|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Iwi. Mistrz
Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 13088 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:53:20 07-07-08 Temat postu: |
|
|
podobała mi się scena z Mari...ciekawe, co teraz zrobi |
|
Powrót do góry |
|
|
Mia Colucci Arango Komandos
Dołączył: 01 Mar 2008 Posty: 679 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:03:08 08-07-08 Temat postu: |
|
|
Super odcinek
Ciekawe co powiedzial ten policjant Javierowi.
Mam nadzieje ze teraz juz nikt nie skrzywdzi Antoni. |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 11:54:52 08-07-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za komentarze takim osobom jak Marysia :D, Robertita. i Mia Colucci Arango. Życzę miłej lektury. Pozdrawiam!
Entrada: [link widoczny dla zalogowanych]
Odcinek 46
Marcos przypatrywał się policjantowi od którego oczekiwał słów wyjaśnienia.
- Ten człowiek, którego zatrzymaliśmy jest bardzo podobny do tego z rysunku Maritzy – powiedział Javier
- Co takiego? – Juliana była zdziwiona słowami policjanta – Czyli to on jest porywaczem mojej córki?
- Prawdopodobnie tak, ale nie mamy absolutnej pewności – rzekł policjant biorąc do ręki rysunek córki Muttich. Tak jemu też wydawało się, iż człowiek, którego zatrzymali jest bardzo podobny do tego z obrazku.
- Chcemy się z nim spotkać... – Marcos objął swoją żonę. – Musimy z nim porozmawiać.
- Nie wiem czy będzie to możliwe... – zawahał się przyjaciel Juliany.
- Błagam cię wpuść nas do niego – rzekła kobieta.
Javier czuł, że nie oprze się prośbom przyjaciółki. Odkąd pojawiła się ona w jego życiu kocha ją miłością czystą i bezinteresowną. Już dawno pogodził się z tym, że nigdy nie będzie jej miał, ale nie mógł wyrzucić z siebie tego uczucia. Ono wciąż w nim było i nie chciało go opuścić.
- Dobrze. – policjant zaprowadził małżeństwo do sali widzeń w którym za chwilę miał zjawić się potencjalny porywacz ich córki.
Po paru minutach zjawił się Rodrigo. Państwo Mutti spojrzeli na niego i nie mogli uwierzyć własnym oczom. Przecież to był ich dawny pracownik. Serce Marcosa przepełniła złość, którą pragnął wyrzucić na więźnia, ale Juli znając porywczy charakter męża trzymała go za ramię. Sama była zła, że człowiek, który pracował w ich firmie mógł wyrządzić im tyle złego. Przez jego czyn kobieta nie mogła spać, jeść, całymi dniami płakała...
- Witam... – rzekł Rodrigo z przekornym uśmieszkiem siadając na krześle – Znów się spotykamy.
- Ty gnido! – zawołał Marcos i złapał go za koszulę.
- Kochanie uspokój się – kobieta odciągnęła męża od byłego pracownika – Nie warto...
Małżonkowie usiedli naprzeciwko porywacza ich córki. Parę minut milczeli.
- Dlaczego? – zapytała Juliana spoglądając w oczy więźnia.
- Ty się pytasz „dlaczego?”. Masz czelność się o to pytać? – rzekł zdenerwowany Rodrigo. Musiał tyle wycierpieć a oni go jeszcze pytali „dlaczego”.
- Porwałeś moją córkę. Wiesz ile wycierpieliśmy z Marcosem? Przecież byłeś naszym pracownikiem. Znaliśmy się parę lat. Przecież masz córkę... Chyba jest nawet w tymk samym wieku co nasza. – w oczach Juliany pojawiły się łzy. Znów powróciły tamte wspomnienia z czasu gdy Mari została porwana. Pamięta dokładnie jakie to było uczucie. Czuła się taka bezradna... Nie mogła nic zrobić, nie wiedziała gdzie jej szukać i dlaczego ktoś chciał ją skrzywdzić. Nie sądziła, że okaże się nim człowiek, którego dobrze znała.
- A wy wiecie ile ja wycierpiałem kiedy mnie wyrzuciliście?! To przez was moja żona i córka nie żyją! I nie udawajcie, ze o tym nie wiedzieliście... – wykrzyczał mężczyzna.
