Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Liso Sensual Celestial - Proste Zmysłowe Niebiańskie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 28, 29, 30  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
DyR*DyU
Idol
Idol


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 1230
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:42:37 10-08-08    Temat postu:

Taaa Jaką katastrofą?? Alan i Elizabetch muszą się spotkac w te Walentynki
Czekam na nowy odcinek ;]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tinkerbell
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 3933
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:10:54 10-08-08    Temat postu:

Już się nie mogę doczekać spotkania ) mam nadzieję że wrzucisz coś jutro nowego superr
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bebe
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 3926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:46:20 10-08-08    Temat postu:

Świetny odcinek.
Ale się Alan zdziwił że przyszedł jeden list.
Ale bardziej rozczarowany był Gio.
Czekam na kolejny odcinek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Meg
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 5914
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Zielona Góra
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:42:00 10-08-08    Temat postu:

Gio i jego eksplodujące podejście do życia, haha
Alan liczył na więcej listów i się przeliczył biedaczek.
Zdziwi się jak odkryje całą prawdę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tinkerbell
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 3933
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 8:27:34 11-08-08    Temat postu:

dobrze mu tak bo był zbyt pewny siebie:P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Neosha
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:00:49 11-08-08    Temat postu:

Ehehehe Gio jaki niezadowolony był hehe.Alan raczej przeciwnie.Elizabeth i Alan są chyba moją ulubioną para.Ciekawie opisujesz te oto pary., aż chce się czytać Czekam na capitulo new:D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maite Peroni
Idol
Idol


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 1320
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 11:27:29 11-08-08    Temat postu:

