|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Czy mam to dalej pisać? |
Tak |
|
0% |
[ 0 ] |
Nie |
|
0% |
[ 0 ] |
|
Wszystkich Głosów : 0 |
|
Autor |
Wiadomość |
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:50:02 16-09-10 Temat postu: La danse Macabre du Vampire-ODCINEK 40- OSTATNI |
|
|
No i wstawiam Mam nadzieję, że spodoba się Wam moja nowa telka...
"La danse Macabre du Vampire"
Entrada: http://www.youtube.com/watch?v=DgtU2ID-ppI(robię entradę pierwszy raz, więc proszę o wyrozumiałość)
Fabuła: Katherine Monroe, mając zaledwie 10 miesięcy, straciła rodziców. Jedyne, co pamiętała, to śmiech ich zabójcy. Spędza 6 lat w domu dziecka, po czym zostaje adoptowana przez małżeństwo wampirów, państwa Monroe. Jej jedyną motywacją jest znaleźć i zabić zabójcę swoich rodziców. Aby tego dokonać, jest zdolna do wszystkiego. Czy uda jej się pomścić śmierć najbliższych?
Obsada:
Młoda wampirzyca(wygląda na 19, ma 59), córka pary wampirów, Josepha i Anabelle. Miała parę miesięcy, kiedy ich straciła, ale jako wampir ma dobrą pamięć już od dziecka. Jej rozwój fizyczny zatrzymał się, kiedy miała 19 lat. Adoptowana jako 6- latka przez rodzinę wampirów, nie chce się dostosować do ich zasad, m.in. picia zwierzęcej krwi, ale z czasem się do niej przekonuje. Jej jedyną motywacją jest zemsta. Potrafi manipulować wolą innych(odziedziczone po matce) oraz ma dar bardzo silnej telekinezy- unoszenia i przenoszenia przedmiotów(po ojcu). Tak jak matka jest hybrydą- pół wampirem pół smokiem, ale ta moc ujawnia się dopiero po zatrzymaniu się jej rozwoju.
Rodzice Katherine, para wampirów, giną, a ich córka zostaje uratowana przez sąsiadkę. Ona posiada dar panowania nad wolą innych oraz jest hybrydą- pół wampirem, pół smokiem. On posiada silny dar telekinezy(pojawiają się tylko w pierwszym odcinku, a później we wspomnieniach głównej bohaterki).
Wampir(wygląda na 30, ma 150 lat), przyszywany ojciec Katherine, dosyć surowy, duży nacisk kładzie na moralne zachowanie, dlatego stara się wybić Katherine z głowy jakąkolwiek zemstę. Ma dar czytania w myślach i dodatkowo blokuje dary innych wampirów, m.in. dar Katherine, dzięki czemu nie może ona nim manipulować. Jest wegetarianinem(pije krew zwierząt).
Wampirzyca(wygląda na 26, ma 100 lat), przyszywana matka Katherine, dobra, łagodna, wyrozumiała. Jej dar to telepatia- potrafi komunikować się z innymi za pomocą umysłu, oraz teleportacja. Tak jak mąż jest wegetarianką.
Wampir(wygląda na 19, ma 70), starszy, rodzony syn państwa Monroe, rzadko bywa w domu- zazwyczaj uczy się dużo, jest dawany Katherine jako przykład. Charakter odziedziczył po matce. Po ojcu odziedziczył dar czytania w myślach, a po matce telepatię. Stosuje dietę rodziców.
Wampirzyce(wygląda na 22, ma 1200, jej córka na 19, ma 500), Cristina to dyrektorka VES(vampire Elite School), do której państwo Monroe wysłali Katherine. Uczyła również ich syna, Johnathana. Z pochodzenia jest Włoszką. Potrafi wczytać się w czyjeś wspomnienia i przywoływać je w każdej chwili, miewa również wizje przyszłości. Właśnie odczytując wspomnienia Katherine, wstrząśnięta tym co jej się przydarzyło, będzie ją namawiać do zemsty i podpowiadać najlepsze pomysły. Jej córka Abshynthe, owoc romansu z ponad 2000-letnim wampirem Astarothem, to spokojna i pogodna osoba, zawsze uśmiechnięta, brak jej jednak ojca. Polubi Samaela, nowego ukochanego mamy. Cristina to wegetarianka z przekonania, jej córka także.
Czarodziejka(wygląda na 20 lat, żyje już 65), stanie się najlepszą przyjaciółką Katherine. Jest zafascynowana wampirzycą, która wprowadza ją w swój świat, tak jak i ona ją w świat magii. Serenie nie podoba się plan zemsty Katherine, ale nie chce się wtrącać.'
Wampir(wygląda na 25, ma 450), od pierwszego spotkania jest oczarowany Katherine, szczególnie jej tajemniczośsią. Uważa siebie za potwora, nazywa sarkastycznie diabłem. Potrafi tworzyć pole o wielkiej sile, niszczące wszystko w promieniu paru kilometrów. Pija ludzką krew, ale pod wpływem Katherine zmienia dietę.
Wampir(wygląda na 30, ma ponad 3000), przedstawiciel klanu władającego wampirami na całym świecie, ustanawiającym prawo. Informuje Katherine, kto zabił jej rodziców. Pije ludzką krew.
Francuski wampir(wygląda na 24, ma 560), zabójca rodziców Katherine. Pewny siebie, mimo młodego wieku jest bardzo potężny dzięki romansowi z najstarszą wampirzycą na świecie, Eirene. Pijąc jej krew, stał się praktycznie nie do pokonania. Nie można go zabić, jedynie on sam może siebie uśmiercić. Spotykając kipiącą do niego nienawiścią Katherine, by ją udobruchać wmawia jej, że się w niej zakochał, ale potem sam wpada w swoje sidła. Jest mściwy i nie darowuje nikomu swoich krzywd. Pije ludzką krew.
Córki Katherine i Jeana(najpierw niemowlęta, pod koniec mają po 19 lat), bliźniaczki, jeszcze w życiu płodowym znienawidzą ojca, słysząc jak zwraca się do matki i ją atakuje. Rozwijają się w szybkim tempie, w tydzień tyle, co w jeden rok. Ich rozwój zatrzymuje się w wieku 19 lat. Zostaną wysłane do VES. Różnią się od siebie jak ogień i woda- Selene jest spokojna, odziedziczyła po matce moc panowania nad wolą. Irina jest porywcza, odziedziczyła moc telekinezy. Obie są hybrydami, tak jak Katherine. Po ojcu odziedziczyły ogromną moc i to, iż da się je zabić jedynie podczas ich rozwoju. Po skończeniu 19 lat stają się niezniszczalne tak jak on. Przejmują dietę matki.
Demon(wygląda na 26, ma 1450), późniejszy ukochany Cristiny. Przyczyni się w dużej mierze do śmierci Jeana, znajdując sposób na jego moc.
Człowiek(25 lat, potem 44), sąsiadka Anabelle i Josepha, została matką chrzestną Katherine, uratowała ją jako niemowlę z pożaru roznieconego przez zabójcę jej rodziców. Starała się o adoptowanie jej, ale nie dostała zgody, potem traci z nią kontakt, kiedy mała zostanie adoptowana przez Monroe'ów. Po latach Katherine ją odwiedza i dowiaduje się od niej nieco więcej o swoich rodzicach.
Ostatnio zmieniony przez namida1991 dnia 0:21:54 09-03-11, w całości zmieniany 54 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:37:45 16-09-10 Temat postu: |
|
|
zapowiada się interesująco na pewno czytam!