- Nie żyją? – zapytała zaskoczona żona Marcosa – My naprawdę o niczym nie wiedzieliśmy. A po za tym to dlaczego uważasz, że ich śmierć to nasza wina?
- Wiem, ze kazaliście mnie zabić. A ja wtedy jechałem z moją rodziną...
- Co ty najlepszego opowiadasz? – Marcos ze zdenerwowania wstał z krzesła. Nie mógł uwierzyć w słowa tego mężczyzny. Przecież on nigdy nie kazał go zabić. Skąd więc Rodrigo ma takie informacje? – Przecież my nie kazaliśmy cię zabić! Zwolniliśmy cię z wiadomych powodów, ale nie możesz nam zarzucić, że jesteśmy mordercami! I to właśnie dlatego porwałeś naszą Maritzę – Marcos podszedł bliżej więźnia.
- Gdyby mi nie uciekła zabił bym ją... – rzekł Rodrigo
- Nie no nie mogę! To ja teraz mam ochotę cię zabić!
- Proszę bardzo. Mi już od dawna na niczym nie zależy.
- Chodźmy już stąd kochanie – mąż Juli wziął ja za rękę i oboje udali się w stronę drzwi.
- Jeszcze się zemszczę! – krzyknął więzień.
**************************************************************************
Park. Ana i Pedro siedzieli na ławce. Dziewczyna nadal nie mogła uwierzyć w to, ze na tej taśmie był jej brat. Nie wiedziała co teraz zrobić z tą informacją. Czuła się taka zagubiona i niespokojna.
- Nie martw się. To wszystko musi mieć jakieś logiczne wytłumaczenie. Rozmawiałaś już z mamą o tej sprawie? – zapytał Pedro, który był zaniepokojony stanem swojej przyjaciółki. Nigdy nie widział jej jeszcze w takim stanie.
- Rozmawiałam.... To znaczy próbowałam, bo rozmową tego nazwać nie można. Gdy tylko zaczęłam rozmawiać o Oscarze mama zareagowała bardzo nerwowo i ucięła konwersację. – rzekła Ana. – Ja już sama nie wiem co mam z tym wszystkim zrobić. Atmosfera towarzysząca śmierci mojego brata była bardzo dziwna. Kiedy mój tata zmarł cztery lata temu to zaczęły się kłótnie między moją mamą i bratem. Nigdy się nie dowiedziałam czego one dotyczyły. A potem Oscar postanowił polecieć do USA. Po paru godzinach od jego wyjścia przyszła wiadomość, że nie żyje...
- Bardzo mi przykro – powiedział chłopak i przytulił przyjaciółkę. Ona wtuliła się w jego ramiona. Potrzebowała wsparcia.
[link widoczny dla zalogowanych]
**************************************************************************
Tymczasem Lucia i Ignacio spędzali wspólnie czas. Byli w wesołym miasteczku gdzie jeździli na karuzeli, jedli watę cukrową oraz delektowali się swoją miłością. Nacho wygrał dla swojej dziewczyny pięknego, niebieskiego słonika a ona w nagrodę pocałowała go. Para czuła się ze sobą wspaniale. Byli tacy szczęśliwi, że wreszcie mogę być razem. Nie istniał dla nich nikt poza nimi. Wiedzieli jak trudna była droga do ich radości i teraz gdy już byli razem chcieli się sobą nacieszyć jak długo to było możliwe.
Z uśmiechem na ustach usiedli na pobliskiej ławce. Lucia przytuliła się do Nacha. Chłopak pocałował ją z czułością w usta.
- Jestem taka szczęśliwa, ze aż boję się, ze to jest jakiś sen. Ja nie śnie prawda? – zapytała blondynka swojego chłopaka patrząc mu w oczy.
- To nie sen. To rzeczywistość – powiedział Nacho.
[link widoczny dla zalogowanych]
Parę siedzącą na ławce zauważyła Linda, która przyszła tu z Elizą.
- Popatrz jacy zakochani! Wyglądają jak para gruchających gołąbków! – rzekła zdenerwowana dziewczyna, którą przepełniała zazdrość. Nie mogła znieść widoku Nacha z inną.
- Przecież od dawna już każdy wiedział, że tych dwoje się kocha. Nie chcieli tylko tego przyznać ze względu na Pedra, ale teraz gdy ten już nie ma nic przeciwko ich związkowi mogą być razem – powiedziała przyjaciółka Lindy.