Odcinek 21

Nick poderwał się na przenikliwy gwizd czajnika. Co on wyprawia? Chyba oszalał. Już dawno powinien siedzieć w tej głupiej limuzynie i wracać do domu. Tymczasem był w małej kuchence jakiejś Samanthy, przez przyjaciół zwanej Sam (a on też natychmiast postanowił zaliczyć się do grona jej przyjaciół) i parzył dla niej herbatę.
Zdjął czajnik z ognia, znalazł kubek zawieszony na ścianie, lecz zanim dokopał się do małego pudełka z herbatą na górnej półce jednej z szafek, minęło trochę czasu.
— Czy dodać czegoś do herbaty? — krzyknął. Samantha westchnęła ciężko. Nie miała serca powiedzieć mu, że nie znosi herbaty.
- Tak, śmietankę i cukier. - Kłamstwo za kłamstwem, pomyślała i dotknęła nosa, zaniepokojona czy nie wydłuża się on czasem z każdym kolejnym łgarstwem niczym nos Pinokia.
Nick bez trudu odnalazł śmietankę. Zrobił przy okazji szybki przegląd zawartości lodówki. Słyszał kiedyś, że z reguły wiele mówi ona o jej właścicielu.
Znalazł w środku różne odmiany sałaty, rzodkiewki, ogórek, kiełki... Pełnoziarnisty chleb, margaryna, karton jajek, resztka pieczonego kurczaka w plastikowym pojemniku. Na górnej półce zwykle przyprawy - musztarda, ketchup, majonez — i kilka bardziej egzotycznych: ostry sos indyjski, sos chiński, japońskie wasabi. Kobieta, która dba o zdrowie i ma szerokie upodobania kulinarne, orzekł i pochwalił ją w duchu.
— Czy coś się stało? — zawołała z pokoju Samantha, gdy minęły dwie minuty.
Nick pospiesznie zamknął lodówkę.
- Nie, wszystko w porządku.
Żeby to była prawda skąd się wzięła ta jego ofiarność i troska? Co tutaj robi? Ale przecież jeszcze nie jest za późno na odwrót. Zaniesie jej herbatę, wyrazi nadzieję, że wkrótce poczuje się lepiej (nie na tyle szybko jednak, by nabrała sił na tę szaloną randkę) i natychmiast się wycofa. Dwadzieścia minut i będzie z powrotem w domu.
Wszedł do pokoju, spojrzał na Sam i... myśl o opuszczeniu jej mieszkania wyleciała mu z głowy szybciej, niż się tam pojawiła. Z wrażenia omal nie wylał na siebie gorącej herbaty.
— Uważaj — ostrzegł, stawiając kubek obok niej, na pomalowanym w szachownicę stoliku do kawy. — To bardzo gorące.
— Naprawdę nie musisz robić sobie kłopotu.
— To żaden kłopot.
Znowu uśmiechnęła się do niego. Ten uśmiech podziałał na niego tak, jak gdyby ktoś ukłuł go szpilką, jakby nagle obudził się z długiego snu.
W jednej chwili uświadomił sobie jednocześnie, jak wiele może sprawić jeden kobiecy uśmiech, jak wspaniała może być bliskość kobiety i jak wiele stracił przez wszystkie te lata, kiedy żył w narzuconym sobie celibacie. A co by się stało, pomyślał, gdybym pocałował te słodkie, uśmiechnięte usta?
— Wypij to — odezwał się, chcąc odegnać niebezpieczne myśli. — Jesteś blada. Może chorujesz na to samo, co Annie?
— Annie? — spytała Sam niespodziewanie zmartwionym głosem. A więc ma żonę, pomyślała. Zaraz mi powie, że różne okoliczności sprawiły, że jest w separacji. To właśnie wyznał jej dziewięć miesięcy temu, na ostatniej randce, na jakiej była, pewien mężczyzna.
— To moja córka.
— Córka?
Skinął głową.
— Annie jest moją córką. Już to chyba mówiłem, prawda?
