|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:29:10 04-07-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za komentarze i czekam na kolejne opinie.
Pozdrawiam! |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:43:09 05-07-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za komentarze takim osobom jak Mia Colucci Arango, Iwoncia, Marysia , Meg i Robertita. Życzę miłej lektury. Pozdrawiam!
Entrada: [link widoczny dla zalogowanych]
Odcinek 43
Pedro i Nacho wracali razem ze szkoły. Prawie całą drogę milczeli, jednak dla nich nie był to czas stracony. Ten pierwszy rozmyślał nad tym dlaczego pomógł bratu. Nie wiedział czy zrobił to ze zwykłej ludzkiej uczynności czy też dlatego, że po prostu go kocha i pragnie mu wybaczyć. Natomiast drugi zastanawiał się o motywach jakimi kierował się jego brat pomagając mu.
- Dziękuję za pomoc – rzekł w końcu Ignacio przerywając krepującą chłopców ciszę.
- Nie ma za co. W końcu jesteś moim bratem... – powiedział Pedro, który w momencie wypowiadania tych słów wiedział już jak ma postąpić.
Później już nic nie mówili. Doszli do domu i każdy z nich poszedł do własnego pokoju. Po paru minutach do drzwi Pedra zapukał jego brat.
- Proszę. – rzekł chłopak a na jego twarzy pojawił się uśmiech spowodowany widokiem brata.
- Mogę? – zapytał Nacho.
- Jasne wchodź.
Ignacio usiadł na łóżku obok brata. Nie wiedział do końca od czego ma zacząć. Dlaczego tu w ogóle przyszedł... Chyba pragnął rozmowy, chciał uzyskać przebaczenie od Pedra. Widząc niezdecydowanie brata syn Luzmili zaczął rozmowę.
- Wiesz, wszystko przemyślałem... Uświadomiłem sobie jak bardzo jesteś dla mnie ważny i chcę się z tobą pogodzić. – rzekł Pedro z uśmiechem wyciągając rękę pojednania w stronę Nacha.
W oczach brata pojawiły się łzy. Z radością uścisnął dłoń Pedra i przytulił się do niego.
- Dobra, tylko bez nadmiernego rozczulania się! – zawołał syn Luzmili radosnym głosem – W końcu się pogodziliśmy. Trzeba się cieszyć.
- Masz rację. – odrzekł Nacho z uśmiechem.
Był bardzo szczęśliwy, że jego brat w końcu mu wybaczył. Nie mógł już tak żyć z tym poczuciem winy, które zatruwało mu serce i duszę. Pragnął tego pojednania jak niczego innego na świecie. Dzięki temu zdarzeniu mógł wreszcie odzyskać spokój ducha.
- No a teraz musimy o czymś, raczej o kimś porozmawiać – zaczął Pedro po chwili ciszy – Wiesz, że Lucia wyjeżdża...
- Tak wiem... – Nacho opuścił głowę. – Ale nie rozmawiajmy o niej. Źle zrobiłem, że się w niej zakochałem.
- Co ty opowiadasz? Przecież nie miałeś na to wpływu... – powiedział Pedro – Wiem, że ja kochasz i ona kocha ciebie. Nie zrobisz nic żeby jej zatrzymać?
Ignacio spojrzał na brata ze zdziwieniem. Po co ma starać się ją zatrzymać skoro i tak nigdy nie mógł by z nią być?
Syn Luzmili zdawał się czytać w myślach brata, bo powiedział:
- Ja już jej nie kocham i chcę abyście byli szczęśliwi... Nigdy bym sobie nie wybaczył tego jeżeli byście się rozstali z mojego powody. Wiem jak wielka jest wasza miłość... – w tym momencie Pedro urwał. Miał wrażenie, że jego serce łamie się na miliony kawałków. Jak może mówić, że jej nie kocha skoro jego serce aż rwie się aby ją zobaczyć i pocałować?
- Naprawdę? Nie będziesz mi miał tego za złe jeżeli zatrzymam Lucię i będziemy razem? – zapytał Nacho z niedowierzaniem.
- Nie, nie będę miał ci tego za złe. A teraz proszę cię. Idź do domu swojej ukochanej i poproś ją aby nie wyjeżdżała. Chcę żebyś był szczęśliwy...
Po tych słowach Ignacio przytulił brata i z uśmiechem na ustach wyszedł z jego pokoju. Pedro został sam. Łzy napłynęły mu do oczu. Było ich tak dużo, że nie zdołał ich zatrzymać. Popłynęły po jego bladych polikach. Chłopak zaczął płakać. Nie mógł znieść tego bólu, który trawił go od środka. Będzie musiał z tym żyć... Z przekonaniem, że Lucia kocha jego brata. Nie jego...
[link widoczny dla zalogowanych]
****************************************************************
Tymczasem w laboratorium firmy Mutti. Luzmila rozmawiała z Julianą, która nadal zastanawiała się czy nie powinna wyznać prawdy swojej przyjaciółce. Nie chciała aby ta cierpiała przejmując się tym, ze ona umiera. Postanowiła jednak, że musi z kimś o tym porozmawiać i wyrzuć z siebie całą tą złość i ból jaki nosi w sercu.
