|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sylwia94 Arcymistrz
Dołączył: 11 Lut 2007 Posty: 22366 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:34:00 01-04-09 Temat postu: |
|
|
Super odcinek
Angela zakochała się w swoim nauczycielu matematyki. Zresztą Carlos również nie może zaprzeczyć, że chciał tego pocałunku. Cała sytuacja z pewnością dla obojga nie jest łatwa. Angela jest uczennicą, a Carlos w dodatku jest żonaty i ma dziecko. Jednak czy jest szczęśliwy w swoim małżeństwie? Miłość nie wybiera, a oboje może rzeczywiście bardzo dobrze się rozumieją i byliby ze sobą szczęśliwi. Jednak nie chcę aby Angela się rozczarowała.
Byłam równie jak Antonia zaskoczona niespodzianką Nina. Nino jest bardzo fajnym chłopakiem, wiele przeżył i myślę, że całkowicie zasłużył na to. W końcu stracił matkę i przez tyle czasu żył bez niej. Dobrze też o nim świadczy to, że postanowił część majątku oddać na cele dobroczynne. Mam nadzieję, że Antonia, Nino i Nastka będą szczęśliwi mieszkając w nowym domu.
Dobrze, że wszystko dobrze się skończyło i rodzice Any oraz Pedra nie dowiedzieli się o ostatnich wydarzeniach. Zwłaszcza Luzmila, która nie powinna się denerwować.
To straszne co spotkało Amara. Miałam nadzieję, że mężczyzna powróci do zdrowia i wyleczy się z choroby. Niestety zmarł... Dla jego żony pewnie był to wielki cios, przez tak długi czas wspierała męża, którego z pewnością bardzo kochała. Na szczęście Juliana czuje się już lepiej.
Myślę, że to Diana zadzowniła do Charliego, lub ktoś na jej zlecenie. Wiedziałam, iż kobieta nie odpuści. Będzie będzie szantażować mężczyznę. A Charlie nie wie, że wszystko było tylko jej planem skłócenia go z żoną i czuje się winny. Ale dobrze o nim świadczy to, że postanowił wyznać wszystko żonie.
To musiało w końcu się stać. Jeśli Alejandro nie wymyśli dobrej wymówki, Lucia i Angela dowiedzą się, że są siostrami. Dobrze, że dziewczyny się już pogodziły. Ale jaka będzie ich reakcja na tą wiadomość? O ile mężczyzna zdecyduje się wyznać w końcu prawdę. I tak sekret wyszedłby wcześniej czy później na jaw.
Cieszę się, że odcinek jest taki długi :]
Czekam na newik :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:02:49 05-04-09 Temat postu: |
|
|
Dziękuje dziewczyny za komentarze. Alejandro raczej się już nie wywinie od prawdy, ale na pewno będzie się starał wszystko obrócić na swoją korzyść. |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:31:02 05-04-09 Temat postu: |
|
|
Entrada: [link widoczny dla zalogowanych]
Odcinek 81
Dziewczyny były bardzo zaskoczone zaistniałą sytuację. Wpatrzone w ojca oczekiwały od niego wyjaśnień. On wziąwszy głęboki oddech wszedł do pokoju i usiadł obok córek.
- Jesteście siostrami – oznajmił próbując się uśmiechnąć. Nie wiedział jaka będzie reakcja nastolatek. – Wiem, że powinienem wyznać wam to już wcześniej, ale nie miałem na to wystarczająco odwagi. Jednak obie od dawna wiedziałyście, że macie siostrę. Tylko nie przedstawiłem was sobie. – wytłumaczył Alejandro i spojrzał na córki, które przez chwilę nic nie powiedziały.
- A więc to dla jej matki zostawiłeś mnie i mamę? – zapytała z wyrzutem Lucia gwałtownie wstając z łóżka uświadomiwszy sobie, iż czarnowłosa jest jej siostrą. Po twarzy blondynki spłynęły łzy, które wyrażały jej ból i rozpacz. Panienka Olivar już wcześniej poznała prawdę, ale nie wyobrażała sobie dnia w którym spotka swoją siostrę. Nie chciała jej poznać. A jednak los spłatał jej figla.
- Córeczko... – mężczyzna wstał i pogładził dziewczynę po ramionach. – Nie chcę abyś płakała. To jest już stara sprawa, która ciebie nie dotyczy. To przeszłość. Widzę, że zaprzyjaźniłaś się z Angelą. Mam nadzieję, że będziecie żyły jak siostry.
Lucia na te słowa podniosła wzrok i wpatrując się w Alejandra rzekła z ironią:
- Oczywiście. Będziemy najlepszymi siostrami na świecie... – blondynka rzuciła jeszcze spojrzenie w stronę Angeli i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami.
Pobiegła w stronę salonu gdzie odbywało się przyjęcie. Poczuła jednak, że nie jest w stanie tam wejść więc stanęła przy ścianie i powoli się po niej osunęła na podłogę. Po jej twarzy popłynęło wiele gorzkich łez. Myślała, że pogodziła się już z tym, że ojciec oszukiwał ją całe życie. Pomyliła się. To wszystko nagle wróciło. Z daleka dziewczynę zauważył szukający łazienki Nacho. Chłopak podbiegł do zapłakanej dziewczyny.
- Co się stało? Dlaczego płaczesz? – zapytał a Lucia podniosła głowę i spojrzała na niego oczyma czerwonymi od łez.
- Przytul mnie. Przytul. – wyszeptała blondynka a Ignacio postąpił zgodnie z jej życzeniem.
Lucia wtuliła się w silne ramiona swojego chłopaka. Tak bardzo go teraz potrzebowała. Nacho nie wiedział co się dzieje z jego dziewczyną. Podejrzewał, ze doznała jakiejś przykrości, ale co to mogło być, ze doprowadziło ją to do takiego stanu?
W tym samym czasie Angela nadal siedziała w pokoju z ojcem.
- Nie rozumiem dlaczego Lucia aż tak się zdenerwowała... Rozumiem, że był to dla niej szok. Dla mnie zresztą też, ale przecież obie wiedziałyśmy, że mamy siostrę. Cieszę się, że to ona jest moją siostrą. – powiedziała czarnowłosa uśmiechając się do ojca. – Mam nadzieję, że nasze relacje nie ulegną zmianie. Dziwi mnie to co powiedziała Lucia. Przecież moja mama nie jest winna rozpadowi związku jej mamy z tobą. Nie rozumiem o co jej chodziło. Może ty wiesz, tato? – zapytała Angela.
- Nie córeczko. Po prostu jej matka wmówiła jej rzeczy, które są nieprawdą i ona w to wszystko uwierzyła. Ale mam nadzieję, że będziecie prawdziwymi siostrami. – odpowiedział Alejandro.
- Zrobię wszystko żeby tak się stało. – powiedziała dziewczyna i przytuliła się do ojca.
**************************************************************
Juliana siedziała przy oknie wpatrzona w niebo. Po jej twarzy spływały bezbarwne łzy, które były oznaką smutku i żalu, który przepełniał jej duszę. Śmierć Amara sprawiła, iż straciła nadzieję, ze zdoła wyzdrowieć. Bardzo brakowało jej rozmów z przyjacielem. Oboje nawzajem się wspierali i starali się nie myśleć o śmierci. Już było tak dobrze kiedy chłopak nagle stracił przytomność i zmarł. Jego organizm był zbyt słaby aby wytrzymać tą chorobę. Patrząc na narzeczoną przyjaciela Juli czuła, że właśnie tak Marcos będzie przeżywał jej śmierć. Nie chciała już informować go o swojej chorobie i nie chciała z nim rozmawiać. Wolała żeby po prostu o niej zapomniał. Teraz każdego dnia modliła się aby na drodze jej męża stanęła kobieta, która pokochałaby jego i dzieci. Niespodziewanie do sali wszedł Javier, który położył dłoń na ramieniu kobiety. Juliana odwróciła się gwałtownie.
- Jak się czujesz? – zapytał mężczyzna spoglądając na czerwone od łez oczy kobiety.
- A jak myślisz? – powiedziała czarnowłosa z wyrzutem. – Jak mam się czuć? To wszystko jest kompletnie bez sensu. Umrę w tym szpitalu a mogłabym jeszcze tyle czasu spędzić z Marcosem i dziećmi. – mówiła pani Mutti nerwowo wymachując rękoma.
- Nie mów tak. Będzie dobrze zobaczysz. – Javier podszedł do kobiety.
- Nic nie będzie dobrze, rozumiesz? Ja już tego nie wytrzymam... – Juli wybuchnęła płaczem.
Mężczyzna podszedł do niej i przytulił ją do siebie. Wiedział, że ona bardzo tego potrzebuje.