Nick był zakłopotany. Czuł się jak uczniak. Spoglądał na swoje dłonie, co rusz próbował znaleźć dla nich jakieś zajęcie, choć dobrze wiedział, czym naprawdę chciałby je zająć. Chciałby dotknąć nimi nieskazitelnej oliwkowej skóry Samanthy, zanurzyć je w dzikiej plątaninie jej bujnych włosów... Na wszelki wypadek włożył je do kieszeni spodni.
— Ja też mam córkę — powiedziała Samantha.
- Tak? - tym razem Nick wyglądał na zmartwionego. Ale czy me powinien tego wiedzieć wcześniej? Wystarczyło przeczytać odpowiedź Samanthy na „jego” ogłoszenie.
— Nazywa się Bridget.
Rozejrzał się i dostrzegł na kominku oprawioną w ramkę fotografię małej, ładnej, ciemnowłosej dziewczynki. Miała uroczy uśmiech, bardzo podobny do uśmiechu matki.
Samantha podążyła za jego wzrokiem.
— Na tym zdjęciu ma pięć lat. Ale teraz właśnie zaczyna szósty rok. Jak widzisz, już straciła dwa przednie zęby.
Nick uśmiechnął się.
— Pamiętam, kiedy Annie wypadły przednie zęby. Strasznie się tego wstydziła, choć według mnie wyglądała uroczo.
— Bridget też wygląda uroczo — zapewniła Samantha z matczyną dumą, a widząc że Nick rozgląda się po mieszkaniu, dodała: — Teraz jej nie ma. Jest z ojcem. Zabiera ją na co drugi weekend i na miesiąc w czasie wakacji. Jesteśmy rozwiedzeni. Od dwóch lat.
— My od czterech — powiedział Nick.
Oboje uśmiechnęli się z wyraźną ulga, odczuwając jedynie zakłopotanie, że była ona tak wyraźna.
— Lepiej napij się herbaty, zanim wystygnie. Posłusznie podniosła kubek do ust i wypiła łyk. Mogła nie znosić herbaty, ale musiała przyznać, że podoba jej się ta troskliwa opieka.
— Powiedz, jadłaś coś dzisiaj? — zapytał Nick.
Samantha pokręciła przecząco głową. Za bardzo była przejęta tą głupią randka, żeby myśleć o jedzeniu. Dopiero teraz zdenerwowanie zdawało się ustępować.
— Widziałem w lodówce jajka i chleb. Prawdę mówiąc, sam niewiele dziś jadłem. Ethan mówi, że jestem mistrzem świata w robieniu omletów. Robię to podobno nawet lepiej niż Emma, a to naprawdę jest coś!
Aha, Emma. To, że rozwiódł się przed czterema laty nie znaczy jeszcze, że nie ożenił się powtórnie, pomyślała Samantha. Czy teraz powie, że Emma jest wspaniałą kucharką, ale od czasu, kiedy została jego żona, przestała go rozumieć? Boże, jak dobrze znała te słowa...
- Kim są Ethan i Emma? - zapytała z wymuszonym ożywieniem.
— Ethan to mój syn. Ma dziesięć lat. A Emma ma... naprawdę nie wiem ile. Mówi, że pięćdziesiąt pięć, ale moim zdaniem raczej sześćdziesiąt pięć. Jest naszą gospodynią i naszym zbawieniem.
Samantha po raz kolejny obdarzyła go cudownym uśmiechem i Nick poczuł, że płonie od środka.
— A więc? Co ty na to?
Spojrzała uważnie w jego piękną twarz, w opiekuńczo w nią wpatrzone szmaragdowe oczy, i natychmiast oblała ją zniewalająco rozkoszna, gorąca fala. Oszołomiło ją to i przeraziło do tego stopnia, że nie była w stanie odpowiedzieć na propozycję Nicka.
Widząc jej zmieszanie, sam podjął decyzję.
— Omlet i kilka tostów — orzekł. — Zobaczysz, że od razu poczujesz się lepiej. — Uśmiechnął się do niej łagodnie i po chwili, zadowolony z siebie i dziwnie beztroski, zniknął w kuchni.
Gdy tylko wyszedł, w pokoju zadzwonił telefon.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
julcia
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 7059
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:41:39 11-08-08    Temat postu:

Odcinek poprostu cudeńko- Nick jest bardzo troskliwy i końcu się wyluzował. Sam tez nie lepsza, od niego nawet herbatka dobrze smakuje! Dobrze ze nic przed sobą nie ukrywają, a te myśli Sam na temat domniemanych zon Nicka i jego ewentualne tłumaczenia poprostu powaliły mnie na kolana- mam nadzieję ze telefon tego nie zniszczy! Czekam na kolejne odcinki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bebe
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 3926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:59:44 11-08-08    Temat postu:

Świetny odcinek.
Ale Samantha przepytała Nica, a ten grzecznie odpowiadał.
Herbatka, omlety, tosty a miał wrócić za godzinę coś czuję, że zostanie dłużej niż godzinę.
Czekam na kolejny odcinek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Neosha
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:15:18 11-08-08    Temat postu:

Hehe Sam jest podejrzliwa, Nick troche mniej..Tak..nie lubi herbaty ale przy nim zniesie wszystko:D Świetny odcinek:D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katriina
Dyskutant
Dyskutant


Dołączył: 10 Sie 2008
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:29:51 11-08-08    Temat postu:

super odc.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bronislawa
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 13:00:28 11-08-08    Temat postu:

fajna telenowela bardzo mi sie podoba mam nadzieje ze nie bedziemy musieli czekac dlugo na kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maite Peroni
Idol
Idol


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 1320
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 16:14:27 11-08-08    Temat postu:

Odcinek 22

— A jak wygląda dzisiaj? Jest wysoki? Niski? Roztył się? Wyłysiał?
Allison wzruszyła ramionami.
— Taki sobie przeciętny facet, bez wyraźnych plusów i minusów.
Nie powiedziała prawdy. żadna kobieta nie nazwałaby Tristana Talbota przeciętnym facetem. Odwrotnie. Jego niezwykła uroda wręcz rzucała się w oczy. Niewykluczone, że był najprzystojniejszym klientem, jaki kiedykolwiek przekroczył próg jej agencji.
— Muszę wiedzieć o nim coś więcej, skoro już mam razem z tobą bawić się w swatkę.
— Nie bawię się w swatkę — zaprzeczyła Allison. — Po prostu wykonuję dla niego określone zlecenie.
— Nazywaj to, jak chcesz. Tak czy inaczej, jeśli ta selekcja listów ma mieć jakiś sens, muszę przynajmniej wiedzieć, jak wygląda ten nasz przyszły walentynkowicz.
— Cóż, ma ponad metr osiemdziesiąt wzrostu, przefarbowane włosy na blond i... dość na tym. Wyraźnie przecież podkreślił, że kryterium wyglądu zewnętrznego nie powinno odgrywać w wyborze kandydatki najmniejszej roli.
— Jeśli powiedział to szczerze, to jest chyba jedynym tego typu mężczyzną pod słońcem.
Dokładnie tak samo myślała Allison. Trudno jej było zrozumieć, czym powodował się Tristan, rzucając się w przygodę, której wedle wszelkich oznak wcale gorąco nie pragnął, i która na pewno będzie kosztowała go sporo pieniędzy.
— Myślę, że tę ofertę musimy przedstawić mu do wyboru. — Jazz podała przyjaciółce list z dołączonym zdjęciem. — Co o niej sądzisz?
Allison rzuciła okiem na twarz i sylwetkę.
— Chyba żartujesz sobie. Ta kobieta wygląda na osobę, której szczytem intelektualnych możliwości jest zasuwanie i rozsuwanie błyskawicznego zamka.
— Dobra, twarzy nie ma zbyt inteligentnej, ale przeczytaj list. Pisze w nim, że chciałaby czternastego lutego zjeść spokojną kolację we dwoje, a potem pójść na spacer do parku w południowej części miasta, który jest zarazem galerią rzeźb. Naszemu panu Podrywalskiemu powinno to odpowiadać, gdyż bądź co bądź jest architektem.
— Czy jesteś pewna, że autorka listu i dziewczyna ze zdjęcia to ta sama osoba? — Allison nie chciało pomieścić się w głowie, by dziewczyna ubrana w skórzaną kurtkę i szorty, siedząca okrakiem na harleyu daywidsonie, marzyła o kontemplowaniu rzeźb w świetle księżyca.
— Myślę, że wybrała sobie ten kostium i motocykl jako rekwizyt, żeby pokazać, jak kształtne i długie ma nogi.
— Uważam, że naszych decyzji nie powinnyśmy opierać na zdjęciach.
— Chyba masz rację. Gdyby Tristan przykładał jakąś wagę do wyglądu zewnętrznego tych kobiet, wtedy w ogłoszeniu zaznaczyłby, że zależy mu na zdjęciach.
— Niektóre jednak załączają je z własnej inicjatywy. Spójrz na to. Ta kobieta wygląda, jakby za całodzienny posiłek wystarczała jej łyżka płatków owsianych z kroplą mleka, Prawdopodobnie nie doceni wytwornej kolacji i dlatego mam zamiar ją odrzucić.
— A może po prostu spala nadmiar kalorii dzięki szybszej przemianie materii. — W głosie Jazz zabrzmiała zazdrość. — Radziłabym dołączyć ją jednak do listy. Kto wie, może pan Podrywalski lubi szczapy.
Allison wpisała nazwisko do notesu.
— Dobrze, jak dotąd mamy sześć... nie, siedem. Masz jeszcze jakieś kandydatki?
— A co powiesz o tym? — Jazz wręczyła Allison seledynową kartkę listowego papieru. — Ta kobieta opisuje swój ideał randki, Z jej słów wynika, że najchętniej niczego by nie planowała, a po prostu zdała się na okoliczności.
— Gdyby Tristan chciał czegoś takiego, nie zwracałby się do mnie o pomoc.
Allison wrzuciła list do kosza.
Patrz. Ta aż zadała sobie trud nagrania i przesłania taśmy wideo. Obejrzymy?
— Dlaczego by nie?
Allison włożyła kasetę do magnetowidu i nacisnęła odpowiedni klawisz.
Gdy na ekranie pojawił się obraz, Jazz zareagowała przeciągłym gwizdem. Na łóżku w kształcie serca leżała w kuszącej pozie platynowa blondynka, ubrana w kostium kąpielowy w tygrysie prążki.
— Cześć — powiedziała, mrużąc oczy i rozchylając karminowe wargi. — Mam na imię Donna, Wybierz mnie, a twoje marzenia zostaną spełnione.
Allison zerknęła na Jazz.
— To chyba jakaś gwiazda filmowa.
— Patrz, tam w głowach łóżka leży pejcz. Jak sądzisz, do czego może go używać?
— Och, nie będziemy zawracały sobie tym głowy. — Allison wyłączyła magnetowid.
— Moim zdaniem, powinnaś wciągnąć ją na listę.
— Wiele bym dała, żeby zobaczyć minę Tristana na tę scenkę — powiedziała Allison.
Kilka godzin później przyjaciółki miały już za sobą dziesiątki przejrzanych listów, dwa dzbanki wypitej kawy i sześć drożdżówek z pobliskiej cukierni. Obejrzały dodatkowe dwie kasety wideo i wysłuchały trzech nagrań na taśmach magnetofonowych. Listy pisane były na różnych gatunkach i rodzajach papieru, od kartki wyrwanej ze szkolnego zeszytu po czerpane papiery ze znakami wodnymi. Nadawczynie najwyraźniej wolały pisać piórem, tylko co czwarta korzystała z maszyny. Wszystkie jednak równie intensywnie marzyły o spędzeniu Dnia Zakochanych z panem Podrywalskim.
— Gdybym nie widziała tego na własne oczy, nigdy bym nie uwierzyła, że tak wiele kobiet odpowiada na ogłoszenia — zauważyła Allison, wpatrując się w kosz pełen odrzuconych listów.