- Muszę ci o czymś powiedzieć... – rzekła tajemniczo Juli tak, że kobieta zrobiła przerażoną minę.
- Proszę nie strasz mnie – powiedziała Luzmila i dotknęła dłoni przyjaciółki – Co się stało?
- W szpitalu zrobili mi badania i... jestem chora – zaczęła żona Marcosa.
- No tak lekarz nam powiedział – rzekła Luzmila.
- Powiedział wam to co ja chciałam żebyście usłyszeli. Ale prawda jest inna... Mam Worbes...
- Co to takiego? – zapytała kobieta, która była bardzo wystraszona. Bała się o losy swojej przyjaciółki.
- Jest to choroba układu odpornościowego. Czerwone krwinki atakują limfocyty, czyli krwinki białe, uważając je za ciała obce, I w ten sposób moja odporność na wszelkie infekcje zmniejsza się z każdym dniem... – opisała Juliana swoja chorobę przyjaciółce.
- Czy to się leczy? – kobieta za chwilę zdała sobie sprawę, ze gdyby to nie było nic poważnego to Juli wyznała by im prawdę już znacznie wcześniej.
- Nie... – w oczach żony Marcosa pojawiły się łzy.
Kobieta zaczęła płakać i przytuliła się do Luzmili. Żona Charliego nie mogła uwierzyć w to co przed chwilą usłyszała. Była zdruzgotana słowami przyjaciółka. Czy ta brunetka o pięknych czarnych oczach już nigdy nie zazna szczęścia? Dlaczego los musi ja zawsze tak okrutnie doświadczać? Biedaczka już tyle przeszła w swym życiu a teraz kiedy myślała, że już nareszcie będzie szczęśliwa spotkało ją następne nieszczęście. Czy nad tą kobietą wisi fatum?
[link widoczny dla zalogowanych]
****************************************************************
Patricia siedziała w swoim biurze gdy nagle ktoś do niej zapukał. Kobieta powitała wchodzącego mężczyznę z uśmiechem na ustach. Wiedziała, ze to jej kolejny pacjent, któremu miała pomóc. Bardzo lubiła tą pracę, która dawała jej tyle satysfakcji. Była dla niej całym życiem. Uwielbiała pomagać ludziom, którzy w pewnym momencie zagubili się na ścieżkach trudnego życia.
- Proszę usiąść na tym fotelu i opowiedzieć mi coś o sobie i swoim problemie – rzekła Paty z uśmiechem i wskazała na jasnoróżowy rozkładany mebel.
- A więc jestem biznesmanem, który ma ogromny problem w porozumiewaniu się z kobietami. Czerwienię się gdy mam z nimi rozmawiać.
- No dobrze. To znaczy jest pan nieśmiały w stosunku do płci przeciwnej.
- W stosunku to ja nie jestem taki nieśmiały... – rzekł mężczyzna z przebiegłym uśmieszkiem.
- Nie o to mi chodziło... – kobieta zaczerwieniła się. – Miałam raczej na myśli relacje z płcią przeciwna.
- A no to chyba, ze tak...
Paty kontynuowała rozmowę z pacjentem, który wydał jej się niezwykle mądrym mężczyzną. Nie wiedziała ona jaki jest prawdziwy powód jego wizyt...
****************************************************************
Nacho znalazł się już pod drzwiami domu w którym mieszkała Lucia. Z drżącym sercem nacisnął na dzwonek. Po paru minutach w drzwiach pojawiła się pani Barbara.
- Czy jest Lucia? – zapytał Ignacio.
- Moja córeczka jest już na lotnisku. Nawet nie chciała abym ją tam odwiozła.
Na twarzy chłopaka zapanował smutek.
- Ale dlaczego? Miała wyjechać dopiero jutro. Dlaczego postanowiła wyjechać teraz?
- Chyba powinieneś znać ten powód... Ona już nie mogła tu być. Myślała o tobie i płakała. Ty nawet nie wiesz jak ona bardzo cię kocha. – wytłumaczyła mama dziewczyny.
- A o której ma samolot?
Barbara spojrzała na zegarek.
- Za 20 minut.
- Więc może jeszcze zdążę... – mruknął Nacho pod nosem i podziękował kobiecie.
Zadzwonił po taksówkę i kazał jechać kierowcy jak najszybciej tylko może. Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że może nie zdążyć na czas i Lucia odleci. Postanowił więc do niej zadzwonić.
Na lotnisku blondynka wyjęła z kieszeni komórkę, ale gdy zobaczyła, że dzwoni do niej Nacho wyłączyła ją. Nie chciała już z nim rozmawiać.
Brat Pedra usłyszał więc głos sekretarki, która namawiała go do pozostawienia wiadomości. Chłopak zostawił dla swojej ukochanej taką informację:
Lucia! Wiem, że zamierasz właśnie wyjechać i wiem też, że robisz to, bo nie możemy być razem. Ale proszę cię nie rób tego. Kocham cię i pragnę być z tobą. Nie potrafię wyobrazić sobie, że mogłoby cię przy mnie nie być. Rozmawiałem już z Pedrem. Wybaczył mi i powiedział, że pragnie abyśmy znów byli razem. Nie wyjeżdżaj! Zostań i daj szansę naszej miłości.