[link widoczny dla zalogowanych]
**************************************************************
Regina siedziała na kanapie i czytała gazetę. Czuła się bardzo samotna. Mąż bardzo rzadko przebywał w domu, córka nie dawała znaku życia a do wnuków nie mogła codziennie chodzić, bo wiedziała, że one też mają swoje życie. W pewnej chwili pomyślała sobie, iż wybierze się na zakupy. Ta czynność zawsze ją odprężała i powodowała, ze zapominała o codziennych zmartwieniach. Kiedy kobieta wychodziła z domu zobaczyła jak Gabriel zajeżdża pod dom. Z radością podeszła do niego. Po chwili jednak uśmiech znikł z jej twarzy. Oprócz jej męża z samochodu wysiadła Perla.
- Co ona tu robi? – zapytała kobieta z wyrzutem.
- Kochanie, przecież mówiłem ci, że z nami zamieszka. – wytłumaczył Gabriel.
- Nie... Mdleję... Umieram... – lamentowała kobieta opadając na ramiona męża. – To nie może być prawda. Powiedz, ze żartujesz, proszę.
- Regino, nie rób scen. Przecież uprzedziłem cię o moim postanowieniu. – powiedział ostrym tonem mężczyzna nie rozumiejąc dlaczego kobieta robi takie rzeczy.
- Ale myślałam, że jeszcze to przemyślisz. Nie, to jest nie do wytrzymania. – rzuciła Regina i wsiadła do samochodu. – Jadę na zakupy. Tylko one mogą mi pomóc w tej sytuacji.
Gdy Regi już odjechała Gabriel podszedł do blondwłosej kobiety i objął ją w pasie.
- Jeżeli ja będę przeszkadzać to mogę sobie pójść. – zaproponowała Perla.
- Ależ nie – zaoponował mężczyzna. – Zostajesz tu i koniec. Regina jest mądrą kobietą, zrozumie, że musiałem tak postąpić i nie będzie się na mnie gniewać. – powiedział.
**************************************************************
Popołudniem Marcos wrócił do domu. Przyszedł z Amishą, którą zaprosił na obiad. Kobieta bardzo mu pomagała. Dzięki niej lepiej znosił nieobecność żony i miał nadzieję na jej powrót. Po półgodzinnej rozmowie mężczyzna, jego przyjaciółka, Mari i Sergio zasiedli do wspólnego obiadu. Pan Mutti z radością patrzył jak Amisha z łatwością nawiązuje kontakt z dziećmi. Po posiłku cała czwórka poszła do ogrodu.
- Gdzie mieszkała pani wcześniej? – zapytała się Maritza spoglądając na kobietę. Obie panie siedziały na trawie i rozmawiały.
- W Meksyku. Przyjechałam tu żeby przeprowadzić wywiad z twoim tatą. – odpowiedziała kobieta.
- A będzie pani często przychodzić do naszego domu? – zapytała mała.
- A dlaczego pytasz? – kobieta była zaintrygowana pytaniem Maritzy.
- Bo bardzo panią polubiłam. I lubię z panią rozmawiać.
- Naprawdę? – kobieta z radością przytuliła do siebie dziewczynkę. Rozejrzała się dookoła. W całym domu i ogrodzie było tak pięknie.
Marcos z uśmiechem na ustach obserwował tą scenkę. Cieszył się, że Mari tak polubiła się z Amishi.
**************************************************************
Wieczorem w domu Luzmili i Charliego. Pedro wszedł do kuchni i usiadł naprzeciwko matki.
- Chciałem cię prosić abyś zgodziła się na to abym pojechał na weekend do naszego domku letniskowego. Z Aną. – powiedział chłopak – Na pewno by się ucieszyła na taki romantyczny wypad.
- No zaskoczyłeś mnie. – rzekła Luzmila upijając łyk herbaty. – Będziecie tam dwa dni?
- Tak. Proszę, zgódź się, dobrze? – zapytał Pedro błagalnym wzrokiem.
- Jeżeli mama Any też się zgodzi to możecie jechać, ale tylko jak się zgodzi.
- Dziękuje ci, jesteś kochana. – syn pocałował Luzmilę w policzek. – Powiem Anie... – rzucił z radością i udał się w stronę swojego pokoju.
Na dźwięk dzwonka u drzwi kobieta wstała z krzesła i podeszła aby zobaczyć kto przyszedł. Kiedy jednak wyszła przed dom nikogo nie zobaczyła. Po chwili jednak jej wzrok powędrował na ziemię gdzie leżała szara koperta. Kobieta obejrzała ją ze wszystkich stron. Nie było nadawcy. Wzięła ją do domu. Usiadła z powrotem w kuchni i otworzyła kopertę. Wyciągnęła parę zdjęć. Kiedy zobaczyła co przedstawiają nie mogła uwierzyć własnym oczom. Charlie całował się na nich z Dianą i był prawie nagi! Kobieta poczuła jak łzy poczynają spływać po jej pobladłej twarzy. Nie mogła uwierzyć w to co zobaczyła. Przecież jej mąż nie mógłby jej zdradzić. To jest niemożliwe. W pewnej chwili poczuła, że nadeszła dla niej chwila porodu. Wrzasnęła z całej siły. Do kuchni natychmiast przybiegł Pedro.
- Mamo, co się dzieje? – krzyknął przerażony.
- Nie widzisz? Rodzę. – odpowiedziała Luzmila zwijając się z bólu. – Dzwoń po taksówkę.
- Może będzie lepiej jak to ja pojadę? Będzie szybciej...
- Ale... Ty masz krótko prawo... Aaaaa – przerwała kobieta z krzykiem. – Szybko do szpitala.
Pedro podjął decyzję. Wziął mamę do samochodu i ostrym ruchem udał się w stronę szpitala. Jechał bardzo szybko, często niestosując się do zasad ruchu drogowe. Najważniejsze jednak było dla niego to aby jak najszybciej dojechać do szpitala. Po dotarciu na porodówkę zadzwonił do Charliego, który natychmiast zjawił się na miejscu.
- Jak ona się czuje? Urodziła już? Dojechaliście do szpitala? – mężczyzna zaczął obsypywać syna tysiącem, czasem zupełnie bezsensownych, pytań.
- Tato, uspokój się. – krzyknął chłopak i poklepał Charliego po ramieniu. – Będzie dobrze.
- No, ale czemu to tak długo trwa. Może coś się dzieje? Powinienem tam wejść? – mówił po chwili milczenia mężczyzna nerwowo przechadzając się po szpitalnym korytarzu.
- Lepiej będzie jeżeli poczekasz tutaj. – zapewniał Pedro.
Po paru godzinach oczekiwania, które wydawały się być dla Charliego wiecznością nadeszła chwila kiedy lekarz wyszedł z sali porodowej. Mężczyzna spojrzał na niego zdenerwowanym wzrokiem.
- To pan jest ojcem? – zapytał lekarz na Pedro – Czy pan? – zwrócił się do Charliego.
- On – powiedzieli panowie nawzajem pokazując na siebie palcami.
- Tato, przecież to ty. – rzucił chłopak ostrym tonem do ojca.
- Ja? A no tak... Panie lekarzu przepraszam za nieporozumienie. To ja jestem ojcem.
- Gratuluję. Ma pan...
************************** KONIEC ********************************
Ostatnio zmieniony przez Ligia dnia 15:31:34 05-04-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:29:01 08-04-09 Temat postu: |
|
|
Nikt nie skomentuje? |
|
Powrót do góry |
|
|
Mia Colucci Arango Komandos
Dołączył: 01 Mar 2008 Posty: 679 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:31:49 09-04-09 Temat postu: |
|
|
ciekawe co Luzmila urodzila
szkoda ze Juliana nie powie Marcosowi o swojwj chorobie
zeby tylko ta Amisha nie zajela miejsca Juli
super scena jak Regina mdlala |
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwia94 Arcymistrz
Dołączył: 11 Lut 2007 Posty: 22366 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:22:37 10-04-09 Temat postu: |
|
|
Super odcinek
Już wcześniej przeczytałam odcinek, jednak nie miałam czasu skomentować...
Dobrze, że Alejandro wyznał córkom prawdę. Angela o wiele spokojniej przyjęła wszystko do wiadomości. Mama Angeli nie jest winna rozpadowi związku z mamą Luci. W końcu wszystkiemu zawinił Alejandro, który najwyraźniej cały czas nie widzi winy w tym, że przez tyle lat był związany z dwoma kobietami, zdradzał je oraz oszukiwał. Angela sprawiała wrażenie, że nie do końca zna całą prawdę o ojcu. Ale pomimo tego co zrobił Alejandro, siostry powinny się zaprzyjaźnić i żyć w zgodzie. Zaczynały już się lepiej rozumieć. Nacho wspira swoją dziewczynę. Może jeśli Lucia wszystko spokojnie przemyśli porozmawia szczerze z Angelą.
