|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mia Colucci Arango Komandos
Dołączył: 01 Mar 2008 Posty: 679 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:48:43 09-03-08 Temat postu: |
|
|
Super telcia nie wyobrazam sobie zebys przestala ja pisac. Odcinki sa swietne i nic nie trzeba skrocac. Ja tez mam nadzieje ze Charlie niewda sie w zaden romans.
Ostatnio zmieniony przez Mia Colucci Arango dnia 12:54:18 09-03-08, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Iwi. Mistrz
Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 13088 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:51:21 10-03-08 Temat postu: |
|
|
perfect jak zawsze Bardzo mnie zaintrygował ten nagły powrót Maritzy, myślę, że to jest dziwne i na pewno jej coś zrobił i puścił wolno....hmmm mam nawet pomysł co do jego intencji, ale na pewno za dużo sobie wyobrarza ta moja sfiksowana główka xD |
|
Powrót do góry |
|
|
Niki15 Cool
Dołączył: 31 Sie 2007 Posty: 529 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Prudnik
|
Wysłany: 11:12:14 29-03-08 Temat postu: |
|
|
A co ja bede czytacc jak ty przestaniesz pisac?
Odp. jest prosta: powinnaś pisać dalej
Odcinki są świetne, wielowątkowe (to dobrze bo nie jest monotonnie) i dobrej długości nie wiem jak to ując xD
Czekam na new :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:38:35 29-03-08 Temat postu: |
|
|
Mam nadzięje, że uda mi sie dalej pisać tą tele. Po prostu przed dłuższy czas miała problemy z komputerem. A w tym tygodniu nie napisze newiku, bo jestem bardzo zajęta. Ale za tydzień napisze. |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:03:26 09-04-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za komentarze
Odcinek 27
Lucia i Nacho nadal stoją bardzo blisko siebie i spogladają sobie w oczy. Oboje pragną być z tą drugą osobą, lecz wiedzą, ze to tak naprawdę niemożliwie. Ignacio nie chce zranić a tym bardziej stracić brata. Pomimo, iż bardzo kocha Lucię nie chce pozwolić na to aby to uczucie nim zawładnęło.
- Lepiej już sobie pójdę... – rzecze zakłopotany Nacho – Ta rozmowa nie ma sensu.
- A może uciekasz? Boisz się mnie? – dziewczyna dalej prowokuje swojego ukochanego.
- Dlaczego ty to wszystko robisz? Chcesz mi zatruć życie?
- Ja??? Zatrucić ci życie??? Chyba oszalałeś... – Lucia uśmiecha się przebiegle. Dobrze wie i czuje, ze nadal podoba się chłopakowi, który jednak próbuje się do tego nie przyznawać. W głębi duszy ma nadzieję, ze jednak jej plan się odwróci i Nacho znów do niej wróci.
- Skończmy ta rozmowe... To nie ma najmniejszego sensu... – po tych słowach Nacho kieruje się w inną stronę
- Zaczekaj... – Lucia zatrzymuje chłopaka za ramię – Dlaczego tak się bronisz i nie chcesz pojąć naszej miłości?
Ignacio nie wie co ma jej odpowiedzieć. Patrzy na nią oczyma pełnymi miłości i uwielbienia. Wie jednak, ze nie może zranić swojego brata. Nigdy nie powinnien był zakochać się w tej dziewczynie. Jednak stało się to już i nic tego nie zmieni. Musi jednak zapomnieć o tej miłości i spróbowac zacząć normalnie żyć.
- Ja cię nie kocham... – kłamie – Jestem z... Lindą!
- Kłamiesz... – Lucia jest zaskoczona wypowiedzią Nacha. Już czuje ogarniającą ja wewnętrzną zazdrość. Nie, to nie możliwe...
- Naprawdę z nią jestem... I kocham ją... Nie chciałem cię ranić, ale teraz gdy już wiem, ze kochasz tylko Pedra, nie mam po co tego ukrywać. Linda jest wspaniałą dziewczyną... Piękną, inteligentną, zabawną... Uwielbiam przebywać w jej towarzystwie. Jestem szczęśliwy, ze ją spotkałem. – Nacho wymienia wszystkie zalety swojej nowej dziewczyny a Lucia czuje wzbierajacą w niej złość.
- Naprawdę?! Kochasz ją – po tych słowach zaczyna namiętnie i ze złością całować chłopaka, który nie potrafi jej się oprzeć.
Piosenka:
[link widoczny dla zalogowanych]
***********************************************************
Dom państwa Muttich. Juliana podbiega do córeczki i przytula ją mocno do siebie. Wszyscy są bardzo szczęśliwi z odnalezienia się Maritzy. Jednak dziewczynka nie mówi ani słowa, nie płacze... Rozgląda się jedynie po całym domu i robi wrażenie zdziwionej i zaniepokojonej.
- Córeczko, wiem, ze to było dla ciebie straszne przeżycie, ale czy możesz nam opowiedzieć co się z tobą działo... – Juli zwraca się z prośbą do córki.
Ta jednak jedynie spogląda się pytająco na matkę i mówi:
- A kim pani jest? – pyta z niepokojem w oczach Mari. Nie rozumie co się dzieje wokół niej. Kim są ci wszyscy ludzie, którzy ją naokoło otaczają? Dlaczego tak bardzo cieszą się na jej widok?
- Córeczko... mówi z płaczem Juli – To ja twoja mama, nie poznajesz mnie?
- Ja jestem pani córką? Ale ja pani nie znam. I dlaczego ja się znalazłam w tym domu...
Wszyscy spoglądają na siebie z niepokojem. Dlaczego Maritza tak dziwnie się zachowuje i ich wcale nie poznaje?
Juliana jest załamana. Co ten człowiek zrobił jej córce? Dlaczego ona teraz jej nie poznaje? Jej córka jej nie poznaje! Słowa Mari bardzo ją bolą. Jak to się mogło stać... Dlaczego? Juli nie może znaleźć odpowiedzi na to pytanie.
- Musimy pojechać do psychologa... – mówi wkońcu
- Już zadzwoniłem po niego... Będzie z policji... – wtrąca Javier – Wiedziałem, ze jak Mari wróci będzie potrzebna jego pomoc.
Marcos podchodzi do wystraszonej dziewczynki.
- A może byś coś zjadła? – uśmiach się przez łzy.
- O tak... Bardzo chętnie – dziewczynka siada na kanapie. Jest bardzo głodna i bez względu na to kim są otaczający ją ludzie chce przyjąć ich pomoc.
***********************************************************
Szpital. Gabriel siedzi przed salą w której znajduje się Regina. Boi się tam wejść. Nie wie co jej powiedzieć. Wie, ze jego żona obwinia się o to co się stało. Ale przeciez nie mogła tego przewidzieć. Co mogła zrobić gdy ten człowiek porwał ich wnuczke. Przecież zemdlała.... Jego rozmyślania przerywa pojawienie się Nina.
- Jak się czuje pani Regina? – pyta kładąc dłoń na ramieni teścia. Tak wiele złych rzeczy dzieje się w jego rodzinie. Choroba Antoni a teraz porwanie Mari i postrzelenie Reginy... Czy nad nimi krąży jakieś fatum?
- Właśnie robią jej badania... – rzecze Gabriel
- A Mari?
- Jeszcze nic nie wiadomo... – teść Nina bezradnie spuszcza głowę. Jest przezrażony problemami które ostatnio spadły na jego rodzinę. Kto chce ich skrzywdzić dlaczego porwano Mari... A może.... No tak...
- Oni ją porwali dla okupu... Dlaczego ja wcześniej o tym nie pomyślałem... Nie powinnienem był dawać wtedy ochronie wolnego. To wszystko stało się z mojej winy. Byłem bardzo nieostrożny. Zostawiłem Reginę samą w nocy z dwójką dziesięcioletnich dzieci. Jak mogłem zachowac się tak nieodpowiedzialnie.
- Nie zadręczaj się... To nie była twoja wina. Ten człowiek miał już wszystko zaplanowane... – próbuje pocieszyć załamanego człowieka mąż Antoni. Co może teraz czuć Marcos... A Juliana... Gdyby ktoś porwał jego córeczkę, Nastieńke... Nawet nie potrafi sobie tego wyobrazić.
- A co z moją córką? – pyta Gabriel
- Nadal bez zmian... Nie ma kontaktu z rzeczywistością...
- A Nastka?
- Zostawiłem ją z sąsiadką. Jest w dobrych rękach.
***********************************************************
Salon Muttich. Przybywa policyjny psycholog aby porozmawiać z Maritzą, która po zjedzeni posiłku nic nie mówi.
- Dzień dobry pani – mówi Juliana gdy w drzwiach ukazuje jej się młoda i ładna kobieta
- Dzień dobry – mówi – Prosiłabym aby mówiła pani do mnie po imieniu. Jestem Patricia. To ułatwi nam kontakt.
- Juliana – rzecze matka Mari i podaje dłoń nowo poznanej pani psycholog.
Patricia siada na kanapie i zaczyna rozmawiać z Maritzą. Ich rozmowa nie przebiega zbyt łatwo, dziewczynka nie chce odpowiadać na żadne pytania.
Juliana z niepokojem obserwuje całą scenę. Jej biedna córeczka straciła pamięć. Marcos podchodzi i przytula żonę. Ona odwzajemnia jego uścisk. Jest jej on bardzo w tej chwili potrzebny. Jej mąż daje jej znak, ze wszystko będzie dobrze i razem to przetrzymają. Jednak jej niepokój jest nadal równie wysoki.
Po pół godziny rozmowy Paty podchodzi do rodziców.
- Jest to tymczasowy zanik pamięć spowodowany traumatycznym wydarzeniem. W tym przypadku było to porwanie. Powinni państwo pojechać z nią na specjalistyczne badania i chciałabym codziennie przeprowadzać z nią rozmowy. Może w końcu otworzy się. Jej umysł wypiera to co się wydarzyło. Ona nie chce tego pamiętać.
- Więc... Musiało się stać coś naprawdę strasznego. Ten człowiek mógł ją skrzywdzić?
- Tak... To jest wielce prawdopodobne... Ale nie uprzedzajmy faktów. Przecież tak naprawdę nie wiemy co się wydarzyło...
Rozmowę przerywa nagłe pojawienie się Sergia, który zauważywszy siostrę podbiega i przytula ją.
- Zostaw mnie! – Maritza gwałtownie oswobadza się z jego objęć.
- Mari... – mówi zasmucony chłopak patrząc ze zdumieniem na swoją siostrę, która zachowuje się bardzo dziwnie.
Juliana podchodzi do Maritzy i próbuje ją uspokoić.
- Marcos... – zwraca się do męża. – Porozmawiaj z naszym synkiem a ja uspokoję Maritze i dokończę rozmowę z panią... z Patricią.
- A więc – rzecze Paty podchodząc do matki i córki – Tak jak mówiłam powinniście najpierw zrobić wszystkie potrzebne badania.
- Dobrze, tak zrobimy...
- Skontaktujcie się ze mną. – rzecze Paty żegnając się z Julianą i wychodzi domu.
Juliana trzyma w objęciach swoją córeczke. Po jej policzkach bezwiednie spływają bezbarwne, gorzkie łzy. Jej serce ogarnia wewnętrzna rozpacz i niepokój o losy swojej córki. Nie poznała swojego brata-bliźniaka. Czy ta amnezja ustąpi? A jeżeli nie? Co zrobił jej ten człowiek? Juliana wciąż zadawała sobie te pytania. Na żadne z nich nie mogla jednak znaleźć racjonalnej odpowiedzi. Patrzyła jedynie na Maritze, która nadal z przerażeniem patrzyła na dom w którym się wychowała.
***********************************************************
Mieszkanie Diany. Salon jest pomalowany na brzoskwinie. Stoją dwie beżawe kanapy a pomiędzy nimi znajduje się szklany stolik na którym stoi wazon pełen czerwonych róż. Na podłodze leży dywan. Znajduje się tam również kominek, który ogrzewa pomieszczenie w zimowe, długie wieczory. Wtedy też Diana siada przy nim i delektując się lampką czerwonego wina rozmyśla o minionym dniu. Ten dom jest dla niej jak zbawienie, to była ucieczka od domu dziecka, którego zawsze nienawidziła. Tam tylko cierpiała spoglądając w okno i czekając na przyjazd swojej wymarzonej rodziny. Dzisiejszego wieczoru było już jednak inaczej. Nie siedziała sama przy rozpalonym kominku. Był u niej mężczyzna, Charlie. Oboje byli pochłonięci rozmową, bardzo dobrze im się gawędziło podczas gdy koleje minuty szybko upływały i zwiastowały północ. Diana poczuła teraz, ze to on, Charlie to mężczyzna jej marzeń. Teraz już wiedziała, ze chce go zdobyć, ale nie dal pieniędzy. Chce go mieć przy sobie, bo dopiero przy nim zaczęła czuć się jak prawdziwa kobieta. Jest nim zafascynowana, a może... już się zakochała.
Charliemu też dobrze rozmawiało się z tą urocza, młodą kobietą. Spojrzawaszy na zegarek wstał gwałtowanie z kanapy.
- Już północ! – rzekł zaskoczony – Musze już wracać do domu.
- Już? Jak ten czas szybko leci – Diana udawała zaskoczoną mimo, iż dobrze wiedziała która już godzina. – Zaczekaj, jeszcze chwilkę... – powiedziala uwodzicielsko po czym podeszła do wieży i włączyła nastrojową muzykę. – Zatańczysz?
- Jest już naprawdę późno, moja żona będzie się martwiła,,,,
- Proszę... Tylko jeden taniec, dobrze?
Charlie chciał jej odmówić jednak jakaś wewnętrzna siła podyktowała mu inne rozwiązanie.
Oboje zaczęli tańczyć a Diana przytuliła się mocno do Charliego. Chciała czuć jego zapach... Czy można zakochać tak szybko?
Piosenka:
[link widoczny dla zalogowanych]
********************* KONIEC ****************************
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:24:24 09-04-08 Temat postu: |
|
|
Patricia Rivera (Genesis Rodriguez) - młoda i ładna kobieta, która pojawia się w domu Muttich po tajemniczym odnalezieniu się Maritzy. Jest psychologiem policyjnym. Pragnie pomagać innym ludziom w rozwiązywaniu ich emocjonalnych problemów. Jest typem kobiety samodzielnej i nastawionej na karierę. Jednak wokół niej będzie krążył mężczyzna któremu ta się bardzo podoba. Otoczy szczególną opieką córkę Juliany, której będzie starała się pomóc. Dużo osób znajdzie u niej wsparcie i pomoc. A także i ona kiedyś zapragnie wsparcia innych. Wtedy będzie mogła liczyć na wdzięczność ludzi, którym pomogła. Jest koleżanką Diany ze "szkolnej ławki".
Ostatnio zmieniony przez Ligia dnia 15:25:53 09-04-08, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Orchidea Idol
Dołączył: 07 Sie 2007 Posty: 1149 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: lublin
|
Wysłany: 21:21:46 09-04-08 Temat postu: |
|
|
Kontynuacje telenowel często bywają nudne, ale twoja historia jest bardzo ciekawa. Myślę, że pownniaś ją kontynuować, nawet jeśli odc. będą pojawiać się rzadko. |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:17:08 10-04-08 Temat postu: |
|
|
Postanowiłam pisac dalej tą telenowele. Odcinki nie bedą pojawiac się zbyt często, bo naprawdę jestem zajęta. Ale postaram sie dawać je jak najczęściej. Jak juz pisze odcinek to chce aby był naprawdę dobry a nie tylko na "odwal". Ktoś skomentuje moze nowy odcinek i postać pani psycholog, która pojawiła sie w najnowszym odcinku? |
|
Powrót do góry |
|
|
ardillita Idol
Dołączył: 20 Maj 2007 Posty: 1452 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Elite Way School Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:35:12 10-04-08 Temat postu: |
|
|
Odcinek świetny xD Ale zeby rozwinąć to tak .... Diana troszkę nabroi w związku Luzmi y Charliego przynajmniej tak myśle Mari ma amnezję nie dobrze ... Mam nadzieję że wyjdzie z tego szybko xD Coś teraz żadko piszesz o ciąży Juli Tylko żeby nic się niestało teraz Mam nadzieję ze niedługo znów będą wszyscy szczęśliwi . Co do pani psycholog to super nowa postać , pomoże Maritzy fajnie Jednym słowem no dobra dwoma xDODCINEK GENIALNY |
|
Powrót do góry |
|
|
Marysia :D King kong
Dołączył: 19 Lut 2007 Posty: 2934 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:23:57 11-04-08 Temat postu: |
|
|
NIe podoba mi się nastawienie Diany.... spoko odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwia94 Arcymistrz
Dołączył: 11 Lut 2007 Posty: 22366 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:37:00 12-04-08 Temat postu: |
|
|
piękny odcinek szkoda mi Juliany i Marcosa, pewnie bardzo cieprią po tym jak Maritza straciła pamięć. W dodatku Regina została postrzelona, a stan Antoni bez zmian czekam na następny odcinek! |
|
Powrót do góry |
|
|
Genesis Mocno wstawiony
Dołączył: 07 Lip 2007 Posty: 7340 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:51:27 12-04-08 Temat postu: |
|
|
Świetny odcinek!
Juli$Marcos bardzo cierpią z powodu córki.
Mam nadzieje,że niebawem wróci do zdrowia xD^^
Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:47:59 12-04-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za komentarze takim osobom jak la_noche, Kasiunia219, Marysia , Natasha17, Genesis i proszę o dalsze komentarze. Mam nadzieję, ze już niedługo będziecie pisać bardziej "rozwinięte" opinie co będzie znaczyło, iż tela wzbudza w was emocje. piszcie co wam się podoba a co was irytuje. Licze na was! Miłej lektury.
Odcinek 28
Diana i Charlie tańczyli przytuleni do siebie. W tle leciała wolna i romantyczna latynoska piosenka.
[link widoczny dla zalogowanych]
Świat zdawał się nie istnieć. Tylko oni we dwoje, przy sobie. Nagle, odezwał się dźwięk komórki mężczyzny. Odebrał.
- Kochanie, dlaczego jeszcze nie ma cię w domu! Właśnie wróciłam od Juliany i chciałam z tobą porozmawiać. I wszystko opowiedzieć. Jak mogłeś nie przyjść do nich teraz, gdy przeżywają takie chwile?! – głos Luzmily był bardzo stanowczy, słychać było jej zdenerwowanie. Mówiła jednym tchem nie dając dojść mężowi do słowa. – Gdzie ty się podziewasz?!
- Luzmi, uspokój się. Wszystko ci wytłumaczę jak przyjadę do domu. – Charlie próbował uspokoić żonę. A jednocześnie zastanawiał się jakie ma podać powody swojej długiej nieobecności.
- Czekam na ciebie. – rzuciła oschle kobieta i rozłączyła się.
Charlie zamknął telefon i spojrzał się na Dianę, która wydawała się być zasmucona.
- Muszę już jechać. – rzekł po krótkiej chwili milczenia.
- Jak ten czas szybko zleciał... – powiedziała kobieta i przysunęła się bliżej mężczyny próbując go pocałować.
- Diano... – Charlie lekko się odsunął – Ten wieczór był wspaniały, ale... Nie powinien się już więcej powtórzyć. Ja mam żonę i dzieci.
- Ale przecież ja nie chcę zastępować ci twojej żony. Po prostu czasami czuję się bardzo samotna. – Diana była zniesmaczona faktem, iż Charlie ją odrzucił. Myślała, że czuł tom samo co ona gdy rozmawiali i tańczyli. Nie chciała wypuścić go z mieszkania. Pragnęła aby z nią został. Postanowiła przyczepić się ostatniej „deski ratunku” jaka jej w tej chwili pozostała – Charlie! – rzekła biorąc butelkę wina do ręki – Przecież piłeś wino, nie możesz prowadzić pod wpływem alkoholu.
- Rzeczywiście wcale o tym nie pomyślałem – mężczyzna bezradnie usiadł na kanapie. I co ja teraz zrobię.
- Zawsze możesz przenocować u mnie... – Diana usiadła na kanapie obok Charliego – Mam dodatkowy pokój dla gości. Będzie ci wygodnie.
- Co ja powiem Luzmi...
- Przecież nie musisz jej nic mówić... – rzekła przebiegle kobieta – Możesz powiedzieć, że zatrzymały cię ważne sprawy w firmie. Sam przecież mówiłeś, ze rodzina Muttich ma teraz dużo zmartwień i wszystko jest na twojej głowie.
- Mam okłamywać swoją żonę? – Charlie był zaskoczony słowami Diany. Nie chciał być nieszczerym w stosunku do swojej żony. A jednocześnie poczuł wielką chęć zostania na noc u Diany Te myśli bardzo go przeraziły. Dlaczego ta dziewczyna tak mu się podoba? Przecież ma on Luzmilę, którą tak bardzo kocha. Jak może nawet tak myśleć. Powinien pragnąć znaleźć się jak najszybciej u boku żony a nie myśleć o zostaniu z Dianą.
- Ale skądże! – Diana udała obrażoną i wstała z kanapy kierując swój wzrok na widok z okna, którego głównym atutem były światła odbijające się od jeżdżących samochodów. – Ja tylko nie chce aby twoja żona była zła. Jak się dowie, ze spałeś u mnie, może nie być zadowolona. A przecież nas nic nie łączy prawda? – w tej chwili odwróciła się i ujrzała stojącego przed nią Charliego.
- Może i masz rację... – rzekł mężczyzna.
Diana uśmiechnęła się ukrycie.
******************************************************************
Dom Luzmili i Charliego. Luzmi leży na łóżku i czeka na przyjście Charliego, który miał wkrótce się pojawić. Nie rozumie dlaczego jeszcze nie przyjechał. Przecież dzwoniła do niego pół godziny i wkrótce miał się zjawić w domu. A może mu się coś stało? Przez głowę Luzmili nagle przeleciała ta czarna myśl. Nie przeżyła by tego. Pogładziła dłonią brzuch, który zdawał się już być lekko zaokrąglony.
- Nic się nie stanie, prawda maluszku? – powiedziala z czułością do brzuszka – Twój tatuś na pewno niedługo wróci.
Miała nadzieję, ze nic jednak się nie stało i Charlie już niedługo wstanie w drzwiach ich wspólnej sypialni. I nagle, usłyszała chałas na dole. Ucieszona wstała z łóżka i pobiegła powitać męża w salonie.
Ku jej wielkiemu zdziwieniu nie był to jej mąż.
Zobaczyła młodego młodzieńca, który ledwo patrząc na oczy śpiewał głośno latynoską piosenkę. To był Ignacio.
- Dziecko w jakim ty jesteś stanie? – Luzmi była zaskoczona i jednocześnie oburzona zachowaniem jej syna. Przecież Nacho nigdy się nie upił. Oczywiście czasami był pod lekkim wpływem alkoholu, ale jeszcze nigdy nie do takiego stopnia. Mogła się tego spodziewać po Pedrze ale nigdy po Nacho.
- Luzmi, n-i-c s-i-ę n-ie dzie-je... – Naco ledwo dociągał każde słowo
- Jak to nic! Popatrz w jakim ty jesteś stanie! Jak ci nie wstyd!
W tym momencie na dół zszedł Pedro.
- Co wy tak krzyczycie? Zaraz obudzicie Ricarda – powiedział przecierając oczy i lekko zdziwiony. – Nacho, co ty upiłeś się – rzekł Pedro zdziwiony i zaśmiał się.
- To wcale nie jest śmieszne! – powiedziała z wyrzutem do syna Luzmila.
- No i widzi mama – rzekł chłopak podchodząc do matki – Nie tylko ja jestem taki zbuntowany.
- Przestań ironizować, dobrze? Nie widzisz w jakim on jest stanie, lepiej zaprowadź go do pokoju. Jutro z nim porozmawiam.
- Dobrze, mamo – Pedro wziął brata pod ramie i zaprowadził do pokoju.
- Ach gdzie się podziewa ten Charlie! – rzekła zdenerwowana Luzmila – Niechaj on się tylko tu zjawi!
[link widoczny dla zalogowanych]
******************************************************************
Mieszkanie Diany. Dziewczyna siedzi razem z Charliem i popija czerwone wino.
- Oj, chyba już wystarczy – mówi Charlie – Gdzie jest łazienka?
- Korytarzem pierwsze drzwi w lewo – odpowiada z uśmiechem kobieta.
Po oddaleniu się mężczyzny Diana bierze do ręki telefon Charliego. Wpada na wspaniały pomysł... Nagle, słyszy głos swojego gościa dobiegającego z łazienki.
- Zapomniałem, ze przecież są taksówki! Ale idiota ze mnie! Zamów mi ją, proszę. Muszę szybko wracać do domu... – głos Charliego jest wyraźnie bardzo radosny.
Diana jest niezadowolona. Jej wszystkie plany mogą wziąć w „łeb”! I to teraz gdy wszystko się tak dobrze układało...
Charlie kieruje się w stronę salonu. Jest bardzo szcześliwy, że wkońcu wróci do swojego domu. Nie dzwonił do niej, bo mysłał, ze jeszcze znajdzie jakiś sposób aby dostać się do domu. Jak mógł nie pomyśleć o taksówce! To chyba wina tych napojów wyskokowych. Odebrały mu prawidłowy sposób myślenia.
- Zadzwoniłaś już? – pyta Charlie biorąc do ręki kurtke.
- Zaczekaj... – mówi Dianą podchodząc do mężczyzny. – Gdzie miałam zadzwonić? Nie usłyszałam dokładnie co krzyczałeś....
- Mówiłem żebyś zamówiła taryfę! – rzecze zdenerwowany mąż Luzmili i szuka swojej komórki
- Nie krzycz na mnie! Po prostu cię nie słyszałam... – Diana udaje obrażoną.
- Oj, przepraszam... Nie gniewaj się dobrze – rzecze Charlie podnosząc do góry głowę kobiety i uśmiecha się – Nie wiesz gdzie ja położyłem moją komórkę? Nie mogę jej znaleźć...
- A ty miałeś ze sobą telefon...
- No chyba go wyjmowałałem....
Diana udaje zdziwioną.
- Dobra to zadzwonię z domowego – Charlie chwyta telefon i wykręca numer. Zdenerwowany odkłada słuchawkę – Dlaczego nie działa?!
- Oj zapomniałam ci powiedzieć... Nie zapłaciłam rachunku. Ale zaczekaj dam ci moją komórkę
Po chwili Diana zjawia się z telefonem.
- Niestety jest rozładowana a ja nie mogę znaleźć ładowarki... – dziewczyna udaje, że jest tym faktem zasmucona.
- Do cholery! – klnie Charlie – Czy dziś wszystko sprzysięgło się przeciwko mnie!
- No, możesz zostać u mnie.... – Diana prowokuje mężczyznę. Zbliża się do niego coraz bardziej i bardziej. Wkońcu zaczyna go całować.
- Co ty robisz?! Oszalałaś?! – Charlie chwyta kurtkę i wybiega z mieszkania jak oparzony.
- Zaczekaj!!! – krzyczy Diana, lecz ten zdaje się nie słyszeć jej nawoływań.
******************************************************************
Dom Luzmili i Charliego. Pedro zdejmuje Nachowi buty i kładzie go na jego łóży. Śmiejąc się przy tym.
[link widoczny dla zalogowanych]
- No to nieźle się facet narąbałeś. Jakaś panna dała ci kosza? – Pedro zaśmiala się – Znajdź sobie taką jak ja. Lucia jest taką śliczną laską. Marze o dniu w którym będziemy się kochać... Mmmm...
- Kochać... Taaaa... Tylko ciekawe o kim wtedy będzie rozmyslać, bo chyba nie o tobie...
Rozbawiony wyraz twarzy Pedra natychmiast się zmienia.
- Lucia mnie zdradza? Ma kogoś? – Pedro gwałtownie potrząsa bratem, który tylko uśmiecha się szyderczo – No gadaj!
- Wyluzuj stary... Przecież jesteś taki pewny miłości swojej laski, nieprawdaż? – rzecze Nacho ledwo przewracając oczyma i kładzie się na łóżku. Wkrótce zasypia.
- Co on mógł mieć na myśli? – Pedro głośno rozważa słowa Nacha. – Lepiej przyniosę tu jakiś pojemnik wrazie wymiotów – mówi i wychodzi z pokoju Nacha.
Rozmyśla o tym co na temat Luci mówił jego brat. Nie, tom jest niemożliwe. Dziewczyna go kocha a co do Nacha to człowiek po „pijaku” to mówi różne rzeczy czasami zupełnie bezsensowne. Nie wyobraża sobie tego iż jego ukochana miałaby go zdradzić. Nie wie jak by to przeżył.
[link widoczny dla zalogowanych]
******************************************************************
Dom państwa Muttich. Noc rozpościera się nad całym miastem. Gwiazdy świecą światłem tak intensywnym, że dla wielu mogłoby się zdawać, że jest to już pochmurny dzień. W ogrodzie rodziny lekko powiewały gałązki drzew na które beznamiętnie wpatrywała się przez z tarasu Juliana. Była taka smutna. Nie wiedziała jak ma to wszystko przetrwać. Czy to jest ta próba o której mówiła jej ciocia Mercedes? A nagrodą ma być dziecko, którego się spodziewa? Kobieta odruchowo dotknęła swojego brzucha n którym po chili poczuła malutki guz...
- Tu jesteś kochanie – rozmyślania Juli przerywa pojawienie się Marcosa, który przytula się do niej od tyłu...
- Marcos... – kobieta odwraca się do męża – Co będzie z naszym dzieckiem? – pyta ze smutkiem
- Wszystko będzie dobrze... Zobaczysz...
- Tak się boje... Gdybyśmy wtedy tutaj byli nic by takiego się nie stało. Dlaczego ty mi nie uwierzyłeś wtedy, ze jestem w ciaży. Dlaczego Marcosie? – rzekła Juli z lekkim wyrzutem w głosie.
- Sugerujesz, ze to wszystko jest moja wina! – wykrzykuje zdumiony Marcos.
- Nie krzycz dzieci się obudzą...
- Jak możesz... – Marcos jest bardzo zaskoczony myślami swojej żony
- Niestety taka jest prawda... – rzecze Juli patrząc z wyrzutem na Marcosa.
- Acha... więc mam czuć się winny, tak? Nie no dziękuje ci bardzo KOCHANIE za tak wielką szczerość... – Marcos bezradnie wymachuje rękoma. – A może uważasz, ze w ogóle nie powinniśmy się pogodzić?
- Marcos, ja nie chciałam tak powiedziec, to nie ta...
- Nie tak? Zdaje mi się, ze chyba jednak dobrze cię zrozumiałem... Chyba nie mam kłopotów ze słuchem.
Juli bezradnie opuszcza głowę. Nie chciała aby to tak zabrzmiało. Po prostu...
- Odpowiedz coś! – rzecze Marcos ze złością. Jest zbulwersowany zachowaniem żony. On tak martwi się o Maritze... Jak może go o to wszystko teraz osądzać!
- Nie krzycz. Bo obudzisz dzieci... – odpowiada Juli – Jak masz zamiar się tak do mnie odnosić to lepiej wyjdź z tąd...
- Ależ oczywiście! Jak PANI sobie życzy! – rzuca Marcos – Do jutra! – wychodzi trzaskając drzwiami.
- Marcos... – Juli wchodzi do sypialni i kładzie się na łóżku. Zaczyna płakać. Tak bardzo potrzebowała wsparcia Marcosa. Jak mogła powiedzieć coś takiego. Co ona wyprawia!
[link widoczny dla zalogowanych]
*************************** KONIEC ************************************
|
|
Powrót do góry |
|
|
Orchidea Idol
Dołączył: 07 Sie 2007 Posty: 1149 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: lublin
|
Wysłany: 22:50:56 12-04-08 Temat postu: |
|
|
Diana mnie denerwuje - nie lubie kobiet, które próbują zniszczyć czyjeś małżeństwo. Mam nadzieję, że Charlie nie zdradzi z nią Luzmili. Szkoda, że Juliana powiedziała coś taakiego Marcosowi. Nie dziwię się, że się zdenerwował. |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:51:53 13-04-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za komentarz. Może jeszcze ktoś wyrazi swoją opinie na temat tego odcinka? |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|