jeszcze by się przy nim rozpłakała, a ten lodowy chłopczyk pewnei nic by nie zrobił. Troche głupio, że powiedziałą o tym dziewictwie, ale tak Tariq nie ma jej za puszczalską.
Trariq naprawiła swoje zachowanie, ale tylko w pewnym stopniu, jak przeniósł dziewczynę do łóżka, a sam połozył się na sofie. Jeszcze więcej takich gestów, a całkiem go polubię. Narazie mam go za egoistę.
Czekam na new |
|
Powrót do góry |
|
|
Maite Peroni Idol
Dołączył: 03 Kwi 2008 Posty: 1320 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 14:06:43 05-11-08 Temat postu: |
|
|
odcinek 12
Powinnam była zająć główną sypialnię, pomyślała Gwynneth. Pod ścianą gabinetu ledwie upchnięto niewielką sofę, ale nie było już miejsca, żeby ją rozłożyć.
Pomimo zmęczenia nie miała ochoty spać. Czuła się wykluczona ze świata rządzonego przez miłość. Nie doznała jej w dzieciństwie, a w konsekwencji
również i w dorosłym życiu. Ludzie wokół niej żyli w parach. Obserwując ich, odczuwała bardzo silnie emocjonalną pustkę swojego życia. Czy to dlatego tak chętnie uległa Tariqowi? Dlatego, że tak bardzo pragnęła być kochana i pożądana?
Wstała, podeszła do półki z książkami i sięgnęła po zauważoną wcześniej historię Zuranu. Usadowiła się na sofie możliwie najwygodniej i zaczęła czytać. Ku jej zaskoczeniu, w bardzo krótkim czasie książka całkowicie ją wciągnęła.
Kiedy Tariq stanął przed drzwiami gabinetu, była prawie północ. Z wnętrza nie dochodził żaden dźwięk. Zjadł posiłek zamówiony w restauracji, a młody kelner, który go przyniósł, zabrał przed chwilą puste naczynia i nietkniętą porcję Gwynneth.
Tariq uznał, że powinien zaproponować jej kolację. Nawet jeżeli nie chciał jej tutaj, nie mógł pozwolić, by głodowała. Skoro jednak nie chciała zjeść, jej sprawa.
Sięgnął do klamki, która łatwo ustąpiła pod naciskiem.
Wnętrze pokoju oświetlała lampka do czytania. Gwynneth, półleżąc na sofie, spała głębokim snem. Książka, którą najwyraźniej czytała, leżała na podłodze. Pozycja dziewczyny z pewnością nie była wygodna. Nie zadała sobie nawet trudu rozłożenia
niewielkiej sofy.
Odwrócił się, żeby wyjść, ale zatrzymał się w progu. Pomyślał, że w tej pozycji Gwynneth nabawi się sztywnego karku i drętwych stóp, które miała zawinięte pod siebie. We śnie wyglądała na bardzo młodą i bezbronną, ciemne rzęsy rzucały
długie cienie na brzoskwiniowej barwy policzki.
Zostawiając otwarte drzwi, podszedł bliżej i popatrzył na nią z nadzieją, że się obudzi, ale wiedział, że wtedy go nie posłucha. Dlaczego miałaby to zrobić, skoro nie darzyli się sympatią? Nawet śpiąc, rzucała mu wyzwanie.
Pochylił się i wziął ją na ręce. Zauważył, że stopy ma małe, smukłe i łagodnie wysklepione, a paznokcie pomalowane na bardzo jasny róż.
Bez powodzenia spróbował skupić uwagę na otwartych drzwiach.
Szepnęła coś przez sen i przylgnęła do niego mocniej. Oczy miała wciąż zamknięte, ale wargi ułożyły się w łagodny uśmiech.
Królewskie łoże w głównej sypialni mogło spokojnie pomieścić całą rodzinę, a nie tylko dwójkę dorosłych. Nie było więc powodu, dla którego nie mogliby go dzielić, a jednocześnie spać oddzielnie, tak jakby leżeli każde w swoim łóżku.
Tariq ułożył Gwynneth wygodnie i okrył, ale nie odważył się położyć obok. Westchnął i pomaszerował do gabinetu.
Tak właśnie powinien był postąpić, przekonywał sam siebie. Dlatego tu przyszedł. Wcale nie dlatego, że mając ją tak blisko, nie mógłby sobie zaufać.
Ostatnio zmieniony przez Maite Peroni dnia 15:36:16 08-11-08, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 15:00:40 05-11-08 Temat postu: |
|
|
Buzi buzi było Oni sa nieźli Kłuca się, ale mysla o sobie I to przejechanie po pismie jego na kartce sweet |
|
Powrót do góry |
|
|
Mrs.Pattinson Mocno wstawiony
Dołączył: 01 Sie 2007 Posty: 5200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:05:08 05-11-08 Temat postu: |
|
|
ciągnie ich do siebie, oj ciągnie.
zresztą nie dziwię się im ;p
Tariq ma w posiadaniu niezły skarb... ta Dolina zaciekawiła mnie.
czekam na kolejny odcinek ; * |
|
Powrót do góry |
|
|
kikiunia Mistrz
Dołączył: 16 Cze 2008 Posty: 14366 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: ..z mojego miejsca na ziemi..:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:21:06 05-11-08 Temat postu: |
|
|
Odcinek wspaniały!
Widać, że ciągnie ich do siebie..i nawet mnie to nie dziwi, powiem szczerze
Tariq ma bardzo piękny i niepowtarzalny skarb...ta Dolina bardzo mnie zaintrygowała..
Czekam na new;*;* |
|
Powrót do góry |
|
|
Maite Peroni Idol
Dołączył: 03 Kwi 2008 Posty: 1320 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 14:30:42 07-11-08 Temat postu: |
|
|
Odcinek 13
Gwynneth przeczytała notkę, pozostawioną na kuchennym stole.
"Mam coś do załatwienia, a potem wrócę. Tariq".
Tariq. A więc tak ma na imię. Powtórzyła je kilka razy, aż stało się znajome, a potem bliskie.
Przesunęła czubkami palców po literach jego imienia nakreślonych zamaszystym pismem, odzwierciedlającym silną osobowość. Próbowała przeanalizować własne uczucia, ale okazały się zbyt złożone.
Trzymaj się faktów, ostrzegła sama siebie. W przeciwieństwie do uczuć i pragnień, fakty dawały się poukładać w konkretnym porządku.
Tego ranka przeżyła szok, budząc się w pełni ubrana w wielkim łożu w sypialni, doskonale świadoma, kto ją tam przeniósł. Czemu to zrobił?
Potrząsnęła głową, odsuwając od siebie niemądre podszepty nadziei i, żeby już całkiem zdystansować się od niechcianych myśli, wyjęła z lodówki jogurt i misę ze świeżymi owocami.
Niebo za oknem było błękitne, a pokusa zjedzenia śniadania na tarasie zbyt silna, by się jej oprzeć. Powietrze pachniało lekko kadzidłem i solą. W dole widziała hotele, a za nimi przystań i plażę.
Tu, na górze, miała zarówno swobodę obserwacji, jak i komfort pozostawania niewidzianą. Jej skóra po długiej, angielskiej zimie łaknęła słońca i gdyby Gwynneth czuła się swobodnie, z pewnością uległaby pokusie zrzucenia łaszków i pławienia się w cudownym cieple. Niestety, jednak nie była u siebie, a ostatnią rzeczą, której sobie życzyła, było przyłapanie na opalaniu się nago.
Ponieważ przyjechała do Zuranu w interesach i nie zamierzała zostać dłużej niż kilka dni, nie wzięła kostiumu. A teraz jeszcze bardziej potrzebowała czystych koszulek i bielizny.
Otworzyła kubeczek z jogurtem i zanurzyła w nim łyżeczkę. Przed sobą ułożyła książkę o Zuranie, wcześniej przyniesioną z gabinetu.
W godzinę później wciąż jeszcze czytała. Historia kraju założonego na pustyni przez ród, który nim rządził do dziś, pochłonęła ją całkowicie.
Zamierzeniem obecnego władcy było, jak się wydawało, zmienienie Zuranu w ziemski raj w starym stylu, otwarty dla gości z różnych kultur. Do czasu, kiedy dochody z ropy naftowej zmniejszą się znacząco, Zuran będzie ulubionym krajem na wakacyjne wycieczki miłośników różnych sportów.
W książce cytowano wywiad, w którym władca przyznał, że celowo podejmuje ryzyko inwestowania tak olbrzymich sum w maleńki kraj. Jako analityk finansowy Gwynneth mogła sobie łatwo wyobrazić, jakie szkody mógł przynieść temu planowi skandal związany z podwójnym sprzedawaniem posiadłości zagranicznym klientom.
Jeden z rozdziałów książki poświęcono opisowi lokalnych obyczajów i różnic pomiędzy mentalnością Wschodu i Zachodu. Gwynneth zmarszczyła brwi, czytając, że na Bliskim Wschodzie wręczanie i przyjmowanie prezentów w celu ułatwienia negocjacji jest akceptowaną normą, podczas gdy kultura Zachodu uznaje to za szkodliwe łapownictwo. Autor książki radził zachodnim biznesmenom, by chcąc uniknąć dwuznacznych sytuacji, korzystali z porad kompetentnych miejscowych doradców.
Tariqowi byłoby więc znacznie łatwiej niż jej wręczyć łapówkę dla uzyskania dowodu własności apartamentu. Zresztą nie miała pieniędzy ani kontaktów, on najprawdopodobniej dysponował i jednym, i drugim.
Już chciała zamknąć książkę, kiedy zauważyła rozdział zatytułowany "Ukryta Dolina", co pobudziło jej ciekawość.
Ukryta Dolina była niegdyś miejscem o ogromnym znaczeniu strategicznym, z którego strzeżono i kontrolowano szlak wielbłądzi prowadzący z Żurami do krain leżących w głębi pustyni. Zgodnie z legendą, Dolina została podarowana przez sułtana synowi ulubionej konkubiny, który ją ufortyfikował i zbudował wspaniały pałac za pieniądze wpłacane przez podróżnych za przejazd i wodę w oazach. Te
ostatnie miała zaopatrywać w wodę bystra podziemna rzeka, płynąca tak głęboko pod warstwą piasku, że nikt nigdy nie zdołał jej odnaleźć.
To właśnie dzięki tej rzece mogły istnieć i zakwitać legendarne wiszące ogrody Mjenat, dopóki nie zniszczyła ich straszliwa burza piaskowa.
Badania prowadzone obecnie w Dolinie wydawały się wskazywać, że ogrody istniały rzeczywiście, zasilane podziemnym strumieniem, którego źródło nie zostało jeszcze odnalezione. Zdjęcia satelitarne pokazują wyraźnie dawne łożyska rzek
na pustyni, które być może wciąż toczą swoje wody głęboko pod powierzchnią.
Obecnym właścicielem tego unikalnego miejsca jest książę na mocy własnego pochodzenia, który poświęca swój czas i majątek na odkrycie prawdy o dawnych
dziejach swojego dziedzictwa.
Historia zafascynowała Gwynneth - od najdawniejszych dziejów do chwili obecnej. Zapragnęła dowiedzieć się więcej o niezwykłej Dolinie i jej władcy. Zwłaszcza skąpe informacje o nim pobudziły jej ciekawość. Nowoczesny mężczyzna i dawna
legenda? Ciekawe, jak godzi te, wydawałby się, przeciwstawne zainteresowania. To, co o nim przeczytała, zaintrygowało ją, chociaż nie tak bardzo, jak niebezpieczna i charyzmatyczna osobowość Tariqa.
Odłożyła książkę, wciąż otwartą na rozdziale o Ukrytej Dolinie i odchyliła się na oparcie fotela, zamykając oczy. Tak właśnie znalazł ją Tariq, który wrócił kilkanaście minut później.
Ten poranek nie był dla niego udany. Najpierw w pałacu spotkał się z władcą i szefem policji. Ten ostatni zawiadomił ich obu, że dzięki współpracy Tariqa najprawdopodobniej odkryto tożsamość polityka pracującego dla gangu. Niestety sytuacja była dużo bardziej skomplikowana, niż się wydawało na początku.
Tariq natychmiast spytał o powód.
- Najpewniej mężczyzną pracującym dla Chada Rheinvelta jest Omar bin al Javir. Jak z pewnością wiesz, jest on spokrewniony ze zdrajcą, księciem Nazirem, autorem szczęśliwie udaremnionego spisku na twoje życie.
- To bardzo poważne oskarżenie. Kiedy książę Nazir i jego bliscy zostali wydaleni z Zuranu, kilkoro członków jego rodziny odcięło się od niego
i błagało mnie o łaskę. Był wśród nich ojciec Omara - powiedział władca.
- A teraz Omar chce odpłacić za twoją dobroć - skwitował krótko Tariq.
- Zdołaliśmy ustalić, że ten młody człowiek już od dawna przysparza wstydu swoim bliskim. Za złe zachowanie i brak postępów w nauce został relegowany z uniwersytetu i tylko dzięki koneksjom rodziny dostał odpowiedzialną pracę. W opinii swojego zwierzchnika jest nadwrażliwy i konfliktowy. Podobno jednak w ostatnich miesiącach zaczął się zachowywać bardziej powściągliwie i okazywać większe zainteresowanie pracą.
- Prawdopodobnie dlatego, że bierze pieniądze od Chada - odparł Tariq.
- Dopóki nie mamy w ręku dowodów, nie możemy nic zrobić - kontynuował szef policji - ale będziemy uważnie obserwować każde jego posunięcie. W ciągu dwudziestu czterech godzin
powinniśmy zyskać dowód jego zdrady. Wtedy go
zaaresztujemy. Zanim jednak do tego dojdzie i zanim rozprawimy się z Chadem Rheinveltem i jego ludźmi, chciałbym prosić Waszą Wysokość - skłonił głowę przed Tariqem - o dalszą pomoc. To już nie potrwa długo.
- Informuj mnie o wszystkim - polecił mu jeszcze Tariq, zanim wyszedł. - Chcę być na bieżąco. Kiedy zaczynali tę akcję, prośba szefa policji nie ciążyła Tariqowi tak bardzo, teraz jednak nurtowało go wiele myśli. I wcale nie chodziło tylko o Gwynneth.
Gwynneth nie słyszała jego kroków, toteż kiedy się pojawił, zareagowała rumieńcem i gwałtownym biciem serca.
Nie mogła uciec, bo Tariq stał na drodze do drzwi, ale nie zamierzała zrezygnować. Wstała szybko i chciała przemknąć obok niego. Jednak Tariq, zamiast usunąć się z drogi, wyciągnął dłoń i zatrzymał ją, chwytając za ramię. Uścisk, początkowo mocny, zelżał po chwili. Teraz właściwie gładził jej ramię, jakby chciał rozmasować miejsce, które przytrzymał zbyt mocno.
- Puść mnie - zażądała ostrzej, niż miała zamiar.
Jego dotyk budził w niej tęsknotę i chęć poddania się, zupełnie jak tamtej pierwszej nocy. Na tę myśl zarumieniła się jeszcze mocniej.
- Dlaczego? Pożerasz mnie wzrokiem.
- Wcale nie! - zaprzeczyła gorąco. Spróbowała się wyrwać, ale unieruchomił ją pocałunkiem i zmusił, by zaprzestała walki.
Co to było? Dlaczego? Jej myśli pomknęły w przestrzeń, zbyt szybko, by mogła nad nimi zapanować. Czuła szum krwi w uszach, upuszczona książka stuknęła o podłogę.
Tariq puścił ją nagle.
- Czemu to zrobiłeś?
Skrzywił się, słysząc ton bólu w jej głosie. Nie była profesjonalną prostytutką, zgoda, ale nie była też ofiarą, za jaką chciała teraz uchodzić i oboje zdawali sobie z tego sprawę.
- Czemu? - powtórzył szyderczo. - Bo mi pozwoliłaś.
- Tak mówi każdy mężczyzna, który wymusił na kobiecie coś, czego nie chciała - odpowiedziała z goryczą. - Ale jeżeli uważasz, że molestowaniem zdołasz mnie zmusić do opuszczenia apartamentu, marnujesz czas. Gniewnie zmarszczył brwi.
- Co za bzdury! A jeżeli nie, to dlaczego tak mi się przyglądałaś?
- Ja? Wcale nie - zaprzeczyła, ale zdradziecki rumieniec nie pozwolił jej ukryć prawdy.
- Kłamiesz. Chciałaś zobaczyć, czy jestem podniecony.
- A byłeś? - Nie mogła uwierzyć, że to powiedziała. Obronnym gestem uniosła dłoń do czoła. Spojrzał na nią ostro, przekonany, że żartuje. Ale wyraz jej twarzy zdradził mu, że wcale nie żartowała.
- Nie mam czasu na głupstwa - odpowiedział kategorycznie.
To była prawda. Ale nie dało się ukryć, że myślał o niej coraz śmielej i nie potrafił się od tego powstrzymać.
Ostatnio zmieniony przez Maite Peroni dnia 15:17:55 08-11-08, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|