Juliana z pewnością przeżywa teraz bardzo trudne chwile. Straciła przyjaciela i boi się, że ona również umrze. Jednak powinna mieć nadzieje i siły do dalszej walki. Nie wszystko jeszcze stracone, a terapia może ją wyleczyć z choroby. Juliana zawsze za szybko się poddaje. Ma wspaniałą rodzinę, męża, dzieci, matkę. Wszyscy ją kochają i to dla nich musi walczyć. Szkoda, że ponownie zmieniła zdanie i nie chce powiedzieć Marcosowi prawdy. Trochę mnie to denerwuje, że kobieta jest taka niezdecydowana. Od początku powinna była wyznać mu, że jest chora. Zamiast aranżować odejście, wyznając mu, że go nie kocha. Zadawała mu tym jeszcze większy ból. Nie może myśleć o tym, która kobieta pokochałaby Marcosa i jej dzieci. Jest za wcześniej na takie rozmyślenia.
Gabriel jednak postąpił wbrew woli Reginy. Powinien poświęcać więcej czasu żonie. Sprawa Perli bardzo go pochłonęła. Jest dobrym i szlachetnym człowiekiem, nie zostawił kobiety samej, bardzo się stara jej pomóc. Regina nie wzięła tego pod uwagę. Ale być może mężczyzna trochę za dużo uwagi skupił wokół Perli, nawet tego nie dostrzegając. Mam nadzieję, że nie wpłynie to źle na małżeństwo Reginyoraz Gabriela i wkrótce oboje może ustalą jakiś kompromis.
Charlie był bardzo roztargniony. Śmiać mi się chciało kiedy sam zapomniał, że jest ojcem dziecka i wzkazał na Pedra Wszystko wskazuje na to, że poród Luzmili przebiegł dobrze. Ciekawa jestem czy parze urodziła się córeczka czy syn
Fajnie, że Amishi zyskała sympatię Maritzy i Sergia
Czekam na new! |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:18:53 24-04-09 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za komentarze.
Entrada: [link widoczny dla zalogowanych]
Odcinek 82
- Ma pan córeczkę. Śliczna dziewczynkę. – oznajmił lekarz z uśmiechem i wyciągnął rękę w stronę Charliego aby mu pogratulować. Mężczyzna jednak usłyszawszy słowa doktora zemdlał z wrażenia.
- Tato, obudź się... – Pedro ukląkł przed mężczyzną i próbował ocucić ojca z amorku w jakim ten się znajdował.
- Tak, co się dzieje... – mówił Charlie dotykając swojej głowy, który lekko go zabolała.
- Zemdlałeś jak dowiedziałeś się, że mama urodziła dziewczynkę. – powiedział Pedro uśmiechając się.
Mężczyzna na tą wiadomość szybko podniósł się z podłogi i podążył w stronę sali poporodowej gdzie leżała jego żona. Czuł, że uczucie szczęścia ogarnia całą jego duszę. Jego ukochana dała mu córeczkę. Ta wiadomość ogarnęła jego serce dumą. Po chwili jednak kiedy stanął już przed drzwiami sali, zawahał się czy powinien tam wejść. Przypomniał sobie, iż jego dziecko jest chore a on o niczym nie poinformował Luzmili. Może już lekarze jej o tym powiedzieli? W końcu postanowił nie czekać dłużej tylko wejść do pokoju żony i dziecka. Oczom jego ukazał się piękny widok. Kobieta siedziała na łóżku i trzymała w objęciach malutką istotkę, która smacznie sobie spała. Charlie poczuł, że jego serce rozpływa się z czułości jakiej w tej chwili doświadczył. Powoli zbliżył się do łóżka i delikatnie usiadł na postawionym obok krześle. W pewnej chwili Luzmi zauważyła jego obecność, ale nic nie powiedziała. Nie chciała niszczyć tej chwili. Postanowiła, że później porozmawia z mężem o zdjęciach, które dostała. Charlie położył dłoń na małej główce córeczki i uśmiechnął się do niej. Dla takich chwil warto jest żyć na tym świecie. W takich momentach wszystkie smutki i troski odchodzą w niepamięć. Najważniejsza jest ta mała istotka, która parę godzin temu urodziła się aby zamieszkać na ziemi. Przez całe życie człowiek do czegoś dąży. Bogactwo, kariera, pieniądze.... To priorytety większości ludzi. Ale czy rzeczywiście to jest najważniejsze? Dobra materialne nie dadzą człowiekowi takiego szczęścia jak to kiedy urodzi się dziecko, któremu daliśmy życie.
Magiczną chwilę radości przerwało wejście lekarza, którego mina nie dawała nadziei na nic dobrego.
- Coś się stało? Czy z naszym maleństwem wszystko dobrze? – zapytała Luzmila z przerażeniem w oczach, które zdążyła zauważyć już u lekarza.
- Proszę zabrać dziecko. – te słowa lekarz zwrócił w stronę pielęgniarki, która pojawiła się w sali. – Nasze potwierdzenia, niestety się potwierdziły... Nie mogliśmy pani powiedzieć wcześniej, ale dziewczynka ma zespół Pataua... Przykro mi... – powiedział mężczyzna.
Luzmi poczuła, że jej oczy napełniają się łzami. Po chwili zaczęła płakać i wtuliła się w ramiona Charliego, który wszelkimi sposobami próbował ją pocieszyć. Mężczyzna spojrzała na lekarza. Ten wyszedł z sali domyślając się, że tak będzie najlepiej.
- Będziemy z tym walczyć... Zobaczysz... Nasza córeczka będzie długo żyła... – szeptał mężczyzna do ucha Luzmili i przytulał ją do siebie coraz mocniej.
- Ale ty nie wiesz jaka to jest choroba... – mówiła Luzmila szlochając. – Ja już o niej czytałam i dziecko żyje rok, najwyżej trzy... – powiedziała kobieta ledwo łapiąc oddech.
Charlie zrozumiał, że jego żona zdaje sobie sprawę z tego jak poważna jest to choroba. Kompletnie nie wiedział jak ją pocieszyć, bo sam był załamany tą wiadomością. Wiedział już wcześniej, ze ich dziecko będzie prawdopodobnie chore, ale to „prawdopodobnie” dawało nadzieję, że jednak wszystko będzie dobrze.
- Zrobimy wszystko aby nasza córeczka żyła jak najdłużej... Wszystko... – mówiła Charlie całując żonę.
- Pójdź po lekarza. Chcę z nim porozmawiać. Muszę się dowiedzieć absolutnie wszystkiego. Może jednak istnieją jakieś sposoby leczenia? – powiedziała Luzmila z nadzieją w głosie.
Mężczyzna spełnił prośbę żony mimo, iż znał odpowiedź na jej pytanie. Już wcześniej wszystko sprawdzał i pytał się wielu lekarzy o tą chorobę. Wszystkie odpowiedzi brzmiały tak samo.
**************************************************************
Marcos wszedł do pokoju Maritzy. Dziewczynka od dłuższego czasu unikała rozmów z nim i czuł, że coś przed nim ukrywa. To nie było chyba nic złego, ale jednak bała mu się o tym powiedzieć. Mężczyzna rozejrzał się dookoła i usiadł na łóżku. Po chwili pojawiła się jego córka, który wychodziła właśnie z łazienki. Lekko przestraszył ją widok taty. Postanowiła szybko działać.
- Właśnie miałam iść do ogrodu. Pójdzie tata ze mną? – zaproponowała nerwowym wzrokiem rozglądając się po pokoju w poszukiwaniu pieska. Z ulga zauważyła, ze śpi on pod łóżkiem.
- A nie możemy posiedzieć tu?
- Proszę, chodźmy do ogrodu. Jest taka ładna pogoda. – Mari ujęła dłoń ojca i po chwili oboje kierowali się w stronę ogrodu.
Dziewczynka usiadła na trawie i zaczęła rozglądać się wokół otaczającego ją świata.
- Chciałabym żeby mama już wróciła... – westchnęła by po chwili zdać sobie sprawę, ze nie powinna o tym mówić. – Przepraszam...
- Za co, kochanie? Wiem, że tęsknisz za mamą. Ja mam tak samo... – powiedział Marcos. – Ostatnio bardzo rzadko ze sobą rozmawiamy i chciałbym poznać tego powód...
- Nie chciałam wspominać o mamie, bo wiem jak za nią tęsknisz i przez takie rozmowy byśmy się tylko rozkleili. – oświadczyła dziewczynka starając się aby barwa jej głosu była jak najbardziej naturalna.
- Dlaczego nie chcesz okazywać swoich uczuć? Przecież to nic złego, kochanie... – zaczął mężczyzna i wyciągnął ręce w stronę córki by ta mogła się do niego przytulić. Mari nie zbyt chętnie podeszła do taty. Bała się, ze się rozpłacze a tego nie chciała.
- Fajnie było wtedy jak byliśmy wszyscy na ranczu i zrobiliśmy sobie tam piknik... Mama była wtedy taka szczęśliwa... – wspomniała dziewczynka i uśmiechnęła się. – Szkoda, że wcale nie dzwoni. Czasami myślę, że po prostu o nas zapomniała. – Mari posmutniała.
- Nie mów tak, mama bardzo was kocha i nigdy o was nie zapomni. Dzwoniła do mnie i pytała się o was. Zapewniła jak bardzo was kocha. – powiedział mężczyzna całując córkę w czoło.
- Naprawdę? – ożywiła się dziewczynka. – Mówiła kiedy wróci?
No to pytanie Marcos nie wiedział jak odpowiedzieć. Miał nadzieję, ze powrót Juliany nastąpi szybko, ale nie znał dokładnej daty jej powrotu. Bardzo chciał aby ten dzień wreszcie nadszedł.
- Niedługo będzie z nami. – oznajmił mężczyzna córeczce.
Mari odpowiedziała mu promiennym uśmiechem. Nie mogła już się doczekać powrotu mamy. Miała jej tyle do opowiedzenia. Wszyscy są bardzo fajni i mili, ale przecież nie możliwym jest aby zastąpili jej mamę.
Narodziny córki Charliego sprawiły, że Marcos przypomniał sobie dzień w którym to on został ojcem. Pamiętał jak bardzo denerwował się kiedy Juliana rodziła ponieważ poród był bardzo długi i trudny. Niestety, nie mógł być przy swojej żonie przez cały czas. Był przy narodzinach Maritzy, ale momentu kiedy to Segio przyszedł na świat już nie pamięta. Lekarze powiedzieli mu, ze zemdlał z wrażenia i musieli wynieść go z sali. To uczucie kiedy trzymał w objęciach swoje dzieci było nie do opisania. Jego serce rozpierała duma i radość, ze urodziła mu je kobieta jego życia.
Po półgodzinnym milczeniu mężczyzna spojrzał na córeczkę, która smacznie już spała w jego objęciach. Marcos uśmiechnął się. Od zawsze Maritza zasypiała w jego ramionach. Jak była mała nie chciała spać w łóżku tylko przy swoim tacie. Marcos dopiero gdy zasypiała zanosił ją do pokoju. Tym razem, zrobił tak samo. Wszedł do pokoju i ułożywszy swoją dziewczynkę na łóżku przykrył ją kołdrą. Na dobranoc pocałował ją w czoło i gasząc światło cichutko zamknął drzwi pokoju swojej córeczki.
**************************************************************
Na następny dzień w Liceum. Ana siedziała na ławce i jak zawsze czytała książkę. Uwielbiała romanse w których miłość była przedstawiona tak pięknie. Teraz, kiedy sama była zakochana jeszcze bardziej lubiła je czytać. Pedro niepostrzeżenie usiadł przy czerwonowłosej i pocałował ją w policzek. Ona zauważywszy jego obecność uśmiechnęła się i pocałowała go w usta.
- Co czytasz? – zapytał chłopak i nie czekając na odpowiedź zabrał Anie książkę. – A nie wolałabyś przeżyć tego naprawdę? Wolisz o tym czytać? – szepnął jej Pedro do ucha i uśmiechnął się a w jego oczach zapaliły się wesołe iskierki.
- O czym ty myślisz? – zaśmiała się dziewczyna i uderzyła chłopaka książką.
- To bolało! – wzburzył się Pedro.
- Bo miało. – odpowiedziała ze śmiechem Ana i pocałowała ukochanego w usta. – To może uśmierzy ból. – oznajmiła uwodzicielskim głosem.
- Mam dla ciebie propozycję: pojechałabyś ze mną w ten weekend do mojego domku letniskowego? Jest tam bardzo przyjemnie i miło. Spokój i cisza. Nikt nam nie będzie przeszkadzał. Rodzice już się zgodzili. – powiedział chłopak po chwili.
- No nie wiem... – zawahała się dziewczyna.
- Ale ostatnio mówiłaś, że... – rzekł chłopak zawiedzionym głosem.
- Cii. – Ana położyła palce na jego ustach. – Pewnie, ze z tobą pojadę.
Usta młodych znów połączyły się w pocałunku, który tym razem był dłuższy i namiętniejszy od poprzednich. Dziewczyna przytuliła się do swojego ukochanego. Była z nim tak bardzo szczęśliwa. Znów uwierzyła w miłość i w to, że mężczyźni jednak nie są tacy najgorsi.
[link widoczny dla zalogowanych]
- Jak tam twoja malutka siostrzyczka? – zapytała Ana o pocałunku – Na pewno jest prześliczna. Takie malutkie dzieci są takie słodkie... – powiedziała dziewczyna uśmiechając się.
- Tak, jest naprawdę piękna... Chyba jeszcze nigdy nie widziałem tak ślicznego dziecka... Moja siostrzyczka wyrośnie na niezłą laskę. – uśmiechnął się Perdro by po chwili posmutnieć. – Niepokoi mnie tylko, że rodzice są tacy jakby smutni. Mama nie wiele mówi a tata ciągle tylko siedzi przy kompie i nerwowo chodzi po domu... Czuję, że coś się dzieje, ale oni nic mi nie chcą powiedzieć. Ja już ich podpytywałem i Nacho i Ricky, ale to wciąż nic nie daje.
- A może to nic takiego poważnego i sprawa szybko się wyjaśni? – powiedziała Ana. – Nie martw się tym, na pewno to nic poważnego. Przecież w przeciwnym wypadku wiedziałbyś już o wszystkim.
- Chyba masz rację... Najważniejsze, ze poród się udał i mała jest zdrowa... – stwierdził Pedro.
**************************************************************
Tymczasem po próbie sztuki „Romeo i Julia”. Ignacio podszedł do Luci, która uśmiechnęła się do niego i pochwaliła jego grę aktorską. Zrozumiała już, że powinna się cieszyć, ze jej chłopak dostał rolę w tym spektaklu i go wspierać. Po chwili do pary podeszła Angela.
- Chciałabym z tobą porozmawiać... – powiedziała i zwróciła wzrok w stronę blondynki.
- Ale ja nie tego nie chcę. – rzekła stanowczym tonem.
- Kochanie, może najlepiej będzie jeżeli wyznasz jej prawdę. – szepnął Nacho do ucha dziewczyny.
- Dobrze. Porozmawiam z tobą. Muszę ci o czymś powiedzieć... – oznajmiła Lucia.
Dziewczyny usiadły przy stole w kafejce i zamówiły herbatę. Blondynka sięgnęła wspomnieniami do momentu kiedy dowiedziała się jaki naprawdę jest jej ojciec.
- A jednak dobrze, że Lucia wyszła. Musimy porozmawiać. – powiedziała Barbara.
- Ja jednak uważam, ze nie mamy o czym rozmawiać. Przyjechałem tu zobaczyć się z córką nie z tobą. – odrzekł Alejandro.
- Traktujesz mnie tak jakbym to ja była w tym domu intruzem. – wzburzyła się pani Olivar.
- Przecież tak naprawdę to jest mój dom. Zostawiłem go tobie tylko dlatego, że opiekujesz się moją córką. – odrzekł mężczyzna.
- Jakiś ty wspaniałomyślny! – kobieta wstała z krzesła – Chyba zapominasz, ze dzięki mnie nie znalazłeś się w wiezieniu za bigamię.
Słysząca całą rozmowę Lucia nie mogła uwierzyć w słowa swojej matki. Jej ojciec był bigamistą? Jak to możliwe? Mimo, iż była bardzo tym wzburzona postanowiła nie ujawniać na razie swojej tożsamości.
- Nie dramatyzuj jak zawsze! – krzyknął Alejandro.
- Dobrze... Nie mam zamiaru się z tobą kłócić. To co jest między nami jest nie ważne, ale uważam, że powinieneś wreszcie wyjawić prawdę swojej córce. Ona nie może dalej żyć w tej błogiej nieświadomości. – wyjaśniła Barbara.
- Chcesz żeby mnie znienawidziła? – zapytał z wyrzutem mężczyzna.
- Oczywiście, ze nie. Ale jak to wszystko sobie wyobrażasz? Przecież gdy znów przeprowadzisz się do Kolumbii to będziesz musiał jej wszystko wyjaśnić. Powiedz jej, ze masz żonę i córkę, która jest w jej wieku. – powiedziała kobieta.
Blondynka słuchała całej rozmowy. Nie mogła już dłużej milczeć. Postanowiła się ujawnić. Ze łzami w oczach weszła do kuchni i spojrzała na rodziców.
Kiedy Lucia przestała opowiadać spostrzegła, ze oczy Angeli napełniły się łzami. Dziewczyna próbowała z nią porozmawiać jednak czarnowłosa szybko wstała z krzesła i odeszła. Z bólem serca słuchała opowieści siostry. Nie mogła uwierzyć, ze jej ojciec jest takim draniem.
Siedzącą i płaczącą w kącie dziewczynę zobaczył Carlos, który podszedł do niej aby dowiedzieć się o powód jej płaczu. Dziewczyna jednak niczego nie wytłumaczyła. Nauczyciel przytulił ją do siebie. Czarnowłosa mocno wtuliła się w silne ramiona mężczyzny.
************************** KONIEC ********************************
Ostatnio zmieniony przez Ligia dnia 13:33:35 24-04-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Mia Colucci Arango Komandos
Dołączył: 01 Mar 2008 Posty: 679 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 14:01:29 25-04-09 Temat postu: |
|
|
Boski odcinek.
Szkoda ze coreczka Luzmili jest chora.
Widac ze Maritza teskni za Juli. |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:52:32 29-04-09 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za komentarz. Jutro albo w piątek powinien pojawić się nowy odcinek. ;) |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:18:32 06-05-09 Temat postu: |
|
|
Telenowela wielkimi krokami zbliża się do finału. Widzę, że już trochę zaczyna was ona nudzić więc postanowiłam skrócić niektóre wątki i zakończyć Magię miłości. Jeszcze zastanawiam się jak to się ma zakończyć ;) Wszystko się może zdarzyć kiedy głowa pełna pomysłów...
Entrada: [link widoczny dla zalogowanych]
Odcinek 83
Angela wtulała się w silne ramiona nauczyciela. Cały czas płakała nie mogąc znieść tego bólu, który trawił ją od środka. Jej ojciec okazał się zwykłym draniem! A ona miała go za takiego dobrego i prawego człowieka. Podziwiała go i pragnęła być choć trochę podobna do niego. Nie mogła uwierzyć, że mężczyzna, który ją wychował i ten, który jest bigamistą to ta sama osoba. Jak to możliwe? Po paru minutach dziewczyna uspokoiła się lekko. Ona i Carlos usiedli na kanapie. Mężczyzna delikatnie podniósł jej głowę do góry. Spoglądając w jej zaczerwienione oczy zastanawiał się co się stało, ze doprowadziło ją to do takiego stanu. Dotknął dłonią jej twarzy i przybliżył się do niej. Jakaś niewidzialna siła przyciągała go do niej. Pragnął ją pocieszyć i być przy niej. W końcu delikatnie pocałował ją w usta. Ona odwzajemniła ten pocałunek i zaczęła go namiętnie całować.
- Zakochałam się w tobie... – powiedziała Angela kiedy ona i Carlos przestali się całować. – Wiem, że jesteś żonaty, ale nie potrafię przestać cię kochać. To jest silniejsze ode mnie. Proszę cię kochaj mnie. – po tych dłoniach dziewczyna znów zaczęła całować swojego nauczyciela.
- Proszę cię... – Carlos przerwał pocałunek. – To nie powinno było się wydarzyć. Ja mam żonę i nie mogę.
- Ale ja czuje, że nie jestem ci obojętna. Ty też coś do mnie czujesz, prawda? I nie jest to zwykła sympatia. Proszę powiedz coś. Na razie nikt nie musi o nas wiedzieć. – Angela była zdeterminowana.
Kiedy mężczyzna wstał z kanapy dziewczyna podeszła do niego i zaczęła go obejmować. Carlos pod wpływem impulsu odkręcić się do dziewczyny i zaczął ją namiętnie całować. Włożył rękę pod jej bluzkę tak, że całe jej ciało zadrżało. Czarnowłosa uśmiechnęła się sama do siebie.
[link widoczny dla zalogowanych]
W pewnym momencie do pokoju weszła Lucia. Kiedy zobaczyła siostrę w ramionach nauczyciela wycofała się. Idąc korytarzem natknęła się na swojego chłopaka.
- Dlaczego nie przyszłaś na lekcję? – zapytał Nacho – Szukam cię po całej szkole. Wyznałaś Angeli prawdę? Jak zareagowała?
- Na początku myślałam, że doznała szoku. Przed chwilą jednak przekonałam się, ze nie jest aż tak załamana jak na to wyglądało. – powiedziała blondynka i uśmiechnęła się lekko.
- Co masz na myśli? – Ignacio nie wiedział o co może chodzić Luci.
- Później ci wszystko opowiem a teraz chodź na lekcję. – dziewczyna wzięła chłopaka za rękę i poszła z nim w stronę sali w której odbywała się lekcja literatury.
**************************************************************
Krajobraz nocy jawił się ciemnością i swoją nieodkrytą naturą. Marcos szedł przez park. Wokół panowała głucha cisza. Mężczyzna zdawał się nie mieć celu swojej podróży. Chciał oderwać się przynajmniej na chwilę od ziemskiej egzystencji. W pewnej chwili zobaczył tajemniczą postać. Bardzo szybko jednak ją rozpoznał. Tak, to była ona jego żona... Skąpana w jasnoniebieskiej sukni kroczyła ku niemu z uśmiechem na ustach. Mężczyzna uśmiechnął się i wyciągnął ku niej swą dłoń. Ona zrobiła to samo. Już miała dotknąć jego dłoni kiedy nagle stało się coś nieoczekiwanego. Para zaczęła się od siebie oddalać.
- Juliana! – krzyczał mężczyzna. Z twarzy czarnowłosej znikł uśmiech.
Marcos zdążył dostrzec jeszcze ruchy jej warg w których można było odczytać wołanie o pomoc. Po chwili postać żony całkowicie znikła z jego oczu. Wokół niego nadal rozciągała się sceneria głuchej nocy. Wszystko wydawało się być takim samym jak wcześniej. Przyroda nie dostrzegła rozpaczy mężczyzny który upadł na kolana mając na ustach tylko jedno imię: „Juliana”.
Nagle pan Mutti obudził się. Był cały zlany potem. Wstał aby wziąć prysznic. Przez cały czas myślał o Julianie. Zastanawiał się nad sensem swojego snu. Bardzo tęsknił za Julianą. Czasami myślał, że już dłużej nie zniesie życia bez niej. Pragnął aby pojawiła się u progu domu i znów była przy nim. Chciał ją objąć i pocałować. Już nie myślała nawet nad tym aby mu cokolwiek wyjaśniała. Jego jedynym marzeniem był jej powrót. Spoglądając w jej piękne, czarne oczy mógłby szybko zapomnieć o cierpieniu, które doznawał kiedy jej nie było. Marcos wyszedł z pod prysznica przepasając się nad biodrami białym ręcznikiem. Rozejrzał się po pokoju. Nagle powróciły do niego wspomnienia wspólnie spędzonych z żoną chwil. Widział jak wchodzi do sypialni i swoim promiennym uśmiechem sprawia, iż w jego sercu robi się tak cieplutko i przyjemnie. On podchodzi do niej, obejmuje i obdarza namiętnym pocałunkiem. Mężczyzna pragnął aby tamta rzeczywistość znów powróciła i by było tak jak wcześniej. Po paru minutach Marcos postanawia udać się do apartamentu w którym mieszkał przed ślubem z Julianą. Pan Mutti zawsze udawał się tam gdy był przygnębiony. To miejsce dawało mu pewne wsparcie i zrozumienie. Mężczyzna przybywszy na miejsce usiadł przy stole i wyciągnął butelkę wisky. Wiedział, że alkohol nie jest dobrym sposobem na rozwiązywanie problemów, ale był w takim stanie, ze musiał jakoś odreagować a to wydawało mu się najlepszym rozwiązaniem.
[link widoczny dla zalogowanych]
**************************************************************
Tymczasem w jednym z amerykańskich szpitali diagnostycznych. Javier nerwowym krokiem przechadzał się korytarzami ośrodka w którym się znajdował. Raz spoglądał na zegarek, następnie na salę w której leżała Juliana by w końcu usiąść na krześle oczekujących. Nie wiedział na co czeka. Zdawał sobie sprawę z faktu, iż za tymi drzwiami może się zdarzyć wszystko. I właśnie to tak bardzo go przerażało. Ta bezsilność była najgorsza. Chociaż bardzo chciał nie mógł zrobić nic absolutnie nic.
- Javier! – krzyknęła postać na końcu korytarza i zaczęła biec w stronę mężczyzny, który wstał słysząc znajomy głos. Po chwili stała przed nim narzeczona Amara. – Co z nią? – zapytała ledwo słyszalnym głosem z trudem łapiąc oddech. – Czy ona... – nie dokończyła. Nie mogła wypowiedzieć tego słowa.
- Nie, spokojnie... Żyje – zapewnił mężczyzna dotykając ręką ramienia kobiety aby ją uspokoić.
Blondynka odetchnąwszy z ulgą usiadła na krześle podstawionym jej przez Javiera. Była bardzo blada, z trudem łapała oddech. Nadal nie mogła otrząsnąć się po śmierci Amara. Osobą, która najbardziej ją wspierała była Juliana. Tylko ona potrafiła zrozumieć jej ból. Kobietę więc bardzo zaniepokoiło nagłe pogorszenie jej stanu zdrowia. Miała ona nadzieję, ze Juliana przeżyje, że przezwycięży tą chorobę. Bała się, że tak się nie stanie.
Po paru minutach oczekiwania pojawił się lekarz. Javier wziął głęboki oddech. Z niecierpliwością czekał na ocenę stanu zdrowia Juliany przez mężczyznę.
- Co z nią? – zapytali przyjaciele chorej kobiety niemal jednocześnie.
- Niestety, nie jest dobrze. Pani Juliana zapadła w śpiączkę a to grozi jeszcze większymi powikłaniami. Nie jestem pewien czy przeżyje najbliższe 24 godziny. Przykro mi, ale w obecnej sytuacji nie jesteśmy w stanie wiele zrobić. – poinformował mężczyzna z wyczuwalnym smutkiem.
- Co?! Jak to nie możecie nic zrobić... Ona musi żyć! – krzyknął Javier i złapał lekarza za lekarski fartuch.
- Pani Mutti podpisała oświadczenie. Była gotowa na wszystko. Nie dawaliśmy gwarancji, ze przeżyje. Wiem, ze to trudne, ale naprawdę jesteśmy bezradni.
Policjant poczuł jak po jego twarzy spływa kilka łez. Nie mógł uwierzyć, ze to może się tak skończyć. Nigdy nie brał pod uwagę tego, iż Juliana może umrzeć. Zawsze wierzył, że uda jej się pokonać chorobę.
- Jest jeszcze coś – dodał lekarz po chwili – Pani Juliana wciąż wypowiada jedno imię: Marcos. Wypowiadała to imię bardzo często więc myślę, że dobrze zrozumiałem. Wie pan o kim ona mówiła? Czy ten pan mógłby się tu zjawić? – zapytał mężczyzna z nadzieją.
- Marcos... – powtórzył Javier. – Uważa pan, ze on mógłby tutaj pomóc?
- Doprawdy, nie jestem w stanie tego przewidzieć, ale może... Wydaje mi się, że jest on bardzo ważną osobą w życiu pani Juliany. Proszę go tu sprowadzić.
- Dobrze, panie doktorze. – zgodził się mężczyzna.
**************************************************************
Był już weekend. Luzmila wróciła do domu ze szpitala. Radość z pojawienia się w jej rodzinie małej istotki zakłócała choroba córeczki. Kobieta nie mogła pogodzić się z myślą, że jej kruszynka będzie żyła tak krótko. Nie mogła jednak się poddawać. Postanowiła, iż będzie szukać lekarza, który wyleczy jej dziecko. Nie poprzestanie dopóki nie osiągnie swojego celu.
Żona Charliego usiadła na łóżku i z uśmiechem wpatrywała się w swoją malutką córeczkę. Kiedy do pokoju wszedł jej mąż natychmiast wstała. Wiedziała, ze musi wreszcie z nim porozmawiać i wyjaśnić sprawę ze zdjęciami.
Luzmila poprosiła męża o przejście do salonu a służącej zaleciła aby została z małą.
- Musimy porozmawiać... – powiedziała kobieta podchodząc do komody i wyjmując kopertę z pierwszej szuflady. – Co to ma znaczyć? – zapytała rzucając zdjęcia na stół.
Charlie przejrzał fotografie z wielkim niedowierzaniem. Jego najczarniejsze sny się sprawdziły! Osoba, która groziła mu ujawnieniem jego zdrady zrobiła to.
- Kochanie, wszystko ci wytłumaczę... – zaczął mężczyzna jednak kompletnie nie wiedział w jaki sposób ma to zrobić. Podszedł do żony, ale nie zdążył nic powiedzieć ponieważ to ona zabrała głos.
- To kłamstwo, prawda? Nie spałeś z Dianą? Powiedz... To pewnie znowu jakiś głupi fotomontaż. Diana jest zdolna absolutnie do wszystkiego aby zniszczyć nasze małżeństwo. Ale my jej nie pozwolimy, prawda? – Luzmila podeszła do męża i zawiesiła ręce na jego szyi. Uśmiech jednak szybko znikł z jej twarzy kiedy zorientowała się jaką minę ma jej mąż. – Kochanie...
- Przepraszam – wykrztusił Charlie.
Kobieta poczuła jak jej oczy napełniają się łzami. Szybko uderzyła mężczyznę w twarz.
- Jak mogłeś!!! – krzyczała – Jak mogłeś mnie zdradzić kiedy ja byłam z tobą w ciąży!!! Ty draniu. – po twarzy Luzmili spływało wiele gorzkich łez. Kobieta uczuła, iż jej serce rozpadło się na miliony kawałków. Tego ciosu nie spodziewałaby się nigdy. Na początku wstrząsnęły nią te zdjęcia, ale później uznała, ze nie mogą być prawdziwe. A jednak okazało się, ze jej mąż ją zdradził.... Zdradził...
************************** KONIEC ********************************
Ostatnio zmieniony przez Ligia dnia 20:29:30 07-05-09, w całości zmieniany 3 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:29:03 06-05-09 Temat postu: |
|
|
dubel
Ostatnio zmieniony przez Ligia dnia 20:50:13 06-05-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Mia Colucci Arango Komandos
Dołączył: 01 Mar 2008 Posty: 679 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:33:54 07-05-09 Temat postu: |
|
|
zeby tylko Juliana przezyla
ale dziwny sen mial Marcos moze cos przeczuwal zez Juli dzieje sie cos niedobrego
zal mi Luzmili najpierw dowiedziala sie o chorobie corki a tera o zdradzie Chariego
ciekawe czy Carlos zostawi zone dla Angeli
czekam na nowy odcinek z niecierpliwoscia
Ligia szkoda ze chcesz zakonczyc Magię miłości ale mam nadzieje ze zakonczysz ja pieknym happy endem... |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:48:35 07-05-09 Temat postu: |
|
|
Dziękuje za komentarz. Cieszę się, ze nie zapomniałaś o telenoweli i nadal czytasz. Do końca teli zostało jeszcze przynajmniej 10 odcinków. Muszę skończyć wątki, które zaczęłam. Ale wszystko będzie zmierzało ku końcowi chyba, że mi się coś odwidzi a ze mną to różnie bywa. ;) |
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwia94 Arcymistrz
Dołączył: 11 Lut 2007 Posty: 22366 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:36:16 07-05-09 Temat postu: |
|
|
Super odcinki
Ostatnio dawno nie zaglądałam na forum, przez co mojej uwadze uszły 2 cudne odcinki Ale już jestem na bieżąco Szkoda, że niedługo masz zamiar zakończyć tą świetną telenowelę
Zasmuciła mnie wiadomość, że córeczka Luzmili i Charliego jednak jest chora. To straszne, dlaczego tak musi się dziać. Mam nadzieję, że mimo wszystko dziewczynka nie umrze i znajdzie się jakiś specjalista, który ją wyleczy. Poza chorobą nowonarodzonej córeczki, Luzmilę spotkało jeszcze jedno nieszęście. Byłam zaskoczona, że od razu nie oskarżyła męża i nie chciała uwierzyć w jego zdradę, sądząc, że zdjęcia są zwykłym fotomontażem. Jednak Charlie nie potrafił zaprzeczyć. Zresztą gdyby oszukał żonę czułby się jeszcze gorzej. Mimo, że naprawdę nie zdradził żony nie da się logicznie wyjaśnić jak to tego wszystkiego doszło. Jednak mam nadzieję, że wszystko się wkrótce wyjaśni. Luzmila z pewnością bardzo teraz cierpi.
Nie sądziłam, że operacja Juliany tak szybko się odbędzie. Myślałam, że najpierw długo będzie trwało jej leczenie. Nie jestem pewna czy Juliana dobrze postąpiła podpisując tamto oświadczenie. Ale mam nadzieję, że kobieta przeżyje i szybko się wybudzi. Może jeśli Javier sprowadzi Marcosa, Julianie uda się pokonać chorobę. Widać, że zarówno Marcos jak i Maritza za nią tęsknią oraz odczuwają jej brak. To nie dobrze, że pan Mutti zaczął topić smutki w alkoholu.
Angela dowiedziała się przerażającej prawdy o swoim ojcu, którego uważała za autorytet. Na jej miejscu zapewne czułabym się podobnie. W dodatku dziewczyna nie miała komu się wypłakać. Znalazła pocieszenie w ramionach Carlosa. Ale czy jej decyzja nie była zbyt impulsywna i podjęta pod wpływem chwili. Choć widać, że ona i nauczyciel coraz bardziej zaczęli zbliżać się do siebie. Może rzeczywiście dziewczyna zakochała się w nim. Tylko co do niej czuje Carlos, który ma żonę.
Co do Luci to cieszę się, że zrozumiała, iż rola w przedstawieniu nie jest najważniejsza i wspiera teraz Nacha. Jednak podczas rozmowy z siostrą, z którą na początku i tak nie chciała rozmawiać, odniosłam wrażenie, że Lucia znowu nie darzy Angeli sympatią. Nie pocieszyła jej, gdy Angela zaczęła płakać. A przecież obie są w podobnej sytuacji, z tą różnicą, że Lucia dowiedziała sie prawdy o wiele wcześniej i miała czas na pogodzenie się z sytuacją. Nie powinna odpychać od siebie siostry. Żadna z nich nie jest winna, że ich ojciec jest bigamistą. Zaskoczyła mnie też reakcja Angeli, bo zamiast przerwać Angeli i Carlosowi, po prostu opuściła pokój.
Fajnie, że chodziaż w związku Any i Pedra dobrze się układa. Chłopak nic nie wie o chorobie siostrzyczki. W innym wypadku pewnie bardzo by to przeżywał. Ciekawa jestem co wydarzy się podczas wspólnego wyjazdu między Aną a Pedrem.
Przepraszam za ten komentarz. Pewnie niewiele można z niego zrozumieć...
Czekam na nowy odcinek! |
|
Powrót do góry |
|
|
Ligia Idol
Dołączył: 30 Mar 2007 Posty: 1435 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Columbia Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:17:46 08-05-09 Temat postu: |
|
|
Sylwia, dziękuje bardzo za twój komentarz. Wbrew twoim obawom, wszystko dokładnie zrozumiałam. Tylko wydaje mi się, że zaszło pewne nieporozumienie w związku z domniemaną "operacją" Juliany. Kobieta podpisała oświadczenie, ponieważ kuracja, którą lekarze ją leczą jest jeszcze oficjalnie nie potwierdzona przez ministerstwo zdrowia ponieważ jest to choroba niezwykle rzadka i trwają badania nad wynalezieniem do niej lekarstwa. Choroba Juliany jest związana z układem odpornościowym. Wydaje mi się, że w którymś odcinku już o tym pisałam jak lekarz tłumaczył kobiecie na czym ta choroba polega.
To było w odcinku 40. Tą chorobę nazwałam Worbes:
Cytat: | - Muszę pani to wytłumaczyć... Jest to choroba układu odpornościowego. Czerwone krwinki atakują limfocyty, czyli krwinki białe, uważając je za ciała obce, I w ten sposób odporność pani na wszelkie infekcje zmniejsza się z każdym dniem... – opisał lekarz chorobę, którą przechodziła Juliana. |
Zwykła grypa mogła spowodować u niej śpiączkę a leki najwyraźniej nie dały oczekiwanego rezultatu. Więc podkreślam jeszcze raz, że Juliana nie była poddana operacji, lecz kuracji lekami, które miały przywrócić prawidłowe działanie białych krwinek. (Z biologii to ja nie jestem zbyt dobra, nawet nie wiem czy taka choroba w ogóle istnieje, ale to zostało wymyślone na potrzeby teli). Mam nadzieję, ze już wszystko zostało wyjaśnione jeżeli źle to opisałam w teli. ;)
A teraz czas na nowy odcinek :)
Entrada: [link widoczny dla zalogowanych]
Odcinek 84
Luzmila stanęła blisko swojego męża. W jej oczach widoczne było cierpienie, które kobieta odczuwała w sercu. Nadal nie mogła uwierzyć, że mężczyzna, którego tak bardzo kocha i z którym jest już od tylu lat spędził noc z inną. Tak bardzo ją to bolało. Zawsze ufała Charliemu. Nigdy nie miała powodu do tego aby myśleć inaczej. Mężczyzna zawsze o wszystkim jej mówił i był z nią kompletnie szczery. A teraz?
- Dlaczego nic nie mówisz? Czekam na jakieś wyjaśnienia. Powiedz, że ona cię zmusiła. Nie wiem... Powiedz cokolwiek w co mogłabym ci uwierzyć, proszę... – mówiła kobieta bezradnie machając rękoma. – Dlaczego milczysz kiedy ja chcę abyś mi wytłumaczył? – zapytała patrząc z bólem na męża. Pragnęła aby to wszystko okazało się kłamstwem. Chciała wierzyć, ze Charlie jest nie winny.
- Nie wiem czy mogę mieć coś na swoje usprawiedliwienie, ale chcę żebyś dowiedziała się jak to wyglądało z mojego punktu widzenia. – zaczął mężczyzna podnosząc wzrok, który jeszcze tak niedawno spoglądał na podłogę. – Usiądziesz? – zaproponował zważając na fakt, iż kobieta niedawno przeżyła ciężki poród. Luzmila nie odpowiedziała na propozycję męża więc Charlie uznał, że chce kobieta chce jak najszybciej dowiedzieć się czegoś konkretnego. – Tego dnia Diana bardzo źle się czuła, kilka razy zemdlała, w końcu poprosiła mnie abym odwiózł ją do domu... Kiedy już się tam znalazłem, zaproponowała mi sok a potem...
- Co było potem? – zapytała kobieta by po chwili zdać sobie sprawę, że przecież to jest już wiadome.
- Nie pamiętam... Nie mam pojęcia co się ze mną stało... Obudziłem się już w łóżku Diany...
Po twarzy kobiety popłynęły kolejne łzy. Poczuła, że robi się jej słabo więc usiadła na kanapę nie zwracając uwagi na Charliego, który jeszcze próbował cos mówić. Nie słuchała już go. Czy to miało jakiekolwiek znaczenie co on jej w tej chwili powie? Przecież wszystko było tak oczywiste... Nie można było już cofnąć czasu. Po chwili kobieta wstała i podeszła do mężczyzny, który pragnął aby Luzmila wreszcie cos powiedziała. Ona jednak spojrzała na niego jedynie smutnym wzrokiem. Odchodząc w stronę schodów wiedziała, że już nic nie będzie tak jak wcześniej. Zakończył się dla niej ten wspaniały okres w którym żyła. Nadchodziły momenty z którymi zapewne będzie bardzo trudno jej się zmierzyć.
Charlie został w pokoju sam. Bezwiednie siadł na kanapę. Nie miał pojęcia co może teraz zrobić. W pewnym momencie do pokoju wszedł Ignacio, który wyglądał na bardzo niezadowolonego.
- Tato, gdzie mieszka ta cała Diana?! – zapytał stanowczym głosem. Ojciec z niedowierzaniem wpatrywał się w chłopaka. Po chwili zrozumiał, że Nacho zapewne podsłuchał jego rozmowę z Luzmilą.
- Synu, posłuchaj, ja... Wiem, ze możesz być nas mnie wściekły, ale... – próbował tłumaczyć się Charlie.
- Gdzie mieszka Diana? – powtórzył mocniejszym tonem Ignacio, który zdawał się nie słyszeć tłumaczeń ojca. Chciał wiedzieć tylko to.
- Najpierw porozmawiajmy... – mężczyzna za wszelką cenę próbował załagodzić sytuację.
- Dobrze... Nie chcesz mówić to nie... Ja i tak się wszystkiego dowiem. – rzucił Nacho a po chwili słychać było dźwięk otwieranych drzwi.
Charlie stal przez chwilę zupełnie nie rozumiejąc postępowania Nacha. Chłopak zawsze był nad wyraz opanowany, ale tym zachowaniem bardzo go zaskoczył.
Tymczasem Luzmila znajdowała się w sypialni. Trzymając na rękach malutką córeczkę patrzyła jak malutka spokojnie śpi. Kobieta bardzo żałowała, że nie ma przy niej Juliany, która na pewno wsparła by ją w tych trudnych dla niej chwilach. Martwił ją też fakt, iż przyjaciółka bardzo rzadko ostatnio dzwoniła. Jej rozmyślania przerwał sygnał wibrującej komórki. Kobieta położyła dziewczynkę do łóżeczka i szybko odebrała telefon.
- Javier? – była zaskoczona, ze mężczyzna dzwoni z komórki Juliany.
**************************************************************
Był już wieczór. Morskie fale obijały się o brzeg podmywając piaszczystą ziemię. Właśnie zachodziło słońce. Wydawać by się mogło, iż wielka czerwona kula ognia właśnie topiła się w błękitnym bezkresie otaczających wysepkę wód. Dwoje młodych ludzi spacerowało brzegiem tego morza. Przytuleni i zakochani czuli, ze cały świat należy do nich. Wierzyli, że ich pierwsza miłość jest tą największą, tą która będzie trwała wiecznie. Kiedy na chwilę się zatrzymali brunet objął dziewczynę ramionami i wpatrywał się w jej brązowe oczy. Ona uśmiechała się tylko. Oboje nie chcieli nic mówić. Nie ważne były teraz słowa. Wszystko co czuli mogli wyrazić w uścisku, spojrzeniu, pocałunku... Czuli się tak szczęśliwi, ze chwilami myśleli, ze może to wcale nie jest prawda tylko piękny sen, który dzieje się w czasie długiej nocy. Nigdy nie wierzyli, że można aż tak kochać, nie znali tego uczucia w takim stopniu i w takim nasileniu. Ale je poznali i byli z tego powodu bardzo radośni. Miłość to takie piękne uczucie. Ogrania nasze ciało, duszę i myśli. Kiedy kochamy nie liczy się nasze dobro, najważniejsza jest ta druga osoba. Nie ma już podziału na „ja” czy „ty” jest tylko „my”.
- Może przyniesiemy trochę drzewa i rozpalimy ogień? – zaproponowała Ana kiedy młodzi siedzieli już na złocistym piasku.
- Jak sobie życzysz kochanie – powiedział Pedro z uśmiechem – Poczekaj tu na mnie – poprosił i pobiegł aby uzbierać trochę drewna.
Parę minut później ogień świecił się pełnym blaskiem odbijając się w wodzie. Czerwonowłosa przybliżyła się do Pedra i wtuliła w niego. Oboje przez chwilę wpatrywali się w piękno zachodzącego słońca. Kiedy chłopak zaczął całować Anę po szyi dziewczyna zadrżała. Po chwili obróciła się do chłopaka i spojrzała mu w oczy w których odbijały się iskierki ognia.
- Kochasz mnie? – zapytała nagle czym bardzo zaskoczyła Pedra.
- Wątpisz w moją miłość? Uraziłem cię w jakiś sposób? – chłopak był zdziwiony pytaniem dziewczyny. – Bardzo cię kocham –odpowiedział po chwili.
- Ja ciebie też. – wyznała Ana i przybliżyła się do chłopaka. – I chcę na zawsze być twoja. Na zawsze. – po tych słowach zaczęła go namiętnie całować. On odpowiedział na jej pocałunek.
Począł całować jej szyję ona zaś powoli rozpinała jego koszulę by po chwili całkowicie ją zdjąć. Pedro wodził rękoma po całym jej ciele a ona czuła narastającą rozkosz z bliskości chłopaka, którego tak bardzo kochała. W pewnej chwili Pedro przestał i spojrzał Anie w oczy chcąc się upewnić czy ona na pewno tego chce. Dziewczyna szybko znów przywarła do chłopaka dając mu tym znak, że dzisiejszej nocy chce z nim być. Ubrania młodych szybko wędrowały na piasku. W pewnej chwili Pedro przypomniał sobie, ze zapomniał o zabezpieczeniu. Nieporadnie zaczął szukać go po kieszeniach by następnie szybko wyjąć je z opakowania. Po chwili kochali się bez pamięci zatopieni w głębinach namiętności. Ich nagie ciała ogrzewane były przez światło przyjemnego ciepła a bezkres morza i zachodzące słońce stały się światkami ich pierwszej nocy, który miała przypieczętować ich młodzieńczą miłość.
[link widoczny dla zalogowanych]
**************************************************************
Rankiem Marcos szykował się do pracy. Poprzednia noc znów minęła mu na wspomnieniach. Czuł, że coraz bardziej zaczyna brakować mu żony. Nie wiedział dlaczego, ale miał jakieś dziwne przeczucie, że z Julianą dzieje się coś niedobrego. Nie mógł jednak nic zrobić ponieważ nawet nie wiedział dokładnie gdzie ona jest. Kiedy wychodził z domu zobaczył Luzmilę, która szybkim krokiem podążała w jego stronę.
- Coś się stało? – zapytał mężczyzna widząc opuchnięte od łez oczy kobiety.
- Juliana... – wyszeptała Luzmila ledwo łapiąc oddech.
- Co z nią? – Marcos był przerażony – Co z moją żoną?
- Jest w bardzo ciężkim stanie... Powinieneś do niej pojechać... Wiem, że to wszystko wydaje się bardzo dziwne, ale ona bardzo cię potrzebuje i musiałam wyznać ci prawdę. Przynajmniej się z nią pożegnasz. – powiedziała kobieta trzymając list napisany przez Julianę. – Tu napisane jest wszystko co powinieneś wiedzieć. Juli żyje, ale jest z nią bardzo źle. – rzekła Luzmila i podała mężczyźnie białą kopertę.
- Jak to jest z nią źle. Co się dzieje? – pytał Marcos zaskoczony całą sytuacją.
- Wierz mi, nie ma czasu na tłumaczenia. Powinieneś polecieć tam najbliższym samolotem. Mam adres szpitala w którym znajduje się Juli. – tłumaczyła kobieta.
Marcos nie do końca rozumiał o co w tym wszystkim chodzi, ale postanowił jak najszybciej udać się na lotnisko i zamówić najbliższy lot. Musiał lecieć. Już przez jakiś czas czuł, że z Julianą jest coś nie tak. A teraz, kiedy ona go potrzebowała postanowił na później pozostawić wszelkie wyjaśnienia. Chciał jak najszybciej znaleźć się u boku swojej żony.
Kiedy pakował już swoje rzeczy, niespodziewanie odwiedziła go Amishi.
- Wyjeżdżasz? – zapytała widząc walizkę.
- Tak, jadę do Juliany. Jest bardzo chora i potrzebuje mnie. – odpowiedział Marcos.
- Ale jak to? – kobieta była zaskoczona.
- Opowiem ci dokładnie wszystko kiedy już wrócę. Kiedy poznasz Julianę zrozumiesz jak wspaniałą jest osobą. – powiedział mężczyzna na chwilę przerywając pakowanie i podchodząc do kobiety. – Ty także jesteś wyjątkowa. Bardzo mi pomogłaś w tym trudnym dla mnie okresie . Dziękuje ci. – rzekł Marcos biorąc kobietę za rękę.
- Kocham cię... – wyszeptała nagle Amishi zamknąwszy oczy. Kiedy zdała sobie sprawę, iż nie były to słowa wypowiedziane jedynie w myślach zmieszała się. – Przepraszam, nie wiem co mi strzeliło do głowy. – powiedziała szybko odsuwając się od zaskoczonego wyznaniem kobiety mężczyzny.
- Amishi, ja... – Marcos nie miał pojęcia co może jej powiedzieć.
- Nie, proszę cię, nic nie mów... To nie twoja wina, że nie mogę o tobie zapomnieć i przez te wszystkie lata myślałam tylko o tobie. Przepraszam cię. Najlepiej będzie jeżeli wyjadę i już się nie spotkamy. Przepraszam... – powiedziała i chciała wyjść jednak Marcos zatrzymał ją i mocno przytulił.
- To ja powinienem cię przeprosić za to co ci zrobiłam... Przeze mnie nie możesz być szczęśliwa. – wyszeptał mężczyzna do ucha Amishi.
- To już nie ważne... Ja ci wybaczyłam. Naprawdę. – powiedziała kobieta próbując uśmiechnąć się przez łzy, które pojawiły się w jej brązowych oczach. – Lepiej żebyśmy się pożegnali tu i teraz. Wyjadę. Tak będzie najlepiej.
- Skoro tego chcesz... Zawsze będę o tobie pamiętał. Ty zrobiłaś dla mnie tak wiele, a ja...
- Nie ważne to już nie ważne... – powiedziała, jeszcze raz przytuliła się do Marcosa i wyszła zamykając za sobą drzwi.
Mężczyzna spojrzał na zegarek. Musiał jechać już na lotnisko. Szybko otarł łzę, która spłynęła po jego twarzy i wziąwszy walizkę wyszedł z sypialni. Pożegnał się z dziećmi nie wyjawiając jednak prawdziwego powodu wyjazdy. Godzinę później Marcos był już w samolocie. Leciał do żony, która tak bardzo go potrzebowała.
************************** KONIEC ******************************** |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|