Chłopak po zostawieniu wiadomości jechał jeszcze parę minut. Po dotarciu na miejsce biegiem udał się w stronę lotniska. Przybył jednak za późno. Samolot właśnie odlatywał. Nacho upadł na kolana i zapłakała. To już był koniec jego historii miłosnej. Lucia wyjechała i już nigdy jej nie zobaczy. Tak bardzo bolała go ta świadomość... Dopiero teraz uświadomił sobie kim była ta dziewczyna w jego życiu. Była jego pierwszą, wielką miłością. Ignacio przypomniał sobie wszystkie piękne chwile, które z nią spędził. Wszystkie pocałunki, które połączyły ich usta. Jednak teraz wszystko tak nagle prysło i miało już nigdy nie powrócić. Gdy tylko zorientował się, ze ludzie spoglądają na niego jak na wariata usiadł na ławce. Potrzebował tu jeszcze posiedzieć, bo nie miał siły wracać do domu.
[link widoczny dla zalogowanych]
*************************** KONIEC ********************************
Ostatnio zmieniony przez Ligia dnia 15:43:59 05-07-08, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Meg Mocno wstawiony
Dołączył: 19 Kwi 2008 Posty: 5914 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/3 Skąd: Zielona Góra Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:53:25 05-07-08 Temat postu: |
|
|
Tak się cieszę, że bracia w końcu doszli do porozumienia i pogodzili się.
Szkoda tylko, że Natcho nie zdążył zatrzymać Lucii, choć mam nieodparte wtażenie, iż ona nie była w tym samolocie, a może to nie wrażenie tylko nadzieja.
Piszesz fajną telkę dzięki ci za to. |
|
Powrót do góry |
|
|
Mia Colucci Arango Komandos
Dołączył: 01 Mar 2008 Posty: 679 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:02:30 05-07-08 Temat postu: |
|
|
Boski odcinek.
Super ze Pedrito i Nochito sie pogodzili.
Szkoda ze Lucia wyjehala a Nocho nie zdazyl na lotnisko. |
|
Powrót do góry |
|
|
Orchidea Idol
Dołączył: 07 Sie 2007 Posty: 1149 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: lublin
|
Wysłany: 21:39:22 05-07-08 Temat postu: |
|
|
Cieszę się, że Pedro całkowicie wybaczył bratu, ale szkoda, że Lucia wyjechała. A może jednak nie było jej w samolocie.
Dobrze, że Juliana powiedziała prawdę przyjaciółce, będzie jej łatwiej.
Ciekawe kto przyszedł do Patricii. Czyżby tym tajemniczym pacjentem był Alberto |
|
Powrót do góry |
|
|
Marysia :D King kong
Dołączył: 19 Lut 2007 Posty: 2934 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:48:12 05-07-08 Temat postu: |
|
|
ufff ale sie porobiło... bardzo współczuje Julianie... cudny odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:52:20 06-07-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za komentarze takim osobom jak Meg, Mia Colucci Arango, la_noche i Marysia :D. Życzę miłej lektury. Pozdrawiam!
Entrada: [link widoczny dla zalogowanych]
Odcinek 44
Nacho nadal siedział na ławce i wspominał najpiękniejsze chwile w swoim życiu. Momenty w których był z Lucią. To ta dziewczyna nadawała sens jego życiu. Widząc jej uśmiech czuł jak cała jego dusza wypełnia się radością. A teraz pozostała po niej jedynie pustka w sercu, której już nikt nie zdoła zapełnić. Pogrążony w swoich myślach chłopak nie zauważył dziewczyny, która stanęła przy nim. Położyła dłoń na jego ramieniu a on odruchowo uniósł głowę. Spojrzał na osobę, która patrzyła się na niego. Uśmiechnął się a ona odpowiedziała mu tym samym.
- Lucia... – wyszeptał w końcu Nacho nie do końca wierząc w to co widzi. Miał wrażenie, że jego oczy kłamią i robią sobie z niego żart. Ale nie, to nie mogło być złudzenie. Przecież doskonale ją widział. Jej blond włosy delikatnie opadały na jej ramiona. A piękne oczy wpatrywały się w chłopaka z taką miłością.
- Tak to ja... – powiedziała dziewczyna myśląc, ze ukochany nie może uwierzyć w jej widok. Miała już wsiadać do samolotu gdy nagle poczuła silną potrzebę, wymierzoną przez jej intuicję, odsłuchania poczty głosowej. I gdy usłyszała wiadomość, którą dostała od Ignacia postanowiła nie wyjeżdżać, bo dobrze wiedziała, że jej największym szczęściem jest ten chłopak stojący właśnie przed nią.