- Obiecuję ci, ze ja im na to nie pozwolę. Nie będą szczęśliwi.
- Przestań tak mówić. Nie widzisz jacy oni są szczęśliwi. Musisz zapomnieć o Nachu. On cię nie kocha i nigdy nie pokocha więc czemu chcesz zepsuć ich związek?
- Masz rację... Co ja mogę zrobić... W jaki sposób rywalizować z Lucią. Przecież ja nigdy nie dorównam tej dziewczynie. Gadam jak jakaś skrzywdzony czarny charakter z telenoweli.
Eliza uśmiechnęła się.
**************************************************************************
Dom państwa Mutti. Maritza i Sergio siedzieli na kanapie. Chłopak nie wiedział co powiedzieć siostrze. Dziewczyna bardzo się przejmuje tym co właśnie sobie przypomniała. Do domu weszli rodzice dzieci. Juliana na widok zapłakanej córki podbiegła do niej i przytuliła do siebie.
- Co się stało? – zapytała zaniepokojona kobieta.
- Ja wszystko sobie przypomniałam rozumie mama? Wszystko... – dziewczynka cały czas płakała. Nie mogła się uspokoić.
- Córeczko... – Juli całuje Mari w czoło. – Czy ten człowiek zrobił ci coś złego?
- Nie... On tylko mówił, że wy jesteście źli i zapłacę za wasze zbrodnie. O czym on mówił?
- Wiesz.... Ten człowiek jest chory, ale proszę cię nie płacz. Teraz jesteś już w domu i nic złego ci nie grozi. – rzekła Juliana.
************************** KONIEC *************************************
Ostatnio zmieniony przez Ligia dnia 11:55:23 08-07-08, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Marysia :D King kong
Dołączył: 19 Lut 2007 Posty: 2934 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:44:13 08-07-08 Temat postu: |
|
|
Super odcinek Bardzo mi sie podobała scena Nacha i Lucii |
|
Powrót do góry |
|
|
Mia Colucci Arango Komandos
Dołączył: 01 Mar 2008 Posty: 679 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 16:46:12 08-07-08 Temat postu: |
|
|
Super odcinek
Boska scena z Luci i Nachem.
Mam nadzieje ze nie wypuszcza Rodriga z wiezienia |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:36:44 08-07-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za komentarze i zapraszam innych do wyrażania swych opinii na temat odcinka ;) |
|
Powrót do góry |
|
|
Orchidea Idol
Dołączył: 07 Sie 2007 Posty: 1149 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: lublin
|
Wysłany: 23:03:54 08-07-08 Temat postu: |
|
|
Dobrze, że Marcos nie zaatakował Rodriga, bo sam miałby tylko przez to problemy. Rozumiem, że mężczyzna przeżył stratę żony i córki, ale jest tak podły, że trudno mu nawet współczuć. Tak po prostu powiedział, że zabiłby Maritzę
Wygląda na to, że brat Any jednak żyje. Ciekawe, dlaczego udaje zmarłego i czemu kłucił się z matką. |
|
Powrót do góry |
|
|
Meg Mocno wstawiony
Dołączył: 19 Kwi 2008 Posty: 5914 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/3 Skąd: Zielona Góra Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:18:51 08-07-08 Temat postu: |
|
|
Przepraszam, że wcześniej nie skomentowałam ale nie mialam czasu, za to teraz nadrobię.
No to zaczynam.
Ciekawy wątek z tą śmiercią brata Any, Odcara. Umarł on w końcu czy nie , pewnie dowiem się o tym w kolejnych odcinkach.
Pedro ciągle jest przy dziewczynie, to dobrze, że ją wspiera potrzebny jej teraz przyjaciel.
Lucia i Nacho w końcu mogą się sobą nacieszyć. Nareszcie są razem.
Linda ta wiedźma chce zniszczyć szczęście NiL co za babsko, nie lubię jej. Niech się nie wtrąca w ich sprawy.
Rodrigo ma opóścić więzienie, czy już wszyscy powariowali nie wolno mu.
Nie daje mi spokoju tajemnicza śmierć/życie Oscara, co tu jest grane?
Czekam na new.
Buziaki:* |
|
Powrót do góry |
|
|
Iwi. Mistrz
Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 13088 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:10:27 09-07-08 Temat postu: |
|
|
Pedro i Ana, Luci i Nacho <3333333 oł gasz, nie podoba mi się sposób, w jaki Maritza rozmawia z Juli, a mianowicie : rozumie mama... nigdy nie lubiłam takich form to tak jakby mówić do kogoś przez pani hm no ale cóż, każdy ma inne zdanie na ten temat:D Rodri jest jakiś niedorobiony. |
|
Powrót do góry |
|
|
Meg Mocno wstawiony
Dołączył: 19 Kwi 2008 Posty: 5914 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/3 Skąd: Zielona Góra Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:47:38 11-07-08 Temat postu: |
|
|
Kiedy new? |
|
Powrót do góry |
|
|
Iwi. Mistrz
Dołączył: 08 Lut 2007 Posty: 13088 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 12:57:45 12-07-08 Temat postu: |
|
|
napisz, napisz XD |
|
Powrót do góry |
|
|
Meg Mocno wstawiony
Dołączył: 19 Kwi 2008 Posty: 5914 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 3/3 Skąd: Zielona Góra Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:00:19 16-07-08 Temat postu: |
|
|
Może newik? |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:07:43 06-08-08 Temat postu: |
|
|
Komunikat
Przepraszam was bardzo, że przez ostatni miesiąc nie napisałam żadnego odcinka, ale 9.07 zepsuł mi się komputer i nie miałam dostępu do internetu. Teraz mam już go naprawionego i postaram się nadrobić zaległości. Jutro lub jeszcze dzisiaj pojawi się nowy odcinek. Bardzo mi przykro, że tyle czasu nie mogłam pisać, ale niestety nie była to moja wina. Mam nadzieję, ze zrozumiecie i dalej będziecie czytać moją telenowele. |
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwia94 Arcymistrz
Dołączył: 11 Lut 2007 Posty: 22366 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:31:56 06-08-08 Temat postu: |
|
|
Nie było mnie i zupełnie zapomniałam o tej cudonej telenoweli! Już biorę się za nadrabianie zaległości Mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj ukaże się anstępny odcinek ;** |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:39:38 06-08-08 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za komentarze takim osobom jak Marysia , Mia Colucci Arango, la_noche, Meg i Robertita. Mam nadzieję, że mimo długiej przerwy, która nie zaistniała z mojej winy, moja telenowela nadal będzie czytana. Życzę miłej lektury. Pozdrawiam!
Entrada: [link widoczny dla zalogowanych]
Odcinek 47
Juliana spoglądała na zapłakaną Maritzę. Tak bardzo chciała aby jej córka nie musiała tego przeżywać. Nie rozumiała dlaczego Rodrigo ją porwał. Przecież ani ona ani Marcos nie zlecili jego zabójstwa.
Po paru minutach kobieta zaprowadziła swoją córkę do pokoju gdzie dziewczyna wkrótce zasnęła. Juli wyszła z pokoju i zobaczyła czekającego na nią męża.
- Miałaś racje – rzekł Marcos – Lepiej byłoby gdyby Mari nie przypomniała sobie tamtych wydarzeń. Teraz tylko jeszcze gorzej będzie cierpieć. A przecież już było coraz lepiej.
- Tak... Zgadzam się z tobą, ale my nie mogliśmy nic na to poradzić. Dzięki temu, że Mari wszystko sobie przypomniała to może rozpozna Rodriga i ten człowiek już nie wyjdzie z więzienia. Mam nadzieję, że spędzi tam wiele lat, płacąc za krzywdę jaką wyrządził naszej córce. Boję się, ze to wydarzenie negatywnie odbije się na jej psychice.
- Nie przejmuj się kochanie. – Marcos przytulił żonę – Wszystko się ułoży.
W oczach Juliany pojawiły się łzy. Wiedziała dobrze, ze już nic się nie ułoży. Ona umrze i już nie będzie mogła wspierać swojej córki w najtrudniejszych momentach.
Małżeństwo udało się do swojej sypialni. Po paru minutach w pokoju rozległo się pukanie.
- Proszę – rzekła Juliana, która siedziała z Marcosem na balkonie.
- To ja, Sergio – powiedział chłopiec i ujrzawszy rodziców udał się w ich stronę.