co do obsady - podoba mi się, że jest oryginalna, ale i tak na początku pewnie nie będę pamiętać kto jest kim:P tyle postaci na raz to za wiele nawet jak na moją głowę |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:29:36 16-09-10 Temat postu: |
|
|
Wiem
Mam taką skłonność do przesady, ale cóż... Odzywają się stare nawyki... |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:56:06 17-09-10 Temat postu: |
|
|
Ja też miewam skłonności do przesady, więc doskonale Cie rozumiem
widzę, że w podpisie masz linka do swojej nowej produkcji - chciałam Ci zaproponować, żebyś wkleiła użyła kodu: [url= tu wklej link]La danse Macabre du Vampire[/url]
wtedy będziesz miała w podpisie tylko tytuł swojej telki i będzie czytelniej
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 20:57:04 17-09-10, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Ayleen Wstawiony
Dołączył: 11 Mar 2009 Posty: 4673 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:01:56 17-09-10 Temat postu: |
|
|
Ups., już się pogubiłam w bohaterach, ale przy czytaniu, wszystko opanuje! Więc czekam na odcinek. |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:03:41 17-09-10 Temat postu: |
|
|
Dzięki... Już dawno widziałam, że niektórzy tak mieli, ale nie wiedziałam jak to zrobić.... |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:46:27 17-09-10 Temat postu: |
|
|
Sama nie wiem wszystkiego, ale polecam się na przyszłość - jeśli będę umiała pomogę |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:29:28 17-09-10 Temat postu: |
|
|
Z pewnością skorzystam...
Menny, odcinek zapewne będzie jutro Mam nadzieję, że się Wam spodoba... |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 8:08:23 18-09-10 Temat postu: |
|
|
Jutro? Czyli już dzisiaj Super, już nie mogę się doczekać |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:44:13 18-09-10 Temat postu: |
|
|
Oto premierowy odcinek Proszę o szczere komentarze....
Odcinek 1
Dzień 2 czerwca 2000 roku był wyjątkowo pochmurny w jednej z dzielnic Londynu. Nie zepsuło to jednak humoru Anabelle, wręcz przeciwnie- słońce schowane za chmurami oznaczało bowiem, że będzie mogła spokojnie wybrać się do miasta z mężem Josephem i 10 miesięczną córeczką Katherine. Cała ich trójka była bowiem wampirami, z czego ona i jej mąż należeli do przemienionych, którzy byli kiedyś ludźmi, natomiast ich córka narodziła się jako wampir. W świetle słonecznym błyszczeliby, co z pewnością zwróciłoby uwagę ludzi.
Anabelle przgotowywała właśnie ubranka na spacer dla małej, kiedy zadzwonił telefon.
- Słucham?- powiedziała, podnosząc słuchawkę.
- To ja, Annie.- usłyszała znajomy głos sąsiadki, oraz matki chrzestnej Katherine.
- Ach, panna Marks... Cóż tam u Ciebie słychać?- spytała ją Anabelle.
- Wszystko w porządku... Chciałam spytać, czy mogę dziś do Was wpaść?- odrzekła Annie.
- Dziś nie bardzo. Planujemy z mężem zabrać córeczkę na spacer do miasta.- wyjaśniła Anabelle.- Ale jutro po południu mogłabyś przyjść.- dodała.
- To świetnie. Na pewno się pojawię.- powiedziała Annie.
- To do jutra.- odrzekła Anabelle, odkładając słuchawkę. W tym czasie do domu wrócił Joseph.
- Kto dzwonił?- spytał, dając żonie całusa w policzek.
- Annie Marks. Przyjdzie do nas jutro po południu.- odrzekła Anabelle.
- A czemu nie dziś?- spytał ponownie, zaglądając do łóżeczka, w którym spało niemowlę o czarnych włoskach.
- Cóż, pomyślałam że skoro niebo jest dziś zachmurzone, to może wybralibyśmy się na spacer po mieście?- odrzekła Anabelle.
- Dobry pomysł.- uśmiechnął się Joseph.
- Ech, dobrze że Kathy nie musi jeszcze pić krwi.- westchnęła Anabelle.
- Ale to nie będzie trwało wiecznie. Kiedy skończy 11 lat odezwie się pragnienie.- odrzekł Joseph, obejmując ją w talii.- Kocham Cię, Anabelle.- szepnął jej do ucha.
Ona uśmiechnęła się tylko, czując jego usta na swojej szyi, a potem na ramieniu.
Ich pocałunek przerwało pukanie do drzwi.
- Przecież powiedziałam Annie, żeby przyszła jutro.- odezwała się Anabelle, idąc w kierunku drzwi. Kiedy je otworzyła, z przerażeniem spojrzała na osobę stojącą na zewnątrz.
- Jean...- wyszeptała. Na dźwięk tego imienia Joseph natychmiast znalazł się u boku żony, spoglądając na gościa spode łba. Jego mięśnie były napięte. W każdej chwili gotów był zaatakować.
- Wpuścisz mnie, czy będziemy rozmawiać na dworze?- odezwał się wampir stojący w drzwiach, wyraźnie zaciągając francuskim akcentem.
Anabelle zaprosiła go gestem do środka, po czym zamknęła drzwi.
- Czego chcesz?- warknął Joseph.
- Nie bądź agresywny.- odrzekł mu gość.- Chciałem odwiedzić starą znajomą.- tu zwrócił się do Anabelle, posyłając jej czarujący uśmiech.- Widzę, że powiększyła się Wam rodzina.- dodał, zbliżając się do otwartego pokoju dziecięcego, w którym spała malutka Katherine. I mimo snu słyszała całą tę rozmowę, i poniekąd rozumiała.
- Nie próbuj nam wmówić, że przyszłeś w odwiedziny.- odrzekła Anabelle, odwracając jego uwagę od śpiącego dziecka. Czuła, że stanie się coś złego i wolała, by ich gość zapomniał o Katherine.
- W istocie moja droga Anabelle, w istocie...- odrzekł w końcu.- Przybyłem, albowiem Twój mąż zabił moją partnerkę, Cynthię.- spojrzał oskarżycielsko na Josepha.
- To prawda?- spytała Anabelle, spoglądając na męża.
- Tak, ale ona napadła na parę z dwójką dzieci... Z resztą nie wiedziałem, że to Twoja partnerka. Dowiedziałem się o tym dopiero wczoraj.- odrzekł Joseph.
- A wiesz, że była w ciąży?- krzyknął ich gość, rozzłoszczony jego wytłumaczeniem. Jego oczy zaszkliły się łzami, kiedy wymawiał te słowa.
- Nie wiedziałem. Przykro mi...- odrzekł Joseph nieomalże szeptem. Naprawdę żałował teraz swego czynu.
Jednak tamtego wampira nie wzruszyły jego przeprosiny, przybył tu jednak w jednym celu- by dokonać zemsty.
Rzucił się więc na Josepha. Anabelle natychmiast przemieniła się w hybrydę, ale została odepchnięta przez ich gościa. Leżąc na podłodze, zobaczyła jak mała Katherine budzi się i spogląda na tę scenę walki. Chciała się podnieść w łóżeczku, ale Anabelle nakazała jej gestem nie ruszać się, po czym przyłożyła palec do ust. Katherine leżała więc cicho w łóżeczku. Bała się spojrzeć na to, co działo się w pokoju. Słyszała tylko odgłosy walki, krzyki matki, a potem dźwięk jakby rozdzieranego metalu. Potem widziała jak jakiś mężczyzna oblewał cały dom cuchnącą substancją i zaśmiał się złowrogo. Katherine zapamiętała dokładnie każdy ton tego śmiechu. Na koniec mężczyzna rzucił zapaloną zapałkę na rozdarte ciała jej rodziców. Ogień szybko rozprzestrzenił się po salonie. Mężczyzna ulotnił się, zatrzaskując drzwi.
Annie Marks robiła właśnie ciasto na jutrzejsze spotkanie z sąsiadami. Spojrzała w okno i zobaczyła jak zza drzew, za którymi stał dom jej sąsiadów, unosił się dym. Zerwała się z miejsca i wybiegła na dwór, nie zamykając drzwi za sobą.
Kiedy znalazła się przy płonącym budynku, usłyszała płacz dziecka.
- Katherine!- wyważyła drzwi i weszła do środka, zakrywając usta swetrem. Dotarła przez płonący salon do pokoiku małej. Na szczęście drzwi były otwarte, ale framugi powoli zajmowały się ogniem.
Minęła je i weszła do pokoju. Natychmiast wyjęła z łóżeczka płaczące niemowlę, owijając je w swój sweter, po czym udała się czym prędzej do drzwi wyjściowych. Po drodze minęła płonące szczątki Anabelle i Josepha, na których widok ją zemdliło. Płonące belki spadały z sufitu, utrudniając jej drogę powrotną. Kiedy wreszcie znalazła się na zewnątrz, odetchnęła głęboko i zadzwoniła na numer alarmowy. Minęło pół godziny nim przyjechała karetka i straż pożarna.
Ostatnio zmieniony przez namida1991 dnia 17:20:25 18-09-10, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:21:08 18-09-10 Temat postu: |
|
|
Szczerze? Już mi się podoba! Naprawdę
Całe szczęście, że nie pojawili się wszyscy bohaterzy na raz, będę mogła sobie ich spokojnie zakodować.
Tak się zastanawiam czy czasem Jean'a i Katherine nie połączy w przyszłości coś innego niż nienawiść... czekam cierpliwie na kolejny odcinek ^^ |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:10:39 19-09-10 Temat postu: |
|
|
Dziękuję, naprawdę... Na razie niektóre odcinki mogą być nudnawe, bo muszę powoli Was wprowadzić w fabułę... Mam nadzieję, że nie będą jednak całkiem beznadziejne
Odcinek 2
Annie wraz z małą Katherine zabrano do szpitala. Po badaniach okazało się, że niemowlęciu nic nie jest i zawieziono je na pogotowie opiekuńcze. Annie musiała zostać w szpitalu parę dni. Chciała koniecznie zaadoptować Katherine. Myślała, iż jako jego matka chrzestna ma na to spore szanse. Kiedy opuściła szpital i pojechała na pogotowie opiekuńcze, okazało się, że małej już tam nie ma.
- Jak to nie ma? To gdzie ją wywieźli?- krzyknęła zdenerwowana.
- Spokojnie... Zabrali ją do domu dziecka w Cardiff, w Walii. Na pogotowiu nie mogła przebywać dłużej niż 48 godzin.- odrzekła opiekunka z pogotowia powoli i wyraźnie.
Annie podziękowała jej za informację i wyszła.
Przez jakieś 2 miesiące Annie przygotowywała wszystkie papiery, które były niezbędne do adopcji.
Katherine kończyła już roczek. Rozumiała o wiele więcej niż normalne dzieci w jej wieku. Wiedziała również jakie posiada dary- telekinezę i manipulacja wolą innych. Szczególnie przydatny okazał się ten drugi, więc wykorzystywała go na opiekunkach w domu dziecka. Dzięki temu wszyscy robili to co im kazała. Inne dzieci nie pałały do niej sympatią, ale jej to nie obchodziło. Mogła wprawdzie nakłonić je, by ją uwielbiały, ale uznała to za zbędne, bo jakąż miała z tego korzyść? Korzystała więc z swej władzy nad ludźmi, stając się z roku na rok coraz bardziej pewną siebie i zarozumiałą.
Annie nie otrzymała zgody na adopcję, ponieważ nie była mężatką. Dom dziecka uznał, iż sama nie da rady wychować Katherine. Poza tym jej potrzebny był zarówno ojciec, jak i matka. Ale to nie skłoniło jej do poddania się. Zgłaszała sprawę do sądu, chcąc udowodnić, że poradzi sobie sama. Sąd jednak miał na ten temat takie samo zdanie. W końcu nawet adwokat Annie zaczął się z tym zgadzać. Jej batalia trwała całe trzy lata. Annie odwiedzała Katherine raz na miesiąc, zorganizowała jej 4 urodziny. Chcąc nie chcąc również była pod wpływem daru Kath.
W końcu jednak Annie zaczęła szukać męża, by w końcu adoptować małą, pokochała ją bowiem jak własną córkę. Niestety znalezienie kogoś odpowiedniego nie było takie proste. Zajęło jej to całe dwa lata. |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:19:08 19-09-10 Temat postu: |
|
|
Kolejny odcinek Miłego czytania....
Odcinek 3
W dzień swoich 6 urodzin Katherine od samego rana nadużywała swojego daru. Dyrygowała wszystkimi z ogromną lubością.
Po południu jedna z opiekunek zaprowadziła ją do gabinetu. Katherine ucieszyła się, ponieważ znaczyło to, iż została adoptowana.
- To na pewno ciocia Annie...- powiedziała cicho, wchodząc do gabinetu. Niestety nie ujrzała tam osoby, którą miała nadzieję ujrzeć. Przy biurku stała para wampirów- to wyczuła od razu. Mężczyna był wysokim, dobrze zbudowanym blondynem o niebieskich oczach. Przyglądał się jej z niezwykłą uwagą.
Kobieta była szczupła, średniego wzrostu, o długich, brązowych włosach i oczach tego samego koloru. Posłała ona Katherine serdeczny uśmiech.
- To Twoi nowi rodzice, państwo Charles i Elisabeth Monroe.- przedstawiła ich opiekunka.
- Nie chcę takich rodziców. Chcę do cioci Annie.- skrzywiła się Katherine, po czym spojrzała w oczy opiekunki.- Nie oddacie mnie im.- powiedziała naburmuszona, używając swego daru i pierwszy raz w życiu się na nim zawiodła.
- Sąd wyraził zgodę na adopcję, więc państwo Monroe są teraz Twoimi rodzicami. Zobaczysz, że Ci się u nich spodoba.- odrzekła opiekunka, ani trochę się nie wachając.
Katherine czuła, że ktoś albo coś ją blokuje. Z pewnością tę barierę wytwarzało jedno z wampirów, czyli pan Monroe lub jego żona, i na dodatek osłaniał też opiekunkę. Bardzo ją to rozzłościło. Z oporami udała się do samochodu jej nowych rodziców. Usiadła z tyłu, naburmuszona.
- Wiesz, mamy jeszcze syna, Johnathana. Będziesz mieć starszego brata.- powiedziała Elisabeth, wsiadając do samochodu.
- Świetnie.- mruknęła Katherine bez cienia entuzjazmu.
- Spokojnie kochanie. To tylko obrażona sześciolatka. Przejdzie jej.- odezwał się Charles, jakby odpowiadając na jakieś nieme pytanie żony, wsiadając od strony kierowcy. Po chwili ruszyli. Kath przez całą podróż nie odezwała się nawet słowem, mimo że Elisabeth zagadywała ją co chwilę. Wlepiła wzrok w okno, ukrywając twarz burzą loków w kolorze gorzkiej czekolady, pamiątki po jej ojcu, Josephie. Oczy miała tak samo niebieskie jak jej mama, Anabelle. Westchnęła, wspominając ich, a oczy zaszkliły się łzami, które pojawiały się zawsze, kiedy myślała o swoich biologicznych rodzicach. Znała ich tak krótko, widziała jak ginęli. Czuła ogromną złość myśląc o mężczyźnie, który pozbawił ją rodziców. Miała ochotę zrobić z nim to samo, co on z nimi. Wtedy właśnie obudziło się w niej pragnienie zemsty.
Annie, wraz z swym świeżo upieczonym mężem, Jackiem, udała się do domu dziecka.
- Zobaczysz, pokochasz Kathy jak tylko ją zobaczysz.- powiedziała, wkraczając wraz z nim do budynku.
Spotkawszy opiekunkę, od razu poprosiła o spotkanie z Katherine.
- Bardzo mi przykro, ale jakąś godzinę temu zabrali ją rodzice zastępczy...- odrzekła opiekunka.
- Jak to? Czemu nikt mnie o tym nie powiadomił?- oburzyła się Annie. Jack położył jej dłoń na ramieniu na znak, aby zachowała spokój.
- Jej nowi rodzice prosili o dyskrecję. Nie mogę nic więcej powiedzieć.- powiedziała opiekunka ze stoickim spokojem i oddaliła się do stołówki, by przypilnować swoich podopiecznych przy obiedzie.
W oczach Annie pojawiły się łzy. Z jej ust wyrwał się szloch. Wtuliła twarz w tors Jacka, a ten objął ją w talii i przytulił mocno do siebie.
- Nie martw się... Będziemy mieli swoje dzieci...- szeptał jej do ucha.
Kiedy nieco się uspokoiła, opuścili dom dziecka i udali się do siebie.
Dom Monroe'ów faktycznie zapierał dech w piersiach. Zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz wyglądał niczym pałac. Kath chłonęła te piękne widoki i powoli wyraz jej twarzy się zmieniał z naburmuszonego na pełen dziecięcej ciekawości.
- A więc, po pierwsze.- odezwał się Charles, kiedy znaleźli się w salonie.- Wiemy jakie posiadasz dary. W domu dziecka był jakiś czas nasz przyjaciel, Matt, który rozpoznaje jaki dar posiada dany wampir.- powiedział.- Zapewne wyczułaś, iż my również jesteśmy wampirami tak jak Ty. I właśnie dlatego Cię adoptowaliśmy.- wyjaśnił.- Twoja matka chrzestna nie poradziłaby sobie z Tobą. Co prawda nie pijesz na razie krwi, ale kiedy skończysz 11 lat, Twoje pragnienie w końcu się odezwie.- dodał.
Katherine zdziwiły jego ostatnie słowa. Myślała, że krew nigdy jej nie będzie potrzebna. Teraz zrozumiała, że byłaby zagrożeniem dla Annie.
- Jeśli zaś chodzi o naszą rodzinę.- zaczął ponownie Charles po chwili milczenia.- Ja mam 150 lat, i jestem wampirem przemienionym, tak samo jak moja żona.- wskazał na Elisabeth stojącą u jego boku.- Ona ma 100 lat. Moim darem jest czytanie w myślach, a oprócz tego jestem tarczą, co znaczy że blokuję dary innych wampirów, no i mogę tą tarczą chronić także inne osoby. Dlatego właśnie nie mogłaś manipulować opiekunką.- wyjaśnił.
No tak, to było do przewidzenia. Katherine westchnęła cicho.
- Moja żona.- ciągnął dalej.- Potrafi telepatycznie łączyć się z innymi oraz teleportować.- dokończył, słysząc myśli nadchodzącego syna.
Katherine, widząc jak Charles patrzy na drzwi wejściowe, a Elisabeth wraz z nim, również skierowała wzrok w tamtą stronę. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:37:57 19-09-10 Temat postu: |
|
|
Trochę szkoda, że Annie nie udało się adoptować małej Kate, ale z drugiej strony chyba lepiej się stało, że trafiła między "swoich", czyli wampiry.
Ciekawa jestem jak potoczą się jej dalsze losy |
|
Powrót do góry |
|
|
namida1991 King kong
Dołączył: 14 Paź 2009 Posty: 2837 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Gdańska Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:03:58 20-09-10 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za komentarz, agam... Oto i dalsze losy naszej wampirzycy
Odcinek 4
Drzwi otworzyły się i do domu wszedł wysoki, chudy jak patyk chłopak, około 19 letni, w białej koszuli i dżinsach, o brązowych włosach i czarnych oczach, tak jak u jego matki. W ogóle był do niej bardziej podobny niż do ojca.
- Cześć siostra!- podszedł do niej, uniósł nad ziemię, tuląc i uśmiechając się szeroko. Katherine skrzywiła się lekko, ale odwzajemniła jego uśmiech.
- To jest Johnathan, nasz rodzony syn.- przedstawił go Charles. Elisabeth uśmiechnęła się promiennie.- Johnathan żyje 40 lat, ale jego rozwój zatrzymał się w wieku 19. Tak samo będzie z Tobą.- odezwała się tym razem ona. Kath pierwszy raz zwróciła uwagę na barwę jej głosu, mimo że jeszcze w samochodzie często zagadywała Katherine. Głos Elisabeth był niezwykle delikatny i pełen czułości, działał uspakajająco.
Przemyślenia Kath przerwał głos Charlesa.
- Johnathan przejął po mnie czytanie w myślach, a po matce teleportację.- powiedział.
- Fajnie, że wreszcie jesteś z nami.- odezwał się do niej Johnathan, stawiając ją z powrotem na ziemi. Z jego twarzy biła taka szczera radość, że Katherine pierwszy raz uśmiechnęła się na prawdę. Ktoś w tym domu naprawdę cieszył się z jej przybycia, mimo iż najprawdopodobniej wyczytał z myśli jej i rodziców jak niegrzecznie się zachowywała.
Pierwszy raz wstydziła się swojego zachowania.
- Musisz jeszcze poznać parę zasad panujących w naszym domu.- odezwał się Charles.- Monroe'owie nie kłamią, nie używają swoich darów do manipulacji innymi.- tu spojrzał na Katherine znacząco.- No i do innych złych celów też nie. Nie mścimy się, bo zemsta prowadzi donikąd...- mówił. Katherine westchnęła. Czy akurat to też musiał wyczytać z jej myśli?
- ...nie pijemy ludzkiej krwi, lecz zwierzęcą.- kontynuował dalej.- No i uczymy się kontrolować swoje pragnienie, by móc w miarę swobodnie przebywać wśród ludzi.- zakończył.
Pokój Katherine znajdował się na poddaszu, tuż obok sypialni Johnathana. Wnętrze pokoju przedstawiało się całkiem zwyczajnie- proste meble, białe ściany, w szafie ciuchy w stonowanych kolorach. Najpiękniejszy był w tym pokoju widok z okna. Widoczny był przepiękny las, w którym polowała cała rodzina.
Już od następnego dnia Elisabeth zaczęła uczyć Katherine podstaw pisania, czytania i liczenia. Nauka poszła jej szybko, jak to u małego wampira. Charles, po powrocie z pracy, uczył ją polować, mimo iż nie piła jeszcze krwi.
Kiedy Katherine skończyła 7 lat, państwo Monroe posłali ją do VES- Vampire Elite School, specjalnej szkoły dla młodych wampirów, prowadzonej przez Cristinę Cassandrę Scabio, wampirzycę z Włoch, która miała przeszło 1000 lat i potrafiła przywoływać wspomnienia, oraz miewała wizje przyszłości. Jej 500- letnia córka, Abshynthe, owoc romansu Cristiny z wampirem Astarothem. Absynthe była miniaturką swojej mamy- miała podobne rysy twarzy, taki sam uśmiech, ruchy, jedynie włosy miała jakby jaśniejsze i inny kolor oczu. Potrafiła przywoływać wspomnienia tak jak jej matka, a oprócz tego teleportować się, co zapewne odziedziczyła po ojcu.
Cristina uczyła Kath literatury, a Abshynthe historii. Oprócz zwykłych przedmiotów w VES uczono również polowania, diety "wegetariańskiej", jak określano picie krwi zwierząt, oraz historii wampirów i prawa ustalonego przez klan wampirów, który pilnował ładu wśród swoich pobratymców.
Katherine polubiła bardzo Cristinę i jej córkę. Skończywszy 11 lat, dołączyła do sekcji wampirów uczących się polować. Podstawy, jakich nauczył ją wcześniej Charles, okazały się przydatne. W niektóre weekendy i święta jeździła do domu, z czego najbardziej cieszył się Johnathan.
Szkola posiadała internat, więc Kath korzystała z tego, iż nie jest pilnowana przez ojca cały czas, opracowując plan zemsty na zabójcy jej biologicznych rodziców.
Cristina, dotknąwszy któregoś dnia Katherine, ujrzała jej wspomnienia o śmierci rodziców. To, co ujrzała wstrząsnęło nią.
- Widziałaś to wszystko?- spytała zszokowana.
- Tak.- odrzekła Kath.
- Nie dziwi mnie to, że chcesz się zemścić.- powiedziała Cristina.- Wiesz, najlepsza zemsta, to podstępne działanie. Skoro to zrobił mężczyzna i do tego wampir, najlepiej go w sobie rozkochać, a potem porzucić... Tymbardziej jeżeli nie będziesz w stanie go zabić.- poradziła jej.
Katherine wzięła tę opcję pod uwagę i wydała jej się naprawdę dobrym pomysłem. Jedynym problemem było odnalezienie zabójcy, ale Kath wiedziała, iż miała na jego poszukiwanie całą wieczność. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|