Nacho bardzo się ucieszył, że to nie jest jego przewidzenie. Wziął Lucię na ręce i zaczął kręcić się z nią wokoło wydając z siebie okrzyki radości. Niektórzy ludzie patrzyli na niego zdumieni, ale inni uśmiechali się życzliwie. Dziewczyna ze śmiechem prosiła żeby ją postawił na ziemię, lecz ten zdawał się nie słyszeć jej próśb. Jednak po paru minutach szczęścia zrobił to o co go poprosiła. Później przybliżył się do niej, objął ją w pasie, odgarnął blond włosy i pocałował namiętnie w usta. A wtedy cały świat zawirował. Młodzi cieszyli się, że wreszcie pomimo wielu cierpień mogą być razem. W tej chwili nie istniał już nikt tylko oni... Zakochani...
Godzinę później Lucia i Nacho szli już do domu. Postanowili, że nie będą zamawiać taksówki tylko przejdą się razem po mieście. Chcieli ten dzień spędzić razem. Zobaczywszy park usiedli na jednej z ławek a Lucia wtuliła się w objęcia swojego chłopaka.
- Tak bardzo się cieszę, że jednak nie wyjechałaś – rzekł Nacho z uśmiechem gładząc włosy swojej ukochanej.
- Dobrze, że zostawiłeś mi tą wiadomość, bo inaczej na pewno wsiadła bym do samolotu i nigdy tu już nie wróciła. – powiedziała dziewczyna całując Ignacia – Bardzo dobrze, że Pedro ci wybaczył i nie ma nic przeciwko abyśmy byli razem.
- Powiedział, że już cię nie kocha a wie jak bardzo my się kochamy.
- Mam nadzieję, że i on pewnego dnia będzie szczęśliwy. Bardzo bym tego chciała.
- Jestem pewien, że tak się w końcu stanie. – odrzekł Nacho – Poczekaj tu chwilkę. Coś załatwię i zaraz wracam, dobrze?
- Ale o co chodzi? – spytała zdziwiona Lucia.
- Niedługo się przekonasz – rzucił Ignacio i oddalił się zostawiając dziewczynę w parku.
Po paru minutach chłopak wrócił trzymając wielkiego, białego i puszystego misia, który trzymał czerwone serce z napisem: Te amo. Lucia z radością podbiegła do chłopaka i uśmiechnęła się.
- Jaki on piękny – rzekła radośnie – To dla mnie?
- Zależy... – powiedział Nacho.
- Od czego?
- Zostaniesz moją dziewczyną? – to pytanie usłyszała Lucia. Zadane ono było przez misia.
- To pytanie skierował do mnie misio czy ty? – spytała dziewczyna z przekornym uśmieszkiem.
Ignacio odpowiedział jej tym samym.
- Oczywiście, że tak! – krzyknęła radośnie Lucia i pocałowała Nacha a ten dał jej misia.
[link widoczny dla zalogowanych]
***************************************************************************
Tymczasem w firmie Mutti. Juliana weszła do gabinetu Marcosa, który chciał z nią porozmawiać. Kobieta nie wiedziała o co chodzi. Miała nadzieję, że to nie jest to o czym ona myśli. Wierzyła, iż Luzmila nie powiedziała mężczyźnie prawdy o jej chorobie. Juli nie wiedziała jeszcze czy kiedykolwiek mu o tym powie.
- Kochanie... – zaczął Marcos – Mam dla ciebie pewną propozycję. To znaczy akcjonariusze naszej firmy chcieliby abyś to ty znowu była twarzą naszej najnowszej kolekcji. – na twarzy mężczyzny pojawił się uśmiech. Był dumny z tego, że jego żona jest tak utalentowaną i piękną kobietą.
Na słowa męża Juliana posmutniała. Nie mogła zostać modelką. Przecież pokaz odbędzie się za trzy miesiące a ona już wtedy...
- Co się stało? Nie podoba ci się nasz pomysł? – zapytał prezes firmy widząc smutną minę swojej żony, która nigdy tak nie reagowała na propozycję modelingu. Przeciwnie, zawsze była zachwycona taką perspektywą. Rozumiał by ją gdyby była w ciąży, ale przecież jej stan okazał się być pomyłką. Marcos podszedł do żony i siadając przy krześle, które zajmowała jego żona, dotknął jej dłoni.
- Nie, to nie tak – Juliana próbowała ratować sytuację – Po prostu ostatnio tyle się wydarzyło i nie wiem czy będę w stanie podołać temu wyzwaniu.
- Dobrze, jeżeli nie chcesz to nie będę cię do tego zmuszał. To twój wybór. Nie martw się tym. – mężczyzna pocałował żonę w policzek.
W tym momencie do biura prezesa weszła Monica, która, niestety, nigdy nie miała zwyczaju pukać.
- Przepraszam – rzekła zarumieniona i chciała wyjść.
- Zaczekaj! – krzyknęła Juliana w której głowie pojawiła się pewna myśl. – Marcos... – zwróciła się do męża – Może to Monica powinna zostać twarzą najnowszej kampanii?
- Co takiego? – wtrąciła kierowniczka działu reklamy – Z całym szacunkiem, ale ja się zwyczajnie do tego nie nadaję. Jestem tu od czegoś innego. Nie jestem modelką.
- I o to właśnie chodzi! Potrzebujemy nowej twarzy. Zupełnie nie znanej...
- Ale to pani zazwyczaj była tą twarzą. – zwróciła się Monica do chemiczki.
- Wiesz kochanie... To może być dobry pomysł. Jeżeli oczywiście zgodzi się na to Monica... – Marcos i Juliana spojrzeli teraz w stronę kobiety.
Ona była lekko zdenerwowana. Nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Przecież nie jest modelką i całkowicie nie nadaje się do tej roli. Czy więc powinna się tego podjąć? Nie, chyba należy odmówić. Ale z drugiej strony jak może odmówić Marcosowi... To zadanie może się dla niej okazać znacznie trudniejsze od zostania modelką.
- No dobrze, zgadzam się. – rzekła kobieta.
Na twarzy Juliany pojawił się uśmiech. Była zadowolona, że Monica zdecydowała się na ten krok. Miała bowiem co do niej pewne plany...
***************************************************************************
Był już wieczór. Pedro szykował się do wyjścia. Miał zamiar iść na dyskotekę w której był z Aną. Zadzwonił już do niej i poprosił o spotkanie w tamtym miejscu. Mimo, iż dziewczyna dala była na niego obrażona to zgodziła się, bo chciała dowiedzieć się kim był chłopak, który tak bardzo przypominał jej brata, Oscara.
Pół godziny później. Dyskoteka.
[link widoczny dla zalogowanych]
- Chciałem cię przeprosić za to, że wtedy tak na ciebie nakrzyczałem. Naprawdę nie chciałem – rzekł Pedro siedząc z Aną na kanapie i popijając lemoniadę.
- No dobrze. Wybaczam ci. Nie powinnam była wtrącać się do twojego życia. Ale już taka jest moja natura, że chcę wszystkim pomagać mimo, iż oni tego nie potrzebują. – powiedziała dziewczyna – Dobrze, że w końcu jednak pogodziłeś się z Nachem a on zatrzymał Lucię i są razem szczęśliwi.
Po tych słowach chłopak posmutniał więc Ana postanowiła już o tym z nim nie rozmawiać.
- To idziemy do tego kierownika? – zapytała i nie czekając na odpowiedź wzięła Pedra za rękę. Młodzi udali się w stronę gabinetu właściciela tego lokalu.
Parę minut później para znajdowała się już u człowieka kierującego dyskoteką. Siedział on w fotelu i palił cygaro.
- Jeżeli pozwalałbym tak każdemu oglądać te video to wiecie co by tu było? – zapytał wysłuchawszy relacji Any
- Tak wiemy, ale może pan zrobić wyjątek. Prosimy. – rzekł Pedro. – Moja koleżanka chciała obejrzeć tylko kawałek z tego jak tańczyliśmy. To naprawdę nie potrwa długo.
- No dobrze... Przekonaliście mnie. Chodźcie za mną – mężczyzna wstał z fotela i udał się w stronę pokoju gdzie monitorowano przebieg każdej dyskoteki.
Ana była bardzo zdenerwowana. Liczyła, że ten chłopak okaże się kimś zupełnie innym. Ale jeżeli to będzie Oscar? Jeżeli to rzeczywiście będzie on.
Po dotarciu na miejsce włączono kasetę z konkursu tanecznego. Dziewczyna przyglądała się w niej wnikliwe.
- Proszę zatrzymać! – krzyknęła z przerażeniem – A teraz przybliżyć...
Przyjaciółka Pedra nie mogła uwierzyć, że to co widziała pamiętnego wieczoru okazało się prawdą. To był jej brat Oscar!
[link widoczny dla zalogowanych]
***************************************************************************
Tymczasem w domu Luzmili i Charliego. Kobieta nie mogła spać. Spoglądała na męża, który zdawał się mieć spokojny i uroczy sen. W pewnej chwili głos żony brutalnie go z niego wyrwał.
- Czy ty zwariowałaś? – rzekł zaspanym głosem Charlie – Po co budzisz mnie o tej porze?
- No, bo... Mam ochotę na ciasto La Moke z polewą czekoladową – powiedziała Luzmila w myślach wyobrażając sobie ten przysmak.
- Nie mogłaś z tym zaczekać do jutra tylko teraz mi to musiałaś oznajmiać?! – zawołał zdenerwowany mężczyzna. Nie mógł zrozumieć zachowania żony, która ostatnio zachowywała się bardzo dziwnie.
- Ty nic nie rozumiesz! – kobieta wstała z łóżka i zaczęła się ubierać
- Gdzie ty zamierzasz iść o tej porze? – zapytał zdumiony Charlie
- Muszę zjeść to ciasto... W ciąży tak już jest, ze jak ma się na coś chęć to nie można przestać o tym myśleć – Luzmila położyła dłoń na zaokrąglonym brzuszku – Jeżeli mi nie pomożesz to poradzę sobie sama.
- Nie puszczę cię nigdzie samej... Już wstaję – mężczyzna leniwie wstał i zaczął się ubierać. – Tylko gdzie my o tej porze znajdziemy to ciasto – zastanowił się.
- Nie wiem... Ale wiem jedno, ze muszę je zjeść.
Luzmila była szczęśliwa, że mąż mimo wszystko postanowił jej pomóc. Doskonale pamiętała jak była w ciąży z Pedritem to gdy tylko miała na coś ochotę musiała sama się o to postarać, bo Pedro nigdy nie chciał jej pomóc. Potrafił się z niej tylko naśmiewać. Zaś okres tej ciąży kobieta na pewno będzie wspominać znacznie milej, bo ma przy sobie mężczyznę, który kocha ją i jej dziecko.
[link widoczny dla zalogowanych]
***************************************************************************
Na następny dzień. Szpital psychiatryczny w którym znajduje się Antonia. Kobieta jest już w bardzo dobrej formie i nie może się doczekać wyjścia z ośrodka. Tak bardzo chciała by już wrócić do domu. Spędziła tu już dosyć długi okres czas głównie ze względu na to, że ktoś podawał jej złe lekarstwa, które dodatkowo pogarszały jej stan. W pewnym momencie do pokoju kobiety wszedł pielęgniarz. To Rodrigo.
- Gdzie jest pielęgniarka, która się mną zajmuje? – zapytała Tonia podejrzliwie spoglądając na mężczyznę.
- Dzisiejszego dnia to ja zrobię pani zastrzyk... – rzekł Rodrigo.
********************************** KONIEC ********************************
Ostatnio zmieniony przez Ligia dnia 11:52:56 06-07-08, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Meg Mocno wstawiony
Dołączył: 19 Kwi 2008 Posty: 5914 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/3 Skąd: Zielona Góra Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:49:25 06-07-08 Temat postu: |
|
|
A jednak zgadłam, że Lu nie była w tym samolocie.Super, że ona i Ntaco są znowu razem.
Misio taki słodki, ja też chcę takiego ;P
Okazało się , że Ana naprawdę widziała swojego brata. O co w tym wszystkim może chodzić? Mam nadzieję, że kolejne odcinki wszystko wyjaśnią.
Pozdrawiam serdecznie i czekam z coraz większym zainteresowaniem na kolejny odcinek. |
|
Powrót do góry |
|
|
Orchidea Idol
Dołączył: 07 Sie 2007 Posty: 1149 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: lublin
|
Wysłany: 14:19:32 06-07-08 Temat postu: |
|
|
Dobrze, że Lucia nie wyjechała i jest z Nachem.
Obawiam się, że Antoni znów grozi niebezpieczneństwo. Mam nadzieję, że Rodrigo jednak nie zdoła zrobić jej krzywdy.
Juliana chce chyba połączyć Marcosa z Monicą, ale nie wierzę, że mężczyzna mógłby pokochać inną kobietę niż żona.
Scena z Luzmilą i Chrliem jest świetna |
|
Powrót do góry |
|
|
Marysia :D King kong
Dołączył: 19 Lut 2007 Posty: 2934 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:41:17 06-07-08 Temat postu: |
|
|
Znów chcą doprowadzic Antonie do złego stanu mam nadzieje że do tego nie dojdzie. Heh scenka z misiem przypomniała mi Rebelde |
|
Powrót do góry |
|
|
Mia Colucci Arango Komandos
Dołączył: 01 Mar 2008 Posty: 679 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:18:29 06-07-08 Temat postu: |
|
|
Super odcinek
Super ze stosunki Luzmili z Charlim sie polepszyly.Fajna scenka byla z nimi.
Szkoda ze znowu chca skrzywdzic Antonie mam nadzieje ze ktos przeszkodzi im w tym .
Czekam na nowy odcinek |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:16:58 06-07-08 Temat postu: |
|
|
Marysia :D -> Dopiero jak napisałaś, że taka scenka była w Rebelde to mi się skojarzyła. Ale nie chciałam tego kopiować. Po prostu uważam, że to jest strasznie romantyczne jak dziewczyna dostaje od chłopaka takiego wielkiego misia.
Meg -> Ja też bardzo bym chciała dostać takiego misia. Ach... Marzenia.
Dziękuje wam, że tak chętnie czytacie moją telenowelę i przychylnie o niej piszecie. Staram się aby każdy odcinek był lepszy od poprzedniego i mam nadzieję, że choć troszeczkę mi się to udaje. Cieszę się, że mimo, iż miałam tak długą przerwę w pisaniu to mam paru stałych czytelników. Chociaż niektórzy już jej nie komentują. No, ale cóż trudno.
Odcinek prawdopodobnie pojawi się jutro. Pozdrawiam i zapraszam innych do wyrażenia opinii na temat dzisiejszego odcinka. Buziaki :*
Ostatnio zmieniony przez Ligia dnia 19:17:13 06-07-08, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Iwi. Mistrz
Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 13088 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:11:00 06-07-08 Temat postu: |
|
|
super, super..... Ahhh Luzmi ma zachcianki haha Hmm troche mnie dziwi Pedro...wcześniej myślałam, że od traktuje Luci jak przedmiot, jak zwykłą za przeproszeniem szmatę, którą chce przelecieć a tu prosze... kocha ją i nie potrafi o niej zapomnieć nawet po tym wszystkim, co się wydarzyło... no ale może to tylko moja opinia |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:30:01 07-07-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za komentarze takim osobom jak Meg, la_noche, Marysia :D, Mia Colucci Arango i Robertita.
Entrada: [link widoczny dla zalogowanych]
Odcinek 45
Antonię przeraziła perspektywa otrzymania zastrzyku od tego człowieka. Bała się go, bo nie wiedziała kim jest. A doskonale pamiętała, że rodzina przeniosła ją do innego szpitala dlatego, że w poprzednim groziło jej niebezpieczeństwo. Zastanawiała się jak uniknąć otrzymania dawki tego leku, ale żaden pomysł nie przychodził jej do głowy.
Tymczasem Rodrigo z przekornym uśmiechem na ustach zbliżał się z wielką igłą w dłoni do przerażonej pacjentki. Miał nadzieję, że nikt go tu nie zauważy i zdąży wykonać swoje zadanie. Wiedział, że Tonia jest siostrą Marcosa i pragnął aby mężczyzna, który zadał mu tyle bólu, cierpiał patrząc na obłąkaną blondynkę. Rodrigo z zamiarem wykonania zastrzyku zbliżał się do żony Nina gdy nagle drzwi sali otworzyły się a w ich progu ukazała się osobista pielęgniarka córki Muttiego.
- Kim pan jest i co pan tutaj robi? – krzyknęła przestraszona i natychmiast włączyła alarm, który rozległ się w całym szpitalu. Mężczyzna natychmiast pobiegł w kierunku frontowych drzwi.
- On zaraz ucieknie. Proszę go zatrzymać! – rzekła zdenerwowana Antonia. Do pacjentki podeszła kobieta opiekująca się nią i przytuliła ją.
- Proszę się nie denerwować! Ten człowiek zaraz zostanie złapany – powiedziała – Chciał ci zrobić zastrzyk? – zapytała zwracając się do żony Nina.
Ta potwierdziła kiwając głową.
- Naprawdę tobie jest potrzebna szczególna ochrona. Ktoś chce cię skrzywdzić. – rzekła pielęgniarka.
W tym momencie do pokoju wszedł Nino z Nastką. Mężczyzna był wyraźnie zaniepokojony dżwiękiem alarmu, który rozlegał się w szpitalu. Zauważywszy zapłakaną żonę podszedł do niej i przytulił do siebie.
- Co się stało? – zwrócił się z tym pytaniem do pielęgniarki.
**************************************************************
Tymczasem w szkole do której uczęszczają Maritza i Sergio. Dziewczynka siedziała sama na ławce przed szkołą i czytała książkę. Podeszła do niej koleżanka.
- I co pisał do ciebie ostatnio ten chłopak? – zapytała.
W tym momencie przed oczyma Mari pojawiły się niewyraźne obrazy których nie potrafiła zrozumieć. Wiedziała już wszystko o czym nie miała pojęcia. Przypomniała sobie scenę w ogrodzie kiedy postrzelono jej babcię... Człowieka, który ją porwał i nie chciał puścić do domu... Oraz to jak sama oswobodziła się ze sznurków, którymi była przywiązana do krzesła i uciekła. Nie mogła znieść tego co teraz czuła. Cały ten ból i strach, który czuła wtedy powrócił ze zdwojoną siłą. Nie mogąc wypowiedzieć ani słowa wstała i pobiegła przed siebie. Nie słyszała głosów koleżanki, która nie wiedziała co się z nią dzieje.
W tym samym czasie Sergio siedział w sali gier gdzie rozgrywał partię szachów przygotowując się do konkursu. Nie zauważył wejścia nauczyciela. Mężczyzna podszedł do ucznia i dotknął jego ramienia. Syn Marcosa odwrócił głowę.
- Ach to pan... – rzekł przerywając grę.
- Chciałbym ci coś powiedzieć... – powiedział profesor starając się nie patrzeć w oczy ucznia. Czuł się winny, że nie umiał pomóc temu chłopcu. – Nie będziesz mógł wystąpić w konkursie...
- Ale jak to? – Sergio wstał zdenerwowany – To jest niemożliwe, bo...
Jego zdanie przerwało gwałtowne wejście Glorii, przyjaciółki Mari. Była bardzo zdenerwowana.
- Coś się stało? – zapytał chłopak.
- Twoja siostra płacze i ciągle powtarza, że już wszystko pamięta. Musisz do niej pójść. Może zechce z tobą porozmawiać.
**************************************************************
Firma Mutti. Juliana siedziała w laboratorium. Przygotowywała krem na najnowszy pokaz na którym jej może już zabraknąć... Tak bardzo chciała znaleźć sposób aby mogła żyć. Nie może uwierzyć w to, że zostało jej już tak mało czasu. Pragnęła być dalej z Marcosem i swoimi dziećmi, ale okazywało się to być niemożliwe. Wiedziała, że skoro dowiedziała się o tej chorobie to na pewno miała jeszcze jakiś cel do zrealizowania. A tym zamierzeniem jest zapewne znalezienie dla Marcosa żony a dla Mari i Sergia matki. Jej rozmyślania przerywało wejście Luzmili.
- Dlaczego chcesz żeby to Monica została twarzą firmy? – zapytała przyjaciółka.
- A co uważasz, ze się nie nadaje?
- Nie, nie o to chodzi. Uważam jednak, ze najlepszą kandydatką na to jesteś ty i...
- Pozwolę sobie przerwać twoja wypowiedź – powiedziała Juliana – Zauważ, że ja nawet nie wiem ile czasu mi pozostało. Nie wiem nawet czy dożyje tego pokazu.
- Nawet tak nie mów – kobieta objęła przyjaciółkę w pasie.
- Taka jest prawda – Juli odwróciła się i pogładziła brzuch Luzmi – Nie wiem czy dożyję narodzin tej istotki.
W oczach żony Marcosa pojawiły się łzy a w sercu znów zajął miejsce gniew. Dlaczego właśnie ona? Dlaczego zawsze ona musi tak cierpieć? Lecz nagle przyszła jej myśl, która odpowiada na te pytania. To jest zapłata za magię lustra...
W tym momencie do laboratorium wszedł Marcos.
- Mam dobrą wiadomość – rzekł – Złapano człowieka, który chciał podać Antonii zastrzyk po którym jej choroba powiększała się. Teraz dowiemy się na kogo polecenie działa.
- Tak, to dobra informacja – powiedziała Juliana – Może pojedźmy na komisariat – Dowiemy się czegoś więcej...
Juli i Marcos pożegnawszy się z Luzmilą wyszli z pomieszczenie.
Kobieta została sama. Dotknęła dłonią swojego brzuszka. To było takie wspaniałe uczucia. W jej ciele rosło właśnie nowe życie, które już niedługo miało przyjść na świat. Ale niestety w tym samym czasie gasł płomień istnienia innego człowieka. Jej najlepszej przyjaciółki... Luzmila zawsze starała się pomagać Julianie. Bała zdanie, ze ta kobieta zasługuje na wszystko co najlepsze a tymczasem los bardzo okrutnie ją doświadczał.
**************************************************************
Komisariat policji. Na miejscu było już małżeństwo Mutti. Javier patrzył na nich nie wiedząc od czego zacząć. Zdenerwowana kobieta zdecydowała sama zacząć wypytywać policjanta o szczegóły.
- Wiecie już kim jest ten człowiek i dlaczego chciał skrzywdzić Antonię? – zapytała Juliana niecierpliwym wzrokiem spoglądając na siedzącego naprzeciwko niej mężczyznę.
- Niestety... On nie chce z nami współpracować i okazuje się, ze nie mamy żadnych dowodów przeciwko niemu. Już niedługo będziemy musieli go wypuścić.
- Co takiego? – Marcos nie umiał ukryć oburzenia. Człowiek, który chciał skrzywdzić Antonię, miał wyjść na wolność.
- Proszę cię uspokój się – rzekł spokojnym tonem przyjaciel rodziny – Aby kogoś aresztować potrzebne są dowody. Mężczyzna ten wszedł do pokoju Antonii. Wiemy tylko tyle. I nie możemy zarzucić mu, ze w ten sposób chciał skrzywdzić pacjentkę. A skrzykawka, którą rzekomo miał mieć przy sobie, zniknęła. Przykro mi to mówić, ale mimo tego, iż ja wierzę twojej siostrze to sąd jej nie uwierzy ze względu na jej chorobę.
- A pielęgniarka?
- Mogła zostać przez was przekupiona. Oczywiście wedle opinii sądu.
- No to świetnie! – krzyknął mąż Juliany i gwałtowanie wstał z krzesła. – On... Oni... Nie wiem kto... Mogą doprowadzić moja siostrę do szaleństwa a ja nie mogę nic zrobić... – rzekł Marcos.
- Kochanie – Juli podeszła do męża i starała się go uspokoić. Sama jednak była równie mocno zbulwersowana słowami Javiera co jej mąż.
- Chciałbym coś zrobić, ale naprawdę nie jestem w stanie wam pomóc.
- Oczywiście! Policja w tym kraju nic nie może zrobić... Musimy sami sobie radzić...
W tym momencie pojawił się inny policjant, który zaczął szeptać coś do uszu swojego kolegi. Na twarzy Javiera pojawił się uśmiech.
- Chyba jednak policja na coś się przydaje w tym kraju... – rzekł mężczyzna.
- O co chodzi? – zapytał zaintrygowany wypowiedzią policjanta Marcos.
************************* KONIEC ******************************** |
|
Powrót do góry |
|
|
Marysia :D King kong
Dołączył: 19 Lut 2007 Posty: 2934 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:39:16 07-07-08 Temat postu: |
|
|
Mi nie przeszkadza ze scena była podobno do tej z Rebelde tez lubie takie scenki a ten odcinek był ciekawy Dobrze że Antonie uratowano |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|