- Siadaj – Marcos wskazał na krzesło
- Wiem, że teraz przejmujecie się sprawą Maritzy. Ja też się o nią martwię, ale mam problem. Bo wiecie, ze miałem wziąć udział w konkursie o mistrzostwo w szachach. No i ostatnio mój nauczyciel powiedział mi, że nie mogę wziąć udziału. Tato... Czy mógłbyś pójść do szkoły i z nim porozmawiać? – przedstawił swoją sytuację młody Mutti.
- Dobrze. Pewnie, ze pójdę. – Marcos uśmiechnął się miło.
Pani Mutti spojrzała na męża i syna. Chociaż próbowała być silna to serce rozdzierało się jej na kawałki. Nie mogła znieść myśli, że już wkrótce nie będzie jej przy nich.
************************************************************************
Wieczór. Ana postanowiła znów udać się do tej dyskoteki w której widziała swojego brata. Była sama. Nie chciała aby Pedro poszedł z nią. Ostatnio bardzo się do niego zbliżyła i bała się, że może się w nim zakochać. A tego obawiała się najbardziej na świecie. Już raz została zraniona. Tym razem nie mogła na to pozwolić.
Ze zdjęciem w ręku pytała ludzi czy znają człowieka, który na nim widnieje. Jednak wszyscy odpowiadali jej, że nie kojarzą tego mężczyzny. Dziewczyna postanowiła wyjść z klubu. Straciła już nadzieję, że odnajdzie swojego brata. Szła uliczkami w tą ciemną noc. Nagle, ujrzała go... Oscara! Nie mogła w to uwierzyć. Zaczęła biec w jego stronę i wołać go po imieniu. On jednak był szybszy i ukrył się w pobliskiej uliczce. Dziewczyna powoli traciła siły i w pewnym momencie przewrócił się o leżący na chodniku duży kamień. Gdy tak leżała i nie mogła wstać poczuła jak ktoś głaszcze ją po włosach. Chłopak ten pomógł jej wstać. To był Pablo.
- Ale się przestraszyłem jak zobaczyłem cię tak leżącą. Nic ci nie jest? – zapytał chłopak z troską w głosie.
- Nie... Nic tylko Oscar... Ja go widziałam... – mamrotała półprzytomna ze zmęczenia Ana
- Jaki Oscar? Ja nikogo tu nie widzę... – Pablo spojrzał na dziewczynę i nagle zauważył jak z jej kolana płynie krew. Bez zastanowienia zdjął swoją podkoszulkę i zacisnął ją na nodze przyjaciółki aby zatamować krwawienie.
- Nieźle sobie rozbiłam to kolano – rzekła Ana gdy Pablo zaniósł ją na rękach do zamówionej taksówki. – Dziękuje ci, ze mi pomogłeś. Dobrze, ze akurat tam byłeś. – powiedziała dziewczyna i pocałowała chłopaka w policzek.
- Tak dobrze, ze tam byłem... – Pablo uśmiechnął się.
************************************************************************
Tymczasem Pedro siedział w swoim pokoju oglądając film, który najwyraźniej go nie zainteresował. Postanowił udać się do Nacha aby zaprosić go na jakieś wyjście, bo samemu nie chciało mu się nigdzie iść. Gdy już miał wchodzić do pokoju brata zauważył przez otwarte drzwi, ze chłopak nie jest sam. Był z Lucią. Para całowała się a w oczach Pedra stanęły łzy.
Nie zastanawiając się długo postanowił sam gdzieś wyjść. Rozmyślał o swoim o swojej byłej dziewczynie. Początkowo traktował ją niezbyt poważnie. Tak naprawdę nie kochał jej. Chciał tylko mieć jakąś dziewczynę a że ona była nim zainteresowana to miał okazję to wykorzystać. Dopiero gdy zauważył jak całuje się z Nachem poczuł jak serce ściska mu zazdrość. Straciwszy Lucię zrozumiał jak bardzo dziewczyna ta była dla niego ważna. I jak bardzo ja kochał.
Myśli chłopaka przerwał człowiek, który zatrzymał go na ulicy.
- Chcesz? – zapytał wyciągając z kieszeni paczkę wypełnioną śnieżnobiałym proszkiem. – Widzę, ze nie jesteś w najlepszym nastroju. A to pomoże ci uporać się z problemami. Będziesz czuł się radośnie jak ptaszek.
- Nie chcę. – Pedro chciał odejść, ale mężczyzna zatrzymał go łapiąc go za ramię.
- Daje ci to za darmo. Pomyśl. Nie będziesz już myślał o tym wszystkim co zatruwa twoja duszę. Będziesz naprawdę szczęśliwy. Próbowałeś kiedyś?
- Nie – rzekł chłopak.
- A więc nie wiesz jakie to jest uczucie. Musisz spróbować. To naprawdę nic cię nie kosztuje. Trzymaj.
Pedro spojrzał na mężczyznę. Całe życie słuchał wykładów w szkole, w domu, że narkotyki szkodzą zdrowiu a jednak coś go ciągnęło do spróbowania tej używki.
- Dobra dawaj. – rzekł syn Luzmili i schował paczkę do kieszeni.
************************************************************************
Na następny dzień. Firma Mutti. Luzmila układała fryzurę kolejnej modelce. Mimo, iż była już w czwartym miesiącu to chciała pracować. Nie mogła siedzieć w domu i nic nie robić. Do zapracowanej żony od tyłu podszedł Charlie i przytulił się do niej.
- Mówiłem ci, ze możesz dziś zostać w domu. Ale ty musisz być taka uparta. – rzekł mężczyzna.
Kobieta odwróciła się i uśmiechnęła,
- A ja mówiłam ci, ze będę pracować, bo chcę i koniec kropka. – rzekła Luzmila
- No dobrze pracuje, bo jeszcze znowu mi się rozpłaczesz tak jak wczoraj.
- Przestań miałam powody.
- No ja nie wątpię, ze fakt, iż w domu nie ma masła jest wystarczającym powodem do płaczu. I musiałaś to zauważyć o drugiej w nocy. – Charlie śmieje się.
- Nie śmiej się. To wcale nie jest śmieszne. – powiedziała Luzmila udając obrażoną.
- No już. Niech moja żona się na mnie nie gniewa. – mężczyzna przytulił do siebie żonę i pocałował w usta.
W tym momencie pojawiała się Diana. Nie mogła znieść widoku całującego się małżeństwo.
- Pani Luzmilo – rzekła i para przerwała pocałunek – Zrobi mi pani tą fryzurę?
- Oczywiście siadaj – powiedziała Luzmila a Charlie wrócił do swoich obowiązków.
Zapanowała cisza. Fryzjerka układała włosy blondynce. Nie rozmawiały, ale w myślach każda z nich myślała źle o sobie nawzajem.
- Auuu... – zawyła nagle Diana
- Och przepraszam – powiedziała Luzmi udając zawstydzenie. – Trochę za mocno pociągnęłam twe włosy. – kobieta uśmiechnęła się i pochylając się nad rywalką rzekła:
- Zapamiętaj, że takie zachowanie jak przed chwilą nie da ci zwycięstwa.
************************************************************************
W tym samym czasie Juliana siedziała w laboratorium i pracowała. Nie usłyszała gdy Marcos wszedł. Mężczyzna z zaskoczenia pocałował żonę w policzek. Ona odwróciła się. Zobaczyła męża z kwiatkiem w ręku.
- To dla ciebie. Najpiękniejszej kobiety na świecie – powiedział pan Mutti.
Juliana uśmiechnęła się i wzięła różę.
- Jak się czujesz? – zapytał mąż pamiętając jak bardzo jego żona przeżyła to, iż tak naprawdę nie była w ciąży.
- Dobrze. Dziękuje ci za ten miły gest. Wiesz, że cię kocham? – rzekła Juliana
- No nie wiem.... – powiedział Marcos z przekornym uśmieszkiem – Musisz mi to jakoś udowodnić. – po tych słowach zaczął namiętnie całować swoją żonę. Ona odwzajemniła pocałunek.
Czuła się taka szczęśliwa będąc w ramionach ukochanego. Nie potrafiła znieść myśli, że Marcos mógłby być z inną. Ale pragnienie aby ci których kocha byli szczęśliwi po jej odejściu przesłaniało zazdrość jaką poczuła na myśl o obcej kobiecie całującej męża.
[link widoczny dla zalogowanych]
*********************** KONIEC *************************************** |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|