Ostatnio zmieniony przez Maite Peroni dnia 16:17:45 11-08-08, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bebe
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 27 Lip 2008
Posty: 3926
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:29:59 11-08-08    Temat postu:

Świetny odcinek.
Alison nie chciała powiedzieć nic o Tristanie. Ciekawe dlaczego?
Odrzucała prawie wszystkie odpowiedzi. Czyżby była zazdrosna?
Czekam na kolejny odcinek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maite Peroni
Idol
Idol


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 1320
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 19:58:40 11-08-08    Temat postu:

Odcinek 23

Tydzień po wizycie w „Riyer City Cali”, wracając z pracy do domu, Elizabeth wstąpiła do delikatesów z francuskimi przysmakami. Zamówiła sałatkę z kurczaka, kilka bułeczek, a potem zatrzymała się przy stoisku ze słodyczami. W „Carolyn's” zawsze miała kłopoty z dokonaniem wyboru. Oferowano tu pięć różnych rodzajów sałatki z kurczaka, w tym jedna, noszącą imię właścicielki, dzięki której sklep zyskał wielu stałych klientów i szybko musiał się przenieść do większego lokalu.
Słodkości na wystawie zawsze były tak pięknie wyeksponowane, że ślinka ciekła na sam ich widok. Elizabeth czuła się jak dziecko, kiedy tak stała z nosem przyklejonym do szyby, próbując coś dla siebie wybrać. W końcu zdecydowała się na ciasto bananowe.
Następny postój wyznaczyła sobie przy poczcie, chcąc sprawdzić, czy przyszła odpowiedź od Alana. Cały dzień miała dziwne przeczucie, że jego list już na nią czeka.
Po dwudziestu minutach dojechała na pocztę. Na parkingu aż roiło się od sekretarek odwożących listy służbowe, ale w końcu udało jej się znaleźć wolne miejsce. Weszła do budynku, zaczerpnęła powietrza, przymknęła powieki i dopiero wtedy przekręciła klucz w zamku skrytki.
Po chwili otworzyła oczy, wydając z siebie jęk rozkoszy i rozglądając się dokoła z zakłopotaniem. Wszyscy pochłonięci byli własnymi sprawami i nikt nie zwracał na nią uwagi. Każdy chciał jak najszybciej wrócić do domu na kolację. Elizabeth sięgnęła po list.
Pismo Alana poznałaby nawet wtedy, gdyby nie podał adresu zwrotnego. Powstrzymała się od natychmiastowego otworzenia koperty, choć miała na to wielką ochotę. Zamknęła skrytkę, zabrała list do samochodu i położyła go na ulotkach reklamowych, które miała przejrzeć wieczorem.
Jest już dorosła. Może zaczekać z przeczytaniem listu, tak jak nie zagląda do białej torebki z delikatesów Carolyn, stojącej na podłodze po stronie pasażera.
Kiedy dotarła do domu, odetchnęła z ulgą — Gio jeszcze nie wrócił.
Położyła broszury i list na stole, zdjęła płaszcz i zabrała się do rozpakowywania kolacji. Sałatkę z kurczaka podzieliła na dwie części, po czym porcję dla Gio schowała do lodówki, wyjmując z niej otwartą butelkę wina.
Kilka minut później, kiedy skończyła jeść, otworzyła list od Alana.
Droga Libby!
Spotkajmy się w Dniu Zakochanych o godz. 19.00 przy pomniku w holu Adam”s Mark. Będę miał czerwoną różę wpiętą w klapę marynarki.
Szczerze mówiąc, jestem pewien, że razem uda nam się odnaleźć twoje zagubione libido... choć może w tym celu będę musiał oderwać Cię od ziemi. Ale na pewno nie będziesz tego żałować. Obiecuję.
Bezsenny — lecz pełen nadziei — w San Luis.
Elizabeth uśmiechnęła się od ucha do ucha i z radością sięgnęła po czekający już na tę chwilę kawałek ciasta bananowego. Taki moment trzeba uczcić.
— Mówiłem, że powinieneś wspomnieć, że jesteś zawodowym baseballistą — powiedział Gio, kiedy tego samego dnia wieczorem planowali randkę Alana, Siedzieli w kuchni w mieszkaniu Bonettich. Elizabeth położyła się spać kilka godzin wcześniej.
— Nie, na tym właśnie polegał cały pomysł. Chciałem zobaczyć, jakie kobiety odpiszą, nie wiedząc, kim jestem.
— Chciałeś powiedzieć: jaka kobieta. Dostałeś tylko jeden list.
— Nie musisz mi o tym przypominać — westchnął Alan, wpatrując się w kopertę.
— Czy nie sądzisz, że mogła tu zajść jakaś pomyłka?
Raczej nie przypadłeś Tilly do gustu. Może zniszczyła pozostałe odpowiedzi. — W oczach Gio pojawiły się wesołe iskierki. — A może to jest list od Tilly?
Alan spojrzał ponuro na kolegę pałaszującego sałatkę z kurczaka.
— To był żart — wyjaśnił Gio między jednym a drugim kęsem.
- Mało zabawny - mruknął. - Daj już spokój. Powinniśmy zaplanować to spotkanie. Pamiętaj, że musi się udać za pierwszym razem. Dostałem tylko jedną odpowiedź, więc jak to nie wypali, nie będę miał nic w rezerwie.
— Dobrze, dobrze. To co już mamy?
— Limuzynę, bukiet długich, czerwonych róż na przednim siedzeniu. Kolację na statku „Robert E. Lee”...
— To nie przejdzie.
— Co nie przejdzie?
— Statek. Jest zamknięty. Będą go remontować jeszcze przez kilka miesięcy.
Alan wykreślił restaurację z listy.
— To co proponujesz? W końcu to twoje miasto.
— „Tony”s” — powiedział Gio bez wahania. — Najlepsza restauracja w San Luis. Pięciogwiazdkowa! Co jeszcze?
— Na razie nic więcej. Najwyżej jakieś pudełko czekoladek u mnie w domu. W końcu to Walentynki.
— Nie, to zbyt oklepane. Wybierz coś innego. Wiem! Czekoladowe ciasteczka z orzechami! Elizabeth je uwielbia! — Alan skwapliwie wpisał je na listę. — Co planujesz po restauracji? Chcesz ją od razu zabrać do siebie?
— Romantycznie byłoby najpierw wjechać na Gateway Arch, zobaczyć miasto nocą...
— Naprawę? Nigdy tam nie byłem. Ale w końcu ja tu mieszkam. Atrakcje turystyczne dostrzegam wszędzie, tylko nie tu.
— Powinieneś się tam kiedyś wybrać. Niesamowity widok, zwłaszcza nocą.
— Jeśli kiedykolwiek uda mi się namówić Miss Fitness...
— Jeszcze próbujesz ją złamać?
— Kiedyś mi się uda — zapewnił go Gio. — Ale wróćmy do ciebie. Zakładam, że podstawowe rzeczy masz. Szampan, muzyka, zabezpieczenie...
— Oczywiście. To chyba wszystko — powiedział Alan, składając kartkę.
— Prawie. — W oczach Gia ponownie zabłysły wesołe iskierki. — A co zrobisz, jak się okaże, że ta kobieta to niewypał?
— Zachowam się bardzo kulturalnie i zakończę naszą randkę na Gateway Arch. A potem podam jej twój numer telefonu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 28, 29, 30  Następny
Strona 10 z 30

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin